Bractwo Czarnego Sztyletu Gwiazdka by oknoifiranka
24 grudnia 2011 Słońce powoli chowało się za horyzontem, robiąc miejsce dla księżyca. I nocy, która nadchodziła wraz z nim. Ciemność zapadała nad Caldwell i większość mieszkańców zmierzała do swych domów, które miały zapewnić im schronienie przed nieznanym niebezpieczeństwem. Lecz nie wszyscy. Część z nich dopiero w ciemnościach zaczynała odżywać. Istoty nocy unikające promieni słonecznych, czające się w mroku& Korytarze rezydencji były ciche, chociaż w każdym innym miejscu w tym mieście rozlegały się rozmowy. Zapadał zmierzch. Dzień chylił się ku końcowi, więc powoli w domu budzili się jego mieszkańcy. Istoty, które budziły ogromny postrach w ludziach& - Kurwa! Zapłacisz mi za to dupku! Ciszę przerwał nagły krzyk. No, może nie te istoty, a przynajmniej nie w tym momencie. Dlatego przenieśmy się wyżej, do komnat pana wampirzej rasy. Król spoczywał na ogromnym łożu, a jego wybranka towarzyszyła mu podczas jego odpoczynku. Opierała głowę na jego ramieniu, dłoń na muskularnym brzuchu, a wzrok skupiła na twarzy swego ukochanego. - Dzisiaj 24 grudnia rzuciła. Ghrom westchnął nieznacznie, mocniej przytulając do siebie samicę. - Jak zawsze praktyczna stwierdził, nie mogąc powstrzymać uśmiechu wypływającego na jego usta. A jutro będzie 25. Znam datę, mimo że przy tobie tracę poczucie czasu. Bractwo Czarnego Sztyletu Gwiazdka by oknoifiranka 1 W sypialni ponownie zapanowała cisza, przerywana jedynie ich oddechami. Minęło kilka minut zanim samica postanowiła rozpocząć rozmowę. Z trochę innej strony. - Byłam w sklepie. Beth urwała, czując jak mięśnie samca napinają się niebezpiecznie, nie wróżąc niczego dobrego. Wampirzyca wiedziała, że jej brońcowi nie podobają się jej wycieczki do miasta, dlatego wolała nie wspominać, że zakupy odbywały się za dnia. Był ze mną Fritz. Pilnował mnie, więc nic złego nie mogło mi się przytrafić. Ghrom całą siłą swej woli powstrzymał cisnące mu się na usta prychnięcie. - Fritz jest psańcem. Do tego nie dałby sobie rady z cięższym przeciwnikiem. Nawet kilkudziesięcioletnia staruszka człowieków powaliłaby go swoim prawym sierpowym. Beth przesunęła dłoń wyżej, gładząc samca po piersi. Ten niewinny dotyk wystarczył, aby Ghrom się zamknął i zaczął myśleć o czymś zgoła innym niż Fritz i stara samica człowieków. - Wiem, że to ci się nie podoba, ale jednak ja poradziłabym sobie ze staruszką. Z całą armią groznych staruszek uzbrojonych w chrześcijańskie krzyże oświadczyła samica, kończąc temat. Ale nie o to chodzi. Wyszłam spod klosza i wybrałam się do sklepu. Trochę nastałam się w kolejce, bo człowieki szaleją przed świętami. - Świętami? powtórzył król za samicą. - Bożego Narodzenia. Obchodzą to święto jutro. - Jutro? - Tak, jutrzejszego dnia. Będą jeść posiłek i obdarują się prezentami spoczywającymi w skarpetach albo pod choinką. Bractwo Czarnego Sztyletu Gwiazdka by oknoifiranka 2 - Choinką? - Drzewkiem, które ozdobią łańcuchami i bombkami. - Bombkami? Beth westchnęła, po czym oparła się na ramionach i przysunęła się do twarzy swego brońca, wyciskając na