Bractwo Czarnego Sztyletu Gwiazdka by oknoifiranka


24 grudnia 2011
Słońce powoli chowało się za horyzontem, robiąc miejsce dla księżyca.
I nocy, która nadchodziła wraz z nim.
Ciemność zapadała nad Caldwell i większość mieszkańców zmierzała
do swych domów, które miały zapewnić im schronienie przed nieznanym
niebezpieczeństwem. Lecz nie wszyscy. Część z nich dopiero w
ciemnościach zaczynała odżywać. Istoty nocy unikające promieni
słonecznych, czające się w mroku&
Korytarze rezydencji były ciche, chociaż w każdym innym miejscu w
tym mieście rozlegały się rozmowy. Zapadał zmierzch. Dzień chylił się ku
końcowi, więc powoli w domu budzili się jego mieszkańcy. Istoty, które
budziły ogromny postrach w ludziach&
- Kurwa! Zapłacisz mi za to dupku!  Ciszę przerwał nagły krzyk.
No, może nie te istoty, a przynajmniej nie w tym momencie. Dlatego
przenieśmy się wyżej, do komnat pana wampirzej rasy.
Król spoczywał na ogromnym łożu, a jego wybranka towarzyszyła mu
podczas jego odpoczynku. Opierała głowę na jego ramieniu, dłoń na
muskularnym brzuchu, a wzrok skupiła na twarzy swego ukochanego.
- Dzisiaj 24 grudnia  rzuciła.
Ghrom westchnął nieznacznie, mocniej przytulając do siebie samicę.
- Jak zawsze praktyczna  stwierdził, nie mogąc powstrzymać
uśmiechu wypływającego na jego usta.  A jutro będzie 25. Znam datę,
mimo że przy tobie tracę poczucie czasu.
Bractwo Czarnego Sztyletu  Gwiazdka by oknoifiranka
1
W sypialni ponownie zapanowała cisza, przerywana jedynie ich
oddechami. Minęło kilka minut zanim samica postanowiła rozpocząć
rozmowę. Z trochę innej strony.
- Byłam w sklepie.  Beth urwała, czując jak mięśnie samca napinają się
niebezpiecznie, nie wróżąc niczego dobrego. Wampirzyca wiedziała, że jej
brońcowi nie podobają się jej wycieczki do miasta, dlatego wolała nie
wspominać, że zakupy odbywały się za dnia.  Był ze mną Fritz. Pilnował
mnie, więc nic złego nie mogło mi się przytrafić.
Ghrom całą siłą swej woli powstrzymał cisnące mu się na usta
prychnięcie.
- Fritz jest psańcem. Do tego nie dałby sobie rady z cięższym
przeciwnikiem. Nawet kilkudziesięcioletnia staruszka człowieków
powaliłaby go swoim prawym sierpowym.
Beth przesunęła dłoń wyżej, gładząc samca po piersi. Ten niewinny
dotyk wystarczył, aby Ghrom się zamknął i zaczął myśleć o czymś zgoła
innym niż Fritz i stara samica człowieków.
- Wiem, że to ci się nie podoba, ale jednak ja poradziłabym sobie ze
staruszką. Z całą armią groznych staruszek uzbrojonych w chrześcijańskie
krzyże  oświadczyła samica, kończąc temat.  Ale nie o to chodzi. Wyszłam
spod klosza i wybrałam się do sklepu. Trochę nastałam się w kolejce, bo
człowieki szaleją przed świętami.
- Świętami?  powtórzył król za samicą.
- Bożego Narodzenia. Obchodzą to święto jutro.
- Jutro?
- Tak, jutrzejszego dnia. Będą jeść posiłek i obdarują się prezentami
spoczywającymi w skarpetach albo pod choinką.
Bractwo Czarnego Sztyletu  Gwiazdka by oknoifiranka
2
- Choinką?
- Drzewkiem, które ozdobią łańcuchami i bombkami.
- Bombkami?
Beth westchnęła, po czym oparła się na ramionach i przysunęła się do
twarzy swego brońca, wyciskając na jego ustach delikatny pocałunek.
