Müller Anatomia Tytusa

background image

1

H e i n e r M ü l l e r

ANATOMIA TYTUSA FALL OF ROM

KOMENTARZ DO SZEKSPIRA

Przekład:

M o n i k a M u s k ał a

background image

2

Ludzkości

śyły otwarte jak książka

W strumieniach krwi kartkować

O s o b y :

Saturnin / Bassian / Tytus Andronikus / Marek Andronikus / Lucjusz / Kwintus / Marcjusz

/ Mucjusz / Aaron / Tamora / Chiron / Demetriusz / Lawinia / Publjusz / Emiljusz /

Walentyn / Kajus / klaun / posłaniec / piastunka / chłopiec / Goci / trybuni / świta

Saturnina.

background image

3

1.

NOWE ZWYCIĘSTWO PUSTOSZY RZYM STOLICĘ

ŚWIATA DWÓCH SYNÓW ZMARŁEGO CESARZA

ZA KAśDYM ODDZIAŁ WYBORNYCH SZERMIERZY

ZGŁASZA PRETENSJE DO PUSTEGO TRONU

JEDEN DOWODZI PRAWA PIERWORODZTWA

DRUGI SIĘ CHEŁPI SWYMI ZASŁUGAMI

KORONA W SŁABEJ RĘCE MIĘDZY NIMI

NAJSTARSZY TRYBUN BRAT WIELKIEGO WODZA

TYTUSA ANDRONIKUSA DZIESIĘĆ LAT

WIODĄCEGO JUś WOJNĘ PRZECIW GOTOM

PCHAJĄCYM SIĘ DO KORYT MIAST ZE STEPÓW

I LASÓW DZIESIĄTKOWANYM PRZEZ WILKI

NIEURODZAJ NAWAŁNICE POSŁANIEC

KTÓRY DONIÓSŁ O ZWYCIĘSTWIE NA SCHODACH

KAPITOLU PADŁ Z ROZSZARPANYM PŁUCEM

WIĘC KANDYDACI W GÓRĘ WZNOSZĄ MIECZE

I PODBURZAJĄ STRAśE BY ZAKOŃCZYĆ

WALKĘ O WŁADZĘ ZANIM LUD WYNIESIE

NA RZYMSKI TRON ZWYCIĘZCĘ PIĘCIU WOJEN

PIERWSZY MIECZ RZYMU TYTUSA ANDRONICI

POSIADACZA CNÓT POTRZEBNYCH RZYMOWI

Ja Saturnin Ja Bassian jestem cesarzem

KOŁYSZE SIĘ FALISTA BLACHA PRZEDMIEŚĆ

DO RYTMU MARSZA STRAśNICY NA WIEśACH

WIDZĄ KOLUMNĘ KURZU NADCHODZĄCEJ

ARMII RZYM CZEKA NA ŁUP NIEWOLNIKÓW

DO PRACY ŚWIEśE MIĘSO DLA BURDELI

ZŁOTO DLA BANKÓW BROŃ DLA ARSENAŁÓW

LUD W GOSPODACH I POD BUDKAMI Z PIWEM

background image

4

NA śYWYCH I NA MARTWYCH BOHATERÓW

NA PUSTYCH STADIONACH PIŁKI NOśNEJ

LIKTORZY ZBROJNI W RÓZGI I TOPORY

CZEKAJĄ W CHMARACH MUCH RśNĄC W KOŚCI

CZASAMI KTÓRYŚ Z NICH ZABIJE JEDNĄ

DWIE A MOśE TRZY TOPOREM CZY RÓZGĄ

NA DOSTAWĘ DLA PIWNIC ŚWIATA ZMARŁYCH

PARADA UŚWIĘCONA PIENIEM CHÓRÓW

DZIECIĘCYCH Z PRZODU TRUMNY ZAWARTOŚĆ ICH:

POLEGLI SYNOWIE DOWÓDCY KAśDE

ZWYCIĘSTWO MA SWOJĄ CENĘ ZACHĘTA

DLA MŁODZIEśY BY ZA PRZYKŁADEM ZMARŁYCH

ZA ŚMIERCIĄ GNAŁA I śOŁNIERSKĄ SŁAWĄ

CZTERECH SYNÓW JEST JESZCZE PRZY śYCIU

CZTERECH CHORĄśYCH LICZYLI DWADZIEŚCIA

LAT GDY ODNIEŚLI SWE PIERWSZE ZWYCIĘSTWO

W MASOWYCH GROBACH GNIJE POLEGŁY PLEBS

DZIEWCZYNY CHĘTNIE ROZPINAJĄ BLUZKI

POD GĄSIENICE CZOŁGÓW SYPIĄ KWIATY

KURWA KONCERNÓW POTĘśNY RZYM ZNOWU

DAJE SWYM WILKOM TROCHĘ POSSAĆ PIERSI

W KURZU ZWYCIĘZCÓW SUNĄ ZWYCIĘśENI

TYM RAZEM GOCI CYCATA KRÓLOWA

JEJ MURZYN NA ŁAŃCUCHU CZARNY PIES

ZA NIĄ KSIĄśĘTA JEST ICH JESZCZE TRZECH

ZWYCIĘZCY UPYCHAJĄ PRZY MUZYCE

POLEGŁYCH SYNÓW W RODZINNYM GROBOWCU

śAŁOBA UPOMINA SIĘ O ZEMSTĘ

KREW PIJE KREW DOWÓDCA PRZYPOMINA

SWOJEMU NAJSTARSZEMU SYNOWI

Zmarli nie lubią być samotni Ofiara

Królowa Gotów ma trzech synów Za dużo

O jednego Daj nam pierworodnego

I CHOĆ KRÓLOWA GOTÓW RZUCA SIĘ

background image

5

PRZED OSTRE MIECZE NA KOLANA I KURZ

ZAMIATA BIUSTEM NIC TO NIE ZMIENIA

Mężowie Rzymu Potężny Tytusie

Zwycięski wodzu Spojrzyj na łzy moje

Przelane za synem Spójrz na te piersi

Ich mleko ubarwiło mu duszę

A ty chcesz zarżnąć go tu na ulicy

Za to że bronił ojczyzny jak tygrys

Tak jak i twoi polegli synowie

Jeśli do bogów chcesz się upodobnić

To w miłosierdziu spróbuj być im równy.

Wybaczy pani on umrze To zwyczaj

By obłaskawić cienie naszych zmarłych

Które tam w dole krzyczą.

Rzymie czy słyszysz mój krzyk.

SŁYSZĘ LECZ NIE PANI MÓWI DOWÓDCA

JAKO OSTATNIĄ KOMUNIĘ DLA ZMARŁYCH

BRACI KTÓRZY DONIKĄD DZIŚ ODCHODZĄ

SYNOWIE WODZA BEZ SŁOWA MORDUJĄ

GOCKIEGO KSIĘCIA WYDARTEGO MATCE

PIERWORODNEGO PIERWSZEGO DO WŁADZY

GDY JESZCZE BYŁA PRZY WŁADZY TA KTÓRĄ

CAŁUJE TERAZ PYŁ ULICY RĄBIĄ

GO NA KAWAŁKI BY BOHATEROWIE

TRAKTEM ZNACZONYM JEGO KRWIOOBIEGIEM

STĄPALI LEKKO ODCHODZĄC DONIKĄD

SIOSTRA NIE PO RAZ PIERWSZY SIĘ PRZYGLĄDA

NIE PO RAZ PIERWSZY ZE ZWYCIĘSKIEJ RĘKI

DOWÓDCY I OJCA ZLIZUJE KREW WROGA

Pokój i chwała ci ojcze Tytusie

Poległym braciom moje łzy należne

A moja miłość dla narzeczonego

Bassiana drugiego syna cesarza

Dziedzica

background image

6

BEZGŁOŚNY KRZYK ROZDZIERA PIERŚ MATCZYNĄ

RESZTA NALEśY DO CESARZA

KTO JEST CESARZEM

Ja Saturnin Ja Bassian jestem cesarzem

LECZ JEDEN GŁOS URASTA W SZEPT CHÓRALNY

WWIERCA SIĘ W USZY OBU KANDYDATOM

Niech Tytus będzie cesarzem DOWÓDCA

DZIĘKUJE ZBYT SIWA JEGO SKROŃ ZBYT MDŁA

ODWAGA W STAREJ RĘCE MIECZ ZBYT CIĘśKI

BALASTEM KRWI CO W METAL SIĘ PRZEMIENIŁ

ZE SŁABSZEJ RĘKI WYDZIERA WIĘC BRATU

KORONĘ RZUCA JĄ PIERWORODNEMU

Celne podanie ALE WYBRAŃCOWI

Z RĘKI SPOCONEJ WYPADA SUKCESJA

ZE STRACHU CZOŁGA SIĘ ZA NIĄ I Z BŁOTA

WYŁAWIA RZYMSKIM CESARZEM ZOSTAJE

SATURNIN SPOCONA RĄCZKA DOBRY

DOWÓDCA CÓRKĘ MU SWOJĄ ODDAJE

BY PRZEZ JEJ ŁONO Z NOWYM WŁADCĄ RZYMU

ZWIĄZAĆ SIĘ TAK JAK ZWIĄZAŁ SIĘ JUś MIECZEM

WPRAWDZIE JEST Z INNYM JUś ZARĘCZONA

LECZ RZYM TO RZYM A CASARZ TO CESARZ

LUD WIWATUJE GDY śAŁOBY TYLE

TO DO WIWATÓW NIEWIELE MU TRZEBA

NA KAśDĄ GŁOWĘ KORONA PASUJE

ŚWIEśO UPIECZONY KRÓL SIĘGA PO PREZENT

NARZECZONĄ BRATA Z RĘKI DOWÓDCY

SYNOWIE CHÓREM BRONIĄ WZGARDZONEGO

DRUGIEGO KANDYDATA NA RZYMSKI TRON

PODNOSZĄ MIECZE W GÓRĘ Nasza siostra

To jego narzeczona Obiecana mu

WÓDZ JEST WODZEM SWOJEGO CESARZA

MIECZ W JEGO RĘCE LEKKIM JEST DLA RZYMU

JEDNEGO SYNA ZABIJA LEKKOŚCI

background image

7

JEDNAK NIE STARCZA ABY ZABIĆ WSZYSTKICH

CESARSKA NARZECZONA POWRACA DO

NARZECZONEGO SYNOWIE DOWÓDCY

OSŁANIAJĄ TERAZ ICH UCIECZKĘ

DOWÓDCA KRZYCZY Zdrada WOŁA STRAśE

KRÓL OBSZEDŁ SIĘ SMAKIEM LECZ MA PRZED SOBĄ

DOJRZAŁE PIERSI ZWYCIĘśONEJ GOTKI

WLECZE ZDOBYCZNE CIAŁO DO PAŁACU

MURZYN ZACISKA ZĘBY NA ŁAŃCUCHU

DOWÓDCA WŁASNYM MIECZEM ROZDWOJONY

PÓŁ RZYMIANINA PÓŁ OJCA SWYCH DZIECI

POŚRÓD OWACJI I SZYDERSTW GAWIEDZI

PRZED EKRANAMI TELEWIZYJNYMI

ROZDZIERA SOBIE PIERŚ I POKAZUJE

TRYBUNOM SWOJE BIJĄCE SERCE

GŁOS MU SIĘ ŁAMIE KRZYCZĄCY GDZIEŚ W PUSTKĘ

Zdrajcy oddajcie narzeczoną króla

ODPOWIEDŹ KRÓLA Z WIEśY DOWODZENIA

GDY RĘKĄ GMERA W ZAGAJNIKU GOTKI

Nie Tytusie Nie trzeba cesarzowi

Ani jej ani nikogo z twej stajni

Nie ufam komuś kto raz mnie wyszydził

Ni tobie ni twoim zdradzieckim synom

Sprzymierzonym by mnie czci pozbawić

Nie było w Rzymie nikogo lepszego

Do roli błazna poza Saturninem

Świetnie pasuje całe to oszustwo

Andronikusie do twoich przechwałek

śe to z twej ręki otrzymałem władzę

Jakbym żebrakiem był Idź swoją drogą

A pochwę możesz dać w prezencie temu

Który wywijał mieczem by ją zdobyć

I gratuluję zięcia piękny okaz

Będziesz pociechę z niego miał to pewne

background image

8

Ze zdziczałymi synami twoimi

Zdolny jest mieszkać w Rzymskiej Commonwealth

Tamoro królowo choźmoja nimfo

RZYMSKI DOWÓDCA DŁOŃ NA RĘKOJEŚCI

MIECZA ZACISKA SŁOWA PRZENIKAJĄ

DO SERCA JAK NÓś NIGDY JESZCZE CESARZ

BEZ TYTUSA NIE WYPRAWIAŁ WESELA

CZY BYŁEŚ KIEDYŚ TAK SAMOTNY W RZYMIE

TYTUSIE POWIEDZ TAK HAŃBĄ OKRYTY

CZY BYŁEŚ TAK NIESŁUSZNIE OSKARśONY

PORYWACZE NARZECZONEJ WRACAJĄ

DO SYNOBÓJCY BY POGRZEBAĆ TRUPA

SWOJEGO BRATA BRATANKA PŁACZĄ

MORDERCA JEST Z KAMIENIA PODCZAS GDY

Z BROWARÓW GRZMI JUś PIEŚŃ LUDOWA I GRA

WOJSKOWA ORKIESTRA DĘTA NAD TRUPEM

BRATA BTATANKA SYNA ZARśNIĘTEGO

DLA RZYMU PRZEZ WIERNEGO WODZA RZYMU

NA CHWAŁĘ RZYMU TERAZ WZGARDZONEGO

PRZEZ RZYM SZALEJE WOJNA W DOMU ANDRONIKÓW

O spójrz Tytusie spójrz co uczyniłeś

W zaciekłej kłótni uśmierciłeś syna.

Nie nie Nie syna fałszywy trybunie

Nie jesteś moim krewnym ty ani

Wspólnicy czynu co nam tarczę splamił

Niegodny mój brat niegodni synowie.

Lecz go pogrzebmy tak jak zwyczaj każe.

Precz zdrajcy Z drogi Nie spocznie w tym grobie

Od pięciuset lat stoi ten monument

Ja zaludniłem go z nowym przepychem

śołnierze tylko wierni słudzy Rzymu

Śpią tutaj w chwale W pośledniej kłótni

śaden nie zginął Możecie grzebać go

Gdzie chcecie Tu nie ma miejsca dla niego.

background image

9

U boku braci trzeba go pogrzebać

I tak się stanie bo w przeciwnym razie

My dotrzymamy jemu towarzystwa.

Co Który łajdak wymówił te słowa.

BRAT I SYNOWIE PADAJĄ NA ZIEMIĘ

PRZED BRATEM KTÓRY PCHNĄŁ MIECZEM BRATANKA

PRZED OJCEM KTÓRY PCHNĄŁ MIECZEM BRATA BY

BŁAGAĆ O MIEJSCE W RODZINNEJ PRZYSTANI

MORDERCA SPLUWA NA TRUPA DWIE ŁZY

Zhańbiony w Rzymie przez swych własnych synów

Więc go pogrzebcie a mnie wrzućcie za nim.

RODZINNY ALBUM ZDOBI NOWE ZDJĘCIE

I NOWA TRUMNA SYCI GRÓB RODZINNY

RESZTA TO POLITYKA NA HASŁO SKACZ

OTWIERAJĄ SIĘ DWIE BRAMY BY WYPLUĆ

DO PODWÓJNEGO WESELA DWIE PARY

Z NUMEREM PIERWSZYM CESARZ PO SPOTNIAŁEJ

ŁYSINIE ZJEśDśA MU Z GŁOWY KORONA

NA JEGO GRZBIECIE GOTKA WYUZDANA

UZDĘ ŚCISKAJĄC W RĘKU GALOPUJE

W RZYMSKIEJ LIBERII JEJ MURZYN NAPINA

MIĘŚNIE POD OBCYM SUKNEM W FAŁDACH KTÓREJ

CZAI SIĘ ZEMSTA NOWA ŚMIERĆ ANARCHIA

HARDO SYNOWIE ODZIANI W STRÓJ RZYMSKI

CEDZĄ ŁACINĘ ŚMIERTELNEGO WROGA

WINO JĘZYKI IM W GĘBIE SPLĄTAŁO

Z NUMEREM DRUGIM BRAT ZE SWĄ DZIEWICĄ

ODSZYKOWANĄ NA WESELE W SUKNIĘ

PRZEZ KTÓRĄ PIERŚ JEJ JAK ŚNIEG PRZEŚWITUJE

SPICZASTE KOŃCE W OCZY KSIĄśĄT GOCKICH

WBIJAJĄ GROTY ICH WZROK ŚNIEśY KRWIĄ

TROCHĘ TRUCIZNY ROZSIAĆ JESZCZE TRZEBA

BY UROCZYSTOŚĆ BYŁA PRZYPRAWIONA

A JAKO PIERWSZY GŁOS ZABIERA CESARZ

background image

10

No cóż Bassianie wygrałeś tę rundę

Niech Bóg ci szczęście da z twą narzeczoną.

A Tobie z Twoją Nic więcej nie powiem

I mniej nie życzę śegnam panie.

Zdrajcy

Lecz jak na razie prawo rządzi w Rzymie

Do nas należy władza i grabieży

Pożałujecie ty i twoja zgraja.

Grabieżą zwiecie że wziąłem co moje.

Dość tego sir Nie byłeś dla mnie szczodry

Więc póki żyję tym samym ci odpłacę.

To się okaże Lecz obowiązkiem twym

Wobec Rzymu jest przywrócenie do łask

Lorda Tytusa szlachetnego męża

Na honorze i sławie skrzywdzonego

Który chcąc córkę zachować dla ciebie

Zabił swą ręką najmłodszego syna

Tobie ojcem Rzymowi przyjacielem

Był Zaświadcza o tym każdy jego czyn.

Książę Bassianie

Jak śmiesz chwalić czyny

Honor zabrałeś mi a oni z tobą

To niebo i Rzym są świadkami mymi

śe Saturnina kochałem i czciłem.

Najdroższy panie Jeśli kiedykolwiek

W oczach cesarskich piękną się jawiła

Tamora przebacz im słodki zrób to dla mnie.

Nie mogę Pani jak niewolnik odejść

Po tej publicznej zniewadze bez zemsty.

CESARZ LIKTORÓW CHCE WOŁAĆ LECZ GOTKA

ZAMYKA ROZKAZ W USTACH POCAŁUNKIEM

Zbyt krótko siedzisz na swym tronie panie

Za nim lud stoi lud i trybunowie

Okaż dziś łaskę Resztę mnie pozostaw

background image

11

I DALEJ SZEPCZE JĘZYKIEM JEJ SERCA

Już ja dzieńznajdę by wyrżnąć ich wszystkich

Wyplenić ród ten ojca ich krwiożercę

I synów zdrajców których tak błagałam

Aby mojego syna oszczędzili

Dam ja im szkołę nauczę ich zginać

Kolan i łaski błagać na ulicy

A tyleż łaski na ulicach Rzymu

Co od kamieni kolanem wytartych

CESARZOWA ŚLE DOWÓDCY UŚMIECH

Pójdź mój cesarzu pójdź Andronikusie

Podnieś poczciwca pociesz jego serce

Które drży na widok burzy twoich brwi.

Wstańwięc Tytusie jak chce cesarzowa.

Niechaj błagają inni na kolanach

O przebaczenie

TYTUS RODZINĘ ZMUSZA BY UKLĘKŁA

I WYCIĄGNIĘTĄ DŁOŃ GOTKI CAŁUJE

CO LEDWIE WCZORAJ PRZEZEŃ POKONANA

DZIŚ CESARZOWĄ RZYMU JEST I SŁOŃCEM

MOśE GO OGRZAĆ LUB SPALIĆ NA POPIÓŁ

GOTKA MA WIĘKSZE PLANY CO DO NIEGO

I RZYMU ŚPIESZNA OBRAZA CO ZRANI RAZ

MOśE JEST DOBRA DLA INNYCH NIE DLA NIEJ

ZA ŁASKAWEGO UŚMIECHU WOALEM

W OTCHŁANI CZARNEJ IRENIC SEN SIĘ CZAI

O DŁUGIEJ ZEMŚCIE KTÓREJ KRZYWE RAMIĘ

W ZNIENAWIDZONYCH TRZEWIACH SIĘ ZAGŁĘBI

NA POLOWANIE PO NOCY POŚLUBNEJ

PROSI DOWÓDCA SWOJEGO CESARZA

Z ROGIEM I PSAMI NA LEŚNĄ ZWIERZYNĘ

TROCHĘ KRWI PRZELAĆ W DOBRYM TOWARZYSTWIE

LECZ MARSZ WESELNY ZABRZMIAŁ WIĘC TOPNIEJĄ

background image

12

SERCA LUD TAŃCZY NA PODWÓRCACH ZAMKU

MURZYN BEZ SERCA MUSI MARZNĄĆ W RZYMIE

HUCZY W PAŁACU NIE JEGO WESELE

PIES ZE SWĄ SUKĄ PARZĄ SIĘ SPLĄTANI

NA PUSTYM PLACU SKOWYCZĄC PRZY SMUTNEJ

PRÓBIE ROZERWANIA TEGO CO WCZEŚNIEJ

POŁĄCZYŁ INSTYNKT POTWÓR O DWÓCH GŁOWACH

A JEDNA CHCE ODERWAĆ SIĘ OD DRUGIEJ

DYMIĄCE POTEM SAMOTNE W SWEJ MĘCE

PÓKI ICH MURZYN NIE ROZDZIELI KOPEM

DO MONOLOGU MIEJSCA MU POTRZEBA

O Tamoro o kwiecie mego życia

Stolicy świata Rzymu cesarzowo

Zdepcz serce i myśli zbierz czarnuchu

Gdy za swą kurwą na szczyt chcesz się wczołgać

Jedno spojrzenie jej zwala z nóg cnotę

I orły Rzymu usadza w jej sieci

Murzyn ujeżdża swoją cesarzową

Perły i złoto czekają bym sięgnął

Po nie Bogactwem zalśni czarna skóra

Cesarz kiełzna klacz Murzyn jej dosiada

Licz swe dni Rzymie Kto tu wznieca zamęt

Dwóch chamów gockich.

