Bezmyślność Kościoła
Fragment dokumentu:
VooDoo12 Sierpień 2009, 14:33
Was też na pewno denerwuje konserwatywność kościoła i bezmyślne ideologie. Jaki jest sens w przeciwstawianiu się antykoncepcji? Skoro i tak większość ludzi na świecie z niej już korzysta, a pomaga to w walce z AIDS to po co dalej iść w zaparte? Druga sprawa to taka, że antykoncepcja jest także dobrym sposobem na walkę z niechcianymi ciążami, a więc pośrednio z aborcją?. Aborcja rzeczywiście jest sprawą bardzo trudną i w tym przypadku w sumie popieram kościół, że jest przeciwny, ale skoro jest przeciwny aborcji to czemu dalej jest przeciwny także antykoncepcji, która w jakimś stopniu pomaga zwalczyć ten problem? Jak sądzicie czy kościół zmieni kiedykolwiek linię frontu? Oczywiście nie musicie w tym temacie pisać tylko na temat antykoncepcji i aborcji, ale także o innych dziwnych poglądach kościoła na sprawy społeczne jak chociażby na in vitro.
Pieszczocha12 Sierpień 2009, 14:58
Pomyślmy logicznie, lepiej żeby młodzi stosowali antykoncepcję i nie było niechcianych i porzucanych dzieci, czy lepiej żeby młode dziewczyny zachodziły w ciążę i później porzucały swoje dzieci bo nie są gotowe na macierzyństwo lub nie mają warunków, żeby wychować dziecko, bieda itd. Ja wybrałabym mniejsze zło i stosowała antykoncepcję(w sumie nie wiem czemu napisałam że to mniejsze zło? wg mnie to żadne zło, no ale...) niż miałabym porzucić dziecko (załóżmy, że nie stać mnie na wychowanie itd.)
Kiedyś u mnie na wsi był taki ksiądz, który co niedzielę mówił o tym samym, czyli aborcja, antykoncepcja itp. i tak się zastanawiam czy on sam wierzy w to co mówi, czy klepie po prostu jakieś regułki bez sensu? :-|
Lisa17 Sierpień 2009, 19:21
Ja uważam, że to rzeczywiście nierozsądne z strony kościoła, ale kto zmieni tradycje i powszechność zasad tych instytucji, chyba nie ma żadnej mocy, by to zmienić. Choć dzisiejsze problemy są bardziej światowe niż wtedy gdy apostołowie zaczęli nauczać
Dzika_kotQa17 Sierpień 2009, 19:25
Co jakiś czas zbiera się Kongregacja, która debatuje nad tymi wszystkim rzeczami... potrafiła np. zmienić imię Boga czy pewne tradycje- to tego nie mogą zmienić?... dla mnie to po prostu jak np. piłka nożna... atakujesz spokojnie a kiedy już zbliża się koniec meczu to walisz z całej siły. I tak będzie z kościołem, pozwala sobie na tyle na ile pozwala im społeczność, założę się że za kilka lat odejdą od tych praktyk żeby tylko nas przy sobie zatrzymać i pokazać jacy to oni nie są wspaniali.
Hollow21 Sierpień 2009, 00:21
Och.. kościół tak długo mnie do siebie zniechęcał, że w końcu mu się udało i moja wiara już jest w agonii... denerwuje mnie podejście koscioła do życia, nie rozumiem po co być przeciwnym antykoncepcji. Czy oni wolą żeby świat był przeludniony, żeby ludzie byli nieszczęśliwi? Kościół nie może zrozumieć że posiadanie dzieci nie każdego uszczęśliwia.
Jest dość dużo spraw które mnie denerwują w kościele.
Fruktoza26 Sierpień 2009, 19:37
Ja się jeszcze nie spotkałam z tym, żeby na mszy, na której jestem jakikolwiek ksiądz mówił o aborcji czy antykoncepcji. Wątpię czy ci wszyscy księża uważają, że to jest zło, szatan, diabeł i tak dalej. Kazali im tak mówić, to księża, żeby ich o coś tam nie posądzić gadają te głupoty, albo się nie odzywają w ogóle, tak jak ci których znam ;p
mgr inż Ciacho26 Sierpień 2009, 22:47
Was też na pewno denerwuje konserwatywność kościoła i bezmyślne ideologie. Jaki jest sens w przeciwstawianiu się antykoncepcji? Skoro i tak większość ludzi na świecie z niej już korzysta, a pomaga to w walce z AIDS to po co dalej iść w zaparte?
Denerwuje mnie bezmyślność, ale Twoja. Możesz się z Kościołem Katolickim, ale zanim zaczniesz pisać o bezmyślności, najpierw rusz cztery litery i się dowiedz o czym piszesz.
Walka z AIDS? Gdyby wszyscy postępowali zgodnie z nauką KK to by AIDS nie było.
VooDoo27 Sierpień 2009, 11:26
Denerwuje mnie bezmyślność, ale Twoja. Możesz się z Kościołem Katolickim, ale zanim zaczniesz pisać o bezmyślności, najpierw rusz cztery litery i się dowiedz o czym piszesz.
Walka z AIDS? Gdyby wszyscy postępowali zgodnie z nauką KK to by AIDS nie było.
