Nasi nauczyciele
Fragment dokumentu:
biedroneczka2 Październik 2009, 20:22
Sympatyczni, wredni, nudni, pasjonaci... W Waszej karierze szkolnej spotkaliście wielu nauczycieli. Wspominacie któregoś jakoś szczególnie? Dobrze, z łezką w oku, czy może źle, z wolą zabicia za godziny męki spędzone na jego lekcjach? ^^
Mimo że jestem jeszcze uczennicą, wiem już, że kilku belfrów będę wspominać dłuuugo po skończeniu szkoły... W dobrym tego słowa znaczeniu, bo na szczęście - póki co - nie trafił mi się taki, przez którego miałabym koszmary.
Po pierwsze - moja polonistka z gimnazjum. Kurczę, co to za kobieta... W pierwszej klasie wszyscy szczerze jej nienawidziliśmy i trzęśliśmy portkami na samą wzmiankę o języku polskim. A później... Śmialiśmy się z tego razem z nią. xD Potrafiła zainteresować, poprowadzić lekcję tak, żeby wszyscy brali w niej udział, ale jak trzeba było, to dawała nam nieźle popalić... A przy tym jako jedna z nielicznych w tej szkole nie dała się zwariować. Można było z nią normalnie pogadać (oo, no tak, ileż to lekcji przegadaliśmy na tematy rozmaitej treści! ^^), pomogła, jak tego potrzebowaliśmy... Przy mojej obecnej polonistce widzę, jakie mieliśmy szczęście, że trafiliśmy właśnie na nią. A maile piszemy do siebie do dzisiaj.
Po drugie - babka od bioli, wychowawczyni z gimnazjum. Drobna i malutka, ale wszyscy kłanialiśmy się jej w pas. ;> Wiedziała, jak podejść do ucznia, żeby do niego trafić. U niej pojęcie "godzina wychowawcza" było jednoznaczne z "biologia", biologia zawsze, wszędzie i jak najwięcej. Ale robiła to dla nas i robiła to z sercem - wszyscy wręcz z chęcią uczyliśmy się tych wszystkich układów, gromad, piętnastu nazw dla jednego pojęcia i Bóg wie, czego jeszcze... Z jej lekcji - chyba wszyscy - wynieśliśmy poukładaną wiedzę na wysokim poziomie. Poza tym mogliśmy do niej iść z każdą sprawą, była gotowa zrobić dla nas wiele, jeżeli tylko byliśmy w stosunku do niej w porządku... Patetycznie brzmi, wiem.
Po trzecie - moja obecna matematyczka. Cud, nie kobieta. Wszechstronna, otwarta, ciepła i - aż się prosi, żeby to powiedzieć (xD) - kochana. A tłumaczy tak, że właściwie nie ma rzeczy skomplikowanych. Co prawda pyta się czasem (uwielbiam ten tekst): "Mam Wam zacząć to tłumaczyć tak, jak w klasie D?" (klasa D to klasa humanistyczna i wolniej łapią, jeżeli chodzi o matmę), ale generalnie wszystko do nas od razu trafia. Po prostu ją uwielbiam!
