Supernatural
Fragment dokumentu:
VooDoo17 Kwiecień 2010, 01:54
Nie muszę zadawać pytania czy jest ktoś tutaj na forum kto ogląda ten serial, bo widziałem już userbara u Szeidy, że jest fanką Ja także bardzo polubiłem supernatural i teraz jestem w fazie oglądania 5 sezonu, przeżywania apokalipsy, przygód wmieszanych w to po pachy dwóch dobrych bohaterów (+ pomocnicy/przyjaciele/anioł ) i walki zła ze... złem (anioły i demony). Czekam na Wasze opinie o tym serialu.
Szeida17 Kwiecień 2010, 02:31
Wow, VD, jestem w szoku!
Był już taki temat na forumowo, ale nikt poza mną tego nie oglądał.
Oglądam Supernatural od około czterech lat, czyli prawie od początku. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia, nie tylko w Deanie (no, z Castielem do pary ), ale w fabule, tekstach, kreacji postaci i wymyślnym scenariuszu. A Impala '67 śni mi się po nocach. Najlepszy serial jaki w życiu widziałam. Co roku, pomiędzy kolejnymi sezonami były przerwy około trzymiesięczne i zawsze z niecierpliwością odliczam dni. To jedyny serial, który mam na płytach, osobno w pudełkach, żeby się przypadkiem nie porysowały. Jedyny, który często oglądam od początku. Uwielbiam maratony z Supernatural. Oglądam od początku z mamą, potem wkręciłam chłopaka, który jest na bieżąco od czwartego sezonu, ale jeszcze ma do nadrobienia pozostałe trzy.
Nie mogę się doczekać już szóstego (Thanks Eric Kripke!), nieszczęśliwie, ostatniego. Chociaż to w sumie dobrze, bo Supernatural stałby się tasiemcem, a tego bym nie przeżyła.
VD, oglądasz od pierwszego sezonu, mam nadzieję? Jaki jest Twój ulubiony odcinek?
Trochę mi brakuję w piątej serii "zwykłego" polowania, poczucia humoru Deana i ogólnej lekkości. Ciężkie odcinki ostatnio, chociaż twórcy w połowie pozwolili nam na chwilę wrócić do przeszłości i przez kilka epizodów nie padło w ogóle słowo "apokalipsa".
Tak poza tym, to wiesz, że ostatnio Jared Padalecki wziął ślub z serialową, tą czarną, Ruby?
VooDoo17 Kwiecień 2010, 11:51
VD, oglądasz od pierwszego sezonu, mam nadzieję? Jaki jest Twój ulubiony odcinek?
Tak oglądam od pierwszego sezonu. Co do odcinka to nie jestem w stanie powiedzieć, bo każdy sezon oglądałem tylko raz i już nie pamiętam do końca, który odcinek był który Zresztą tak naprawdę to prawie wszystkie mi się podobały, a szczególnie 4 sezon gdy do akcji wszedł Castiel i złe anioły
Szeida3 Maj 2010, 13:13
VD, oglądałeś czwartkowy odcinek?
Crowley rozwalił mnie na łopatki... Myślisz, że jakimi intencjami się kieruje?
Ma świetny głos, a ten moment, w którym przypieczętował pakt pocałunkiem z tym biznesmenem, był mega.
Jeszcze dwa odcinki i znowu czekanie do września/października...
W ogóle to Sam mnie wkurza. Nie od dziś.
Kogo lubisz najbardziej?
VooDoo3 Maj 2010, 13:57
Oglądałem Myślę, że on rzeczywiście ma dobre intencje, choć po historii z Ruby to niczego nie można być pewnym. Końcówka sezonu zapowiada się ciekawie, pozostało dwóch jeżdzców i Lucyfer, ale chyba wiem do czego to wszystko zmierza, rozmowa Sama z Bobbym na temat "skoku" sugeruje, że Sam chyba jednak powie "tak". Widziałaś zwiastun 21 odcinka? Jak dla mnie świetny
Najbardziej lubię Castiela i Deana (Lucyfer też jest spoko), choć Sam wcale nie jest taki zły jak go trochę fanów serialu maluje
Szeida14 Maj 2010, 22:20
Buuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu chyba umrę zanim się doczekam nowej serii...
Kurde, Dean zrobił wejście (właściwie to wjazd) na cmentarz, cholernie mi się to podobało, ale w mordę dostał tak, że nawet Rocky by się nie powstydził.