jego ustach delikatny pocałunek. - To się zaczyna robić śmieszne. Powtarzasz za mną jak jakiś mały ptaszek. A przecież nie zaczęłam mówić w innym języku. Ghrom skrzywił się odrobinę, po czym podniósł dłoń, zanurzając ją we włosach swej ukochanej. - Mówisz o człowiekach. To jest inny język. Samiec nie musiał widzieć twarzy Beth, aby wiedzieć, że ta zaczęła się irytować. - Kiedyś też byłam człowiekiem, więc to nie jest dla mnie inny język. - Nie, myślałaś, że byłaś. Po prostu mieszkałaś z nimi. - I dlatego BYAAM jedną z nich. Kiedyś też obchodziłam Boże Narodzenie. Wampir westchnął w duchu. Wolał nie ciągnąć więcej tematu człowieczeństwa, dlatego postanowił skupić uwagę Beth na świętach. - Więc jakie były te twoje święta? zapytał, a w jego głosie zabrzmiało szczere zainteresowanie. Święta były pierdołami, które mało go obchodziły, ale w ten sposób mógł dowiedzieć się czegoś więcej o swojej samicy. Ghrom musiał odczekać kolejną chwilę, zanim samica zaczęła w końcu opowiadać. Dość niechętnie. - Wysyłałam kartki do znajomych. Oglądałam świąteczną transmisję telewizyjną i jadłam coś gotowego, co akurat sobie kupiłam. Wampir czekał na ciąg dalszy, który wcale nie nastąpił. Bractwo Czarnego Sztyletu Gwiazdka by oknoifiranka 3 - I to wszystko? Nie wygląda mi to na świętowanie. - Nallum, byłam sierotą. Z kim miałabym niby świętować? Z wymyśloną rodziną? Głos jej lekko zadrżał. Samiec nie wyczuł żadnych łez, więc Beth nie płakała, ale na pewno była smutna. - Teraz masz już rodzinę. I to całkiem dużą i interesującą. Duża i interesująca. To dość łagodne określenie ich małej, szczęśliwej, patologicznej rodzinki. Bo kiedy dom wariatów wydaje się czymś normalnym przy hałastrze mieszkającej pod twoim dachem, to możesz zacząć się martwić& - Tak, wiem. I jestem wdzięczna za to Pani Kronik odparła Beth. Głos nadal jej drżał, ale otaczająca ją aura stała się lżejsza. - Ale to i tak nie zmieni tego, że twoje święta były klapą? Samiec wiedział, że jego słowa mogły urazić Beth, jednak wolał wszystko wyjaśnić, zanim zaproponuje jakiś popieprzony pomysł. - To już naprawdę nie jest ważne stwierdziła szybko samica, siadając na łóżku. To przeszłość. Teraz jestem z tobą i każdy dzień wynagradza mi wszystkie złe chwile, których kiedykolwiek doświadczyłam. Jej oświadczenie było naprawdę wzruszające. Chociaż dla Ghroma najgorsze było chyba to, że jego samica naprawdę w to wierzyła. Ghrom również podniósł się do pozycji siedzącej, chociaż on, w przeciwieństwie do Beth, oparł się o łóżko. Samiec wbił wzrok w ciemność, za którą powinna znajdować się twarz jego krwiczki. To w chwilach takich jak ta wampir żałował, że jest ślepy. Nie mógł już rzucać irytujących spojrzeń. Ani żadnych innych. - Chciałbym, żebyś chociaż raz przeżyła szczęśliwe Boże Narodzenie. Bractwo Czarnego Sztyletu Gwiazdka by oknoifiranka 4 - Ale oboje wiemy, że to niemożliwe. Żadne z nas nie jest człowiekiem. Ani chrześcijaninem. - Tylko chrześcijanie je obchodzą? - Właściwie to nie& - Więc możemy obchodzić te święta. Bez tej całej religijnej otoczki. *** W gabinecie Ghroma zgromadzili