wykład 6 Wspólna polityka zagraniczna i bezpieczeństwa


WSPÓLNA POLITYKA ZAGRANICZNA I BEZPIECZEŃSTWA

Wykład 6

Szanowni państwo, przedmiotem mojego dzisiejszego wykładu będzie Wspólna Polityka Zagraniczna i Bezpieczeństwa Unii Europejskiej. Ponieważ miałem przyjemność spotkać się z państwem w poprzednim semestrze i mówiłem tam o Polityce Bezpieczeństwa i Obrony Unii, czyli wojskowym wymiarze Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa(WPZiB), jak również o Europejskiej Wspólnocie Obronnej, czyli historii integracji w wymiarze wojskowym­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­- w związku z czym nie będę powtarzał tych informacji. To oczywiście należy do tematu. Innymi słowy zarówno w zakresie integracji europejskiej i jej historii kwestie związane z Europejską Wspólnotą Obronną, jak i przede wszystkim omawiając bieżące wydarzenia i kształt polityki zagranicznej UE należy pamiętać o woli(deklarowanej przynajmniej) budowy Europejskiej Polityki Bezpieczeństwa i Obronnej, misjach petersberskich, zadaniach stawianych przed siłami europejskimi i planach dotyczących sił interwencyjnych, grup bojowych i przyczyn ich słabości. Oczywiście nie będę powtarzał tego wszystkiego. Mam nadzieję, że upływ czasu nie był tak duży, aby wymagał powtórki.

Natomiast w poprzednim semestrze nie przedstawiałem państwu politycznych elementów związanych z WPZiB. Okoliczności jej powstania zapewne nieco tak, bo trudno wytłumaczyć powołanie do życia polityki obronnej bez generalnie odniesienia się do sytuacji. Nie mniej jednak dla porządku wykładu będę musiał niektóre rzeczy powtórzyć. Gdybym zbyt głęboko wszedł w powtórzenia, to proszę protestować.

A zatem, jak wiecie państwo z pierwszego wykład dotyczącego Unii Europejskiej, WPZiB Unii jest jednym z 3 filarów owej organizacji. Jest to filar międzyrządowy, a zatem, jak mam nadzieje potraficie już to państwo zinterpretować merytorycznie- oznacza to, że w ramach 2. filaru wszelkie decyzje strategiczne podejmowane są w oparciu o zasadę jednomyślności.

Międzyrządowość oznacza bowiem zasadę jednomyślności. 2. filar UE utworzony został, w sensie prawnym, na mocy traktatu z Maastricht(tak jak i cała Unia) i dotyczy polityki zagranicznej Wspólnot Europejskich. Potrzeba stworzenia tego typu instrumentu wykazana została biegiem wydarzeń po rozpadzie Związku Sowieckiego i jest mieszaniną, wynikiem, ambicji państw członkowskich UE z jednej strony i nowych potrzeb, jakie pojawiły się po zaniku dwubiegunowego podziału świata, nowych uwarunkowań, które złożyły się na kształt europejskiej struktury bezpieczeństwa z drugiej strony. Wśród tych uwarunkowań należy wymienić osłabienie woli integracji, czy woli zachowania solidarności transatlantyckiej w związku z zanikiem zagrożenia sowieckiego( co jak państwo wiecie z poprzedniego semestru było jednym z podstawowych powodów powołania wojskowego wymiaru polityki europejskiej w tym zakresie), ale także i jako skutek zagrożenia sowieckiego- dynamizacji sytuacji politycznej wokół UE, przede wszystkim poprzez ożywienie konfliktów lokalnych, a zatem także i konieczność oddziaływania UE na swoje sąsiedztwo przy użyciu wszelkich dostępnych jej instrumentów(czy to już istniejących czy takich, które wymagały stworzenia). I choć, oczywiście, jednym z najistotniejszych instrumentów wydaje się być instrument wojskowy, to jednak nie jest on jedynym instrumentem, a nawet nie najważniejszym, może najbardziej medialnym- najchętniej dziennikarze opowiadają o Europejskiej Polityce Bezpieczeństwa i Obrony(EPBiO). W istocie jest to tylko jedna z części WPZiB, którą powinniśmy postrzegać jako politykę realizowaną w 3 wymiarach:

I) polityczno-dyplomatycznym, którego podstawy prawne zostały stworzone w traktacie z Maastricht i rozszerzone na mocy postanowień Traktatu amsterdamskiego. W tym wymiarze UE dysponuje 5 instrumentami polityki zagranicznej:

Obok wymiaru politycznego, który tylko od poziomu wspólnych akcji nakłada twarde zobowiązania materialne na państwa członkowskie. Bowiem stosowanie deklaracji politycznych, czyli przyjęcie wspólnego stanowiska, nie pociąga za sobą specjalnych kosztów (poza papierem oczywiście). O tyle każda wspólna akcja wymaga już finansowania i to rozmaicie się odbywa, zależy od natury tej akcji- czy to jest finansowanie z budżetu Wspólnot czy z budżetu państw członkowskich.

Warto zauważyć, że wspólna(pierwsza w historii Wspólnot Europejskich, UE w zakresie WPZiB) pozycja, stanowisko, to przyjęcie pod koniec 1991 roku wspólnych kryteriów uznawania państw powstających na obszarze dawnego Związku Sowieckiego- to było pierwsze wspólne stanowisko UE w jej historii. Pierwsza wspólna akcja UE w zakresie polityki zagranicznej to monitorowanie wyborów w Rosji, jesienią 1993 roku, po rozstrzelaniu parlamentu rosyjskiego przez czołgi Jelcyna. A pierwsza w historii UE wspólna strategia to wspólna strategia wobec Rosji z VI 1999 roku. Jak wspomniałem państwu strategie, jako instrument polityki zagranicznej wprowadził dopiero Traktat amsterdamski, który przyjęty był 1997 roku, wszedł w życie 1 V 1999 roku, a zatem miesiąc i 10 dni od momentu wejścia w życie przyjęto już wspólną strategię wobec Rosji.

