407
PBZEGL.AD PIŚMIENNICTWA.
•%
Gramatyka ta czyta się prawic jak powieść. Jestto skutek stylu barwnego i płynnego, jako też metody systematycznej , a jednak nie
pedanckiej.
Członkuje autor swoją gramatykę na trzy działy: o głoskach (fonetyka), o wyrazach (etymologia), o zdaniach (składnia). Paragrafy (jest ich 73) idą liczbą porządkową przez całą książkę. Dział pierwszy nie ma podziałów; drugi ma ich cztery: wiadomości wstępne — odmiana imion i zaimków — odmiana słów — o częściach mowy nieodmiennych. Dział trzeci rozpada się na trzy części: wiadomości zasadnicze — znaczenie skłonników 1 zależnych w budowie zdania — o czasach, trybach i imiesłowach pod względem składniowym. Na pisownię niema, i słusznie, odrębnego działu, ponieważ „wiąże się ze wszystkiemi gałęziami gramatyki^ (str. NI).
Ważniejszą jednak niż styl i podział rzeczą, jest w tej książce jasny i bezstronny pogląd na obecne stadyum w rozwoju języka. Autor bierze teoryę z faktów językowych, a bynajmniej nie nagina lub zaprzecza tychże stosownie do wprzód powziętej teoryi. Ocenia on i surowo nieraz sądzi różne sposoby mówienia i pisania, nie zaprzecza im jednak racyi bytu, jeśli znaczna część wykształconych ludzi tak mówi i pisze. Ztąd wynika, że nie uważa się on, jak zbyt często nasi gramatycy, za prawodawcę, wymagającego posłuszeństwa, ale za badacza praw, w żywej mowie istniejących. A jeśli co, to właśnie takie stanowisko może doprowadzić do większego, niż dotąd, ujednostajnienia pisowni, o którą ostatecznie w tego rodzaju kwestyach spornych chodzi.
Podnieść też należy wielką erudycyę gramatyczną i lingwistyczną autora. Nie jest ona wprawdzie dzisiaj przymiotem zbyt rzadkim, ale żeby była nie nudną, lecz owszem zajmującą, jak tu, tu istotnie raritas.
Takie jest, a bardzo miłe, wrażenie całości. Go do niektórych szczegółów — podysputujemy.
Bardzo jest dobrą zasada, wypowiedziana na str. 14. Zastanawiając się tam autor nad e (ścieśnionem), że ono, ustępując z pola, zosta • wia niejakie wątpliwości co do pisowni, mówi: „Dobrzeby było za
stosować ortografiję do osobistego poczucia : gdyby każdy z Polaków rodowitych pisał e (ścieśnione) tam, gdzie je wymawia, badacze języka mogliby łatwej poznać obecny stan dźwięku , i dokładniej śledzić stopniowe jego zanikanie^.
Szkoda tylko, że autor nie daje tej zasadzie szerszego zastoso-
i
bardzo
T a k nazy w a a u t o r p r z y p a d k i szczęśliwe to zastąpienie.
irramatYCzne :
zdaniem n as z om