00:00:41:I co? 00:00:43:- Sookie, chyba żartujesz.|- Co? 00:00:45:- Nie możesz iść do ołtarza przy tym.|- Dlaczego? 00:00:47:Bo to przygnębiające. 00:00:48:- To jest Ella.|- To jest makabryczne. 00:00:49:To klasyczna piosenka. 00:00:50:Klasyczna piosenka z tekstem o kobiecie,|która nie umie odnaleźć się w związku 00:00:53:której życie wypełnione jest|pustką, żalem i bólem. 00:00:55:A kto słucha słów? 00:00:57:Wszyscy, którzy nie umawiają się|z Annie Sullivan przy pompie wodnej. 00:01:00:- Co to jest? 00:01:01:To są alternatywne piosenki, ale ta podoba mi się najbardziej. 00:01:04:Alternatywne piosenki, dobrze. Zobaczmy.|"Hey Jude" 00:01:07:Paul napisał to dla Juliana, by go rozweselić. 00:01:09:- Seasons in the Sun?|- Ulubiona sentymentalna. 00:01:12:"Cats in the cradle"?|- Każe ci jeszcze raz przemyśleć twoje priorytety. 00:01:15:"Don't cry out loud"?|Sookie, czy ty w ogóle lubisz Jacksona? 00:01:17:Dobra, mam wspaniałą propozycję. 00:01:20:- Super, dawaj.|- Proszę bardzo. Może sobie pójdę? 00:01:23:- I co będziesz robił? 00:01:24:Otóż to. Wyjdę i nie będę musiał dłużej słuchać tych bzdur.|I jak myślisz? Bo dla mnie bomba. 00:01:28:Michel, ja będę na ślubie, a to oznacza,|że sam będziesz musiał nim kierować... 00:01:32:- a nigdy tego jeszcze nie robiłeś.|- Proszę... 00:01:35:Wiesz co, Sookie? Może Lane i ja|znajdziemy ci kilka propozycji. 00:01:38:Wciąż melodyjne, ale nie do końca|w stylu "Przerwanej lekcji muzyki". 00:01:40:W porządku.|- Świetnie. Michel, jak ci idzie z listą gości? 00:01:44:Muszę powiedzieć, że to było dla mnie szczególne wyzwanie. 00:01:46:Skoro pytasz o wesele, na którym ma być| ponad 40 gości mieszkających w promieniu 5 mil 00:01:52:jak niby jedna osoba|ma dać sobie z tym wszystkim radę? 00:01:54:- Wystarczy odpowiedź.|- Przez moment było nieco gorąco. 00:01:58:Prawie musiałem użyć mojej drugiej kartki. 00:02:00:- Nie uda ci się mnie wkurzyć za to,|że kazałam ci radzić sobie z tym wszystkim.|- Zobaczymy. 00:02:05:Hej, mój kuzyn Carl nie przyjedzie i mamy dwa wolne miejsca.|Chcecie kogoś zaprosić? 00:02:09:Mam Lane, Deana, starczy mi. 00:02:11:- Może Emily i Richarda?|- Jakich Emily i Richarda? 00:02:13:- Twoich Emily i Richarda.|- Sookie, jesteś aż za urocza. 00:02:17:No co? Zadała sobie tyle trudu,|by pomóc mi zaplanować pierwszą fazę ślubu. 00:02:20:Tą zwariowaną fazę ślubu. 00:02:21:Mimo wszystko to było miłe i doceniam to.|Gdyby nie twoja matka, nigdy nie zdecydowałabym się na różowy. 00:02:26:- Dlaczego?|- Chciałam żółty, ale ona się nie zgodziła. 00:02:29:Jakie to logiczne. 00:02:31:- Daj spokój, po prostu ją spytaj. Proszę cię.|- Dobra, spytam. 00:02:35:Dobrze. 00:02:36:- Co robisz?|- Za drugim razem jest weselsze. 00:02:41:Dynamiczniejsze, nie? 00:02:47:Kochane kłopoty 00:02:50:"I can't get started" odc. 22 00:03:43:Wiesz do czego właśnie doszłam?|Że "oj" to najśmieszniejsze słowo na świecie. 00:03:48:Pomyśl, nie możesz się nie uśmiechnąć słysząc "oj".|Niemożliwe. Śmieszne, śmieszne słowo. 00:03:53:- Dobry Boże.|- "Pudel" to kolejne śmieszne słowo. 00:03:56:Wypij swojego drinka, Lorelai, proszę. 00:03:58:Gdyby wstawić "oj" i "pudel" w jedno zdanie,|powstałoby nowe powiedzonko. 00:04:03:Na przykład "Oj, już z pudlami".|Więc od tej pory, gdy nadarzy się idealna okazja 00:04:09:- użyjemy naszego ulubionego powiedzonka.|- "Oj, już z pudlami". 00:04:12:Mówię ci, zrzuci "O czy ty gadasz, Willis?"|z pierwszego miejsca. 00:04:15:Lorelai, na miłość boską, bądź cicho. 00:04:17:Kolacja gotowa, pani Gilmore. 00:04:18:Niech cię Bóg błogosławi, Ingo.|Poinformuj pana Gilmore'a, jest u siebie. 00:04:21:- Tak, proszę pani. 00:04:22:- Idziemy?|- Dobrze. 00:04:25:Hej, mamo. Sookie chciała wiedzieć, czy ty i tata|przyszlibyście na jej ślub. 00:04:29:- Naprawdę?|- Tak, będzie świetnie. Niskie progi, ale fajnie. 00:04:33:Sama gotuje, więc jedzenie będzie fantastyczne|i zobaczycie, jak Rory i ja idziemy do ołtarza 00:04:38:w dwóch najmniej okropnych sukienkach druhen,|jakie kiedykolwiek zaprojektowano. 00:04:41:Brzmi miło. Kiedy to będzie? 00:04:43:Od niedzieli za tydzień. 00:04:45:- Od niedzieli za tydzień?|- Tak. 00:04:47:- Ślub jest za tydzień?|- Tak. 00:04:49:- Więc to zaproszenie z litości?|- Jakie? 00:04:51:Ktoś odwołał swoje przyjście w ostatniej chwili|i żeby nie zostały dwa puste siedzenia 00:04:55:Sookie poprosiła cię o zaproszenie nas.|Jak miło. 00:04:57:To nie tak. 00:04:58:Nie, w porządku. To nie dla mnie być zaproszoną|w pierwszej grupie gości. Jest super. 00:05:04:Mamo, to nie jest zaproszenie z litości.|Sookie naprawdę chce, byście przyszli. 00:05:07:- Czyżby?|- Tak. 00:05:08:- Więc gdzie jest nasze zaproszenie?|- Co? 00:05:11:Nasze zaproszenie. To znaczy, chyba dała|ci przynajmniej zaproszenie dla nas? 00:05:15:Myślała, że to będzie bardziej wyjątkowo,|jeśli zaproszę was sama. 00:05:17:Więc skończyły jej się zaproszenia?|Nigdy nie czułam się tak wyjątkowo. 00:05:20:Mamo, chce, żebyście przyszli.|Nie ma się o co obrażać. 00:05:23:Chyba powinnam się cieszyć,|że nie zadzwoniłyście będąc w drodze na ślub. 00:05:27:Nie przekręcaj tego. 00:05:29:Będziemy mieli wybór pomiędzy kurczakiem i rybą,|czy w tym przypadku mamy przynieść własne? 00:05:32:- Przestań.|- Może będziemy potrzebni do przyniesienia dodatkowego lodu 00:05:36:albo parkowania samochodów. 