Te 3 fakty, a zatem fakt, że pierwsza w dziejach Unii wspólna pozycja, pierwsza wspólna akcja i pierwsza wspólna strategia były skierowane wobec Rosji świadczy o znaczeniu tego państwa w polityce zagranicznej Wspólnot. Czego nie można powiedzieć o znaczeniu Unii w polityce zagranicznej Rosji- co wynika z dosyć prostego faktu, takiego mianowicie, że jak państwo wiecie, Traktat z Maastricht został parafowany 9 XII 1991, a zatem dzień po rozpadzie Związku Sowieckiego i rosyjska klasa polityczna miała zupełnie inne problemy na głowie niż zajmowanie się integracją europejską.

Nie dostrzeżono zatem powstania UE i dopiero, mniej więcej od schyłku lat 90.-(1998/1999 roku)- pamiętajcie państwo z poprzedniego wykładu, że w 1997 doszło do zaproszenia pierwszej grupy państw Europy Środkowej do negocjacji członkowskich- a zatem Unia zaczęła się pojawiać jako pewien realny byt, który wkrótce zacznie graniczyć bezpośrednio z Rosją na dużym obszarze. Oczywiście graniczył od czasów rozszerzenia o Finlandię. Również uruchomienie w 1997 roku zgłoszenia(uruchomienie faktycznie w 2000 roku) wymiaru północnego przez Finlandię, dotyczącego zasadniczo Rosji także zmusiło rząd w Moskwie do praktycznego rozpatrzenia faktu sąsiedztwa z UE.

Do schyłku lat 90. owe zainteresowanie było jednostronne- było to zainteresowanie Unii Rosją, natomiast Rosja Unią interesowała się marginalnie, wymieniając ją na ogół w towarzystwie Unii Zachodnioeuropejskiej, OBW i innych organizacji międzynarodowych jako jedną z licznych organizacji międzynarodowych. Spojrzenie rosyjskie było NATOcentryczne.

II) ekonomiczny- przy czym faktycznie jest tu pewna trudność prezentacji zagadnienia w ramach wykładu albowiem naprawdę należałoby powiedzieć, że istnieje cos takiego jak integracja europejska w dziedzinie bezpieczeństwa posiadająca wymiar ekonomiczny. To zróżnicowanie pojęcia pomiędzy WPZiB a integracją europejską w dziedzinie bezpieczeństwa kiedy mówimy o wymiarze ekonomicznym całego procesu jest konieczne z uwagi na fakt, że owa integracja przebiega w znacznej mierze poza strukturą unijną. Dlatego też pozwólcie państwo, że jakkolwiek będę mówił przy okazji WPZiB o całym tym procesie, to jak zobaczycie ze szczegółów, jakie za chwilę przedstawię, nie można sobie stworzyć takiej prostej struktury, którą byłoby łatwo odtworzyć na egzaminie- że oto UE ma w wymiarze WPZiB 3 wymiary(dyplomatyczny, ekonomiczny i wojskowy) i omawiać wymiar ekonomiczny(a Żurek powiedział dyplomatyczny) jako część wyłącznie WPZiB albowiem ów wymiar ekonomiczny integracji europejskiej i bezpieczeństwa ma także udział we WPZiB, ale nie jest wyłącznie częścią WPZiB, a na dodatek zmienia się w czasie i być może może być za parę lat. Jak zatem cała ta sytuacja wygląda?

Otóż w ramach kontaktów UE ze światem zewnętrznym odpowiedzialne za te kontakty są 2 struktury administracyjne, z których jedna zarządzana jest przez Wysokiego Przedstawiciela Unii Europejskiej ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa, którym od początku istnienia tego urzędu(czyli od Traktatu z Amsterdamu) jest Javier Solana. Specjalnie wybrany na to stanowisko, z uwagi na fakt, że poprzednio był Sekretarzem Generalnym NATO i tworząc politykę zagraniczną Unii, Unia nie chciała tworzyć wrażenia, że jest to struktura konkurencyjna wobec Sojuszu Północnoatlantyckiego. Stąd tez specjalnie mianowano dawnego Sekretarza Generalnego NATO, co było zresztą niewypełnieniem obietnic(do których zresztą Unia nie była zobowiązana), do których zobowiązana była prawica francuska wobec Valérego Giscarda d'Estaing, który ubiegał się o to stanowisko. Zrezygnował w zamian za obietnice poparcia Francji dla jego kandydatury z ubiegania się o fotel prezydenta Republiki Francuskiej na rzecz Jacquesa Chiraca. Stąd prawica francuska wystawiła wówczas w wyborach prezydenckich jednego kandydata, nie rozbijała głosów między Chiraca i Giscarda d`Estaing. Giscardowi d`Estaing obiecano zaś stanowisko Wysokiego Przedstawiciela ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa, ale go nie dostał. Za to, jak państwo wiecie, parę lat później został Przewodniczącym Konwentu Europejskiego. Ostatecznie więc otrzymał nagrodę, którą mu obiecano, ukoronował swoją karierę polityczną bardzo poważną funkcją(przynajmniej teoretycznie).

