467 14





B/467: I.Stewart, J.Cohen - Wytwory rzeczywistości. Ewolucja umysłu ciekawego








Wstecz / Spis
Treści
PRZYPISY
Zasadniczym celem tych przypisów jest
w celu uzasadnienia naszych niektórych
stwierdzeń
dostarczenie dodatkowych argumentów, wskazanie trudności
i kontrargumentów lub podanie dokładnych odnośników do odpowiednich prac.
Pomimo tego wszystkiego główną regułą jest w tym wypadku: "wszystko wolno".
PRZEDMOWA
1. To słynne określenie po raz pierwszy sformułował fizyk Eugene Wigner.
PROLOG
1. Mamy tu na myśli "na północ na powierzchni Ziemi". Ponad biegunem
północnym znajduje się powietrze i niebo, ale na północ od niego nie ma
nic. W rzeczy samej, jeśli patrzy się z bieguna północnego, można powiedzieć,
że wszystkie kierunki leżące na powierzchni prowadzą na południe. Jest
to osobliwość naszego systemu oznaczania długości i szerokości geograficznej,
a nie wewnętrzna cecha lądu na biegunie północnym.
ROZDZIAŁ 1
1. Pamiętamy, że przeczytaliśmy gdzieś tę historyjkę, ale nie mogliśmy
dotrzeć do oryginału. Bardzo podobną anegdotkę przytacza Karen Pryor [w:]
Ronald J. Schusterman, Jeanette A. Thomas i Forrest G. Wood (red.): Dolphin
Cognition and Behavior: a Comparative Approach (Poznanie i zachowanie
u delfinów: podejście porównawcze). Lawrence Earlbaum Associates, Hillsdale
NJ 1986, s. 256
z opiekunką naczelnych Melanie Bond i szympansem w rolach
głównych. Pryor wspomina też o młodocianym słoniu, który bardzo szybko
nauczył ją samą nagradzania go słodkimi ziemniakami za dobrze wykonaną
pracę. Być może Douglas Adams miał rację, że cała Ziemia to doświadczenie
prowadzone przez myszy.
2. Gary Larson sporządził rycinę związaną z odszyfrowaniem języka psów.
Okazuje się, że każde szczeknięcie oznacza: "Cześć!".
3. Jesteśmy gwiezdnym pyłem
Jesteśmy złociści
I ponownie musimy
Przedostać się do Ogrodu...
4. Nazwa pochodzi (być może) od dziecinnej zabawy, w której jedno dziecko
jeździ na plecach innego.
5. Phil Cohen: Let there be life, "New Scientist", 6 lipca 1996, s. 22-27.
6. Na przykład przypuśćmy, że mamy zbiór cząsteczek: A, B, C itd., które
same się katalizują na różne sposoby. Takie reakcje katalityczne oznaczmy
symbolem strzałki: X
> Y znaczy, iż X jest katalizatorem w reakcji
produkującej Y. (Z tej notacji nie wynika, że reakcja zaczyna się od X,
a kończy na Y; zapamiętajcie: X jest katalizatorem, a nie surowcem. Dla
uproszczenia pomijamy wszystkie "wejściowe" substancje chemiczne, potrzebne,
aby X zaczął pracować: należy o nich myśleć jako o wspólnych "zapasach
pożywienia", na tyle dużych, że nie musimy się martwić ich wyczerpaniem).
Wówczas może współistnieć kilka ścieżek katalitycznych, na przykład:
A
> B
A
> C
B + C
> D
C + D
> E
E
> B
B + D
> C
Zbiór ten nie replikuje się, ponieważ nic nie katalizuje A. Ale przypuśćmy,
że zaczynamy jedynie od A i wystarczającego dla niego pożywienia. Teraz
cząsteczka A katalizuje zarówno B, jak i C, a te z kolei razem katalizują
D; następnie C i D katalizują E. W tym momencie zespół utworzony przez
B, C, D i E "zamyka się", gdyż każda znajdująca się w nim cząsteczka jest
katalizowana przez jakąś kombinację cząsteczek należących do zespołu.
Cząsteczka B jest katalizowana przez E, C przez B + D, D przez B + C,
a E przez C + D. Cząsteczka A znika teraz z horyzontu, chociaż tworzyła
część rusztowania dla końcowego zespołu replikującego. Kauffman odkrył,
że taka właściwość "zamknięcia" w sieci reakcji katalitycznych nie jest
wcale rzadkim zjawiskiem: z czysto matematycznych powodów jest ona stosunkowo
powszechna. Dopóki schemat połączeń sieci reakcji nie jest ani zbyt prosty,
ani zbyt złożony, prawie zawsze będą istnieć zamknięte zespoły autokatalizujących
się cząsteczek, tzw. sieci autokatalityczne.
