Kadr z awanturą nie istnieje Nasz Dziennik, 2011 03 11
Kadr z awanturą nie istnieje Nasz Dziennik, 2011-03-11 Prokuratura nie dysponuje ani jednym kadrem obrazu, dokumentującym sytuację, w której mjr Arkadiusz Protasiuk i gen. Andrzej Błasik staliby naprzeciwko siebie na płycie wojskowego Okęcia przed wylotem do Smoleńska - przyznał prokurator generalny Andrzej Seremet. Zaznaczył również, że nie ma żadnych dowodów na jakiekolwiek naciski na pilotów tupolewa. Stwierdzenie prokuratury, że nie znaleziono dowodów na potwierdzenie rzekomej kłótni między gen. Andrzejem Błasikiem a mjr. Arkadiuszem Protasiukiem, powinno paść bezpośrednio po pojawieniu się takich spekulacji medialnych - mówi mecenas Bartosz Kownacki, pełnomocnik wdowy po dowódcy Sił Powietrznych. Jednak jak się okazuje, prokuratura dopiero po medialnych informacjach na ten temat zaczęła szczegółowo badać nagranie. - Jak dotąd prokuratorzy nie natrafili na obraz, który zawierałby kadr dokumentujący takie zdarzenie, to znaczy zdarzenie, w którym te dwie osoby przynajmniej stałyby naprzeciwko siebie i rozmawiały - przyznał prokurator generalny Andrzej Seremet w jednej ze stacji radiowych. Dodał, że jest zeznanie świadka, który mówi, iż gen. Błasik chciał porozmawiać z mjr. Protasiukiem, ale nie wiadomo, czy do tego rzeczywiście doszło. Prokurator zaznaczył również, że nie ma żadnych dowodów na jakiekolwiek naciski na pilotów tupolewa 10 kwietnia. - Prokurator Seremet, moim zdaniem, jednoznacznie powiedział: nie było kłótni, nie mamy dowodu, że była - wskazuje mec. Kownacki. - Wypowiedz, że prokuratura nie dysponuje materiałem dowodowym na temat rzekomej kłótni, powinna się pojawić bezpośrednio po doniesieniach medialnych, a nie dwa tygodnie pózniej - ocenia mecenas. - Przez te dwa tygodnie mieliśmy szereg artykułów, szereg ataków na pamięć o panu generale - dodaje. - Jeżeli padają stwierdzenia, że coś się bada, to trzeba jasno powiedzieć, czy jest materiał dowodowy, czy też nie i jaka jest wiarygodność tego, co się bada. A tego nie zrobiono. Prokurator Rzepa doprowadził do tego, że można było na ten temat spekulować - mówi Kownacki. - Powinno być jasne i wyrazne przecięcie tych spekulacji już wtedy, na początku - badamy każdy wątek, ale na tym etapie nie ma żadnego materiału, który by to potwierdzał - dodaje. Mecenas podkreśla, że zabrakło odpowiedniego komunikatu prokuratury wojskowej w tym względzie. Krytycznie działania prokuratury ocenia karnista i praktykujący adwokat prof. Piotr Kruszyński (UW). Jego zdaniem, prokuratura powinna wówczas przekazywać informacje opinii publicznej w tej sprawie, jeżeli jest już wiadomo, czy są dowody, czy też nie, że taka rozmowa się odbyła. Zarzutów tych nie podziela prokuratura wojskowa. - Sprawa jest badana, trudno oczekiwać, żebyśmy od razu wszystko wiedzieli - stwierdza kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Bezpośrednio po informacjach medialnych na temat rzekomej kłótni prokuratura informowała, że te nagrania są dopiero badane. - W tej chwili nie możemy dokonać oceny materiału dowodowego - mówił wówczas w mediach płk Zbigniew Rzepa, rzecznik Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Szerokie spektrum prokuratury Jak się okazuje, prokuratura nie dysponowała wówczas tym nagraniem z kamery przemysłowej z wojskowego lotniska na Okęciu. Pozyskano je - kopię z twardych dysków rejestratorów na Okęciu - już co prawda w kwietniu, ale zeszłego roku, jednak nie było ono szczegółowo badane. - Kopie nagrań otrzymaliśmy w kwietniu, ale nie były one szczegółowo analizowane - przyznaje Rzepa. Następnie to nagranie trafiło do Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, ale prokuratura nie zrobiła kopii dla siebie. Dopiero gdy pojawiły się doniesienia w mediach o rzekomej kłótni, prokuratura dostała od komisji Millera kopię nagrania. - Zwróciliśmy się do komisji, żeby nam je przegrano - tłumaczy płk Rzepa w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". Szef MSWiA Jerzy Miller już wcześniej przyznawał, że nic nie wie o żadnej kłótni na lotnisku. - Pan użył sformułowania, jakby był pan pewny, że doszło do kłótni. Ja takiej pewności nie mam - odpowiedział dziennikarzowi na pytanie, czy informacje te wnoszą coś do końcowego raportu prac komisji. - Komisja Millera nie jest w stanie niczego innego udowodnić, ponieważ dysponuje takimi samymi materiałami - stwierdza mec. Kownacki. Jak dowiedzieliśmy się w prokuraturze, badania nad tym nagraniem zakończą się ostatecznie w przyszłym tygodniu. - Ten z film jest przedmiotem analiz prokuratorów, którzy klatka po klatce go przeglądają, a liczy on około 90 godzin. Na dodatek jest czterokrotnie zmultiplikowany w związku z podziałem ekranu na cztery części i prokuratorzy uważnie klatka po klatce ten film przeglądają - mówi Seremet. Jak zaznacza prok. Rzepa, prowadzone przez prokuraturę badania dotyczą szerszego spektrum, nie tyle ewentualnej kłótni, ile ogólnie kwestii organizacji lotu, lokalizacji samolotu, osób, które wokół niego przebywały itp. Według informacji prokuratury, Seremet dzwonił wczoraj do rosyjskiego prokuratora generalnego Jurija Czajki w sprawie udostępnienia polskim biegłym czarnych skrzynek do badania technicznego. Jest to konieczne do wydania ostatecznej opinii przez krakowski instytut. Według Seremeta, jest to kwestia kilku godzin, podczas których eksperci zbadaliby rejestratory rozbitego tupolewa. Seremet przyznaje, że jest już zirytowany sytuacją, ponieważ proszono o to już w czerwcu zeszłego roku, a ostatnio ponowiono prośbę w styczniu, przed wizytą polskich prokuratorów w Moskwie. - Oprócz moich interwencji będzie interweniował czy właściwie już interweniuje kanałami dyplomatycznymi MSZ - mówi Seremet. - To jest takie uspokajanie opinii publicznej, zapowiedzi jest dużo, cały czas czekamy na konkrety - ocenia mecenas Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik Jarosława Kaczyńskigo. - Współpraca z Rosjanami jest niesatysfakcjonująca - dodaje. Pytany przez nas rzecznik prokuratora generalnego Mateusz Martyniuk powiedział, że rozmowa ta to element stałych kontaktów z prokuraturą rosyjską. Zenon Baranowski