Póki co religia katolicka nie jest obowiązkowa, skoro nie jest obowiązkowa to nie muszę postępować zgodnie z jej nauką, tak samo jak nie musi Arab czy Buddysta, który był wychowywany w innej kulturze i nie miał szans na poznanie nauki KK. Skoro kościół jest podobno taki miłosierny, nastawiony na pomoc ludziom to czemu odcinają się od problemu AIDS (który jest poważny) poprzez walkę z antykoncepcją (bo w inny sposób kościół w mniejszy lub większy sposób pomaga, ale co z tego skoro antykoncepcja zapobiega i jest najlepszym narzędziem w walce z AIDS)? Co może jednak według kościoła jakiś mieszkaniec Afryki dlatego, że jest innego wyznania i żyje w takich warunkach zarażając się AIDS jest gorszym człowiekiem choć podobno wszyscy są równi? Lepiej żeby nie założył gumki i się zaraził, a potem kościół wesprze poprzez swoje fundację leczenie, tylko po co skoro można było temu zapobiec, zresztą póki co AIDS jest nieuleczalne. Nie... lepiej dalej argumentować, że jakby każdy postepował według nauk kościoła to AIDS by nie było, niż stawić czoła rzeczywistemu problemowi. Swoją drogą dziękuje, że udowodniłeś mi, że osoby wierzące nie mają pomysłu na dyskusję w takich tematach, praktycznie nie podałeś żadnego argumentu, jedynie że kościół ma taką swoją naukę, ma się jej trzymać i nic nie zmieniać, a wszyscy ludzie na świecie mają w zaślepieniu podążać drogą wyznaczoną przez tą naukę.
mgr inż Ciacho27 Sierpień 2009, 17:23
Póki co religia katolicka nie jest obowiązkowa, skoro nie jest obowiązkowa to nie muszę postępować zgodnie z jej nauką
Czytanie ze zrozumieniem przyda Ci się bez względu na Twoją religię. Nie napisałem, żebyś żył zgodnie z nauką KK. Ja Ci napisałem, że zanim się o czymś napisze warto się dowiedzieć o czym się chce pisać. Nie znasz nauk KK to nie pisz, że są bezmyślne.
VooDoo27 Sierpień 2009, 18:11
Czytanie ze zrozumieniem przyda Ci się bez względu na Twoją religię. Nie napisałem, żebyś żył zgodnie z nauką KK. Ja Ci napisałem, że zanim się o czymś napisze warto się dowiedzieć o czym się chce pisać. Nie znasz nauk KK to nie pisz, że są bezmyślne.
Napisałeś, że jakby wszyscy żyli zgodnie z nauka KK to nie byłoby AIDS, a ja napisałem, że religia nie jest obowiązkowa więc nie wszyscy żyją według jej nauk (ja też nie), tak samo jak nie żyją według jej nauk plemiona i inne nacje, które albo mają inną wiarę albo nawet nie słyszały o Twoim kościele. Uważasz, że nie znam nauk KK? Chyba wszystko co napisałem zgadza się z naukami Twojego kościoła, który jest przeciwny antykoncepcji, dla Ciebie to nie jest bezmyślne, a dla mnie jest. Twój kościół jest przeciwny in vitro, dla Ciebie to nie bezmyślne, dla mnie tak itd. itd. To, że o czymś piszę, że jest bezmyślne nie oznacza, że nie mam o tym pojęcia.
mgr inż Ciacho28 Sierpień 2009, 14:04
Sami katolicy nie przestrzegają doktryn swojego kościoła, to jak mają je przestrzegać osoby z innych krajów, kultur, religii?
Nauki KK obowiązują tylko katolików. Katolik ma nie uprawiać seksu przedmałżeńskiego, więc nie potrzebuje prezerwatyw, aby się uchronić przed AIDS. To jest proste i spójnie logiczne. Jeżeli decydujesz się na seks przedmałżeński to rezygnujesz z nauk KK i w tym momencie to już tylko i wyłącznie Twoje ryzyko czy będziesz używał prezerwatyw czy nie. Po raz ostatni stwierdzam: W sprawie AIDS nie ma w naukach KK żadnej bezmyślności.
VooDoo29 Sierpień 2009, 00:08
A jakie jest uzasadnienie KK, że nie można uprawiać seksu przedmałżeńskiego?
mgr inż Ciacho29 Sierpień 2009, 19:38
Powtarzam, a skąd pewność, że jeden ze współmałżonków nie zaraził się w inny sposób niż przez seks?
Nie ma takiej pewności, ale prawdopodobieństwo czegoś takiego jest tak znikome, że żaden normalny człowiek nie będzie z tego powodu używał prezerwatyw.
VooDoo30 Sierpień 2009, 23:48
Po pierwsze nie odpowiedziałeś mi na moje pytanie z poprzedniego postu, a propo uzasadnień kościoła.
Po drugie:
Pain*31 Sierpień 2009, 09:41
Tak samo sprawa in vitro, serce żal ściska jak się widzi kobiety, które pragną mieć swoje dziecko, a nie mogą, bo księża i koniunktura katolicka w Polsce torpeduje pomysł pomocy takim kobietom poprzez in vitro.
Pewnie tego nie wiesz ale podczas zapładniania invitro ginie wiele zarodków z pośród których ostatecznie wybierany jest najsilniejszy a reszta najzwyczajniej umiera lub jest zamrazane gdzie wiekszość też umiera. Gdy dziecko juz się urodzi zapł. metoda in-vitro, jest opuznione w w rozwoju , nie żeby nie pełnosprawne ale gorzej przyswaja materiał oraz czsto zapada na różne choroby. Człowiek taki nie dożyje wieku styarczego.
Dlaczego? łono matki to idealne warunki dla rozwoju zarodka a nie próbówka.
Rodzi się pytanie.
