1 Szymun Wroczek PITER fragment Projekt: Dmitry Glukhovsky UNIWERSUM METRO 2033 . Fragment powieÅ›ci Szymuna Wroczka Piter z rosyjskiego przeÅ‚ożyÅ‚: PaweÅ‚ Podmiotko Wasilieostrowska nigdy nie należaÅ‚a do zbyt piÄ™knych stacji, takich jak na przykÅ‚ad Plac Powstania z wysokim sklepieniem, ciężkimi kinkietami z brÄ…zu, kolumnami ze sztukateriÄ… i bogatym, stalinowskim wystrojem holu. WaÅ›ka , jak poufale nazywali jÄ… sÄ…siedzi z Admiratielskiej i Newskiego, byÅ‚a stacjÄ… ascetycznÄ… i surowÄ…, gotowÄ…, by znieÅ›d głód, chłód, napaÅ›d potworów i wymuszony celibat obrooców. Prawdziwie piterska stacja-twierdza. Iwan wszedÅ‚ na peron przez jedyne otwarte drzwi. PozostaÅ‚e byÅ‚y zamykane na noc na wszelki wypadek. Jeszcze na podejÅ›ciu do stacji usÅ‚yszaÅ‚ jak szumi wentylacja. ByÅ‚ to huk filtrów tÅ‚oczÄ…cych powietrze z powierzchni. Wasilieostrowska dawno straciÅ‚a centralne oÅ›wietlenie (takie stacje zostaÅ‚y w metrze może trzy, a może w ogóle tylko jedna), ale wszystkie systemy filtracji powietrza oraz pompy odciÄ…gajÄ…ce wody gruntowe jeszcze tu pracowaÅ‚y. KosztowaÅ‚o to tyle, że lepiej nie mówid. Mazuty z Technolożki dużo biorÄ… za swoje usÅ‚ugi. Bo gdzie byÅ›my siÄ™ podziali? Za to tunele sÄ… prawie suche. I jest czym oddychad na stacji, nawet zamkniÄ™tej na noc. SÅ‚abe Å›wiatÅ‚o lampek awaryjnych sprawiÅ‚o, że odzwyczajony Iwan zmrużyÅ‚ oczy. Teraz, gdziekolwiek by popatrzyÅ‚, wszÄ™dzie widziaÅ‚ skaczÄ…ce kolorowe 2 Szymun Wroczek PITER fragment plamy. Na stacji byÅ‚a noc. Główne lampy, zasilane przez stojÄ…cy w osobnej maszynowni agregat z silnikiem Diesla, byÅ‚y w tym czasie wyłączane. DziaÅ‚aÅ‚y tylko lampki oÅ›wietlenia zapasowego, które korzystaÅ‚y z akumulatorów chioskie lampki choinkowe przeciÄ…gniÄ™te nad futrynami drzwi. Dlatego nocÄ… stacja robiÅ‚a siÄ™ przytulniejsza. Dobry czas. Kaszel, chrapanie dorosÅ‚ych, senne oddechy dzieci i czerwone, niebieskie, żółte drobne Å›wiateÅ‚ka. Iwan przeszedÅ‚ wÄ…skim korytarzem miÄ™dzy namiotami, które pokrywaÅ‚y wiÄ™kszÄ… częśd stacji. To byÅ‚a centralna ulica Wasilieostrowskiej, jej Newski Prospekt, istniejÄ…cy tylko nocÄ…. Za dnia namioty zabierano, zwijano, żeby zwolnid miejsce do pracy, a w weekendy i Å›wiÄ™ta do zabawy. U poÅ‚udniowego kraoca stacji, za żelaznÄ… kratÄ…, wznosiÅ‚y siÄ™ widoczne nawet stÄ…d rzÄ™dy klatek hodowla trzody na miÄ™so. Od czasu do czasu dolatywaÅ‚ stamtÄ…d ostry, zwierzÄ™cy zapach. W oddzielnym namiocie spaÅ‚y dzieci, poczynajÄ…c od czteroletnich. Przedszkole. Iwan szedÅ‚ wzdÅ‚uż wyliniaÅ‚ych, poÅ‚atanych namiotów, sÅ‚yszaÅ‚ oddechy, kaszel, chrapniÄ™cia, czasem ktoÅ› zaczynaÅ‚ mamrotad we Å›nie, potem przewracaÅ‚ siÄ™ na drugi bok. Stara dobra Wasilieostrowska. Jutro wyczyszczÄ… caÅ‚y peron i postawiÄ… stoÅ‚y. Jutro stacja bÄ™dzie hulad. I zostaÅ‚o jeszcze& Iwan odwróciÅ‚ siÄ™ i popatrzyÅ‚ na stacyjny zegar wiszÄ…cy nad wyjÅ›ciem do