Mniejszości narodowe jako instrument polityki międzynarodowej

background image

STANISŁAW SH5RP0WSKI

MNIEJSZOSCI NARODOWE

JAKO INSTRUMENT

POLITYKI MIĘDZYNARODOWEJ

1919

-

1939

Krajowa Agencja Wydawnicza

Poznań 1986

background image

O p raco w an ie graficzne:

EU GEN IUSZ ŚW IĄ TK O W SK I

R e d a k t o r :

JA C E K R A T A JC Z A K

R e d a k to r tech n iczn y :

K R ZY SZTO F NOW ACKI

K o re k ta :

ALLA JO N IA K

© C opyright by S ta n isła w S ierpow ski 1986

P o zn ań 1986

ISB N 83-03-01458-7

£AD

PS

K r a jo w a A g e n c ja w y d a w n ic z a , R SW „ P r a s a - K s ią ź k a - R u c h ’1

', P o z n a ń

ul. Słow ackiego 22. N ak ład 2800+350 egz. A rk . w yd. 5,5. A rk. d ruk.

3,75, D ru k o w an o n a p opierze dru k o w y m V 71g BI. Oddano do składu

w g ru d n iu 1985 r. D ruk ukończono w sierp n iu 1986 r. Z akłady

G raficzne RSW „ P rasa-K siąź k a-R u ch ” , P iła ul. O k rz e i-5, zam . 2425

X

2/175 _

WSTĘP

W ty tu le p rezentow anego te k s tu w y o d rę b n ia ją się trzy

w ażne człony, a w ięc: m niejszości narodow e, in stru m e n t i po­
lity k a m iędzynarodow a. D la u n iknięcia m ożliw ych n ie p o ro ­

zum ień celow ym je s t bliższe ich określenie, co z k o lei u ła tw i

i ograniczy zarazem cele, ja k ie p o staw io n e zo stały w tra k c ie

pisania. Z aczynając s d pierw szego członu ty tu łu należy p o ­

dać, że m niejszość n aro d o w a — to n ajp ro ściej m ów iąc — g ru ­

pa o byw ateli danego p ań stw a, k tó ra ró żn i się od w iększości

jego obyw ateli ta k im i cecham i jak: rasa, język czy w y zn a­

nie. W kontekście stosunków eu ro p e jsk ic h szczególne znacze­
n ie m a w y ró ż n ik k u ltu ro w y , k tó reg o w iodącym elem entem
je st sam ośw iadom ość narodow a, b u dow ana

z

kolei

n a

w spólnocie języka i szeroko ro zu m ian ej tra d y c ji. O istn ien iu
m niejszości n aro d o w ej m ożna

m ów ić zatem wów czas, gdy

w spom niane elem e n ty w y ró żn iały dan ą g rupę osób spośród

w iększości o b y w ateli ja k ieg o ś p ań stw a . M niejszość n a ro d o ­

w a to po proistu g ru p a etniczna należąca do iinnego n a ro d u

niż ten , w śród któ reg o żyje.

P o d k re śla ją c w ag ę o m aw ian ej p ro b lem aty k i godzi się p a­

m iętać, że w ieloetniczność sta ła się regułą, a nie jak im ś w y­

ją tk ie m w p a ń stw a c h now oczesnych. N igdzie w zasadzie n ie

m ieliśm y do czynienia z p ań stw am i całkow icie je d nonarodo-

w ym i, zaw sze — choć w sto p n iu bardzo zróżnicow anym —

w ystępow ały elem en ty w ieloetniczności. R elacje i ureg u lo ­

w an ia o b ejm u jące sto su n k i m iędzy narodow ościam i i g ru p a ­
m i etnicznym i n ależ ą do szczególnie w aż n y ch elem entów
p olityki poszczególnych państw .

O graniczone i se lek ty w n e podejście do w ielkiego i złożo­

nego p ro b le m u m niejszościow ego dobrze c h a ra k te ry z u je drugi
człon ty tu łu . Chodzi w ięc o te n szczególny asp ek t „kw estii
m n iejszościow ej” (istn iejącej o b iek ty w n ie i b y n ajm n ie j nie
za m k n iętej w ok resie m iędzyw ojennym ), k tó ry eksp o n u je

3

background image

in stru m e n ta ln y c h a ra k te r w ięzi łączących n aród m ający„swe

g ru p y narodow ościow e w o b ręb ie różnych, zazw yczaj są sia­

d u ją cy c h p ań stw . T ak ie podejście do te j te m a ty k i u w y p u k la
i zm usza do szczególnego za in te re so w an ia się m niejszością

niem iecką, w ty m zw łaszcza je j m iejscem w ogólnych p la ­

n a c h zdom inow anych pow szechną w tym k ra ju żądzą p rz e ­

k re śle n ia postanow ień T ra k ta tu W ersalskiego. Z arazem je d ­

n a k selek ty w n e ujęcie p ro b lem u m oże ła tw o prow adzić do
zam azania praw dziw ego o brazu m niejszościow ej rzeczyw is­

tości — na do d atek — zaw sze bard ziej złożonej, niż je st to w

m ożności oddać pióro h isto ry k a . P ow szechnie bow iem w ia ­

domo, że także w śród przed staw icieli g ru p m niejszościow ych

znajd o w ali się lo ja ln i, nierzadko p atrio ty cz n i o byw atele p a ń ­
stw a przez n ich zam ieszkiw anego. Ich d ram a ty , n ie ra z t r a ­
gedie m iały w ielopłaszczyznow y w y m iar. N ap iętn o w an i i e li­
m in o w a n i p rzez w spółrodaków , n a d e r często n a ra żen i b y li na

b ra k zau fan ia ze stro n y obyw ateli rep rez e n tu ją c y c h większość

e tn ic z n ą w danym państw ie:

N iem al re g u łą było — z kolei — in stru m e n ta ln e podejście

do lo ja ln y c h przed staw icieli m niejszości ze stro n y a d m in istra ­
cji p ań stw , w k tó ry c h m ieszkali. W ogrom nej p rzew adze
w ypad k ó w działan ia te m iały c h a ra k te r defensyw ny. C ho­

dziło o złam anie m onopolu an ty p ań stw o w o n astaw io n ej m n ie j­

szości przez tw o rzen ie organ izacji czy n a w e t in sty tu c ji de­

k la ru ją c y c h chęć k o n stru k ty w n e j w spółpracy, daleko idącą

lojalność o byw atelską. W ogrom nej przew adze w ypadków

in sp iro w an e przez a d m in istra c ję in ic ja ty w y n ie zdołały w y­
w rzeć liczącego się w p ły w u n a sto su n ek m niejszości w obec

„obcego” p a ń s tw a . A k c je podobnego c h a r a k te ru p o g łę b ia­

ły zarazem k o n flik ty in d y w id u a ln e i zbiorow e w e w n ą trz

m niejszości, w k tó ry c h posługiw ano się sk ra jn ie zab arw io ­
nym i o kreśleniam i ja k : zd ra jca , sprzedaw czyk, odczepieniee

itp.

N ie m n ie j złożoną treść nosi w sobie trz e c i człon ty tu łu . N a j­

b a rd z ie j p o p u la rn e o kreślenie p o lityki m iędzynarodow ej e k ­
sponuje, że je st to sfe ra p o lity cz n a sto su n k ó w m ięd zy n a ro d o ­

4

w ych, obejm u jąca przed e w szystkim p ań stw a, choć ta k że

in n y c h uczestn ik ó w życia m iędzynarodow ego, a k ty w n y c h po ­
za g ra n ic a m i w łasnego p a ń s tw a . W k o n k re tn y m w y p a d k u cho­

dzi w ięc o w idzenie m niejszości naro d o w y ch jako elem e n tu

p o lity k i m ięd zy n aro d o w ej dw udziestolecia m iędzyw ojennego.
P rz y jrz e n ie się te m u nieco bliżej pozw ala na lepsze osadze­
nie całej p o lity k i om aw ianego o k resu w ra m a c h w yznaczo­

n y ch przez tzw. system w ersalsk i. K o re la c ja ra c z e j w ą sk ie ­
go pro b lem u m niejszości n aro d o w y ch z przem ian am i doko­
n u ją cy m i się w E u ro p ie w la ta c h 1919—1939 posiada o ty le
jeszcze dodatkow e znaczenie, że ja k n a dłoni w id ać ow ą d e­
stru k c y jn ą w zględem system u w ersalskiego fu n k c ję u p ra w ia ­

n e j p o lity k i m niejszościow ej.

H istorycy i publicyści w se tk ac h ro z p ra w (k tórych o g ar­

nięcie p rz e ra sta już dziś m ożliw ości jednego badacza) do­

w ied li — chyba p o n ad w sze lk ą w ątpliw ość! — że zobow ią­

zania m niejszościow e fu n k cjo n u ją c e w okresie m iędzyw o­
jen n y m zostały w k ilk u stolicach p aństw , zw łaszcza B erlinie

i B udapeszcie p rz e k u te na b ro ń polityczną.

S tw ierd zen ie tego f a k tu sk ła n ia do p y ta n ia d alej jeszcze

idącego, a m ian o w icie o m ie jsc e i ro lę m niejszości w p olityce

m iędzynarodow ej i sto su n k ach m iędzy poszczególnym i p a ń ­

stw am i, zwłaszcza sąsiedzkim i. J e s t to Więc jed y n ie fra g m e n t

szerotkiego p ro b le m u m niejszościowego. Jego w ielk iej złożo­

ności m ożna dowodzić n a w e t za pom ocą w zajem n ie się w y ­

klu c za jąc y ch przykładów . W nioski ogólne z n ic h płynące to

p rzed e w szystkim konieczność a k c e p ta c ji tezy, że nie było

w okresie m iędzyw ojennym

jakiegoś

jednego p ro b lem u -

m niejszościowego, ale ty le ile było m niejszości, w ew n ętrzn ie

zróżnicow anych, historycznie i politycznie zdeterm inow anych.

C hodziło zw łaszcza o um iejsco w ien ie w szerszym p la n ie sto ­

sunków m iędzynarodow ych m niejszości n iem ieckiej, k tó ra
sp ełniała w polityce o k re su m iędzyw ojennego zdecydow anie
p ierw sze i w y ró ż n ia jąc e m iejsce. N a p la n ów złożyła się dzia­
łalność Ligi N arodów jako in sty tu c ji p ra w n ie p o w ołanej do
n ad z o ro w a n ia o chrony m niejszości n aro d o w y ch (choć ty lk o

5

background image

w w y b ran y ch p ań stw ac h euro p ejsk ich ) oraz działalność innych

g ru p narodow ościow ych rozsianych po E uropie. W iele je d n ak
czynników złożyło się na to, że g odną uw agi, ak ty w n ą p o li­

ty k ę m niejszościow ą pro w ad ziły w zasadzie tylko rządy dw óch

p ań stw : N iem iec i W ęgier. P ozostałe rządy, m im o różnych

in c y d en ta ln y c h in icjaty w , w obliczu w y ró ż n ia jąc ej się a k ty w ­
ności n iem ieckiej sta ra ły się raczej zajm ow ać pozycję życzli­
w ie n e u tra ln ą w obec sam ej idei, ale zdecydow anie w rogą
w obec p rzy k ład ó w ew identnego w yzyskiw ania m niejszości

jako in stru m e n tu rozsadzającego system w ersalski.

P ierw szo p la n o w a ro la R zeszy n ie m ie ck ie j w n a k rę c a n iu

„ k o n iu n k tu ry ” m niejszościow ej i to od za ran ia o k resu m iędzy­

w ojennego spow odow ała, że około 7 m in N iem ców rozsianych
po różn y ch p a ń stw a c h e u ro p e jsk ic h zostało sprow adzonych

do ro li rea liza to ró w po lity k i n a k re śla n e j w B erlinie. W idzieć

przy ty m trze b a złożone u w aru n k o w an ia , ja k ie tow arzyszyły

te m u procesow i. P ew n a część o b y w ateli narodow ości n ie ­
m ieckiej zam ieszkujących C zechosłow ację, W ęgry czy E sto­

nię została ste rro ry zo w an a przez zw olenników idei w ielko-

niem ieckich, o p ie ra jąc y ch się n a w sk azan iach h y m n u „D eut­

schland, D eu tsch lan d ü b e r A lles” . Choć w ięc nie w szyscy
N iem cy tw orzyli V K olum nę, choć nie w szyscy godzili się na
zm iany w prow adzone w la ta c h h jtlery zm u do sk upisk m n ie j­

szościow ych, to je d n a k zap rezen to w an y poniżej ob raz szcze­

gólnej ro li m niejszości n ie m ie ck ie j m a n a d e r p esy m isty czn ą
w ym ow ę. P ań stw o niem ieckie, w stopniu nie z n a jd u ją cy m a n a ­
logii, w łączyło m niejszości n arodow e do p row adzonej p o lity k i

m iędzynarodow ej. Po p ro stu m niejszości były tra k to w a n e

jako w ażn y śro d ek m a ją c y u ła tw ić osiągnięcie zam ierzonych

celów. Rozum ie się sam o przez się, że ind y w id u aln y los człon­

k a d an e j m niejszości w ażył niew iele, w zasadzie w ogóle nie

był b ran y pod uw agę. To ta k że stanow i część m niejszościo­

wego dram atu...

Je d n y m z jego asp ek tó w by ła w a lk a różnych g ru p etnicz­

nych, k tó re nie znajdow ały oparcia dla iw e j aktyw ności we
w łasn y m p ań stw ie narodow ym . W ym ienić m ożna Irla n d cz y ­

6

ków, K atalończyków i Basków , a n a w e t pew ne odłam y U k ra ­

ińców. Ja k k o lw ie k w sy tu a c ji ty c h g ru p etnicznych zacho­
dziły znaczące różnice, to je d n a k łączyło je dążenie do b u ­

dowy sam odzielnych państw . C hw ytanie się różnych, nie­

rzadko sk ra jn y c h środków w alk i m ający ch ułatw ić osiągnię­
cie upragnionego celu pow odow ało n ie ra z w y słu g iw an ie się
obcym nie tylko ze szkodą dla p a ń stw a przez n ich zam iesz­

kiw anego, ale w ogóle n ad rz ęd n ej spraw y. D ram atyczne losy
w a lk i n acjo n alistó w u k ra iń sk ic h op isan e przez A ntoniego B.

Szczęśniaka i W iesław a Z. Szotę w książce pt. Droga do n i­

k ą d są te j sy tu a cji d o b rą ilu stra c ją .

Z arazem aktyw ność g ru p etnicznych pozbaw ionych po­

p arc ia ze stro n y ich p a ń stw a narodow ego w stosunkow o m a ­
łym stopniu w ażyła n a sto su n k ach m iędzynarodow ych. P o­
p arc ie ze strony p ań stw a pośrednio jedynie z a in te re so w an e­

go losem d an ej g ru p y etniczn ej w zbudzało m niej lub b ard z iej

uzasadnione dom niem anie o in stru m e n ta ln y m p osługiw aniu się

jej losem. P rz y k ła d u k ra iń sk ic h n ac jo n a listó w w y zy sk iw a­
nych p rze z ró żn e służby niem ieck ie dla a g e n tu ra ln e j d z ia ła l­

ności, zw łaszcza przeciw ko Polsce, jest stosunkow o dobrze
znany, a p rzede w szystkim dostatecznie w ym ow ny.

W tle pow yżej w y p ow iedzianych u w ag dobrze u m ie jsc a­

w ia się n a d e r złożona sp raw a tzw. rela ty w iza cji położenia
m niejszości, zarów no w zględem obyw ateli tzw. 'większości,
a w ięc n aro d u w danym p ań stw ie dom inującego (zazw yczaj

n a jb a rd z ie j liczebnego), ja k rów nież in n y c h g ru p n arodow o­

ściow ych zam ieszkujących dan e państw o. K onieczność sta łe­
go w yw ażania i p o ró w n y w an ia położenia oraz ogólnych w a ­

ru n k ó w egzystencji m niejszości jako jed n o ro d n ej gru p y w y­

o d ręb n ia n ej tylko w o parciu o jedno k ry te riu m je st tym b a r ­
dziej niezbędna, że d om inującym poglądem rozpow szechnio­

nym w okresie m iędzyw ojennym było w sk azan ie przez p rze d ­
staw icieli danej m niejszości na swój los ja k o szczególnie k ie p ­
ski. R ozum ow anie w iększości

działaczy

m niejszościow ych

opierało się na tezie, że w szystkim m niejszościom je s t źle, a le
los naszej (m ojej) zasługuje na szczególne w spółczucie, obu-

7

background image

rżenie, w ołanie o pom oc, pom stę... In n a teza, nie m niej roz­

pow szechniona od poprzednio sform ułow anej, eksponow ała,

że w szy stk im m niejszościom je st źle, ale w danym k r a ju n a j­

gorzej. T ym czasem n ie m al każdy w ie, że m iędzy losem m n ie j­

szości np. w C zechosłow acji i w e W łoszech istn iały zasad n i­

cze różnice. P o lity k a bezw zględnego w y n a ra d a w ia n ia u p ra ­
w ia n a w e W łoszech przez cały o k re s spraw o w an ia w ładzy

przez M ussoliniego, a w ięc od 1922 r. w obec w szystkich, sto ­

sunkow o zresztą n ielicznych g ru p m niejszości niem ieckiej
i słow iańskiej nie b y ła u tru d n ie n ie m jego po lity k i zew nę­
trz n e j w sto su n k ach z Rzeszą czy Jugosław ią. Z d ru g iej stro ­
ny lib e raln a , n a ogół pozytyw nie i w ysoko oceniana polityka

m n iejszościow a u p ra w ia n a w C zechosłow acji nie u ch ro n iła te ­

go k r a ju od w y k o rz y sta n ia m niejszości w procesie rozbicia

p ań stw a.

N ieśw iadom ie n arzu ca się p y ta n ie dotyczące — rela ty w n ej

rzecz oczyw ista — stałości p o lity k i rea lizo w a n ej p rzez zw olen­

ników idei w ielkoniem ieckich. Ja k k o lw ie k w ięc p rez en to w a­
ny szkic chronologicznie osadzony je st w okresie m iędzyw o­
jennym , to je d n a k n az b y t często w zbiera chęć, ochota do w y ­
eksponow ania p ew nych działań p rzeniesionych przez p o lity ­
ków niem ieckich z przeszłości do współczesności. Stałość po­
lity k i zew n ętrzn ej określonego p ań stw a, w sp ie ra jąc a się na

u k sz tałto w an ej w to k u p ro cesu historycznego ra c ji sta n u za­

liczana być m usi do p ozytyw nych elem entów c h a ra k te ry z u ­

jący ch dan e państw o. J a k je d n ak odnosić się do sytuacji, k ie ­

dy ow e „elem enty p o zy ty w n e” oznaczają d ziałanie w ym ierzo­
ne przeciw sąsiadow i lu b g ru p ie p a ń stw sąsiedzkich? ,

Z ain tereso w a n y ch p ełniejszym

poznaniem

poruszanych

problem ów odsyłam do zam ieszczonego n a końcu, bardzo

zresztą selektyw nego spisu lite ra tu ry . W śród w ym ienionych

ty tu łó w na szczególną uw agę zasługuje zbiorow a p raca pt.
R ola m niejszości niem ieck iej w ro zw oju stosunków politycz­
n y ch w E u ro p ie w la ta c h 1918—1945, k tó ra pod re d a k c ją A n­
toniego C zubińskiego ukazała się w 1984 r. w w y daw nictw ie

U n iw e rsy te tu P oznańskiego. K siążk a ta, pow stała w ram a ch

8

koordynow anego w P o zn an iu badaw czego p roblem u re so r­

towego stanow i podsum ow anie ak tualnego sta n u b ad a ń nad
m niejszością n iem iecką w E uropie. J e s t to e fe k t b ad a ń k il­

k u n astu uczonych z Polski, F ra n c ji i obu p a ń s tw niem ieckich.

S zersza p o p u la ry z a c ja tre śc i ta m za w arty ch , w y łu sk a n ie

in stru m e n ta ln y c h fu n k c ji spełnianych przez m niejszości n a ­
rodow e legło u po d staw pow stan ia tego tek stu .

background image

I. MNIEJSZOŚCI W SYSTEMIE

WERSALSKIM

W w y n ik u I w ojny św iatow ej na m apie E uropy pojaw iły

się now e państw a. Złożone procesy historyczne, ja k im po d ­
legał k ontynent, legły u po d staw tego, że ścisłe zastosow anie

\ g ran ic etnograficznych nie było m ożliwe. Poszczególne p a ń ­

stw a, zwłaszcza odrodzone w su w eren n y m bycie m iały w
sw ym składzie spore n ie jed n o k ro tn ie skupiska ludności pod

w zględem n aro d o w y m obcej. P a lm ę p ie rw sz eń stw a p rzy p isa ć

należy N iem com , k tó ry c h 6—7 m in rozsianych było po ró ż­
nych pań stw ach , a zwłaszcza: C zechosłow acji, Polsce, R um unii

Jug o sław ii, na W ęgrzech i L itw ie. S y tu a c ja tej g ru p y ludności
była pod w ielom a w zględam i różna o d w szy stk ich pozosta­
łych g ru p m niejszościow ych w E uropie. W skazać n a jp ie rw

trze b a n a jej rodow ód nie b ędący w yłącznie efe k tem p rz e g ra ­
n ej w ojny. Chodzi szczególnie o zjaw isko niem ieckiego „ p a r­

cia n a w schód”, k tó re w X IX w. było w yrazem św iadom ej,

planow ej działalności p aństw ow ej. W spierało się ono przy

tym na w ielow iekow ej tra d y c ji sięgającej średniow iecza.

E k sp an sja ta realizo w an a by ła zarów no poprzez kolonizację,

ja k i drogę podboju. T en w ieloaspektow y proces św ietnie

u ją ł F ry d e ry k Engels pisząc: „Za niem ieckim kupcem i rz e ­
m ieślnikiem zaczął się osiedlać na słow iańskiej ziemi n ie m ie­

cki duchow ny, niem iecki nauczyciel, niem iecki uczony. W re­

szcie — spiżow e k ro k i zaborczych arm ii lub ostrożne i dobrze

w yw ażone ch w y ty dyp lo m acji nie ty lk o n astęp o w a ły po to ­
w arzyszącym rozw ojow i społecznem u pow olnym , lecz nieza­

w odnym procesie w y n ara d a w ia n ia , ale często go w y p rzed za­
ły ”1.

In n y m elem entem sp ecjaln ej roli m niejszości niem ieckiej

było jej oparcie się na bardzo silnym organizm ie p aństw ow ym

(choć znacznie, ale tylk o chw ilow o osłabionym w w y n ik u

W ielkiej Wojny), k tó ry ponadto nadzw yczajnie dużą uw agę

p rzyw iązyw ał do u trzy m y w a n ia w ięzi z o byw atelam i p rzeby­

10

w ający m i poza jego granicam i. T ow arzystw o N iem czyzny za

G ran icą (V erein fü r das D eu tsch tu m im A usland) swój ro z­
w ój o rganizacyjny rozpoczyna w 1881 r.; dziesięć la t później

pow stały zalążki Z w iązku W szechniem ców (A lldeutscher V er­

band).

K lęski i niepow odzenia oręża niemieckiego- w la ta c h I

w ojny św iatow ej w zm ogły ru c h ludności, iktórego elem entem
sta ł się odpływ N iem ców z te ry to rió w będących te re n em

w alk w zględnie okupacji w ojsk E nten ty . P roces te n uległ n a ­

sileniu w ra z z ro zszerzającym się fro n te m w alk o c h a ra k te ­

rze narodow o-w yzw oleńczym i rew olucyjnym , k tó ry ch w idow ­

n ią sta ła się niem al cała E uropa, choć głów nie środkow o-
-w schodnia. W idoczne o bjaw y przyspieszonej erozji w pływ ów

niem czyzny zw łaszcza w tej części E uropy w yzw alały silne
em ocje. Z atrz y m an ie O stflu ch tu zostało w p ropagandzie w ew ­

n ę trz n e j w y niesione do rzę d u n ajp ie rw sz y c h za d ań R e p u b li­

ki W eim arskiej.

W zbliżonej sy tu a cji znajd o w ała się około 3 m in osób li­

cząca m niejszość w ęg iersk a zn a jd u ją ca się pod k o n flik to w ą

zw ierzchnością C zechosłow acji, Ju g o sław ii i R um unii. O l­
b rzym ie w y siłk i p rz e d sięb ran e przez cały o k res m iędzyw ojen­
ny przez rz ą d w ęg ie rsk i dla od zy sk an ia te ry to rió w zam iesz­
k ałych przez W ęgrów pow odow ały niezw ykle silne napięcia
w stosunkach z sąsiadam i. Nieco inaczej, z uw zględnieniem
m iędzynarodow ego p u n k tu w idzenia, ułożył się los inn y ch d u ­

żych sk upisk m niejszości, ja k chociażby 6—8 m in U kraińców

zam ieszkujących P olskę oraz R um unię i C zechosłow ację, czy

też p ó łto ra m iliona B iałorusinów zam ieszkujących Polskę.
Rów nocześnie n aro d y te przechodziły in te n sy w n y rozw ój

uśw iadom ienia narodow ego. Je d n y m z elem entów tego p ro ­

cesu była nadzw yczajna k a rie ra tezy o sam ostanow ieniu n a ­

rodów. O na to w łaśn ie w fo rm u le w alk i o w yzw oleniu ludów

w yniesiona została w ysoko przez polityków a m e ry k ań sk ich

u za sa d n iają cy c h sens p rzyłączenia się S tanów Zjednoczonych

do w ojny. Nowych, niezw ykle silnych im pulsów doznało p r a ­

wo każdego n a ro d u do stan o w ien ia o sw oim losie pod w p ły ­

11

background image

w em d o konujących się w R osji p rze m ian rew olucyjnych.

Z p u n k tu w idzenia o k resu poprzedzającego I w ojnę św ia­

tową ogólna liczba ludności, k tó ra żyła w obcych narodow o
pań stw a, uległa pow ażnem u zm niejszeniu: z około '70 m in

do 25—30 m i n 2. Nie zm niejszyło to b y n a jm n ie j ostrości w ielu

k on flik tó w , do k tó ry c h zre sztą doszło k ilk a now ych, nie ty l­
ko te ry to ria ln e g o c h a ra k te ru .

U sta len ie now ych g ran ic pociągnęło za sobą w y ra ź n ą d e­

g rad a cję ludności poprzednio z n a jd u ją c e j

się

w sy tu acji

uprzy w ilejo w an ej lu b co n a jm n ie j w yró żn iającej. Dotyczyło

to np. W ęgrów, którzy znaleźli się w Czechosłow acji, Ju g o ­
sław ii i R um unii, czy też może przede w szystkim N iem ców

w P olsce i C zechosłow acji oraz D an ii i F ra n c ji. Z m ia n a ta

m u sia ła w yw oływ ać silną fru s tra c ję . Ta z kolei była zro z u m ia­
łym

i

w y tłu m a cz aln y m fu n d a m e n te m

w szelkich

p ro ­

g ram ów i planów odbudow y sta ry c h

stosunków :

potom ek

osadnika w prow adzanego n a ziem ie polskie przez kom isję

kolonizacyjną oczekiw ał p ro tek c ji sw ojego państw a. Owa z a ­

m ia n a m iejsca i roli N iem ca czy W ęgra w stru k tu rz e spo­
łecznej, zwłaszcza w w ym iarze lo kalnym silnie zaw ażyła na
intensyw ności prow adzonej w alki.

O soby zaliczane do te j g ru p y m niejszości m u siały w zasa­

dzie zrezygnow ać z silnie n ie ra z ro zw in ię ty ch a sp ira c ji p o ­

lity czn y ch oraz radzić sobie w now ej, tru d n ie jsz e j sy tu a cji
społeczno-gospodarczej. P o nadto re la c je z m acierzą tej g ru p y

m niejszości n aro d o w y ch n a b ie ra ły now ego w y ra z u i sensu,

p rzy o b le k ają c się w now e fo rm y organizacyjne.

F elix -H ein sich G enzen, zm arły w 1969 r. h isto ry k z NRD

ta k u ją ł te n p roblem w odniesieniu do m niejszości niem iec­

k iej: „F akt, że na te re n ac h , k tó re N iem cy m u siały odstąpić
w w y n ik u T ra k ta tu W ersalskiego żyło około 6,5 m in N iem ­
ców w ychow anych w w iększości pod w pływ em szowinizm u

w szechniem ieckiego i o d czuw ających oddzielenie od Rzeszy
N iem ieckiej jako dotkliw y cios i w ielk ą niespraw iedliw ość,

stw orzył korzystny g ru n t dla p ro p ag a n d y rew izjonistycznej,
p row adzonej z te re n u Rzeszy w śród m niejszości i sprow adził

12

je do ro li narzęd zi niem ieck iej im p e rialisty c zn ej p o lity k i od­

w e tu i podboju. S tąd ponow nie zyskały n a ak tu aln o ści — roz­

w in ięte ju ż p rzed I w o jn ą św iatow ą —■

koncepcje w szech-

niem ieckie, p recy zu jące rolę m niejszości n iem ieckich”®.

Dla oceny cało k ształtu pro b lem u m niejszościow ego w d a­

nym p ań stw ie lu b w g ru p ie p ań stw niezm iern ie w ażne zn a­
czenie m a

u sytuow anie

te ry to ria ln e

d an ej

m niejszości.

Zasadniczo w ym ienić trzeb a dw ie gru p y m niejszości, m ian o ­

w icie tzw . m niejszości pogranicza oraz „w yspy m niejszościo­

w e ”. M iędzynarodow e znaczenie tych ostatnich, n a w e t re la ­
tyw n ie dużych, a le oblanych zew sząd narodow ością p a n u ją ­
cą (np. S erbołużyczanie w Niem czech), nie uzew nętrzniło się
w ok resie m iędzyw ojennym w sposób szczególnie zauw ażal­

ny. Zgoła inaczej było w p rzy p a d k u m niejszości pogranicza.

Isto ta p roblem u m niejszościow ego w odniesieniu do szcze­
gólnie n ew ralg icz n y ch pod w zględem polity czn y m g ru p p o ­

granicza sprow adzała się do tego, że należało u tru d n ić lub

w ykluczyć m ożliw ość in te rw e n c ji k r a ju m acierzystego w sp ra ­

w y sw ej m niejszości zam ieszkującej inny, su w eren n y k raj.

U stalen ie w m ia rę ścisłych danych odnośnie stosunków

narodow ościow ych w ok resie m iędzyw ojennym je st tru d n e.

S ta ty sty k a była jednym z n ajb a rd z ie j w ym ow nych arg u m e n ­

tów w toczącej się w alce, zwłaszcza gdy idee sam ostanow ie­
nia n arodów sta ły się

Chlebem pow szednim propagandy,

u p ra w ia n e j zresztą przez rzeczników w y k lu cz ając y ch się p ro ­

g ram ów m a jąc y ch na celu

ro zw ikłanie tego

lu b innego

m niejszościow ego w ęzła. S ta ty sty k a by ła w ięc orężem stoso­
w anym i w y k o rzy sty w an y m zarów no przez ty ch , którzy —

bodaj tylk o na p a p ie rz e — chcieli osłabić d an ą g ru p ę n a r o ­

dow ościow ą w o b ręb ie p ań stw a ja k i tych, k tórzy zm ierzali
do w y k azan ia siły d an ej m niejszości.

D la oceny doniosłości k w e stii narodow ościow ej w d an y m

p a ń stw ie sp o ry w okół liczb bezw zględnych nie m a ją ta k

istotnego znaczenia. N a pierw sze m iejsce w y b ija ją się n a ­

to m ia st re la c je p rocentow e. P o z w a la ją one n a w y ró żn ien ie
zasadniczych trz e c h g ru p p a ń stw :

13

background image

1. p a ń s tw a , w k tó ry ch m niejszości n arodow e nie p rz e k ra c z a ­

ły 20% ogółu obyw ateli, jak: A u stria, D ania, F ra n c ja , N iem ­

cy i W łochy (gdzie m niejszości nie p rzek raczały 10%) oraz

B ułgaria, E stonia, F in lan d ia, G recja, L itw a i W ęgry;

2. p ań stw a, w k tó ry ch m niejszości nie p rzek raczały 40%, jak:

Ł otw a, H iszpania, P olska, R um unia;

3. p ań stw a w ielonarodow e (jak Czechosłow acja, Jugosław ia,

Z w iązek R adziecki), k tó re n ad to zam ieszk ałe były przez

in n e g ru p y etniczne m ogące być u znane w k o n k re tn e j sy­

tu a c ji za m niejszość4.
P a ń stw a posiadające w sw ym składzie m niejszości „moż­

n i” pow ojennego św ia ta podzielili n a dw ie kategorie, z k tó ­

ry ch ty lk o tzw. now ym , a w ięc p o w sta ły m czy też znacznie p o ­

w iększonym po W ielkiej W ojnie narzucono tra k ta ty dotyczące

p raw no-m iędzynarodow ej ochrony o byw ateli różniących się

od w iększości rasą , językiem lu b religią. F a k t te n spow odo­
w ał, że dy sk u sje w gronie W ielkiej C zw órki w czasie o b rad
k o n feren c ji pokojow ej w P a ry ż u toczyły się w pogodnej a t ­

m osferze. F o rm a ln ie pom ysł ochrony m niejszości zgłosił p r e ­

zydent USA W oodrow W ilson na posiedzeniu w dniu 1 m a ja
1919 r. O dw ołał się przy tym do złego tra k to w a n ia Ż ydów

w Polsce. „T em at” p rze k aza n y do K o m ite tu N ow ych P a ń stw
zastał ta m g ru n t dobrze przygotow any. R a p o rt w tej spraw ie

R ada C zterech zaakceptow ała 3 m a ja (nadzw yczajne tem po!)5.

T ak w ięc w ra m a c h system u w ersalskiego m niejszości w

E uropie dzieliły się na ch ronione i pozbaw ione te j ochrony.

S u b iektyw ne w g runcie rzeczy podstaw y, na jak ich oparto ćw

podział, były p rzedm iotem w ielu sporów i dyskusji. W skazy­
w ano w nich, że w s tru k tu rz e p o w ojennej E u ro p y p roblem
m niejszości dotyczy ogółu, a nie tylko w y b ra n y c h p aństw .
W liczbach bezw zględnych, choć ra c h u n k i m ogą być p ro w a­
dzone z u w zględnieniem różnych k ry te rió w , m ożna m ów ić o

25— 20 m in ludzi k ilk u n a s tu narodow ości rozsianych po n ie­
m al w szystkich państw ach.

U kształtow any po I w ojn ie św iato w ej system m ięd zy n aro ­

dow ej o chrony m niejszości rasow ych, relig ijn y ch , języko­

14

w ych o p ie ra ł się na różnych podstaw ach. M ożna podzielić je
na cztery grupy:
1. tr a k ta ty specjalne, zw ane m niejszościow ym i, z a w arte m ię­

dzy głów nym i m o c a rstw a m i a P olską, C zechosłow acją, J u ­
g osław ią, R u m u n ią i G re cją;

2. specjalne p ostanow ienia zam ieszczone w tra k ta ta c h poko­

jow ych z: A u strią, B ułgarią, W ęgram i i T u rc ją ;

3. d ek larac je złożone pirzed R adą Ligi N arodów przez rządy:

F in lan d ii, A lbanii, Liitwy, Łotw y, Estonii i Ira k u ;

4. sp ecjaln e p ostanow ienia zam ieszczone w inn y ch tr a k t a ­

tach, a więc: K onw encji polsko-niem ieckiej podpisanej w
G enew ie 15 m a ja 1922 r. oraz K onw encji dotyczącej te ry - •

to riu m K łajp ed y podpisanej w P a ry ż u 8 m a ja 1924 r. przez

F ra n c ję , W łochy, Ja p o n ię i W. B ry ta n ię z je d n ej stro n y
oraz L itw ę z d ru g iej (art. 811, 26, 27 S ta tu tu K łajp ed y
oraz aneks).
W sum ie w ięc m iędzynarodow y system ochrony

m n ie j­

szości obejm ow ał 16 p ań stw , w liczając w to Niem cy posiad a­

jące zobow iązania n a obszarze tej części G órnego Ś ląska, k tó ­

ra znalazła się w g ran ic ac h Rzeszy. M niejszości za m ieszk u ją­

ce in n e reg io n y N iem iec, choćby p o lsk a d o ró w n u jąc a lic ze b ­

nością m niejszości n iem ieckiej b ędącej w g ran icach p ań stw a
polskiego, b yły te j o chrony pozbaw ione. U p rzy w ilejo w an a ro ­
la N iem iec b y ła u d erz ają ca .

Na mocy pow yżej pow ołanych tra k ta tó w

i

d ek larac ji

m niejszości nie otrzy m ały żadnych u p raw n ie ń w sto su n k u do
rządów p ań stw przez nie zam ieszkiw anych. N ie m ogły zatem

dom agać się żadnych sp ecjalnych św iadczeń, ulg, ogólnie

— w yróżniającego tra k to w a n ia . N iezależnie od tego system
ochrony m niejszości w y zw alał w iele zastrzeżeń. P rz ed e w szy­
stkim ochrona m niejszości została

n arzu co n a

k o n k retn y m

państw om przez inne p ańatw a — m ocarstw a. Z ostała w ięc w

tym w y p a d k u pogw ałcona fu n d a m e n ta ln a zasada, w edle k tó ­
re j państw o u sta n aw ia p raw a i obow iązki sw ych obyw ateli

w e w łasn y m zakresie, bez in g e re n c ji czynnika zew nętrznego.

N aruszenie te j zasady było m ożliw e do w ytłum aczenia tylko

15

background image

w o dniesieniu do p aństw , k tó re p rzeg rały w ojną św iatow ą.

C h a ra k te ry sty cz n e i w ym ow ne było postępow anie p a ń stw

w olnych od m iędzynarodow ych zobow iązań w zak resie och­
ro n y m niejszości. Oto p rzy k ła d K atalończyków . Ich k o n se­
k w e n tn e dążenie do uzyskania p ra w m niejszości n arodow ej
n ie przyniosło sk u tk u . P e ty c je ad reso w an e w te j sp raw ie do

Ligi N arodów pozostaw ały bez odpowiedzi. Rząd H iszpanii,

nie będąc zw iązany przep isam i o ochronie m niejszości, był za­

razem w najw yższym sto p n iu drażliw y na w szelkie in ic ja ­

ty w y m niejszościow e, n a w e t pośredniego c h a ra k te ru . D latego
też w szelka in ic ja ty w a Ligi N arodów będąca n astęp stw e m
p ety cji K atalończyków b y ła b y tra k to w a n a w M adrycie jako
in g e re n cja czynnika zew nętrznego w sp raw y w ew nętrzne.

K om petencje R ady Ligi w analogicznych k w estiac h o g ra­

niczały się do w ypadków , w k tó ry c h „oskarżone” p ań stw a

w y raziły zgodę na zain tereso w an ie się R ady dan ą petycją.

P raw n o -m ięd zy n aro d o w y system ochrony m niejszości ró ż­

niącej się od w iększości o b y w ateli danego p ań stw a religią,
językiem lu b ra są p o ja w ił się na w idow ni dziejów w im ię

zasad h u m a n ita rn y c h i pacyfistycznych. Jego w pro w ad zen iu
do stosunków m iędzynarodow ych tow arzyszyła podniosła a t ­

m osfera. A kcentow ano radość z p o w ro tu w ielu p a ń stw na

m apę św iata. P onow nie stały się ope „m em bre de la fam ilie

des N ations so u v e ra in e e t in d é p e n d a n t”. E ksponow ano je d ­
nocześnie zbaw ienną fu n k c ję sy stem u ochrony m niejszości

g w aran tu jąc eg o sw obodny rozw ój

w szystkim

obyw atelom

p a ń stw eu ro p e jsk ic h w edług w zniosłych „principes de lib e r­
té e t de ju stice”. ■

Poszczególne p ań stw a m ia ły stw orzyć odpow iednie w a ru n ­

ki, k tó re pozw alałyby ludziom różniącym się rasą , językiem
lub relig ią do nieskrępow anego przy zn aw an ia się i k u lty w o ­
w ania sw ej odrębności.

II. MNIEJSZOŚCI NARZĘDZIEM

REWIZJONIZMU I POLITYKI REWANŻU

a. Niem cy

K w estia w y zy sk an ia m niejszości n arodow ych d la re a liz a ­

cji doraźnych, a zw łaszcza persp ek ty w iczn y ch celów politycz­

n ych p o jaw iła się już u pro g u ok resu m iędzyw ojennego, kie-*
dy iluzoryczną okazała się n ad zieja n a w ytyczenie granic,
k tó re zyskałyby pow szechne poiparcie. P ierw sze skrzypce w
tej z w olna budo w an ej n a zasadach kakofonii o rk iestrz e g ra ­

li politycy, dla k tó ry ch k sz tałto w an y system w ersalsk i był
jed y n ie p ró b ą chw ilow ego u sp o k o je n ia w zb u rze n ia w y w o ła­

nego w o jen n ą aktyw nością p a ń s tw c e n traln y c h , szczególnie

N iem iec.

Ja k o sw oiste m em ento m ożna p rzy ją ć stw ierd zen ie fig u ­

ru ją c e w ra p o rcie posła polskiego w B erlinie K azim ierza O l­

szowskiego, k tó ry 2 g ru d n ia 1925 r. p isał: „Je st rzeczą ja sn ą,

że obrona m niejszości w różn y ch p a ń stw a c h będzie raczej de­
k oracją; isto tn y m zaś celem p o lity k i n iem ieckiej będzie roz­
budow a p ra w m niejszości niem ieck iej w Polsce jako p rze d ­
w stęp n a faza do o d erw ania od P o lsk i obszarów , k tó re po­
przednio n ależały do P ru s ”1.

