STAROPOLSKA DO EGZAMINU


ŚREDNIOWIECZE

ŚREDNIOWIECZNE PIEŚNI RELIGIJNE

Jak wiadomo, śpiewy liturgiczne Kościoła podlegały w ciągu stuleci nieustannej ewolucji. Początkowo stosunkowo proste pieśni śpiewali wszyscy wierni, z czasem jednak skomplikowały się one pod względem muzycznym do tego stopnia, że wykonywać je mogły tylko wyszkolone chóry lub soliści, zaś udział ludu w liturgii ograniczył się do krótkich odpowiedzi celebransowi. Pod koniec VIII stulecia w Galii zaczęły powstawać tzw. tropy - krótkie wstawki tekstowe podkładane pod melodie śpiewów liturgicznych, zwłaszcza Kyrie eleison i Alleluja. Układano je prozą retoryczną lub wierszem, początkowo po łacinie, później również w językach narodowych. Powstawały w ten sposób krótkie pieśni, samodzielne treściowo, ale wykonywane zawsze przy określonym śpiewie liturgicznym.

Najbardziej rozwiniętymi formami tropów były tzw. sekwencje (prozy). W ogromnym uproszczeniu można powiedzieć, że są to pieśni powstałe w wyniku podkładania tekstu pod melodię śpiewu Alleluja przed lub po Ewangelii (zwłaszcza pod wokalizę ostatniej samogłoski a). Z czasem usamodzielniły się one i rozrosły do postaci długich, misternie skomponowanych pieśni liturgicznych przeznaczonych na określone święta. Do Polski sekwencje musiały dotrzeć wraz z łacińskimi księgami liturgicznymi już w X stuleciu, zaś najstarsza sekwencja rodzima pochodzi z końca XI w. - jest to gnieźnieńska sekwencja o św. Wojciechu Hac festa die tota (Tego dnia świątecznego). Żywszy jednak rozwój tego gatunku przypada u nas dopiero na w. XIII, kiedy to powstają m.in. sekwencje o św. Stanisławie przypisywane dominikaninowi Wincentemu z Kielczy (jedna z nich uważana jest za pierwowzór hymnu Gaude, mater Polonia). Twórcami łacińskich sekwencji w XIV i XV w. byli m.in. Jan Łodzia z Kępy, Adam Świnka z Zielonej i Marcin ze Słupcy; jak ustalili badacze, rodzima średniowieczna twórczość sekwencyjna w języku łacińskim obejmuje około ok. 150 utworów. Ich tematyka koncentrowała się głównie wokół żywych wówczas kultów świętych: w Małopolsce św. Stanisława, w Wielkopolsce św. Wojciecha, na Śląsku św. Jadwigi. Wątki hagiograficzne rozwijane były również w bardziej rozbudowanych cyklach utworów lirycznych, zwanych oficjami rymowanymi (np. oficjum rymowane ku czci św. Stanisława przypisywane Wincentemu z Kielczy składa się z 34 utworów - antyfon, responsoriów i hymnów). Łacińska twórczość sekwencyjna odegrała ogromną rolę w procesie kształtowania się liryki religijnej w języku polskim: wprowadzała europejskie schematy rytmiczne i stroficzne, dostarczała wzorców gatunkowych, leksykalnych i topicznych.

Zasadniczymi barierami opóźniającymi rozwój pieśni religijnej w języku polskim były m.in. dominacja (w sferze liturgii nawet wyłączność) języka łacińskiego, brak wykształconych twórców rodzimych (obcość duchowieństwa), niski poziom alfabetyzacji społeczeństwa (a zatem brak potencjalnych jej odbiorców). Sytuacja ta zaczęła ulegać stopniowej poprawie dopiero od połowy XIII w., kiedy do polskich świątyń zaczęto wprowadzać zwyczaj zbiorowego odmawiania pacierza w języku ludu. Być może, jak twierdzą niektórzy badacze, jeszcze w tym samym stuleciu recytacje te zaczęły przeradzać się w melorecytacje, a później w śpiew zbiorowy.

Inna teoria na temat genezy polskiej pieśni religijnej wywodzi jej początki ze wspomnianego już zawołania "kierleszowego". Według jej zwolenników, do niezrozumiałych dla ludu (i przez to zniekształcanych) słów Kyrie eleison już w wieku X zaczęto dodawać zawołania modlitewne lub ich parafrazy w językach ludowych, w rodzaju Christ uns genade (w Niemczech) czy Hospodyne pomiluj ny (w Czechach). Z owych dodatków rozwinęły się później proste pieśni zwane laisami (z uwagi na końcowe Kyrie eleison - Kyrieleis), a na ich podłożu w XI i XII w. powtały najstarsze pieśni niemieckie i czeskie, a w XIII lub XIV w. również polskie (np. Bogurodzica).

Trzecia wreszcie hipoteza, najlepiej chyba udokumentowana, przyjmuje, że pieśni religijne w językach narodowych zrodziły się w ramach liturgii i na podłożu łacińskich śpiewów liturgicznych (tropów i sekwencji) w odpowiedzi na zapotrzebowanie nie rozumiejącego łaciny ludu. Nie przypadkiem najdawniejsze pieśni religijne w języku polskim zaliczane są właśnie do tropów: Bogurodzica, XIV-wieczne pieśni rezurekcyjne Krystus z martwych wstał je oraz Przez twe święte zmartwychwstanie. Zapewne w XIV w. powstały również zapisane dopiero na początku następnego stulecia najstarsze polskie pieśni pasyjne (O wszego świata wsztek lud), bożonarodzeniowe (Zdrow bądź, krolu anjelski) i maryjne (Maryja, czysta dziewice). Z wieku XV pochodzi natomiast najpiękniejsza polska sekwencja - tzw. Lament świętokrzyski (Posłuchajcie, bracia miła).

Pełniejszy rozwój pieśni religijnej w języku narodowym przypada dopiero na XV stulecie. Jej twórcami są coraz liczniejsi i coraz lepiej wykształceni duchowni skupieni wokół katedr biskupich, klasztorów, dworu królewskiego i uniwersytetu. Powstające wówczas pieśni nadal zachowują ścisły związek tematyczny i funkcjonalny z liturgią; śpiewane są chóralnie przed lub po kazaniu, w czasie procesji lub podczas nabożeństw paraliturgicznych. Przeważają tłumaczenia lub przeróbki pieśni łacińskich oraz tradycyjne gatunki: tropy, sekwencje, hymny, zwłaszcza procesyjne (np. Idą królewskie proporce - przekład łacińskiego hymnu Venantiusa Fortunata). Dominuje tematyka maryjna, bożonarodzeniowa, pasyjna i wielkanocna. Do najdawniejszych, a zarazem najbardziej dojrzałych artystycznie pieśni pasyjnych należy ułożona regularnym trzynastozgłoskowcem parafraza łacińskiego hymnu godzinkowego Jezus Chrystus, Bog-Człowiek, mądrość Oćca swego. Z XV-wiecznych pieśni kolędowych wymieńmy przykładowo utwór Chrystus sie nam narodził, zaś z wielkanocnych Wesoły nam dzień nastał. Liryki maryjne z tego czasu, jak np. Mocne Boskie tajemności czy Kwiatek czysty, smutnego sierca ucieszenie, ukazując zasługi Maryi w dziele zbawienia i prosząc o wstawiennictwo u Syna, wysławiają także jej urodę w kunsztownie rozbudowanych, nasyconych symboliką biblijno-teologiczną metaforach kolorystycznych i kwiatowych.

Nowy typ pieśni religijnej, adresowanej do ludu i utrzymanej w konwencji "medytacyjnej" (rozpamiętywanie tajemnic Zwiastowania, Bożego Narodzenia, życia Świętej Rodziny, męki Chrystusa, współcierpienia Maryi i jej Wniebowzięcia) propagują w końcu XV w. przybyli do Polski w r. 1453 bernardyni, z których wywodzi się najwybitniejszy poeta religijny naszego średniowiecza, Władysław z Gielniowa.

BOGURODZICA

Bogurodzica, uważana powszechnie za najdawniejszą polską pieśń religijną, a zarazem arcydzieło poezji średniowiecznej, do dzisiaj stanowi zagadkę zamkniętą na "siedem pieczęci" (A. Brückner). Nie rozstrzygnięto definitywnie tak podstawowych kwestii, jak czas i miejsce powstania utworu, jego autorstwo, związki z liturgią czy ewentualna zależność od wzorów obcych. Nie całkiem jasne pozostaje również pierwotne znaczenie niektórych wyrażeń i zwrotów oraz składniowa segmentacja tekstu. Pierwotnego brzmienia Bogurodzicy nie znamy; zanim pieśń utrwalona została na piśmie, przez dłuższy czas funkcjonowała w obiegu ustnym, co z pewnością wiązało się z przekształcaniem jej oryginalnej postaci. Najstarszy znany przekaz Bogurodzicy pochodzi z początku XV w.; po r. 1408 zapisany został w zbiorze łacińskich kazań skopiowanych przez Macieja z Grochowa, wikariusza w Kcyni k. Gniezna. Są to dwie zwrotki zakończone refrenem Kyrie eleison (gr. Panie, zmiłuj się), opatrzone nutami. Zapis ten uważany jest za najbliższy nieznanemu oryginałowi. Na pocz. XV w. dwuzwrotkową Bogurodzicę zaczęto łączyć z innymi pieśniami (najwcześniej z tropem wielkanocnym Nas dla wstał z martwych Syn Boży), w rezultacie czego powstał niejednolity treściowo i wersyfikacyjnie konglomerat kilkunastu zwrotek. W obrębie tak poszerzonej Bogurodzicy badacze wyodrębniają 3 części: cz. archaiczną - właściwą Bogurodzicę (zwrotki 1-2), "pieśń wielkanocną" (zwrotki 3-6) oraz "pieśń pasyjną" (strofy 7-15).

Analiza języka, wersyfikacji i melodii Bogurodzicy (cz. archaicznej, dwuzwrotkowej) skłania do wniosku, że powstała ona wcześniej niż Kazania świętokrzyskie, a więc przed pocz. XIV w. Mogą o tym świadczyć m.in. występujące w tekście archaizmy: dziela (dla) i bożycze (synu Boga) oraz związki gatunkowe i wersyfikacyjne a łacińską poezją sekwencyjno-tropową XII-XIII w. Również oparta na kombinacji czterech fraz melodia posiada reminiscencje w zachodniej twórczości muzycznej tego okresu. W oparciu o te przesłanki Bogurodzica datowana jest najczęściej na wiek XIII (A. Brückner, J. Woronczak, H. Feicht), rzadziej na XII lub nawet XI (T. Lehr Spławiński, E. Ostrowska), wyjątkowo na XIV (S. Urbańczyk, J. Krzyżanowski). Zróżnicowane są również opinie na temat genezy utworu i możliwych jego inspiracji. Rzecznicy powstania Bogurodzicy w XI-XII w. wskazują na jej pokrewieństwa z hymnografią grecko-bizantyńską, albo bezpośrednie (J. Birkenmajer), albo też poprzez ogniwo tradycji cerkiewnosłowiańskiej (A. Stender-Petersen). Późniejsze datowanie idzie w parze z poszukiwaniem związków pieśni z zachodnią hymnografią łacińską (J. Woronczak) bądź staroczeską (S. Urbańczyk). Prototypu Bogurodzicy nie udało się jednak odnaleźć ani w hymnografii bizantyńskiej, ani zachodniej. Najdawniejsza tradycja przypisała autorstwo pieśni św. Wojciechowi (zm. 997); wśród domniemanych jej twórców wymieniano także franciszkanina Boguchwała, św. Jacka Odrowąża i Wincentego z Kielczy.

Bogurodzica jest pieśnią o charakterze wstawienniczo-modlitewnym: zbiorowość wiernych zwraca się w 1. zwrotce do Maryi jako Bożej Rodzicielki, w 2. zaś do Chrystusa - z powołaniem się na św. Jana Chrzciciela - o usłyszenie ludzkich głosów, wysłuchanie modlitw, następnie o dar pobożnego życia na ziemi i wiecznego zbawienia. Na pierwszą zwrotkę Bogurodzicy składa się rozbudowana, dwuczłonowa apostrofa do Matki Bożej oraz para krótkich próśb modlitewnych. Apostrofa gromadzi tytuły i przymioty Maryi obrazujące jej udział w tajemnicy wcielenia: boskie macierzyństwo (Bogurodzica), czystość (Dziewica), chwałę, jaką została obdarzona przez (lub: ze względu na) Boga, którego zrodziła (Bogiem sławiena). Użycie w funkcji wołacza form mianownikowych rodzaju żeńskiego nasyca tekst współbrzmieniami samogłoskowymi -a, co dowodzi obeznania autora z łacińską poezją sekwencyjną. Drugi wers interpretowany bywa dwojako: albo jako paralelny wobec pierwszego człon apostrofy, albo też jako początkowa część modlitwy, której dopełnieniem są zamykające zwrotkę rozkaźniki: zyszczy nam, spuści nam. Ich sens jest jednak niezbyt jasny. Przy założeniu, że łączą się one składniowo z poprzednim wersem (U twego Syna...), domyślnym przedmiotem prośby kierowanej do Maryi mogłyby być łaski pozyskiwane przez nią u Syna i zsyłane ludziom (np. łaska "zmiłowania", o którą w refrenie prosimy Chrystusa). Można również przyjąć, że trzeci wers pierwszej zwrotki brzmiał pierwotnie zyszcz ji nam, spuść ji nam, później zaś, będący enklityką zaimek ji (go) zlał się w śpiewie z rozkaźnikami, dając w efekcie ich oboczną postać z samogłoską wygłosową: zyszczy, spuści. Analiza archaicznego znaczenia spuścić dowodzi, że niekoniecznie musiało się ono wiązać z ukierunkowaną "z góry na dół" czynnością zsyłania. Spuścić mogło także znaczyć 'daj', 'przekaż'. Prośbę zamykająca pierwszą zwrotkę Bogurodzicy można by zatem rozumieć: "pozyskaj i daj nam" twego Syna - Boga, którego zrodziłaś.