7. Fred Hoyle, Chandra Wickramasinghe: Li/eCtoud. Dent, Londyn 1978.
8. Christian de Duve: Narodziny złożonych komórek, "Świat Nauki", czerwiec
1996, s. 32-39.
9. Harry Jerison: Brains and Behauiaur. Oxford University Press, Oksford
1973; Harry Jerison: Animal intelligence as encephalization, "Philosophical
Transactions of the Royal Society of London", t. B308 (1985), s. 21-35.
ROZDZIAŁ 2
1. Filozofowie powiedzieli nam, że określenie "niektórzy" oznacza tutaj
"kilku". My zaś uważamy, że "zbyt wielu".
2. Słowa takie jak "podstawowy" dla określenia głębi oraz "centrum" i
"rdzeń" w znaczeniu środka kierują myśl na filozofię, która nie jest obecnie
modna i według której niektóre stwierdzenia są znacznie ważniejsze od
innych. W filozofii modnej dziś
postmodernizmie
wszystkie stwierdzenia
mają tę samą wagę. Uważamy jednak, że podejście to również powinno wyjść
z mody: według niego pejzaż umysłowy nie ma żadnej "geografii", a każda
teoria jest równie dobra. (Jeśli temu zaprzeczacie, to nie uchwyciliście
w pełni przesłania postmodernizmu). To wspaniały sposób, aby absolwenci
kierunków artystycznych sami siebie przekonywali, że nie muszą nic wiedzieć
o nauce, ale jest on równoznaczny z wylaniem dziecka z kąpielą, Ian Stewart
i Jack Cohen wolą przejść do tego, co Mai Leicester nazywa post-postmodernizmem.
Uważamy, że niemal wszystkie teorie to śmiecie, ale niektóre z nich są
śmieciem w mniejszym stopniu niż inne.
3. Chodzi nam tutaj o zaznaczenie, że prędkość ta, w ludzkich kategoriach.
Jest bardzo duża. Obraz prądu elektrycznego nie w pełni oddaje to, w jaki
sposób impulsy nerwowe są przewodzone wzdłuż nerwów, ale wykorzystaliśmy
go dlatego, że odwołuje się do czegoś, co jest zrozumiałe dla większości
czytelników. Dokładniejszy obraz jest taki, że impuls nerkowy rozchodzi
się wzdłuż nerwu, podobnie jak ogień rozchodzi się wzdłuż lontu. Ale to
nie elektrony płyną wzdłuż komórki nerwowej, lecz jony, przechodząc przez
kanały błony komórkowej, powodują jej depolaryzację, co stwarza wrażenie
przesuwającego się impulsu. W taki sam sposób cząsteczki wody, poruszając
się w morzu w górę i na dół, tworzą wrażenie biegnącej fali.
ROZDZIAŁ 3
1. Obszerny opis Życia znajduje się w drugim tomie książki: Elwyn R.
Berlekamp, John H. Conway i Richard K. Guy: Winning Ways. Academic Press,
Nowy Jork 1982. Odpowiednie reguły są następujące: zacznij od jakiejś
konfiguracji żetonów na nieskończonej kwadratowej siatce. Żeton przeżywa
do następnego pokolenia wtedy i tylko wtedy, gdy ma dwóch lub trzech żetonowych
sąsiadów (z lewej strony, z prawej, u góry, w dole lub po przekątnej).
Nowy żeton rodzi się w każdej takiej pustej komórce siatki, która ma dokładnie
trzech sąsiadów. Wszystkie zdarzenia narodzin i śmierci zachodzą w ramach
danej konfiguracji jednocześnie, tworząc w ten sposób następne pokolenie.
