Rodzice
Fragment dokumentu:
ikiooo11 Listopad 2009, 09:29
Każdy kiedyś był, lub jest nastolatkiem. Jak układały, czy też układają się Wasze relacje z rodzicami? Chodzicie razem na ryby, jeździcie na wycieczki? A może Wasze relacje nie są najlepsze?
Hollow11 Listopad 2009, 17:03
Moje relacje z rodzicami są całkiem dobre xD tak myślę... oczywiście zdarzają się kłótnie, ale zawsze jakoś dobrze było
Szeida28 Listopad 2009, 14:30
Z rodzicami zawsze miałam świetny kontakt. Byliśmy z bratem wychowani bezstresowo, zero kar, zero bicia i proszę, na jakich mądrych ludzi wyrośliśmy.
Jak byłam młodsza wieczorami graliśmy w różne gry, oglądaliśmy filmy.
Często jeździliśmy na wycieczki. Ogólny luz. Nie byliśmy zmuszani do nauki (i proszę, jestem pierwszą osobą w najbliższej rodzinie, która studiuje dziennie ), nigdy nie byliśmy kontrolowani (przeszukiwanie kieszeni, czytanie kartek - nic z tych rzeczy).
Zawsze mogłam o wszystkim im powiedzieć. W domu miałam luz, mogłam wychodzić wieczorami, siedzieć na podwórku do późna czy pić piwo. Zawsze miałam tylko mówić gdzie jestem i o której wrócę.
Do dzisiaj bardzo lubię wspólne wyjazdy na zakupy, wycieczki, zwiedzanie i dlatego żal mi się było wyprowadzać jeszcze na studia...
W przyszłości tylko chciałabym, żeby moja rodzina wyglądała podobnie...
Dzika_kotQa29 Listopad 2009, 17:27
Moi rodzice od 15 roku życia przestali się nami [mną i bratem] interesować. Zawsze powtarzali że sami sobie musimy radzić i takie tam bla, bla, bla... kiedy skończyłam 16 lat zaczęłam się im przeciwstawiać i próbowałam uświadomić jakiej rodziny potrzebuję. Szkoda nawet pisać-ciężko było, bardzo...szczególnie z matką.
Tatę jeszcze jakoś tolerowałam, był prawie zawsze po mojej stronie, ale też nic więcej nie robił. Wycieczki, spacery, wspólne kolacje, zabawy -nie znam tego
Odbiło się to na mnie strasznie, teraz już nie potrafię wybaczać i potrafię nie odzywać się do bliskich osób nawet kilka dni, lub tygodni. Takie zachowanie wyniosłam z domu.
Fender29 Listopad 2009, 19:24
Ja miałem podobnie jak pani Junior Admin.. nie było bicia, jakichś dziwnych szlabanów itd.. i myślę że to najlepszy sposób wychowywania. żadnego terroru!..
Zawsze lepiej dogadywałem się z matką.. ale to dlatego, że ojciec rzadko bywał w domu.. Teraz z obojgiem rodziców mam bardzo dobry kontakt... ja mogę polegać na nich, a oni na mnie..
Z nauką też nie było problemu.. nic na siłę.. było tylko standardowe pytanie : Nauczyłeś się już? Żadnego pokazywania zeszytu ze zrobionymi zadaniami itd.. i nigdy nie narzekałem na złe oceny..
fi29 Listopad 2009, 19:47
Byliśmy z bratem wychowani bezstresowo, zero kar, zero bicia
Ja nie raz dostałam paskiem przez tyłek i w sumie jestem wdzięczna moim rodzicom za taki typ wychowania, bo przynajmniej wiem na czym stoję.
Mama, tata... Wiadomo... Czasem mają gorsze dni, ale zdarzają im sie lepsze. Bardzo miło wspominam moje wczesne dzieciństwo, kiedy to rodzice zabierali mnie i moje rodzeństwo, na różne wycieczki, wyjazdy. Robili nam niespodzianki i nigdy nie słyszałam żeby się o cos kłócili.