00:05:38:Mamo, spójrz. Czy Rory nie wygląda dziś ślicznie? 00:05:40:Przepraszam wszystkich.|Nie mogłem się pozbyć Adamsona przez telefon. 00:05:43:Tato, dobrze, że jesteś. Właśnie rozmawialiśmy|o tym jak śliczna jest Rory. 00:05:45:Zrób duże oczka, kochanie.|Pokaż mu minę Bambiego. 00:05:47:- Rory jest śliczniejsza z każdym dniem.|- Dzięki, dziadku. 00:05:50:- Richardzie?|- O Boże. 00:05:51:- Zgadnij, co właśnie powiedziała Lorelai.|- Co? 00:05:53:- Jesteśmy zaproszeni na ślub Sookie.|- Jak miło. Kiedy to jest? 00:05:56:- Od niedzieli za tydzień.|- Więc to zaproszenie z litości. 00:06:02:Oj już z pudlami. 00:06:08:- Jak tam twoje naleśniki?|- Dobre. 00:06:10:- Dobre, czy bardzo dobre?|- Dobre. 00:06:12:- Więc nie do końca dobre?|- W porządku, bardzo dobre. 00:06:14:Dobrze. Ale czy są wspaniałe? 00:06:18:Rory, czy chciałabyś może zamienić się śniadaniem? 00:06:22:- Twoje naleśniki za moje jajka?|- Tak. 00:06:24:Dobra. 00:06:30:Zwariowałeś, te naleśniki są wspaniałe. 00:06:34:To już dwunaste. 00:06:36:Jeszcze dwa i wejdzie. 00:06:38:No nie wiem. Chodzi tam i z powrotem|od 20 minut i wciąż nie doszła do drzwi. 00:06:42:Tak, ale spójrz, jak się zbliżyła do budynku. 00:06:45:Może po prostu weźmiemy jest coś na wynos? 00:06:47:Nie. Ona i Luke są skłóceni zbyt długo, musi to zrobić. 00:06:50:Jesteś okrutna. 00:06:51:Trudna miłosć, kochanie. Ups, chyba wchodzi. 00:06:54:- Po czym poznajesz?|- Ma minę sprzedawcy butów. 00:06:58:- Dobra, zrobiłam to, jestem w środku.|- Grzeczna dziewczynka. 00:07:01:Nie było tak źle. Trochę zajęło, ale nie jest źle. 00:07:05:- Czekajcie, dlaczego jecie?|- Wejście do środka zajęło ci pół godziny. 00:07:07:- Ale już jestem. I hej, jestem jak ser.|- Co? 00:07:10:Im starsza, tym lepsza. 00:07:12:Przepraszam, gouda, musimy iść do szkoły. 00:07:13:- Ale...|- Zamów śniadanie, to zostawię ci gazetę. 00:07:16:- Nie, ale...|- Do zobaczenia wieczorem. 00:07:17:- Dean, nie zostawiaj mnie.|- Poradzisz sobie. 00:07:21:Poradzisz sobie. 00:07:31:- Hej.|- Cześć. 00:07:34:Duży wybór pączków dzisiaj. Dobra różnorodność,|dobry kolor, dobre dobro, dobry... 00:07:42:Więc jest w czym wybierać. Wszystko zależy od tego,|na co mam ochotę. Z posypką, z czekoladą... 00:07:48:... z galaretką, z lukrem,|z syropem klonowym, z jabłkami, z rodzynkami. 00:07:54:Mały pączkowy wierszyk. 00:07:57:- Nieważne. Poproszę czekoladowego i z posypką.|- Dobrze. 00:08:02:- Więc tak już teraz z nami będzie, co?|- Nie wiem, o czym mówisz. 00:08:06:- Mrozisz mnie.|- Nie mrożę cię. 00:08:09:Proszę. Będę potrzebować|łańcuchów na koła, żeby stąd wyjechać. 00:08:11:Przypuszczam, że chcesz kawę do pączków. 00:08:14:Przepraszam, Luke. To była straszna noc.|Kompletnie mi odbiło. 00:08:19:Powiedziałam coś... Dostałeś mój liścik?|Napisałam ci liścik. 00:08:22:- Dostałem.|- Dostałeś. A przeczytałeś? 00:08:24:- Przeczytałem.|- I? 00:08:25:- Bardzo ładnie napisany.|- To wszystko? 00:08:27:Podobała mi się też papeteria z Garfieldem.|To bardzo zabawny kot. 00:08:30:- Powiedziałam przepraszam, Luke.|- Powiedziałaś. 00:08:32:Powiedziałam to z milion razy. 00:08:33:Powiedziałaś to 4 razy, ale rozumiem,|że przesadzasz, by wnieść trochę dramatyzmu. 00:08:37:- Przestań?|- Co mam przestać? 00:08:38:Przestań mówić jak robot.|Jeśli jesteś wściekły, to zachowuj się tak. 00:08:43:- Nie jestem wściekły.|- Jesteś naprawdę, naprawdę niesprawiedliwy. 00:08:45:Rory była w szpitalu! 00:08:46:Lorelai, co chcesz, żebym zrobił?|Nie jestem wściekły, nie żywię urazy 00:08:51:Wysłuchałem twoje przeprosiny, uważam, że jestem grzeczny,|wysłuchałem twojej pączkowego wierszyka 00:08:55:Dałem ci kawy. Co cię uszczęśliwi? 00:09:00:Chcę Luke'a z powrotem. 00:09:02:Właśnie tu stoi. 00:09:05:To nie on. 00:09:14:Lepsze poidełka, naprawione szafki,|wyraźnie oznakowane łazienki dla chłopców i dziewczyn... 00:09:19:alternatywne dania bez nabiału i mąki pszennej w stołówce,|większe udziały w dotacjach na naszą szkołę... 00:09:27:Bo to jest nasza szkoła - wasza i moja. 00:09:31:Pamiętajcie - wzloty Chilton są naszymi wzlotami. 00:09:34:Upadki Chilton są naszymi upadkami. 00:09:36:To zależy od nas.|Musimy się zaangażować, musimy zadbać. 00:09:39:Nie wystarczy podpisać petycję o umieszczenie automatu|z Little Debbie w korytarzu najstarszej klasy. 00:09:44:Przekąski nie zmienią świata.|Kremowe nadzienie nie zdecyduje o naszym posiadaniu. 00:09:49:Jak przyszłe pokolenia będą wspominać klasę 2003 roku? 00:09:53:John F. Kennedy powiedział kiedyś: 00:09:55:Nie pytaj, co kraj może zrobić dla ciebie. 00:09:57:Spytaj, co ty możesz zrobić dla kraju" 00:10:00:Te ważne słowa są równie istotne w tej auli. 00:10:04:Co wy, przyszłość Chilton, Ameryki, świata|możecie zrobić dla swojej szkoły? 00:10:10:Powiem wam. 00:10:12:Możecie zagłosować na mnie, Paris Gellar,|na przewodniczącą samorządu szkoły 00:10:15:i pozwólcie mi zacząć wasze jutro - dziś. 00:10:22:Dziękuję. 00:10:25:Panie i panowie, chciałabym podziękować Reese McGinly|Schatzi Leason i Paris Gellar 00:10:30:waszym kandydatom na przewodniczącego szkoły w przyszłym roku. 00:10:32:Wybory są w ten piątek. Powodzenia wszystkim.|To kończy dzisiejsze spotkanie. Jesteście wolni. 00:10:54:- Cześć.|- Cześć. 