Ponieważ średniowieczne kazania poświadczają, że na pocz. XV w. Bogurodzica traktowana była jako pieśń o narodzeniu Chrystusa, najbardziej naturalnym kontekstem dla jej śpiewu byłby liturgiczny okres Bożego Narodzenia, trwający od początku Adwentu po święto Objawienia (chrztu) Pańskiego. Pierwsza zwrotka pieśni nawiązywałaby zatem do wyobrażenia Matki Bożej z Dzieciątkiem, druga zaś do sceny chrztu Chrystusa przez Jana, który pojawia się w drugiej strofie Bogurodzicy jako pośrednik modlitw kierowanych do Chrystusa (Twego dziela Krzciciela, bożycze = Dla twego Chrzciciela, Synu boży...). W tradycji chrześcijańskiej (szczególnie na Wschodzie) to właśnie Jan, poprzednik i chrzciciel Chrystusa, uważany był za największego po Maryi świętego i orędownika. W Bogurodzicy Maryja i Jan są pośrednikami dwojakiego objawienia się Boga: w ciele (Maryja, Betlejem) oraz w boskiej chwale (Jan, chrzest w Jordanie). Dodajmy, że w starożytnej liturgii te dwa wydarzenia upamiętniano w jednym święcie Teofanii (Objawienia Pańskiego).

Utrwalona w Bogurodzicy idea wspólnego pośrednictwa Marii i Jana Chrzciciela posiada wyrazistą analogię w średniowiecznej ikonografii - powstały w Bizancjum w VI-VII wieku temat Deesis (gr. modlitwa, błaganie) ukazuje Chrystusa - Władcę i Sędziego w asyście Matki i Jana w pozach wstawienniczych. Od X wieku przedstawienie to rozpowszechniło się na Zachodzie i prawdopodobnie tą drogą dotarło również do Polski. Zachowało się m.in. romańskie malowidło ścienne z grupą Deesis w kolegiacie w Tumie pod Łęczycą (ok. 1160) oraz miniatura w tzw. Psałterzu trzebnickim (1. poł. XIII w.).

Nie tylko bogactwo i głębia treści teologicznych zdumiewa w Bogurodzicy. Zadziwia również precyzja wersyfikacyjna, znakomite operowanie antytezą, kunsztowna melodia. Wzorem łacińskich tropów i sekwencji tekst Bogurodzicy można podzielić na rymowane cząstki o ustabilizowanej liczbie sylab i pogrupować w odpowiadające sobie pod względem rytmicznym i brzmieniowym mikrostrofki. Niektórzy badacze mówią nawet o świadomej realizacji przez anonimowego twórcę zasad średniowiecznej estetyki opartej na idei proporcji, symetrii i symboliki liczbowej.

Możemy się tylko domyślać, że przed końcem XIV w. Bogurodzica była pieśnią żyjącą w jakimś zamkniętym, elitarnym kręgu, zapewne klasztornym (benedyktyńskim? franciszkańskim?), śpiewaną może w okresie Adwentu i Bożego Narodzenia. Nie miała wówczas jeszcze charakteru "pieśni rycerskiej", jaką stała się później - z uwagi na refreniczną aklamację Kyrie eleison, której śpiew przed bitwami poświadczony jest na Zachodzie od IX w. J. Długosz, który nazwał Bogurodzicę "pieśnią ojczystą" (carmen patrium), odnotował jej śpiew pod Grunwaldem, pod Nakłem i pod Wiłkomierzem. W XV w. Bogurodzica pełniła również rolę pieśni koronacyjnej, a w 1506 została wydrukowana we wstępie do Statutów (zbioru przywilejów) Jana Łaskiego jako dzieło św. Wojciecha.

Prowadzone od niemal dwóch stuleci badania nad Bogurodzicą zaowocowały setkami prac i przyczynków o rozmaitej wartości naukowej. Jak już wspomnieliśmy, najstarszy ze znanych rękopiśmiennych przekazów Bogurodzicy, tzw. przekaz kcyński, powstał ok. roku 1408 lub niewiele później; zachował się na wyklejce tylnej okładki zbioru łacińskich kazań spisanych w 1407 roku.

POSŁUCHAJCIE, BRACIA MIŁA

Utwór ten, zaliczany obok Bogurodzicy do arcydzieł liryki naszego średniowiecza, zwany jest również Żalami Matki Boskiej pod krzyżem lub Lamentem świętokrzyskim - od benedyktyńskiego klasztoru Św. Krzyża na Łysej Górze, gdzie był przechowywany. Zapisał go w latach siedemdziesiątych XV wieku przeor tegoż klasztoru, Andrzej ze Słupi. Jest to anonimowa sekwencja, pochodząca być może z jakiegoś dramatu pasyjnego, nawiązująca do popularnych w średniowieczu tzw. planktów - monologów cierpiącej Marii pod krzyżem. Literacka tradycja maryjnych lamentów sięga starożytności chrześcijańskiej; tak np. w Żalach Najświętszej Panny nad cierpiącym Jezusem św. Efrema Syryjczyka, wybitnego poety z IV wieku, odnajdujemy analogiczne motywy monologu Matki skierowanego do ukrzyżowanego Syna czy pełnych goryczy wyrzutów pod adresem archanioła Gabriela.

Za najbardziej prawdopodobne źródło inspiracji dla polskiego Lamentu można chyba uznać fragment kazania Peregryna z Opola "Na Wielki Piątek", w którym współcierpienie Maryi z ukrzyżowanym Synem przedstawione zostało w uderzająco podobny sposób. Dodajmy, że zbiór kazań Peregryna z Opola był w XV stuleciu jedną z najbardziej popularnych kolekcji kaznodziejskich nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie.

Lament świętokrzyski liczy 38 wersów o nieregularnej budowie, przekazujących pełen liryzmu monolog współcierpiącej z ukrzyżowanym Synem Matki, udręczonej do granic ludzkiej wytrzymałości. Pozorne nieuporządkowanie wypowiedzi potęguje wrażenie rozpaczy, bólu i bezsilności. Zwraca uwagę mistrzowskie operowanie przez autora kontrastami tkliwych zdrobnień i drastycznych obrazów męki. W tym względzie Żale nawiązują do doloryzmu (łac. dolor - ból, cierpienie), prądu religijnego żywotnego w Europie XIV i XV wieku, eksponującego kult Męki Pańskiej i Matki Boskiej Bolesnej.

ŚREDNIOWIECZNA POEZJA POLSKA ŚWIECKA

Wstęp

- to początek ewolucji literatury narodowej

- Rej niesłusznie uważany jest za pierwszego wierszopisarza, który pisał po polsku;

- Polska „poezja” średniowieczna nie jest poezją w istotnym tego słowa znaczeniu. Jest to głównie proza rymowana, czasem „wiersz”, brak jej artyzmu, wyszukanego języka i wybitnej formy;

- główny temat: obserwacja życia i obyczaju, niewyszukane wyznania uczucia (miłość, nienawiść), sprawy religijne, społeczne, polityczne;

II Poezja umoralniająca

I Rozmowa Mistrza (Polikarpa) ze śmiercią

Starożytność

Średniowiecze

Posłanniczka bogów

Tępicielka ludzkości

Thanatos ukazywał się w różnych postaciach

Rozkładający się trup, kości pokryte skórą lub szkieletr

Unikniesz mąk przy tej pomocy”

Skarga umierającego

Gałki z Dobczyna pieśń o Wiklefie

VIII Charakterystyka ogólna

POEZJA MIŁOSNA

Twórcy - nie rycerze jak w europie, ale głownie żacy

Poetycka, polska twórczość erotyczna bardzo uboga

KAZANIA GNIEŹNIEŃSKIE

Spisane na początku XV stulecia na terenie diecezji krakowskiej tzw. Kazania gnieźnieńskie zachowały się w rękopisie Biblioteki Katedralnej w Gnieźnie (stąd nazwa). Kodeks zawiera 10 kazań w języku polskim, 95 kazań łacińskich oraz kilka fragmentów ze Złotej legendy Jakuba de Voragine. Spośród kazań łacińskich 71 jest odpisem ze zbiorów de sanctis i de tempore śląskiego dominikanina i słynnego kaznodziei Peregryna z Opola. W skład cyklu polskiego wchodzą kazania na Boże Narodzenie (4), o św. Janie Chrzcicielu, o św. Marii Magdalenie, o św. Wawrzyńcu, o św. Bartłomieju oraz o św. Janie Ewangeliście (2). Kilka z nich nawiązuje do kazań Peregryna z Opola, Hieronima z Pragi oraz innych autorów średniowiecznych. Kazania gnieźnieńskie przeznaczone były dla odbiorcy popularnego, o czym świadczą m.in. charakterystyczne zwroty do słuchaczy ("dziatki miłe") oraz licznie exempla. Głosy polskie występujące w kazaniach łacińskich mogą dowodzić, że i one wygłaszane były po polsku. Za autora kazań polskich uznaje się Łukasza z Wielkiego Koźmina (zm. ok. 1412), znanego teologa i kaznodzieję, rektora Akademii Krakowskiej.

ROZMYŚLANIA PRZEMYSKIE

„Rozmyślania przemyskie” pochodzą z początku XVI w., są kopią wcześniejszego rękopisu pochodzącego najprawdopodobniej z połowy XV w. Dzieło jest zabytkiem staropolskiej prozy narracyjnej, jest romansem religijnym o charakterze apokryficznym, zawierającym opowieść o życiu świętej rodziny, dzieciństwie i męce Chrystusa, liczy 426 kart. Do końca II wojny światowej, „Rozmyślania przemyskie” znajdowały się w Bibliotece Kapituły Greckokatolickiej w Przemyślu, stąd też pochodzi nazwa tekstu. Zawiera syntezę treści zaczerpniętych z Biblii, Apokryfów czy Legend. Dzieło składa się z trzech ksiąg, choć rękopis nie zawiera całości oryginału. Księgi podzielone są rozdziały nazywane czcieniami.

RENESANS

MIKOŁAJ REJ

KRÓTKA ROZPRAWA…

Wiersz Ku dobrym towarzyszom (właściwie: Ambroży Korczbok Rożek ku dobrym towarzyszom) zapowiada renesansową postawę autora: zainteresowanie szerokim światem, danym każdemu człowiekowi:

Bo snadź człowiek z przyrodzenia każdy
Najwięcej się o to stara zawżdy,
Aby wiedział, co się w ludzioch dzieje:
Więc jedno chwali, z drugiego się śmieje

Pan rozmawia z Wójtem, zbliża się Pleban. Pan zwraca uwagę na księdza i pyta:

Aboć się ten ksiądz z nas śmieje?

- wyraźnie zaznacza się zdystansowana postawa wobec duchowieństwa i lekceważący stosunek Pana do Plebana.

Wójt, chcąc uniknąć niezręcznej sytuacji, udaje wycofanie się:

Miły panie, my prostacy,
A cóż wiemy nieboracy?

W rzeczywistości Wójt jest sprytnym po sowizdrzalsku przedstawicielem zdrowego chłopskiego rozsądku i mądrości ludowej (K. Budzyk). Lud płaci księżom, więc nie powinien się bać o zbawienie - mówi dalej Wójt. Jest to jednak kpina, którą zauważa ksiądz i natychmiast odpowiada obu siedzącym:

A wójt-że się to jął gdakać?
Czymże by tę gębę zatkać?;
A jeszczeż ci w tym ksiądz wadzi,
Żeć owo na dobre radzi?

Następuje teraz ostry atak Pana na Plebana. Mówi on o tym, jak jego zdaniem powinno zachowywać się duchowieństwo. Charakterystyka ta kończy się zwróceniem uwagi Pana na sytuację ludu, za co dziękuje zastraszony wcześniej Wójt:

Miły panie, Bóg-żeś zapłać!
Pleban kontratakuje. Wciąż odsuwa rolę Wójta jako małoznaczącą postać spośród nierozumnego ludu. Stosuje podstępne argumenty, sugerujące Panu, że nie powinien jednać się z kimś z niskich warstw, bo to źle świadczy o warstwach wyższych. Pleban dąży do kompromisu z feudałami kosztem chłopów:

Wszak się dawno rozumiemy,
Na jednym wózku jedziemy;

po czym wysuwa aluzyjnie porównanie chłopów do dokuczliwego wrzodu.
Na to chłop nie może pozwolić. Zrywa się po długim milczeniu z antyfeudalnym protestem przeciwko księdzu i Panu, który wpierw był po stronie ludu, a teraz zgadza się z Plebanem.

Ksiądz pana wini, pan księdza,
A nam, prostym, zewsząd nędza

- kończy Wójt swoje wystąpienie słowami pełnymi żalu, a nawet rezygnacji.
Dalsza część dialogu to coraz większe zagubienie się Wójta w argumentacji przeciw Panu i Plebanowi. Wójt przestaje przyjmować pozycję antyfeudalną i, zdezorientowany, zastępuje ją stanowiskiem szlacheckim.

Rozmowę podsumowuje Pleban, którego słowa są potwierdzeniem niemożności rozwiązania sporu klasowego. Pan, Wójt i Pleban milczeli przed spotkaniem, dyskusja ich do niczego nie doprowadziła, więc postanawiają dalej milczeć:

Panie, byś chciał wszytko baczyć,
Trzeba by się dłużej ćwiczyć:
Iście uważyć każdy stan
Trudno ma wójt, pan i pleban.