- To się zaczyna robić śmieszne. Powtarzasz za mną jak jakiś mały
ptaszek. A przecież nie zaczęłam mówić w innym języku.
Ghrom skrzywił się odrobinę, po czym podniósł dłoń, zanurzając ją we
włosach swej ukochanej.
- Mówisz o człowiekach. To jest inny język.
Samiec nie musiał widzieć twarzy Beth, aby wiedzieć, że ta zaczęła się
irytować.
- Kiedyś też byłam człowiekiem, więc to nie jest dla mnie inny język.
- Nie, myślałaś, że byłaś. Po prostu mieszkałaś z nimi.
- I dlatego BYAAM jedną z nich. Kiedyś też obchodziłam Boże
Narodzenie.
Wampir westchnął w duchu. Wolał nie ciągnąć więcej tematu
człowieczeństwa, dlatego postanowił skupić uwagę Beth na świętach.
- Więc jakie były te twoje święta?  zapytał, a w jego głosie zabrzmiało
szczere zainteresowanie. Święta były pierdołami, które mało go obchodziły,
ale w ten sposób mógł dowiedzieć się czegoś więcej o swojej samicy.
Ghrom musiał odczekać kolejną chwilę, zanim samica zaczęła w końcu
opowiadać. Dość niechętnie.
- Wysyłałam kartki do znajomych. Oglądałam świąteczną transmisję
telewizyjną i jadłam coś gotowego, co akurat sobie kupiłam.
Wampir czekał na ciąg dalszy, który wcale nie nastąpił.
Bractwo Czarnego Sztyletu  Gwiazdka by oknoifiranka
3
- I to wszystko? Nie wygląda mi to na świętowanie.
- Nallum, byłam sierotą. Z kim miałabym niby świętować? Z
wymyśloną rodziną?  Głos jej lekko zadrżał.
Samiec nie wyczuł żadnych łez, więc Beth nie płakała, ale na pewno
była smutna.
- Teraz masz już rodzinę. I to całkiem dużą i interesującą.
Duża i interesująca. To dość łagodne określenie ich małej, szczęśliwej,
patologicznej rodzinki. Bo kiedy dom wariatów wydaje się czymś
normalnym przy hałastrze mieszkającej pod twoim dachem, to możesz
zacząć się martwić&
- Tak, wiem. I jestem wdzięczna za to Pani Kronik  odparła Beth. Głos
nadal jej drżał, ale otaczająca ją aura stała się lżejsza.
- Ale to i tak nie zmieni tego, że twoje święta były klapą?  Samiec
wiedział, że jego słowa mogły urazić Beth, jednak wolał wszystko wyjaśnić,
zanim zaproponuje jakiś popieprzony pomysł.
- To już naprawdę nie jest ważne  stwierdziła szybko samica, siadając
na łóżku.  To przeszłość. Teraz jestem z tobą i każdy dzień wynagradza mi
wszystkie złe chwile, których kiedykolwiek doświadczyłam.
Jej oświadczenie było naprawdę wzruszające. Chociaż dla Ghroma
najgorsze było chyba to, że jego samica naprawdę w to wierzyła.
Ghrom również podniósł się do pozycji siedzącej, chociaż on, w
przeciwieństwie do Beth, oparł się o łóżko. Samiec wbił wzrok w ciemność,
za którą powinna znajdować się twarz jego krwiczki. To w chwilach takich
jak ta wampir żałował, że jest ślepy. Nie mógł już rzucać irytujących
spojrzeń. Ani żadnych innych.
- Chciałbym, żebyś chociaż raz przeżyła szczęśliwe Boże Narodzenie.
Bractwo Czarnego Sztyletu  Gwiazdka by oknoifiranka
4
- Ale oboje wiemy, że to niemożliwe. Żadne z nas nie jest człowiekiem.
Ani chrześcijaninem.
- Tylko chrześcijanie je obchodzą?
- Właściwie to nie&
- Więc możemy obchodzić te święta. Bez tej całej religijnej otoczki.
***
W gabinecie Ghroma zgromadzili się wszyscy zainteresowani płci
męskiej. Król. Bracia. Khill z Blastherem. I Lassiter, chociaż nikt anioła nie
zapraszał.
