Polska perspektywa zjednoczonej Europy


Lesław Koćwin, Ryszard Bednarski

Polska perspektywa zjednoczonej Europy

Polityczne, kulturalne i socjalne wymiary przystąpienia Polski

do Wspólnot Europejskich

Wejście Polski do Wspólnot Europejskich rodzi konkretne wyzwania i problemy polityczne, gospodarcze oraz społeczno-kulturalne, których koncepcje rozwiązania muszą zostać wypracowane w okresie najbliższych dwóch - trzech lat. Rodzi także dylematy wynikające z ewolucji sytuacji geopolitycznej w Europie lat dziewięćdziesiątych.

Aktualna, niełatwa sytuacja polityczna i ekonomiczna Polski, zmusza do uwzględnienia w prowadzonej analizie całego kontekstu historycznego i politycznego, w którym następują europejskie przemiany, albowiem występujące przeszkody mogą komplikować i utrudniać proces jedności europejskiej, ale nie powinny powstrzymywać integracji Polski z Europą.

Sprawę stowarzyszenia Polski ze Wspólnotami Europejskimi należy rozpatrywać w dwóch aspektach. „Po pierwsze, od strony spoczywającego na władzach Rzeczypospolitej obowiązku zapewnienia społeczeństwu, dzięki stowarzyszeniu, maksimum korzyści gospodarczych i społecznych w krótkim i średnim terminie. Po drugie, na płaszczyźnie historycznych i politycznych prerogatyw, jakie ma państwo i społeczeństwo Rzeczypospolitej do udziału w budowaniu nowej Europy, oraz wynikających z nich praw i obowiązków”.

W prezentowanej analizie pominięte zostały prawne aspekty oraz problemy organizacyjne członkostwa Polski w Unii Europejskiej i NATO na rzecz wyeksponowania politycznych, kulturalnych i socjalnych wymiarów przystąpienia Polski do Wspólnot Europejskich. Przyjęte założenie badawcze pozwala z jednej strony, na ujęcie konkretnych dylematów integracji europejskiej; z drugiej zaś, na uwzględnienie możliwych orientacji rozwojowych i zarysowania wynikających z nich szans i zagrożeń. „Koniec zimnej wojny obudził wielkie nadzieje nie tylko wśród narodów uciskanych, ale i w całej Europie. Zarysowały się szanse stworzenia nowego porządku europejskiego, opartego na prawach człowieka, na demokracji i współpracy. Niestety stare konflikty etniczne tłumione przez system komunistyczny, wybuchły z nową siłą, a poza tym krajom Europy Środkowej i Wschodniej, wciąż grozi los podmiotu gry wielkich mocarstw. Pokój w Europie w końcu XX wieku nie został jeszcze wygrany, zwłaszcza dopóki ten rejon pozostaje wciąż „szarą strefą” słabości politycznej i gospodarczej, któremu mocarstwa mogą ofiarować wątpliwe gwarancje”.

Przemiany geopolityczne z końca lat osiemdziesiątych, związane z upadkiem prosowieckich reżimów komunistycznych w większości krajów Europy Wschodniej, przyczyniły się do zwycięstwa zasad demokracji w Polsce, a także stworzyły realne przesłanki podjęcia działań prowadzących do jej włączenia w proces politycznej i gospodarczej jedności zachodnioeuropejskiej. „Dokonujące się w Polsce zmiany wyznaczyła m. in. idea „powrotu do Europy”. Jednych ona drażni i irytuje dla innych nie znaczy zgoła nic. Została sformułowana przez elity polityczne i intelektualne kraju w momencie przejęcia władzy po czerwcowych wyborach. U jej podstaw założono, że Polacy jako społeczeństwo są mniej lub bardziej świadomi tego, z czym i do kogo mają wracać, ile kosztować ich będzie europejska normalność i że u celu podjętej drogi jest „powrót”, a nie „droga w nieznane”. Słowem zakłada ona, że poczucie bycia Polakiem nie kłóci się z poczuciem bycia Europejczykiem: że „europejskość” jest jednym z atrybutów współkształtującym tożsamość Polaków...”.

Określony przez postsolidarnościowe ekipy rządowe kierunek przemian ustrojowych w Polsce po 1989 roku, przyjmował za model kraje zintegrowane w ramach Unii Europejskiej. „Najwyższe organy naszego państwa wyznaczyły wszechstronny rozwój stosunków ze Wspólnotą, stowarzyszenie z nią, a w dalszej perspektywie członkostwo, jako strategiczny cel polskiej polityki międzynarodowej. Nasza dyplomacja starała się realizować ten cel wszystkimi środkami stojącymi do jej dyspozycji. Pewne znaczące rezultaty zostały już osiągnięte. (...) Układ o naszym stowarzyszeniu ze Wspólnotą nie jest wcieleniem doskonałości. Ale żaden obserwator historii Wspólnoty nie zaprzeczy, że negocjacje i podpisanie układu zostały zrealizowane w rekordowo szybkim czasie i że jest on dobrym punktem wyjścia dla dalszych działań, aby wzmocnić i rozwinąć nasze związki ze Wspólnotą”. Obranie przez kierownictwo państwowe opcji europejskiej, jako zasadniczej osi polskiej polityki zagranicznej, wydawało się oczywiste, przynajmniej początkowo, dla szeroko rozumianej opinii publicznej, jak i dla tworzącej się nowej klasy politycznej, które akceptowały przyjęcie zachodnioeuropejskiego sposobu gospodarowania i organizacji społecznej. „Nie ulegało jednak wątpliwości, że celem transformacji w Polsce była zmiana położenia geopolitycznego kraju i przywrócenie mu miejsca w grupie rozwiniętych gospodarczo demokracji zachodnich. W świadomości modernizacyjnych elit, rozwinęła się koncepcja integracji europejskiej, jako towarzyszącej wielkiej zmianie systemowej wewnątrz kraju”.

Wybór jaki dokonała Polska po 1989 roku podejmując negocjacje stowarzyszeniowe wiąże się niewątpliwie z polską racją stanu, wokół której istnieje polityczny consensus. Podkreślić należy, że według badań CBOS z 24-29 maja 1996 roku, aż „80 proc. Polaków popiera przystąpienie Polski do Unii Europejskiej. Zdecydowanych przeciwników jest tylko 2 proc. Jest to najlepszy od trzech lat wynik sondażu opinii publicznej na ten temat. Jednocześnie rośnie pozytywna ocena Unii Europejskiej - taką opinię ma już 55 proc. respondentów (wobec 47 proc. w 1994 r.). Blisko połowa (46 proc.) sądzi, że obie strony odnoszą jednakowe korzyści z kontaktów (33 proc. w 1994 r.). Największymi eurosceptykami są rolnicy i ludzie starsi. Częściej niż inni uważają, że integracja przyniesie więcej strat niż korzyści zarówno Polsce, jak i im osobiście”.

Prezentowane wyniki badań wskazują, że ambicje polskiego społeczeństwa są zgodne z kierunkiem polskiej polityki zagranicznej, której celem jest przyspieszenie procesu integracji z Unią Europejską. Konieczność ta dla nikogo nie ulega wątpliwości, jednakże stopniowo i powoli maleje wśród Polaków odsetek zwolenników integracji. Pomimo, że stanowią oni 80 proc. społeczeństwa, niemniej jednak występuje tendencja do obniżania się tej liczby. Wydłużanie okresu oczekiwania na integrację ponad optymalny czas, może spowodować zmianę opinii i negatywne wyniki ewentualnego przyszłego referendum.

Zaniepokojenie przystąpieniem Polski do Unii Europejskiej i NATO wyrażają przede wszystkim związki zawodowe, a szczególnie OPZZ, których stanowisko w tej sprawie cechują m. in. takie opinie: „Znajdziemy się przy europejskim stole, w roli kelnerów i posługaczy, polityk zdobędzie miano Europejczyka a prosty człowiek nic z tego nie będzie miał”; „Wykupią nam Wrocław, Poznań, Gdańsk”. Ostatnie stwierdzenie charakterystyczne jest dla dezaprobaty wyrażanej wobec znowelizowanej ustawy, zezwalającej cudzoziemcom na zakup nieruchomości w Polsce. Wejście Polski do Unii ma ułatwić, według tych przekonań, wyprzedaż majątku narodowego i przejście jego w obce ręce.

