Jak Pan, Panie Generale, ocenia warsztat badawczy, którym dysponuje akademia, oraz system kształcenia kadr naukowych na potrzeby sit zbrojnych i własne, tzn. naszej uczelni? Czy to prawda, że mała skuteczność tego systemu i brak motywacji nauczycieli akademickich do podwyższania kwalifikacji naukowych, bo o tym też się słyszy, może doprowadzić do degradacji nauk wojskowych, a w konsekwencji także akademii?
Postawiła mi Pani bardzo trudne pytanie. Nie będę jednak udawał dyplomaty. Odpowiem tak, jak to czuję i widzę.
Na początku chciałbym stwierdzić, że akademia dysponuje bardzo dobrym i w pełni wystarczającym warsztatem badawczym, umożliwiającym prowadzenie badań w dziedzinie nauk wojskowych, humanistycznych i ekonomicznych na wysokim poziomie. Nasze badania nie wymagają, tak jak np. badania w dziedzinie nauk technicznych, fizycznych, chemicznych, biologicznych czy medycznych, kosztownej specjalistycznej aparatury. Mówiąc prosto i skrótowo, nam wystarczają komputery, dobre oprogramowanie, dostęp do Internetu oraz literatury krajowej i obcojęzycznej. Z tym, jak wiadomo, nie ma problemu. Pewien niedosyt może budzić brak ćwiczeń, charakteryzujących się wiarygodnością i dużym stopniem autentyczności rozgrywanych sytuacji bojowych i sztabowych. Mamy jednak w ostatnich latach, choć wywołuje to w nas mieszane uczucia, doskonały poligon doświadczalny w postaci różnego rodzaju konfliktów lokalnych, które dla badacza -bystrego obserwatora i analityka - mogą stanowić nieocenione źródło materiału badawczego.
Drugi problem, który Pani poruszyła w swoim pytaniu, dotyczy kadr naukowych, ich kształcenia, pomnażania i rozwoju. Wspomniała Pani o systemie kształcenia kadr na potrzeby sił zbrojnych i własne, tzn. naszej uczelni. Muszę powiedzieć, że w skali sił zbrojnych ja takiego systemu nie dostrzegam. Podwyższanie kwalifikacji naukowych, przez co należy rozumieć uzyskiwanie stopni naukowych doktora i doktora habilitowanego oraz tytułu profesora, ma charakter raczej przypadkowy, sytuacyjny i najczęściej wynika z potrzeby i aspiracji samego zainteresowanego, nie zaś z potrzeb sił zbrojnych. Co roku tego doświadczamy przeprowadzając egzaminy i rozmowy kwalifikacyjne z kandydatami na studia doktoranckie. Ażeby się nad sprawą nie rozwodzić, uważam, że problem kształcenia kadr naukowych na potrzeby sił zbrojnych, z uwzględnieniem różnych jego aspektów, powinien być możliwie szybko rozwiązany.
Jeżeli natomiast chodzi o kształcenie kadr naukowych na potrzeby własne, jest to, jak powszechnie wiadomo, proces wysoce zorganizowany, kierowany i odpowiednio stymulowany. Dzięki temu od lat, kształcąc kadry naukowe w odpowiedniej liczbie i na stosownym poziomie, utrzymujemy uprawnienia do nadawania stopni doktora i doktora habilitowanego oraz do występowania z wnioskami profesorskimi. W tym miejscu chciałbym zauważyć, że Akademia Obrony Narodowej jest w zasadzie jedyną w kraju uczelnią, która ma pełne uprawnienia do promowania kadr w dziedzinie nauk wojskowych (upra--wnienia do nadawania stopnia doktora nauk wojskowych ma jeszcze tylko Instytut Dowódczo-Sztabowy AMW). Wynika z tego, że utrata uprawnień, zwłaszcza do nadawania stopnia doktora habilitowanego i występowania z wnioskami profesorskimi, grozi nieodwracalnymi skutkami w postaci degradacji, raz na zawsze, nauk wojskowych, a co się z tym wiąże doprowadzi do pozbawienia akademii wszelkich atutów właściwych uczelni wyższej, niezbędnych dla jej funkcjonowania. Zatrzymane zostanie przez to odtwarzanie kadr naukowych, a to oznacza dla uczelni powolne obumieranie. Takie zagrożenia są całkiem realne, ponieważ na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat wystąpiły trzykrotnie, tzn. w latach 1991, 1996 i 1998, kiedy to, z przyczyn obiektywnych i subiektywnych, liczba samodzielnych pracowników naukowych obniżyła się do poziomu niebezpiecznego. Zagrożenia, o których mowa, zostały oddalone
a
KlIJI.KTYM AkM