257
CENTRALNY KATALOG
naUki, a co najmniej pracownicy Polskiej Akademii Nauk. Trudności finansowe nie stanowią przy tym istotnej przeszkody. Wszystkie potrzebne wydawnictwa zagraniczne docierają do nas wcześniej lub później, przeważnie później — nierzadko po upływie jednego lub dwóch lat.
Był taki, krótki niestety, okres, kiedy Ośrodek Rozpowszechniania Wydawnictw Naukowych PAN — dzierżący monopol dostawy książek zagranicznych dla bibliotek PAN — odważył sdę na pewien eksperyment. (Nieodparcie przychodzi na myśl rysunek satyryczny: wśród ludzi stojących na głowach jeden srtoi normalnie, na nogach, ale ma przyczepiony napis: „eksperyment”!). Zamówienia bibliotek instytutów PAN zaczęto kierować bezpośrednio do nakładców zagranicznych. Efekt był piorunujący, książki zaczęły nadchodzić w terminie kilkutygodniowym. Eksperyment zlikwidowano. To chyba działanie prawa „akcja-reakcja”, ale obecnie instytuty PAN nie mogą zamawiać z góry nawet wielotomowych wydawnictw, znanych szeroko w świecie, ukazujących się od dziesiątków lat, jak np. Die Binnengewasser, zanim kolejne tomy nie ukażą się na półkach księgarń zagranicznych!
Te wstępne jeremiady miały ina celu przypomnienie, że w takiej sytuacji„ Jak wyżej opisana, szczególnego znaczenia nabierają wydawnictwa sprawnie 1 szybko informujące o nowych nabytkach zagranicznych nadchodzących do bibliotek polskich. Do rąk czytelników dotarły pierwsze numery Centralnego Katalogu, którego zadaniem jest właśnie dostarczanie wiadomości o nabywanych przez biblioteki ‘książkach zagranicznych. Uwagi moje z natury rzeczy dotyczyć będą przede wszystkim działów biologicznych Katalogu mieszczących się w serii B, zesz. 1 i 2.
Katalog, w odróżnieniu od zbliżonego charakterem miesięcznego Biuletynu ORWN PAN, jest kwartalnikiem. Nie wiem, jak długo trwa cykl przygotowania poszczególnych zeszytów, ale wydaje mi się — może niesłusznie — że okres między nadejściem książki do biblioteki, a ukazaniem się wzmianki o niej w Katalogu nie będzie średnio krótszy od pół roku. W moim mnie-waniu to bardzo długo, to zbyt długo!
Ograniczenie rejestracji publikacji do „bardziej znanych języków europejskich” nie wydaje się słuszne; mimo, że Redakcja rozumie to określenie raczej dość szeroko, umieszczając w Katalogu np. publikacje fińskie (zesz. 1—1569), szwedzkie (1—1529, 1—1572), rumuńskie (1—1584) lub węgierskie (2—1514) — nie powinno być żadnych tego rodzaju ograniczeń.
Poważniejsze zastrzeżenia nasuwa sposób gromadzenia materiałów. Jak można zorientować się z niezbyt zresztą jasnych sformułowań we wstępie redakcyjnym, redakcja Katalogu rozporządza jedynie opisami nadsyłanymi przez poszczególne biblioteki, opatrzonymi zaklasyfikowaniem według roz-ma;tych — różniących się niekiedy znacznie między sobą — układów p zy-jętych w tych bibliotekach. Należy się więc spodziewać, że ta sama pozycja może być przez różne biblioteki zaklasyfikowana niekiedy do zupełnie różnych działów, zależnie od kierunku zainteresowań czytelników, których obsługują te biblioteki. Różnice klasyfikacji mogą przy tym dotyczyć względnie wysokich stopni podziału. Wynika z tego, jak przypuszczam, konieczność nowego, redakcyjnego klasyfikowania materiału. Nie wydaje się z kolei, aby taka klasyfikacja, prowadzona bez autopsji, w oparciu jedynie o znajomość
Przegląd Biblioteczny 1959—17