się wszyscy zainteresowani płci męskiej. Król. Bracia. Khill z Blastherem. I Lassiter, chociaż nikt anioła nie zapraszał. Ghrom postanowił, że to on zabierze głos jako pierwszy, skoro to on zwołał to zebranie bojowe. - Do wszystkich dotarła wiadomość o tym, że jutro będziemy obchodzić Boże Narodzenie? Jego pytanie spotkało się z prychnięciami dezaprobaty, które od biedy można było uznać za potwierdzenie. Vrhedny podniósł się z kanapy, którą zajmował razem z Butchem, i zatrzymał się na środku gabinetu. - W głowie naszego króla najwyrazniej się popierdoliło, ale psychologiczna rozprawa na ten temat nie jest tematem naszego spotkania. Ghrom nie miał serca zwrócić Bratu uwagi na jego język. Bo samiec miał rację i Król sam to doskonale wiedział. Vrhedny wyciągnął kartki z tylnej kieszeni spodni. Wyprostował papier i wbił w niego wzrok, przesuwając wzrokiem po literach. Bractwo Czarnego Sztyletu Gwiazdka by oknoifiranka 5 - Kiedy dostałem SMS-a o tej radosnej nowinie i upewniłem się, że to nie jest żaden żart, rozpocząłem poszukiwania, które wprowadziły mnie w temat. Google wyszukało mi kilka poszlak, dzięki którym pojąłem ogólny zarys tych świąt. Potem zrobiłem listę zadań, które rozdzieliłem pomiędzy każdego z nas. V podniósł w końcu spojrzenie znad kartek. Doszedłem do wniosku, że święto jest dość skomplikowane i to nie tylko dlatego, że religia związana jest z dziewicą rodzącą dzieci i wyznawcami zjadającymi substytuty ciała swojego Boga. Wolałbym jednak uniknąć wszelkich pomyłek, więc lepiej, żeby lista została zrozumiana przez tych mniej inteligentnych. Samiec postąpił kilka kroków do przodu i zatrzymał się przed Lassiterem. Wyciągnął kartkę, podtykając ją pod nos anioła. - Przeczytaj i powiedz, czego nie rozumiesz. Anioł spojrzał na Brata z pobłażaniem i odtrącił kartki wiszące przed jego oczami. - Zaręczam ci, że z uwagi na swój gatunek i długi żywot, nie jestem wcale głupszy od ciebie. Nawet więcej, według wierzeń chrześcijańskich to aniołowie towarzyszyli Jezusowi podczas jego narodzin, więc wiem więcej o tym święcie niż wy razem wzięci. - Taaaaak mruknął V i znowu przystawił kartki przed twarz Lassitera. Przeczytaj i powiedz, czego tu nie rozumiesz. - Nie dociera do ciebie, kiedy zrobisz coś zle? Zabierz te kartki, bo znam się na Bożym Narodzeniu i potrafię zrozumieć twoją durną listę. - Jestem mądry, więc wiem, kiedy się mylę. - Ale& Nie zdążył dokończyć, ponieważ V wszedł mu w słowo. Bractwo Czarnego Sztyletu Gwiazdka by oknoifiranka 6 - Obiecałeś nam kiedyś, że będziemy mogli go zabić rzucił V tonem małego dziecka, które chciałoby dostać zabawkę. Ghrom był pewien, że samiec zwraca się do niego, chociaż nie wypowiedział żadnego imienia. - Nie teraz. Święta to czas miłości i pojednania stwierdził, chociaż grozny ton przeczył jego słowom. Do kurwy nędzy, macie się zachowywać na poziomie, chociaż wiem, że dużo od was wymagam. Lassiter, przeczytaj tę cholerną listę. Reszta z was też. W gabinecie zapadła cisza. Nikt się nie odezwał, ale po pomieszczeniu rozniósł się szelest papieru. A potem ciche przekleństwa. Ghrom