Tekst: Ewa Łuczak
Choć zima jeszcze na dobre nie odeszła, na pólkach sklepowych już pojawiają się pierwsze zwiastuny wiosny - nowalijki. Wśród świeżych warzyw, które są obecnie dostępne przez okrągły rok, znajdziemy też takie, które na zimę raczej znikają, np. rzodkiewki.
Lepiej jednak ich unikać. W końcu, biorąc pod uwagę panującą aurę, doskonale wiemy, że nie miały one szansy urosnąć w gruncie dzięki odżywczym siłom gleby, wody i słońca. A skoro nie otrzymały energii do wzrostu z natury, to musiała im ona zostać dostarczona w postaci sztucznych nawozów.
Jeśli pierwsze młode warzywa są dla nas tak kuszące, że nie możemy im się oprzeć, to przynajmniej ograniczmy ich ilość. Niech będą dodatkiem do kanapki, a nie podstawą posiłku. Nie podawajmy ich także dzieciom. Specjaliści przestrzegają, by nowalijek nie dawać dzieciom poniżej 3. roku życia, a także kobietom w ciąży i matkom karmiącym.
Młode warzywa, które pojawiają się na przełomie zimy i wiosny, nie są niestety składnicą witamin i mikroelementów. Co więc zawierają? Na to pytanie trudno odpowiedzieć, ponieważ zazwyczaj nie wiemy, skąd taki produkt pochodzi. Nowalijki mogą mieć trzy źródła - mogą być z gruntu (lecz na to jeszcze za wcześnie), mogą pochodzić ze szklarni lub z importu. Zdaniem ekspertów największe niebezpieczeństwo stanowią te ostatnie. Między innymi dlatego, że są zbierane niedojrzale, a więc uboższe w cenne składniki odżywcze, a także mniej aromatyczne. To jednak mniejszy problem. Gorsze jest to, że aby przetrwały transport, muszą zostać odpowiednio zabezpieczone, czyli intensywnie opryskane konserwantami, których z pewnością nie chcemy serwować dzieciom.
Nie poleca się także sięgania po nowalijki szklarniowe. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. W okresie niedostatku słońca i składników odżywczych, których w normalnych warunkach dostarcza warzywom gleba, rośliny te są sztucznie naświetlane i pędzone nawozami azotowymi. Sam azot nie stanowi zagrożenia, ale gdy jest w nadmiarze, wówczas przekształca się w niebezpieczne, bo rakotwórcze azotyny.
Ze względu na obecność substancji toksycznych nowalijki mogą wywoływać nietolerancję pokarmową lub alergię. Jeśli zauważymy u dziecka niepokojące objawy, natychmiast odstawmy warzywo. Możemy spróbować podać je ponownie dopiero w czasie jego naturalnej wegetacji, gdy będziemy pewni, że wyrosło dzięki silom natury.
Na przełomie zimy i wiosny maluchom lepią serwować zieleninę ze słoiczka lub mrożonki. Produkty te zawierają cenne składniki odżywcze. Warzywa, z których zostały one przygotowane, zebrano w okresie ich pełnej dojrzałości. W wypadku żywności dla dzieci są one dodatkowo poddawane ścisłym i rygorystycznym kontrolom.
Jest jeszcze jedno wyjście. Zdrowe nowalijki możemy wyhodować sami. Wystarczy doniczka z ziemią, nasłoneczniony parapet i dużo - nawet kilka tygodni - cierpliwości. Ale takie samodzielnie wyhodowane warzywa - szczypiorek, rzodkiewka czy sałata - z pewnością będą smakowały wyśmienicie.