00:10:55:Zapisałaś fragment o Little Debbie? 00:10:57:Wszystko? O kremowym nadzieniu, przekąskach? 00:10:59:Każdy pyszny kąsek. 00:11:00:Dobrze,dobrze. 00:11:03:Więc jak myślisz, jak mi poszło? 00:11:05:- Myślę, że nieźle.|- Nieźle, czyli lepiej niż Reese i Schatzi? 00:11:08:Nieźle czyli nieźle. 00:11:09:Ale jak napiszesz w artykule? 00:11:11:Musisz poczekać i przeczytać|we Franklinie jak wszyscy inni. 00:11:14:- Dobrze, rób co chcesz.|- Tak zrobię. 00:11:15:Ale upewnij się, że wspomnisz o tym,|jak Schatzi wyskoczyła z Sharon Stone w "Nagim instynkcie" 00:11:19:by odciągnąć uwagę uczniów od mojego planu obowiązkowego recyklingu. 00:11:23:Idź sobie, Randolph. 00:11:24:- Mamy je!|- Naprawdę? No dalej, mówcie! 00:11:27:- Dobra. Przepytałyśmy 150 uczniów.|- Całkowity przekrój. 00:11:30:Rozmawiałyśmy z ludźmi, do których wolałybyśmy się nie zbliżać. 00:11:33:Sama fryzura braci Farelly udowodniła,|że sobie tego nie wymyślili. 00:11:37:Przepraszam, czy ktoś kiedyś wziął|mnie mylnie za osobę cierpliwą? 00:11:39:Racja, przepraszamy. Więc podliczyłyśmy głosy. 00:11:41:- Ty podliczyłaś?|- Ona. 00:11:43:Dobrze, mów dalej. 00:11:44:Gdy spytałyśmy, który z trzech kandydatów|jest najlepiej przygotowany na stanowisko przewodniczącego 00:11:48:- 90% powiedziało, że ty.|- Naprawdę? 00:11:50:A gdy spytałyśmy, który z trzech kandydatów|byłby najbardziej kompetentnym przewodniczącym 00:11:53:- przeważająca większość wskazała na ciebie.|- Więc wygrałam. 00:11:56:Nie do końca.|- Jak to, nie do końca? 00:11:58:Najbardziej kompetentna i najlepiej przygotowana,|co jeszcze tam macie? 00:12:00:- Pytałyśmy też o lubialność.|- I? 00:12:02:- I ludzie uważają, że jesteś mądra...|- I kompetentna. 00:12:05:- I kompetentna, uważają cię też za, no cóż...|- Przerażającą. 00:12:09:Ktoś stwierdził, że maska na Halloween|z twoja twarzą świetnie by się sprzedała. 00:12:13:No dobra, nie lubią mnie. No i co z tego, nie?|Nadal jest najbardziej kompetentna. 00:12:17:Tak, ale gdy spytałyśmy, czy kwestia lubialności|może zaważyć na ich głosach, prawie 100% powiedziało, że tak. 00:12:22:To jest chore. Czyli ludzie zagłosowaliby raczej na kretynkę,|którą lubią niż na kogoś, kto się nadaje na to stanowisko? 00:12:27:Smutne, ale prawdziwe. 00:12:28:To co mam zrobić? 00:12:30:Liczyć na skandal seksualny? 00:12:32:- Louise?|- Ja się z nią zgadzam. 00:12:42:- Hej!|- Jutro, razem z wszystkimi. 00:12:44:Od tygodni głowię się, kto będzie idealnie|pasował na zastępcę przewodniczącego. 00:12:50:Kto będzie yin dla mojego yang,|Joelem dla Ethana, Damonem dla Afflecka... 00:12:53:i nagle dotarło do mnie - idealna osoba. 00:12:57:- Kto?|- Ty. 00:12:58:- Co?|- To genialne. 00:12:59:Możemy to ogłosić jutro we Franklinie, Gellar i Gilmore.|Nawet nazwiska pasują. 00:13:04:Nigdy nie lekceważ potęgi aliteracji, przyjacielu. 00:13:06:Nie chcę być zastępcą przewodniczącego. 00:13:07:Daj spokój, każda mała dziewczynka|chce być zastępcą przewodniczącego. 00:13:09:Ale nie ta. 00:13:10:Ale musisz. To jedyne wyjście.|Proszę? Błagam cię. 00:13:13:- Paris...|- Nienawidzą mnie, no nie? 00:13:15:Kto cię nienawidzi? 00:13:16:Wszyscy. Cała szkoła mnie nienawidzi. 00:13:18:Tak, uważają, że jestem najlepszą kandydatką,|ale nie poszliby ze mną na zakupy 00:13:21:więc nie zagłosują na mnie a to oznacza, że przegram. 00:13:23:A co ja mogę zmienić? 00:13:26:Ludzie myślą, że jesteś miła.|Jesteś cicha, mówisz przepraszam, 00:13:30:Wyglądasz, jakby małe ptaszki|pomagały ci się rano ubierać. Ludzie nie boją się ciebie. 00:13:33:Hej, ptaszki ubierały mnie|ostatnio gdy miałam 2 latka. 00:13:35:- Zmiękczysz mój wizerunek.|- Zwariowałaś! 00:13:37:- Proszę!|- Nie chcę się mieszać w politykę. Chcę tylko o niej pisać. 00:13:41:Nie musiałabyś nic robić.|Ja będę odwalać całą robotę i przemówienia. 00:13:44:- Ty będziesz musiała tylko siedzieć i być miła. 00:13:45:- Nie.|- Ale...|- Cześć. 00:13:47:Harvard kocha takie głupoty. 00:13:52:Bycie zastępcą przewodniczącego wysuwa cię|od razu przed setki tysięcy 00:13:57:innych piątkowych kandydatów,|startujących z tego samego miejsca co ty. 00:14:00:Pomyśl o tym. Mówisz "nie", potem|nadchodzi dzień otrzymywania listów z Harvardu. 00:14:04:Odrzucili twoje podanie. 00:14:05:Witamy w stanie Connecticut, frajerko. 00:14:08:Powiedz, nie pomyślisz wtedy,|co by było, gdybym kandydowała z Paris? 00:14:11:Gdybym nie odtrąciła tej jednej rzeczy,|która miała mi zapewnić miejsce 00:14:14:za tymi ścianami porośniętymi bluszczem ? 00:14:18:Dobrze. 00:14:19:Tak! Dobrze. 00:14:20:Chyba myśl bycia miłą dla|ludzi nigdy do ciebie nie dotarła, co? 00:14:23:Widzisz, tego właśnie oczekuję od ciebie,|Rebeko ze Słonecznej Doliny nowego tysiąclecia. 00:14:27:Hej, miej jutro warkocze z kokardami.|Cholera, wciśnijmy to ludziom, siostro! 00:14:31:- Więc, jak się czujesz?|- Świetnie. 00:14:33:Nie jest ci choć trochę smutno? 00:14:35:Że odzyskam rękę? Nie. 00:14:36:Naprawdę? Bo ja się trochę przyzwyczaiłam do Gipsika. 00:14:40:No wiesz, ozdobiłyśmy go, rozmawiałyśmy z nim,|chroniłyśmy od wody pod prysznicem. 00:14:43:Nadszedł czas, byś oduczyła się|przyzwyczajać do materii nieożywionej. 00:14:46:Gipsiku? Nikt nie rozumie cię|tak jak ja. Co? 00:14:50:Nie wiedziałam, ze Pan Bandaż ci tak powiedział.|Porozmawiam z nim po powrocie do domu. 00:14:55:- Jak się macie?