Tawerna
Fragment dokumentu:
fi4 Styczeń 2010, 21:15
Wpadłam na pewien pomysł - czy udany, to sie okaże - na stworzenie małej alternatywy dla Baru 'Forumowo'.
Otóż. Temat ma przesłanki zaczerpniete z róznego rodzaju forumowych rpg. Mianowicie: tworzymy teksty fabularne, z dialogami, opisami mniej lub bardziej rozwiniętymi, z doza fantazji i pomysłów. Będzie to swoistego rodzaju nasza historia, więc posty musza by ze soba powiązane. Miejsce akcji jest z góry narzucone, wszystko dzieje się w barze/karczmie.
Innymi słowy, rozwijamy swoje umiejetności literackie i cwiczymy wyobraźnię. Nie jestem pewna, czy spotkaliście się z tego typu zabawami, czy jasno się wyraziłam i czy w ogóle ten pomysł przejdzie, aczkolwiek... Zapraszam do Tawerny!^^.
- Co za dzień.
Fi z nienajlepszym humorem, włosami mokrymi od popołudniowego kapuśniaczku stanęła przed wejściem sympatycznego lokalu strzepując z plaszcza krople deszczu. Z westchnieniem popchnęła drzwi Tawerny.
- Kutwa, znowu się zacieły? - zaczęła szarpac gwałtownie klamkę i wymierzac solidne kopniaki w te... - Pieprzone, stare drzwi! Otwórz się dupku!
- No już, już... - z wnętrza dobiegł ją rozhybotany zachrypnięty, lecz przyjemnie znajomy głos. - Niech panienka tak nie wali. Zwariowac można.
Smętne spojrzenie gospodarza mówiło wszystko - jego dzień też nie należał do najprzyjemniejszych.
- Cześc Edd. - rzuciła Fi starając się by jej głos brzmial w miarę optymistycznie. - Jest już ktoś?
- Był. Zdecydowanie BYŁ. Te stare krowy zza rogu, dewotki, plotkary, baby wstrętne! Wparowały, szumu narobiły, że niby im kota strułem! Kota! Jakbym nie miał nic lepszego do roboty. Te, te... Przebrzydłe..! Ludzi mi wystraszyły.
Dziewczyna przyzwyczajona do gderliwego sposobu bycia staruszka uśmiechnęła sie tylko ze zrozumieniem i zajęła swój ulubiony stolik pod oknem.
- No nic, to poczekam, może pojawi się ktoś znajomy. A tymczasem proszę o filiżankę gorącej czekolady. - z wdzięcznością spojrzała na starego Edda, czując jak rozluźnienie napływa do jej ciała.
veradrake6 Styczeń 2010, 11:30
Czas snuł się, niczym smród po gaciach starca. Wieża pustych filiżanek po kawie rosła. Lekko znudzonym wzrokiem spojrzała na Edda.
- Co z paskudny dzień. Nawet czekolada nie ma dziś smaku.
- Eeee... dzień jak dzień, ale może faktycznie panienka ma trochę racji... Słońca dziś nie obaczym chyba, woda z nieba siąpi to i ludziska w chatach pozalegali. Dzieciaków nam przybędzie. Khem... hemm...
Edd podrapał się po głowie i powrócił do siąpania swego zwietrzałego już piwa.
biedroneczka6 Styczeń 2010, 18:18
- Dzieciaków, powiadasz. - Fi uśmiechnęła się pod nosem. Wiedziała, że Edd nienawidził dzieci. Wszystkich. A szczególnie takich wrzeszczących i lubiących kretyńskie psikusy, które gromadami czasem przetaczały się przez Tawernę jak tornado i zakłócały spokój tego miejsca swoją hałaśliwą egzystencją.
- Ano, dzieciaków - mruknął pod nosem. Ze szklanki, którą z irytacją odstawił, chlusnęło piwo, tworząc złotawą kałużę na ciemnobrązowym, dębowym blacie.
Dziewczyna siedziała dalej przy stoliku, obserwując smętny świat przez lekko przybrudzone okno. Obserwowała szarych ludzi idących szarą ulicą, mających zapewne szare myśli... Nagle na widok jednej z postaci ożywiła się i zapukała w szybę.
- Hej! - Pomachała do długowłosej dziewczyny otulonej długim płaszczem. - Hej, chodź do mnie!
Szeida6 Styczeń 2010, 19:20
Fi podskoczyła do drzwi, gdzie jej znajoma otrząsała parasolkę.
- Sto lat Cię nie widziałam! - Fi, z uśmiechem i nieco zbyt entuzjastycznie złapała ją za ramiona.
- Yhm, no tak. Ja Ciebie też Fi. - Mruknęła po cichu Fruktoza. - Co u Ciebie? Wyglądasz olśniewająco...
-Ach daj spokój! - Roześmiała się Fi. - Mów lepiej, skąd ta posępna mina? Co to się stało, że pojawiłaś się gdzieś bez Moggeta? Chodź, usiądziemy!
- Heh. "Znowu w życiu mi nie wyszło..."
- Edd! Poprosimy jeszcze jedną filiżankę czekolady! - Zadecydowała Fi.
- Nie, nie. Poproszę duży kufel piwa... Będzie mi łatwiej cokolwiek Ci opowiedzieć... - Zwiesiła głowę Fruktoza.
veradrake7 Styczeń 2010, 19:46
Usiadły na ławie w najmroczniejszym kącie tawerny.
- No gadaj - zagadnęła z uśmiechem Fi. - Co się stało?
- Heh... - wzdychnęła ciężko Fruktoza, po czym siorbnęła złotego piwa. Glump, glump, glump.
Fi z niecierpliwieniem spoglądała na koleżankę.
- No dawaj... nie trzymaj mnie już w niecierpliwości. - powiedziała Fi, klepiąc Fruktozę w ramię.
- No to, historia jest dość zwiła i jakby to ująć
- Najlepiej wyraź to fonetycznie i najprościej. - Ponaglała ją Fi.
- Taak. Khem... więc ten tego.
- Noo?
- Nie mogę! Zamówmy jeszcze jeden kufel, może język się rozplącze.
Szeida17 Kwiecień 2010, 19:21
Fruktoza miała już sporo promili we krwi, kiedy nagle drzwi do Tawerny otworzyły się z impetem. Dziewczyny poczuły mokre powietrze i ostry wiatr, od którego przymknęły oczy. Zobaczyły błotne ślady na lśniącej posadzce.
- Boże, kiedy ten dzień się skończy? - mruknął posępnie stary Edd, który właśnie skończył zmywać podłogę.
- Fruktoza!? Co ty tu do cholery robisz?! Kazałem ci siedzieć w domu! Co ty sobie myślisz, że wychodzisz bez mojego pozwolenia?! Ty s... - Mogget nie dokończył, bo ktoś nagle złapał go za poły płaszcza.
- Panu już dziękujemy, wynoś się stąd śmieciu! - VooDoo łagodnie, acz stanowczo wywalił niespodziewanego gościa za drzwi, który oszołomiony siłową przewagą VD nie powiedział ani słowa.
Fi objęła przerażoną Fruktozę. Trzęsąca się dziewczyna nie mogła opanować płaczu: - To jakiś koszmar! - wydukała - Tak jest cały czas! Od miesiąca, ja już nie wiem co mam zrobić... - rozpłakała się na dobre.
VooDoo tymczasem przyniósł koleżankom kubek gorącej herbaty z cytryną.
- Przy mnie włos ci z głowy nie spadnie, Fruktoza, obiecuję - rzekł patrząc jej prosto w oczy.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
wiÄcej podobnych podstron