Na ocenę konsekwencji umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską największy wpływ mają opinie wyrażające przekonanie o potrzebie czy nawet konieczności pełnego wejścia Polski do Europy, zintegrowania naszego państwa ze strukturami Unii Europejskiej, uczynienia go „normalnym” państwem europejskim. Istnieje sprzężenie zwrotne między procesem transformacji polskiej gospodarki, a procesem integracji. Dojście do przyzwoitych standardów w zakresie reguł prawnych, rynkowych i gospodarczych może być ułatwione, a nie utrudnione przez proces integracji z Unią. Powszechnie uważa się, że udział Polski w Unii Europejskiej przyczyni się do rozwoju systemu gospodarki rynkowej. Przeświadczenie o pozytywnych konsekwencjach dla prywatnych przedsiębiorstw, banków i instytucji oraz dla zwiększenia się przedsiębiorczości Polaków, wynikające z podpisania układu stowarzyszeniowego, stanowi liberalny syndrom myślenia o procesie integracji. Towarzyszą jemu jednak także opinie o asymetryczności umowy stowarzyszeniowej na niekorzyść Polski.

Interesujące jest pojawienie się licznie reprezentowanego przekonania, że stowarzyszenie z Unią Europejską będzie miało korzystny wpływ na życie kulturowe Polaków. W polskiej świadomości społecznej częściej przypisuje się pozytywne cechy obrazowi Europejczyka niż Polaka, co w konsekwencji prowadzi do przekonania, że uczestnictwo w europejskich procesach integracyjnych przyczyni się do ogólnego rozwoju cywilizacyjno-kulturowego i wywrze korzystny wpływ na życie kulturalne. W swojej naturze przekonanie to, jak się wydaje, należy do kategorii postrzegania integracji jako procesu odnowy moralnej, kultywowania wartości tradycyjnie polskich, jak rodzina i wiara. Przy generalnie bardziej pozytywnej ocenie „Europejczyka”, przypisuje się jednocześnie Polakowi większy szacunek dla rodziny, religii, tradycji i narodowych wartości.

Samoidentyfikacja z „Europejczykami” ma istotny wpływ na zmniejszenie poczucia dystansu kulturowego przede wszystkim wobec mieszkańców Europy Zachodniej, a także wynika z poczucia bliskości kulturowej z łacińskimi wzorcami cywilizacyjnymi, które przez większość Polaków utożsamiane są z tradycją chrześcijańską. Kultura europejska utożsamiana jest przede wszystkim z tradycją, teraźniejszością i przyszłością krajów zachodnich. „Sacrum tej kultury daje się określić przede wszystkim jako sacrum christianum. Nie do końca wszakże. W perspektywie diachronicznej można je bowiem określić jako jedną zaledwie z warstw historii, nadbudowaną jak to chce np. Frazer - na uniwersalną strukturę świata magicznego, właściwego wszystkim kulturom, bądź też - jak powiada Eliade - nad paneuropejską formacją sakralną, wypracowaną w głębokiej neolitycznej przeszłości i po dziś określającą, jako swoista podświadomość sakralna, kulturę Europy. W tej perspektywie mieści się też antyczne dziedzictwo Europy - zwłaszcza filozofia grecka i jurysdyczno-państwowa kultura Rzymu ...”.

Polacy o procesie integracji myślą jednakże w kategoriach symbolicznych, „polskiej drogi do ziemi obiecanej”. Integracja częściej traktowana jest jako droga do dobrobytu, niż jako szansa odbudowania tradycyjnych europejskich wartości i tym samym narodzin i rozwoju polskiej middle class, będącej podstawą nowoczesnego państwa. „Idea integracji Polski z Europą cieszy się szeroką aprobatą społeczeństwa, tym większą im bardziej ogólnych kwestii dotyczy. Wiedza Polaków o Unii Europejskiej w kontekście wyzwań, jakie niesie za sobą proces dostosowawczy, nie wydaje się wystarczająca. Respondenci bardzo pozytywnie oceniają, ogólnie rzecz biorąc, konsekwencje umowy stowarzyszeniowej dla Polski. Wiążą duże nadziej z korzystnym ich zdaniem, wpływem stowarzyszenia Polski z Unią Europejską na funkcjonowanie sektora prywatnego oraz całej infrastruktury nowoczesnego państwa o gospodarce rynkowej. Mniej pozytywnych skutków spodziewają się dla tych dziedzin życia kraju, które związane były z opiekuńczo-zarządzającą funkcją państwa”.

Różnice zdań zaczynają się gdy mowa o szczegółach przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, tj. kwestiach związanych z programem dostosowawczym, a szczególnie z czasem potrzebnym na jego realizację, jak i samym terminem uzyskania członkostwa w Unii. Poparcie dla integracji wśród elektoratu największych partii politycznych w Polsce rozkłada się następująco: „"za" jest 100 proc. zwolenników liberalnego Ruchu Stu, 96 proc. Unii Wolności, 94 proc. „Solidarności”, 90 proc. PSL, 88 proc. SLD, w Obozie Patriotycznym (m. in. KPN i RdR) jest ich 87 proc., w Unii Pracy 86 proc. i najmniej - 83 proc. - w ROP”.

Największe kontrowersje wśród polityków budzą przede wszystkim kwestie rozumienia suwerenności, a także sprawy zachowania lub utraty tożsamości narodowej wskutek przystąpienia do Unii. Opinie wyrażane odnośnie tych problemów przez partie i stronnictwa polityczne są mocno zróżnicowane. Trudno jednak zgodzić się ze stanowiskiem, według którego wejście do Unii oznacza absolutne ograniczenie suwerenności i utratę tożsamości narodowej. Przeciwstawiając się tej tezie, można stwierdzić, że jeśli Polska nie sceduje część swoich uprawnień suwerennych państwa na rzecz organizacji ponadnarodowych w których będzie uczestniczyła, a więc, po pierwsze, Unii Europejskiej, i po drugie NATO - to nie tylko nie wzmocni własnej suwerenności, ale jeszcze utraci dużą jej część, o ile w ogóle nie stanie się, w jakimś momencie, czyimś protektoratem. Tak rozwija się logika historii powojennej Europy i tak może się stać jeśli nie przyspieszy się polskich działań integracyjnych.

Zastanawiając się nad wzajemnymi relacjami między określeniami „tożsamość europejska” i „tożsamość narodowa” należy zaznaczyć, że „Polska wchodząc do Europy, wnosi do niej pewne własne wartości. Powinna starać się utrzymywać te wartości wspólnie z innymi, bo błędem jest mówienie, że tylko my potrzebujemy Europy. Owszem, potrzebujemy Europy, ale jest jeszcze problem naszego wkładu do niej, którego przez wiele lat nie było. Sądzę, że ten wkład byłby ważny dla stosunków Europy z innymi regionami świata. Mamy doświadczenie w stosunkach europejskich, europejsko-amerykańskich a także w kontaktach Europa - Trzeci Świat. Moglibyśmy więc pomóc w rozwiązywaniu pewnych problemów, jakie istnieją między Europą a Stanami Zjednoczonymi, a z drugiej strony, wykorzystać nasze doświadczenia we współpracy między Europą a Trzecim Światem”.

W polskim myśleniu na temat integracji Europy dominuje przekonanie, że powinien być to związek wszystkich narodów zamieszkujących ten kontynent, ale z zachowaniem różnic kulturowych, które odpowiada koncepcji „Europy ojczyzn”. Jej zwolennicy wyrażają często obawę przed zdominowaniem kultury przez władze przyszłej wspólnoty. Uważają oni, że kultura europejska będzie mogła rozwijać się jedynie wtedy, gdy kultury narodowe zachowają swą odrębność. Zgodnie z tą koncepcją możliwe jest współwystępowanie poczucia dość dużego dystansu kulturowego wobec innych narodów z opowiadaniem się za zjednoczoną w przyszłości Europą. Podkreślają oni konieczność odbudowy kultury europejskiej bez niszczenia kultur narodowych.

