Arka Noego Cóż wiemy o arce Noego? W zasadzie nic... Prawie każdy wie, że Noe to taki biblijny facet, który dostał od Boga rozkaz zbudowania statku wodnego i zapakowania do niego wszystkiego co żyło na ziemi. Noe dostał dokładne instrukcje od Boga co do kształtu jak i materiału jaki ma na budowę użyć. Noe zbudował więc i zabrał samca i samicę z każdego gatunku zwierząt jakie żyły na ziemi za jego czasów. Potem był jak wiemy potop i tylko Noe ze swoim statkiem przeżył wielką powódz. Ponoć to właśnie od niego wywodzi się cała ziemska cywilizacja... Tyle wiemy... Czy istniał na prawdę, czy to tylko barwna opowieść? Od setek, jeżeli nie od tysięcy lat, ludzie szukają dowodów na istnienie arki. Zarówno koła religijne, dla których odnalezienie statku było by potwierdzeniem prawdziwości Biblii, jak i historycy daliby wszystko żeby się znalezć oko w oko z wrakiem. A co nam o arce wiadomo do tej pory? W czerwcu 1949 roku rutynowo robione zdjęcia przez amerykanskie siły powietrzne wykazały coś dziwnego na zdjęciach z rejonu góry Ararat w Turcji. Po co niby Amerykanie mieliby robić szpiegowskie zdjęcia w tym zapomnianym przez Boga i ludzi rejonie? Rejon góry Ararat to miejsce, gdzie spotykają się granice trzech państw Rosji Iranu i Turcji. Po zakończeniu drugiej wojny światowej potencjalny punkt zapalany, bo sama góra jest jakby świętym miejscem dla tych trzech krajów. Wracając do zdjęć. Niby normalna góra, ale na zboczu coś wystaje ze śniegu. Na tyle duże, że można było to zobaczyć na zdjęciach. To coś okazało się na tyle ciekawa, że cała sprawa dotarła do CIA. Fachowcy z Centralnej Agencji Wywiadowczej poszli dalej i postanowili wysłać samolot szpiegowski z wysokiej jakości sprzętem fotograficznym. Mało tego, w następnych latach satelity szpiegowskie z drobiazgową dokładnością robiły zdjęcia całego terenu. Wtedy właśnie powstało określenie anomalia w rejonie góry Ararat . W roku 1982 odtajniono film zrobiony z samolotu w 1949 roku. Było trochę wrzawy, ale film był mało wyrazny i jak zwykle po kilku artykułach w gazetach zrobiła się przerazliwa cisza. Cóż ciekawego było na zdjęciach zrobionych przez satelity CIA? Zdjęcie zrobione w 1949 roku... W 1997 roku wszyscy zainteresowani mieli nadzieję na wyjaśnienie zagadki zdjęć w związku z odtajnieniem starych dokumentów przez rząd USA. Było kilka wywiadów, kilka kolejnych artyku- łów, ale ogólnie nic ciekawego. Wygląda na to, że kilka starych dokumentów zostało zbyt wcześnie odtajnionych, bo CIA nagle zainteresowało się sprawą ponownie i znowu cisza jak makiem zasiał... Widocznie coś ciekawego jednak na gorze Ararat znaleziono skoro wszelkie informacje na temat starych zdjęć zostały ponownie utajnione. Zdjęcia zrobione przez lotnictwo tureckie Na prośbę o udostępnienie zdjęć CIA odpowiedziało tak jak zwykle: Prawdopodobnie znalezliśmy dokumenty, o które nas prosicie, ale musimy wam odmówić ich wydania ponieważ: 1. Mogą być niezwykle ważne dla obrony narodowej USA albo innego kraju; 2. Ich ujawnienie może zdradzić sposób w jaki zostały uzyskane, a ujawnianie środków w jaki osiągamy tego typu dokumenty jest zabronione przez ustawę o obronności kraju wydaną w 1947 roku. Jakby nie patrzył z żadnej strony nie można ugryzć i zdjęć nie ma. Cóż takiego ważnego dla obronności USA albo innego kraju kryje się na górze Ararat? Może zaczniemy od początku. O arce Noego wiemy oczywiście z Biblii. Czy mamy także inne przekazy historyczne? Pierwsze udokumentowane wiadomości pochodzą z roku 275 p.n.e kiedy to babiloński historyk napisał o statku na górze Ararat. Następny był historyk żydowski z pierwszego wieku naszej ery, Józef Flawiusz. Twierdził on ni mniej ni więcej, że na jednym ze zboczy góry można zobaczyć w słonecznym roku resztki starego drewnianego statku dużej wielkości. Z tego samego okresu pochodzą notatki Mikołaja z Damaszku, który pisał, że w okolicznych wsiach można znalezć kawałki drewna przyniesione przez tubylców z wraku na szczycie góry. Marco Polo też w swoich relacjach z podroży do Chin stwierdza, że w pogodne dni można zobaczyć na szczycie resztki potężnego statku. Z bliższych nam czasów w 1829 roku Fridrich Parrot, niemiecki profesor, po odwiedzinach w górskim monastyrze napisał w swoich pamiętnikach, że mnichowie pokazywali mu święte kawałki drewna pochodzące rzekomo z arki Noego. W 1883 roku nawiedza tamtejsze rejony potężne trzęsienie ziemi rujnując okoliczne wsie i osady. W roku 1887 rządowa ekspedycja bada skutki trzęsienia, dociera do arki, ale na skutek złych warunków atmosferycznych i koszmarnych warunków terenowych rezygnuje z jakichkolwiek badań. Sprawozdanie z wyprawy stwierdza jedynie, że znaleziono jakby drewnianą konstrukcję przypominającą z wyglądu łódz. W roku 1893 jeden z badaczy i