Z ŻYCIA UCZELNI ■
I Na wewnętrznym dziedzińcu Wydziału Inżynierii Mechanicznej i Mechatroniki ZUT (wejście od ul. Kordeckiego) 28 kwietnia br. odsłonięto obelisk upamiętniający beatyfikację Ojca Świętego Jana Pawła ii. Jak powiedział podczas uroczystości rektor Włodzimierz Kiernożycki - nie tylko papieża, ale również uczonego i wielkiego przyjaciela środowisk akademickich.
11 czerwca 1987 r. papież Jan Paweł II odprawił mszę św. na szczecińskich Jasnych Błoniach. Akcentem morskim, ozdabiającym ołtarz papieski, wybudowany przez stoczniowców, była kotwica ustawiona u jego podnóża.
Ołtarz papieski wtrakde historycznej mszy św. na szczecińskich Jasnych Błoniach (zdjęcie z archiwum Zakładu Fotografii Reportażowej FOTO PRAKTYKA w Szczecinie)
Kotwicę wykorzystywała wcześniej Stocznia Szczecińska im. Adolfa Warskiego w trakcie wodowania statków - zatrzymywała na Odrze kadłuby schodzące z pochylni. Przed jej postawieniem u stóp ołtarza przemalowano ją, zastępując czarną barwę szarą. Charakterystyczne dla tego typu kotwic wybrania, znajdujące się w środkowej części pazurów stanowiących przedłużenie łap, pomalowano dodatkowo na biało. Inicjatorem postawienia kotwicy przy ołtarzu był Zbigniew Pieczyński, ówczesny kierownik magazynu materiałów zbędnych stoczni.
Po wizycie Ojca Świętego ołtarz rozebrano, a pozyskany z niego materiał powrócił do stoczni i był wykorzystywany do budowy rusztowań. Krzyż wieńczący ołtarz znalazł godne miejsce przy szczecińskiej Bazylice Archikatedralnej, gdzie stoi do dzisiaj. Natomiast kotwicą zaopiekowali się Ludwik Benich i Robert Bejger kierujący firmą Porta Enviro Sp. z o.o. wchodzącą w skład Grupy Stocznia Szczecińska Porta Holding SA.
Przez wiele lat kotwica zdobiła wejście do budynku firmy przy ulicy Nocznickiego 34. Otoczona niziutkim ogrodzeniem, wykonanym z grubego łańcucha, była powodem dumy pracujących tam stoczniowców, a jednocześnie pierwszą rzeczą, którą widzieli przychodzący do biura interesanci. Upływający czas pokrył powierzchnię kotwicy korozją i kurzem, swój ślad zostawili na niej także gra-ficiarze. Opłakany stan tej pamiątki dokumentował lata dzielące nas od wizyty papieskiej.
Kotwica stałaby przy ulicy Nocznickiego do dzisiaj gdyby nie upadła Stocznia Nowa i odeszli ludzie pamiętający jej historyczną wartość. Dla nowych gospodarzy tego terenu kotwica o masie około 2 Mg była już tylko dużym odlewem stalowym, który po rozkawałkowaniu mógł być sprzedany.
Szczęśliwie o zamiarze złomowania kotwicy dowiedziała się w porę grupa szczecińskich odlewników. Robert Bajwoluk, Andrzej Dro-tlew, Małgorzata Garbiak, Bogdan Piekarski, Edward Staniukiewicz postanowili ją odkupić. W ten sposób dwa lata temu kotwica trafiła na plac przy Odlewni Doświadczalnej ZUT. Zdecydowano, że najprostszą, a zarazem symboliczną, formą ekspozycji kotwicy będzie ustawienie jej na dużym płaskim kamieniu. Poszukiwaniem odpowiedniego postumentu zajął się Adam Wagemann. Odpowiedni kamienny blok o masie około 4 Mg znalazł u Jolanty i Zbigniewa Kopciów, producentów kostki i płyt granitowych w Lipniku koło Stargardu Szczecińskiego. Tam też obrobiono postument i posadowiono na nim kotwicę.
Prace przy postawieniu obelisku nabrały tempa gdy włączył się dziekan Wydziału Inżynierii Mechanicznej i Mechatroniki ZUT Stefan Berczyński. Wtedy wybrano miejsce, opracowano harmonogram prac, m.in. przy wykonaniu brązowej tablicy pamiątkowej informującej zarówno o pochodzeniu kotwicy, jak i o tym, że obelisk postawiono, by upamiętnić beatyfikację Jana Pawia II. Autorem koncepcji pomnika jest dr hab. inż. Bogdan Piekarski prof. ZUT, kierownik Zakładu Metaloznawstwa i Odlewnictwa, dla którego kotwica jest jednym z najpiękniejszych symboli związanych z morskim Szczecinem - jest w niej zawarta symbolika ciężkiej pracy, o której papież wielokrotnie mówił. Jest też jedną z niewielu zachowanych pamiątek z jego wizyty w Szczecinie.
Projekt i model tablicy wykonał szczeciński artysta rzeźbiarz Stanisław Biżek, odlew z brązu powstał w odlewni ZUT. Sprawny przebieg wszystkich prac związanych z przygotowaniem miejsca i ustawieniem obelisku to głównie zasługa Danuty Okseniuk i Adama Wagemanna, choć przy pracach pomagało bezinteresownie jeszcze wiele osób zarówno z naszej uczelni, jak i spoza niej.