schodów ruchomych& żółte cyfry przeskoczyÅ‚y na czwartÄ… dwadzieÅ›cia trzy & jeszcze zostaÅ‚y trzy godziny. DÅ‚ugo siÄ™ woziÅ‚. Iwan szedÅ‚ i czasem zdawaÅ‚o mu siÄ™, że zapada siÄ™ w głąb granitowej posadzki. PodnosiÅ‚ gÅ‚owÄ™ i otrzÄ…saÅ‚ siÄ™ ze snu. Spad. 3 Szymun Wroczek PITER fragment Ale na poczÄ…tek powinien zdad ekwipunek i siÄ™ umyd. GdzieÅ› ty byÅ‚? Katia, zarzÄ…dzajÄ…ca sprzÄ™tem i oddziaÅ‚em medycznym Wasilieostrowskiej, zmrużyÅ‚a oczy. Dobre pytanie. A co, nie widad? Iwan odpowiedziaÅ‚ pytaniem, Å›ciÄ…gajÄ…c alladyna . Kombinezon ochrony chemicznej i radiologicznej L-1 to wartoÅ›ciowa rzecz, bez niego w niektórych miejscach nie zrobisz nawet kroku. Szczególnie jeÅ›li chod trochÄ™ cenisz sobie to, co masz poniżej pasa. Trudno nie zauważyd. CaÅ‚y wysmarowany. Gorzej niż jakiÅ› gnilak. Iwan skooczyÅ‚ z alladynem , wrzuciÅ‚ go do metalowego pojemnika do dezynfekcji. ZdjÄ…Å‚ ubÅ‚ocone gumowe buciory i odÅ‚ożyÅ‚ w to samo miejsce. Teraz onuce. OdwinÄ…Å‚ je i odsunÄ…Å‚ twarz. Ten odór. Odparzone stopy piÄ™knie parowaÅ‚y na wolnym powietrzu, jakby nie mogÅ‚y siÄ™ nacieszyd. Iwan wrzuciÅ‚ onuce do pojemnika i pospiesznie poÅ‚ożyÅ‚ na nim pokrywÄ™. Koniec. To gdzie ciÄ™ nosiÅ‚o? zapytaÅ‚a Katia puszczajÄ…c go przodem. Niewyspana i rozdrażniona byÅ‚a jeszcze piÄ™kniejsza. ÅšciÅ›lej, stawaÅ‚a siÄ™ piÄ™kna zawsze, kiedy siÄ™ zÅ‚oÅ›ciÅ‚a. A jak myÅ›lisz? Teraz trzeba zdad sprzÄ™t wedÅ‚ug wykazu. Częśd rzeczy to wÅ‚asnoÅ›d Iwana, reszta należaÅ‚a do wspólnoty. ZaczÄ…Å‚ Å›ciÄ…gad przez gÅ‚owÄ™ cienki golf& jÄ™knÄ…Å‚, zÅ‚apaÅ‚ siÄ™ za prawy bok. Co za kaszana! Iwan skrzywiÅ‚ siÄ™, znieruchomiaÅ‚ z bólu. Chyba jednak żebra. Katia od razu rzuciÅ‚a siÄ™ na pomoc, pomogÅ‚a zdjÄ…d bluzÄ™. Kobiety pomyÅ›laÅ‚ Iwan. JesteÅ›cie takie przewidywalne& Tylko byÅ›cie kociÄ™ta ratowaÅ‚y. Albo tygrysy. Z kim siÄ™ biÅ‚eÅ›? spytaÅ‚a Katia i bezceremonialnie puknęła go palcem w pierÅ›, prosto w krwiak. Kurcze. Iwan jÄ™knÄ…Å‚ przez zaciÅ›niÄ™te zÄ™by. Co, boli? spytaÅ‚a Katia ze sÅ‚abo skrywanym sadyzmem w gÅ‚osie. Nie. 4 Szymun Wroczek PITER fragment A teraz? Od kolejnego pchniÄ™cia Iwan zgiÄ…Å‚ siÄ™ wpół, powietrze uwiÄ™zÅ‚o mu gdzieÅ› miÄ™dzy Å‚opatkami. ZawyÅ‚ cicho, pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ…. Aha powiedziaÅ‚a Katia. Dobrze. BÄ™dziemy leczyd wróciÅ‚a z miskÄ… i gazÄ…. Iwan wyprostowaÅ‚ siÄ™, otworzyÅ‚ usta. Katia wzięła siÄ™ pod boki, odrzuciÅ‚a gÅ‚owÄ™: JeÅ›li powiesz teraz to swoje idiotyczne batooonik , to zdzielÄ™ ciÄ™ przez Å‚eb& o, tÄ… miskÄ…, rozumiesz?! Kiedy rany i zadrapania byÅ‚y już opatrzone, Katia poszÅ‚a opróżnid miednicÄ™. Potem przyniosÅ‚a Iwanowi wodÄ™ do picia. OsuszyÅ‚ duszkiem szklankÄ™ z grubego szkÅ‚a, zaraz jeszcze jednÄ… zrobiÅ‚o mu siÄ™ lepiej. Katia nie wyglÄ…daÅ‚a już na takÄ… rozzÅ‚oszczonÄ…. Kiedy Iwan siÄ™ myÅ‚, wyjęła z torby czyste ubranie na zmianÄ™. PoÅ‚ożyÅ‚a je na łóżku obok