Andrzej Kuśniewicz "Lekcja martwego języka"
Akcja powieści rozgrywa się w ostatnich miesiącach I wojny światowej, w małym galicyjskim miasteczku. Choć losy Europy decydują się daleko stąd, także i tutaj czuje się, że koniec monarchii austro -węgierskiej jest już bliski.
Bohater powieści, młody porucznik c. k. ułanów, Alfred Kiekeritz, ze względu na zaawansowaną gruźlicę przesunięty zostaje na tyły frontu. W galicyjskiej mieścinie Turka pełni funkcję komendanta punktu etapowego. Mieszka w żydowskim, obskurnym hoteliku - jest w nim jedynym gościem. Nie czuje się tu jednak dobrze. Męczą go ataki kaszlu, gorączka, doskwiera nuda i razi prymitywizm otaczających go warunków i ludzi. Kiekeritz jest bowiem estetą, a przynajmniej za takiego się uważa. Ma świadomość, że jego życie dobiega końca i w tych ostatnich chwilach pragnie nadać mu jakiś sens. Kolekcjonuje dzieła sztuki, które odsyła do swej matki mieszkającej w Grazu. Zatrzymuje sobie jedynie miniaturową kopię Diany Efeskiej, którą znalazł w zgliszczach ukraińskiego dworu. Kiekeritz interesuje się także symbolizmem i zafascynowany jest śmiercią - zarówno jej doznawaniem, jak i zadawaniem. W rozmowie z porucznikiem von Trautem, który w drodze na urlop zatrzymał się w Turce, wyznaje, że najsilniejszych, wręcz boskich przeżyć doznaje, gdy trzyma człowieka na muszce i w każdej chwili może nacisnąć spust. Jednak - mimo że dowodził plutonem egzekucyjnym - dotąd jeszcze nikogo nie zabił. Któregoś dnia podczas polowania dostrzega w lesie zbiegłego jeńca rosyjskiego. Ponownie więc ma w swoich rękach życie człowieka. Zabija go. Umiera w dniu kapitulacji Austro - Węgier. Zakochana w nim dróżniczka wiezie ciało porucznika w prostej trumnie, w towarowym wagonie, do jego rodzinnego miasta.