Pleban na koniec czuje się silniejszy, przypomina o poparciu Kościoła i magnaterii świeckiej.

Rej wprowadza teraz postać Rzeczypospolitej. Alegoria ta ma zapełnić pustkę po załamaniu zarówno formy artystycznej, jak i treści ideowych (ze sporu nic nie wyniknęło). Narzekania Rzeczypospolitej dotyczą życia wszystkich Polaków: zepsucia moralnego, nieumiejętnych rządów, wykorzystywania ziemi bez poszanowania, bez ograniczeń. Alegoria Polski mówi o wspaniałych czasach, kiedy ona była nazywana matką i żywiła wielkich mężów. Ale ludzi ci zapędzili się w pogoni za bogactwem i dobrem własnym. Zaczęli rozciągać granice państwa, nie zważając na krótkość wieku swego, ani na oznaki upadku. Przez to na Polskę czyha wielu wrogów, zagniewanych za podboje i bogacenie się Polaków kosztem innych ludów. Ślepota społeczna sięgnęła zenitu, kiedy nawet Kościołom zaczęto odbierać dobra, bo

gdzie sobie hojniej nalewają,
Tu każdego za hetmana mają.

Rzeczypospolita żali się również na brak sprawiedliwych sądów. Padają słowa rady:

W tym sie kochaj, co czynić należy.

Stroskana matka-Polska upomina, aby pilnie sprawować urzędy, unikać błędów, poważnie traktować nieprzyjaciół.

Czyń, co słuszne, a nie folguj sobie,
Boć się hojniej to nagrodzi tobie.
Za żywota użyjesz pokoja,
Sława wiecznie będzie stała twoja,
A wielki skarb po sobie zostawisz,
Gdy potomkom co dobrego sprawisz(...)
Nie myśl na to doczesne zbieranie,
Wie Bóg, kto w Nim będize miał kochanie.
Wszystko się więc to marnie rozchodzi,
Jedno cnota, ta w dział nie przychodzi,
A snadź ten swój stan najlepiej sprawi,
Kto ją po sobie w skarbie zostawi

Te mocne słowa odwołują się cały czas do jednej wartości - wartości cnoty, czyli nie piękna i bogactwa zewnętrznego, które tak martwi Rzeczypospolitą, ale piękna duchowego. Cnota to skarb większy niż złoto i drogie kamienie. Rej zwraca uwagę na kształtowanie dobrego charakteru w sobie, rozwijanie dobrych, poczciwych cech, patrzenie na świat w perspektywie i wybieganie myślą w przyszłość narodu. W prostych słowach Rzeczypospolita ujęła receptę na poprawę niepokojącej sytuacji. A może są to uniwersalne sposoby rozwiązania odwiecznego problemu nas, Polaków? Czyżby już w XVI wieku poeta potrafił zaobserwować narodowe wady, przewidzieć upadek państwa i znaleźć tego przyczyny? Rzeczpospolita kończy swoją kwestię w słowach:
A wszakeśmy nie Żydowie sobie,
Pomóż ty mnie - ja, co mogę - tobie.

Utwór kończy się krótkim wierszem pt. Ku temu co czedł. Jest to apostrofa do czytelnika. Autor przyznaje, że w każdym stanie są ludzie zarówno szlachetni, jak i niegodziwi, mądrzy oraz głupi. Pada kolejna rada, aby lepiej trzymać się ludzi mądrych, wyćwiczonych w rozumie, gdyż na pewno będzie to większym pożytkiem dla wszystkich.

Cnoty się dzierż, tać nigdy nie błądzi!

ŻYWOT CZŁOWIEKA POCZCIWEGO

Księga I
Bohater Żywota... jest bezimienny, nazywany człowiekiem poczciwym. Księga pierwsza opisuje czas od narodzin do wieku średniego. Jego losy zaczynają się wspomnieniem Adama i Ewy (jak w kronice średniowiecznej). Kolejne części Żywota poświęcone są rodzicom bohatera, nauce religii (w duchu kalwińskim), nauczaniu innych przedmiotów w domu, wyjazdom za granicę. Podróże mają nauczyć młodziana obycia w świecie, umiejętności postępowania z ludźmi. Po powrocie do rodzinnego domu przychodzi czas na sprawdzenie swej wiedzy w wojsku i na dworze. Młody człowiek nie bawi jednak długo ani w armii, ani na dworze. Ma się poświęcić życiu ziemiańskiemu.

Księga II
Księga druga poświęcona jest wiekowi średniemu. Sprawą najważniejszą jest wtedy stabilizacja, czyli znalezienie przez człowieka poczciwego dobrej żony i założenie rodziny. Autor opisuje, na czym polega radość, harmonia, doskonałość życia na wsi. Uczy też, jak pobożnie i rozważnie prowadzić gospodarstwo oraz korzystać ze szlacheckich rozrywek towarzyskich i umysłowych. Człowiek w średnim wieku ma też obowiązki wobec ojczyzny i całej grupy społecznej, którą reprezentuje. Rej przytacza zadania poselskie i senatorskie oraz wypowiada się na temat władzy królewskiej. Człowiek poczciwy żyje wśród sąsiadów, znajomych, przyjaciół. Jest wzorem prawdziwego szlachectwa oraz sprawiedliwości. Bohater Reja żyje w umiarze, wyśmiewając życie ponad stan lub szkodzące zdrowiu i reputacji używki, zabawy, zachowania. Rej piętnuje obżarstwo, pijaństwo, pychę, popadanie w nieopanowany gniew. Autor rozwodzi się nad cnotami prawdomówności, prawości, przyjaźni, dobroci dla innych. Nagrodą uczciwego życia jest sława.
Księga III
Księga trzecia traktuje o ostatnim okresie życia człowieka - starości. Rej rozprawia się tu z pospolitymi zmorami starości (J. Krzyżanowski). Niedomagania, choroby, sama śmierć zostają przedstawione w rozważaniach opartych na Biblii, katechizmie, filozofii Cycerona i Seneki.
Streszczenia najważniejszych fragmentów:
Księga I Kapitulum II punkt 3. Bóg nie chce, aby kto złym był
Nie można mówić, że Bóg stworzył kogoś złym człowiekiem i dlatego czyni on źle. Bóg nikogo zła nie nauczył, ani nie dał nikomu duszy skłonnej do niegodziwości. On uczy człowieka, jak się nawracać, jak podążać ścieżką Bożą, która polega właśnie na odrzuceniu zła. Usprawiedliwianie obecności zła w świecie wolą Bożą nie jest słuszne. Rej daje wiele dowodów z Biblii na to, że Bóg dał człowiekowi wybór dobra i zła, a nie niemożność dobrego postępowania i ciągłe upadki przez złe przyrodzenie. Złodziej, zabijaka, pijak, wydzieracz, łakomiec nie mogą winić Boga za swe przywary i tkwić niezmiennie w swoim zachowaniu. Tak jak kiedyś jeden kupiec miał syna, którego przyrodzenie wydawało się złe, bo lubił zabijać zwierzęta. Stroskany ojciec oddał chłopca do rzeźnika, bo ludzie podejrzewali w dziecku przyszłego zbója. Z czasem wyrósł bardzo dobry i bogaty mężczyzna, wprawny w swym rzemiośle.

A tak niech tego nikt nie powieda, aby przyrodzenie mocy nie miało, jesliże cnotą a rozumem nie będzie powściągniono a zahamowano

Księga I Kapitulum V punkt 5. Jako rozmowy poćciwe młodemu bywają pożyteczne
Czytanie i rozmowy ze starszymi są bardzo ważnym elementem rozwoju młodego człowieka. Czytać trzeba, żeby wiedzieć o świecie, znać się na ludziach, umieć ładnie mówić i dobrze myśleć. Rozmowy z mądrzejszymi i bardziej doświadczonymi, nie mogą być wszeteczne ani opiłe, czyli o zbytkach (o głupotach, o niczym), ani przy kielichu. Ćwiczenie rozumu nie musi być męczącym uczeniem się, ale może sprawić wiele radości młodemu i starszemu rozmówcy. Należy zasięgać rad zwłaszcza w rzeczach trudnych i poważnych. Wymiana zdań między pokoleniami jest ważna dla całej kultury.
Księga I Kapitulum IX punkt 4. Przyjechawszy z żołnierstwa, jako się rycerski człowiek ma zachować
Młodzian nie powinien przykrzyć się rodzicom, ale dawać przykład rodzeństwu, opiekować się rodziną, pilnie strzec w sobie wyuczonych cnót rycerskich, jak poczucie obowiązku, punktualność, wierność zasadom, dyscyplina. Czasu wolnego nie należy marnować. Rej zaleca czytanie książek lub zabawy między poczciwymi. Nie wolno dopuścić, żeby się w barłóg po uszy zagrześć. Każda chwila jest człowiekowi potrzebna do zdobycia przyszłego szczęścia, mądrości, cnót szlacheckich.
Księga II Kapitulum IV punkt 1. Jako się ma poćciwy ślachcic w swym ślachectwie zachować i co jest prawe ślachectwo

A gdychmy już przebrnęli stany a urzędy i powinowatości pospolite, już też pomy [pójdźmy] do poczciwego ślachcica, co jest powinien i jako się w swym stanie stanowić i zachowywać słusznie ma. Abowiem na tym wszystko należy, aby był żyw cnotliwym, poczciwym, pobożnym a pomiernym swym żywotem, nikomu nieszkodliwym, a każdemu wiernym i prawdziwym

Szlachcic ma być człowiekiem honoru i pokoju. Aby nikt nie miał przeciwko poczciwemu człowiekowi nic za złe, aby żadna sprawa nie czekała długo na swe rozwiązanie, ponieważ szlachcic uczył się zawsze prawości i mądrości, ma teraz używać rozumu i umiejętności w życiu codziennym. Ma być ostoją dobroci, gospodarności, pracowitości i sprawiedliwości dla innych wokół.

Księga II Kapitulum XVI fragment punktu 1. Jako poćciwy człowiek, już w słusznych sprawach postanowiony, pomiernego a pobożnego gospodarstwa swego ma roztropnie używać
Gospodarz nie może upatrywać w zwierzętach takich jak koza, świnia, czy też w gnoju końskim spraw diabelskich. Rej wyśmiewa średniowieczne zabobony i zacofanie w pojmowaniu świata. Wszystkie bowiem zwierzęta gospodarskie są dobre i dane człowiekowi przez Pana Boga, aby pomagały mu w pracach, przysparzały radości, dawały ciepło, pożywienie, nawóz dla roślin. Gospodarz powinien rano wstać, porozmawiać z żoną o swoich planach na kolejny dzień, rozmówić się w ważnych sprawach z urzędnikiem lub wójtem. Potem szlachcic ma poświęcić czas dzieciom: rozdzielić każdemu obowiązki według wieku i umiejętności, pouczyć w czym jeszcze trzeba, dodać ochoty do pracy i podtrzymywać radość życia. Nawet jeśli pod koniec dnia gospodarz zastałby dzieci śpiące, powinien je obudzić, porozmawiać, pouczyć. A w każdym z tych czasów i potrzebnego a roznego gospodarstwa, i rozkosznych czasów i krotofil swych w swoim onym pomiernym a spokojnym żywocie poćciwy człowiek może snadnie użyć

Najpiękniejszą pora roku jest wiosna - pełna wesołych zabaw, momentów spędzonych na świeżym powietrzu z żoną i dziećmi, pierwszych po zimie prac w ogrodzie. Trzeba wyrwać chwasty, przygotować grządki na nowe nasiona i sadzonki, obciąć obumarłe gałązki drzew. Wymienione nazwy roślin, warzyw, ziół oddają realistyczny obraz ogrodu. Przydomowe grządki są wielką uciechą pańskiego oka, poletkiem pracy własnych rąk i symbolem życia całej rodziny szlacheckiej. Rej zwraca uwagę na pracę chłopów, odpowiednie do niej zachęcanie (są tez chłopi leniwi i gnuśni), nagradzanie efektów. W domostwie trzeba uważać na czystość, ponieważ ład i porządek domu odzwierciedlają cnoty człowieka.
Księga III Kapitulum I punkt 8. Co sobie starzec do poćciwego żywota na pomoc brać ma
Śmierć nazwana jest w tej księdze „dopłynięciem do portu”. Człowiek więc całe życie spędza na żeglowaniu, doskonaleniu, zdobywaniu doświadczeń. Podąża do szczęśliwego końca. W starości najtrudniejsze są niedomagania ciała, zastyganie członków. Według Reja do ostatnich chwil trzeba dbać, aby nie zastygła w człowieku również dusza. Idąc za śladami świętych z Biblii, człowiek starszy powinien sobie znaleźć młodą, radosną osobę, która podzieli się swoim ciepłem - przyjaźnią, rozmową, obecnością. Wtedy minie niebezpieczeństwo skupienia się na bólu fizycznym i własnych sprawach.

Księga III Kapitulum VI punkt 2. Szkoda się o to frasować, co się wrócić nie może
Mądrość polega na tym, żeby nie tylko umieć pocieszyć innych, ale przede wszystkim aby się samemu umieć radować. Radość, nawet pod koniec życia, jest bardzo ważna, bo życie ma największą wartość. Dlatego szlachcic powinien żyć tak, aby niczego nie żałować. Starość nie jest też dana po to, aby człowiek się zamartwiał i rozpamiętywał rzeczy przeszłe. Rej ponownie zwraca uwagę na rolę przyjaźni.