2. Krokieta (patrz np. J.W. Solomon: Croquet. Batsford, Londyn 1966)
rozgrywa się na trawiastym korcie (32 m x 25,6 m) za pomocą czterech kał
o rozmiarach grejpfruta
niebieskiej, czarnej, czerwonej i żółtej
które
uderzeniami młotka należy przeprowadzić przez kolejne bramki. W wersji
tej gry dla dwóch graczy jeden z nich bierze kulę niebieską i czarną,
drugi zaś
czerwoną i żółtą. W każdej kolejce gracz używa młotka do uderzenia
jednej ze swych kuł. Istnieje kilka typów uderzeń. Pierwszy z nich to
tzw. rokiet; kula uderzającego trafia wówczas w inną kulę (jego własną
lub należącą do przeciwnika). Gracz może wtedy zagrać krokieta, ustawiając
własną kulę koło rokietowanej, gdziekolwiek się znalazła, i uderzając
w nią w taki sposób, że poruszą się obie kule. (Wbrew powszechnemu przekonaniu,
nie wolno mu stawiać stopy na uderzanej kuli). Po krokiecie następuje
tzw. uderzenie kontynuacji, w którym kula uderzające go jest uderzana
ponownie. Jeśli uderzenie kontynuacji prowadzi do rokieta lub sprawia,
że kula uderzającego przeleci przez bramkę, to sekwencję można powtórzyć;
jednak gracz nie może rokietować żadnej kuli dwukrotnie, chyba że Jego
własna kula przeszła ("przebiegła") przez bramkę. W grze jest sześć bramek,
ale każdą należy przebiec dwukrotnie w określonej kolejności i określonych
kierunkach.


Ryc. 27. Czterokołowa okazja w krokiecie. (A) Niebieska rokletuje
czarną l przerzuca ją blisko bramki 1. (B) Niebieska krokietuje czarną
przez bramkę 1., pozostawiając niebieską przed bramką 1. (C) Niebieska
przebiega przez bramkę 1. (D) Niebieska rokletuje czarną. (E) Niebieska
krokietuje czarną do bramki 3., podczas gdy niebieska ląduje koło czerwonej.
(F) Niebieska rokietuje czerwoną. (G) Niebieska krokietuje czerwoną,
tak że czerwona zostaje pośrodku, a niebieska przechodzi na pozycję
koło żółtej, przy bramce 2. Teraz powrót do działania (A) z zamianą
ról kuł żółtej i czarnej, a numerami bramek powiększonymi o jeden.

Klasyczna, czterokulowa okazja (ryc. 27) to metoda na to, by kula uderzającego
przebiegła przez cały układ 12 bramek za pomocą trzech pozostałych kuł.
Przypuśćmy, że gracz uderza w niebieską kulę; na potrzeby tego opisu nadaliśmy
bramkom numery od 1 do 12. Okazja zaczyna się, gdy kula niebieska jest
w odległości około l ,8 m od bramki l., czarna około 0,3 m bliżej, czerwona
w pobliżu środka kortu, a żółta o 0,9 m przed bramką 2. (odgrywając rolę
"kuli pionierskiej"). Zrokietujcie czarną, tak by wbić ją na miejsce tuż
przed bramką 1. i lekko w bok (uderzenie zwane pędem). Strzałem krokieta
poślijcie kulę niebieską wprost pod bramkę, a czarną o mniej więcej 0,9
m za bramkę. Uderzeniem kontynuacji sprawcie, aby kula niebieska przebiegła
przez bramkę. Teraz znów rokiet na kuli czarnej, co jest dozwolone, ponieważ
kula niebieska przebiegła bramkę. W uderzeniu krokieta poślijcie czarną
kulę w sąsiedztwo bramki 3., a niebieską w pobliże czerwonej, na środku
kortu. Rokiet na czerwonej. Krokiet na niebieskiej, z położenia koło czerwonej
w miejsce blisko żółtej, przy bramce 2., pozostawiający czerwoną na środku.
Teraz można kontynuować okazję przy bramce 2., zastępując kulę czarną
kulą żółtą w roli kuli asystującej w przebieganiu przez bramkę, a kulą
czarną zastępując żółtą w roli kuli pionierskiej. Ze względu na geometrię
strzałów, zwłaszcza strzału krokieta, obecność kuli czerwonej na środku
sprawia, że stosunkowo łatwo da się skorygować niewielkie błędy. Doświadczony
gracz wykorzysta nadarzającą się możliwość takiego dopasowania położenia
kuli czerwonej, by okazja była jak najmniej skomplikowana, i na ogół kontynuuje
okazję tak długo, aż kula niebieska przebiegnie przez wszystkie dwanaście
bramek.
Zauważcie, że ponownie gracz wybiega myślą znacznie przed przebieganą
bramkę; w istocie ogarnia również dwie następne bramki. Złożona seria
strzałów, wykorzystywana w okazji czterokulowej, została tak pomyślana,
że kula niebieska może przebiec przez długi szereg bramek, wykorzystując
jedynie najprostsze i najbardziej niezawodne uderzenia. Istnieje podobna,
lecz trudniejsza okazja trójkulowa (w której nie wykorzystuje się kuli
czerwonej) oraz niesłychanie trudna okazja dwukulowa (bez kuli żółtej).
