Czy ludzie się zmieniają?
Fragment dokumentu:
Fruktoza11 Październik 2009, 10:16
Czy uważacie, że ludzie się zmieniają? Nagle pod wpływem czegoś zmieniają swoje zachowanie na lepsze lub na gorsze? Czy jednak myślicie, że ludzie zawsze są tacy sami, a dopiero po pewnym czasie pokazują swoje prawdziwe ja.
Odbyłam wiele dyskusji na ten temat i bardzo ciekawi mnie Wasze zdanie (;
michasw11 Październik 2009, 10:48
Ja sądzę, że tak, zmieniają się, np pod wpływem środowiska albo też jakiegoś wypadku czy utraty kogoś bliskiego. Niektórzy nie umieją się pozbierać po takim czymś i wtedy sięgają po narkotyki, alkohol. Ale jest też na odwrót - ci, którzy się z tego wygrzebali ostrzegają innych żeby sie w to nie pakowali.
Mr.Black11 Październik 2009, 10:52
ludzie często się zmieniają wystarczy ze poznają jakąś 1 osobę a ich życie może obrócić się do góry nogami a czasem nawet po utracie kogoś ważnego osoba pozostaje sobą
Szeida11 Październik 2009, 11:52
Jasne, że się zmieniają, czasami pod wpływem kogoś/czegoś, czasami sami z siebie.
Mogę być przykładem, zawsze byłam osobą spokojną, poważną, ustatkowaną, poważnie myślącą o życiu, nie cierpiałam imprez, spotkań z ludźmi, tylko mój chłopak się liczył. Czułam się lepsza od tych, którzy piją piwo na dyskotece etc.
No i w styczniu, obudziłam się jako całkiem nowa osoba
Imprezuję przy każdej okazji, najchętniej spotykam się ze znajomymi, piję, palę. W końcu nauczyłam się pić piwo, po prostu żyje dzisiaj, a nie jutro, chociaż i tak w mniejszym stopniu niż te parę miesięcy temu. W moim przypadku jak sądzę, przyczyna leży w tym, że jak miałam 16-ście i więcej lat, to się po prostu nie "wyszumiałam". Więc prędzej czy później musiało to nadejść
Fruktoza12 Październik 2009, 20:01
No właśnie, ludzie na pewno zmieniają się pod wpływem towarzystwa, zmiany środowiska, dojrzewania. Ale mi tu nie chodzi o zmianach poglądów w miarę dorastania.
Znałam pewną dziewczynę około 9 lat. Nigdy nie miałyśmy ze sobą żadnych konfliktów, aż pod wpływem czegoś strasznie zmieniła swoje zachowanie. Zraziła do siebie nie tylko mnie, a resztę osób przebywających z nią na co dzień. Właśnie na tym przykładzie według mojej przyjaciółki ludzie nie zmieniają się, zawsze są tacy, tylko to ukrywają, a dopiero po pewnym czasie, gdy im coś nie gra, lub nie chcą już udawać wychodzi jacy to są naprawdę.
I jeszcze jedna sytuacja, podczas rozmowy z kumpelą.
- Zmieniłaś się!
- Ludzie się nie zmieniają.
- A prawda, ludzie są fałszywi i dwulicowi.
Może w tym moim spontanicznym stwierdzeniu jest trochę prawdy i ludzie rzeczywiście się nie zmieniają, a kierują się w życiu hipokryzją?
biedroneczka13 Październik 2009, 21:12
Tak, zgodzę się z Wami - moim zdaniem ludzie się zmieniają, czy to dla kogoś, pod wpływem środowiska czy po prostu dla siebie (oczywiście nie tylko na lepsze, ale i na gorsze). Może się jednak zdarzyć, że pod wpływem jakiegoś czynnika mimo zmiany ukażą swoje, że tak powiem, prawdziwe "ja", mimowolnie czy też nie, bo pewne rzeczy mamy po prostu wpisane w genach i nie da się od nich uciec.
A ci, którzy przez ileś lat udają, ukrywając gdzieś swoją prawdziwą naturę, to już inny gatunek... Takich ludzi szczerze nienawidzę.
ikiooo15 Październik 2009, 15:12
Oczywiście, że się zmieniają. Jestem przykładem .
Szeida19 Marzec 2010, 14:09
A macie w sobie coś takiego, że miesiąc temu robiliście jakiś test i dzisiaj go powtarzacie i Wam wychodzi coś innego?