obieżyświatów John Joseph twierdził, że odkrył arkę i nawet próbował skompletować ekspedycje w celu przeniesienia arki na światową wystawę w Chicago. Rząd turecki nie dal mu jednak pozwolenia na badania. Podobno latem 1916 roku potężna rosyjska ekspedycja wojskowa zdobyła gore Ararat, zawiesiła na jej szczycie flagę rosyjska a przy okazji natknęła się na dziwna formacje przypominającą kształtem łódz. Pierwsze badania z prawdziwego zdarzenia zaczęły się w roku 1955. Fernad Navarra francuski odkrywca powrócił z wyprawy w niedostępne rejony Turcji z kawałkiem na wpół skamieniałego drewna obrobionego ręka ludzką. Drewno zostało, jak się pózniej okazało, odnalezione kilkaset metrów od miejsca domniemanego położenia arki Noego. Cóż się stało z tym kawałkiem drewna? Navarra zdecydował się na przeprowadzenie prób w znanych instytutach naukowych. Oto efekty: Muzeum Historii Naturalnej w Paryżu stwierdziło, że jest to zdecydowanie niezwykle stare drewno dębowe; Instytut Drewna Ministerstwa Rolnictwa Hiszpanii w Madrycie stwierdza, że drewno jest częściowo skamieniałe, widać wyraznie ślady obróbki i ocenia jego wiek na ponad 5000 lat. Odkryto także duże stężenie metali nieżelaznych. Zbadano, stwierdzono i można odłożyć na półkę. I CISZA... W 1960 roku w góry wyrusza ekspedycja amerykańska. Po kilku dniach poszukiwań ekspedycja wraca i oficjalnie stwierdza, że żadnej arki nie ma, jest tylko zwykła formacja skalna przypominająca z daleka łódz. Na zarzuty, że w kilka dni nie można nic zbadać pada odpowiedz: co mieliśmy badać jak nic tam nie ma? I CISZA... W latach osiemdziesiątych były amerykański astronauta James Irvin staje na czele ekspedycji mającej raz na zawsze wyjaśnić zagadkę. Podobno ekspedycja była znakomicie wyposażona, nakręcono setki metrów filmu i zrobiono setki zdjęć. I CISZA... Teren, na którym znajdują się domniemane szczątki arki Noego z racji swojego położenia jest bardzo niebezpieczny. Nie dość, że okolica jest prawie bezludna, to jeszcze tereny są kontrolowane zarówno przez okoliczne bandy jak i irańskich terrorystów. Dotarcie w tamte rejony to nie wyprawa turystyczna, to wyprawa wojenna. Za każdym razem rząd turecki musiał zapewnić wyprawom osłonę wojskowa. W 1987 roku delegacja rządowa Turcji wspólnie z tureckimi naukowcami oficjalnie wybiera się w góry w celu wyznaczenia terenu, na którym ma powstać park narodowy. Ma to być park narodowy z uwzględnieniem resztek arki Noego. I CISZA... W latach 1977 1984 niejaki Wyatt przeprowadzał corocznie poszukiwania za przyzwoleniem rządu tureckiego. Przez chwile było głośno o odkryciach Ronalda E. Wyatta, ale został on uznany przez koła naukowe za szarlatana i sprawa przycichła. Wyatt twierdzi, że w ostatnich latach swoich badań znalazł wiele dowodów na to, że arka Noego leży właśnie na zboczu góry Ararat. Przedstawia analizy wykopalisk i wykresy badań radarowych. W jednej ze swoich wczesnych wypraw podobno odkrył też osiem monumentalnych obelisków kamiennych z wyrytymi na nich informacjami dotyczącymi zdarzeń, które uważamy współcześnie za legendy. Podobno nawet zachowały się ślady liter kutych w złocie. Litery oczywiście znikły rozkradzione przez okolicznych mieszkańców. Jeden z obelisków Podczas wyprawy w 1984 roku Wyatt stwierdził, że trzęsienie ziemi odkryło częściowo dno arki ukazując wyraznie kształty drewnianych bali, z których łódz była wykonana. Z tej wyprawy podobno przywiózł do USA próbki rożnych elementów i poddał je analizie w amerykańskich instytutach naukowych. Próbki wierceń w miejscu gdzie ma się znajdować arka wykazują skamieniałe drewno i duża zawartość metalu. Próbki pobrane w dużej odległości od statku nie wykazują żadnych odmienności. Wyatt twierdzi ze ma stuprocentowe dowody na to, że na zboczu góry Ararat pokryta warstwa skamieniałej ziemi leży arka Noego. Tylko, że nikogo nie interesują dowody Wyatta. I CISZA... Jedna ze znalezionych skamieniałości Następne znalezisko z wyraznym śladem obróbki... Skamieniałe drewniane szczątki arki Noego... Ostatnie informacje w tym temacie są niejasne i nie potwierdzone. Podobno w roku 1985 rząd turecki zamknął interesującą nas okolicę dla ruchu turystycznego, a w najbliższym sąsiedztwie zbocza wprowadził stan wyjątkowy. Okolica jest patrolowana przez oddziały wojskowe. Jednocześnie w tym bezludziu jest podobno budowana wielopasmowa autostrada wiodąca w kierunku najbliższego większego miasta z lotniskiem. Jakoś wszystkie te informacje nie docierają do nas. Z jednej strony mogą to być informacje wyssane z palca, z drugiej strony niejednokrotnie się już spotykaliśmy z umiejętnym blokowaniem przepływu informacji przez rożne agencje zbliżone do kręgów rządowych. Miejmy nadzieje, że za jakiś czas wszystko się wyjaśni. Autor: Mirosław Słupiński