Humor ci uszedł z latami Chironie

A ten co został stępił się do reszty

Przyzwoitości także ci brakuje

śe się ośmielasz zająć moje miejsce.

Rok albo dwa przewagi twej nade mną

Nie zdoła mojej żądzy pohamować

I nie przyczyni się do twego szczęścia

Obsłużyć pannę tę jak ty potrafię

Ba jeszcze lepiej Mieczem ci dowiodę

śe ja znam drogę do serca Lawinii.

background image

13

Czy chociaż wiesz gdzie bije serce damy.

Idź precz Z mężczyzny zostało ci imię.

Przynieście pałki Dwóch kochanków kipi.

MURZYN ZA KARKI ŁAPIE GOTÓW A CI

W JEGO śELAZNYM UCHWYCIE JAK KUKŁY

MIECZAMI PRZECIW SOBIE WYWIJAJĄ

Chłoptasiu myślisz że kiedy ci matka

Z lekkomyślności do boku przypięła

Ostrą zabawkę możesz już bezczelnie

Wygrażać mnie prawdziwemu mężczyźnie

Daj sobie spokój mieczyk w pochwie zaklej

Póki nie pojmiesz jak się go używa.

Do tego czasu Sir mój skromny talent

Każe ci poczuć kim naprawdę jestem.

Stawiasz się do mnie chłopcze.

Spokój panowie.

Nie Nim żelazo moje w jego piersi

Nie utkwi i gęby mu krwią nie zatka.

Spróbuj a ciebie na żelazo zatknę

Tchórzu co tylko językiem potrafisz

Pioruny ciskać bo jeszcze nie umiesz

Obchodzić się z bronią. Poszaleliście

Chcecie na siebie pewną śmierć sprowadzić

Dla kaprysu którym rządzi przypadek.

Murzynie chciałbym umrzeć tysiąc razy

Gdyby Lawinia moją tylko była.

Jesteście w Rzymie A rzymskim zwyczajem

Narzeczona jest narzeczonego.

Nie ta.

Dokonaj chłopcze tańszego wyboru

Lawinia jest nadzieją twego brata.

Co Czy naprawdę każdy z was brzuch brata

W pochwę przerobić chce dla swego miecza

Czy też do łóżka Lawinii się dostać

background image

14

I jeden z drugim zaliczyć po sztosie.

Ale Demetriusz najpierw a Chiron potem.

Nie najpierw Chiron a Demetriusz potem.

Jeśli ty po mnie zginiesz Już cię nie ma.

Schowajcie noże i nie bądźcie głupi

To co was dzieli może was połączyć

Czyżbyście byli chrześcijanami

śe tylko jeden sposob wam jest znany

Przecież możecie wziąć ją rownocześnie

Podejść ją razem i z dwóch stron uderzyć.

Znać w twojej radzie odważny gust chłopie.

Teraz czarnuchu znajdź jakąś sposobność.

Na miłość jej nie liczcie Własnością jest

Bassiana Ten zaś jest bratem cesarza

Którego kochamy Kochać musimy

Bo wasza matka jest jego żoną

Nieposkromione mogą szaleć żądze

Kiedy im drogę gwałt toruje Ja znam ją

Lordowie Jutro mamy polowanie

Więc damy Rzymu będą paradować

A ścieżki przez las prowadzą splątane

W wolnej naturze na każde łajdactwo

Znajdzie się miejsce Łanię od stada zwabcie

I miast gadaniem gwałtem ją powalcie

Zdajcie się na mnie i na cesarzową

Wie już o waszym nowym apetycie

I dobrze umie zaplanować zemstę

Winem spoiła tak narzeczonego

śe nie poznaje siebie ni swej pani

Której spojrzenie was na baczność stawia

Macie przewagę Cesarski dwór kipi

Od plotek Ściany pałacu są pełne

Języków oczu uszu Tymczasem las

Nie zna litości milczący czarny głuchy

background image

15

Tam rozładujcie ciężar co was gniecie

I niewidoczni dla samego nieba

Bierzcie ją razem a stosowną miarą

Niech będzie ogień który w was się pali

GOCI SIĘGAJĄ DO SWOICH KIESZENI

DWIE BRYŁY ZŁOTA WZIĘTE ZARAZ PIERWSZYM

ZAURZENIEM RĄK W CESARSKIEJ SKARBNICY

NAPIWEK DLA MURZYNA TEN UPYCHA

ZŁOTO DO ZŁOTA W PRZEPASCE NA BIODRACH

GDZIE PIĘKNY KUTAS SPOCZYWA I CZEKA

NA SEN CESARZA NOC CZERNI RZYM TO NOC

MURZYNA JEGO PŁEĆ ŚNI O AFRYCE

JEGO NASIENIE BŁYSKAWICA WHITE IN BLACK

GROM CO PRZEMIENIA RZYM W LAS ZALUDNIONY

BESTIAMI JEGO OJCZYZNY TAM CZEKA

NA INNE POLOWANIE ZE ZMIANĄ RÓL

Z KŁEM I PAZUREM ZAMIAST ROGU Z PSAMI

W KTÓRYM MYŚLIWY STANIE SIĘ OFIARĄ

EKSKURS NA TEMAT SNU METROPOLII

TRAWA DRĄśY GŁAZ MUR WYPUSZCZA KWIATY

KRWIĄ NIEWOLNIKÓW POCI SIĘ FUNDAMENT

DECH DRAPIEśNIKÓW ZIONIE PRZEZ PARLAMENT

GORĄCĄ PARĄ I SMRODEM PADLINY

PRZEMYKA CIEŃ HIEN LOT SĘPÓW W ALEJACH

PASKUDZI Z GÓRY KOLUMNY ZWYCIĘSTWA

PANTERY SKACZĄ BEZGŁOŚNIE PRZEZ BANKI

WSZYSTKO JEST BRZEGIEM CO CZEKA NA MORZE

W BAGNIE KANALIZACJI TRĄBY MARTWE

SŁONIE HANNIBALA SZPIEDZY ATYLLI

JAKO TURYŚCI CHODZĄ PO MUZEACH

WBIJAJĄ ZĘBY W MARMUR WYMIERZAJĄ

KOŚCIOŁY BY ZROBIĆ Z NICH STAJNIE DLA KONI

background image

16

I PRZELATUJĄ PORZĄDLIWYM WZROKIEM

PRZEZ SUPERMARKET GRABIEśE KOLONII

PIECZĘTOWANE POCAŁUNKIEM KOPYT

ICH KONI ŚCIĄGAJĄC W NICOŚĆ PIERWSZY ŚWIAT

2

(Tytus, Marek, Kwintus, Marcjusz i inni.)

TYTUS

Na polowanie, szary ranek świta

Mgłą zaszły pola, zielenieją lasy.

Spuśćcie ze smyczy psy i niech szczekaniem

Zbudzą cesarza z gocką narzeczoną

I księcia. Niechaj przemówi głos rogu

A jego echo w drżenie wprawi pałac.

Synowie, waszą i moją powinnością

Jest czuwanie nad osobą cesarza.

Niepokój w nocy spędzał mi sen z oczu

śe ranek ledwie zdołał mnie dobudzić.

(Saturnin, Tamora, Bassian, Lawinia.)

Dzieńdobry panie: i niech dobrych będzie

Jeszcze wiele dni dla ciebie. I tobie

Pani życzę tyleż dobrych co wielu.

Wszak obiecałem pobudkę myśliwską.

SATURNIN

Tęgie trąbienie i tęgie szczekanie

Może za wcześnie jak dla młodych żon.

BASSIAN

Co powiesz, Lawinio.

LAWINIA

Ależ nie.

Od dwóch godzin nie śpię a może dłużej.

SATURNIN

Pani, zobaczysz teraz rzymskie łowy.

background image

17

MARKUS

Mam tu psy, panie które potrafią

Najdostojniejszą wypłoszyć panterę.

I pną się dzielnie po górskim grzebieniu.

TYTUS

A ja mam konie, co mkną za zwierzyną

Niczym jaskółki zwinne ponad ziemią.

(Chiron i Demetrjusz.)

DEMETRJUSZ

Nie polujemy z końmi ani z psami

Naszą sarenkę schwytamy sobie sami.

3

Aaron.

MURZYN JEST SWOIM WŁASNYM REśYSEREM

WCIĄGA KURTYNĘ UKŁADA FABUŁĘ

I PODPOWIADA SWOJE WILCZKI UCZY

JAK WBIĆ KIEŁ W SARNĘ JAK UBIĆ JELENIA

SZYBKO POJMUJĄ SWOJĄ PIERWSZĄ LEKCJĘ

KTO WEJDZIE MU W DROGĘ TEN KOŃCZY MARNIE

GRA SWOJĄ GRĘ A KARTY SĄ ZNACZONE

W TEATRZE JEGO ZEMSTY CZARNEJ

AARON

Jeśli kto olej w głowie ma, ten myśleć

Musi, że mnie go brakuje, bo grzebię

Pod drzewem poczciwe złoto, tak jakbym

Już nigdy więcej nie chciał go zobaczyć.

Kto wyrokuje o mnie tak z pogardą

Niech tylko patrzy, jak złote monety

Na plan przekuję, co użyty sprytnie

Spłodzi łotrostwo zgoła niesłychane.

Ciii, słodkie złoto, czekaj tu na swą

Godzinę, będziesz ty zapłatą moją

background image

18

Za trzy rzymskie psy. Mam cichą nadzieję

śe ta draka, przerwie błogi sen kumaka

Który się teraz w moim sakarbcu pławi.

(Tamora.)

TAMORA

Słodki Aaronie, czemu z takim smutkiem

Spoglądasz na świat, który się weseli.

Świegotem ptaków każdy krzew rozbrzmiewa

Wąż w kłąb się zwija pod dotykiem słońca

Drży w chłodnym wietrze zielone listowie

I rzuca na mech siatkę czarnych cieni.

W jej słodkim mroku usiądźmy Aaronie

Gdy echo w dali pogaduje z psami

Z ich ujadania pod melodię rogu

Czyniąc nie jedno lecz dwa polowania.

Z dala od zgiełku po stoczonej walce

Jak ponoć książę tułacz wraz z Dydoną

Gdy ich gorąca burza zaskoczyła

I za jaskini skryli się kotarą

Tak i my ciasno spleceni w uścisku

Złotym snem rozkosz ukoronujemy.

Niechaj róg z psami i melodią ptaków

Będą piastunki kołysanką dla nas

Nuconą w dali, by uśpić potomstwo.

AARON

Twoim pragnieniem Wenus rządzi, pani

Moim zaś Saturn kieruje. Poznać to

Możesz po oczach, w których śmierć czatuje

Po mym milczeniu, chmurnej melancholii

Wełnistym włosie, co się stroszy teraz

Jak żmija, która do góry się wywija

Zanim śmiertelny wykona wyrok.

Nie są to znaki Wenus: zemstą bije

Serce moje i śmierć niesie me ramię.

background image

19

śądza krwi i odwetu drąży myśli.

Słuchaj, Tamoro, królowo mej duszy

Której innego nieba nie potrzeba

Niż twoje ciało, ostatnia godzina

Wybiła dziś dla kochasia Bassiana

Język utraci jego Filomelka

Niewinność wydrą jej twoi synowie

I w krwi Bassiana obmyją swe ręce.

Czy widzisz ten list, weź go teraz, proszę

I ten strzęp losu oddaj cesarzowi.

Jest to fabuła do naszej tragedii

Ta nić czerwona to krew naszych wrogów.

Nie pytaj o nic. Patrzą na nas teraz

Oto nadchodzi łupów przyszłych cząstka

Nie przeczuwając nawet, co ich czeka.

(Bassian, Lawinia.)

TAMORA

Słodki Murzynie, słodszy ponad życie.

AARON

Nadchodzi Bassian, zamilcz, cesarzowo.

Zacznij z nim kłótnię, ja twych synów zwołam

Byś z ich pomocą, mogła spór rozwiązać.

Aaron wychodzi.

BASSIAN

Co widzę. Rzymu najwyższa władczyni

Stosownej świty nagle pozbawiona

Czy raczej Diana, w jej szaty przebrana

Co porzuciła swoje święte gaje

By ujrzeć w lesie wielkie polowanie.

TAMORA

Szpiegu bezczelny, śledzisz moje kroki.

Gdybym naprawdę władzę Diany miała

To Akteona miałbyś teraz rogi

background image

20

A psy już skórę darłyby na tobie

Jak na bestii dzikiej, w którą zmieniły

Łowy łowczego.

LAWINIA

Za pozwoleniem

Łaskawa pani, mówi się, że talent

Masz w doprawianiu rogów. Czy przypadkiem

Z Murzynem swoim nie szukałaś teraz

Odosobnienia, by w tej materii dalsze

Czynić doświadczenia. Niech Zeus strzeże

Twego męża przed jego własnymi psami

Biada, jeśli zobaczą w nim jelenia.

BASSIAN

Uwierz królowo, twój czarny antypoda

Sprawia, że twa cześć, zdaje się zabarwiać

Jak jego skóra, cała w plamach, wstrętna.

Czemuż to z dala od swego orszaku

Ze śnieżnobiałej zsiadłaś, pani, klaczy

I w tym ponurym miejscu się zaszyłaś

Z dzikim Murzynem jedynie u boku

Jeśli nie wiodła cię rozpustna żądza.

LAWINIA

A wytrącona z miłosnych igraszek

Masz teraz powód, szlachetnego męża

Mojego oczerniać. Dosyć tego

Chodźmy stąd, proszę. Niech się dalej cieszy

Swym kruczoczarnym amantem. Zdaje się

śe ta dolina stromym celom sprzyja.

BASSIAN

Niech cesarz, mój brat, o wszystkim się dowie.

LAWINIA

Wie on o wielu już niecnych postępkach.

Cesarz tak dobry i tak znieważony.

background image

21

TAMORA

Jak długo jeszcze mam to wszystko znosić.

(Chiron, Demetriusz.)

DEMETRIUSZ

Droga władczyni i łaskawa matko

Czemu krew cała spłynęła ci z twarzy.

TAMORA

Sami rozważcie, czy nie mam powodu

Poblednąć. Tych dwoje podstępnie mnie tu

Zwabiło. Spójrzcie, jak wstrętnym odludziem

Jest ta dolina. Stoją tu drzewa, lecz

Lato ich liśćmi nie przyodziewa

Mchami porosłe i marną jemiołą,

Nie ma tu słońca i nic się nie lęgnie,

Oprócz puszczyków i posępnych kruków.

Pokazali mi wstrętną rozpadlinę

I rzekli, że o martwej porze nocy

Tysiąc upiorów grasuje tu Tysiąc

Węży syczy dziesięć tysięcy ropuch

Jadem zieje i wybałusza oczy

Tysiące jeży. A wokół panuje

Tak obłąkany harmider, że gdy go

śywe stworzenie posłyszy, w szaleństwo

Popadnie lub na miejscu zginie. Ledwie

Mnie uraczyli tą piekielną bajką,

Zapowiedzieli, że mnie tu na noc do

Pniaka widlastego cisa przywiążą

I pozostawią, bym skonała marnie

Rozpustną cudzołożnicą nazwali

i ladacznicą gocką, obelg przykrych

Więcej z ust ich padło niż znieść potrafi

Ludzkie ucho. To cud, że zdążyliście

W porę, inaczej obietnicę swoją

Spełniliby jeszcze. Więc jeśli matkę

background image

22

Kochacie, jej życie pomścijcie, chyba

śe dziećmi moimi zwać się nie chcecie.

DEMETRIUSZ

Czyn ten niech świadczy, że jestem twym synem.

CHIRON

A to mój dowód, co potwierdza siłę.

(DemetrIusz i Chiron zabijają Bassiana.)

LAWINIA

Semiramido, krwiożercza Tamoro.

Na swoje imię w pełni zasłużyłaś.

TAMORA

Synowie, dajcie nóż i patrzcie tylko:

Jak ręka matki krzywdę matki zmywa.

DEMETRIUSZ

Zaczekaj, pani, na więcej zasłużyła.

Nim spalisz słomę, wymłóć dobrze ziarno.

Tak się pyszniła, laleczka, swą cnotą

Przysięgą ślubną, rzekomą wiernością.

I tą fasadą przyćmić chciała ciebie.

Mamy dopuścić, żeby taki balast

Do grobu wzięła.

CHIRON

Niech eunuchem będę

Jeśli tak się stanie. Jej męża wrzućmy

W jego skrytą rozpadlinę. Niech ścierwo

Posłuży za poduszkę naszej żądzy.

TAMORA

A gdy najecie się miodu do syta

Zabijcie osę, by już nie żądliła.

CHIRON

Zaręczam pani, że się upewnimy.

A teraz pozwól, ślicznotko, że gwałtem

Na twej nietkniętej czci poużywamy.

LAWINIA

background image

23

Tamoro, przecież masz rysy kobiece -

TAMORA

Coś mówi. Nie chcę jej słuchać. Bierzcie ją.

LAWINIA

Drodzy panowie, pozwólcie powiedzieć

Choć jedno słowo.

DEMETRIUSZ

Słyszysz, piękna pani.

Widok jej łez przysparza ci chwały, lecz

Bąźniewzruszona, jak kamieńdla deszczu.

LAWINIA

Odkąd to pomiot uczy tygrysicę.

Nie musisz uczyć jej drapieżności

Masz jej kły przecież. Mleko, które ssałeś

Zastygło w marmur. Tyranię spijałeś

Z jej piersi. Lecz nie zawsze synów równych

Sobie wydaje na świat matka. Proście

Może wzbudzi to w niej kobiecą litość.

CHIRON

Co, chcesz żebym okazał się bękartem.

LAWINIA

Prawda, skowronków kruk nie wysiaduje.

Ale słyszałam, och, gdybyż to mogło

Mnie teraz spotkać, że kiedyś nawet lew

Litością zdjęty, dał sobie królewskie

Pazury przyciąć. Ponoć nawet kruki

Karmią zbłąkane dzieci, gdy ich własne

Czekają w gnieździe o głodzie. O, daruj mi

Wbrew twardemu sercu. Nie chcę dobroci

Wystarczy choć odrobina litości.

TAMORA

Nie wiem, co to jest. Zabierzcie ją precz.

LAWINIA

Pozwól, że wyjaśnię. Przez wzgląd na ojca

background image

24

Który ci życie darował miast zabić

Nie bąź uparta, przetkaj głuche ucho.

TAMORA

Choćbyś ty sama mi nie ubliżyła

Przez wzgląd nie niego nie czuję litości.

Czy pamiętacie łzy moje, synowie

Kiedy ratować przed zarżnięciem chciałam

Brata waszego i stał niewzruszony

Andronikus. Dlatego precz z nią, bierzcie

Ją jak chcecie, im gorzej, tym bardziej

Będę was kochała.

LAWINIA

Tamoro, królowo

Bąźszlachetną, zabij mnie własną ręką

Bo nie o życie prosiłam tak długo

Gdy Bassian zginął, ja wraz z nim przepadłam.

TAMORA

O co więc prosisz, kobieto. Chcę odejść.

LAWINIA

Proszę o szybką śmierć i jeszcze o to

Czego mój język wymówić nie zdoła.

Brońmnie przed żądzą ich, to gorsze niż mord

Wrzuć moje ciało w jakiś dół ohydny

Gdzie go nie ujrzy już mężczyzny oko

Bąźmiłosierna, bąźmoim mordercą.

TAMORA

Własnych synów mam obrabować. Nigdy.

Niechaj folgują do woli swej żądzy.

DEMETRIUSZ

Dosyć. Czekamy już i tak za długo.

LAWINIA

śadnej litości. Nie jesteś kobietą

Zwierzęciem jesteś, hańbą płci niewieściej.

Gdybym mężczyzną była -

background image

25

CHIRON

Już ja jej zatkam pysk, ty weź jej męża

Tu jest dół, który przeznaczył mu Aaron.

TAMORA

Bywajcie, synowie. Zadbajcie o to

By nic już od niej nam nie zagrażało.

Serce me wtedy zabije radośniej

Gdy zginą wszyscy z rodu Andronici.

Idę do ciebie, mój słodki Murzynie

Rozrywko miła. A wy, moi Goci

Zerżnijcie ładnie naszą rzymską damę.

(Lawinia, Chiron, Demetriusz i Tamora wychodzą. Aaron, Kwintus, Marcjusz.)

AARON

Chodźcie panowie i patrzcie pod nogi.

Zaraz dojdziemy do cuchnącej jamy

Gdzie wypatrzyłem drzemiącą panterę.

KWINTUS

Widzę jak przez mgłę, sam nie wiem dlaczego.

MARCJUSZ

Wyznam ci, bracie, gdyby nie była to

Sprawa honoru, porzuciłbym łowy

By się trochę przespać.

KWINTUS

Wpadłeś do dziury.

Cóż to za jama przemyślna. Paszcza jej

Zamaskowana w dzikich pnączach krzaków

A z liści kapie krew świeżo przelana

Jak ranna rosa, krople potu kwiatów.

Jak mi się zdaje, miejsce to znaczy śmierć.