Głupi przykład, głupia rzecz, ale na tym też możemy spostrzec fakt, że się zmieniamy.
kamellia22 Marzec 2010, 19:54
Ludzie się zmieniają- jestem tego pewna. Często pod wpływem wypadku jakiego doświadczyli bądź śmierci osoby bliskiej...mnie na pewno zmieni wczorajszy dzień gdy rano dowiedziałam się, że mój kolega którego znałam od przedszkola miał w nocy zawał z wylewem. A w sobotę jeszcze z nim rozmawiałam...
w takich chwilach człowiek inaczej myśli, bo może ja dziś się położę spać i jutro już nie obudzę? - to zmienia ludzi....
veradrake23 Marzec 2010, 18:40
Zmieniają się i to bardzo. Wszystko zależy od tego z kim masz kontakt, jaki jest status społeczny co cię w życiu spotkało itd.
Fruktoza5 Kwiecień 2010, 14:27
Ustawiłam sobie raz taki niewinny na pozór opis: People change. Który ku mojemu zdziwieniu bardzo poruszył moich znajomych. Dostałam między innymi takie wiadomości:
1) `Powinnaś tam wpisać don't.`
2) `Monika pieprzy jak potłuczona.`
3) `Do niedawna myślałam odwrotnie, ale w tej chwili zgadzam się z tym stwierdzeniem.`
4) `Ludzie się zmieniają, ale tylko na gorsze.` - co mi się bardzo spodobało.
A ja nadal będę broniła tego, że ludzie się zmieniają. Niekoniecznie jest to ich własna decyzja, dość często nie zdają sobie nawet z tego sprawy i na stwierdzenie `zmieniłaś się` odwracają się od ciebie i obrażają `jak ty możesz tak uważać?`.
Jagodowa147 Kwiecień 2010, 21:33
Ludzie się zmieniają, takie jest moje zdanie. Często pod wpływem jakiegoś wydarzenia: śmierci bliskiej osoby, odejście przyjaciela, rozstania z ukochanym/ą. Zmiana może być spowodowana również działaniem innych ludzi.
Na przykład daję moją koleżankę. Zadawała się z pewnymi dziewczynami, na pierwszy rzut oka miłe, sympatyczne, życzliwe, a tak na prawdę cały czas wbijały jej do głowy swoje zdanie na różne tematy, mówiły kto jest zły, a kto dobry i z kim ma się zadawać. Poprzez właśnie takie mącenie w głowie człowiek może obrócić swoje życie do góry nogami.
Szeida8 Kwiecień 2010, 22:19
A ja nadal będę broniła tego, że ludzie się zmieniają. Niekoniecznie jest to ich własna decyzja, dość często nie zdają sobie nawet z tego sprawy i na stwierdzenie `zmieniłaś się` odwracają się od ciebie i obrażają `jak ty możesz tak uważać?`.
Dokładnie tak. Ale dość często nasza zmiana jest świadomą decyzją. Dojrzewamy albo dochodzimy do wniosku, że dłużej tak i tak zachowywać się nie możemy, bo nie wypada, bo głupio etc.
VooDoo12 Kwiecień 2010, 00:57
Czy ja wiem czy się zmieniamy. Nie wykluczam tego, bo rzeczywiście pod wpływem jakiegoś dla nas ważnego wydarzenia (czyjaś śmierć czy cokolwiek innego) jesteśmy zdolni do zmiany, ale nie jest to dla mnie częste.
Jak dla mnie większość ludzi zmienia po prostu maski, to społeczeństwo, otoczenie wymusza na nas rzekome zmiany. Na przykład wspomniane przez Was dojrzewanie... nie zrobimy tego czy tamtego, bo nie robią tak inni dorośli czy rówieśnicy. Mimo to w każdym z nas zostaje coś z dziecka i jestem pewny, że lwia część osób na świecie jak jest sama, przykładowo w domu, to robi wiele rzeczy, których normalnie w towarzystwie by nie robiła. Tak jak wspomniałaś Szeida, "bo głupio, bo nie wypada", ale takie myślenie wymusza na nas społeczeństwo, boimy się odrzucenia i wyśmiania.
Tak samo jest ze światopoglądami, przebywamy w jednej grupie ludzi to często przejmujemy ich punkt widzenia, a jak zmieniamy otoczenie to znowu dochodzimy do wniosku, że obecni znajomi mają jednak rację itd.