|- Dr Sue, dzięki Bogu. 00:14:57:Dobra. Rory, pora zdjąć to z twojej ręki, nie?|Zgadzasz się? 00:15:00:Całkowicie. 00:15:01:Ten? Czekaj, który?|Hej, ty w białym, wskaż palcem! 00:15:05:- Tato?|- Christopher? 00:15:08:Tu jesteście! Wciąż na ręce? 00:15:11:- Co ty tu robisz?|- Świetnie, nie przegapiłem tego. 00:15:13:Witam doktorze, jestem tatą. 00:15:14:- Miło poznać, tato.|- Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś. 00:15:16:Dlaczego? Powiedziałem ci tydzień temu,|że chcę być na wielkim zdejmowaniu. 00:15:19:Wiem, ale nie pomyślałam, że przyjedziesz|znów całą drogę z Bostonu! Niedawno tu byłeś. 00:15:22:- Masz mnie dosyć?|- Szczerze mówiąc, tak. 00:15:24:- Dobra, są już wszyscy?|- Tak mi się wydaje. 00:15:26:Więc do dzieła. 00:15:27:Świetnie. I, doktorze, jeśli to możliwe,|chcielibyśmy zachować rękę. 00:15:30:Zrobię co w mojej mocy. 00:15:35:To gdzie teraz? 00:15:37:Właściwie to ja muszę wracać do domu.|Muszę jeszcze przejrzeć moją kampanię wyborczą. 00:15:40:- Kampanię wyborczą? 00:15:41:Tak, nasza mała Hilary Clinton|kandyduje na zastępcę przewodniczącego szkoły. 00:15:45:- Wow! 00:15:46:Wybory są w piątek, ale szczerze mówiąc|nie jestem pewna jakiego wyniku pragnę. 00:15:50:Spędziłam 4 godziny na robieniu plakietek.|Chcesz wygrać. 00:15:52:Ale jeśli wygram, będę musiała|być zastępcą w przyszłym roku. 00:15:55:Poza tym będę musiała spędzić wakacje w Waszyngtonie|w ramach jakiegoś projektu dla młodych przywódców 00:15:59:Co oznacza 6 tygodni pod rząd|z Paris w jednej sypialni. 00:16:02:Hej, co powiecie na to? 00:16:04:Wrócę tu w czwartek i zabiorę was na kolację,|a potem włamiemy się do Chilton i pomajstrujemy przy głosach. 00:16:08:- Nie możemy.|- W czwartek jest próbna kolacja u Sookie. 00:16:10:No to chyba musisz zaufać|systemowi demokratycznemu. Powodzenia. 00:16:14:Ale jeśli będziesz niedaleko w czwartek wieczorem,|możesz iść z nami na kolację. 00:16:17:Ale to kolacja próbna Sookie. 00:16:18:Och, ucieszy się.|Gotuje dla tysiąca. Będzie fajnie. 00:16:22:Tak, ja idę z Deanem. 00:16:23:- No wiesz, jeśli nie możesz, to...|- O której? 00:16:26:- 19:30|- Będę. 00:16:27:Super. Powiem jej. 00:16:32:Toast, ludzie, toast! 00:16:35:Panie, panowie, goście honorowi. 00:16:38:Kto jest właścicielem srebrnego volvo,|bo nie mogę wyjechać? 00:16:42:Cóż, to i tak lepszy toast niż ten,|który wygłosił na ślubie Umbrovitzów. 00:16:46:Ile mam czekać z przesunięciem auta? 00:16:48:Jeszcze 10 minut. 00:16:50:No dalej, muszę wracać, mama czeka. 00:16:52:To nie jest śmieszne! 00:16:55:- Musimy porozmawiać.|- Co się stało? 00:16:57:- Do sypialni, proszę.|- Kochanie, roztapiam czekoladę. 00:16:59:Czekolada może poczekać.Mój ojciec|właśnie wziął mnie na stronę i wręczył mi to. 00:17:03:- Wręczył ci spódnicę?|- To nie spódnica tylko kilt. 00:17:07:- A dlaczego ci to wręczył?|- Żebym włożył to na ślub. 00:17:11:- Nie.|- O tak. 00:17:13:On miał to na swoim ślubie, mój dziadek też.|Najwyraźniej w mojej rodzinie 00:17:18:jest stara tradycja, podług której mężczyźni|w tym wielkim dniu mają bardzo przewiewnie. 00:17:22:- Cóż, kochanie, jeśli to tyle dla ciebie znaczy.|- Zwariowałaś?! 00:17:25:- To twój ojciec...|- Nie pozwalasz mi nosić publicznie szortów 00:17:28:a pozwalasz mi wziąć w tym ślub? 00:17:30:To co masz zamiar zrobić? 00:17:32:Zamierzam włożyć spodnie.|Jeśli mu się nie podoba, może nie przychodzić! 00:17:34:- Musi, jest twoim świadkiem.|- Jaka szkoda! 00:17:38:Jakcson, daj spokój. Spodenki to co innego,|śmiesznie cię skracają! 00:17:41:Dobra, wystarczy.|Potrzebuję powietrza. 00:17:43:Bierz butelkę. 00:17:45:Rządzi się, fajnie. 00:17:51:Wow! Mam nadzieję,|że drugi akt jest tak samo dobry. 00:17:54:To w końcu wesele. Ma być strasznie. 00:17:57:Kiedy Jackson wyskoczył z tym kiltem...|rany, naprawdę mu współczułem. 00:18:01:Wiem, ja też. 00:18:02:- Przestań, widziałem co się działo z twoją twarzą?|- Co? A co się z nią działo? 00:18:06:Liczyła, ile nawiązań do Brigadoon możesz wymyślić,|by go potem torturować. 00:18:10:Jak śmiesz oskarżać o to moją twarz!|Moja twarz zadzwoni do Glorii Alred po powrocie do domu. 00:18:14:- Ile nawiązań?|- Żadnego. 00:18:15:-Ile? 00:18:17:Dwanaście, łącznie z kilkoma wersami|z "I'll go home with Bonnie Jean" 00:18:21:Błagam cię, zrób mnóstwo zdjęć na tym weselu,|bo mam przeczucie, że to będzie klasyka. 00:18:26:Wiesz, jeśli będziesz w miasteczku w tym dniu|powinieneś przyjść z nami i... 00:18:29:... dzięki... zobaczyć fajerwerki na własne oczy. 00:18:33:- Dobrze.|- Dobrze? 00:18:35:- Tak.|- Tak po prostu? 00:18:37:Jeśli Sookie nie ma nic przeciwko. 00:18:39:- Co się z tobą dzieje?|- Co masz na myśli? 00:18:41:Mam na myśli, panie "nagle jestem wszędzie".|Jak to się stało, że tak po prostu zgadzasz się przyjść na wesele? 00:18:46:Bo mogę. 00:18:47:- Nie musisz sprawdzić w kalendarzu?|- Jest w niedzielę. 00:18:50:Nie musisz uzgodnić tego z Sherry? 00:18:54:Chris, co się dzieje? 00:18:56:Nic. Sherry nie ma w mieście. 00:18:59:I nawet gdyby była, nie sądzę,|żeby miała coś przeciwko. 00:19:02:- Bo jest najfajniejszą laską na świecie?|- Bo ostatnio nie układa się nam najlepiej. 00:19:08:Och, nie. 00:19:09:Miała w planach tą wielką służbową podróż,|a przed odjazdem rozmawialiśmy. 