O pinię tę, dość zresztą rozpow szechnioną, m ożna rozsze­

rzyć na w szystkie p ań stw a, k tó ry m i zain tereso w an a była
Rzesza. T ak ty k ę niem ieckiego m in iste rstw a sp ra w za granicz­
nych — A usw ärtiges A m tu — w dziedzinie m niejszościow ej

cechowało k o n sek w en tn e w yzyskiw anie każdego, n a w e t n a j­

drobniejszego in cy d en tu w ew nętrznego m ającego lu b m ogą­

cego mieć c h a ra k te r m niejszościow y d la celów stric te p o lity ­
cznej natury. Cele te m ożna podzielić n a tr z y grwpy:

1. d ziała n ia w c h a ra k te rz e p atro n ó w m niejszości;

2. działan ia ek sp lo atu jąc e jeden z celów nałożenia zobo­

w iązań m niejszościow ych, tj. in g e re n cję w sp raw y w ew ­

n ę trz n e danego p ań stw a m niejszościow ego;

17

background image

3. d ziałania p rzygotow ujące g ru n t do re w iz ji tra k ta tó w ,

w tym zwłaszcza dotyczących przebiegu granic.

Szczególnie u d erz ają cą cechą zagranicznej p o lityki n ie­

m ieckiej je st jej długofalow ość w sp ie ra ją c a się n a pew nych,

stosunkow o ła tw y ch do u chw ycenia kanonach. P rzecież od
I Rzeszy B ism arcka do III Rzeszy H itle ra nie było żadnej
p rze rw y w odbudow ie i rozbudow ie w ielkom ocarstw ow ych

N iem iec. Z m ianie oczyw iście ulegały środki, k tó re były do­

stosow ane do określonych w a ru n k ó w w y n ik ając y ch z s y tu ­

ac ji zarów no w ew n ętrz n ej, ja k zw łaszcza — zew nętrznej.
P rzy ta k zarysow anych ra m a c h dziejów Rzeszy la t 1871—

—1933, ch a rak te ry z o w a ł się znaczącym i p rzem ian am i w św ia-

b lik i W eim arskiej, naznaczonej — chcąc trzy m ać się w y zn a­
czników p erso n a ln y ch — osobow ościam i S tre sem an n a i H in -

denburga.

Z dru g iej je d n a k stro n y okres I I Rzeszy, a w ięc la t 1919—

—1933 c h a rak te ry z o w a ł się znaczącym i przem ian am i w św ia­

dom ości społecznej. N aród n iem iecki został w o jn ą, a zw ła­

szcza klęsk ą d o tk n ię ty w sposób, k tó ry ru jn o w a ł jego w ła s­

n e w yobrażenia o sobie. W ieloletnie, na różnych pod staw ach

bu dow ane p rze k o n an ie o sw ej zasadniczej w yższości nad in ­
ny m i n aro d am i m iało zm aterializow ać się w p an o w an iu nad

E uropą. Tym czasem przyszła w ielk a klęska, tym w iększa, że

niespodziew ana. W ielkiego w y siłk u w ym agało przezw ycięże­

nie kryzysu, h ip e rin fla cji, poniżenia. R ychło je d n ak na po­

w ierzchnię życia zbiorow ego w ysforow ało się jedno, ale za

to w ielk iej doniosłości hasło: D eutschland, erw ache! (Niem ­

cy, przebudźcie się!).

Z rozum iałą popu larn o ścią w śró d rozsianych po E uropie

n iem ieckich m niejszości n arodow ych cieszyły się w szelkie
książki, bro szu ry itp. fo rm y p isarskie, k tó re dostarczały im

p ożądanych i oczekiw anych

arg u m e n tó w

uzasad n iający ch

sens w iernego trw a n ia przy m acierzy m im o chw ilow ych n ie­

dogodności. W śród k lasycznych dzieł tego ty p u m ożna w y­

m ienić książkę G o ttfried a F ittb o g e n a pt. W as je d e r D eutsche

von G renz — un d A u sla n d d eu tsc h tu m w issen m uss, k tó rą w

18

la ta c h 1923— 1938 w znaw iano aż dziew ięć razy. P rz y d atn o ść

w spom nianej k siążki dla celów p ropagandow ych u w y p u k la
jej bardzo p ro sta a rg u m e n ta c ja stosow ana przy w y jaśn ian iu
podstaw ow ych w ręcz dla N iem ca zagranicznego pojęć, jak:

ojczyzna, naród, c h a ra k te r i cechy narodow e. Próżno w k sią ż­

ce tej szukać pojęcia: m niejszość narodow a; nie mogło być
rzecz ja sn a m ow y o N iem cach czeskich czy ło tew sk ich — byli
n ato m ia st R eichsdeutsche i V olksdeutsche, G ren zd eu tsch e i
A uslanddeutsche. K onsekw encją takiego podejścia było uzna­

n ie

znacznej części E uropy za „obszar n iem ieck i”. N iem cy

przeb y w ając w: Belgii, północnym Szlezw iku, L u k sem b u rg u ,

A lzacji i L o tary n g ii, S zw ajcarii, A u strii, T yrolu, na W ęgrzech,

w C zechosłow acji, n a G órnym Ś ląsku, w W ielkopolsce, na

P om orzu, Łotw ie, L itw ie i w E stonii m ogli uw ażać się za gos­

podarzy, w najgorszym razie w spółgospodarzy w zględem in ­

n ych g ru p naro d o w y ch i etnicznych zam ieszkujących w spom ­
niane obszary2.

Było rzeczą oczyw istą, że podobne tezy znajdow ały n a ­

stępnie szeroki k o lp o rtaż poprzez prasę, w y d aw n ictw a p erio ­
dyczne i broszury.

W p u blicystyce niem iecko języcznej stosunkow o łatw o do­

stę p n ej nadzw yczaj w ysoko w ynoszono rolę m niejszości jako
gru p y rea liz u ją c e j om al nie „św iętą m isję n aro d o w ą”. P atos

obficie w yzyskiw any w działalności d zien n ik a rsk iej nie m ógł

pozostać bez w p ły w u na sta n serc i um ysłów . „D eutsche Blöt-

te r in P o len ” u k azu jące się w P oznaniu w jed n y m z n u m e ­
rów z 1924 r. naw oływ ało: „N iech k o n ając e u sta przekażą
naszym dzieciom n ajw ie rn ie jsz ą spuściznę, niew ysłow ioną
m elodię, dążm y na WiSChód”. W in n y m znów a rty k u le pisano,
że każdy N iem iec z pogranicza m usi uw ażać się za „... r e a li­
zatora niem ieckich zadań n a wschodzie, poprzez ośw iatę do­
prow adzi się w przyszłości do ow ocnych rez u lta tó w politycz­

nych — p rz e trz y m a ć ”®.

Z m asow ana, z olbrzym im przek o n an iem realizow ana m i­

sja „zbudzenia” N iem ców zaczęła przynosić efekty, kiedy

Rzesza w la ta c h 1925—1926 stała się p ełn o p ra w n y m czynni­

19

background image

k ie m i ak to re m w ielk iej polityki. P onow nie do głosu, m oże
z jeszcze w iększą siłą niż poprzednio, doszło przek o n an ie o

w yższości k u ltu ro w o -c y w iliz ac y jn ej N iem ców n ad in n y m i n a ­
cjam i, w ty m zw łaszcza „m ało w arto ścio w y m i” n aro d a m i E u ro ­

py Ś rodkow o-W schodniej, b ędącym i od daw ien d aw n a t r a ­
d ycyjnym te re n e m łupów , podbojów , ekspansji. S porą po p u ­

larn o ść zdobyło hasło im p e rializm u N iem iec W ilhelm ińskich:

„A m deu tsch en W esen soli die W elt genesen”, a w ięc, że n ie ­

m iecki „styl życia” uzdrow i św iat. Jak żeż w ygodny i suges­

ty w n y to sposób sk u p ia n ia w szelkich m niejszości w okół n ie m ­
czyzny zn a jd u ją c e j w podobnych sloganach uzasad n ien ie dla

p ra w a N iem iec do k iero w an ia, a co n ajm n ie j przew odzenia

Europie!

E lem en tem tej p o lity k i było odw oływ anie się do k u ltu ro ­

tw órczej fu n k c ji sp e łn ia n ej przez N iem ców zw łaszcza w E u ­
ro p ie Ś rodkow ej i W schodniej. W ielką tro sk ą prop ag ato ró w

idei w ielkoniem ieckich n ap aw ało zjaw isko odpływ u N iem ­

ców z ty c h obszarów . Je śli w 1881 r. w E stonii było 47 tys.

N iem ców, to po W ielkiej W ojnie pozostało około 18 tys. osób

tej narodow ości, co stanow iło ledw ie 1,7% ogółu ludności p a ń ­

stw a. W analogicznym o k resie o blisko połow ę zm niejszyła
się liczba N iem ców n a Ł otw ie; w y ra źn y też był spadek na

L itw ie, a zw łaszcza w Polsce. K iedy apele, a n a w e t pom oc f i­

nansow a dla zn a jd u ją cy c h się w złej sy tu a cji ekonom icznej

n ie lik w id o w a ły zjaw isk a O stflu ch tu , od 1925 r. w ładze n ie ­
m ieckie po p ro stu o d m aw iały sw ym rodakom wiz w zjazdo-
w ych. W yłącznym celem te j ak c ji było przeciw działanie osła­
b ie n iu elem e n tu niem ieckiego n a ziem iach polskich. Z ja w is­

ko to p o dkreślić to trzeb a ponow nie! — zapoczątkow ane i

u g ru n to w a n e w p ra k ty c e p o lity cz n o -a d m in istra cy jn ej R e p u ­

b lik i W eim arskiej nie uległo osłabieniu w la ta c h trzydziestych.

Z daniem Czesław a Ł u czaka n a sk u te k tych działań zdołano

zatrzym ać n a ziem iach polskich k ilk a d ziesią t tysięcy osób4.

W k onsekw encji O stflu ch tu , zm ian g ran ic itp. zjaw isk u

p ro g u o k resu m iędzyw ojennego zaczął pęcznieć ru c h „w y­
pędzonych”, k tó ry z zad ziw iającą łatw ością w to p ił się w p a-

20

n aro m ę sp ołeczno-kulturow ą N iem ców. Ju ż w 1919 r. zorga­

nizow ał się D eu tsch er H eim atb u n d P osener F ltichtlinge, k tó ­

ry sku p iał około 25 tys. członków. R ychło pow stały także in ­
ne zw iązki „w ypędzonych” złożone z P om orzan, Ślązaków ,
N iem ców sudeckich, A lzatczyków itp. Członków rek ru to w a n o
spośród N iem ców , którzy n a ogół dobrow olnie opuścili te r y ­

to ria stanow iące część składow ą P olski, C zechosłow acji, p a ń ­

stw b ałty ck ich itp. Bazę społeczną ów czesnych ziom kostw
oceniano n a około 1,5 — 2 m in Osób. N iezadow olenie i f r u ­

stra c je te j gru p y osób, ła tw e do zrozum ienia z in d y w id u a ln ej

persp ek ty w y , były w yk o rzy stan e dla celów p o lity k i rew iz jo ­
nistycznej i zaborczej. Z je d n ej stro n y istn ien iem r u c h u ziom ­
k ostw podbudow yw ano tezę o niezbędności k o re k t i zm ian
te ry to ria ln y c h w g sta n u sprzed 1914 r., z dru g iej zaś ro z p ra ­
w iano o „przestrzeni życiow ej” n iezbędnej N iem com dla roz­

w oju. O dnotow ania chociażby w ym aga — przy te j sposobności

— ro la N iem ieckiego Z w iązku O chrony N iem czyzny N a d g ra ­

nicznej i Z agranicznej (D eutscher S chutzbund fu r G renz —

und A u slanddeutschtum ), k tó ry w 1919 r. sk u p ia ł około 120

różnych o rganizacji i in sty tu c ji m niej lu b b ard z iej sp e cja li­

zujących się w e w sp ie ra n iu żyw iołu niem ieckiego. S w oistą

specjalizację w ty m zakresie o b raz u je fak t, że w 1925 r. różne

zw iązki obrony N iem ców z by łej M onarchii A ustro-W ęgier-

skiej połączyły się w S u d ete n d eu tsch er H e im atb u n d (SHB).

O rganizacje te nie ty lk o skupiały, a le i k oordynow ały

działania różnych, n a d e r licznych zw iązków , fu n d ac ji, o rg a­

nizacji itp. ok reślający ch się jako zain tereso w an e w a ru n ­
kam i życia m niejszości n iem ieckiej w poszczególnych k r a ­

jach. Z ain tereso w a n ie to przy b ierało najró żn o ro d n iejszy w y ­
raz. N ajm n iej p o d ejrzeń w zbudzało w sp ie ra n ie a k c ji o c h a­
ra k te rz e n aro d o w o -k u ltu raln y m , nieco w ięcej — in ic ja ty w

gospodarczych. Z asadnicze w ątp liw o ści w zbudzała n a to m ia st

in sp ira cja w zak resie działalności politycznej m niejszości.

W śród stosunkow o w ielk iej liczby organ izacji i in sty tu c ji

zaangażow anych w p o p ie ra n ie i kulty w o w an ie ducha n iem iec­

kiego w y ró ż n ia jąc e m iejsce zajm ow ał D eutsche S tiftu n g . U -

21

background image

trzy m an a w d uchu w ielkoniem ieckim działalność te j fu n ­
dacji w sp ie ra ła się na śro d k ac h o trzy m y w an y ch z różnych
źródeł, w tym ta k ż e państw o w y ch , choć głów nie z o rg an i­

zacji przem ysłow ych. H.F. G enzen — w spom niany już b a ­

dacz po lity k i N iem iec o k resu m iędzyw ojennego — jednoznacz­

n ie w ykazał, że system atycznie rozb u d o w an y a p a r a t D eutsche

S tiftu n g d ocierał ze sw ym i w szechstronnym i usługam i nie

tylko do p a ń stw E u ropy W schodniej, ale także: D anii, Belgii,

F ra n c ji, W łoch i Jugosław ii. Z organizow ane ta m m niejszoś­

c i niem ieckie m iały „...popierać ro zw ija n ą na ich te re n ie

gospodarczą i polityczną e k sp an sję niem ieckiego im peria--
lizm u -i w te n sposób przyczynić się do p rzygotow ania n o ­
w ego ła d u w E u ro p ie”5.

J a k dowodzi S tan isław Potocki, p raw ie w szyscy członko­

w ie zarząd u D eutsche S tiftu n g , bez w zględu n a przynależność

p a rty jn ą , m ieli za sobą dośw iadczenia w działalności a d m i­

n istra c y jn e j lub p o litycznej n a P om orzu G d ań sk im lu b w

W ielkopolsce. Ja k k o lw ie k DS była fo rm a ln ie o rg anizacją p ry ­

w a tn ą , to je d n a k pracow nicy jej znaleźli się ta m jako nieofic­

ja ln i re p rez en ta n ci m in iste rstw a sp ra w w ew n ętrzn y ch , fin a n ­

só w i A u sw ä r tig e s A m t 6.

S pośród w szy stk ich m niejszości naro d o w y ch rozsianych po

E u ro p ie N iem cy dzierżyły n iek w estio n o w an ą palm ę pie rw sz eń ­

stw a pod w zględem pom ocy św iadczonej sw ym m niejszościom .

Z araz po w ojn ie ja k „grzyby po deszczu” p ow staw ały różne

o rg anizacje społeczne, fu n d ac je, k tó ry c h celem było w sp ie­
ra n ie w spółziom ków . W 1922 r. było ich grubo ponad 3 tys., one
też — oprócz p a ń stw a — św iadczyły pom oc fin an so w ą dla

m niejszości. Z araz em je d n a k około 80% środków pieniężnych
p rzeznaczonych n a te cele pochodziło z b u d żetu p a ń s tw a 7. O
w sp ie ra n iu działalności w śród

m niejszości p am iętan o m im o

przecież b ardzo k ry ty cz n ej sy tu a cji gospodarczej N iem iec, w y ­

raż a ją c e j się m iędzy innym i niem ożliw ą do o panow ania in fla ­

cją. S tre sem an n u pro g u sw ej w ielk iej k a rie ry politycznej

zajm ow ał w ty c h sp raw ac h jednoznaczne stanow isko, gdyż

„... m iliard w ięc ej czy m n ie j nie odgryw a roli, jeśli przez to

£

22

może być w yw alczona w olność”8.

A kcji g rom adzenia środków finansow ych w Rzeszy to w a­

rzyszyła szeroko zakrojona p ro p ag a n d a m a jąc a jednoczyć
w szy stk ich N iem ców . D eu tsch er O stbund, k tó ry w 1928 r.

jednoczył 37 organ izacji sk u p iający ch 12 m in członków, ze­

b rał w czasie je d n e j z ak c ji p o n ad 2 m in m arek, k tó re pocho­
dziły ze zbiórek p rzeprow adzonych w 148 m ia sta ch i 44 po­
w iatac h 6.

R ów nocześnie trze b a p am iętać, że ogólnie w id zian a sy ­

tu a c ja m a te ria ln a ludności n iem ieckiej by ła stosunkow o dob­
ra, jeśli za podstaw ę do poró w n ań p rzy jąć w a ru n k i egzys­

te n cji ogółu m ieszkańców danego teren u . Pow odów te j sy ­

tu a c ji było w iele. Oto k ilk a p rzy k ła d ó w b ard z iej szczegóło­

w ych. P ierw szy z K łajpedy. U rzędnicy narodow ości niem iec­

kiej, choć p o djęli pracę w in sty tu c ja c h podległych m iejsco­

w em u sam orządow i albo w ładzom litew skim , m ieli podstaw y

nad al uw ażać się za pozostających w daw nej służbie. R ząd

niem iecki w form ie d o d atk u w yrów naw czego p rzekazyw ał

do K łajp ed y znaczne środki, tra k to w a n e n ieraz ja k „druga

p en sja”. Stosunkow o szeroko, zdaniem S ergiusza M iku]icza, roz­

b u dow any był też system sp ecjaln y ch zasiłków , k t ó r y c h w y ­

sokość b y ła uzależniona od znaczenia w y konyw anej p ra c y 10.

P rzen ieśm y się te ra z n a d ru g i koniec E uropy. S zw ajcarsk i

badacz K.H, R o th en b e rg e r zajm u jący się pograniczem fra n -

cusko-niem ieckim stw ierdził, że po L ocarno pry sły obow ią­

zujące w cześniej zakazy su bw encjonow ania określo n y ch o r­
g anizacji filoniem ieckich. W ciągu czterech la t budżetow ych

1925/26 — 1928/29 w płynęło n a ręce

R o b e rta E rn s ta

dla

H eim atbew egung w sum ie około 1,5 m in m a re k zapom ogi z t a j ­

nego fu n d u szu A u sw ärtig es A m t. P ro k u ra tu r a fra n cu sk a , p ro ­
w adząc dochodzenie w sp raw ie n iem ieckiej pom ocy fin an so ­

w ej dla auto n o m istó w alzack ich nie m ogła w czasie pokazo­
w ego procesu w C olm ar w 1928 r. zaprezentow ać w pełni
p rzek o n u jący ch sąd dow odów rzeczow ych. P row adzone po II

w ojnie b a d a n ia a rc h iw aln e dostarczyły tych dow odów aż w

n adm iarze, gdyż „zapom ogam i” sta ra n o się obejm ow ać w szel­

23

background image

kie in ic ja ty w y nie tyle p roniem ieckie, co an ty fran c u sk ie . W y­

m ow nym p rzy k ła d em m oże być w sp arcie finansow e AA dla

czasopism a kom unistycznego „N eue W elt”11.

K olejn y p rzy k ła d ze środka, a w ięc Polski, przez k tó rą

p rzebiegała pierw sza lin ia „fro n tu m niejszościow ego”. P rzez
cały okres dw udziestolecia m iędzyw ojennego ponad połowę

dotacji i k red y tó w „w y d a tk o w an y c h ” w Rzeszy dla N iem ców

zagranicznych przeznaczono dla niem czyzny w Polsce. Nie

były to w cale sum y m ałe. P o m ija ją c w ielkość z pierw szych
la t m iędzyw ojennych skażonych h ip e rin fla c ją należy podać,
że w la ta c h 1925—1939 m niejszość niem iecka w Polsce uzys­
k ała co n a jm n ie j 500 m in m a re k w form ie różnych pożyczek
i k red y tó w m ających n a celu w sp arcie ich działalności gos­
podarczej. Na inne form y działalności m niejszości w Polsce

w fo rm ie b ez zw rotnej pom ocy m a te ria ln e j w yasygnow ano w

ty c h la ta c h z Rzeszy co n a jm n ie j 30 m in mik12.

Ja k pro b lem te n k sz tałto w ał się w m ikroskali, pokazuje

p rzy k ła d z Leszna. B udżet gim nazjum niem ieckiego w tym
m ieście w ynosił w ro k u 1933/34 blisko 140 tys. zł, z czego

aż 93 tys. zł pochodziło z dotacji D eu tsch er S chulverein. Dla

lepszego zrozum ienia n ie w ą tp liw ie u p rzy w ile jo w an e j sy tu a cji

te j placów ki należy podać, że w budżecie m ia sta n a całą oś­
w iatę (a w ięc szkoły pow szechne, średnie, k u rsy itp.) p rzez­
naczano rokrocznie około 110—115 tys. zł. Ogólny budżet

m iejskiego gim nazjum żeńskiego, liczącego m n ie j w ięcej tyle

sam o uczniów co gim nazjum niem ieckie, w ynosił około 50 tys.

zł, a w ięc tylk o trze cią część b u d że tu gim n azju m niem ieck ie­

go18.

S am fa k t pom ocy Rzeszy dla sw ych rod ak ó w w innych

k ra ja c h zasługiw ałby n a uznanie. O peracje te u siln ie k a m u ­

flow ane, realizow ane za pom ocą różnych k an a łó w w zbudzały

je d n ak liczne w ątpliw ości. Je śli zestaw iano je z ogólnym i ce­

lam i p o lityki n iem ieckiej, a w ięc o tw a rty m zw alczaniem g ra ­

nic w ersalskich, rodziła się pew ność, że w spom aganie fin a n so ­

we m niejszości m iało zupełnie ja sn e podstaw y polityczne. Nie
ulegało p rzy tym w ątpliw ości, że ow a pomoc m ia ła m iejsce.

24

S pierano się — do dziś zresztą zdania są podzielone — co do

w ielkości kw ot, ja k ie Rzesza łożyła n a te cele.

N a osobną uw agę m uszą zasługiw ać siły w ita ln e n aro d u

niem ieckiego, k tó ry w tru d n y c h w a ru n k a c h zdolny był p ro w a ­

dzić ak ty w n ie rew izjo n isty czn ą politykę w łaściw ie w e w szy­
stkich k ie ru n k a ch . P ro b le m te n je st sam w sobie fenom enem

dostrzegalnym z pow szechnego p u n k tu w idzenia. Je śli n a s tę ­

pow ało zelżenie n ap ięcia czy odprężenia, to jedynie z ra c ji

ta k ty cz n y ch lu b silniejszego „m u su ”. Badacz pogranicza fra n -

cusko-niem ieckiego J e a n B. N eveux n ap isa ł np., że w 1930 r.

n astąp iło pew ne odprężenie, gdyż B erlin p o trzebow ał pom o­

cy fin an so w ej rzą d u francuskiego „... lecz a k c ja rew iz jo n i­
styczna, godząca w n ajżyw otniejsze in teresy F ra n c ji nigdy
nie u s ta ła ”14. Te m ocne słow a odniesiono do niem ieckich

a sp ira cji w obec A lzacji i L otaryngii. J a k ic h zatem słów i
zw rotów m ieli używ ać A ustriacy, Czesi i Polacy? R ew izjo-

nizm niem iecki w zględem nich fo rm u ło w ał żąd an ia m ające na

celu lik w id a cję suw erenności, a nie tylko integ raln o ści te ry ­

to rialn ej.

E ksponując zaangażow anie finansow e Rzeszy

n a rzecz

w sp ie ra n ia m niejszości trze b a uw zględniać to, że działan ia te

mogły przynieść zadow alające w y n ik i tylk o w w a ru n k a c h
istn ien ia w łaściw ego k lim a tu m oralno-politycznego ta k „daw ­

ców ”, ja k i „biorców ”. Bez te j jedności a k c ja B erlin a m iałab y
w y m ia r ag e n tu raln y , ograniczony do stosunkow o niew ielk iej
liczby osób. Ich ro la zbliżałaby się b ard z iej do m ów iących
po niem iecku czy u k ra iń sk u najem ników . T ym czasem szero­

ko zakro jona afecja pomocy zw łaszcza dla G ren zd eu tsch e poz­

w ala ła n a k reo w an ie n a s tro ju w łaściw ego ru ch o m narodow o-
-wyzw oleńczym . W tym ta k ż e tk w iła siła ow ej p rzy g ran ic z­
n ej niem czyzny podsycanej m irażem forpoczty dla rychłego,

przygotow yw anego po w ro tu W ielkiej Rzeszy n a zam ieszki- -

w ane przez nią obszary.

Isto tn ie w ażnym elem en tem

w sze ch stro n n e j

m obilizacji

niem czyzny by ła działalność o rg an iz ato rsk a m a ją c a n a celu
zespolenie w szystkich „odłam ów ” i „ g ru p ” niem ieckich w

25

background image

całość jednakow o m yślącą, czującą i działającą. W p aź d zier­

n ik u 1922 r. z in ic ja ty w y N iem ców estońskich p o w stał w

W iedniu Z w iązek N iem ieckich G ru p N arodow ych w E uropie

(V erband d er d eu tsch e n V o lk sg ru p p en in Europa). A utorem

m e m o riału program ow ego był E w ald A m m ende, w sp ó łp ra ­

cow nik i okresow o d y re k to r R igaesche R undschau. Z asa d n i­

czym i pierw szym celem w szy stk ich naro d o w y ch g ru p n ie ­

m ieckich m iało być połączenie się „... w in te re sie całej k u l­

tu ry n iem ieckiej i jej poszczególnych odgałęzień, by m óc po­

m agać i w sp ierać siebie jako z w a rta g ru p a w spólnoty k u l­

tu ro w e j w e w szy stk ich częściach E uropy, w w alce o ró w no­
u p raw n ie n ie i autonom ię dla m niejszości n a ro d o w ej”.

S p o tkanie w iedeńskie, w k tó ry m uczestniczyli p rze d staw i­

ciele w szystkich głów nych sk u p isk niem ieckich, unaoczniło

daldko idącą zbieżność zw łaszcza co do konieczności bieżącej,

zorganizow anej w spółpracy m niejszości, k tó re m iały k o n ce n ­

trow ać się n a w alce o uzyskanie w poszczególnych p ań stw ac h

tzw. auto n o m ii k u ltu ra ln e j. P o s tu la t ten rych ło zn alazł się

n a pierw szym m ie jsc u ak c ji n iem ieckiej i trw a ł ta m przez

cały okres m iędzyw ojenny.

P olityczny sens zabiegów o auto n o m ię k u ltu ra ln ą uw idacz­

nia d robna z pozoru zm iana, ja k a p o jaw iła się w łaśn ie na

w iedeńskiej naradzie. W ówczas to została zakw estionow ana

zasada lojalności jako podstaw a re la c ji z o rg an a m i p ań stw a,

k tó re zam ieszkiw ała ludność niem iecka. C a rl G eorg B ru n s z
Bydgoszczy, re p re z e n tu ją c y N iem ców z P o lsk i zaproponow ał
zm ianę „lo jaln y ” n a „legalny”. Z alecano i sugerow ano w ięc

m niejszościom , by kroczyły drogą legalizm u. W k o n k re tn e j

sy tu a c ji m iało to oznaczać d ziałanie m ieszczące się w ram a ch
istniejącego sta n u praw nego, in te rp re to w an e g o z u w zględnie­

niem in te re su sam ej m niejszości. P ró b y w yelim in o w an ia „lo­

jaln o ści” m niejszości w zględem p a ń stw a przez nie zam iesz­

kiw anego b y ły jednoznacznym w sk azan iem n a p ro g ra m w a l­
ki m niejszości i w iększości.

P rz y ję ta n a zjeździe w W iedniu rezolucja zm ierzała w k ie ­

ru n k u zantagonizow ania sto su n k ó w m niejszości i w iększości.

26

Czyniono tę próbę w au reo li obrony interesó w m niejszości
jako gru p y zn a jd u ją c e j się w pognębieniu: „M niejszości n ie ­

m ieckie — czytam y w rezolucji uchw alo n ej 23 paźd ziern ik a

1922 r. — sto ją w sto su n k u do w iększości n a g ru n cie leg aln ej
p o lityki m niejszościow ej tj. polityki, k tó ra żąda dla nich roz­

ległej autonom ii k u ltu ra ln e j, całkow itego zró w n an ia p ra w n e ­

go oraz daleko idącej ochrony p ra w m niejszości. M niejszości

niem ieckie b ę d ą prow adzić w a lk ę o sw e p ra w a zarów no n a

te re n ie sw ych p aństw , ja k i w ram a ch organ izacji m ięd zy n a­

rodow ych, u ciek ając się do w szelkich środków praw n y ch , k tó ­

re im p rz y słu g u ją ”15.

K o m e n ta rz do te j d e k la ra c ji w y d a je się zbędny. Może

w arto tylko nieco przy jrzeć się n iew in n ie zgoła w y g lą d a ją ­

cem u żąd an iu auto n o m ii k u ltu ra ln e j. P o stu la t te n w ysforo­
w any na pierw sze m iejsce ak c ji niem ieckiej znajdow ał zro­

zum ienie i poparcie w w ielu środow iskach, zwłaszcza W. B ry ­
ta n ii i p ań stw sk andynaw skich. N iezależnie je d n a k od treści
p o d k ład an y ch pod autonom ię k u ltu ra ln ą de facto m ia ła ona

na celu w yelim inow anie z życia m niejszości w szelkiej k o n ­

tro li zew n ętrzn ej, zw łaszcza organów państw a. D ążenie do
odgrodzenia d an ej m niejszości poprzez p rzejęcie przez lid e ­

rów m niejszościow ych ste ru życia w ew nętrznego dan ej m n ie j­
szości m iało w y ra źn ie c h a ra k te r ak c ji politycznej. M ów ie­
nie o próbie tw orzenia p a ń stw a w p ań stw ie zdaje się n a j­

lepiej odw zorow yw ać istn iejący sta n rzeczy. W łaściw ie p roblem

te n u ją ł K azim ierz W yszyński, chargé d ’a ffa ire s poselstw a

w B erlinie, k tó ry w liście do m in istra A u g u sta Z aleskiego w

czerw cu 1929 r. ta k pisał: „C ała ak c ja m niejszościow a n ie ­

m iecka w y k azy w ała dow odnie, iż m im o u silnie k o lportow anej,

teoretyczno-pacyfistycznej frazeologii niem ieckiej,

N iem cy

o baw iają się psychicznego zbliżenia m iędzy naro d am i, zd a­

jąc sobie z tego spraw ę, że gdyby ono nastąp iło , m usiałoby
całkow icie przytępić ostrze dążeń rew izjonistycznych. D late­

go też N iem cy n a te re n ie w szystkich o rganizacji m ięd zy n aro ­
dowych w nieśli św iadom ie p ie rw ia ste k dy sk u sji politycznej,

a k c en tu jąc k o n se k w e n tn ie n ietrw ało ść pow ojennego sta tu s

quo”16.

27

background image

Z ainicjow ane w W iedniu p race zm ierzające do organiza­

cyjnego ujęcia rozproszonych dotychczas m niejszości n aro d o ­

w ych uzyskały w y d a tn e choć n ieoficjalne w sparcie rzą d u

Rzeszy. Po p ro stu m niejszości zostały w tłoczone do p ro g ra m u

działań zew nętrznych p ań stw a, m ającego zrealizow ać jeden
podstaw ow y cel: lik w id a cję ograniczeń narzu co n y ch Rzeszy
przez T ra k ta t W ersalski i system polityczno-m iędzynarodo-
w y przezeń stw orzony. Z w iązek N iem ieokich G ru p N aro d o ­

w y ch w E uropie, otrzym aw szy n iezbędne środki od D eutsche

S tifung, pow ołał w B erlinie stały ośrodek (biuro) z G. B run-

sem na czele. Po niem al

d w u letn ich p rzygotow aniach w

dn iach 2—4 listo p ad a 1924 r. odbyło się w B erlin ie posiedze­
nie kom isji prezydiow anej przez G. B ru n sa pośw ięcone a n a ­
lizie sy tu a cji m niejszości n aro d o w y ch w N iem czech i E u ro ­
pie. W tra k c ie trw a n ia o b rad , 3 listo p ad a k an c le rz W. M arx

w obecności S tre se m a n n a p rz y ją ł p rzedstaw icieli niem iec­

kich organizacji m niejszościow ych p rzybyłych n a ow ą n a r a ­

dę. C h a ra k te ry sty cz n e, że do B erlin a zaproszono w ów czas

tylk o rep re z e n ta n tó w m niejszości z E uropy Środkow o-W schod­

niej. B rak delegacji z o bszaru F ra n c ji czy W łoch nie b y ł oczy­

w iście przypadkow y. Z arazem sp o tk an ie to zainicjow ało n o ­

w y e tap w p olityce Rzeszy, c h a ra k te ry z u ją c y się w y ra źn ie

in stru m e n ta ln y m usy tu o w an iem p ro b lem aty k i m niejszościo­

w ej.

W cytow anym i analizow anym w ielokrotnie, poufnym m e­

m o ria le S tre sem an n a z 13 stycznia 1925 r. przek azan y m in ­

sty tu cjo m i agendom rządow ym Rzeszy i P ru s zw raca uw agę

już sam jego ty tu ł: „Celowość uregulow ania sytuacji m niej­

szości na terenie Rzeszy z punktu widzenia Polityki zagra­

nicznej i potrzeb m niejszości niem ieckich w Europie”. W aga

i znaczenie tego d o k u m e n tu dla poznania i zrozum ienia ch a ­

r a k te ru p o lity k i R epubliki W eim arskiej zasługuje n a pod­
kreślen ie. W yłożono bow iem w n im ek spansjonistyczne i r e ­

w izjonistyczne cele, k tó re m ia ły spełnić m niejszości będące

na „służbie” po lity k i Rzeszy. „B ezcenne znaczenie” p rzy p i­

28

syw ane m niejszościom przez S tre sem an n a m iało uśw iadom ić

w szy stk im u rzędnikom

i

fu n k cjo n ariu szo m

p ań stw a, że

m niejszość n iem iecka je st jed y n ie i w yłącznie jed n y m z od­

działów, k tó ry został przeznaczony do w y p ełn ien ia ściśle

określonej roli, zak ła d ają ce j uw zględnienie w ielkom ocarstw o­

w ej p o lity k i Rzeszy. „Pod w zględem politycznym m niejszości

będą pow ołane do tego, by jako w spółtw órcy p o lityki obce­

go p a ń stw a w płynęły n a jego politykę, ta k aby sta ła się ona

korzy stn a dla Rzeszy N iem ieckiej; w płaszczyźnie k u ltu ra ln e j

służyć b ęd ą sw em u n arodow i jako pośrednicy w rozpow szech­

nian iu i rozu m ien iu n iem ieckiej k u ltu ry i niem ieckiego św ia­
topoglądu; pod w zględem gospodarczym te re n y zam ieszkałe
przez nasze m niejszości będ ą nie tylko o bszaram i ek sp o rtu
dla niem ieckich p ro d u k tó w przem ysłow ych oraz d ostarczy­
cielam i p o trzebnych 'surow ców , lecz także cennym i przyczół­

kam i dla p ro p ag an d y n iem ieckiej gospodarki za g ra n ic ą ”.

E u ro p e jsk ą m niejszość n iem iecką podzielono

n a cztery

główne grupy: ludność niem iecką pogranicza; N iem cy b a ł­
tyccy; N iem cy n ad d u n a jsc y ; Niem cy z kolonii chłopskich w
Rosji. K ażdej z tych gru p m in iste rstw o sp raw zagranicznych

R epubliki W eim arskiej w yznaczało sp ecjaln ą rolę. N adrzęd­

nym w szakże celem całej ak c ji m iało być stw orzenie pań stw a,

którego granice p o k ry ją w szystkie części n a ro d u n iem iec­

kiego a k tu a ln ie rozczłonkow anego. Je d n y m z etap ó w tego p ro ­

cesu m ia ła być rew izja T ra k ta tu W ersalskiego, p rzy czym w
m em oriale w skazano na „k o ry ta rz P olski i G órny Ś lą sk ”.
O pinia św iatow a stosunkow o łatw o m oże pogodzić się z p rz y ­
łączeniem do Rzeszy pew nych g ru p ludności polskiej zam iesz­
k u ją ce j te teren y , a ile zadba się o p ra w n e ureg u lo w an ie
statu su m niejszości w N iem czech17.

Znaczne w ysiłki p rz e d sięb ran e n a ty m polu nie mogły

przynieść zad ow alających efektów . T y tu łe m k o m e n tarza do
tego może być rozm ow a posła polskiego w B erlinie A lfred a

Wysockiego z n astęp cą S tre sem an n a — m in istre m Ju liu sem
C urtiusem , w k tó re j położenie m niejszości p olskiej w N iem ­
czech określono jako „... fa ta ln e i nie dające się n a w e t po ­

29

background image

rów nać z położeniem m niejszości niem ieckich w Polsce. Co

b y np. pow iedziała o tym G enew a, że 40 tys. P olak ó w w B e r­
lin ie nie m a an i jednego księdza-P olaka, poddanego n ie ­

m ieckiego i nie m a an i jednego kościoła, w k tó ry m ow ych

40000 ludzi m ogłoby w y słu ch ać m odlitw y czy k az an ia pol­
skiego. W ładze n iem ieckie są w ty m w y p a d k u pozornie bez

w iny. U m iały one je d n a k stw orzyć ta k ie n astro je, że żaden
k sią d z-P o lak nie odw aży się pracow ać w B erlinie. Ja k a ż w ięc

olbrzym ia zachodzi różnica m iędzy P olską, gdzie pastorzy

jaw n ie p ra c u ją n ie ste ty n ie tylk o n a polu duszpasterskim ,

a N iem cam i?”18.

M niejszość n iem iecka od początku i przez cały okres

m iędzyw ojenny u zu rp o w ała sobie p raw a

do przew odzenia

w szystkim grupom m niejszościow ym w E uropie. E w ald A m -
m ende w m em o ran d u m przygotow anym dla p otrzeb w spom ­
nianego już, organizującego się je sie n ią 1922 r. Z w iązku N ie­

m ieckich G ru p N arodow ych w E u ro p ie pisał, że zespolenie

m niejszości niem ieckich byłoby niezm iernie w ażnym k ro k iem

n a drodze do zorganizow ania się w szy stk ich m niejszości E u ­
ropy. „W spólnota m niejszości niem ieckich w alczyłaby

nie

tylk o o w łasn e in teresy , lecz ta k że o in teresy m niejszości w

ogóle. S tanow iłaby ona p u n k t w yjściow y ogólnej organizacji

w szy stk ich m niejszości naszego k o n ty n e n tu ”.

P ra c e zm ierzające do osiągnięcia tego celu zw iązek te n

p row adził w ścisłym k o n ta k cie z A usw ärtiges A m t. Sposo-

biąc się do rozszerzenia m iędzynarodow ej fu n k c ji politycznej

m niejszości n arodow ych w E uropie, w

czasie k o n feren c ji

o b rad u ją ce j w W iedniu w czerw cu 1925 r. upow ażniono P a u la

S ch iem an n a do n aw ią za n ia bezpośredniego k o n ta k tu ze S tre -

sem annem . M ożna pow iedzieć, że „kości zostały rzu co n e” ;

m niejszości niem ieckie uznały się za w spółw ykonaw ców ofi­

cjaln e j p o lityki niem ieckiej. W te j sy tu a cji p o ja w iają ce się

często zw roty o „lojalności” m niejszości w zględem p a ń stw

przez nie zam ieszkiw anych m ożna odnosić jedynie do tych
p ań stw , k tó re nie znajd o w ały się w p la n ac h rew izjonizm u
niem ieckiego.

30

Z fo rm a ln y m zaproszeniem do udziału w k o ngresie g ru p

narodow ych E uropy w y stą p ili N iem cy estońscy, ’któ rzy jako

jed y n a g ru p a m niejszości otrzym ali u staw ow e u p raw n ie n ia

do au to n o m ii k u ltu ra ln e j. Z aproszenia firm ow ali: d r P a u i

Schiem ann, re d a k to r R igaesche R undschau, przew odniczący
fra k c ji n iem ieckiej n a Ł otw ie; d r Gèza von Sziillô — p rze­

w odniczący w ęgierskiego Z w iązku przyjaciół Ligi N arodów
w C zechosłow acji oraz d r Josiph W ilfan, poseł słow eński w

p arlam en cie w łoskim . Z ram ien ia ty c h g ru p prac am i ag ita-

cyjno-organizacyjnym i k ie ro w a ł dr E w ald A m m ende, dzien­

n ik arz n iem iecki z E stonii. Z aproszenie do udziału w k o n ­

gresie zostało sk iero w an e do 33 gru p narodow ościow ych, w
tym 11 gru p niem ieckich, po je d n ej: szw edzkiej (z Estonii),

duńskiej (z N iem iec), k ata lo ń sk ie j (z H iszpanii), ru m u ń sk ie j

(z Jugosław ii), trze ch w ęgierskich, trzech u k raiń sk ich , czte­

rech polskich, dalej R osjanie z Ł otw y i E stonii, B iałorusini

z Polski, Słow eńcy z W łoch i A ustrii, Czesi z A u strii, C h o r­

w aci z Włoch, L itw in i z Polski. N a żąd an ie Z w iązku P o la­
ków w N iem czech zostali zaproszeni ta k że S erbołużyczanie.
Nie zgodzono się n a to m ia st n a zaproszenie m niejszości f ry ­
zyjskiej z Niem iec.