Tak jest ze wszystkim. Jestem przekonany, że ludzie mimo wszystko w głębi duszy zawsze pozostają tacy sami, a na zewnątrz często pokazują swoje maski "bo nie wypada, bo głupio, bo tak robią inni, bo będę wyśmiany, bo po co się negatywnie wyróżniać" ....
Alvez7 Maj 2010, 11:11
Moim zdaniem jedyna pewną stałą w życiu jest zmiana .
Kiedy jest to rozłożone w czasie, to przeważnie tego nie zauważamy, ale każdy z nas zmienia się cały czas. Są oczywiście tez momenty zwrotne, w których zmiana dokonuje się praktycznie natychmiast. W moim życiu był taki moment, i o 180 stopni wszystko się zmieniło, ale zrozumiałem też że ten moment kulminacyjny, był spowodowany wszystkimi wcześniejszymi doświadczeniami.
Co do zmian, to miałem tez pewną sytuacje w rodzinie. Moja siostra chciała wziąć rozwód z moim szwagrem, bo już nie wytrzymywała całej sytuacji, i w ogóle się nie dziwiłem, ponieważ sytuacja była tragiczna. Jednak wiedziałem ze w głębi serce mój szwagier jest dobrym człowiekiem, dlatego nakłoniłem moja siostrę do tego by dała mu ostatnią szansę ze względu na dzieci. Przeprowadziłem z nim parę poważnych rozmów, zachęciłem go do zmiany, ogólnie myślę ze wiele spraw mu wytłumaczyłem. Teraz są szczęśliwą, kochającą rodziną, a sprawa wyglądała tragicznie.
Społeczeństwo oczywiście wymusza na nas pewne zachowania, i wielu ludzi ubiera często maski, ale to jest takie obustronne, my ubieramy maski z powodu społeczeństwa, a społeczeństwo jest takie z powodu naszych masek.
Moim zdaniem to najważniejszą, i zarazem najcięższą sprawą jest uwolnienie się od społeczeństwa. Uwolnienie się od tego co inni o nas myślą, i nie robienie różnych rzeczy tylko dlatego że społeczeństwo tak robi, lub tego wymaga.
Mi np. pomogły w tym książki, głównie z psychologii i duchowości
BusyBee10 Maj 2010, 21:30
Czy uważacie, że ludzie się zmieniają? Nagle pod wpływem czegoś zmieniają swoje zachowanie na lepsze lub na gorsze? Czy jednak myślicie, że ludzie zawsze są tacy sami, a dopiero po pewnym czasie pokazują swoje prawdziwe ja.
Odpowiedź na pytanie jest oczywista. Wystarczy, że sie zastanowisz kim byłaś np. 10 lat temu
Myśle, że esencja tego tematu jest jednak ukryta w pytaniu sugerującym drugą odpowiedź
Upomnę się jednak o zachowanie logiki - nie można traktować wszystkich ludzi jako zbiór takich samych jednostek, bo każdy jest inny i przejawia inne zachowania.
Można jednak z całą pewnością powiedzieć, że bardzo często zdarza się w dzisiejszych czasach, że relacje, które utrzymujemy z innymi są powierzchowne. Istnieje też bardzo wiele powodów, dla których ludzie chcą być postrzegani jako ktoś, kim nie są...
Fruktoza11 Maj 2010, 14:27
Odpowiedź na pytanie jest oczywista. Wystarczy, że sie zastanowisz kim byłaś np. 10 lat temu
Napiszę jeszcze raz, że nie chodzi mi o dorastanie, dojrzewanie, bo to jest wiadome, że ludzie wraz z wiekiem zmieniają się fizycznie i psychicznie, inaczej zaczynają myśleć, na inne rzeczy zwracać uwagę.
Upomnę się jednak o zachowanie logiki - nie można traktować wszystkich ludzi jako zbiór takich samych jednostek, bo każdy jest inny i przejawia inne zachowania.
Dlatego pytam się, czy zmienianie poglądów i zachowanie jest przeznaczone dla wszystkich ludzi od tak, z dnia na dzień, czy jednak pod tym kryje się coś więcej, jakieś szczególne czynniki, że jedni tak postępują, a inni nie?
BusyBee12 Maj 2010, 11:42
Odpowiedź na pytanie jest oczywista. Wystarczy, że sie zastanowisz kim byłaś np. 10 lat temu
Napiszę jeszcze raz, że nie chodzi mi o dorastanie, dojrzewanie, bo to jest wiadome, że ludzie wraz z wiekiem zmieniają się fizycznie i psychicznie, inaczej zaczynają myśleć, na inne rzeczy zwracać uwagę.
