Chodzenie do kościoła
Fragment dokumentu:
ikiooo2 Listopad 2009, 14:53
Tutaj pytanie do wierzących. Czy chodzicie do kościoła? Jeżeli nie to dlaczego? A jeśli tak to z własnej woli, czy może jak was ktoś wyciągnie lub najzwyczajniej w świecie z nudów?
Euphoria2 Listopad 2009, 15:13
ja normalnie chodziłam do kosc raz możena 5miesięcy ale teraz musze chodzic co tydz bo musi być 50 mszy zaliczonych . Porazka ja chyba przez całe życie na tylu . nie byłam No ale teraz musze
Ciastek2 Listopad 2009, 17:26
nie chodzę mimo że jestem katolikiem ... ponieważ kościół został zbyt przekształcony .. i teraz to bardziej jest biznes
Fruktoza2 Listopad 2009, 19:57
Taa... raz w miesiącu się zdarzy. Wiem, beznadziejna ze mnie katoliczka, bo jak już idę, to z przymusu. Ale żeby nie było, do kościoła większych zarzutów nie mam i nie uczęszczam tam tylko z mojego cholernego lenistwa.
Był okres kiedy chodziłam do kościoła codziennie przez dwa tygodnie. Ale to co innego, bo to był obóz i ciekawe msze w wspaniałym gronie (nie, to nie była sekta)
biedroneczka9 Listopad 2009, 19:08
Ech. Przyznam się, że chodzę rzadko, a to dlatego, że po prostu nie czuję takiej potrzeby. Niby uczestniczenie we mszy z grupą innych wiernych to większe, bardziej uroczyste przeżycie duchowe, ale jakoś mnie to nie zachęca do cotygodniowego czy chociażby comiesięcznego chodzenia do kościoła.
Tośka!9 Listopad 2009, 19:20
No ja również nie jestem taką aż katoliczką żeby biegać co niedzielę do Kościoła.. Ale niestety mam rok świętości (bierzmowanie) i teraz Kościół to jak mój 3 dom:P
czancza11 Listopad 2009, 22:32
Nie chodzę, bo nie mam czasu i jestem leniwa
fi13 Listopad 2009, 13:50
Chodzę do kościoła. W niedziele, w większe święta. Nie przeszkadza mi w tym nastawiona na finanse pozycja kościoła, nie przeszkadza mi ta coraz dziwniejsza, naciągana instytucja, nie przeszkadzają mi księza pedofile, czy inne cioty. Modlę się do Boga, a nie do jakiegoś starego piernika.
Mogget13 Listopad 2009, 15:01
Nie przeszkadza mi w tym nastawiona na finanse pozycja kościoła, nie przeszkadza mi ta coraz dziwniejsza, naciągana instytucja, nie przeszkadzają mi księza pedofile, czy inne cioty. Modlę się do Boga, a nie do jakiegoś starego piernika.
Zdrowe podejście do sprawy, mogę się pod tymi słowami podpisać swoimi górnymi kończynami
VooDoo10 Grudzień 2009, 01:19
Nie chodzę, bo to była by z mojej strony bezczelność z mojej strony. Nie zgadzam się w prawie niczym z kościołem to jakie mam prawo tam zajrzeć? Poza tym tak jak już kiedyś napisałem, kwestia naszej wiary, dobrych uczynków, szczerzej modlitwy itd. moim zdaniem rozgrywa się wewnątrz nas (duszy, serca, jak kto woli), a nie w budynkach zwanych kościołami.
Szeida3 Kwiecień 2010, 00:25
Nie chodzę, bo to była by z mojej strony bezczelność z mojej strony. Nie zgadzam się w prawie niczym z kościołem to jakie mam prawo tam zajrzeć?
Oj, VD. Czy aby nie przesadzasz?
Nie zgadzasz się, to swoją drogą, ok. Ale, żeby zaraz nie mieć prawa? Żeby bezczelność?
Masz prawo, bo idziesz do Boga. Do Jego Domu.
Ze mną było tak, że długo chodziłam do Kościoła. Byłam wychowana w sposób chrześcijański, co niedziela Msza - to prawie jak tradycja. Właśnie, tradycja. Im stawałam się starsza zaczynałam się nad tym zastanawiać. Chodziłam, bo tak trzeba było. Tak samo jak to, że w niedziele oglądałam Familiadę i Złotopolskich czy jadłam rosół. Msza była mniej więcej na tym samym poziomie.
Potem, zaprzyjaźniłam się z księdzem, który był (jest, tylko, że w innej parafii) wspaniałym człowiekiem. Bywałam wtedy w Kościele regularnie w niedzielę, czasami w pozostałe dni również, z potrzeby ducha, mimo, że z ów księdzem nigdy szczególnie o sprawach duchowych nie rozmawialiśmy.
Później, nastąpił we mnie jakiś kryzys wiary i przez dwa, trzy lata nie chodziłam do Kościoła w ogóle. Byłam najmądrzejsza, wiedziałam o Kościele najwięcej i oczywiście widziałam w nim same wady i ciemne strony.
Ostatnio, dochodzę do wniosku, że dorosłam do wiary. Bo skoro człowiek idzie się modlić, to co go obchodzi to jakim samochodem jeździ ksiądz? Co go to obchodzi, że jednogłośne modlitwy i śpiewy wyglądają jak sekta? To wszystko jest nieważne, bo idziemy do Boga. Święte słowa, Fi!
Wprawdzie jeszcze się nie odważyłam na spowiedź, ale chciałabym, żeby wiara się we mnie obudziła na nowo. Ktoś, kto po prostu wierzy, nie potrzebuje dowodów na cokolwiek.
Andrzej4 Kwiecień 2010, 21:33
Nie chodzę do kościoła ponieważ Bóg jest wszędzie
Fruktoza5 Kwiecień 2010, 14:21
Tak jak w tym democie? Chodzę do kościoła, więc jestem katolikiem. Czasami stoję w garażu, więc jestem samochodem.
U mnie nic się nie zmieniło. Nie nazywam się katolikiem, dlatego, że raz w miesiącu i święta można mnie spotkać w kościele. Ale nie uważam się też za ateistkę dlatego, że jednak częściej mnie w tym kościele nie ma, niż jestem.
I ja również się zgadzam z tym, co zauważyła fi. Jeżeli nazywamy się katolikami, to co nas obchodzi, co robią księża, jak żyją? Jeżeli tak naprawdę powinno zależeć nam na Bogu.
Hollow6 Kwiecień 2010, 12:12
Chodzę z przymusu, mam bardzo wierzącą rodzinę i chyba by mnie wydziedziczyli jakbym przestała chodzić ale uważam się za ateistkę. W kościele się nudzę strasznie, nie widzę sensu w stanu tam i powtarzaniu tego samego.
Butapren29 Kwiecień 2010, 10:20
Ja wierzę że Bóg istnieje, ale do kościoła nie chodzę. Zdarza się, że się modlę, ale wolę robić to sama w ciszy i skupieniu. Dlaczego, skoro wierzę, nie chodzę do kościoła? Bo modlitwa ważna będzie nawet wtedy, kiedy pomodle się w domu czy w autobusie.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
wiÄcej podobnych podstron