Ghrom postanowił, że to on zabierze głos jako pierwszy, skoro to on
zwołał to zebranie bojowe.
- Do wszystkich dotarła wiadomość o tym, że jutro będziemy
obchodzić Boże Narodzenie?
Jego pytanie spotkało się z prychnięciami dezaprobaty, które od biedy
można było uznać za potwierdzenie.
Vrhedny podniósł się z kanapy, którą zajmował razem z Butchem, i
zatrzymał się na środku gabinetu.
- W głowie naszego króla najwyrazniej się popierdoliło, ale
psychologiczna rozprawa na ten temat nie jest tematem naszego spotkania.
Ghrom nie miał serca zwrócić Bratu uwagi na jego język. Bo samiec
miał rację i Król sam to doskonale wiedział.
Vrhedny wyciągnął kartki z tylnej kieszeni spodni. Wyprostował
papier i wbił w niego wzrok, przesuwając wzrokiem po literach.
Bractwo Czarnego Sztyletu  Gwiazdka by oknoifiranka
5
- Kiedy dostałem SMS-a o tej radosnej nowinie i upewniłem się, że to
nie jest żaden żart, rozpocząłem poszukiwania, które wprowadziły mnie w
temat. Google wyszukało mi kilka poszlak, dzięki którym pojąłem ogólny
zarys tych świąt. Potem zrobiłem listę zadań, które rozdzieliłem pomiędzy
każdego z nas.  V podniósł w końcu spojrzenie znad kartek.  Doszedłem
do wniosku, że święto jest dość skomplikowane i to nie tylko dlatego, że
religia związana jest z dziewicą rodzącą dzieci i wyznawcami zjadającymi
substytuty ciała swojego Boga. Wolałbym jednak uniknąć wszelkich
pomyłek, więc lepiej, żeby lista została zrozumiana przez tych mniej
inteligentnych.
Samiec postąpił kilka kroków do przodu i zatrzymał się przed
Lassiterem. Wyciągnął kartkę, podtykając ją pod nos anioła.
- Przeczytaj i powiedz, czego nie rozumiesz.
Anioł spojrzał na Brata z pobłażaniem i odtrącił kartki wiszące przed
jego oczami.
- Zaręczam ci, że z uwagi na swój gatunek i długi żywot, nie jestem
wcale głupszy od ciebie. Nawet więcej, według wierzeń chrześcijańskich to
aniołowie towarzyszyli Jezusowi podczas jego narodzin, więc wiem więcej
o tym święcie niż wy razem wzięci.
- Taaaaak  mruknął V i znowu przystawił kartki przed twarz
Lassitera.  Przeczytaj i powiedz, czego tu nie rozumiesz.
- Nie dociera do ciebie, kiedy zrobisz coś zle? Zabierz te kartki, bo
znam się na Bożym Narodzeniu i potrafię zrozumieć twoją durną listę.
- Jestem mądry, więc wiem, kiedy się mylę.
- Ale&
Nie zdążył dokończyć, ponieważ V wszedł mu w słowo.
Bractwo Czarnego Sztyletu  Gwiazdka by oknoifiranka
6
- Obiecałeś nam kiedyś, że będziemy mogli go zabić  rzucił V tonem
małego dziecka, które chciałoby dostać zabawkę. Ghrom był pewien, że
samiec zwraca się do niego, chociaż nie wypowiedział żadnego imienia.
- Nie teraz. Święta to czas miłości i pojednania  stwierdził, chociaż
grozny ton przeczył jego słowom.  Do kurwy nędzy, macie się
zachowywać na poziomie, chociaż wiem, że dużo od was wymagam.
Lassiter, przeczytaj tę cholerną listę. Reszta z was też.
W gabinecie zapadła cisza. Nikt się nie odezwał, ale po pomieszczeniu
rozniósł się szelest papieru. A potem ciche przekleństwa.
Ghrom czekał, ale nie wyglądało na to, aby ktokolwiek zamierzał się
odezwać.
