Moda na sukces forum!
Fragment dokumentu:
Dzika_kotQa10 Sierpień 2009, 20:56
Moda na Sukces Forum
biedroneczka14 Październik 2009, 17:20
Odc. 4
- Świat schodzi na psy! Czy w tym mieście naprawdę nie ma ani jednej kompetentnej osoby na stanowisko asystentki dla projektnatki? – Fanaberia była jednocześnie załamana i wściekła, że z tych tabunów młodych i wystrojonych kandydatek, które „szybko się uczą i na pewno sprostają stanowisku” nie wybrała ani jednej. Kiedy z rozmachem zbierała już papiery rozrzucone na biurku i zamierzała zrobić sobie przerwę, usłyszała pukanie do drzwi. Kogo jeszcze, cholera, niesie? – pomyślała i warknęła: Wejść!
Drzwi otworzyły się ze zdecydowanym skrzypnięciem i do gabinetu weszła szczupła, czarnowłosa dziewczyna ubrana w ciemnofioletową garsonkę.
- Witam. Przyszłam na rozmowę w sprawie pracy, wiem, że się trochę spóźniłam, ale mam nadzieję, że mam jeszcze jakieś szanse? – zaprezentowała swój śnieżnobiały uśmiech rodem z reklamy Blend-a-med.
- Przykro mi, że muszę ci tak brutalnie tę nadzieję odebrać, ale skończyłam na dzisiaj, mam dość głupich, wystrojonych dziewczyn, które myślą, że nadają się do pracy w mojej firmie, więc do widzenia. – Fanaberia machnęła ręką w stronę drzwi.
- A, no tak. To nie moja wina, że jest pani wściekła po przesłuchaniu tych wszystkich wypachnionych kretynek, które gubią się we własnym domu po drodze do łazienki, ale skoro koniec rozmów, to żegnam i życzę powodzenia w dalszych poszukiwaniach! – Łobuziara wyszła, trzaskając z hukiem drzwiami.
Fanaberia osłupiała. No, ta się chyba nadaje! – przemknęło jej przez głowę.
- Proszę pani! Niech pani poczeka! Stój, dziewczyno, nie będę za tobą biegać! – wyleciała na korytarz, ale usłyszała tylko rytmiczny stukot obcasów na schodach. Rzuciła się z powrotem do biurka i złapała za słuchawkę. – Halo? Dzika? Zatrzymaj tę dziewczynę w fioletowym i przyślij ją znowu do mojego gabinetu. I niech tylko nie próbuje unosić się honorem i wychodzić, bo jak skaże mnie na dalsze poszukiwania, to wszędzie ją znajdę i osobiście uduszę. Zrozumiałaś?
* * *
Było już ciemno, kiedy Szeida wreszcie wyszła z pracy. Może parzenie i nalewanie kawy nie należy do najcięższych zajęć, ale jeżeli parzy się ją i nalewa od ósmej do osiemnastej bez przerwy, to naprawdę może być męczące. I jeszcze to gderanie Fanaberii, niech ją diabli, co za dzień! Szeida szła powoli, wdychając zimne, orzeźwiające powietrze. Była pogrążona w myślach: przypomniała jej się ta nieziemsko długa kolejka w mięsnym. A konkretnie: nie kolejka, a ktoś, kto wtedy do niej podszedł. Ktoś. Tog.
Zaczęło padać. Nie mocno, ale spacer w strugach deszczu był nieprzyjemny na tyle, że przyspieszyła kroku. Skręciła w boczną uliczkę – było jeszcze ciemniej, latarnie się zepsuły i nikt z osiedla jeszcze się nie pofatygował, żeby zgłosić usterkę. Nagle kawałek przed dziewczyną zatrzymał się czarny mercedes, z którego wysiadł wysoki mężczyzna w garniturze. Szeida zignorowała go i szła dalej – mało tu takich? Poza tym spieszyła się do domu – do kanapy, wieży i kubka z gorącą herbatą.
- Szeida?
Zatrzymała się. Czego chcesz, palancie? Nie mam czasu.
- Słucham? Czy my się znamy?
Nie poznała odpowiedzi na to pytanie, gdyż facet bez ceregieli wsadził jej knebel w usta, związał ręce z tyłu i wpakował na tylne siedzenie mercedesa, po czym kazał kierowcy ruszyć, co ten niezwłocznie uczynił z piskiem opon.
* * *
Łobuziara siedziała na kanapie przed telewizorem i oglądała nowy odcinek „BrzydUli”, jednak tak naprawdę myślami była zupełnie gdzie indziej – rozpamiętywała swój dzisiejszy spektakularny sukces, kiedy to udało jej się zdobyć pracę na stanowisku asystentki pierwszej projektantki w domu mody Forumowo. Nowa praca, nowe życie, nowe środowisko. Świetny start! Tak wątpili, że po pięciu latach życia w pokojach bez klamek uda jej się zacząć wszystko od nowa. A że choroby psychicznej nie da się całkowicie wyleczyć, to już inna historia, ale kogo to obchodzi?
biedroneczka6 Styczeń 2010, 23:22
Odc. 5
Następny dzień zaczął się dla Biedroneczki prawie tak samo, jak poprzedni. I poprzedni. I poprzedni. I poprzedni też… Ach, ta biurowa rzeczywistość. Tak samo, ale jednak miała dziwne przeczucie, że stanie się coś dziwnego i z chwilą, kiedy (jak codziennie) przekroczyła próg wieżowca domu mody Forumowo, tylko utwierdziła się w tym przekonaniu.