Księga III Kapitulum IX punkt 6. Nierozmyślnym śmierć strach, rozmyślnym krotofila
Najtrudniej jest umrzeć bogaczowi. Jego życie opierało się na gromadzeniu skarbów. Teraz jednak cóż one mogą pomóc w przeprawie na drugą stronę? Człowiek, który poświęcił życie na radosnym czerpaniu z wolności, na przykładnym wypełnianiu obowiązków i spokojnym życiu dla rodziny - nie boi się śmierci. Cnota jest największym skarbem człowieka poczciwego. Dlatego nie jest ważne to, że nikt nie wie, kiedy umrze. Niewiedza ta przyczynia się także do wzbogacenia duszy ludzkiej w radość i szlachetność.

MIKOŁAJ Z WILKOWIECKA

HISTORYJA O CHWALEBNYM ZMARTWYCHWSTANIU PAŃSKIM

Treść: http://www.pbi.edu.pl/book_reader.php?p=2032&s=1

Na treść Historyji.. zgodnie z tytułem składają się zdarzenia towarzyszące Zmartwychwstaniu Pańskiemu. Udramatyzowana relacja opiera się przede wszystkim na Ewangeliach i fragmentach proroctw Starego Testamentu , ale również na popularnych w średniowieczu przekazach apokryficznych. Zdarzają się jednak w Historyji.. pewne odstępstwa od biblijnego przekazu, które służą podkreśleniu, uwydatnieniu pewnych prawd wiary. Całe misterium zresztą nie służy pogłębieniu rozumienia prawd wiary, ale ich prostej ilustracji. Ważnymi elementami misterium poza dialogami postaci są czytania Ewangelii (z reguły na początku kolejnej jednostki konstrukcyjnej) oraz śpiewy (te pojawiają się przeważnie na końcu poszczególnych scen).

Niezależnie od wszystkiego konstrukcja misterium opiera się na ewangelicznej historii o Zmartwychwstaniu, z góry założona została ilość epizodów (w sześciu częściach mamy aż 35 mniejszych scen) oraz ich chronologiczny porządek. Trzeba zaznaczyć, że mamy tu do czynienia z epickim tokiem narracji dramatycznej, która - jak podaje Jan Okoń -

realizuje się w następujących kolejno po sobie wydarzeniach, luźnych względem siebie, powiązanych ogólnym tylko tematem Zmartwychwstania i następstwem czasowym. Nie tworzą one jednolitej akcji dramatycznej, nie są też bezwzględnie od siebie zależne: apostołowie na równi z niewiastami dochodzić będą jestestwa Chrystusa, nie korzystając z ich doświadczeń, przekupienie strażników niczego - w wymiarze sztuki - nie zmienia. (s.XXXVIII)

Tak więc, ponieważ historia opowiadana w misterium jest nie tylko z góry dana, ale również powszechnie znana, to punkt ciężkości zostaje położony na organizację poszczególnych scen: „wydarzeń-obrazów”. Wydarzenia biblijne zostają niejako dopełnione realiami ówczesnego życia (np. średniowiecznym sposobem targowania się, jak w scenie z aptekarzem). Świat przedstawiony dramatu (obejmujący realia Jerozolimy czasów Chrystusowych oraz przestrzeń piekielną) zostaje uplastyczniony. Wiele wskazówek odnośnie możliwości realizacji tego misterium znajdziemy w didaskaliach, pojawia się tam sporo uwag odnośnie rekwizytów i gestów - tak jak jest to w scenie z kobietami, które potrząsając sakiewką zastanawiają się, jak okazać miłość Mistrzowi.

Historyja o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim” jako misterium
Misterium to jeden ze średniowiecznych gatunków dramatycznych (inne to dramat liturgiczny, komedia elegijna, mirakl, moralitet, farsa), rozwijający się w Europie od XII do XVI w, a w Polsce nawet do XVIII. Gatunek ten wyrósł z dramatu liturgicznego i w właśnie w opozycji do niego powinien być rozpatrywany.

Na rozwój misteriów wpłynęły przede wszystkim czynniki zewnętrzne, mianowicie potrzeba stworzenia nowych form oddziaływania na masy wiernych. Z tego względu misteria pisano w językach narodowych, by treści w nich zawarte były dostępne dla niewykształconego odbiorcy. Od języka potocznego odróżniała misterium forma wierszowa. W przypadku Historyi o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim mamy do czynienia z tradycyjnym ośmiozgłoskowcem - nie stanowiącym jednak specjalnego osiągnięcia wierszotwórczego.
W odróżnieniu od dramatu liturgicznego (wchodzącego w skład liturgii), misteria nie były wystawiane w kościołach. Najczęściej można było je oglądać na placach przykościelnych bądź cmentarzach. Odłączenie od liturgii sprawiało, że misterium nie było ograniczone czasowo i nieraz rozciągało się w kilku dniowe cykle przedstawień. Jak podaje Jan Okoń:

Misterium - to powieść dramatyczna, uwzględniająca cały szereg (...) zdarzeń, czasem nawet powieść-rzeka, gdy obejmuje jednolity ciąg zdarzeń staro- i nowotestamentowych, a czas przedstawienia rozkłada na kilka dni. Tekst (...) nie jest(...) w nim z góry określony - wychodząc z „Biblii”, jako podstawy, uniezależnia się od niej i staje rezultatem pracy twórczej danego autora.

Ważną cechą misteriów było dostosowanie treści biblijnych do ówczesnej rzeczywistości, swoiste uwspółcześnienie historii zbawienia. Takie uwspółcześnienie odbywało się przede wszystkim na poziomie gestu i języka. Ważnym elementem okazywał się żart, zabawa, śmiech, wprowadzenie nie tylko pierwszoplanowych postaci Pisma Świętego, ale również całej plejady postaci drugorzędnych: żołnierzy, kupców, pasterzy. W ten sposób w misteriach łączono potoczność z religijnością, sacrum z profanum. Ciekawym przykładem sceny o dużym nasyceniu komizmu, jest fragment Historyji..., kiedy Jezus wyprowadziwszy z piekła swoje baranki, nie pozwala kolejnym wielkim biblijnym postaciom pójść z nowiną o Zmartwychwstaniu do Maryji. Powodem jest pijaństwo, nadmierna włochatość i tym podobne, nieprzystające do tych zacnych person powody.

Misteria ze względu na podejmowaną tematykę dzielimy na trzy odmiany gatunkowe:

-misteria Bożonarodzeniowe (popularne jasełka)

-misteria Męki Pańskiej (misteria pasyjne)

-misteria Zmartwychwstania (misteria rezurekcyjne)

ŁUKASZ GÓRNICKI

DWORZANIN POLSKI

Treść: http://www.pbi.edu.pl/book_reader.php?p=1746&s=1

Dworzanin polski to dzieło parenetyczne napisane w formie tzw. zwierciadła (łac. speculum), w którym został przedstawiony wizerunek idealnego dworzanina oraz „dwornej pani”. Do najważniejszych kategorii eksponowanych w utworze Górnickiego należą elegancja, wdzięk, wytworność oraz kultura osobista. Ideał dworzanina, wyłaniający się z wypowiedziach współrozmówców, posiada cechy głęboko zakorzenione w kulturze, były one prezentowane już w starożytności przez takich autorów jak Platon czy Arystoteles. Wdzięk (grazia) w tym dziele na szczególne znaczenie, jest pojęciem z zakresu poetyki normatywnej.

Harmonia i proporcja były pojęciami obiektywnymi, bo mierzalnymi, wdzięk zaś jest kategorią do pewnego stopnia subiektywną: dzięki „gracji” to, co harmonijne i proporcjonalne, podoba się i staje się łatwe. W tym sensie wdzięk był jakby sprawnością, był sztuką.

Człowiek cechujący się wdziękiem sprawia wrażenie, że wszystko czyni bez najmniejszego wysiłku, cechuje go tzw. „zmyślna niedbałość” we wszystkich dziedzinach życia, również w mowie:

A tak ten mój dworzanin będzie u wszystkich ludzi z podziwieniem osoby i będzie miał we wszystkim gracyję, a zwłaszcza w mowie, jeśli się strzec będzie wydwarzania, której wady pełno wszędzie a podobno u nas w Polszcze więcej niż gdzie indziej. Albowiem nasz Polak, by jedno kęs z domu wyjechał, wnet nie chce inaczej mówić, jedno tym językiem, gdzie troszkę zmieszkał: jeśli był we Włoszech, to za każdym słowem signor, jeśli we Francyjej, to per ma foi, jeśli w Hiszpanijej, to nos otro cavaglieros; a czasem drugi, chocia nie będzie w Czechach, jedno iż granicę śląską przejdzie, to już inaczej nie będzie chciał mówić, jedno po czesku, a czeszczyzna we to Bóg, jaka będzie.
Ostatnim, najważniejszym kryterium dworskości jest głębia duchowa, liczne zalety ducha. Na te składają się: wysoka kultura intelektualna, męstwo w czasie wojny, a rozwaga i umiar, gdy panuje pokój. Ponadto idealny dworzanin powinien mieć dobry wpływ na swego przełożonego.
O języku polskim:

…chocia nim dawno Polacy mówią, ale urodził sie niedawno barzo z słowańskiego. Abowiem wszytki te języki: polski, czeski, ruski, charwacki, bosneński, serbski, racki, bułgarski i ine, był pirwej jeden język, jako i narod jeden słowański: acz są drudzy, ktorzy powiedają, że i narod i język ruski miałby być najstarszy, a od Rusi dopiero Słowacy, od sławy, iż prze nie mężnie sobie poczynali, mieliby wziąć początek swoj: ale to prze dawność nie może przyść do naszej pewnej wiadomości, ani mi sie widzi rzecz potrzebna, teraz to rozbierać.

Dosyć na tym, że sie więcej kronikarzów na to zgadza, iż słowański narod miedzy tymi, ktorem wymienił, jest najpirwszy. S tego tedy narodu, kiedy jedni tam, drudzy sam siedliska swe przenieśli, przyszło i to, iż z jednego języka wiele sie ich urodziło rożnych, gdzie na ten czas, iż ani pisma, ani nauk nie znali, wielka grubość jako w samych ludziech, tak i w językach była. Aż wdy, kiedy Bulgarowie pożyczywszy buxtabów od Greków, i przyczyniwszy ich nieco, a drugie przedziaławszy, poczęli pisać jako tako; jednak przedsię pilnością swoją przyszli ktemu za czasem, iż wiele pisma Bożego z łacińskiego i z greckiego na swój język przełożyli. Tu już ten język dobrze obfitszy, niż nasz być musi, a to stąd, iż dawniej w nim pismo, niż w naszym. Od Bułgarow potym Racowie, Serbowie, Ruś i ini pismo wzięli. Nastało zasię pismo czeskie z łacińskich liter, już czoś polerowańszego, stad podobno, iż Czechowie są w sąsiedztwie z narody niesprosnemi. Ci hnet kształtowniej, ochędożniej, ozdobniej, zachowując jakieś przewłaczanie w słowiech podobne łacińskiemu akcentowi, mówić poczęli. I stąd urosła im ta sława od nas że samych, iż ich język miałby być, dobrze niż nasz cudniejszy. Jakoż podobno obfitszy niż nasz być może, a to stąd, iż pirwej do nich i pismo i nauki przyszły, ale o piękność jeszcze to niechaj wisi na wyroku. A tak przystępując do rzeczy, kiedy Dworzaninowi polskich słów nie stanic. dobrze uczyni, iż pożyczy s czeskiego języka rychlej, niż z drugich a to dla tego, że już ten już ten sam jest wzięty i policzony za najcudniejszy; abowiem to pospolite mnimanie ku któremu wdy człowiek stosować sie musi, przyda nieczo powagi polskiej rzeczy. Ale gdzieby sie słowo jakie trefiło w czeskim, któreby było przytrudniejszym, a na to miejsce byłoby abo niskie, abo charwackie, abo serbskie, łatwie Polakowi ku wyrozumieniu, tam w tej mierze będzie lepiej dworzaninowi wedle swego zdania obrać s tych drugich łatwiejsze i pozorniejsze słowo, a zaniechać czeskiego; wszakoż to wszytko należy na jego własnym rozsądku, aby uważył, ktore słowo barziej służy uszom polskim, ktore znaczniejsze, ktore źrzetelniejsze, ktore włośniej rzecz opisuje. A co sie tycze polskich słow starych, jeśli je odżywiać mamy, tak powiedam, iż ktoby tymi słowy, których teraz używamy, zamietać, a staradawnych na to miejsce chytać sie chciał, nie inaczejby czynił, jedno jako ów, ktoby chciał, wzgardziwszy chlebem, żołądź jeść, jako starego wieku ludzie jadali. Słow używać mamy jako mince, bo której ludzie nie znają, tej nie biorą; także i słów nie rozumieją inych, jedno te, ktore są w zwyczaju pospolitym. Lecz gdzieby dzisiejszego słowa nie było na tę rzecz, ktorąby dworzanin opisać chciał, nie telko mie nie obrazi starożytne słowo, ale je wolę, niż cudzoziemskie. Nakoniec i pruskiem kaszubskiem słowem, s ktorych sie więc śmiejemy, chcę, aby sie Dworzanin nie hydził, abowiem najdzie tam drugie, iż tak włośnie rzecz opisuje, że włośniej być nie może. I to mi sie też nie źle podoba, kiedy stworzy sobie nowe słowo, ale na polskim gruncie, abo ze dwu polskich jedno uczyni. A coś w. m. M. panie mowę łacińską wspomniał, widzę być ten obyczaj, iż niektórzy naszy, chcąc pokazać, iż wiele umieją, co trzecie słowo, to po łacinie mówią, a może je przyrównać do owej kuffy, w ktorej troszkę wina, abo do pęcherza, w którym jedno kilka ziarn grochu, abowiem, gdy zakołacesz w prożną kuffę, wielki dźwięk daje, a pełna nic, jako i pęcherz pełen grochu, także i ci, iż kilka telko słów umieją, więc z nimi coraz na plac, a w tym i ono głupie swoje wydwarzanie pokazują i drudzy ich nie rozumieją. A przeto, gdzie jest dobre polskie słowo, tam źle czyni, kto łacińskie miasto niego kładzie; chyba kiedy sie trefi słowo już tak zwyczajne, tak utarte, że je niemal wszyscy rozumieją. Abo też iż włośnie z łacińskiego na polskie przełożone być nie może, bo wtenczas wolę łacińskie, niż polskie, jako to wolę, iż kto rzecze philozoph niż mędrzec, bo to już każdy rozumie, a ktemu nie włośnie to z greckiego Philozophia, mędrość. I łacinnicy to słowo philozophia uczynili je swoim, a nie chcieli go z greckiego przetłumaczać. Patria jest łacińskie słowo, mojim zdaniem lepiej uczyni, kto mówiąc o Polszcze, rzecze, patria moja, niźli ojczyzna moja, bo ojczyzna częściej sie rozumie to, co gruntu komu ojciec jego zostawił; także materya, fundament i ine słowa łacińskie, których jako swych używamy.