Czy chciałbyś być dzieckiem z próbówki?, być niepodobny do swych rodziców? czesto chorować i umrzeć na długo przed swoimi rówiesnikami nie dozywając enerytury???
Nie odpowiadaj na forum by odp byla szzcera odpowiedz sobie sam.
DlaCiebie.Pani!31 Sierpień 2009, 12:15
Denerwować nie denerwuje ,ale jest śmieszne to co kościół tam sobie wymyśla . Jednak ja mam na to radę i miejsce na takie głupoty "tyłek" . A kościół omijam.
Fender31 Sierpień 2009, 13:29
Pewnie tego nie wiesz ale podczas zapładniania invitro ginie wiele zarodków z pośród których ostatecznie wybierany jest najsilniejszy a reszta najzwyczajniej umiera lub jest zamrazane gdzie wiekszość też umiera.
Wiele z zarodków nie przeżywa, jednak nie jest to jedynie winą zastosowania metody in vitro. Przecież przy zapłodnieniu naturalnym ok 50-70% poronień to takie gdzie ciąża nie była jeszcze zdiagnozowana. Kobieta traci więc dziecko, nie mając nawet świadomości jego istnienia.
Statystyki w obu przypadkach [ciąża naturalna czy też in vitro] są porównywalne, jednak w przypadku ciąży naturalnej nikt nie nazywa poronienia aborcją... Jest to troche niesprawiedliwe dla osób chorych na niepłodność nie uważasz?
Pain*31 Sierpień 2009, 16:43
Absolutnie nie uważam aby niemożność zajscia w ciąże była kluczem do zabiegów in-vitro.
Jak ktoś nie moze niech adoptuje. Jest wiele dzieci pożuconych przez głupie nastolatki co ruchaja sie po kątach, które czakaja na adopcje. czyż nie lepiej adoptować i mieć 100% pewnoeśći że dziecko będzie zdrowe?
Widze że ty też chciałbyś sie w próbówce urodzić.
mgr inż Ciacho31 Sierpień 2009, 18:02
Nie musi mieć związku, bo temat nie jest tylko o AIDS,
Czyli już nie twierdzisz, że jest jakaś bezmyślność w sprawie AIDS i aby zachować pozór, że się nie myliłeś przeskakujesz na inny temat?
Fender31 Sierpień 2009, 20:42
czyż nie lepiej adoptować i mieć 100% pewnoeści że dziecko będzie zdrowe?
Widze że ty też chciałbyś sie w próbówce urodzić.
Czemu się tak uczepiłeś, że dziecko poczęte tą metodą będzie chore?
Zdecydowana większość dzieci po in vitro, podobnie jak zdecydowana większość dzieci poczętych "naturalnie" rodzi się zdrowa.. Odsetek dzieci po in vitro z wadami, jest tylko minimalnie wyższy.. ok 1-2%
VooDoo1 Wrzesień 2009, 01:40
No więc po kolei. Zacznę od postu Paina, choć w pewnym sensie wyręczył mnie już Fender.
Dark6671 Wrzesień 2009, 07:36
Hmmm moja wiara to bardziej panteizm a niżeli chrześcijaństwo, kościół ma bardzo głupie poglądy i mam nadzieję że je zmieni, ale tylko ciul wie kiedy
Pain*5 Wrzesień 2009, 12:05
No więc po kolei. Zacznę od postu Paina, choć w pewnym sensie wyręczył mnie już Fender.
VooDoo7 Październik 2009, 00:04
Widzę, że do tej pory nie doczekałem się odpowiedzi na mojego posta ze strony pana magistra. Mam nadzieję, że się jeszcze doczekam i podyskutujemy, choć nadzieja matką głupich.
mgr inż Ciacho24 Grudzień 2009, 09:54
jeśli się z czymś nie zgadzasz to znaczy, że uważasz iż jest to źle przemyślane, nie ma uzasadnienia, jest bezmyślne i bezsensowne. Dziwnie to wygląda, bo piszesz, że nie dostrzegasz tam bezmyślności, a jednak piszesz, że się nie zgadzasz, więc czemu się nie zgadzasz? Uważasz, że jest to dobre, stworzone z myślą, a się nie zgadzasz z tym?
bezmyślny
1. «niezastanawiający się nad niczym; też: będący tego objawem»
2. «dokonywany, powstający bez udziału świadomości, woli»
Nauki KK są wynikiem długich przemyśleń, są uzasadnione, całkiem spójne logicznie i dlatego nie są bezmyślne. Czy muszę się zgadzać ze wszystkim co jest owocem długich przemyśleń? Nie. Czy muszę się zgadzać ze wszystkim co uzasadnione? Nie, ponieważ uzasadnić można rzeczy sprzeczne ze sobą.
VooDoo25 Grudzień 2009, 11:06
Nauki KK są wynikiem długich przemyśleń, są uzasadnione, całkiem spójne logicznie i dlatego nie są bezmyślne. Czy muszę się zgadzać ze wszystkim co jest owocem długich przemyśleń? Nie. Czy muszę się zgadzać ze wszystkim co uzasadnione? Nie, ponieważ uzasadnić można rzeczy sprzeczne ze sobą.
