Recenzja Pana Tadeusza




Recenzja "Pana Tadeusza"











Środa, 26 Kwietnia Imieniny obchodzą: Marzena, Maria, Klaudiusz
 



















  Sciaga.pl > Prace
> Romantyzm >
Home | Reklama | Info
| Mail






Gdzie Cz@T ???



Gdzie jestSciaga.pl
?
















Recenzja "Pana
Tadeusza"











kategoria:   J.polski
zakres:   Romantyzm
dodano:   1999-12-21




Kilka dni temu
miałem okazję "zaliczyć" kolejne, drugie już po "Ogniem i mieczem"
święto narodowe. Chodzi oczywiście o "Pana Tadeusza", film , o
którym było niemal tak głośno jak o ekranizacji dzieła Sienkiewicza.
Otoczony zewsząd plakatami reklamowymi i zwiastunami telewizyjnymi
stwierdziłem, że powinienem go obejrzeć chociażby dla "zwykłej
przyzwoitości". Jednakże kiedy usłyszałem wypowiedzi krytyków po
premierze ( baaaaardzo pochlebne oczywiście) doszedłem do wniosku
,że film musi być naprawdę dobry. Nie potrafiłem się doczekać
momentu kiedy wreszcie będę miał wolny dzień i obejrzę to dzieło.
Niestety nawał zajęć szkolnych nie pozwalał na kontemplację "Pana
Tadeusza". Jakaż ogromna była moja radość, kiedy okazało się, że ta
sama szkoła, która wpędziła mnie niemal w "otchłań rozpaczy" - jak
powiedziałaby Ania z Zielonego Wzgórza - okazała się wybawieniem.
Otóż pewnego pięknego dnia (dokładniej w poniedziałek) wybraliśmy
się, pod czujnym okiem naszego grona profesorskiego do kina "Nowa
Wilda" w celu obejrzenia ekranizacji epopei pana Mickiewicza. Po
spędzeniu trzech godzin w, nota bene bardzo wygodnym fotelu, na sali
kinowej muszę stwierdzić, że w zasadzie było warto. Na szczęście
film ten, w przeciwieństwie do "Ogniem i mieczem" nie urósł rangą do
obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, w związku z tym wolno go
krytykować. Pragnę powiedzieć na wstępie kilka słów o samym
kinie, bo warunki w jakich ogląda się film są dość istotne. O ile mi
wiadomo sala została niedawno odnowiona. Pominę wystrój wnętrz gdyż
po prostu nie zwróciłem na niego uwagi (tak podniecała mnie myśl, że
oto za chwilę stanę się świadkiem wspaniałego widowiska filmowego).
Jedyną rzeczą która rzuciła mi się w oczy był fakt, iż kino nie
było, co jest dość niesłychane w tego typu miejscach, obskurne.
W moim mniemaniu na plus należy zaliczyć fakt, iż znajdował się
w Wildzie sklep z prażoną kukurydzą (lubię sobie coś "chrupać" w
trakcie oglądania). Co ciekawe na sali kinowej nie było czuć oleju
co niestety ma miejsce w całym mnóstwie kin. Niestety muszę z
przykrością stwierdzić, iż toalety były płatne! Jest to zjawisko
bardzo popularne w Polsce i przepraszam za wyrażenie idiotyczne. Tak
trudno wpaść na pomysł, iż tego rodzaju koszty można wliczyć w cenę
biletu. Podobnie rzecz ma się z szatnią. Wiem, że są to poniekąd
nieważne szczegóły, jednakże jestem niezwykle uczulony na tego typu
sprawy. Atmosfera w kinie była bardzo dobra. Wszyscy w skupieniu
kontemplowali dzieło. Przypadki rzucania "popcorn'em" były
sporadyczne. Ciekawe czy to dojrzałość uczniów czy czujne oko
profesorskie sprawiły, że było kulturalnie? Pora przejść do
