soko-tatrzańskich dolin ma kształt lodowcowego żłobu; charakterystyczna ta forma stanowi przeto istotną część składową krajobrazu Tatr i jest przy tern dzisiaj, gdy lodowce z gór tych zniknęły, jednym z dowodów dawnej ich tutaj potęgi. Strome stoki tych dolin powodują ciągle zsuwanie się piargu i powstawanie wielkich stożków nasypowych u ich podnóża. Szerokie dna są przyczyną swobodnego, krętego biegu strumieni dolinami temi płynących.
Ale równie typowym i krajobrazowo ważnym rysem w obliczu Tatr, jaki przedstawiają lodowcowe doliny, jest wygląd górnego zakończenia tych dolin.
Podnosi się dno ich ku wnętrzu gór niejednostajnym, w zmienne spadki połamanym stokiem; dźwiga się ku najwyższym dziedzinom, w sąsiedztwo szczytowych grzbietów. Tu po stromych wspiąwszy się pochyłościach urywa się ono nagle na poprzecznym progu, tworzącym wyraźny załom. Poza tym progiem spadek się zmienia, często nawet odwraca, dno się rozszerza, właściwa dolina kończy się tu i stoimy we wnętrzu skalnego kotła w strome ujętego ściany. Jakby ogromna półokrągła nisza wcięła się tu w stok grzbietu, jakby cyrk w litej skale wykuty, zatoczył kamienne półkole i spogląda z podniebia na wyniosły świat gór sąsiednich i niskie, przepastne doliny. Ten kocioł, to »kar« lodowcowy, najbardziej charakterystyczna forma wysogórskiej krainy, forma, która na wygląd krajobrazu tatrzańskiego wpłynęła decydująco i do istotnych, najważniejszych cech tego krajobrazu należy. Łagodnie pochylone, szerokie dno kotłów starte jest i wygładzone, często zasypane luźnymi blokami i piargiem. Czasem obniża się ono ku środkowi, tworzy zaklęsłość, progiem — »ryglem skalnym« — od doliny odciętą, jakby czarę kamienną, w której rozlewają się wody jeziora, wysoko nad głębią dolin wiszące. A naokoło dźwigają się ku niebu nagie, urwiste zbocza skał, piętrzą się w jednolity, żlebami jedynie porzeźbiony mur, obejmujący półkolem ścian wnętrze kotła. Ściany strome, jakby podcięte, strzelają ku szczytom i zbiegają się w górze w ostre granie i kończyste wierzchołki. Gromadnie wżarły się kotły w caliznę grzbietów górskich, wieńcem obsiadły stoki szczytowych dziedzin. Czasem skupiają się w grupy, to znów szeregiem ciągną się wzdłuż grzbietów. Często na różnych wcięły się one wysokościach; nieraz u stóp jednego »karu«
87