Czyżbyś się zranił przy upadku, bracie.

MARCJUSZ

Straszliwy obraz zranił mnie, mój bracie

Oczom nie znany, wrył się mocno w serce.

AARON

background image

26

Wezwę cesarza, niech ich tu zaskoczy

To znalezisko oczy mu otworzy

Podpowiadając, kto zarżnął mu brata.

(Aaron wychodzi.)

MARCJUSZ

Czemu mi nie chcesz pomóc się wydostać

Z tej złowróżebnej, krwią zbryzganej dziury.

KWINTUS

Zdjęła mnie jakaś niewiadoma bojaźń

Drży całe ciało zlane zimnym potem

Oko nie widzi, co tak trwoży serce.

MARCJUSZ

Sam się przekonaj, że prawdę przeczuwa

Twe serce. Zbliż się nad krawędź z Aaronem

A ujrzysz czarny obraz krwi i śmierci.

KWINTUS

Aaron gdzieś odszedł. Moje czułe serce

Wzdraga się oczom pozwolić na widok

Przed którym każe tak mi drżeć przeczucie.

Powiedz mi, bracie, kto to. Nawet będąc

Dzieckiem nie czułem trwogi bez przyczyny.

MARCJUSZ

Bassian tu leży, krwią opromieniony

Strzęp śmierci, zarżnięty jak baranek.

KWINTUS

Skąd

Możesz mieć pewność w ciemności, że to on.

MARCJUSZ

Na krwawym palcu nosi drogocenny

Pierścień, który swym blaskiem oświetla dół

I niczym świeca w cmentarnej krypcie

Drga na ziemistych policzkach zmarłego

Ukazując wnętrzności jego grobu.

Tak blado świecił księżyc na Pyrama

background image

27

Gdy leżał nocą, krwią dziewczęcą zlany.

O, bracie, podaj mi swą słabą rękę

Co przejęta trwogą, omdlała jak ja

Bym się wydostał z tej krwiożerczej dziury

Ziejącej grozą jak mgłą zasnuty pysk piekła.

KWINTUS

Podaj mi rękę, bym cię mógł wyciągnąć.

A jeśli sił mi do tego zabraknie

To chyba połknie mnie żarłoczne łono

Gdzie spoczął Bassian, nieszczęsnego księcia

Nieszczęsny grób. Sił nie mam, by ci pomóc.

MARCJUSZ

Bez twej pomocy nie uda mi się wspiąć.

KWINTUS

Jeszcze raz spróbuj. Nie puszczę twej ręki

Albo wyciągnę cię, albo wpadnę sam.

Nie możesz wspiąć się, schodzę więc do ciebie.

(Saturnin, Aaron.)

SATURNIN

Na własne oczy chcę ujrzeć tę dziurę

I tego, który wskoczył do niej właśnie.

Powiedz, kim jesteś i czemu zstąpiłeś

Do tego dołu, którym ziewa ziemia.

MARCJUSZ

Andronikusa nieszczęśni synowie

Zwiedzeni tutaj, by odkryć w złej porze

Bassiana, brata twego, martwe ciało.

SATURNIN

Mój brat nie żyje. To jakiś żart. Przecież

W domku myśliwskim był ze swoją panią

W północnej części leśnego rewiru.

Widziałem go tam ledwie przed godziną.

MARCJUSZ

Kiedy go żywym widziałeś, nie wiemy

background image

28

Lecz tu, o zgrozo, widzimy go martwym.

(Tamora, Tytus, Lucjusz.)

TAMORA

Gdzie jest mój pan, gdzie cesarz.

SATURNIN

Jestem tutaj

Tamoro i żałość mi gardło ściska.

TAMORA

Gdzie Bassian, brat twój.

SATURNIN

Rozdzierasz mi ranę.

Mój biedny Bassian tu leży zabity.

TAMORA

List śmierć wróżący przynoszę za późno

Jest w nim plan cały przedwczesnej tragedii.

Trudno uwierzyć, że w miłym uśmiechu

Skrywać się może krwawa żądza władzy.

SATURNIN (czyta)

„A gdy spotkamy go szczęśliwym trafem

Księcia Bassiana, nasz drogi łowco

Twoim zadaniem będzie dół wykopać

Chyba rozumiesz, o co nam tu chodzi.

Zapłaty szukaj między pokrzywami

Pod bzem, co rzuca cieńna ujście dołu

Gdzie go złożymy na spoczynek. Zrób tak

A w nas przyjaciół będziesz miał na wieki.“

Tamoro, czy słyszał kto coś podobnego.

Przecież to ten dół, a tutaj rośnie bez.

Spróbujcie znaleźć, panowie, łowczego

Który Bassiana miał tutaj pogrzebać.

AARON

Łaskawy panie, tu jest wór ze złotem.

SATURNIN

Dwa twe szczeniaki, kundle krwawej rasy

background image

29

Tu oderbrały życie Bassianowi.

Panowie, brać ich stąd wprost do więzienia.

Niech tam czekają, póki nie obmyślę

Tortury dla nich nikomu nie znanej.

TAMORA

Co, siedzą jeszcze w dole. Przedziwne jak

Niewiele dzieli morderstwo od kary.

TYTUS

Wasza wysokość, na słabych kolanach

Przezłzy cię błaga ten, co niezwykł płakać

śe wina moich dwóch przeklętych synów

Przeklętych, jeśli winę im dowiodą -

SATURNIN

Dowiodą. Nawet ślepy to zobaczy.

Kto znalazł ten list. Czy to ty, Tamoro.

TAMORA

Sam Andronikus schylił się po niego.

TYTUS

To prawda, panie. Pozwól za nich ręczyć.

Na grób szacowny moich ojców, zgodnie

Z życzeniem waszej wysokości staną

By świadczyć życiem przeciw podejrzeniom.

SATURNIN

Ty, ręczyć za nich. Pójdziesz teraz za mną.

Zabierzcie ciało i jego morderców.

Ni słowa więcej, wina ich jest pewna.

Wiem jedno: jeśli byłby jakiś koniec

Gorszy od śmierci, powinien ich spotkać.

TAMORA

Tytusie, wiedz, że będę błagać króla

By twoich synów spotkał happy-end.

TYTUS

Chodźmy, Lucjuszu, mówić z nią nie będę.

background image

30

4

LAS KRWIĄ ZBRYZGUJĄC WYPADA SARNA DNIA

KOMENTOWANA PRZEZ SWOICH MYŚLIWYCH

DZIEŁO SZTUKI GWAŁTU TRYUMF LOGIKI

UCIĘTE SŁOWO I PISMO ARTYŚCI

SKOŃCZYLI PRACĘ I IDĄ Z NADZIEJĄ

śE ICH NIE DOŚCIGNIE SŁAWA ICH DZIEŁO

WYSTAWIONE NA POKAZ PĘDZI W TE

I WEWTE NA TEATRALNYM WYBIEGU

MIĘDZY CZŁOWIEKIEM A CZŁOWIEKIEM OCEAN

STRACHU STRACH PUBLICZNOŚCI NA SCENIE

ANI JEDNEGO CZŁOWIEKA MASZYNY

MÓWIĄ GRAJĄ CHODZĄ STRACH GRAJĄCYCH

W DOLE NIE SIEDZI śADEN CZŁOWIEK MASZYNY

ŚMIEJĄ SIĘ SZEPCZĄ SZELESZCZĄ SUKNIAMI

W RĘCE ZAKLASZCZĄ OD CZASU DO CZASU

SPOJRZENIA SZKLANE W CIEMNOŚCI ZAŚWIECĄ

POETA ŚPIEWA NIE TRACI HUMORU

HUMORU RZEINIKA A MOśE ROZPACZY

REZULTAT GOCKIEGO KUNSZTU MIŁOŚCI

KREW W USTACH GŁOSU NIE JEST W STANIE ZDUSIĆ

NA WYSOKOŚCI WSPINA SIĘ NIEZNANE

BEZWSTYDNIE MASKĘ ZBEREINEGO WUJA

NAKŁADA ZNAWCY WIELU SZTUK I MASKA

JEGO W MOJĄ SKÓRĘ WRASTA DLACZEGO

GŁOS MU SIĘ NIE ZAŁAMIE MÓJ TAKśE NIE

GDY KRWIĄ ZBROCZONY TEKST POWTARZAM ZA NIM

W NĘDZNYCH KWATERACH JEGO DUSZY

W MOICH MARZENIACH SĄ MOJĄ KWATERĄ

CZEKA MORDERCA NA SWÓJ CZAS W MILCZENIU

I TYLKO CZASEM W CIENKI SUFIT PUKA

JAKBY PODROCZYĆ CHCIAŁ SIĘ Z MIESZKAŃCAMI

Jestem tu Tu jestem I nie jestem tu.

background image

31

KIEDY Z PAŁKAMI W DRZWIACH JEGO STAJĄ ILI

ZACZYNA PUKAĆ Z INNEGO POKOJU

Tu jestem Yes its me the mocking killer

Czy słyszycie jak dźwięcznie nóż mój brzęczy

Do zobaczenia kochani tymczasem.

JAK KOT NA PLACU MARKA KTÓRY OD PSA

NAUCZYŁ SIĘ MERDAĆ OGONEM I

NIEWIDZIALNY KURZ NA ZIEMI ZAMIATA

KIEDY TURYSTA PO SIERŚCI GO GŁASZCZE

ALE PAZURY SCHOWANE GOTOWE

SĄ śYŁY ROZPŁATAĆ PROTEKTOROWI

W EPOCE TURYSTYKI MORD JEST ŁASKĄ

WIDZIEĆ TO ZNACZY ZABIJAĆ OBRAZY

W SZARYM PŁASZCZU MOJEGO IMIENIA NIKT

TWÓJ MORDERCA SZEKSPIR JEST MOIM MORDERCĄ

JEGO MORD JEST NASZYM WESELEM SZEKSPIR

MOJE IMIĘ I TWOJE PŁONIE WE KRWI

KTÓRĄ ON PRZELAŁ NASZYM ATRAMENTEM

(DemetrIusz, Chioron, Lawinia.)

DEMETRIUSZ

Idź, powiedz, jeśli język twój potrafi

Kto ci go obciął razem z twym honorem.

CHIRON

Zapisz rękami wszystkie swoje myśli

Jeśli kikuty znają pismo twoje.

DEMETRIUSZ

Jak pięknie szczeka po rzymsku łapami.

CHIRON

Wracaj do domu i zażądaj perfum

Umyj w nich ręce.

DEMETRIUSZ

I wyszoruj język.

śądaj rękami. My cię zostawiamy

Teraz twojemu marszowi milczenia.

background image

32

CHIRON

Powiesiłbym się, gdybym był w jej skórze.

DEMETRIUSZ

Gdybyś miał ręce, by zawiązać pętlę.

(Demetriusz, Chiron wychodzą. Marek.)

MAREK

Kto to. Bratanica moja ucieka.

Bratanico, czekaj. Gdzie twój mąż.

(Lawinia odwraca się.)

Czy śnię.

Oddałbym wszystko, żeby się obudzić.

A jeśli nie śpię, to niech spadnie na mnie

Meteor, bym zasnął snem wiekuistym.

Mów, delikatna bratanico, czyja

Toporna ręka tak cię obciosała

I twoje ciało z dwóch ogołociła

Gałęzi, słodkich ornamentów, w cieniu

Których królowie szukali schronienia

Chociaż nie mogli zyskać i połowy

Twojej miłości. Czemu nic nie mówisz

Jeśli już czerwony strumieńciepłej krwi

Niczym gadatliwe źródło wznieca wiatr

Wzbiera i cichnie w twych różanych ustach

Bucha i niknie z miodowym oddechem.

Jakiś Tereus zerwał twoje kwiaty

I język, byś go nie mogła już zdradzić.

Spowita wstydem teraz się odwracasz

Nie bacząc na to, że krew z ciebie bije

Piękne naczynie, które z trzech wylotów

Zionie, policzki ci poczerwieniały

Jak twarz Tytana w uścisku z obłokiem.

Mówię za ciebie. Czy wszystko to prawda.

Gdybym twe serce znał i znał tę bestię

Mógłbym ją przekląć i tak ulżyć sercu.

background image

33

śal powstrzymany jest jak piec zatkany

Na popiół spala serce, w którym utknął.

Straciła piękna Filomela język

Tylko i mogła, to co ją spotkało

Wyhaftować w kunsztownym gobelinie.

Lecz tobie i tę możliwość obcięto:

Na chytrzejszego trafiłaś Tereusa

On obciął twoje delikatne palce

Bratanico, co były zwinniejsze niż

Te Filomeli. O gdyby potwór ten

Kiedyś mógł widzieć twe liliowe dłonie

Drżące na lutni jak liście osiki

śe nawet struny jedwabne całować

Je chciały, wolałby zginąć niż tknąć je.

Gdyby usłyszał niebiańską harmonię

Którą był słodki język obdarzony

Nóż by opuścił i popadł w uśpienie

Jak Cerber u stóp trackiego poety.

Chodźmy, by zrobić z twego ojca ślepca.

Ojcowskie oko oślepi twój widok

Godzinna burza topi całe pola

Jak oczy ojca mogą znieść rok łez.

Nie chowaj się, nam wszystkim pęka serce.

Gdyby nasz lament mógł twój ból ukoić.

5

SCENA PRZENOSI SIĘ Z LASU SZTUKI DO

RZYMU GDZIE PAPIER ZWYCIĘśA KAMIEŃ

W BURZY PIASKOWEJ USTAW NA KOLANA

PADA PRZED URZĘDNIKAMI RZYMSKIMI

SŁAWNY WÓDZ RZYMSKI I ZMIATA ODŚWIĘTNYM

MUNDUREM KURZ JAK NIEGDYŚ GOTKA BIUSTEM

POD KOLANAMI SZELESZCZĄ PETYCJE

background image

34

LECZ KAMIEŃ NIE CHCE ICH SŁUCHAĆ NIE SŁUCHA

NA KATA GOTÓW RZYMSKIE ORŁY SRAJĄ

Aś DO WŁASNEGO POMNIKA SIĘ KURCZY

POD KTÓRYM SIKA BEZPAŃSKI PIES KAMIEŃ

POTRZEBUJE WODY WSZYSTKIE PSY RZYMU

DESZCZE WSZYSTKICH STREF ŚCIĄGAJĄ ZNIKĄD

NADCHODZI WUJ Z POMNIKIEM BRATANICY

OKRYTYM W WELON LAS MU GO POWIERZYŁ

POMNIK JEST TORSEM POD OSTRZEM TOPORA

DWÓCH SYNÓW NUMER TRZY WYGNANO Z RZYMU

BEZRĘKA CÓRKA W USTACH MIAST JĘZYKA

KREW ARCYDZIEŁO NĘDZY I ROZPACZY

WÓDZ SIĘ PRZEMIENIA W OJCA JEGO CIAŁO

I KREW W WODOTRYSK MURZYN PRZYGLĄDA SIĘ

RZYMSKIEJ TRAGEDII Z KULIS TEATRU

ŚWIATA MURZYN PISZE INNYM ALFABETEM

CIERPLIWOŚĆ NOśA I PRZEMOC TOPORÓW

(Tytus.)

TYTUS

Senatorowie, słuchajcie. Trybuni

Stójcie z litości dla mojego wieku.

Moją młodością wojna była, kiedy

Wy mogliście spać bezpiecznie. Za całą

Krew przelaną w bojach Rzymu, za mroźne

Noce czuwania, za łzy słone, które

Zobaczcie, bruzdy zmywają mi skóry

Starej, bądźcie łagodni dla skazanych

Synów. Nie plami ich dusz, jak myślicie

Ta wina. Ja nie płakałem po swoich

Dwudziestu dwóch synach, bo na wysokim

Łożu chwały legli. Dla nich, trybuni

Całą zgryzotę w ten kurz wpisuję

Łzami swej duszy. Niechaj ugaszą łzy

background image

35

Pragnienie ziemi, zanim obleje się

Szkarłatnym wstydem krwi moich synów.

Więcej deszczu, ziemio, wlać w ciebie chcę

Wyciśniętego z oczodołów starych

Niż młody kwiecieńswoimi burzami.

W czas letniej suszy chcę ci zostać wierny

Ciepłymi łzami stopić śnieg zimowy

I wieczną wiosną krasić twoje lico

Jeśli nie zechcesz przyjąć moich synów.

(Lucjusz z mieczem.)

Drodzy trybuni, szlachetna starszyzno

Darujcie synom życie, pozwólcie mi

Powiedzieć, nie płakałem nigdy przedtem

O posłuchanie proszę dla tych łez.

LUCJUSZ

Daremnie, drogi ojcze, lamentujesz.

śaden z trybunów cię nie słyszy, nie ma

Tu nikogo, ból kamieniom powierzasz.

TYTUS

Pozwól mi prosić za braćmi, Lucjuszu.

Wielcy trybuni, błagam was raz jeszcze.

LUCJUSZ

śaden trybun twych słów nie słyszy, ojcze.

TYTUS

Nie szkodzi, człowieku. Gdyby mnie nawet

Słyszeli, to by nie zważali, gdyby

Zważali, byliby niewzruszeni.

Lecz muszę, dumy pozbawiony, prosić

Rzym, co kiedyś był mą dumą.

Dlatego boleść swą kamieniom tutaj

Opowiadam, bo chociaż nie dają mi

Odpowiedzi, wolę je od trybunów

One nie przerywają mi, gdy mówię.

Gdy płaczę, u stóp pokornie zbierają

background image

36

Łzy i zdaje się, że wraz ze mną płaczą.

Gdyby przyodziać je w szaty dostojne

To Rzym by nie miał równych im trybunów.

Kamieńjest miękki jak wosk, trybuni zaś

Twardzi jak kamień. Kamieńjest milczący

I bez złej myśli, trybuni językiem

Są w stanie zabić. Ale czemu stoisz

Z obnażonym mieczem.

LUCJUSZ

Chciałem zachować

Od śmierci braci. Za tę próbę wiecznym

Wygnaniem odpłacili mi sędziowie.

TYTUS

Czuj się szczęśliwym. Ułaskawili cię.

Czy nie wiesz, że Rzym, głuptasie, Lucjuszu

To dzika puszcza, siedlisko tygrysów.

Tygrys chce szarpać, a jaki może Rzym

Dać mu łup, jeśli nie mnie i mych bliskich.

A więc szczęśliwcem możesz się nazywać

Bo cię wygnano od tych ludojadów.

A cóż to idzie z moim bratem, Markiem.

(Marek, Lawinia.)

MAREK

Coś, co nauczy twoje oczy płakać

A jeśli nie masz łez, pęknie ci serce.

śrącą zgryzotę niosę twej starości.

TYTUS

Coś ma mnie pożreć. Chcę więc to zobaczyć.

MAREK

To była córka twoja.

TYTUS

Tak, Marku, to ona.

LUCJUSZ

Nie, widok tej rzeźby zabija mnie.

background image

37

TYTUS

Chłopcze płochliwy, wstańi popatrz na nią.

A ty, Lawinio, mów, czyja to ręka

Przeklęta oczom ojca wystawiła

Ciebie bezręką. Kim jest ten głupiec, co

Wody dolewa do morza i szczapy

Dorzuca do płonącej Troi. śałość

Moja do granic wezbrała zanim

Nadszedłeś, teraz jak Nil zrywa tamy.

Dajcie mi miecz, chcę odrąbać swe ręce.

Za Rzym walczyły przecież nadaremnie

Bo życie na świat wydając, karmiły

Ten ból jedynie. Wznosiłem je w górę

W dziecinnych modłach, pożytku z nich jednak

Nie miałem. Teraz już od nich przysługi

śądam tylko jednej, żeby mi jedna

Obcięła drugą. To dobrze, Lawinio

śe rąk już nie masz, bo na nic się nie zda

Służyć Rzymowi rękami.

LUCJUSZ

Powiedz mi

Kochana siostro, kto cię tak zeszpecił.

MAREK

Subtelny instrument jej myśli, który

Wyrażał je z tak uroczym talentem

Wyrwano z jego klatki pięknej, więcej

Już nie zaśpiewa, jak ptak melodyjnie

Słodko i zmiennie, ciesząc każde ucho.

LUCJUSZ

Więc powiedz za nią, kto tego dokonał.

MAREK

Tak ją znalazłem, błądzącą po parku

I chowającą się jak sarna, której

Nieuleczalną zadano ranę.

background image

38

TYTUS

Była moją sarną. Kto zmienił ją w ranę

Mniej by mnie skrzywdził, gdyby śmierć mi zadał.

Stałem się teraz człowiekiem na skale

Otoczonym pustynią wody, patrzę

Jak przypływ falę za falą wydyma

Czekając tylko, aż jakiś zazdrosny

Grzywacz mnie połknie, w swe słone wnętrzności.

Na śmierć już idą moi dwaj synowie

Tu stoi trzeci: zostanie wygnany

A obok mój brat łzami mymi płacze

Lecz co najbardziej rozdziera mi serce

Tu płacze, Lawinia, droższa mi nad życie.

Gdybym zobaczył obraz ten na płótnie

Wpadłbym w szaleństwo. Teraz przed oczami

Mam żywe ciało, które nawet ręki

Nie ma, by otrzeć łzy, ani języka

By opowiedzieć, kto je tak zadręczył.

Twój mąż nie żyje, a twoich dwóch braci

Skazano za to i też już nie żyją.

Spójrz, Marku, spójrz na nią synu, Lucjuszu

Kiedy jej braci wspomniałem, spłynęły

Po jej policzkach łzy jak miodna rosa

Po płatkach lilii, co więdnie zerwana.