Nie są spójne logiczne i uzasadnione, bo wszystko rozbija się o kwestię wiary, a wiara nie polega na logice, dopiero gdyby udowodniono, że Bóg istnieje wtedy możnaby uznać, że jest tam jakaś logika, ale czy Bóg istnieje czy nie w żaden logiczny sposób nie odkryjesz, bo się nie da. Według wiary katolickiej Bóg jest niepojęty w takim razie już na samym początku takiej dyskusji można wykluczyć wszelką logikę.
pele25 Grudzień 2009, 12:02
Ta najkrócej jak potrafię ("obowiązki" świąteczne wzywają )
Oczywiście nauki KK ciężko nazwać bezmyślnymi czy pozbawionymi sensu. Takie przeświadczenie wynika ze słabej znajomości ich treści.
Zdaniem Kościoła sztuczne metody planowania rodziny świadczą o tym, że człowiek nie potrafi samodzielnie zapanować nad własnymi instynktami, nad własnym ciałem, nad płodnością. Poprzez stosowanie sztucznych środków rezygnuje z panowania nad swoim zachowaniem. Jest to swego rodzaju porażka człowieka. Tak jak używanie narkotyków. Poza tym tego typu antykoncepcja sprzeciwia się powstawaniu nowego życia.
Z tych między innymi powodów Kościół zachęca do ograniczenia się do naturalnej metody planowania rodziny. Która polega na wykorzystywaniu własnej mocy, świadomości, kontroli nad ciałem i umysłem. Dodatkowo wymaga od człowieka trochę wyższych uczuć niż zaspokojenie popędu, ktore wiążą się z możliwymi konsekwencjami takiego stosunku.
I powtórzę, fakt że nie uznajesz tej ideologii, nie masz zamiaru się nią kierować nie czyni jej bezmyślnej czy bezsensownej.
I na koniec. Ciągle mamy możliwość wyboru, nikt nikogo nie zmusza do wyznawania ideologii Kościoła.
A póki co ma on jedynie za złe nauczycielom, mediom, że nie przedstawiają drugiej strony medalu środków antykoncepcyjnych. A jak sam przyznasz przedstawiają niechętnie i mało obszernie, o ile w ogóle
(za drugi temat zabiorę się po świętach, wymaga on zdecydowanie większej ilości czasu)
VooDoo26 Grudzień 2009, 15:52
Oczywiście nauki KK ciężko nazwać bezmyślnymi czy pozbawionymi sensu. Takie przeświadczenie wynika ze słabej znajomości ich treści.
Nie uważam żebym słabo znał ich treść, a skoro mi to zarzucacie to czemu tej całej właściwej treści nie prezentujecie?
Dziwi mnie postawa katolików w dyskusjach na forach, komentarzach, w ogóle w internecie. Z jednej strony gdy ktoś zadaje im pytania na temat Boga, różnych stanowisk Kościoła to najczęściej czytam słowa typu, że wiara nie wymaga uzasadnień, logiki, bo się po prostu wierzy mimo wszystko. Później jak znowu ktoś pisze, że w takim razie pozbawione jest to logiki, argumentów to nagle katolicy przemawiają, że to wszystko jest świetnie uzasadnione i przemyślane. To jak to w końcu jest? Religia katolicka opiera się na wierze w Boga, która nie wymaga uzasadnień czy na logice, która zaprzecza wierze, bo przykładowo nie można udowodnić, że Bóg istnieje?
Wiara jest terminem wieloznacznym. W mowie potocznej oznacza przekonanie o czymś. Stanowisko, pogląd, w danym momencie (przy obecnym stanie wiedzy naukowej) nie znajdujące jednoznacznego potwierdzenia w rzeczywistości. W religioznawstwie polega przede wszystkim na przyjęciu istnienia czegoś bez żadnego dowodu wiarygodnie potwierdzającego ten fakt. Świadoma decyzja przyjęcia takiej wiary nazywa się aktem wiary. W epistemologii wiara to "uznawanie za prawdziwe nieuzasadnionego twierdzenia".
No to w końcu jak to jest? Katolicyzm to jest wiara czy nie, bo z tego co tu czytam to chyba jednak nie jest, przecież wszystko jest uzasadnione i przemyślane.
I ponawiam pytanie, tym razem także do Ciebie Pele
Gdybym Ci dzisiaj oznajmił, że 5 lat temu moja doniczka zapłonęła ogniem i przemówił do mnie Bóg o jakimś tam imieniu i przekazał mi, że Jego intencją jest abyś zrezygnował ze studiów i że zostałem wybrany do tego żeby Ci to przekazać i to zapisałem w księdze, którą jakoś tam nazwałem to uznałbyś mnie za spójnie myśląca osobę czy za bezmyślnego kretyna?
pele6 Styczeń 2010, 16:52
Święta rozleniwiają ale wracam...i rozpoczynam grę słowną
Religia katolicka opiera się na wierze w Boga, która nie wymaga uzasadnień czy na logice, która zaprzecza wierze, bo przykładowo nie można udowodnić, że Bóg istnieje?
Wiara w Boga polega na przyjęciu jego istnienia, bez posiadania potwierdzających to dowodów.
Kwestią sporną jest, czy samą wiarę możemy uznać za bezmyślną, biorąc pod uwagę znaczenie bezmyślności. Być może.
Natomiast nauki KK typu aborcja, antykoncepcja czy seks przedmałżeński są już w jakiś sposób uzasadnione i wynikają z pewnych przemyśleń. Więc ni w ząb mi nie pasują do tej definicji.
Gdybym Ci dzisiaj oznajmił, że 5 lat temu (...)
Powyżej masz odpowiedź na to pytanie.
Mam rozumieć, że jak katolickie małżeństwo nie stosuje antykoncepcji to nie traci nad swoim zachowaniem panowania podczas stosunku?
Nie wiem czy się aby na pewno zrozumieliśmy.