Doświadczony gracz potrafi wygrać całą rozgrywkę w dwóch okazjach czterokulowych,
kiedy przez wszystkie 12 bramek za pierwszym razem przebiega kula niebieska,
a za drugim
czarna. Zatem taktyka koncentruje się na niedopuszczeniu
przeciwnika do sytuacji ustawienia okazji, prowadząc do takiego przebiegu
gry, który w innych okolicznościach wydawałby się dziwaczny. Na przykład
standardowe ruchy otwierające polegają na tym, że gracze posyłają kulę
niemal gdziekolwiek, byle nie w stronę pierwszej bramki.
3. Reguły gry snooker
patrz np. Encyclopaedia Britannica, t. 10, wyd.
15. Chicago 1995, s. 911.
4. W trwających pięć dni Mistrzostwach Krokieta uderzenia kuł powodują
ścieranie l wyżłobienie kortu, co silnie wpływa na strategię.
ROZDZIAŁ 4
1. Oczywiście obydwaj, i Galileusz, i Darwin, mieli poprzedników, którzy
wpadli na podobne pomysły, ale to właśnie oni dwaj nadali tym pomysłom
postać zwracającą uwagę innych ludzi.
2. Istnieje przypadek podobny, a znacznie nam bliższy. Istoty ludzkie
przyjmują strategię przypominającą strategię orła rybołowa, chociaż znacznie
mniej jawną, a więc i mniej okrutną: w kręgach ginekologicznych nazywa
się ją "przypadkiem znikającego bliźniaka". Kiedy techniki zapłodnienia
in vitro ("dzieci z probówki") były jeszcze na etapie rozwoju i doskonalenia,
standardowo używano ultradźwięków do wytwarzania obrazów macicy. Gdy technika
umożliwiła tworzenie dokładniejszych obrazów, zaczęto ją stosować również
do wykrywania ciąży naturalnej, ale początkowe wyniki okazały się zagadkowe.
Wydawało się, że na obrazie ultradźwiękowym widać miejsca implantacji,
gdzie rozwija się zapłodnione jajo
ale było ich zbyt wiele. Mniej więcej
połowa kobiet, u których w ogóle stwierdzono takie miejsca, miała ich
przynajmniej dwa, a często
nawet trzy. Lecz ogromna większość ciąż kończyła
się urodzeniem jednego dziecka, więc zaangażowani w te sprawy naukowcy
uznali, że obrazy dotyczą czegoś innego. Jednak w miarę doskonalenia techniki
obrazy pokazywały w tych miejscach nawet rozwijające się zarodki
to
były prawdziwe miejsca implantacji.
Potrzeba było bardzo wielu dowodów, by przekonać naukowców o tym, co
obecnie powszechnie się uznaje: mniej więcej połowa najzupełniej zwyczajnych
ludzkich ciąż zaczyna się od (nieidentycznych) bliźniąt lub nawet trojaczków,
z których tylko jedno przeżywa najwcześniejszy okres rozwoju i ostatecznie
staje się zarodkiem. Zatem początkowo często dochodzi do zapłodnienia
dwóch czy trzech jaj, a potem jakiś proces selekcji zmniejsza ich liczbę
do jednego. Roger Short, biolog zajmujący się rozrodczością, przekonywał,
że taki rodzaj zmniejszania liczbowego pojawił się, by wzmocnić uprzywilejowanie.
3. Robert Foley: Zanim człowiek stal się człowiekiem. PIW, Warszawa 2001.
4. Francisco J. Ayala: The myth of Eve: molecular biology and human origins,
.Science", t. 270, 22 grudnia 1995, s. 1930-1936.
5. Większość naukowców
a zwłaszcza biologów
uważa, że niemal wszystkie
obserwacje "mają rozkład normalny", czyli zebrane razem tworzą krzywą
w kształcie dzwonu. W rzeczywistości bardzo wiele najróżniejszych rzeczy
ma "rozkład logarytmiczny", w którym często występują wartości małe, a
duże zanikają, tak że wystąpienie czegoś "o połowę większego" i "dwa razy
większego" jest tak samo prawdopodobne. Zjawisko to jest znane pod nazwą
prawa Benforda i zdaje się, że zostało zauważone po raz pierwszy przy
okazji śledzenia częstości występowania pierwszych cyfr w liczbach podawanych
w tablicach logarytmicznych. (Twierdzi się, że wcześniejsze strony takich
tablic były zawsze bardziej zabrudzone, ponieważ były częściej kartkowane).