MAREK

Płacze, bo oni jej męża zabili

Albo dlatego, że zna ich niewinność.

TYTUS

Jeśli to oni go zabili, ciesz się

Bo pomściło go prawo. Nie, nie, nigdy

Oni nie mogli tej zbrodni dokonać.

W taką żałobę wtrącić własną siostrę.

Daj ucałować, Lawinio, swe usta

Albo daj znak, jak możemy ci pomóc.

background image

39

Czy mamy wszyscy, twój dobry wuj i brat

I ty i ja, nad jakimś źródłem usiąść

Wzrok spuścić i wpatrywać się w swe twarze

Poplamione jak łąka mułem, kiedy

Fala powodzi przewali się przez nią

Tak dlugo patrzeć będziemy w to źródło

Aż sól naszych łez zmąci jego czystość

I zmieni je w kałużę szarą. Albo

Ręce oderżniemy sobie, języki

Odgryziemy, by równymi być tobie

I do końca dni naszych żyć w pantomimie.

Co robić. Skoro mamy wciąż języki

Kolejny dramat możemy wymyślić

Aby zadziwić przyszłe pokolenia.

LUCJUSZ

Ojcze, powstrzymaj łzy, bo twój ból sprawia

śe głośniej szlocha moja biedna siostra.

MAREK

Cicho, Lawinio, otrzyj łzy, Tytusie.

TYTUS

Marku, Marku, bracie, przecież dobrze wiem

śe twoja chustka nie spije moich łez

Zbyt nasiąknięta jest twoimi łzami.

LUCJUSZ

Lawinio pozwól otrzeć swe policzki.

TYTUS

Patrz, Marku, jak ja jej znaki rozumiem

Gdyby miała język, powiedziałaby

Bratu to, co ja powiedziałem tobie.

Jego chustka też mokra od szczerych łez

Przysługi nie może oddać jej licom.

W harmonię piękną połączył ich lament

Pomoc daleka jak nicość od raju.

(Aaron.)

background image

40

Andronikusie, mój cesarz i władca

Przekazać każe: jeśli kochasz synów

Niech Marek, Lucjusz, lub ty sam, Tytusie

Stary, lub ktoś inny z twojego rodu

Odrąbie sobie rękę i przekaże

Ją cesarzowi, ten ci w zamian synów

Obu, żywych, prześle. To będzie za ich

Winy pokutą.

TYTUS

Łaskawy cesarzu.

Dobry Aaronie. Kiedy to śpiewał

Kruk jak skowronek, co nowy wschód słońca

Obwieszcza. Rękę cesarzowi oddam

Od serca. Pomóż ją obciąć, Aaronie.

LUCJUSZ

Zaczekaj, ojcze, ta szlachetna ręka

Która tak wielu pokonała wrogów

Jest bezcenna. To ja swą rękę oddam.

Więcej ma młodość krwi niż twój wiek stary

śycie mych braci krew mi zatamuje.

MAREK

Na cztery ręce broniliście Rzymu

Trzymając w górze krwawy topór wojny

By siał zagładę w batalionach wroga.

Jesteście obaj symbolem swej sławy

Moja zaś ręka wtedy próżnowała

Niech służy teraz i moich bratanków

Wykupi od śmierci. Będę miał pewność

śe w dobrym celu tak ją oszczędzałem.

AARON

Raz dwa ustalcie, czyją wziąć mam rękę

Bo zginą nim przyjdzie ułaskawienie.

MAREK

Bierz moją.

background image

41

LUCJUSZ

O nieba, twojej nie weźmie.

TYTUS

Dość kłótni, panowie. Te suche badyle

Na nic się zdadzą, dlatego je wyrwę.

LUCJUSZ

Jeśli coś znaczę jeszcze jako syn twój

Pozwól mi braci uchować od śmierci.

MAREK

W imię ojca i w imię matki naszej

Pozwól mi dowieść braterskiej miłości.

TYTUS

A więc ustalcie. Zachowam swą rękę.

LUCJUSZ

Przyniosę topór.

MAREK

Lecz ja go użyję.

(Marek, Lucjusz wychodzą. Ręka od publiczności.)

AARON

Murzyn dziekuje za pomoc teatru.

Rąk widzów trzeba nam jeszcze do braw.

TYTUS

Dalej, Aaronie, oszukajmy obu.

Użycz mi ręki, a dostaniesz moją.

AARON

Jak to oszustwo jest, to chcę być szczery

I nigdy w życiu tak nie oszukiwać.

Inny mam sposób, by ciebie oszukać.

Poznasz go zanim minie pół godziny.

(Aaron odcina Tytusowi rękę. Wchodzą Lucjusz i Marek.)

TYTUS

Skończona kłótnia. Już się dokonało.

Dobry Aaronie, oddaj cesarzowi

Tę rękę i powiedz, że jest to ręka

background image

42

Która go przed tysiącem niebezpieczeństw

Ochroniła. I poproś o grób dla niej

Choć tyle, bo zasłużyła na więcej.

Co do mych synów, powiedz, że cenię ich

Jak klejnoty, niedrogo kupione, lecz

Drogie, bo kupiłem co było moje.

AARON

Idę Tytusie. A za swoją rękę

Spodziewaj się, że wkrótce ujrzysz synów. -

To znaczy głowy ich. Sam przedsmak świństwa

Nasyca mnie już. Niech głupcy czynią dobro

Biali niech skamlą o łaskę. Czarną ma

Duszę Aaron, czarną jak jego skóra.

(Aaron wychodzi.)

TYTUS

Oto podnoszę mą rękę ku niebu

A słabą resztę pochylam ku ziemi:

Jeśli jest siła, co dla łez ma serce

To ją przyzywam. Chcesz ze mną przyklęknąć.

Dobrze, moje serce. Usłysz modlitwę

O niebo, inaczej nasze westchnienia

Zachmurzą cię i połkną twoje słońce

Jak mgła, co światło zadusza w uścisku.

MAREK

Bracie, mów o tym, co jest możliwe

I nie wypuszczaj się na takie głębie.

TYTUS

Czy ból mój nie jest głęboki, bezdenny.

Jak on bezdenne są też moje skargi.

MAREK

Lecz niech rozsądek rządzi tym lamentem.

TYTUS

Gdyby rozsądek był w stanie ogarnąć

Bezmiar nieszczęścia, mógłbym ból utrzymać

background image

43

W granicach: czy ziemia nie pływa, kiedy

Niebo płacze. Czy się nie pieni morze

Oszalałe, kiedy nadciąga burza

Grożąc firmamentowi fal naporem.

Chcesz znać przyczynę tego poruszenia:

Ja jestem morzem. Słyszę jej westchnienia.

Ona płaczącym jest niebem, ja ziemią:

Jej westchnieniami poruszone morze

Na łez jej zalew wydana ma ziemia

W falach potopu zginie bez przyczyny.

Moje wnętrzności nie pomieszczą bólu

Jak pijak muszę wyrzucić go z siebie.

Pozwól mi na to. Przegranemu wolno

Gorzkim językiem wywracać żołądek.

(Posłaniec z dwiema głowami i ręką.)

POSŁANIEC

Andronikusie, źle ci odpłacają

Za dobrą rękę, którą cesarzowi

Posłałeś. Oto głowy twych szlachetnych

Synów i ręka, odesłane z drwiną

Z cierpienia twego zrobili zabawę

Z twojej ofiary czyste pośmiewisko

Bardziej mnie boli myśl o twoim bólu

Niż gdy swojego ojca śmierć wspominam.

(Posłaniec wychodzi.)

DYGRESJA MURZYNA NA TEMAT POLITYKI

TWÓJ CESARZ MÓWI TO BYŁA ZŁA RĘKA

TWÓJ CESARZ WOLAŁBY DOSTAĆ TĘ DRUGĄ

JAKśE BY MÓGŁ POZBAWIĆ CIĘ PRAWICY

KTÓRA ZROBIŁA TAK WIELE DLA RZYMU

DLA NIEGO TAKśE JAK MOGŁEŚ POMYŚLEĆ

PATRZENIA W LUSTRO TRZEBA CI UNIKAĆ

background image

44

ANDRONIKUSIE JUś NIE RZYMSKI WODZU

śEBYŚ NIE MYLIŁ WIĘCEJ PRAWEJ Z LEWĄ

CESARZ DZIĘKUJE ZA POCZCIWĄ RĘKĘ

CESARZ TWEJ RĘKI JUś NIE POTRZEBUJE

GDY JEJ DLA RZYMU UśYĆ JUś NIE MOśESZ

A NA PAMIĄTKĘ OWEJ STRATY KTÓRĄ

PRZEZ BRAK POZNAŁEŚ NALEśNEJ UFNOŚCI

WOBEC CESARZA ZATRZYMAJ TEś RĘKĘ

DRUGĄ BYŚ BEZRĘKI ZNAĆ śE KIKUTY

CÓRKI CI SIĘ PODOBAJĄ NIE UZNAŁ

SIEBIE ZA LEPSZĄ POŁOWĘ LUDZKOŚCI

CÓRKA BEZ JĘZYKA DIWIGA SWĄ KORONĘ

BY JEJ PRZEWAGĘ NADROBIĆ SAM SOBIE

WYRWIJ JĘZYK BO JEGO ZAWODZENIA

I TAK NIKT NIE SŁUCHA WYSWOBODZONE

JUś GŁOWY TWOICH UKOCHANYCH Z SZYI

TAK ZA NIMI PROSIŁEŚ MASZERUJĄC

PRZEZ RZYM NA KOLANACH MOśESZ JE TERAZ

GŁASKAĆ SOBIE SWOJĄ OBCIĘTĄ RĘKĄ

NIECH TO CO MARTWE MARTWYM SIĘ ZABAWIA

TO MÓWI CESARZ PRZEZ USTA MURZYNA

TYTUS

Kiedy się skończy ten koszmar straszliwy?

MAREK

Dość mydlenia oczu. Zgiń, Andronikusie

Ty nie śpisz: oto są głowy twych synów

Tu twoja ręka nawykła do wojny

Tu twoja córka kaleka, i twój syn

Wygnany, ogłuszony widokiem tym

Zmieniony w kamień, zimny, otępiały

Twój brat, ja. Od rozpaczy wstrzymywać cię

Już nie będę. Rwij srebrne włosy, rękę

Drugą odgryź zębami. Niech ten obraz

background image

45

Oślepi wreszcie nasze biedne oczy.

Nadszedł czas burzy. Czemu milczysz, bracie.

(Tytus śmieje się.)

Śmiejesz się. Nie pora na to, by się śmiać.

TYTUS

Gdybym choć jedną mia łzę do przelania.

Nawiasem mówiąc: żal jest moim wrogiem.

Jakże, kiedy on zniewala mi oczy

I łez haraczu żądając oślepia

Mam znaleźć jamę, w której mieszka zemsta.

Wszak te dwie głowy mówią do mnie teraz

Grożąc, że łaski nie zaznam dopóki

Nie spłacę tego zła żywą gotówką

Wbitą w gardziel tym, od których pochodzi.

Chodźcie, chcę wiedzieć, co mam do zrobienia.

Ty, moja trzódko, nędzy i rozpaczy

Otocz mnie kręgiem, abym mógł każdemu

Przysiąc, że wyrównam wyrządzone zło.

Przysięgam wam. Bracie, weź jedną głowę.

Drugą poniosę w swej ręce. Lawinio

I ty powinnaś mieć w tym jakiś udział:

Weź, o, najsłodsza, w zęby rękę ojca.

A co do ciebie: zejźmi z oczu, chlopcze.

Jesteś wygnany, nie wolno ci zostać.

Uchoźdo Gotów i zwerbuj tam armię

Jeśli mnie kochasz, w co wierzę, pocałuj

I odejdź, przed nami wiele pracy.

LUCJUSZ

śegnaj, Tytusie, mój szlachetny ojcze.

Większej żałoby nikt nie nosi w Rzymie.

Jeszcze tu wrócę, żegnaj, dumny Rzymie.

Droższy niż życie zostawiam ci zastaw

Kochając bardziej, to co zostawiłem

Niż żniwo, które zebrać mi przychodzi.

background image

46

śegnaj, Lawinio, ma szlachetna siostro.

O gdybyś mogła być taka jak kiedyś.

Bo już nie żyją Lucjusz i Lawinia

Jak nienawiścią tylko i nadzieją

Na sąd. Jak żyję, nie spocznę, dopóki

Za swoje rany nie ujrzysz dumnego

Saturnina z jego panią, gryzących

Piasek pod bramą Rzymu, jak niegdyś

Tarkwiniusz i jego królowa. Droga

Moja prowadzi do Gotów. Do władzy.

Licz swoje dni Rzymie. Ja jestem nocą.

6.

SYN WIELKIEGO WODZA IDZIE NA WYGNANIE

BĘKART OJCZYZNY śYD PODWÓJNY BĘKART

IDZIE PRZED SIEBIE GDZIE GO WIATR PONIESIE

JAKIŚ GOT W STEPIE PO CZTERECH TYGODNIACH

ZNAJDZIE GO NA WPÓŁ ZEZWIERZĘCIAŁEGO

I DO OBOZU PRZYWLECZE PRZED WODZA

Pies czy Rzymianin/

Rzymski pies

Szczeka po łacinie/

Po gocku zaskamle niedługo

Ktoś ty/

Lucjusz Andronikus syn/

Rzeźnika Śpieszno ci do śmierci My tu

Mamy czas Czekamy na śnieg który nas

Zaniesie do Rzymu Rzym nie ucieknie

Miasta stoją a Goci cwałują śadne

Miasto nie zdoła wznieść się spod ich kopyt

Przygotuj się na długą śmierć/

Wygnano mnie z Rzymu Ojca z czci wyzuto

Szukam przyjaciół pośród wrogów Rzymu/

Jesteś Rzymianinem Wyprać mu mózg

background image

47

DRUGI PORÓD W NARKOTYCZNYCH OPARACH

MATCZYNE ŁONO TO DYMIĄCA DZIEśA

Z PRANIA PODNOSI SIĘ NOWE ZWIERZĘ

W SERCU KOŁEK ODDZIELA UDERZENIA

WIERNOŚĆ TO NIE TEMAT KTÓRY PORUSZA ŚWIAT

KAśDY NOWY DZIEŃ ZDRADZA DZIEŃ POPRZEDNI

NAJLEPSZYM WROGIEM SZCZURÓW JEST SAM SZCZUR

TRUCIZNĄ TRUCIZNĘ RZYMIANINEM RZYM

GENERAŁ GOTÓW LUCJUSZ ANDRONIKUS

SPRAWY W RZYMIE TOCZĄ SIĘ SWOIM TRYBEM

CHODZI SIĘ W CYWILU CODZIENNOŚĆ śRE I SRA

RZYM śYJE ŚWIĘTUJE I ROZMNAśA SIĘ

MIECZ NAD NIM WISI TYTUS ANDRONIKUS

ROZDZIERA SKÓRĘ ZĘBAMI LEWYM SZPONEM

PRAWYM KIKUTEM UNIFORM DOWÓDCY

MARZNIE W KOSZULI SMAGANY DESZCZEM

KTÓRY PADA W GÓRĘ PSY I śEBRACY

DZIELĄ SIĘ STRZĘPAMI RZYM ODDYCHA Z ULGĄ

Wampir wreszcie krwawi WÓDZ SWĄ RODZINĘ

PRZEOBRAśA W BOJOWĄ MACHINĘ

NA WOJNĘ DOMOWĄ NICZYM GRANATY

RZUCA SWE DZIECI KAśDA RANA TO BROŃ

KAśDY KIKUT ZWYCIĘSTWO BÓJ ROZSTRZYGNIE SIĘ

W CHMURACH BRONIĄ Z ARSENAŁU BIBLIOTEK

KTO NIE MA JUś RĄK TEN CZYTA ZĘBAMI

KAśDE SŁOWO ZABARWIA WIECZÓR KRWAWO

RZYMSKI DOWÓDCA WPRAWIA SIĘ W RZEZI MUCH

SZALEŃSTWO URASTA DO GWIEZDNYCH WOJEN

Chcę zmienić niebo w krwawy pęcherz.

7

(Tytus, Marek, Lawinia, chłopiec)

background image

48

TYTUS

Tak, tak, usiądźcie. I nie jedzcie więcej

Niż tyle tylko, by mieć dosyć siły

Do pomszczenia naszej gorzkiej boleści.

Rozwiąż ten węzeł, który ci związało

Cierpienie, Marku. Twoja bratanica

I ja, biedne kreatury, mamy o trzy

Ręce za mało. Nie możemy jak ty

Splótłszy je na piersi, bólu w sercu

Uciskać, co dziesięć razy jest większy.

Osierocona lewa mi została

By zapanować nad sercem, gdy wali

Szalejąc z rozpaczy, w pustym więzieniu

Ciała. Wtedy zgłuszam je tak.

Obrazie nieszczęścia, ty, która mówisz

Znakami, nie możesz serca, gdy wierzga

Dziko, poskromić, uderzając w piersi

By ucichło. Zrańje wzdychaniem

Dziewczynko, zabij jękiem, albo weź nóż

Między zęby krótki i wydrąż otwór

Powyżej serca. śeby do tej jamy

Ściekł cały balast z twoich biednych oczu

I w łzach utopił razem z morską solą

Tego głuptasa, który wiecznie beczy.

MAREK

Jakże to, bracie. Czy chcesz ją nauczyć

Podnosić rękę na jej kruche życie.

TYTUS

Czyżbyś ogłupiał ze zmartwienia. Gdzie tam.

Nie, Marku, oszaleć wolno tylko mnie.

Jak miałaby na siebie podnieść rękę.

Ciekawe którą. Czemu mówisz o ręce.

Chcesz by Eneasz biadolił od nowa

śe Troja spłonęła a on popadł w nędzę.

background image

49

Daj spokój rękom, nie baw się tym słowem

Aż zapomnimy, że rąk już nie mamy.

Jakaś gorączka plącze moje słowa.

Jakbyśmy mogli zapomnieć o rękach

Gdyby nie użył Marek słowa: ręka.

Bierzmy się teraz do jedzenia. Weź to

Droga córeczko. Czy chcesz coś do picia.

Posłuchaj, Marku, ona coś nam mówi.

Ja przetłumaczę jej męczeńskie znaki:

Mówi, że jej jedyny napój to łzy

Warzone z bólem, podane na policzkach.

Niema oskarżycielko, nauczę się

Ciebie czytać, aż milczenie przemówi

Jak litania do mnichów żebraczych.

Nie westchniesz, nie wzniesiesz kikutów w górę

Nie pomachasz, nie skiniesz, nie uklękniesz

śadnego nie uczynisz znaku, bym ja

Nie ułożył z tego alfabetu

Cicho ucząc się, jak zrozumieć ciebie.

CHŁOPIEC

Dziadku, skończ z tym gorzkim lamentowaniem.

Lepiej rozwesel ciocię jakąś bajką.

TYTUS

Zamilcz, chłopcze. Z łez powstałeś i wkrótce

Łzy roztopią ci życie i odpłyniesz.

W co tak uderzasz, Marku, swoim nożem?

MAREK

W to, co zabiłem, panie, tylko w muchę.

TYTUS

Wstyźsię, morderco, trafiłeś mnie w serce.

Napasłem oczy wszelkim okrucieństwem.

Lecz śmierć zadana niewinnej ofierze

Mojemu bratu nie przystoi, jestem

Tytus Andronikus, naoglądałem się

background image

50

Zbyt wiele śmierci zadanej niewinnym.

Zejźz moich z oczu. Morderca nie jest

Odpowiednim dla mnie towarzystwem.

MAREK

Bracie, zabiłem przecież tylko muchę.

TYTUS

Czy tylko. A jeśli ta mucha miała

Ojca i matkę. Jak w żałobnym locie

Musieliby trzepotać skrzydłami.

Biedna mucha, nikomu nie szkodziła.

Przyleciała tu, by swoim brzęczeniem

Rozweselić nas, a ty ją zabiłeś.

MAREK

Wybacz mi, była czarna jak ten Murzyn

Cesarzowej, dlatego ją zabiłem.

TYTUS

Wybacz mi proszę, że tak cię zrugałem.

Wszak spełniłeś miłosierny uczynek.

Daj mi swój nóż. Ja też chcę go porąbać.

To tylko mucha, to tylko Murzyn. Bo

Czarna jest jak Murzyn. Chodź, zarąbiemy

Jeszcze więcej much, więcej, więcej, więcej

Oderżniemy im ręce, obetniemy

Języki. Nie upadliśmy jeszcze tak

Nisko, by nie móc zabić muchy, albo

Tysiąca much, ba, nawet tysięcy dwóch

Wspólnymi siłami. Czarnych jak Murzyn.

Tu coś dla ciebie. A to dla Tamory.

MAREK

Biedak. Tak pogrążony w swej zgryzocie

śe w cieńuderza, mając go za ciało.

CHŁOPIEC

Pomóż mi dziadku, bo ciocia mnie ściga.

background image

51

MAREK

Czekaj, Lucjuszu. Czemu bać się cioci.

Ona zbyt kocha cię, by mogła skrzywdzić.

CHŁOPIEC

Kochała. Kiedy ojciec mój był w Rzymie.

MAREK

Chce coś powiedzieć.

TYTUS

Coś nam chce powiedzieć.

MAREK

Czekaj, Lucjuszu. Nie bój się. Pamiętasz

To przecież ona, z miłością nie mniejszą

Niż matka GrakchÓw, Kornelia, swym synom

Tak twoja ciocia, czytała ci wiersze

I SZTUKĘ WYMOWY z ksiąg Cicerona

CHŁOPIEC

Lecz teraz boję się jej, bo patrzy, jak

Hekuba z Troi z bólu obłąkana.

