Wyprowadzka...
Fragment dokumentu:
Szeida8 Sierpień 2009, 00:33
Wiadomo takie jest życie, w pewnym momencie kiedy dojrzejemy mocniej lub mniej decydujemy się na opuszczenie rodzinnego, przytulnego gniazdka. Niekiedy jednak ludzie zostają w domu z rodzicami bo... no właśnie, czemu tak jest? Czy wyprowadzka zawsze musi się kojarzyć z tym że rodzice tracą całkowicie kontrolę nad swoimi dziećmi? Jak i kiedy zakomunikować tacie i mamie o podjętej decyzji?
Dzika_kotQa8 Sierpień 2009, 10:47
Ja z rodzicami nie miałam zbyt dobrego kontaktu a co za tym idzie w czasie kłótni często wykrzykiwałam im że się w końcu wyprowadzę...no i tak się stało, wyjechałam do Anglii i już 2 lata nie mieszkam z rodzicami a ponad rok nie byłam w rodzinnym domu.
BoginiMarzeń19 Sierpień 2009, 14:25
jesli chodzi o mnie to chce sie jak najszybciej wyprowadzić z domu, dlatego też planuje studiowac jakies 500km od domu i rzadko przyjeżdżać potem jak skończę studia i się usamodzielnię wyprowadzę sie na stałe.
Szeida3 Kwiecień 2010, 01:23
U mnie to nie taka prosta sprawa.
Mam świetny kontakt z rodziną i cholernie ciężko mi się wyprowadzić. A już powoli przychodzi na to czas... Z tego powodu, że nie wyobrażałam sobie rozłąki, nie wyjechałam do Wrocka na studia. Nie byłam jeszcze gotowa na odcięcie pępowiny. Nie dlatego, że boję się, że sobie nie poradzę, ale dlatego, że jak sobie pomyślę, że rozpocznę życie, w którym nie będzie na co dzień moich rodziców, brata, kota, ogarnia mnie po prostu strach i niechęć. Będę miała wrażenie, że coś utraciłam bezpowrotnie i tak zresztą będzie. Wiadomo, kwestia czasu. Kwestia przyzwyczajenia. Ale dlaczego to musi być tak cholernie trudne? To chyba jeden z moich ostatnich największych problemów. Szukam złotego środka i nie mogę znaleźć.
A w te wakacje mój chłopak przeprowadza się do Wrocławia i tam będzie wynajmował mieszkanie. No i ja powoli będę z nim mieszkać, w końcu, po prawie pięciu latach bycia razem. Na początku będę jeździć na parę dni, potem, po roku, przeprowadzę się na "stałe", bo będę na mgr, a do domu tylko na weekendy. Może to jakiś sposób? Nie skok na głęboką wodę, tylko metoda drobnych kroczków... Hm, czas pokaże...
Andrzej4 Kwiecień 2010, 21:35
Ja nigdzie nie mam zamiaru się wyprowadzać. Jestem jedynakiem i cały dom jest dla mnie.
Szeida8 Kwiecień 2010, 22:27
Andrzej i będziesz całe życie mieszkał z rodzicami? Ożenisz się, będziesz miał dzieci i będziesz na głowie rodziców, bo "jesteś jedynakiem i masz cały dom dla siebie"?