Przew odniczącym I K o n g resu G ru p N arodow ych Europy,

k tóry ze b rał się 15 p aźd ziern ik a 1925 r. w G enew ie, został
Josiph W ilfan; w iceprzew odniczącym i zostali: Isaa ck G riin-

baum (Żyd z P o lsk i19), P a u l S chiem ann (Niemiec bałtycki),
Géza von Sziillo (W ęgier z C zechosław acji) i h r. S tan isław

S ierakow ski (Polak z Niem iec). S ek reta rz em g en e raln y m k o n ­
gresu został A m m ende.

Od początku o brad zarysow ał się podział n a n astęp u jące ,

oczywiście n ie fo rm a ln e g rupy: 1. N iem cy, W ęgrzy i Słow eńcy;

2. Polacy, S erbołużyczanie i Duńczycy; 3. U kraińcy, B iało ru ­

sini, R osjanie i L itw in i; 4. Żydzi. Isto ta sp raw y sprow adzała
się do zabiegów bądź oporu w zględem zm ian, ja k ie m ia ły być

ew entualnie w prow adzone do p ro g ra m u i c h a ra k te ru k o n g re­

su. Jego o rganizatorzy m usieli zrezygnow ać z za m ia ru u tw o ­

rzenia stałego zw iązku bąd ź choćby b iu ra m niejszości o w y-

31

background image

m ia rze m iędzynarodow ym , k tó re chciano usytuow ać w G ene­
w ie. O drzucono także p o stu la t p rzedstaw icieli U k raiń có w i

B iałorusinów , by do p ro g ra m u w łączyć położenie polityczne

poszczególnych m niejszości, ja k rów nież problem ich sam o­

stanow ienia. Ł atw o n a to m ia st zgodzono się n a p rze m aw ia­

n ie w każdym języku, choć tylk o do niem ieckiego i fra n c u s­

kiego nie żądano tłum aczeń. W p ra k ty c e je d n a k p ra w ie

w szyscy m ów ili w języku niem ieckim . N iektórzy czynili to za­

strze g ając się, że m a ją na w id o k u przyspieszenie i ułatw ien ie
obrad.

Nie budzące żadnej w ątpliw ości w szechstronne poparcie AA

dla u rzeczyw istnienia in ic ja ty w y dorocznych zjazdów m n ie j­

szości eu ro p ejsk ich w inno być korelow ane z fa k ta m i św iad ­

czącym i, że w podobny sposób postępow ały inne rządy w od­
n iesien iu do w łasn y ch g ru p narodow ościow ych.

M ożna posłużyć się w tym w y p a d k u przy k ład em n ajb liż­

szym tzn. polskim . W rap o rcie z B erlina do M SZ w W arsza­
w ie om aw iającym przygotow ania p oprzedzające I K ongres
inform ow ano, że Z w iązek P olaków w N iem czech zw rócił się

do poselstw a o subw encje na „koszta pow yżej om aw ianego

Z jazdu p rze d staw ia ją c p relim in arz na 2880 MK. Poselstw o
p o p ie ra jąc tę prośbę m a zaszczyt prosić o p rzy słan ie w ja k
najszybszym czasie w sp o m n ian ej su m y ” . Z w iązek P olaków
p rosił ta k że o p okrycie kosztów zw iązanych z z a tru d n ien iem
i w yjazd em ste n o ty p istk i,' k tó ra „... zdaniem poselstw a może

być za angażow ana na m iejscu przez naszą D elegację w G e­

new ie z poza g rona naszych urzędniczek, ab y k o n ta k t m ię ­

dzy naszą D elegacją, a re p re z e n ta c ją naszych m niejszości nie

został u ja w n io n y ”.

In te re s u ją c ą b y ła ta k że w y m ia n a opinii m iędzy posel­

stw em polskim w B erlinie a ce n tra lą w W arszaw ie odnośnie

planow anego sp o tk an ia przed staw icieli

w szystkich

m n ie j­

szości polskich u d ając y ch się do G enew y. Było oczyw iste, że
celem takiego sp o tk a n ia było uzgodnienie w spólnej ta k ty k i.

P rz ed sta w iciele sam ych m niejszości sugerow ali odbycie ta ­

kiego sp o tk an ia w B erlinie. O dradzali zarazem zorganizow a­

32

nie go w W arszaw ie, co zw łaszcza dla delegatów z L itw y i N ie­
m iec „... byłoby bardzo n ie n a rę k ę ”20.

W in stru k c ji M SZ opraco w an ej w e w rześn iu 1925 r. dla

delegacji polskich u d ając y ch się n a ko n g res m niejszości n a ­
rodow ych stw ierdzono, że ta k ty k a n ak a zu je zbliżenie się P o ­

laków do inn y ch g ru p etnicznych nie zw iązanych z blokiem
niem ieckim (R um uni, Słow eńcy, C horw aci, S erbołużyczanie,

częściowo K atalończycy i Czesi). E fektem tego zbliżenia m ia ­

ło być u tw orzenie m ożliw ie zw artego, choćby m niej licznego

b loku antyniem ieckiego. Blok te n w y stę p u ją c jako m n ie j­

szość zjazdow a m ia ł poprzez je d n o lite d ziałanie ud arem n ić
lu b osłabić znaczenie „... d y rek ty w y n iem ieckiej n a Zjeździe,

W ostateczności należy n aw e t przew idyw ać p ow stanie ta k ie j

sytuacji, w k tó re j by m ogła zajść konieczność rozbicia o brad

zjazdowych. W ówczas blok an ty n iem iec k i w in ie n m a n ifes­

ta cy jn ie w ycofać się z K ongresu sk ła d ając d ek larac ję, że K on­

gres je st p row adzony w yłącznie z p u n k tu w id zen ia in te re ­

sów je d n ej narodow ości (niem ieckiej) i że inne g ru p y zm u­
szone są p rzy stąp ić do w y tw o rz en ia w łasn ej o rganizacji i
zw ołania nowego K o n g resu ”21.

Do takiej sytuacji wprawdzie nie doszło, choć dyskusja

zwłaszcza wokół „autonomii kulturalnej” była Ostra.

Z pow odu p ro testó w P o lak ó w w obec te k stu rezolucji o

autonom ii k u ltu ra ln e j, nie u w y d a tn ia ją c e j dostatecznie w a ­
ru n k u lojalności p aństw ow ej jako podstaw y sto su n k u m n ie j­
szości do w iększości, o b rad y ostatniego dnia odbyły się z pół­

toragodzinnym opóźnieniem . W zalbiegach o znalezienie fo r­
m uły m ożliw ej do za ak cep to w an ia u w y d a tn iła się tro sk a li­

derów ko n g resu o jednom yślne przyjęcie uch w ał końcow ych.
W końcu zgodzono się n a proponow any tek st, n ato m ia st

•przedstaw iciel delegacji polskich złożył ośw iadczenie in te r ­

p re tu ją c e go w tym sensie, że za podstaw ę ew en tu aln y ch
sta ra ń o autonom ię k u ltu ra ln ą uw aża się lojalność ze stro n y
m niejszości, a n ie że dopiero od uzyskania auto n o m ii tę lo ja l­

ność się uzależnia. P rzew odniczący kongresu, dr Jo sip h W il-
fan ex presidio w y ra ził zgodność pow yższej d ek larac ji z in ­

ten cjam i o b rad i rezolucji.

33

background image

W tra k c ie przygotow ań do II K ongresu, k tó ry zebrał sie,

ta k ż e w G enew ie w 1926 r. u ze w n ętrzn ił się pew ien dysonans

m iędzy

przyw ódcą

m niejszościow ych

gru p

niem ieckich

S chiem ännern, a se k re ta rz e m k ongresu A m m ende, p o zo stają­

cym w bliskim k o n ta k cie z A u sw ärtig es A m t. Roz,dźwięk te n

p rzypisyw ano rozbieżności pom iędzy p o lityką m niejszościow ą

rzą d u Rzeszy a p o lity k ą sam ych m niejszości. O ile bow iem
rzą d w y ra źn ie stero w ał w k ie ru n k u o rganizacji p ro p ag u ją ce j
i zach ęcającej do ak c ji politycznej, o ty le sam e m niejszości

chciały osłabić „tem po m a rsz u ” i skupić się n a efe k ty w n ej

o bronie sw ych in teresó w m .in. poprzez rozszerzanie posiada­

n y ch praw . N adzieje dyplom acji polskiej, że dostrzeżone dy­

sonanse „... d ają n ie w ą tp liw ie g rupom polskim a tu ty w ich
w alce przeciw ko tw o rze n iu zw iązku m niejszości”22 okazały

się rychło pozbaw ione podstaw . T aktyczne w istocie różnice

w y stę p u jąc e w łonie lid e ró w niem ieckich gru p narodow ych

rychło straciły na znaczeniu.

N abrzm iew ające sprzeczności dały o sobie znać w czasie

kolejnego kongresu, k tó ry zebrał się w końcu sie rp n ia 1927 r.
T eren em sporów stała się ponow nie „autonom ia k u ltu r a ln a ”.

N iem cy, zabiegając o odpow iednią uchw ałę kongresu, liczyli

n ała tw y sukces, zw łaszcza że o kreślenie „autonom ia k u ltu ­
r a ln a ” o d gradzali od n egatyw nych, politycznie za barw ionych
skojarzeń. Zw łaszcza dziw nym m usiało być sprzeciw ianie się
przed staw icieli sam ych m niejszości w spraw ie ta k zdaw ało
się zrazu oczyw istej ja k w łaśn ie autonom ia k u ltu ra ln a . T ym ­

czasem d y sk u sja w czasie I II K o n g resu uw ypu k liła, że pos­
tu la t au tonom ii k u ltu ra ln e j sp rzy ja ł w k o n k re tn e j sy tu a cji
m niejszościom niem ieckim przy jednoczesnym pognębieniu

m niejszości słabszych. Dowodzono m ianow icie, że autonom ia

k u ltu ra ln a b yłaby cennym n ab y tk iem , ale tylk o dla m n iej-

. szóści silnych i ekonom icznie niezależnych. N ato m iast to sa­

m o dobrodziejstw o oznaczało klęsk ę dla m niejszości słabych,

k tó re

n ie

posiadały

m ożliw ości

stw o rzen ia

publiczno­

p ra w n y c h zw iązków sam orządow ych, zw łaszcza gdy p rz y n a ­

34

leżność do owych- zw iązków łączyła się z koniecznością pono­

szenia pew nych zobow iązań finansow ych. N iem niej w ażną
okolicznością było oficjalne, om al nie m an ifesta cy jn e stw ie r­

dzenie przynależności do m niejszości, czego jed n o stk i należące

do słabych m niejszości o baw iały się w obec zależności ekono­

micznej i możliwości działań rep resy jn y ch .

Trzeciego dnia ko n g resu 24 sie rp n ia 1927 r. d r J. K aczm a­

rek — przed staw iciel m niejszości polskich, zasiad ający w
prezydium tego grem ium — złożył w im ien iu Z w iązku M niej­

szości N arodow ych w N iem czech d ek larac ję o opuszczeniu

obrad. W ośw iadczeniu stw ierd ził m .in., że ogół m niejszości

z radością w ita ł w 1925 r. pom ysł N iem ców z p ań stw b a ł­

tyckich zorganizow ania dorocznych spotkań w szystkich m n ie j­

szości dla „...sw obodnej i o tw a rte j w ym iany zdań o n a j­

w ażniejszych k w estiac h indyw idualnego b y tu k u ltu ra ln e g o ”.

D yskusja ta m ia ła um ożliw ić znalezienie ogólnych zasad dla
rozw iązania problem ów dręczących w szystkie, n a w e t

n a j­

m niejsze m niejszości. „Sądziliśm y, że

m o raln e

znaczenie

Kongresu, przy jego dążeniach do u rzeczyw istnienia w y m a­

gań spraw iedliw ości i słuszności, w ięcej znaczyć będzie niż

próżne frazesy polityczne.

W ierzyliśm y, że n a ty c h tylk o p o d staw ach o party, m a

Kongres m niejszości n arodow ych E u ro p y praw o i możność
istnienia. R ychło je d n ak poznaliśm y inne p rąd y i inne poglą­
dy, któ re całą m ocą sta ra ły się zdom inow ać in n e ”.

D r K ac zm a re k w ym ienił n a stę p u ją c e elem en ty sytuacji,

które zaw ażyły na decyzji m niejszości polskich:

1. w ym uszenie ak c ep tac ji dla p ro g ram u auto n o m ii k u ltu r a l­

nej, k tó ra stałab y się —■

w k o n k re tn e j sy tu acji m n ie j­

szości polskiej w N iem czech — „środkiem skierow anym
przeciw ko n a m ”. P rzy łączen ie się m im o to do p o stu la tu
autonom ii k u ltu ra ln e j o p arto na założeniu, że „... daw ać
ona m u siała w idocznie korzyści

p rz y n a jm n ie j

pew nym

mniejszościom , skoro się jej one dom agały” ;

2. usilne zabiegi ze stro n y o rganizatorów ko n g resu o pozys­

kanie m niejszości n aw o łu jący ch do zm iany te ry to ria ln e -

35

background image

go sta tu s quo przy jednoczesnym p rze w lek an iu decyzji o

udziale w sp o tk a n ia ch lo ja ln e j m niejszości fry z y jsk ie j;

3. u trz y m u ją c y się podział n a m niejszości „siln e” i „słab e”

m usi obrócić w niw ecz k ażdą m ożliw ość w spólnej i ow o­

cnej pracy ;

4. „ k ilk ak ro tn ie przez m ów ców tego K ongresu p o w tarzan e

d em o n strac y jn e zw roty o politycznym c h a ra k te rz e nasze­
go k o ngresu m yszą w yw ołać w rażenie, jak b y śm y i my

byli p rzed staw icielam i p ew nych celów politycznych. Nie

chcem y być narzęd ziem żadnych celow ych zam ierzeń mo~
carstw ow o-politycznych i p rag n ie m y w idzieć n aszą dzia­

łalność sk ie ro w a n ą jedynie k u p racy n ad n a jisto tn ie jsz y ­

m i dla n a s k w estiam i m niejszościow o-polityczm ym i”.

S zereg podobnych fak tó w skłoniło

m niejszość

polską

w

N iem czech do w y co fan ia się z k ongresu i zajęcia w obec

niego sta n o w isk a',,k ry ty cz n o -w y c ze k u jąc eg o ”.

O św iadczenie J. K ac zm a rk a spotkało

się

z

poparciem

przed staw iciela m niejszości d u ń sk iej, k tó ry — w obec sprzeci­
w u p rzy jęcia F ryzów — ta k że zgłosił w y stąp ien ie z kon­
gresu. M niejszości polskie z in n y c h p a ń s tw ta k że opuściły sa­
lę obrad. S olidarność z secesjo n istam i zam anifestow ały także

inne grupy słow iańskie, k tó ry ch re p rez en ta n ci w yszli z sali,

ale bez żadnych fo rm a ln y c h d ek laracji. W te n sposób zam y­

k ano o b ra d y w znacznie zm niejszonej re p re z e n ta c ji ograni­

czającej się do N iem ców , K atalończyków , Żydów, Węgrów
i U k raiń có w z R um unii. Secesjoniści u tw orzyli sp ecjaln y ko­
m ite t m a ją c y za zadanie czuw anie n a d rozw ojem sytuacji
oraz zw ołanie n ie później niż w ciągu ro k u przedstaw icieli
w szy stk ich g ru p słow iańskich dla pow zięcia odpow iednich

decyzji. W sk ład w spom nianego k o m itetu weszli: C h o rw at z

A u strii (poseł dr K arali); Czech z A u strii (poseł d r Machat);

P o lak z N iem iec (dr K aczm arek); R osjan in z E stonii (prof.

K urczyński)23.

W k ilk a godzin po secesji g ru p słow iańskich i Duńczy­

ków m isję m e d iac y jn o -w y ja śn ia ją c ą po d jął E. Ammende,

M imo późnej pory zjaw ił się on w 'h o te lu dla odbycia narady

36

z lid erem opozycji. Ja k k o lw iek w ym iana opinii nie d ała spo­

dziew anego re z u lta tu , to je d n ak pokazała tro sk ę N iem ców

o u trzy m an ie przy życiu ko n g resu jako in sty tu c ji re p re z e n ­
ta ty w n e j i z p ersp e k ty w am i rozw oju. O dm ienną ten d en c ję

obserw ujem y po stro n ie polskiej, gdzie dokonaną secesję uz­
nano w zasadzie za posunięcie korzystne.

S kuteczne odgrodzenie się k ilk u g ru p narodow ościow ych

od in sty tu c ji kongresów w y d a tn ie zm niejszyło ic h „przebi­

cie” propagandow e. Ja k k o lw ie k kongresy były zw oływ ane

do 1936 r., je d n ak ich fu n k c ja z p u n k tu w idzenia prom otorów

politycznych w y czerp ała się w tzw. erze S tresem an n a, kiedy
kalkulow ano jeszcze w N iem czech m ożliw ości w y w a rc ia sk u ­
tecznego nacisk u n a Ligę N arodów w celu efektyw niejszego
zajęcia się przez n ią losem m niejszości.

C ytow ana już M a ria R o th b a rth , a u to rk a w ielu studiów

dotyczących p ro b lem aty k i narodow ościow ej w okresie m ię­

dzyw ojennym , stw ierdza, że e u ro p e jsk a in sty tu c ja kongresów
mniejsz-ości stanow iła „ in stru m e n t niem ieckiego im p e rializ­

m u”. P rzed staw iciele m niejszości niem ieckich, pozostając w
bieżących k o n ta k ta c h z A usw ärtiges A m t oraz w y ra ż a ją c na
forum E u ro p ejsk ich K ongresów w olę i cele rzą d ó w niem iec­
kich, zostali w przęgnięci do „... rozbudow y n iem ieckiej poli­

tyki w ielk o m o carstw o w ej”24.

b. Węgry

D rugim po stro n ie p ań stw pokonanych w I w o jn ie św ia­

tow ej ogniskiem rew izjonizm u i rew an ż u za poniesioną k lę ­

skę były W ęgry. K ształto w an ie się g ran ic tego p ań stw a do­

konyw ało się w o tw a rte j w ojnie z w y k u w ający m i sw e w ła s­

ne granice C zechosłow acją, R um u n ią, a także

gotow ą

do

w spółdziałania Jugosław ią. Szczególnie a k ty w n i byli R u m u ­

ni, któ ry ch a rm ia w lipcu 1919 r. w kroczyła do B udapesztu.

Udział w tych o p eracjach w ojsk fra n cu sk ich tłum aczono ko­
niecznością osw obodzenia W ęgier od kom unizm u. U padek

37

background image

W ęgierskiej R epubliki Rad przesąd zał o klasow ym c h a ra k te ­

rze pań stw a. W k o lejn y m eta p ie zm agań chodziło o obronę
b y tu narodow ego p a ń stw a w ręcz rozbieranego przez są sia­

dów. R um u n i uzależnili zaw arcie rozejm u i w ycofanie w ojsk
od w y d an ia n ie m al całego m a te ria łu w ojennego, połow y t a ­

bo ru kolejow ego, m aszyn i m a teria łó w k o n stru k cy jn y ch , b lis­

ko trzeciej części zasobów żyw ności, połow y tr a n s p o rtu rzecz­

nego itp. N iezależnie od u lty m aty w n ie sform u ło w an y ch żą­

d ań dokonyw ali sam ow olnych rekw izycji. O burzenie n a p a ­

noszące się w o jsk a ru m u ń sk ie było głębokie i pow szechne;

opuściły one B udapeszt dopiero 14 listo p ad a 1919 r.

N iem niej złożony c h a ra k te r m iała w alk a o Słow ację,

k tó re j b roniły w o jsk a w ęg ie rsk ie w y starczająco silne dla do­
piero się org an izu jącej a rm ii czechosłow ackiej. P odstaw ow e
ro zstrzygnięcia zapadły w P ary żu , kiedy K om isja S p ra w

C zesko-Słow ackich d ziała ją ca w ram a ch k o n feren c ji poko­

jow ej zaproponow ała odłączenie R usi P rz y k a rp a c k ie j od W ę­

g ier i jej p rzek azan ie pod opiekę C zechosłow acji. T akże roz­
graniczenie m iędzy S łow acją a W ęgram i dokonało się w edług

planów F ra n c ji, a w ięc m o c arstw a — w e w łasn y m zre sztą in ­

te re sie — popierającego Czechosłow ację. 'Ustalono w ięc, że w
ty m w y p ad k u w zględy dem ograficzne o d eg ra ją w iększą rolę
niż a rg u m e n ty gospodarcze, kom un ik acy jn e, a n a w e t geogra­

ficzne. In fo rm a cje te d ocierające do B udapesztu w yw oływ ały
w ielkie podniecenie i fale b u n tu . Pow szechne b y ły opinie

w sk azu jące n a rozbiór k r a ju poprzez odłączenie od niego te ­

ry to rió w rdzennie w ęgierskich, zam ieszkałych w d o d atk u w
przew adze przez W ęgrów 25.

W szystkie pow yżej sform ułow ane uw agi dotyczące za sa d ­

niczej zm iany sy tu a cji ludności, k tó ra z p a n u ją c e j — przed
w o jn ą — przeszła do pozycji u zn a n ej za poniżoną, odnoszą

się także do k ilk u m ilionów W ęgrów pyszniących s:ę fak tem

istn ien ia d u alistycznej m o n arch ii A ustro-W ęgierskiej, już w

sam ej nazw ie pokazującej m iejsce w n iej W ęgrów.

M niejszość w ęg ie rsk a (m adziarska) znalazła się w e w szy st­

kich p ań stw ach sąsiedzkich. J e j w ielkość obliczono od 2,5 do

38

3,5 m in osób, w tym n ajw ięc ej w R u m u n ii (1,4 — 1,7 m in),
C zechosłow acji (0,8 — 1 m in) i Jugo sław ii (0,5 m in). C echą

w y ró żn iającą tę m niejszość było m a n ifesto w an ie swego n ie­

zadow olenia oraz naro d o w ej odrębności, co w yrażało się ek s­

ponow aniem b ra k u w ięzi z a k tu a ln ie zam ieszkiw anym p a ń ­

stw em . M niejszość m a d zia rsk a sta n o w iła isto tn ie w ażny p ro ­

blem dla tych państw . S pory ru m u ń sk o -w ę g ie rsk ie podsyca­
ne przez n ac jonalistycznie usposobionych działaczy należały

do sta ły c h p u n k tó w różnych organizacji i stow arzyszeń z a j­

m ujący ch się och ro n ą p ra w m niejszości. Szczególnie d ra m a ­

tyczny przebieg m iały spory dotyczące refo rm y ro ln ej, k tó rą

R um uni zaczęli w prow adzać na nowo zdobytych te re n a c h od

30 lipca 1921 r., tj. w cztery dni po w ejściu w życie tr a k ta tu

w T rianon. S kargi w ęg iersk ie n a stronnicze z narodow ego

p u n k tu w idzenia stosow anie ustaw y o refo rm ie ro ln ej były
w k ilk u p rzy n a jm n ie j w y p ad k a ch

uzasadnione.

N iem niej

dram atyczny przebieg m iały w ęg ie rsk o -ru m u ń sk ie spory do­
tyczące tzw. optantów , a w ięc w y b o ru o b y w atelstw a przez

m ieszkańców zam ieszkujących te ry to ria , k tó re

po

w ojn ie

zm ieniły przynależność p aństw ow ą. K on cen tro w ały się one

na fo ru m L igi N arodów . E le m en ty dum y i arńDicji naro d o w ej
zarów no W ęgrów ja k i R um unów m ieszały się z in d y w id u ­
alnym i p ro testam i co do sposobu finansow ego u reg u lo w an ia

tych kw estii. P a ry sk i „Le T em ps” z 10 czerw ca 1928 r. ko­

m e n tu ją c k o le jn ą ru n d ę tych zm agań oraz

w y p raco w an ą

przez Radę Ligi N arodów kom prom isow ą fo rm u łę w y ra ża ł

nadzieję n a postęp w n egocjacjach aż do defityw nego roz­

strzygnięcia. Je śli zaś p e rtra k ta c je n ie dałyby rez u ltó tu , to

trzeba będzie skonstatow ać, że k o n flik t zastygł na poziom ie

sprzed dw óch lat, kiedy został uzn an y za niem ożliw y do za­

ła tw ien ia26.

S pory i w aśnie z p ań stw am i, k tó re ja k R um unia w eszły

w posiadanie ziem u w ażanych przez W ęgrów za bezsprzecz­

nie w ęgierskie, u tw ie rd z ały m asow e i silne w ty m k r a ju d ą ­
żenie do zm iany k ręp u ją c y c h k ra j tra k ta tó w . W iele czynni­

ków n a tu ry o biektyw nej spow odow ało, że W ęgry nie mogły

39

background image

odegrać w sto su n k ach m iędzynarodow ych o k resu m iędzyw o­

jennego poró w n y w aln ej z N iem cam i roli. N ie znaczy to, by
dążenie do „zrzucenia k a jd a n ” było ta m m n ie j pow szechne.
N ie k r y ł tego w y b itn y p o lity k w ęg ie rsk i 83-letni hr. A lb ert

Appony, k tó ry na fo ru m Z g rom adzenia Ligi N arodów w G e­

new ie 10 w rześn ia 1929 r. m ów ił: „Ł atw a to rzecz dla w szy­

stkich, co są p an a m i sy tu a cji deklam ow ać o b ra te rs tw ie pow ­
szechnym , ale jakże tru d n o w im ię te j O błudnej frazeologii
stłum ić w sobie uczucia, k tó ry c h żadna moc nie w ykorzeni
z duszy człow ieka. Z echciejcie w ejść w duszę w ęgierskiego

chłopca: m a on m apę przed sobą i w idzi n a niej resz tk i sw ej

daw n ej ojczyzny; czy nauczyciel może żądać od niego, ażeby

uznał, że to co się stało je st dobre? P rzypuśćm y, że zdoła m u

ów nauczyciel w ykazać, że k sz tałto w an ie E uropy na p o d sta ­
w ach narodow ościow ych w ym agało zrzeczenia się pew nych

tery to rió w . A le n iep rzy jaciel z a g arn ął ta k ż e obszary, gdzie

W ęgrzy sta n o w ią ogrom ną w iększość i za g arn ia jąc je pow oły­

w a ł się także na zasadę narodow ościow ą. Tego te n chłopak

w ęg iersk i nigdy nie zrozum ie (...) n a w e t gdyby się znalazł

nauczyciel, k tó ry zechciałby go przekonać, że w szystko to je st

w porządku. P rzeciw k o ta k ie m u nauczycielow i zresztą po d ­
niosłoby się w szystko, co w duszy dziecka je st szlachetne i
czyste...”.

W ęgrzy szczególnie w rogo odnosili się do Czechów. H e n ­

ry k B atow ski n ap isał naw et, że p o lity k a zagraniczna realizo­
w a n a w B udapeszcie by ła „przepojona fan a ty cz n ą n ie n aw iś­

cią do Czechów ”27. R ealizatorzy te j p ro p ag an d y m ogli zaw ­

sze liczyć n a pełne o ddanie sw ej m niejszości d ziałającej w

sposób oczyw isty przeciw ko sw ym n a jb ard zie j elem e n ta rn y m

interesom . S y tu ac ja pow yższa m oże służyć dla pozn an ia z a ­

w iły ch dróg, po ja k ich k roczyły p roblem y m niejszościow e.

Nie od rzeczy będzie w skazać, że p ostanow ienia dotyczące

religii, języka i narodow ości, k tó re Czechosłow acja m u siała

przyjąć 10 w rześn ia 1919 r. przy okazji p o dpisyw ania tr a k ta ­

tu pokojow ego z A u strią (Saint G erm ain), zostały n astęp n ie

pow tórzone w k o n sty tu cji. Z arazem Czechosłow acja cieszyła

40

się w ów czesnej E u ro p ie opinią p ań stw a dokładającego s ta ­

rań, by uciążliw e w w ielu p u n k ta c h p ostanow ienia dotyczą­

ce ochrony m niejszości w cielać do p ra k ty k i społeczno-poli­
tycznej p ań stw a. Szeroko rek la m o w an e b yły też a k ty p raw n e
in icjow ane przez rząd, a m a ją c e na celu p o p raw ę sy tu a cji

i, jeśli wolnoi użyć tego określenia, sam opoczucia m niejszości.

P rz y k ład e m m oże być tzw. u sta w a językow a z 1925 r., k tó ra
regulow ała używ anie języka w urzędach i sądach w zależ­
ności od liczby ludności zam ieszk u jącej d an y region. N a tej

p odstaw ie pow stało w iele pow iatów sądow ych, w k tó ry c h lu d ­

ność m ogła trak to w a ć sw ój język jako urzędow y na ró w n i

z ezesko-słow ackim .

N ie m ożna zatem stw ierdzić, że W ęgrom w C zechosłow a­

cji działa się krzy w d a, jeśli za podstaw ę przyjąć fo rm a ln o ­

p ra w n e a także fak ty c zn e u p raw n ie n ia m niejszości w ęg ie r­

skiej. Bez w ątp ie n ia też m niejszość ta m iała w C zechosłow a­

cji zdecydow anie w iększy za k res p raw politycznych niż Wę­
grzy w sw oim w łasn y m k ra ju . W ym owę posiada choćby to,

że na W ęgrzech w y b o ry do p a rla m e n tu odbyw ały się jaw nie,
co pozw alało a d m in istra c ji n a skuteczne „u k ieru n k o w y w a­

nie" głosów, zwłaszcza w środow iskach w iejskich. N a skład
Izby W yższej w yborcy w ogóle n ie m ieli żadnego w pływ u.
S tan te n k o n tra sto w a ł w sposób oczyw isty z u p raw n ie n iam i
p rzysługującym i W ęgrom zam ieszkałym w Czechosłow acji.

O dw oływ anie się do podobnych, zdaw ałoby się ew identnych

p rzy k ład ó w nie w pływ ało n a rozluźnienie w ięzów łączących

m niejszość w ęg iersk ą z an ty czesk ą p o lity k ą B udapesztu.

W zdecydow anie gorszej sy tu a cji znajdow ała się n a to ­

m ia st blisko półm ilionow a m niejszość w ęg ie rsk a w Ju g o s­

ław ii.''D ostrzegalne n a z e w n ątrz tru d n o ści uległy zw iększeniu,

gdy najw ażn iejsze stow arzyszenia k u ltu ra ln e W ęgrów zo sta­

ły po zam achu sta n u w 1929 r. zaw ieszone lub w ręcz ro zw ią­

zane. S ta ra n ia m niejszości w ęgierskiej o zatw ierdzenie n o ­
w ych sta tu tó w , dostosow anych do zm ienionej sy tu a cji w ew ­

n ętrz n ej, były z m iesiąca n a m iesiąc odkładane. Pogorszyły

się także w a ru n k i n a u k i w k lasach w ęgierskich w chodzą­

41

background image

cych w skład rządow ych szkół serbskich. S tała odm ow a u t­

w orzenia se m in a riu m nauczycielskiego pow odow ała w idocz­

n e zm niejszanie się liczby osób m ogących i m ając y ch praw o
n auczania. O ile m niejszość n iem iecka k o rzy sta ła z p raw a

decydow ania o sw ej przynależności narodow ościow ej, a w ięc

rodzice m ieli m ożność decydow ania o w yborze szkoły, o tyle

o przynależności do g ru p y w ęg ie rsk iej decydow ały w ładze
jugosłow iańskie, k tó re np. p rzy w yborze szkoły k iero w ały się
b rzm ieniem nazw iska. Dow olność w tym zakresie była pow o-
dem u w ielu bardzo silnie m an ifesto w an y ch konfliktów .

P o lity k ę m niejszościow ą rz ą d u w ęgierskiego m ożna uznać

za sy n te ty z u jąc ą elem en ty c h a ra k te ry sty c z n e dla pew n ej

g ru p y rządów , k tó re do sp ra w m niejszościow ych w przęgały

w łasny nacjonalizm . Chodziło o ta k ie sytu acje, kiedy u silnie
p o p iera się in te resy w łasn ej m niejszości z n a jd u ją ce j się w in ­

nym p aństw ie, a zarazem bezw zględnie i skutecznie zw alcza
się odm ienne narodow ości w e w łasnym ...

W ręcz przysłow iow a w ok resie m iędzyw ojennym w spół­

p raca n iem iecko-w ęgierska obejm ow ała ta k że sp raw y m n ie j­
szościowe, zw łaszcza jeśli m ogły być w yzy sk an e jako czynnik
rozsadzający system w ersalsk i, ale za w y ją tk ie m losu m n ie j­

szości niem ieckiej n a W ęgrzech. W spraw ie te j politycy w ę ­

gierscy różnych zresztą o rien tacji w ykazyw ali dużą sta n o w ­

czość i konsekw encję.

N iem cy na W ęgrzech stan o w ili stosunkow o silną liczebnie

(około 600 tys.) i procentow o (około 7%) część obyw ateli lego

p ań stw a. Mimo w ielu tra d y c y jn y c h i w spółczesnych nici ł ą ­

czących Rzeszę i W ęgry sy tu a cja m niejszości n iem ieckiej by ­
ła dość tru d n a . In te n sy w n a m ad zia ry z ac ja prow adzona już
za cz a só w , CK M onarchii uległa tylk o pew n em u zelżeniu w

czasie w ojny. Pow rócono do niej z tym w iększą siłą, że po­
lity k a m ad ziary zacji została u zn an a za w ażny czynnik „w ew ­
n ętrz n ej konso lid acji” okrojonego pań stw a. U tw orzony po
w ojnie re so rt do sp ra w narodow ości, k iero w an y zresztą przez

prof. Ja k o b a B leyera — w ybitnego przyw ódcę N iem ców w ę ­

gierskich — został skasow any już w 1922 r. P rzeciw d ziałan iu

42

czynników oficjalnych przypisyw ano także elim inację r e p r e ­

zentacji m niejszości n iem ieckiej z p a rla m e n tu w ęgierskiego.
T ak w ięc je d y n a licząca się m niejszość na W ęgrzech (drudzy
z kolei Słow acy stanow ili niespełna 2% o byw ateli) nie k orzy­

stała w łaściw ie z żadnych specjaln y ch upraw n ień . U tw orzona

w 1924 r. przy surow ym re g u la m in ie jedyna organ izacja o

w y bitnie ku ltu raln o -sp o łeczn y m a nie politycznym c h a ra k te ­

rze rozw ijała się pod kiero w n ictw em G u staw a G ratza, cie­
szącego się zaufaniem rządu.

W N iem czech k ilk a k ro tn ie podejm ow ano pró b y zm iany

istn iejące j sytu acji. S tosunkow o n ajsiln iejsz y nacisk n a rząd

w ęg iersk i uczyniono n a p o czątk u 1928 r., kiedy w B erlin ie

dość g w ałtow nie grom adzono arg u m e n ty u zasad n iając op ła­
calność w stą p ie n ia N iem iec do Ligi N arodów . O chrona p ra w

m niejszości by ła w tym k o n tek ście eksp lo ato w an a przez p u ­
blicystykę n iem iecką n a w e t p onad u zasadnioną m iarę. D om i­

now ały rozw ażania raczej ogólnego c h a ra k te ru , choć po n ie ­
pow odzeniu nadzw yczajnego- zgrom adzenia Ligi

w

m a rc u

1926 r. zaczął się w zm ożony a ta k p rasy n iem ieckiej w łaśn ie
n a położenie m niejszości niem ieckiej na W ęgrzech.

A kcja ta rozpoczęła się w lu ty m 1928 r., k ie d y k a n c le rz

H ans L u th e r p rz y ją ł czołowego działacza m niejszości niem iec­

kiej n a W ęgrzech, prof. Ja k o b a B leyera, k tó ry w kontekście
ro zw ija jąc ej się w Rzeszy ak c ji n a rzecz m niejszości suge­
ro w ał szersze u k az an ie i w yzy sk an ie ucisku N iem ców na W ę­
grzech. W k w ie tn iu i m a ju 1926 r. ukazało się w perio d y k ach
niem ieckich 50 a rty k u łó w n a te m a t ucisku m niejszości n ie ­

m ieckiej na W ęgrzech. P odn iecen i ty m i te k sta m i p rz e d sta ­
w iciele p a rtii praw icow ych podejm ow ali podróże, by naocz­
nie przekonać się o istn iejący m sta n ie rzeczy. Ich g en e raln e
n astaw ie n ie do pro b lem u pozw alało z góry przew idzieć w y ­
niki ta k ich pereg ry n acji. Rosła w ięc liczba a tak ó w i w rogich
W ęgrom w ystąpień. Częściowo tylko skuteczną p ró b ą p rz e ­
cięcia te j sp irali był ostry p ro test, ja k i poseł w ęg ie rsk i w
B erlinie, K olom an K än y a złożył w A usw ärtiges A m t w p a ź ­
d ziern ik u 1926 r. Ź ródła k o n flik tu nie zostały je d n ak u su n ię­

43

background image

te. D latego też w la ta c h n astęp n y c h ponow nie pojaw iły się

ste ro w a n e ak c je an ty w ę g ie rsk ie (choć już nie n a ta k ą skalę)

o raz m ity g u jąc e je p ro te sty dyplom atyczne. J a k w szędzie,
szczególnie w iele w zajem n y ch k o n flik tó w w y zw alała p o lity ­

k a ośw iatow a a także gospodarcza. Tę o sta tn ią w łaśnie sferę

politycy w ęgierscy u znaw ali n a w e t za bard ziej niebezpieczną

d la W ęgier niż działalność o św ia to w o -k u ltu ra ln a28.

c. W łochy

W św iadom ości potocznej E uropejczyków Włosi

b y n a j­

m niej nie w y stę p u ją jako sp e cja ln i gnębieiele sw ych sto su n ­

kow o nielicznych zresztą m niejszości. Je śli się o nich m ów i,
to raczej w k ontekście zdecydow anej postaw y M ussolinie-
go, k tó ry nie uległ Rzeszy w zw iązku z ita lia n iz acją G órnej

A dygi zam ieszkałej w sporym procencie przez N iem ców. T y m ­
czasem ju ż na w stępie trz e b a odw ołać się do opinii H en ry k a
B atow skiego, k tó ry na m arginesie w y ró ż n ia jąc e detalicznych

studiów n ad dekom pozycją A ustro-W ęgier doszedł do p rze­

konan ia, że ,,spośród w szy stk ich m niejszości narodow ych na
obszarze p a ń stw suk cesy jn y ch najgorszy był chyba los tych
m niejszości w faszystow skich W łoszech. Z arów no niem ieccy

południow i Tyrolczycy, ja k Słow eńcy i C horw aci w ta k zw a­

n ej przez W łochów W enecji J u lijsk ie j posiadali w p o ró w n a­

n iu ze w szy stk im i innym i m niejszościam i w E u ro p ie Ś ro d ­

kow ej po r. 1918 n ajm n ie jsze p ra w a w zakresie ochrony ję ­

zyka i k u ltu ry narodow ej, a w p o ró w n a n iu ze stan em sprzed
ro k u 1918 także m niejsze niż m ieli W łosi pod rzą d am i a u ­
stria c k im i”29.

Z p u n k tu w idzenia losów m niejszości zam ieszkujących

Ita lię pierw szorzędne znaczenie m ia ła o b iektyw nym i p rze­
sła n k am i w a ru n k o w a n a w spó ln o ta in teresó w niem iecko-w łos-

kich, k tó re za in te re so w an e b y ły rozbiciem sy stem u w e rsa l­
skiego. N iem ieckie m otyw y tego działania są na ogół dobrze
znane. Włosi n ato m ia st w ychodzili z W ielkiej W ojny z p rze­

44

św iadczeniem oszustw a, jakiego dopuścili się w obec nich p rze d ,

staw iciele „pozostałych” m ocarstw . P erso n ifik a c ja i k o n k re ­
ty zacja niechęci, m oże n a w e t nienaw iści o bracała się w okół

C lem enceau i F ra n c ji. Szerm ow ano poglądem , że system

w e rsa lsk i niezasłużenie w ynosił

m iędzynarodow ą

pozycję

F ra n c ji kosztem „łacińskiej sio s try ”. M niem anie to, z n a jd u ją ­
ce zresztą dobrą pożyw kę w rozdziale kolo n ialn ej

schedy

N iem iec i T u rc ji, z k tó re j Włosi zostali de facto „w ym ane­

w ro w a n i”, było coraz tru d n ie jsz e do to now ania w obliczu roz­

w o ju faszyzm u, pęczniejącego za sp ra w ą frazeologii n ac jo n a­

listycznej. N im je d n ak spełnił się w p aź d ziern ik u 1922 r.

m arsz n a Rzym lib e ra ln y rzą d w łoski u k u ł i rozpow szechnił

teorię „kalekiego zw ycięstw a”, postaw ił w fo rm ie oficjalnej

potrzebę isto tn ej rew izji T ra k ta tu W ersalskiego i całego stw o­

rzonego przezeń system u

stosunków

m iędzynarodow ych30.

'R zym w ięc już w 1919 r. w p row adził na are n ę p o lity k i eu ro ­

p ejsk ie j p roblem „rew izjo n izm u ”, k tó ry z kolei sta n o w ił k a ­
m ień w ęgielny i istotę w szelkich poczynań zarów no II ja k

i III Rzeszy.