Nie wdając się w kwestie wciąż żywego sporu o formułę „Europa ojczyzn”, czy „ojczyzny Europy”, należy podkreślić, że przyjmując założenia respektowania praw człowieka, reguł demokratycznych, wolnego rynku, państwa prawa, struktury europejskie tworzyły się i nadal organizują się na zasadzie partnerstwa suwerennych państw narodowych. Tylko bowiem one mogą, jak dotąd, zapewnić skuteczne respektowanie praw, funkcjonowanie mechanizmów i reguł demokratycznych. I tylko one mogą podejmować wraz z innymi takimi państwami, wspólne działania skutecznie koordynujące politykę społeczno-gospodarczą i wprowadzające wspólne przepisy prawa. „Zasada partnerstwa i pomocniczności wyraźnie wskazuje, jak podkreśla to A. Wielowieyski - przewodniczący Polskiej Rady Ruchu Europejskiego, że istotą demokracji jest samoograniczania się, bez którego żadne uczciwe partnerstwo, ani w polityce ani w życiu gospodarczym, ani w systemie wychowawczym, ani nawet w rodzinie nie jest możliwe. Żadne partnerstwo nie jest możliwe, jeżeli nie przyjmiemy, że chodzi o samoograniczanie się w wyniku szacunku dla partnera”.

Przystąpienie Polski do Wspólnot Europejskich, co może brzmieć paradoksalnie, po pierwsze, nie tylko nie ogranicza a wręcz wzmacnia polską suwerenność państwową, ponieważ oznacza definitywny i instytucjonalny koniec jałtańskiego podziału Europy; po drugie, zachodzi ścisły związek pomiędzy procesem transformacji gospodarczej a integracją europejską, która wspiera polskie przemiany, a po trzecie wiąże się z aspektem bezpieczeństwa i stabilności w Europie.

Podkreślić należy, że nie jest to związek jednostronny, lecz partnerski, albowiem i Wspólnoty Europejskie posiadają swój interes w uczestnictwie Polski w strukturach europejskich. Ich interesy w tej części Europy mają przede wszystkim charakter polityczny, wiążący się z bezpieczeństwem Europy Środkowej, do której destabilizacji nie chciałyby dopuścić. Nie należy również wykluczać, że państwa wspólnoty posiadają także interesy ekonomiczne, do których przyznają się z dużymi oporami. Są nimi konkretne korzyści makroekonomiczne wynikające z rozszerzenia obszaru gospodarczego, jak i pomostowego znaczenia Polski w stosunkach handlowych ze Wschodem. Sytuują się one dokładnie w głównym nurcie debaty wokół cost of non-Europa i jednolitego rynku Unii Europejskiej. Naturalnie są również i inne wartości, do których Europa, a coraz bardziej Unia, przywiązuje wagę: wartości kulturowe i humanistyczne.

Integracja Polski ze Wspólnotami Europejskimi, zależąca w dużej mierze od kontynuacji podjętych w 1989 roku reform polityczno-gospodarczych, dokonuje się już w sposób spontaniczny w takich dziedzinach jak handel, wspólne inwestycje, dostosowanie standardów. Proces dochodzenia, tzn. dostosowania się polskiej gospodarki powinien być rozłożony na jedno, lub dwa dziesięciolecia. Wymaga tego przede wszystkim skala problemów prawnych, organizacyjnych, technicznych i ekonomicznych związanych z dostosowaniem Polski do standardów europejskich. Podstawą rozwiązania wszystkich tych kwestii jest stabilizacja makroekonomiczna i kontrola inflacji, wolność przedsiębiorczości i swoboda wchodzenia na rynek, otwarty charakter gospodarki z wymienialnością waluty. Należą również do nich międzybranżowe transformacje strukturalne oraz zmiany struktur własnościowych, albowiem jeśli w Polsce nie dokończy się procesu przemian struktur własnościowych, to nasz model gospodarczy nie będzie kompatybilny z modelem zachodnioeuropejskim.

Znaczne kontrowersje społeczne wywołuje kwestia integracji ekonomicznej z Unią Europejską, która rozpatrywana jest najczęściej przez pryzmat własnych, indywidualnych zysków i strat. Niebagatelny wpływ na stosunek do integracji europejskiej mają nie przezwyciężone obawy i stereotypy, a także zwykły lęk przed nową, nieznaną sytuacją socjalną wynikającą z wejścia na rynek Polski obcych przedsiębiorstw i instytucji, zaostrzających wewnętrzną konkurencję. Tylko 31 proc. respondentów uważa, że na integracji skorzysta polska gospodarka, na drugim miejscu znalazła się poprawa materialnych warunków życia ludzi (uważa tak 19 proc.). Jedna czwarta nie umiała wymienić żadnych konkretnych korzyści. Pocieszającym w tym ogólnym stanie niewiedzy może być jedynie fakt, że „jeszcze większe problemy respondenci mieli ze wskazaniem ewentualnych strat. Od odpowiedzi uchyliło się 36 proc. Po kilka procent respondentów wskazywało na trudności w dopasowaniu gospodarki do wymogów Unii, na konkurencję zachodnich towarów, na trudności dotyczące rolnictwa, ograniczenia samodzielności, wyprzedaż majątku narodowego cudzoziemcom”.

Zastanawiając się nad kosztami zaniechania integracji i to kosztami zarówno dla Polski jak i Unii, należy podkreślić, że dla Wspólnoty byłaby to nie tylko utrata wspomnianych już korzyści politycznych, ale również i utrata pewnych perspektyw otwarcia nowych rynków. Dla Polski zaś byłoby to wejście w ślepy zaułek gospodarki autarkicznej, przy ograniczonych możliwościach korekty przez umowy bilateralne, w świecie, w którym współzależność ekonomiczna stała się podstawowym elementem wszelkich działań ekonomicznych. W polskiej sytuacji społeczno-ekonomicznej związanie się z silnym zapleczem gospodarczym Wspólnoty, nawet kosztem pewnych krótkoterminowych ofiar, jest bardziej sprawą zdrowego rozsądku niż wolnego wyboru. I chyba nikogo nie trzeba przekonywać, że nie stać nas na „politykę wolnego strzelca” w dziedzinie gospodarki. Liczenie np. na Stany Zjednoczone czy Japonię z pominięciem Europy byłoby czystą fikcją.

Problemy gospodarcze związane z pełnym członkostwem Polski w Unii Europejskiej, (jak zauważa Jacek Saryusz-Wolski, minister ds. kontaktów z UE), są ogromnie trudne, bolesne, skomplikowane technicznie i długotrwałe. W Polsce próbowano przeprowadzić symulację „w której brano pod uwagę scenariusz bardziej pesymistyczny, neutralny i scenariusz bardziej optymistyczny. Stwierdzono, że mamy szansę osiągnąć parametry zdrowia gospodarczego kompatybilne z kryteriami konwergencji z Maastricht, między rokiem 2005 a 2015. Natomiast jeśli spojrzeć na kryteria z Kopenhagi, które są kryteriami jakościowymi, a nie ilościowymi, to można powiedzieć, że w dużej mierze już spełniamy. Mam na myśli demokrację parlamentarną, respektowanie praw człowieka, czy praw mniejszości, oraz gospodarkę rynkową. Nieco gorzej jest ze zdolnością do sprostania wyzwaniom konkurencji ze strony Unii Europejskiej”.

Podkreślić należy, że według „Raportu z wykonania programu działań dostosowujących polską gospodarkę i system prawny do wymagań Układu Europejskiego oraz przyszłego członkostwa w Unii Europejskiej” z 1996 roku, „Polska spełnia dwa z czterech „żelaznych” kryteriów z Maastricht, czyli gospodarczych kamieni Unii Europejskiej”. Z firmowanego przez Biuro Integracji Europejskiej dokumentu wynika, że do unijnych reguł gospodarczych i prawodawstwa dopasowujemy się zgodnie z planem i bez większych zgrzytów. Nieco lepiej mogłaby przebiegać koordynacja procesów dostosowawczych w poszczególnych dziedzinach gospodarki i życia społecznego. W 1995 roku zgodny z unijnymi standardami, kryteriami zbieżności ustalonymi w traktacie z Maastricht, był nasz deficyt budżetowy i poziom długu publicznego, natomiast nie sprostaliśmy wymogom inflacyjnym (1,5 proc. rocznie), jak też wysokości stopy procentowej kredytów długoterminowych.

