Mighty Mouse - zabawa w doktora Tekst: Grzegorz Pawlik Moja myszka Bardzo długo nie wyobrażałem sobie, że mógłbym zdradzid moją Apple Pro Mouse. Towarzyszyła mi od zakupu iMaka G4, była zawsze tuż obok, a jej przezroczyste okrycie, bezwstydnie wręcz obnażające białe, niewinne wnętrze przyspieszało bicie serca i zawracało w głowie. Niestety. Z czasem fascynacja i radośd pierwszych spotkao przerodziła się w rutynę i nudę stałego związku. Zacząłem dostrzegad wady myszy Apple Pro: brak kółeczka do przewijania, a nawet, od czasu do czasu, brak drugiego przycisku. i wtedy spotkałem Ją. Mighty Mouse. Taki sam rozkoszny kształt, te same krągłości i wypukłości... rozczarowanie pozorną wstydliwością nowej myszki, skrytej pod nieprzezroczystym, połyskliwym pancerzem, wynagrodziło odkrycie nabrzmiałej, małej kuleczki, zapraszająco wystającej w górę. Tak właśnie rozpoczęła się moja przygoda z Mighty Mouse. Miałem nadzieję, na prawdę miałem nadzieję, że ten związek będzie udany. Harmonijny. Oparty na wzajemnym zrozumieniu, na przyjazni wspartej fascynacją... Nie widziałem świata poza moją Myszką, ignorując dochodzące z internetu głosy użytkowników, którzy srodze zawiedli się na jakości owej zapierającej dech w piersiach kuleczki. ,,Zepsuje się'', mówili. ,,Już nie będzie taka, jak kiedyś''. Rzeczywiście. Koszmar nadchodził powoli. Najpierw łagodne, delikatne pocieranie kuleczki przestawało przynosid spodziewane rezultaty, moja myszka ewidentnie poszukiwała mocniejszych wrażeo i silniejszego nacisku. Na stronach internetowych Apple specjaliści radzili, aby w takich sytuacjach użyd nieco innej formy stymulacji i dodatkowego nawilżania: należało obrócid Mighty Mouse do góry nogami i pocierad przez chwilę kulką o szmatkę, nasączoną spirytusem. Po pierwszej sesji tego typu moja myszka stała się znów taka, jak kiedyś... lecz ta zabawa ewidentnie się jej spodobała, gdyż zaczęła domagad się jej coraz częściej. Pewnego dnia Mighty Mouse obraziła się na mnie na dobre. Kulka przestała działad i nic nie było w stanie przywrócid jej do życia. Westchnąwszy wstałem, spakowałem ją do pudełka i już chciałem oddad do naprawy w ramach gwarancji, gdy ze zgrozą stwierdziłem brak dowodu zakupu. Przekopałem całe mieszkanie, jednak bezskutecznie. Cokolwiek się z nim stało, jego brak uniemożliwiał wymianę myszki na nową. Pozostało więc tylko jedno: Zabawa w doktora Najpierw odłączyłem Mighty Mouse od klawiatury, tymczasowo zamieniając ją na zachowaną szczęśliwie w bardzo dobrym stanie, okrągłą myszkę od zielonego iMaka G3. Wbrew powszechnie krążącej opinii uważam, że wcale nie jest ona tak bardzo niewygodna, należy tylko pamiętad, aby trzymad ją samymi koocami palców. Operację Mighty Mouse zacząłem od zdjęcia dolnego pierścienia. Nie jest on zamocowany na zatrzaskach, lecz przyklejony do dolnej części myszki, więc należy delikatnie podważad go z każdej strony, aż się poodłamuje. Delikatnośd jest wskazana, jeśli nie chcemy porysowad powierzchni. Następnie rozwarłem górną i dolną częśd, poprzez jednoczesne naciśnięcie wewnętrznych zatrzasków, oznaczonych na zdjęciu poniżej czerwonymi kółkami. Gdy mysz się rozchyliła... ...podważyłem jeden z zawiasów, aby na dobre oddzielid dolną częśd od górnej. Jako że interesowała mnie tylko kulka wraz z mechanizmem, odczepiłem taśmę (1 na zdjęciu poniżej), którą podłączona była