Przy pracy telurometrcm wykorzystuje się baterię z samochodu
Tak się trzeba czasem porozumiewa*
' J1/ ° y * « 1,7 TT^ *1
- *
Libia — to przede wszystkim upały, które trwają tu od początku kwietnia do końca października. Męczący to okres, w którym ustawicznie tęskni się do chłodnych nocy, przychodzących dopiero z miejscową „zimą”. Normalnie spi się bez okrycia, a dzień, w którym sięga się po koc jest wielkim wydarzeniem w życiu obozowym, zwiastunem okresu, gdy zaczyna się oddychać chłodniejszym nieco powietrzem.
Gorąco odbija się nie tylko na organizmie, lecz również na sprzęcie, w pierwszym rzędzie na niezbędnych przy Pracy samochodach, w których niemal z reguły „nawalają” pon^py benzynowe. Nie pomagają pompy zapasowe umieszczane dla lepszej wentylacji pod chłodnicą, a stary sposób okręcania pomp mokrymi szmatami wciąż jest najpewniejszy.
Stałe gorąco (40—45°C) sprawia moc dolegliwości. Najlepsze lodówki nie dają lodu, a jedynie chłodną wodę; masło wyjęte z lodówki zamienia się po kilkunastu minutach w ciecz podobną do oliwy; woda zostawiona w bańce blaszanej (bez względu na kolor) już po kilku godzinach jest tak gorąca, że nie można się nią myć; nie można chodzić boso po piasku, gdyż jest zbyt gorący; nie można nawet usiąść bezkarnie na siedzeniu samochodu, o ile tylko przez kilka minut padało na nie słońce. Dodatkową udręką jest zupełny brak cienia; w namiotach i w samochodzie jest nieprawdopodobnie duszno. Nawet nowe samochody o podwójnym dachu dają tylko względną korzyść.
Cóż więc dziwnego, że normalnie mniej więcej od godziny 13 zaczyna dokuczać pragnienie. Pije się więc wodę ze specjalnych brezentowych worków, zawieszanych w czasie jazdy na zewnątrz samochodu. Dzięki parowaniu przez brezent, wzmożonemu na przewiewie w czasie jazdy, woda nia temperaturę nieco niższą od temperatury otoczenia. Ale z piciem trzeba bardzo uważać, gdyż powoduje ono nadmierne pocenie się, połączone z wydzielaniem soli z organizmu, a zatem duże osłabienie i różne inne dolegliwości.
rak wygląda obóz na pustyni
Tak się mieszka w obozie
Nasi kierowcy przy pracy
W opisanych warunkach zabłąkanie się na pustyni, cho roba względnie nieszczęśliwy wypadek są bardzo groźn Nieocenioną pomoc w takich przypadkach oddaje samolo' Przy chorobie względnie wypadku — problem sprowadź: się do odwiezienia pacjenta na miejsce lądowiska. Znaczni* gorsze, gdyż grożące śmiercią — są przypadki zabłąkani: się względnie zaginięcia. Pracodawca jest obowiązany d* bezzwłocznego podjęcia poszukiwań, w których zwykł biorą udział co naimniei dwa samoloty. Akcia ratunków: trwa nieraz kilka dni, jest bardzo kosztowna (średnio oko ło 50 000 dolarów), a oczekujący pomocy musi się wówcza zdobyć na niezwykły hart ducha. Trzeba mieć bardz* odporny organizm, aby znieść brak pożywienia, a zwłaszcza wody przez kilka dni.
Czekałem kiedyś na pomoc przez 30 godzin. Przyczyn był defekt samochodu. Na pociechę miałem połączeni* radiowe z bazą i zapas wody. Ominęło mnie dłuższe ocze kiwanie połączone z pragnieniem, miałem bowiem wod; jeszcze na 5 godzin w chwili, gdy pomoc do mnie dotarł:
Koszty pobytu w pustyni są bardzo wysokie, nie z* względu na strój, chodzimy bowiem stale — co mocn gorszy Beduinów — w krótkich spodenkach, zmieniają* skórę na coraz bardziej brązową. Kosztowne są samochoi dy, sprzęt obozowy, aparatura pomiarowa, konserwacji i utrzymanie sprzętu. Dla przykładu podam, że aparatur; sejsmiczna, zmontowana na specjalnie mocnym samochoj d*zie, kosztuje niebagatelna kwotę 100 000 dolarów. Zesta sprzętu obozowego kosztuje w sumie od 25 000 do 30 000 d larów. Zespół zaś geologów czy mierniczych jest wyposażo ny z reguły w 2—3 samochody terenowe-osobowe, 2—3 sa mochody terenowe-ciężarowe wymagające, ze względu a bezdroża, częstych naoraw resorów, półosiek oDon itp. Koszl benzyny w pustyni jest kilkanaście razy wyższy od nor| malnego.
Jeśli dodać do tego utrzymanie grupy pomiarowej złóż* nej z 2—3 fachowców, 8—10 kierowców, kucharzy it] koszt wyżywienia (w 90% z puszek), koszt wody, któ: w wielu okręgach również trzeba kupować (woda w obozi jest wydzielana tak do gotowania i picia, jak prania i os* bistego użytku), to utrzymanie grupy polowej w pusty: kosztuje sumy astronomiczne.
A wszystkie te koszty ma opłacić ropa, której poszukj wania trwają systematycznie.
W takich to warunkach trudnego życia i ciężkiej pra* nasza grupa prowadzi rozpoznanie sieci dawnych „punktó włoskich” w celu zaczepienia się przy zakładaniu now* siatki, a raczej ciągów triangulacyjnych.
W okresie dnia wybiera się najodpowiedniejsze kierun! (czasem pomagając sobie mapą). Jednakże obserwacji prowadzi się w dzień. Widoczność bowiem jest słab| a rozgrzane powietrze drga, wywołując najrozmaitsze zl
Samochód ugrzęzł w „solance”
3