samego filmu. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na obsadę. Ta
była iście gwiazdorska. "Boski" Żebrowski w roli Tadeusza, słodka
Bachleda-Córuś jako Zosia, piękna Szapołowska - Telimena, no i
oczywiście twardziel Linda, ukrywający się pod mnisim habitem oraz
prawdziwa perła tego filmu - Rębajło Gerwazy, czyli Olbrychski.
Żebrowski już po raz drugi pokazał jak mierny z niego aktorzyna,
przy czym w tym wypadku wyszło mu to całkiem nieźle, w końcu Tadeusz
nie był postacią zbyt barwną... A Zosia? Cóż debiut... Co mnie
raziło to bezustanny, sztuczny uśmiech. Poza tym dykcja pozostawiała
wiele do życzenia. Ale jak to mówią "nie od razu Kraków zbudowano".
Reszta głównych bohaterów odgrywana była przez zawodowych aktorów,
więc nie można im nic zarzucić. Wręcz przeciwnie. Na słowa uznania
zasługuje Daniel Olbrychski. Gdyby to ode mnie zależało przyznałbym
mu Oskara. Włożył w tę rolę całe serce i było to naprawdę widać. Nie
wyobrażam sobie nikogo innego w roli Gerwazego. Od tej pory już
chyba zawsze tak będę go widział - jako Daniela Olbrychskiego. Tego
nie da się wprost opisać słowami. To "zacięcie" na twarzy, kiedy
mówił o Jacku, ten gniew graniczący z furią, gdy gotował się do
zajazdu Soplicowa. Po prostu coś wspaniałego. Do tego doskonała
dykcja. Słuchając go nie dało się absolutnie odczuć, że mówi
trzynastozgłoskowcem. Podobnie z resztą Bogusław Linda. Jednak
miał on nieco utrudnione zadanie. Mianowicie wszyscy pamiętamy go
jako Maurera z "Psów". Dlatego, kiedy pojawił się na ekranie wręcz
czekało się na: "Co ty wiesz o zabijaniu? Ty stara d... jesteś...".
Jednakże szybko zapomniałem o "niechlubnej" przeszłości Lindy, a to
dzięki jego doskonałej grze. Już dla tych dwóch aktorów warto
obejrzeć film, gdyż to, co sobą reprezentują to prawdziwy
majstersztyk. Nie można nic złego powiedzieć o Hrabim, którego
gra Olgierd Halski...o przepraszam, oczywiście Marek Kondrat.
Jedynie można się "przyczepić" do tego, że Hrabia był człowiekiem
raczej młodym ( chyba, że się mylę), jednak nie ma to nic wspólnego
z grą aktorską. Nie podobała mi się natomiast szlachta
zaściankowa. W rolę tej wcieliła się cała "śmietanka" aktorów z
polskich telenowel i grała co najmniej nienaturalnie. O fabule
filmu trudno mówić. W końcu wszyscy ją doskonale znamy i tutaj
reżyser z natury rzeczy nie mógł popisać się inwencją. W przypadku
"Pana Tadeusza" została ona nawet okrojona. Oglądając niektóre sceny
czułem pewnego rodzaju zawód. Pamiętałem doskonałą "Sędziego naukę o
grzeczności", opowieść o Domeyce i Doweyce, grzybobranie czy w końcu
słynny koncert Jankiela. Otóż w filmie scen tych nie uraczymy. O ile
jestem w stanie zrozumieć pominięcie zbierania grzybów, gdyż nie
jest to zajęcie zbyt fascynujące i jako takie byłoby jedynie, jak
powiedział inżynier Mamoń z "Rejsu", dłużyzną, o tyle gra na
cymbałach jest nieodzownym elementem epopei. Podobnie rzecz się
ma w przypadku uczty na zamku, podczas której Telimena raczy
biesiadników krotochwilą i nic poza tym. A przecież w dziele
Mickiewicza zostaje wygłoszonych wiele interesujących przemów