Na czele drugiej części owej struktury unijnej zajmującej się kontaktami zewnętrznymi stoi Komisarz Unii Europejskiej ds. Stosunków Zewnętrznych, którym na początku całego procesu był Chris Patten(dawny gubernator brytyjski Hongkongu), a obecnie jest dawna minister spraw zagranicznych Austrii, pani Benita Ferrero-Waldner. Poprzedni komisarz, członek Komisji Europejskiej-bo Javier Solana nie jest członkiem Komisji Europejskiej( to jest zupełnie osobny urząd-Wysoki Przedstawiciel Unii Europejskiej ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa), natomiast Komisarz Unii Europejskich ds. Stosunków Zewnętrznych jest jednym z komisarzy Komisji Europejskiej- Chris Patten był znacznie cieplej postrzegany w Polsce, a to z uwagi na jego pragmatyczne podejście do Rosji. Owo doświadczenie bycie gubernatorem w Hongkongu dało mu możliwość praktykowania negocjacji z komunistami chińskimi. Pewna zbieżność modelu postępowania partnera( czy to chińskiego czy rosyjskiego) w oparciu o ideologię komunistyczną spowodowała, że miał mniej złudzeń w kontaktach z Rosjanami. Pani Benita Ferrero-Walnder jest natomiast w Brukseli określana nieformalnym pseudonimem CHER- od gatunku cukierków- ponieważ wszystkim obiecuje same słodycze, czego tylko sobie życzą, co nie znaczy, że wypełnia te obietnice.

Sam pomysł stworzenia stanowiska Wysokiego Przedstawiciela Unii Europejskiej ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa wziął się z sarkastycznej uwagi Kissingera, który jeszcze w latach 70. podkreślił, że kiedy chce się poinformować odnośnie do stanowiska Wspólnot Europejskich w jakiejś sprawie, to nie wie kogo się zapytać- czy Przewodniczącego Rady Ministrów czy Przewodniczącego Rady Europejskiej czy parlamentu czy Szefa Komisji Europejskiej- nie wiadomo kogo zapytać o to, jakie jest stanowisko Europy w takiej czy takiej kwestii. Chodziło zatem o nadanie twarzy polityce zagranicznej UE. Francuzi ukuli nawet termin Madame ou Monsieur PESC- a to od nazw całej polityki, czyli Pan albo Pani Polityka Zagraniczna i Bezpieczeństwa Europy. Na to stanowisko powołano Javiera Solano.

SKRÓTY WSPÓLNEJ POLITYKI ZAGRANICZNEJ I BEZPIECZEŃSTWA:

W ten sposób udzielono odpowiedzi Kissingerowi na pytanie do kogo ma zadzwonić, jeśli chce poznać stanowisko Wspólnot Europejskich. Amerykanie od tej pory mówią, że teraz już wiadomo do kogo zadzwonić, tylko nie wiadomo po co, ponieważ Unia na ogół i tak nie ma żadnego stanowiska. Inni złośliwcy twierdzą, że Javier Solana ma telefon, żądany przez Kissingera, a Benita Ferrero- Waldner ma książeczkę czekową, że ona zarządza budżetem Wspólnot Europejskich w zakresie stosunków zewnętrznych. I taka jest właśnie różnica- Komisarz Unii Europejskich ds. Stosunków Zewnętrznych zajmuje się kwestiami gospodarczymi, ekonomicznymi polityki zagranicznej Wspólnot, jak również kontaktami zagranicznymi handlowymi Wspólnot a nie polityką zagraniczną sensu stricte.

A zatem wracając do owego II wymiaru WPZiB, czyli wymiaru ekonomicznego, który jest szerszy niż sama Unia, żeby skomplikować sytuację, można powiedzieć, że to co dotyczy samej UE i jej 2.filaru to fakt, że WPZiB traktowana wraz(i to może nie jest zbyt ścisłe w zakresie wiedzy merytorycznej, natomiast pozwala usystematyzować cala strukturę, która operuje w ten właśnie sposób) z obszarem zarządzanym przez Komisarza ds. Stosunków Zewnętrznych stanowi ekonomiczny wymiar Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa UE, który z kolei może obejmować instrumenty 2 rodzajów

To wszystko zatem możemy traktować jako część WPZiB w jej wymiarze ekonomicznym czy gospodarczym, w aspekcie zewnętrznym, to wszystko należy do UE.

Natomiast wspominając o procesie integracji europejskiej w dziedzinie bezpieczeństwa w wymiarze ekonomicznym miałem na myśli drugą część tego zagadnienia, czyli proces integracji gospodarczej w dziedzinie bezpieczeństwa o charakterze wewnętrznym( nie skierowanym na zewnątrz Unii, tylko do środka) i mówiąc wprost chodzi o integrację przemysłów zbrojeniowych państw członkowskich. Integracja ta nie przebiega w ramach struktur UE, lecz począwszy od roku 1973, czyli od momentu powołania do życia Independent European Program(ing) Group, która została stworzona przez 13 ówczesnych państw członkowskich NATO i krajów europejskich, a zatem bez Kanady i Stanów Zjednoczonych, ale tylko ci członkowie, którzy należeli do NATO w roku 1973- z czego z kolei wynika, że do tej grupy należała Turcja i Norwegia oraz Islandia natomiast nie należała Irlandia(od 1973 roku będąca członkiem Wspólnot Europejskich, ale nigdy nie będąca do dziś członkiem NATO), a później w ramach rozszerzania Wspólnot także kolejne kraje neutralne. Jak państwo wiecie obecnie neutralne państwa w ramach UE to: Irlandia, Szwecja, Finlandia, Austria, Cypr i Malta. A zatem integracja przebiegała nawet nie w łonie NATO, tylko w łonie europejskich państw członkowskich NATO. Od roku 1996 została ona poddana pod auspicje Unii Zachodnioeuropejskiej, mam nadzieje, że pamiętacie państwo z poprzedniego semestru co to za struktura, i ta organizacja powołała do życia Zachodnioeuropejska Grupę Zbrojeniową(Western European Armaments Group) z zamiarem z kolei przekształcenia jej w Europejską Agencję Zbrojeń, co nastąpiło obecnie. W ramach Zachodnioeuropejskiej Grupy Zbrojeniowej wykształcono 3 tzw. Panele(numeracja paneli jest przypadkowa):