Iwana, wyprostowaÅ‚a siÄ™, zapytaÅ‚a niedbale, jakby mimochodem: Czyli to jutro? JesteÅ› piÄ™kna powiedziaÅ‚ Iwan. Katia spojrzaÅ‚a na niego. I bardzo mÄ…dra. I rzeczywiÅ›cie mogÅ‚o coÅ› z tego wyjÅ›d. Ale nie wyszÅ‚o Katia cicho wypuÅ›ciÅ‚a powietrze. Obejmij mnie na koniec, Odyseuszu. Iwan pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ…. Nie mogÄ™. Wybacz. Dlaczego. DotknÄ…Å‚ jej wÅ‚osów, odgarnÄ…Å‚ ciemny kosmyk z twarzy. UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ samymi oczami. Jestem prawie żonaty. To chyba gÅ‚upota, jak myÅ›lisz? ujÄ…Å‚ jÄ… pod brodÄ™ i podniósÅ‚ gÅ‚owÄ™. SpojrzaÅ‚ w oczy. GÅ‚upota? 5 Szymun Wroczek PITER fragment Nie powiedziaÅ‚a Katia. Sukinsyn z ciebie. Szczęściarz. PowinieneÅ› tarzad siÄ™ u jej stóp i dziÄ™kowad za niÄ… Bogu, ty cholerny gÅ‚upcze! Rozumiesz?! Tak. W ciemnoÅ›ci za Å›cianÄ… sÅ‚yszeli chrapanie. Lampki nad wejÅ›ciem przełączyÅ‚y siÄ™ na inny kolor timer zadziaÅ‚aÅ‚. Teraz namiot zalaÅ‚o czerwone Å›wiatÅ‚o jak gdyby byÅ‚ peÅ‚en krwi. Ty moja królowo Saby. Moja Judyto. Lizus powiedziaÅ‚a Katia. WidzÄ™, że dobrze znasz BibliÄ™. Katia odwróciÅ‚a siÄ™, zaczęła przeglÄ…dad przybory. Wzięła elastyczny bandaż. PodnieÅ› rÄ™kÄ™. Aatwo zapamiÄ™tujÄ™ historie o kobietach. Katia uÅ›miechnęła siÄ™ mimo woli. SkooczyÅ‚a przewiÄ…zywad mu żebra, zacisnęła supeÅ‚. Znów zabrzÄ™czaÅ‚a pojemnikiem z instrumentami. W namiocie zapanowaÅ‚a dziwna, peÅ‚na napiÄ™cia cisza. A ona? spytaÅ‚a w koocu Katia. Co z niÄ…? Katia stanęła i popatrzyÅ‚a na niego: Kim ona dla ciebie jest? WedÅ‚ug Biblii. MojÄ… przyszłą żonÄ… odparÅ‚ Iwan z prostotÄ…. Katia czy to zapÅ‚akaÅ‚a, czy to siÄ™ zakrztusiÅ‚a Iwan dokÅ‚adnie nie wiedziaÅ‚. OdeszÅ‚a na moment i wróciÅ‚a ze sÅ‚oiczkiem. Żółta zastygÅ‚a maz. UdaÅ‚o ci siÄ™, gÅ‚uptasie. No, podnieÅ› gÅ‚owÄ™! PodniósÅ‚ gÅ‚owÄ™. W zrenicach Katii ujrzaÅ‚ białą sylwetkÄ™ wbiegajÄ…cego w tunel tygrysa& MrugnÄ…Å‚. WydawaÅ‚o mu siÄ™. Katia schyliÅ‚a siÄ™ i zaczęła smarowad mu czoÅ‚o zimnÄ…, cuchnÄ…cÄ… maÅ›ciÄ…. Od jej oddechu czuÅ‚ Å‚askotki i chciaÅ‚o mu siÄ™ Å›miad. W nastÄ™pnym momencie usta Katii znalazÅ‚y siÄ™ tuż obok jego. 6 Szymun Wroczek PITER fragment Iwan, patrz, co dostaÅ‚em! Paszka wpadÅ‚ do namiotu. ZamarÅ‚. Iwan i Katia odskoczyli do siebie. Paszka przeszedÅ‚ miÄ™dzy nimi, z Å‚oskotem postawiÅ‚ na stole beczuÅ‚kÄ™, cofnÄ…Å‚ siÄ™. NiezrÄ™czna pauza. Paszka przyjrzaÅ‚ siÄ™ obojgu i powiedziaÅ‚: Co ci siÄ™ staÅ‚o w gÄ™bÄ™? Tak w ogóle to należy pukad! powiedziaÅ‚a Katia z gniewem. Pawle, kurcze, Aleksandrowiczu. Paszka tylko machnÄ…Å‚ rÄ™kÄ…. Iwan podniósÅ‚ rÄ™kÄ™ i dotknÄ…Å‚ czoÅ‚a. Boli. Dziwne, niby byÅ‚o schowane pod maskÄ… przeciwgazowÄ…, ale numer. PoparzyÅ‚em siÄ™. Ale poważnie? Paszka patrzyÅ‚ na niego z jakimÅ› dziwnym wyrazem twarzy; Iwan nijak nie mógÅ‚ siÄ™ zorientowad z jakim. Jak to siÄ™ staÅ‚o? DÅ‚ugo by opowiadad. No& tak jakoÅ›. Karbidówka