TYTUS

Lawinio. Marku, niech chłopiec nie patrzy.

Co ty wyprawiasz z tymi kikutami.

Niedobra dziewczynka. Wstyd postradałaś

Razem z rękami. Już lepiej nie mieć rąk

Niż wstydu. Marku, wiesz o co jej chodzi

Z tymi książkami. Czy jest tutaj książka

Którą chce czytać. Co to jest, dziewczynko

Chłopcze, otwórz jej. Czytaj, ile zechcesz

Jeśli to tylko zgłuszy twe cierpienie.

A niebo niech nam wkrótce dopomoże

Odkryć sprawcę tej przeklętej zbrodni.

Czemu ramiona wyrzuca w powietrze.

MAREK

Mówi chyba, że nie jednego miała

Oprawcę. Mówi, że więcej ich było.

background image

52

Chyba, że woła o pomstę do niebios.

TYTUS

Lucjuszu, jaką to książkę tak szarpie.

CHŁOPIEC

Owidiusza, dziadku METAMORFOZY.

Dała mi ją matka.

MAREK

Miłość do zmarłej

Kazała może wybrać jej tę książkę.

TYTUS

Cicho. Jak skrzętnie przewraca jej kartki

Pomóżcie jej. Czego szuka. Lawinio

Mam czytać. Jest to tragiczna opowieść

O Filomeli, zdradzie Tereusa

I gwałcie. To chyba gwałt był przyczyną

Twojego nieszczęścia.

MAREK

Patrz tylko, bracie

Cytuje te strony ruszając ustami.

TYTUS

Lawinio, słodka córeczko, ciebie też

Zgwałcono jak Filomelę, w odludnym

Bezlitosnym, dzikim lesie.

Patrzcie, patrzcie.

Wszak łowy odbyły się w podobnym miejscu -

Obyśmy nigdy tam nie polowali -

Dokładnie tak je opisał poeta

Jakby stworzone do mordów i gwałtu.

MAREK

Po co naturze taki las budować

Gdyby tragedie nie bawiły bogów.

TYTUS

Daj znak, dziewczynko słodka, tu są sami

Przyjaciele: jak zwie się ten Rzymianin

background image

53

Który ośmielił się, ten czyn popełnić.

A może to sam Saturnin cię pokrył

Naśladując Tarkwina, który wojsko

Opuścił, by użyć w łożu Lukrecji.

MAREK

Siadaj, kochana bratanico, bracie

Usiąźprzy mnie. Niechaj oświecą mnie

Apollo, Pallas, Jowisz i Merkury

śebym odkrył, kto stoi za tą zdradą.

Spójrz, bracie, spójrz, Lawinio: tu jest piasek.

Pisz, jeśli możesz, tak jak ja. Czy widzisz

Bez pomocy rąk piszę swoje imię.

Przeklęty duch, który nam taki kunszt

Narzucił. Pisz, bratanico, co chciałby

Bóg wydać naszej zemście. I niech niebo

Wiedzie twoje pióro, gdy ból swój będziesz

Wpisywać w ziemię, tak byśmy poznali

Sprawców i prawdę. O, przeczytaj, bracie

Co napisała.

TYTUS

Stuprum. Chiron. Demetriusz.

MAREK

Co, co. Rozpustni synowie Tamory

Popełnili tę czarną, krwawą zbrodnię.

TYTUS

Panie na niebie, czyś jest zbyt powolny

Byś mógł usłyszeć i zobaczyć zbrodnie.

MAREK

Uspokój się, drogi bracie. Dobrze wiem

śe dość tu na ziemi jest napisane

By wzniecić bunt w najłagodniejszym sercu

I nawet dzieci zbroić do protestu.

Uklęknij ze mną Tytusie. Lawinio

Uklęknij. Ty, słodki chłopcze, nadziejo

background image

54

Rzymskiego Hektora, uklęknij także.

I przysięgajcie ze mną, jak przysięgał

Niegdyś z bolejącym mężem i ojcem

Zniesławionej cnotliwej damy Junius

Brutus, kiedy zgwałcono Lukrecję, że

Idąc za najlepszą radą, weźmiemy

Krwawą zemstę na niegodziwych Gotach

Ujrzymy ich krew lub zginiemy w hańbie.

TYTUS

To jedno jest pewne. Powiedz tylko jak.

Kiedy polujesz na małe niedźwiadki

Możesz zbudzić matkę, a gdy twój zapach

W nozdrza pochwyci, strzeż się. Bo lew, z którym

Na wznak się zabawia, liże jej skórę

A gdy piersiami kołysany zaśnie

Robi, co chce. Więc trzymaj się z dala

Marku, młody z ciebie jeszcze myśliwy.

Przynieś tu spiżową płytę i wyryj

Na niej stalowym dłutem te imiona

I przechowaj ją. Północny wiatr zmiecie

Piasek jak papier, na którym Sybilla

Spisała proroctwo. A wraz z nim zginie

Przestroga. I co ty na to, mój chłopcze.

CHŁOPIEC

Milordzie, gdybym był mężczyzną, nawet

W łożu matki nie byliby bezpieczni

Tchórzliwi wasale rzymskiego jarzma.

MAREK

Ojciec przez ciebie przemawia. Nie licząc

Na wdzięczność Rzymu, nie raz obracał w czyn

Te obietnice.

CHŁOPIEC

Wuju, jeśli mam żyć

Chciałbym być jak on.

background image

55

TYTUS

Chodźmy, Lucjuszu, do mojej zbrojowni.

Tam cię uzbroję. A potem zaniesiesz

Synom cesarzowej prezenty, które

Obmyślę dla nich.

CHŁOPIEC

O tak, dziadku, mój sztylet wbity w ich pierś.

TYTUS

Nie, chłopcze. Pokażę ci inną drogę.

Chodź, Lawinio. Marku, czuwaj nad domem.

Z Lucjuszem dam przedstawienie na dworze.

(Tytus, Lawinia, chłopiec wychodzą.)

MAREK

O Niebo, słyszysz lament sprawiedliwych

I nie budzisz się, nie wspomagasz słowem.

Ty nie opuścisz go, Marku, w szaleństwie.

Od zgryzot nosi więcej blizn w sercu niż

Karbów na tarczy pociętej przez wroga.

I chociaż słuszność ma, poniechał zemsty.

Użycz błyskawic, Niebo, dobrej sprawie.

8

(Aaron, Chiron, Demetriusz, chłopiec.)

CHIRON

Spójrz, Demetriuszu, przyszedł syn Lucjusza

By nam przekazać jakoweś przesłanie.

AARON

Szalone misja szalonego starca.

CHŁOPIEC

Z pokorą należną czcigodnym panom

Mam was pozdrowić od Andronikusa.

I błagam bogów, by was zmietli z ziemi.

DEMETRIUSZ

Dzięki, Lucjuszu drogi. Jakie wieści.

background image

56

CHŁOPIEC

Aby zdemaskowano gwałcicieli.

Takie są wieści. Lecz teraz do rzeczy:

Nie bez powodu mój dziadek przesyła

Najlepszy oręż ze swojej zbrojowni

Uszanowanie składając młodzieży

Zacnej, nadziei Rzymu, tak kazał rzec

Więc rzekłem, a oto prezent od niego

Abyście byli dobrze uzbrojeni

Gdy zajdzie potrzeba, a zajdzie niedługo.

A teraz żegnam was, krwawe bandziory.

(Chłopiec wychodzi.)

DEMETRIUSZ

Brońprzysłał. To się nazywa grzeczny wróg.

Na tym pakunku coś jest napisane.

Pokaż. A co to jest.

CHIRON

To ścierwo musze.

Aaron ma rację, stary już zwariował.

DEMETRIUSZ

To z jego ręki stracił przecież głowę.

AARON

Wybaczcie, panowie, lecz to przesłanie

Jest skierowane do mnie. Czarne muchy

Dla czarnucha. My się rozumiemy

Wielki wódz Rzymu i ja, władca much.

CHIRON

Co napisane jest na tym papierze.

DEMETRIUSZ

Jakaś romanca o Tereusie

I Filomeli, tylko posłuchajcie

Jak on ją kochał: ze statku zawlókł ją

W ponure bory, by tam, na krzyki jej

background image

57

Głuchy, ugasić w niej żądzę. Powiedzcie

Czy to nie miłość. Słuchajcie, jak potem

Uciszył ją. Kiedy beczy za ojcem

I krzyczy, co jej Tereus uczynił

I na świadka przywołuje Niebo

Wierząc w szaleństwie, że jest zamieszkałe:

Nie wstyd ci, mówi, rozgłaszać nieszczęście

Za włosy chwyta i wykręca ręce

Strzępami sukni wiąże je na plecach

Ona nie broni się, tylko posłusznie

Z nadzieją na śmierć zgina kark przed mieczem

Czy na mordercę wyglądam, on pyta

Ciągnie za włosy i głową odgina

Sięga do ust, całował je przedtem

I język łapie i odcina, na krwią

Zbryzganej ziemi korzeńdrga i paple

Jeszcze przez chwilę, niczym ogon żmiji

Który ciała szuka, odzielonego

Od niej zręcznym cięciem, osamotnione

Narzędzie jej krzyku. Piszą tu jeszcze

śe w swej ofierze znajdował raz po raz

Upodobanie. Czy w Rzymie słyszano

Podobne rzeczy. Czarujący prezent

Od starego Tytusa.

CHIRON

To z Owidiusza.

Znam ten kawałek. Jeszcze w szkolnej ławce

Płakałem nad tym. Ale ten Tereus

Nie był dość sprytny: zostawił jej ręce

By go zdradziły.

DEMETRIUSZ

I dlatego potem

Własnego syna musiał zjeść w pasztecie.

AARON

background image

58

Tak, inni są sprytniejsi, jak wieść głosi.

Być osłem to nic złego, przytakuje

Jeszcze, choć tkwi już w paszczy lwa. Owidiusz.

Uroczy prezent. Dowcip krwią smakuje.

Gdyby na nogach była cesarzowa

Pewnie komedii tej by przyklasnęła

Którą nam Tytus przedstawił. Lecz moja

Tamora pracuje teraz nad tym, by

Rozmnożył się kochany jej cesarz. Tak

Panowie, czy to nie szczęśliwa gwiazda

Przywiodła do Rzymu nas, obcych, więcej

Nawet: więźniów, prosto na same szczyty.

Było mi miło, że przed Kapitolem

Wódz Rzymu podał rękę Murzynowi.

DEMETRIUSZ

Nam dał to, co było mu jeszcze droższe

Swą córkę.

AARON

Czyżby nieopatrznie, książę.

Chyba potraktowaliście ją dobrze.

DEMETRIUSZ

Chciałbym, by dano nam tysiąc rzymskich dam

By naszej żądzy służyły. Jak ta.

CHIRON

Pobożne życzenie ze szczerego serca.

AARON

Trzeba tylko, by matka rzekła amen.

CHIRON

I przy dwudziestu tysiącach przytaknie.

DEMETRIUSZ

Chodźmy pomodlić się do wszystkich bogów

O szczęśliwy poród kochanej matki.

background image

59

AARON

Nic nam po bogach. Do diabłów się módlcie.

(Trąby.)

Dlaczego cesarz rozkazał dąć w trąby.

CHIRON

Pewnie na wiwat, że cesarz ma syna.

(Piastunka z czarnym dzieckiem.)

DEMETRIUSZ

Cicho, kto idzie.

PIASTUNKA

Dzieńdobry, panowie

Czy wiecie może, gdzie jest czarny Aaron.

AARON

Mniej lub bardziej czarny, jak padnie światło.

Tutaj jest Aaron, co ma być z Aaronem.

PIASTUNKA

Miły Aaronie, przepadliśmy wszyscy.

Pomóż, inaczej dosięgnie cię kara.

AARON

Kobieto, cóż znaczyć ma ten kociokwik.

Co tam w ramionach tłamsisz owinięte.

PIASTUNKA

Chciałabym ukryć to przed okiem Nieba

Zniewagę Rzymu, hańbę cesarzowej.

Przyszło rozwiązanie, tak rozwiązanie.

AARON

Naprawdę. Skąd przyszło.

PIASTUNKA

Z sali porodowej.

AARON

Przypomnij szybko, jak brzmiało pytanie.

PIASTUNKA

Nie o zagadkę chodzi tu, panie, lecz

background image

60

O rozwiązanie.

AARON

Jaki wynik zatem.

PIASTUNKA

Diabeł.

AARON

Została więc mateczką diabła:

Szczęśliwy pomiot.

PIASTUNKA

Oj, nieszczęśliwy, czarny i ponury.

Tu jest ten bachor wstrętny jak ropucha

Wśród mlecznych dzieci naszego klimatu.

Cesarzowa śle ci go, twoje piętno

Twój stempel, z prośbą, byś ostrzem sztyletu

Ochrzcił go, Murzynie.

AARON

Stul pysk, kurwo.

Nie powiesz, że czerńjest gorszym odcieniem.

Co, mój bobasku. Mój kwiecie wspaniały.

DEMETRIUSZ

Coś zmalował, łotrze.

AARON

Czego już nie przemalujesz.

CHIRON

Łotrze, to będzie naszej matki koniec.

AARON

Mój koniec zawsze był jej.

DEMETRIUSZ

Ten koniec zgotował jej koniec, bestio

Z piekła rodem. Ta czarna kreatura

Przekleństwo jej chcicy, szpetnego wyboru -

CHIRON

Musi umrzeć.

AARON

background image

61

Musi żyć.

PIASTUNKA

Zginąć, Aaronie. Taka wola matki.

AARON

Skoro tak, siostro. Lecz tylko ja mogę

śycia pozbawić moje ciało i krew.

DEMETRIUSZ

Choźtu kijanko, na miecz cię nadzieję.

Dalej, piastunko, wsaźmi go na ostrze.

AARON

Prędzej ci flaki wypruję tym mieczem.

Rzeźnicy. Chcecie zabić swego brata.

Na te ogniki, które migotały

Na rzymskim niebie, przy jego poczęciu

Zginie na ostrzu mego noża każdy

Kto tknie pierworodnego spadkobiercę.

Tak, gołowąsy, ani Enceladus

Ze swoją bandą zrodzoną z olbrzymów

Ani Alcides, ani sam Bóg wojny

Nie zdoła wyrwać mi z rąk tej zdobyczy.

Chłystki bezduszne z rumianą twarzyczką

Bielone ściany, szyld nad budką z piwem.

Czarny jak węgiel, to dopiero kolor

Nie podda się żadnemu kolorowi.

Nie zmyją wody wszystkich oceanów

Czerni z łabędzia stóp, by były białe

Choć co godzina obmywa je w falach.

A cesarzowej powiedz, że w mym wieku

Dba się o swoje. Wybaczy mi lub nie.

DEMETRIUSZ

Tak to władczynię swego łoża zdradzasz.

AARON

To tylko łoża mojego władczyni.

To ja sam: obraz młodości mojej

background image

62

Droższy mi niż cały świat, chcę go chronić

Choćbyście mieli gęsiego pójść z dymem

A Rzym obrócić musiał się w perzynę.

DEMETRIUSZ

Dla naszej matki to hańba na wieki.

CHIRON

Rzym ją wypluje za tego potworka.

PIASTUNKA

A wściekły cesarz, rozkaże ją zabić.

CHIRON

Na myśl o hańbie cały się czerwienię.

AARON

Jest to przywilej rasy bliałolicej

To kolor zdrady, rumieniec odkrywa

Jakie w swym sercu nosisz tajemnice.

Ten maluch z innej ulepiony gliny

Jak czarny klaun śmieje się do ojca, spójrz

Jakby chciał powiedzieć: jestem twój, stary.

Jest waszym bratem, lordowie, ta sama

Krew go żywiła, co dała wam życie.

I z tego brzucha, które was więziło

Zwolniony został, by zobaczyć światło.

Jest waszym bratem i matka wie o tym

Nawet gdy moje piętno ma na twarzy.

PIASTUNKA

Aaronie, co ja powiem cesarzowej.

DEMETRIUSZ

Wytęż mózg Aaronie, mów, co mamy czynić.

Będziemy wszyscy słuchać twojej rady

Twe dziecko będzie bezpieczne o ile

My sami także będziemy bezpieczni.

AARON

A zatem pójdźmy po rozum do głowy.

Ja ze swym synem usiądę tu obok

background image

63

Bacząc, czy aby nie puszczacie farby

Która czerńjego w czerwieńłatwo zmieni:

Usiądźcie z dala, tam do woli mówcie

O bezpieczeństwie.

DEMETRIUSZ

Ile z tych kobiet

Widziało dziecko.

AARON

O właśnie, panowie

Tylko tak dalej. Gdy działamy wspólnie

Jestem jak baranek. Lecz gdy Murzyn zły

To górska lwica jest przy nim maskotką

Ocean ka¬użą jest przy Aaronie.

A teraz powiedz: kto z nich widział dziecko.

PIASTUNKA

Położna Kornelia i ja, prócz tego

Nikt już nie widział, tylko rodzicielka.

AARON

Cesarzowa, położna i ty sama.

Dwie będą milczeć, gdy trzeciej zabraknie.

Umiesz liczyć, kobieto.

PIASTUNKA

Raz, dwa, trzy.

AARON

Idź

Do cesarzowej. Powiedz jej ode mnie:

(Wbija jej nóż.)

Kwik kwik.

Tak krzyczy prosię nabite na rożen.

DEMETRIUSZ

Cóż to Aaronie. Czemu to zrobiłeś.

AARON

Wasza wysokość, to jest polityka.

background image

64

śywa dowodem była naszej winy.

Chodząca plotka o długim języku.

Teraz przedstawię wam swój plan: w pobliżu

Mieszka mój rodak, osioł. Jego żona

Zeszłej nocy zległa. Dziecko podobne

Do niej, tak białe jak wy. Idźcie do nich

Dziecko zabierzcie, matce dajcie złoto

Mówcie obojgu, co i jak, że dziecko

Dostąpi wysokich godności, będzie

Zamiast mojego, dziedzicem cesarza

By uciszyć dworską burzę. Syn osła

Będzie osłem, cesarz też nim jest, nie pozna

Głaskać je będzie, jakby sam je spłodził.

Słuchajcie, panowie. Dostała lekarstwo

Ode mnie, teraz wy sprawcie jej pogrzeb.

Pola są blisko i nie brak wam krzepy.

Gdy załatwicie to, nie traćcie czasu

Tylko położną tu zaraz przyślijcie.

Niech towarzystwa dotrzyma piastunce.

Babskie języki mogą wtedy paplać.

CHIRON

Aaronie, widzę, że nawet powietrzu

Nie chcesz powierzyć żadnej tajemncy.

DEMETRIUSZ

Dla dobra Tamory. Będzie ci za to

Zobowiązana, jak i my jesteśmy.

(Demetriusz, Chiron wychodzą.)

AARON

Teraz do Gotów, na skrzydłach jaskółki

Złożyć ten skarb, który trzymam w ramionach

I w tajemnicy zanieść pozdrowienie

Od cesarzowej dla jej przyjaciół. Chodź,

Niewolniku o grubych ustach, musisz

Stąd zniknąć, bo to przez ciebie ta burza.

background image

65

Nauczę cię korzonki jeść, jagody

Serwatkę spijać i śmietanę, i ssać

Kozę, mieszkać w jaskini. Wychowam cię

Byś został żołnierzem i wielkim wodzem.

9

(Tytus, Marek, chłopiec, Publiusz, Kajus i inni, niosący łuki. Tytus niesie strzały z listami.)

TYTUS

Chodź, Marku, tędy, chodźcie tu kuzyni.

Chłopcze, pokaż nam, jak potrafisz strzelać:

Naciągnij łuk mocno, a w cel trafi strzała.

Terras Astraea reliquit. Bogini

Sprawiedliwości opuściła nas. Tak

Odeszła, Marku, uciekła. Panowie

Do narzędzi. Zapuśćcie sondy w morza.

Zarzućcie sieci. Może ją złapiecie

Szczęśliwym trafem na dnie oceanu.

Choć mam wrażenie, że sprawiedliwości

Nie więcej tam niż tu na lądzie. Jednak

Próbujcie. A wy rydlem i motyką

Wierćcie i kopcie aż po środek ziemi.

Kiedy dotrzecie do kraju Plutona

Bardzo was proszę, złóżcie mu petycję.

Powiedzcie, że w niej o pomoc go prosi

I sprawiedliwość stary Andronikus

Wstrząsany żalem z niewdzięcznego Rzymu.

Ach, Rzymie, sam cię w niedolę wpędziłem

Gdy głosy ludu oddałem na tego

Który mnie teraz traktuje jak tyran.

Teraz się bierzcie do pracy i baczcie

By każdy okręt wojenny przetrząsnąć.

Zepsuty cesarz mógł ją pod pokładem

Zakuć w kajdany i przepędzić z kraju.

background image

66

Patrzcie w burdelach, mógł z niej kurwę zrobić.

Szpadlem rozryjcie groby, by mieć pewność

śe umarła i grać na jej piszczelach

Naszą pieśń: sprawiedliwość.

MAREK

Ach, Publjuszu

Czy widok twego wuja w obłąkaniu

Nie chwyta za serce.

PUBLJUSZ

Właśnie dlatego

Naszym obowiązkiem jest czuwać nad nim

Dzieńi noc i koić jego nastroje

Póki czas nie uleczy jego ran.

MAREK

Czas.

Jego ból, synu, jest w stanie uleczyć

Tylko żelazo. Ruszaj więc do Gotów.

Na niewdzięczny Rzym i na Saturnina

Jego zdrajcę, niech spadnie zemsta wojny.

