204 13 (2)





B/204: Osho - Mapy Świadomości






Wstecz / Spis
Treści

MAPY ŚWIATA WEWNĘTRZNEGO
Czyli po czym poznać dokąd zmierzasz gdy nie ma dokąd zmierzać
Ogromna rodzina Osho, miłujących go i jego przyjaciół, jest może jedną z nielicznych kiedykolwiek istniejących społeczności duchowych, które nie mają jednej ściśle określonej mapy mającej prowadzić poszukującego do oświecenia. O ile Towarzystwo Teozoficzne opracowało kilka "inicjacji"; a pierwsi tantrycy wędrowali krok w krok tymi samymi dobrze oznakowanymi szlakami, Osho dzieli się z nami wieloma mapami i metaforami z wielu tradycji, nie proponując jednej, która byłaby wyłącznie jego drogą.
Redakcja Osho Times International przeprowadziła wywiady z różnymi medytującymi z całego świata, pytając ich jakie mapy Osho pomogły im w wędrówce po nieznanym terenie ich wewnętrznych ścieżek wiodących do przemiany. Pytaliśmy także jak poradzili oni sobie z faktem, że gdy ta wędrówka staje się sprawą istotnie znaczącą, nie ma żadnej hierarchii, na której można byłoby się było oprzeć
co ma związek z tym, że Osho nie daje żadnych zewnętrznych oznak postępów na drodze duchowego wzrastania i nie tworzy hierarchii zakonnej. Odpowiedzi były zaskakujące!
Mapy szczegółowe
Co to jest mapa świadomości? Czy jest to autorytatywne oznakowanie powszechnie istniejącego wewnętrznego terytorium, przez które wszyscy jako szukający na ścieżce mamy przejść? Czy też jest to jedna z wielu metafor, które jedynie sygnalizują zmienności wewnętrznego krajobrazu?
Osho obsypał nas mapami z różnych tradycji religijnych, a każda z nich zdaje się zupełnie inaczej współbrzmieć z różnymi poszukującymi. Przykładowo, Ma Puja Mohani, korzystająca z medytacji Osho od ponad dziesięciu lat, zapytana czy jakakolwiek mapa świadomości szczególnie zwróciła jej uwagę, opowiedziała o tym, jak pewnego razu, wykład Osho, w trakcie którego opowiadał on o siedmiu czakrach mapy jogi pomógł jej gdy czuła, że traci kontakt z rzeczywistością.

Pamiętam, że Osho mówił wtedy o tym, że kiedy energia przemieszcza się z jednej czakry do drugiej, czasem pojawia się wielki lęk, często lęk przed zupełnym szaleństwem!
wyjaśnia Mohani.
Wiedząc to, mogłam odprężyć się i obserwować to, co się działo. Mogłam zaufać, że ten lęk nie jest jednak czymś negatywnym, ale stanowi część procesu, który pomaga mi wejść w świadomość.
Korzystanie z mapy jako potwierdzenia swego wewnętrznego doświadczenia jest też udziałem Ma Anand Anupamo, 39-letniej Niemki, medytującej od dziewięciu lat i prowadzącej zajęcia Uzdrawiającej Pulsacji Tybetańskiej.

Mapa Osho opisująca Osiem Odnóg Jogi, z której intensywnie korzystamy w grupach medytacyjnych Fresh Air, jest dla mnie najlepsza, gdyż łączy medytację uważności obserwującej ze stylem pracy z ciałem, który stosuję
wyjaśnia.

Łączymy na przykład mapę czakr z tymi obszarami ciała, które Osho opisuje jako "odnogi" Pierwszą odnogą jest to, co jogini nazywają samopohamowaniem; my łączymy to z podstawą kręgosłupa, gdzie znajduje się pierwsza czakra. Tak zajmujemy się jakąś konkretną kwestią
w tym przypadku z poczuciem spokoju i odprężenia
pracując z ciałem w jego określonym punkcie. Uważam, że jest to bardzo pomocne.
A jednak taka szczegółowa mapa, która jednemu typowi duchowego szukającego pomaga, innemu często wprowadza zamęt. 35-letni Holender, Swami Anand Ali, miał trudności z jogicznym modelem czakr, czyli rozwijania się energii.

Łatwo jest zacząć określając miejsce, w którym jestem, ale zawsze, gdy to robię, natychmiast ogarnia mnie zamieszanie
przyznaje.
Przypomina to trochę codzienne liczenie pieniędzy, gdy chcesz stwierdzić ile ich jest
to, że je policzyłeś, nie znaczy, że stałeś się bogatszy. Teraz widzę więc, że dla mnie nie ma to sensu. Teraz są po prostu takie dni, kiedy czuję się świetnie, i są takie dni, kiedy jestem wytrącony ze swego centrum i nic nie wiem. I tak to zostawiam.
Swami Deva Samriddhi, 35-letni Niemiec od siedmiu lat korzystający z medytacji Osho, także czuje, że czasem mapy go ograniczały
zamiast być pomocą.