  1. integracja rynku zbrojeniowego państw członkowskich

  2. koordynacja badań naukowych nad nowymi systemami broni

  3. minimalizacja kosztów wyposażenia i wyekwipowania wojsk państw członkowskich

Chodziło o to, aby nie dublować nakładów finansowych na badania i rozwój systemów uzbrojenia. To bowiem osłabiało konkurencyjność Europy w stosunku do innych potentatów zbrojeniowych na rynku światowym, jak Stany Zjednoczone, Rosja, Chiny, Izrael, RPA. I stąd też wziął się taki pomysł jak tworzenie eurofightera(czyli myśliwca europejskiego) czy eurocoptera(czyli śmigłowca europejskiego do transportu wojsk UE). Cała rzecz jest oczywiście logiczna, dotyczy przede wszystkim broni nasyconej nowoczesną technologią i elektroniką. Nie chodzi o koordynację badań nad nowym typem karabinka ręcznego, tylko właśnie o myśliwce, systemy broni inteligentnej nasyconej elektroniką. Problem polega na tym, że jedynie około 2 % przemysłu europejskiego zostało zintegrowane w tej strukturze, w związku z czym jest to znów więcej deklaracji niż rzeczywistych działań. Państwa członkowskie bronią się przed integracją rynku zbrojeniowego, to jest jednak bardzo strategiczny obszar gospodarki.

Ponieważ, jak państwo wiecie z poprzedniego semestru, na mocy decyzji Rady Europejskiej w Kolonii Unia Zachodnioeuropejska została postawiona w stan likwidacji, a jej zadania przejmuje UE, w związku z czym także i ten obszar podlegał przejmowaniu przez UE i to, co dzisiaj państwu mówię może się w krótkim czasie zdezaktualizować, jeśli Unia zdecyduje, że obejmuje również Europejską Agencję Zbrojeń i integrację ekonomiczną w zakresie bezpieczeństwa przejmie pod swoje skrzydła. Obecnie jednak nie jest to część struktury unijnej.

Wymiar gospodarczy WPZiB i stosunków zewnętrznych jest jak dotąd najpotężniejszym i najskuteczniejszym instrumentem(oczywiście poza politycznym instrumentem w postaci zaofiarowania członkostwa w Unii- bo to jest naprawdę najsilniejszy instrument polityki zagranicznej). Natomiast oddziaływanie na sąsiedztwo przede wszystkim odbywa się nie wskutek interwencji militarnych, jak państwo wiecie Unia jest raczej słaba w tej dziedzinie, ile w skutek oddziaływania przy użyciu instrumentarium gospodarczego. Stąd też ono wysoko cenione i rzekłbym, że niekiedy przeceniane.

Obecnie klasa komentatorska, dziennikarskaa ma tendencję do przeceniania znaczenia gospodarki dla rozwoju stosunków międzynarodowych. Nie chce przez to oczywiście powiedzieć, że gospodarka jest nieważna. Chce tylko powiedzieć, że nie da się naoddychać zamiast się najeść i odwrotnie i że wszystkie rzeczy trzeba brać pod uwagę.

Stąd też potęga gospodarcza UE, jakkolwiek jest bardzo istotnym instrumentem jej oddziaływania na zagranicę, nie zapewnia jej niekiedy dostatecznego oddziaływania. Okazuje się nieskuteczna w pewnych sytuacjach i to bez względu na skalę przeznaczanych środków. Najlepszym dowodem na rzecz tej tezy jest historia Albanii lat 90. Po roku 1989 Albania była państwem, które w przeliczeniu na głowę mieszkańca, bo to jest przecież niewielki kraj, otrzymała największą pomoc ze strony UE. A mimo to w roku 1997 doszło do załamania struktur państwowych Albanii, rabunku broni z koszar, rozpadu wszelkich służb państwowych i tym samym do załamania się państwa jako takiego, co zmusiło UE, czy raczej sąsiadów Albanii(mniej czy bardziej bezpośrednich) do wysłania kontyngentów wojskowych, które wystąpiłyby w misji policyjnej zaprowadzającej porządek na obszarze tego upadłego państwa i w ten sposób mieliśmy w 1997 roku do czynienia z operacją „Alma”, czyli „świt”, gdzie główną rolę odegrały wojska włoskie i greckie w zakresie zaprowadzania porządku w Albanii.

Okazuje się bowiem, taki stąd wniosek płynie, że skuteczność instrumentarium oddziaływania gospodarczego warunkowana jest poziomem cywilizacyjnym obszaru, na który pomoc jest kierowana. Jeśli istnieje tam struktura administracyjna, która jest w stanie zarządzać dystrybucją środków pomocowych i sensownie je spożytkować, to oczywiście pomoc unijna jest skuteczna, Unia jest na tyle potężna, żeby rozwiązać problem. Jeśli natomiast poziom cywilizacyjny jest taki, że gros środków jest defraudowanych, to oczywiście skala wysiłku unijnego nie ma większego znaczenia.

