Wykorzystywanie saharyjskich złóż bitumicznych 99
możliwości, zaopatrywanie pracujących ekip odbywać się musi przede wszystkim drogą powietrzną. Samolot, przebywający bez trudu niezamieszkałe i pozbawione roślinności obszary, dostarczający szybko towary do trudno dostępnych terenów, oddalonych wiele kilometrów od najbliższej większej oazy — wydaje się środkiem idealnie dostosowanym do warunków panujących na pustyni. A jednak komunikacja lotnicza napotyka na olbrzymie przeszkody. Przede wszystkim, ze względu na konieczność pokonywania dużych odległości zaopatrywanie aparatów w paliwo jest bardzo trudne, a należyte odnawianie zapasów benzyny na lotniskach często niemożliwe. Samoloty-cysterny zużywają na tak długich trasach niemal tyle paliwa, ile zdolne są transportować; 5-tonowe ciężarówki spalają 60 litrów benzyny na 100 km, tak więc jedynie karawany wielbłądów zdolne są do zaopatrywania zbiorników; jest to jednak oczywiście środek zbyt powolny, aby można się było na nim szerzej opierać. Co do odpowiedniego wyposażenia w sieć lotnisk, to, aczkolwiek ich budowa jest często bardzo ułatwiona, bo wymaga niekiedy jedynie zniwelowania odcinka nagiego regu, to jednak należyta konserwacja natrafia czasami na duże trudności i wymaga nieraz kłopotliwej i kosztownej ochrony przed zasypywaniem przez piasek. Poważnym hamulcem rozwoju lotnictwa jest również brak odpowiedniej sieci telekomunikacyjnej oraz niewystarczająca ilość stacji i słaba organizacja służby meteorologicznej. Największym jednak minusem transportu powietrznego są oczywiście jego olbrzymie koszty. Powodują one, że samolot służyć może tylko do przewozu świeżej żywności, owoców, poczty, a tylko w szczególnych przypadkach dowozić towary na szerszą skalę. Tak więc samolot — podstawowy środek transportu w fazie poszukiwań i badań odkrytych złóż — nigdy nie będzie mógł być na dłuższą metę środkiem jedynym i wystarczającym.
Problem siły roboczej jest tu zagadnieniem bardzo ważnym i jednocześnie niezwykle trudnym do rozwiązania. Wielu naukowców podawało w wątpliwość możliwości wykorzystania ludności tubylczej. Dr S e r-g e n t w pracy Le peuplement humain du Sahara pisał w 1953 roku, że saharyjskich nomadów nie można brać w ogóle pod uwagę i że będą oni całkowicie niezdatni przy zagospodarowywaniu Sahary; inni (Stras-ser, Cornet) obawiali się, że Saharyjczycy nie tylko nie są przygotowani do nowych form pracy, ale że jest ich również za mało, aby stanowić mogli przyszłe kadry robotnicze. W świetle ostatnich faktów trudno jednak zgodzić się z tymi opiniami. Dotychczas nigdy nie napotykano na żadne trudności w rekrutacji robotników; jest to zupełnie zrozumiałe, bo najtrudniejsza praca w przedsiębiorstwach poszukiwawczych czy na obszarach wydobycia ropy naftowej jest zawsze o wiele lżejsza od uciążliwego i niepewnego życia w oazach, uzależnionego od prawdziwej loterii meteorologicznej, jaką stwarza klimat saharyjski. Dlatego też, mimo niezwykle niskiej liczby ludności w stosunku do powierzchni pustyni, nie należy przypuszczać, aby przynajmniej w niedalekiej przyszłości, zabrakło na Saharze rąk do pracy w przemyśle.
Ludność tubylcza stanowiąca oczywiście zupełnie surową siłę roboczą, zatrudniana jest niemal wyłącznie do prac nie wymagających żadnego przygotowania. Wydaje się jednak, że jej największy minus — brak kwalifikacji — może być szybko przezwyciężony. Już dziś szkolenie zawodowe rozwija się dość intensywnie i przeprowadzane jest bądź przez