Chodzi o to, że człowiek jest wystarczająco silny, aby bez użycia chemii czy różnych innych środków kierować płodnością. Poprzez stosowanie takich środków daje dowód swojej słabości, słabej woli, braku panowania nad własnym popędem.
Tak jak poprzez stosowanie narkotyków rezygnujemy z kierowania swoimi emocjami za pomocą własnej mocy. Więc dajemy dowód naszej słabości.
Większe wypowiedzi na ten temat bez problemu znajdziesz w sieci. Zachęcam do zapoznania się z nimi.
Osobiście polecam to:
http://www.sciaga.pl/tekst/19975-20-antykoncepcjaPrzyznasz, że to się bezmyślności za cholerę nie trzyma?
Naturalność naturalnej metody planowania rodziny jest tam chyba również poruszona
Poza tym przeczytaj sobie jeszcze raz cytat z mojego poprzedniego postu, w którym jest jasno powiedziane, że stanowisko Kościoła w sprawie antykoncepcji przynosi cierpienie małżeństwom głęboko wierzącym.
Są i inne badania:
Grupę porównawczą badań stanowiło 505 par małżeńskich z tak zwanej "klasy średniej", które w pożyciu intymnym stosowały metody naturalnej regulacji poczęć (NFP). Pary te określiły swoje małżeństwo jako bardzo udane i szczęśliwe.
Ze wspomnianej grupy porównawczej 75proc. żonatych mężczyzn popiera naturalne metody regulacji poczęć. Prawie 89proc. małżonek stwierdziło zaś, że stosowanie NFP wpływa na pogłębienie wzajemnych więzi w małżeństwie. Ten wzrost poziomu komunikacji pomiędzy małżonkami jest bez wątpienia decydującym czynnikiem, który czyni małżeństwo bardziej trwałym. Zarówno kobieta jak i mężczyzna czują się bardziej odpowiedzialni za siebie oraz za możliwość poczęcia dziecka; nie zamykają się na danie początku nowemu istnieniu ludzkiemu. Nie jest więc żadną niespodzianką, że poziom rozwodów wśród małżeństw stosujących metody NFP jest bardzo niski.
Małżeństwa, które stosują środki antykoncepcyjne, lub też poddały się zabiegowi sterylizacji, twierdzą, że nie są w stanie wejść w tak intymne relacje międzyosobowe, jak to ma miejsce w przypadku małżeństw stosujących metody NFP. Małżonkowie uciekający się do antykoncepcji podkreślają, że czują się niejednokrotnie "wykorzystani" lub też "nie-kochani". Wynika to niejednokrotnie z ich postawy wobec aktu małżeńskiego - naczelną zasadę stanowi doznanie przyjemności, której towarzyszy paniczny lęk przed poczęciem się nowego życia ludzkiego.
I jak to rozstrzygniemy?
Tak jak napisałem wcześniej, wprowadza ich to w pułapkę, która doprowadza ich do prawie całkowitej abstynencji seksualnej, a nie powinno tak być, bo to w końcu małżeństwa katolickie, które rzekomo mogą już seks uprawiać, ale to tylko widocznie w teorii, bo w praktyce mogą to zrobić tylko tyle razy na ile pozwoli im "odpowiedzialne rodzicielstwo"
Nieprawda. O tym wyżej.
Fakt, że nie uznaje wiary w Boga taką jak przedstawia KK czyni ją w moich oczach bezmyślną i bezsensowną, bo brak wiary oznacza brak jakichkolwiek argumentów, a więc brak uzasadnień, o czym pisałem na początku posta.
Jeśli piszesz o samej wierze, zgadzam się. Jeśli o naukach KK (tych tam kontrowersyjnych), nie zgadzam, o czym wyżej.
One nie są uzasadniane na tej samej zasadzie co wiara w Boga (czyt. "bo tak i koniec").
No właśnie skoro mnie nikt do tego nie zmusza to znaczy, że mogę patrzeć na to z boku, nie zgadzać się z tą ideologią, a więc uznawać ją za słabo uzasadnioną.
Oczywiście. Co nie pozbawia jej logiki i sensu.
Ja osobiście stosuje tylko prezerwatywy, moja dziewczyna nigdy nie brała żadnych tabletek i innych środków i jeszcze nie odczuliśmy żadnej drugiej strony medalu
I całe szczęście Nie znaczy jednak, że tej drugiej strony nie ma.
VooDoo7 Styczeń 2010, 00:58
Święta rozleniwiają ale wracam...i rozpoczynam grę słowną
Nie martw się, mam to samo po świętach i sylwestrze
wiatraczek10 Styczeń 2010, 16:43
temat kosciola to studnia bez dna oni stawiaja warunki w tym panstwie.Chca decydowac i decyduja o zyciu ludzi ksiadz ma prawo nie dac chrztu dziecku ktorego rodzice niemaja slubu albo odmowic pogrzebu z jakichs wymyslnych powodow ale tak naprawde nazywamy sie pokoleniem Jana PawlaII a 80%spoleczenstwa nie potrafi wymienic 10przykazan wiec moim zdaniem katolicy w tym kraju sa na pokaz bo jak nikt nie patrzy to tak naprawde niewielu potrafi zachowac sie po ludzku mam na mysli pomoc blizniemu ja osobiscie staram sie byc fair ale szczaze powiem dziecko ochrzcilam ale do kosciola nie chodze
pele17 Styczeń 2010, 15:25
Seks przedmałżeński według KK - para powinna zacząć uprawiać seks po zawarciu Sakramentu małżeństwa ponieważ według tradycji i Pisma Świętego seks jest wypełnieniem miłości. Pismo Święte = słowo Boże... tak więc jest to kwestia wiary czy uważamy to za słowa Boże czy nie.