TYTUS

I co, Publjuszu, wy, dzielni panowie

Czy już znaleźliście naszą damę.

PUBLJUSZ

Nie

Wielki panie, lecz Pluton rzec wam każe

śe zemstą z piekła chętnie będzie służył.

Niestety, nasza dama, sprawiedliwość

Z Zeusem baraszkuje w niebie, czy gdześ

Musicie więc uzbroić się w cierpliwość.

TYTUS

Kto mnie zwlekaniem zbywa, ten mnie rani.

W jezioro wskoczę, które płonie w dole

I sam za nogi wyrwę ją z płomieni.

Ach, Marku, krzaki z nas tylko, nie cedry

background image

67

Kości Cyklopów nie są naszym równe.

Uzbrojeni w stal i żelazo po grzbiet

Więcej niesprawiedliwości dźwigamy

Niż metal może znieść. Gdy sprawiedliwość

Nie żyje w piekle ani tu na ziemi

Skłonimy Niebo i Bogów prośbami

By wypożyczyć zechcieli tę damę

Na naszą wojnę. Chodźcie, czas się zbroić

Niech nasze strzały podziurawią Niebo.

Marku, ty umiesz dobrze strzelać z łuku.

Dla Jupitera będzie twoja strzała.

Dla Apollina. A strzała ode mnie

Dla Marsa. Od ciebie, chłopcze, dla Pallas.

Ta dla Merkurego. Kajusie, tę weź

Dla Saturna. Nie mylić z Saturninem:

Nie strzela się pod wiatr. śadnego z bogów

Nie zapomniałem, mam nadzieję. Tytus

Musi pomyśleć. Wy celnie strzelajcie.

I dobrze się kryjcie, gdyby przypadkiem

Miała spaść z nieba nagle Sprawiedliwość

Albo Bóg jakiś zechciał nas zaszczycić

Lub Niebo miało zawalić się na Rzym

I Saturnina. Całkiem zapomniałem:

Musimy zmienić kolor, by rozpoznać

W nas mogli bogowie Rzymian, bo w Rzymie

Czerńjest biała, a biel jest czarna. Zmieńcie

Kolor skoro Rzymianami jesteście.

(Tytus smaruje się czarną farbą. Inni idą za jego przykładem.)

Teraz dopiero poznaję w was Rzymian.

Strzelajcie.

MAREK

W pałac, panowie. Może choć

Pychę cesarską połechczą te strzały.

background image

68

TYTUS

Strzelajcie, panowie. Brawo, Lucjuszu.

Spójrz, prosto w łono ugodziłeś Pannę.

MAREK

Strzeliłem milę poza księżyc, panie.

Twój list poleciał prosto do Jowisza.

TYTUS

Ha, ha Publiuszu, widzisz coś nabroił

Spójrz, zestrzeliłeś róg Bykowi z głowy.

MAREK

W tym dowcip, panie, tkwi. Strzała Publiusza

Tak wściekła Byka, że ubódł Barana

A jego rogi do pałacu wpadły

Komu by miały tam lepiej pasować

Jak nie cesarzowi. Chodzi w nich teraz.

TYTUS

Niech mu to wyjdzie na zdrowie.

(Klaun z martwym ptakiem.)

Wiadomość

Wiadomość z nieba. Marku, przyszła poczta.

Jakie nowiny przynosisz. Gdzie listy.

Czy Sprawiedliwość jednak tu przybędzie.

Co Jowisz, jakie są jego wyroki.

KLAUN

Wyrok już dawno zapadł, sir, tylko że znowu zdjęli go z szubienicy. Mają go powiesić

dopiero w przyszłym tygodniu. Murzyni w Rzymie, do czego to doszło.

TYTUS

Pytam cię, co powiedział Jowisz.

KLAUN

Jowisz, nie znam, nigdy z nim nie piłem. Bez obrazy, panie Murzynie: wasze naczynia są

niedomyte, prędzej bym zjadł sam siebie.

TYTUS

Co, łotrze, nie jesteś kurierem.

KLAUN

background image

69

Nie, sir, przykro mi, ale nie wykuruję cię z choroby.

TYTUS

Jak to, więc to nie Niebo posłało cię na ziemię.

KLAUN

Na ziemię posłała mnie kuśka ojczulka. Właśnie idę do sądu z tym ptakiem, żeby

posmarować łapę sędziemu, bo mój wuj zadarł z kimś z dworu, a sędzia ma słabość do

ptaszków.

MAREK

Sir, to się świetnie składa. Niech on zaniesie swego ptaka cesarzowi jako łapówkę od

ciebie. Lord Saturnin jest kolekcjonerem rzeczy martwych.

TYTUS

Powiedz mi, czy umiałbyś przedstawić cesarzowi pewną sprawę w miarę przyzwoicie.

KLAUN

Nie, sir, przykro mi, ale w przyzwoitości nie znam miary.

TYTUS

Podejdźtu chłopcze. Dosyć już tych żartów.

Swojego ptaka oddaj cesarzowi

On ci mą wdzięczność wypłaci do ręki.

Tutaj masz trochę pieniędzy na drogę.

Teraz mi dajcie pióro oraz papier.

Czy przyzwoicie umiesz wręczyć prośbę

Ch¬opcze.

KLAUN

Tak, sir.

TYTUS

W takim razie tu jest ta prośba. Kiedy przed nim staniesz, z miejsca padnij na kolana, liż

jego stopy, potem przekaż mu ptaka, a potem rozglądaj się za zapłatą. Będę w pobliżu, sir.

Postaraj się spisać dobrze.

KLAUN

Jestem pewien, sir. Możesz zdać się na mnie

TYTUS

Czy masz nóż, chłopcze. Chodź, chcę go zobaczyć.

Marku, weź go i zawińw naszą prośbę

By cesarzowi trafiła do serca.

background image

70

A kiedy oddasz już prośbę na dworze

Zapukaj do mnie. Bo chcę znać odpowiedź.

KLAUN

Zostańcie z Bogiem, sir, póki nie wrócę.

TYTUS

Ja jestem nożem, który zarżnie niebo.

Niebo jest pełne krwi. Śnieg spadnie wkrótce.

10

ANATOMIA TYTUSA ANDRONIKUSA

DYGRESJA NA TEMAT POWIEŚCI KRYMINALNEJ

CO ROBI GENERAŁ W STANIE SPOCZYNKU

W SWOJEJ PIWNICY PO KRYJOMU W NOCY

POŚRÓD PAJĄKÓW PRZY BLASKU POCHODNI

ODGRYWA BITWY SMAKUJE ZWYCIĘSTWA

DŁAWI SIĘ ZNOWU POSMAKIEM KLĘSK GORZKIM

PRZEśUWA TRUPY LICZY BLIZNY SŁUCHA

SZCZĘKU TOPORÓW I CHRZĘSZCZENIA NOśY

RZYMIANIN WKUWA ALFABET MURZYNA

UCZY SIĘ SZYBKO PRZEZ DOTKLIWĄ STRATĘ

DWIE GŁOWY SKRÓCONE O CIAŁA TRZY

RĘCE ZAWIERUSZYŁY SIĘ GDZIEŚ JĘZYK

BÓG WIE GDZIE GNIJE MILCZĄCY W LESIE

LECZ MA REZERWY RZYM TO JEGO JATKA

SZAFOWAŁ MIĘSEM W BOJACH DLA CESARZA

TERAZ UśYJE MIĘSA W WOJNIE WŁASNEJ

POD OSŁONĄ NOCY ATAKUJĄ WILKI

NARYBEK DLA CMENTARZA JEGO SERCA

W KATAKUMBACH BRNĄC PRZEZ GÓWNO RZYMU

OPLUWANY PRZEZ KONKURENCJĘ SZCZURÓW

POSUWA SIĘ TRANSPORT DOWÓDCA Z TOPOREM

PILNIE STUDIUJE ZACHODZĄCE ZWIĄZKI

POMIĘDZY KOŚĆMI MIĘŚNIAMI I TKANKĄ

background image

71

Z KTÓRYCH SIĘ SKŁADA ZWIERZĘ OD LAT WIELU

SŁUśĄCE MU W BITWACH JAKO CZERWONY

DYWAN NA ŚCIEśCE DO CHWAŁY I DRĄśY

NOśEM SPLĄTANY LABIRYNT WNĘTRZNOŚCI

SZUKAJĄC MIEJSCA W KTÓRYM MIESZKA DUSZA

To co w nas mieszka kurwi się morduje

Kłamie i rabuje

ZANURZA KIKUT W OTWARTE KADŁUBY

I KRWIĄ NA ŚCIANIE WYSTAWIA RACHUNEK

Dwie głowy ręce trzy plus jeden język

Pięć serc złamanych, trupów w to nie wliczam

śycie w niesławie życie na wygnaniu

Gdzie klucz do tej otchłani Chcę naturę

Wziąć na tortury Póki trawa rośnie

Póty otwarty będzie ten rachunek

śELAZO NIE CHCE SKRUSZYĆ SNU UMARŁYCH

MOśE OGIEŃ ROZWIĄśE IM JĘZYKI

DOWÓDCA PODDAJE POPIÓŁ MAGLOWANIU

PRZESŁUCHUJE KOŚCI PRZESIEWA POPIÓŁ

PAJĄKI PRZYGLĄDAJĄ MU SIĘ Z KĄTÓW

KOŁYSZĄC SIĘ LEKKO W RYTM FAL KTÓRYMI

MIASTO PRZENOSI DUDNIENIE AUTOSTRAD

TANECZNYM KROKIEM ŁAPIĄC CZASEM MUCHĘ

Jestem twoim cesarzem a zemsta jest

Moją narzeczoną

TYTUS ANDRONIKUS WŁADCA PÓL BITEWNYCH

NA POBOJOWISKU SWOJEJ ANATOMII

ŚNI SEN DZIECINNY O SWOJEJ DAMIE

SprawiedliwoścI KIEDY ZAMKNIE OCZY

MOśE NAWET RĘKĄ DOTKNĄĆ JEJ PIERSI

Sprawiedliwości I ZŁOTEGO ŁONA

Sprawiedliwości I Zemsty JAK ECHO

SZEPCZE POPIÓŁ I ZETLAŁE KOŚCI

NA PIĘTRZE JEDNORODZINNEGO DOMU

background image

72

W POŚWIACIE KSIĘśYCA STRASZY CÓRKA

TOCZY SWĄ WALKĘ Z CZARNYM NA BIAŁYM

LITERATURY TEJ JASKINI ZBRODNI

KAśDY WERS TO GWAŁT KAśDY RYM TO ŚMIERĆ

Z REGAŁÓW ZWALA KSIĄśKI KIKUTAMI

PŁONĄCE ŚWIECE TKWIĄ MIĘDZY ZĘBAMI

OSIEROCONY WNUK JEJ PRZYKLASKUJE

GDY PUSZCZA Z DYMEM CAŁĄ BIBLIOTEKĘ

I SWE KIKUTY ZANURZA W PŁOMIENIACH

A WNUK TYMCZASEM OBSIKUJE OGIEŃ

11

CESARZ Z CESARZOWĄ W DESZCZU MARTWYCH CIAŁ

NIEBIESKICH ZESTRZELONYCH Z FIRMAMENTU

PRZEZ WIELKIEGO WODZA KTÓRY WPADŁ W SZAŁ

W DESZCZU Z MARMURU STATUŁ I GWIAZD DRśĄC

POD BALDACHIMEM PODTRZYMYWANYM PRZEZ

POCHLEBCÓW TARGANYCH TRWOGĄ I RADOŚCIĄ

RADOSNĄ TRWOGĄ TRWOśLIWĄ RADOŚCIĄ

POMRUK RZYMSKICH MAS NA ZEWNĄTRZ NARASTA

PODTEKSTU LISTU CESARZ SIĘ DOMYŚLA

TO URZĘDNICY ILE GO PRZEŁOśYLI

PRZECIW NIM ŚNIEśY TERAZ CAŁE NIEBO

POMNIKÓW WISZĄC NA OSTATNIM STRYCZKU

KTÓRY W RZYMIE JESZCZE TRZYMA WYCINA

KLAUN SWÓJ OSTATNI GRYMAS A W ODDALI

BLISKI SZTURM HUNÓW ZWIASTUJĄ RAKIETY

(Saturnin, Tamora i inni.)

SATURNIN

Spójrzcie, panowie, to niechybnie zamach.

Czy podobna, by tak sobie poczynać

Z cesarzem w Rzymie, tak go nagabywać

Tak go obrażać, na szyderstwa ludu

Wystawiać go, choć zawsze bezstronne

background image

73

Wydaje wyroki. Wy wiecie lordowie

I wiedzą Bogowie, potężniejsi niż wy

I ten parasol nade mną: nieważne

Jaką truciznę ci wichrzyciele

Ładu społecznego sączą w uszy ludu:

Prawda jest taka, że upartych synów

Andronikusa, skazano zgodnie z prawem.

A jeśli nawet zgryzota mu rozum

Odbiera: nie poddamy się napadom

Rozgoryczenia, ślepej żądzy zemsty

Ani delirium. Teraz nawet listy

Pisze do Nieba, prosząc je o wsparcie.

Patrzcie tylko, ten jest do Jowisza, ten

Do Merkurego, ten do Apollina

Ten do Boga wojny. Lekko wieść się niesie

Po ulicach Rzymu. A zatem pytam

Czy dla Senatu nie jest to oszczerstwem

Gdy nabazgrano już na każdej ścianie

O niesprawiedliwości naszej. Dowcip

Niegroźny, myślicie panowie, prawda.

Można by pomyśleć, że nie ma w Rzymie

Sprawiedliwości. Lecz póki żyję

Nie pozwolę, by udawany obłęd

Był parasolem dla takich wybryków.

Powinni wiedzieć, on i jego pomiot

śe sprawiedliwość będzie żyć tak długo

Jak nie opuści zdrowie Saturnina

Gdy ona uśnie, to on ją przebudzi

Tak by jej wściekłość naostrzyła topór

Najdumniejszemu z żyjących spiskowcow.

TAMORA

Łaskawy panie, drogi Saturninie

Władco mych myśli i mojego życia

Zważ ze spokojem na ułomność wieku

background image

74

Bruzdy żałoby po zuchwałych synach.

Ich śmierć go zżera, blizny znaczą serce

Lepiej mu ulżyj w jego ciężkim jarzmie

Miast ścigać tego, który dla jednych jest

Najdumniejszy, dla innych najżałośniejszy

Z powodu dziecinnej obrazy. Tak, tak

Tamora sprytnie żyje w zgodzie z każdym.

Lecz cię trafiłam śmiertelnie, Tytusie.

Gdy się wykrwawisz, a Aaron nie zrobi

Jakiegoś głupstwa, wyjdę z tego cało

Bezpieczna w porcie zarzucę kotwicę.

(Klaun.)

TAMORA

Dobry człowieku, pragniesz z nami mówić.

Podejźtu, widzę, że masz coś na języku.

KLAUN

Mam pypcia. Ale po prawdzie to ja w innej sprawie, jeśli wasza kobiecość jest cesarska.

TAMORA

Jestem cesarzową, a tam siedzi cesarz.

KLAUN

Cesarz, naprawdę. Niech cię Bóg prowadzi i Franciszek Józef. Mam tu coś dla ciebie: list i

mojego ptaszka.

(Saturnin czyta list.)

SATURNIN

Precz. Brać go stąd i powiesić zaraz.

BŁAZEN

Nie chcę nic darmo. To ile dostanę.

TAMORA

Pętlę na głowę. Powieszą cię, chłopie.

KLAUN

Święta panienko. Na szubienicy. Nie wiedziałem, że mierzę tak wysoko.

(Wychodzi.)

SATURNIN

Co za nieznośna i haniebna potwarz.

background image

75

Jak długo znosić mam te złośliwości.

Wiem dobrze, kto te bohomazy płodzi

Jakoby jego zdradzieccy synowie

Skazani za zabójstwo mego brata

Niesłusznie zginęli z mojego rozkazu

Idźcie, przywleczcie starego za włosy

śadnych względów dla starości i zasług.

Za ten twój figiel chcę być twoim katem

Szalony błaźnie, który mi pomogłeś

Wspiąć się na szczyty w nadziei, że sam

Rządził będziesz mną i Rzymem.

(Emiljusz.)

SATURNIN

Jakie wieści

Emilijuszu, przynosisz ze sobą.

EMILJUSZ

Do broni. Nigdy Rzym nie miał powodow

Więcej, by się zbroić. Goci wszczęli bunt

Armia zapamiętałych w walce mężczyzn

Spragnionych łupów, nadciąga do Rzymu

Dowódcą ich jest Lucjusz, ostatni syn

Z rodu Androników, który grozi, że

Posieje tutaj takie spustoszenie

Jak Koriolan niegdyś pchany zemstą.

SATURNIN

Waleczny Lucjusz generałem Gotów

Ta wieść podcięła mnie i zwieszam głowę

Jak kwiat zwarzony mrozem, jak trawa

Szargana burzą. Poważne zmartwienia

Zaczną się teraz. Prosty lud go kocha.

Często słyszałem, gdy w przebraniu zwykłym

Szedłem przez miasto, że Lucjusz niesłusznie

Zosta¬ wygnany, i że oni wszyscy

Chcialiby ujrzeć go swoim cesarzem.

background image

76

TAMORA

Skąd te obawy. Czy miasto jest słabe.

SATURNIN

Tak. A mieszkańcy kochają Lucjusza

Staną za nim w powstaniu przeciwko mnie.

TAMORA

Pomyśl, jak każe twoje imię, jak cesarz.

Czy słońce blednie, gdy lecą komary.

Orzeł cierpliwie znosi ptasie trele

Nie zastanawia się nad ich znaczeniem

Bo wie, że cieniem swoich wielkich skrzydeł

Może, gdy zechce, stłumić ich melodię.

I ty okiełznasz chwiejnych mężów Rzymu.

Rozchmurz się, królu, wiedz, że ja potrafię

Starego Tytusa oczarować słowem

Które jest słodsze i jeszcze groźniejsze

Niż dla ryb przynęta, lub koniczyna

Dla owiec. Przynęta wkręca hak do brzucha

Od słodkiej paszy owce parszywieją.

SATURNIN

Dla nas nie zechce wstawić się u syna.

TAMORA

Gdy go Tamora poprosi, to zechce.

Wiem jak mu schlebić, złote góry wepchnę

Mu w stare uszy, że choćby serce miał

Niedostępne i przytępiony słuch

Mój język przekona serce i ucho.

Ty iźprzede mną, bąźmym wysłannikiem.

Powiedz, że cesarz, gotów pertraktować

Z mężnym Lucjuszem, i wyznacz spotkanie

U ojca, w domu starego Tytusa.

SATURNIN

Misję swą spełnij godnie, Emiljuszu.

A jeśli zakładników zechce jako

background image

77

Gwarancji, spytaj, kogo sobie życzy.

EMILJUSZ

Rozkaz wykonam najlepiej jak umiem.

(Emiljusz wychodzi.)

TAMORA

Teraz odwiedzę Andronikusa

Całego kunsztu użyję, by stary

Zmiękł i odciągnął Lucjusza od Gotów.

Słodki cesarzu rozwesel się teraz

Powierz swą trwogę mojemu sprytowi.

SATURNIN

Więc iźtam zaraz i zacznij mu kadzić.

12

(Lucjusz, Goci, śnieg, później Aaron z dzieckiem.)

LUCJUSZ

Bitni wojacy, moi wierni Goci

Z wielkiego Rzymu otrzymałem listy

Mowa w nich o tym, że Rzym nienawiścią

Darzy cesarza, i oczekuje nas

Z niecierpliwością. Okażcie się godni

Waszych tytułów, lordowie, użyjcie

Waszej siły, by kres położyć hańbie

Za nikczemności wyrządzone przez Rzym

Zażądajcie odwetu trzykrotnego.

PIERWSZY GOT

Dzielny konarze wyrosły z wielkiego

Andronikusa, postrach siało kiedyś

To imię wśród nas, teraz jest pociechą.

Za jego czyny, zasłużoną sławę

Rzym mu niewdzięczny odpłaca pogardą.

Śmiało nas prowadź: pójdziemy za tobą

Jak rój śmiercionośnych pszczół, który latem

Upalnym spada na kwieciste łąki

background image

78

I na Tamorze weźmiemy odwet.

GOCI

Jest tak jak mówi, myślimy to samo.

LUCJUSZ

Pokorne dzięki jemu i wam wszystkim.

(Got z Aaronem i dzieckiem.)

Czarnego dzika prowadzi dziki Got

Na nogach stoi dwóch udając człeka

W łapach latorośl podobna do niego.

GOT

Sławny Lucjuszu. Odbiłem od wojska

Aby obejrzeć zawalony klasztor

Chcąc tym pokrzepić swe pogańskie serce

Lecz gdy w powadze oko me błądziło

Po tych ruinach, usłyszałem nagle

Płaczące dziecko gdzieś u stóp budowli.

Jeśli się godzi nazwać to coś dzieckiem.

I w ślad za hałasem idąc, posłyszałem

Jak ktoś ucisza płacz w te oto słowa:

Zamilcz, niewolniku czarny, pół ze mnie

A pół z damy, gdyby kolor twej skóry

Nie zdradzał zaprawy, miast od Natury

Wziąć cerę matki, mógłbyś cesarzem być

Bękarcie, lecz gdy byk i krowa białe

Nie może ciele być czarne jak węgiel.

Cicho, bachorze, tak beształ warchlaka.

Muszę cię zanieść do pewnego Gota

Któremu ufam, gdy tylko się dowie

śe cię powiła sama cesarzowa

Karmił cię będzie ze względu na matkę.