Przykłady rozkładów logarytmicznych obejmują wartości wymiany dla różnych
walut, rozmiary wysp Bahama oraz liczby różnych gatunków lub organizmów
o danych rozmiarach, żyjących w puszczy tropikalnej.
6. Podobnie jest z rynkami zbytu odtwarzaczy osobistych i telefonów komórkowych.
Teraz, kiedy rynki te już okrzepły, nie ma wielkiej nadziei dla wynalazcy
telegracza
maszyny, która by pozwalała, za pomocą tarczy czy przycisków,
na wybieranie z centralnego źródła płyt dowolnej płyty i słuchanie jej
nagrania dzięki połączeniu radiowemu (tylko i wyłącznie). Jednak w świecie,
w którym nigdy nie słyszano o walkmanach czy komórkach, telegracz mógłby
się stać zabawką modną wśród przedstawicieli biznesu, a wszyscy yuppie
zapragnęliby coś takiego mieć, podobnie jak masowo kupowali filofaksy,
zanim rzeczywistość została opanowana przez elektronikę.
7. V. Courtillot, V. Gaudemer: Effects of mass extinctions on biodiversity,
"Nature" nr 381, 1996, s. 146-148. Na podstawie skamieniałości widać,
że po masowym wymieraniu następuje okres wzmożonej różnorodności biologicznej.
8. Tak nam powiedział Tim Benton, nasz wydawca, który zajmował się tym
zagadnieniem.
ROZDZIAŁ 5
1. J.L. i C.G. Gould: Animal Mina. Scientific American Library, Nowy
Jork. Żerujące pszczoły przeniesione na odległość 30-100 m od swojej trasy
leciały wzdłuż linii prostej do miejsca pobierania nektaru lub prosto
do ula, jeśli były już obciążone nektarem.
2. Patrz seria fantastycznonaukowa Na zachód od Edenu Harry'ego Harrisona.
3. J. Roger Angel, Neville J. Woolf: Poszukiwanie życia na innych planetach,
"Świat Nauki", czerwiec 1996, s. 40-47.
4. Gabrielle Walker: Seven planets for seven stars, "New Scientist",
5 czerwca 1996, s. 26-30.
5. Did Martians land in Antarctica?, "New Scientist", 17 sierpnia 1996,
s. 4-5.
6. Wielbiciele fantastyki naukowej (science flction) nie lubią określenia
"sci-fl", ponieważ ludzie z telewizji i Hollywood naprawdę jej nie rozumieją
i wymawiają skrót s.f. jako "skiffy" [skiff to lekka łódeczka (przyp.
tłum.)] dla podkreślenia swojej niechęci. My używamy go tutaj właśnie
dlatego, że wskazuje on wyraźnie na tę część gatunku, w której obcy są
"projektowani" bez jakiegokolwiek oglądania się na naukową rzeczywistość.
7. Pióra to cecha parafialna. W rzeczywistości to, co Zaratustranie nazywają
piórami, różni się pod kilkoma względami od piór ziemskich, jednak spełnia
podobną funkcję.
ROZDZIAŁ 6
1. A Code in the Nose, BBC Horizon, 27 listopada 1995, producent: Isabelle
Rosin.
2. Richard Dawkins: The eye in a twinkling, "Naturę", t. 368 (1994),
s. 690--691. Oryginalna praca to: Daniel E. Nilsson, Susanne Pelger: A
pessimistic es-timate of the tirne required for an eye tó evolve, "Proceedings
of the Royal Socie-ty of London", t. B 256 (1994), s. 53-58.
3. Nicholas Humphrey: A History of the Mind. Simon and Schuster, Nowy
Jork 1992, s. 174-178.
4. Siddhartha Gautama (Budda) zwrócił na- to uwagę przed Heraklitem i
na tym w dużej mierze opiera się buddyjskie przekonanie o nieistotności
jaźni.
5. Jeden z nich opisano [w:] J. McGlade i P. Allen: Evolution of multifunctionalism
in enzymes: specialist versus generalist strategies, "Canadian Journal
of Fisheries and Aquatic Sciences", t. 43 (1986), s. 1052-1058. Innym
przykładem jest chrząszcz znany jako strzel. Jego przodkowie wykorzystywali
substancje wydzielane przez gruczoły odwłokowe, silnie utleniające i redukujące,
do "barwienia" białek osłony jaj
jak do dziś robią ich następcy. Wydzielina
gruczołów, dzięki obecności pewnych enzymów, łączy się z tlenem i eksploduje.
Końcowy efekt
huk, smród i odrzut
stanowi obronę przed pająkami i
ptakami.