czekał, ale nie wyglądało na to, aby ktokolwiek zamierzał się odezwać. - Więc co znajduje się na tej liście? zapytał w końcu, Wolał być wprowadzonym w poszczególne punkty planu, bo to było pewne, że samiec nigdy nie przeczyta tej głupie listy i nie rzuci na nią okiem. - Ja z Butchem zajmiemy się skołowaniem drzewka powiedział V. Choinka była dość często wymienianym symbolem. Więc ja z gliną znajdziemy odpowiedniego chwasta i dostarczymy go do rezydencji. Ghrom przyjął te oświadczenie ze spokojem. Starał się nie dziwić temu, że człowieki oddawały cześć drzewom. Może jeszcze siadali wokół niego w uroczystym, ewentualnie religijnym obrządku. Głos Lassitera przerwał jego rozmyślania. - Zdaje się, że chciałeś powiedzieć wspaniałe drzewo iglaste, które będziemy mogli udekorować ozdobami, a nie chwast . - Ech, mógłby ktoś wyłączyć komentarz Lassitera? Kiedy zapraszaliście mnie na to spotkanie, nie mówiliście, że taka opcja będzie włączona mruknął Rankhor. Bractwo Czarnego Sztyletu Gwiazdka by oknoifiranka 7 - Nie da się jej wyłączyć odpowiedział sam anioł. Słuchaj tego i ucz się. - Właściwie to jest jeden sposób na uciszenie aniołka wtrącił się Furiath. - Po co ja w ogóle z wami gadam? zapytał Lassiter z pretensją. - Jeśli to cię pocieszy, to rzadko ciebie słuchamy. Ghrom zacisnął zęby, czekając aż samce sobie nawrzucają i ponownie skupią się na temacie spotkania. - A reszta? - Ja z Fritzem wybierzemy się do sklepu po jedzenie odpowiedział Rankhor. Zanim ktokolwiek zdołał skomentować jego oświadczenie, ponownie odezwał się V. - Tak, wiem. To tak, jakby wysłać dziecko do sklepu z zabawkami& - Samiec zaklął i kontynuował dalej. Nie, to jak zamknąć lwa w sklepie mięsnym. Taki to zeżre cały asortyment i sprzedawców. - O, nie. Proszę, zabij mnie mruknął cicho Rankohr do siedzącego obok niego Butcha. Zanim glina zdołał odpowiedzieć, Vrhedny podjął przerwany wątek. - Ale niestety to jedyne zadanie, które mogę mu powierzyć. Będzie mu towarzyszył Fritz, więc powinien jakoś go utemperować. Przykro mi, ale nie mogłem inaczej tego zorganizować, bo staruszek potrzebny jest przy zakupie odpowiednich produktów. Hollywood zaś ma służyć za jego ochroniarza i podnośnik do toreb. - Widzisz? zapytał Rankohr, patrząc z wyrzutem na Butcha. - Gdybyś mnie wcześniej zabił, tak jak prosiłem, to nigdy bym tego nie usłyszał. Bractwo Czarnego Sztyletu Gwiazdka by oknoifiranka 8 Glina zignorował Hollywooda i skupił się na Vrhednym. - Cholera, dlaczego ja mam być twoim asystentem? Vrhedny nie spojrzał nawet na glinę, zbyt zajęty spoglądaniem na listę. - Bo ufam ci wystarczająco, aby przydzielić ci ważne zadania, których sam nie będę mógł wykonać odparł V, po czym dodał: - Poza tym, słowo sekretarka nabrało ostatnio negatywnego znaczenia. - Wal się. Nie będę ci robił kawy i dawał się macać, kiedy tylko coś ci padnie na mózg. - Ależ nie przejmuj się, nie lubię kawy. Ghrom postanowił przerwać tę dyskusję, zanim którykolwiek z Braci przypadkowo chwyci sztylet w dłoń i równie przypadkowo zadzga tego drugiego. - To jakie są inne punkty listy, V? - Sporządziłem