P rzejm o w an ie G órnej Adygi, zw anej

też P ołudniow ym

T yrolem w e w ład a n ie Ita lii dokonyw ało się p rzy daleko id ą ­

cych za pew nieniach ze stro n y rządu, że obca m u je st w szelka

in te n cja w y n a ra d a w ia n ia ludności n iem ieckiej tam zam iesz­

kałej. M in ister S praw Z agranicznych Tom m aso T itto n i 27

w rześn ia 1919 r. zapew niał w Izbie D eputow anych, że „ludy

innych narodow ości z n am i złączone w iedzą, iż brzydzim y
się w szelkiej idei ucisku lu b w y n arad a w ian ia , że ich język
i in sty tu c je k u ltu ra ln e b ęd ą uszanow ane, że ich rep re z e n ­
ta n ci ad m in istra c y jn i u ży w a ją w szelkich p ra w naszego li­
beralnego i dem okratycznego ustaw o d aw stw a, że ich d ep u to ­
w an i polityczni zn a jd ą serdeczne przyjęcie w p arla m en c ie

w łoskim , w k tó ry m będ ą w ysłu ch an i z szacunkiem , kiedy

m ów ią w im ien iu re p rez en to w an e j lud n o ści”. W łoski m in i­
ste r zapew niał ludność G órnej Adygi, że nigdy nie zazna ona
prześladow ań, jak ich dopuszczała się n a ty m te re n ie a d m in i­

stra c ja d u alistycznej m o n a rc h ii31.

45

background image

Z apew n ien ia te, realizow ane nie bez tru d n o ści w w a ru n ­

kach in stalo w a n ia się now ej a d m in istra c ji n a obszarach

„w yzw olonych” stra c iły na znaczeniu w ra z z dojściem fa ­

szyzm u do w ładzy. S ilna w ład za p o sz u k u jąc a w e w szelkich

dziedzinach życia zbiorow ego jedności ogółu lub p rzy n a jm n ie j
zdecydow anie w iększej liczby obyw ateli zasadniczo zaprze­
czała istn ien iu ja k ich k o lw iek m niejszości w Italii. N a zarzu ­

ty „ b ra k u p rec y zji” sta w ian e na fo ru m m iędzynarodow ym

odpow iadano, że w ponad 40-m ilionowym , jed n o lity m n a ro ­
dowo p ań stw ie w łoskim ludność p o słu g u jąca się językam i sło­

w iań sk im i ledw ie przew yższała 1% (około 450 tys. osób), n ie­

m ieckim zaś 0,5% (210 tys.).

F aszyzm uznał każdy w ew n ętrz n y p rze jaw zbiorow ego ży­

cia m niejszości za szkodliw y, za a k t n ie p rz y jaz n y w zględem
państw ow ości w łoskiej. W ciągu k ilk u la t, zw łaszcza zaś 1926-

-1927 a d m in istra c ja p o słu g u jąc się także s tru k tu ra m i p a r ty j­

nym i doprow adziła do lik w id a cji w szelkich o rganizacji m n ie j­

szościow ych. Ja k ik o lw ie k p rz e ja w zbiorow ej działalności, choć­

by p rze d staw ie n ie te a tra ln e , w y w oływ ał k o n tra k c ję w ładz,
k tó re uznały, że sy tu a cja w sek to rze m niejszości została cał­

kow icie opanow ana. F o rm a ln y c h p o d sta w do takiego d ziała­
n ia do starczały d ek re ty i u sta w y elim in u jąc e z życia zbiorow e­

go p ań stw a w łoskiego in n e niż faszystow skie in sty tu c je , sto­
w arzyszenia, organizacje. D ek ret k ró lew sk i z 6 listo p ad a

1926 r. w yposażył p refek tó w w p raw o rozw iązyw ania k aż­

dego stow arzyszenia, o ile jego działalność b y ła sprzeczna

z u stro je m pań stw a. Zagrożone k a rą od 3 m iesięcy do 5 la t
w ięzienia było noszenie p u bliczne oznak jakiegoś sto w a rz y ­

szenia, o ile tow arzyszyła te j m a n ife sta c ji in te n c ja p rzeciw na

u stro jo w i n arodow em u zaprow adzonem u w państw ie.

U żyw anie języka niem ieckiego lub słow iańskiego w pro ce­

durze sądow ej zostało zakazane d ek re tem z 5 p aźd ziern ik a
1925 r., k tó ry u znaw ał na całym te ry to riu m p ań stw a w y łącz­

nie język w łoski jako język ro zp raw i p ro ce d u ry sądow ej. W
raz ie nieznajom ości języka w łoskiego stro n a m u sia ła posługi­
w ać się tłum aczem sądow ym sp ecjaln ie opłacanym lu b w r a ­

"

46

zie ubóstw a przydzielonym z urzędu.

W k ilk u d ek re tac h k ró lew sk ich i innych ak ta c h p ra w n o -

ad m in istra cy jn y c h w y d an y ch w la ta c h 1926—1928 „uporząd­
kow ano” p erso n alia osób należących do m niejszości. O bow iąz­
kowi zm iany podlegały te nazw iska, k tó re: 1. uległy p rz e tłu ­
m aczeniu na inny język lu b zm ianie przez obcą o rtografię
albo przez d odanie obcej końców ki; 2. pochodzą od m iejsco­
wości, k tó ry ch nazw a została przetłu m aczo n a na obcy język.

N owe nazw isko w b rzm ien iu w łoskim m usiało odpow ia­

dać daw n em u b rzm ien iu słow iańskiem u lu b n iem ieckiem u i
być tylko jego „p o w ro tn ą” zam ian ą na rzekom o au ten ty c z n ą
ongiś nazw ę w łoską. R ów nolegle do te j ak c ji p row adzonej z

urzędu rozw inięto szeroką k am p an ię dobrow olnej ita lia n iz acji
nazw isk, k tó re j efek ty w fo rm ie w ykazów publikow ano w

regionalnej prasie.

W okół zm iany nazw isk, zakazu n ad a w an ia now orodkom

imion, k tó ry ch urzędnicy sta n u cyw ilnego nie znajd o w ali w

języku i k a len d a rz u w łoskim , toczyła się w ielo n u rto w a walka..

Różnym i form am i op o ru c h a rak te ry z o w a ła się zw łaszcza lu d ­

ność niem ieckojęzyczna, jak k o lw iek konsul g en eraln y R P w

M ediolanie J. G orzechow ski w połow ie 1931 r. pisał, że język
niem iecki został całkow icie w y ru g o w an y „z życia i użycia”32.

W ym ow nym w yrazem zm agań b yły n ag ro b k i na cm en ta­

rzach opatrzone jedynie d atam i n aro d z in i śm ierci, gdyż obo­

w iązyw ał zakaz um ieszczania napisów w języku niem ieckim .

Wobec napisów w łoskich w ielu w yrażało sprzeciw . Dochodzi­

ło n aw e t do p ró b w ym uszania zm iany nazw isk i im ion na

płytach n agrobnych w cześniej pow stałych.

P ra sa regionalna, dobrze rozw in ięta n a om aw ianych te ­

ren ach p rzed I w o jn ą św iatow ą, uległa stopniow ej likw idacji.
Zaw zięty opór ze stro n y m niejszości n iem ieckiej doprow adził

do tego, że w połow ie dw udziestolecia ukazyw ały się jeszcze
dwa dzienniki („D olom itese” oraz „A lpenzeitung”), ale re d a ­
gow ane były w d uchu czysto faszystow skim jako dzienniki

urzędowe. W szelkie in n e fo rm y ed y to rsk ie w języ k u innym

niż w łoski były zakazane. F o ldery tu ry sty c zn o -in fo rm a cy jn e

47

background image

dru k o w a n e w obcych ję zy k a ch m u siały być o patrzone n a d ru ­

kiem „dla u ży tk u za g ran icy ”.

W p aź d ziern ik u 1930 r. została za m k n ię ta o sta tn ia na te ­

ry to riu m W łoch słow iańska szkoła m niejszościow a. D ziałała

ona pod w ezw aniem św. Ja k u b a w T rieście g ru p u ją c 900 ucz­

niów. B yła to re p re s ja za zam ach

bom bow y n a re d a k cję

„ to p o lo di T rie ste ”, choć uczniow ie i nauczyciele — ja k do­
w iódł tego proces sądow y zakończony k a rą śm ierci dla 1
zam achow ców — nie m ieli ze sp ra w ą bezpośredniego zw iąz­

ku. N ie ty lko zaprzestano n au k i języka słow iańskiego, ale

ta k ż e skutecznie elim inow ano te n język z n a u k i religii, chó­
rów kościelnych itp. Od stro n y fo rm a ln e j pro b lem został u re ­
gulow any d ek re te m k ró lew sk im z 5 k w ie tn ia 1923 r., gdzie
p rzy ję to że „...we w szystkich szkołach elem e n ta rn y c h K ró ­

le stw a n a u k a je st u d zielan a w języku p ań stw o w y m ”.

E w id en tn ie n a g a n n a — z p u n k tu w id zen ia obow iązujących

w okresie m iędzyw ojennym zasad w spółżycia w iększości i

m niejszości w o b ręb ie jednego p a ń stw a — działalność w ład z

Ita lii nie podlegała n a p ię tn o w a n iu Ligi N arodów . Po p ro stu
W łosi byli w olni od zobow iązań w dziedzinie p raw n o -m ię­

dzynarodow ej ochrony m niejszości i w ręcz nie m ogli zgodzić
się na uw zględnienie jak ich k o lw iek uw ag z tego ty tu łu , sko­
ro p ro b lem m niejszości został przez nich sam ych u zn a n y za
zlikw idow any.

Los k ilk u s e t tysięcy Słow eńców , C horw atów i N iem ców

zam ieszkujących Italię nie znalazł ta k że godniejszego m iejsca

w sto su n k ach d w u stro n n y ch . K ażda p ró b a podejm o w an a w

B elgradzie, B erlinie czy W iedniu w y zw alała n adzw yczajnie

silne riposty M ussoliniego, zaw sze skorego do „pobrzękiw ania

szabelką”. T ak

było dla p rz y k ła d u w lu ty m 1926 r., kiedy

p re m ie r k rajo w y rzą d u B a w arii H eld sk ry ty k o w ał w L a n d ­
ta g u politykę w łoską ciem iężącą ludność niem iecką w P o ­
łudniow ym T yrolu. M ussolini zareagow ał g w ałto w n ą rip o stą

z try b u n y izby d eputow anych, od m aw iając N iem com p raw a
in g ero w an ia w sp raw y w e w n ętrz n e W łoch. Włosi bow iem

ludność G órnej A dygi tra k to w a li n a ró w n i z pozostałym i

48

obyw atelam i w p aństw ie, a w ięc podlegała ona ró w n y m p r a ­

wom i obow iązkom . M ussolini stw ierdził też, że po zaw arciu

um ow y han d lo w ej N iem cy — ja k n a um ów iony sygnał —

wszczęli k am p an ię antyw łoską, zw łaszcza w sp raw ie m n ie j­
szości. P rz estrz eg ał p rzed je j k o ntynuow aniem , gdyż w razie

potrzeby W łochy zdolne są ponieść swój tró jk o lo ro w y sz tan ­
dar ta k że poza B ren n er. Do polem iki w łączył się także S tre -

sem ann, k tó ry ju ż trzy dni później odpow iadał z ła w R eich­
stagu w łoskiem u Duce, dzierżącem u w ówczas także tek ę

m in istra sp raw zagranicznych. S tre sem an n n ie p o d d ając w
w ątpliw ość suw erenności W łoch n ad G órną A dygą przypom ­

niał przyrzeczenia daw an e T yrolczykom w 1919 r., że ich

p raw a k u ltu ra ln e , językow e i relig ijn e będ ą p rzestrzegane.

Je d n ak ż e rząd M ussoliniego zignorow ał te obietnice i p rz y ­

stą p ił do ita lia n iz acji G órnej Adygi, co w yw ołało oburzenie
niem ieckiej opinii publicznej. P rzy p isy w an ie rządow i in sp i­

ru ją c e j roli w tym w zględzie, podobnie ja k in sy n u a cje o d ­
noszące się do niem ieckich pró b kw estio n o w an ia g ran ic y na
B rennerze, uznał S tre sem an n za nieuzasadnione. Ju ż n a s tę p ­

nego dnia, a w ięc 10 lutego M ussolini w senacie ośw iadczył,
że W łosi nie zam ierzają zm ienić sw ej p o lityki w obec lu d n o ś­
ci zam ieszkującej G órną A dygę33.

Jeszcze m n ie j efe k ty w n e okazyw ały się p ro te sty podnoszo­

ne w A u strii. R elaty w n ie najw ięk szy m rezonansem m iędzy­

narodow ym odbiła się d y sk u sja w lu ty m 1928 r. w a u s tria c ­
kim se jm ik u tryolskim , gdzie n ap iętn o w an o politykę Włoch
w zw iązku z odm ow ą zgody n a n a u k ę -re lig ii w języ k u n ie ­
m ieckim . Mówcy n aw iązu jąc do u tw o rzen ia pam iątkow ego

k rajow ego m ed alu w ojennego w skazyw ali, że będzie o n łącz-

m ieckim . Mówcy naw ią zu jąc do utw orzenia^ pam iątkow ego

cznym n apom nieniem krzy w d y w yrząd zo n ej T yrolow i. P rz e ­

m ów ienia u trzy m an e były w ostrym , anty w ło sk im tonie. P o­

seł w łoski w W iedniu A u riti in te rw e n io w ał u k an c le rz a Sei-

pla, k tó ry odw ołał się do u p raw n ie ń posłów ko rzy stający ch
z w olności słowa. O dpow iedź ta, stosunkow o ostra, zw łasz­

cza że k an c le rz w sto su n k u do W łoch nigdy zbyt stanow cze­

49

background image

go to n u nie używ ał, nie zadow oliła pew n ej gru p y posłów,

któ rzy podjęli dy sk u sję na fo ru m p a rla m e n tu w iedeńskiego.

A tak o w an y k a n c le rz b ro n ił sw ej dotychczasow ej linii p o stę­

pow ania p o d k reślając, że om aw ian y p roblem je st m im o w szy­

stko m ieszaniem się w w e w n ętrz n e sp raw y w łoskie. O dsuw ał

też sugestie sk iero w an ia odpow iedniej skargi do R ady Ligi

N arodów , k tó ra m ogłaby A u strię „drogo

kosztow ać”

przy

rów noczesnym b ra k u w idoków n a pozytyw ne efekty. Ceniąc

zarazem in sty tu cję genew ską' nie chciałby p rze d k ład a ć n a jej
fo ru m sp raw m a jąc y ch w szelkie znam iona m a n ifesta cji. P o ­

zostało w te j sy tu a cji jedynie odw ołanie się do rz ą d u w łos­
kiego, by głośne już sk a rg i i żale zechciał w ysłuchać. P onow ­
n ie w ziął w obronę posłów se jm ik u tyrolskiego, k tó ry m —
k an c le rz stojący na czele w olnego n a ro d u — nie mógł za­

bronić sw obodnego w y ra ża n ia sw oich myśli.

R eferu jący tę dy sk u sję poseł RT? w W iedniu K arol B ader

zw rócił uw agę na szersze jej u w aru n k o w an ia , k tó re łączył z

pobytem Seipla w P ra d ze i z pew nym zaostrzeniem , za s p r a ­

w ą Benesza, stosunków au striac k o -w ęg iersk ic h na te m a t B ur-

gelandu. P oniew aż W ęgry pozostaw ały w dobrych sto su n ­

kac h z W łocham i, przeto m im o w oli ostrzejszy k u rs A u strii
w sto su n k u do W ęgier w y ra ził się w ostrzejszym tonie S eipla
w obec W łoch3,1.

P ow yżej zrefero w an a w y m ia n a opinii w y ra źn ie pokazała

defensyw ny c h a ra k te r w y stą p ień nie tylk o p rem iera, ale ta k ­
że innych p rzed staw icieli rzą d u A ustrii. Cały pro b lem sp ro ­

w adzał się do tego, że A u stria by ła p ań stw em zbyt słabym ,

u w ik ła n y m w w iele tru d n y c h spraw , zw łaszcza n a tu ry gos­

podarczej, choć także w ew n ątrz p o lity c zn e j, by an tagonizo­

w ać sw e sto su n k i z Ita lią sp o ram i w okół m niejszości n a ro ­

dowych. N a dom iar w szystkiego splot czynników m ięd zy n aro ­

dow ych w yniósł w k ró tc e M ussoliniego do roli pierw szego

obrońcy niepodległości A ustrii. M ilczenie W iednia z n a jd u je

w ięc pełne uzasad n ien ie w p olityce p ań stw a m ającego o k re­

śloną h ie ra rc h ię w ażności. Po p ro stu sp raw y m niejszości u p la ­

sow ały się w A u strii na pośledniejszym m iejscu.

50

Z rów nie tru d n e j, okresow o d ram a ty cz n ie złożonej s y tu a ­

cji w ew n ętrzn ej w ynikało „m ilczenie” Jugosłow ian, choć pow ­

szechnie znano przym usow e ita lia n iz o w a n ie ludności słow iań­

skiej zam ieszkującej W łochy35. M ilczenie to w y n ik ało ze s ta ­

łego szachow ania Ju g o sław ii ze stro n y W łoch na tle k o n flik ­

tów w ew n ętrzn y ch rozsadzających państw o. P ow szechnie bo­

w iem w iedziano o m n ie j lu b b ard z iej ja w n y c h sym p atiach
R zym u dla k ato lick ich C horw atów , k tó ry ch oficjalna p o lity ­
ka p ań stw a jugosłow iańskiego — m ów iąc łagodnie — nie sa­
tysfakcjonow ała. C hodzi o to, że w o rg an iz u jąc y m się K ró ­
lestw ie Serbów , C horw atów i S łow eńców (K rólestw o SHS)
dom inującą pozycję w p ań stw ie zdobyli S erbow ie. A le z a ra ­
zem ich pozycja była o tyle tru d n a , że z 12,5 m in obyw ateli

p raw o sław n y ch Serbów było około jed n ej trzeciej (4,5 min).

Sięgnięto w ięc do fo rm u ły w iększościow ego n a ro d u rzą d zą­
cego, złożonego z Serbów oraz C horw atów i Słow eńców opo­

w iadających się za o rie n ta c ją jugosłow iańską. Ja k k o lw iek
nie m ożna na te j p odstaw ie w yciągać zb y t daleko idących

w niosków (choćby dlatego, że nie w iadom o, ilu spośród ow e­

go „w iększościowego n aro d u rządzącego”, zw łaszcza w śród

C horw atów , opow iadało się za o rie n ta c ją jugosłow iańską!), to

jed n ak k o m b in a cja ta sta n o w iła szczególnie dla S erbów legi­

ty m ację dla spełn ian ia przez nich uprzy w ilejo w an ej roli w

państw ie.

Z ew nętrznym i fo rm aln y m w y razem tego sta n u rzeczy

była u sta w a z 3 paźd ziern ik a 1929 r. o zm ianie nazw y p a ń ­
stw a. M iejsce K ró lestw a Serbów , C horw atów i Słow eńców

zajęło K rólestw o Jugosław ii. P rzep ro w ad zo n a rów nocześnie
refo rm a podziału te ry to ria ln o -a d m in istra c y jn e g o zm ierzała w

k ie ru n k u za ta rc ia h istorycznie u k ształto w an y ch g ran ic m ię­

dzy poszczególnym i n aro d a m i i te ry to ria m i narodow ym i. Z

politycznego p u n k tu w idzenia refo rm a zm ierzała do dalszej,

jeszcze w y ra źn iejsz ej niż poprzednio dom inacji Serbów . Owa

serbizacja k r a ju d o konująca si% w atm o sferze poniżania in ­
nych narodów była szczególnie dotkliw ie p rzy jm o w an a przez
C horw atów i Słow eńców , poprzednio w ym ienionych w n a z ­

51

background image

w ie p ań stw a. R ozszerzająca się niechęć i nienaw iść do kół

rządzących, d w o ru a ta k ż e S erbów ja k o ta k ich

sta ła

się

udziałem pozostałych n arodów i g ru p etnicznych w chodzą­

cych w skład p a ń stw a jugosłow iańskiego. Szczególnie a k ty w ­

ni byli se p araty ści chorw accy, któ rzy cieszyli się poparciem

około cz w artej części o byw ateli p a ń s tw a 36.

M nożące się k o n flik ty w ew n ętrz n e m ogły ulec w idocznem u

w zm ożeniu i nasilen iu , jeśliby np. sep araty ści chorw accy doz­

nali w yraźnego poparcia ze stro n y Italii, gdzie niezm iennie
przecież m iano w p am ięci „ p ra w a ” do D alm acji, w łączonej
w 1919 r. w obszar Ju g o sław ii jed y n ie z pow odu „k a p ry su ”

W oodrow W ilsona... Ja k o tako fu n k cjo n o w a ły stosunki w łos-

k o -ju g o sło w iań sk ie w porcie R ijeka (Fiunre), także w n ie­

odległej przeszłości będącym te re n em n aw e t k rw a w y ch ko n ­
flik tó w . U stabilizow ały się też w p ły w y w łoskie w A lbanii, z

k tó re j Ju g o sław ia w o lała zrezygnow ać w im ię spokoju nad
M orzem A driatyckim . Je śli w ięc w R zym ie zajm ow ano się

publicznie p ro b lem am i w ew n ętrz n y m i Jugosław ii,

to m .in.

dla przyp o m n ien ia o istn iejący c h m ożliw ościach w y g ry w an ia

sp ra w m niejszościow ych.

W sum ie rzecz b io rąc m ilczeli w szyscy, także N iem cy. Na

podłożu p o lityki rew izjonistycznej ukształtow ana zbieżność

interesó w Włoch i N iem iec była n a ty le znacząca, że „zam ­
k n ę ła oczy” B erlinow i n a ita lia n iz ację G órnej Adygi. B a d a­

jąc tę p ro b lem aty k ę T adeusz W alichnow ski n apisał naw et,
że choć „Włosi prow okow ali N iem ców przy każdej o k az ji”,
to je d n ak m iędzy B erlinem a R zym em nie było n aw e t not
p ro testac y jn y ch . „Niemcy ograniczyli się do głębokiej p e n e ­

tra c ji w yw iadow czej te re n u G órnej Adygi, z czego n ajm n ie j

korzyści m iała ta m te jsza ludność niem ieckojęzyczna. In fo r­

m a c je i k o m e n tarze p raso w e podsycały w p raw dzie ducha

niem ieckiego, ale poza rozw ażania historyczne, socjologiczne
i k u ltu ra ln e n ie w ychodzono, by nie drażnić przyw ódców
faszystow skich W łoch”37.

Iii. DYLEMATY NA TLE OCHRONY MNIEJ­

SZOŚCI W LIDZE NARODÓW

G łów nym

te re n em

p raw n o -m ięd zy n aro d o w ej

ochrony

m niejszości n arodow ych była L iga N arodów . Stosunkow o li ­

czni zw olennicy w yraźnego rozszerzania u p ra w n ie ń m n ie j­
szościowych przez cały okres m iędzyw ojenny pod k reślali, że

zajm ow anie się losem m niejszości należy do najw iększych

zadań te j organizacji. Tym sam ym p ro b lem aty k ę m niejszoś­

ciową s ta ra li się oni u m iejscaw iać na ró w n i z naczelnym i

pow innościam i Ligi N arodów , ja k zabezpieczenie św ia ta przed

now ą w o jn ą poprzez postęp w ro zb ro jen iu przy jednoczes­
nym rozw oju m etod pokojow ego rozstrzy g an ia sporów m ię ­
dzynarodow ych.

Liga N arodów , m a jąc poruczoną przez tr a k ta ty pokojow e

opiekę n a d m niejszościam i rasow ym i, re lig ijn y m i i językow y­
mi, sta n ę ła w obliczu — ja k się rychło pokazało — nie p rze­
zwyciężonego dylem atu. Spodziew ano się lu b p rz y n a jm n ie j
zakładano, że Liga N arodów zdoła stw orzyć syntezę o b ejm u ­
jącą dw a podstaw ow e, ja k k o lw iek nie je d y n e kom ponenty

tego zagadnienia. Z jed n ej stro n y były to in te re sy różnych
m niejszości rasow ych, językow ych i relig ijn y ch , z dru g iej zaś

w cale nie m niej w ażkie, różnie pojm ow ane in te resy p ań stw a

przez nie zam ieszkiw anego. W szelkie próby a rb itra ln e g o u z­

nania p ry m a tu je d n ej ze stro n tego zagadnienia kończyły się
opozycyjną k o nsolidacją drugiej... P raw idłow ość tę m ożna
odnieść ta k że do aktyw ności na polu m niejszościow ym in sty ­
tucji g en e w sk ie j1.

N iezależnie od R ady Ligi oraz jej ciała pom ocniczego, tzw.

K om itetu T rzech, sp raw am i m niejszości zajm ow ano się k il­

kanaście razy w czasie dorocznych zgrom adzeń, a ta k że w
różnych ogniw ach S e k re ta ria tu , w tym zwłaszcza specjalnej

Sekcji K om isji A d m in istracy jn y ch i M niejszości. K ierow ali
nią N orw eg E rik A. C olban (1919— 1927) oraz H iszpan P ablo

de A zcśrate Y Florez. W ok resie zm iany n a sta n o w isk u , d y ­

53

background image

re k to ra sekcji pracow ało w niej 16 osób, w tym 11 na od­
cinku sp raw m niejszościow ych. Zespół ten, szczególnie zaś

k ie ru ją c y nim dyrek to rzy , w g p rzesad n ie pozytyw nej opinii

M arie-R enee M outón cieszył się pow szechnym szacunkiem

jako „zw iastuni now ej E u ro p y ”. Z daniem tego a u to ra zaró w ­

no przed staw iciele poszczególnych rządów objętych system em
ochrony m niejszości, ja k i przyw ódcy m niejszości u znaw ali

ich au to ry te t. N iektórzy z w spółczesnych określali ich jako

„praw dziw ych żołnierzy A rm ii Z b aw ie n ia”2.

R ozległą działalność Ligi N arodów na polu ochrony m n ie j­

szości m ożna ukazać z uw zględnieniem w ątpliw ości i sp rz e ­

czności, ja k ie tow arzyszyły już od za ran ia pow stan ia tego sy­
stem u. W pierw szym rzędzie spierano się o cele, ja k ie p rzy ­
św iecać m iały ak c ji Ligi N arodów w dziedzinie p ro tek c ji

m niejszości. W śród dalszych, zasadniczych w ątp liw o ści roz­
trzą san y c h przy okazji fu n k cjo n o w a n ia tego system u po d ­

k reślano, że za jego pom ocą o tw ie ra ła się m ożliw ość in g e re n ­

cji w w ew n ętrz n e sp raw y p a ń stw a posiadającego m niejszości.

P rzeciw ko n aru sz an iu przez p ań stw a trzecie, choć pod firm ą
Ligi N arodów , su w eren n y c h p ra w p ań stw m niejszościow ych

p ow stała w śró d tych o sta tn ic h bardzo silna opozycja. W zm a­

cniało ją to, że — jak o tym już pisano — jedynie część

p a ń stw eu ro p e jsk ic h została zobligow ana do przyjęcia zobo­
w iąz ań w dziedzinie ochrony m niejszości, podczas gdy w ie-

loetniczność by ła w zasadzie zjaw iskiem pow szechnym . S to p ­
niowo, zw łaszcza na przełom ie la t 20- i 30-tych rósł w siłę

opór przeciw ko realizo w an ej pod nadzorem Ligi N arodów

ochronie p ra w m niejszości narodow ych.

Szczególnie często rozw ażano p roblem efektyw ności sys­

tem u, bilansow ano zyski i n ak ład y , jego pozytyw y i n eg a­
tyw y. Ja k k o lw iek odpow iedzi p ad a ły różne, aż do sk ra jn ie

rozbieżnych, to przecież pow szechnie godzono się, że rea lizo ­

w ana przez Ligę N arodów ochrona p raw m niejszości n a ro ­

dow ych n ie zadaw alała nikogo w zb u d zając nadzw yczaj liczne

w ątpliw ości, w łaśn ie — dylem aty.

54

a. D ylem at celu

W śród w ielu sprzecznych, często w y k lu czający ch się opinii

na te m a t celów ochrony m niejszości szczególne m iejsce - -
choć głów nie z form aln o -p raw n eg o p u n k tu w id zen ia — p rzy ­
pisać należy w y k ład n i zap rezen to w an ej w liście C lem enceau

do P aderew skiego z 24 czerw ca 1919 r. T ra w e stu ją c słow a

przew odniczącego K o n fe re n cji P okojow ej m ożna stw ierdzić,

że celem ochrony m niejszości m iało być stopniow e przy zw y ­

czajanie się m niejszości do ich położenia, a przede w szystkim

łatw iejsze p o je d n an ie się z w iększością p a n u ją c ą w danym

p ań stw ie pod w zględem narodow ościow ym . M niem ano,

że

m niejszości sam e będą zm ierzały do tego celu w iedząc, iż

m a ją zapew nioną ochronę i g w aran c ję przed ja k ąk o lw ie k
niespraw iedliw ością w y n ik a ją c ą z ich odm ienności rasow ej,
językow ej bądź relig ijn ej. Chodziło zatem o to, by u sta n o ­

w ione tr a k ta ty nie szkodziły jedności politycznej danego p a ń ­

stw a (w k o n k re tn e j sytu acji: Polski), by nie sta ły się źródłem

działań sep araty sty czn y ch w ew n ątrz p a ń stw a 3.

Mimo różnych niuansów , w ah ań , n a w e t załam ań sto p ­

niowo w środow isku ligow ym zadom aw iało się p rzekonanie

o asym iłacyjnych celach m iędzynarodow ego sy stem u ochrony
m niejszości. Jego ustan o w ien ie m iało służyć stopniow em u

w y ró w n y w an iu fak ty czn ej pozycji społeczno-politycznej i gos­

podarczej danej m niejszości w sto su n k u do ogółu o byw ateli

danego p ań stw a. Owo ew olucyjne oraz w dłuższym czasie

d o konujące się w y ró w n y w an ie było nolens volens stopnio­
w ym „zlew aniem ” się m niejszości z ogółem o byw ateli d a ­
nego państw a.

P roces te n m iał dw ie głów ne fazy odzw ierciedlone zresz­

tą przez organy Ligi. P ierw sza z nich odpow iada rezolucji
III Z grom adzenia p rz y ję te j 21 w rześn ia 1022 r., gdzie m.in.
w skazane na obow iązek, ja k i ciąży n a m niejszości w zakresie
lo ja ln e j w spółpracy z narodem , do którego a k tu a ln ie należy.

M am y zatem w tym w y p ad k u jednoznacznie sfo rm u ło w an ą

zasadę lojalności danej m niejszości w zględem n a ro d u i p a ń -

55

background image

Stwa przez n ią zam ieszkałego., D rugą, rzec m ożna w yższą

fazę o k reśla ją c ą cele ligow ej o ch ro n y m niejszości w iązać n a ­
leży z tzw. te o rią asy m ilacy jn ą. P rz y p isu je się ją d elegato­

w i B razylii A franio de M ello F ranco, refe re n to w i sp raw m n ie j­

szościowych R ady, k tó ry d eb a tę m niejszościow ą R ady w g ru ­

d n iu 1925 r. u zu p e łn ił osobistą o p inią e k sp o n u jąc ą asym ila-

cy jn e cele sy stem u o ch ro n y m niejszości. S tw ierd ził on m ian o ­

w icie, że tw órcy p ro g ra m u ochrony m niejszości

nie za­

m ierzali stw orzyć w łonie p ew nych p a ń stw m a sy m ie sz k ań ­

ców uw ażający ch się za sta le obcych”, lecz p rzeciw nie chodzi­

ło im o to, by

przygotow ać stopniow o w a ru n k i niezbędne

do ustanow ienia całk o w itej jedności n a ro d o w e j”. P o g ląd ten,

choć nie został uznany za o ficjaln e stanow isko R ady, a w ięc

fu n k cjo n o w a ł jako osobiste stanow isko jednego z członków

tego o rg an u Ligi, był źródłem w ielu k o n tro w ersji. W w a ­

ru n k a c h końca 1925 r. żywo ty m i k w estiam i zainteresow any

A usten C h a m b e rla in p o p a rł pogląd Mello F ran co stw ie rd z a ­

jąc w dyskusji, że R ada Ligi w in n a zapew nić m niejszościom

„...taki stopień ochrony i spraw iedliw ości, k tó re im stopniow o

um ożliw ią rozpłynięcie się w e w spólnocie narodow ej, do
k tó re j n ależ ą”.

Pow yższe o pinie p ro m in e n tó w R ady n ależy uznać za n a j­

dalej idące w d uchu asym ilacyjnym . Z arazem trze b a po d ­

kreślić, że an i Liga N arodów , ani też jej sp ecjaln ie do tego p re -
dysty n o w an y organ tj. R a d a nie k w ap iły się do sprecyzow ania

g en eraln y ch celów ochrony m niejszości. M imo różnorodnych
in ic ja ty w n ie zdefiniow ano n aw e t p ojęcia ,,m niejszości n a ­
ro d o w e”, p o p rze stając n a k o n se k w e n tn y m p osługiw aniu się

w oficjaln y ch d o k u m en tach o k reślen iem „m niejszości ra so ­

w e, re lig ijn e i językow e”. S y tu a c ja ta p rz y n a jm n ie j do p e w ­

nego stopnia u ła tw iła zad an ie tym politykom , k tórzy zdecy­

dow anie zw alczali w szelkie pom ysły biorące pod uw agę sto p ­
niow e „zlew anie” się m niejszości z w iększością.

D ylem at celu, ja k i m ia ła do ro zstrzygnięcia Liga N aro ­

dów n a p o lu m niejszościow ym , n ie zn alazł jednoznacznego

fin ału . W ielkie deb aty m niejszościow e, ja k ie przetoczyły się

56

przez o rgany Ligi w 1928 i 1929 r. dow iodły, że ogół człon­

ków tej organizacji, w ty m zw łaszcza R ady, ja k rów nież z a a n ­

gażow ani w spraw y m niejszości urzędnicy S e k re ta ria tu , ob­

staw ali p rzy p ro g ra m ie asym ilacyjnym , choć sform ułow anym

m niej kategorycznie, n iż uczynili to M ello F ran co i C h a m b e r­

la in w 1925 r. N a swoich, zasadniczo odm iennych pozycjach

pozostali także zw olennicy możliwego do ogólnego o k reślen ia
p ro g ram u autonom ii m niejszości w obrębie p a ń stw a w ielo­
narodow ego.

S praw a pow yższa, ro zp a try w a n a w k ateg o riac h ogólnych

nie w zbudza zasadniczych sprzeczności, an i też nie m a ch a­

ra k te r u antagonistycznego. J e d n a k ż e p o stu la t autonom ii, n a ­
w et z w yjaśnieniem , że chodzi o autonom ię k u ltu ra ln ą , m usi
być skorelow any z polityczną stro n ą tego pro g ram u . F o rm u ­
łu ją c cele auto n o m ii k u ltu ra ln e j dla m niejszości m ian o n a .
W idoku trw a łe jej o d g radzanie od reszty o byw ateli oraz u -

tw o rzen ie sw oistych en k law pow iązanych m n ie j lu b b ard z iej

jaw n ie z m acierzą. W tym k o n te k ście m niejszości m iały speł­

niać o kreśloną fu n k cję m iędzynarodow ą, zw łaszcza dobrze

zarysow aną przez p ań stw a dążące do zm iany pow ersalskiego

sta tu s quo.

Początkow e, zrazu nieliczne próby łączenia k w estii m n ie j­

szościow ych z pro g ram em rew izji g ran ic zdaw ały się niep o ­
rozum ieniem . W ażnym zabezpieczeniem p ań stw m niejszościo­

w ych b y ł pow oływ any ju ż lis t C lem enceau z 24 czerw ca 1919 r.

do p re m ie ra Ignacego J. P aderew skiego, w k tó ry m w y ja ś­

niano, że tr a k ta ty m niejszościow e zostały stw orzone m.in. po

to, by zapew nić jedność polityczną i in tegralność te ry to ria ln ą

danego państw a.

T eza ta od p o czątk u podlegała p rze w ro tn e j ocenie ze stro ­

ny sił zainteresow anych d e s tru k c ją lu b tzw. n ap ra w ian ie m

system u w ersalskiego. Jeżeli tra k ta ty m niejszościow e zapew ­
niały in tegralność i pew ność posiadania te ry to rió w p ań stw

pow stałych po I w ojnie św iatow ej, lu b n aw e t jeśli tr a k ta ty te

b yły w a ru n k ie m sam ej niepodległości, to należało dowieść, iż
k o n k re tn e p aństw o m niejszościow e zobow iązań sw ych w

57

background image

tym za k resie n ie dotrzym ało. W ta k ie j sy tu a c ji tra c iły m oc

zobow iązania m o carstw w zakresie g w aran c ji dla in te g ra l­

ności te ry to ria ln e j p a ń s tw m niejszościow ych.

P ró b y w y k o rz y sty w an ia p ro b lem aty k i m niejszościow ej dla

szeroko rozum ianego p ro g ra m u rew izji sy stem u w ersalskiego

w iązały się z u ty lita rn ą in te rp re ta c ją a rt. 19 P a k tu Ligi. A r­

ty k u ł te n zalicza się do n a jb a rd z ie j d y sk u to w an y ch fra g m e n ­

tó w K o n sty tu c ji Ligi N arodów . Choć osiągnięcie kom prom isu

było od początku zgoła niem ożliw e, to je d n a k polem iki w okół
art. 19 an im o w ały polity k ó w i p ra w n ik ó w z różnych p ań stw ,
zw łaszcza w pierw szej dziesiątce la t o k resu m ięd zy w o jen n e­
go. K ilk a k ro tn e p ró b y a p lik a c ji a rt. 19 podejm o w an e przez
różne p ań stw a (np. P eru , Boliwia, C hiny) nie przyniosły efe k ­

tów . T o sam o odnieść m ożna do sugestii S tre sem an n a sfo rm u ­

łow anej w czasie 54 sesji R ady o b rad u ją ce j w m a rc u 1929 r.

R ozpoczęte w łaśn ie przygotow ania do generalnego ro z p a trz e ­
n ia aktyw ności Ligi na polu m niejszościow ym , co m iało być

przedm iotem kolejn ej sesji R ady w czerw cu, były dla S tre se ­

m an n a o sta tn ią o k az ją do w ysondow ania, n a ile art. 19 m ógł­
by zostać w łączony do przyszłej debaty. E w en tu a ln e n adzieje
ro zw ia ły się za sp ra w ą jednoznacznego w y stą p ie n ia A usten
C h am b erlain a, k tó ry zap ro testo w ał w czasie tegoż m arco w e­
go posiedzenia R ady przeciw ko in ic ja ty w ie niem ieckiej, gdyż

„...cytow anie a rt. 19 w zw iązku z tra k ta ta m i m niejszościo­
w ym i m oże w prow adzić tylk o zam ieszan ie”. P re m ie r b ry ­
ty jsk i, zaproszony na tym że posiedzeniu R ady do przew odze­

nia p rac y specjalnego k o m ite tu m ającego przygotow ać d ossier

m niejszościow e n a k o le jn ą sesję R ady, anty cy p o w ał do pew nego

stopnia jej efek ty w d u ch u przeciw nym tezom niem ieckim .
W ypow iedział w ówczas p rzy w o ły w an ą przez licznych autorów

opinię, k tó ra legła u po d staw tzw. zasady „czystych r ą k ”.
S tw ierd ził m ianow icie, że „... m niejszości, k tó re p o w o łu ją się
na sw oje praw a, p rz y ja d ą do R ady Ligi N arodów z czystym i
ręk a m i, że zach o w u ją się lo ja ln ie w obec p ań stw a, któ reg o

część stan o w ią i że w ykażą w ierność o b y w atelsk ą rządow i,
k tó re m u p o d le g ają” . A ristid e B ria n d n a tym że sam ym po­

58

siedzeniu apelow ał, by nie u tru d n ia ć dzieła R ady d ążącej do

ro zp a try w a n ia sp raw m niejszościow ych w zgodzie i p orozu­

m ieniu. Sprzeciw iał się zatem ew e n tu a ln e m u p osługiw aniu

się uczuciam i m niejszości dla działań w ym ierzonych p rzeciw ­

ko o kreślonem u p ań stw u , podobnie ja k

próbom łączenia

w szystkich m niejszości, aby uczynić z n ic h 'b lo k niezadow olo­

nych, w noszących do Ligi ciągłe skargi.

Do bardzo często fo rm ułow anych zarzutów , zwłaszcza w

sferze celów sta w ian y c h ochronie m niejszości, aż po całkow i­

tą d ep re cja cję tego system u, należy zaliczyć pogląd e k sp o n u ­

jący w y k o rzy sty w an ie sk arg i p ety cji m niejszości dla szko­

dzenia czy w r ę c z szkalow ania in n y c h p ań stw . Jednoznaczne
rozstrzyganie te j sp raw y n a w e t z dość odległej p ersp e k ty w y
n astrę c z a w iele tru d n o ści, zw łaszcza jeśli b ra ć p o d uw agę

kom pleks subiek ty w n y ch i obiektyw nych u w a ru n k o w a ń o k re­

ślających działan ie sam ych m niejszości, p a ń stw a przez nie

zam ieszkiw anego oraz „m acierzy”. W yobrażenie o sk a li tr u d ­

ności m bże dać w ielokroć, szczególnie w pub licy sty ce podno­

szona sp raw a tzw. b łah y ch petycji. A n im atorzy d y sk u sji na
te n te m a t m ieli o ty le tru d n e za d asie, że nie istn iały p rze p i­
sy p o zw alające określić znaczenie i w agę poszczególnych p e­

tycji. P ro c ed u rę i p ra k ty k ę w tym zakresie kom plikow ały

odm ienne podstaw y p raw n o -m ięd zy n aro d o w ej ochrony m n ie j­
szości. O dnieść to trze b a np. dó K onw encji G enew skiej z 15

m a ja 1922 r., k tó ra reg u lo w a ła sto su n k i polsko-niem ieckie
n a obszarze G órnego Śląska. Szczególne znaczenie m iał a rt.