Owa, jako wiele słów niemieckich mamy w języku naszym, których już nie mamy za niemieckie, ale za polskie, tak też i łacińskie niektóre miejmy za swe własne. Ręczniki szerokie iż do nas ze Włoch przyniesiono, zaraz też i przezwisko ich s nimi przyszło, bo je towagliami zowiemy: Towaglia włoskie słowo, już u nas za polskie ujdzie. Takież gracya, kiedy mówimy, nie cud naprawi ale ma gracya. Wszytko to zwyczaj uczyni, który jest mistrzem każdej mowy. Na ostatku M. panie raczysz mie w. m. pytać, ktoryby mi sie s tych językow, ktore s słowieńskiego poszły, najcudniejszy widział, nie wiem jako na to w. m. odpowiedzieć, bo w tej mierze nie czynię dosyć sam sobie; czeski język jest piękny, ale jakoby troszkę pieszczący, a męszczyznie mało przystojny. Ruski zasię surowy, racki, serbski, charwacki, bułgarski już mają coś pogańskiego, bo sie od Turków spadlali: nasz też polski zda sie trudny, a jakoby człowiek całą gębą a gwałtem mówił. Owa ja w tym nie wiem, czo powiedzieć. I owszem wolałbym sam spytać kogo, który język na świecie najcudniejszy.

Zatym powiedział pan Kostka: Nie wiem czemuby w tym wętpić, grecki jest najcudniejszy, a po nim łaciński. Odpowiedział pan Kryski: czym to w. m. pokazać chcesz. Powiedział pan Kostka: Uszy to same sądzą, nie potrzeba lepszych świadków, bo w tych dwu mowach kszykania niemasz, abo barzo mało, a jest coś okrągłego, iż język bez trudności wyrzyna każde słowo.

O dowcipie:

Raczże tedy w. m. w to zaprządz a nas nauczyć, jakoby foremnie jeden drugiemu mógł takową wyrządzić posługę, bo w tej trefności słownej dosyćes w. m. uczynił swemu, i każdy z nas nietelko nauczył sie wiele, ale i śmielszym już do tego został przykładem tak wielkich ludzi, jakieś tu w. m. spominał.

Zatym pan Dersniak rzekł: Gdyżeście w. m. i tego zapomnieć niechcieli, tedy nielza jedno sie uiścić. I powiedam, iż żart abo kunsztowna posługa nic inego nie jest, jedno jakieś oszukanie przyjacielskie, w rzeczy ani szkodliwej, ani obrażliwej, a jeśli co, tedy nie barzo. Otóż jako w trefnych powieściach, gdy kto co nad pomvsł a mnimanie ludzkie wyrzecze, tak tu, gdy sie co komu nad nadzieję sstanie, hnet sie temu ludzie śmieją. Ale te żarty najbarziej chiwalą, w których jest najmniej sprosności i obrazy a najwięcej misterstwa, i tychże dworzanin używać ma, bo ze szkodliwych żartów nieprzyjaźni i wielkie zaścia bywają.

Żart tedy, abo kunsztowna posługa dwojaka jest (acz z osobna każda na wiele jeszcze części rozdzielić by mógł). Jedna jest, kiedy kto pięknym kształtem, a misternie podejdzie kogo i zbłaźni. Druga jest, kiedy kto nagotowawszy sidło ponętą, przywiedzie kniemu, iż sie sam człowiek ułowi. A oboje to s tychże miejsc wziąć sie może, skąd i trefne powieści. Pirwszej posługi ten przykład niechaj będzie. Pan Giżycki stary, mając mieć jednego wielkiego pana, a snadź nieboszczyka pana krakowskiego Szydłowskiego (s którym pospołu s Prus po dokończeniu wojny jechał) u siebie w domu, powiedział mu miedzy inemi rzeczami, o które go w drodze jadąc pytał, jako ma żonę, która barzo nie słyszy, tak, iż muszę - prawi - okrutnie na nie wołać, niż które słowo zrozumie. A przeto nierad bych, abyś ją w. m. widział, a miał ten niewczas wołać na nie, by na wilka. Pan krakowski onego żałując, a rospytywując, s tymli sie urodziła, czyjej to niedawno kiedy przyszło, żadną miarą inaczej niechciał, jedno ją widzieć; owa dla tej przyczyny samej powiedając Giżycki, iż jeśli ja sam naprzód nie pojadę, tedy w. m. żony mej widzieć nie będziesz mógł; dozwolił mu pan krakowski z ostatniego noclegu trzema godzinoma przed sobą wyjechać. Co gdy sie stało, przyjechawszy do domu Giżycki, powiedział takież żenić, iż pan krakowski barzo mało co słyszy, a dla tego musisz - prawi - dobrze wołać, chceszli, aby cię zrozumiał. Przyjechał zatym pan krakowski i przywitał silnym głosem panią, a pani też rozumiejąc, iż pan krakowski nie słyszy, dobrze mu głośno podziękowała, i szyrokiemi słowy opowiedziała radość swoje. Gdy potym do siedzenia za stół przyszło, pan krakowski, aby ludzkość swą pokazał, ktemu, że pan Giżycki u stołu nie siedział, ale to tam, to sam goście częstując chodził, ustawicznie s panią Giżycką chciał mówić, a pani będąc wielkiemu panu w domu swym rada, ochotnie mu odpowiedała, iż we wszytkiej izbie nikogo barziej nie było słyszeć, jako ich dwoje. Owa tego cały obiad było. Po obiedzie pachołcy pana Giżyckiego, chocia mieli srogie zakazanie od pana, a wszakoż gdy sobie to ten, to ów podraził, jęli pytać sług pana krakowskiego, dawnoli to J. M. przyszło, iż nie słyszy? Odpowiedzieli służebnicy pana krakowskiego: Pan nasz dobrze słyszy, ale wy głuszkę panią macie. A gdy ci śmiać sie poczęli, obaczyli hnet służebnicy pana krakowskiego, iż pan Giżycki s pana dworuje i hnet pana ostrzegli. Także pan krakowski s przodku sie gniewał, ale potym barzo sie śmiać musiał, widząc, iż pan Giżycki w tym dobrze Gunellę contrefetować umiał.

Takoważ też niedawno posługa była pana Kaspra Zebrzydowskiego s panem Krysztophem Krupskim, którzy na dworze pana naszego znacznie stojąc, to to, to owo nieszkodliwego, jako są obadwa nie prostacy, a pan Zebrzydowski i uczony ktemu, wyrządzają towarzystwu. Ci tedy jednego czasu w Wilnie, gdy był owies nie pomału drogi, a na koniec ani go dostać możono, ubrali dwu pachołków nieznajomych i wyuczywszy ich wszytkiego, posyłali imieniem J. M. pana Wierszyła, Kasztellana wileńskiego, od jednego do drugiego dworzanina, darując im ceduły, temu na 50, temu na 30, temu na 10, wedle każdego kondycyej, beczek owsa, a każdy miał słać poń do dworu pańskiego tuż nad Wilnem, który Rajem zową. Co gdy pan Zebrzydowski s panem Krupskim sprawił, a każdy z dworzan on ej cedule jako w skąpy rok był barzo rad, sszedszy sie na zamek poczęli sie pytać: tobie wiele beczek, a tobie wiele. Już drugiemu pocznie być niemiło, że mniej niż towarzysz wziąć miał. Także kto woźników na ten czas niemiał, ten najął furmana, abo u którego s panów Rad na odwóz wyprosił koni, i posłał do Raju po owies. A tam już też byli dobrze przed tym zasłali, kto miał te wozy pociągnąć dalej. Przyjechał pirwszy do Raju, pyta: gdzie owies rozdają. Odpowiedział mu pachołek on zasłany, z litewska, iż ta wołość, która gi wiezie, niemogła tu - prawi - dzisia dociągnąć, w Suderwi została, a tak jedźcie tam, wedle ceduły wam oddadzą; także każdemu powiedział, kto jedno do Raju przyjechał. Owa pirwszy ten pachołek, który do Suderwie (która od Raju jest w dobrej mili) po owies zajechał, pytawszy sie na zamku, pod zamkiem i wszędy indziej, a nie mogąc sie o owsie dowiedzieć, do domu woźnicy nawrócić i poganiać kazał, wóz pięknie przykrywszy, aby nie sam telko ciągnął kota. Mało co ten od Suderwie odjechał, ali drudzy bieżą, wyścigając sie i pytając: A owies jest? On odpowiedział, że jest. Jedno - prawi - na zamek prosto, tam go wam odmierzą. Przyjadą i ci, obaczą, że błazeństwo, jadą takież nazad, a kogo potkają, każdemu o owsie dobrą otuchę czynią; owa sie wszyscy obeszli, a prozne wory wieźli do domu. Nazajutrz jedni sie gniewali, i łajali: Bodaj mi to zabit czynił, a drudzy sie śmiali, zwłaszcza kiedy na zamek to przyszło, bo król J. M. o wszytkim wiedzieć musiał, i miał niemałą biesiadę, dworując s tych, którzy sie o ten żart gniewali. Ale i ono tychże dwu panów zaproszenie na obiad do pana Chwalczewskiego, o którym też w. m. dobrze wiecie, niemniej trefne było, bo i głodu sie drugi namarł, i pieszo sie na zad (konia i sługi przed miejscem od siebie odesławszy) kłusać musiał.

Takowych tedy żartów abo kunsztownych posług (acz nie zawdy tak trefnych) u dworu siła bywa, ale to są najforemniejsze, które człowieka s przodku nakarmią strachu, a potym wszytko sie w śmiech a krotochwilę obróci, jako wzajem Skotnicki Lula s Pukarzewskim, zacni dworzanie króla starego, uczynili sobie, co oto tak było. Pukarzewski prosił na wieczerzą Skotnickiego i był mu. tak rad, że go i od rozumu odpoił, także kiedy już na nogach stać niemógł, sługi jego jedne do gospody odprawił, drugie pozamykał, a pana tak śpiącego kazał sługom swym nieść do jednego sklepu, już na to nagotowanego, i tam kazał go wsadzić w łańcuch i w pęta, i zamknąć kilkiem kłotek, straż u drzwi przystawiwszy. Skotnicki, iż był okrutnie pijan, jeszcze ktemu na wiatr wyniesiony, kęs jeden onego nie czuł. Owa przespawszy kilka godzin jako umarły, ocknie sie nadedniem, i woła: Coż sie dzieje, ki mię djabeł tak wsadził; przebóg gdzie żem? A jest tu kto, ozwi sie proszę. Gdy na pirwsze wołanie nic mu nic odpowiedziano, pocznie znowu wielkim głosem wołać: Jest tu kto, przebóg cie proszę, ozwi mi sie. Dopiro sie straż nauczona odezwała mówiąc: Awom ja sam i z drugimi, a czego chcesz? Rzecze zasię Skotnicki: A ty ktoś, miły bracie. Odpowie mu: Straż nad tobą, abyś0x01 graphic
sie nie wyłamał. Zaś Skotnicki powie: A prze cie Pana Boga proszę, ktoż mie to, i prze którą przyczynę w te żelaza wsadził? Odpowie straż: A wierę niewiesz, dowiesz się, gdy cię we dnie na plac wywiodą. Tu Skotnicki: Czas panny Maryej, i pomilczawszy trochę, rzecze zaś: Ale moj najmilszy bracie, prze cie Boskie miłosierdzie proszę, wdy mi powiedz, com uczynił, bo Ja na Bóg ci to żywy przysięgam, niewiem, ani pomnie, abym co namniej przeciwko komu wystąpił. Straż zasię tak powiedziała: A za niepomnisz, żeś poczciwą dzieweczkę zgwałcił, i ojcaś jej, gdyć jej wziąć bronił, zabił? Skotnicki dopiero krzyknie: A niestetyź narodziwszy sie mnie na ten świat, a bezecne pijaństwo, do czegożeś ty to mnie przywiodło, iż oto marnie, a sromotnie garło dać muszę. Czemużeś ty mnie radniej, miły Panie, w onych potrzebach, gdziem bywał, zginąć nie dał, iżbych był nigdy na katowskie ręce nie przychodził. Ha Pukarzewski przyjacielu, przesiedzieć mi twego wina, a by cie było pirwej w sztuki ssiekano, niżem ja do twej gospody iść pomyślił. Ach nędzni moi przyjaciele, to teraz ze mnie weźmiecie cześć, dla tegoście mie jednak byli do dworu wyprawili, abych was tą zmazą i wieczną sromotą pocieszył. Owa tego lamentu było s pół godziny, nakoniec jął pytać straży: A moi mili braciszkowie, wiele was tu mnie strzeże? Odpowiedział mu iny już z onej straży, a nie ten co pirwej: Sześć nas tu - prawi. - A Skotnicki zaś: Kiedyby jeden z was chciał uczynić to miłosierdzie nademną, a iść po którego mego sługę. Odpowiedziano mu: A co mnimasz, aby ci wolni byli, w takowym-żeć więzieniu są jako i ty. A Skotnicki znowu: A nieszczęsny ja człowiek, czegożem ja to doczekał. Także po długim siebie przeklinaniu uprosił wdy jednego s nich, iż szedł, gdy dnieć poczęło, po pana Kaspra Macicjowskiego, który o wszytkim wiedział, i był pogotowiu; a ten dopiero, kiedy przyszedł, z drugimi towarzyszami poprawił tak dobrze, iż nieborak Skotnicki ledwe nie umarł od strachu. Aż wdy nakoniec zlitowali sie nad nim, a wrzeczy to do tego, to do owego pana śląc o przyczynę, przywiedli rzecz ktemu, iż na ślubie z więzienia wyszedł, a przejednywać miał stronę na oczy królewskie, aż przejednawszy nie przychodząc, a jeśliby sie strona jednać niechciała, tedy do takowegoż zaś więzienia wrócić sie miał. W tym, gdy za łaskawe staranie panu Maciejowskiemu dziękować począł, strzymać dalej śmiechu drudzy nie mogli, rzecz sie wszytka odkryła, Skotnicki mimo strach, którym go dobrze było nakarmiono, jeszcze sie długo wstydzić musiał, gdy to ten, to ów łańcuch, a pęta wspominał. Więc, iż go tym często drażniono, często też i on o tym myślił, jakoby ten żart Pukarzowskiemu oddał.