wybuchÅ‚a Iwan powiedziaÅ‚ czystÄ… prawdÄ™. To siÄ™ poparzyÅ‚em. Taak?! Paszka teatralnie klasnÄ…Å‚ w dÅ‚onie. Ja ciÄ™ krÄ™cÄ™. A co ty, caÅ‚owaÅ‚eÅ› siÄ™ z niÄ…, czy jak? Z tÄ… karbidówkÄ…? Paszka! syknęła Katia. Co Paszka? ten udaÅ‚ zdumienie. Iwan dawno zauważyÅ‚, że ci dwoje nie mogÄ… siÄ™ znieÅ›d jeszcze od czasu, kiedy miaÅ‚ romans z KatiÄ…. Ciekawe, że kiedy poznaÅ‚ TaniÄ™, Paszka jakoÅ› siÄ™ uspokoiÅ‚& PrawdÄ™ mówiÄ…c, Iwan znaÅ‚ jÄ… od dawna, ale wczeÅ›niej jakoÅ› nie zwracaÅ‚ na niÄ… uwagi. Idiota. A wtedy, po bezsensownej Å›mierci KoÅ›lawego& Cholera. Iwan wstaÅ‚, pomacaÅ‚ bandaż opasujÄ…cy mu żebra. Opaska byÅ‚a żółta, stara, nie raz prana. Pieprzona cywilizacja wielorazowego użytku! Tak to nazwaÅ‚ 7 Szymun Wroczek PITER fragment profesor Wodianik? OpowiadaÅ‚ jeszcze: kiedyÅ›, w Å›redniowieczu, w klasztornych szpitalach przechowywano bandaże ze Å›ladami starej krwi i ropy, powycierane prawie na wylot. Mówili, że jeszcze Å›wiÄ™ty Tomasz, czy ktoÅ› tam, przy ich pomocy leczyÅ‚ rannych. PrzykÅ‚adaÅ‚ do wrzodów. Taaa. A wyrzucid nie byÅ‚o wolno, bo rÄ™ce Å›wiÄ™tego dotknęły, wiÄ™c bandaże teraz lepiej uzdrawiajÄ…& Wodianik mówiÅ‚, że Å›wiÄ™toÅ›ciÄ… jednak trudniej siÄ™ zarazid, niż mikrobami. Inaczej wszyscy już byÅ›my chodzili po metrze z aureolami. Iwan wstaÅ‚ z łóżka, podszedÅ‚ do dużego lustra z wyszczerbionymi krawÄ™dziami, które staÅ‚o na stole. PrzypatrzyÅ‚ siÄ™ sobie. Siniak na piersi rzeczywiÅ›cie fantastyczny. I czerwona smuga na czole też niczego sobie. Iwan obróciÅ‚ gÅ‚owÄ™ w prawo, w lewo. Idealnie na jutrzejszÄ… ceremoniÄ™. Dialog za jego plecami zmieniÅ‚ siÄ™ w regularnÄ… bitwÄ™. Iwan, dla twojej informacji mówiÅ‚ Paszka zjadliwie z karbidówkami siÄ™ nie caÅ‚uje. Dlatego, że ma co? Co? pytaÅ‚a Katia ze zÅ‚oÅ›ciÄ…. DiodÄ™! PorzÄ…dnÄ… diggerskÄ… diodÄ™. A nie jakÄ…Å› karbidówkÄ™-lafiryndÄ™! Katia znieruchomiaÅ‚a. Twarz miaÅ‚a bladÄ… i przerażajÄ…co piÄ™knÄ…. Meduza Gorgona do kwadratu. Pa-sza wycedziÅ‚ po jednej sylabie Iwan. Wyjdz, proszÄ™. Co ja& Wyjdz. Kiedy Paszka wyszedÅ‚, Iwan wróciÅ‚ do łóżka. Nie wstydzÄ…c siÄ™ nagoÅ›ci (przed KatiÄ…? bez żartów) szybko zrzuciÅ‚ spodnie, które miaÅ‚ pod skafandrem, zaÅ‚ożyÅ‚ czyste. WsunÄ…Å‚ rÄ™ce w rÄ™kawy koszuli, zaczÄ…Å‚ zapinad guziki. SpojrzaÅ‚ na uparty kark Katii, która znów zaczęła dzwonid swoim żelastwem. PiÄ™kna szyja. Iwan skooczyÅ‚ z guzikami i wstaÅ‚. Ze zmÄ™czenia cienko dzwiÄ™czaÅ‚o mu w gÅ‚owie. Taki lekki rausz, jakby walnÄ…Å‚ sobie piÄ™ddziesiÄ…tkÄ™ czegoÅ› mocniejszego. 