Film a książka?
Fragment dokumentu:
Dzika_kotQa28 Październik 2009, 20:13
Czy uważacie że przełożenie książki na film to dobre rozwiązanie, czy tylko książki na podstawie, których nakręcono film są znane i zaliczane do bestselerów?
michasw28 Październik 2009, 21:31
Nie oszukujmy się w dzisiejszych czasach naprawdę niewiele osób czyta książki, dużo bardziej popularne są filmy. Przypuszczam, że powstało dużo filmów, o których nawet nie wiemy, że są na podstawie jakiejś książki.
Szeida28 Październik 2009, 23:30
Pomysł dobry, często tylko z realizacją jest problem.
Ja lubię ekranizacje książek, tyle, że (prawie) zawsze najpierw czytam, potem oglądam, zdarza się też, że się przy tym rozczarowuje i klnę jak można było tak zbezcześcić książkę!
Niektóre jednak ekranizacje są naprawdę w porządku, zdarza się, że przewyższają książkę. Za przykład mogę podać choćby "Pamiętnik" Sparksa. Powieść świetna, ale film przepiękny. Dzięki aktorom przede wszystkim.
Także jestem za produkcją filmów w oparciu o tekst.
Nie ekranizacja czyni z książki bestseller jednak.
I osobiście ubolewam nad tym faktem:
biedroneczka30 Październik 2009, 15:51
Pomysł dobry, często tylko z realizacją jest problem.
Właśnie. Oczywiście, zdarzają się świetne ekranizacje na podstawie świetnych książek (np. "Zielona mila" czy "Władca Pierścieni" chociażby), ale można też - niestety - zrobić beznadziejną ekranizację wspaniałej książki i odwrotnie.
Czekam teraz na "Smętarz dla zwierzaków", będzie w czwartek w TV i zobaczymy, do której kategorii go zaliczę... Książka była genialna, ale słyszałam, że film kiepski i schrzanili zakończenie. :]
Lubię sobie zawsze porównać film z książką, ale staram się najpierw czytać, a potem oglądać filmową adaptację. Mimo wszystko jednak przeważnie wolę książki, jako że moja wybujała wyobraźnia daje mi nieograniczone wręcz pole do popisu, a w filmie, wiadomo, wszystko jest już wykreowane.
VooDoo13 Grudzień 2009, 22:45
To zależy, bo czasami ekranizacje zachęcają osoby do przeczytania książki, ale jednak gdy najpierw przeczyta się książkę to ekranizacja zazwyczaj jest beznadziejna, pomija dużo wątków i niszczy wyobrażenia czytelnika jakie miał po przeczytaniu książki na temat bohaterów i na temat świata z książki.
biedroneczka23 Grudzień 2009, 23:58
ale jednak gdy najpierw przeczyta się książkę to ekranizacja zazwyczaj jest beznadziejna, pomija dużo wątków i niszczy wyobrażenia czytelnika jakie miał po przeczytaniu książki na temat bohaterów i na temat świata z książki.
Racja, zazwyczaj tak jest, ale oglądałam ostatnio "Charliego i fabrykę czekolady" - film pozwolił mi znowu uwierzyć, że można zrobić dobrą ekranizację! Był świetny, kolorowy, magiczny... Prawie idealnie przedstawiał moje wyobrażenia (a to się rzadko zdarza), począwszy od Charliego i jego rodziny (dziadkowie jak wyjęci z mojej wyobraźni!), a skończywszy na wnętrzu fabryki. Jedynie postać Willy'ego Wonki trochę odbiegała od mojej wizji, ale ten filmowy całkiem mi odpowiadał.
A skoro już jesteśmy przy ekranizacjach książek Roalda Dahle, to "Matylda" też mi się bardzo podobała - ach, ta Agata Pałka... xD
Julia171724 Styczeń 2010, 13:08
jeśli chodzi o przekładanie lektur szkolnych to
jestem za
natomiast inne ... ;/
Mogget28 Styczeń 2010, 21:55
jeśli chodzi o przekładanie lektur szkolnych to
jestem za
natomiast inne ... ;/
Lektur to się czytać nie chce, tak? Ech
denver27 Kwiecień 2010, 19:41
To nie jest takie proste. Język tekstu pisanego i język filmu to są dwa różne światy. To nieporównywalne. Z książką w dłoni rusza wyobraźnia. Oczywiście na tyle, na ile pozwalają na to ograniczenia w konstrukcji czasu, budowaniu przestrzeni, opisu postaci. Tekst powiela możliwości interpretacyjne poprzez formę, sposób budowania zdań, dobór słów, stylizację. Film narzuca pewien kształt przedstawionej rzeczywistości, ale symbolika jego wymowy może wychodzić poza kompetencje tekstu. Barwa filtru, tempo zmieniających się kadrów, umieszczanie w konkretnych scenach odpowiednio nacechowanych przedmiotów (vide: "Lśnienie", zwróćcie uwagę, że w absolutnie każdej scenie znajduje się jakiś przedmiot w kolorze czerwonym; na koniec śmierć Jacka w bieli, dominacja dobra), itd.
Tak naprawdę dla tekstu i filmu wspólna jest głównie fabuła. Niejednokrotnie durnie napisana książka, kiepska technicznie i debilna w przekazie - ma na tyle chwytliwą fabułę, że po przeniesieniu jej na ekran powstaje arcydzieło. Z drugiej strony - są książki, których nie da się "przetłumaczyć" na film. No spróbujcie sfilmować Gombrowicza! Próbowano, ale skutki... Wiadomo.
Interesuje mnie powstawanie dobrej literatury i dobrego kina, a jakieś wewnętrzne relacje między jednym a drugiem to już dla mnie kwestia drugorzędna. (:
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
wiÄcej podobnych podstron