Różnica, która istnieje między modelem pełnego członkostwa, a rzeczywistością, czyli stanem dostosowania się Polski na dziś, jest tym co należy najpierw rozstrzygnąć w negocjacjach, a następnie zrealizować. Nie jest to zadanie proste, wymaga bowiem obustronnego rozwiązania po drodze wielu trudnych problemów. Zaliczyć do nich należy:

-po pierwsze, konieczność ukształtowania nowego europejskiego podziału pracy, z którym powinno się wiązać większe otwarcie rynku Unii Europejskiej na polskie towary;

-po drugie, w debacie politycznej między Polską a Unią Europejską musi dojść do zgody co do tego, że nie jest to gra o sumie zerowej, innymi słowy, że korzystają na tym obie strony, które muszą także zgodzić się wspólnie odnośnie podziału korzyści płynących z tego procesu.

Doświadczenia wynikające z realizacji umowy o stowarzyszeniu pozwalają stwierdzić, że zasada asymetrii politycznej, która została zadeklarowana w momencie kiedy Polska zaczynała negocjacje w tej sprawie, nie jest do końca realizowana. Asymetria realna nie odpowiada zapowiedzianej politycznej asymetrii formalnej, chodzi m. in. o deficyt bilansu handlowego. Należy widzieć ten proces w całej jego złożoności, która wychodzi poza najpilniejsze problemy handlu i pomocy. Nie można bowiem z góry rezygnować z transferów finansowych. Skala integracji jest tak daleko zaawansowana, że liberalizacja przepływu dóbr, usług, kapitału oraz osób powoduje pogłębienie nierównowagi, której przeciwdziałanie wymaga uruchomienia procesów redystrybucyjnych. Brak ich zapisu w podpisanym przez Polskę układzie stowarzyszeniowym, który nie został wyposażony w protokół finansowy powoduje, że np. wielkość transferów finansowych w ramach programu PHARE jest bardzo ograniczona.

Kwestie socjalne stanowią jeden z najbardziej drażliwych obszarów stosunków Polski z Unią. Byłoby niedobrze, gdybyśmy wchodząc do Unii Europejskiej postrzegani byli jako kraj wnoszący bezrobocie i inne problemy socjalne. Likwidacja ich związana jest z określeniem miejsca Polski w nowym europejskim podziale pracy. Obawy budzi okoliczność, że Polska w ramach Unii stać się może krajem produkującym nisko przetworzone wyroby oraz surowce lub konkurującym tanią siłą roboczą, co w każdym wypadku powodować będzie masę konfliktów. Przeciwdziałanie temu niekorzystnemu zjawisku wymaga uruchomienia procesów modernizacyjnych, a przede wszystkim inwestycji w kapitał ludzki. Opanowanie przez Polskę średnich i wysokich technologii produkcyjnych automatycznie zmniejsza skalę sprzeczności ekonomicznych pomiędzy nami i Unią Europejską, ponieważ byłby to już podział pracy tzw. wewnątrzgałęziowy, a więc zawężający pole konfliktu.

Niezmiernie ważne dla przystąpienia Polski do Unii Europejskiej są również dostosowania prawne, które wymagają włączenia polskiego systemu prawa w europejską przestrzeń prawną i dostosowania polskiego systemu prawa do systemu Unii. Problem ten, jak na razie nie jest w Polsce dostrzegany i rozumiany. Dostosowanie prawne nie jest bowiem wyłącznie kwestią przetłumaczenia czy transpozycji tzw. acquis communautaire, czyli dorobku prawnego wspólnot europejskich na język prawodawstwa polskiego, co i tak stanowi proces długi, trudny i legislacyjnie skomplikowany. Chodzi przede wszystkim o to, że w niektórych obszarach będzie to ogromnie kosztowne. Ujednolicenie polskiego systemu prawa z prawodawstwem Unii Europejskiej wymaga w pierwszej kolejności odpowiedzi na pytanie, czy będzie stać Polskę np. na określone standardy ochrony środowiska, czy określony standard ochrony człowieka w procesie pracy. Problem ten posiada bowiem wymiar budżetowy i ekonomiczny, które sprawiają, że jego rozwiązanie wymaga długiego horyzontu czasowego i konkretnej pomocy finansowej od Unii.

Sytuacja w dziedzinie przyswajania dorobku prawnego nie zależy wyłącznie od rządu, Sejmu czy Senatu RP. W Polsce na ogół brak jest powszechnej świadomości, że jeśli polscy prawnicy i przedsiębiorcy, a także osoby fizyczne, nie nauczą się prawnych reguł gry wspólnotowej, to po prostu przegramy batalię o naszą obecność w Europie, nawet jeśli w niej będziemy, albowiem w swoim funkcjonowaniu Unia Europejska jest konstrukcją prawną, w której nie można liczyć na sukces bez znajomości reguł gry.

Dostosowanie to nie jest procesem jednostronnym, również i Unia Europejska powinna dostosować swój system prawny do polskiej specyfiki politycznej i gospodarczej, a także zmodyfikować swoją politykę rolną, regionalną i strukturalną, politykę przemysłową, budżetową itp. Kwestia ta posiada szersze znaczenie, ponieważ dotyczy wszystkich krajów Europy Wschodniej.

Oba procesy dostosowawcze muszą być oczywiście koherentne, dopracowane politycznie i posiadające akceptację społeczną. Oznacza to, że dostosowanie prawne, gospodarcze etc. nie może być wyłącznie po stronie polskiej, natomiast ze strony Unii będą to jedynie zmiany instytucjonalne ii decyzyjne.

Polskie oczekiwania w stosunku do Unii Europejskiej odnoszą się przede wszystkim do przezwyciężenia sprzeczności między krótkim i długim horyzontem czasowym. Porównując stanowisko instytucji europejskich i instytucji krajów członkowskich, w oparciu o polskie doświadczenia wynikające z negocjacji w sprawie stowarzyszenia, to wyraźnie widać, że instytucje europejskie operują dłuższym horyzontem czasowym, niż instytucje krajów członkowskich. Wszędzie tam gdzie akcent padał na szczebel narodowy, działała zasada najniższego wspólnego mianownika.

Sytuacja społeczno-ekonomiczna Polski, wynikająca z jej opóźnienia cywilizacyjnego w okresie tzw. „budownictwa socjalizmu”, stwarza dylemat stopniowej integracji z Unią Europejską, zwłaszcza w takich sektorach, jak rolnictwo, czy karta socjalna. Nie może on jednak wykluczać pełnego członkostwa politycznego. Z punktu widzenia polskiej racji stanu można godzić się na to, że niektóre sektory w procesie dostosowywania się do norm istniejących w Unii będą miały wyznaczoną dłuższą karencją, a gospodarka polska otrzyma mniejsze subsydia (wszystko na zasadzie kosztów i docierania się). Natomiast nie można zgodzić się na polityczny status klienta, który odejść już nie może, a do partnerstwa, czyli do współdecydowania nie jest dopuszczany. „Wydaje się, że z polskiego punktu widzenia - patrząc na nasze możliwości oraz prawne i gospodarcze zadania adaptacyjne - najkorzystniejszym wariantem jest wynegocjowanie wcześniejszego wejścia i długiego okresu przejściowego oraz zarysowanie zasad wchodzenia w pewne obszary polityk wspólnotowych według modelu Unii Ekonomicznej i Monetarnej. Chodzi więc o taką Unię, w której wytknięty zostanie jeden cel dla wszystkich, cel do którego wszyscy dążą, natomiast w różnym tempie, zależnie od możliwości. Jest to rozwiązanie dynamiczne i pozwala nam się domagać tego, co w żargonie wspólnotowym nazywa się solidarnością europejską. Bez niej bowiem, wydaje się, osiągniemy członkostwo drugiej kategorii”.