8 Szymun Wroczek PITER fragment Gotowy? zapytaÅ‚a Katia nie odwracajÄ…c siÄ™. Tak odparÅ‚ Iwan. PodszedÅ‚ do niej. Nie bÄ…dz zÅ‚a na PaszkÄ™. Nie bÄ™dÄ™. On ma racjÄ™. Dziwka ze mnie. Paszka jest gÅ‚upi powiedziaÅ‚ Iwan. Dla niego wszystko jest albo czarne, albo biaÅ‚e. Dla mnie też. DaÅ‚a, nie daÅ‚a, czyż nie?! OdwróciÅ‚a siÄ™ do Iwana, wpiÅ‚a siÄ™ w kraj stoÅ‚u, aż zbielaÅ‚y jej palce. To nie tak Iwan podniósÅ‚ rÄ™kÄ™, dotknÄ…Å‚ policzka Katii, przesunÄ…Å‚ w dół. PoczuÅ‚, jak dziewczyna drży. JesteÅ› dobra. Paszka też jest dobry, tylko gÅ‚upi. Dlaczego mam takiego pecha, co? patrzyÅ‚a na niego z doÅ‚u do góry, jakby faktycznie czekaÅ‚a aż Iwan odpowie. Iwan westchnÄ…Å‚: Pocieszad to ja nie umiem . Zostaw to powiedziaÅ‚. No& wystarczy. Twoje przeznaczenie jest gdzieÅ› niedaleko, Penelopo. Jestem tego pewien. Mruknęła przez Å‚zy: GÅ‚uptas z ciebie, Odyseuszu. Zguba kobiet. Od razu to zrozumiaÅ‚am, jak tylko zjawiÅ‚eÅ› siÄ™ na stacji. Do diabÅ‚a z reguÅ‚ami! Iwan wyciÄ…gnÄ…Å‚ rÄ™kÄ™, objÄ…Å‚ KatiÄ™ w talii, przyciÄ…gnÄ…Å‚ do siebie. Mocno przytuliÅ‚ czujÄ…c jakÄ…Å› pustoszÄ…cÄ… czuÅ‚oÅ›d. To jednak zawsze pozostaje chodby minęło nie wiadomo ile czasu. Wszystko. BÄ™dzie. Dobrze. PiÄ™kny jesteÅ› powiedziaÅ‚a Katia nonszalancko. A twoja Tania: brawo. Wszystkie inne siÄ™ staraÅ‚y, a ona jak królowa. Brawo. Tak wÅ‚aÅ›nie trzeba. No i wpadÅ‚eÅ› nagle porzuciÅ‚a tÄ™ manierÄ™. SÅ‚uchaj. Jak bÄ™dziesz TaokÄ™ zdradzaÅ‚ to sama ci utnÄ™ jaja. O, tymi nożycami. Rozumiesz, Odyseuszu? Rozumiem powiedziaÅ‚ Iwan. PrzytuliÅ‚ jÄ… i trzymaÅ‚ mocno, czujÄ…c jak jej ciaÅ‚o przestaje drżed. Jej piersi oparÅ‚y siÄ™ o jego splot sÅ‚oneczny. Iwan westchnÄ…Å‚. 9 Szymun Wroczek PITER fragment Kobiety. KrÄ™ciÅ‚o mu siÄ™ nieco w gÅ‚owie z pewnoÅ›ciÄ… ze zmÄ™czenia. Czerwone Å›wiatÅ‚o zdawaÅ‚o siÄ™ zbyt ostre. Dobra, czas już iÅ›d. Tylko& Wiesz po co tam szedÅ‚em& zaczÄ…Å‚ Iwan. Tu do namiotu wszedÅ‚ Paszka. KroczÄ…c ponuro w kierunku stoÅ‚u nie patrzyÅ‚ na nich, podniósÅ‚ beczuÅ‚kÄ™ z piwem, burknÄ…Å‚: Przepraszam, zapomniaÅ‚em. I wyszedÅ‚ przez drzwi obok osÅ‚upiaÅ‚ych byÅ‚ych kochanków. No i dupa powiedziaÅ‚ Iwan spoglÄ…dajÄ…c w Å›lad za przyjacielem, który zniknÄ…Å‚ za progiem. Katia popatrzyÅ‚a na niego, na jego zakÅ‚opotanÄ… minÄ™ i nagle zaczęła chichotad. Iwan wyszedÅ‚ z ambulatorium tylko z torbÄ… i automatem. CaÅ‚a reszta ekwipunku zostaÅ‚a w Å›rodku w celu dezynfekcji. Iwan skrzywiÅ‚ siÄ™. Z torby wyraznie cuchnęło spalonÄ… gumÄ…. Dobrze byÅ‚oby zdobyd teraz trochÄ™ wody, umyd siÄ™, wyczyÅ›cid automat i iÅ›d spad. WÅ‚aÅ›ciwie, najlepiej od razu spad. Oczy kÅ‚ujÄ…, jakby ktoÅ› sypnÄ…Å‚ w nie piaskiem. GÅ‚owa zrobiÅ‚a siÄ™ ciężka jak z żelaza i dzwiÄ™czaÅ‚a jak pokrywa studzienki kanalizacyjnej. Chociaż jest jeszcze jedna sprawa. Paszka! zaczÄ…Å‚ Iwan i urwaÅ‚. W pobliżu namiotu nikogo już nie byÅ‚o. Z pewnoÅ›ciÄ… siÄ™ obraziÅ‚. & jest to pewnego rodzaju odpowiedz na sÅ‚ynnÄ… frazÄ™ Dostojewskiego: szeroki jest czÅ‚owiek rosyjski, zbyt nawet szeroki! Ja bym go zwÄ™ziÅ‚. Iwan stanÄ…Å‚, sÅ‚yszÄ…c znajomy gÅ‚os. WyjrzaÅ‚ zza rogu namiotu. Obok sztucznej choinki obwieszonej ozdobami wÅ‚asnej roboty, a nawet paroma prawdziwymi szklanymi bombkami, siedziaÅ‚a grupa nocnych marków. Dyżurny sznur Å›wiateÅ‚ek 10 Szymun