I I Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment pełnej wersji całej publikacji. Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj. Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu. Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie internetowym e-booksweb.pl - audiobooki, e-booki. l i i .
.
.
.
.
. . . .
.
Czernyjspisok
Rozdział 1 Jestem szcz ciarzem. Chyba dlatego, e tak napraw- d jest nas dwóch: ja i mój Anio Stró . Fajny z niego ch opaczek, na plecach ma skrzyd a, a w r kach szkla- ny b ben. Pe no w nim zwini tych w ruloniki karteczek, opatrzonych napisami szcz cie albo pech . aden z nas nie wie, których losów jest w b bnie wi cej. Za ka dym razem mój opieku czy duch po prostu odsuwa przykrywk , pakuje tam swoje pulchne paluszki i wy- ci ga jedn karteczk . My l sobie wtedy: a je li wszyst- kie szcz liwe losy ju si sko czy y i czeka mnie teraz nieprzerwane pasmo nieszcz ? Strach co rusz ci- ska mi serce, bo fartowne karteczki trafia y si do tej pory cz ciej, na zdrowy rozum ju dawno powinny si sko czy . Tak wi c, codziennie spodziewam si lawiny niepowodze , cho Bóg mi wiadkiem, do tej pory nie mia em powodów do narzeka . Nawet po tym, jak si rozwiod em z Rit i zacz em romansowa z dwiema, a nawet trzema paniami jednocze nie, ani razu nie ze- tkn y si w progu mego mieszkania, a musz przyzna , e ich wizyty dzieli a czasem minimalna przerwa, pi minut, nie wi cej. Ten krótki moment jednak wystarcza . 5 Jak to mówi , nieszcz cie ju nade mn wisia o, lecz w ostatniej chwili mija o mnie o krok. Równie ten wyjazd by udany od samego pocz tku. Samolot wystartowa o czasie, za apa em si na miej- sce w tylnym rz dzie, gdzie wolno by o pali , s siad przez ca drog spa i nie zanudza mnie g upimi towa- rzyskimi rozmowami. Lila nie kaprysi a, ale to akurat by o normalne, szcz cie nie mia o tu nic do rzeczy, poniewa Lila jest dzieckiem samodzielnym i bardzo spokojnym. Kiedy si urodzi a, byli my z Ritk m o- dzi i pe ni energii, chcieli my nie tylko robi karier , ale i spotyka si z przyjació mi, szale na imprezach. Bab- ci, z któr mo na by zostawi ma , nie mieli my pod r k . To znaczy teoretycznie babcie by y, rzecz jasna, lecz stosunkowo m ode, obdarzone spor witalno ci jak na swoje lata, wi c te wola y pracowa i cieszy si yciem, ni siedzie w domu i nia czy dziecko. Tote w wieku trzech lat nasza córka umia a ju czyta , a dwa lata pó niej zostawiali my j spokojnie w domu w towa- rzystwie Dorotek, piesków Toto, Blaszanych Drwali i Tchórzliwych Lwów. Trzeba by o j tylko po o y do ó ka, da ksi ki, postawi obok du y talerz owoców i dzbanek kompotu. Pewnie gdyby my przebywali w domu cz ciej, Lila sta aby si zwyczajnym, kapry - nym dzieckiem, ale jej charakter ukszta towa si w a - nie pod wp ywem ci g ej nieobecno ci rodziców. Jak to by o u Kornieja Czukowskiego? P acz nie dla cie- bie, lecz dla cioci Simy *. Przed kim mia a stroi fochy, je li i tak nikt jej nie s ucha ? Poza wieloma malutkimi " Korniej Czukowski (1882 1969) pisarz rosyjski, jest autorem ksi kiOddwóchdopi ciu, po wi conej j zykowi dzieci cemu. 6 plusami, wszystko to mia o jednak