147 K onw encji, k tó ry u p ra w n ia ł m niejszości do bezp o śred n ie­

go zw racan ia się z p ety cjam i do R ady Ligi. Innym i słowy
skargi p o w ołujące się na te n a rty k u ł, bez w zględu n a ich

c h a ra k te r, były w pisyw ane na p orządek dzienny R ady i przez
n ią m ery to ry czn ie ro zp atry w an e. F a k t te n legł u podstaw
opinii •— w ielo k ro tn ie później fo rm u ło w an ej — że sk arg i z
G órnego Ś ląska „z aw a lają” p orządek dzienny k olejnych sesji

R ady, choć z ogólniejszego p u n k tu w idzenia nie m a ją w ię k ­
szego lu b żadnego znaczenia. N adto jeszcze n ap ły w pety cji
z pow ołaniem się na przekroczenie tzw. K onw encji G órno­

59

background image

ślą sk ie j ak ty w izo w ał m niejszości w innych p ań stw ac h , ciążąc

ty m sam ym n a całym system ie ochrony m niejszości sp raw o ­

w an y m przez Ligą.

D y sk u sje w okół, ty c h sp raw , stale o becne w środow isku

S e k re ta ria tu Ligi N arodów , w eszły w fazę k u lm in a c y jn ą na

p rzełom ie la t 1928—1929 w zw iązku z m niejszościow ą ofensy­
w ą N iem iec. U jaw n io n a w ów czas silna p re sja w k ie ru n k u
o d sy ła n ia szczegółowych p ety cji n a drogę p ro c e d u ry lo k a ln ej

b y ła w y n ik ie m stan o w isk a rep rez en to w an e g o przez w iększość
członków R ad y ja k rów n ież p rac o w n ik ó w S e k re ta ria tu Ligi

N arodów . Zasadniczo odm ienne dążenia sam ych m niejszości

oraz ich pro tek to ró w , zw łaszcza polity k ó w Rzeszy czyniły z

te j sp raw y te re n w ielu antag o n isty czn y ch polem ik. O kresow o

w znoszące się lu b o p ad a ją ce fa le d y sk u sji w sp ra w ie ro z­
p a try w a n ia petycji, p rzede w szystkim w p ro ced u rze lokalnej,
p rz y b ra ły te n d en c ję m a le ją c ą w ra z z w y stą p ien iem N iem iec

z L igi w 1933 r. oraz w ygaśnięciem K onw en cji G enew skiej

w 1937 r. T a k w ięc udział L igi w ty m procesie b y ł stosunko­

w o niew ielki.

T a k ą sam ą w n ajogólniejszym u ję ciu ocenę p rzyjdzie dać

Lidze N arodów b o ry k a ją c e j się z rozstrzygnięciem d y le m atu

cełu w zakresie ochrony m niejszości narodow ych. L a ta m ię ­

dzyw ojenne b ila n su ją się w ty m zak resie negatyw nie.

b. D ylem at równości

O d sam ego początku k ształtu jąceg o się system u m niejszoś­

ciowego w y ła n ia ł się p roblem u sta n o w ien ia ogólnej tj. pow ­

szechnie obow iązującej

k o n w en c ji

o k re śla ją c e j

sy tu a cję

m niejszości w poszczególnych pań stw ach . Z agadnienie to —

k o ja rz ąc e się z rozległym i d y sk u sjam i n a te m a t tzw . gen era-

lizacji — form ułow ane było ty m bard ziej stanow czo, że go­

dziło w zasadę rów ności p a ń s tw będącą fu n d a m e n te m całej

filozofii L igi N arodów . M niej lu b b a rd z iej w y b itn i politycy

60

o k resu m iędzyw ojennego zaangażow ani w p ra c e realizo w an e
pod au sp icjam i L igi N arodów n iezm iennie p o dkreślali, że z

zasad d em o k ra cji w y ra sta ją c a rów ność w szystkich p a ń stw

je st isto tn y m n o v u m

zaproponow anym

cyw ilizacji

przez

tw órców te j organizacji.

Na „d y lem at rów ności” sk ład a się w iele czynników m oż­

liw y c h do ro zp a trz en ia z różnych, antag o n isty czn ie u sy tu o ­

w an y c h pozycji. P rz e d e w szy stk im p ań stw a — członkow ie
L igi zostały podzielone n a d w ie p o d staw o w e k ateg o rie, przy

czym tylko je d n a z nich p o siad ała zobow iązania m niejszoś­

ciowe. N aruszenie zasady rów ności m ożna ro zp a try w a ć z

p u n k tu w idzenia państw , które, obarczone zobow iązaniam i

m niejszościow ym i, zasiad ały je d n a k okresow o w gronie człon­
ków R ady za jm u jąc ej się n adzorem nad system em m n ie j­

szości. T ak ie p ań stw a m niejszościow e ja k : A lbania, A u stria,

B ułg aria, E stonia, L itw a i W ęgry w ogóle n ie były re p re z e n ­
tow ane w Radzie. Do g ru p y te j zaliczyć m ożna ta k ż e G recję,
k tó ra znalazła się w śród członków R ady w la tac h 1919—1920

oraz w 1939 r., a n a w e t T u rc ję i Ł otw ę, k tó re zasiad ały w

R adzie Ligi od 1935 r., a w ięc w czasie zdecydow anego sp a d ­

k u roli sam ej R ady, a w ty m zw łaszcza ro zp a try w a n y ch przez

n ią sp raw m niejszościow ych. Z pow yższego zestaw ienia w y ­

n ik a szczególna ro la P olski, k tó ra b y ła członkiem R ady przez

12 la t oraz p a ń stw M ałej E n te n ty , k tó re od 1924 r. zajm ow ały

p rzem ien n ie m iejsce w R adzie (Czechosłow acja 7 lat, R u m u ­

nia — 6, Jug o sław ia — 4). Z w rócenia uw agi w ym aga to, że

o statnio w ym ienione p ań stw a przez sam fa k t u d ziału w p r a ­

cach R ady w ok resie szczególnej aktywności- L igi n a polu

m niejszościow ym z n a tu ry rzeczy sk u p ia ły n a sobie odium
św iatow ej opinii n astaw io n ej, z różnych ra c ji, p ro te k c y jn ie

w zględem m niejszości.

Wiela dyskusji i n am iętn y ch sporów w y w ołała spraw a n ie ­

rów ności ro z p a try w a n e j z p u n k tu w idzenia sy tu a cji w ew n ę­

trz n e j p a ń stw m niejszościow ych.

P odnoszono

m ianow icie

sw oiste u p rzy w ile jo w an ie m niejszości w zględem reszty oby­

w ateli. T ylko bow iem członkow ie zaliczani do m niejszości

61

background image

k o rzy sta li ze sp ecjalnej ochrony przez w noszenie sk a rg i p e­

ty c ji do G enew y. In n i ich w spółobyw atele, a w ięc należący

do w iększości i z n a jd u ją c y się w analogicznej sy tu a c ji p r a w ­

nej, nie m ogli zw racać się do in sty tu c ji m iędzynarodow ych

ze sk a rg a m i na w łasn e państw o. P rz y zn a n ie p ew n e j g ru p ie
o byw ateli danego p ań stw a określonych przyw ilejów było
szczególnie chętnie w y k o rz y sty w an ą okazją dla d y sk red y to ­

w a n ia całego system u oraz tych, k tó rzy z niego k orzystali.

Dość często podnoszone było także to, że system ochrony

m niejszości igno ro w ał zasadę w zajem ności zaliczaną do fila ­

rów stosunków m iędzy su w eren n y m i pań stw am i. Szczególnie

ja sk ra w ię p roblem te n w y stą p ił na sty k u polsko-niem ieckim .
D elegacja p o lsk a zw róciła uw agę n a te n fa k t w m em oriale
złożonym K o n feren cji P okojow ej w P aryżu. W skazano tam ,
że p ro je k t T ra k ta tu W ersalskiego n ie za w iera przepisów o
ochronie m niejszości w N iem czech analogicznych z tym i,

ja k ie P o lsk a m iała przyjąć dla ochrony m niejszości n iem iec­

k ich w P olsce4.

S zerszym k o n te k ste m dla pow yższych zastrzeżeń b y ł po­

d ział n a m niejszości chronione oraz pozbaw ione te j opieki.
T a e w id e n tn a nierów ność — w zm ian k o w an a zresztą w yżej —
była pow odem ożyw ionej w y m ia n y zdań, an g a żu jąc w se n ­

sie pozytyw nym lu b neg aty w n y m ogół członków Ligi. P a ń ­

stw a obarczone zobow iązaniam i m niejszościow ym i zm ierzały
do w yelim in o w an ia corocznych d y sk u sji nad ich m niejszoś­

ciam i w Szóstej K om isji Z grom adzenia. Skoro — arg u m e n to ­

w ano — m niejszościam i chronionym i przez sy stem tra k ta tó w
i d e k la ra c ji praw no-m ięd zy n aro d o w y ch in te re su je się R ada,
to Szósta K om isja w in n a d y skutow ać n a te m a t położenia

m niejszości w innych k raja ch .

P ow yżej w sp o m n ian e elem en ty stanow iące o przeciw rów -

nośeiow ym c h a ra k te rz e m iędzynarodow ego sy stem u ochrony

m niejszości sk u p ia ły się w dążeniu do tzw. g en eralizacji bądź
ich lik w id acji. D ylem at te n , będący w y razem dążenia ogółu
p a ń stw do zrów nania w p raw ac h i obow iązkach, istn iał od

zaran ia u sta n o w ien ia p ra w n e j ochrony m niejszości. Jed n ak że

62

podejm ow ane w pierw szych k ilk u la tac h w ysiłki zm ie rz a ją ­

ce do podjęcia p roblem u generalizacji zobow iązań m n ie j­

szościowych przyniosły n a d e r ograniczone efekty. Je d n y m z
nich była d eb a ta m niejszościow a w czasie III Zgrom adzenia,

któ re zakończyło- się w spom nianą już p ięciopunktow ą r e ­
zolucją p rz y ję tą 21 w rz e śn ia 1922 r. W pu n k cie 4 te jż e „w y­

rażono n ad z ie ję”, że p ań stw a nie zw iązane żadnym i p raw n o -

-m iędzynarodow ym i zobow iązaniam i m niejszościow ym i będą
stosow ały „do sw oich m niejszości rasow ych, relig ijn y ch lu b
językow ych m ia rę spraw iedliw ości i to le ran cji ró w n ą tej,

k tó re j w y m ag a ją tr a k ta ty i p ra k ty k a stale rea lizo w a n a przez
R ad ę”.

N adzieje pow yżej w yrażone nie zostały w żadnym p a ń ­

stw ie zm aterializo w an e w sposób p rzy p o m in ający pod w zglę­

dem p raw n y m system realizow any w tzw. p ań stw ac h m n ie j­

szościowych. P rz y dalszych, z różnych stro n w ychodzących

pró b ach k o n ty n u o w an ia d y sk u sji g en eralizacy jn y ch p ań stw a
przeciw ne w ik ła n iu się w spory m niejszościow e odw oływ ały
się do cytow anej w yżej rezolucji, k tó rą tra k to w a n o jako k res

sw ych zobow iązań w ty m zakresie.

P ro b le m g en eralizacji doznał now ych im pulsów po w e j­

ściu N iem iec do Ligi, a zw łaszcza po za in a u g u ro w an iu w ko ń ­

cu 1927 r. ofensyw y Rzeszy zd ą ża ją cej do ulep szen ia pro ce­
d u ry m niejszościow ej. P a ń stw a

zagrożone

in ic ja ty w ą

stw orzyły stosunkow o zw a rty b lo k obejm ujący: Polskę, J u ­

gosław ię, C zechosłow ację, R um unię i G recję. W w ielu szcze­

gółow ych spraw ach blok ten sta w ał się liczniejszy dzięki po­
p a rc iu pozostałych za in te re so w an y c h państw , ta k ic h ja k : Ł o t­
w a, L itw a czy A lbania. D ośw iadczyły one w tym czasie także

poparcia F ra n c ji i W. B ry ta n ii św iadom ych, że zm iany p ro ­

cedury w m yśl sugestii niem ieckich m ogą przynieść całkow ite

załam anie system u ochrony m niejszości spraw ow anego przez

Ligę N arodów . D latego też w ielk a ak c ja S tre sem an n a nie

m ogła przynieść efektów , jakich n a ty m polu spodziew ano się
w Niem czech jeszcze w p ierw szej połow ie 1929 r. Za ich

*ires m ożna uznać decyzje pow zięte n a sesji R ady w M a d ry ­

63

background image

cie w czerw cu 1929 r., gdzie istn ie ją c a p ro ce d u ra w zak resie

ochrony m niejszości została w zasadzie u zn a n a za w łaściw ą-

i skuteczną.

Toczone p rzy te j o kazji oraz- n a s ila ją c e się w n ajbliższych

k ilk u la tac h spory w okół g en eralizacji zyskały now y k o n ­

te k st w zw iązku z coraz g w ałto w n iej sta w ian y m i przez Rze­
szę żąd an iam i ró w n o u p ra w n ie n ia w dziedzinie w ojskow ej.

Zgoda udzielona N iem com na zbro jen ia w g ru d n iu 1932 r.

k ończyła „w zasadzie” ich sta ra n ia o zrzucenie k la u zu l m ili­
ta rn y c h T ra k ta tu W ersalskiego5. U trzy m an ie innych n ie ró w ­

ności tegoż tr a k ta tu , zwłaszcza dotyczących ex-zw ycięzców ,

było tra k to w a n e jako k o le jn y w y ra z n iespraw iedliw ości. R y­

chło też rozpadł się ko lejn y m it k o n se k w e n tn ie p o d trzy m y ­

w an y przez p ań stw a w o ln e od o chrony m niejszości. D ow o­

dzono m ianow icie, że ja k k o lw ie k sp raw iedliw ość w y m ag a ła - .

by zastosow ania jednakow ych zobow iązań dla w szystkich, to

je d n a k w p ra k ty c e p ań stw a o w yższym poziom ie cyw ilizacji

ju ż daw no przezw yciężyły o k res n ie to le ra n c ji w zględem czę­

ści obyw ateli, różnych w dan y m p ań stw ie od w iększości. W i­
dom ym zaprzeczeniem te j teo rii b y ła d o k try n a rasisto w sk a,
k tó ra za panow ała w p ań stw ie niem ieckim po objęciu przez

H itle ra u rzędu kanclerskiego.

T e n n o w y , zarazem k o l e j n y e ta p ew olucji p ro b le m u m n ie j­

szościowego p rzyniósł specjaln e p odniety dla dyskutow anego
od la t d y le m atu rów ności. S topniow e dystan so w an ie się N ie­
m iec od fo ru m genew skiego, aż po ich w y stąp ien ie z Ligi

N arodów w ręcz elim inow ało od początku n ik łe w idoki na ge-
n era liza cję zobow iązań m niejszościow ych. W tym sta n ie rz e ­

czy je d e n z podstaw ow ych d ylem atów m niejszościow ych L i­
gi N arodów , m ianow icie dy lem at rów ności nie znalazł pozy­

tyw nego rozw iązania.

c. Dylem at suwerenności

S troniąc od tru d n y ch , z n a tu ry sw ej zaw iłych ro zw ażań

teorety czn o -p raw n y ch odnośnie suw erenności p ań stw a, jak
rów nież ściśle z tym pow iązanych p ra w jed n o stk i z p u n k tu

w idzenia sp ra w a m iędzynarodow ego, należy stw ierdzić, że już

sam fa k t zajm ow ania się przez organy Ligi ja k ą ś skargą

w niesioną przez m niejszości z określonego p ań stw a był m ie ­

szaniem się czynnika zew nętrznego w sp raw y tego p ań stw a.

Tym siln iej zagadnienie to w idać w kontekście ew en tu aln y ch

zaleceń, ja k ie fo rm u ło w a ła R ada Ligi w zględem p o lity k i d a­
nego p ań stw a w o dniesieniu do części jego obyw ateli. P ro ­

blem te n dał o sobie znać w cytow anym już liście C lem en­
ceau do P aderew skiego z 24 czerw ca 1919 r. Zm ienioną, w
stosunku do poprzednich konw encji, fo rm ę p raw n o -m ięd z y ­

narodow ą u staw odaw stw a m niejszościow ego tłum aczył C le­
m enceau dążeniem do elim inacji ew entualnego m ieszania się
m ocarstw do spraw w ew n ętrz n y ch

p ań stw posiadających

m niejszości.

Z nam iona ograniczenia su w erenności p a ń stw m niejszościo­

w ych uw idoczniły się przez stosow anie zasady „aspect m in o ­

r ita ire ”. P olegała ona na konieczności w y ja ś n ia n ia — n aw e t

wówczas, gdy w y m ia r

spraw iedliw ości

danego

p ań stw a

stw ie rd z a ł'w y k o n a n ie u sta w — dlaczego d an a u sta w a (obo­

w iązu jąca przecież w szystkich obyw ateli) została zastosow ana

wobec członka m niejszości. Szczególne w ątpliw ości — w ie­

lu zresztą stro n — b u d ziły sk a rg i zw iązane z re a liz a c ją r e ­

form y rolnej.

Ściśle choć pośrednio z „dylem atem su w eren n o ści” w iązał

się p roblem ew entualnego k a ra n ia p ety cjo n ariu szy , którzy
w sk arg ach do Ligi N arodów dopuścili się oszczerstw a w o­
bec rz ą d u p a ń stw a przez n ich zam ieszkiw anego. Logicznie

brzm iąca teza, że p aństw o w inno m ieć praw o przeciw działa­

nia oszczerstw om zaw arty m w petycjach, a w ięc dochodzić
sw ych ra c ji n a drodze sądow ej (analogicznie w obec u p ra w ­
nień p rzy słu g u jący ch jednostkom ), w p ra k ty c e nie była w y­

konaln a. P od staw o w e znaczenie m iało to, że k o n k re tn e p a ń ­

stw o nie mogło — ze w zględu zresztą na sw e w łasn e in te resy

— uznać się za stro n ę w sto su n k u do p ety cjo n ariu szy b ę d ą ­

65

background image

cych o b y w ate la m i tegoż p a ń s tw a . E w en tu a ln e sp o ry m iędzy

p ań stw em a jego obyw atelam i m usiałyby być ro zp a try w a n e

przez ja k ą ś in sta n c ję m iędzynarodow ą. To

zaś

godziłoby

w p ro st w suw erenność państw ow ą.

Szereg zatem czynników pow odow ał, że z ty tu łu treści

p ety cji ich a u to rz y n ie ponosili żadnych konsek w en cji. N e­

g aty w n e sk u tk i tego s ta n u rzeczy były w ielokroć p o d k re śla ­
ne. Z dru g iej w szakże strony, in fo rm o w an ie Ligi N arodów o

sw ym losie było w zasadzie jedynym , na pew no zaś p o d sta­

w ow ym u p raw n ie n iem p rzy zn an y m m niejszościom w drodze
p ra k ty k i sto so w an ej w L idze N arodów . W te j sy tu a cji p ró b y

k a ra n ia

p ety cjo n ariu szy za oszczerstw a za w a rte w

pe­

ty c ji byłyby in te rp re to w a n e jako p rze jaw złej w oli danego
rzą d u w obec m niejszości ja k rów nież Ligi N arodów . P ra w ­

ne oraz polityczno-propagandow e a ta k i sił nastaw io n y ch p ro ­
te k c y jn ie w obec m niejszości b y ły b y w yko rzy sty w ały podobne

p ra k ty k i jako k a ra n ie m niejszości za sam fa k t in fo rm o w a­

nia Ligi.

R e la ty w n a bezkarność p ety cjo n a riu szy z ty tu łu in fo rm acji

z a w arty ch w p ety cja ch była ograniczona przede w szystkim
u stalo n ą p ro ced u rą. Szczególne m iejsce p rzypisać należy r e ­

zolucji R ady Ligi z 5 w rz eśn ia 1923 r. p recy zu jącej fo rm aln e

w a ru n k i, ja k ie w in n y spełniać p ety cje m niejszości, aby m ogły
iść drogą u sta lo n e j p rocedury. P rz ek ro cz en ia w ty m z a k resie
pow odow ały odrzucenie p ety cji u zn a n ej za „ irrec ev a b le”.

W okół in te rp re ta c ji tych zasad trw a ły spory, tru d n e n a w e t

obecnie do jednoznacznej oceny. ■

O brońcy i pro tek to rzy

m niejszości osk arżali S e k re ta ria t o rzekom e u ch y lan ie b a r­

dzo w ielu p ety cji z ra c ji fo rm a ln y c h , głów nie red a k cy jn y c h

niedoskonałości. Zasadniczo odm ienne za strzeżenia p rez en to ­

w ali p rzedstaw iciele p ań stw m niejszościow ych tw ierdząc, że

S e k re ta ria t p rz y jm u je pety cje, k tó ry ch treść i fo rm a kłóci

się z zasadam i ustalo n y m i przez Radę.

Z asadnicza niechęć w ielu p a ń stw i naro d ó w w obec m ię ­

dzynarodow ego system u ochrony m niejszości w łaśn ie n a tle

d y le m atu suw erenności n a b ie ra ła b ardzo jednoznacznego w y ­

66

razu. Nie stroniono przy ocenie tej sy tu a cji od opinii zbyt d a­

leko idących, zgoła n iepraw dziw ych. Ilu stra c ją , będ ącą od­
w zorow aniem stan o w isk a je d n ej ze stron, może być pogląd
W ładysław a Pobóg-M alinow skiego, k tó ry tw ierdził, że .... k aż­

dy, kto ty lk o chciał, m ógł i m ia ł p raw o pod p re te k ste m obrony

m niejszości m ieszać się do sp ra w w ew n ętrz n y ch p ań stw a
obarczonego tr a k ta te m ”8. P o g lą d te n w y pow iedziany ta k je ­

dnoznacznie z p ersp e k ty w y k ilkudziesięciu la t od czasu u s ta ­

now ienia system u o ch ro n y m niejszości u w y p u k la napięcia,
ja k ie m u tow arzyszyły w zw iązku z zarzu tam i w y k o rz y sty ­

w an ia p ro b lem aty k i m niejszościow ej do in g eren cji jednego
p ań stw a w in te resy w ew n ętrz n e drugiego, w tym także z

uw zględnieniem „p o śre d n ictw a” Ligi N arodów .

d. Dylem at efektyw ności

S ugestie „cudow nych lek ó w ” m ożliw ych do zastosow ania

wobec sp raw m niejszościow ych szczególnie m nożyły się w

pierw szym dziesięcioleciu o k re su m iędzyw ojennego. Za sym ­
boliczny k re s rozpow szechniania „panaceów ” uznać m ożna
zasadniczą dy sk u sję podsum ow aną przez R adę Ligi w czerw ­
cu 1929 r. N ie przy n io sła o n a — ja k to n ap isan o w y ż e j —
istotnych zm ian w p ro te k c ji m niejszości realizo w an ej przez

Ligę N arodów . Z arazem debata ta była ostatn ią, isto tn ie w aż­

ną in ic ja ty w ą polityczną p rzed sięw ziętą p r j e z S tre sem an n a

na form u Ligi. N aw iązyw anie do niej ta k w czasie X, a w ięc
jubileuszow ego Z grom adzenia, ja k i k ilk u n astęp n y c h moż­

na uznać za p róbę p o d trzy m an ia p ew n e j tra d y c ji, je d n a k bez

w iększych nadziei na m ery to ry czn y — a rychło ta k że i

p ropagandow y sukces. S topniow o ale w y raźn ie p ro b le m a ty ­

k a m niejszościow a schodziła z pierw szorzędnego m iejsca, ja ­

kie — za sp ra w ą różnych czynników — zajm ow ała w h ie ra r ­
chii sp raw uzn aw an y ch za w ażne w działalności Ligi N aro ­

dów.

67

background image

P ow odów tej ew olucji było w iele, „K lęska m a d ry c k a ”, a

w k ró tce po n ie j śm ierć Stre sem a n n a w zm ocniły w N iem czech

n u r t n iech ętn y Lidze N arodów . Stopniow o uchodziła w ia ra

w m ożliw ość w yzyskania Ligi N arodów jako dźw igni u ła t­
w iając ej p o w ró t Rzeszy do m ocarstw ow ej pozycji. W zrost

n astro jó w p raw icow o-nacjonalistycznych w N iem czech stano,

w ił dod atk o w e u tru d n ie n ie d la — w ą tłe j od za ran ia — k o ­
n iu n k tu r y filoligow ej. W ielki kryzys gospodarczy ten d en c je
pow yższe w zm acniał w

skali pow szechnej.

Rów nocześnie

św ia t poszukujący elem entów optym izm u k o n ce n tro w ał sie
na sp raw ach rozbrojenia. N apór na te n fra g m e n t aktyw ności
L igi N arodów był tym w iększy, że w listopadzie 1930 r. za­
kończyła sw e k ilk u le tn ie p race K o m isja P rzygotow aw cza do
K o n feren cji R ozbrojeniow ej. Z w ielk im i k łopotam i ustalony

te rm in zw ołania k o n feren c ji n a lu ty 193-2 r. sk u p ił na sobie

uwagę, n ie m al w szystkich in te re su ją c y c h się Ligą N arodów ,

od idealistów aż p o k p ia rz y i zdecydow anych je j w rogów .

T ak dla jednych, ja k i dru g ich starczało pow odów do dys­

kusji, jeśli łączono • Zbliżające się „rozb ro jen ie” : z w ielkim i

ro zp raw am i o „unii e u ro p e jsk ie j” B ria n d a, z unią celną
n ie m ie ck o -au stria ck ą czy ro zw ija jąc ą się od w rześn ia 1931 r.

a g re sją Ja p o n ii w M andżurii.

W ielość elem entów pow yżej w zm ian k o w an y ch nie może

prow adzić do p om niejszenia decydującego czynnika łączące­

go się z niem ieckim i im pulsam i. W ydarzenia w la ta c h 1932—•

1933 szczególnie głęboko poruszyły i d otknęły tę część opinii

publicznej, k tó ra angażow ała się w obronę losu m niejszości
z dom inacją m oty w acji idealistycznych. K o m p ro m ita cja głów ­
nego o rędow nika stałego „do sk o n alen ia” opieki nad m n ie j­

szościam i byia w ręcz deprym ująca. W ielki rozgłos n a d a n y w

św ięcie an tyżydow skim ekscesom w N iem czech czynił z w ie ­
lu w cześniejszych d y sk u sji m niejszościow ych w ra że n ie zgoła
gigantycznego oszustw a. M asow o też n ap ły w a ły skargi i p ro ­

te sty do Ligi N arodów , k tó ry c h — n a w e t w obliczu koniecz­

nego k o m p ro m isu w sp raw ac h rozbrojeniow ych — n ie m oż­

na było bagatelizow ać. M iały one zresztą po d staw y w istn ie ­

68

jących zobow iązaniach m iędzynarodow ych Rzeszy. U staw y i

rozporządzenia w y d an e w B erlin ie dotyczyły bez w y ją tk u
całego p ań stw a, a w ięc ta k że G órnego Ś ląska. Tym sam ym

rząd Rzeszy w sposób nie budzący w ątpliw ości, p rzy n a jm n ie j
na obszarze niem ieckiego G órnego Ś ląska, dopuszczał się po­

gw ałcenia K onw encji G enew skiej. Szczególnie w ielkiego roz­

głosu n a b ra ła p ety cja n a d e sła n a przez P ra n z a B ernheim a,

m ieszkańca Ś ląska O polskiego w p isa n a do p o rzą d k u o brad
73 sesji R ady zw ołanej do G enew y n a 22 m a ja 1933 r.7.

P oprzedzona ko n flik to w ą dy sk u sją decyzja R ady była z

jed n ej strony- p otępieniem h itlero w sk iej p o lity k i an ty ży d o w ­

skiej, z d ru g iej zaś za w ierała zalecenia niem ożliw e do zre a­
lizow ania przez ów czesny rząd niem iecki. N ie mogło zatem

ulegać w ątpliw ości, że z pow odu ak c ji an ty ży d o w sk iej R ze­
sza będzie o b iektem sta ły c h atak ó w n a fo ru m G enewy.

W zgląd n a szeroko rozum iane sp raw y m niejszościow e, w

tym bardzo żyw e za an g a żo w an ie się czynnika m ięd zy n aro d o ­

wego w losy żydostw a niem ieckiego, stanow ił obiek ty w n ie
w ażny a rg u m e n t za w ycofaniem się N iem iec z Ligi N arodów .
D ecyzja ta z ko lei zaw ażyła n a ogólnym u sy tu o w a n iu ligo­

w ej ochrony m niejszości w ra m a c h system u w ersalskiego. Za

tra fn y uw ażam kategoryczny sąd R ich ard a V eatcha, że w y j­

ście N iem iec z Ligi N arodów „...jednoznacznie zlikw idow ało

p ogm atw any system o chrony m niejszości”. D rugim , kolejnym

u derzeniem w fu n k cjo n o w an ie system u m niejszościow ego w

okresie m iędzyw ojennym była — zdaniem tegoż b adacza —
d e k la ra c ja rzą d u polskiego za p rezen to w an a ro k później w
czasie Z grom adzenia Ligi. D ek la racja z 13 w rześn ia 1934 r.
oznaczała fak ty c zn e uw olnienie się P olski od zobow iązań

m niejszościow ych8.

W łaściw y w y m iar tej d e k la ra c ji — często w lite ra tu rz e

przeceniany — m usi uw zględniać splot czynników m iędzy­

narodow ych. W zak resie sp raw m niejszościow ych — odnoto­
w ano to zresztą w niniejszym tekście zupełnie w y raźn ie —

m ożna m ów ić o p rzy n a jm n ie j k ilk u le tn ie j erozji ligowego sy­

stem u ochrony m niejszości. E rozja ta zakresem sw ym obej­

69

background image

m ow ała ta k m ery to ry czn ą, a w ięc stric te m niejszościow ą, jak

i polityczną stro n ę problem u.

R ozw ażany w tym frag m en cie d y le m at efektyw ności m oż­

na pom ieścić w śród n a jtru d n ie js z y c h elem entów sk ład ający ch

się na g en e raln ą ocenę aktyw ności Ligi N arodów . W zależ­

ności od p u n k tu w idzenia odpow iedzi co do efektyw ności

p o lity k i m niejszościow ej m ogą być różne, aż do w ykluczania

się w łącznie. Liga N arodów , m a jąc w śró d sw ych po d staw o ­
w ych celów obronę sta tu s quo, nie m ogła dążyć do rozszerze­

nia i p ogłębiania system u ochrony m niejszości, k tó ry rychło

okazał się elem entem d estabilizacji. S tąd też m ożna m ówić
o procesie stopniow ego d y sta n so w an ia się Ligi N arodów od
sp raw m niejszościow ych w u jęciu p ro tek c y jn y m . P rzem iany
te dokonyw ały się w gorącej atm osferze k reo w an e j przez li­

cznych przeciw ników tego system u. P ry m w ied li p rz e d sta ­

w iciele s k ra jn y c h ideologii, a w ięc p raw ic y i jej a w a n g ard y
— n acjo n alistó w oraz lew icy k o m unistycznej. W tórow ali im

dość liczni w okresie p ię d z y w o je n n y m ideolodzy m ający na

w id o k u now y k sz tałt polityczny E u ropy w typie ru ch u p a n ­

europejskiego.

S tałą, różnie zresztą n asiloną k am p an ię sk iero w an ą p rz e ­

ciwko system ow i m niejszościow em u prow adziły p ań stw a zo­

bligow ane do w spółpracy n a tym polu z Ligą N arodów . W

zależności od splotu czynników w ew n ętrz n y ch i ze w n ętrz­

nych p ań stw a te różnie w y w iązy w ały się z tej pow inności.
Do n a jtru d n ie jsz y c h p a rtn e ró w Ligi należy zaliczyć G recję,

P olskę i R um unię. W ięcej zrozum ienia d la aktyw ności Ligi

n a polu m niejszościow ym m iały ta k ie p a ń stw a ja k : A lbania,
C zechosłow acja, Ju g o sław ia i W ęgry, k tó re ta k że były często

w y m ie n ian e w sk a rg a ch m niejszości. Do k o le jn ej gru p y m oż­

n a zaliczyć L itw ę i T u rcję, k tó re w p raw d zie nie skład
zbyt licznych skarg, ale zarazem o d m aw iały Lidze w sp ó łp ra ­
cy w zakresie pozytyw nej lik w id a cji d an ej skargi. S to su n ­
kowo n a jm n ie j kłopotów m ia ła Liga N arodów z ochroną
m niejszości w A ustrii, B ułgarii, E stonii i n a Ł otw ie9.

N egatyw nie w y p ad a także udział Stałego T ry b u n a łu S p ra ­

70

w iedliw ości M iędzynarodow ej w ochronie m niejszości. Dość

wcześnie okazało się, że w ia ra w apolityczny c h a ra k te r T ry ­

b u n ału nie m a uzasadnienia. W szystkie bodaj decyzje w y d a­
ne przez STSM o p atry w a n e były o p iniam i sędziów, któ ry ch

p u n k t w idzenia przegłosow ali pozostali członkow ie T ry b u n a ­
łu. Polityczny, a zatem su b ie k ty w n y c h a ra k te r orzecznictw a
STSM był najczęściej podnoszony przez stro n y niezadow olo­
ne z o k reślonej decyzji pow ziętej w H adze. Dotyczyło to ta k ­

że 4 sp raw w niesionych przed T ry b u n a ł z pow ołaniem się
na zobow iązania m niejszościow e. R elaty w n ie n iew ielki udział
spraw m niejszościow ych w orzecznictw ie m iędzynarodow ym
m iał sw e źródło w niechęci poszczególnych p ań stw m n ie j­

szościowych do sta w a n ia w H adze jako stro n a. P o n ad to p ie r­

wsze w y ro k i w y d an e przez T ry b u n a ł w 1923 r. sugerow ały,
że w iększe szanse uzyskania satysfak cjo n u jąceg o rozw iązania
m iały w H adze d ezy d eraty m niejszości. D latego też k o le jn a

sp raw a m niejszościow a ro zp a try w a n a przez STSM w niesiona

została w 1935 r. i dotyczyła sy tu a cji szkół p ry w a tn y c h w

A lbanii. Do orzecznictw a m niejszościow ego T ry b u n a łu zali­

czyć należy także ciągnący się k ilk a la t p roblem tzw. dzieci

m a u re ro w sk ich . S p ra w a ta ro z p a try w a n a z pow ołaniem się

na K onw encję G enew ską dotyczącą G órnego Ś ląsk a m iała
różne fazy m ożliw e do in te rp re to w a n ia jako zw ycięstw o P o l­
ski lu b N iem iec. S en te n cja opinii doradczej STSM z 15 m a ja
1931 r. — będąca do pew nego sto p n ia podsum ow aniem s p ra ­

w y — szła po linii d ezyderatów m niejszości p o pieranych
przez rzą d niem iecki.

Isto tn e w danym w y p ad k u je st to, że orzecznictw o STSM

w sp raw ach m niejszościow ych było z pow odzeniem k w estio ­
n ow ane przez stro n ę lu b strony, k tó ry c h p u n k t w id ze n ia nie
znalazł uznania w form ie sa ty sfak c jo n u jąc ej. W iele też in ­
nych czynników pow odow ało, że orzecznictw o T ry b u n a łu w

sk rom nym sto p n iu zaw ażyło na p ra k ty c e stosow anej na polu
ochrony m niejszości. F a k t te n — zasługujący zapew ne na
osobne p o tra k to w a n ie — u ja w n ia i u w y p u k la polityczny, a

nie ja k to się pow szechnie o k reśla praw no-m iędzynarodow y

71

background image

c h a ra k te r system u m niejszościow ego. S tro n a p ra w n a te g o ,
system u to coś w ro d za ju fasady, n a to m ia st p o lityka to je ­

go isto ta i treść. Różnice powyższe spow odow ały, ż'e roz­

w iąz an ia p ro b lem u nie szukano na g ru n cie p raw a, ale w

sferze sposobów i m etod w łaściw y ch polityce. J e j ją d re m

było i je st p oszukiw anie kom prom isu, m ożliw ego do osią­

gnięcia ty lk o w drodze w zajem nych ustępstw . Tymcznsem-

n iem al każde u stępstw o w sp raw ac h m niejszościow ych było

przez bezpośrednio za in te re so w an e stro n y (lub ich części)

tra k to w a n e w k ateg o rii zdrady, klęski, h a ń b y itp. S ytuację
tę koniecznie trze b a um ieścić w śró d przyczyn niepow odze­

nia z g ru n tu m e d iac y jn e j fu n k c ji Ligi N arodów w zakresie
sp raw m niejszościow ych. S tw ierd za jąc pow yższe m am pełną
św iadom ość, że Liga N arodów realizow ała p o litykę — także
w sferze m niejszości —- zbieżną z w olą i d ążeniam i p ań stw
najsilniejszych, m o carstw eu ro p e jsk ic h przede w szystkim .
Chodzi o to, by niepow odzenie „in sty tu c ji g en e w sk ie j” nie
było ro zp a try w a n e ab stra k c y jn ie , w o d erw an iu od sy tu acji

m iędzynarodow ej oraz „w k ła d u ” do tego dzieła poszczegól­
nych p ań stw i narodów .

W ąsko pojm ow ana efektyw ność m niejszościow a Ligi N a­

rodów , m ierzona w liczbach bezw zględnych prow adzi do
am b iw ale n tn y c h w niosków . Z jed n ej stro n y za każdą p ety ­

cją w niesioną do Ligi N arodów stało poczucie k rzyw dy je d ­

n ostki lub gru p y osób zaliczanych do m niejszości rasow ej,

relig ijn ej lub językow ej. Z d ru g iej je d n ak stro n y w la ta c h

1821— 1939 w pły n ęły do Ligi 883 p ety cje m niejszościow e (nie

licząc pety cji z G órnego Ś ląsk a o p ie ra jąc y ch się na sp e cja l­

nej procedurze). Z liczby tej 488 p ety cji (55%) nie sp e łn ia­
ło fo rm aln y ch w aru n k ó w , ja k im p ety cje w in n y odpow iadać.

Z nakom ita w iększość spośród 395 p ety cji u znanych za „re-

cc rab le” była za łatw ian a n a niższych p ię trach ligow ej m a ­

chiny, w drodze m ed iacji pracow ników sekcji m niejszoś­

ciowej S e k re ta ria tu , a zwłaszcza sugestii K o m ite tu T rzech.
T en p o za trak ta to w y • organ pom ocniczy Rady spełniał k lu ­
czową rolę w ligow ym system ie ochrony m niejszości. S ta ­

72

nowisko w ypracow ane przez K o m itet T rzech w drodze k o n ­
sultacji obejm u jący ch stro n y sporu, a ta k że ich m n ie j lub

b ardziej jaw nych p ro te k to ró w bądź opiekunów byw ało —

w razie niem ożności osiągnięcia ko m p ro m isu — stan o w is­

kiem R ady w pełnym składzie. T ym też tłum aczyć należy
fakt, że na najw yższe piętro system u m niejszościow ego Ligi
N arodów , a w ięc do R ady, docierały stosunkow o nieliczne

petycje. W pierw szym dziesięcioleciu tak ich sp raw było ty l­
ko 18 (znów bez górnośląskich). W d o d atk u tylk o dw ie spo­
śród nich m ożna uznać za idące w całej pełni po linii dezy­
deratów petycjonariuszy.

Pow yższe in fo rm acje p o k az u ją m ożliw ości m a n ip u la cji,

ja k im z różnych stro n m ógł być i był p o ddaw any ligowy

system o chrony m niejszości. Z jed n ej stro n y bow iem w sk a ­

zyw ano n a zad ow alający los m niejszości, skoro 20 czy ja k

chcieli inni 40 m ilionów licząca arm ia m niejszości w y d a w a ­
ła ze swego łona ledw ie k ilk a d ziesią t p ety cji rocznie i to

jeszcze

w znacznej przew adze stero w an y ch z B erlina, B u­

dapesztu... Z w olennicy odm iennego w idzenia tej sp raw y m ó­
w ili o „tysiącach p e ty c ji”, k tó re w niew iadom ych okoliczno­

ściach, szczególnie przed 1929 r. ginęły w ligow ej m achinie
bez żadnego śladu. F ik cję tego o skarżenia dow iodły p u b lik o ­

w an e później w „Jo u rn a l O fficiel” spraw ozdania odw zorow u­
jące

liczbach aktyw ność S e k re ta ria tu n a polu m n ie j­

szościowym. Isto tn e w szakże w tym w y p ad k u je st to, że spo­

łeczeństw a p ań stw an g ażu jący ch się po stro n ie m niejszości
— p rzede w szystkim w łasnych — m iały w y starczająco w iele

podstaw , by okazyw ać stałe niezadow olenie z realizow anej
przez Ligę ochrony m niejszości. P ierw szym źródłem te j sy­
tu a c ji było w łączenie m niejszości, szczególnie tzw. p o g ran i­

cza do p o lityki obliczonej n a rychłe, jed n o stro n n ie korzystne

zm iany te ry to ria ln e . Skoro polityka m niejszościow a sta ła się,

zw łaszcza dla p ań stw pokonanych w w ojnie, fra g m en tem ich

g en e raln y c h d ążeń rew izjonistycznych, to tylko realizacja
tego nadrzędnego celu m ogła w yelim inow ać posługiw anie się

m niejszościam i jako czynnikiem k o n fliktogennym w sto su n ­

73

background image

k ac h z p ań stw am i sukcesyjnym i. Za próżne przeto uznać

należy w ysiłki Ligi N arodów zm ierzające do u sa ty sfak c jo n o ­

w a n ia te j gru p y p ro tek to ró w m niejszości. Je śli n a w e t do­

raź n ie p o d k reśla li oni pozytyw ne efe k ty akty w n o ści Ligi

na polu m niejszościow ym , to n a tu ra ln y m ko m e n tarze m było
życzenie, n ierzadko żądanie takiego u sy tu o w a n ia p ra w m n ie j­

szości, by m ożliw ie d otkliw ie ugodzić w in te resy p ań stw

sukcesyjnych. T akże z uw zględnieniem tego podłoża — bę­

dącego fra g m en tem psycho-społecznym niezw ykle złożonych

u w a ru n k o w a ń ch a rak te ry z u jąc y ch ogólne położenie m n ie j­
szości w k o n k re tn y c h p a ń stw a c h — m ożem y m ów ić o „ch ro ­
nicznym niezadow oleniu”, ja k ie tow arzyszyło bo d aj w szel­
kim elem entom sk ła d ający m się n a p roblem m niejszościow y

w o k resie m iędzyw ojennym . D latego też Liga N arodów jako
o rg an izacja i in sty tu c ja sam a w sobie, ale także jako te re n

aktyw ności określonych p ań stw , gru p i ludzi by ła z pow odu

ochrony m niejszości silnie, n ie ra z b ru ta ln ie atak o w an a . F u n ­
k cjo n u jąc y system ochrony m niejszości przyczynił się w
w ielu p ań stw ac h do p o w sta n ia u przedzeń w iększości w obec

m niejszości. W sum ie w ięc nie sp rzy ja ł on procesom- asym i-
lacyjnym , k tó re stan o w ią w rozsądnym w ym iarze czasowym

— n a tu ra ln y i k o n stru k ty w n y k ie ru n e k ew olucji p roblem u

m niejszości narodow ych.