Na wielką skalę mogliśmy to obserwować w relacjach unijno-rosyjskich przed rokiem 2000, czyli przed boomem gazowo-naftowym, bo od tego czasu Rosja jest w minimalnym stopniu uzależniona od pomocy unijnej. Poprzednio były to jednak sumy ważkie i jak żartowano sobie w Brukseli istnieje zadziwiająca zbieżność pomiędzy terminem przekazywania kolejnych transzy pomocy finansowej dla Rosji i terminem napływu środków na prywatne konta na Cyprze i w Szwajcarii biznesmenów rosyjskich. W związku z tym należałoby może uprościć całą tę procedurę i przekazywać pomoc unijną bezpośrednio na konta biznesmenów, zaoszczędzając sobie problemów administracyjnych. Jak zatem państwo widzicie sama potęga gospodarcza to za mało, żeby rozstrzygać pewne problemy, jeśli inne czynniki tutaj nie sprzyjają.

Unia ma tendencję do występowania w charakterze głównego donatora pomocy, ale jest w tym niezwykle powolna. Jest jednym, czy była, bo w tej chwili, jak państwo wiecie, od zwycięstwa Hamasu w Autonomii Palestyńskiej jest wstrzymane finansowanie ze strony Unii, ponieważ Hamas nie uznaje państwa Izrael i sprzeciwia się procesowi pokojowemu. Stąd też odmówiono mu dalszego finansowania i nastąpił kryzys gospodarczy w Autonomii Palestyńskiej. Do tego momentu UE była jednym z głównych donatorów Autonomii Palestyńskiej, która naturalnie sama nie była w stanie wypracować środków dla swojego funkcjonowania.

Unia także przeznacza środki na osłonę humanitarną dla ludności dotkniętej konfliktami(bądź toczonymi, bądź planowanymi), jak np. w przypadku operacji przeciwko Talibom w Afganistanie, gdzie do Amerykanów należały kwestie militarne, natomiast Unia oferowała pieniądze czy to Pakistanowi czy innymi sąsiadom czy władzom afgańskim na łagodzenie skutków humanitarnych operacji wojennych. Podobnie wojnę o Kosowo przeprowadziło NATO, natomiast Pakt Stabilizacji Europy Południowo-Wschodniej, czyli Pakt Stabilizacji Bałkanów finansowany był(nie wyłącznie, bo tam było sporo instytucji i państw także spoza Unii, z Japonią i Kanada włącznie czy Turcją), ale sama inicjatywa była unijna.

Unia zatem występuje z czymś, co w początkach XX wieku określane było w Stanach Zjednoczonych dyplomacją dolarową, czyli płaci za popychanie rozwoju wydarzeń w kierunku przez siebie pożądanym, wykorzystując fakt, że jest mocarstwem ekonomicznym, że jej PKB jest większe niż PKB Stanów Zjednoczonych. Okazuje się jednak, że samo instrumentarium finansowe jest niewystarczające.

W ramach 2. filaru, jak wspomniałem państwu na początku, obowiązuje zasada jednomyślności jako filaru międzyrządowego. Otóż wymóg jednomyślności w podejmowaniu decyzji w ramach 2. filaru, gdyby był ściśle stosowany paraliżowałby UE. Nie miałaby ona zdolności podjęcia działań na żadnym kierunku. Stąd też na mocy Traktatu amsterdamskiego wprowadzono pewne modyfikacje liberalizując wymóg jednomyślności. Została wprowadzona zasada działania Coalition willing and able(czyli koalicji chętnych i zdolnych). Innymi słowy, jeśli grupa państw UE zdecyduje się na podjęcie jakiejś akcji w ramach WPZiB, a inna mniejszościowa grupa, która nie może przekraczać 1/3 głosów ważonych w Unii nie chce angażować się w daną operację, to może wykonać zabieg opting out(czyli optować za pozostaniem poza ta akcją), tak jak Brytyjczycy czy Szwedzi wykonali opting out w zakresie Unii Gospodarczej i Walutowej- nie są w strefie euro czy Irlandczycy i Brytyjczycy nie są w Strefie Schengen- optowali na rzecz pozostałych zmian poza tymi dziedzinami integracji europejskiej.

Zresztą, co jest pewną ciekawostką(jak być może państwo wiecie) w trakcie pierwszego referendum na temat Maastricht(bo było ono zatwierdzane, ratyfikowane na mocy referendum w Danii) Duńczycy wypowiedzieli się przeciwko traktatowi o UE, odrzucili Maastricht. Warunkiem skłonienia w kolejnym referendum do głosowania na „tak” było uzyskanie przez Danię pozwolenia na opting out w zakresie 2. filaru. Stąd też Dania jest jedynym państwem UE, które nie uczestniczy w 2. filarze Unii.

Natomiast sama zasada opting out dotyczy, oczywiście na razie hipotetycznej, bo nie prowadzono tego typu operacji, z zastosowaniem tej procedury, hipotetycznej sytuacji, w której przeważająca część państw członkowskich chciałaby działać, a mniejsza część nie tyle by się sprzeciwiała działaniom tamtych, ile nie chciałaby działać sama, nie chciałaby w tym uczestniczyć.

W związku z tym wypracowano procedurę tzw. constructive abstention(co się na polski tłumaczy jako konstruktywne weto czy konstruktywne powstrzymanie się od głosu). Państwa, które nie chcą brać udziału w danej operacji mogą zatem zgłosić owo constructive abstention, co nie wstrzymuje działania koalicji chętnych i zdolnych. Przy czym liczna państw wstrzymujących się od działania, jak powiedziałem, nie może przekraczać 1/3 głosów ważonych, gdyby przekroczyła, to wtedy akcja nie jest podejmowana.

Wreszcie istnieje możliwość weta absolutnego, jeśli któreś z państw zgłosi, że dana akcja jest sprzeczna z jego żywotnymi interesami, co też oczywiście w praktyce jeszcze nie wystąpiło. Przypomina to jako żywo kompromis luksemburski.