VD, jakieś pomysły, co to miało być na końcu?! (nie pisze dokładnie co, bo nie wiem czy już oglądałeś. )
Łukasz16 Maj 2010, 20:18
O widze kolejnych fanów Supernatural.
Ten serial, jak i Dexter to dwa moje ulubione seriale, które mimo tylu odcinków nadal trzymają wysoki poziom. Zakończenie 5 sezonu było ekstra.
Teraz pytania ...
kim do licha jest Chuck? Bogiem, Jezusem ? W sumie umawiał się z Magdą (czyżby Maria MAgdalena?)
co z Samem .. ta latarnia dziwnym trafem zgasła!
czy Castiel będzie jeszcze pomagał naszym bohaterom?
no ja im dam! każą nam czekać do września??
Szeida16 Maj 2010, 22:21
W sumie umawiał się z Magdą (czyżby Maria MAgdalena?)
Nieeee no, chyba przesada.
Stawiam na to, że jest Bogiem.
Albo kimś innym, ważniejszym i "większym" niż wszyscy przypuszczali...
co z Samem .. ta latarnia dziwnym trafem zgasła!
Nie mam pojęcia zielonego... No bo albo to może być dalej Lucyfer, który jakimś cudem wydostał się z klatki (sądzę, że duże znaczenie ma to, że Michał też do niej wpadł), albo to może być duch Sama, albo to może być Sam, wskrzeszony, a lampa zgasła dlatego, że się nachlał demonicznej krwi, albo... nie wiem... Ech, za dużo tych "albo". Pojęcia nie mam i szlag mnie trafi. Trzeba przyznać, że oni to jednak potrafią trzymać człowieka w napięciu.
VooDoo21 Maj 2010, 14:11
Jak dla mnie ten finał był... słaby. Ogólnie ten sezon był fajny, ale jednak jest to sezon zmarnowanego potencjału, bo mógł być jeszcze lepszy. Jak dla mnie zupełnie zostały zmarnowane postacie Michała i Lucyfera, cały czas się o nich mówiło, pojawiali się od czasu do czasu, ale jednak w końcu ani nie doszło choć do krótkiej potyczki między nimi i byli rzadko na ekranie. Rozumiem, że nie mogli być cały czas, ale jednak. Takie samo odczucie mam do postaci Adama.
Co do samego finału, to pomysł z Chuckiem bardzo ciekawy, jego narracje można odbierać jako rozpisywanie boskiej historii, bo ja osobiście uważam, że to jednak on jest bogiem, ale poza tym nie podobało mi się. Liczyłem na więcej akcji, a to był odcinek prawie całkowicie przegadany, nie spodobało mi się także zabicie i wskrzeszenie Bobby'ego i Castiela, jak już się zdecydowali to mogli ukatrupić jednego na amen albo nie zabijać żadnego. Jestem także zdziwiony sceną, w której Sam skacze do klatki, a Michał próbuje go powstrzymać, skoro Sam przejął kontrolę nad ciałem to jakim cudem udało mu się wciągnąć najpotężniejszego archanioła ze sobą? No może, że sama obecność Lucyfera w jego ciele wystarczyła, nawet jeśli szatan nie miał kontroli. O wiele bardziej podobał mi się przedostatni odcinek ze śmiercią, ale finałowy jednak jak dla mnie nie był porywający.
Co do Sama stojącego pod latarnią to dwie rzeczy przekonują mnie do tego, że to nie nasz "ludzki" Sammy - jego mina i gasnąca latarnia. Trudno odpowiedzieć, może demon, może duch, raczej nie Lucyfer, nie wierzę że jego postać się jeszcze pojawi.
No, ale ogólnie sezon 5 na duży plus, choć tak jak wspomniałem uważam, że mógł być jeszcze lepszy, choć to tylko subiektywna opinia.
Szeida25 Maj 2010, 00:01
VooDoo, och, nie spodziewałam się tego po Tobie.
Finał był mistrzowski! Pod każdym względem!
Wkleję urywki artykułu, pod którym się podpisuję rękami i nogami:
Swan Song, jak już mówiłem, był dokładnie taki, jak oczekiwałem. Idealnie wpasował się w klimat serialu, trzymając się znanych już sztuczek, schematów, będąc jednocześnie zaskakujący i wyjątkowy. W ciągu 40 minut, pomiędzy akcją związaną z Apokalipsą, mamy kilka przerywników, w których poznajemy szerzej historię Chevroleta Impali. Czarny muscle car towarzyszył braciom w podróży (i tej rzeczywistej, i tej metaforycznej) na każdym kroku. Fani zaliczali go jako trzeciego głównego bohatera serialu. Ba, do dziś wielu uważa, że to on, a nie Adam, jest pełnoprawnym trzecim Winchesterem.