Antykoncepcja według KK - seks powinien być prokreacyjny, bo taka jest intencja Boska. Znowu kwestia wiary czy wierzymy w tą intencję czy nie.
Argumentacja obu problemów nie ogranicza się do "bo tak nakazał Bóg". O czym piszę cały czas. Ona się na naukach Boga opiera, ale też w widoczny sposób poza nie wykracza. Argumenty mogą trafić zarówno do wierzących jak i niewierzących.
gdybym później wyraził swoją opinię na temat antykoncepcji, aborcji to coś czuję, że już byś jej nawet nie chciał czytać
Ale Ty możesz prawić kazania po zćpaniu, po wizjach, po rozmowach ze świnką skarbonką, może Cie natchnąć schabowy na talerzu, ważne żebyś przedstawiając swoje poglądy popierał je logicznymi, przemyślanymi argumentami.
Mnie nie obchodzi czy autor tekstu na serwisie "ściąga.pl", doszedł do takich wniosków czytając Pismo Święte, czy słuchając księdza z ambony. Ja widzę tam logikę i sens, nawet będąc człowiekiem niewierzącym.
No, ale po jakiego gwinta ma wykazywać tą siłę?
Na siłę chcesz mi przekazać, że poglądy z którymi Ty się nie zgadzasz automatycznie stają się bezmyślne i pozbawione sensu.
Trzyma się, bo już na wstępie jest tekst: "Pan Jezus równocześnie uświadamia nam, że dzięki temu, że jesteśmy wyposażeni w rozum i wolną wolę, możemy, przy pomocy łaski Bożej, kierować tą sferą zgodnie z Bożym zamysłem."
Ale przeczytaj cały ten tekst. Zobaczysz, że argumentacja nie ogranicza się do nakazu Boga, który nakazał ale dlaczego nakazał i jakie z tego płyną korzyści nie wie nikt. To są dość długie przemyślenia, poruszające kwestie siły człowieka, jego zdolności, możliwych skutków ubocznych stosowania antykoncepcji itd.
Są to logiczne argumenty, do których katolicy doszli pod natchnieniem Pisma Świętego. Może w ten sposób, żeby łatwiej było zrozumieć.
według KK seks ZAWSZE musi być prokreacyjny
Podejrzewam, że to zalicza się do jednego z mitów.
Kościół sprzeciwia się chyba tylko sztucznym środkom. Z powodów o których pisałem wcześniej.
Pozbawia, bo skoro nie wierzę w tą ideologię, wiarę to gdzie tu logika?
O tym wcześniej.
Z tym, że mam wielu znajomych, od których wiem, że takie metody chemiczne stosują i to od bardzo dawna i nigdy jeszcze nie słyszałem żeby to komuś zaszkodziło.
...i całe szczęście Ale takie skutki uboczne występują. Patrz chociażby artykuł podany przeze mnie.
VooDoo27 Styczeń 2010, 01:34
Argumentacja obu problemów nie ogranicza się do "bo tak nakazał Bóg". O czym piszę cały czas. Ona się na naukach Boga opiera, ale też w widoczny sposób poza nie wykracza. Argumenty mogą trafić zarówno do wierzących jak i niewierzących.
Gdzie piszesz cały czas o nie ograniczaniu się do "bo tak nakazał Bóg"? W tym temacie są trzy Twoje posty i ja na razie przeczytałem w nich jedynie o tym, że seks jest porażką człowieka, bo człowiek nad tym nie panuje stosując antykoncepcję. Ja tego nie uznaję, bo uważam tak samo jak socjologowie seks obok przykładowo chęci przetrwania za podstawy grupowania się ludzi, coś naturalnego, nie wymagającego bicia się w pierś. Dla mnie Twoje zdanie (swoją drogą moim zdaniem skopiowane z tego podanego przez Ciebie prokatolickiego artykułu ) jest dziwne, bo chwile, w których mogę się zbliżyć do mojej dziewczyny (dzięki antykoncepcji), w których możemy sprawić sobie nawzajem przyjemność, które sprawiają, że nasz związek jest jeszcze bardziej trwały (seks nie jest podstawą, ale jest jednym z wielu elementów, który buduje dobry związek) są czymś pięknym. Wspaniale się wspomina momenty, w których po romantycznej kolacji się kochaliśmy, a potem leżeliśmy obok siebie wtuleni i sobie rozmawialiśmy o wszystkim - bzdetach i poważniejszych sprawach. Dlatego też dla mnie dziwactwem jest nazywaniem tego porażką, skoro jest to coś tak pięknego. Gdzie tam niby brak kontroli? Brak kontroli to dla mnie przejawiają tylko jacyś zboczeńcy czy pedofile.
No i jeszcze raz powtarzam prośbę, skoro nauka KK w tej kwestii nie ogranicza się do zdania "bo taka jest intencja Boża" to ja proszę Cię o przedstawienie mi tej bardziej rozbudowanej argumentacji, najlepiej w podpunktach żeby była jasność.
pele27 Styczeń 2010, 23:31
Gdzie piszesz cały czas o nie ograniczaniu się do "bo tak nakazał Bóg"? W tym temacie są trzy Twoje posty i ja na razie przeczytałem w nich jedynie o tym, że seks jest porażką człowieka, bo człowiek nad tym nie panuje stosując antykoncepcję.