Chciałbym zatem, abyście państwo na potrzeby egzaminu z tej konstrukcji zapamiętali 3 pojęcia i potrafili je wyjaśnić: constructive abstention, opting out i Coalition of willing and able.

Opting out w zakresie WPZiB w odróżnieniu od innych dziedzin integracji europejskiej ma charakter trwały. O ile Brytyjczycy w każdej chwili mogą zrezygnować z pozostawania poza Unią Gospodarcza i Walutową i wejść do strefy euro mają po temu parametry gospodarcze, podobnie Szwedzi. O tyle nie z uwagi na zapis prawny, co z uwagi na naturę obszaru, o którym mówimy(merytoryczną naturę obszaru), jeśli wyobrazilibyśmy sobie, że operacja w Kosowie była wykonywana przez Unię a nie przez NATO, to oczywiście w roku 2007 nie można zmienić zdania co do aktu uczestniczenia w Kosowie. Zatem jeśli ktoś dokonałby opting out w 1999, to raczej nie miałby okazji zmienić tego stanowiska po zakończeniu operacji. I w tym sensie, wyłącznie w tym sensie(nie w sensie prawnym a w sensie praktycznym) opting out w zakresie polityki zagranicznej Unii jest jednorazowe i nieodwracalne(w odróżnieniu od opting out w innych obszarach integracji, gdzie zawsze można dołączyć się do czołówki, jeśli spełnia się stosowne warunki).

Traktat konstytucyjny przewiduje powołanie stanowiska Ministra Spraw Zagranicznych UE. Miałoby to zapobiegać obecnie niekorzystnej sytuacji dwuwładzy, czyli sporu kompetencyjnego między Wysokim Przedstawicielem Unii Europejskiej ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa a Komisarzem Unii Europejskiej ds. Stosunków Zewnętrznych. Jest to wmontowane w system Unii, że relacje między Chrisem Pattenem a Javierem Solaną, a teraz Benitą Ferrero-Waldner a Javierem Solaną są niedobre. Oni się nie lubią, bo mają taką pracę, że musza ze sobą konkurować.

Żeby uniknąć tego typu personalnych przesłanek osłabienia spoistości polityki zagranicznej Unii w ramach Traktatu konstytucyjnego zaproponowano powołanie stanowiska Ministra Spraw Zagranicznych UE wybieranego na 5-letnią kadencję. To jednocześnie uchyliłoby falowanie, czyli niestałość polityki UE, związane z co półroczną zmianą prezydencji, z których każda prezydencja wyznacza swoje priorytety i je realizuje. Zatem jeśli raz mamy państwo skandynawskie a raz śródziemnomorskie to pewne inicjatywy zaczęte przez, powiedzmy Finlandię, są wygaszane przez Włochy, po czym za jakiś czas znowu wznawiane przez Szwecję i wygaszane przez Hiszpanię i tak to faluje w polityce europejskiej, a zatem brakuje ciągłości.

Jak zatem widzicie państwo, przedstawiłem państwu silne argumenty na rzecz poparcia konstytucji europejskiej w zakresie WPZiB, czyli na rzecz powołania Ministra Spraw Zagranicznych UE. I teraz je obalę(z polskiego punktu widzenia, naturalnie)- otóż jest pewnym złudzeniem wyobrażenie sobie, że powołanie urzędnika spowoduje zmianę jakościową polityki mocarstw europejskich. Minister Spraw Zagranicznych UE nie będzie bowiem nikim innym, jak rzecznikiem prasowym Rady UE. On nie będzie miał autonomicznej mocy decyzyjnej. To będzie tak trochę jak Sekretarz Generalny NATO. Przecież Jaap de Hoop Scheffer czy poprzedni sekretarze nie wypowiadają swojego osobistego zdania, nie podejmują decyzji. Oni oznajmiają decyzje Rady Północnoatlantyckiej i mogą powiedzieć tylko tyle, ile im się zezwoli, żeby powiedzieli.

Natomiast stworzenie funkcji Ministra Spraw Zagranicznych UE, jak przed chwilą państwu wykazałem, wyjmuje spod kompetencji prezydencji Unii kwestie dotyczące polityki zagranicznej. Ma to oczywiście pozytywny skutek- taki, że ta polityka zaczęłaby być mniej falująca, bardziej stabilna, ale osłabiona byłaby jednocześnie z zaplecza w postaci zdeterminowanego państwa narodowego, które realizuje swoje interesy. Sama biurokracja europejska główny interes ma w tym, żeby się nic nie działo, żeby było spokojnie i rutynowo. To zresztą było bardzo wyraźnie widać w trakcie kryzysu gospodarczego w Rosji w 1998 roku, który wybuchł latem, w czasie wakacji i UE zajęła wobec tego problemu stanowisko dopiero jesienią, bowiem oczywiście żaden urzędnik nie był gotów dla takiego wydarzenia jak kryzys finansowy w Rosji przerwać wakacji. Można się poświęcać w rozmaity sposób, ale przecież nie tak, żeby rezygnować z wakacji. Więc dopiero jak wszyscy wrócili z wakacji, jesienią, to zaczęto procedury eksperckie i zanim wypracowano stanowisko to była już późna jesień. Więc tak się nie da reagować, oczywiście. Musi być sprawna administracja narodowa, która jest motywowana względami, no chyba trzeba powiedzieć, patriotycznymi po prostu. Chcą coś zrobić, bo zależy im na tym, jako obywatelom danego państwa. UE nie ma w tej chwili takiego zaplecza mentalnego ludzi, którzy byliby gotowi do ofiar na rzecz Unii. Nie słyszałem o czymś takim. Raczej, żeby dostać dofinansowanie. Tak, to owszem...