W procesie integracyjnym, dochodzenia do państw członkowskich Unii, Polska oczekuje od Unii Europejskiej pomocy finansowej, a także techniczno-organizacyjnej przynajmniej na dwóch poziomach.

Pierwszy z nich, to pomoc Unii w ograniczeniu bezrobocia i marginalizacji słabszych grup społecznych, które są skutkiem przebudowy polskiej gospodarki oraz procesów dostosowawczych. Powinna ona posiadać przede wszystkim charakter pomocy dla rozwoju, a nie zapomogi stanowiącej kamuflaż celowych subsydiów wspierających zmiany strukturalne gospodarki polskiej, które (co nie należy ukrywać) wymagają bardzo wysokich nakładów finansowych.

Drugi poziom pomocy, to wspieranie przez Unię podejmowanych w Polsce przedsięwzięć związanych z rozwojem infrastruktury, modernizacją gospodarki oraz z likwidacją asymetrii w handlu, które ułatwiłyby szybszy rozwój i integrację. Dotyczy to przede wszystkim otwarcia rynku Unii Europejskiej na polski eksport, który daje realną szansę rozszerzenia naszego własnego rynku dla produkcji zachodniej oraz większego sukcesu w walce z bezrobociem.

Polska oczekuje również od Unii Europejskiej większego zrozumienia naszych problemów społecznych i gospodarczych, jak i większej otwartości na polskie starania w sprawie przyspieszenia integracji. Winno ono wynikać z uwzględnia skomplikowanego kontekstu sytuacji politycznej jaka wytworzyła się w Europie po 1945 roku, w której Polska wyraźnie bez swej woli znalazła się w innym systemie politycznym i gospodarczym.

Od Europy Zachodniej oddzieliły Polskę bowiem decyzje polityczne, które zapadły w Jałcie przy pełnej akceptacji mocarstw zachodnich. Następnie po kilkudziesięciu latach, zarówno Polacy, jak i mieszkańcy Europy Zachodniej zaczęli sobie wręcz zadawać pytanie, czy Polska jest częścią Europy. Kiedy w Polsce pokonaliśmy fizyczne i instytucjonalne granice między naszymi państwami i przypomnieliśmy sobie, że przez kilkaset lat byliśmy kulturowo, politycznie, gospodarczo i - oczywiście - geograficznie w Europie, okazało się, że istnieje ogromna bariera psychologiczna, właśnie w Europie Zachodniej, która spycha nas do roli petenta. Nie znaczy, że nim jesteśmy, ale przez cały czas próbuje się nas osadzić w takiej roli.

Paradoksem jest, że Polska, która wcześniej postrzegana była przez państwa zachodnie jako niewielka biała plama we wschodniej części Europy, w kontekście gospodarczej integracji z Unią Europejską, jeśli chodzi szczególnie o przemysł i rolnictwo, jest obecnie traktowana jako państwo bardzo duże, a nawet zbyt duże. A jeszcze niedawno byliśmy marginesem, jakąś tylko nazwą geograficzną, gdzieś na pograniczu.

Drugą kwestią, obok uczestnictwa w Unii Europejskiej, a wiążącą się z polskimi dążeniami do integracji z zachodnioeuropejskimi strukturami politycznymi i gospodarczymi jest zamiar wstąpienia Polski do NATO oraz żądanie rozciągnięcia na nasz kraj zachodnich gwarancji bezpieczeństwa. Władze RP wielokrotnie potwierdziły publicznie, że celem strategicznym polskiej polityki zagranicznej jest pełna integracja z Europą Zachodnią. Trwałą tendencją jest też pewne izolowanie się od Wschodu, wynikające ze „sztywnego stanowiska” władz w Moskwie i wzrostu sił konserwatywnych w sowieckich elitach władzy.

Wraz z przemianami, do których doszło w Europie, załamał się dwubiegunowy model bezpieczeństwa. Polska dysponująca słabym potencjałem wojskowym i ekonomicznym znalazła się w sytuacji wymagającej nowej koncepcji bezpieczeństwa Do liczenia się z możliwością zaistnienie poważnych zagrożeń, mimo poprawy stosunków z sąsiadami, zmuszała władze polskie zmieniająca się sytuacja międzynarodowa. Jednocześnie dotychczasowe doświadczenia wykazały, że nie zawsze efektywne w zapobieganiu konfliktom lokalnym są mechanizmy będące w dyspozycji ONZ. Zdawano sobie też sprawę z ograniczonych możliwości KBWE, która nie posiadając skutecznego potencjału militarnego, opierała swoją działalność na wykonywaniu przez państwa (w dobrej wierze) przyjętych rezolucji. Powyższe uwarunkowania wewnętrzne i międzynarodowe zmusiły pierwsze demokratyczne rządy Polski do analizowania zagrożeń i poszukiwania nowego modelu bezpieczeństwa kraju.

Za najwłaściwsze rozwiązanie uznano włączenie się w zachodnioeuropejski system bezpieczeństwa, którego główny filar od lat stanowi Pakt Północnoatlantycki. Niestety, NATO musiałoby również adaptować się do nowej sytuacji polityczno-wojskowej w Europie, a proces ten okazał się długi i skomplikowany. Przeformowanie strategii politycznej i militarnej sojuszu rozpoczęło się w czasie „spotkań na szczycie” w 1990 roku w Londynie i kontynuowane było w 1991 roku w Rzymie. W trakcie tych spotkań zadecydowano o współpracy i utrzymaniu partnerskich stosunków z państwami Europy postkomunistycznej, co zaowocowało utworzeniem w końcu 1991 roku forum o charakterze konsultacyjnym - Północnoatlantyckiej Rady Współpracy.

„Należy zwrócić uwagę na wszystkie tragiczne wydarzenia, a przynajmniej te rozgrywające się w XX wieku, które odbierały Polsce niepodległość lub suwerenność jak zabory, okupacja hitlerowska i radziecka. Nic też dziwnego, że społeczeństwo wyraża sprzeciw wobec wszelkich działań, które mogłyby ponownie ograniczyć suwerenność Polski. Prawie 60 proc. Polaków badanych przez CBOS nie akceptuje zasady przyznającej Radzie Ministrów Unii Europejskiej prawo do podejmowania decyzji dotyczących polskiej armii. Zaś niemal połowa, 49 proc. badanych, nie zgadza się na częściowe ograniczenie suwerenności naszej polityki zagranicznej.

Polskie społeczeństwo nie wyraża natomiast żadnego sprzeciwu wobec jednolitej polityki pieniężnej, wspólnej waluty oraz całkowicie akceptuje, w swej większości, wspólną politykę gospodarczą. Jest to zapewne wyraz złudzeń, co do szybkiej poprawy kondycji gospodarczej Polski po przystąpieniu do Unii Europejskiej”.

Nasze członkostwo w Unii Zachodnioeuropejskiej oraz w NATO jest jednak nie tylko sprawą naszej gotowości do wstąpienia i przyjęcia pewnych związanych z tym obowiązków. Jest przede wszystkim sprawą gotowości obecnych członków tych organizacji do objęcia terytorium Polski i polskich interesów gwarancją bezpieczeństwa. Zobowiązania Polski związane z jej uczestnictwem w Pakcie określone zostały 28 września 1995 roku, (w obecności przedstawicieli NATO i państw partnerskich), przez Sekretarza Generalnego Sojuszu, Willy Claes'a, który dokonał pierwszej prezentacji ostatecznej wersji „Studium o rozszerzeniu NATO”.