listę, więc zostałem głównodowodzącym świątecznych przygotowań. I tak prosiłbym, aby wszyscy się do mnie zwracali, dopóki święta się nie skończą. W gabinecie po raz pierwszy rozległ się głos Zbihra. - Tu jest napisane: Wielki Mistrz Przygotowań Świąt Bożego Narodzenia . - Słuszna uwaga, dekoratorze drzewka. Twoje umiejętności czytania są coraz lepsze. Wyglądało więc na to, że Zbihr razem z Bellą i Nallą zajmą się umieszczaniem ozdób na iglastym drzewie wybranym przez V i Butcha. Rankhor wybierać będzie produkty spożywcze potrzebne do posiłku& Bractwo Czarnego Sztyletu Gwiazdka by oknoifiranka 9 Ghrom doszedł do jednego wniosku. Najlepiej byłoby zakończyć to spotkanie, dopóki nie doszło do rozlewu krwi. A Bracia uzgodnią szczegóły pózniej, we własnym towarzystwie. - Moje umiejętności czytania? zapytał Z, a jego głos był równie zimny co lodowce na Arktyce. Powiedz mi V, miałeś ostatnio jakieś wizje odnośnie swojej śmierci? Zabije cię może wielki gość ze szramą na twarzy? Zbihr był jedyną znaną Ghromowi osobą z takową szramą. - Nie, a powinienem się przejmować? - Nie wiem, ale teraz mam wielką ochotę na urwanie twojego pustego łba. - Nie sądzę. Nikt nigdy nie miałby serca mnie zabić, więc jeśli kiedykolwiek miałbym zginąć, to umrę jedynie przez przypadek. - Mógłbym to tak upozorować& Chyba było już za pózno na jakiekolwiek zakończenie spotkania bez małej rozróby, pomyślał Ghrom. To najwłaściwsza chwila do wtrącenia się i zażegnania konfliktu. - Dobrze, dziewczynki. Obie macie śliczne lale, a teraz wróćmy do głównej sprawy. Czy są jeszcze jakieś informacje, o których powinienem wiedzieć? - Pełna miłości młodzież zajmie się zdobyciem i rozmieszczeniem zielska na suficie. Tohr i Lassiter pomogą samicom przy dekorowaniu domu, bo czynności te mogą dotyczyć również przenoszenia ciężkich przedmiotów, a wszystkie Pańce będą skupione na przygotowywaniu posiłku. A Furiath przygotuje Wybranki na Boże Narodzenie. Bractwo Czarnego Sztyletu Gwiazdka by oknoifiranka 10 - Tylko te, które będą chciały wziąć w nim udział zaznaczył stanowczo Furiath. Dlatego podejrzewam, że oprócz mnie i Cormii przybędzie jedynie Selena i Layla. - I to wszystko, tak? upewnił się Ghrom. Pomruk braci uznał za zgodę. Samce zaczęły zbierać się z gabinetu Ghroma, ale zanim ktokolwiek wyszedł za drzwi, ponownie odezwał się Vrhedny. - Aha, prawie bym zapomniał. Na drugiej stronie jest jeszcze jedno zadanie. Dla każdego. Musimy podarować sobie prezenty. Po jego oświadczeniu zawrzało jak w ulu. Każdy zaczął coś mówić, nie zwracając uwagi na słowa innych. Poprzez ten motłoch przedarł się głos Lassitera. - Prezenty dają wszyscy dla wszystkich? Odpowiedz V poprzedziła nagła cisza zgromadzonych. - Obdarowanie się prezentami jest dobrowolne. Więc oczywiście tak, wszyscy dają wszystkim. Chociaż lepsze dostaną ci, których lubimy, więc ty spodziewaj się badziewia. 