Podstawą serialu od zawsze były relacji między braćmi, nie akcja, nie efekty specjalne. Nawet, gdy Winchesterowie są w trakcie polowania, zwykle można dopatrzeć się w scenariuszu drugiego dna. Gdy w Metamorphosis Sam i Dean stają oko w oko z ruguru, w rzeczywistości chodzi o walkę Sama ze swoją mroczną stroną, gdy w The Curious Case of Dean Winchester trwa walka z wiedźmą, podejmowany jest motyw nieprzyjemnej śmierci, na jaką skazani są łowcy, a w Sam, Interrupted, szpital psychiatryczny, w którym bracia dają się uwięzić, jest metaforą ich zniewolenia i wyalienowania przez życie. Podobnych przykładów można dopatrzeć się praktycznie w każdym odcinku.
Mimo patosu, rozmachu wydarzeń znalazło się też miejsce na trochę humoru. Wszystkie postacie pozostają sobą, scenarzyści nie zmieniają ich, nie dopasowują sobie ich cech do scenariusza. Cas życzący Samowi powodzenia, znakomicie rozładował narastające napięcie przed konfrontacją z Lucyferem, a wjazd Deana w Impali i jego bezczelna, nonszalancka odzywka do dwóch aniołów sprawia, że usta same się uśmiechają.
Pojawia się także sporo odwołań do poprzednich odcinków. Lucyfer mówiący „Czekałem na ciebie od bardzo, bardzo dawna” przypomina Sama sprzed roku, kiedy to stojąc przed Lilith wypowiadał bardzo podobne słowa. Z kolei Dean w jednej z początkowych scen nazywa Sama „zbyt dużym facetem” – kto pamięta jeszcze tego młodego, chudziutkiego młodego Winchestera z pierwszego sezonu? Wtedy to Dean niepodzielnie rządził nie tylko swoimi tekstami, ale także muskulaturą. Nieodłączną częścią Supernatural jest także rockowa muzyka, której nie zabrakło i w finale. Odcinek otwiera „Carry on My Wayward Son” zespołu Kansas, piosenka stająca się chyba jednym z najbardziej charakterystycznych symboli serialu. Gdy usłyszałem po raz głos wokalisty Steve’a Walsha, łza zalśniła w moim oku. W tym momencie zabrzmiała dla mnie bardziej podniośle i „epicko”, niż choćby motyw z Władcy Pierścieni Howarda Shore’a.
Scenarzyści zaserwowali nam kilka niespodzianek. Nawet, gdy ktoś czytał wszystkie spoilery nie miał szans na odgadnięcie rozwoju wypadków, jaki zobaczyliśmy. Sam zapierał się przed powiedzeniem „tak” Lucyferowi przez cały sezon i choć chyba każdy podejrzewał, że w końcu to zrobi, to kto pomyślał, iż zrobi to całkowicie z własnej woli? Bez żadnego manipulowania przez demona, czy inne zło, Sam mówi „tak”. Jego zachowanie jest całkowicie logiczne i uzasadnione. Równie niespodziewanym zwrotem akcji było to, że Lucyfer wiedział o pierścieniach Jeźdźców Apokalipsy. To nieco pokrzyżowało plany Winchesterów, jednak Sam nie widząc innego wyjścia i tak zgadza się na oddanie Diabłu swojego ciała. Ten zaś nie dość, że zabiera pierścienie, to jeszcze nie daje młodemu Winchesterowi praktycznie żadnych szans na zdobycie kontroli i wydaje się, iż wszystko w rękach archanioła Michała. Tylko on jeden może go powstrzymać.
W końcu nadchodzi chwila wielkiego pojedynku – Michał kontra Lucyfer. Wygląda to jednak zupełnie inaczej, niż się spodziewaliśmy. Choć początkowo obaj bracia mówili „nie”, to zdawało się, że ostatecznie i tak staną naprzeciwko siebie. Teraz Michał znalazł sobie nowe naczynie i Dean nie jest mu nawet potrzebny. I właśnie w tym momencie pada cała teoria przeznaczenia, wolna wola jest ważniejsza.
Dlatego walka między Lucyferem a Michałem nie jest nieunikniona. To, że coś jest przeznaczone, wcale nie oznacza, iż musi się stać. Wielkie starcie kończy się jedynie na słowach i dzięki swojemu poświęceniu Winchesterowie ratują miliony osób przed śmiercią, a cały świat przed zagładą.
