v 05 23







Maria Valtorta - Ewangelia, jaka została mi objawiona (Księga
V.23)



 
 









Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana













Maria Valtorta


Księga V -
Przygotowanie do Męki




–  
POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA   –








23. ALFEUSZ, SYN
SARY, BRONI JEZUSA W NAZARECIE

Napisane 6
lutego 1947. A, 9932-9935

«A ja wam mówię, że wy wszyscy
jesteście głupcami,
wierząc w niektóre rzeczy. Głupcami i ignorantami bardziej niż
rzezańcy, którzy
nie znają nawet zasad instynktu, ponieważ są okaleczeni. Ludzie
przemierzają
miasta ogłaszając wyklęcie Nauczyciela, a inni roznoszą nakazy, które
nie
mogą – nie, na Boga prawdziwego – nie mogą pochodzić od Niego! Wy Go
nie
znacie, ja Go znam. I nie mogę uwierzyć, że On się tak zmienił! I
chodzą
wszędzie! Mówicie, że to są Jego uczniowie? A kto ich kiedykolwiek z
Nim
widział? Mówicie, że nauczyciele i faryzeusze mówią o Jego grzechach? A
kto
widział Jego grzechy? Czy słyszeliście, żeby kiedykolwiek mówił coś
nieprzyzwoitego? Czy widzieliście Go kiedykolwiek w stanie grzechu? A
więc? I
możecie myśleć, że gdyby był grzesznikiem, Bóg pozwoliłby Mu czynić
dzieła
tak potężne! Głupcy, mówię wam, głupcy, zacofani, ignoranci jak
wieśniacy,
którzy po raz pierwszy widzą lichego aktora na jarmarku i uważają za
prawdę
to, co on przedstawia. Tacy jesteście.

Spójrzcie, czy
mądrzy i
posiadający otwarty rozum dają się zwieść słowami fałszywych uczniów,
którzy
są prawdziwymi nieprzyjaciółmi Niewinnego, naszego Jezusa, którego nie
jesteście
godni mieć za syna! Zobaczcie, czy Joanna, małżonka Chuzy – o! mam
powiedzieć: żona zarządcy Heroda, księżniczka Joanna – oddala się od
Maryi?


Zobaczcie,
czy... Czy robię dobrze, że to mówię? Ależ
tak! Dobrze czynię, bo nie mówię, żeby mówić, ale żeby was wszystkich
przekonać. Czy widzieliście w ostatnim miesiącu ten tak piękny wóz,
który
przejechał przez pola i zatrzymał się przed domem Maryi? Widzieliście?
Ten,
który miał zasłonę piękną jak dom. Czy wiecie, kto był w środku i kto z
niego wysiadł, aby paść na twarz przed Maryją? Łazarz, syn Teofila,
Łazarz
z Betanii, rozumiecie? Syn pierwszego dostojnika Syrii, szlachetnego
Teofila, męża
Eucherii z rodu Judy i z rodziny Dawida! Wielki przyjaciel Jezusa,
człowiek
najbogatszy i najbardziej wykształcony w Izraelu, [znający] zarówno
naszą
historię, jak i dzieje całego świata, przyjaciel Rzymian, dobroczyńca
wszystkich ubogich. I wreszcie to ten, który został wskrzeszony po
czterech
dniach pobytu w grobie. Czy porzucił Jezusa, wierząc Sanhedrynowi?
Mówicie,
że to dlatego, że On go wskrzesił? Nie. To dlatego, że wie, że On jest
Chrystusem, że jest Jezusem. A czy wiecie, co przyszedł powiedzieć
Maryi? Żeby
się przygotowała, bo będzie Jej towarzyszył do Judei. Rozumiecie? On,
Łazarz,
jakby był sługą Maryi! Wiem o tym, bo byłem tam, kiedy wszedł i
pozdrowił
Ją. Padł na ziemię na nędzne cegły Jej małej izdebki. On – obleczony
jak
Salomon, przyzwyczajony do dywanów – tam, na ziemi, aby ucałować kraj
szaty
naszej Niewiasty i żeby Ją pozdrowić:
„Pozdrawiam
Cię, o, Maryjo, Matko mojego Pana. Ja, Twój sługa,
ostatni ze sług Twojego Syna, przychodzę rozmawiać z Tobą o Nim i oddać
się
do Twojej dyspozycji”. Rozumiecie? Ja... byłem tak wzruszony... że
kiedy
mnie powitał – mnie również nazywając: „bratem w Panu” – nie umiałem
powiedzieć ani słowa. Ale Łazarz zrozumiał, bo jest inteligentny. I
spał w
łóżku Józefa, posyłając przed sobą sługi, aby czekali na niego w
Seforii,
bo jechał na swoje ziemie w Antiochii. Powiedział niewiastom, że mają
być
gotowe, bo na końcu tego miesiąca przybędzie je zabrać, aby uniknęły
zmęczenia
podróżą. I Joanna dołączy się do karawany ze swoim wozem z uczennicami
z
Kafarnaum i z Betsaidy. I wszystko to nic wam nie mówi?»
W końcu
dobry Alfeusz, syn Sary – stojąc pośrodku grupy,
która jest na placu – bierze oddech. Potem Aser, Izmael i także dwóch
kuzynów
Jezusa: Szymon i Józef – Szymon bardziej otwarcie, a Józef bardziej
powściągliwie
– pomagają mu, potwierdzając to, co powiedział. Józef mówi:
«Jezus
nie jest dzieckiem z nieprawego łoża. Jeśli chce
dać o czymś znać, to ma tu krewnych jako Swoich przedstawicieli. I ma
uczniów
wiernych i potężnych jak Łazarz. Łazarz nie mówił o tym, o czym mówią
inni.»
«I Jezus
ma także nas. Niegdyś byliśmy poganiaczami osłów
i głupcami jak nasze osły. Ale teraz jesteśmy Jego uczniami i my też
bylibyśmy
zdolni powiedzieć wam [w Jego imieniu]: „Uczyńcie to lub tamto”» – mówi
Izmael.
«Ale
potępienie zawieszone tu na drzwiach synagogi przyniósł
posłaniec Sanhedrynu i nosi pieczęć Świątyni» – zauważają niektórzy.
«To
prawda. I cóż? My, którzy jesteśmy znani w całym
Izraelu z tego, że umiemy zrozumieć, kim jest naprawdę Sanhedryn i z
tego
powodu jesteśmy uważani za niezbyt dobrych, mielibyśmy uznać, że to
postępowanie
Świątyni jest mądre? Czy nie znamy już uczonych w Piśmie i faryzeuszy,
i
przywódców kapłanów?» – odpowiada Alfeusz.