JAN KOCHANOWSKI

PSAŁTERZ DAWIDÓW

Psałterz Dawidów stanowi zbiór utworów lirycznych o różnej tematyce i tonacji emocjonalnej, skupiony wokół relacji Bóg - człowiek - świat. Poeta korzystał z Wulgaty (łacińskiego przekładu Biblii św. Hieronima) oraz z  renesansowych tłumaczeń Księgi Psalmów, zwłaszcza z poetyckiej parafrazy Szkota George'a Buchanana.. Dochowując wierności oryginałowi biblijnemu, nadał swej parafrazie charakter ponadwyznaniowy. Koncepcja Boga i człowieka nosi ślady oddziaływania  tradycji antycznej i idei renesansowych. Wykazuje cechy uniwersalne wspólne dla różnych systemów religijnych i kulturowych. Wizerunek starotestamentowego surowego Boga-Sędziego, karzącego grzesznego człowieka, uległ w parafrazie czarnoleskiej złagodzeniu. Bóg Kochanowskiego - zgodnie z biblijnym przekazem  - jest potężny, mądry, miłosierny, a jako budowniczy pięknego wszechświata budzi podziw i uwielbienie.

W Psałterzu Dawidów - jak w oryginale - podmiot zwracający się do Boga wyraża uczucia radości, bólu, miłości, nienawiści, przerażenia, nadziei. Zamyka je  w cichej modlitwie, w rozmowie z Bogiem - silnym partnerem istoty ludzkiej, w dramatycznym wołaniu o ratunek - w sytuacji zagrożenia i nieszczęścia. Kochanowski dokonał harmonijnego zespolenia frazeologii biblijnej z językiem liryki greckiej i rzymskiej (horacjańskiej) - sublimując poetyckie obrazowanie. Z niespotykaną wcześniej inwencją twórczą przystosował właściwości biblijnego  stylu, realiów i wyobrażeń Starego Testamentu do polskich tradycji kulturowych i językowych. Za sprawą parafrazy czarnoleskiej weszły do poezji polskiej zróżnicowane sposoby wysłowienia doznań religijnych; uderza zwłaszcza bogata synonimika.

W rok po ukazaniu się drukiem dzieła Kochanowskiego - w 1580 - wydane zostały Melodie na Psałterz polski Mikołaja Gomółki, najwybitniejszego polskiego kompozytora XVI wieku. Dzięki temu głęboko humanistyczne parafrazy weszły do wielu śpiewników, kancjonałów różnych wyznań chrześcijańskich.

Psałterz Dawidów  inspirował poetów i stał się wzorem dla twórców staropolskich (Mikołaja Sępa Szarzyńskiego, Wespazjana Kochowskiego) i obcych.

FRASZKI, PIEŚNI

Jako poeta liryczny pozostawił Kochanowski po sobie Pieśni, Fraszki, Psałterz Dawidów i Treny.

Pieśni, a ściślej dwa zbiory: Pieśni Jana Kochanowskiego. Księgi dwoje (49 utworów), wydane pośmiertnie w 1585/86, oraz Pieśni kilka (11 utworów), opublikowane w 1590 roku w tomie Fragmenta albo Pozostałe pisma, tytułem  nawiązywały do Horacego, do jego Pieśni (Carmina).

Pieśni powstawały przez wiele lat, w okresie dworskim i czarnoleskim. Zróżnicowane tematycznie i artystycznie, należą do liryki refleksyjnej, filozoficzno-etycznej, miłosnej (Pieśń II, 21), obyczajowej (Pieśń I, 10), biesiadnej, obywatelskiej, patriotycznej (Pieśń II, 5; II, 14), autotematycznej (Pieśń II, 24 - zawierająca apoteozę poezji). Niektóre z nich mają charakter satyryczny i dydaktyczny, przynoszą napomnienia i inwektywy wymierzone przeciw negatywnym przejawom życia społecznego.

Zawarta w obu zbiorach koncepcja życia wyrasta z filozofii stoickiej i epikurejskiej, z horacjańskiej idei miernej stałości, "złotego środka" ("aurea mediocritas"), z myśli chrześcijańskiej, z racjonalizmu i antropocentryzmu renesansowego. Harmonijne zespolenie elementów tradycji antycznej i współczesnych Kochanowskiemu wzorów zachodnioeuropejskich z realiami rodzimymi, obiektywizmu z subiektywnymi, osobistymi doznaniami nadało Pieśniom walor uniwersalności i ponadczasowości. Do poezji polskiej wniosły Pieśni formy wyznania i mitologicznej opowieści, monolog perswazyjny, oratorski, wypowiedzi z uobecnionym słuchaczem, konstrukcje ciążące ku puencie, wysubtelniony język poetycki, styl nasycony apostrofami i sentencjami. Znalazły licznych naśladowców w XVI w. i w następnych stuleciach.

Do wydania Pieśni z 1585/86 dołączony został cykl zatytułowany Pieśń świętojańska o Sobótce. Złożony z wypowiedzi dwunastu panien, nawiązywał do folkloru, do słowiańskiego, polskiego obrzędu nocy świętojańskiej. Zarazem jednak wykorzystywał pasterskie, sielankowe motywy poezji Owidiusza, Wergiliusza i Horacego, dzięki czemu tradycja rodzima spotkała się tu z dziedzictwem antycznym. Panny w swoich wystąpieniach, stylizowanych konsekwentnie na "proste pieśni", wyrażały zróżnicowane uczucia, stany radosne i melancholijne, opiewały miłość, śpiew i taniec, rozwijały motywy zaczerpnięte z folkloru i mitów.

Równolegle do Pieśni powstawały Fraszki, wydane w roku śmierci poety. Żartobliwe i poważne, refleksyjne i liryczne, proste i kunsztowne (I, 14), świadczą o  kulturze umysłowej poety, jego sztuce pisarskiej, o wdzięku i dowcipie. W zbiorze, złożonym z trzech ksiąg, znajdują się przekłady i przeróbki anakreontyków, wierszy między innymi Safony i Marcjalisa, epigramatów przejętych z Antologii greckiej, przede wszystkim jednak utwory oryginalne. W zwięzłych formach (obejmujących niekiedy tylko dwa wersy) zawarł poeta wypowiedzi autobiograficzne (III, 1), pochwały domu rodzinnego (II, 6; III, 6; III, 7; III, 37), erotyki, portrety przyjaciół, dostojników państwowych i kościelnych, utrwalił - pełne komizmu - anegdoty i obrazki z życia dworskiego i ziemiańskiego (I, 79; II, 16), takie wydarzenia, jak budowa mostu na Wiśle w Warszawie (II, 106, 107, 108). Z uznaniem pisał o bohaterstwie (I, 77; III, 49), chwalił przyjaźń, głosił dworny kult kobiety. Nie szczędził uszczypliwości i złośliwości, gdy wspominał o ludzkich małostkach i słabościach, nie stronił od tematów drażliwych i ujęć swobodnych, zgoła obscenicznych.

Zbiory Pieśni i Fraszek powstawały w ciągu wielu lat, zarówno w okresie dworskim jak i czarnoleskim. Natomiast genezę  Psałterza Dawidów łączyć należy  raczej wyłącznie z pobytem w Czarnolesie. Psałterz Dawidów przekladania Jana Kochanowskiego ukazał się drukiem w 1579 roku w Krakowie. Jest najwybitniejszą renesansową parafrazą 150 psalmów Starego Testamentu. Poeta pracował nad nim wiele lat. Świadomy  doskonałości poetyckiej dzieła, cenił je najwyżej z całego swego dorobku twórczego.

Psałterz Dawidów stanowi zbiór utworów lirycznych o różnej tematyce i tonacji emocjonalnej, skupiony wokół relacji Bóg - człowiek - świat. Poeta korzystał z Wulgaty (łacińskiego przekładu Biblii św. Hieronima) oraz z  renesansowych tłumaczeń Księgi Psalmów, zwłaszcza z poetyckiej parafrazy Szkota George'a Buchanana.. Dochowując wierności oryginałowi biblijnemu, nadał swej parafrazie charakter ponadwyznaniowy. Koncepcja Boga i człowieka nosi ślady oddziaływania  tradycji antycznej i idei renesansowych. Wykazuje cechy uniwersalne wspólne dla różnych systemów religijnych i kulturowych. Wizerunek starotestamentowego surowego Boga-Sędziego, karzącego grzesznego człowieka, uległ w parafrazie czarnoleskiej złagodzeniu. Bóg Kochanowskiego - zgodnie z biblijnym przekazem  - jest potężny, mądry, miłosierny, a jako budowniczy pięknego wszechświata budzi podziw i uwielbienie.

TRENY

Dziełem zamykającym drogę twórczą Kochanowskiego jest poemat cykliczny Treny, wydany w Krakowie w 1580 r. Złożony z dziewiętnastu utworów lirycznych, powstał wkrótce po śmierci córki Urszulki i jej pamięci został dedykowany. Treny  należą do renesansowej poezji żałobnej i składają się z właściwych epicediom  części: wstępu, pochwały zmarłej, lamentu podnoszącego wielkość straty i wyrażającego żal, ponadto z pocieszenia i napominania. Poświęcone zostały -  wbrew przyjętym zwyczajom - nie dorosłej, wybitnej osobie, lecz małemu dziecku. Genetycznie związane ze śmiercią Urszulki, nie są jednak wyłącznie poetyckim płaczem ojca, który utracił  ukochaną córeczkę. Obok zmarłego dziecka i matki Kochanowskiego, pojawiającej się w ostatnim trenie, bohaterem lirycznym cyklu jest poeta, człowiek doświadczony cierpieniem, myśliciel przeżywający kryzys ideowy, poddany trudnej próbie konfrontacji swego poglądu na świat i aprobowanego dotąd systemu wartości z sytuacją egzystencjalną człowieka, ze śmiercią. W trenach III i VI Kochanowski sławiąc niepospolite przymioty Urszulki przedstawił uwznioślony portret córki jako przyszłej "Safo słowieńskiej", w trenach zaś VII i VIII wyraził z niezwykłą siłą liryczną ogrom straty i żalu. Postać zmarłego dziecka nie przesłania jednak głównego bohatera lirycznego cyklu - poety, który zawarł w Trenach sumę przemyśleń, doświadczeń życiowych i twórczych. Wypowiedział uniwersalną prawdę o człowieku, którego rozpacz wiedzie na skraj obłędu, ale  skłania także do poszukiwania sensu egzystencji. Głoszony przez Kochanowskiego ideał stoickiego mędrca w konfrontacji z nieszczęściem uległ dewaluacji. Zalecana w Pieśniach i innych utworach postawa równowagi, złotego środka nie wytrzymała próby życiowej. Załamanie się całego systemu filozoficznego poety wywołało rozpacz i pragnienie  śmierci. Ten stan osiąga punkt kulminacyjny w trenie XI, w którym dochodzi do głosu negacja fundamentalnych zasad stoicyzmu, a zwątpienie w Opatrzność dyktuje pytania bliskie bluźnierstwu. W trenie XVI  przypomina poeta z ironią postać Cycerona - nauczyciela stoickiej mądrości, który w nieszczęściu nie sprostał zasadzie zachowania równowagi wewnętrznej: rozpaczał po śmierci córki, nie mógł się też pogodzić z wygnaniem z Rzymu. Kochanowski przywołuje Hioba, Niobe, Orfeusza - postacie dotknięte wielkim cierpieniem. W modlitewnych, psalmicznych trenach XVII I XVIII pojawia się próba pocieszenia, następuje pogodzenie się z wyrokami boskimi i uładzenie się z samym sobą,. Tren XIX, zamykający cykl, zawiera napominanie i zapowiedź powrotu do  równowagi wewnętrznej. Znajdujemy tu także myśl - zgodną z renesansowym dążeniem do pełni człowieczeństwa - o prawie istoty ludzkiej do rozpaczy i radości ("... ludzkie przygody / Ludzkie noś!").