IV. MNIEJSZOŚCI JAKO „DETONATOR”

I INSTRUMENT AGRESJI

a. Podstaw y niem ieckiego prymatu

Ś w iatow y kryzys gospodarczy la t 1929— 1933, k tó r y szcze-'

gólnym b rzem ieniem legł n a k r a je najbiedniejsze, o n a jb a r ­

dziej zacofanej stru k tu rz e gospodarczo-społecznej, stanow i
godny uw agi przełom w stosu n k ach m iędzynarodow ych. Roz­
legające się po św iecie egoistyczne hasło „ ra tu j się, kto m o­

że” stało się w ytyczną ogółu p ań stw ak ty w n ie w p ły w ający ch
na k sz ta łt p o lityki w y m ia ru pow szechnego. „B ezpieczeństw o

zbiorow e” ledw o co w prow adzone do obiegu m ięd zy n aro d o ­

wego za sp raw ą Ligi N arodów , po cichu sp row adzone zosta­
ło do roli pro b lem u teoretycznego. W ielki w p ły w n a tę tr a n ­
sform ację m ia ły o b rad y św iatow ej k o n feren c ji ro zb ro jen io ­

w ej, k tó re rozpoczęły się w lu ty m 1932 r. U w idoczniony na

ze w n ątrz i ew identny dla ogółu b ra k nadziei n a pozytyw ne
efek ty tych, od 1929 r. zresztą przygotow yw anych n eg o c ja­
cji u a tra k c y jn iło p y ta n ie dotyczące pozycji o bronnej każdego

z p ań stw , zw łaszcza m niejszych. S taw iano je tym n a ta rc z y ­
w iej, że od jesieni 1931 r. Ja p o n ia u ze w n ętrzn iła sw e p la n y

zaborcze w obec Chin. N ap iętn o w an a z ty tu łu a g re sji przez

Ligę N arodów opuściła o rganizację genew ską w m a rc u 1933 r.

W krótce potem w paźd ziern ik u tegoż ro k u podobną d e ­

cyzję podjęła Rzesza. N aród n iem iecki w re fe re n d u m p rz e ­

p row adzonym po m iesiącu in te n sy w n ej p ro p ag an d y w ol­

brzym im procencie p oparł decyzje h itlerow skiego rz ą d u 1.

W śród isto tn ie w ażnych pow odów tego w y stą p ien ia było

u g ru n to w y w a n e przez w iele la t rozczarow anie ogółu N iem ­

ców do in sty tu c ji g enew skiej z pow odu je j n iesk u teczn ej p o ­

lity k i n a polu ochrony m niejszości. Rów nocześnie ta o rg an i­
zacja la tem 1933 r. „pow ażnie” zajęła się losem gnębionej w
N iem czech ludności żydow skiej.

75

background image

P rzejęcie w ładzy przez h itlerow ców

Wywołało

istotne

zm iany ta k w polityce w ew n ętrz n ej, ja k i zew n ętrzn ej N ie­

miec. O bserw u jąc te n fa k t z w ąsk iej — m niejszościow ej — p e r­

sp e k ty w y należy stw ierdzić, że N iem cy w p o p rze d n iej epoce

u p ra w ia li politykę, k tó rą m ożna o k reślić jako system dzia­
ła n ia negatyw nego. Jego ce n tru m i isto tę stan o w ił p ro test

przeciw ko w szelkim decyzjom dotyczącym sp ra w m niejszoś­

ci. N iem cy należeli w opinii św iatow ej do „chronicznie nie­

zadow olonych”. „Nagle — p isa ł u pro g u 1939 r. Józef W inie-
w icz — w ich ta k ty c e zaczęły u ja w n ia ć się p ie rw ia stk i za­

łożeń pozytyw nego działania, p roblem p rze stał być pro sty i
sta ł się skom plikow any. M niejszość n iem iecka zaczęła służyć
pew n em u planow i, ich ta k ty cz n e p osunięcia zaczęły tc h n ąć

ściśle ideow ym i założeniam i, p ro te st za stą p iła d o k try n a. S ta ­

ło się to z chw ilą zw ycięstw a w Rzeszy ru c h u narodow o-so-

cjalistycznego”2.

Isto tn e znaczenie dla cało k ształtu zew n ętrzn y c h oddziały­

w ań niem ieckich w duchu n arodow o-socjalistycznym m iała

A u slan d so rg an isatio n d er NSD AP. O rganizacja ta założona

już w 1931 r. w y sy ła ła za g ran icę sw oich agentów , którzy

u p ra w ia li p ro p ag a n d ę h itlero w sk ą, ko n tro lo w ali o byw ateli

niem ieckich u trzy m u ją c k o n ta k ty z ro zm aity m i elem entam i

w yw rotow ym i, odśrodkow o n astaw io n y m i w obec

poszcze­

gólnych państw . W raz z rozw ojem roli i znaczenia NSD A P

w Rzeszy rosły także w pływ y

A u slan d so rg an isatio n

der

NSD A P, n a czele “k tó rej w n ie k tó ry ch poselstw ach stali

niżsi ra n g ą dyplom aci. N iektórzy z nich, ja k np. inżynier

F ra n z N euhausen, d ziałający w Ju g o sław ii w ran d z e k o n su ­

la generalnego byli zarazem głów nym i o rg an izato ram i niem iec­

kiej służby in fo rm acy jn ej. Z pow odu sw ych bezpośrednich

k o n ta k tó w z G öringiem , którego in te resy w Jugosław ii r e ­

p rezentow ał, pow szechnie uw ażan y był za „silniejszego” niż
poseł niem iecki w B elgradzie, V ik to r von H eeren.

P lan y H itle ra co do fu n k c ji politycznej m niejszości n a r o ­

dow ych dobrze ilu s tru je jego w ypow iedź z w io sn y 1634 r.,
kiedy w czasie poufnego sp o tk a n ia z lid e ram i

organizacji

76

\

m niejszościow ych skonstatow ał: „O becnie nie w y sta rc za już,

ta k ja k d aw niej uczynić oddział szturm ow y. D latego też nie

będziecie w ięcej działać każdy w edług w łasnego uznania,
lecz słuchać rozkazów . To, co w am może w ydać się k o rz y st­
ne, z wyższego p u n k tu w id zen ia m oże być szkodliw e. D late­
go żądam od w as ślepego posłuszeństw a (...). Wy jesteście n a ­

szą czujką. M usicie przygotow ać o k reślo n e przedsięw zięcia

daleko przed frontem . M usicie zam askow ać nasze w łasne

p rzygotow ania do atak u . O bow iązuje w as praw o w o je n n e ”.
H itle r wysoko w ynosząc rolę org an izato ró w życia m niejszoś­

ci („jesteście dzisiaj m oże najw ażn iejszą częścią n a ro d u n ie ­

m ieckiego”) bez o g ró d ek fo rm u ło w a ł

d y w ersy jn ą fu n k c ję

m niejszości, k tó ra w każdym k ra ju m ia ła dzielić

s

:

q

na dw a

odłam y: pierw szy m usi być lo jaln y w obec rz ą d u p ań stw a
zam ieszkania, d ru g i zaś m a być „rad y k aln y i rew o lu c y jn y ”,

a w ięc ściśle zw iązany z m acierzą3.

Niczego do tego jednoznacznie sform ułow anego p ro g ra m u

dodaw ać nie trzeba. Może tylko to, że uległ on zm ianie do­

piero w ra z z p rzy stą p ie n iem N iem iec do po lity k i ja w n y c h

zdobyczy przy pom ocy siły. W ówczas m niejszość niem iecka
nie m ogła się dzielić na część lo ja ln ą i rew o lu c y jn ą; m ogła

być tylko jedna, bezw zględnie zjednoczona w okół idei i roz­

kazów p ły n ą cy c h z centrali. T ra n sfo rm acja ta — p am iętać

o tym trze b a zw łaszcza przy analizie in stru m e n ta ln e j f u n k ­

cji p ro b lem u m niejszościow ego i sam ych m niejszości — do­

k onała się zaledw ie w ciągu m niej w ięcej pięciu lat. Ja k że

w ięc w ą tłą i lichą była g ru p a „ lo jaln y ch ” członków m n ie j­

szości, n o ta b en e zaw sze m ajo ry zo w an y ch przez pozostałych
„k o m p atrio tó w ”, coraz silniej w ierzący ch i zapatrzonych w

w ie lk o n ie m ie c k e ideały, n a d k tó ry m i

ja śn ia ła gw iazda

F u h re ra .

M it H itle ra jako m ęża opatrznościow ego n aro d u niem iec­

kiego szczególnie łatw o d ocierał do św iadom ości N iem ­

ców z n a jd u ją cy c h się poza k ra je m . M niejszości zaw sze zresz­
tą w yczulone n a niedolę m acierzystego n aro d u w ręcz pożą­
dały ta k ie j stabilizacji w k r a ju swego pochodzenia, by p rz y ­

77

background image

znaw an ie się do niego było źródłem w zro stu p restiżu osobis­
tego w środow isku.

T ak w ięc n a czoło szybkiej i stosunkow o m asow ej h itle-

ry zacji m niejszości n iem ieckiej w ysunąć trze b a

m om enty

n a tu ry psychologicznej. H itle r i jego ru ch nie tylk o obiecy­

w ał, ale rozm achem sw ych in ic ja ty w zdaw ał się g w a ra n to ­

w ać m niejszościom , ogółow i N iem ców, że w yprow adzi ich

ze sta n u „krzyw dzącego pon iżen ia”, w ja k im znaleźli się za
sp raw ą kom unistów („cios w p lecy ”,), Ż ydów oraz zm ow y

F ra n c ji z m ałym i p ań stw am i E uropy środkow o-w schodniej.
H itle ry zm odśw ieżył m ocno p rzy b la k łe z pow odu b ra k u no­

w a to rsk ic h idei — w ielkoniem ieckie m ity i dążenia, n ad a ł im
cechy dalekosiężnego, choć zarazem w y o b rażaln ie realnego

p r o g ra m u .. M isja dziejow a N iem ców została w sp a rta te o rią
czystej rasy ; „D eutschland ü b e r A les” — sprzęgnięto z w ie l­

kim p ro g ra m em budow y siły oręża. Dla m niejszości n ie­
m ieckiej rozsian ej po E uropie ta now a sy tu a cja, budząca w

św iecie pow szechne zain tereso w an ie (jakże często także p o ­

dziw, choć częściej przestrogi, n aw e t strach), stan o w iła ele­
m e n t podnoszący ich w artość, społeczny prestiż.

P roces h itlery za cji n ap o ty k ał ta k że opory części N iem ­

ców, którzy pow odow ani różnym i m otyw am i (także ta k ty cz­

nego c h a ra k te ru — vid e cytow ane w yżej słow a H itlera!)
w zb ran iali się przejść pod „now e” kierow nictw o. W latach

1933—1935 w iele środow isk m niejszościow ych uległo rozbi­
ciu. P rzyw ódcy lo k a ln y ch „k u ltu rv e rb a n d o w ” stopniow o po d ­

p o rządkow yw ali się dyrek ty w o m p ły n ą cy m z B erlina, tym
ła tw iej, że n a d a l operow ano n arzędziem p rzy z n aw an ia bądź

w strzy m a n ia dotacji.

W ogrom nej przew adze w ypadków , w łaściw ie w e w szy­

stkich (uw ględniając także sy tu a cję W ęgier już po w ybuchu
II w ojny św iatow ej) do roli przyw ódców m niejszości doszli
hitlerow cy. T ytułem ilu s tra c ji m ożna odw ołać się do p rz y ­
k ładów zaczerp n ięty ch z różnych, oddalonych ód siebie
p ań stw . Z acznijm y od w schodu E uropy.

R uch n azistow ski w śród N iem ców b ałty ck ich zaczął roz­

78

pow szechniać się w la ta c h 1930—1931. N ajw iększe postępy

proces te n poczynił w E stonii. F o rm u ło w an e żądanie o d d a­
n ia nazistom za rząd u nad życiem m niejszości n iem ieckiej zo­

stało zrealizow ane w listo p ad zie 1933 r. Wówczas to o rg an
prasow y nazistów „Die R evalsche Z eitu n g ” (28 X I 1933 r.)

p osługując się pom patyczną frazeologią pisał: „Jako p ierw si
w śród niem ieckich g ru p narodow ych w E uropie — N iem cy

w E stonii pow ołali narodow o zorientow ane k ie ro w n ic tw o ”.

P ean y rozlegające się w śród sporej części m niejszości

niem ieckiej w E stonii n a te m a t H itle ra i nazizm u oraz m oż­

liw ej do przew idzenia ew olucji sytuacji, odnoszącej się zre sztą

do w szystkich p ań stw b ałtyckich, spotykały się z dość g w a ł­

tow ną re a k c ją estońskiej prasy. P isano np., że N iem cy esto ń ­
scy sta ją się „strażą p rzed n ią narodow ego socjalizm u nad

B a łty k iem ” ; „nagle w p ań stw ie estońskim u tw orzone zosta­
ło państw o nazistow skie, k tó re dysponuje n ie tylko elem en ­

tem ludzkim , lecz także niem ieckim sam orządem k u ltu r a l­

n y m ”4.

B ardzo silnie rozw inął się także ru c h h itlero w sk i w śród

N iem ców w K łajpedzie. W 1930 r. w ielu z nich otrzym ało

fo rm u larze N SD A P z propozycją w stą p ie n ia do tej p artii. Do

d e k la ra c ji załączona była opinia stw ierd zająca, że a d re s a t

znany je st „jako w ie rn y syn N iem iec”. Od w ejścia H itle ra na
fo tel k an c le rsk i działalność jego zw olenników w K łajpedzie
uległa znacznem u rozszerzeniu. W m a ju 1933 r. podczas w y ­
borów do ra d y m ie jsk iej hitlerow cy zgrom adzili blisko poło­

wę głosów. N asilająca się p ro p ag a n d a n aw o łu jąc a do o d er­

w a n ia K łajp ed y od L itw y sk ło n iła rząd litew sk i do p rze ciw ­
działania. Stosunkow o duże ilości broni w y k ry te w siedzi­

bach zw iązanych z o rg an iz ac jam i N iem ców k ła jp ed z k ic h le ­
gły u podstaw w y d an ia d e k re tu z 8 lutego 1934 r. o ochronie

pań stw a. W atm osferze w łaściw ej dla tego ty p u in ic ja ty w

dokonano are szto w a ń blisko 150 hitlerow ców . M im o pod ję­
tych przez rząd Rzeszy nacisków , w tym także re stry k c ji gos­
podarczych, o dbył się ja w n y przew ód sądow y. W ykazał on
ścisłe pow iązan ia spiskow ców z b erliń sk im centrum , w tym

79

background image

w iele szczegółów dotyczących b ezpośredniej i p o śred n ie j in ­

g ere n cji NSD A P i rz ą d u niem ieckiego w w ew n ętrz n e spraw y
obszaru kłajpedzkiego i L itw y w ogóle. Z asądzone w ty m

procesie w y ro k i, ogłoszone 26 m arca 1935 r. b yły surow e: 4
w y ro k i śm ierci, w ielu spiskow ców skazano na długoletnie

w ięzienie.

P roces te n i w yroki uzm y sław iają skalę przestępczej d zia­

łalności w ym ierzonej przeciw p a ń s tw u litew skiem u. Choć
w yroki nie zostały w ykonane, to je d n a k stanow cza re a k c ja
rz ą d u litew skiego stanow iła bez w ą tp ie n ia ta m ę p o w strzy m u ­

jącą n az b y t w y ra źn ą spolegliw ość

k ła jp ed z k ic h

N iem ców

w zględem in stru k c ji p łynących z B erlina. Z d ru g iej stro n y

m a n ifesta cje organizow ane w o b ro n ie areszto w an y ch pozw a­
lały w szystkim m niejszościom niem ieckim czuć się pew n y ­
m i poparcia i pom ocy w spółziom ków . P ró c z.p rz e d się b ra n y c h

in te rw e n c ji dyplom atycznych m a jąc y ch m .in. na celu w y ­

m uszenie na L itw ie rezy g n acji z p rocesu jaw nego, w k ilk u ­
dziesięciu m ia sta ch Rzeszy odbyły się burzliw e d e m o n stra ­

cje, w k tó ry c h obrona N iem ców k ła jp ed z k ic h m ieszała się z

a ta k a m i na L itw ę. Do sp raw y te j 31 m a ja 1935 r., a w ięc
blisko dw a m iesiące po ogłoszeniu w yroku, n aw ią za ł H itle r
w czasie przem ów ienia w R eichstagu. G w ałtow ny a ta k na

rzą d litew sk i w ręcz obligow ał „pom niejszych fiih reró w ” do

działań w yznaczonych przez pierw szego z pierw szych. Splot
w ielu czynników pow odow ał, że N iem cy w K łajp ed zie zdo­
b yw ali coraz m ocniejszą pozycję. W czasie w yborów do se j­

m ik u w e w rz eśn iu 1935 r. o d n ieśli zdecydow ane zw ycięstw o,
k tó re w ciągu la t n astęp n y c h u g ru n to w y w a li6.

K o lejn y p rzy k ła d zaczerpnięto z północy k o n ty n e n tu , z

Danii. Ideologia n azistow ska znalazła stosunkow o w ielu zw o­
lenn ik ó w w śród N iem ców zam ieszkałych w Szlezw iku. K a ­
m ieniem w ęgielnym iqji tę sk n o t było złączenie się z Rzeszą.
P ro g ra m te n w iosną 1933 r. p rze b o jem w d a rł się n a p ro p o r­
ce i sztan d ary u m a cn ia ją cy ch się hitlerow ców w D anii. Na

poufnym zjeździe w K ilonii (sic!) w styczniu 1934 r. m ów ili

oni już o skoordynow anej w alce i „polityce g ran ic zn e j” opie­

80

ra ją c e j się na b ra n e j z N iem iec „ab so lu tn ie czystej p o d sta­
w ie” ideologicznej. M niej lu b b ardziej o tw arcie ale w yraźnie

m ówiono o p o trzebie budow y szlezw ickiego „fro n tu n iem iec­

kiego” sk upiającego w szystkich N iem ców zam ieszkujących

D anię i k o rela cji jego działań z Rzeszą. P ropagow ano slo­
gan, że każdy pow inien n a jp ie rw czuć się N iem cem , a do­

piero później m ieszkańcem Szlezw iku. N asilająca się, k rz y ­
kliw a p ro p ag a n d a nazistów w y w ołała sprzeciw rządu, k tó ­

ry w styczniu 1934 r. zgłosił do fo lk etin g u w niosek dom aga­

jący się lik w id a cji w D anii w szelkich organizacji faszystow ­
skich. Dzięki tej in ic ja ty w ie rozw iązano oddziały SA (nielicz­

n e zresztą); nie zdołano je d n a k położyć skutecznej tam y dla

dalszego rozw oju ru c h u hitlero w sk ieg o 6.

W niep o m iern ie b ard z iej zantagonizow anych w a ru n k a c h

dokonyw ało się „przejm ow anie w ład zy ” przez h itlerow ców
n ad N iem cam i w Czechosłow acji. P ro b le m był tym bard ziej
złożony, że ta k że w epoce R epubliki W eim arskiej org an iza­

to rzy m niejszości w C zechosłow acji w y su w ali daleko idące
żądania.

N a p o rząd k u dziennym sta ł problem au tonom ii naro d o w ej

N iem ców w ra m a c h p ań stw a czechosłow ackiego, czy też p ra ­

w a do sam odzielnego za rządzania na- ty c h obszarach, k tó re w

p rzew ażającej liczbie

zam ieszkiw ali

Niem cy.

Z

biegiem

m iesięcy 1933 r. działalność nacjonalisty czn y ch p a rtii g ru p u ­

jących N iem ców sudeckich p rzy b ie ra ła na sile. R ząd czecho­

słow acki zw alczając te n n u r t rozw iązyw ał u g ru p o w an ia n a j­
b ard z iej rad y k a ln e, k tó ry m m ógł dowieść działalność a n ty ­
p ań stw o w ą czy też nielegalny k o n ta k t z ośro d k am i dyw ersji,
szpiegostw a. R ychło je d n ak n a g ruzach rozw iązanych zw iąz­
ków czy p a rtii p ow staw ały now e, ja k chociażby S udecko-nie-

m iecki F ro n t O jczyźniany

(S u d eten d eu tsch e H eim atfro n t)

zorganizow any w k o ń cu 1933 r. przez K o n ra d a H enleina. Z

r u c h u tego .wiosną 1935 r. w y ło n iła się znana P a rtia N iem ców

S udeckich (S u d eten d eu tsch e P artel), k tó ra w k ró tce stała się

oisią życia N iem ców w C zechosłow acji i tra n sm isją zaleceń
fo rm u ło w an y ch w B erlinie. W k ońcu 1937 r. p a rtia ta sk u p ia-

81

background image

la blisko 600 tys. członków . Z coraz w iększym i tru d n o ściam i

k am uflow ano fak ty czn e cele przy św iecające te m u ruchow i,
choć nie skąpiono zapew nień o sw ej lojalności w obec p ań stw a

czechosłow ackiego. K o n tak ty 'H e n le in a z H itlerem , R udolfem
H essem ,

A lfredem R osenbergiem , G oringiem , G oebbelsem

czy R ib b en tro p em m ów ią sam e za siebie. P o k azu ją przede
w szystkim m iejsce, ja k ie w g en e ra ln e j polityce Rzeszy z a j­

m ow ali niem ieccy w rogow ie zam ieszk u jący Czechosłow ację.

P a r tia N iem ców S udeckich odm aw iała rów nocześnie p ra ­

w a in n y m ugrupow aniom sk u p ia ją cy m m niejszość nieiniecką

do p e rtra k ta c ji z rządem czechosłow ackim , a tym b ardziej
zaw ierania

ja k ich k o lw iek

porozum ień

dotyczących całej

m niejszości. P ogląd te n m ia ł o ty le uzasadnienie, że p a rtia

H en lein a otrzy m ała w w y b o ra ch z 1935 r. około 80% głosów

n iem ieckich z Czech i M oraw .

Z tym m a n d ate m ak ty w izo w ał się

H en lein

na are n ie

m iędzynarodow ej. Zw łaszcza służył m u k lim a t b ry ty jsk i. W

czasie p ierw szej podróży dom inow ały k o n ta k ty nieoficjalne.

Ju ż je d n a k la tem 1936 r. został on p rz y ję ty — w ra z z to w a­

rzyszącym m u H einzem R u th a — przez p o d se k re tarza F oreign

Office, R o b erta V a n sitta rta , k tó rem u w ręczono m em o ran ­

dum na te m a t godnego u b olew ania położenia N iem ców ‘w
C zechosłow acji. C echą c h a ra k te ry sty c z n ą te j podróży oraz

w ygłaszanych przez H en le in a tez było w sk azy w an ie n a po­
stę p u ją c ą bolszew izację C zechosłow acji. H isto ry k czeski O ta-
k a r K an a napisał, że H enlein w izją tą „straszył b ry ty jsk ic h
lo rd ó w ” przestrzegając, że C zechosłow acja m oże się zm ienić

w d ru g ą H iszpanię. S tro n iąc od jednoznacznych opinii co do
efektyw ności zabiegów H enleina n a g runcie b ry ty jsk im od­

w ołać się trze b a do stw ierd zen ia O. K ani, że sukcesy z a g ran i­

czne i echa żądań H en lein a w W ielkiej

B ry ta n ii na ty le

w zm ocniły jego pozycję w śród ludności niem ieckiej, że sto p ­
niow o popad ała ona ~w coraz w iększą zależność od stale zao­
strzającego się antyczechosłow ackiego p ro g ra m u henleinow -

ców.

Z resztą bezpośrednio po odby ciu te j podróży, w sierp n iu

82

■1936

r. H enlein sp o tk a ł się w B erlinie z H itlerem , H essem ,

G oringiem i N eu rath em . W św iadom ości społecznej ogółu

obyw atel; Czechosłow acji H en lein jaw n ie przeistoczył się w

agenta h itlery zm u , w przyw ódcę tw orzącej się w rep u b lice
V K olum ny7.

Je d n y m z pow odów szczególnej roli, ja k ą w sensie h isto ­

rycznym spełn iała m niejszość niem iecka w C zechosłow acji,
było to, że w łaśn ie

K o n rad

H enlein,

przyw ódca

P a rtii

Niem ców S udeckich sta n ą ł jesien ią 1936 r. na czele zw iązku

grupującego w szystkie m niejszości E uropy (V erband d er d e u t­

schen V olksgruppen in Europa).

Stopniow e w ychodzenie zw olenników ideologii narodow o-

socjalistycznej na czołowe m iejsce w życiu m niejszości w
sposób oczyw isty łączyło się ze zm ianą jej m iędzynarodow ej

funkcji. O ile bow iem cele i zad an ia jej m acierzystego pnia
nie uległy zasadniczym zm ianom , to je d n a k istotnie zm ieniły
się m etody działania. N ie m ogło być m ow y o podstaw ow ych

różnicach m iędzy m etodam i „p ra cy ” h itlerow ców w sam ej
Rzeszy, a h itlero w cam i (lub ich m n ie j lu b b ard z iej p rze k o ­

n an y m i zw olennikam i) poza granicam i, zwłaszcza zaś a k ty w ­
nym i w środow isku niem czyzny zagranicznej. Owa, różnym i
m otyw am i pow odow ana k o rela cja działań b erlińskiego cen­

tr u m z rozlokow anym i w różn y ch p ań stw ac h g ru p am i m n ie j­

szościowym i spow odow ała, że te o sta tn ie zaczęły p rze k szta ł­

cać się w pododdziały osław ionej V K olum ny.

N arodzin V K olum ny szukać należy w procesie przem ian

dokonujących się w śród m niejszości n iem ieckiej już u progu

dw udziestolecia m iędzyw ojennego. R ozw ijająca się w ów czas

pro p ag an d a zapow iadająca rych ły i pew ny p ow rót Rzeszy na

„ziem ie u tra c o n e ” n ak ła d a ła się na indy w id u aln e, ła tw e zre­

sztą do zrozum ienia tę sk n o ty poszczególnych Niem ców. Sw ą

gorszą sy tu a cję społeczną, n ieraz ta k że gospodarczą, sw ój
u tracony bezpow rotnie r a j m łodości (jak zaw sze idealizow a­

ny) sk ła d ali ochoczo i przez w iele la t n a k a rb krzy w d lub
niedogodności zaw inionych przez a k tu a ln ie

zam ieszkiw ane

państw o. Na długo przeto przed fak ty czn y m zorganizow aniem

83

background image

się V K olum ny istn iała atm o sfera n ie m al p ełn ej gotow ości
do służenia Rzeszy. K iedy w ięc R ep u b lik a W eim arska G u sta­

w a S tre sem an n a i m a rsz ałk a H in d en b u rg a nie pozw alała na
p rze rw a n ie w ięzi em ocjonalnych ze sw oim i m niejszościam i,
to ze św iadom ością isto tn ie w ażnej w ty m w y p ad k u rach u b y
n a w za jem n ą życzliwość i sym patię. O pieka n ad N iem cam i

zaliczanym i do m niejszości była w ięc w tym w y p ad k u efek­
tem k a lk u la c ji politycznej, jak b y śm y dzisiaj pow iedzieli —

m an ip u lacji.

Przez V K olum nę należy rozum ieć w szelk ą działalność o

c h a ra k te rz e d y w ersyjnym , zarów no organ izacy jn ą i politycz­

ną, ja k rów nież w yw iadow czo-sabotażow ą, prow adzoną przez

h itlero w sk ie in sty tu cje i placów ki n a te ry to riu m p ań stw obję­

ty c h p la n am i n iem ieckiej p e n e tra c ji i agresji.

W spierając się na detalicznych b ad a n ia ch h isto ry k a jugo­

słow iańskiego D uśana B ib era m ożna podać, że n a długo przed

a g re sją h itlero w sk ą „... każdy p o w iat został szczegółowo o p ra ­

cow any. Z nano dan e geograficzne i dem ograficzne, w ykazy

k u ltu rb u n d u i jego o rganizacji, w ła d z ad m in istra cy jn y c h , in ­

sty tu cji, urzędów pocztow ych, kolei

żelaznych,

stro n n ic tw

politycznych, o rganizacji i stow arzyszeń (częściowo ta k że ze­

sta w ien ie ich członków), opisy o rganizacji gospodarczych,

szkolnictw a, ośw iaty, k u ltu ry , o rganizacji i in sty tu c ji kościel­

nych. O ddzielnie dołączono ta k że spisy osób w rogo n astaw io ­

nych w obec N iem iec hitlero w sk ich , ja k rów nież osób zau­
fan y ch i zorientow anych pro faszy sto w sk o ”8.

N ie -m a potrzeby u w y p u k lan ia sp ecjaln ej roli, ja k ą m u ­

sieli spełniać przy ta k im ro zp rac o w a n iu in te re su ją c y c h Rze­
szę te ry to rió w p rzed staw iciele V olksdeutschów ,

pełniących

zaw sze hań b iącą fu n k c ję szpiega na rzecz obcego państw a.
Spow odow ało to n a w e t w ok resie poprzedzającym w ybuch

w o jn y św iatow ej zanik akty w n o ści niem ieckich o rganizacji
politycznych i społeczno-zaw odow ych o c h a ra k te rz e m aso­
w ym . W iązało się to — zdaniem cytow anego już A. S zefera
— ze stopniow ym przechodzeniem od leg aln y ch do k o n sp ira ­

cyjnych fo rm działania, pozostając w ścisłym zw iązku z in ­

84

tensyw ną rozbudow ą sieci kom órek d yw ersyjno-szpiegow -

s k i c h .

Im bliżej w y b u ch u w ojny, tym ja w n iej w prow adzano w

B e rlin ie

do gry k a rtę m niejszościow ą. K ilk u le tn ie przygoto­

w ania doprow adziły do tego, że pow stałe w

1937

r.

tzw.

VOMI (V olksdeutsche M ittelstelle) stało się sw oistą ce n tra lą

dyw ersji h itlero w sk iej w św iecie, p row adzonej za pom ocą

m niejszości narodow ych. N a czele te j organ izacji sta ł SS
O b erg ru p p e n fü h re r W e rn er Lorenz, zau fan y człow iek H im ­
m lera, F a k t, że no m in ację tę zatw ierdził osobiście H itle r, o t­

w ierał d odatkow e drzw i, m ożliw ości,

kiesy...

Rozbudow a

VOMI szybko postępow ała naprzód, rosła operatyw ność o r­

ganizacji pod esesow skim k ierow nictw em . Sw oistym zw ień­

czeniem tego procesu, a zarazem zaczynem o tw ie ra jąc y m d a l­

sze, now e m ożliw ości był ta jn y rozkaz H itle ra w ydany 2 lip-

ca 1938 r., k tó ry upow ażniał VOMI

do w yk o rzy sty w an ia

w szystkich organów pań stw o w y ch i p a rty jn y c h Rzeszy dla
p opierania niem ieckich m niejszości narodow ych, zwłaszcza

pogranicza9.

Rozkaz te n stanow ił isto tn e n ovum w dotychczasow ej po­

lityce w y k o rzy sty w an ia m niejszości niem ieckiej dla bezpo­

średnich celów Rzeszy. W przeszłości pow oływ ano się je d y ­
nie na w olę ftih re ra ; w n ow ej sy tu a cji urzędnicy p aństw ow i
(zwłaszcza A u sw ärtiges Am t!) oraz fu n k cjo n a riu sze p a rty jn i

(szczególnie zaangażow ani w śród m niejszości) posiadali je d n o ­

znacznie u ję tą i sfo rm u ło w an ą d y rek ty w ę firm o w a n ą przez

Wodza. Ju ż tylko te n fa k t — sam przez się — u sytuow ał
m niejszości niem ieckie w całokształcie p o lityki Rzeszy na

pierw szorzędnym m iejscu.

b. Niesnaski wśród sojuszników

J a k już o tym w spom inano w yżej, stały m p u n k te m eu ro ­

p ejskich stosunków m iędzynarodow ych o k resu m iędzyw ojen­
nego było dążenie w ielu p ań stw do zm iany tzw. sy stem u w er-

85

background image

Salskiego.

W śród p ań stw p okonanych w W ielkiej W ojnie prym

w ow ym dążeniu w iodły oczyw iście N iem cy, k tó ry m k ro k u
próbow ały dotrzym ać W ęgry. Na drodze te j politycy i naród
w ęg iersk i doznali w ielu niepow odzeń. Były one tym bardziej

w y raźn e i dotkliw e, im znaczniejszą rolę spełniały Niemcy

w- stosunkach m iędzynarodow ych. Nie m ożna też zapom inać,

że w ielk i — ja k u trzy m y w ała p ro p ag a n d a niem iecka — po­
n ad 100-milionowy n aró d nie bardzo w idział się zachęcony

do w chodzenia w sojusznicze, p a rtn e rs k ie w spółdziałanie z

niespełna 10-m ilionowym pań stw em , m ało"w ażącym na szali

stosunków m iędzynarodow ych, n ad to jeszcze raczej oddalo­

nym od centrum .

N acjonalistycznym i p rze słan k a m i k ie ru ją c a się polityka

za graniczna N iem iec, zw łaszcza h itlerow skich, nie chciała zgo­
dzić się na koncesje w obec te ry to ria ln y c h a sp ira cji Węgrów.

Ich głów ne u d erzenie szło ja k w iadom o na C zechosłow ację,

w obec k tó rej politycy w ęgierscy prześcigali się w eskalacji
w rogości. W n o ta tce do w izyty re g e n ta W ęgier, adm . H or-
th y ’ego w B erlin ie w sie rp n iu 1936 r. figurow ało np. zdanie,
że Niem cy i W ęgry pow inny przy ew e n tu a ln e j pom ocy A u­

strii i P olski „... n ajech ać na C zechosłow ację i zetrzeć z po­

w ierzch n i ziem i te n ra k o w aty w rzód E u ro p y ”10. R ealizacja

tego p la n u b y ła o ty le tru d n a , że N iem cy ew e n tu aln ie mogły

skorzystać z pomocy W ęgier, n ato m ia st W ęgry nie m ogły n a ­

w e t m arzyć o sam odzielnym ro zp raw ie n iu się z P rag ą.

Z achodzący na k ie ru n k u czechosłow ackim , podobnie jak

i n a rum u ń sk im , w zględny zresztą niem iecko-w ęgierski k o n ­

flik t interesów uw idaczniał się zupełnie w y ra źn ie na te re n ie
Jugosław ii. N iem cy n ie p rze staw a ły w ierzyć, n ie bez pow o­

dów dostarczanych przez rz ą d jugosłow iański, że uda im się

stan ąć m ocną stopą w tym k r a ju zw iązanym sojuszam i z F ra n ­

cją. Był to jed en z pow odów tonow ania n az b y t g w ałtow nie

fo rm u ło w an y ch w B udapeszcie p re te n sji o w y ra źn ie rew iz jo ­
nistycznym ch a rak te rz e. P rz y k ła d u tego

ty p u in te rw e n c ji

dostarcza sy tu a c ja z w iosny 1934 r., kiedy W ęgrzy w nieśli do

Ligi N arodów sk a rg ę na Ju g o sław ię dotyczącą złych sto su n ­

86

ków granicznych. O burzenie Jugosłow ian na tę k o le jn ą prze­
ciw nim sk iero w an ą ak c ję było tym w iększe, że sk a rg a po­
jaw iła się w G enew ie bez u p rze d n iej in te rw e n c ji n a drodze
dyplom atycznej. N aty c h m ia st odw ołano ro k u ją c ą w B u d a­
peszcie delegację handlow ą, gdyż istn ie ją c a atm o sfe ra „nie
sprzyja n aw ią za n iu ja k ich k o lw iek stosunków , n a w e t gospo­
darczy ch ”. P rzy okazji p rzypom niano „zasługi” W ęgrów w

dziele pom ocy dla em ig ran tó w chorw ackich, k tó ry m stw o­
rzono odpow iednie w a ru n k i do p row adzenia działalności a n -
ty ju gosłow iańskiej. W ym ieniono np. w ęg ie rsk ą m iejscow ość
J a n k a P u sta, skąd w yw odzili się w ykonaw cy zam achów bom ­
bow ych na jugosłow iańskie dw orce, koleje, koszary itp.

W zajem ne oskarżenia, k tó ry m tow arzyszyły różnego ro d zaju
re to rsje sk iero w an e w obec W ęgrów zam ieszkałych w J u g o ­
sław ii, z w ielką siłą w ezbrały jesienią tegoż 1934 r. w zw iąz­
ku z zam achem na kró la A lek san d ra, spełnionym 9 p aź d zier­
nika w M arsylii11.

S y tu acja W ęgrów dążących do w spółd ziałan ia z Rzeszą w

d e stru k c ji system u w ersalskiego była nad to skom plikow ana

p o lity k ą m niejszościow ą. W zarysow anym już obrazie nie za­
szły isto tn e zm iany ta k że w la ta c h trzydziestych. T en zaw iły
problem zasługuje na re k a p itu la c ję : W ęgry nie m ogły sk u ­

tecznie żądać niein g eren cji B erlina w sp raw y m niejszości n ie ­
m ieckiej, gdy jednocześnie u silnie zabiegały o w spółdziała­

nie o b u m niejszości tj. niem ieck iej i w ęg iersk iej w innych

pań stw ach , zwłaszcza w C zechosłow acji. N adto jeszcze w spół­

działanie to m usiałoby się opierać na p odstaw ach, k tó re n a p ię t.

now ały w polityce N iem iec, o ile były realizow ane w obec

m niejszości niem ieckiej zam ieszkującej W ęgry.

Rząd w B udapeszcie, zw łaszcza gdy sta n ą ł n a jego czele

G yula Gombos, nie skąpiący pochw ał narodow ym socjalistom

i pokłonów H itlerow i, okazał się stanow czy w m ity g o w an iu

n a w e t dw uznacznych in ic ja ty w w ęg iersk ich Niem ców.

GBmbos 14 lutego 1934 r. w ystosow ał list do H itlera, w

k tó ry m w yłożył zasady, n a ja k ich rząd w ęgierski byłby sk ło n ­
ny uregulow ać k o n tro w ersy jn y pro b lem m niejszościow y. N ad

87

background image

w szelkim i kom prom isow o fo rm u ło w an y m i propozycjam i w y ­

bijało się zdecydow anie, z ja k im rz ą d w ęg ie rsk i sprzeciw iał

się w szelkiej zew n ętrzn ej in g e re n cji w sp raw y m niejszości

niem ieckiej, n a w e t w ów czas gdy w sp ie ra ła b y się na w spół­

p rac y k u ltu ra ln e j o nieurzędow ym ch a rak te rz e. Göm bös u -

w ażał, że zaniechanie w szelkiej p ro p ag a n d y i poparcia m a ­

terialn eg o dla m niejszości n iem ieckiej na W ęgrzech będzie
w a ru n k ie m w y d an ia przez rz ą d w ęg ie rsk i w e w łasnym za­
kresie odpow iednich zarządzeń. Z nacisk iem pow rócono też

do znanego już życzenia, by rz ą d Rzeszy zalecił sw ym m n ie j­
szościom w spółd ziałan ie z W ęgram i w p ań stw ac h su k cesy j­
nych. M im o usilnych zabiegów au to ró w listu nie o trzym ali
oni nigdy n ań odpow iedzi.

W k w ie tn iu 1936 r. w ęg ie rsk i m in iste r sp ra w w ew n ę trz ­

nych K ozm a zarządził — ściślejszą niż

to m iało

m iejsce

w cześniej — in w igilację przyw ódców

niem ieckiego

ru c h u

m niejszościowego. W czasie p rze słu ch a ń czy też rozm ów

inform acyjno-sondażow ych w ładze m ia ły zw racać szczególną
uw agę na k o n ta k ty z Rzeszą, w tym zw łaszcza m a te ria ln e
podstaw y działalności. Zalecono też zw iększenie nacisk u na

uzyskanie w g ląd u w k o resp o n d en cję i księgow ość poszcze­

gólnych organizacji. G m iny o przew adze ludności niem iec­

kiej poddano baczniejszej obserw acji, a obce osoby — p o ja ­

w ia ją c e się n a dan y m te re n ie — były legitym ow ane, p rz e .

słuchiw ane i w w ypad k ach budzących w ątpliw ości w ydalane.