- Więc co znajduje się na tej liście?  zapytał w końcu, Wolał być
wprowadzonym w poszczególne punkty planu, bo to było pewne, że
samiec nigdy nie przeczyta tej głupie listy i nie rzuci na nią okiem.
- Ja z Butchem zajmiemy się skołowaniem drzewka  powiedział V. 
Choinka była dość często wymienianym symbolem. Więc ja z gliną
znajdziemy odpowiedniego chwasta i dostarczymy go do rezydencji.
Ghrom przyjął te oświadczenie ze spokojem. Starał się nie dziwić
temu, że człowieki oddawały cześć drzewom. Może jeszcze siadali wokół
niego w uroczystym, ewentualnie religijnym obrządku.
Głos Lassitera przerwał jego rozmyślania.
- Zdaje się, że chciałeś powiedzieć  wspaniałe drzewo iglaste, które
będziemy mogli udekorować ozdobami, a nie chwast .
- Ech, mógłby ktoś wyłączyć komentarz Lassitera? Kiedy zapraszaliście
mnie na to spotkanie, nie mówiliście, że taka opcja będzie włączona 
mruknął Rankhor.
Bractwo Czarnego Sztyletu  Gwiazdka by oknoifiranka
7
- Nie da się jej wyłączyć  odpowiedział sam anioł.  Słuchaj tego i ucz
się.
- Właściwie to jest jeden sposób na  uciszenie aniołka  wtrącił się
Furiath.
- Po co ja w ogóle z wami gadam?  zapytał Lassiter z pretensją.
- Jeśli to cię pocieszy, to rzadko ciebie słuchamy.
Ghrom zacisnął zęby, czekając aż samce sobie nawrzucają i ponownie
skupią się na temacie spotkania.
- A reszta?
- Ja z Fritzem wybierzemy się do sklepu po jedzenie  odpowiedział
Rankhor.
Zanim ktokolwiek zdołał skomentować jego oświadczenie, ponownie
odezwał się V.
- Tak, wiem. To tak, jakby wysłać dziecko do sklepu z zabawkami& -
Samiec zaklął i kontynuował dalej.  Nie, to jak zamknąć lwa w sklepie
mięsnym. Taki to zeżre cały asortyment i sprzedawców.
- O, nie. Proszę, zabij mnie  mruknął cicho Rankohr do siedzącego
obok niego Butcha.
Zanim glina zdołał odpowiedzieć, Vrhedny podjął przerwany wątek.
- Ale niestety to jedyne zadanie, które mogę mu powierzyć. Będzie mu
towarzyszył Fritz, więc powinien jakoś go utemperować. Przykro mi, ale nie
mogłem inaczej tego zorganizować, bo staruszek potrzebny jest przy
zakupie odpowiednich produktów. Hollywood zaś ma służyć za jego
ochroniarza i podnośnik do toreb.
- Widzisz?  zapytał Rankohr, patrząc z wyrzutem na Butcha. - Gdybyś
mnie wcześniej zabił, tak jak prosiłem, to nigdy bym tego nie usłyszał.
Bractwo Czarnego Sztyletu  Gwiazdka by oknoifiranka
8
Glina zignorował Hollywooda i skupił się na Vrhednym.
- Cholera, dlaczego ja mam być twoim asystentem?
Vrhedny nie spojrzał nawet na glinę, zbyt zajęty spoglądaniem na listę.
- Bo ufam ci wystarczająco, aby przydzielić ci ważne zadania, których
sam nie będę mógł wykonać  odparł V, po czym dodał: - Poza tym, słowo
 sekretarka nabrało ostatnio negatywnego znaczenia.
- Wal się. Nie będę ci robił kawy i dawał się macać, kiedy tylko coś ci
padnie na mózg.
- Ależ nie przejmuj się, nie lubię kawy.
Ghrom postanowił przerwać tę dyskusję, zanim którykolwiek z Braci
przypadkowo chwyci sztylet w dłoń i równie przypadkowo zadzga tego
drugiego.
- To jakie są inne punkty listy, V?
- Sporządziłem listę, więc zostałem głównodowodzącym świątecznych
przygotowań. I tak prosiłbym, aby wszyscy się do mnie zwracali, dopóki
święta się nie skończą.