jeden ogromny mi- nus: Lila zamkn a si w sobie. Nie dlatego, e co ukry- wa a, powód by prosty: nie by a przyzwyczajona, by dzieli si z kim swoimi my lami. Owoców tej skryto- ci, wyhodowanych moimi i Ritki niewprawnymi, lekko- my lnymi r kami, mia em wkrótce zakosztowa w ca ej pe ni. Teraz Lila mia a ju osiem lat i wykorzystuj c kom- pletny brak nadzoru, przeczyta a ca ego znajduj cego si w domu Maupassanta, a ostatnio zacz a uparcie dobiera si do Balzaka. Uzyskawszy dzi ki temu na- der szczegó owe wyobra enie o wzajemnych relacjach p ci, stworzy a sobie w asny obraz rozwodu rodziców, zgodnie z którym fakt, e zamieszkali my z Rit osob- no, nie oznacza nic wi cej prócz oddzielnego mieszka- nia. Stosunki mi dzy nami oczywi cie si nie zmieni y, o adnych przejawach wrogo ci nie by o mowy. Je li ludziom odpowiada taki uk ad, co w tym nadzwyczajne- go? Zw aszcza e, je li wzi pod uwag charakter pracy mojej by ej ony, córka widywa a nas z t sam cz stotli- wo ci : po dwie godziny w tygodniu. ycie zawodowe Rity zwi zane by o od zawsze z kine- matografi . Nie, Ritka nie jest aktork , sk d znowu, pra- cuje jako krytyk filmowy, w dodatku j zyk ma tak ostry i z o liwy, e otacza j wi cej wrogów ni przyjació . O dziwo, wcale jej to nie martwi, przeciwnie, uszy a z tego eleganck kreacj , w której dumnie paraduje. Kie- dy kto okazuje jej sympati czy przychylno , mówi ze znu eniem: Cytowane powiedzenie poprzedzi a pro ba skierowana do p acz - cego dziecka: Ju dosy , Niura, nie p acz (przyp. t um.). 7 Kochanie, wielki z pana orygina . Mnie zwykle nikt nie lubi. Tylu mam wrogów! Zreszt poczucia humoru mojej po ówce nigdy nie brakowa o. Dwa dni temu eksma onka uda a si do nadmor- skiego kurortu, aby przygotowa kolejny festiwal filmo- wy. Jej wspania y plan zak ada , e przywioz tam Lil i zamieszkam z ni w kwaterze prywatnej, podczas gdy ona b dzie nas systematycznie odwiedza a, kontrolowa- a i przynosi a owoce. Ten pomys nie przypad mi do gustu, równie dobrze móg bym sp dzi z córk urlop bez dokuczliwego nadzoru Rity, ale ta okaza a si nie- ugi ta. Dziecku b dzie przyjemnie, je li sp dzi wakacje nad morzem z obojgiem rodziców przekonywa a, i szczerze mówi c, nie mog em nie przyzna jej racji. Wynaj em pokój u przemi ej pary emerytów i ca e dnie sp dza em z Lil na pla y. Dziwne, ale dziewczyn- ka przeczuwa a nadej cie Rity, gdy nie by o jej jeszcze wida , a ja k opotów ze wzrokiem nigdy nie mia em. Zaraz przyjdzie mama mówi a zamy lona, nie zwra- caj c uwagi na mój sceptyczny u mieszek. I rzeczywi cie, nie mija o pi minut, a na pla y zjawia- a si Rita w tej samej co zwykle wst kowej spódnicy. To taka modna spódnica, w której wi cej jest rozci ni materia u. S owo wst kowa wymy li a Lila i nie po raz pierwszy uderzy o mnie, jak wspania e ma wyczucie j - zyka. Nie, cokolwiek by mówi , dziecko mi si uda o. Ritka sz a przez zapchan nagimi cia ami pla , jej zdu- miewaj ce nogi miga y we wst kowych rozci ciach, wskutek czego wydawa a si jeszcze bardziej obna ona 8 ni opalaj ce si w kostiumach panie. Le cy na piasku faceci gapili si na te osza amiaj ce nogi, nie zwracaj c