00:19:13:- Ojej.|- Tak. Próbowaliśmy znaleźć jakieś rozwiązanie 00:19:15:ale nie mogliśmy nic wymyślić, więc wyjechała|i postanowiliśmy przemyśleć wszystko w czasie rozłąki. 00:19:21:O czym myslałeś? 00:19:23:O znalezieniu mieszkania. 00:19:25:To takie dziwne. Kiedy was ostatnio widziałam...|robiło mi się niedobrze. 00:19:33:Uwierz mi, parę razy też|przyprawialiśmy siebie o mdłości. 00:19:35:Nie wiem co powiedzieć. 00:19:37:Tu nie ma nic do powiedzenia. To nie jest niczyja wina.|To po prostu nie jest to. 00:19:43:- Z tobą wszystko w porządku?|- Tak, nic mi nie jest. Dzięki. 00:19:47:Więc postanowione.|Przychodzisz ze mną na ślub Sookie 00:19:51:i upewnisz się, że przestanę po jednym|czy dwóch nawiązaniach do Brigadoona 00:19:53:zawstydzona Jacksonem|wynoszącym mnie z wesela na dudach. 00:19:56:Z przyjemnością. 00:20:01:O mój Boże, jestem taka zmęczona. 00:20:02:- Mamo?|- Tak, aniołku? 00:20:03:Wiesz, gdzie podziały się migdały,|które przygotowałam na stolik piąty? 00:20:07:- Nie.|- Bo były tu wczoraj przed kolacją u Sookie. 00:20:09:Naprawdę? Jakie to dziwne. 00:20:11:Tak. A tego ranka znalazłam tiul|na schodach prowadzący do twojej sypialni. 00:20:15:- Duchy?|- 6 godzin zajęło mi przygotowanie tych migdałowych zawiniątek, matko. 00:20:18:To zobacz, czy tym razem pobijesz rekord. 00:20:20:- Więc wróciłaś późno od Sookie?|- Tak, pomogłam jej trochę posprzątać. 00:20:25:- Wiesz co?|- Co? 00:20:27:- Wiem coś, czego ty nie wiesz.|- Co? 00:20:30:Dobra, tylko pamiętaj, nieładnie jest plotkować,|chyba, że to prawda albo to zbyt dobre 00:20:35:żeby nie powiedzieć wszystkim, ktorych widzę,|nieważne czy ich znam czy nie. 00:20:37:Rozumiem. O co chodzi?|- Cóż... 00:20:39:Jeśli to dzwoni moje sumienie, powiedz mu, że mam dosyć,|już to kiedyś słyszałam. 00:20:44:- Halo?|- Jak brzmi takie hasło: 00:20:46:"Zrobiłem co mogłem. Przegrałem.|Wygrał pan Nixon. 00:20:50:Proces demokratyczny zadziałał zgodnie ze swoja wolą,|zajmijmy się więc teraz naglącym zadaniem jednoczenia państwa. 00:20:55:- Co to jest?|- Przemowa koncesyjna Huberta Humphreya. 00:20:58:Pomijając fragment o Nixonie, reszta bardzo pasuje. 00:21:02:- Paris...|- Nie chcę tego ukraść. Sparafrazuję i wspomnę o tym. 00:21:06:- Paris...|- Osoaba, która wygra pewnie nawet nie zna Huberta Humphreya 00:21:09:ale hej, na pewno zorganizuje dzień maturzysty. 00:21:12:- Gdzie jesteś?|- W auli. 00:21:15:Chciałam tu być na ostatnim spotkaniu i przywitać się ze wszystkimi,|dopaść ich przed głosowaniem. 00:21:18:- Natychmiast stamtąd wyjdź.|- Ale... 00:21:20:Ludzie pomyślą, że zwariowałaś, a generalnie ludzie boją się wariatów|więc widzisz do czego zmierzam? 00:21:25:- Przegram.|- Nie wiesz tego. 00:21:27:Wiem. Bo nawet jeśli wygram, to tylko dzięki tobie.|Więc i tak przegram. 00:21:34:Daj spokój. Idź na kawę, zrelaksuj się.|Zasłużyłaś na tę robotę, przysięgam. Wyrzuć mowę koncesyjną. 00:21:42:Hubert Humphrey też pewnie|nie był uważany za wesołka. 00:21:44:Do zobaczenia w szkole. 00:21:47:Boże, ona tak bardzo chce wygrać,|a ja nie za bardzo. Czuję się strasznie. 00:21:51:Daj spokój, chcesz wygrać, żeby spędzić|lato w Waszyngtonie z dala ode mnie. 00:21:55:Proszę, nawet nie mów o Waszyngtonie.|Od tego boli mnie brzuch. 00:21:58:- Byłoby wspaniale.|- Dobrze, więc kiedyś się razem wybierzemy. 00:22:00:Patrz, starasz się sprawić, by mamusia pomyślała,|że wcale nie spędzasz tutaj nocy 00:22:03:kopiąc tunel łyżką.|- Wróc do plotek, proszę. 00:22:05:A tak, dobrze. 00:22:08:- Zgadnij, kto się teraz rozstaje.||- Brad i Jen? 00:22:10:- Ugryź się w język.|- Nie wiem. 00:22:13:Sherry i twój tata. 00:22:14:- Nie.|- Tak. 00:22:16:Tata ci powiedział?|- Wczoraj. 00:22:17:- Wow. Ale byli tak blisko!|- Wiem. Ale teraz już nie są. 00:22:23:Czy on... spójrz na siebie. 00:22:25:- Co?|- Cała promieniejesz. 00:22:27:- Nie promienieję.|- To dlaczego się uśmiechasz? 00:22:29:- Nie uśmiecham się. Miałam wylew.|- Uśmiechasz się. 00:22:35:Słuchaj, gdyby był podłamany rozstaniem, byłoby mi smutno,|ale tak nie jest, więc ha ha. 00:22:39:- Czwarty krąg piekieł w samotności.|- Przynajmniej stopy mi nie zmarzną. 00:22:43:- Skąd to wzięłaś? 00:22:46:Co? 00:22:47:To. Migdał Jordan, który wyciągnęłaś z piżamy|i zjadłaś? Skąd go masz? 00:22:52:Od świętego Mikołaja. 00:23:01:W porządku, tragarze przenoszący pianino będą tu o 8,|a krzesła będą ustawione o 9. 00:23:07:Wszystkie pokoje są przygotowane. Będę o 10.|Wracam do domu, chyba że chcesz, bym został. 00:23:13:Właściwie to chcę, dzięki. 00:23:16:Nie, chyba źle się wyraziłem. Wracam do domu teraz,|chyba że chcesz, żebym został. 00:23:22:Bardzo chcę, dzięki za propozycję. 00:23:23:Dobra, jeszcze raz. Mój angielski nie jest zbyt dobry.|Jeszcze raz. Idę do domu 00:23:28:po 6 nadgodzinach pracy i zadań,|którymi gardzę i wstydzę się 00:23:33:i teraz idę do domu,|by zmyć z siebie smród tego strasznego dnia 00:23:38:to jest, jeśli z Bóg wie jakiej|przyczyny chcesz bym został. 00:23:45:- Właściwie...|- Do widzenia. 00:23:48:Hej, podasz mi moją torebkę?|Przebiorę się na zapleczu. 00:23:50:- Jasne.|- Dzięki. 00:23:52:Hej! Zrobiłam cukrowe żonkile na najwyższą warstwę.|Mówię ci, wyglądają świetnie. 00:23:57:Tym razem przeszłam samą siebie. 00:23:59:Co ty tu jeszcze robisz? 00:24:00:Chciałam sprawdzić wszystko drugi raz.