Wroczek PITER fragment na choince nie byÅ‚ wyłączany kolorowe diody pożeraÅ‚y minimalnÄ… iloÅ›d energii, a nocnej zmianie caÅ‚kowicie wystarczaÅ‚o ich Å›wiatÅ‚o. Można i posiedzied, zapalid, i poczytad. A jak trzeba nawet coÅ› przekÄ…sid. Co z tego wynika. ZawÄ™ziliÅ›my swój Å›wiat mówiÅ‚ masywny starszy czÅ‚owiek ze zwichrzonÄ… czarnÄ… brodÄ… do tego żaÅ‚osnego metra, do żywych jeszcze! stacji. A przecież to koniec, moi drodzy. Na powierzchni nie ma dla nas życia i bojÄ™ siÄ™, że już nie bÄ™dzie. Tak zwani diggerzy to nasz najbardziej niebezpieczny zawód po& Po elektryku podpowiedziaÅ‚ ktoÅ› z ciemnoÅ›ci. ÅšwiÄ™ta racja powiedziaÅ‚ Wodianik. Po elektryku. Profesor cierpi na bezsennoÅ›d, dlatego Iwan nie byÅ‚ zdziwiony, że go tutaj zastaÅ‚ pod choinkÄ… byÅ‚o coÅ› w rodzaju klubu, do którego przychodzili wszyscy, którzy cierpieli na bezsennoÅ›d. Zdarza siÄ™, że czÅ‚owieka nosi. I należaÅ‚oby spad, a dusza niespokojna. Jeden ukradkiem pije, inny chodzi pod choinkÄ™, powydzierad siÄ™ Å›piewajÄ…c piosenki i posÅ‚uchad opowieÅ›ci. ZresztÄ… w każdym przypadku obcowad z Wodianikiem byÅ‚o warto. KrążyÅ‚ żart, że spotkawszy profesora w drodze do toalety można byÅ‚o, mimochodem, zdobyd Å›rednie wyksztaÅ‚cenie techniczne. Å»artowano też, że opowiedziany przez Wodianika dowcip ma siłę niewielkiej wojny atomowej. Przez jego niszczÄ…ce i nieodwracalne skutki. Profesor nie umiaÅ‚ opowiadad dowcipów, chociaż z jakiegoÅ› powodu bardzo lubiÅ‚ to robid. Niech pan opowie o Saddamie, Grigoriju MichajÅ‚owiczu! poprosiÅ‚ ktoÅ›, kogo Iwan nie potrafiÅ‚ dostrzec. Iwan sÅ‚yszaÅ‚ o Saddamie Wielkim. ZresztÄ… wszyscy o nim sÅ‚yszeli. Na samym poczÄ…tku, kiedy to wszystko siÄ™ staÅ‚o i zamknęły siÄ™ Å›luzy, ludzie wpadli w odrÄ™twienie. Jak króliki w Å›wiatÅ‚ach samochodu. A potem króliki 11 Szymun Wroczek PITER fragment zaczęły umierad okazaÅ‚o siÄ™, że hermetycznych zapór nie da siÄ™ otworzyd, automatyka jest ustawiona na okreÅ›lony czas. TrzydzieÅ›ci dni. A wiÄ™c jednak nastaÅ‚ Wielki Chaos. Promieniowanie na powierzchni byÅ‚o takie, że można byÅ‚o grillowad kurczaka spacerujÄ…c z nim pod pachÄ…. I wtedy ludzi zÅ‚apaÅ‚o. Wujek Jewpat opowiadaÅ‚, że wprost na ich oczach pewien dyrektor wysokiego szczebla siedziaÅ‚ w pÅ‚aszczu i kapeluszu, w rÄ™kach miaÅ‚ teczkÄ™ drogÄ…, z brÄ…zowej skóry że ten wysoki dyrektor siedziaÅ‚ tak i siedziaÅ‚ w milczeniu, a potem wyjÄ…Å‚ z teczki pistolet, wÅ‚ożyÅ‚ sobie do ust i nacisnÄ…Å‚ spust. Krew, mózg na wszystkie strony. A ludzie wokół siedzÄ… Å›ciÅ›niÄ™ci, dużo ludzi weszÅ‚o, nie ma gdzie siÄ™ ruszyd. ZabryzgaÅ‚o wszystkich wokół. I jak siÄ™ ludzie zacznÄ… Å›miad opowiadaÅ‚ wujek Jewpat. W życiu takiego strasznego Å›miechu nie sÅ‚yszaÅ‚em. Wyobraz sobie, siedzi facet z urwanÄ… poÅ‚owÄ… baoki, nie ma nawet gdzie siÄ™ przewrócid, a ci rżą. Histeria, a co myÅ›laÅ‚eÅ›. Taka komedia sytuacyjna& Przedziwna rzecz opowiadaÅ‚ dalej Jewpat. Dużo Å›mierci widziaÅ‚em, ale tÄ™ jakoÅ› zapamiÄ™taÅ‚em. PamiÄ™tam go, byÅ‚ spokojny. Nie denerwowaÅ‚ siÄ™, nie szarpaÅ‚, tylko zerkaÅ‚ na zegarek. Jak automat. Najpierw spojrzy na zegarek, potem tam, gdzie wrota i siedzi dalej. CiÄ…gle o tym myÅ›lÄ™ na co on tam czekaÅ‚? Å»e okaże siÄ™, że to dwiczenia? JeÅ›li tak, to nie byÅ‚ jedyny powiedziaÅ‚ Jewpat. Ja też miaÅ‚em nadziejÄ™, że to dwiczenia. Kiedy minęło trzydzieÅ›ci dni zaczęła siÄ™ depresja i panika. Wszystkie etapy, tak jak to bywa u pacjenta, który sÅ‚yszy Å›miertelnÄ… diagnozÄ™, po kolei: najpierw negacja, potem szukanie wyjÅ›cia, rozdrażnienie, gniew, potem Å‚zy i akceptacja nieuchronnego kooca. RÄ™cznie otworzyli wyjÅ›cie awaryjne, wysÅ‚ali na górÄ™ 12 Szymun Wroczek PITER fragment dwóch ochotników. Nie wrócili. WysÅ‚ali piÄ™ciu. WróciÅ‚ jeden i opowiedziaÅ‚: na górze jest piekÅ‚o. Licznikom brakuje skali. I umarÅ‚ choroba popromienna. Zbliżyli do ciaÅ‚a miernik wyÅ‚ jak opÄ™tany. I wtedy zaczęło siÄ™ stadium gniewu, zÅ‚oÅ›ci i Å‚ez. ZaczÄ…Å‚ siÄ™ chaos. & zaczÄ…Å‚ siÄ™ chaos. I w tym momencie na scenie pojawia siÄ™ Saddam powiedziaÅ‚ Wodianik. Wielkim nazwano go pózniej, a przed KatastrofÄ… byÅ‚ czy to hydraulikiem, czy to kierownikiem robót na budowie& poganiaÅ‚ Tadżyków, taaak& albo jakimÅ› emerytowanym kapitanem wojska historia o tym milczy. Pewne jest co innego: byÅ‚y kapitan wziÄ…Å‚ metro w swoje rÄ™ce i to mocno, że ani piÅ›niesz& Kiedy rozkazaÅ‚ znów zamknÄ…d Å›luzy, rozkaz wykonano& Aoskot. Nogi siÄ™ pod nim ugięły. Iwan zrozumiaÅ‚ nagle, że jeÅ›li nie pójdzie do siebie, to zaÅ›nie tutaj, wprost na nagiej posadzce. Zagrasz w Monopol ? Iwan usÅ‚yszaÅ‚ gÅ‚oÅ›ny szept za płótnem namiotu. Ja zaczynam! Cicho tam, głąby. Ma ktoÅ› latarkÄ™? W dużym namiocie dla nastolatków, w którym nocowali wszyscy razem, najwyrazniej też nikt siÄ™ nie nudziÅ‚. Nie powinni przypadkiem spad kamiennym snem? Iwan pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ…. Najzdrowszy i najmocniejszy sen miaÅ‚em wÅ‚aÅ›nie w ich wieku. A do tego mogÅ‚em nie spad dwie trzy doby z rzÄ™du. I byd w doskonaÅ‚ej formie. SpróbowaÅ‚bym tylko teraz tak zrobid. ProszÄ™, tylko jedna noc na nogach, a gÅ‚owa już jak z oÅ‚owiu. Zasypiam na stojÄ…co. Iwan chciaÅ‚ już pójÅ›d w kierunku poÅ‚udniowego kraoca stacji, ale raptem usÅ‚yszaÅ‚: 13 Szymun Wroczek PITER fragment Stad! HasÅ‚o! Konsternacja trwaÅ‚a uÅ‚amek sekundy. Iwan gwaÅ‚townie siÄ™ odwróciÅ‚ i przykucnÄ…Å‚. ZÅ‚apaÅ‚ za automat& Spokojnie powiedziaÅ‚ Paszka uÅ›miechajÄ…c siÄ™ bezczelnie. Swój. Serce gÅ‚oÅ›no zaÅ‚omotaÅ‚o. Paszka, to już siÄ™ w gÅ‚owie nie mieÅ›ci! Iwan opuÅ›ciÅ‚ kaÅ‚acha, wstaÅ‚. CzuÅ‚ ból w piersiach od przypÅ‚ywu adrenaliny, trudno mu byÅ‚o oddychad. Kurcze. Ale masz minÄ™ Paszka uÅ›miechaÅ‚ siÄ™ siedzÄ…c na ziemi. BeczuÅ‚ka z piwem staÅ‚a koÅ‚o jego nogi zresztÄ… niezÅ‚a beczuÅ‚ka, zwracaÅ‚a uwagÄ™. Iwan