W takim razie o jakie zmiany chodzi?
Bershka12 Maj 2010, 16:20
Ludzie się zmieniają z tym, że to od człowieka jak i jego otoczenia oraz doświadczeń zależy czy na lepsze czy na gorsze ... ja też ciągle się zmieniam mam nadzieje, że na lepsze ale ciagle dreczy mnie myśl czy oby na pewno
Fruktoza12 Maj 2010, 19:19
W takim razie o jakie zmiany chodzi?
Znamy pewną osobę kilka/kilkanaście lat, dobrze się z nią dogadujemy, często razem przebywamy, a tu nagle z dnia na dzień wszystko zaczyna się psuć, osoba ta zmienia towarzystwo, poglądy. Po co? Chęć zmiany, zaistnienia na siłę, czy w końcu odkrywa swoje własne "ja" tak długo w sobie ukrywane?
BusyBee12 Maj 2010, 19:41
Znamy pewną osobę kilka/kilkanaście lat, dobrze się z nią dogadujemy, często razem przebywamy, a tu nagle z dnia na dzień wszystko zaczyna się psuć, osoba ta zmienia towarzystwo, poglądy. Po co? Chęć zmiany, zaistnienia na siłę, czy w końcu odkrywa swoje własne "ja" tak długo w sobie ukrywane?
Na siłę szukasz ogólnej przyczyny, pod którą można będzie podpiąć więcej przypadków. Każdy jest inny i musisz zastanowić się bardziej, nad tym jakie mogły być powody takiej nagłej zmiany zachowania Twojej znajomej. Wyobrażam sobie co najmniej kilka scenariuszy.
Opowiem Ci moją historię, ponieważ zareagowałam kiedyś dość podobnie do sytuacji, o której opowiadasz. Otóż po dłuższej znajomości z pewnym chłopcem, on miał nadzieję, że będziemy już razem zawsze i stworzymy piękną rodzinę. Jednak pewnego dnia wybraliśmy się razem w podróż, podczas której poznałam ciekawych ludzi. Odkryłam wówczas w sobie potrzebę dalszego poznawania siebie i świata. Niestety stanęło to na drodze mojej przyszłości z tym chłopakiem, bo zrozumiałam, że mamy odmienne potrzeby i wymagania wobec życia.
Fruktoza12 Maj 2010, 20:46
Na siłę szukasz ogólnej przyczyny, pod którą można będzie podpiąć więcej przypadków.
Nic na siłę nie szukam. Zakładając temat od początku wiedziałam o co mi chodzi. Wiem także, że można go różnie interpretować, to dobrze. Więc co jak co, ale szukanie odpowiedzi na siłę sobie wypraszam
Przepychanek słownych i historyjek odmiennych zachowań jest dużo, ale one schodzą z tematu, więc dajmy się wypowiedzieć innym.
denver13 Maj 2010, 00:52
Myślę, że to nie ludzie się zmieniają a okoliczności. Analogia jaka przychodzi mi w tym momencie do głowy być może idzie o krok za daleko, ale myślę sobie o poziomach konotacji i denotacji przekazu audiowizualnego. No bo dajmy dziesięciu osobom aparaty do łapek i poprośmy o sfotografowanie jednego budynku. Prawdopodobnie otrzymamy w efekcie dziesięć zdjęć tak od siebie różnych, że aż ciężko będzie się połapać w tym, że pstrykano ten sam obiekt. Kolory, cienie, kadry, kąty, filtry- wszystko ma jakiś obszar pod-znaczenia. Wydaje mi się, że podobnie jest z ludźmi. Myślę sobie o człowieku jak o bezbrzeżnym potencjale, który w różnych okolicznościach i relacjach z innymi ludźmi generuje ekstremalnie różne samo-realizacje. Dlatego problem zadany przez Fruktozę: chęć zaistnienia na siłę czy odkrycie latami ukrywanej mojości odczytuję w sposób niejako spłycający całą kwestię złożoności człowieka i w ogóle relacji, napięć i dynamik jakie między ludźmi zachodzą. Jeżeli o moje doświadczenie idzie - to już dawno zauważyłam, że przy różnych ludziach zachowuję się na extreme różne sposoby. Nie jest to kwestia konformizmu a różnicy jakościowej konkretnych przypadków. Mam takie grupy znajomych, którzy opowiadają o mnie w kategoriach najwyższej złośliwości, cynizmu, nihilizmu i chorobliwej agresji, mam też takich, którzy użalają się nad moim naiwnym idealizmem, skłonnościami metafizycznymi i ogólnie nad tym, żem jest człowiek-lukier. I to są ludzie plus opinie z jednego wycinka czasu, a co dopiero kiedy spojrzymy na wszystko w kategoriach progresu! "Ludzie się zmieniają" jest stwierdzeniem poprawnym na płaszczyźnie języka, natomiast w głębszej dyskusji należy rozważyć definicję zmiany jako takiej, w ogóle człowieczeństwa i bytu, bo problem jest arcyciekawy. Ja żyję w ciągłym poczuciu ograniczenia przez język, więc staram się być ostrożna w wydawaniu ostatecznych opinii na abstrakcyjne tematy; zamiast prostej odpowiedzi lubię postawić jeszcze bardziej skomplikowane pytanie. Czy jeden i ten sam obiekt na: 1) zdjęciu czarno-białym plus sfotografowany od dołu 2) zdjęciu w technikolorze, fotografowany prostopadle będzie miał jedną czy dwie osobne ontologie?
