otwiera się drugi. Urywa się wówczas dno wyżej położonego kotła ostrą, wyraźną krawędzią ponad głębią dolnego karu. Przez powstały w ten sposób próg przewalają się często wody jezior karowych i wodospad łączy ze sobą piętra kotłów. Gdzie kotły skupiły się gęsto, tam krajobraz górski najdzikszą, najbardziej poszarpaną i fantastyczną przybrał postać. Grzbiety skalne, dzielące wklęsłości kotłów, ścieśnione ich podciętemi stokami, stają się wąskie i strome. Ich zaostrzone grzbiety mają kształt grzebieni i pił zazębionych, szczyty podnoszą się ku chmurom ostrzami iglic. Spadzistemi, niebotycznemi ścianami dźwigają się turnie, głębia przepaści zieje u ich stóp. W cienistem dnie kotłów, w zaklęśnięciach skalnych leżą gdzieniegdzie białe płaty śniegu. To świat nagich, podartych skal, w najśmielsze postrzępionych formy; świat martwy, groźny i dziki, tęczą jezior jasnych rozświecony, majestatem kolosów skalnych dziwiący, potężny i piękny.
Rozwijając się obok siebie kary zlały się tu i ówdzie, — po zniszczeniu dzielących je wąskich grzbietów, — w jedną całość, w szerszą śródgórską kotlinę. Na jej obwodzie widnieją półkoliste wcięcia, zachowane szczątki odrębnych poprzednio kotłów. Takie zespolenie nosi nazwę górskiego »cyrku«. Jego wnętrze okolone wieńcem nisz skalnych porównywano do katedralnej nawy, obwiedzionej szeregiem kaplic.
Kotły górskie, »kary«, są dziełem zlodowacenia. Powstały w sąsiedztwie dawnej granicy wiecznego śniegu. Tu z obszaru śniegowych pól wyłaniały się lodowce, tu był ich podniebny zaczątek, stąd spuszczały się ku głębiom dolin. Stłaczały się świeżo zrodzone masy lodu w istniejących zaklęśnięciach podszczytowych, w źródłowych lejkach potoków wcinających się w stoki grzbietów. Wypełniały je i przegląbialy w nieznany nam bliżej sposób, rozszerzały i wygładzały ich dno i przeobrażały je w typową postać lodowcowych kotłów.
Jednym z istotnych składników tatrzańskiego krajobrazu, jego najpiękniejszą ozdobą i czarem, są liczne w Tatrach jeziora. Różnobarwne ich, mieniące się powierzchnie świecą jak klejnoty na szarem tle nagich skał oplecionych po brzegach zielonymi wstęgami lasów i łąk, — na tle przetkanym srebrnymi nitkami strumieni. Błękitne, zielone i czarne ich źrenice ożywiają martwą dziedzinę zniszczenia, świat turni zwolna w proch się
88