|Nie martw się, skończyłam, wszystko jest w porządku. 00:24:04:Idę teraz prosto do łóżka. 00:24:06:- Twoja ostatnia panieńska noc.|- Tak. 00:24:08:- Wciąż wyglądasz dobrze.|- Wciąż czuję się dobrze. 00:24:10:Tylko pomyśl. Od jutra możesz|nakładać krem na noc i przestać golić nogi. 00:24:13:To prawda, bo już sobie znalazłam faceta. 00:24:15:Idź spać. 00:24:16:- Dobrze. Do jutra.|- Do jutra. 00:24:30:Spojrzecie, kto zamknął Marthę Steward|w piwnicy. Sama to zrobiłaś? 00:24:34:- Tak. Jak wygląda?|- Wspaniale. 00:24:38:Dobrze. Co tu robisz? 00:24:40:Nie mogłem zasnąć. Przekonałem pokojówkę|do pozostawienia mi około tysiąca miętówek 00:24:44:a potem zjadłem je wszystkie.|- Dobrze ci służą. 00:24:48:Boże, jestem wykończona. 00:24:50:Pomóc ci w czymś? 00:24:51:Nie, już prawie skończyłam. 00:24:57:- Właśnie wstałam i wróciłam do pracy, prawda?|- Prawda. 00:25:02:To dobrze, bo to nie czas na leniuchowanie. 00:25:07:Tak się cieszę z powodu Sookie. 00:25:09:To prawdziwa historia miłosna,|byłam jej świadkiem. 00:25:13:To ja zatrudniłam Jacksona.|Widziałam jak się spotykali. 00:25:17:Jak kłócili się|z dziwną intensywnością o zieleninę. 00:25:22:Widziałam, jak się w sobie zakochali. 00:25:26:Widziałam to wszystko. To było miłe przedstawienie. 00:25:38:- Cześć.|- Cześć. 00:25:51:- Co to było?|- Nie mam pojęcia. 00:25:59:- Chris.|- Jeszcze raz i może znajdę wyjaśnienie. 00:26:06:- To się nie dzieje.|- Mam nadzieje, że się mylisz. 00:26:10:Ale to my. To znaczy, ty i ja, my... 00:26:14:nigdy nie byliśmy w tym samym miejscu|o tej samej porze. 00:26:18:Ale teraz... 00:26:26:W głowie mi się kręci. 00:26:27:To przez rośliny.|Za dużo tu tlenu. 00:26:30:- Co zrobimy teraz? 00:26:32:Wiesz, mam pokój na górze. 00:26:34:- Byłeś pewien, że ci się poszczęści?|- Nigdy nie marzyłem, że tak mi się poszczęści. 00:26:39:- To dobrze.|- Więc co powiesz? 00:27:19:Co robisz?|- Żonkile. Czy ja oszalałam? 00:27:22:Nie można mieć żonkili na torcie.|Co ja sobie myślałam? 00:27:25:Natychmiast przestań. 00:27:26:- Za dużo różowego.|- Kochanie, nie ma za dużo różowego. 00:27:29:Różowy jest dla dziewczynek. Jackson nie jest dziewczynką.|Jackson nie lubi różowego. 00:27:33:Cały ten różowy mówi: "Hej, odwal się.|Chcesz się wtrącić? To wyprodukuj sobie jajniki!" 00:27:38:Hej, kochanie, hej!|Odłóż ten lukier. 00:27:40:- Nie mogę, muszę to naprawić.|- Sookie, odłóż. 00:27:45:Teraz osuń się od|wszelkich jadalnych rzeczy. 00:27:51:- Hej, co się stało?|- Nie wiem. 00:27:54:Gdy cię ostatni raz widziałam,|wszystko było w porządku. 00:27:56:Wiem. I kiedy weszłam do domu, było w porządku.|I kiedy poszłam spać, było w porządku. 00:27:59:I wtedy miałam koszmar, w którym moja suknia|była za krótka z tyłu, rozumiesz? 00:28:04:Więc wyskoczyłam z łóżka i włożyłam sukienkę|i wygląda dobrze. 00:28:07:Ale wtedy spanikowałam:|co jeśli źle zapamiętałam sen? 00:28:10:Co jeśli to nie moja sukienka|jest zniszczona, tylko welon? 00:28:13:Więc włożyłam welon i wtedy przypomniałam sobie,|że podaję paszteciki z łososia. 00:28:16:Paszteciki z łososia! Ok, zupełnie nie tak,|więc musiałam tu popędzić 00:28:20:i wymyślam inne pierwsze danie|wtedy wchodzę tu i widzę te żonkile po prostu... 00:28:25:coś we mnie wstąpiło i wtedy ty weszłaś. 00:28:28:Kochanie, jesteś zdenerwowana.|To normalne. 00:28:30:Nie byłam zdenerwowana|aż do dzisiejszego wieczoru. 00:28:32:-W porządku.|- Boję się. 00:28:35:- Wiem.|- Nie chcę się rozwodzić. 00:28:37:- Wiem.|- Nie chcę się ciągle kłócić i stać się zgorzkniałą. 00:28:40:Wiem. 00:28:42:Nie chcę być jedną z tych kobiet,|które siedzą i żartują ze swoich drugich mężów. 00:28:47:- Chcę by pierwszy był ostatnim.|- Wiem. 00:28:49:- Chcę gwarancji.|- Sookie, będzie dobrze. 00:28:53:Wiem. Nie , nie wiem. Dobra, muszę przestać|myśleć o tym obsesyjnie. Powiedz coś. 00:28:58:Na przykład? 00:28:59:Nie wiem. Cokolwiek.|Powiedz coś, żebym przestała o tym myśleć. 00:29:04:Właśnie przespałam się z Christopherem. 00:29:06:- To pomaga.|- Stało się po prostu. 00:29:08:- Kiedy?|- Dziś, w jego pokoju. 00:29:10:- O mój Boże! Było...?|- O tak. 00:29:13:- Wow, co to oznacza?|- Nie wiem. 00:29:15:- Ale to coś dobrego?|- Nie wiem. Chyba tak. 00:29:18:O mój Boże, potrafisz sobie wyobrazić,|że ty i Christopher zejdziecie się po tylu latach? 00:29:21:Dobra, poczekaj.|Jeszcze sami o tym nie rozmawialiśmy. 00:29:24:- O Boże! O Boże!|- Wiem! 00:29:27:A kiedy zamierzacie o tym pogadać? 00:29:29:Pewnie jak wrócę z przekąskami, jak obiecałam. 00:29:31:- Czeka na ciebie?|- Tak. 00:29:34:- Musisz tam wracać.|- Ty musisz się przespać. 00:29:36:Jutro chcę usłyszeć szczegóły. 00:29:38:Dobrze, porwę cię pomiędzy|pójściem do ołtarza i wzięciem ślubu. 00:29:43:- Hej, Sookie.|- Co? 00:29:46:- Jesteś w swojej sukni ślubnej. 00:29:49:Jestem. 00:29:51:Pięknie wyglądasz. 00:30:00:- A teraz idź się przespać.|- Ty też. 00:30:08:Obsługa hotelowa. 00:30:10:Podoba mi się ten hotel. 00:30:15:O mój Boże,dobre to. Co to takiego? 00:30:16:Nie mam pojęcia,ale jeśli Sookie będzie pytać|Michel to zjadł. 00:30:22:Więc mamy unikać tematu czy gozgłębić? 00:30:25:- Mów mi Greg Louganis.|- Greg. 00:30:30:To co się przed chwilą stało - niesamowite. 00:30:32:Nie będę się sprzeczać. 