A zatem zważywszy na fakt, że nie jest przypadkiem, iż wymiar południowy(czyli śródziemnomorski) polityki zagranicznej Unii, zwany Procesem barcelońskim został zapoczątkowany w okresie prezydencji hiszpańskiej(stąd nazwa- proces barceloński- bo konferencja odbyła się w Katalonii, w Barcelonie). Wymiar północny został zapoczątkowany w roku 1997 przez prezydencję fińską, a rozwinięty przez prezydencję szwedzka w roku 2000. I myślę, że nikogo z państwa nie dziwi, że Hiszpanie rozwinęli wymiar śródziemnomorski, a Szwedzi północny. byłoby dziwne jakby Szwedzi rozwinęli wymiar śródziemnomorski, a Hiszpanie północny.

Z tego logicznie wynika, że dynamizacja polityki zagranicznej Unii odgrywa się w oparciu o interesy narodowe państw prezydujących. Dla interesów polski ważne jest zatem to, aby w gestii prezydencji pozostały komitety polityki zagranicznej albowiem wówczas możemy liczyć na występujące po sobie, chociaż nie kolejno(bo to nie będzie tak, że jedna po drugiej, ale jednak) prezydencję Finlandii, Estonii, Łotwy, Litwy, Polski, Słowacji, Węgier i Rumunii. Wszystkie te państwa maja priorytet wschodni. Natomiast jeżeli zostanie powołany Minister Spraw Zagranicznych UE, to zapewne będzie on działał pod dyktando głównych mocarstw unijnych, czyli Niemiec, Francji, Włoch, Wielkiej Brytanii, może Hiszpanii i Polska będzie jedynym dużym państwem w tym gronie o zdecydowanym priorytecie wschodnim. Plus oczywiście Niemcy, które mają odmienny pogląd na naturę stosunków unijno-rosyjskich i raczej nie będziemy mogli liczyć na uczynienie z naszych priorytetów priorytetów polityki zagranicznej Unii, a głównym dążeniem tak konstruowanej dyplomacji unijnej będzie minimalizowanie konfliktów z kimkolwiek. Im mniej problemów, tym lepiej.

Myślę zatem, że w świetle faktu, że na przykład w roku 2011 oczekujemy prezydencji polskiej i węgierskiej( w jednym półroczu Polacy, w drugim Węgrzy; w międzyczasie czeka nas prezydencja innych państw, tych, które wymieniłem) w sumie będzie to dosyć długi okres priorytetu wymiaru wschodniego i byłoby nierozsądne z tego rezygnować na rzecz ministra spraw zagranicznych, którym będzie zapewne Luksemburczyk albo Belg(bo to pewnie nie będzie przedstawiciel wielkiego państwa zachodniego, żeby się między sobą nie pokłóciły), ale na Luksemburczyka każdy się zgodzi.;] Wtedy zapewne możliwości realizacji naszych priorytetów zmaleją po prostu.

A jest myśleniem życzeniowym moim zdaniem wyobrażanie sobie, że zyska na tym spójność polityki zagranicznej Unii. Dlaczego? Otóż, co będzie przedmiotem jednego z moich następnych wykładów, istnieje w ramach UE coś takiego jak Unia Gospodarcza i Walutowa czyli Obszar Euro. W ramach Obszaru Euro, obowiązuje pakt stabilizacji i wzrostu, który będziecie państwo za parę tygodni dokładnie znać, ze wszystkimi jego kryteriami, surowymi, który miały zapobiec psuciu pieniądza europejskiego. Kryteria te są notorycznie łamane przez Francję, Włochy i Niemcy. Za to grożą poważne konsekwencje finansowe, które jak państwo już wiecie w ramach swoich obowiązków traktatowych, oczywiście komisja-zgadliście już państwo- która jest strażnikiem traktatów, ma obowiązek zaskarżać państwa łamiące Acquis communautaire, do Trybunału, który ma obowiązek je karać i muszą płacić. Chyba że dysponują głosem przełamującym w Radzie UE, to wtedy uchwalają za każdym razem, że z uwagi na wyjątkowe okoliczności, nie będą płacić. Skoro zatem, w tak silnie zintegrowanym obszarze, o tak daleko posuniętych regulacjach prawnych, tak dalece wspólnotowym obszarze integracji europejskiej jak Unia Gospodarcza i Finansowa, wspólnej walucie, nie można wyegzekwować dyscypliny od głównych mocarstw europejskich, to na jakiej podstawie zwolennicy tego rozwiązania mają nadzieję, że będzie można wyegzekwować dyscyplinę w zakresie polityki zagranicznej, która ma charakter międzyrządowy a nie wspólnotowy i żadne pakty w tym zakresie nie obowiązują, a już mamy doświadczenia Chiraca, który obiecywał Rosji korytarze przez Litwę do Kaliningradu wbrew decyzjom Rady Europejskiej z Sewilli z 2002r. zupełnie ignorując, że Unia zajeła już w tym zakresie stanowisko, czy Niemcy, które z uwagi na prywatną kieszeń Schroedera, zdecydowały się złamać solidarność energetyczną. A zatem oczywiście w zakresie retorycznym można przedstawić te argumenty tak: Europejska Polityka Zagraniczna po stworzeniu Ministra Spraw Zagranicznych, powinna być spójniejsza, powinna zatracić owo falowanie wywoływane przez zmianę prezydencji, powinno się w ten sposób usunąć sprzeczności między Komisarzem ds. Stosunków Zewnętrznych a Wysokim Przedstawicielem ds. Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa, ale to jest teoria. Praktyka jest taka, że dynamizm w polityce zagranicznej nadają prezydencje w oparciu o interes narodowy państwa, które sprawuje przewodnictwo w Unii. Te interesy narodowe mają wymiar geograficzny co jest naturalne, każdy zajmuje się swoim regionem, a perspektywy obejmowania prezydencji i wyznaczania priorytetów przez sąsiadów Polski, stworzą nam lepsze warunki do realizacji zadać polskiej polityki zagranicznej w zakresie wschodnim, przecież nie możemy powierzać tak istotnych spraw w gruncie rzeczy bezsilnemu Ministrowi Spraw Zagranicznych Unii. Tak zatem wygląda spór o kompetencje decyzyjne. Należy się spodziewać, że będzie on losowany tzn. to rozwiązanie będzie przedmiotem debaty w najbliższych latach. Niemcom oczywiście zależy na sukcesie prezydencji własnej teraz czyli ożywieniu debaty konstytucyjnej. Ale trzeba pamiętać, że i Francja i Holandia już traktat odrzuciły, a Wlkp. Raczej nigdy go nie przyjmie. Referendum w Wlkp. zakończy się niepowodzeniem, więc bez względu tak naprawdę na stanowisko Polski nie jest tak jakby się wydawało, że przyszłość konstytucji europejskiej zależy od stanowiska rządu polskiego i jest tak naprawdę jedyną przeszkodą, która została do przezwyciężenia. Bo nie bardzo wiadomo co dalej zrobić. Jest pomysł Francji, aby przyjąć małą konstytucję, czyli kilka wybranych tylko regulacji i w niej zapewne znajdą się regulacje dt. polityki zagranicznej. Myślę, że co do konstytucji, mówiłem państwu na poprzednich wykładach w poprzednim semestrze o planach polityki obronnej Unii? Było tak czy nie mówiłem ? <odpowiedz: NIEE), która upadła ?