6. R. Thornhill, S.W. Gangstead, R. Comer: Human female orgasm and matę
fluctuating asymmetry, "Animal Behaviour" t. 50 (1995), s71601-1615; David
Palliser: Symmetry in the human body is sexier and healthier as well as
aesthetically pleasing, says scientist, "The Guardian", 10 sierpnia 1996,
s. 4.
7. Christopfer Wills: The Runaway Brain. Harper Collins, Londyn 1994.
Wills twierdził, że wyjątkowość człowieczeństwa polega na zdolności do
"zatrzymywania" swych wrażeń zmysłowych i porównywania ich z nowymi. I
przypuszczalnie dlatego mózg/umysł staje się coraz bardziej złożony

ponieważ "potrzebuje" przechowywać coraz więcej wrażeń.
8. Była to irytacja doktora nauk z Uniwersytetu w Oksfordzie.
9. Harry Jerison: Brains and Behaoiour. Oxford University Press, Oksford
1973. To klasyka dla tej historii.
ROZDZIAŁ 7
1. Peter Mason: Visual Symmetry and Kohonen-like Neural Networks, rozprawa
doktorska, Instytut Matematyki Uniwersytetu Warwick, 1996.
2. Madhusree Mukerjee: Twarz i płeć, "Świat Nauki", czerwiec 1996, s.
16.
3. Stosowana tu matematyka obejmuje przedstawianie wektorów za pomocą
składowych głównych, które są wektorami własnymi macierzy korelacji. Chcieliście,
to macie!
4. Oczy żaby również analizują to, co widzą, w postaci punktów i linii,
ale żabi matematyk nie zdobył jeszcze Medalu Fieldsa (matematyczny odpowiednik
Nagrody Nobla). Żeby mógł się rozwinąć umysł matematyka, mózg musi umieć
wykrywać cechy również na wielu metapoziomach.
5. Steve (nie Jay) Gould pisał o fizycznych komiksach w specjalnym gwiazdkowym
wydaniu "New Scientist". Steve Gould: Looney tuniverse, "New Scientist",
25 grudnia 1993/1 stycznia 1994, s. 56-57.
6. Studentka lana Stewarta na Uniwersytecie Warwick, Andy Mumford, analizowała
tory, po których poruszały się dłonie ludzi sięgających po różne obiekty,
by wydedukować, jakie mapy umysłowe skonstruowali przed wykonaniem ruchu.
Stwierdziła, że arystotelesowski model "fizyki naiwnej" lepiej pasuje
do tych torów niż model opierający się na fizyce Newtona.
ROZDZIAŁ 8
1. Później Wittgenstein zmienił zdanie i sugerował, że ludzkie umysły,
aby opisać to, czego same doświadczają, tworzą własny "prywatny język"
i że jedyne, co ma jakiekolwiek znaczenie
oczywiście dla ludzi
to
rzeczy możliwe do wyrażenia w tym właśnie języku. Problem w tym, że ludzie,
dążąc do zrozumienia świata, nie ograniczają się do tego, czego doświadczają
bezpośrednio; wyciągają pośrednie wnioski. Na przykład wnioskujemy o istnieniu
wiatru na podstawie obserwacji poruszających się gałęzi drzew. Nauka polega
na budowaniu takich łańcuchów wnioskowania, które przekonująco pokazują,
że wiatr to poruszające się powietrze, powietrze jest zbudowane z atomów,
a proporcje różnych atomów i cząsteczek w powietrzu to... Niewiele z tego,
co rozpatruje nauka, istniałoby w prywatnym języku, w takim jego rodzaju,
o którym myślał Wittgenstein, a zatem
jeśli to on miał rację
nauka
byłaby bez znaczenia.
2. A co by było, gdyby malarz był ślepy albo kompozytor głuchy?
3. Ten słynny fragment o ludziach uwięzionych w jaskini, mogących obserwować
jedynie cienie zewnętrznego świata na ścianie, znajdziecie w księdze 7
dialogu Platona Państwo [Platon: Państwo. Przełożył Władysław Witwicki.
Alfa, Warszawa 1994]:
"I czy widzisz
powiedziałem
ludzi przechodzących wzdłuż muru, jedni
najwyraźniej rozmawiają, a inni w milczeniu, niosą naczynia i posągi i
figury zwierząt zrobione z drewna i kamienia i różnych materiałów, którzy
pojawiają się za ścianą?
Pokazałeś mi dziwny obraz, a oni są dziwnymi więźniami.
Jak my
odpowiedziałem
i widzą oni tylko swoje własne cienie albo
cienie należące do innych, które płomień rzuca na przeciwległą ścianę
jaskini?
