W relacji między mężczyzną i kobietą bliskość fizyczna może przejawiać się dwojako: pożądaniem lub czułością.
Pożądanie to dojmujące pragnienie tego, czego nam brakuje. Ponieważ tylko osobie właściwe jest, obok rozumności i wolności, budowanie relacji, dlatego naszym najgłębszym pragnieniem bywa zazwyczaj bardzo bliski związek z drugą osobą. Chcemy przebywać z nią jak najczęściej i być jak najbliżej. Niektórzy zagłuszają tę potrzebę robieniem kariery czy kupowaniem dużej ilości rzeczy. Inni z kolei rozpoznają, że ich pragnienie bliskości drugiej osoby jest tak nieskończone, że wypełnić je może tylko Bóg.
Pożądanie zatem otwiera na drugą osobę, ale może też poprowadzić nas ślepą uliczką. Istotne są tu dwa elementy: nasze potrzeby i osoba, która ma być na nie odpowiedzią. Jeśli koncentrujemy się wyłącznie lub przede wszystkim na naszych potrzebach, to druga osoba staje się tylko środkiem do ich zaspokojenia. Skoncentrowanie się na samych potrzebach oznacza często też przyznanie pierwszeństwa potrzebom zmysłowym, ponieważ to one najmocniej wybijają się w naszej świadomości. Stąd już bardzo blisko do potraktowania drugiej osoby jako środka do zaspokojenia seksualnego.
Lepiej zatem koncentrować się na osobie, w której rozpoznajemy odpowiedz na nasze pragnienia, niż na samych tych pragnieniach. Z pomocą przychodzi nam tutaj czułość.
Czułość to po pierwsze zdolność do odczuwania wspólnie z drugą osobą tego, co jest dla niej ważne, co jest jej bliskie, z czym się zmaga albo czym się cieszy. A po drugie umiejętność okazania tej bliskości poprzez dotyk, objęcie, pocałunek. Pocałunek, dotyk są słowem ciała. Wyobrazmy sobie taką rozmowę: - Wiesz, mam dla Ciebie czekoladę. Świetnie, uwielbiam słodycze. Ale gdzie jest ta czekolada? Eee, to nieważne, gdzie jest czekolada. Skupmy się na tym, żeby o niej porozmawiać. W takiej sytuacji poczulibyśmy się zdziwieni albo poirytowani. Tak jak słowa, również i gesty mogą być puste. Dlatego warto zadawać sobie czasem pytania: co mówi mój pocałunek? Czy jesteśmy sobie bliscy w codziennym życiu i okazujemy to pocałunkami? Czy przeciwnie: to pocałunki są jedynym doświadczeniem bliskości między nami?
Jednak sama zgodność czułych gestów z wewnętrznym poczuciem bliskości między dwojgiem ludzi, to za mało tak jak samo zakochanie to za mało na miłość. Czego więc jeszcze potrzebujemy?
Czystość.
Dostosowywanie zewnętrznych wyrazów czułości tylko do natężenia wzajemnych uczuć często prowadzi do wielu trudności. Po pierwsze kiedy pozytywne uczucia słabną lub zanikają (na krótszy lub dłuższy okres), to płynąca z woli gotowość do bycia z ukochaną osobą i pragnienie obdarowania jej dobrem, traci w tym przypadku możliwość zewnętrznego objawiania się, co dodatkowo ochładza związek. Jeszcze trudniej jest, kiedy cała relacja opiera się tylko na zakochaniu. Bywa wtedy, że pozytywne uczucia zostają zastąpione przez negatywne, a stosowana wcześniej metoda uzgadniania gestów ze stanem uczuciowym może doprowadzić do przemocy. Po drugie, aby w zewnętrznych gestach wyrazić uczuciową bliskość potrzebujemy na oznaczenie tego samego przeżycia coraz mocniejszych i wyrazniejszych znaków. Ostatecznie proces ten może również prowadzić do ochłodzenia relacji.
Jakiego zatem punktu odniesienia poza uczuciami potrzebuje czułość, aby nasz związek coraz pełniej się rozwijał? Postulat dopełniania zakochania przyjaznią wskazuje na dwa elementy naszego wnętrza: wolę i rozum. Wola wybiera, co chcemy uczynić, dzięki czemu możemy aktywnie działać, a nie tylko poddawać się temu, co nas pociąga. Dlatego pierwsze pytania, które warto sobie postawić, brzmią: czy gesty, którymi chcę wyrazić swoją bliskość, są zgodne z tym, co wybiera wola? Czy troszczę się tylko o własne dobro, czy staram się również o to, co dobre dla drugiej osoby? Czy wybieram tę osobę jako jedyną w moim życiu, czy tylko jako towarzysza na pewien etap albo kogoś do poddania próbie? Druga grupa pytań dotyczy tego, w czym może nas wesprzeć rozum, czyli rozeznania prawdziwego dobra dla danej osoby. Czy gesty, którymi chcę obdarzyć drugą osobę, prowadzą ją ku prawdziwemu dobru? Czy skupią ją bardziej na własnych doznaniach i samym sobie, czy otwierają na naszą relację? Czy dodadzą siły do realizacji celu, który wspólnie wybraliśmy?
W praktyce często zdarza się, że uczucia domagają się wyrażenia w gestach, które są niezgodne z wyborem woli i rozeznaniem rozumu. Pójście w tym przypadku za samym głosem uczuć, jak przyjrzeliśmy się w pierwszym akapicie, prowadzi ostatecznie do wielu trudności w związku. Pójście za głosem woli i rozumu oznacza sporo trudów na początku, ale uczciwość wobec drugiej osoby i nastawienie na jej dobro owocuje umocnieniem związku. Do realizacji tego wariantu potrzeba dużej siły woli, ale również nieustannego przypominania sobie, że naszym celem jest dobro ukochanej osoby i dobro związku. Ta świadomość dodaje sił woli, a jednocześnie może pociągnąć za sobą uczucia.
Umiejętność uzgodnienia zewnętrznych wyrazów czułości z wyborami woli i rozeznaniem rozumu oraz wytrwanie w opanowaniu gestów, które nie są z tym zgodne, stanowi właśnie sens i treść cnoty czystości. Nie jest ona zatem sztuką dla sztuki , ponieważ służy rozwojowi relacji między mężczyzną a kobietą, wspiera budowanie związku, który uszczęśliwia, a nie przynosi rozczarowania i smutek. Co tak rozumiana czystość podpowiada nam w sprawie współżycia seksualnego? O tym następnym razem