Treny traktować można jako rozrachunek i polemikę Kochanowskiego z własną twórczością, z głoszonymi przezeń tezami stoickiego dystansu wobec przeciwności życia, z elementami religijno-moralnego poglądu na świat. Przynoszą reinterpretację dotychczasowej postawy i zasad postępowania oraz próbę odbudowania utraconego systemu wartości. Ukazują wizerunek człowieka myślącego, zmuszonego pod wpływem cierpienia, dramatycznej konfrontacji doktryny i doświadczenia do weryfikacji przyjętej filozofii życiowej i podjęcia trudu ocalenia fundamentalnych wartości humanistycznych.

Treny stanowią cykl utworów o spójnej konstrukcji, zróżnicowanym stylu i natężeniu emocjonalnym. Nawiązują do  grecko-rzymskiej poezji żałobnej, biblijnych psalmów, współczesnych poecie zachodnioeuropejskich cyklicznych kompozycji funeralnych Petrarki i Ronsarda. Różnorodności stylistycznej monologów towarzyszy bogactwo rytmiczne, wielość miar wierszowych. Z uwagi na swe walory myślowe i artystyczne już w XVI, a zwłaszcza w XVII w. stały się Treny wzorem poetyckim wykorzystywanym przez wielu twórców.

MIKOŁAJ SĘP-SZARZYŃSKI

RYTMY ABO WIERSZE POLSKIE…

TREŚĆ: http://literat.ug.edu.pl/rytmy/index.htm

I.

Jednym z podstawowych tematów poezji Szarzyńskiego jest niepewność i niestabilność ludzkiego życia. Przedstawiony przez poetę świat jawi się jako wir gwałtownego ruchu ("Ehej! Jak gwałtem obrotne obłoki / i Tytan prętki lotne czasy pędzą"), w którym tylko Bóg może stanowić stabilny punkt odniesienia. Myśląc o religii Sęp akcentuje temat Bożej łaski. Co prawda jest to kategoria centralna dla teologii Lutra czy Kalwina, jednak poeta nie posuwa się tak daleko, by wzorem reformatorów czynić z łaski jedyny warunek zbawienia.
Styl wierszy Sępa charakteryzuje się częstym stosowaniem przerzutni, nienaturalnej kolejności wyrazów w zdaniu oraz rozwiązań składniowych powodujących, że dany fragment wiersza często można odczytywać na dwa równorzędne sposoby. Z komplikacji tego rodzaju najłatwiej zdać sobie sprawę, próbując dowolny wiersz Sępa przeczytać na głos bez wcześniejszego przygotowania. Okazuje się więc, że również forma tych utworów daje świadectwo egzystencjalnej niepewności. Wypada dodać, że współcześni wydawcy, stosujący się do dzisiejszych zasad interpunkcji, są niekiedy zmuszeni do wyboru jednej z alternatyw , podczas gdy XVI-wieczny zapis wiersza umożliwiał dwa równorzędne odczytania.
O wyrafinowaniu formalnym poety świadczy fakt, że był on jednym z pierwszych w Polsce autorów sonetów. Pewnego rodzaju popisem technicznym jest również "Epitafium Rzymowi", będące parafrazą łacińskiego utworu Vitalisa. Brzmienie oryginału opierało się na głoskach z łacińskiej nazwy miasta: r, o, m, a; Sęp oparł się na brzmieniu słowa "Rzym", znacznie trudniejszym do podobnego wykorzystania.
Poezje Sępa zostały wydane ok. 20 lat po jego śmierci przez brata Jakuba jako "Rytmy albo wiersze polskie" (1601). Sam tytuł jest zresztą nieco mylący, ponieważ zbiór zawiera również drobiazgi łacińskie. Część utworów z tego tomu odnaleziono następnie w rękopisie biblioteki w Kórniku, przemieszanych z wierszami miłosnymi. Spór o to, czy te ostatnie również należy przypisywać Sępowi, trwał wiele lat. Niedawne badania dr Jerzego Mańkowskiego wykazały, że w obydwu zbiorach tekstów widać nawiązania do tego samego autora łacińskiego (Buchanan), co prawdopodobnie przesądza sprawę. Do tego zdania przychylają się w każdym razie wydawcy ostatniej edycji dzieł Szarzyńskiego (Adam Karpiński i Roman Grześkowiak przy współpracy Krzysztofa Mrowcewicza), którzy zrezygnowali ze zwyczajowego do tej pory wydzielania wierszy z rękopisu kórnickiego w osobnym aneksie.
Sęp był autorem bardzo cenionym bezpośrednio po śmierci (w herbarzu Paprockiego padają słowa, iż "byłby po Kochanowskim przedniejszym poetą w wierszu polskim, gdyby doszedł lat swoich"), lecz z czasem jego twórczość uległa niemal całkowitemu zapomnieniu. Dość powiedzieć, że "Rytmy albo wiersze polskie" zachowały się do naszych czasów zaledwie w jednym egzemplarzu z pieczęcią szwedzkiej komory celnej. Powojenny wzrost zainteresowania poezją Szarzyńskiego zawdzięczamy w dużej mierze Janowi Błońskiemu i jego rozprawie habilitacyjnej "Mikołaj Sęp Szarzyński a początki polskiego baroku" (pierwsze wydanie 1967).

II.

Dorobek poetycki Sępa do naszych czasów w całości nie dotrwał. Znamy jedynie niewielki tomik zatytułowany Rytmy abo Wiersze polskie. Utwory wchodzące w skład tego zbioru powstały zapewne w latach 1568-1581; wydane zostały w roku 1601 przez brata poety, Jakuba. Obejmują one  sonety (miedzy innymi Sonet I. O krótkości i niepewności na świecie żywota człowieczego, Sonet IIII, O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem i ciałem, Sonet V. O nietrwałej miłości świata tego), pieśni (między innymi Pieśń I. O Bożej Opatrzności na świecie) i parafrazy kilku psalmów oraz ponad dwadzieścia nagrobków i fraszek - pisanych po łacinie i po polsku. Sępowi przypisuje się też erotyki z tzw. rękopisu Zamoyskich.

Sęp Szarzyński, zastanawiając się w swoich utworach przede wszystkim nad sensem życia i człowieczą kondycją, unikał gotowych formuł; zadawał pytania i zgłaszał wątpliwości. Jednocześnie poddawał rewizji stereotypy utrwalone w epoce renesansu, takie jak harmonia, stoicki umiar, przeświadczenie, że źródłem szczęścia jest stabilizacja, pokój. Życie ujmował jako "bojowanie", zmaganie się "z szatanem, światem, ciałem", z wszelkimi pokusami życia, jako dążenie do celu, którym jest "byt podniebny", kraina wiecznej wiosny. Przekonany, że równowaga nie jest osiągalna, z wyjątkową natarczywością powracał do motywów niepokoju i trwogi, grzechu, pokuty i śmierci (szczególnie wyrazistych w parafrazach psalmów). Człowiek, "wątły, niebaczny, rozdwojony w sobie", zmaga się - podkreślał - z sobą i ze światem, ze sprzecznościami, niebezpieczeństwami i złudzeniami; staje nieprzerwanie wobec konieczności dokonywania odpowiedzialnego wyboru. Dysponując wolną wolą, musi się sam zdobyć na heroiczny krok, Bóg bowiem nikogo w jego wyborach nie wyręcza. Człowiek głęboko odczuwa swoje osamotnienie, choć nie wątpi w działanie Opatrzności; uwikłany w sprzecznościach - nieustannie poszukuje. Kres tym zmaganiom i poszukiwaniom kładzie śmierć.

W takich pieśniach, jak O Fridruszu, który pod Sokalem zabit i O Strusie, który zabit na Rastawicy ukazał Sęp Szarzyński bohaterstwo obrońców chrześcijaństwa, niewolnych od rozterek i dramatycznych decyzji: ocalić życie czy zgodnie z etosem rycerskim zginąć w nierównej walce. W obu pieśniach skupił poeta uwagę na dynamice napięć emocjonalnych, przedstawił bohaterów w ruchu, pędzie, w samotnych zmaganiach z własną naturą i wrogiem oraz w heroicznej śmierci.

Poezja Sępa, wyrastająca z tradycji antycznej i renesansowej,  mieści się w nurcie twórczości manierystycznej. Sytuuje się w opozycji wobec renesansowego optymizmu, głosi sceptycyzm, wyraża wewnętrzne rozdarcie człowieka, dramat jego osamotnienia. Przemawia  paradoksami i konceptami, nagromadzeniem figur słowa i myśli, szczególnie licznymi elipsami, inwersjami, antytezami, oksymoronami.

PIOTR SKARGA

KAZANIA SEJMOWE

TREŚĆ: http://www.pbi.edu.pl/book_reader.php?p=1976&s=1

Bezpośredniej przyczyny powstania Kazań sejmowych należy upatrywać w zaangażowaniu autora w sprawy państwa. Piotr Skarga (wł. Piotr Powęski) był wykształconym księdzem - jezuitą, który swoją działalnością kaznodziejską czynnie walczył z różnowiercami. W sporze tym posługiwał się pismami politycznymi i kazaniami. Poprzez stanowczy sprzeciw, w związku z propozycją uchwalenia edyktu „chroniącego” innowierców w 1606 roku, pośrednio przyczynił się do wybuchu rokoszu Zebrzydowskiego. Przez wiele lat pełnił funkcję nadwornego kaznodziei króla Zygmunta III Wazy, którego to politykę w pełni popierał. Absolutystyczna koncepcja państwa była bliska pisarzowi, który swoje uwagi, zamieszczone w omawianym tekście, adresował do senatu. Wyniki badań literaturoznawczych, m.in. Stanisława Kota, potwierdziły tezę, że tekst Skargi nigdy nie został wygłoszony, co rozstrzygnęło wielowiekowy spór. Osobna edycja Kazań sejmowych, które od 1597 roku były wydawane wraz z innymi tekstami Skargi, ukazała się w 1792 roku. Fakt ten dowodzi szerzącej się popularności dzieła, która osiągnęła apogeum w XIX wieku. (Sam Skarga znany był we wcześniejszych wiekach jako autor bardzo poczytnego tekstu Żywoty świętych).

Treść i budowa kazań

Utwór Skargi zbudowany jest z ośmiu kazań, które stanowią samodzielne cząstki. Wszystkie są ponumerowane i zatytułowane. Ponadto zbudowano je według określonego schematu. Każde kazanie rozpoczyna cytat zaczerpnięty z Biblii. Jego treść zawsze koreluje z tematem poruszanym w danym fragmencie, „wprowadza” w omawiane zagadnienie. Ponadto w każdym osobnym tekście można zestawić przeciwstawne wartości (np. mądrość niebieska - mądrość ziemska w kazaniu pierwszym; miłość - egoizm w drugim; zgoda - niezgoda w trzecim itd.). Dodatkowo każde zakończone jest wezwaniem-modlitwą. W pierwszym kazaniu czytamy o mądrości danej przez Boga, którą powinni posiadać rządzący. Skarga tłumaczy, jak należy postępować, by zostać nią przez Pana obdarowanym. Wymienia również czynniki, które przeszkadzają w osiągnięciu tego celu (np. niepokój, grzech, pycha, obłuda). W kolejnym kazaniu O miłości i o pierwszej chorobie Rzeczypospolitej, która jest z nieżyczliwości ku ojczyźnie zawarta jest krytyka prywaty szlachty i magnaterii. Przywołane są biblijne postaci, które wykazały się bezinteresowną miłością do ojczyzny. Do takiej właśnie postawy nawołuje Skarga. W Kazaniu trzecim. O drugiej chorobie Rzeczypospolitej, która jest z niezgody domowej zostało „nakreślone” niebezpieczeństwo, które zagraża skłóconym rodakom. Skarga apeluje o posłuszeństwo względem przełożonych oraz o szacunek dla stanów niższych, co ma zagwarantować jedność społeczną. W kolejnych dwóch kazaniach czytamy o korzyściach, zarówno politycznych, jak i osobistych, wynikających z uznania tylko jednej słusznej wiary, tj. religii katolickiej. Następny fragment „dotyka” zagadnienia władzy królewskiej, której autorytetu nie należy kwestionować. W Kazaniu siódmym „poruszany” jest temat prawa, jakie powinno być ustanawiane przez ludzi mądrych i pobożnych. Ponadto Skarga upomina, że konstytucja zawiera zapisy, które należy zmienić (np. o mężobójstwie). W ostatnim kazaniu czytamy o „grzechach jawnych”, jakich się dopuszczają rodacy. Są nimi, między innymi, herezja, brak sprawiedliwości w sądach, marnotrawienie pieniędzy na wystawne życie czy wyzysk chłopa. Skarga przestrzegał przed najbardziej dotkliwą konsekwencją takich poczynań, jaką jest upadek państwa.

 Kreacja podmiotu mówiącego

W tekście Skargi mamy do czynienia ze stylizacją podmiotu na starotestamentowego proroka. Jak biblijny wieszcz, zapowiadający upadek grzesznego Babilonu, tak osoba mówiąca w Kazaniach sejmowych, ostrzega i przepowiada zgubną przyszłość Polski. Podmiot nie tylko kreśli szczegółowy obraz zagrożenia:

I włożą jarzmo żelazne na szyje wasze,

ale także, znając przyszłość i chcąc ochronić rodaków, apeluje o zmianę nieodpowiedzialnego stylu życia. Taka kreacja podmiotu „podkreśla” doniosłość myśli zawartych w wypowiedzi. Profetyczna wizja zguby ojczyzny przyczyniła się do postrzegania w XIX wieku Skargi jako natchnionego wieszcza.