Ooo, czyżby sentyment się we mnie odezwał? :]
Fruktoza3 Październik 2009, 14:19
Ja bym mogła tak o wszystkich pisać ;p
Polski - Zajebista nauczycielka, sarkastyczna, ironiczna, strzela aluzjami na prawo i lewo, a przy tym inteligentna. Ma dobre podejście do uczniów, możemy z nią pogadać o wszystkim, posłuchać kawałów, przekleństw ;p Czasami piątkę z odpowiedzi można dostać za samo powiedzenie która godzina, nigdy nie wiadomo co znowu wymyśli ;p Oprócz tego posiada dużą wiedzę, którą potrafi nam przekazać. Kurczę no, ona uczy nas zarówno polskiego jak i życia ;p
Angielski - ha, jeden z moich ulubionych nauczycieli. Zabawny człowiek ;p Możemy się z nim pośmiać na różne tematy i ponabijać z języka niemieckiego, jak i nauczycielki tego przedmiotu ;p W ogóle na jego lekcji to jest jedno wielkie żalenie się przez nas jaki to świat jest zły i niedobry, a on musi tego słuchać ;p No i, jeszcze dzięki niemu w końcu nauczyłam się angielskiego xD
Niemiecki - oj, nigdy nie mieliśmy szczęścia do tego przedmiotu. Zawsze wchodziliśmy w konflikty z nauczycielami. Ale odkąd zmienili nam nauczycielkę, plujemy sobie w twarz, jak mogliśmy narzekać na poprzednią. Tak to jest, że doceniamy coś, jak to stracimy. Wcześniejsza pani wiedziała, że nie lubimy niemieckiego i nie mamy zamiaru się go uczyć... A teraz? Koszmar! ;p
Biologia - moja wychowawczyni z gimnazjum! Genialna kobieta, najbardziej lubiana nauczycielka w całej szkole. Ona zaraziła mnie miłością do biologii (którą w liceum szybko straciłam), potrafiła ciekawie opowiadać i zmusić nas do uczenia. Broniła nas przed dyrekcją, wstawiała się za nami, dawała nam taryfy ulgowe na swoim przedmiocie (inne klasy miały z nią przerąbane, ale i tak wszyscy ją lubili) ;p Do dziś ją często odwiedzamy i wspominamy (;
A teraz? Niby sympatyczna nauczycielka, ale czasami na tej biologii chce mi się spać, żadnej mobilizacji do nauki, tak normalnie jest, tak nudno...
Fizyka - Tu wystarczy tylko mój dialog na przerwie przed fizyką: `-Co teraz jest? - Fizyka. -To idziemy do sklepiku.` To jest taki przedmiot relaksacyjny. Odrabiamy wtedy lekcje, uczymy się na inne przedmioty, jemy lub śpimy. A na sprawdzianach? Widoczne ściągi, książki, zeszyty, przekrzykiwanie się przez całą klasę (; Nauczycielka nic sobie z tego nie robi... ;p
Sztuka - gimnazjum i nasz genialny nauczyciel. Przez dwa miesiące mogliśmy oglądać jeden film ;p Czasami coś namalowaliśmy, czasami zaśpiewaliśmy. Pan nam opowiadał kawały i różne zabawne sytuacje... ;p Ale też nas uczył o sztuce i powiem, że były to ciekawe lekcje, jak opowiadał nam o tym malarzach, czy muzykach.
Wf - moja obecna wychowawczyni! Równie świetna kobieta jak w gimnazjum. Młoda, sympatyczna, zabawna wf-istka. Możemy z nią pogadać jak z koleżanką, poobgadywać nauczycieli, pożalić się, poskarżyć. Nasz kochana pani, jesteśmy jej pierwszą klasą, często nie może sobie z nami poradzić, straszy nas, że nas odda, ale wiemy że nas lubi, tak jak my ją. Często mówimy sobie, że mamy ogromne szczęście, że to akurat ona jest naszym wychowawcą (;
biedroneczka3 Październik 2009, 19:54
Polski - Zajebista nauczycielka, sarkastyczna, ironiczna, strzela aluzjami na prawo i lewo, a przy tym inteligentna.
Haha, nasza też, najlepiej było, jak oddawała nam prace pisemne. Cytowała najgłupsze zdania, jakie znalazła, opatrując je przy okazji niewybrednym komentarzem - sikaliśmy tam ze śmiechu, ale jak ktoś dostał dopa, to już nie było tak wesoło...
Dzika_kotQa7 Październik 2009, 18:43
Na polskim jest znośnie, babka nam dyktuje do notatników wszystko to co potrzebne jest przy egzaminie semestralnym... naszym zadaniem jest ubrać to wszystko w ładne słowa, zapamiętać jakieś fakty i nie wkuwać wszystkich notatek tylko zrelacjonować je po swojemu.
Z matmy i fizyki jest już gorzej... te zajęcia prowadzi jedna profesorka, która zamiast nam coś tłumaczyć woli napisać wzory na tablicy, rozwiązać dwa przykłady i mówić do siebie że wszystko jest ok, dobrze itp. Pewnie nawet nie zauważyłaby że w klasie uczniów nie ma bo patrzy w sufit, w tablicę albo w podłogę
Innych przedmiotów jeszcze nie miałam... c.d.n
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
wiÄcej podobnych podstron