Depresje, nerwice i inne zaburzenia.
Fragment dokumentu:
Szeida29 Grudzień 2009, 22:07
Cóż. Nie wiem czy tak było zawsze, ale dzisiaj, w dzisiejszym pośpiechu, w dzisiejszej mentalności wielu z nas po prostu... hmm... kapituluje społecznie. Choruje na depresje, nerwice czy ma jakiekolwiek inne zaburzenia. Oczywiście, wpływają na to różne czynniki, nie tylko ten jeden o którym wspomniałam.
Stąd moje pytania. Spotkaliście się z osobami cierpiącymi psychicznie? A może żyjecie z takimi na co dzień? Uważacie, że sami chorujecie? Jak żyć z takimi osobami? Lekceważyć chorobę, jak gdyby nigdy nic jej nie dolegało? Opieprzać? Rozczulać się? Dawać złote rady?
Myślicie, że takie osoby należy "odsuwać" od społeczeństwa, bo jest zwyczajnym wariatem?
Oczywiście, nie podchodźcie proszę do tematu zupełnie z medycznego punktu widzenia...
Hollow30 Grudzień 2009, 11:20
Ja już dawno skapitulowałam społecznie, moim zdaniem nie nadaję się do życia w społeczeństwie:/ Wariaci są jednak potrzebni społeczeństwu, daje to jakieś urozmaicenie
Euphoria15 Luty 2010, 01:47
W mojej klasie jest taka nerwiczka. Jednego dnia jest normalna ,następnego przesiedzi cały dzień cicho wpatrując się w coś.Mówi,że to przez to ze bierze coraz silniejsze leki.Wspominała także ,ze często ma myśli samobójcze.Nie wiem jak ją traktować ,myślę ze mało osob chce z nią być bo ludzie w tym wieku chcą się bawić i nie przejmować się ludźmi którzy są chorzy i ''zamulają''
kamellia20 Luty 2010, 20:24
No cóż ja od prawi dwóch lat żyję z diagnozą ,że choruję na nerwicę i nie uważam się za wariatkę- jest to po prostu choroba XXI wieku jak mówią. Moim zdaniem najważniejsze w przypadku takiej przypadłości jest odpowiednie dobranie leków i ich systematyczne zażywanie.I szczerze to naprawdę da się z tym zupełnie normalnie żyć tylko trzeba dać sobie pomóc tj.iść do lekarza i zacząć się leczyć. Myślę, że większości osób, które mnie znają nawet do głowy by nie przyszedł pomysł, że ja mogę chorować na nerwicę. Więc uważam,że odsuwanie takich osób jak ja i uważanie ich za wariatów jest co najmniej bezpodstawne,bo w 90% są to zupełnie zwykli ludzie.
Butapren20 Luty 2010, 21:05
Ja żyje z nerwicą od trzech lat. Zachorowałam wcześnie, bo moja mama będąc w ciąży, miała dwa ataki nerwicy. Właściwie od dziecka jestem nerwowa. Zaczęło sie od tupania nogami, strzelania fochów i masakrycznego wrzasku. Później były tiki wszelakiego rodzaju. Teraz bezsenność, nerwowość, nadpobudliwosc. Lekarka powiedziala, ze potrzebuje spokoju. Zeby miec spokoj musiałabym sie jednak wyprowadzić z domu... Wiec póki co zostają mi leki. Nie jest źle :-) Mam nadzieje ze nie bedzie gorzej.
Szeida25 Kwiecień 2010, 22:34
Moja mama ma nerwicę lękową od kilku lat, leczyła się tabletkami od których się uzależniła, teraz w końcu wzięła się w garść i chodzi do psychologa. Mam nadzieję, że jej pomoże, bo osobiście już nie daję z nią czasami sobie rady.
Nigdy nie wiem co zrobić w takiej sytuacji, czy z grubej rury czy delikatnie. Tak źle i tak niedobrze. Chorą osobę zacznie się opieprzać - to ta się czuje jeszcze gorzej. Zacznie się do niej delikatnie - to będzie się nad sobą rozczulać.
Na pewno nie należy odsuwać się od takich osób, ani je separować od społeczeństwa. W ogóle nie wpadłabym na taki pomysł.
Zastanawiam się czasami nad sobą. Też na pewno nie jestem "normalna", ale kto dzisiaj jest. Podejrzewałam u siebie Borderline (Pograniczne Zaburzenie Osobowości - dla zainteresowanych -
http://bpd.szybkanauka.net/). Pasuje do mnie 90% charakterystyki. Mam praktycznie wszystko oprócz myśli samobójczych i im podobnych. Mam zamiar wybrać się do psychologa któregoś dnia, żeby to potwierdził albo zaprzeczył.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
wiÄcej podobnych podstron