do płyty głównej myszy (należało w tym celu podnieśd czarny zacisk złącza). Taśma sensorów dotykowych (2) okazała się byd na tyle długa, że nie musiałem jej odczepiad, od razu więc odkręciłem trzy śrubki, mocujące mechanizm z kulką (3) do górnej części myszki. Szmatką usunąłem brud, nagromadzony wokół otworu na kulkę w górnej części obudowy Mighty Mouse, bacząc aby nie wyrządzid krzywdy tajemniczym sensorom dotykowym. Gdy mechanizm z kulką leżał już przede mną na stole, podważyłem zatrzaski białej części, aby uwolnid kulkę. Wraz z nią wyleciały cztery wałeczki, a moja wiara w inżynierów Apple legła w gruzach. Do tej pory ufałem, że mechanizm ten rozwiązuje w jakiś rozsądny sposób problem nieuniknionego pojawiania się brudu. Nie wiem, w jaki: może jakieś mini-szczoteczki, które ocierając się o te wałeczki odbierają z nich przekazywane przez kulkę nieczystości? Albo cztery maleokie krasnoludki, z których każdy ugania się z mopem i szmatką? Niestety, okazało się, że nic takiego tam nie ma. Ani szczoteczek, ani krasnoludków. Za wyjątkiem wielkości i związanej z nią różnicy w sposobie odczytu ruchu rolek, mechanizm wygląda dokładnie tak samo, jak w starej myszce z kulką. Każdy, kto używał takowej myszki wie, że co jakiś czas po prostu należało wyjąd kulkę i przeczyścid rolki. Producent umożliwiał to poprzez umieszczenie na spodzie myszki otwieranej klapki, którą wystarczyło przekręcid, aby uzyskad wystarczający do owej czynności dostęp do mechanizmu. W przypadku Mighty Mouse niestety dostępu do rolek brak. Po oczyszczeniu rolek i kulki za pomocą spirytusu nadszedł czas zszywania pacjentki. Złożenie mechanizmu z kulką nie było proste. Najpierw próbowałem składad rolki na białej części, po czym wkładad ją do czarnej podstawki, lecz po paru próbach okazało się to byd zadaniem awykonalnym dla posiadacza standardowych dla gatunku Homo Sapiens palców. Ułożyłem więc rolki na czarnej podstawce (magnesy przytrzymały je we właściwych miejscach), na środku położyłem kulkę i założyłem białą nasadkę od góry. Udało się! Muszę jednak w tym miejscu przestrzec przed użyciem zbyt dużej siły przy wciskaniu - jeśli nie pasuje, to byd może rolki zle się ułożyły lub dolna częśd nasadki nie trafiła we właściwe miejsca. Zbyt silne wciśnięcie jej w takim wypadku mogłoby spowodowad uszkodzenie. Po zamknięciu mechanizmu i szybkim teście (polegającym na podłączeniu rozebranej myszki do Maka i sprawdzeniu, czy obracanie kulki powoduje wydawanie stosownych dzwięków) złożenie Mighty Mouse sprowadziło się do prostego wykonania tych samych czynności w kolejności odwrotnej. Problem pojawił się dopiero na samym koocu: jak przyczepid oderwany pierścieo zamykający mysz? Zdecydowałem się użyd odrobinki kleju cyjanoakrylowego (nie napiszę, że na imię miał ,,Kropelka'', bo jeszcze ktoś mnie posądzi o niewątpliwą kryptoreklamę). I znowu razem Po operacji Mighty Mouse zmieniła się nie do poznania. Jest znów taka, jak na początku naszej znajomości. Reaguje na każdy, nawet najlżejszy i najdelikatniejszy mój dotyk, odpowiada na subtelne muśnięcie palcami... Świadom jestem jednak pewnej rysy na szkle, która mąci mój spokój i zatruwa radośd: wiem, że prędzej czy pózniej będę musiał całą tę operację powtórzyd. Tak to jednak jest w stałych związkach - trzeba o nie dbad, aby przetrwały. Lub po prostu co pół roku zmieniad myszkę.