116
czątkowo doszukiwał się w nim symbolu Oka Opatrzności, nieco później zaczął zauważać, że romb towarzyszy człowiekowi praktycznie przez cały czas: szyby i dekoracje drzwiowe, ozdoby ubiorów, biżuteria, znaki firmowe koncernów samochodowych..., ale jeszcze wyraziściej ściany domów, mieszkań, szaf i szafek, obrazy — gdy spojrzeć na nie pod kątem — jawią się przecież oku ludzkiemu jako romby, a jedynie wiedza, że są kwadratami pozwala dostrzegać w nich właśnie kwadraty. Artysta zwykł mawiać, że utrwala „przygody” rombu od świata magii po świat banału, wydobywa drzemiącą w nim, pomiędzy rozwartymi i ostrymi kątami, ekspresję.
Andrzej Bębenek początkowo umieszczał romb wśród barwnych dekoracji, z czasem jednak wybrał wyrazistą ascezę zastosowanych środków wyrażania, operował czernią figury i bielą towarzyszącego jej tła; romb coraz bardziej zyskiwał na schematyczności i znakowości. To jednak artyście nie wystarczało, dlatego wyprowadził „swoją” figurę geometryczną w przestrzeń, zarazem nie rezygnując z cechy swoistej „płaskości”. Wycinał romby z pilśni, tektury, papieru i innych materiałów, tworzył z nich konfiguracje, przypominające poniekąd strukturę kryształu, lodowe iglice itp. Niekiedy organizował również tzw. „akcje”. Jedną z takowych twórca wspomina:
„Kiedy 20 maja 1992 roku o godz. 6.00 wszedłem na płytę Rynku Głównego w Krakowie, poczułem zagubienie ogromem przestrzeni. Właśnie za chwilę miałem podjąć próbę ujarzmienia chociaż jej części. Wyciągnąłem z torby cztery rolki białego papieru. Od wyznaczonych uprzednio punktów rozwijałem papier. Wiatr, który przed podjęciem akcji był spokojny, nagle zaczął dawać znać o sobie. W miejscach, które próbował zwiewać, nakładałem prostokątne przyciski. Każdy przycisk naznaczony był czarnym rombem. Z rozwijanych rolek papieru ujawniał się wielki biały zarys znaku rombu. Coraz bardziej czułem, że ograniczona tym znakiem przestrzeń staje się «moją przestrzenią®. Nieliczni o tej porze przechodnie zaczęli omijać wyznaczone pole. Byli i tacy, którzy ostrożnie przekraczali białe kontury rombu lub z zaciekawieniem obserwowali przebieg wydarzenia. Po skończeniu akcji wszedłem w środek pola rombu. Być może spontanicznie lub też pod wpływem ujawnionej w rombie mocy mogłem pozwolić sobie na parę radosnych podskoków® w centrum znaku. Byłem właścicielem tej przestrzeni...”
*
Jak widać, wszystkie trzy serie prac Andrzeja Bębenka są ze sobą dość ściśle powiązane poprzez ich znakowy charakter (ciekawe czy podobna reguła będzie obowiązywać w cyklu właśnie przygotowywanym?). Szacunek odbiorcy budzi także różnorodność zastosowanych technik i środków wyrazu — fotografia, rysunek ołówkiem i pastelem, olej na płótnie, obiekt przestrzenny, akcja.
Marek Karwala