I sam sobie odpowiedziałeś na to pytanie. Tylko Ty w tym argumencie na siłę próbujesz doszukać się Boga. A Boga tam być nie musi, aby został zachowany sens i logika.
Ja tego nie uznaję
No i? Olej, nie stosuj się. Domagasz się absolutyzacji Twojego własnego stanowiska?
Gdzie tam niby brak kontroli?
Naturalna metoda wymaga od nas pewnej kontroli nad własnymi popędami i potrzebami seksualnymi, prawda? Sztuczne środki likwidują ten wymóg. Rezygnujemy z kontroli nad własnym organizmem, chęć zaspokojenia swoich potrzeb seksualnych jest na tyle duża, że musimy zadziałać wbrew naturze i uciec w środki sztuczne. Takie jest stanowisko KK.
Dla mnie Twoje zdanie (swoją drogą moim zdaniem skopiowane z tego podanego przez Ciebie prokatolickiego artykułu )
Bo to dokładnie jest zdanie wzorowane głównie na tym artykule.
No i jeszcze raz powtarzam prośbę, skoro nauka KK w tej kwestii nie ogranicza się do zdania "bo taka jest intencja Boża" to ja proszę Cię o przedstawienie mi tej bardziej rozbudowanej argumentacji, najlepiej w podpunktach żeby była jasność.
-człowiek nie jest słaby, nie musi tracić kontroli nad popędami i instynktami i uciekać w środki typu gumka czy tabletki; człowiek powinien kierować popędem a nie popęd człowiekiem
-naturalne metody planowania rodziny uczą małżonków współodpowiedzialności
-sztuczne środki przysłaniają nam nieporównywalnie bardziej myśl o możliwych konsekwencjach aktu fizycznego; odrzucamy od siebie możliwość powstania nowego życia, a ewentualna ciąża stanowi wtedy duże zaskoczenie oraz wywołuje negatywne emocje (w skrócie-nie myślimy przed, rozpaczamy po)
-po części w związku z punktem poprzednim, para stosująca naturalne metody, jest świadoma możliwych konsekwencji, bierze na siebie odpowiedzialność, co eliminuje współżycie pozbawione uczuć wyższych niż zaspokajanie potrzeb fizycznych
(wszystko wyłapałem z artykułów katolickich)
Jeżeli dalej uważasz, że człowiek który te wszystkie punkty opracował (nie skopiował jak ja, tylko opracował) nie zastanawiał się nad tym zagadniem, a same punkty są bezsensowne, to wysiadam.
Tylko nie pisz mi, że masz gdzieś kontrolę i nie zamierzasz tego przestrzegać, a seks z zabezpieczeniem i tak jest świetny, bo ja to naprawdę wiem.
No, ale jak wiarę w talerzowego schaba można poprzeć argumentami? Jak światopogląd stworzony na podstawie wiary można poprzeć argumentami? Wiara w talerzowego schaba zaczyna się od tego, że wierzę w talerzowego schaba, to jest podstawą wszystkiego, bo jak może być inaczej?
Wróć do mojego poprzedniego posta-nie chodziło o wiarę. Wiarę jak już ustaliliśmy mógłbym również nazwać w pewnym sensie bezmyślnym przyjmowaniem istnienia czegoś jako pewnik.
Czyli jak potępiam antykoncepcję to przedstawiam w swoim mniemaniu zdanie talerzowego schaba, jak potępiam aborcję to w swoim mniemaniu przedstawiam zdanie talerzowego schaba. Antykoncepcja nie, bo talerzowy schab uważa, że biedne plemniki nie mogą ginąć, bo to przyszli ludzie, a aborcja też nie, bo zabijam pozbawiony układu nerwowego płód, a przecież według talerzowego schaba życie pozbawionego układu nerwowego płodu jest więcej warte lub równo warte z życiem matki.
Antykoncepcja nie, bo (patrz punkty wyżej). I nie obchodzi mnie czy do takich przemyśleń natchnął Ciebie schab czy kaktus. Jeżeli te poglądy (poglądy!!!! nie wiara w istnienie schaba) mają sens, nawet kiedy w gadające kaktusy nie wierzę, nie mogę nazwać ich bezmyślnymi.
No i teraz pytanie za sto punktów, czy skoro Twoim zdaniem argumenty KK w tych kwestiach są poparte argumentami poza Bożymi to czy Bóg te argumenty na pewno popiera? Jeśli popiera to musi być to "udowodnione" Pismem Świętym itd., a skoro jest "udowodnione" to KK przedstawia zdanie Boga, którego istnienia nikt udowodnić nie może. Jeśli nie popiera to księża w takim razie robią coś indywidualnie i nie ma to nic wspólnego z naukami KK.
I Bóg nakazuje bronić życia i cały cywilizowany świat może wyznawać zasadę ochrony życia. Nie muszę wierzyć w Boga, aby być przeciwnym zabijaniu i traktować życie, jako wartość nadrzędną.
Argumenty dotyczące antykoncepcji również pośrednio wynikają z Pisma Świętego, jednak nie trzeba uznawać istnienia Boga aby zachować ich sens.
Na takiej zasadzie to działa.
Po drugie czytając Pismo Świętę czyta w Jego mniemaniu słowo Boże, a więc jeśli doszedł do takich wniosków to doszedł do nich za pomocą Boga, wiary w to że on jest i że to on przekazuje mu te słowa. Ksiądz z ambony to trochę inna kwestia, zwłaszcza że oni tam gadają różne pierdoły, osobiste wycieczki, niekoniecznie związane z nauką KK, ale jeśli kazanie jest prawdziwe, czyli tłumaczy wiernym słowo Boże, które przeczytał przed chwilą to znowu opinia budowana jest na bazie tego co przedstawia rzekomo Bóg.