Coś zdecydowanie było nie tak. Tylko co? Próbowała to ustalić, kiedy rozglądała się po korytarzu, czekając na windę. Na ścianie naprzeciwko wejścia ołtarzyk poświęcony osiągnięciom instytucji – od groma dyplomów w antyramach, szklane gabloty ze zdjęciami z pokazów… Norma. Rośliny w tych kiczowatych doniczkach też były na swoim miejscu, nawet recepcjonistka, jak co rano, jadła irytująco zdrową kanapkę z całym bukietem warzyw ukrytym między dwoma kromkami chleba razowego.
Usłyszała dzwonek nadjeżdżającej windy, więc wzruszyła tylko ramionami i weszła do środka, unikając cudem zgniecenia przez elegancko ubranego grubasa z aktówką, który właśnie przyjechał na dół. Słońce ci świeci, spaślaku? W windzie? I to w listopadzie? – pomyślała, widząc jego czarne okulary. Drzwi zasunęły się z cichym kliknięciem w momencie, kiedy już przypisała mu kryminalną przeszłość i zaczynała właśnie wymyślać powód wizyty rodem z powieści Agathy Christie. Pogrążona w myślach wysiadła na odpowiednim piętrze i skierowała kroki wprost do biura.
Dodatkowy płaszcz na wieszaku… Bingo. Pierwsza różnica.
* * *
- Gdzie ona się znowu szlaja? Zasiedziała się do na jakiejś imprezie czy jak? – Dzika_kotQa usiłowała wymyślić powód nieobecności Szeidy.
- Taa, i kto to mówi… - wyszczerzyła zęby Biedroneczka. – Ale impreza? Tak w środku tygodnia?
- Z nią nigdy nie wiadomo, mówię ci, że za ostro zabalowała i leży teraz gdzieś pod stołem nieprzytomna. – Dzika pokręciła głową i wróciła do przeglądania stosów portfolio, miały wybrać modelki do prezentacji nowej kolekcji. – Patrz, a ta?
- Nieee, zwróć uwagę na jej odcień skóry, chyba jadła za dużo marchewki w dzieciństwie… Ale za to ta chyba będzie się nadawała. I na dodatek wygląda sympatycznie. – Biedroneczka pomachała zdjęciem roześmianej dziewczyny o nienagannej figurze i włosach do ramion w kolorze ciemnego blondu układających się w urocze fale.
- Uważaj, ta nowa idzie – powiedziała Dzika, widząc przez szklaną ścianę nadchodzącą nowo przyjętą asystentkę projektantki. Kilka sekund później otworzyły się drzwi i obie kobiety zostały porażone silnym zapachem perfum Łobuziary.
- Cześć – rzuciła. – Pracuję tu od dzisiaj! – Uśmiechnęła się promiennie i przez chwilę prezentowała stan swojego uzębienia, ale widząc nieme zdziwienie na twarzach obu pracownic w jednej chwili porzuciła zamiar nawiązania dalszej rozmowy. – No, miło było poznać. To do zobaczenia później! – Wyszła, stukając obcasami.
- Uuu. – Biedroneczka uniosła brwi.
- No właśnie. – westchnęła Dzika. – Psychiczna jakaś…
- I ten zapach! – Chmura perfum wciąż unosiła się w powietrzu. - Skądś go znam, coś jakby…
- Coś jakby brak inteligencji połączony z lawendowym płynem do podłogi?
Obie ze śmiechem wróciły do oglądania zdjęć.
* * *
Michasw od rana próbował dodzwonić się do Szeidy. Przecież musieli coś ustalić! Czas leciał, a ona wciąż nie odbierała… Skoro chciała, żeby wszystko nadal szło zgodnie z planem, mogłaby raz na jakiś czas podnieść słuchawkę. Zrezygnowany włożył telefon do kieszeni i podniósł się z kanapy, zakładając marynarkę. Ubrał buty i płaszcz, w korytarzu przelotnie spojrzał w lustro (Wszyscy muszą się golić… TurboDymoMan nie musi* – pomyślał na widok dwudniowego zarostu) i po chwili zamykał już solidny zamek w drzwiach swojego mieszkania.
* * *
- VooDoo, daj spokój, przecież nie zamierzamy jej zagłodzić - z daleka dobiegał głęboki, lekko zachrypnięty głos. Szeida siedziała na twardym, drewnianym łóżku owinięta stęchłym kocem. Dobrze, że przynajmniej miała koc, skoro oni tu chyba nawet nie słyszeli o czymś takim jak kaloryfer…
- Nikt tu nie mówi o głodzeniu – odpowiedział inny mężczyzna. – Ale poza tym… - Reszta została zagłuszona przez szczęk kluczy i dźwięk odsuwanej kraty. Drzwi otworzyły się, ukazując dwie postawne sylwetki i wpuszczając do środka trochę światła.
- Trzymaj – powiedział jeden, stawiając na podłodze tacę, zanim znowu została sama w ciemności.
*Tak, wiem, że to idiotyczny żart, ale jakoś tak wyszło. xD
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
wiÄcej podobnych podstron