Dokument składa się z sześciu rozdziałów omawiających różne aspekty procesu rozszerzania NATO. Generalnie koncentrują się one na kwestii „jak oraz dlaczego” Sojusz powinien być rozszerzony, określając przy tym cele, które zamierza on realizować przez włączenie nowych członków. Wobec nowych członków sformułowano następujące oczekiwania:

-przywiązanie do wartości określonych w Traktacie Waszyngtońskim i programie PdP (Partnerstwo dla Pokoju), przestrzeganie praktyki postępowania państw NATO i norm OBWE (Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie);

-ustanowienia demokratycznej i cywilnej kontroli nad siłami zbrojnymi;

-dalszy udział w NACC (Północnoatlantycka Rada Współpracy) i programie PdP, który ma odegrać ważną rolę w przygotowaniu do pełnego członkostwa. Założono, że od nowych członków nie będzie wymagana pełna interoperacyjność (zdolność współdziałania) z NATO przed przystąpieniem do sojuszu, a jedynie osiągnięcie pewnych minimalnych standardów rozwiniętych przez współpracę w ramach Procesu Planowania i Oceny;

-utworzenie przedstawicielstw przy Kwaterze Głównej NATO oraz głównych dowództwach;

-oddelegowanie wykwalifikowanych przedstawicieli do Sekretariatu NATO, Międzynarodowego Sztabu Wojskowego i innych agend Sojuszu;

-zobowiązanie się do zapewnienia odpowiednich środków na realizację zadań stawianych przez NATO oraz udział w budżecie Sojuszu;

-współuczestnictwo w procesie wymiany informacji wywiadowczych oraz przyjęcie sojuszniczych zasad zabezpieczenia obiegu informacji;

-akceptacja dokumentów, procedur oraz norm NATO.

-przygotowanie do rozmieszczenia swych wojsk poza własnym terytorium Dopuszczono również możliwość tworzenia baz wojskowych oraz stanowisk dowodzenia na terytoriach nowych członków. Obecność wojsk NATO na terytoriach nowych członków może przybrać różne formy (siły szybkiego reagowania, manewry, bazy lotnicze, składy materiałów).

Podobnie elastycznie potraktowano kwestię ewentualnego rozmieszczenia broni nuklearnej na terytoriach nowych członków NATO. Założono, że zostaną oni objęci pełnymi gwarancjami wynikającymi z artykułu 5 Traktatu Waszyngtońskiego (zbrojna napaść na członka Paktu spowoduje udzielenie pomocy z użyciem sił zbrojnych włącznie). Oczekuje się również, że będą oni wspierać koncepcję odstraszania wynikającą z roli, jaką odgrywa broń nuklearna w sojuszniczej strategii zapobiegania wojnie.

Badania prowadzone w 1993 roku określają stosunek społeczeństwa polskiego do pełnego członkostwa w NATO. Można go ocenić na podstawie odpowiedzi udzielonej przez ankietowanych na pytanie: „Czy Polska powinna starać się o przynależność do NATO, czy też nie jest to nam potrzebne?”. Twierdząco odpowiedziało 48 proc. respondentów, ale aż 43 proc. dało odpowiedź negatywną, zaś 32 proc. uznało, że może to być korzystne, ale damy sobie radę sami. Zaznaczyć należy, że 11 proc. stwierdziło, że nie ma to dla Polski znaczenia, natomiast zdania na ten temat nie miało 9 proc. ankietowanych.

Zarówno, co trzeci obywatel uważa, że Polska może stać się członkiem NATO dopiero za wiele lat, jak i za lat kilka, natomiast co dziesiąty, że nigdy.

Interesująca może okazać się analiza wyników badań na temat sojuszy polityczno-militarnych prowadzonych wśród kadry zawodowej Wojska Polskiego. Jeszcze w 1989 roku opowiadało się za ścisłą współpracą w sferze militarnej z państwami Układu Warszawskiego prawie 35 proc., z ZSRR - prawie 28 proc. a z państwami socjalistycznymi 15,5 proc. ankietowanych.

Po rozpadzie bloku komunistycznego i demontażu Układu, kadra zawodowa WP widziała dwa podstawowe rozwiązania w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa narodowego: Polska powinna zostać państwem neutralnym (32 proc. badanych), lub zawrzeć dwustronne układy z sąsiadami (27 proc. badanych). Po raz pierwszy pojawiła się wówczas opcja pronatowska (19 proc. badanych) oraz koncepcja powołania nowego układu wojskowego państw Europy Środkowo - Wschodniej (15 proc. respondentów).

Gwałtowny zwrot nastąpił po moskiewskim puczu w sierpniu 1991 roku. W okresie tym traci poparcie koncepcja neutralności Polski (21 proc. ankietowanych), zaś zyskuje koncepcja budowania bezpieczeństwa w oparciu o dwustronne sojusze (37 proc. respondentów) oraz koncepcja związania się z zachodnimi strukturami obronnymi (23 proc. ankietowanych).

Był to również moment przełomowy w myśleniu przywódców państw należących do struktur zachodnich, którzy być może w tym momencie zdali sobie sprawę z niebezpieczeństwa jakie grozi młodym demokracjom w Europie Środkowej jeśli zostaną pozostawione same sobie. Jak wynika z dostępnych materiałów dopiero pucz moskiewski spowodował poważne traktowanie przez mężów stanu państw Europy Zachodniej żądań krajów postkomunistycznych dotyczących możliwości ubiegania się o członkostwo w zachodnich strukturach bezpieczeństwa.

Studia przeprowadzone przez Wojskowy Instytut Badań Socjologicznych (WIBS) w 1992 roku wykazały, że ankietowani za najbardziej korzystny uważają wariant europejskiego systemu bezpieczeństwa (47 proc. badanych). Koncepcja pełnego członkostwa w NATO znalazła poparcie u 19 proc. ankietowanych. Podobne poparcie otrzymała koncepcja neutralności (18 proc.). Straciły natomiast na znaczeniu sojusze dwustronne (tylko 6 proc. wskazań).

Podkreślić należy, że już w 1993 roku w podobnych badaniach na pytanie: „Czy Polska powinna starać się o przynależność do NATO, czy też nie jest to nam potrzebne?”, już 48 proc. ankietowanych dało odpowiedź twierdzącą, co świadczy o wyraźnym rozwoju opcji pronatowskiej. W dalszym ciągu jednakże 32 proc. respondentów stwierdziła, że przynależność do NATO byłaby korzystna, ale poradzimy sobie sami, co świadczy o stałej ilości zwolenników neutralności. Zaś według 11 proc. badanych przynależność do NATO nie ma dla Polski znaczenia, natomiast 9 proc. nie miało własnego zdania na ten temat.

Zaznaczyć należy, że w badaniach tych kadra zawodowa WP sceptycznie oceniła jednak perspektywę członkostwa Polski w NATO. Spośród badanych 44 proc. uznało, że nastąpi to za wiele lat, natomiast 28 proc. sądziło, że taka możliwość istnieje za kilka lat, zaś 14 proc. respondentów wykazało w tym względzie pesymizm i uznało, że nie nastąpi to nigdy.

W odpowiedziach na pytania wariantowe dotyczące sojuszu wojskowego z Zachodem bądź państwami Europy Wschodniej, aż 73 proc. wybrało opcję prozachodnią, chociaż prawie co czwarty ankietowany widział jeszcze możliwość współpracy wojskowej w ramach państw postkomunistycznych. Wśród badanych 63 proc. wybrało opcję pronatowską odrzucając, choć niezbyt zdecydowanie (35 proc.), samowystarczalność (traktowaną jako neutralność) Polski. Na uwagę zasługuje fakt, że 67 proc. kadry wybrało utworzenie armii ogólnoeuropejskiej, nie wierząc w możliwość pełnego rozbrojenia (tylko 30 proc. ankietowanych taką możliwość dostrzegło).

Nowym akcentem, który pojawił się w badaniach prowadzonych przez WIBS jest ocena programu „Partnerstwo dla pokoju”, do którego Polska przystąpiła w styczniu 1994 roku. Prawie co drugi badany w środowisku kadry zawodowej WP (49 proc.) ocenił, że jest to najlepsze rozwiązanie w dziedzinie budowy bezpieczeństwa europejskiego. Należy jednak zwrócić uwagę, że ponad 1/3 środowiska nie podziela tego zdania (37 proc.).

Oceniając korzyści płynące z programu „Partnerstwo dla Pokoju”, 60 proc. ankietowanej kadry zawodowej stwierdziło, że służy on głównie interesom USA, 51 proc., że Europie Zachodniej, 26 proc. - Rosji, a tylko 10 proc. jako głównego darbiorcę uznało kraje Grupy Wyszehradzkiej. Ponadto prawie połowa badanych żołnierzy zawodowych uważa, że uczestnictwo Polski w programie nie gwarantuje jej uzyskania pełnego członkostwa w NATO. Tylko co trzeci ankietowany uważa, że jest inaczej.

