radość o poranku
Fragment dokumentu:
denver4 Maj 2010, 18:39
kopiuję swój temat z mojego babskiego forum ;p
***
Zainspirowana swoim własnym postem z jakiegoś mega_starego_dziś_odkopanego_forum pragnę Was zapytać o przybliżony schemat tego co robicie od chwili przebudzenia się do chwili rozpoczęcia właściwej funkcjonalności dziennej?
U mnie kiedyś było tak:
- rzucam budzikiem o przeciwległą ścianę
- zczołgowuję się z łoża
- doczłapowuję się do łazienki
- przed zamknięciem się w łazience wydaję z siebie jęczącą onomatopeję: "Goooosiaaa, kaaaawyyyy"
- zamykam się w łaźni
- sytuuję się pod prysznicem
- stoję nieruchomo pod strumieniem wody przez 20 minut, zastanawiając się czy użyć żelu pod prysznić numer 1/2/3/4/5/(...) czy 10
- podejmuję decyzję
- używam żelu pod prysznic numer 1
- używam żelu pod prysznic numer 2
- używam żelu pod prysznic numer 3
- używam żelu pod prysznic numer 4
- używam żelu pod prysznic numer 5
- używam żelu pod prysznic numer 6
- używam żelu pod prysznic numer 7
- używam żelu pod prysznic numer 8
- używam żelu pod prysznic numer 9
- używam żelu pod prysznic numer 10
- napełniam jamę gębową wodą
- sięgam po szczotkę i pastę zębową
- dokonuję detalicznego szorowania kłów
- opuszczam kabinę prysznicową
- zarzucam ręcznik
- ociekając sobie w najlepsze kroczę do kuchni po kawę
- wydaję z siebie płaczącą onomatopeję "Gooooosia, gdzieeee kawaaaa? "
- robię sobie kawę
- wyciągam z szuflady z łakociami tabliczkę czekolady burżujskiej firmy czekoladorobnej
- połykam czekoladę na raz i kawę łykam na big łyk
- sprawdzam dokładnie czy wystarczająco ociekłam
- wracam do łazienki
- przez 10 minut stoję w bezruchu ze wzrokiem wlepionym w półkę z balsamami do ciała, rozważając czy użyć balsamu 1/2/3/4/5 (...) czy 205
- popadam w depresję, ponieważ z balsamami nie mogę postąpić w sposób analogiczny do żeli pod prysznic
- uskuteczniam grę "entliczek pentliczek"
- wybieram balsam, który wygrał
- kolejne 20 minut wsmarowywuję w siebie specyfik
- zarzucam szlafrok
- udaję się w stronę swojej szafy
- otwieram szafe
- wydaję z siebie rozpaczającą onomatopeję: "Jaaaa nieee maaam coo naaa sieeebiee załooożyyyć! "
- gram w "entliczek pentliczek"
- wybieram ciuch, który wygrał
- grę w "entliczek pentliczek" powtarzam w ilości koniecznej do skompletowania całego stroju
- siadam przed lustrem
- wydaję z siebie umierającą onamatopeję "Jaaaakaaaa mordaaaaaa "
- otwieram magiczną szkatułkę z mejkapkitem
- maluję mordę
- wydaję z siebie onamatopeję pełną nadzieii "No, trochę lepiej... "
- w tym radosnym nastroju opuszczam kwaterę
- 200 metrów od domu robię zdecydowany w tył zwrot
- biegnę do kwatery
- wydaję z siebie brzydką onomatopeję "o kur*a!!!!!"
- wkraczam do łazienki
- wyłączam wodę w prysznicu
A jak u Was, mili moi? :>
Empatia5 Maj 2010, 14:42
-budzę się koło 5 i krzyczę na psa, aby mi oddała kołdrę
-usypiam i ponownie budzę się o 5:40
-ściągam z brzucha ponad 40 kilogramów witającego się potwora, który uporczywie kładzie mi kapcia na mojej twarzy
-przez 15 minut witam się z tym sierściuchem
-biegnę do łazienki, a za mną pies
-szybko się myję, ubieram
-schodzę piętro niżej i wyciągam na siłę psa siedzącego z kablach od komputera
-w biegu coś jem i lecę do szkoły, ewentualnie mama spada mi z nieba i mnie podwozi
-o 7:00 zaczynam jakże ukochaną naukę ;p
Euphoria5 Maj 2010, 15:44
-budzę się o 6
-wstaje tak o 6.20
-ide pod prysznic
-tam się zastanawiam jaki szampon użyć
-poźniej jaką odżywkę nałożyc
-kąpię się
-wychodzę z pod prysznica
-w szlafroku jem śniadanie
-wchodzę na laptopa , zobaczyć co słychać na forumowo:)
-nakładam balsam
-suszę się
-prostuję lub tylko układam włosy
-myję zeby i twarz
-maluję się
-zastanawiam sie co ubrać , po kilku minutach znajduję to
-perfumuję się
-lece do szkoły bo się spóźnie!!