Brońobnażywszy, skoczyłem na niego

I pokonałem go nagłym natarciem

Tu go przywlokłem, abyś z nim uczynił

background image

79

Co trzeba.

LUCJUSZ

Szlachetny Gocie, to diabeł

Wcielony, który Andronikusowi

Dobrą dłońuciął, perła, która w oko

Wpadła cesarzowej, a tu, widzicie

Jest owoc ponury jej namiętności.

Zezowaty niewolniku, komu dać

Chciałeś ten popłód swej piekielnej gęby.

Czemu nie mówisz. Ogłuchłeś. Ni słowa.

śołnierze. Stryczek, wieszać go na drzewie

A wraz z nim jego owoc południowy.

AARON

Chłopca nie tknijcie. Jest z krwi cesarzowej.

LUCJUSZ

Z dwojga złych nie rodzi się nic dobrego.

Wkrótce już ujrzysz Rzym z góry, czarnuchu.

Bo zanim na mych oczach Rzym upadnie

Pod kopytami Gotów tratowany

Bo ja tak chcę Lucjusz Andronikus

Rzymianin

Jeszcze w twych oczach ujrzeć pragnę białko

Gdy oddasz ducha; czarnego jak skóra

Najpierw powieście dziecko: niech zobaczy

Jak wierzga, a my zobaczymy ojca

W bólach porodowych. Dajcie drabinę.

AARON

Lucjuszu, oszczędździecko, cesarzowej

Zanieś je ode mnie. Gdy to uczynisz

Wyjawię ci cuda, które przyspieszą

Twój pochód na Rzym. Jeśli nie zgodzisz się

Trudno, niech będzie co ma być. A zemsta

Niech dopadnie was i strawi wam kości.

LUCJUSZ

background image

80

Mów. Jeśli spodoba mi się, co powiesz

Dziecko będzie żyć. Każę je wychować.

Jeśli nie, widok na Rzym będzie gratis.

AARON

Jeśli, Lucjuszu. To jedno jest pewne:

Gdy to usłyszysz, rozerwie ci duszę

Czy coś innego, co tam macie, sądząc

śe to jest lepsze niż nasze czarne Nic

Które zatrważa tak waszą wyblakłą

Odwagę. Mówię o morderstwach, gwałtach

Masakrach, czynach barwy siekanego

Mięsa, bezmiernej grozie, sprzysiężeniach

Zła, zdrady i nieszczęścia, o których strach

Słuchać, a przecież spełnianych z zapałem.

Wszystko to będzie ze mną pogrzebane

Gdy nie przysięgniesz, że ocalisz dziecko.

LUCJUSZ

Wpierw powiedz, co wiesz, a dziecko żyć będzie.

AARON

Jeśli przysięgniesz, zacznę opowiadać.

LUCJUSZ

Na co mam przysiąc. Wszak nie wierzysz w Boga

To jak uwierzysz w złożoną przysięgę.

AARON

Nawet jeśli nie, a tak jest, nie wierzę

To wiem o tobie, że jesteś wierzący

I w środku masz coś zwanego sumieniem

Znasz różnych sztuczek kapłańskich na pęczki

I ceremonii, które pilnie spełniasz

Jak sam widziałem, dlatego od ciebie

śądam przysięgi, bo wiem, że się błazen

Do swej laski modli, widząc w niej Boga

I gdy na laskę przysięgnie, dotrzyma

Przysięgi. Dlatego żądam, byś przysiągł

background image

81

Na Boga, wszystko mi jedno, jak go zwiesz

Ktorego wielbisz, którego się lękasz

śe chłopca ocalisz, wyżywisz, wychowasz

Inaczej nie wyjawię ci niczego.

LUCJUSZ

Na mego Boga przysięgam tak zrobić.

AARON

Czy wiesz, że spłodziłem go z cesarzową.

LUCJUSZ

Nienasycona, rozpustna kobieta.

AARON

Już wiesz. Lecz był to prawdziwy akt łaski

Gdy go porównać z tym, co tu usłyszysz.

Jej dwaj synowie zarżnęli Bassiana.

Język ucięli twej siostrze, a potem

Na zmianę ją ujeżdżali galopem

Ręce jej obie urżnęli, i tak ją

Wyszykowali, jak ją sam widziałeś.

LUCJUSZ

Szykowaniem nazywasz to, czarnuchu.

AARON

Cóż, rżnęli ją, czochrali, heblowali

Miłe rzemiosło dla ochoczych cieślów.

LUCJUSZ

Barbarzyńcy, bestie, łotry jak ty sam.

AARON

Prawda, to ja im dałem wykształcenie.

Nienasycenie mają po swej matce

Atut, którym wygrają każdą rundę.

Krwiożerczą pasją ja ich zaraziłem

Czarny pies walczy tylko oko w oko.

Niech moje czyny świadczą o mej randze

To ja zwabiłem twoich braci nad dół

W którym leżało już ciało Bassiana.

background image

82

Ja napisałem ten list, który znalazł

Twój ojciec, to ja ukryłem złoto tam

Gdzie wskazano w liście, wszystko robiłem

W s¬użbie cesarzowej i jej dwóch synów.

Do każdej sprawy przyłożyłem ręki

Która pogłębić miała twoją boleść.

Oszabrowałem twego ojca z ręki.

Gdy ją trzymałem, wszedłem za kulisy

I zanosiłem się od śmiechu, niemal

Serce mi pękło. Przez szparę w ścianie

Podglądałem, jak w zamian za swą rękę

Przyjmował głowy synów. Widziałem łzy

I śmiech serdeczny wycisnął mi z oczu

Fontannę łez tak wielką, że mógłbym z nim

Na łzy się mierzyć. Gdy opowiadałem

Ten przedni dowcip potem cesarzowej

Słaniała się słysząc wesołą nowinę

W zapłacie dała dwadzieścia całusów.

PIERWSZY GOT

Jak możesz mówić o tym bez rumieńca.

AARON

Jak ten czarny pies, jak mówi przysłowie.

DRUGI GOT

śałujesz czegoś z tych okropnych czynów.

AARON

Tak, że nie popełniłem tysiąc więcej.

Nawet teraz przeklinam każdy z tych dni

Choć myślę, że dotyczy to niewielu

W którym wyrządzić nie zdołałem krzywdy

Jak mord, lub chociaż uknucie morderstwa

Gwałt na dziewicy, lub stawianie wnyków

Oszczerstwo poparte krzywoprzysięstwem

Sianie wrogości wśród dobrych przyjaciół

Łamanie karku bydłu biednych ludzi

background image

83

Podpalanie szop albo stogów nocą

Wołając chłopom ŁZAMI JE UGAŚCIE

Często umarłych wywlekałem z grobów

I usadzałem przed drzwiami przyjaciół

Gdy już o żalu zapomnieli prawie

A na ich skórze, jak na korze drzewa

W rzymskim języku wycinałem nożem:

NIECHAJ NIE UMRZE SMUTEK WASZ WRAZ ZE MNĄ.

Tysiące czynów strasznych rozdzieliłem

Tak lekką ręką jakbym strącał muchę

I nic mi bardziej dziś nie zżera serca

Jak myśl, dlaczego nie rozdzieliłem ich

Dziesięć tysięcy więcej.

LUCJUSZ

Nazbyt słodka

Byłaby szybka śmierć. Zdjąć go ze stryczka

Nie powiesimy diabła w jednej chwili.

AARON

Jeśli są diabły, to chciałbym być diabłem

śywą pochodnią w wiekuistym żarze

Do towarzystwa mając ciebie w piekle

Mógłbym cię gorzkim językiem łaskotać.

LUCJUSZ

Zatkajcie mu pysk, niech nie mówi więcej.

(Goci zdejmują Aarona ze stryczka i związanemu wpychają ziemię do ust.)

AARON

Więcej. Więcej.

Chciałbym się przeżreć przez połowę świata

By tylko ujrzeć, jak się w proch obraca

Twój Rzym Rzymianinie, pod butami Gotów.

(Emiljusz.)

DRUGI GOT

Przybył posłaniec, lordzie, z Rzymu.

LUCJUSZ

background image

84

Witaj

Emiljuszu. Mów, co nowego w Rzymie.

EMILJUSZ

Lordzie Lucjuszu, tobie i książętom

Gotów cesarz rzymski śle pozdrowienie

Przeze mnie, a słysząc, że jesteś pod bronią

Chce negocjować z tobą w domu ojca

I prosi, byś mu podał zakładników

A ci niezwłocznie będą wam wydani.

LUCJUSZ

Jak, negocjacje w domu mego ojca.

GOCI

Co powie generał.

LUCJUSZ

Czy macie ojców.

GOCI

I braci, lordzie, zarżniętych przez Rzym.

LUCJUSZ

Całkiem jak wasz wódz. Może jeszcze siostrę

Wyzutą z czci przez Rzym i jego Gotów.

Co ma powiedzieć teraz wasz generał.

Gdy zamknie oczy ma przed sobą miasto

Step z nich wyziera kiedy je otworzy

Swoją ojczyzną może nazwać nicość

Milczenie tylko ojczystym językiem

Nostalgia to mdłości to wylew krwi

Pies łańcuchowy zawieszony w próżni

Pomiędzy dwiema gwiazdami o równej

Sile ciążenia, szalona krzyżówka

Pocisku z gwiazdą stałą tym właśnie

Jest wasz generał Co może powiedzieć

SPUSTOSZENIE DUSZY PRZEZ KRAJOBRAZ

Nie kamieńktóry na kamieniu leży

background image

85

Cały rok Czasami kikut kolumny

Wzgórze Lub kamień, który uciska pierś

Zmarłego Konie to dziury w czasie

A czasem na prostej między przestrzenią

A czasem Twarz na karku sztywnym od strzał

Panowie stratujmy trochę przyszłości

Pędząc za sobą i przed sobą To kształci

Czy chciałbyś z nami zostać Rzymianinie.

GOCI

ZostańChcemy grać z tobą Rzymianinie

DOWÓDCA DOBRZE ZNA GRY SWOICH GOTÓW

LUCJUSZ

Przekaż cesarzowi że mnie widziałeś

Lucjusza Andronikusa wygnańca

Który był Rzymianinem a nie Gotem

Lecz żre kamienie i piaskiem sra z Gotami

Odkąd Rzym złamał najlepszy jego miecz

I precz wyrzucił w zamian za biust Gotki

Powiedz niech cesarz wyśle zakładników

Do mego wuja i mojego ojca

Tam się stawimy Moi dzielni Goci

Zadatek chcą od ręki Daj im rękę

Abyś mógł jemu jeszcze to powiedzieć

śe Got bierze wszystko co mu dają

Jego zabawką jest miecz a nie mowa

RZYMIANINOWI GOT OBCINA RĘKĘ

I PRZEKAZUJE NA ZGODĘ WODZOWI

TEN DO KIESZENI WKŁADA JĄ KAWAŁEK

OJCZYZNY KRZYKI AMPUTOWANEGO

ZAGŁUSZA ŚMIECH

Gdy będziemy w Rzymie znów ci ją oddam

Tak jak twój cesarz oddał memu ojcu

Rękę dostaniesz gdy staniemy w Rzymie

A teraz zdejmuj tę togę trybunie

background image

86

Która cię grzała gdy na kolanach szedł

Mój ojciec od Kapitolu po zimnym

Marmurze Pomóżcie mu przyjaciele

Zdjąć togę Wszak ma tylko jedną rękę

GOCI POMAGAJĄ I OBIERAJĄ

TRYBUNA ZE SKÓRY JAK CEBULĘ

GOCI

Zrobimy z ciebie śnieżnego bałwana.

LUCJUSZ

Chcą wiedzieć co znajduje się pod spodem

Są bardzo żądni wiedzy moi Goci

Masz tylko jedną skórę że tak skąpisz

GOCI PATRZĄ JAK PŁATKI ICH DOBREGO

ŚNIEGU TOPNIEJĄ NA RZYMSKIEJ SKÓRZE

A KREW ZASTYGA W ZIMNĄ KOSZULĘ

PRZYWIĄZUJĄ DO KONIA

GOCI

On zna drogę.

ZAMARZNIĘTEGO TRYBUNA I GNAJĄ

Z POWROTEM DO RZYMU

GOCI

Pozdrów cesarzową.

13

W ZŁOTY WIECZÓR RZYMSKI KWITNIE TEATR

Z UCIECHĄ I GROZĄ PRZEMIANY ŚMIERĆ

TA OSTATNIA KOLOROWY FILM ROZKŁADU

(Tamora, Chiron, Demetriusz.)

TAMORA

W tym osobliwym i strasznym przebraniu

Idę by spotkać się z Andronikusem

Gram Zemstę, która przybywa z otchłani

By mu użyczyć ręki przeciw krzywdom

background image

87

Jakich nie szczędził Rzym swemu wodzowi

To jest pracownia. Mieszka tu, jak mówią

I plan morderczy swej zemsty przeżuwa.

Tytusie, to ja, Zemsta, narzeczona

Twoja. Prośmy twych wrogów na wesele.

(Tytus.)

TYTUS

Kto mi przerywa moje rozmyślania.

Znam ja wasz podstęp: myślicie, że kiedy

Drzwi wam otworzę rozpierzchną się wszystkie

Straszne decyzje i mozolna praca

Z wiatrem przeminie. Lecz jesteście w błędzie:

To, co chcę zrobić, mam krwią wypisane

Tu przed oczami. Co ten tekst rozkaże

Spełni się.

TAMORA

Chcę z tobą mówić, Tytusie.

TYTUS

Nie, ani słowa. Jak mogę wtórować

Swoim wywodom bez batuty ręki

Ty masz przewagę, ani słowa więcej.

TAMORA

Gdybyś mnie poznał, pomówiłbyś ze mną.

TYTUS

Byłbym szaleńcem. Znam cię dosyć dobrze:

Dowodem kikut i ten znak czerwony

Dowodem bruzdy zaorane smutkiem

Dowodem martwe dni, i noc z ołowiu

Dowodem żałoba, że dobrze cię znam

Cesarzowo Tamoro, i twą dumę.

Czy masz apetyt na mą drugą rękę.

TAMORA

Smutny człowieku, nie jestem Tamorą.

Ona jest wrogiem, ja twym przyjacielem:

background image

88

Zemstą przysłaną tutaj z głębi piekła

By karmić sępa, który rwie ci umysł

Bliskim odwetem wziętym na twych wrogach.

Wyjźi powitaj mnie przy świetle świata

Rozmawiaj ze mną o mordach i śmierciach.

Nie ma kryjówki, nie ma takiej sztuczki

Gęstych ciemności, czy ponurych dołów

Gdzie się mord krawawy albo gwałt bezwstydny

Z trwogą zdołają skryć: ja je wyśledzę

I tchnę im w ucho imię pełne grozy:

Zemsta, która zbrodniarzom każe drżeć.

TYTUS

Więc jesteś Zemstą, do mnie cię przysłano

Byś była palem w sercu moich wrogów.

TAMORA

Jestem, dlatego wyjdź i mnie powitaj.

TYTUS

Zrób mi przysługę, nim do ciebie wyjdę.

U swego boku masz Gwałt i Morderstwo.

Dowieźmi teraz, że ty jesteś Zemstą

Zadźgaj je zaraz lub rozgnieć na miazgę

Kołami wozu, a wtedy zostanę

Twoim woźnicą, by w zamęcie krążyć

Wokół tej ziemi z tobą. Sprowaźkonie

Czarne jak smoła i szybkie, wydobądź

Morderców z jaskińich winy. A kiedy

Pod ciężarem głów będzie się kołysał

Twój wóz, zsiądę i jako piąte koło

Będę biegł, pokorny sługa, cały dzień

Od samego nastania tam na Wschodzie

Póki się w morzu nie zanurzy Nocy

Ustępując, tak dzieńpo dniu chcę służyć

Gdy ty Morderstwo i Gwałt w nicość strącasz.

TAMORA

background image

89

To moi słudzy, nie odstępują mnie.

TYTUS

To twoi słudzy. Jak się nazywają.

TAMORA

Mordrestwo i Gwałt, zwani tak dlatego

śe mścić te zbrodnie jest ich powinnością.

TYTUS

Jacy podobni do synów cesarzowej

A ty, pani, ją samą przypominasz.

Ale my, ziemskie istoty, zbyt marne

Mamy oczy, zbyt szalone i błędne.

O słodka Zemsto, już idę do ciebie

Jeśli ci uścisk jednego ramienia

Jest miły, uściskam cię ile zechcesz.

TAMORA

Gdy się z nim zgadzam, podsycam szaleństwo.

Cokolwiek wpiszę w jego chory umysł

Wy odczytajcie mu i powtarzajcie

Bo teraz wierzy (chociaż tego nie wie):

śe jestem Zemstą, z tą naiwną wiarą

Pchnie nam w ręce Lucjusza, swego syna

A ja usidlę go podczas bankietu

I jakiś podstęp wytrząsnę z rękawa

Który by skłócił moich próżnych Gotów

Lub w jego wrogów zamienił przynajmniej.

TYTUS

Długo znosiłem nieszczęście samotnie

Witaj więc, Furio, w mym domu boleści.

Mordzie i Gwałcie, was także tu witam.

Tak bardzo przypominasz cesarzową

A wy jej synów, brakuje Murzyna.

Takiego diabła próżno szukać w piekle.

Nie uczyniła kroku cesarzowa

Na swoim dworze bez tej czarnej plamy.

background image

90

Jeżeli chcecie grać tu cesarzową

To taki diabeł byłby wam przydatny.

Witam was takich, jakimi jesteście.

A teraz radźcie, co mamy uczynić.

TAMORA

Co chcesz, Tytusie, byśmy uczynili.

DEMETRIUSZ

Wskaż mi mordercę, ja się z nim rozprawię.

CHIRON

Mnie pokaż chama, który zgwałcił damę

A zemsta będzie moją powinnością.

TAMORA

Wskaż mi tysiące, którzy cię skrzywdzili

Ja twoją zemstą będę na nich wszystkich.

TYTUS

Rozejrzyj się po zdziczałych ulicach

Rzymu, a kiedy spotkasz, drogi Mordzie

Człowieka, który przypomina ciebie

Przebij go nożem, bo jest on mordercą.

Iźz nim, a kiedy tobie się przydarzy

Mój drogi Gwałcie, że w drodze napotkasz

Podobną postać, ugodź ją śmiertelnie

Bo to gwałciciel. Ty iźrazem z nimi

Na cesarskim dworze mieszka królowa

Murzyn jest jej cieniem, łatwo ją poznasz

Bo jest zupełnie podobna do ciebie

Proszę: śmierć zadaj im okrutną, byli

Bowiem okrutni dla mnie i mych bliskich.

TAMORA

Pouczyłeś nas dobrze. Tak zrobimy.

Dobry Tytusie, teraz pozostało

Prosić na bankiet do twojego domu

Twego po trzykroć odważnego syna

Lucjusza, który wiedzie na Rzym hordy

background image

91

Walecznych Gotów. Gdy ucztę zaszczyci

Ja cesarzową z synami sprowadzę

Nawet cesarza i twych wszystkich wrogów,

Niech na kolanach błagają o łaskę

Abyś mógł ulżyć wzburzonemu sercu.

I co odpowiesz na ten plan, Tytusie.

TYTUS

Marku, mój bracie. Smutny Tytus woła.

(Marek.)

Marku, śpiesz teraz do swego bratanka

Lucjusza, łatwo się wywiesz o niego

U Gotów, poproś by przybył do domu

I przywiózł kilku znamienitych Gotów.

Niech pozostawi żołnierzy w obozie.

Powiedz jeszcze, że cesarz z cesarzową

Będą na uczcie, niech z nimi ucztuje.

W imię miłości do mnie zrób, jak mówię

Jeśli dla niego warte jest coś życie

Siwego ojca, niechaj mnie posłucha.

MAREK

Zrobię jak mówisz i wrócę razem z nim.

(Marek wychodzi.)

TAMORA

Idę, by zająć się sprawą twej zemsty

I swoje sługi zabieram ze sobą.

TYTUS

Nie, nie, pozwól, by zostały Mord i Gwałt

Lub każę wrócić zaraz memu bratu

I na Lucjuszu oprę całą zemstę

I jego gockiej zgrai głodnej Rzymu

I cesarzowej, tak jak jej potomstwa

Którzy na togi zamienili skóry.

TAMORA

background image

92

Co powiecie, chłopcy, chcecie tu zostać

Póki cesarza i mojego pana

Nie powiadomię, jak mi się udało

Na koszt starego w ruch puścić farsę.

Jego nastroje traktujcie z powagą

Słowa jak balsam w jego uszy kładźcie

I bądźcie przy nim, dopóki nie wrócę.

TYTUS

Znam ich wszystkich, myślą, że zwariowałem

Chciałbym udusić ich ich własną pętlą

Piekielną parę psów razem z ich matką.

DEMETRIUSZ

Nie martw się, pani, możesz nas zostawić.

TAMORA

Zemsta odchodzi, bywaj zdrów Tytusie

By dalej tkać sieci na twoich wrogów.

TYTUS

Wiem, słodka Zemsto, że spełnisz swe słowa.

(Tamora wychodzi.)

CHIRON

Jakie zadanie wyznaczysz nam starcze.

TYTUS

Pracy się znajdzie tutaj dla was dosyć.

Publiuszu, chodź, Kajusie, Walentynie.

(Publiusz i inni.)

PUBLIUSZ

Co rozkażesz, panie.

TYTUS

Czy znacie tych dwóch.

PUBLIUSZ

Myślę, że to synowie cesarzowej

Demetriusz i Chiron.