denver13 Maj 2010, 11:12
Jak wynia z dalszej treści mojego posta - nie jestem przekonana. Nie umiem sobie odpowiedzieć - czy człowiek, który staje się składnikiem nowych rzeczywistości - to ten sam człowiek w nowym otoczeniu, czy człowiek zmieniony przez jakieś skomplikowane reakcje chemiczne (:
BusyBee13 Maj 2010, 20:04
Jak wynia z dalszej treści mojego posta - nie jestem przekonana. Nie umiem sobie odpowiedzieć - czy człowiek, który staje się składnikiem nowych rzeczywistości - to ten sam człowiek w nowym otoczeniu, czy człowiek zmieniony przez jakieś skomplikowane reakcje chemiczne (:
Twoja wypowiedź jest jednakowoż pełna metafor, wole to przełożyć na swój język zawsze Myśle, że człowiek się rozwija na wielu płaszczyznach, a rozwój to zmiany. Rozwija się nasza psychika, uczymy się nowych rzeczy, coraz więcej rozumiemy z wiekiem. Rozwija się świadomość, obejmujemy spojrzeniem coraz szersze pole widzenia.
Wiadomo, że niektórym to idzie szybko, a niektórym tak wolno, że w ogóle tego nie widać Wielu z nich po prostu nie wie, że po osiągnięciu dorosłości, można się dalej rozwijać
pyskacz14 Maj 2010, 11:04
Hm... myślę, że się nie zmieniają tylko pod wpływem innych ludzi, bądź jakichś wydarzeń pokazują swoje prawdziwe JA, to które przez wiele lat drzemało w nich, a tu jakaś sytuacja i bach! Pokazują swoje prawdziwe oblicze
BusyBee15 Maj 2010, 00:30
JA to taki przeszkadzacz w poznawaniu tego co wartościowe... potrafi sprawić dużo problemów
denver19 Maj 2010, 00:11
@BusyBee - posługuję się metaforyką, bo wydaje mi się najbardziej odpowiednią formą dyskursu na temat pojęć niejako abstrakcyjnych. Trudno sprzeczać się ze stwierdzeniem, że "ludzie się zmieniają" jest słuszne w kategoriach języka potocznego. Ale ja jestem z natury nieufna wobec zbyt prostych rozwiązań. (: Jeżeli ta dyskusja ma być dyskusją, to ma dla mnie sens tylko wtedy, o ile dojdziemy w niej do ciekawych wniosków spod różnych kątów patrzenia. Nie interesuje mnie zgadzanie się na oczywistości i powtarzanie klisz, które wynikają z natury języka. Soł, na takim etapie jestem zainteresowana zastanowieniem nad ontologicznym statusem człowieka i zmiany jako pojęcia. Powtarzam moje pytanie, i chcę wierzyć, że ktoś się go podejmie - czy dynamika rzeczywistości wokoło człowieka zmienia go (w kategorii redefinicji jego wewnętrznej struktury) czy wydobywa (naświetla, eksponuje, katalizuje) czynniki, które były w nim wcześniej, ale okazały się nieużyteczne względem innej natury okoliczności?
BusyBee22 Maj 2010, 13:44
Hmm... dla mnie stwierdzenie 'ludzie się zmieniają' jest proste, nie uproszczone.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
wiÄcej podobnych podstron