WŁODZIMIERZ SOŁOA\UEAV. 307
sie rozwijać, wciąż nowe znajdująca formy, a zawsze w sobie jednolita. Powłoka jednostki prędko znika z widowni, ale myśl jej dalej żyć może, i przy odpowiednich warunkach głębokie i trwałe prądy w ludzkości wywołać. Wychowani pod wpływem idei Bucki a, z wy kliś my lekceważyć role jedno s t ki w świeci©, a jednak historya naszego wieku przedstawia nam, dobitniej jeszcze niż stare dzieje, jak to idee jednostek przeobrażają się w rzeczywistości dziejowe, jak myśl rodzi się w jednej głowie filozoficznej , ztąd zapornocą katedr i pism udziela się szerszym kołom myślącym, potem staje się doktryną utartą, nawyknieniem i formułką myślenia, spływa aż do najniższych warstw społecznych w kształcie brzmiących haseł — a wtedy najmniejsze wstrząśnienie wystarcza, aby ją w czyn wprowadzić; czy wybuch ludowy, czy ramię potężnego władcy, wciela
tę myśl i całą zawartą w niej logikę w ogromną rzeczywistość.
*
A choćby taka idea nie wywołała odmian politycznych, to już sam wpływ jej na umysły szerokich warstw może być wielką odmianą społeczną, na lepsze lub na gorsze. Powinniśmy więc baczne zwracać oko na jednostki wybitne, które brzemienne
myśli
Taką jednostką jest ni ©zaprzeczenie Włodzimierz Soło-wiew. Nie stoi on zupełnie odosobniony; jest on poniekąd ciągiem dalszym Chomiakowa, Aksakowa i innych patryotów-mistyków rosyjskich, a nawet - jak słusznie powiedział p. Tarnowski — Mickiewicza, Krasińskiego, Cieszkowskiego... Oni wszyscy wzywali przed nim Królestwa Bożego na ziemi, czuli, jak on. że żle światu, odgadywali przyczynę złego w tern, że ehrystyanizm nie wcielił się należycie w porządek społeczny, i w tern urzeczywistnieniu społecznego chrystyanizmu lekarstwo wskazywali. Soł o wie w jednak, mojem przekonaniem, wyróżnia się bardzo od tamtych: najprzód jasnern i głębokiem rozumieniem chrystyanizmu, o którym tamci tylko mgliste objawiają pojęcia; dalej tą szczególną a szczęśliwą okolicznością, że kiedy
tamci postrzegali
chr y s ty a nizm pod kąt em wid z eni a
W schodu, albo tylko pod kątem wadzenia Zachodu, on do pewnego stopnia wadzi obie stroma