Pod koniec 1995 roku współpracę wojskową z innymi państwami oceniło pozytywnie ponad 84 proc. kadry zawodowej. Przeciwnego zdania było tylko mniej niż 12 proc. badanych.

Respondenci stwierdzili również, że najlepszym sposobem na zwiększenie bezpieczeństwa kraju jest wstąpienie do Unii Europejskiej (86,8 proc. ankietowanych), wstąpienie do NATO (85,9 proc.) i własna armia narodowa (85,8 proc. pytanych). Najmniej liczą na powszechne rozbrojenie - tylko niewiele ponad 48 proc. badanych.

Z analizy przedstawionych badań wynika, że zarówno społeczeństwo, jak i kadra zawodowa WP, aprobują w większości integrację polityczno-militarną z Europą zachodnią, ale strach, a może brak pomysłów na dalszy rozwój Wspólnot i bezsilność polityków zachodnich mogą te pozytywne proporcje zmniejszyć. Nagle może się okazać, (na pewno ku powszechnemu zdziwieniu i oburzeniu na Zachodzie), że wynik referendum jest inny niż zakładano. To jeden z możliwych wariantów rozwoju sytuacji, który jest wielce prawdopodobny.

Polska, która pierwsza pośród krajów Europy Wschodniej weszła na drogę reform politycznych i ekonomicznych, stoi przed unikalną szansą jednoczesnej okcydentalizacji i uniknięcia zepchnięcia na peryferie Zachodu. Szansą tą jest odegranie roli czynnika łączącego pomiędzy zmieniającym się Zachodem a podlegającym jeszcze poważniejszym przemianom Wschodem.

Szansa odegrania roli „pomostu” obwarowana jest wieloma bardzo trudnymi warunkami. Pierwszym z nich jest partnerskie uczestnictwo Polski w politycznych i gospodarczych strukturach zachodnich. „Wejście do NATO i Wspólnot Europejskich może oznaczać zarówno realizację funkcji pomostu, jak również peryferyzację Polski, powrót do starej koncepcji „przedmurza”. Zagrożeniem zejściem do roli państwa peryferyjnego stanie się realne jeśli polityka Polski będzie „polityką jednego kierunku”, to znaczy, jeśli znaczna część polskich elit politycznych będzie stawiała wyłącznie na integrację z Zachodem nie dostrzegając roli państwa polskiego na wschód od naszych granic, a nawet ignorując potrzebę współpracy z innymi państwami postkomunistycznym. Takie podejście nie jest, trzeba dodać, jedynie polskim błędem. Jeszcze w ostrzejszych formach postawa taka występuje na Węgrzech i Czechach”.

W polskich dążeniach integracyjnych ze wspólnotami europejskimi, czego nie należy ukrywać, „największy problem stanowi Rosja - ogromny kraj o niezwykłym potencjale gospodarczym, znajdujący się jednak w głębokim kryzysie. Polityka zagraniczna Rosji jest wobec nas, mówiąc oględnie, nieprzyjazna. Albo się nas w ogóle nie zauważa, dając do zrozumienia ile straciliśmy wobec tego co nas kiedyś „łączyło”, albo szantażuje się i dyktuje, co mamy robić i co jest dla nas najlepsze”.

Podkreślić należy, z pełnym zrozumieniem istniejącej sytuacji geopolitycznej, że nasza pozycja wobec struktur europejskiej integracji, tj. wobec Unii Europejskiej czy NATO, w istotny sposób zależy od dobrych stosunków ze wschodnimi sąsiadami, a szczególnie z Rosją. Nie znaczy to oczywiście, że stosunki polsko-rosyjskie mają być dobre za wszelką cenę. Nie oznacza to również ustępowania we wszystkim rosyjskim generałom i nacjonalistycznym politykom.

W kwestii rozszerzenia NATO dialog rosyjsko-polski został zablokowany wskutek występowania w Rosji tendencji neoimperialnych, które m.in. związane są z odbudową dawnego stanu wpływów politycznych w Europie Wschodniej. „Wśród rosyjskich polityków popularna jest obecnie wizja Polski jako swego rodzaju „syna marnotrawnego”. Prozachodnia opcja polityki zewnętrznej Polski odbierana jest jako krótkowzroczny i naiwny pęd ku Zachodowi i odwracanie się plecami do Rosji. Bezkrytyczna fascynacja Zachodem i dążenie do integracji z jego strukturami, ich zdaniem przy zderzeniu z realiami geopolitycznym, doprowadzi do reorientacji polskiej polityki na rzecz więzi ze Wschodem”.

Nie można jednak twierdzić, że nie należy obawiać się dalekosiężnych tendencji rosyjskiej polityki zagranicznej, dla których jedynym środkiem neutralizacji może być przyspieszenie politycznej i gospodarczej integracji krajów Europy Środkowej z zachodnioeuropejskimi strukturami bezpieczeństwa. „Przede wszystkim trzeba jednoznacznie stwierdzić, że rzecznicy poszerzenia NATO na wschód mają czyste sumienie: to rozwiązanie poszerza strefę bezpieczeństwa na wschód i nie stwarza najmniejszego zagrożenia dla Rosji. Także rosyjscy eksperci i politycy nie mają najmniejszych wątpliwości co do tego, że ze strony NATO nie ma żadnego zagrożenia. Nie chodzi więc o zagrożenie Rosji, ale o rzekome zagrożenie bliżej nie zdefiniowanych interesów rosyjskich”. Jeżeli Polska przystąpi do NATO, stosunki polsko-rosyjskie będą dalej się rozwijać, a może ulegną poprawie. Poczucie bezpieczeństwa polepszy samopoczucie Polaków także w stosunku do wszystkich potężnych sąsiadów, ponieważ bezpieczeństwo i stabilność przybliża odprężenie i służy poprawie stosunków.

Po siedmiu latach w Polsce nic nie zmieniło się w kwestii wyboru opcji zachodniej. Również te siły, które zostały odsunięte od rządów w 1989 roku, w momencie ponownego dojścia do władzy w 1993 roku jednoznacznie opowiedziały się za opcją zachodnia, za integracją z Unią Europejską i NATO. Przynależność do zachodnioeuropejskich struktur politycznych i gospodarczych jest podstawą polskiej racji stanu, gdyż umacnia ona nie tylko świeżo zdobytą niezależność. Stanowi ona również spełnienie polskich oczekiwań wobec jedności europejskiej w dziedzinie:

Po pierwsze: stworzenia Europy silnej, otwartej na członkostwo różnych państw, Europy, z której nikt nie może być „wyłączony”, a decyzje nie będą podejmowane a priori bez porozumienia z parlamentami narodowymi, bo to właśnie ich postanowienia powinny odgrywać zasadniczą rolę.

Po drugie: stworzenia Europy wspólnotowej nie tylko w sensie gospodarczym lecz również, a może przede wszystkim, politycznym, ale z zachowaniem kompetencji narodowych. Będzie to wymagało wyraźnego rozgraniczenia kompetencji wspólnotowych i narodowych oraz przestrzegania zasady subsydiarności.

Po trzecie: współpracy między regionami Europy w imię ich interesów. Oczywiście w tym procesie decydującą rolę powinny mieć lokalne instytucje samorządowe.

Po czwarte: stworzenia Europy wzajemnie wzbogacających się kultur i tradycji, ze wspólną polityką kulturalną wspierającą ekonomicznie rozwój nauki, edukacji a także europejskich kultur narodowych.

Wystąpienie Ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej przy Wspólnotach Europejskich, Jana Kułakowskiego, [w:] Materiały z prac Komisji Nadzwyczajnej Senatu RP do rozpatrzenia Ustawy o ratyfikacji Układu Europejskiego między Rzecząpospolitą Polską a Wspólnotami Europejskimi i ich państwami członkowskimi (kwiecień - październik 1992), Kancelaria Senatu RP, Warszawa 1993, s. 129.