00:30:33:Czy to znaczy, że jest szansa|na powtórzenie tego niesamowitego? 00:30:36:Masz na myśli teraz czy ogólnie? 00:30:38:Oba. Ale zacznijmy od ogólnie. 00:30:40:Nie wiem, Chris. To dziwne, prawda?|Odnaleźliśmy wspaniałą równowagę. 00:30:46:Widywałam cię częściej,|tak dobrze nam się układało. 00:30:48:- Wiem.|- Ale ta sprawa z Sherry jest tak świeża. 00:30:52:- Wiem.|- I trzeba pomyśleć o Rory. 00:30:55:Nie możemy jej teraz po prostu|wszystkiego zmieniać. Chyba że... 00:31:00:- Chyba że to będzie zmiana na stałe?|- Tak. 00:31:02:- I jesteś tak pewna, że nie może być?|- Nie, nie jestem pewna. 00:31:06:- Czas wydaje się odpowiedni, Lor.|- Wiem. 00:31:08:Może to wszystko, przez co przeszliśmy,|to była podróż, którą musieliśmy przebyć 00:31:12:- by skończyć tutaj.|- Może. 00:31:13:Cała rodzina - mama, tata, dziecko, volvo. 00:31:16:Volvo musi odejść.|- Ładnie kończy. 00:31:20:- Tak. Chyba... 00:31:24:- Co? 00:31:27:Chyba nigdy się nie dowiemy,|jeśli nie spróbujemy. 00:31:29:- Więc spróbujemy?|- Spróbujemy. 00:31:43:Luke, mam tylko 10 minut.|Jak szybko możesz zrobić chleb ryżowy z szynką? 00:31:46:- Nigdy nie mierzyłem, Kirk.|- Ale myślisz, że byłoby szybko? 00:31:48:Tak, Kirk. Ze wszystkich kanapek, szynka z chlebem ryżowym|jest chyba najszybsza do zrobienia. 00:31:53:A pasztecik? Tak samo długo? 00:31:55:- Pewnie trochę dłużej.|- Naprawdę? 00:31:57:Tak, musiałbym grillować hamburgera,|a w tamtej kładę tylko szynkę na chleb. 00:32:01:A co, gdybym chciał chleb na szynce|na upieczonym chlebie tostowym? 00:32:03:- To coś pomiędzy pasztecikiem a kanapką?|- Pewnie tak. 00:32:06:- Bliżej pasztecika czy bliżej...|- Kirk! 00:32:08:- Masło orzechowe i galaretka na wynos.|- Już podaję. 00:32:13:- Co myślisz o tym garniturze? |- Niezły. 00:32:16:Kupiłem go na ślub Sookie.Przeczytałem artykuł, który mówi,|że ślub to idealne miejsce na poznanie kobiety. 00:32:21:Cóż, jeśli to było w gazecie, to musi być prawda. 00:32:23:Mam nadzieję. Bo jestem tak cholernie samotny,|że nawet Animal Planet już mi nie pomaga. 00:32:28:Twoja kanapka zaraz będzie.|Caesar, idę na górę na moment. 00:32:43:- Hej.|- Hej. 00:32:47:- Jak tu wszedłeś?|- Drzwi były otwarte. 00:32:50:Tak, ale byłem w barze.|Widziałbym jak wchodzisz... 00:32:54:Nieważne, nie chcę wiedzieć. 00:32:59:- Jak w domu?|- Dobrze. 00:33:03:- A u mamy?|- Dobrze. 00:33:07:- Masz kłopoty?|- Nie. 00:33:09:To co ty tu do cholery robisz, Jess? 00:33:14:Wiesz, ja dzwoniłem sześć razy.|Nie spodziewałem się, że oddzwonisz 00:33:20:a potem będziemy leżeć w łóżkach|i oglądać "Bezsenność w Seattle". 00:33:25:Chciałem tylko, żebyś oddzwonił, powiedział,|że dojechałeś, że nikt cię nie napadł w autobusie, że wszystko w porządku. 00:33:32:Że... wiesz co, nieważne. 00:33:37:Powiedz tylko czego chcesz. Mam robotę. 00:33:42:- Chcę wrócić.|- Co takiego? 00:33:46:Chcę wrócić. 00:33:48:- Tutaj?|- Tak. 00:33:49:- Do Stars Hollow?|- Tak. 00:33:51:- Żeby mieszkać ze mną?|- Mówiłem już, że tak, jakieś milion razy. 00:33:54:Wiesz co, to ty o coś prosisz,|więc tym razem nie odgrywaj Jamesa Deana, dobrze? 00:33:58:- Jeszcze raz: chcesz tu wrócić? 00:34:03:- Tak.|- Dlaczego? 00:34:04:Ja po prostu... 00:34:07:Ja po prostu chcę wrócić. 00:34:13:Wiesz, co ludzie mówili, gdy miałeś tu przyjechać?|Mówili, że oszalałem, że jestem chory 00:34:18:żebym zaczął pisać listy do Jodie Foster -|ale ja ich zignorowałem. 00:34:23:Byłem tak pewien, że wiem, co robię,|a potem ty przyjechałeś i wiesz co się stało? 00:34:27:Udowodniłeś, że mieli rację. Oszalałem,|a teraz po tym wszystkim, po tym całym zamieszaniu 00:34:35:które spowodowałeś, stoisz tu przede mną|w koszulce z tyłkiem z rękami, które na mnie pstrykają 00:34:41:i mówisz, że chcesz wrócić? 00:34:48:- Nie spakowałeś jeszcze moich rzeczy.|- Nie, byłem trochę zajęty. 00:34:53:- Kiedy zamierzałeś mi je wysłać?|- Co, hej, czy noszę brązowy kombinezon z napisem UPS? 00:35:00:Więc, co o tym myślisz? 00:35:07:- Teraz musi być inaczej, Jess.|- Wiem. 00:35:13:- Dobrze.|- Dobrze? 00:35:17:- Więc zostajesz?|- Zostaję. 00:35:20:Dobrze więc. 00:35:22:Zostań. 00:35:25:Muszę wracać do baru. 00:35:28:Później pomogę ci zamknąć, dobrze? 00:35:33:Jasne. 00:35:38:- Nie ma jej w domu. 00:35:42:- Kogo?|- Jest na ślubie Sookie z Deanem. 00:35:44:Wciąż są razem, chyba udało im się przejść|przez ten wypadek samochodowy. Dobrze im razem, Deanowi i Rory. 00:35:52:Dobrze. 00:35:54:Zostaw to, Jess. Ona ma chłopaka.|Daj sobie spokój. 00:35:58:Nie wiem o czym ty mówisz.|Idę tylko na spacer. 00:36:01:- Słyszałeś co powiedziałem?|- Tak, słyszałem. 00:36:16:Szafa z bielizną to trzecie drzwi na prawo. 00:36:25:- Hej ty.|- Hej. 00:36:27:- Ładnie wyglądasz.|- Dziękuję. Ty wyglądasz pięknie. 00:36:30:Dziękuję. 00:36:31:- Więc ile drinków to sprawiło?|- Jeszcze nie pili. 00:36:35:- Naprawdę?|- Och tak. Kiedy zaczną pić, będziemy musieli cię schować. 00:36:38:Nie mogę się doczekać. 00:36:42:Nie wiem, kto to może być. 00:36:44:- Halo?|- Dean? 00:36:46:- Kto mówi?|- Paris. Muszę pogadać z Rory. 00:36:49:Jasne, poczekaj. 00:36:50:- To Paris.|- Co? 00:36:54:- Halo?|- Mamy zespół! 00:36:55:- Co?|- Mamy zespół! 00:36:57:Wiedziałam, że mamy większość klubów i kółek, ale zespół -|to była wielka niewiadoma, bo uwierz 00:37:01:jeśli ktoś naprawdę się mnie boi,|to jakiś kretyn-artysta z tubą dokoła głowy. 