To prawda
odpowiedział
jak mogą zobaczyć coś innego niż cienie, skoro
nigdy nie mogli poruszyć głowami?
A z przedmiotów tak niesionych, też będą widzieć tylko cienie?
Tak, odpowiedział.
A gdyby mogli ze sobą rozmawiać, czy nie uważaliby, że nazywają to, co
naprawdę znajduje się przed nimi?"
4. Jeden z naszych czytelników zapytał, czy nie dzieje się tak dlatego,
że są one w wystarczającym stopniu do nas podobne, rozpoznajemy więc u
nich oznaki świadomości, podobnie jak ludzie cywilizacji zachodniej rozpoznają
twarze zachodnie, natomiast wydaje im się, że wszyscy Azjaci wyglądają
tak samo. Nie sądzimy, by tak było, częściowo dlatego, że uważamy, iż
umysł jest czymś, co powinniśmy umieć rozpoznać, jeśli tylko się tam znajduje.
5. W drugim wydaniu książki Czy Bóg gra w kości? pióra lana Stewarta
znajduje się rozdział omawiający nowe prace, w których stawia się tezę,
że mechanika kwantowa tak naprawdę, w głębi, może okazać się klasycznym
chaosem.
6. W odniesieniu do tego zagadnienia można pewnie przeprowadzić ciekawe
doświadczenie. Poinstruuj baseballistę, by miał piłkę na oku, i sprawdź,
czy to, czego według samego siebie doświadcza, pasuje do tego, co naprawdę
robią jego oczy. To może nie wyjść, jeśli również Sczy ekstrapolują

ale gdyby tak było, to gracze nie widzieliby piłki, bo patrzyliby w przestrzeń
przed nią. Zatem przepowiadamy, że gracz będzie myślał, iż nie odrywa
oczu od piłki, podczas gdy w rzeczywistości jego oczy będą o 1/3 sekundy
za położeniem piłki.
7. Susan Blackmore ma fascynującą teorie na temat doświadczeń "porwania
przez obcych", w których ludzie zyskują silne przekonanie, że zostali
uprowadzeni przez UFO i poddani eksperymentom. Istnieje wiele dowodów
na to, że doświadczenia te (wiele z nich) są fałszywe: na przykład Jack
Cohen poznał kiedyś kobietę, która "została uprowadzona" i twierdziła,
że obcy zabrali jej dziecko. Cohen wtedy zadał jej pytanie, które nikomu
innemu nie przyszło wcześniej do głowy: "Czy pani była w ciąży?" i padła
odpowiedź: "Nie", Ian Stewart był kiedyś w studio radiowym razem z kobietą,
która przeszła przez doświadczenie porwania, ale sama oświadczyła, że
wie, iż naprawdę nie była porwana, ponieważ kilka osób z jej rodziny nie
zauważyło niczego niezwykłego. (Ona sama przez cały czas drzemała przy
kominku). Jednak jej, podobnie jak wielu "ofiarom", to doświadczenie wydawało
się realne.
Blackmore uważa, że doznania te są wywołane przez paraliż snu, warunek
konieczny zapobiegający sytuacjom, w których śpiący ludzie odgrywają swoje
sny. Jeśli ten system działa nieprawidłowo, to ludzie częściowo przebudzeni
mogą doznać paraliżu snu, a doświadczenia wykazują, że w takich okolicznościach
mają przemożne wrażenie, że "ktoś tam jest". Krąży mnóstwo opowieści ludowych
na ten temat: ludność Nowej Fundlandii rozprawia o starej wiedźmie, która
nocami siedzi im na piersiach; w Wietnamie ludzie mówią o szarym duchu.
Ta dziwna cecha umysłu prawdopodobnie sięga wstecz aż do czasów, kiedy
(jak zasugerował Jerison) ssaki o nocnym trybie życia zostały uwolnione
spod dominacji dinozaurów. Wówczas, jak przekonujemy w tym rozdziale,
ich jakości dla wzroku i słuchu mogły się połączyć z ogólnym układem do
wykrywania cech. Kiedy słyszały coś dziwnego, uruchamiał się ich zmysł
wzroku i dawał im wrażenie, że mogą zobaczyć przyczynę dźwięku. Odziedziczyliśmy
tę tendencję i interpretujemy ją za pośrednictwem naszej obecnej kultury:
czarty (i może smoki) kilka stuleci (tysiącleci) temu, a dziś
obcy z
kosmosu.