A. Wielowieyski, Jakie członkostwo w jakiej Unii?, [w:] „Zeszyty Ruchu Europejskiego”, Warszawa 1995, nr 1, s. 8.

E. Skotnicka-Illasiewicz, „Polska w Europie: petent, wierzyciel czy partner”, [w:] Dylematy europejskiej tożsamości, Studia „Polska w Europie”, Warszawa 1992, s. 21.

J. Łukaszewski, Europa - Wspólnota - Polska, [w:] Europa - Wspólnota - Polska. Grupa Wyszehradzka. Sąsiedzi: Białoruś-Ukraina -Niemcy, „Polska w Europie”, Zeszyt 10, Warszawa 1993, s. 33.

E. Skotnicka-Illasiewicz, Racje i emocje: integracja europejska w opiniach parlamentarzystów Sejmu RP I-szej kadencji, [w:] „Zeszyty ...”, op. cit., s. 117.

Zgodne „tak" dla Unii Europejskiej, „Gazeta Wyborcza" z 7 sierpnia 1996.

Por. Wystąpienie Wicemarszałek Senatu Rzeczypospolitej Polskiej Zofii Kuratowskiej [w:] Stenogram z trzeciego posiedzenia Parlamentarnej Komisji Wspólnej Rzeczpospolita Polska - Unia Europejska w dniach 30 i 31 stycznia oraz 1 lutego 1995 roku, Kancelaria Senatu RP, Warszawa 1995, s. 84.

Wykupią nam Wrocław, Poznań, Gdańsk, (W OPZZ boją się Unii Europejskiej i NATO), „Gazeta Wyborcza” z 19 kwietnia 1996.

Z. Mikołejko, Chrześcijaństwo i tożsamość Europy, [w:] Dylematy ..., op. cit., s. 33.

P. Starzyński, Co stoi za pozytywną oceną konsekwencji umowy o stowarzyszeniu Polski z EWG. Próba syntezy danych uzyskanych z badań sondażowych przeprowadzonych przez CBOS w styczniu lutym i marcu 1992 roku, [w:] Dylematy ..., op. cit., s. 75-76. Prezentowana teza znajduje swoje potwierdzenie w wynikach badań prowadzonych w późniejszym okresie. Por. Opinia publiczna o stowarzyszeniu Polski z EWG, CBOS, styczeń 1992; Opinie o stowarzyszeniu Polski z EWG w świetle preferencji politycznych i gospodarczych społeczeństwa. CBOS, luty 1992; Stowarzyszenie Polski z EWG, CBOS, marzec 1992, jak i w cytowanych późniejszych badaniach CBOS.

Tamże.

Wystąpienie Ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej przy Wspólnotach Europejskich Jana Kułakowskiego, op. cit., s. 133-134.

A. Wilowieyski, op. cit., s. 13.

Zgodne "tak" dla Unii Europejskiej, op. cit.

Tamże.

Por. Wystąpienie Ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej przy Wspólnotach Europejskich Jana

Kułakowskiego, op. cit., s. 129.

J. Saryusz-Wolski, Członkostwo Polski w Unii Europejskiej, [w:] „Zeszyty ...”, op. cit., s. 28.

J. Pawlicki, Rentgen integracji, (Polska - Unia Europejska), „Gazeta wyborcza" z 23 maja 1996.

J. Saryusz-Wolski, op. cit., s. 34.

Por. T. Łoś-Nowak, Problemy konceptualizacji modelu bezpieczeństw zewnętrznego Rzeczypospolitej Polskiej, „Przegląd Zachodni” 1994, nr 4, s. 94-104, a także: J. Stefanowichz, Rzeczpospolitej pole bezpieczeństwa, Warszawa 1993, s. 45-88.

Por. J. Prystrom, NATO w okresie postzimnowojennym, „Sprawy Międzynarodowe” 1994, nr 2, s. 25.

Wystąpienie Wicemarszałek Senatu Rzeczypospolitej Polskiej, Zofii Kuratowskiej, op. cit., s. 84.

„Studium o rozszerzeniu NATO”, [w:] Studium o rozszerzeniu NATO, Biuro Prasy i Informacji MON, Studia i materiały Nr 30, s. 16 - 61.

S. Jarmoszko, Żołnierze zawodowi o problemach wojska, zawodu wojskowego i obronności państwa, Warszawa, kwiecień 1994, s. 27.

A. Kołodziejczyk, Opinie kadry o wybranych problemach obronności i własnej sytuacji zawodowej, Instytut Badań Socjologicznych WAP, Warszawa, październik 1989, s. 9.

M. Kloczkowski, Kadra zawodowa WP o aktualnych problemach społeczno-politycznych, WIBS, Warszawa, sierpień 1991, s. 15.

S. Jarmoszko, Sondaż opinii i nastrojów kadry zawodowej WP - listopad 1991, Wojskowy Instytut Badań Socjologicznych, Warszawa, grudzień 1991, s. 5.

Por. Wystąpienie Pełnomocnika Rządu ds. Integracji Europejskiej i Pomocy Zagranicznej dr. Jacka Saryusza-Wolskiego, [w:] Materiały z prac..., op. cit., s. 55.

A. Kołodziejczyk, Kadra zawodowa WP w dobie przemian, Biuro Prasy i Informacji MON, Studia i materiały Nr 17, Warszawa 1995, s. 17.

S. Jarmoszko, Żołnierze zawodowi..., op. cit., s. 27.

A. Kołodziejczyk, Świadomość bezpieczeństwa i zagrożeń życia zbiorowego w Polsce - 1993, Warszawa 1994, S. Jarmoszko, Żołnierze zawodowi..., op.cit., s. 27.

Tamże.

A. Kołodziejczyk, Raport z badań porównawczych na temat: „Bezpieczeństwo, naród i partnerstwo”, WIBS, Warszawa, grudzień 1995, s. 36.

A. Kołodziejczyk, Raport z badań..., op. cit. , s. 37.

J. M. Nowakowski, Polska pomiędzy Wschodem a Zachodem. Szansa „pomostu" czy historyczne fatum, [w:] Europa'93 - Bezpieczeństwo - Integracja. Stosunki Polski z sąsiadami. Ugrupowania regionalne, „Polska w Europie”, Zeszyt 11, Warszawa 1993, s. 12.

T. Chabiera, Refleksje nad bezpieczeństwem Polski, [w:] Bezpieczeństwo europejskie. Sąsiedzi współpraca na południu kontynentu, „Polska w Europie”, Zeszyt 16, Warszawa 1994, s. 14.

M. Menkiszak, Polska w strategii międzynarodowej Federacji Rosyjskiej, [w:] Bezpieczeństwo narodowe Polski: geopolityczne i geoekonomiczne uwarunkowania, pod redakcja E. Haliżaka, Toruń 1995, s. 17.

A. Hejnicz, Europejska architektura bezpieczeństwa z polskiej perspektywy, [w:] Bałkańska lekcja. Problemy bezpieczeństwa, Sąsiedzi - Rosja i Ukraina. „Wypędzenie” - ciąg dalszy, „Polska w Europie”, Zeszyt 18, Warszawa 1995, s. 35.

2



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
4 Stany Zjednoczone Europy
System polityczny RFN i Zjednoczonej Europy, Współczesne systemy polityczne
Cechy zjednoczonej Europy, Szkoła, Wos
Polska - Klucz do Europy, ★ Wszystko w Jednym ★
Unia Europejska a zjednoczenie Europy
11 Mariański Religijność w perspektywie zsekularyzowanej Europy
Polska perspektywa pakietu energetyczno klimatycznego
Jerzy Chodorowski, Richard Coudenhove Kalergi i jego doktryna zjednoczenia Europy
Strategia lizbońska droga do sukcesu zjednoczonej Europy
Waluta Zjednoczonej Europy, czyli co Ty wiesz o euro
D19250654 Układ handlowy Modus Vivendi pomiędzy Rzecząpospolitą Polską a Stanami Zjednoczonemi Amer
Włodzimierz I Lenin – O haśle Stanów Zjednoczonych Europy (1915 rok)
Elżbieta Potocka, Marceli Burdelski Perspektywy zjednoczenia Korei po szczycie w Phenianie
Umowa indemnizacyjna pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi z 16 VII 1960 r , prawnie zamykająca kw

więcej podobnych podstron