uwagi na twarz, na której swoje pi tno odcisn y wszyst- kie prze yte przez ni lata, a by o ich równo trzydzie ci dwa. Rita nie wygl da a ani o dzie m odziej, ale mo na by o odnie wra enie, e ma to w nosie, bo na jej fan- tastyczne nogi lecieli wszyscy m czy ni, bez wzgl du na wiek. Zbli a a si do nas, obca owywa a Lil od stóp do g ów, niedbale cmoka a mnie w policzek i zaczyna a wy- pakowywa z ogromnej bia ej torby plastikowe woreczki z morelami, brzoskwiniami, liwkami i winogronami. A kie baska? pyta a nie mia o Lila, która najad a si po uszy owoców podczas tamtych d ugich wieczorów, gdy ja i Ritka zostawiali my j sam , wi c teraz nie mog- a na nie patrze , na s odycze zreszt te . W odpowiedzi Rita wszczyna a d ug , pouczaj c tyra- d na temat korzy ci p yn cych z darów po udnia i nie- zb dnych witamin dla m odego, rosn cego organizmu. Lila udawa a, e s ucha, potulnie wzdycha a i spogl da a na mnie ukradkiem, ja z kolei te udawa em, zgodnie potakuj c g ow w takt natchnionych pasa y s ów mo- jej eks ony, a w tym samym czasie puszcza em do córki oko, co oznacza o, e daj s owo kupi jej wieczorem upragnion w dzon kie bask . Z jakiego powodu Rita nigdy nie bra a ze sob stroju k pielowego, kiedy przychodzi a do nas na pla . Pew- nie wola a p ywa w basenie, gdzie serwowano go ciom szampana i lekkie przystawki: organizatorzy festiwalu zadbali w tym roku o w a ciw opraw . Ritka opada a na nasz du y pla owy r cznik, wst ki znika y nie 9 wiadomo gdzie, a wszystkim wielbicielom pi kna ukazy- wa y si jej nogi w ca ej d ugo-okr g ej krasie, uwie - czone starannym pedikiurem, i zaczyna a po piesznie narzeka na intrygi konkursowiczów, duchot w poko- ju i w ogóle kompletny ba agan. Scenka pt. Dziel si z tat swoimi problemami by a obliczona dok adnie na czterna cie minut, po czym Margarita Mieziencewa, po by ym m u Stasowa, powtarza a rytua obca owywania córki, macha a nam r k i majestatycznie si oddala a. Odwiedza a nas dwa razy dziennie, rano i wieczorem, zanim opu cili my pla . Dzisiaj rano wszystko zacz o si jak zwykle. Lila spojrza a w zamy leniu na ko ysz c si na falach boj i oznajmi a: Zaraz przyjdzie mama. Ale dalej wydarzenia przybra y nieoczekiwany obrót. Rita pojawi a si o wiele szybciej ni zwykle po trady- cyjnej uwadze o mioletniego dziecka, co nasuwa o przypuszczenie, e prawie bieg a. Wygl da a, mówi c bez ogródek, nie najlepiej, i obserwuj c, jak przeciska si w nasz stron w ród ciasno le cych pla owiczów, zacz em pow tpiewa , czy dobrze pami tam, kiedy si urodzi a. Wczoraj mia a trzydzie ci dwa lata, a dzisiaj dobiega a czterdziestki. Obca owywania nie by o, owocowe rarytasy nie wiedzie czemu nie wy oni y si z bia ej torby. Rita opad a z rozma- chem na r cznik i podnios a na mnie zm czony wzrok. Oj, W adik, co za koszmar... Kto zabi Olg . Tak si stropi em, e nie dotar o do mnie, o jak Olg chodzi. Olg ? 