TYTUS

Mylisz się, Publiuszu.

background image

93

Jeden jest Mordem, drugi zwie się Gwałtem

Dlatego zwiąż ich, kochany Publiuszu

Kajusie, Walentynie, pomóżcie mu.

Wiecie, jak często pragnąłem nadejścia

Tej chwili. Teraz nadeszła, związać ich

Mocno, usta zatkać, by nie krzyczeli.

(Tytus wychodzi.)

CHIRON

Precz, psy, jesteśmy synami cesarzowej.

PUBLIUSZ

Dlatego właśnie wypełniamy rozkaz.

Zakneblujcie ich, zatkajcie im pyski

Dobrze związani. Zaciągnijcie sznury.

(Tytus z nożem i Lawinia z misą.)

TYTUS

Chodź, chodź, Lawinio, twoi wrodzy są już

Związani, popatrz, są jak ty milczący

Z zatkanym pyskiem będą lepiej słyszeć.

Podłe psy, patrzcie, Chironie Demetriuszu

Oto jest źródło, przez was pokalane

Lato, które wy, zmieniliście w zimę.

Jej mąż zabity przez was, a jej bracia

Skazani na śmierć za wasz czyn haniebny

Na pośmiewisko mnie ucięto rękę.

Jej słodkie ręce, jej język i więcej

Niż znaczą ręce i język, jej czystość

Śmieszno wam jeszcze, wzięliście przemocą.

I cóż powiecie, gdy wyjmę wam knebel.

Daruj nam życie, kochany Tytusie.

Mam im darować, kochany Tytusie.

Zawsze byłem ciekaw, jak wygląda Got

Od środka, tak, tak, kochany Tytusie

Powiem wam teraz, jak chcę was umęczyć.

By podciąć gardła, starczy jednej ręki

background image

94

Lawinia kikutami podstawi misę

Chwytając w nią waszą krew. Jak wiecie

Wasza matka chce dziś ucztować ze mną.

Zwie siebie Zemstą i myśli, że jestem

Szaleńcem. Jestem: wasze kości zmielę

Na mąkę i ciasto z niej wyrobię z krwią

Z ciasta powstanie delikatny wypiek

A z waszych pięknych głów będą dwa pasztety.

Nadstawcie szyje. Lawinio, chwytaj krew

A gdy już będą martwi, przemielimy

Na miałki proszek ich kości, dodając

Słodką posokę, by wreszcie ich głowy

Zapiec w pasztecie. Chodźcie, na bankiecie

Będziecie wszyscy podawać do stołu

Chcę by był krwawszy niż uczta Centaurów.

MISTRZ ANATOMII TYTUS ANDRONIKUS

STARANNIE TAK BY NIE USZKODZIĆ MIĘSA

PRZECINA GARDŁA OBU KSIĄśĄT GOCKICH

TYTUS

Ta kurwa, wasza niedomyta matka

Połknie jak Ziemia swoje własne dzieci

To moje święto, ja ją zaprosiłem

Dla niej ten bankiet, który brzuch jej zapcha

Teraz do kuchni. Wcielę się w kucharza

Bym zaserwować mógł ich własnej matce.

Przynieście teraz mój ostatni mundur.

KUCHARSKI PIONIER TYTUS ANDRONIKUS

NOWOŚCIĄ KUCHNI: WIĘZI MIĘDZYLUDZKIE

NIENAWIŚĆ JAK MIŁOŚĆ TRAFIA PRZEZ śOŁĄDEK.

KUCHENNA PRAWDA: ZJADANY CZŁOWIEK

WIĄśE SIĘ Z CZŁOWIEKIEM JEDZĄCYM.

DO ŚWIATA ZMARŁYCH SCHODZI SIĘ CZWÓRKAMI.

MATKA CMENTARZEM. TO OSZCZĘDZA GROBÓW.

background image

95

14

RODZINNE ŚWIĘTO PO RZYMSKU KOLACJA

GENERAŁ NOWY CHRYSTUS OBJAWIA

DINOZAUROM ICH PRZYSZŁĄ ZAGŁADĘ

POTEM W DRZWIACH STAJE GŁÓD POKRYTY CZERNIĄ

ROJÓW MUCH Z GOCKICH STEPÓW TRAWA

ZARASTA BANKI INFORMACJI RDZA ZśERA

PARK MASZYNOWY WYSYPISKA ŚMIECI

DOPRAWIAJĄ TRUCIZNAMI KOLACJĘ

ZMARLI PODNOSZĄ SIĘ Z RZYMSKIEGO GÓWNA

(Lucjusz, Marek, Goci ze schwytanym Aaronem.)

LUCJUSZ

Nie sprowadziła mnie miłość do Rzymu

Przybyłem zgodnie z wolą swego ojca.

GOCI

Jesteśmy z tobą Wkrótce Rzym się dowie

Dlaczego.

LUCJUSZ

Sprawdźczy tyły są bezpieczne

Casarz nie warzy dla nas nic dobrego

Gdzieś tu musimy posadzić Czarnucha

By go przedstawić naszej cesarzowej

Jej rozwiązłego życia czarny pomnik

Chcemy odegrać ci pewną tragedię

Murzynie brawo możesz bić na końcu

Jesteś skazany by po pierś tkwić w ziemi

Aż zjedzą cię psy muchy czy podobne

Tobie stworzenia żyjące pod ziemią

Aby cię łatwiej znalazły na skórze

Spiszemy ci imiona naszych zmarłych

Ładna z ciebie tablica pamiątkowa

Czerwieńna czarnym Czy nie zechcesz Gocie

Wyryć mu imion swym mieczem na skórze

background image

96

GOT

Ja tylko umiem zabijać swym mieczem

LUCJUSZ

Lekcja pisania pójdzie ci jak z płatka

To za Marcjusza A to za Kwintusa

To za Tytusa Andronikusa

śywego trupa A to za Lawinię

Na głucho w swoim ciele pogrzebaną

Moje napisy będą czytać muchy

Łaskocząc wryją ci nazwiska w pamięć

Byś nie zapomniał ich przed zapomnieniem

AARON

Nim zapomnicie czarnego Aarona

Od much zaczerni się niebo nad Rzymem

To przepowiada wam Aaron

MAREK

Lucjuszu

Zabij go

LUCJUSZ

Nie teraz Nadchodzi cesarz

(Saturnin, Tamora, Emiljusz i orszak.)

SATURNIN

Cóż to Firmament ma nagle dwa słońca

Czy to nie cesarz wydaje wyroki

LUCJUSZ

I cóż ci po tym że się sam zwiesz słońcem

Jeśli nie widzisz przy świetle księżyca

TAMORA

Widzę pół Murzyna Kto go zasadził

LUCJUSZ

Murzyni w Rzymie wyrastają z ziemi

TAMORA

Skróceni bardziej niż niektórzy w Rzymie

Co potracili ręce siedząc

background image

97

Z założonymi rękami

LUCJUSZ

Znasz tego Murzyna piękna cesarzowo

TAMORA

Znałam jednego Murzyna Był czarny

Ten też jest czarny Murzyn to Murzyn

MAREK

Rzymski cesarzu i ty mój bratanku

Zakończcie kłótnię W domu Androników

Proszą na bankiet Czekają potrawy

Które przygotował nam wierny Tytus

Na dobry koniec Zajmijcie więc miejsca

(Wchodzą Tytus jako kucharz i Lawinia spowita w welon.)

TYTUS

Witaj cesarzu z dostojną królową

Odważni Goci Lucjuszu mój synu

Witajcie Widzę że coś mi przyniosłeś

Murzyn na deser To mi się podoba

Muchy zbierają się nad swoim panem

Murzynie jak tam samopoczucie czarne

Uczta uboga lecz wypełni brzuchy

Jedzcie jedzcie

SATURNIN

Cóż to za strój Tytusie

TYTUS

Rzymski dowódca zmienił się w kucharza

By was rozbawić wasze wysokości.

TAMORA

To rozbawiło nas miły Tytusie

TYTUS

Jeśli zechcecie spojrzeć w moje serce

Ten widok jeszcze bardziej was rozbawi

Najmilsi władcy Chcecie zagrać ze mną

background image

98

TAMORA

Stary zwariował Zgódźmy się skoro chce

SATURNIN

Na czym polega twoja gra mój miły

TYTUS

To zgadywanka Serce albo dźgnięcie

SATURNIN

Serce albo dźgnięcie Dość szalona gra

TYTUS

Jak moja głowa Zadam wam pytanie

SATURNIN

Pytaj o co chcesz

TYTUS

Dziękuję ci panie

Potem wam zadam drugie pytanie

SATURNIN

Dziwna to gra Na czym polega dowcip

TYTUS

Nim odpowiecie na pierwsze pytanie

Czekać musicie aż zadam wam drugie

Odpowiedźbędzie ta sama na oba

Idę o zakład W tym wlaśnie tkwi dowcip

Uśmiejecie się do łez

SATURNIN

Zgoda zakład

TYTUS

O życie naszych bliskich

Jedz cesarzowo jedz

TAMORA

Apetyt mój pochwałą dla kucharza

TYTUS

Twoją pochwałą jest zaś ten posiłek

SATURNIN

background image

99

Zakład O życie naszych bliskich Jak brzmi

Twoje pytanie

TYTUS

Jedz cesarzowo jedz

Sądzisz, że słusznie postąpił Wirginiusz

Nożem rzeźnickim przebijając córkę

Kiedy ją gwałtem pozbawiono czci

Sądzisz że cesarz zrobiłby niesłusznie

Używszy noża przeciw własnej żonie

Bo go pozbawia czci

SATURNIN

Andronikusie

W swoim szaleństwie idziesz zbyt daleko

TAMORA

Stary zwariował

SATURNIN

Tak Postąpił słusznie

TYTUS

Podaj mi powód królu podaj powód

SATURNIN

Bo nie powinny przeżyć swojej hańby

śona czy córka i swoim życiem wciąż

Odnawiać boleść cesarza czy ojca

TYTUS

Zakład jest i wygrany i przegrany

Lawinio córko zasłużyłaś na śmierć

Gdybym to ja przed mieczem stał w twej skórze

ZAMKNĄWSZY OCZY Z RUINY SWEJ CÓRKI

OJCIEC ZDEJMUJE POWŁÓCZYSTĄ CHUSTĘ

NAGĄ I NOWĄ WIDZI JĄ PRZED SOBĄ

OSTATNI UŚCISK ZAMIAST RĄK KIKUTY

OCALAŁĄ LEWĄ ŚLEPIEC WBIJA NÓś

W SEN KTÓRY DŁUGO NIE DAWAŁ MU SPAĆ

(Tytus zabija Lawinię.)

background image

100

AARON

To się nazywa dobry cios Tytusie

SATURNIN

Co uczyniłeś bestialski potworze

TYTUS

Zakład o życie naszych bliskich Ona

Najbliższa była Oślepiony łzami

Zabiłem źródło swoich łez Jak rzekłeś

Za Wirginiusza przykładem Tak jak ty

Zabijesz źródło swoich łez choć jeszcze

Nie przelanych i to co ci najbliższe

Kiedy się dowiesz o czym nie wiesz jeszcze

Za mym przykładem zgodnie z tym co rzekłeś

Kijanko którą ja sam obwołałem

Cesarzem na zgubę Rzymu

TAMORA

Najdroższy

Saturninie daj miecz bym mogła zabić

Tę śmiechu wartą kreaturę która

Rani twe uszy szalonym bełkotem

SATURNIN

Łatwo byś mogła się zranić królowo

Czego się dowiem O czym jeszcze nie wiem

Czemu zabiłeś swą córkę Tytusie

Czy pozbawiono ją czci Kto pozbawił

TYTUS

Jedno po drugim ty zielona żabo

Nie ja przelałem pierwszy krew mej córki

Jedz cesarzowo Proszę cię zjedz więcej

Zgwałcili ją Demetriusz i Chiron

Ucięli jej język i odrąbali

Te dwie gałązki piękne

SATURNIN

Więc dlatego

background image

101

Nie przyszli na bankiet Sprowadzić ich tu

Natychmiast Gdzie oni są

TAMORA

Nie widziałam

Obu od samego rana

TYTUS

Naprawdę

Znaczy że wzrok masz kiepski bo są tutaj

Właśnie ich zjadłaś ty murzyńska kurwo

Czy ci smakuje twoja własna flegma

SATURNIN

Murzyn kurwa kto

GOTKA JE TERAZ LECZ JUś Z INNYM SMAKIEM

TAMORA

Więc mam was znowu moi drodzy chłopcy

I SOLI ŁZAMI KOCHANĄ POTRAWĘ

AARON

O Tamoro o kwiecie mego życia

TYTUS

Czy słyszysz zwierzę które cię w jej łożu

Wyręcza¬o

LUCJUSZ

A tu jest owoc panie

(Goci rzucają martwe dziecko na stół.)

Czy podoba ci się twój czarny książę

KrÓlowo

AARON

Mój ty pyzaty bękarcie

Chodźdo mnie niech zacałuję cię na śmierć

(Aaron płacze.)

TYTUS

Bestia ma łzy To właśnie jest nasza gra

Serce czy dźgnięcie

śABA PRÓBUJE GRAĆ WŚCIEKŁEGO PSA

background image

102

SPOJRZENIE PO RAZ PIERWSZY MĘTNE OD ŁEZ

NA ZAWSZE śEGNA SIĘ Z BIUSTEM SWEJ GOTKI

SATURNIN

Zjadłaś już to co było ci najdroższe

Zjedz też bękarta Czy nie jest ci droższy

Jest wszak koloru twego serca Więc jedz

Murzyńska kurwo A na deser sztylet

TYTUS

Ja tu gotuję To moje wesele

DOWÓDCA RZYMSKI Z SZTYLETEM ROGACZA

POD NOS PODSUWA RĘKĘ SWOJEJ GOTCE

TYTUS

Wybiła godzina Tamoro Jestem

Twoim cesarzem A Zemsta jest moją

Narzeczoną

(Tytus zabija Tamorę.)

SATURNIN

Masz Oto jest zapłata

Za twą ostatnią przysługą dowódco

(Saturnin zabija Tytusa.)

LUCJUSZ

To dla cesarza od syna dowódcy

Wracającego do domu z wygnania

(Lucjusz zabija Saturnina.)

Gdzie był wysłany mocą tego biustu

(Spluwa na Tamorę.)

Po którym teraz nawet pies nie płacze

(Rzymianie wyciągają miecze przeciwko Lucjuszowi, Goci przeciwko Rzymianom. Lucjusz

zdejmuje koronę z głowy martwego Saturnina i sam ją wkłada.)

TYLKO W SWYM GROBIE PRZEZ ŚMIERĆ ZAPOMNIANY

MURZYN GŁOS JEGO DOCHODZI Z DALEKA

GDZIE SIĘ SZYKUJĄ PUSTYNIE I LODY

DO POWROTU PLANETY W JEJ NICOŚĆ

AARON

background image

103

Odkryjcie ją Niech ujrzę ją raz jeszcze

GOCI

Miecz podnosicie na własnego króla

RZYMIANIE I GOCI

Niech żyje Lucjusz nowy cesarz Rzymu

SYN DOWÓDCY ZDZIERA OBRUS ZE STOŁU

BRZĘCZY SZKŁO MISY PĘKAJĄ KIELICHY

I KOŚCI GOTÓW TOCZĄ SIĘ NA ZIEMIĘ

PRZEZ RZYMIAN I PRZEZ GOTÓW OBGRYZIONE

POMIĘDZY WINEM A KRWIĄ CZARNY KSIĄśĘ

JEGO NEKROLOG TO ŚMIECH JEGO OJCA

LUCJUSZ

Cesarz Rzymu dziękuje niewdzięcznemu

Rzymowi Zmarłych pogrzebcie i płaczcie

Z nami nad smutnym losem Androników

Dla tygrysicy Tamory żadnego

Grobu żadnej żałoby Psy i ptaki

Niech sobie nad nią wyprawiają stypę

A ten czarny pies niech tu wrasta w ziemię

Wam moi dzielni Goci wielkie dzięki

Możecie wracać znów na wasze stepy

Twoja w tym głowa, wuju, by wrócili

Hojnie obdarowani

GOCI

A jeśli nam

Podoba się w Rzymie i chcemy zostać

LUCJUSZ

Dosyć ma mieczy Rzym by was przepędzić

Got jest Murzynem jest śydem

Spójrzcie Kręcone włosy czarna skóra

Wydęte usta Nawet jeśli nie jest

Na zewnątrz taki jest taki od środka

Przysłowie mówi że matką nauki

Jest doświadczenie Musicie ze skóry

background image

104

Obedrzeć go a wtedy go poznacie

(Śmiech Murzyna, wyciemnienie.)

PODCZAS GDY MURZYN WOLNO WRASTA W ZIEMIĘ

W PROCH OBRACANY PRZEZ ROBACTWO GŁĘBI

Z KTÓREGO ZBIERA SIĘ ZIARNKO DO ZIARNKA

PUSTYNIA KTÓRA PONAD RZYM WYRASTA

STOLICĘ ŚWIATA DEMOLUJĄ GOCI

GRADEM STRZAŁ WYPUSZCZONYCH W KRZYś POŁUDNIA

Z MASOWYCH GROBÓW BEZGŁOŚNE OKLASKI

BRZĘK SZPADLI ARCHEOLOGII WTÓRUJE

WESELU KTÓRE ŚWIĘTUJE NÓś Z RANĄ

RZEINIK GOTÓW W PRZEPASCE LUDOśERCY

TAŃCZY Z MURZYNEM NA POPIOŁACH RZYMU

SLOWFOX DO RYTMU BARWI NIEBO SZARO

Aś POGWIZDUJĄC NAD TYM HAPPYENDEM

PUŁAPKA ŚWIAT ZATRZAŚNIE SIĘ FIRMAMENT

K O N I E C

JEDNOŚĆ TEKSTU: Komentarz jako sposób wprowadzenia do sztuki rzeczywistości

Autora jest dramatem a nie opisem, i nie powinien być przydzielony jednemu narratorowi.

Może być wypowiadany chórem; przez odtwórcę postaci, do której się odnosi; przez

odtwórcę innej postaci, która z komentowaną ma taki czy inny bąźteż żaden związek.

Wyrażanie emocji może zostać, jak w teatrze japońskim, przejęte przez komentatora

(pojedynczego mówcę lub chór), relacja zajść, które je wywołały, przez odtwórcę postaci.

Repertuar ról (stanowisk) jaki proponuje komentarz (Widz Voyeur Nadzorca Reporter

Przedmówca Sufler Agitator Partner sparingowy Płaczka CieńDoppelgànger Zjawa), jest

do dyspozycji wszystkich, którzy biorą udział w przedstawieniu. Każdy z grających może

być narażony na/poddany emocjom, które tekst artykułuje/przemilcza. Nie ma monopolu

na rolę maskę gest tekst, epizacja nie jest przywilejem: każdy ma szansę, wyobcować

samego siebie. Komentarz do Tytusa gra przypadkowym materiałem, miejsce rozgrywki

background image

105

jest prowizoryczne, współrzędnymi są strach i geometria. (W najgorszym przypadku

zgroza dnia rozsadza współrzędne.) Teatralizacja rzeczywistości przez politykę jako

„dependance“ technologii sprowadza teatr z powrotem w jego własną rzeczywistość, której

miara czasowa to wyhamowana eksplozja. Pełzanie rakiem życia w kapitalizmie, czy też w

koegzystencji z nim na wspólnie podpiwniczonej planecie (ono ucieka na powierzchnię, w

piwnicach szerzy się śmierć) zrywa więź aktora z (jego) własnością prywatną: ona nie gra

już roli. Wywłaszczenie = wyzwolenie aktora jako warunek przetrwania teatru. Ciało igła

magnesowa kompasu: gest mierzy jego funkcje (ciśnienie temperaturę) w nieznanym

krajobrazie, który jest być może krajobrazem poza śmiercią albo leży na jej pograniczu.

Tekst nóż, który zmarłym rozwiązuje język na stanowisku kontrolnym anatomii; teatr

stawia przydrożne znaki w krwiste bagno idei. Jeśli komentatorowi przydzielona zostanie

rola przewodnika zmarłych, musi być ukazany proces uczenia się zmarłych, śmierć jako

zadanie, DISMEMBER REMEMBER, lekcja, która musi zostać wyuczona, trening

zmartwychwstania (nawet jeśli miałoby to być zmartwychwstanie z dżungli gazet

przeciwko idiotom krytyki). W brzuchu tragedii czyha farsa, wirus z przyszłości. Kiedy

rozsadza larwę, wyp¬ywa krew zamiast trocin. Śmierć jako embrion (przesłanie Ibsena).

Albo odwrotnie: Bóg jest zombi, który wydaje na świat Mesjasza, jego śmierć warunkiem

narodzin. Dla zademonstrowania amputacji i śmierci można użyć pomników mniejszych

lub większych niż naturalnej wielkości, na których znaczony będzie stopieńdewastacji.

Pokarm dla nowej bestii, która zaludnia widownię, przymierzającej się właśnie do

zastąpienia ludzi, albo informacja dla przybyszów z kosmosu, poczta butelkowa dla

szczęśliwszych galaktyk. Teatr jako akuszer archeologii: aktualnością sztuki jest jutro.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Anatomia mózgu
2 ANATOMIA NARZĄDU RODNEGO
PODSTAWY ANATOMII I FIZJOLOGII CZLOWIEKA
Anatomia miednicy
Anatomia krtani
Anatomia i fizjologia układ mięśniowy (3)
Opracowanie pytań z anatomii
Prezentacja 3 anatomia z
ANATOMIA I HISTOLOGIA JAMY USTNEJ
Fizjologia i Anatomia wyklad I
anatomia

więcej podobnych podstron