NAUKOWEGO I SPOŁECZNEGO. 141
niu znalazł się zuchwalec wraz z koniem w morzu, gdzie zimna kąpiel przywróciła mu potrzebną równowagę i ostudziła niewczesny zapał. Przypadek chciał , że po latach kilkunastu tenże sam oficerek powrócił na Maltę, ale z rangą jenerała , a do tego w charakterze gubernatora. Przypomniano sobie zaraz zagrzebaną w niepamięci awanturę, była obawa, czy i tą rażą nie zechce wrogo występować przeciw katolickiej religii. Tymczasem wiek, a z nim przybytek rozumu i doświadczenia, a może też i przypomnienie wypadku z głupich lat młodych sprawiły, że w niczem się w tym względzie nie naraził Maltańczykom , owszem dobrą po sobie pamięć pozostawił na wyspie. Ale niejedne podobną nauczkę odebrali Anglicy, która się wprawdzie nie kończyła tak tragicznie, ale raczej wytrąceniem z ust cygara, zrzuceniem kapelusza, a w dodatku sporą dozą szturchańców. To też kiedy dzisiaj się znajdą w podobnych okolicznościach, umieją się stosownie zachować. Sam widziałem w Wielki Piątek bandę podpitych majtków, z fajkami w ustach maszerujących jak zwykle środkiem ulicy, na którą wchodziła pro-cesya. Zamroczeni porządnie, a przytem zajęci jakąś żywą rozmową zrazu jej nie spostrzegli, ale za zbliżeniem się pierwszych par, usunęli się skromnie na bok, zdjęli kapelusze, fajki czemprędzej chowając do kieszeni.
cześć owego
Tę pobożność swoję manifestuje Maltańczyk jak może. Kiedyśmy przyjeżdżając, zbliżyli się do portu i kiedy krocie łódek za-krążyło na morzu, przypatrując się im uważniej ze statku, na każdej lodzi ujrzałem wymalowane imię Jezus łub Najśw. Panny, często znów krótką inwokacyą, albo nawet jakiś obrazek święty, nieudolną nakreślony ręką. Na wielu domach tak Yaletty, jak innych miejscowości, znajdują się figurki lub kapliczki małe, przed którymi goreje lampka, a pod spodem czyta się napis wyryty w kamieniu, że J. Eks. Ksiądz Biskup N. N. Ordynaryusz Malty, nadał w tym a tym roku odpustu 40 lub więcej dni, za nabożne odmówienie jakiejś modlitwy lub kilku pacierzy, na świętego, którego obraz lub figura tam się znajduje.
Ta pobożność i gorące przywiązanie do wiary to tradycyjna spuścizna od wielu wieków. Wszyscy historycy, co tylko pisali o Maltańczykach, chętnie im to przyznają. Ostatni nuncyusz, który z ramienia Ojca św. jeździł przy schyłku zeszłego wieku dla ułożenia