podczas uczty. Z przykrością stwierdzam, że strasznie nie
podobała mi się scena polowania na niedźwiedzia. Nie było jakiegoś
płynnego przejścia z obławy do samego zabicia bestii. Zdawało się to
byś wyrwane skądś i wklejone do filmu. Widz nie jest psychicznie
przygotowany na tę, w zamyśle Mickiewicza, dramatyczną sytuację.
Niestety napięcie nie zostało umiejętnie zbudowane, ba tam w ogóle
nie ma napięcia. Po prostu nagle widzimy błysk, słyszymy huk i
dostrzegamy przez dym, leżącego w trawie niedźwiedzia. Jednocześnie
zadajemy sobie pytanie co tu się właściwie stało? Rzeczą która
wywarła na mnie ogromne wrażenie była charakteryzacja. (O strojach
nie będę pisał, gdyż to się mija z celem. W końcu trudno aby ubrać
dziewiętnastowieczną szlachtę polską w stroje wiktoriańskie...).
Szczególnie tyczy się to Telimeny. Kiedy widzimy ją po raz pierwszy,
kiedy zachwyca się nią Tadeusz wygląda niezwykle młodo. Twarz jej
jest wolna od zmarszczek, dekolt obfity. Kiedy jednak Tadzio zwraca
afekt ku Zosi na twarzy Telimeny pojawiają się "znaki czasu" ,
dekolt natomiast w tajemniczy dla mnie sposób traci na rozmiarze.
Słowem widz postrzega ją niejako oczami młodego Soplicy, co jest
rozwiązaniem ciekawym. Bardzo cieszy mnie fakt, iż reżyser
zakłócił kolejność rzeczy w fabule. Chodzi mi mianowicie o
przestawienie początku z końcem, co umożliwiło ujęcie filmu jako
odczytu rękopisu "Pana Tadeusza" przez Mickiewicza w gronie
przyjaciół. Umożliwiło to dosyć ścisłe zespolenie epilogu (który tu
jest w zasadzie prologiem) z całością. Konkludując pragnąłbym
posłużyć się takim, powszechnie przez młodzież stosowanym
eufemizmem: "film był średni". Jednak nie mogę, gdyż byłoby to
niezgodne z moimi uczuciami. Obraz ten wywarł mimo wszystko na mnie
wrażenie. Początkowo zakrawał na "dzikie romansidło" , później stał
się w naprawdę interesujący . Najazd Moskali, bitwa, niezgorsze
sceny batalistyczne, które mrożą krew w żyłach. Mimo wszystko jestem
daleki od wymawiania imion: "Tadeusz" i "Oskar" w bezpośrednim
sąsiedztwie ( no chyba, że obok nich będzie jeszcze Daniel). Wydaje
mi się, a nawet jestem pewien, że film ten nie znajdzie uznania
Akademii Filmowej. Aby go zrozumieć trzeba albo znać naszą, polską
mentalność albo po prostu być Polakiem.







Autor: Rustaman

Ocena : 0.0 








oceń
prace:
1 2 3 4 5 6


Home | Reklama | Info
| Mail


Prace | Pomoc | Książki | Artykuły | News | Katalog | Forum
| Rozrywka






Wszelkie prawa zastrzeżone / All
rights reserved  Sciaga.pl
2000


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Recenzja Pana Tadeusza
Recenzja z pana tadeusza(film)
recenzja pana tadeusza
Recenzja Pana Tadeusza (filmu)
recenzja Pana Tadeusza
recenzja pana tadeusza
recenzja z Pana Tadeusza
Wymowa ideowa Pana Tadeusza A Mickiewicza ze szczególnym~294
7 Nad kaszubska wersja Pana Tadeusza
Przesłanie Pana Tadeusza
Wątek miłosny Pana Tadeusza
Streszczenie Pana Tadeusza
Geneza i tło historyczne Pana Tadeusza
Ocena postępowania Jacka Soplicy z Pana Tadeusza
Polubić Pana Tadeusza

więcej podobnych podstron