8. Steven P. Dear, James A. Simmons, Jonathan Fritz: A possible neuronal
basis for representation of acoustic scenes in the auditory cortex of
the big brown bat, "Naturę", t. 364 (12 sierpnia 1993), s. 620-623. Na
okładce był bardziej sugestywny tytuł: How bats'ears see (Jak widzą uszy
nietoperza).
ROZDZIAŁ 9
1. Kilku czytelników pytało: a co z XYY? Parę lat temu media skoncentrowały
się na dodatkowym chromosomie Y u mężczyzn z zestawem XYY, jako na nośniku
syndromu kryminalnej agresji (ponieważ w zakładach dla niebezpiecznych
przestępców tacy mężczyźni stanowili większość). Identyczna argumentacja
prowadzi nas do przekonania, że jeden chromosom Y niesie geny agresji:
wśród niebezpiecznych przestępców jest znacznie więcej mężczyzn niż kobiet;
uważamy, że taka argumentacja jest co najmniej bezużyteczna [w normalnej
sytuacji płeć żeńska oznacza dwa chromosomy płci X (XX), a męska
chromosomy
płci X i Y (XY). Osoby mające dodatkowy chromosom płci Y, prowadzący do
nieprawidłowego kariotypu (składu chromosomowego osobnika) XYY, to fenotypowo
płodni mężczyźni. Nie stwierdzono u nich cech pozwalających na uznanie
tej anomalii za zespól chorobowy (przyp. tłum.)].
2. Poza, niechybnie, Terrym Pratchettem
w Interesting Times. Gollancz,
Londyn 1994.
3. Dennett omawia wiele takich doświadczeń w swej książce Consciousness
Explained.
4. Takie jak system "Legion", wymyślony przez G. Keitha Stilla i rozprowadzany
przez FMIG Ltd.
ROZDZIAŁ 10
1. Dowiedzieliśmy się o tym kilka lat temu, ze źródła godnego zaufania.
W Świecie Nauki (czerwiec 1996, s. 15) niemalże takie samo zachowanie
przypisano papudze o imieniu Alex, a całą historię opowiedziano tak, jakby
się wydarzyła bardzo niedawno. Zaczynamy się zastanawiać, czy nie jest
to czasem naukowy odpowiednik "mitu miejskiego".
2. To nam przypomina taki oto dowcip: Pewna para przeprowadziła się do
Walii i zaadoptowała walijskie dziecko. Zadziwiali swoich sąsiadów tym,
jak bardzo im zależało na nauczeniu się języka walijskiego
chodzili
na zajęcia wieczorowe i przy każdej okazji ćwiczyli mówienie. W końcu
sąsiedzi zapytali ich, dlaczego to robią. "Po to, żeby zrozumieć nasze
maleństwo, kiedy zacznie mówić".
3. Lloyd Morgan był antropologiem z końca dziewiętnastego wieku, który
w swych dwóch znanych książkach, Ethnical Periods i Ancient Society, spopularyzował
pojęcie "prymitywnego dzikusa" jako "typu przodka".
4. Jared Diamond: Trzeci szympans; A. Zahavi: The theory of signal selection
[w:] Intemational Symposiwn on Biological Evolution, Bari 1985. V.P. Delfino,
Adriattici editrici, Bari 1986.
ROZDZIAŁ 11
1. "The Sciences", maj/czerwiec 1984, s. 27.
2. W imię politycznej poprawności należy dodać, że równie dobrze mogłaby
tam być również ulica Krawców, gdzie znajomość zawodu przechodziła na
córki. Nie jest jasne, czy z historycznego punktu widzenia można uznać
wkład kobiet za równie publiczny. Musiała jednak istnieć jakaś żeńska
subkultura, podtrzymująca trwanie własnej snookerowej okazji, działająca
we współudziale z kulturą powierzchniową, zdominowaną przez mężczyzn

zawsze tak jest. A jej rola w napędzaniu kultury byłaby równie ważna.
3. "New Scientist", 6 lipca 1996.
ŹRÓDŁO RYCIN
Rycina 3: Stephen Jay Gould: Wonderful Life: The Burgess Shale and the
Nature of History. Copyright 1989 by Stephen Jay Gould. Przedruk za
zgodą W.W. Norton & Company, Inc.
Rycina 21: Jack Cohen: Reproductton. Butterworths, Londyn 1977 s 179
ryc. 10.1.
Rycina 22: Jack Cohen: Reproductton. Butterworths, Londyn 1977, s. 186
ryc 10.7.
Rycina 24: Przedruk za uprzejmą zgodą Alice O'Toole z czasopisma "Sclentific
American", kwiecień 1996, s. 24.





Wyszukiwarka