Tak naprawdę, gdyby doszło do zapowiadanej walki, niemożliwa byłaby kontynuacja serialu. Nie mówię, że zmieniono ze względu na to zakończenie (bo szczerze mówiąc nie wierzę w to), tyle że przecież po pokonaniu Lucyfera, Bóg miał zrobić Raj na ziemi. Lucyfer i całe zło przestałoby istnieć. Dean nie mógłby pójść do Lisy i wypić zaległego piwa – nie byłoby już zwykłego, tradycyjnego życia. Być może Winchesterom udało się jedynie opóźnić koniec świata i Diabeł ponownie zostanie uwolniony (tym razem w jakiś inny sposób, wszak wiadomo, że Lilith nie może zginąć po raz drugi).
I wreszcie ostatnia scena. Sam pod latarnią. Zaskakująca, szokująca i zostawiająca nas w niepewności. Można być jej przeciwnikiem, stwierdzać, iż była niepotrzebna – dzięki niej jednak będziemy czekać na sezon szósty z zaciekawieniem, jakiego brakowały, gdyby się na nią nie zdecydowano.
Sorry, VD, ale nie ma sensu, żebym pisała to, co autor artykułu (www.supernatural.com.pl) świetnie przedstawił.
flammable.2 Czerwiec 2010, 15:54
uwielbiam ten serial, wciągnął mnie kolega. utknęłam na sezonie 5, odcinku pierwszym.
najlepszy odcinek? zapadły mi w pamięć :
*'yellow fever', kiedy się dean zaraził, jak uciekał przed małym pieskiem, czy przeraził się kota w szafce, przy czym krzyczał jak mała dziewczynka;p
*odcinek, kiedy sam przeżywał każdego dnia to samo co poprzedniego, coś jak dzień świstaka
*albo ten [nie pamietam tytuły odcinka] kiedy występował 'emo miś', który chciał popełnić samobójstwo.
każdy masz coś w sobie;]
lubię postać deana, za poczucie humoru i gust muzyczny;]
Szeida2 Czerwiec 2010, 19:25
flammable., o tak, to również są moje ulubione odcinki. Jeszcze ten z pechem, z króliczą łapką, co Samowi wpadł but to kanału, a Dean "był Batmanem".
Cieszę się, że w szóstej serii wrócą do korzeni, do polowań, do "sielanki", apokalipsa mnie już zmęczyła, chcę widzieć chłopaków na normalnym gruncie!
VooDoo8 Czerwiec 2010, 14:01
Szeida, ja po prostu chyba nie jestem aż takim fanem tego serialu jak Ci najbardziej zagorzali i dlatego dla mnie ważną częścią są też efekty specjalne, a tych mi brakło. Walka Michała z Lucyferem wcale nie musiała nikogo pochłonąć, choćby tak posparowali się przez minutkę, a potem nagle wjechałby Dean to chyba nic wielkiego Ziemi by się nie stało. Poza tym bardzo męczy mnie kwestia wpadnięcia Michała do klatki mimo, że Sam panował już nad swoim ciałem, jakim cudem wciągnął tam przepotężnego archanioła, przecież ten pewnie jednym kiwnięciem palca mógłby Sama z nad tej klatki przenieść w inne miejsce.
Nie wiem, ogólnie mi się jakoś ten finał nie podobał i nie zapadł mi za bardzo w pamięć, w przeciwieństwie do przedostatniego odcinka, ale to tylko moja subiektywna opinia. Sezon, podsumowując wszystko, podobał mi się bardzo, ale jednak czuję tam jakiś niedosyt w środku.
Szeida21 Czerwiec 2010, 22:19
Rozumiem, wiem o co Ci chodzi.
Mi ostatni odcinek narobił strasznego apetytu i z tego powodu nie cierpię wakacji. Jest tyle pytań bez odpowiedzi...
VooDoo24 Czerwiec 2010, 01:38
Mnie bardziej interesuje, co jest z Samem, jak on wyszedł, dlaczego i kim, albo czym teraz jest.
O jednym jestem przekonany, jego mina i gasnąca latarnia mówią wszystko, to już nie jest nasz Sam. Czym jest to trudno powiedzieć, raczej nie Lucyferem, bo nie wierzę w jego ucieczkę, zwłaszcza że wątek apokalipsy mamy już podobno ostatecznie za sobą.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
wiÄcej podobnych podstron