Monarsze sekrety, 2.OD WYDAWCY, OD WYDAWCY


OD WYDAWCY

Słyszą i widzą i właśnie dlatego twierdzą,
że mają prawo domagać się od myśli pociechy.
Pociechy i ukojenia - nie prawdy.
[Stanisław Brzozowski]

Nie udaje się nam teraźniejszość. Zresztą nie tylko dziś. Zniechęceni patrzeniem na rzeczywistość, którą tworzymy, ponosząc zarazem tego konsekwencje, rozglądamy się za czymś przyjemniejszym, za czymś, co może nam poprawić samopoczucie, zagłaskać rodzący się w nas bunt, nadać mimo wszystko wartość rzeczywistości, na którą nie zgadza się nasze sumienie. Cena nie gra roli, gdyż stawką są najbardziej cenione wartości: ukojenie buntującego się serca i umysłu, przeświadczenie, że jesteśmy w porządku wobec siebie i świata; ponadto otrzymujemy różowe okulary do widzenia przyszłości. Pokrzepiamy nasze serca kłamstwem.

...każdy, kto mówi, że w to wierzy,
jest zakłamany albo otumaniony.
[Józef Maria Bocheński]

Co stanie się z naszym umysłem, jeżeli do zrozumienia dziejów wprowadzimy fałszywe dane? Patrząc w przyszłość opierać będziemy się na niedorzecznych prawach życia, wynikających z fałszywej historii.

Aby znaleźć punkt wyjściowy do spojrzenia na naszą historię, oczywiście na podstawie tego, co o niej napisano, gdyż mało kto, poza wąską grupą profesjonalistów, ma dostęp do źródeł, należy nauczyć się umiejętności odróżniania tego, co jest w pisaniu o historii interpretacją, od tego, co stanowi fałszerstwo. Granica przeważnie jest dobrze widoczna, kiedy zestawimy kilka książek o tej samej tematyce, czasem jednak trudno ją uchwycić. Interpretować fakty historyczne można różnie, podobnie jak i różną nadawać im wagę. Opracowując nawet bardzo wąskie zagadnienie, kiedy przywołuje się tylko podstawowy materiał związany z tematem, też daje się to zrobić rzetelnie. To jeszcze mieści się w ramach interpretacji. Kiedy jednak podaje się - jako obraz całości zagadnienia - jedynie wybrane fakty, a w dodatku przemilcza się istotniejsze, to uzyskany w ten sposób obraz jest już fałszerstwem.

Od historyka mamy więc prawo wymagać, by jego praca nie dawała nam fałszywego obrazu dziejów, będąc natomiast ich czytelną interpretacją, nie ukrywaną pod płaszczykiem bezstronności czy obiektywności.

Nie ma neutralnej ideowo, obiektywnej historii. Tendencyjność każdego opracowania dziejów wynika z prostego faktu, że pierwotną w stosunku do dzieła historyka jest jego ukształtowana w jakiś sposób osobowość, jego teraźniejszość i wizja przyszłości.

Teoretycznie dopuścić co prawda można nieświadomość własnego punktu widzenia i co za tym idzie nieświadomość celów, do jakich ten punkt widzenia prowadzi. Nie dotyczy to jednak profesjonalistów - historyków tworzących wizje dziejów i polityków kreujących wizje przyszłości. Każda z tych wizji zawiera przynajmniej projekcję tej drugiej. Stąd obaj ci panowie w świadomości społecznej spełniają podobną rolę. Zbyt wysoko cenię erudycję naszej inteligencji, aby posądzać ją o nieświadomość własnej postawy, czyli o otumanienie jakąś jedynie słuszną doktryną i nieświadome fałszowanie myślenia.

Nie pytano wcale, czy myśl tej formułki jest prawdziwa,
a ubito by tego, kto by rzekł zuchwale, iż jest niedorzeczna.
[Bronisław Trentowski]

Prezentowana książka Jerzego Jankowskiego gwałci cukierkowy obraz naszej przeszłości - podręcznikowe opium, jakim od ponad wieku trujemy umysły naszych dzieci. Czynimy je w ten sposób niezdolnymi do zrozumienia w dorosłym życiu prostego zdawałoby się faktu, że zapracowaliśmy na niepowodzenia dziejowe i cywilizacyjne i że ciągle dominuje u nas reprodukcja typu człowieka dążącego instynktownie do podobnych niepowodzeń.

Skoro uznałem, że nie ma obojętnej, obiektywnej historii, a wykluczam możliwość nieświadomości autora w tym względzie, to Czytelnik może mi postawić pytanie: po co wydawać taką książkę, po co burzyć mit o wspaniałości naszych przodków? Takie pytanie zadał mi zresztą znajomy hurtownik, do niedawna rozprowadzający książki Wydawnictwa. Wydawać po to, by burzyć mit, mit burzyć po to, by zastąpić go innym - takim widzeniem historii, które logicznie wiąże przebieg dziejów z mentalnością ich animatorów.