Więc powtarzam, źródło poglądów katolickich stanowi Pismo Święte. Opierają się one właśnie na nim. Nie znaczy, że argumenty w nim zawarte nie mogą odnaleźć sensu poza wspólnotą katolicką. Nie znaczy, że arumenty o antykoncepcji chociażby nie mają sensu w starciu z ateistą.
Nie, bo moje pytanie jest przemyślane, na jakiego gwinta mam wykazywać tą siłę? Chyba i wyłącznie dla Boga, a skoro dla Boga, w którego nie wierzę to ja nie widzę tu argumentu i logiki.
Dla siebie chociażby. Jeżeli w wyżej wymienionych punktach widzisz błędy logiczne, proszę o konkretne ich wskazanie.
Niektórzy ludzie rezygnują z alkoholu na imprezach, bo uważają że są w stanie bawić się dobrze bez chemicznych wspomagaczy oraz samodzielnie zapanować nad humorem (i jest to główny powód). Robią to dla siebie. To, że ja silny nie jestem, mam własne siły w dupie a na imprezach schlewam się jak świnia, bo bez wspomagaczy nie potrafię się tak dobrze bawić, nie znaczy że poglądy owych ludzi są bezsensowne.
Dla Ciebie, bo seks z gumką uważasz za coś strasznego, pozbawionego kontroli?
Przyhamuj trochę z łaski swojej. Popełniasz ten sam błąd co w dyskusji z mgr.
Tam jest Intencja Boża + antykoncepcja porażką człowieka, bo człowiek traci kontrolę, a ja już przekazłem na ten temat swoja opinię. Po raz kolejny nie widzę argumentacji.
Wypunktowane na początku.
Znowu to samo. Pismo Święte = Słowo Boże, a więc katolicy doszli do tych rzekomych argumentów pod wpływem Boga, którego istnienia udowodnić nie mogą.
Jakie to ma znaczenie? Możemy odrzucić istnienie Boga, a argumenty dalej zachowają sens.
Podejrzewasz czy wiesz? W linku, który podałeś autor artykułu też próbował z tego zrobić mit, ja przedstawiłem jak to się logicznie układa, a Ty powtarzasz znowu za autorem, że to mit. Muszę pisać znowu to samo?
Nie spotkałem się jeszcze z takim stanowiskiem Kościoła, które nakazywałoby każdy stosunek kończyć ciążą.
O tym wcześniej, o tym wcześnie, o tym wcześniej... a ja tam dalej nic nie widzę
Bo odpowiedzią na ten fragment był praktycznie mój cały poprzedni post :
Argumentacja obu problemów nie ogranicza się do "bo tak nakazał Bóg". O czym piszę cały czas. Ona się na naukach Boga opiera, ale też w widoczny sposób poza nie wykracza. Argumenty mogą trafić zarówno do wierzących jak i niewierzących.
(...)
Mnie nie obchodzi czy autor tekstu na serwisie "ściąga.pl", doszedł do takich wniosków czytając Pismo Święte, czy słuchając księdza z ambony. Ja widzę tam logikę i sens, nawet będąc człowiekiem niewierzącym.
(...)
Ale przeczytaj cały ten tekst. Zobaczysz, że argumentacja nie ogranicza się do nakazu Boga, który nakazał ale dlaczego nakazał i jakie z tego płyną korzyści nie wie nikt. To są dość długie przemyślenia, poruszające kwestie siły człowieka, jego zdolności, możliwych skutków ubocznych stosowania antykoncepcji itd.
Szczeście? Raczej to, że dziewczyny idą do ginekologa i wszystko przebiega pod kontrolą lekarza. No i znowu pytanie za 100 punktów, ile procent kobiet odczuwa po takowych środkach antykoncepcyjnych skutki uboczne zagrażające zdrowiu? Nie chce się tu mądrzyć, bo tego pewny nie jestem, ale podejrzewam, że to będzie pewnie oscylować w okolicach 0,5 - 1,0 % , jeśli nie mniej
Kościół twierdzi po prostu, że podczas edukowania młodzieży należy również poruszać negatywne możliwe działania środków antykoncepcyjnych. Tylko tyle. A takowe istnieją, choćbyś nie wiem jakie tu wyniki obserwacji własnych przytaczał
Poczytaj sobie ulotki tabletek albo fora kobiece
VooDoo15 Luty 2010, 17:34
Post zacznę od tego, że zadam pytania i sam sobie na nie odpowiem . Dlaczego ludzie słuchają co ma KK do powiedzenia? Dlaczego żyją według zasad ustalonych przez KK? Bo wierzą, że stoi za tym Bóg, że KK jest tworem Bożym, że to Bóg stworzył zasady KK. No i o to mi właśnie w tym wszystkim chodzi, że tu wszystko rozbija się o Boga, każdy pogląd KK i każde jego stanowisko na dane tematy. Wyobraźmy sobie sytuację, w której teoretycznie ktoś udowadnia w 100%, że Boga nie ma, co wtedy ze stanowiskiem KK i jego poglądami? KK zamieniłby się w partie polityczną? Ludzie dalej by ich słuchali skoro okazałoby się, że wszystko o czym uczą jest fikcją i bajką stworzoną przez nich?
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
wiÄcej podobnych podstron