przyjrzaÅ‚ siÄ™ jej. JakieÅ› piÄ™d szeÅ›d litrów. Etykietka byÅ‚a wypÅ‚owiaÅ‚a, ale daÅ‚o siÄ™ jeszcze dojrzed napis i rysunek. Kölsch przeczytaÅ‚ Iwan. Niemieckie. I skÄ…d Paszka je wytrzasnÄ…Å‚? DwadzieÅ›cia lat leżakowania nawet dla wina to dużo, a dla piwa to już w ogóle. JakÄ…? No, takÄ…& Å›lubnÄ… powiedziaÅ‚ Paszka. A tak w ogóle to ciÄ™ szukaÅ‚em. CaÅ‚y wieczór lataÅ‚em po stacji, wypytywaÅ‚em nikt ciÄ™ nie widziaÅ‚. Sazon też mówiÅ‚, że nie wie. A ty byÅ‚eÅ› o, tam. Iwan milczaÅ‚ przez chwilÄ™. PoszedÅ‚em na PrimorskÄ… powiedziaÅ‚ w koocu. Taak? Paszka pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ… z uporem. Jak to, serio? popatrzyÅ‚ na Iwana uważnie. Pauza. PoleciaÅ‚eÅ› po prezent, czy jak? Niezle. No, nie daj czekad, pokaż. ZnalazÅ‚eÅ›? CoÅ› niecoÅ› znalazÅ‚em pomyÅ›laÅ‚ Iwan. I prezent też. ZnalazÅ‚em, znalazÅ‚em. Jutro zobaczysz. Teraz nie ma co. BydlÄ™! Paszka zerwaÅ‚ siÄ™ na nogi. Ja dla niego& A ten! wspomniawszy, co zrobiÅ‚ ten , Paszka znów spochmurniaÅ‚. Taak. Zdecydujesz siÄ™ wreszcie, 14 Szymun Wroczek PITER fragment której potrzebujesz? Już siÄ™ zdecydowaÅ‚em powiedziaÅ‚ Iwan. Tak, widziaÅ‚em. Iwanowi drgnęła szczÄ™ka: Paszka, daj mi spokój. I tak czujÄ™ siÄ™ beznadziejnie& powiedziaÅ‚ i spostrzegÅ‚ siÄ™. A& cholera& Rozumiem powiedziaÅ‚ przeciÄ…gle Paszka. Ech ty. Gdybym byÅ‚ na twoim miejscu, nosiÅ‚bym tÄ™ twojÄ… TaniÄ™ na rÄ™kach& Bo powiedz: po co ci ta Katia? Wszystko ci idzie jak po maÅ›le, to nie!, musisz zepsud. Co, zgÅ‚upiaÅ‚eÅ› do reszty?! CoÅ› widzÄ™, że mocno ciÄ™ ta sprawa dotknęła. Paszka wyprostowaÅ‚ siÄ™. Tak, bardzo. Zobacz, zamieniasz skrzynkÄ™ nabojów na puszkÄ™ zepsutej tuszonki. Pa-sza. Co Pasza?! wybuchnÄ…Å‚. MyÅ›lisz, że miÅ‚o jest patrzed, jak najlepszy przyjaciel marnuje sobie życie?! MiÄ™dzy KatiÄ… a mnÄ… nic nie ma. Jasne. Z bliska widziaÅ‚em to nic ! To byÅ‚o pożegnanie Iwan odczekaÅ‚ chwilÄ™. Nie bierz sobie tego w ogóle do serca. Paszka przez kilka chwil patrzyÅ‚ przyjacielowi prosto w oczy, potem westchnÄ…Å‚. To pokażesz ten prezent? spytaÅ‚ w koocu. Iwan uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™. OtworzyÅ‚ torbÄ™, wÅ‚ożyÅ‚ do niej rÄ™kÄ™ i wyciÄ…gnÄ…Å‚ to, po co poszedÅ‚ na PrimorskÄ…. Paszka ostrożnie odebraÅ‚ znalezisko z jego rÄ…k. Ech, niczego sobie. Ale że nie wyschÅ‚o? Aha powiedziaÅ‚ Iwan bywa i tak. Jak ci siÄ™ podoba? 15 Szymun Wroczek PITER fragment Nie chrzaniÄ™. Poważnie. To nie chrzan. Trzymaj, bo jeszcze stÅ‚ukÄ™, znasz mnie. Na dÅ‚oni Iwana znalazÅ‚a siÄ™ szklana kula. WypukÅ‚y szklany Å›wiat wypeÅ‚niony przezroczystÄ… glicerynÄ…. W Å›rodku na zaÅ›nieżonej polanie staÅ‚ domek z czerwonym dachem i kominem, wokół niego maleokie choinki i pÅ‚otek. Iwan potrzÄ…snÄ…Å‚ zabawkÄ…. ZabulgotaÅ‚o. I zaczÄ…Å‚ w niej padad najprawdziwszy biaÅ‚y puszysty Å›nieg. Åšnieżynki powoli padaÅ‚y na dach domku, na choinki, na białą przestrzeo wokół.