W iele nam iętności w yzw alało w y d ala n ie »studentek niem iec­
kich, k tó re w m iesiącach le tn ic h prow adziły tzw. „pracę

w śród n aro d ó w ”. O bserw acjam i objęto ad re sató w p ra sy i w

ogóle koresp o n d en cji nadchodzącej z 'N iem iec. E fe k ty in w i­

gilacji zbierano w ra p o rta c h , k tó re co

m iesiąc

w ojew oda

(nadżupan) p rzesy łał m in istro w i sp ra w w ew nętrznych.

D ochodzące do B erlina in fo rm ac je o p o stępow aniu w ładz

w ęg ie rsk ich w yw oływ ały energiczne p ro te sty . M in ister K on­

sta n tin von N e u ra th w e w rz eśn iu 1936 r., b aw iąc z w izytą

w B udapeszcie zapew niał, że Rzesza nie zam ierza w yzyskać

m niejszości na W ęgrzech do

ja k iejk o lw iek

działalności o

88

ch a ra k te rz e politycznym . U ciekł się ta k że do gróźb o ń ę b ie -
n ia w zajem n y ch stosunków .

W tra k c ie przygotow ań do k o le jn ej ru n d y n egocjacji p rze­

w idzianych na g ru d zie ń 1936 r. A lfred R osenberg, k ie ro w n ik
U rzędu S praw Z agranicznych w NSD A P opublikow ał w o r­

ganie p a rty jn y m „V ölkischer B e o b ac h ter” a rty k u ł, k tó ry

o dm aw iał poparcia asp iracjo m te ry to ria ln y m W ęgrów, w y ­
k raczający m poza te re n y zam ieszkałe w zdecydow anej p rz e ­
w adze przez ludność w ęgierską. A rty k u ł ten, w y d ru k o w a n y

15 listo p ad a 1936 r. w yw ołał o b u rzen ie W ęgrów, którzy ty m

in ten sy w n iej kom pletow ali do ssier n a te m a t a g itac ji niem iec­
kiej na W ęgrzech. A kcję tę s ta ra ł się zrów now ażyć poseł
niem iecki w B udapeszcie — H ans G eorg M ackensen. Z bie­

r a n e przez niego dan e np. odnośnie w y m u szan ej m a d zia ry ­

zacji nazw isk posiadały odpow iedni ciężar gatunkow y. P onad

w zajem nym i o skarżeniam i dom inow ała stro n a polityczna p ro ­

blem u, k tó rą H itle r ta k u ją ł w rozm ow ie z m in. K ozm ą w

d n iu 15 g ru d n ia 1936 r.: „Z W ęgier tria n o ń sk ich ju ż daw no

trze b a by było stw orzyć „narodow e E ld o rad o ”, jeżeli W ęgry

dążą do odzyskania te ry to rió w zam ieszkałych przez lu d y n ie-

w ęgierskie, k tó re kiedyś żyły. pod p an o w an iem w ęgierskim .

M niejszości n iem ieckie w p ań stw ac h sukcesyjnych stan o w ­

czo o ponują przeciw te m u w obecnych w a ru n k a c h ”.

Z pow yższych słów w ynikało jasno, że anons A lfre d a Ro­

senberga w „V ölkischer B e o b ac h ter” m ia ł bardzo m ocne pod­
staw y. Jednoznaczne i w y raźn e uzależnienie p o stęp u rew i-

zjonizm u w ęgierskiego od zm iany losu m niejszości niem iec­
kiej na W ęgrzech dało w idom e efek ty w iosną 1937 r. G esty
ze stro n y rzą d u w ęgierskiego, ja k np. p rze d term in o w e zw ol­
nienia z w ięzień osób skazanych za p rzekroczenie p ra w a z

ty tu łu działalności na rzecz m niejszości, p o tępienie przez p re ­
m iera p rz j'm u su m ad ziary zacji nazw isk b y ły dobrze p rz y ję ­
te w E erlinie. W lip cu 1937 r. doszło do w ym iany d ek larac ji:
R udolf H ess, sp raw u ją cy ogólny nadzór n a d o rg anizacjam i
u trzy m u jąc y m i k o n ta k t z N iem cam i za g ran icą złożył ośw iad­
czenie p o d k reśla ją ce w ierność m niejszości n iem ieckiej w o­

89

background image

bec p ań stw a w ęgierskiego: Jozsef Szóll — n astęp ca Kozmy
w resorcie sp ra w w ew n ętrzn y ch — złożył d e k la ra c ję zaw ie­
r a ją c ą g w aran c je sw obodnego rozw oju k u ltu ra ln eg o ludności

n iem ieckiej n a W ęgrzech.

W ielką złożoność te j p ro b lem aty k i pokazu je m em o ran ­

dum G u sta w a G ratza, przew odniczącego uznaw anego przez

rząd N iem ieckiego Z rzeszenia O św iaty L udow ej n a W ęgrzech,

k tó ry w e w rz eśn iu 1937 r. p rze strzeg a ł p re m ie ra D a ra n y i’ego

przed kon sek w en cjam i p o stę p u ją cej h itlery za cji organizacji
m niejszości pod nazw ą V olksdeutsche K am e rad sc h aft: „N ad­
szedł o sta tn i m om ent, kiedy m ożliw e je st jeszcze zdław ienie

tego ru ch u . Je śli nie p o trafim y zagrodzić m u drogi, m usim y

liczyć się z tym , że po k ilk u la ta c h ludność niem iecka na
W ęgrzech stan ie się zw ykłym narzęd ziem po lity k i R zeszy”.
M em orandum form ułow ało zarazem gorzkie zarzu ty pod a d ­
resem rząd u . W ładze, w ty m zw łaszcza ż a n d a rm e ria i poli­

cja, pod naciskiem szow inizm u w ęgierskiego w y stę p u ją p rze­
ciw w szy stk iem u co niem ieckie i zam iast popierać działaczy

N iem ieckiego Z rzeszenia O św iaty L udow ej n a W ęgrzech p rz e ­

śla d u ją jego fu n k cjo n a riu szy , u tru d n ia ją bieżącą p racę po­
przez od m aw ian ie zezw oleń n a zeb ran ia, k o n fisk atę czaso­
pism , k alen d a rz y itp. Z arazem w obec ak ty w u spod znaku
V olksdeutsche K a m e ra d sc h a ft w ładze p o stę p u ją zdecydow a­
n ie bard ziej w y ro zu m iale

z uw agi n a m om enty polityki

ze w n ętrzn e j”. Ogólny rozw ój sytuacji, zw łaszcza na sty k u

stosunków niem iecko-w ęgierskich, przyw iódł G ratza do p e ­

sym istycznych w niosków . „M yślę pow ażnie o tym , czy w

obecnych w a ru n k a c h n ie będzie pożyteczniejsze, jeżeli zre­

zygnuję z przew odniczenia Z rzeszeniu i zw olnię się od całe­
go tego skrępow ania, k tó re zw iązane je st z m oją fu n k c ją , a
n astęp n ie o tw arc ie w y stą p ię z jed n ej strony przed o pinią

publiczną i w p arla m en c ie przeciw ag ita c ji H usza-B ascha i
jej b erliń sk im poplecznikom , a z d ru g iej p rzeciw ty m czyn­

nikom , k tó re u n iem ożliw iają skuteczną w alk ę z e k s tre m i­

sta m i”12.

P rz y b liż ają ce się b an k ru c tw o polityki G ratza, nie ak cep to ­

90

w anego w B erlinie i nie zn ajdującego dostatecznie silnego

p oparcia ze stro n y rzą d u w ęgierskiego zostało n a ja k iś czas

w strzy m an e obietnicam i p rem iera, w części tylko m ożliw ym i

do realizacji. R ów nocześnie rzą d h itlero w sk i niezm iennie żą­
dał isto tn ej zm ian y p o lity k i W ęgrów w obec m niejszości n ie­

m ieckiej, k tó re j oibronę tra k to w a ł o ficjalnie i fo rm a ln ie jako

m a jąc ą decydujący w pły w na stosunki niem iecko-w ęgierskie.

O baw y W ęgrów, że m ogą zostać w yelim inow ani z gry o

now y podział S uropy środkow o-w schodniej, stan o w iły isto ­
tn ie w ażny elem en t u ła tw ia ją c y dalszą h itle ry z a c ję N iem ców
zam ieszkujących W ęgry. M nożące się niepokoje hitlero w cy
sta ra li się rozw iew ać d e k la ra c ja m i i ośw iadczeniam i, k tó re w
całokształcie stosunków d w u stro n n y ch i w ielostronnych m a ­
ło w ażyły, a jeszcze m niej kosztow ały. W styczniu 1938 r.

p o d se k re tarz sta n u A usw ärtiges A m tu i k ie ro w n ik zagranicz­
n ej o rg an izacji NSD A P E rn e st W. B ohle oznajm ił podczas
publicznego w y k ład u zorganizow anego w Budapeszcie, że za­

graniczne, narodow osocjalistyczne o rganizacje p a rty jn e o g ra ­
niczają sw ą działalność w yłącznie do o byw ateli Rzeszy za­
m ieszkujących za g ran ic ą i nie o b ejm u ją n ią np. N iem ców

posiadających obyw atelstw o w ęgierskie.

Do d e k la ra c ji tej, sform ułow anej w specyficznych p rz e ­

cież w aru n k a c h i dalek iej od dyplom atycznej form y (a n a ­

de w szystko sprzecznej ze znanym pow szechnie stan em fa k ­

tycznym ), rzą d w ęgierski p rzyw iązyw ał dużą w agę. W ęgierski
m in iste r sp raw zagranicznych w izy tu jąc w m a rc u 1938 r. R ib-

b e n tro p a n aw iązał do w spom nianej w yżej d ek larac ji, oczeku­

jąc ew entualnego jej pow tórzenia przez polityka wyższego

rangą. Było to je d n a k o ty le tru d n e do osiągnięcia, że do­

m inow ać zaczęła ju ż ten d en cja, k tó re j dał w y ra z H ess w

czerw cu 1938 r. na k ongresie D eutsches A u sla n d sin stitu t:

„być N iem cem to znaczy być narodow ym so c ja listą ”.

R ew izjonizm w ęg iersk i zapatrzony w p ro g ra m zm ian g r a ­

nic ta k silnie w ażył na polityce p ań stw a, że chcąc uzyskać

poparcie Rzeszy (bez którego ów p ro g ram nie m ia ł w idoków

na e lem e n ta rn y n aw e t sukces!) m usiano godzić się- na in ­

91

background image

geren cję Rzeszy w sp raw y m niejszości n iem ieckiej na W ę­
grzech. P roces te n w ra z z w y b u ch em II w ojny św iatow ej
w szedł w now y etap, którego elem en tem było m a n ife sta c y j­

ne solidaryzow anie się ogółu N iem ców z sukcesam i narodo-

w o-socjalistycznej Rzeszy. Po zw ycięstw ach w E uropie Z a ­
chodniej w e w rześn iu 1940 r. rzą d w ęgierski m usiał w ydać

d ek ret, k tó ry uznał h itlero w sk ą organ izację ludności niem iec­

k iej n a W ęgrzech tj. V olksbund za jedynego re p re z e n ta n ta

interesó w tejże m niejszości w obec w ładz w ęgierskich. D e­

cyzja ta u n ic estw iała w szystkie, m niej lu b b a rd z iej sk u tecz­

n e w y siłk i k o le jn y ch rządów w ęg ie rsk ich

sta ra ją c y c h się

odgrodzić m niejszość niem iecką od m acierzystego pnia. Roz­
w ój i znaczenie tzw. w ęg ie rsk iej V K olum ny oraz jej udział
w a k c ji przeciw Z w iązkow i

R adzieckiem u18

p rze m aw ia ją

przeciw efektyw ności działań rz ą d u w ęgierskiego zd ążające­
go do w łączenia „sw oich N iem ców ” do p o lity k i realizo w an ej

przez państw o.

O dm ienne u sy tu o w a n ie znalazł p roblem m niejszości w r e ­

la cja ch dw óch głów nych p a rtn e ró w z o k resu m iędzyw ojen­
nego tj. H itle ra i M ussoliniego. D y k tato r Ita lii — n apisał
w spom niany już T. W alichnow ski — „... był w tym czasie

dla H itle ra w ięcej w a r t niż niem iecko-języczna ludność G ór­
nej A dygi”. T ra fn e to stw ierd zen ie w ym aga pew nego ko­

m e n tarza . Otóż p o lity k a a g re sji jeszcze d rzem iąca i uzew ­

n ę trz n ia ją c a się w słow ach o ra z szeroko zakrojonych p rz y ­
g otow aniach m o raln y ch i m a te ria ln y c h nie znajd o w ała na

gru n cie e u ro p e jsk im godnych uw agi popleczników . Z n ie ­
m ieckiego p u n k tu w idzenia jedyny alian s budow any na ofen­
syw nych pod staw ach w chodził w g rę w p rz y p a d k u faszy ­
stow skich Włoch. Ż adne in n e pań stw o w określony sposób
w ażące na sto su n k ach e u ro p e jsk ic h nie chciało fu n k c ji tej

spełniać. S tąd nadzw yczajna ustępliw ość H itle ra , k tó ry losem
ludności G órnej A dygi płacił za p rzy ja ź ń „czarnych k oszul”,

niezbędną zresztą dla ro zw oju sk u te cz n ej p ro p ag an d y p ro -

w o jen n ej w sam ych Niem czech. Po A nschlussie, k tó ry dla

ogółu m niejszości niem ieckich stan o w ił sygnał w zm ożenia

S&

w y siłk u dla rozw oju W ielkich N iem iec, sy tu a cja w G órnej
Adydze ew oluow ała w p rzeciw nym k ie ru n k u . H itle r i M usso­
lin i w zajem nie sobie św iadczonym i g estam i w iązali zdom i­

n ow ane przez faszyzm n aro d y „na dobre i złe”. N ajp ierw

M ussolini, sprzedał A u strię ”, czego w dzięczny H itle r obiecyw ał

„nigdy nie zapom nieć, choćby nie w iem co się sta ło ”; w m a ­

ju tegoż 1938 r. H itle r z kolei „sp rz ed a ł” ludność n iem iec­

ką G órnej Adygi, ośw iadczając publicznie podczas w izy ty w
R zym ie zrzeczenie się p ra w niem ieckich do tego obszaru;

24 m a ja na w idow nię dziejow ą weszło przym ierze w ojskow e
tzw. S tah lp a k t. Je d n y m z jego p ro d u k tó w ubocznych było

ostateczne rozw iązanie pro b lem u m niejszości n iem ieckiej w

G órnej A dydze w drodze w y jaz d u do III Rzeszy o byw ateli

niem ieckich (R eichsdeutsche) i em ig rację osób narodow ości

niem ieckiej (Volksdeutsche). P ierw si m usieli w yjechać, d ru ­

dzy m ogli. Je śli je d n a k decydow ali się na pozostanie, a w ięc
nie optow ali na rzecz N iem iec, u znaw ani byli za obyw ateli
Wioch z w szystkim i tego konsekw encjam i w dziedzinie p r a ­

w a w ew nętrznego.

Od początku

fu n k cjo n o w an ia

m achiny

przesiedleńczej

uw idoczniło się w iele sprzecznych interesów , m ożliw ych zre­

sztą do ro zp a try w a n ia z różnych p u n k tó w w idzenia, także

in d yw idualnego N iem ca, k tó ry zdecydow ał się przesiedlić do
p ań stw a zn ajdującego się od 3 w rz eśn ia w sta n ie w ojny z
F ra n c ją i W. B ry tan ią. Isto tn e w szakże znaczenie w tym

w y p ad k u m iało różne podejście do ak c ji przesiedleńczej ze

stro n y W łoch i N iem iec. A d m in istra cja w łoska d o kładała
sta ra ń , by w szelkim i sposobam i zachęcać do opcji na rzecz
N iem iec; w y jeżdżającym zapew niano liczne i znaczne zyski

w iążące się z lik w id a cją posiadanego m a ją tk u (np. poprzez
w y k u p po k u rsie 4,5 lira za 1 m ark ę, zam iast o b o w iązu ją­

cego k u rsu 7,6 lir a za m arkę). W Rzym ie m ożliw ie szybko

chciano się uporać z tra n s fe re m około 185 tys. m ieszkańców ,

k tó rzy zdecydow ali się na w y jaz d do Rzeszy. W artk o zrazu
ro zw ija jąc a się a k c ja została p rzy h am o w an a już w połow ie

1942 r. P rzyczyny były różne. N ajm n iej liczącym się elem e n ­

93

background image

tem była w ola sam ych przesiedleńców , k tó rzy co najw y żej
m ogli sta ra ć się o odw leczenie swego w y jazd u , w każdym

w y p a d k u oznaczającego p rzybliżenie się do te a tr u działań

w ojennych. G órzyste, m ało dostępne i m ało a tra k c y jn e w
w a ru n k a c h w ojny te re n y G órnej Adygi, z n a tu ry rzeczy

stały się dobrym , n ie ra z n ajlepszym m iejscem pobytu. E le­

m e n ty p rz e trw a n ia n ab ierały szczególnego, znaczenia, gdy w

1941 r. te a tr w ojenny został niebezpiecznie dla agresorów
poszerzony o „R osję” i „A m ery k ę” ; gdy z końcem tegoż ro k u
zw ycięski pochód p ań stw Osi u tk n ą ł na p rzedpolach M oskw y,
p o w strzym any przez b o h atersk ic h ludzi i sprzym ierzoną z

nim i n atu rę .

W strzym anie odpływ u N iem ców z G órnej A dygi m iało

je d n a k podstaw y w celow ym działan iu rzą d u Rzeszy, k tó ry
nie chciał ak c ji te j doprow adzić do końca. „W yw iad III

Rzeszy — pisał T. W alichnow ski — nie dopuścił do pełnego
ogołocenia G órnej A dygi z elem e n tu niem ieckiego, zdecydo­
w anego do działań przeciw ko W łochom, chętnego i po­

trzebnego chociażby na odcinku dostarczania in fo rm ac ji do
B erlina. N iem cy p rzy ję li ta k ą ta k ty k ę , że z je d n ej stro n y ofi­
cjalnie sp rzy jali W łochom, a n a w e t pom agali im w rea liza cji

p rzesied leń ludności niem iecko-języcznej z G ó rn ej Adygi, z

d ru g iej stro n y — przez w tajem n iczo n e osoby w p ły w ali na
bojko to w an ie porozum ień, dążąc do u trzy m an ia chociażby

części sw ej w ypróbow anej sieci in fo rm ato ró w w m iejsco­

w ościach objętych a k c ją przesiedleńczą”14.

W sum ie w ięc spośród 185 tys. N iem ców z G órnej Adygi

p rzew idzianych do w yjazdu, a k c ją tą objęto niespełna 80

tys. P ozostali w ielce rad zi byli w idzieć w k ra cz ają ce do G ór­

nej A dygi w o jsk a niem ieckie na przełom ie lipca i sierpnia

1943 r. Do końca w ojny, k o n k re tn ie zaś do 3 m a ja 1945 r. w Bol­

zano i innych m iejscow ościach G órnej A dygi pow iew ały sz ta n ­

d ary ze sw asty k ą. D la w ielu W łochów był to czas te rr o ru i s tr a ­
ch u ,^ c z ę sto poniew ierki. T eraz oni opuszczali swe siedziby,

u d ając się na południe.

- D ruga w o jn a św iatow a dostarcza w ielu przy k ład ó w p eł­

94

nego ignorow ania in te resó w m niejszości n iem ieckiej

przez

h itlero w sk ą Rzeszę. D ra m a t

B alten d eu tsch ó w

je st

n a j­

b ardziej w ym ow ny, a nadto znany jeszcze w ielu P olakom z

autopsji. P ow rócić w szakże m ożna do sygnalizow anego w y ­
żej losu ludności n iem ieckiej w duń sk iej części Szlezwiku.

Jeszcze 10 paźd ziern ik a 1939 r. H itle r w m ow ie na forum

R eich stag u zapew niał o lo ja ln y m i p rzyjaznym sto su n k u N ie­

m iec do D anii. W ciągu k ilk u m iesięcy dokonały się ta k d a ­

lekie zm iany, że 9 k w ietn ia 1940 r. D ania znalazła się pod

okup acją W ehrm achtu. N acjonaliści szlezwiccy tym ch ętniej
ro zp raw ia li o n a s ta n iu „now ej e ry ” w dziejach pogranicza,

o ich now ej sy tu a cji, k tó ra uległa ra d y k a ln e j p opraw ie. N ie s a ­

ty sfak cjo n o w ała ona je d n a k do końca, gdyż H itle r zaliczając

D uńczyków do przyjaciół i w spółtw órców Rzeszy w ielkoger-

m ań sk iej, zam ierzał z D anii uczynić „wzorcow y p ro te k to ra t”.

B e rn a rd P io tro w sk i pisząc o tym k o n sta tu je , że H itle r „zdra­
dził m iejscow ych szlezw ickich n azistów ”, gdyż p roblem p rzy ­

należności tego o b sz aru n ie został ro zstrzygnięty, .... m ie j­
scow ych N iem ców nie zadow alali an i o stro żn i i lo ja ln i w obec
III Rzeszy Duńczycy, ani też sam H itler, k tó ry dla swoich
„n o rd y jsk ich ” p lanów sk a n d y n aw sk ic h nie zam ierzał tr a k ­

tow ać S zlezw iku jako a tu tu przetargow ego. L okalna irre d e n -
ta w czasie w ojny była bez znaczenia dla F iih re ra i jego po-
lity k ie ró w ”15.

c. Mniejszość w akcji

W śród szczególnie ek sploatow anych propagandow o tę sk n o t

ogółu N iem ców o k resu m iędzyw ojennego w y ró żn iające m ie j­

sce zajm ow ała sp raw a złączenia się A u strii i Rzeszy, fo rm a l­
n ie zakazana zarów no T ra k ta te m W ersalskim , ja k i p odpi­

sanym w St. G erm ain. Różne in ic ja ty w y zm ierzające w tym
k ie ru n k u m iały przeciw ko sobie głów ne siły europejskie. Od

1934 r. niepodległości A u strii szczególnie zam ierzały bronić

W łochy. Ja k o p ara d o k saln y uznać trze b a rozw ój w ypadków ,

95

background image

w k tó ry m Włosi w ystęp o w ali w obronie niezależności A u­

s trii w iedząc, że ogół obyw ateli tego p ań stw a nie "bardzo
ży-czy sobie tej opieki. K ilk a k ro tn ie opinie w tym d u ch u n o ­
tow ał G. Ciano w sw ym D zienniku.

P od d atą

23 lutego

1938 r., a w ięc n a kilk an aście dni p rzed A nschlussem w id n ie­
je ta m ta k i oto zapis: „Co m ożem y zrobić? W ydać w ojnę
N iem com ? Na pierw szy nasz w y strza ł w szyscy A ustriacy,
w szyscy bez w y ją tk u połączyliby się z N iem cam i przeciw ko

n a m ”10.

S tosunkow o słaba re a k c ja tzw. opinii p u blicznej n a An-

schluss w y n ik ała m iędzy innym i z tego, że pow ażna jej część

ta k w E uropie, ja k i poza n ią tra k to w a ła lik w id a cję niepo­
dległości A u strii jako sp raw ę z a ła tw ian ą w je d n ej i tej sa­

m ej g erm a ń sk ie j rodzinie. T ak ie podejście do tej sp raw y

arg u m en to w an o tym , że w iększość A u striak ó w , z m niejszą lub

w iększą energią, m an ifesto w ała radość z pow odu złączenia

z Rzeszą. P ro h itle ro w sk ie n a staw ie n ie a u s tria c k ie j h ie ra rc h ii
k ato lic k iej dopełniało całości obrazu.

Rozwój sy tu a cji w A u strii n a przełom ie la t 1937— 1938

należy ro zp a try w a ć w kontekście szybko p o stę p u ją cej h i-

tle ry zac ji ogółu o b y w ateli tego p ań stw a. W tym sensie p ro ­

cesy zachodzące w śró d m niejszości niemiecTtiej znalazły god­

ne uw agi odbicie w łaśn ie w społeczeństw ie a u striac k im , k tó ­
re z form aln o -p raw n eg o p u n k tu w id zen ia do m niejszości n ie

może być zakw alifikow ane. Inaczej rzecz w y g ląd ała z uw zglę­

dnieniem optyki w ielkoniem ieckiej, k tó rą posługiw ał się o-
czyw iście H itler, ubolew ając w R eichstagu 20 lutego 1938 r.

nad losem 10 m in N iem ców żyjących poza g ran ic am i Rzeszy.
P am ięć o nich zobow iązyw ała do użycia

słów nadzw yczaj

m ocno w ypow iedzianych, które' w ielu n arodom zabrzm iały

jak su rm y bojow e: „jest rzeczą na dłuższą m e tę n ie do znie­
sienia dla św iatow ego m o carstw a m ającego poczucie sw ej si­
ły, jeśli w idzi sw oich rodaków , znoszących sta le najcięższe
cierpienia z pow odu Sym patii i w ięzi z ogółem naro d u , z

jego losem i św iatopoglądem ”.

P ow szechnie tra k to w a n o pow yższe exposé jako zapow iedź

96

A nschlussu o raz ostrzeżenie sk ie ro w a n e przeciw ko Czecho­
słow acji. Z ajęcie A u strii przez Rzeszę 12 m arca 1938 r. w y ­

w arło falę entuzjazm u. N iem al w szystkie, zw łaszcza czołowe

org anizacje niem ieckie d ziała ją ce w różnych p ań stw ac h eu ­

ro p ejsk ich pospieszyły z te leg ram am i g ratu lacy jn y m i. S uk­

ces H itle ra był w ielk i i pow szechnie doceniany. W kręg ach

m niejszości nie om ieszkano podkreślić, że jed n a z pierw szych
osób A nschlussu — Seyss I n q u a rt był N iem cem z M oraw,
a w ięc do pew nego stopnia zaliczał się do „m niejszości n ie ­

m ie ck iej”. In fo rm a c je te pobudzały w yobraźnię licznych —

ja k się rych ło m iało pokazać — naśladow ców , któ rzy skłonni
byli ulec w ielkoniem ieckim m irażom .

A nschluss w e w szystkich pań stw ach , zw łaszcza g ran ic zą­

cych z Rzeszą, zw ielokrotnił n ad zieje n a złączenie się ze swym

coraz w iększym n aro d e m rządzącym się w edług form uły: Ein

Volk, E in R eich, E in F ü h re r. W proces te n stopniow o w tła ­
czani byli ta k że Niem cy m n ie j dotychczas zaangażow ani w
działalność n a rzecz W ielkich N iem iec. Rosła ta k że liczba

dezercji z u g ru p o w a ń n astaw io n y c h na sta łą esk ala cję żądań

filom niejszościow ych, ale z zachow aniem choćby pozorów le ­
galizm u, a przed e w szystkim n ajb a rd z ie j elem e n ta rn e j lo ja l­
ności w obec zam ieszkiw anego pań stw a. Po p ro stu A nschluss
dodał m niejszościom skrzydeł w m a n ifesto w a n iu sw ych w ię­
zi z w ielkim naro d em niem ieckim .

N ajb a rd zie j w y ra źn ie zjaw isk a te w y stąp iły w C zechosło­

w acji. Szczególnie ch ętn ie odw oływ ano się do w spom nianego
w yżej przem ów ienia H itle ra z 20 lutego 1938 r., w k tó ry m
eksponow ał opiekę Rzeszy -nad p onad 10 m ilionam i N iem ców
zam ieszkałych przy jej granicach. P ow szechnie m ów iono, że
po za ła tw ien iu sp raw y A u strii przyjdzie kolej na C zechosło­

w ację. A nschluss „rozw iązyw ał” w ed łu g planów i zapow ie­

dzi H itle ra los 6,6 m in N iem ców ; pozostałe 3,4 m in N iem ców

oczekiw ało na .„w yzw olenie” spod „niem ożliw ego do dalsze­

go to le ro w a n ia ”, jakoby w y n arad a w iają ce g o k u rsu w P radze.

Procesy konsolidacji niem czyzny w ogóle, dostrzegane w

k ra ja c h E uropy środkow o-w schodniej p rzy b rały n a jb ard zie j

97

background image

zn am ienny w y ra z w C zechosłow acji. SdP — Sudecka P a rtia

H enleina — w ciągu k ilk u dni p rzy p a d ają cy c h n a czas An-

schlussu p rzem ieniła się z p ierw szej na de facto jed y n ą p a r ­
tię N iem ców w C zechosłow acji. P ozostający jeszcze w k o ali­

cji rządow ej przed staw iciele niem ieckiej p a rtii a g ra rn e j oraz

chrześcijańsko-społecznej podali się do dym isji. W krótce obie
p a rtie p rz y stą p iły do SdP. F ra k c ja poselska henleinow ców

urosła w ów czas do n a jsiln iejsz ej w izbie posłów; ona zatem

m ogła p rze jąć n a siebie m isję tw orzenia koalicyjnego g ab i­
netu.

Poza w y ra źn ie k sz tałtu jąc y m się je d nolitym fro n te m N ie­

m ców w C zechosłow acji pozostaw ali w zasadzie tylko kom u­
niści niem ieccy, k tórzy m itygow ani w sw ej w alce przez bo-

jaźliw e w ładze czeskie k o n se k w e n tn ie w skazyw ali na stale

w znoszącą się fa lę zagrożenia faszystow sko-hitlerow skiego.

Z nam iennej ew olucji n ie ustrzegli się n ato m ia st socjaldem o­
k rac i niem ieccy, zrazu stosunkow o silni w łaśnie w Czecho­

słow acji. T racąc stopniow o ale

w yraźnie

w pływ y

w śród

m niejszości n iem ieckiej ulegać zaczęli w szech o g arn iającej
pro p ag an d zie n az isto w sk iej17.

W jTazem fu n k cy jn y c h w ięzi n arzuconych m niejszościom

przez różne grem ia k ierow nicze Rzeszy była a u d ie n c ja udzie­
lona przyw ódcom SdP z H enleinem na czele w dniu 28 m a r ­
ca 1938 r. F ak t, że uczestniczyli w n ie j oprócz H itle ra także

B ib b en tro p i Hess oraz szef VOMI, n ad a w ał całej im prezie
specjalnego znaczenia. Z upełnie jednoznacznie H itle r polecał

H enleinow i, by sta w iał rząd o w i w P ra d ze żądania, k tó ry c h
spełn ien ie n ie będzie m ożliw e. Ja k k o lw ie k na ze w n ą trz rzą d

w B erlinie będzie przez ja k iś jeszcze czas zajm ow ał stan o w is­

ko w yczekujące, to je d n ak SdP może liczyć n a p ełn e p o p ar­
cie. H itle r u zn a ł za uzasadnione w spółdziałanie z autonom i-
stam i słow ackim i, m niejszością w ęg ie rsk ą i polską. N astęp ­

nego dnia henleinow cy w czasie w izyty u R ib b en tro p a uzys­
k ali b ard z iej sprecyzow ane w ytyczne, k tó re ujęto n a s tę p u ją ­

co: 1. zaniechać w szelkich ak c ji „czechizacyjnych” na obsza-

rze sudecko-niem ieckim , w tym budow y now ych szkół czes­

98

kich; 2. stw orzyć w a ru n k i dla o tw artego u ja w n ian ia p rze k o ­

n a ń narodow o-socjalistycznych; 3. urzęd n ik am i państw ow ym i

i sam orządow ym i n a obszarze sudecko-niem ieckim w in n i być

N iem cy — zrazu p rzede w szystkim , stopniow o zaś — w y ­

łącznie; 4. należy rozw iązać p a rla m e n t i zarządzić now e w yr

bory, także na poziom ie gm in; 5. z teren ó w sudeck o -n iem iec-
kich w in n a zostać odw ołana policja p aństw ow a; 6. dom agać

się w prow adzenia klucza narodow ościow ego przy obsadzie
stanow isk państw ow ych.

P rzypom nijm y: było to ledw ie dwa tygodnie od „rozw iąza­

n ia ” sp raw y A ustrii, k tó ra — ja k to uroczyście zapew niono

am b asa d o ra czeskiego w B erlin ie — nie je st w żadnym razie
posunięciem w ym ierzonym przeciw C zechosłow acji; ale za­

razem pół ro k u p rzed sław nym M onachium , gdzie dobite

ta rg u n a żyw ym organizm ie państw ow ym . K ie ru n e k d zia­

łań nie był zaskoczeniem . A m basador b ry ty jsk i w B erlinie

już w m a rc u 1938 r. doradzał sw em u czeskiem u koledze, by

p rzekształcić Czechosłow ację w państw o o typie sz w a jc ar­

skim tj. złożone z autonom icznych kantonów ...18.

W połow ie 1938 r. n ik t już się nie k rył, że m niejszości są

forpocztą p o lityki p a ń stw ościennych. P rz ed sta w iciel m n ie j­

szości polskiej, poseł Leon W olf 23 m a ja 1938 r. w czasie

zeb ran ia przedw yborczego w Skrzeczoniu ostro k ry ty k o w a ł

p o lity k ę rząd u , zarów no z p u n k tu w idzenia stosunków zew ­

nętrznych, zw łaszcza w obec Polski, ja k i w ew n ętrzn y ch , na

odcinku narodow ościow ym . P rzy te j okazji m ów ił jasno o
„m niejszości niem ieckiej na czele z H enleinem , za k tó rą n ie ­

w ątp liw ie stoi w ielk a Rzesza N iem iecka” oraz o „... m n ie j­

szości w ęg iersk iej i polskiej, za k tó ry m i stoi m ocarstw ow a

P o lsk a ”, k tó re razem w zięte ( w espół ze sw ym i p ro te k to ra ­
mi) „niew ątp liw ie d om agają się au to n o m ii”. P rz y zn a n ie P o ­

lakom n a Ś ląsk u C ieszyńskim autonom ii („jakiej sam i sobie

życzą”!) m ogłoby się przyczynić do w yjścia Czechosłow acji

z izolacji m iędzynarodow ej, w ja k ie j państw o to znalazło się
za sp raw ą b łęd n ej p o lityki B enesza19.

Przytoczone pow yżej słow a o b raz u ją d ram atyczność sy tu a cji

99

background image

C zechosłow acji. Je rz y K ozeński pisze, że w ok resie tym i

W arszaw y szły ta jem n e polecenia ad reso w an e do p rzyw ód­

ców m niejszości polskiej n a Zaolziu. Chodziło o n asilenie

w y stą p ień w ym ierzonych przeciw rządow i w P ra d ze i k o o r­

dynacją ich z opozycyjną p a rtią k le ry kałów słow ackich k się ­
dza H lin k i20. Chodziło o to, że C zechosłow acja nie zdołała

w łaściw ie ro zstrzygnąć podstaw ow ego pro b lem u w y n ik a ją ­

cego ze złożonego pod w zglądem narodow ościow ym c h a ra k ­

te ru p ań stw a, m ianow icie stosunków m iędzy C zecham i i Sło­
w akam i. Je śli tych o statn ich p o trak to w a ć łącznie, to sta n o ­
w ili oni dw ie trzecie obyw ateli w p aństw ie. W p rak ty c e
je d n a k Słow acy czuli się m ajo ry zo w an i przez Czechów do
tego stopnia, że znaczna

część

społeczeństw a

słow ackiego

sp rzy ja ła p rąd o m sep araty sty czn y m , nie stro n ią c od w spół­

d ziałania z ug ru p o w an iam i sk u p ia ją cy m i Niem ców. W sum ie

w ięc Słow acy, odrzucając tezą o istn ien iu „n aro d u czecho­

słow ackiego”, w spólnie z p a rtia m i m niejszości niem ieckich
zw alczali państw o, k tó re w in n i przecież w sp ierać i bronić.

W końcu m a ja 1938 r. H enlein i jego zastępca K a rl H e r­

m a n F ra n k w czasie rozm ow y z p rem ierem H odżą n ap o m k n ę­
li, że ludność sudecka p rag n ę łab y m ieć sw obodę w y pow ie­

dzenia się o swoim losie, w k o n tek ście złączenia się z Rzeszą.
H odża nie p o trak to w a ł tego za m ia ru jako a k tu z a słu g u ją­
cego na m iano zdrady sta n u ; p o d ją ł próbę persw azji, po­

łączoną z obietnicam i dalszego zbliżenia Czechosłow acji do
Rzeszy, zwłaszcza na polu k u ltu ra ln y m i gospodarczym . „Do

tego doszła już czechosłow acka p ra w ic a ” n ap isał H en ry k

B atow ski w y rz u ca jąc jej n a d m iern ą ustępliw ość w obec tak

daleko idących żądań przed staw icieli m niejszości niem iec­
k ie j21. W iadom ym już je d n a k było, że n aw e t spełnienie tych

w ygórow anych

przecież

żądań

nie satysfakcjonow ałoby

m niejszości. J a k ą zatem m ia rę w y ra żo n ą słow am i w inno
się zastosow ać dla oceny natarczyw ości ty c h o statnich?

W k ońcu czerw ca 1938 r. H en le in przedłożył rządow i k o ­

le jn e żąd an ia godzące w zasadę jedności pań stw a. A kcji tej

tow arzyszyła w ręcz n agonka antyczeska, k tó ra na obszarach

100

zam ieszkałych

przez-

N iem ców p rzy b rała nie notow an«

w cześniej rozm iary. S tan dużego podniecenia u trzy m y w ał

się przez k o lejn e m iesiące letn ie, by zenit Osiągnąć w e

w rześniu, kiedy P a rte ita g w N orym berdze kończyło oczeki­

w an e przem ów ienie H itle ra. N ie zaw iódł on n ac jonalistycznie

usposobionych N iem ców w C zechosłow acji stw ie rd z ając , że

n ie zniesie ich dalszego „d ręczen ia”.

N iem cy

nie

byliby

godni m iana G erm anów , gdyby w istn ie ją c e j sy tu a cji n ie

zajęli

energicznego

stanow iska oraz nie b y li św iadom i

o kreślonych k onsekw encji ta k ie j akcji.

Słowa H itle ra szeroko rozk o lp o rto w an e w śró d N iem ców

sudeckich w yzw oliły ich en tu zja zm p o p a rty p rzy k ła d am i
ak tó w przem ocy w obec p rzed staw icieli organów p ań stw a
czy poszczególnych jego o byw ateli, raczej zatrw ożonych

p e rsp e k ty w ą ry su ją c ą się po m ow ie H itlera.

S tarcia z p olicją n ab ierały coraz b ard z iej c h a ra k te ru

rew olty; do ak c ji w prow adzono sam ochody p an c e rn e i w o j­
sko. Ju ż 13 w rześnia, a w ięc n a z a ju trz po m ow ie H itle ra

w N orym berdze w k ilk u p o w iatach w prow adzono stan

w yjątk o w y . R ew izje w lo k a lac h SdP daw ały o b fity plon,

dow odzący kon tak tó w , sponsorów i celów. H en le in jaw nie
ogłosił p ro g ra m w alk i o p rzyłączenie obszaru sudeckiego do

Rzeszy. Z agrożony areszto w an iem zbiegł do N iem iec. W y­

kon ał pow ierzone m u zadanie, k tó re publicznie ogłosił H it­

le r 16 w rześn ia w b erliń sk im P ała cu S portow ym dodając,
że przyłączenie S udetów je st o sta tn im żądaniem te ry to ria l­

nym Niem iec. Zgodnie z tą d y rek ty w ą m niejszość niem iecka

przeszła do o sta tn ic h — ja k pow szechnie sądzono — przygo­
tow ań. W tym doniosłym m om encie H en le in nie m ógł zejść
ze sceny. „W ytrw ajcie — n aw oływ ał w odezw ie szeroko
rozkolportow anej 18 w rześn ia — N a gw ałt odpow iadajcie

gw ałtem . S etki tysięcy ro d ak ó w z Sudetów n a p ły w a ją do

szeregów F re iw illig er Schutzdienst. Niosą oni w ofierze swą

k re w i sw e życie, aby w yzw olić ojczyznę spod ja rz m a czes­
kiego”.

D yplom aci w eszli na długo i sta ra n n ie przygotow any

101

background image

g ru n t. K o n feren cja M onachijska, w czasie k tó re j pierw si p o ­

litycy W. B ry ta n ii, F ra n c ji, i W łoch zgodzili się na żądania

N iem iec, stanow i n ie p rz em ijającą plam ą na honorze m o carstw
eu ro p e jsk ic h om aw ianego czasu.

In n y scenariusz zw iązany z in te re su ją c y m nas tem atem

m iało kolejne zw ycięstw o N iem iec odniesione ty m razem nad

L i t w ą . Szczególnie silne procesy h itle ry z a c ji N iem ców w
k r a ju k ła jp ed z k im — o k tó ry c h pisano w yżej — spow odo­
w ały stopniow ą „a b d y k ac ję” p ań stw a litew skiego pozbaw io­
nego dostatecznej siły dla p rzeciw staw ien ia się p re sji w iel­
kich, coraz w iększych Niem iec.