00:37:05:Paris, skąd masz ten numer? 00:37:07:Spokojnie. Już nigdy nie będę dzwonić|na ten drogocenny numer księcia Williama. 00:37:09:Chciałam tylko, żebyśmy wiedziała,|że wygrałyśmy, witamy w programie. 00:37:17:- Chyba wygrałyśmy. 00:37:19:- Wow, to wspaniale.|- Tak. 00:37:23:Więc spędzisz lato w Waszyngtonie. 00:37:25:- To jeszcze nic pewnego. Posprawdzam, a potem coś wymyślę.|- Dobrze. 00:37:31:- Hej.|- Hej. 00:37:34:Wiesz co jest naprawdę|świetne w byciu dorosłą? To. 00:37:37:- Dzięki za lekcję.|- Nie ma za co. Dean, nieźle wyglądasz. 00:37:41:Dzięki.|- Wiesz, trzeba będzie go schować przed Patty i Babette kiedy dorwą wódkę. 00:37:44:Już mu mówiłam. 00:37:45:Dobra, muszę lecieć coś sprawdzić.|Do zobaczenia później. 00:37:49:Pa. 00:37:52:- Przestań.|- Co mam przestać? 00:37:54:Przestań patrzeć się tak na mnie|bo ludzie pomyślą, że to zrobiliśmy. 00:38:00:Tak, to ich zmyli. 00:38:02:- Więc dziś rano żałowałaś wczorajszej nocy?|- Nie. 00:38:07: Wstydziłaś się jej?|- Nie. 00:38:10:Paliłaś się do powtórzenia jej? 00:38:14:Mamo, tato, cześć.|- Richardzie, Emily. 00:38:16:Witaj, Christopher.|Co za miła niespodzianka. 00:38:19:- Przyszliście.|- Oczywiście, że przyszliśmy, zostaliśmy zaproszeni. 00:38:22:Witaj, Christopher.|Dlaczego myślałaś, że nie przyjdziemy? 00:38:25:- Myślałam, że uznałaś zaproszenie za niegrzeczne.|- Bo było. 00:38:27:Ale równie niegrzeczne z naszej strony|byłoby nie przyjść na ślub 00:38:31:skoro mogliśmy to zrobić, więc przyszliśmy.|To się nazywa bycie ponad to. 00:38:34:- Rozumiem. Zejdziecie na ziemię, żeby napić się drinka?|- Tak, byłoby miło. 00:38:38:- Przyniosę wam.|- Szampana, proszę. 00:38:40:- Dla ciebie też?|- Oczywiście. 00:38:41:Chyba się do ciebie przyłączę,|zobaczę, jaką szkocką serwują. 00:38:45:Kiedy wrócę, będziesz musiała|odpowiedzieć na ostatnie pytanie. 00:38:52:- Co tu robi Christopher?|- Odwiedza swoja córkę. 00:38:57:- To bardzo miłe.|- Tak. 00:38:59:- Właściwie to często ją ostatnio odwiedza.|- Naprawdę? 00:39:03:Tak. Właściwie to od teraz|będziesz go częściej widywała. 00:39:07:Bo będzie odwiedzał swoją córkę? 00:39:10:Tak, będzie odwiedzał córkę. 00:39:15:Co ty powiesz. 00:39:33:Mama pewnie z tobą rozmawiała? 00:39:35:Ciągle ze mną rozmawia, często nawet gdy błagam,|żeby tego nie robiła. 00:39:38:- A powiedziała o czym rozmawialiśmy?|- Wspomniała coś o tym, tak. 00:39:42:- I co o tym myślisz?|- Nie wiem. Jakie są twoje zamiary? 00:39:47:- Słucham?|- Twoje zamiary? Czy są uczciwe? 00:39:50:- Całkowicie uczciwe.|- Tak? Bo czekałyśmy na to naprawdę długo 00:39:55:i ciężko znosimy rozczarowania.|Często razem ze zniszczeniem mienia osobistego. 00:40:00:Więc lepiej żebym uważał, co?|- To świetny pomysł. 00:40:04:Chodź tu. 00:40:07:- To pewnie z pracy.|- W niedzielę? 00:40:09:- Hej panienko, mam teraz wiele obowiązków, dobra?|- Dobra. 00:40:12:Zaraz wrócę. 00:40:25:- Co ty tu robisz?|- Ty też witaj. 00:40:28:Wszystko w porządku?|- Ładnie wyglądasz. 00:40:30:- Dziękuję. Co tu robisz?|- Wróciłem. 00:40:34:- Co?|- Wróciłem. 00:40:37:Ale... Co... Dlaczego? 00:40:40:Bo chciałem. 00:40:50:- O mój Boże! O mój Boże!|- Rory! 00:40:54:Nic nie mów!|- Dobrze. 00:40:57:Muszę lecieć. 00:40:59:Och, witaj w domu! 00:41:05:- Lor!|- Hej! Zaraz zaczynamy. Widziałeś Rory? 00:41:09:Tak, tam ją zostawiłem.|- To dobrze, znajdę ją. 00:41:12:Idź zająć dobre miejsce.|Wiatr się zrywa, więc może być śmiesznie. 00:41:16:- Muszę wyjechać. 00:41:18:- Co, dlaczego?|- Muszę się czymś zająć. 00:41:21:- Chris!|- Przykro mi, naprawdę. 00:41:23:Zadzwonię później i zapytam jak było. 00:41:25:Zaczekaj momencik. Co... powiedz, czemu jedziesz? 00:41:28:Co... coś się stało? 00:41:31:Dzwoniła Sherry. Wróciła. 00:41:34:Więc wracasz do domu? 00:41:36:Powiesz jej, że się wyprowadzasz? 00:41:42:Nie? 00:41:44:Dobra.|- Nie mogę w to uwierzyć. Naprawdę nie mogę. 00:41:49:Dobra, sama nie wiem. Po prostu, jedź ostrożnie. 00:41:53:Jedź ostrożnie?|- Tak, jedź ostrożnie. 00:41:55:No wiesz, wciąż jesteś tatą Rory, nie?|Więc cokolwiek się stanie lub nie stanie między nami 00:42:00:chcę, żebyś jechał ostrożnie. 00:42:02:- Lorelai!|- Po prostu jedź, Chris. 00:42:03:Sherry jest w ciąży! 00:42:08:O rany. 00:42:09:Właśnie się dowiedziała i od razu zadzwoniła do mnie|i to ona dzwoniła, że się dowiedziała. 00:42:18:- W ciąży.|- Tak. 00:42:22:Wow, cóż, kobiety z całego świata ustawią się w kolejce,|by zobaczyć tę drobinkę grubą. 00:42:27:Nie wiem co robić. Wczorajszej nocy|byłem taki szczęśliwy a teraz... 00:42:32:Wcześniej przegapiłem to z Rory.|Nie było mnie, nie byłem częścią tego. 00:42:35:- Wiem.|- I nigdy sobie tego nie wybaczyłem. 00:42:38:- Wiem.|- Więc, co... mam zrobić to znowu? Wyjechać, zniknąć? 00:42:42:Nie. 00:42:44:Musisz wracać.|- To absolutnie nie do wiary. Czekałem na to latami, Lor. 00:42:49:Ty, Rory, wszystko idealnie,a teraz... 00:42:52:Słuchaj, za chwilę muszę iść do ołtarza|i być bardzo szczęśliwa razem z Sookie 00:42:58:i właśnie teraz mam małe problemy ze staniem,|więc może byloby lepiej gdybyś już pojechał. 00:43:06:- Tak mi przykro.|- Tak, mnie też. 00:43:11:- Powiesz Rory?|- Powiem. 00:43:19:Hej 00:43:24:Gratulacje. 00:43:26:Dzięki. 00:43:53:Chyba pojadę do Waszyngtonu. 00:43:58:Dobrze.