Teraz jest ogromna przepaśc między tym, co było. Gryzą się o byle gówno. Szlag czasem trafia, kiedy slyszę, jak drą się na siebie, bo ojciec powiedział, ze jest stary : p.
Moja mama się zwyczajnie przepracowuje i nerwy jej puszczają naprawde często. Natomiast tata... Jak jest trzeźwy, to naprawde fajny z niego facet.
Nie dogaduję się z nimi najlepiej. Nasza więź jest dośc płytka, rzadko kiedy była dobra. Na szczęście nie czepiają się szkoły, ocen, znajomych czy mojego stylu bycia.
Fruktoza29 Listopad 2009, 20:09
Jak z bratem coś zmajstrowaliśmy, to czasami były wrzaski, ale bici także nie byliśmy nigdy. Jak byliśmy młodsi to rodzice naprawdę starali się nam umilać czas. W niektóre weekendy jeździliśmy na wycieczki, zawsze na kilka tygodni w wakacje wyjeżdżaliśmy za miasto, wieczorami graliśmy w różne gry, oglądaliśmy filmy.
W sumie jak tak patrze, to jako dziecko spędzałam z nimi więcej czasu niż teraz
Do szkoły i ocen nigdy się nie wtrącali i bardzo dobrze. Znajomych też mi nie wybierają. Jedynie z późnym wracaniem do domu są czasem problemy ;p
Oczywiście zdarzają się też kłótnie i o ile z ojcem powrzeszczymy sobie i koniec, tak z mamą może się to ciągnąć kilka dni. Ale są lajtowi ;p Przy znajomych zawsze zażartują. Raz mi nawet dali kasę i z domu na piwo wygonili
Dzika_kotQa29 Listopad 2009, 20:15
Raz mi nawet dali kasę i z domu na piwo wygonili
Mnie kasę dawali co tydzień i pozwalali nawet pić w domu w wyjątkowych sytuacjach ale z biegiem czasu przestawało mnie to cieszyć, teraz uważam że to był ich wielki błąd.
Fruktoza29 Listopad 2009, 20:25
Mnie kasę dawali co tydzień i pozwalali nawet pić w domu w wyjątkowych sytuacjach ale z biegiem czasu przestawało mnie to cieszyć, teraz uważam że to był ich wielki błąd.
Dobrze, że rodzice starają się być przyjaciółmi dla dziecka. Ale faktycznie nie powinni za dużo sobie pozwalać. Później taki nastolatek uzna, że może wszystko. Schleje się do nieprzytomności i nie będzie czuł poczucia winy, będzie uważał, że zrobił dobrze i nie widzi nic złego w swoim zachowaniu.
Moi to powiedzieli tak bardziej w żartach. Bo wiedzą, że ja raczej nie piję, a jak już to przy większych wyjściach, znam umiar i nigdy po mnie tego nie widać ;p
Dzika_kotQa29 Listopad 2009, 20:28
A ja po jednym pozwoleniu picia w domu stwierdziłam że od teraz mogę zawsze, ohh jakie było moje zdziwienie kiedy po dłuższym czasie zabronili mi tego... a o kłótni już nie wspomnę.
Durza29 Listopad 2009, 21:28
wycieczki nie często, wakacje zawsze jakiś wyjazd razem
Kontakt mam dobry, zdarzają się kłótnie ale szybko kończą rozejmem
Szeida30 Listopad 2009, 00:14
Moi rodzice, jak byłam młodsza, mówili, że jak już się chcę napić, to żebym to robiła w domu.
Pierwsze piwo posmakowałam od taty, pierwszego papierosa od mamy.
Nie wstydzę się np. na imprezach rodzinnych napić wódki ze wszystkimi, czy iść na papierosa z mamą.
Jakoś nie uważam, żebym przez to nie potrafiła zachować umiaru i spijała się bez konsekwencji.