10 No tak. Ol Dorienko. Jak to zabi ? spyta em g upio. No em. Kto? To pytanie chyba mog o mia o konkurowa z po- przednim. Nie by o ani m dre, ani oryginalne. Sk d mam wiedzie ? Ca noc sp dzi am w komisa- riacie. Dlaczego? Co ty masz z tym wspólnego? Oj, W adik, wszyscy przecie wiedzieli, e mia e z ni romans, wi c pomy leli, e to ja j ... Z zazdro ci. Jaki znowu romans? Co ty pleciesz? Rozz o ci em si nie na arty, ale od razu ugryz em si w j zyk, bo obok siedzia a Lila, a w jej obecno ci musia em robi dobr min do z ej gry i uwa a na s owa. Przecie wiesz, e nic mnie z Olg nigdy nie czy o ci gn em ju spokojniej. Sto razy to przerabiali my. No tak, oczywi cie, dlatego powiedzia am glinom, e to najprawdopodobniej Garik. Co? Garik? Zabi j . O Bo e! Tego tylko brakowa o! A co? Jest jej kochankiem, sam mi mówi e . To by a klasyczna sytuacja, kiedy cz owiek wpada w sid a w asnego k amstwa. Nigdy nie mia em adnego romansu ani nawet drobnego flirtu z Ol Dorienko. Ale znany re yser filmowy Igor Litwak te nigdy nie preten- dowa do miana jej kochanka. To by o k amstwo, które wymy lili my z Ol specjalnie dla Rity, kiedy jej bezpod- stawna zazdro zacz a przekracza wszelkie granice przyzwoito ci. 11 Olga i Rita by y starymi przyjació kami, wi c nic dziw- nego, e mieli my wspólne grono znajomych i ci gle si odwiedzali my. Olga podoba a mi si o wiele bardziej ni pozosta e kole anki Rity, by a mi i nieg upi kobie- t , naprawd utalentowan aktork , ale ycie osobiste uk ada o si jej fatalnie. S takie kobiety, które m czy ni zawsze rzucaj . Gdzie tkwi przyczyna, co maj takiego w sobie, nikt nie potrafi wyja ni . S m dre, adne (a Ola Dorienko by a adna), sprawdzaj si jako panie domu, ale facetom czego w nich brakuje. Mo e przys owiowe- go magnetyzmu? Nie wiem, co tam sobie Rita ubzdura a, ale pewnego pi knego dnia zacz a si w cieka i robi wyra ne aluzje do moich zbyt osobistych relacji z Ol . Zniós bym to, ale k opot polega na tym, e Olgi te za- cz a si czepia . J zyk mojej ma onki, jak ju mówi- em, by dostatecznie ostry, eby przyjació ka, najpierw zdziwiona, z czasem poczu a si dotkni ta do ywego. Im dalej, tym by o gorzej. Ritka z twarz obra onej Ma- donny j a opowiada wszystkim, kto tylko mia ochot s ucha , e jej m podrywa wschodz c gwiazd ekra- nu Dorienko. Zazdro przerodzi a si w obsesj , Ritka utraci a spokój ducha, dosz o nawet do tego, e próbowa- a mnie ledzi . Raz zrobi a to wyj tkowo niefortunnie. Rozpracowywali my wtedy grup , która zajmowa a si nielegaln produkcj narkotyków, i pojawienie si Ritki zniweczy o przemy lnie zaplanowan operacj . Ogrom- ne wysi ki posz y na marne, a ja wpad em w pracy w nie- z e tarapaty i zrozumia em, e jej choroba wymaga za- stosowania radykalnych rodków. Naradzi em si wtedy z Ol i postanowili my wcisn Ricie historyjk o pota- jemnym romansie z Igorem Litwakiem. By to akurat taki 12
.
.
.
.
.
9 Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment pełnej wersji całej publikacji. Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj. Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym można nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji. Zabronione są jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej od-sprzedaży, zgodnie z regulaminem serwisu. Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie internetowym e-booksweb.pl - audiobooki, e-booki.