W gabinecie po raz pierwszy rozległ się głos Zbihra.
- Tu jest napisane:  Wielki Mistrz Przygotowań Świąt Bożego
Narodzenia .
- Słuszna uwaga, dekoratorze drzewka. Twoje umiejętności czytania są
coraz lepsze.
Wyglądało więc na to, że Zbihr razem z Bellą i Nallą zajmą się
umieszczaniem ozdób na iglastym drzewie wybranym przez V i Butcha.
Rankhor wybierać będzie produkty spożywcze potrzebne do posiłku&
Bractwo Czarnego Sztyletu  Gwiazdka by oknoifiranka
9
Ghrom doszedł do jednego wniosku. Najlepiej byłoby zakończyć to
spotkanie, dopóki nie doszło do rozlewu krwi. A Bracia uzgodnią szczegóły
pózniej, we własnym towarzystwie.
- Moje umiejętności czytania?  zapytał Z, a jego głos był równie zimny
co lodowce na Arktyce.  Powiedz mi V, miałeś ostatnio jakieś wizje
odnośnie swojej śmierci? Zabije cię może wielki gość ze szramą na twarzy?
Zbihr był jedyną znaną Ghromowi osobą z takową szramą.
- Nie, a powinienem się przejmować?
- Nie wiem, ale teraz mam wielką ochotę na urwanie twojego pustego
łba.
- Nie sądzę. Nikt nigdy nie miałby serca mnie zabić, więc jeśli
kiedykolwiek miałbym zginąć, to umrę jedynie przez przypadek.
- Mógłbym to tak upozorować&
Chyba było już za pózno na jakiekolwiek zakończenie spotkania bez
małej rozróby, pomyślał Ghrom. To najwłaściwsza chwila do wtrącenia się i
zażegnania konfliktu.
- Dobrze, dziewczynki. Obie macie śliczne lale, a teraz wróćmy do
głównej sprawy. Czy są jeszcze jakieś informacje, o których powinienem
wiedzieć?
- Pełna miłości młodzież zajmie się zdobyciem i rozmieszczeniem
zielska na suficie. Tohr i Lassiter pomogą samicom przy dekorowaniu
domu, bo czynności te mogą dotyczyć również przenoszenia ciężkich
przedmiotów, a wszystkie Pańce będą skupione na przygotowywaniu
posiłku. A Furiath przygotuje Wybranki na Boże Narodzenie.
Bractwo Czarnego Sztyletu  Gwiazdka by oknoifiranka
10
- Tylko te, które będą chciały wziąć w nim udział  zaznaczył
stanowczo Furiath.  Dlatego podejrzewam, że oprócz mnie i Cormii
przybędzie jedynie Selena i Layla.
- I to wszystko, tak?  upewnił się Ghrom.
Pomruk braci uznał za zgodę.
Samce zaczęły zbierać się z gabinetu Ghroma, ale zanim ktokolwiek
wyszedł za drzwi, ponownie odezwał się Vrhedny.
- Aha, prawie bym zapomniał. Na drugiej stronie jest jeszcze jedno
zadanie. Dla każdego. Musimy podarować sobie prezenty.
Po jego oświadczeniu zawrzało jak w ulu. Każdy zaczął coś mówić, nie
zwracając uwagi na słowa innych. Poprzez ten motłoch przedarł się głos
Lassitera.
- Prezenty dają wszyscy dla wszystkich?
Odpowiedz V poprzedziła nagła cisza zgromadzonych.
- Obdarowanie się prezentami jest dobrowolne. Więc oczywiście tak,
wszyscy dają wszystkim. Chociaż lepsze dostaną ci, których lubimy, więc ty
spodziewaj się badziewia.
25 grudnia 2011
Dopiero o 3 w nocy Ghromowi udało się trochę odetchnąć. Przez
ostatnich kilka godzin co chwilę któryś z psańców biegał do niego i pytał o
jakieś bzdety, ponieważ Fritz znajdował się z Rankorem na zakupach. Ale
teraz psaniec już wrócił, więc Król mógł wyruszyć w miasto, aby wypełnić
swoje zadanie.