25 grudnia 2011 Dopiero o 3 w nocy Ghromowi udało się trochę odetchnąć. Przez ostatnich kilka godzin co chwilę któryś z psańców biegał do niego i pytał o jakieś bzdety, ponieważ Fritz znajdował się z Rankorem na zakupach. Ale teraz psaniec już wrócił, więc Król mógł wyruszyć w miasto, aby wypełnić swoje zadanie. Bractwo Czarnego Sztyletu Gwiazdka by oknoifiranka 11 Jako władca nie musiał brać czynnego udziału w przygotowaniu świąt, ale solidarność i szacunek do reszty domowników kazał mu wypełnić ostatnie zadanie. To z drugiej strony kartki. Dotyczące kupna prezentów. Samiec szybko przebrał się w czarny T-shit, spodnie i długi płaszcz. Założył przyciemniane okulary, które szczelnie zasłaniały jego oczy, po czym ruszył w miasto. Prezent dla Beth był dla niego priorytetem, dlatego samiec postanowił zacząć poszukiwania właśnie od tego. Kiedy znajdzie już coś, co wyrazi jego miłość do Królowej, zajmie się poszukiwaniem podarunków dla reszty hałastry. Tak właśnie Ghrom trafił do całodobowego centrum handlowego. A gdy wszedł do środka, skierował się do Cartiera. Jakaś droga biżuteria na pewno będzie odpowiednia dla jego samicy. Cała droga z rezydencji zajęła mu godzinę. Samiec na oślep trafił do odpowiedniego sklepu pytając po drodze ochroniarza o kierunek i wszedł do środka. Od razu trafił go słodki zapach cynamonu. Tylko skąd cynamon wziąłby się w sklepie jubilerskim? Zapewne jakaś świeca zapachowa. - Dobry wieczór. Głos ekspedientki pozwolił mu zlokalizować samicę człowieków. Postąpił kilka kroków w jej stronę i zatrzymał się na środku sklepu. Wolał zachować pewną odległość zamiast przywalić w ladę lub jakąś rzecz ustawioną na środku. - Muszę kupić prezent świąteczny wyrzucił z siebie samiec, trochę zagubiony w tym świecie. Kupował rzecz w sklepie człowieków. Do tego na święto człowieków& Lassiter miał rację piekło istniało. Bractwo Czarnego Sztyletu Gwiazdka by oknoifiranka 12 - W takim razie zapraszam do lady, zaraz pomogę panu coś wybrać. Tak, tylko gdzie była ta cholerna lada. Ghrom zbliżył się o kolejne kilka kroków, a kiedy wyciągnął przed siebie dłoń, natrafił na chłodny blat lady. - Co dokładnie chciałby pan kupić? - Prezent dla& żony. Żona. Tak tytułowałby swoją krwiczkę, gdyby oboje byli człowiekami. - Dobrze, rozumiem. A czy zastanawiał się pan nad czymś konkretnym? Jakiś wisiorek? Pierścionek? Kolczyki? Bransoletka? A może jakaś wymyślana broszka? To pytanie było bardziej skomplikowane od tego pierwszego i wymagało dłuższego zastanowienia się nad odpowiedzią. Co chciał podarować Beth? Naszyjnik? Nie, odpadał, bo Ghrom wolał, żeby nic mu nie przeszkadzało mieć dostęp do jej szyi. Pierścionek? Jeden już dostała od niego i symbolizował on ich związek, więc żaden inny pierścionek nie będzie miał dla niej większego znaczenia. Bransoletka albo broszka? Ozdoby, których nie zobaczy i wątpliwe, aby zwrócił na nie uwagę. Więc pozostawały kolczyki. - Kolczyki odpowiedział na głos. Ekspedientka zaczęła coś robić, ponieważ do Ghroma dochodził odgłos przesuwania różnych rzeczy. - Proszę, to najlepsze, jakie mamy powiedziała po chwili samica. Czyli postawiła na ladzie błyskotki. A on nawet tej lady nie widział, więc co dopiero mówić o kolczykach. - A są jakieś rubinowe? Bractwo Czarnego Sztyletu Gwiazdka by oknoifiranka 13 Tak, ten kolor