«To prawda. Alfeusz ma rację.
Postanowiłem iść do
Jerozolimy, aby dowiedzieć się od prawdziwych przyjaciół, jak jest
naprawdę.
Idę jutro» – mówi Józef, syn Alfeusza.

«I zostaniesz
tam?»

«Nie. Powrócę, aby potem udać się na
Paschę. Nie mogę
pozostawać daleko od domu. To będzie wysiłek dla mnie. Ale zrobienie
tego
jest także moim obowiązkiem. Jestem głową rodziny i to na mnie spoczywa
odpowiedzialność za obecność Jezusa w Judei. Nalegałem, żeby tam
poszedł...
Człowiek jest omylny w swoich sądach. Myślałem, że to będzie dla Niego
dobre. Tymczasem... Niech Bóg mi wybaczy! Muszę przynajmniej śledzić z
bliska konsekwencje mojej rady, aby ulżyć memu Bratu» – mówi Józef, syn
Alfeusza, jak zwykle w sposób powolny i dumny.
«Kiedyś tak nie mówiłeś. Może i
ciebie zwiodła przyjaźń
wielkich. Masz wzrok zamglony» – mówi jakiś Nazarejczyk.
«To nie przyjaźń z wielkimi mnie
zwiodła, o, Eliachimie,
ale przekonuje mnie postępowanie mego Brata. Jeśli się myliłem, a teraz
się
opamiętałem, to pokazuję, że jestem człowiekiem sprawiedliwym. Błąd
bowiem to coś ludzkiego, a upieranie się to coś zwierzęcego.»
«I mówisz, że Łazarz naprawdę
powróci? Och! Chcemy go
zobaczyć! Jaki jest ktoś, kto powraca ze śmierci? Może zaskoczony, jak
ktoś
przestraszony. Co mówi o swoim pobycie pośród umarłych?» – pyta wielu
Alfeusza, syna Sary.
«Jest jak wy i ja. Radosny, żywy,
spokojny. Nie mówi o
drugim świecie. To tak, jakby nie pamiętał. Ale przypomina sobie
agonię.»
«Dlaczego nas nie zawiadomiłeś, że
jest w wiosce?»

«To oczywiste!
Bo obleglibyście
dom! Nawet ja odszedłem. Trzeba trochę delikatności, ech!» [– mówi
Alfeusz.]

«Ale kiedy powróci, będzie go można
zobaczyć? Uprzedź
nas. Będziesz zapewne, jak zawsze, stróżem domu Maryi.»
«Z pewnością! Otrzymałem łaskę bycia
blisko Niej. Ale
nikogo nie powiadomię. Radźcie sobie sami. Wóz widać, a Nazaret to nie
Antiochia ani nawet Jerozolima, aby coś tak wielkiego przejechało
niepostrzeżenie.
Postawcie straże i radźcie sobie. Ale to próżne działanie. Postępujcie
raczej tak, żeby Jego miasto nie uchodziło za głupie, dlatego że wierzy
w słowa
nieprzyjaciół naszego Jezusa. Nie wierzcie, nie wierzcie! Ani temu, kto
Go
nazywa szatanem, ani tym, którzy was skłaniają do buntu w Jego imię.
Pewnego
dnia mielibyście z tego powodu wyrzuty sumienia. A jeśli reszta Galilei
wpadnie w zasadzkę i uwierzy w to, co nie jest prawdziwe, tym gorzej
dla niej.
Żegnajcie. Odchodzę, bo zapada noc...»
I oddala się, zadowolony, że obronił
Jezusa.
Inni pozostają, żeby dyskutować. Ale
chociaż są
podzieleni na dwa obozy i najbardziej liczny jest, niestety, obóz
łatwowiernych,
w końcu zwycięża myśl przedstawiona przez kilku przyjaciół Jezusa.
Postanawiają zaczekać z niepokojeniem się i przyjmowaniem oszczerstw
oraz
zachęt do powstania.
«Tak czynią inne miasta galilejskie,
które na razie,
bardziej przebiegłe niż Nazaret, śmieją się w nos fałszywym posłańcom»
– mówi uczeń Aser.



 
 



Przekład: "Vox Domini"





Wyszukiwarka