Bractwo Czarnego Sztyletu  Gwiazdka by oknoifiranka
11
Jako władca nie musiał brać czynnego udziału w przygotowaniu świąt,
ale solidarność i szacunek do reszty domowników kazał mu wypełnić
ostatnie zadanie. To z drugiej strony kartki. Dotyczące kupna prezentów.
Samiec szybko przebrał się w czarny T-shit, spodnie i długi płaszcz.
Założył przyciemniane okulary, które szczelnie zasłaniały jego oczy, po
czym ruszył w miasto.
Prezent dla Beth był dla niego priorytetem, dlatego samiec postanowił
zacząć poszukiwania właśnie od tego. Kiedy znajdzie już coś, co wyrazi jego
miłość do Królowej, zajmie się poszukiwaniem podarunków dla reszty
hałastry.
Tak właśnie Ghrom trafił do całodobowego centrum handlowego. A
gdy wszedł do środka, skierował się do Cartiera. Jakaś droga biżuteria na
pewno będzie odpowiednia dla jego samicy. Cała droga z rezydencji zajęła
mu godzinę.
Samiec na oślep trafił do odpowiedniego sklepu  pytając po drodze
ochroniarza o kierunek  i wszedł do środka. Od razu trafił go słodki
zapach cynamonu. Tylko skąd cynamon wziąłby się w sklepie jubilerskim?
Zapewne jakaś świeca zapachowa.
- Dobry wieczór.  Głos ekspedientki pozwolił mu zlokalizować samicę
człowieków. Postąpił kilka kroków w jej stronę i zatrzymał się na środku
sklepu. Wolał zachować pewną odległość zamiast przywalić w ladę lub
jakąś rzecz ustawioną na środku.
- Muszę kupić prezent świąteczny  wyrzucił z siebie samiec, trochę
zagubiony w tym świecie. Kupował rzecz w sklepie człowieków. Do tego na
święto człowieków&
Lassiter miał rację  piekło istniało.
Bractwo Czarnego Sztyletu  Gwiazdka by oknoifiranka
12
- W takim razie zapraszam do lady, zaraz pomogę panu coś wybrać.
Tak, tylko gdzie była ta cholerna lada.
Ghrom zbliżył się o kolejne kilka kroków, a kiedy wyciągnął przed
siebie dłoń, natrafił na chłodny blat lady.
- Co dokładnie chciałby pan kupić?
- Prezent dla& żony.
Żona. Tak tytułowałby swoją krwiczkę, gdyby oboje byli człowiekami.
- Dobrze, rozumiem. A czy zastanawiał się pan nad czymś
konkretnym? Jakiś wisiorek? Pierścionek? Kolczyki? Bransoletka? A może
jakaś wymyślana broszka?
To pytanie było bardziej skomplikowane od tego pierwszego i
wymagało dłuższego zastanowienia się nad odpowiedzią.
Co chciał podarować Beth? Naszyjnik? Nie, odpadał, bo Ghrom wolał,
żeby nic mu nie przeszkadzało mieć dostęp do jej szyi. Pierścionek? Jeden
już dostała od niego i symbolizował on ich związek, więc żaden inny
pierścionek nie będzie miał dla niej większego znaczenia. Bransoletka albo
broszka? Ozdoby, których nie zobaczy i wątpliwe, aby zwrócił na nie
uwagę.
Więc pozostawały kolczyki.
- Kolczyki  odpowiedział na głos.
Ekspedientka zaczęła coś robić, ponieważ do Ghroma dochodził odgłos
przesuwania różnych rzeczy.
- Proszę, to najlepsze, jakie mamy  powiedziała po chwili samica.
Czyli postawiła na ladzie błyskotki. A on nawet tej lady nie widział,
więc co dopiero mówić o kolczykach.
- A są jakieś rubinowe?
Bractwo Czarnego Sztyletu  Gwiazdka by oknoifiranka
13
Tak, ten kolor pasowałby do pierścienia, który teraz nosiła Beth.
- Tak, oczywiście. Takie.