pasowałby do pierścienia, który teraz nosiła Beth. - Tak, oczywiście. Takie. Ghrom wyczuł, jak samica wysuwa ręce przed siebie i zbliża do niego kolczyki. Samiec mimowolnie skrzywił się, ale nie mógł jej za nic winić. W końcu skąd miałaby wiedzieć, że jest ślepy? Dobrze sobie radził jeśli porówna się go do ślepych człowieków. - Są ładne? Samica trzymała przez chwilę wyciągnięte ręce, po czym je cofnęła. Wydawała się skrępowana, jakby nie wiedziała co robić. Bingo! Jestem ślepy! - Ja& - tutaj chyba chciała wrzucić słowo przepraszam ale powstrzymała się. I całe szczęście, bo Ghrom nie zniósłby jej żalu i współczucia. Tak, są piękne. Najładniejsze jakie kiedykolwiek widziałam. Wciągnęła szybko powietrze, jakby uważała, że jej słowa mogły zostać uznane za przytyk do jego kalectwa. Nie musiała się przejmować. Ghrom był wyczulony na niektóre stwierdzenia po całkowitej utracie wzroku, ale nie złościł się na swych towarzyszy za ich używanie. Nie robili tego specjalnie. A przynajmniej nie przez cały czas. - W takim razie biorę stwierdził, po czym podał kobiecie plik banknotów. Nie pytał ile kolczyki kosztują, bo jeśli ekspedientka chciałaby go oszukać, to skłamałaby. A wtedy nie musiałaby oszukiwać go z wydawaniem zbyt małej reszty. Z resztą, to były tylko pieniądze. Samica ponaciskała coś na kasie po czym podała mu pieniądze i kolczyki, życząc mu wesołych świąt. Bractwo Czarnego Sztyletu Gwiazdka by oknoifiranka 14 Do świtu zostało mu zbyt mało czasu, aby zdołał rozglądnąć się za prezentami dla reszty, więc wrócił od razu do rezydencji. *** Zaczęło świtać, kiedy samiec zmaterializował się przed bramą. W rezydencji było cicho. Zdecydowanie zbyt cicho jak na gwar, który towarzyszył mu, kiedy opuszczał mury swego domu. Wampir przekroczył próg drzwi z lekkim przestrachem, nie będąc pewnym, czego właściwie ma się spodziewać. Ale żadne chore imaginacje nie mogły przewidzieć tego co zastał. Salon, czyli główne miejsce uroczystości świątecznych, był wyludniony. Ghrom był w stanie wyczuć jedynie zapach Beth. Samica siedziała na kanapie, a kiedy wampir podszedł bliżej, odkrył, że jego krwiczka smacznie sobie śpi. Zamierzał pozwolić jej dalej spać, ale samica sama się obudziła, jakby wyczuła jego obecność. - Wesołych świąt wymruczała seksownie zachrypniętym od snu głosem. - Wesołych świąt odpowiedział i usiadł obok niej, sadzając sobie samicę na kolanach. To gdzie podziała się reszta? Beth cicho parsknęła, po czym odpowiedziała na jego pytanie: - No tak, wszystko było do przewidzenia, chociaż nikt z nas nie zakładał takiego zakończenia. Ghrom zmarszczył brwi, nadal nie wiedząc, dlaczego jego samica siedziała tu sama. A gdzie te święta? Bractwo Czarnego Sztyletu Gwiazdka by oknoifiranka 15 - Czekaliśmy na ciebie. Zebraliśmy się w salonie. Ja pózniej też zeszłam, bo myślałam, że już jesteś na miejscu. Ale wtedy Fritz powiedział, że opuściłeś rezydencję. Ale żebyśmy się nie martwili, bo zaraz wrócisz. Ale nie wracałeś. - Musiałem na chwilę wyjść. - Było dość pózno, więc w końcu Zbihr zabrał z Bellą Nallę na górę i uśpili ją. A skoro nie wrócili