Fruktoza5 Maj 2010, 16:42
- O 7:00 dzwoni budzik.
- Włączam drzemkę.
- Budzik dzwoni o 7:15.
- No dobra. Zwlekam się z łóżka.
- Włączam radio.
- Robię kilka brzuszków lub czegoś innego.
- Schodzę na dół.
- Odsuwam rolety w kuchni.
- Drę się na brata, żeby się pośpieszył i już wyszedł z tej łazienki.
- Wychodzi. Wymieniam z nim parę "miłych zdań" (;
- Wchodzę. Odkręcam wodę.
- Myję zęby.
- Myję twarz.
- Nakładam na siebie krem, balsam itp.
- Zmieniam pomieszczenie, idę do kuchni.
- Robię herbatę, ewentualnie kawę.
- Wyjmuję kromkę chleba.
- Smaruję ją masłem.
- Otwieram lodówkę w poszukiwaniu sera żółtego.
- Biorę to co zrobiłam, wracam na górę do pokoju.
- Wrzucam do torby zeszyty i jakieś książki.
- W między czasie jem i popijam herbatę/kawę.
- Ścielę łóżko.
- W między czasie jem i popijam herbatę/kawę.
- Jeżeli nie przygotowałam do ubrania nic dzień wcześniej otwieram szafę.
- Szukam czegoś do ubrania.
- W między czasie jem i popijam herbatę/kawę.
- Ubieram się.
- W między czasie jem i popijam herbatę/kawę.
- Rozbieram się, ubieram się w coś innego.
- Skończyłam jeść, została mi tylko herbata/kawa.
- Ponownie idę do łazienki.
- Prostuję/układam/czeszę włosy.
- Maluję oczy.
- Odbieram telefon, w którym przyjaciółka oznajmia mi, że zaraz po mnie przyjdzie.
- Używam perfum.
- Dopijam herbatę/kawę.
- Słucham wiadomości w radiu.
- Przyjaciółka dzwoni i pyta gdzie ja do cholery jestem, miałam wyjść 5 minut temu.
- Wyłączam radio.
- Dobra, dobra, już wychodzę.
- Zadowolona, że znowu się nie spóźniłam idę do szkoły.
Fuck, ja to wszystko robię jedynie w ok 45 minut.
Czuję się obnażona z mojej części dnia.
Setadir6 Maj 2010, 00:21
O jaki fajny temat.
U mnie są dwa scenariusze.
Pierwszy:
6:00 - dzwoni budzik, włączam mu drzemkę
6:05 - dzwoni budzik, włączam mu drzemkę
6:10 - dzwoni budzik, włączam mu drzemkę
6:15 - dzwoni budzik, włączam mu drzemkę
6:20 - dzwoni budzik, zwlekam się z łóżka
otwieram szafę, kontempluję, co by tu na siebie włożyć. Jak już się zdecyduję, to wkładam.
Biegnę do łazienki i błagam mamę, zeby się spieszyła i wyłaziła, bo ja muszę siku.
Robię śniadanie.
Robię siku jednoczesnie myjąc zęby.
Czeszę włosy, nakładam cień na powieki i tusz na rzęsy.
W miedzyczasie mama zdążyła zrobić herbatę, którą wypijam.
Biorę torbę, klucze i 7:00 wybiegam na pociąg.
7:19 stoję na przejściu dla pieszych przed dworcem i modę się, żeby wreszcie zrobiło sie zielone.
7:22 wsiadam do pocągu, który trzy minuty później odjeżdża.
Sceariusz drugi (niemal tak samo częsty jak pierwszy)
6:40 - mama budzi mnie słowami: nie idziesz na uczelnię?
Wyskakuję z łóżka w trybie ekspresowym przeklinając budzik, którego znowu nie słyszałam. Ubieram co leży na wierzchu (o ile coś leży. Jesli nie - biorę pierwszą rzecz z szafy).
iegnę do łazienki, myję zęby jedna ręką, drugą czesząc włosy, porywam z kuchni jakiś jogurt/jabłko (czasem mama się zlituje i zrobi kanapki), z pokoju torbę.
7:00 - wychodzę z domu i biegnę na dworzec.
denver6 Maj 2010, 01:13
6:00 - dzwoni budzik, włączam mu drzemkę
6:05 - dzwoni budzik, włączam mu drzemkę
6:10 - dzwoni budzik, włączam mu drzemkę
6:15 - dzwoni budzik, włączam mu drzemkę
6:20 - dzwoni budzik, zwlekam się z łóżka
ekonomiczniej by było ustawić dłuższy czas drzemki!
a w drugim scenariuszu zapominasz zrobić siku.
potem pewnie lejesz w śmierdzącym kibelku Polskich Kolei Państwowych.
Szeida6 Maj 2010, 13:47
U mnie również są dwa scenariusze, jeden ma miejsce, kiedy jadę na uczelnię, drugi jak mam wolne.