To dziwne, ale nawet gdy widzę jakąś piękną mapę, czuję się psychologicznie uwięziony w pułapce, bo mój umysł od razu próbuje dopasować się do tego modelu
mówi.
Prawdopodobnie wskutek mojego dotychczasowego uwarunkowania odczuwam mapę jako instruktaż określający co muszę zrobić, żeby "dobrze" wypaść. Czuję to prawie tak, jakbym musiał zaryzykować czymś nowym i zapomnieć o wszystkim
obejmuje to i mapy świadomości! Gdy porzucam wszelkie myśli na ten temat, zaczyna się pojawiać coś świeżego i pięknego.
Mapy proste
Trzy etapy ewolucji Friedriecha Nietzsche
wielbłąd, lew i dziecko
są tym modelem ewolucji wewnętrznej, który pytani najbardziej chwalili. Jest tak być może dlatego, że Osho najczęściej się odwoływał właśnie do tej "mapy", a być może dlatego, że jest ona i żywa obrazowo i prosta.

Te trzy kroki dały mi połączenie z ciałem, umysłem i duchem
mówi Ma Jivan Mary, 72-letnia sannyasinka z Nowej Zelandii, która medytuje w obecności Osho od dziesięciu lat.
W moim własnym życiu energią symbolizowaną przez wielbłąda był na pewno początek mojego małżeństwa, energia lwa wyraża zaś istotę mojego życia rodzinnego i kariery w teatrze. Gdy po raz pierwszy przyszłam do Osho, uświadomiłam sobie, że to wszystko był tylko ryk lwa
cenny, ale tylko ryk. Im bardziej medytuję, tym bardziej ten ryk, ten mesjański aspekt mnie samej, zmniejsza się, a gdy uświadamiam sobie prostotę całego mojego istnienia, czuję pojawiające się dziecko.
Nie ma ono odpowiedzi ani pytań
po prostu to jest to! Teraz zbliżam się do kresu moich dni i czuję, że przeszłam całą drogę, z powrotem do początku, powróciłam do swego źródła i jestem gotowa na początek nowego życia...
Swami Prem Advait, 46-letni Anglik medytujący od jedenastu lat, opowiada jak doświadcza modelu wielbłąd-lew-dziecko bardziej jako wewnętrznego obrazu swoich nastrojów, w których ciągle porusza się tam i z powrotem niż jako wędrówkę i stały postęp naprzód.

Stanie się bardziej dzieckiem jest dość dramatyczne dla mężczyzny
stwierdza.
Często znajduję w sobie jakieś kawałki wielbłąda, o których zapomniałem, które wciąż potrzebują być wyrażonymi, nawet teraz, gdy już zacząłem doznawać swojego dziecka. Te etapy nie mają we mnie jakichś ostrych rozgraniczeń, raczej zlewają się ze sobą w jeden wielki zbiornik przemieszczających się energii.
Ma Deva Anupo większość czasu spędzająca w Fremantle (Australia), pracuje w zarządzaniu firmami. Mówi, że dziecko najczęściej przychodzi jej na myśl symbolicznie w chwilach rozluźnienia i "płynięcia" w stresującej pracy w świecie zewnętrznym.

Gdy pogania mnie chęć bycia ważną i ukierunkowaną na osiąganie celów, kojarzę to z lwem, byciem w głowie, a to nie jest to, co naprawdę chciałabym mieć
wyznaje.
Podstawową kwestią na Zachodzie jest dla mnie to, że są pewne sprawy, które przypominają mi przestrzeń dziecka i pomagają do niej wrócić niezależnie od medytacji, które praktykuję.
Bez map, bez hierarchii
Kiedy nie ma polegania na jakiejś jednej określonej mapie, nie może być
to oczywiste
widocznych poziomów duchowego zaawansowania i kleru. Wielokrotnie w przeszłości Osho ustanawiał terapeutów, koordynatorów, ludzi będących "kanałami" lub zarządzających działami jako odpowiadających w umysłach ludzi stanowiskom kleru. Zawsze jednak po jakimś czasie rozbijał ten system. Nawet członkowie Wewnętrznego Kręgu (grupa stworzona przez Osho do koordynacji pracy po jego śmierci)
co Osho podkreśla wyraźnie
ma zajmować się tylko kwestiami administracyjnymi.
Taki rewolucyjny edykt daje ogromną wolność każdemu szukającemu, ale czasami taka nieokreślona wolność, bez wyraźnie widocznych oznak tego, kto jest w przodzie, a kto jest z tyłu, może wprowadzać lęk w naszych materialistycznie i duchowo ambitnych umysłach. A jednak wszyscy ci, którzy posmakowali świętości i odpowiedzialności takiej wolności czują, że nie zamieniliby tej komuny duchowych buntowników na jakikolwiek certyfikat postępu duchowego.