D ziałalność n a rzecz złączenia K łajp ed y z „resztą ziem

R zeszy” p rzy b rała znam iona ak c ji legalnej. R ów nocześnie

coraz ściślejsze w spółdziałanie m iejscow ych N iem ców z

ośrodkam i dyspozycyjnym i III Rzeszy nie w ym agało am b a-

rasującego k am u flażu . C h a ra k te r te j działalności historycy
polscy o k reśla ją na ogół dosadnie. P rzykładow o M irosław
C ygański napisał, że służba bezpieczeństw a — SD i gestapo
z K rólew ca spełniało niem al na rów ni z A b w eh rą pieczę
n ad h itlero w sk ą

org an izacją pod nazw ą M em eldeutscher

K u ltu rv e rb a n d w K łajpedzie. O rg an izacja ta była szyldem

dla n ielegalnej działalności k ła jp ed z k ie j p a rtii -hitlerow skiej

i jej bojów ek — SA i SS (Oddziały S zturm ow e N SD A P i
O ddziały

O chronne

NSDAP). P laców ki K u ltu rv e rb a n d u

stanow iły przy tym dobrze zm ontow aną sieć szpiegow sko-
-d y w e rsy jn ą, z k tó re j ko rzy stały A bw ehra, SD i gestapo22.

W zajem nie w sp ie ra jąc e się d ziałania n ap o ty k ały n a co­

raz słabszy opór rzą d u L itw y, k tó ry rozsadzany w e w n ę trz n y ­

m i k o n flik ta m i s ta ra ł się u stę p stw am i tam ow ać p o stę p u ją ­

cą h itlery za cję elem e n tu niem ieckiego w k r a ju k łajpedzkim .

P o jaw ia jąc e się już w k ońcu 1938 r. hasła „ostatecznego
zw ycięstw a”, w k o n k re tn e j sy tu a cji oznaczały dążenie do
w cielenia K łajp ed y w g ran ice N iem iec. N atarczyw ość i k o n ­

c e n tra c ja szeroko zak reślo n ej akcji p ro pagandow ej dopro­

w adziła do tego, że już n a przełom ie 1938— 1839 K łajp ed a

p rz y b ra ła w ygląd niem ieckiego m iasta. W tym sensie u lti­

102

m a tu m z 20 m a rc a 1939 r. i w cielenie K łajp ed y do N iem iec
było dostosow aniem sta n u fo rm alno-praw nego

do sta n u

faktycznego. T ra fn ie problem u ją ł P io tr Ł ossow ski pisząc,

że K łajp ed a w 1939 r. „... stanow iła klasyczny p rzykład, ja k

d ziałania m iejscow ych, zh itleryzow anych N iem ców, w y k o ­

n u ją cy c h rozkazy płynące z B erlina i k o rzy sta ją cy c h z

w szechstronnego poparcia ze stro n y N iem iec, przygotow ały

g ru n t do p rzeobrażeń politycznych, k tó re w k ró tc e n a s tą ­
piły. N iem cy k łajpedzcy zrealizow ali sw ój cel — znow u
w raz z całym obszarem znaleźli się w g ran ic ac h Rzeszy”25.

P ro b le m m niejszości o degrał w ażną, tr u d n ą do przece­

n ienia rolę w n a k rę c a n iu psychozy w o jen n e j o b ejm u ją c e j
nie tylk o i nie przede w szystkim N iem ców rozsianych po
różnych k ra ja c h E uropy, ale głów nie R eichsdeutschów . P o ­

w inność, a także obow iązek opieki n a d pobraty m cam i, prócz

p rzesłan ek w y n ik ając y ch z n a tu ra ln y c h w ięzi n aro d o w y ch
b yły podniecane celowo, w drodze sugesty w n ej p ro p ag a n ­

dy. Oto w m a ju 1939 r. w w itry n a c h sklepow ych B erlina
pojaw ił się p la k a t p rz e d staw ia ją cy skrępow anego N iem ca,
n a d k tó ry m znęcał się P olak. N ad sy tu a cją tą górow ał po­
tężny cień żołnierza niem ieckiego, a o brazu całości dopeł­

n ia ł podpis: W er D eutsche schlagt, schlagt D eu tsch la n d (Kto

bije N iem ców, b ije N iem cy)24. Oto kolejn y k ie ru n e k akcji.

W m iesiącach w io sen n o -letn ich 1939 r. rosła n a ziem iach

polskich liczba prow okow anych b u rd i incydentów . G łów ne

ich źródło leżało w pro w o k acy jn y m zachow aniu się Niem ców,
zaw sze skorych do w łasnego w yw yższania się przy ró w n o ­
czesnym o b rażan iu uczuć n arodow ych Polaków . D ziałania
te w ielorako m otyw ow ane m uszą uw zględniać re p e rk u sje
w y m ia ru m iędzynarodow ego. Z jednej stro n y stanow iły ko ­
lejny, w ażn y elem en t w o jn y psychologicznej skierow any na
w szy stk ich N iem ców, zw łaszcza R eichsdeutschów , z dru g iej

zaś obliczony był n a u g ru n to w an ie w opinii eu ro p e jsk ie j,
że dalsze to lero w an ie odpow iednio opisyw anych „b ija ty k ”
polsko-niem ieckich nie może w chodzić w grę. N ietru d n o
w yobrazić sobie przeciętnego E uropejczyka,

strojącego

się

103

background image

w pióropusz bezstronnego o b se rw ato ra (jakkolw iek jako

żywo zainteresow anego oddaleniem ogniska w y b u ch u od

swego domu!), k tó ry o trzym yw ane w w ielk iej ilości in fo r­

m acje o sta n ie napięć polsko-niem ieckich skłonny był w ią ­
zać z b rak ie m to le ran cji, jakoby w łaściw ej narodow i pol­
skiem u.

W p rzed ed n iu w y b u ch u II w ojny do zrzeszeń o m niej

lu b b a rd z iej faszystow skim c h a ra k te rz e należało około 200
tys. N iem ców w Polsce. Na w szystkich N iem ców oddziały­
w ała w je d nolitym w zasadzie d u ch u p ra sa m niejszościow a
tj. około 100 ty tu łó w gazet i czasopism w języ k u n iem iec­
kim ; ¿ważną fu n k c ję nie tylk o ed u k a cy jn ą, ale także spo­
łeczno-polityczną spełniało 625 szkół publicznych i p ry w a t­
nych. E konom iczną pozycję te j g ru p y o byw ateli polskich
dobrze ilu s tru je stosunkow o silnie rozb u d o w an a spółdziel­

czość. W szystkie te in sty tu c je sta ły się w m niejszym lub

w iększym sto p n iu agendam i obcego p ań stw a gotow ego do
agresji, do w ojny.

Na sk u te k in te rw e n c ji m in iste rstw a sp raw zagranicznych,

k tó re z kolei podlegało naciskom w arsza w sk ic h am basad

F ra n c ji i W. B ry ta n ii, w ielu N iem ców areszto w an y ch lub
zatrzy m an y ch pod zarzutem szpiegostw a lu b działalności na
szkodę p ań stw a polskiego było zw alnianych. F a k ty powyższe

sk ru p u la tn ie n a ogół ze b ran e przez w ielu badaczy (np. M.

Cygański, K. G ru n b erg , S. O siński, S. P otocki, A. Szefer)

w y w ierały d estru k c y jn y w pływ n a polskich fu n k cjo n a riu szy

i urzęd n ik ó w państw ow ych, na ogół obyw ateli, k tórzy sk ło n ­

ni byli godzić się z pogłoskam i szerzonym i- przez w ro g ą p ro ­

pagandę o b ezkarności N iem ców . Z w aln ian i z kolei sta n o ­

w ili tzw. n am ac aln e dow ody za ry so w u jącej się przew agi

N iem ców i N iem iec, k tó re w chodziły do

w ojny

„g o rącej”

odniósłszy w iele efektow nych zw ycięstw w w ojn ie psycholo­

gicznej.

H e rm a n n G 5ring w m a rc u 1940 r. rozw odził się w obec

S u m n era W ellesa, w y sła n n ik a p rez y d en ta

USA

m ającego

w ybadać stanow isko stro n w ojujących, o licznych n egatyw ach

104

n a ro d u polskiego. W śród nich znalazło się pom ów ienie o
„ok ru cień stw a na m niejszości niem ieckiej zaćm iew ające to,
co działo się w średniow ieczu”.

P rz ek o n a n ie o trag iczn y m losie m niejszości niem ieckiej,

w szystkich m niejszości narodow ych, zwłaszcza w E uropie
środkow o-w schodniej stało się trw a ły m sk ład n ik iem św iado­

m ości potocznej w ielu E uropejczyków . Czy słusznie? W k a ż ­

dym bądź razie opinia ta nie o ddaje w ielkiej, okresow o d r a ­
m aty czn ej złożoności problem u, eksponując sk u tk i przy je d ­

noczesnej skłonności do tuszow ania przyczyn.

background image

ZAKOŃCZENIE

P rz ed sta w io n e uw agi, n ie ste ty n a d e r skrótow e, dow odzą

in stru m e n ta ln e j roli m niejszości n arodow ych spełn ian ej w
polityce m iędzynarodow ej ok resu m iędzyw ojennego. N ie­
kw estio n o w an y też okazał się „w k ła d ” p ro b le m a tu m n ie j­
szościowego do stopniow ej dekom pozycji, w końcu agonii i

k ra c h u system u w ersalskiego. P ra w n o -m ię d zy n a ro d o w y sys­

tem o chrony m niejszości u stan o w io n y po I w ojn ie św iatow ej

pod w idocznym w pływ em lobby żydow skiego, w p rak ty c e

okazał się te j g ru p ie , zgoła n iep rzy d atn y . S praw y żydow skie

stan o w iły znikom y pro cen t sp ra w ro zp a try w a n y ch na tej

p odstaw ie przez Ligę N arodów . Ż adna z n ic h nie pochodziła

np. z ziem polskich. Z arazem tr a k ta ty i d e k la ra c je m n ie j­

szościow e stały się szeroko ek sp lo ato w an ą bro n ią p ań stw
pokonanych, zw alczających system w ersalsk i. Ich zaangażo­
w an ie w p osługiw aniu się p o lity k ą m niejszościow ą było

p ro p o rc jo n aln e do ogólnej pozycji zajm ow anej w stosu n k ach

m iędzynarodow ych k o n ty n e n tu . W ty m sensie m ożna stw ie r­

dzić, że tw órcy m ię dzyw ojennej E u ro p y u sta n aw ia jąc sys­

tem ochrony m niejszości w pow ażny sposób przyczynili się
do d e s tru k c ji swego w łasnego dzieła. N iektórzy zresztą z
nich ja k np. D aw id Lloyd G eorge liczyli się z ty m od po­
czątku...

Isto ta pro b lem u zw iązanego z istnieniem zorganizow anych

g ru p m niejszościow ych sprow adza się do p y ta n ia o to, czy

były one bliższe polityce (interesom ) swego narodow ego
pnia, czy też ra c ji sta n u p ań stw a przez nie zam ieszkałego.

T ak p ostaw ione p y ta n ie w ogrom nej przew adze w ypad k ó w

dostarcza jednoznacznych odpowiedzi... Dotyczy to zw łasz­

cza m niejszości n iem ieckiej k o n se k w e n tn ie i z pow odzeniem

p o d trzy m y w a n ej w w ierze w potęgę Rzeszy oraz przy n a ­

dziei n a ry ch ły pow rót na ziem ie „chw ilow o” jedynie

o pan o w an e przez C zechosłow ację, Polskę... M niejszość ta

jako siła zorganizow ana stała się in stru m e n te m im p e ria ­

lizm u niem ieckiego. J e j rola jest ty m b ard z iej godna uw agi,

106

że była ona nie tylk o in stru m e n te m posłusznym , bezw ol­

nym . P o siad ała sw ą w łasn ą in icjaty w ę, k tó ra w y ra źn ie go­

dziła w n a jb a rd z ie j podstaw ow e in te resy innych narodów ,
nieraz tych, z k tó ry m i w spółżyła przez szereg pokoleń. Z

tych p rze słan e k u stanow iony po I w ojnie św iatow ej system

ochrony m niejszości naro d o w y ch spotkał się z bardzo o strą

k ry ty k ą w iększości histo ry k ó w N iem ieckiej R epubliki D e­

m ok raty czn ej. C ytow ana k ilk a k ro tn ie M aria R o th b a rth z

R ostocku fo rm u łu je tezę, że system te n był „jed n o stro n n y m

ograniczeniem

suw eren n o ści”

p ań stw

m niejszościow ych.

„S tanow ił on jednocześnie jednoznaczną d y sk ry m in a cję tych

p aństw , n a ra ż a ł je n a stałe in te rw e n c je i n ie służył w cale

pokojow em u w spółżyciu n aro d ó w ”.

W zasadzie cała polityka 16 p ań stw zw iązanych p osta­

now ieniam i o p raw n o -m ięd z y n aro d o w ej ochronie m niejszości

zm ierzała (przy zachow aniu pozorów dobrej w oli w sp ełn ie­

n iu zobow iązań z n ic h w ypły w ający ch ) do zasym ilow ania
w szystkich m niejszości narodow ych. Był to jed en z elem en ­
tó w p ro g ra m u zakładającego — w obliczu na ogół a n ta -
gonistycznych stosunków z sąsiad am i — bezw zględną ko­
nieczność działania na rzecz skonsolidow ania i zespolenia
m łodego organizm u państw ow ego. W szystko, co te j in te g racji
przeszkadzało, źle jej służyło lu b było przeciw ko n iej sk iero ­
w ane, m usiało w yw oływ ać opór, którego skuteczność m ierzyć

m ożna egzystencją istniejącego o rganizm u państw ow ego.

W ysiłki p rze d sięb ran e w celu rozbicia jednolitego w za­

sadzie fro n tu m niejszości w danym p ań stw ie przynosiły

raczej ograniczone efekty. T w orzone przy znacznej a k ty w ­
ności w ład z a d m in istra cy jn y c h u g ru p o w an ia lo jalistyczne
w zględem p ań stw a zam ieszkiw anego przez dan ą m niejszość
nie m iały szerokiej bazy społecznej. S kutecznie też ich przed ­

staw iciele byli elim inow ani z faktycznego w p ły w u n a życie
m niejszości; w zasadzie żyli n a m a rg in esie jej fo rm aln ej

s tru k tu ry . T ym czasem ogół m niejszości w sw ych rozlicznych

działaniach w sp ie ra ł się na w ięzach n ieform alnych, k tó re

stan o w iły dopiero zaczyn dla dalszych prac. M ożna w ięc

107

background image

stw ierdzić, że stosunkow o szeroka rek la m a działaczy i
u g ru p o w a ń m niejszościow ych lo ja ln ie odnoszących się do

zam ieszkiw anego przez nich p a ń stw a by ła do pew nego sto p ­

nia p o trze b n a także sam ym m niejszościom , k tó re o dw oła­

niem się do lo ja ln y c h o byw ateli sta ra ły się dezaw uow ać
opinie gen e raliz u ją ce w rogość o k reślonej m niejszości w zglę­
dem danego p ań stw a.

S pojrzenie n a fu n k c je m iędzynarodow e p ro b lem atu m n ie j­

szościowego nie przyw odzi do optym istycznych w niosków .

Z byt często w tra k c ie an a liz y różnych asp ek tó w życia m n ie j­
szości do głosu dochodziły elem en ty sk rajn e g o pesym izm u.
Co pozostaw ało z w ielkiego zaangażow ania się w ielu ludzi

na rzecz p o p raw y n ie jed n o k ro tn ie złego losu sam ych m n ie j­
szości; ja k ie m iejsce zajm ow ały m niejszości w polityce po­

szczególnych p ań stw (nie m ów iąc już o k o n k re tn y c h poli­

ty k a ch , jakże zresztą odm iennych m aści!), ja k ie w końcu

m iejsce zajęły m niejszości narodow e w la ta c h w ojny, o k u ­

pacji, czasach n am bliskich?

In stru m e n ta ln y c h a ra k te r posługiw ania się całą w ielką

i n ad e r złożoną m a te rią m niejszościow ą je st głów ną i p ie r­
w szą przyczyną jej n a ogół dram atycznego, często trag icz­

nego losu. T a isto ta p ro b lem u m niejszościow ego nie uległa

zm ianie w naszym w ieku. L a ta m iędzyw ojenne są je d y n ie

znakom itym przy k ład em nierozw iązalności zagadnień m n ie j­

szościowych

z

uw zględnieniem

in stru m e n tó w

w ów czas

stosow anych.

In stru m e n ta ln y i d e stru k c y jn y c h a ra k te r p o lityki m n ie j­

szościowej, zwłaszcza w p rze d ed n iu w y b u ch u II w ojny

św iatow ej, u w y p u k lały siły lew icow e, zw łaszcza kom uniści,

a ta k że spora część socjalistów . D em askow anie flir tu rządów
z B erlina, R zym u czy B udapesztu, k tó re obiecyw ały nie

tylk o zresztą sw ym m niejszościom przysłow iow e „złote g ó ry ”,

szło w p arz e z propagow aniem p ro g ra m u pełnego ró w n o ­
u p ra w n ie n ia w szystkich narodow ości. D ziałacze p a rtii ko­

m unistycznych, m n ie j k o n se k w e n tn ie so cjaldem okraci oraz

n iektórzy p rzedstaw iciele innych p a rtii postępow ych s ta ra li

108

się elim inow ać k ażdy szowinizm : zarów no n a ro d u rzą d zą­

cego, ja k i o rganizacji m niejszościow ych.

M niejszości były, są i będ ą trw ały m elem entem polityki

m iędzynarodow ej. Raz były przedpolem dla zasadniczych
rozgryw ek, inny znów raz d y w ersją m a sk u ją c ą zasadniczy
k ie ru n e k akcji; to znów a rie rg a rd ą , czujką, w końcu b a ro ­

m e trem re je stru ją c y m sta n stosunków m iędzy poszczegól­

n y m i p ań stw am i m niejszościow ym i, a n ie jed n o k ro tn ie także

m iędzy ich opiek u n am i i p ro tek to ra m i. O ty m po p ro stu
zapom nieć nie wolno.

background image

Przypisy do rozdz. 1

1. F. Engels, R ew olucja i ko n trrew o lu c ja w Niemczech, W a r.

szaw a 1958, s. 64.

2. W. B alcerak, Powstanie p a ń stw narodow ych w Europie

S r o d k o w o - W schodnie j, W arszaw a 1974, s. 475.

3. F. H. G enzen, W : I rre d e n ta n ie m i e c k a w Europie środ­

k o w e j i połu d n io w o -w sch o d n iej p r z e d I I w o jn ą św ia to wą,
p ra c a zbiorow a pod red. H. B atow skiego, K ato w ic e -K ra -

ków 1971, s. 29 (cyt. dalej: Irredenta...).

4. por. L. W asilew ski, S k ł a d n a rodow ościow y p a ń s tw e u r o --

pejskich, W a rsza w a 1933.

5. S. P. T illm an , A n g lo - A m e r ic a n R elations at the Paris

Peace Conference of 1019, P rin c eto n , N ew Je rse y 1961,
s. 217—218.

Przypisy do rozdz. II

1. A rc h iw u m A k t N ow ych (cyt. dalej A AN), A m b asad a

B erlin, sygn. 1856, k. 196.

2. Was jeder Deuts che v o n G renz — u n d A u s la n d d e u tsc h ­

t u m wissen m uss, von G. F ittbogen, M ünchen — B erlin

1938, ss. 280 (wyd. IX).

3. T. K ow alak, Prasa nie m iec ka w Polsce 1918— 1939, W a r­

szaw a 1971, s. 169.

4. por. a rty k u ły Czesław a Ł uczaka i P io tra Łossowskiego

w p ra c y zbiorow ej pt. Rola m niejszośc i n ie m ie c k isj, s.

131 i n., 334 i n.

5. F. H. G enzen, Deuts che S tif tu n g , W : P rz e g lą d Z achod­

ni, 1961, s. 301.

6. por. S. P o to ck i, W: Rola m niejszośc i nie m ie c k ie j, s. 269;

por. też H. A. Jacobsen, Nationalsozialistische A u sse n -
p o litik 1933— 1938, F r a n k fu r t a M ein 1969, s. 590 i n.

7. Cz. Ł uczak, op. cit., s. 344.

8. G. S tre se m a n n , V erm ä c h tn is, B e rlin 1932, t. I, s. 253.

110

9. por. R. D ąbrow ski, W: Rola m niejszośc i n ie m iec kie j, s.

350.

10. S. M ikulicz, K ła jp e d a w polityce eu r o p ejsk ie j 1918— 1939,

W a rsza w a 1976, s. 173.

11. K. H. R o th en b e rg e r, Die elsaslothringische H e im a t

— u n d A u to n o m ie b e w e g u n g zw isc h e n den beiden W e lt -

kriegen, B e m 1975, s. 140 i n. N iezm iennie pozostaję

pod w rażen iem w ym ow y p o ró w n an ia w ielkości budżetów

poszczególnych m in iste rstw sp ra w zagranicznych, k tó re w

ro k u budżetow ym 1929—1930 dysponow ały n astęp u jący m i
sum am i: N iem cy — 70 m in fr. szw ajc.; S ta n y Z je d n o ­

czone — 71 m in ; W B ry ta n ia — 68 m in ; F ra n c ja —
41 m in ; P o lsk a — 40 m in ; C zechosłow acja — 25 m in ;

H iszpania — 14 m in, AAN, sygn. 1605, k. 15/16.

12. Cz. Ł uczak, W: Rola m n iejszośc i nie m iec kie j, s. 344—345.
13. M. K om olka, tam że, s. 392.

14. J. B. N eveux, tam że, s. 113.

15. M. R o th b a rth , tam że, s. 76 i n.

16. AAN, M SZ, sygn. 2315, k. 3 (K. W yszyński do m in. Z a ­

leskiego, B erlin 24. 06. 1929 r.).

17. por. szerzej H. P ieper, Die. M inderheitenfrage u n d das

Deutsche Reich 19191933/34, F ra n k fu r t 1974, s. 95 i n.

18. AAN, M SZ, sj'gn. 1569, k. 125 a (A. W ysocki do m in.

A u g u sta Zaleskiego, B e rlin 6. 05. 1931 r.) szerzej por.

W. W rzesiński, Polski ru ch narodow y w N iem czech

1922— 1939, P oznań — 1970.

19. W zw iązku z d y sk u sja m i p o p rze d zając y m i I K ongres

ostro polem izow ano w okół u d ziału .w

ty m

sp o tk a n iu

p rze d sta w ic ie li Żydów . W ątp liw o ści w y n ik a ły z tr u d ­

ności zd e fin io w an ia , czy i ja k dalece m ożna uw ażać

Ż ydów za m niejszość narodow ą. T ru d n o nie podkreślić,

że d łu g o letn ia, bo zakończona dopiero w 1933 r. w spół­
p ra c a Ż ydów i N iem ców w ram ach in sty tu c ji k o n g re­
sów p rzy n io sła ty m p ie rw sz y m w ielk ie stra ty .

20. AAN, A m basada B erlin, sygn. 1588 k. 20 i n.

21. tam że, k. 30.

111

background image

22. ta m ż e k. 137 (R ap o rt p osła R P z P ra g i z 15. 07. 1926 r.).
23. tam że k. 204 i n. (N otatka w ew n ętrz n a MSZ, b. daty)

por. ta k ż e K. F ied o r, A n ty p o ls k i e organizacje w N i e m ­

czech (19181933), O ssolineum 1973.

24. M. R o th b arth , W: Rola m niejszości niem ieckiej, s. 87.

25. W. B a lc erak , P ow stanie p a ń s tw narodow ych, s. 223 i n.;

W. F elczak, Historia Węgier, O ssolineum 1963, s. 312 i n.

26. por. G. Ju h asz, H u n garian Foreign Policy 1919— 1945,

B u d a p est 1979.

27. H. B ato w sk i, A u stria i S u d e t y 19191938, P o zn ań 1963,

s. 162 (now a ed y c ja te j p ra c y P oznań 1985).

28. por. M. C ygański, M niejszości n ie m iec kie w państw ach

b a łk a ń s k ic h i na W ęgrze ch w polityce R z e s z y w latach

19191945; W: P a ń s tw a b a łk a ń sk ie w polityce im p e r ia ­
liz m u niemieckiego w latach 1871
1945, pod red. A. Czu-

bińskiego, P o zn ań 1982, s. 223 i n., ta k ż e B. Koszel, W:

Rola mniejszości nie mieckiej, s. 175 i n.; L. Tilkovszky,

W: Irredenta, s. 164 i n.

29. H. B ato w sk i, Z p o lity k i m ię d z y n a r o d o w e j X X w iek u ,

K ra k ó w 1979, s. 173—174.

30. S. S ierpow ski, F aszy zm we W łoszech 19191926, Osso­

lin e u m 1973.

31. S. S ierp o w sk i, Przyłączenie Górnej A d y g i do W ło ch p o .

I w o jn ie św iatow e j, W: Stu d ia z d zie jó w Polski, N i e ­

miec i NRD, pod red. A. C zubińskiego, P oznań 1974, s.
311 i n.

32. AAN, MSZ, sygn. 2223, k. 513 (R ap o rt K o n su la tu w

T rieście, czerw iec 1931 r.).

33. G. C arocci, L a politica estera dell’Italia fascista (1925

— 1928), B a ri 1969.

34. AAN, D elegacja R P p rz y L idze N arodów , sygn. 15, K.

190 (K. B a d e r do m in. A u g u sta Z aleskiego, W iedeń 24.
02. 1928), szerzej J. K ozeński, A u s tr ia 19181969, P oz­
n a ń 1970.

35. L. C erm elj, Slovenci pod Ita lijom, B eograd 1953.

35. H. B atow ski, Z p o lit y k i m ię d z y n a r o d o w e j, s. 166 i n.,

112

630 i n.; T. S zym czak, Jugosławiap a ń stw o federa

cyjn e, Łódź 1982, s. 66 i n.

37. T. W alichnow ski, W: Rola mniejszośc i niem ieckiej, s.

2 0 1

2 0 2

.

Przypisy do rozdz. III

1. szerzej o tych sp ra w a c h por. S. S ierpow ski, D y le m a ty

m niejszościow e Ligi Narodów, W: P rz eg lą d Z achodni

1984, n r 3 (cz. I) i n r 5/6 (cz. II).

2. P. G erb ert, V. Y. G hebali, M. R. M outon, Société des

nations et Organisation des Nations Unies, P a ris, Ed.

R ichelieu 1973, s. 58.

3. K. Jeziorański, Istota problem u mniejszościowego na te ­

renie m ię d z y n a ro d o w y m , W arszaw a 1930, s. 6 i n.

4. szerzej por. J. K ra su sk i, Geneza i treść T r a k ta t u m ię d z y

Polską a Pięciu G łó w n y m i M o ca rstw a m i S p r z y m i e r z o ­
n y m i
(...), W: P ro b le m p o lsk o -n ie m ie c k i w Traktacie

W ersa lskim , P o zn ań 1963, s. 394 i n.

5. W. M ichowicz, G e n e w s k a K o n fe re n c ja

Rozbrojenioioa

(19321937) a d yp lo m a c ja polska, Łódź 1984.

6. W. Pobóg-M alinow ski, N a jnow sza historia polityczna

Polski, L ondyn 1956, t. II, cz. I, s. 505.

7. por. K. Jońca, W: Rola m niejszośc i n ie m ie ck ie j, s. 407

i n.

8. R. V eatch, Minorities and the League of Nations, G enè­

ve 1980, s. 25—26; por. szerzej W. M ichowicz, W alka

dyplom acji polskiej p rze ciw ko T r a k ta t o w i M niejszoś­

cio w e m u w L idze N arodów w r o k u 1934, Łódź 1963.

9. R. V eatch, Minorities and the L eague of Nations, s. 14

1 n.

Przypisy do rozdz. IV

1. por. S. S ierpow ski, W y stą p ie n ie N iem ie c z Ligi N a r o ­

dów, W: P rz eg lą d Z achodni 19^2, n r 2.

113

background image

2. J. WiniewiCz, Mobilizacja sił n ie m iec kic h w Polsce,

W arszaw a 1939, s. 6.

3. W ypow iedź ta zanotow ana przez H. R auschninga (Ges­

präche m it Hitler, W ien 1940, s. 136 i n.) była w ielo k ro t­
nie cy to w an a m.in. przez au to ró w polskich; por. np. A.

L eśniew ski, „ O stp o litik ” a sam ostanow ienie narodów,
W a rsza w a 1963; A. S zefer, M niejszość nie m ie c k a w Pol­

sce i w Czechosłowacji w latach 19331938, K ra k ó w —

—K ato w ice 1967. R zadko je d n a k p o d a je się, że ścisłość

n o ta te k H e rm a n a R au sch n in g a by ła od p o cz ątk u k w e ­

stionow ana. O statnio, w n u m erze z w rześn ia 1985 r. p is ­
mo zachodnio niem ieckie „D er S piegel” poinform ow ało

0 w y n ik a c h b a d a ń sz w a jc arsk ieg o h isto ry k a V olfgar.ga

H änela, k tó ry dow odzi, że n o ta tk i R a u sch n in g a o b ejm u ­

ją n ie ty lk o jego fak ty c zn e , ale ta k ż e rzekom e rozm o­
w y z H itlerem .

4. P. Ł ossow ski, W: Rola m n iejszo śc i n ie m iec kie j, s. 142 i n.

5. S. M ikulicz, Kłajpeda, s. 176 i n.
6. B. P iotrow ski, W: Rola m niejszości nie mieckiej, s. 222

1 n.

7. O. K an a , W: Irredenta , s. 85 i n.

8. D. B iber, W: tam że, s. 199, ta k ż e H. A. Jacobsen, Natio-

nalsozialistiche A u senpolitik , s. 149 i n.

9. M. C ygański, SS w polityce za granicznej III Rzeszy w

latach 19341945, W arszaw a—W rocław 1975, s. 21 i n.

10. H. B ato w sk i, A u stria i S u d e ty , s. 162.
11. P rzeg ląd In fo rm a cy jn y P o lsk a a Z agranica, W arszaw a,

W yd. MSZ, n r 15, 28. 05. 1934, s. 408; F. C ulinovic, Jugo­
slavia izm e d u dw a rata,
Z agreb 1961, t. I; G. Juhasz,

H u n garian Foreign Policy, p a ssim ; F. P. W a lte rs, A H i­

story of the League of Nations, O xford 1965, s. 599 i n.

12. L. Tilkow szky, W: Irredenta, s. 168 i n.; M. A nnabring,

Volksgeschichte der Deuts chen in Ungarn, S tu ttg a rt

1954.

• 13. por. L. T ilkow szky, N ie m ie c k a m niejszość narodowa na

W ęgrzech w okresie II w o j n y św iato wej, W: Stu dia z

114

d ziejów Z S R R i E uropy Śro d k o w ej, t. IV (1968), ss.

173—196.

14. T. W alichnow ski, W: Rola mniejszości niem ieckiej, s.

208.

15. B. P iotrow ski, tam że, s. 232.

16. G. C iano, Diario 1937— 1938, B ologna 1948, s. 119.

17. A. C zubiński, L ew ica nie m iec ka w walce z d y k ta tu r ą

hitlerow ską 1933— 1945, W arszaw a 1973.

18. H. B atow ski, A u stria i S u d e ty , s. 243 i n.

19. O. K ana, W: Irredenta, s. 96. .

20. J. K ozeński, Czechosłowacja w polsk ie j polityce zagra­

nicznej w latach 19321938, P oznań 1964, s. 109.

21. II. B atow ski, A u stria i S u d e ty , s. 277.

22. M .Cygański, SS w polityce, s. 190.

23. P. Ł ossow ski, W: Rola m n iejszośc i n ie m iec kie j, s. 152.
24. M. C ygański, Mniejszość n ie m iec ka w Polsce centralnej

w latach 19191939, Łódź 1962, s. 126; w szerszym k o n ­
tekście por. K. G rilnberg, N ie m c y i ich organizacje po­
lityczne w Polsce m ię d z y w o je n n e j,
W arszaw a 1970; L.

M eissner, N iem ie ckie organizacje an ty fa szy sto w s k ie w

Polsce 19331939, W arszaw a 1973.

background image

Wykaz cytow anych publikacji

A n n a b rin g M., Volksgeschichte der D eutschen in Ungarn,

S tu ttg a r t 1954.

B a lc e ra k W., P o w sta n ie p a ń s tw n a ro d o w y c h w Europie Ś r o d ­

kow o-W schodniej, W arszaw a 1974.

B ato w sk i H., A u stria i S u d e t y 19191938, P oznań 1968.
B ato w sk i H., P ro b le m m n iejszośc i n a ro d o w ych w Europie

w prze d ed n iu I I w o j n y św ia to w e j, W: K w a rta ln ik H i­

storyczny, 1970, n r 3, ss. 629—640.

B a to w sk i H., Z p o lity k i m ię d z y n a r o d o w e j X X w ie k u , K ra ­

ków 1979.

B yczkow ski J., M niejszości narodow e w Europie 1945— 1974

(W ybrane zagadnienia), Opole 1976.

C arocci G., La politica estera d e ll’Ita lia fascista (19251928),

B a ri 1969.

C erm elj L „ Slo venci pod Ita lijo m , B e o g ra d 1953.
C iano G., Diario 1937— 1938, B ologna 1948.
C ieślak T., C zasopismo Z w i ą z k u M niejszości N a r o d o w yc h w

N iem cze ch m ię d z y w o j e n n y c h , W: N a jn o w s z e dzieje Pol­
ski,
1966 t. X.

C ulinow ić F., Jugoslavia izm e d u d w a rata, Z ag reb 1961.
C ygański M„ SS w polityce zagranicznej I II Rzeszy w latach

19341945, W a rsza w a—W rocław 1975.

C y gański M., Mniejszość n ie m ie c k a w Polsce ce ntralnej w

latach 1919— 1939, Łódź 1962.

C zubiński A., L ew ica n ie m ie c k a w w alce z d y k ta tu r ą h i t l e ­

r o w s k ą 1933— 1945, W a rsza w a 1973.

F elczak W., Historia Wągier, O ssolineum 1963.

F ied o r K., A n ty p o ls k i e organizacje w N ie m c ze c h (1918— 1933),

O ssolineum 1973.

G enzen F. H., Deutsche S tiftu n g , W: P rz eg lą d Z achodni, 1961,

lir 4. Irredenta nie m iec ka w Europie śro d k o w e j i połu dnio ­

w o -w s ch o d n ie j przed II wojną światową, p ra c a zbiorow a

pod red. H. B atow skiego, K ato w ice—K ra k ó w 1671.

116

Jacobsen H. A., Nationalsozialistische A u sse n p o litik 19331938,

F ra n k f u r t a M ain 1969.

Je zio rań sk i K., Istota problem u mniejszościowego na te r e ­

nie m ię d z y n a ro d o w y m , W arszaw a 1930.

Ju h a sz G., H ungarian Foreign Policy 19191945.
ICowalak T., Prasa n ie m iec ka w Polsce 19181939, W arsza­

w a 1971.

K ozeński J., A u stria 1918— 1968, P oznań 1970.

K ozeński J., Czechosłowacja w polskiej polityce zagranicz­

nej w latach 19321938, P o zn ań 1964.

K oźm iński M., Nacjonalizm, mniejszości narodowe a re żim y

d y k ta to r s k ie w Europie Ś r o d k o w o -W s c h o d n ie j w latach
19181939, W: D y k t a t u r y w Europie Ś r o d k o w o - W s c h o d ­
n iej 1918
1939, O ssolineum 1973.

K ra su sk i J., Geneza i treść T r a k ta t u m ię d z y P olską a P ię ­

ciu G łó w n y m i M o c a rstw a m i S p r z y m i e r z o n y m i

(...), W:

Problem polsko-niem iecki w T rakta cie W ersalskim , Poz­

n a ń 1963.

L eśn iew sk i A., „ O stpolitik” a sam ostanow ienie narodów,

W arszaw a 1963.

M ichow icz W., G e n e w sk a K o n fe re n c ja R o zbroje niow a (1932—

1937) a d yp lo m a c ja polska, Łódź 1984.

M ichow icz W., W a lk a d y p lo m a c ji polskiej p rze c iw k o T r a k ­

ta to w i M n iejszościow e m u w L idze N arodów w r o k u 1934,

Łódź 1963.

M ikulicz S., K ła jp e d a w polityce

e uropejsk ie j

19181939,

W arszaw a 1976.

Pa ń stw a bałkańskie w polityce im p eria lizm u niemieckiego w

latach 1871—1945, pod red. A. Czubińskiego, P o zn ań 1982.

P iep e r H., Die M inderheitenfrage u n d das Deutsche Reich

19191933/34, F ra n k fu r t a. M ain 1974.

P obóg -M alin o w sk i W., N a jn o w s z a historia polityczna Polski,

L ondyn 1956, t. II.

P oto ck i S., Położenie

mniejszości

n ie m ie c k ie j w

Polsce

1918— 1938, G d ań sk 1969.

R ausch n in g H., Gespräche m i t Hitler, W ien 1940.

117

background image

Rola m n iejszo śc i n ie m ie c k ie j w ro zw o ju sto s u n k ó w p o lit y c z ­

nych w Europie 19181945, p ra c a zbiorow a pod red. A, Czu-

bińskiego, P o zn ań 1984.
R o th e n b e rg e r K. H., Die elsas-lo th rin gische H eim a tu n d

A u t o n o m i e b e w e g u n g . zw isch e n den beiden W eltkriegen,

B erno 1975.

R auschning H., Gespriiche m i t Hitler, W ien 1940.

S ierp o w sk i S., D y le m a ty m niejszośc iow e L igi Narodów, W:

P rz e g lą d Z achodni 1984, n r 3 i n r 5—6.

S ierp o w sk i S., P rzyłączenie Górnej A d y g i do W ło ch

po I

w o jn ie św ia to w e j, W: S tu d ia z d zie jó w Polski, N iem ie c i
N RD , pod red. A. C zubińskiego, P o zn ań 1974.

S ierp o w sk i S., W y stą p ie n ie N iem ie c z Ligi Narodów, W:

P rz e g lą d Z achodni 1682, n r 2.

S zefe r A., M niejszość n ie m ie c k a w Polsce i Czechosłowacji

u i latach 1933— 1938, K ra k ó w —K ato w ice 1967.

S zym czak T., Jugosławia państw o fe deracyjne, Łódź 1982.

T ilk o w szk y L., N i e m ie c k a m n iejszość narodow a

na

W ę ­

grzech w okresie I I w o j n y św ia to w e j, W: S tu d ia z d z ie ­

jó w Z S R R i E uropy Śro d k o w ej, 1968, t. IV.

T illm an S. P., Anglo A m e ric a n Relations at the Paris Pea­

ce Conference of 1919, P rin c e to n , N ew J e r s e y 1961.

V eatch R., Minorities and the L eague of Nations, G enève

1980.

W a lte rs F. P., A H isto r y of th e L eague of Nations, O xford

1965.

W asilew ski L., S k ła d narodow ościo w y p a ń s tw europejskich,

W a rsza w a 1933.

W asilew ski L., S p r a w y narodow ościow e w teorii i w życiu,

"W arszawa—K ra k ó w 1929.

W iniew icz J., Mobilizacja sił nie m ie c k ic h w Polsce, W arsza­

w a 1939.

W rzesiński W., Polski ruch narodow y w N iem czech 1922

— 1939, P o zn ań 1970.

SPIS TREŚCI

Str.

W s t ę p .....................................................................................

3

I. Mniejszości w system ie w ersalskim .

.

.

.

10

II. M niejszości narzędziem rew izjonizm u

i

p o lityki

rew an ż u

.

....................................................................... 17

a. N i e m c y ..................................................................................... I 7
b. W ę g r y ..................................................................................... 37
c. W ł o c h y .....................................................................................44

III. D ylem aty na tle ochrony m niejszości w Lidze N a­

rodów

.....................................................................................'53

a. D ylem at c e l u .......................................................................55

b. D ylem at r ó w n o ś c i .................................................

60

c. D ylem at s u w e r e n n o ś c i .......................................... .

64

d. D ylem at e f e k ty w n o ś c i................................... .......

67

IV. M niejszości jako „d e to n a to r” i in s tru m e n t ag re sji .

75

a. P o d staw y niem ieckiego p r y m a t u ................................... 75
b. N iesnaski w śró d s o j u s z n i k ó w ..........................................

811

c. M niejszości w a k c j i ................................................................

Z a k o ń c z e n i e ..............................................................................
P r z y p i s y .......................................... .

.

110

W ykaz cytowanych p u b l i k a c j i ...................................., 1 1 6


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
10 Stany Zjednoczone jako hegemon polityki międzynarodowej
Grom jako instrument polityki zagranicznej i bezpieczeństwa RP
PPZ, Strategia jako instrument polityki państwa
STANDARDY POLITYKI WOBEC MNIEJSZOĹšCI NARODOWYCH I ETNICZNYCH, STANDARDY POLITYKI WOBEC MNIEJSZOŚCI
Małczyński, Piotr Gra o samostanowienie Futbol jako narzędzie polityki międzynarodowej (2015)
Kamiński, Tomasz Państwowe fundusze majątkowe jako instrument polityki zagranicznej Chińskiej Repub
Państwo jako uczestnik stosunków międzynarodowych, Politologia UMCS 2011-2014 Samorzad i polityka lo
TESTY - Standardy polityki wobec mniejszości, STANDARTY POLITYKI WOBEC MNIEJSZOŚCI NARODOWYCH I ETNI
odbierany jako dzieło polityczne, ADL - dwudziestolecie, Dwudziestolecie międzywojenne
Standardy polityki wobec mniejszości narodowych i etnicznych - wykłady, STANDARTY POLITYKI WOBEC MNI
STANDARDY POLITYKI WOBEC MNIEJSZOSCI NARODOWYCH IETNICZNYCH, WSAP w Białymstoku
Standardy polityki wobec mniejszosci narodowych i etnicznych pytania
3a polityka II RP wobec mniejszości narodowch
Standardy polityki wobec mniejszości narodowych i etnicznych - zagadnienia, STANDARTY POLITYKI WOBEC

więcej podobnych podstron