Ghrom wyczuł, jak samica wysuwa ręce przed siebie i zbliża do niego
kolczyki. Samiec mimowolnie skrzywił się, ale nie mógł jej za nic winić. W
końcu skąd miałaby wiedzieć, że jest ślepy? Dobrze sobie radził jeśli
porówna się go do ślepych człowieków.
- Są ładne?
Samica trzymała przez chwilę wyciągnięte ręce, po czym je cofnęła.
Wydawała się skrępowana, jakby nie wiedziała co robić.
Bingo! Jestem ślepy!
- Ja& - tutaj chyba chciała wrzucić słowo  przepraszam ale
powstrzymała się. I całe szczęście, bo Ghrom nie zniósłby jej żalu i
współczucia.  Tak, są piękne. Najładniejsze jakie kiedykolwiek widziałam.
Wciągnęła szybko powietrze, jakby uważała, że jej słowa mogły zostać
uznane za przytyk do jego kalectwa. Nie musiała się przejmować. Ghrom
był wyczulony na niektóre stwierdzenia po całkowitej utracie wzroku, ale
nie złościł się na swych towarzyszy za ich używanie. Nie robili tego
specjalnie.
A przynajmniej nie przez cały czas.
- W takim razie biorę  stwierdził, po czym podał kobiecie plik
banknotów.
Nie pytał ile kolczyki kosztują, bo jeśli ekspedientka chciałaby go
oszukać, to skłamałaby. A wtedy nie musiałaby oszukiwać go z
wydawaniem zbyt małej reszty. Z resztą, to były tylko pieniądze.
Samica ponaciskała coś na kasie po czym podała mu pieniądze i
kolczyki, życząc mu wesołych świąt.
Bractwo Czarnego Sztyletu  Gwiazdka by oknoifiranka
14
Do świtu zostało mu zbyt mało czasu, aby zdołał rozglądnąć się za
prezentami dla reszty, więc wrócił od razu do rezydencji.
***
Zaczęło świtać, kiedy samiec zmaterializował się przed bramą.
W rezydencji było cicho. Zdecydowanie zbyt cicho jak na gwar, który
towarzyszył mu, kiedy opuszczał mury swego domu. Wampir przekroczył
próg drzwi z lekkim przestrachem, nie będąc pewnym, czego właściwie ma
się spodziewać. Ale żadne chore imaginacje nie mogły przewidzieć tego co
zastał.
Salon, czyli główne miejsce uroczystości świątecznych, był
wyludniony. Ghrom był w stanie wyczuć jedynie zapach Beth. Samica
siedziała na kanapie, a kiedy wampir podszedł bliżej, odkrył, że jego
krwiczka smacznie sobie śpi.
Zamierzał pozwolić jej dalej spać, ale samica sama się obudziła, jakby
wyczuła jego obecność.
- Wesołych świąt  wymruczała seksownie zachrypniętym od snu
głosem.
- Wesołych świąt  odpowiedział i usiadł obok niej, sadzając sobie
samicę na kolanach.  To gdzie podziała się reszta?
Beth cicho parsknęła, po czym odpowiedziała na jego pytanie:
- No tak, wszystko było do przewidzenia, chociaż nikt z nas nie
zakładał takiego zakończenia.
Ghrom zmarszczył brwi, nadal nie wiedząc, dlaczego jego samica
siedziała tu sama. A gdzie te święta?
Bractwo Czarnego Sztyletu  Gwiazdka by oknoifiranka
15
- Czekaliśmy na ciebie. Zebraliśmy się w salonie. Ja pózniej też
zeszłam, bo myślałam, że już jesteś na miejscu. Ale wtedy Fritz powiedział,
że opuściłeś rezydencję. Ale żebyśmy się nie martwili, bo zaraz wrócisz. Ale
nie wracałeś.
- Musiałem na chwilę wyjść.
- Było dość pózno, więc w końcu Zbihr zabrał z Bellą Nallę na górę i
uśpili ją. A skoro nie wrócili pózniej to siebie również.
- To gdzie Furiath?
- Właściwie to powinnam powiedzieć co działo się pózniej. Wtedy
zrozumiesz gdzie jest Furiath.