Jestem z tego bardzo zadowolona
mówi Anupamo ironicznie się śmiejąc, kpiąc z noszenia czarnych szat i białego pasa, oznaczających terapeutów i prowadzących medytacje Osho.
Ta wolność sprawia, że Osho jest jedynym mistrzem, z którym mogłabym być. Te hierarchie po prostu nie sprawdzają się. Rzecz jasna, prowadzenie sesji i noszenie czarnej szaty, i nie wysuwanie się na prowadzenie i nie chowanie się tak, jak przez dłuższy czas to robiłam, jest dla mnie wyzwaniem. Ale nie widzę siebie jako kogoś wyższego czy niższego, nawet dla tego, kto dopiero co przyjął sannyas. A to
śmiejąc się chwyta swoją czarną szatę
jest jeszcze jedna z tych gier, w które tu gramy!

Jest to po prostu piękne
wtóruje jej Advait, zahartowany sannyasin, będący z Osho od pierwszych lat Poony.
Oczywiście, uległo to niewiarygodnej zmianie. Gdy po raz pierwszy przyszedłem do Osho, byli koordynatorzy sprawujący władzę i wymagający "poddania" a w okresie Rancza były "mamy" ale ci ludzie raczej tylko prowokowali moje własne uśpione chęci władzy. Byłem wtedy zauroczony autorytetem, a zarazem antyautorytarny
teraz widzę, że obie te postawy pochodziły z tej samej przestrzeni. W czasie Rajneeshpuram byłem zaszokowany widząc u wielu z nas uzależnienia od dawnych sposobów nawiązywania relacji z ludźmi, w aspekcie autorytetu i władzy. Ludzie dostawali mnóstwo przestrzeni, w której mogli pracować z władzą, dominowaniem i własnymi grami bycia ofiarą. Ale w moim przypadku stopniowo przestałem rozdzielać mój podziw dla autorytetu i moje antyautorytarne odczucia, i wszystko to zaczęło się zmieniać.

A teraz nie ma jakichś specjalnych pozycji, które wskazywałyby gdzie na ścieżce znajdują się dani ludzie i to zmusza mnie do korzystania z własnej intuicji
dodaje.
Widzę, że te różnice są bardzo małe. Ale i z łatwością rozpoznaję ludzi, którzy dla mnie są bardziej scentrowani, żywi i mają kontakt z własną energią. Można powiedzieć, że niektórzy są "przepełnieni Osho"; bardziej promieniści. Nie jest to spostrzeżenie intelektualne, ja tak to czuję.
Moja wrażliwość powiększyła się. A szczerze mówiąc nie jest to dla mnie już nic ważnego. Jest aż zbyt wiele innych spraw, które dzieją się wokół mnie
mam się czym zajmować!
W przypadku Mohani ta zmiana z zewnętrznego autorytetu ku wewnętrznej wrażliwości nastąpiła przez przejściową fazę uznania terapeutów za kogoś, kogo zajęcie automatycznie stawia go dalej na ścieżce niż ona sama.

Był czas, gdy czułam, że są oni przede mną, i to odczucie było wtedy dla mnie pożyteczne
zauważa.
Byli nauczycielami, kimś, od kogo mogłam się uczyć, ale jakimś trafem już nie oceniam ich w ten stary, hierarchiczny sposób. Teraz czuję, że nie zależy to od tego, czy są oni bardziej świadomi czy mniej świadomi, bo mogę uczyć się od nich bez względu na to kim są. Teraz mogę uczyć się z każdej sytuacji.
Nie ma dokąd iść
tylko do wewnątrz
Do kogo więc zwraca się nowa osoba medytująca, gdy zapada ciemna noc jego czy jej duszy? Skoro nie ma kleru czy hierarchii, na których można byłoby się oprzeć, do kogo można zwrócić się po prowadzenie, gdy ścieżka zdaje się wieść wkoło?