pózniej to siebie również. - To gdzie Furiath? - Właściwie to powinnam powiedzieć co działo się pózniej. Wtedy zrozumiesz gdzie jest Furiath. Nie brzmiało to zbyt dobrze. - W końcu wszyscy się zniecierpliwili, więc pozwoliłam Johnowi i innym otworzyć swoje prezenty. Wszyscy byli podekscytowani ale wtedy& hmm& powiedzmy, że nie każdemu spodobał się jego prezent. - Który? Beth nie odpowiedziała, więc chyba nie zrozumiała jego pytania. Który z nich zrobił sobie żart? - Rankhor. - I? - Dał Vrhednemu prezent. - Tak, tego się domyśliłem. Jaki? Wtedy do głowy Króla przyszłą jedna rzecz, którą V chciał mieć według Hollywooda. Rzecz, dzięki której V mógł praktykować swój nałóg. - Dał mu druty. I mnóstwo kolorowych włóczek& Ghrom westchnął. Skoro Rankhor poruszył ten drażliwy temat, to samiec cieszył się, że nie widzi jak teraz wygląda salon. Był pewien, że pomieszczenie to jest obrazem nędzy i rozpaczy. Bractwo Czarnego Sztyletu Gwiazdka by oknoifiranka 16 - Więc Rankhor został zabrany przez Mary, a Vrhednego wyprowadziła Jane? - Przy Vrhednym pomógł Butch. A skoro nie wracał, to Marissa poszła do bunkra wybadać sytuację. A kiedy tylko V z Hollywoodem wszczęli kłótnię, Furiath zabrał wybranki do swojego domu. - To gdzie twój brat? I jego przyboczni? No i Tohr? Lassiter go nie interesował. W końcu anioł i tak znajdował się tam, gdzie akurat przebywał Tohrtur. - Tohr również poczuł się zmęczony, a skoro nadal odzyskuje siły, to Marissa nie miała serca go zatrzymywać. Potrzebuje odpoczynku. To wyjaśnia również brak anioła. - W takim razie pozostaje jeszcze twój brat& Beth roześmiała się wdzięcznie i rozpoczęła wyjaśnienia. - Och, John był bardzo dobrym bratem. Wytrwał z Khillem i Blasthem bardzo długo, ale kilkanaście minut temu skończyła im się cierpliwość. Mój brat w końcu wyjaśnił mi grzecznie, że nie może tu ze mną siedzieć i nie chce brać udziału w tej sytuacji, bo ma tą rzecz. - Tą rzecz? - Tak. Penisa. Boże Narodzenie chyba nie jest za bardzo męskie dla dorastających samców& A ja zostałam na dole i czekałam na ciebie, ale w końcu przyszedłeś. Samica pocałowała go lekko w usta. To gdzie ty byłeś? Zamiast odpowiedzieć, Ghrom podał Beth pudełeczko, które powinno wystarczyć jako wyjaśnienia. Jej zachwyt nad kolczykami był dla niego wystarczającą nagrodą za cały trud zdobycia tej błyskotki. - Ale ja nie mam nic dla ciebie& Bractwo Czarnego Sztyletu Gwiazdka by oknoifiranka 17 - Och, zaręczam ci, że masz coś, co możesz mi dać wymruczał samiec. Jego zręczne ręce zsunęły się z szyi samicy na jej talię. - Co? Każesz mi płacić seksem za biżuterię? - Czemu nie. Ten wieczór i tak nie może być jeszcze dziwniejszy. Beth roześmiała się po raz kolejny i wyszeptała Ghromowi do ucha: - Jesteśmy pod jemiołą. Nie musimy iść na górę. Jemioła. Wampir nie wiedział jaki symbol posiada to zielsko, ale skoro Beth uważała, że dzięki jemiole nie musieli przenosić się do sypialni, to nie zamierzał oponować. Beth uśmiechnęła się. Może kiedyś powie mu, że żadnej jemioły tam nie było. :& by oknoifiranka Bractwo Czarnego Sztyletu Gwiazdka by oknoifiranka 18