Nie brzmiało to zbyt dobrze.
- W końcu wszyscy się zniecierpliwili, więc pozwoliłam Johnowi i
innym otworzyć swoje prezenty. Wszyscy byli podekscytowani ale wtedy&
hmm& powiedzmy, że nie każdemu spodobał się jego prezent.
- Który?  Beth nie odpowiedziała, więc chyba nie zrozumiała jego
pytania.  Który z nich zrobił sobie żart?
- Rankhor.
- I?
- Dał Vrhednemu prezent.
- Tak, tego się domyśliłem. Jaki?
Wtedy do głowy Króla przyszłą jedna rzecz, którą V chciał mieć
według Hollywooda. Rzecz, dzięki której V mógł praktykować  swój nałóg.
- Dał mu druty. I mnóstwo kolorowych włóczek&
Ghrom westchnął. Skoro Rankhor poruszył ten drażliwy temat, to
samiec cieszył się, że nie widzi jak teraz wygląda salon. Był pewien, że
pomieszczenie to jest obrazem nędzy i rozpaczy.
Bractwo Czarnego Sztyletu  Gwiazdka by oknoifiranka
16
- Więc Rankhor został zabrany przez Mary, a Vrhednego
wyprowadziła Jane?
- Przy Vrhednym pomógł Butch. A skoro nie wracał, to Marissa poszła
do bunkra wybadać sytuację. A kiedy tylko V z Hollywoodem wszczęli
kłótnię, Furiath zabrał wybranki do swojego domu.
- To gdzie twój brat? I jego przyboczni? No i Tohr?
Lassiter go nie interesował. W końcu anioł i tak znajdował się tam,
gdzie akurat przebywał Tohrtur.
- Tohr również poczuł się zmęczony, a skoro nadal odzyskuje siły, to
Marissa nie miała serca go zatrzymywać. Potrzebuje odpoczynku.
To wyjaśnia również brak anioła.
- W takim razie pozostaje jeszcze twój brat&
Beth roześmiała się wdzięcznie i rozpoczęła wyjaśnienia.
- Och, John był bardzo dobrym bratem. Wytrwał z Khillem i Blasthem
bardzo długo, ale kilkanaście minut temu skończyła im się cierpliwość. Mój
brat w końcu wyjaśnił mi grzecznie, że nie może tu ze mną siedzieć i nie
chce brać udziału w tej sytuacji, bo ma tą rzecz.
- Tą rzecz?
- Tak. Penisa. Boże Narodzenie chyba nie jest za bardzo męskie dla
dorastających samców& A ja zostałam na dole i czekałam na ciebie, ale w
końcu przyszedłeś.  Samica pocałowała go lekko w usta.  To gdzie ty
byłeś?
Zamiast odpowiedzieć, Ghrom podał Beth pudełeczko, które powinno
wystarczyć jako wyjaśnienia. Jej zachwyt nad kolczykami był dla niego
wystarczającą nagrodą za cały trud zdobycia tej błyskotki.
- Ale ja nie mam nic dla ciebie&
Bractwo Czarnego Sztyletu  Gwiazdka by oknoifiranka
17
- Och, zaręczam ci, że masz coś, co możesz mi dać  wymruczał samiec.
Jego zręczne ręce zsunęły się z szyi samicy na jej talię.
- Co? Każesz mi płacić seksem za biżuterię?
- Czemu nie. Ten wieczór i tak nie może być jeszcze dziwniejszy.
Beth roześmiała się po raz kolejny i wyszeptała Ghromowi do ucha:
- Jesteśmy pod jemiołą. Nie musimy iść na górę.
Jemioła. Wampir nie wiedział jaki symbol posiada to zielsko, ale skoro
Beth uważała, że dzięki jemiole nie musieli przenosić się do sypialni, to nie
zamierzał oponować.
Beth uśmiechnęła się.
Może kiedyś powie mu, że żadnej jemioły tam nie było.
:& by oknoifiranka
Bractwo Czarnego Sztyletu  Gwiazdka by oknoifiranka
18


Wyszukiwarka