Ja idę do siebie
obojętne co to jest!
żartuje Swami Kranti Aadhar, młody Amerykanin z Portland (Oregon), który przyjął sannyas nieco ponad dwa lata temu.
Próbuję odnaleźć słowa określające to, co odczuwam
ale wtedy jestem kimś, kto przypomina raczej kogoś będącego w głowie. Największe trudności mam wtedy, gdy przede wszystkim nie potrafię zrozumieć problemu. Ale niedawno dowiedziałem się od znajomego terapeuty, że Osho kładzie nacisk nie na znajdowanie rozwiązań, a na zrozumienie sytuacji, w której jesteś.
Raczej na siedzenie i widzenie tego, co się dzieje, niż na analizę. I teraz z tym pracuję!
Większość innych osób również pracuje w ten sposób. Wielu, tak jak Swami Deva Akarmo, dziennikarz, który medytuje z Osho od czternastu lat, dotarło do punktu, gdy w czasach kryzysu po prostu czekają.

Czekanie jest magiczne!
Akarmo ujawnia swój własny alchemiczny proces rozwiązywania problemów na ścieżce.
To wkrótce samo się rozjaśnia. Jeśli utrzymuje się dalej, być może utożsamiłem się z tym i to mnie wścieka, ale gdzieś w głębi siebie wiem, że to tylko kwestia czekania. Obserwuję więc tyle, ile tylko zdołam. Jeżeli jest to jakiś kontrowersyjny problem, rozwiązanie staje się oczywiste. A jeżeli jest to jedynie jakiś egzystencjalny koan, stwarza on we mnie przemianę, a potem po prostu przestaje być istotny.
Gdy Anupo potrzebuje wewnętrznego wsparcia lub wglądu na ścieżce, po prostu idzie do dawno znanych przyjaciół-sannyasinów i otwiera przed nimi swoje serce. Dla niej społeczność sannyasinów, gdzie dzielenie się sobą zdaje się oświetlać połowę podróży, sama w sobie stanowi pewnego rodzaju mapę. To znaczy, razem z medytacją dynamiczną.

Dynamiczna jest najpierw
mówi.
Tam, na zewnątrz, w świecie biznesu we Fremantle, staram się robić dynamiczną, przynajmniej przez większość poranków. To jest to, co naprawdę utrzymuje moje połączenie z samą sobą
przyznaje.
Gdy choć przez kilka dni jej nie robię, natychmiast zauważam różnicę.

Medytacja dynamiczna jest zawsze najlepsza gdy sprawy nie układają się gładko
zgadza się Advait.
Chcąc poruszyć energię brałem również sesje oddechowe i sesje poradnictwa, bo aby zobaczyć co się dzieje zawsze mogę skorzystać z kogoś, kto ma doświadczenie w pomaganiu. Ale za każdym razem zaczynam od dynamicznej. Odprężyć się w tym, co niepoznawalne A jednak większość medytujących przyznało, że zagubienie się samo w sobie nie jest problemem, który należy rozwiązać, ale na wiele sposobów cenną sytuacją, którą należy przeżyć. W gruncie rzeczy we wszystkich mapach świadomości oznaczony jest czas, który zdaje się nadchodzić wtedy, gdy mapa jako taka musi zostać zapomniana.
Ostatnim kamieniem milowym wydaje się być odprężenie w tej przestrzeni niepoznawalności, dla której nie ma mapy.

Te pory, gdy przestaję wiedzieć co się dzieje, stały się dla mnie bardzo cennymi stanami
mówi Mohani.
Ponieważ wiem, że poczucie zagubienia zaprowadzi mnie do nowego wymiaru, w którym nie mam się na czym oprzeć. A to już samo w sobie jest cenne!
Ma Yoga Bhakti, Angielka, sannyasinka od dziewiętnastu lat, ze śmiechem mówi, że "porzucenie duchowej strony wszystkiego" opisuje jej ewolucję jako jednoetapowe uwiedzenie przez to, co nieznane
aż wreszcie nie miała niczego, na czym mogłaby się oprzeć.

Gdy pierwszy raz byłam z Osho, a on opowiadał o mapie, natychmiast mówiłam "O, tak, to jest to!" I zaczynałam za tym biec
wyznaje.
Ale zdaje mi się, że w ciągu następnych lat on odszedł od tego i porzucił to wszystko! Gdy przez ostatnie lata Osho mówił o przypowieściach zen, czułam, że powoli, powoli ciągnie nas przez nowy zestaw etapów
celebrowania, odprężenia, a potem mówi nam, byśmy po prostu pobiegli "jak strzała do celu." To tyle jeśli o mnie chodzi
dodaje radośnie.
Teraz pozostaje mi cisza Osho!
Ma Anand Sauita




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
13 (204)
UAS 13 zao
er4p2 5 13
Budownictwo Ogolne II zaoczne wyklad 13 ppoz
ch04 (13)
model ekonometryczny zatrudnienie (13 stron)
Logistyka (13 stron)

więcej podobnych podstron