Fruktoza30 Listopad 2009, 15:44
Jakoś nie uważam, żebym przez to nie potrafiła zachować umiaru i spijała się bez konsekwencji.
Masz swoje lata i swój rozum (;
Mi bardziej chodzi o nastolatków w wieku 13-17 lat, którzy myślą że jak raz im się na coś pozwoli, to mogą wszystko.
VooDoo13 Grudzień 2009, 23:38
Moje relacje były raczej średnie, mam ojczyma, a to zawsze prędzej czy później doprowadza do spięcia, choć nie moge powiedzieć żeby moje relacje z nim były jakieś najgorsze. Moją mama jest za to bardziej jak kumpela, a nie rodzic, Ona chyba nie potrafi być matką. Teraz kontakty są słabsze, bo ojczym i mama wyjechali do Anglii i siłą rzeczy pozostaje tylko telefon czy skype, a to na pewno nie przybliża, a oddala od siebie.
biedroneczka3 Luty 2010, 21:10
Ooj, różnie to bywa.
Mój tata to choleryk, człowiek nerwowy i wybuchowy, toteż nieraz wrzeszczy, wylewając swoje żale i obwiniając o cośtam wszystkich naokoło. Wkurzające to jest, nigdy nie wiadomo, kiedy kończy żartować i zaczyna się ekstremalnie wściekać.
Jak byliśmy z bratem mniejsi, to zdarzyło się nieraz, że dostaliśmy po tyłku (kapciem, kapciem, pasa używał tylko do grożenia xD), czasem sprawiedliwe, czasem mniej, ale w sumie rozumiem to, bo charakterki oboje mamy niezłe (po tatusiu?) i inaczej nie dawało rady.
Przyznać muszę, że w dzieciństwie rodzice spędzali z nami dużo czasu, spacery, wyjazdy nad jezioro czy nad morze, wycieczki rowerowe, wakacyjne wypady... Teraz to już wygląda trochę inaczej, bo czasami nie mam ochoty brać udziału w jakichś bezsensownych scysjach (wiadomo, że na rodzinnych wyjazdach ryzyko kłótni wzrasta parokrotnie ), a czasami po prostu organizuję sobie zamiast tego czas ze znajomymi), ale jednak dużo pięknych wspomnień się nazbierało. ^^
Jeśli chodzi o obecne stosunki, to jednak mogę określić je jako względnie dobre. Co prawda dostaję szału, jak mój tata wmawia mi, że mam takie czy inne zdanie na jakiś temat, że zrobiłam to czy tamto, zamiast porozmawiać i dowiedzieć się, co i jak. No krew mnie zalewa! Ale ogółem jest znośnie, z mamą zawsze się bez problemów dogadywałam.
Shubhe5 Luty 2010, 17:35
Relacje są dobre, bardzo dobre. Oczywiście nie mam pozwolenia na wszystko, ale mam z mamą dobry kontakt (tato nie żyje). Jest dla mnie przyjaciółką, ale krzyknąć czy opierniczyć też potrafi. ; ) Na wakacje jeździłam z nią z babcią nad morze, ale ostatnio nie byłam. Czasem muszę odpocząć.
Empatia3 Maj 2010, 00:50
Mama, to moja przyjaciółka, mogę jej powiedzieć wszystko, dosłownie. Chyba nie ma rzeczy, o którą nie mogłabym się jej zapytać, zresztą, to działa w dwie strony, bo i ja jej bardzo często doradzam. Nie mam zakazów, wypracowałam sobie u niej zaufanie z czego bardzo się cieszę. Chociaż i tak nie przechodzę burzliwie okresu dorastania, wiem, na co mogę sobie pozwolić, więc nigdy mamy nie zawiodłam. No, a że jestem jedynaczką...
Z ojcem nie utrzymuję kontaktów, nie jestem w stanie wybaczyć mu zbyt wiele rzeczy.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
wiÄcej podobnych podstron