Przed uczelnią:
- Dzwoni budzik w telefonie (w zależności na którą mam) o 6/6:20/7:50,
- Wstaję od razu, chociaż cholernie mi ciężko (chyba, że decyduję się nie jechać, przewracam się na drugi bok i śpię dalej),
- Idę do łazienki, myję się, szoruję zęby, korzystam z toalety, myję włosy zastanawiając się jakiego szamponu dzisiaj użyć,
- Pryskam włosy odżywką, bądź nakładam jedwab,
- Suszę je,
- Idąc do pokoju zabieram miskę z kuchni i nakładam kotu świeżego jedzenia,
- Pozwalam, żeby się trochę poprzytulała w podziękowaniu, poświęcam jej parę minut,
- Puszczam tacie sygnał,
- Rozsuwam drzwi od szafy, biorę to, co jest na wierzchu, czasami przebieram górę, czasami nie, więc mniej lub bardziej zadowolona wychodzę z pokoju,
- W pośpiechu wkładam potrzebne notatki/kserówki/książki do torebki, zabieram z łóżka telefon, patrzę tęsknie na zasunięte rolety i jeszcze ciepłą pościel, idę do przedpokoju,
- Przed lusterkiem zakładam soczewki,
- Przypominam sobie, że nie wzięłam biżuterii,
- Wracam do pokoju, myślę, które kolczyki dzisiaj (kompletuje sześć sztuk), biorę bransoletkę albo którąś ze skórzanych pieszczoch,
- Lecę z powrotem do przedpokoju, nakładam na twarz krem i podkład, czasami pomaluje rzęsy do kompletu,
- Podchodzę do drzwi balkonowych i zerkam na termometr, patrzę jak są ubrani ludzie,
- W zależności od pogody zakładam: kowbojki/adidasy/balerinki/trampki, kurtkę/skórę/krótki płaszcz,
- Biorę okulary przeciwsłoneczne,
- Wychodzę:
* O 6:40 i idę na busa, który odjeżdża o 6:50,
* O 6:50 i idę do garażu po auto,
* O 7:00 i schodzę na dół, czekam, aż chłopak po mnie przyjedzie.
- Mniej więcej o 7:40 jestem na uczelni.
Jak mam wolne:
- Budzę się, patrzę, która jest godzina i w zależności:
* Jest przed 10:00 - przewracam się na drugi bok,
* Jest przed 11 - powoli się rozbudzam,
* Jest pomiędzy 11, a 13 - wstaję z łóżka,
- Idę do łazienki,
- Wracam, włączam laptopa, rozsiadam się,
- Zjem coś, albo czekam już na obiad,
- Ok. 14 idę umyć włosy,
- Po 14 się ubieram.
biedroneczka6 Maj 2010, 15:11
Hahaha.
Z drzemkami mam podobnie, jak Setadir.
- 6:40 - Budzik dzwoni po raz pierwszy, włączam drzemkę.
- 6:50 - Budzik znowu dzwoni, a ja znowu włączam drzemkę.
- 7:00 - Dzwoni. Cholera, znowu dzwoni, czemu to dziesięc minut tak szybko minęło? A niech tam, jeszcze jedna drzemka.
- 7:10 - Dźwięk budzika czwarty raz... Zwlekam się z łóżka, zmirzam do szuflady, żeby wyjąć skarpetki (przy okazji włączam radio), czasem zdarza się, że znajdę dwie takie same. Następnie przyodziewam się w resztę ciuchów i ścielę łóżko.
- 7:15 - Myję twarz zimną wodą i smaruję się kremem oraz macham kilka razy szczotką do włosów.
- 7:18 (mniej więcej) - Wchodzę do kuchni. Przeważnie moja kochana mamusia jest na tyle dobra, że jak już robi śniadanie mojemu bratu, to machnie kanapeczkę też i dla mnie. Jak nie, to sama sobie robię. I do przegryzienia, i do szkoły (robienie kanapek w ekspresowym tempie opanowałam perfekcyjnie xD). Następnie popijam parę łyków jakiegoś napoju - albo herbaty, albo wody, albo soku (czasem, zważywszy na oszczędność czasu, prosto z kartonu), zależy, co akurat mam pod ręką.
- 7:30 - Kierunek: łazienka. Szorowanie kłów i zrobienie użytku z wynalazku ludzkości zwanego kiblem.
- 7:35 - Jak huragam wpadam do swojego pokoju, pudruję nosek, wyłączam radio, jeśli wciąż gra, po czym wypadam do korytarza, zakładam adidasy, kurtkę i zagęszczam ruchy, żeby na 7:40 zdążyć na róg ulicy, gdzie czeka moja koleżanka, z którą przemierzam wyboistą drogę dzielącą nas od szkoły.
Scenariusz odpowiadający wersji, kiedy mam do szkoły na 8:00. Jak mam na 8:45, to wszystko wygląda podobnie, tylko jest małe przesunięcie czasowe i mniej się spieszę, a jak nie idę do szkoły, to po prostu wszytsko robię, kiedy mi się podoba.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
wiÄcej podobnych podstron