Gdy znowu przeszliśmy do niepodległości, w swobodzie rozwinęły się bujnie głęboko zakorzenione, nietępione, a tylko czasowo powstrzymane w rozwoju pierwiastki rozstrojowe, społecznie chorobotwórcze
[Aleksander Świętochowski]

Każdy mit ma właściwości dziejotwórcze. Ustanawia hierarchię wartości i kształtuje postawy. Książka ta zrzuca z piedestału wiele postaci, które dotychczasowa tradycja kazała nam czcić jako twórców naszych osiągnięć, warto więc rozważyć, co zyskamy w zamian. Umocowanie w historii, jakaś postać mitu musi przecież służyć kreowaniu przyszłości. Wymiana destruktywnych bajek na coś wartościowego będzie możliwa, gdy odpowiemy sobie na pytania: Jakie konsekwencje dla teraźniejszości miało mianowanie zdrajców świętymi, tchórzy mędrcami, a głupców bohaterami? Co z naszej przeszłości okazało się faktycznymi osiągnięciami, co zaś hańbą? Kto budował nasze osiągnięcia, skoro odebraliśmy cześć wszystkim, których nasza tradycja zachowała wielkimi? Jak odszukać nieznanych czy usuniętych w cień twórców odnalezionych właśnie wartości? Które z postaw animatorów naszej przeszłości są dziś obecne w społeczeństwie i stanowią źródło autorytetów? Jakiemu typowi człowieka chcemy powierzyć naszą przyszłość?
Jeżeli książka ta sprowokuje Czytelników do formułowania odpowiedzi na te pytania, to będzie najlepsze uzasadnienie jej wydania. Jeżeli przyniosą one rewizję naszej postawy wobec siebie i świata, będzie to już nowy mit.

Prawdziwością tu jest
stopień pobudzania instynktów i namiętności,
zapału i entuzjazmu czynu.
[Jan Stachniuk]

Środowiska profesjonalnie zaangażowane w kształtowanie naszej świadomości zbiorowej wystarczająco znają historię, zatem książka ta nie okaże się dla nich rewelacyjna poznawczo. Zaskakiwać może jedynie, że oto Polska opisana w "Monarszych sekretach" (trwająca zresztą do dziś) zostaje, wbrew obowiązującemu oficjalnie zakłamaniu, poddana osądowi szerszej publiczności. Zabieg ów sugeruje zmianę obrazu naszej historii, jej skutków, czyli dnia dzisiejszego, i - co najważniejsze - zmianę perspektywy pozwalającej na spoglądanie w przyszłość. To ostatnie zresztą uzasadnia w ogóle celowość zajmowania się historią w każdym czasie, a zawsze na nowo. Wydawnictwo z góry dziękuje Czytelnikom chętnym do podzielenia się swoimi refleksjami na temat książki.

Zdzisław Słowiński



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Monarsze sekrety, PROTEKTORZY NAUK TAJEMNYCH, PROTEKTORZY NAUK TAJEMNYCH
Monarsze sekrety, OFIARA PRZEROŚNIĘTYCH AMBICJI, OFIARA PRZEROŚNIĘTYCH AMBICJI
Monarsze sekrety, ŻYCIE I ŚMIERĆ, ŻYCIE I ŚMIERĆ
Monarsze sekrety, PATRIOTYZM W BUDUARZE, PATRIOTYZM W BUDUARZE
Monarsze sekrety, PATRIOTYZM W BUDUARZE, PATRIOTYZM W BUDUARZE
Monarsze sekrety, MONARCHA Z LEGENDY, MONARCHA Z LEGENDY
Monarsze sekrety, MATKA KRÓLÓW, MATKA KRÓLÓW
Monarsze sekrety, ŻONY I FAWORYTY JAGIELLONÓW, ŻONY I FAWORYTY JAGIELLONÓW
Monarsze sekrety, NA KSIĄŻĘCYCH STOŁACH, NA KSIĄŻĘCYCH STOŁACH
Monarsze sekrety, KRÓLEWSKIE METRESY, KRÓLEWSKIE METRESY
Monarsze sekrety, NA TARGOWISKU DYNASTII, NA TARGOWISKU DYNASTII
Monarsze sekrety, KRÓL I BUNTOWNIK, KRÓL I BUNTOWNIK
Monarsze sekrety, ŚWIĘTY ZDRAJCA, ŚWIĘTY ZDRAJCA
Monarsze sekrety, METRESA Z RÓŻAŃCEM W DŁONI, METRESA Z RÓŻAŃCEM W DŁONI
Monarsze sekrety, KRÓLOWA FRANCJI, KRÓLOWA FRANCJI
Monarsze sekrety, DYNASTIA której nie było, DYNASTIA, KTÓREJ NIE BYŁO
Monarsze sekrety, PRZEKLEŃSTWO ANDEGAWENÓW, PRZEKLEŃSTWO ANDEGAWENÓW
Monarsze sekrety, PIERWOTNE BASTARDY, PIERWOTNE BASTARDY

więcej podobnych podstron