Hollow9 Kwiecień 2010, 19:27
Andrzej, masz cały dom dla siebie? A rodzice to co? :p
Ja chcę się wyprowadzić jak najszybciej xD ale najpierw muszę szkołę skończyć i rozejrzeć się za pracą dokładniej mówiąc chcę poprostu mieszkać z chłopakiem xD ale najpierw trzeba sobie resztę życia ułożyć
VooDoo12 Kwiecień 2010, 01:08
Rodzice w Anglii, mieszkam z dziadkami. Szczerze to nie narzekam jakoś szczególnie, wiadomo często dochodzi do spięć między pokoleniowych, ale nie jest mi tu źle, a dorosły i tak się czuję, bo w życiu już się trochę narobiłem żeby mieć własne pieniądze i nie raz dziadkom dokładam się do czynszu, opłat za prąd, wodę itd. W planach jest tak, że to mieszkanie jest już przepisane na mnie, ale dziadkom życzę dwustu lat i mam nadzieję, że nie szybko spadek mi przypadnie tak więc nastawiam się, że już w niedługim czasie trzeba będzie pomyśleć nad czymś własnym, ale nie śpieszę się. "Gdy się człowiek śpieszy to się diabeł cieszy"
Fruktoza12 Kwiecień 2010, 13:02
W moim domku jest mi dobrze. Mam wszystko na miejscu, rodzice zawsze pomogą, w sumie nie muszę się niczym martwić, ale... chciałabym wyjść na swoje, zobaczyć jak to jest żyć samej, bez rodziców, bez bliskich na miejscu, spróbować czy dam radę itp. Mam zamiar zacząć od wyprowadzki na okres studiów do niezbyt oddalonego miasta, więc wiadomo weekendy z rodziną, kontakt z nimi ciągle będę miała. Jak mi pójdzie coś nie tak, zawsze będę mogła wrócić, a przynajmniej mam taką nadzieję (;
denver29 Kwiecień 2010, 20:50
Ja nie miałam chyba jakiejś poważnej życiowej rozkminy związanej z wyprowadzką. W związku z różnymi kosmicznymi okolicznościami, większość życia było tak, że pałętałam się między domem rodziców, dziadków, siostry, cioć, koleżanek i innych dziwnych ludzi. Nikt też nigdy szczególnie nie ingerował w mój lajfstajl, nawet te okresy czasu, kiedy mieszkałam z rodzicami, wspominam w sposób niejako pozbawiony ich obecności i uczestnictwa w moim funkcjonowaniu. Toteż podejmując po maturze decyzje o wyprowadzce do Francji, nie towarzyszyło temu żadne przemyślenie o zostawianiu jakiegoś gniazda. ;-) Tak samo z rozpoczęciem studiów w Krakowie - zawsze mnie dziwi powszechne zdziwienie ludzi, że zdecydowałam się na studia 600km od rodzinnego miasta, dla mnie to zupełnie naturalne. Teraz mój Współzamieszkujący zachowuje się troszkę jakby był moim ojcem, opiekunem, starszym bratem czy aniołem stróżem - bardzo się stresuje i marudzi, kiedy nie wracam kilka dni do mieszkania. Widać jakaś równowaga w kosmosie musi być zachowana, kontrola - której nie doświadczyłam jako nastolatka - dopada mnie jako osobę dorosłą. (;
biedroneczka1 Maj 2010, 18:21
Hmm. Z jednej strony będzie mi ciężko się wyprowadzić, bo to będzie koniec pewnego etapu mojego życia, ostateczne pożegnanie dzieciństwa, trzeba będzie zająć się nie tylko zmywaniem czy ogarnięciem raz do roku swojego pokoju, ale stałym zaopatrzeniem lodówki, płaceniem rachunków, zarabianiem i tak dalej... Dorosłym życiem po prostu. Ogromna zmiana, to na pewno.
Ale, szczerze mówiąc, nie sądzę, żeby wyprowadzka była dla mnie jakimś wielkim obciążeniem psychicznym ze względu na więzi rodzinne i jest mi z tego powodu trochę smutno. Chciałabym, żeby było inaczej, ale cóż.
Szeida1 Maj 2010, 18:25
Ale, szczerze mówiąc, nie sądzę, żeby wyprowadzka była dla mnie jakimś wielkim obciążeniem psychicznym ze względu na więzi rodzinne i jest mi z tego powodu trochę smutno. Chciałabym, żeby było inaczej, ale cóż.
Smutno, ale łatwiej, nie uważasz?
Taka pępowina, która łączy mnie i rodzinę na pewno do końca zdrowa nie jest.
biedroneczka1 Maj 2010, 18:34
Smutno, ale łatwiej, nie uważasz?
Ooo, łatwiej, z pewnością... Może to dobrze. Ale jednak momentami wolałabym mieć lepszy kontakt z rodzicami (zły nie jest, ale parę rzeczy mogłoby się zmienić ). Zdrowa, niezdrowa - lepsza taka, niż żadna
Empatia1 Maj 2010, 19:09
U mnie ciężka sprawa i pewnie skończy się tak, że się nie wyprowadzę i będę dojeżdżać do Krakowa na studia. Nie chcę mamy zostawić samej z tym wszystkim, ona już się martwi, co to będzie, gdy ja pójdę na studia, gdy się wyprowadzę. Druga sprawa, to to, że podobnie jak Szeida, jestem strasznie mocno związana z mamą i ta rozłąka też byłaby ciężka. Marzy mi się wyremontowanie trzeciego piętra i zamieszkanie tam w tym samym domu.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
wiÄcej podobnych podstron