Przedstawienia ojczyzny

Jeżeli uznamy, że głównym celem Skargi było przekonanie odbiory do swych racji, wówczas zasadne jest przedstawienie ojczyzny jako matki, bowiem figura ta odwołuje się do wartości bliskich ludziom, dzięki czemu kaznodzieja pozyskuje przychylność słuchaczy. Nadanie ojczyźnie cech opiekuńczej matki, podkreśla naturalność i oczywistość miłości, jaką powinniśmy ją obdarzać (tak, jak naturalna jest miłość dziecka do rodzica). Innym przejmującym „obrazem” jest przedstawienie ówczesnej sytuacji kraju za pomocą alegorycznej wizji Polski jako tonącego statku, który należy przede wszystkim ratować, a nie martwić się o swoje dobra. Ta działająca na wyobraźnię alegoria wywodzi się od Horacego i cieszyła się dużą popularnością w XVI wieku. Innym, ciekawym i urozmaicającym tekst, „chwytem” jest porównanie ojczyzny do chorego organizmu, któremu mogą pomóc jedynie lekarze-rodacy rządzący krajem. Skarga diagnozuje choroby, które nękają Polskę i poświęca im w swoim tekście wiele uwagi.

 Choroby Rzeczypospolitej

Osią tematyczną utworu są choroby, które niszczą ojczyznę. Kaznodzieja zwraca uwagę na obojętność wobec ojczyzny (pierwsza choroba), brak zgody w społeczeństwie (druga), herezje (trzecia), osłabienie władzy królewskiej (czwarta), niesprawiedliwe prawa (piąta) oraz grzechy, które jawnie nie przystoją dobrym katolikom (szósta). Choroby te obrazują sytuację polityczną w ówczesnej Rzeczypospolitej.

 Program naprawy państwa

Skarga nie tylko wskazuje błędy, które popełniają rodacy, ale także daje wskazówki, jak należy postępować, by oddalić „widmo” upadku państwa. Autor nawołuje do uznania silnej władzy króla, która ma gwarantować jedność społeczną. Ponadto władza królewska, usankcjonowana przez samego Boga, powinna być dziedziczna, a jednym z obowiązków monarchy miałaby być obrona interesów Kościoła. Pomocą i radą służyć by miał senat, natomiast rola sejmu i szlachty powinna być znacząco ograniczona. Skarga żywił niechęć do stanu szlacheckiego, który, jego zdaniem, bezprawnie uzurpuje sobie autorytet przysługujący senatorom. Negatywny stosunek do tej grupy społecznej uzasadnić możemy tym, że wśród szlachty było wielu zwolenników reformacji w Polsce. Ponadto kaznodzieja pragnął zmian w sądownictwie, a także apelował o miłosierdzie dla uciskanego chłopa.

 Styl Skargi

Skarga, w celu pobudzenia uczuć odbiorców oraz przekonania ich do swojej racji, wykorzystuje znajomość retoryki. Chętnie posługuje się anaforą:

Pierwej rzadki […]. Pierwej samodziałki […]. Pierwej proste […]. Pierwej jedna […].

oraz epiforą:

[…] jedną męką jego,[…] wierna czeladka jego.

Ponadto, poprzez zastosowanie pytań retorycznych, zmusza odbiorcę do zastanowienia się nad poruszaną kwestią, pobudza do przemyśleń, np.

Kto ani czyta, ani słucha mądrych, ani się ich radzi, ani z nimi towarzyszy: skąd ma mądrym być i rozum dostawać?.

Autor stosuje także wykrzyknienia i chętnie zestawia obok siebie zdania pytające, oznajmujące, wielokrotnie złożone i pojedyncze, dzięki czemu wypowiedź nie jest monotonna. Cel ten został również osiągnięty poprzez użycie inwersji (szyk przestawny). Poza tym odnajdujemy w tekście apostrofy:

O piękna wolności.

oraz porównania, których stosowanie wynika z zamiłowania kaznodziei do dokładnego wyjaśnienia podejmowanych zagadnień. Skarga stosuje także szeregi stopniowanych epitetów:

Dobrze miłować sąsiada; lepiej wszytkie, którzy w mieście jednym są; a pogotowiu jeszcze lepiej wszytkie obywatele królestwa tego […].

Powyższe przykłady odzwierciedlają zamiłowanie autora do posługiwania się metodami właściwymi starożytnej retoryce. Dzięki temu tekst pełni funkcję perswazyjną. Na jego „barwność” składają się liczne toposy (wzorcowe przykłady) zaczerpnięte z Pisma Świętego (szczególnie ze Starego Testamentu - 187, podczas gdy nowotestamentowych jest 77). Skarga, aby potwierdzić słuszność swoich przekonań, przywołuje dzieje historyczne cesarstwa rzymskiego i bizantyjskiego oraz przytacza cytaty z tekstów religijnych i pogańskich. Ponadto posługiwanie się sentencjami sprawia, że wypowiedź ma uroczysty charakter, a podmiot mówiący staje się autorytetem. Charakterystyczna dla Kazań sejmowych jest stylizacja biblijna, która nadaje tekstowi wzniosłą tonację. Została ona osiągnięta poprzez użycie pararelizmów składniowych:

Onę miłując, sami siebie miłuj(e)cie, a nie utracicie; onej nie życząc i wiary nie dochowując, sami siebie zdradzacie,

a także poprzez budowanie zdań złożonych, połączonych za pomocą powtarzanego spójnika:

Gdy się z okrętem źle dzieje, gdy dziur jego nie zatykamy, gdy wody z niego nie wylewamy, gdy się o zatrzymanie jego nie staramy, gdy dla bezpieczności jego wszytkim, co w domu jest, nie pogardzamy: zatonie […].

Kazania sejmowe zostały napisane językiem „żywym” i „obrazowym”. Warto jednak pamiętać, że umiejętne połączenie antycznej retoryki i stylu biblijnego było podporządkowane treściom kazań, które miały nie tyle zadziwić „kwiecistością” słowa, ale nade wszystko pobudzić do myślenia.

Utwór Skargi został, przez samego pisarza, sklasyfikowany jako tzw. kazanie przygodne (takie, które się „przygodzi” różnym ludziom w trudnych sytuacjach), a jego wersję skróconą określił kaznodzieja terminem Upominanie (wzywanie do pokuty). Według Janusza Tazbira nazwy te wskazują na intencje autora, który w Kazaniach sejmowych nawołuje do pokuty na tle religijno-politycznym. Już sam tytuł wskazuje na literacką typologię. Kazaniem średniowiecznym nazywamy utwór prozatorski, który korzysta z zasad retoryki, zawiera exemplum, czyli przykłady i jest przeznaczony do wygłoszenia. Utwór kaznodziei, ze względu na podejmowaną tematykę, jest klasyfikowany jako tekst polityczny ujęty w formę „kazania - traktatu”. Budowa tekstu Skargi zachowuje elementy oracji, bowiem kazanie pierwsze i część drugiego możemy, ze względu na dążenie do pozyskania aprobaty odbiorcy, uznać za odpowiednik retorycznego exordium, czyli wstępu. Kolejny element - narriato zawiera informacje o nadrzędnym zagadnieniu, w naszym przypadku o „miłości ku Ojczyźnie”, co jest treścią części kazania drugiego i całego trzeciego. W dwóch kolejnych kazaniach, które możemy potraktować jako argumentatio, czyli przeprowadzenie dowodu, została nakreślona wyidealizowana przeszłości Rzeczypospolitej, dzięki czemu, na zasadzie kontrastu, zostało podkreślone główne założenie. W związku z najbardziej polemicznym tonem kazania szóstego i siódmego możemy teksty te potraktować jako confutatio. W ósmym kazaniu zawarta jest konkluzja (ostatnie ostrzeżenia), co stanowi zakończenie dzieła - epilogus. Pomimo że dzieło Skargi zbudowane jest z kilku samodzielnych tekstów, to ma ono charakter jednolitego „kazania- traktatu” o dydaktyczno- politycznym zabarwieniu.

Kontynuacje i nawiązania

Topos ojczyzny - matki występuje w utworach:

Wacław Potocki Transakcja wojny chocimskiej

Zbigniew Morsztyn Duma niewolnicza

Adam Mickiewicz Pan Tadeusz, Prolog

Porównanie ojczyzny do statku występuje w tekstach:

Ignacy Krasicki Świat zepsuty

Juliusz Słowacki Testament mój

Ernest Bryll Lekcja polskiego-Słowacki

Kazania pisali: Fabian Birkowski, Maciej Kazimierz Sarbiewski, Jacek Mijakowski, Stanisław Sokołowski, Walerian Hieronim Powodowski, Józef Wereszczyński (trzej ostatni tworzyli kazania tematyczne - polityczne, w których, między innymi, ukazywali podobieństwa między Izraelem i Polską).

SZYMON SZYMONOWIC

SIELANKI I POZOSTAŁE WIERSZE POLSKIE

TREŚĆ: http://literat.ug.edu.pl/sielanki/index.htm

W historii literatury zapisał się on jednak głównie zbiorem "Sielanki", wydanym w Zamościu w roku 1614. Od jego tytułu pochodzi polska nazwa tego gatunku literackiego. Do pierwszego wydania "Sielanek" dołączone były "Nagrobki zbieranej drużyny" - żartobliwe w przeważającej mierze czterowersowe epitafia poświęcone zwierzętom, niekiedy zbliżające się do poezji moralizującej bądź do bajki ezopowej. Cały zbiór jest uważany za ostatni wybitny utwór renesansowy, mimo że wcześniej wyszło już drukiem kilka dzieł jednoznacznie przynależnych do epoki baroku, łącznie z utworami tak istotnymi, jak "Rytmy albo wiersze polskie" Sępa Szarzyńskiego (1601) czy "Światowa rozkosz" Hieronima Morsztyna (1606).
Sielanki Szymonowica przyjmują z reguły formę dialogów pomiędzy pasterzami. Ich imiona niekiedy są łacińskie bądź greckie (Dafnis, Alkon, Perot), innym razem polsko-ukraińskie (Miłko, Baty). Fakt ten dobrze ilustruje pewną dwoistość tonu, jego rozpięcie między tradycją antyczną a lokalnym kolorytem. Te elementy bywają niekiedy splecione w osobliwy sposób, jak w utworze "Kiermasz", gdzie wracający z kiermaszu pasterz przytacza śpiewane tam pieśni o greckich bogach. W ogóle sytuacja, w której jeden bohater powtarza drugiemu zasłyszane gdzie indziej utwory, to schemat fabularny często powracający w "Sielankach" Szymonowica. Jerzy Ziomek pisze o tym w następujący sposób: "Klamrą, która spina wszystkie sielanki w jedną gatunkową całość, jest kult pieśni".
Dawniejsi badacze podkreślali, że Szymonowic modyfikował reguły gatunku, wprowadzając do niego elementy realistyczne. Zwłaszcza sielanka "Żeńcy" była z reguły interpretowana jako dowód wrażliwości poety na chłopską niedolę. Odczytanie to, jakkolwiek możliwe, zdaje się jednak nie wyczerpywać znaczenia utworu. Trzeba bowiem pamiętać, że sielanka jako gatunek literacki nie wyczerpuje się w wykorzystaniu pasterskich rekwizytów, lecz z reguły przemyca pod ich maską treści filozoficzne. W tym konkretnym wypadku "Słoneczko, śliczne oko, oko dnia pięknego" stanowi symbol odsyłający do filozofii Platona i jego naśladowców - neoplatoników.
Proste, dosłowne odczytania są w przypadku "Sielanek" niewskazane także i z tego powodu, że Szymonowic jest przedstawicielem poezji uczonej. Złudne wrażenie prostoty wynika zaś głównie z tego, że lwowski poeta, którego wcześniejsza, łacińska twórczość nosiła pewne cechy barokowe, z czasem zbliżył się do estetyki odchodzącego renesansu. Decyzję tę, idącą pod prąd epoki, w której żył Szymonowic, wypada uznać za wyraz niemałej odwagi twórczej.

 

0x01 graphic

0x01 graphic



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Pytania do egzaminu staropolka
Zagadnienia do egzaminu (4) - ogĂłlnie, Staropolska i oświecenie
Zagadnienia do egzaminu (3) - ogĂłlnie, Staropolska i oświecenie
Pytania do egzaminu staropolka (2)
Literatura Staropolska zagadnienia do egzaminu
0 0 WYKAZ PRZEPISOW obowiazujacych do egzaminu w sesji wiosennej 2011
pytania do egzaminu, Etnologia, etnoświry
Fizjologia zagadnienia, Fizjologia, Materiały do egzaminu
1z21, materiały do egzaminu
Procedury check in i check out oraz kompleksowa obsługa, powtórki do egzaminów
MELATONINA, II rok, II rok CM UMK, Giełdy, od Joe, biochemia, BIOCHEMIA, GIEŁDY - EGZAMIN, Dodatkowe
J. Sławiński Odbiór i odbiorca w procesie historycznoliterackim, Teoria Literatury, TEORIA LITERATUR
roÂliny-ko-o, Studia, III rok, III rok, V semestr, pomoce naukowe, do egzaminu
Biernacka - Fascynacje czytelnicze, Materiały do egzaminu z dydaktyki (licencjat)
J. Sławiński O problemach „sztuki interpretacji”, Teoria Literatury, TEORIA LITERATURY - opracowania
Zagadnienia do egzaminu z przedmiotu, Skrypty, UR - materiały ze studiów, V semestr, Konstrukcje i b
egz.42, II rok, zimowy, Chemia Fizyczna, zagadnienia do egzaminu
do egzaminu jakubiec, Metodyka edukacja wczesnoszkolna
13z21, materiały do egzaminu

więcej podobnych podstron