Proces decyzyjny w ramach wspólnej polityki zagranicznej i bezp. Jak już wielokrotnie powiedziałem, oparty jest na zasadniczo na pryncypium jednomyślności i jak wszyscy dostrzegają jest to jeden z mankamentów skuteczności polityki zagranicznej, albowiem szczególnie w warunkach konieczności reagowania na kryzysy, kiedy rozwój sytuacji w terenie nie czeka na bieg negocjacji wewnątrz unijnych, które pozwalają uzyskać jednomyślne stanowisko Unii w danej sprawie. Jednak można przezwyciężyć tę sprzeczność tzn. nie można traktować tej sprawy pomiędzy wymogiem skuteczności decyzyjnej , co stawiałoby przed decydentami Unii, konieczność opowiedzenia się za systemem większościowym, gdzie w głosowaniom w miarę szybko rozstrzygałoby jaka jest ostateczna pozycja UE w danej sprawie, a system opartym o zasady jednomyślności gdzie z kolei czas odgrywa istotną rolę i jest wymagany do wyprowadzania kompromisów. Rozwiązania kompromisowe mają na dodatek to do siebie, że na ogół niewiele rzeczy rozstrzygają. Trzeba bowiem stępić wszystkie karty danej opcji, tak aby nikogo nie urazić, a jeśli nie chce się nikogo urazić, to na ogół niczego się nie rozstrzygnie. Jest to pewne stanowisko retoryczne, a nie przecinające problem. Dlaczego nie można rozwiązać tego dylematu ? Mam nadzieję, że nie mówiłem o tym w zeszłym semestrze <NIEEE>. Otóż jak państwo wiecie ze wstępu dt. prezydencji, polityka zagraniczna UE ma pewne wymiary geograficzne, nie tylko merytoryczne, ekonomiczne, polityczne i wojskowe, ale także geograficzne. Zasadniczo jest to polityka śródziemnomorska rozumiana wąsko tzn. jako polityka wobec państw afrykańskich, Wybrzeża MŚ, Bliskiego Wschodu, generalnie krajów arabskich. Zatem pod pojęciem polityki śródziemnomorskiej, mimo że Basen MŚ obejmuje także i Płw. Bałk. i Turcję, nie rozumiemy konfliktów bałkańskich, jugosłowiańskich czy konfliktów grecko-tureckich czy cypryjskiego. Te nie wchodzą w zakres polityki śródziemnomorskiej UE. Szczerze mówiąc wywiad bałkański był wygaszany z uwagi na okresowe wygaszanie napięcia, ale na razie nic się tam dramatycznego nie dzieje. Natomiast spory grecko-tureckie w ogóle nie zajmują w sposób intensywny Unii, jakkolwiek czasem mają dosyć dramatyczny przebieg, chociaż i operetkowy. Symbolem jest spór grecko-turecki o wyspę Karja/ Kyria(nie mamy pojęcia o jaką wyspę chodzi, ale ciągle szukamy). Żeby uzmysłowić państwu mit grecki o powstaniu tamtej wyspy.: otóż to Cyklop cisnął głazem za pływającym Odysem i daje to państwu wyobrażenie o wielkości przedmiotu sporu. Nikt tam nie mieszka, nic tam nie ma, od czasu do czasu ląduje wojsko greckie i wywiesza flagę grecką, po czym ląduje wojsko tureckie i zmienia flagę. I obie marynarki manewrują intensywnie wokół wyspy, uważając żeby się czasem nie ostrzelać, bo mogłoby się skończyć poważnie. Nieco poważniejszy jest oczywiście spór cypryjski, ale UE też się tym nie zajmuje, jest to raczej problem ONZ, a ponieważ i Grecja i Turcja należą do NATO więc, jest to problem swoistości NATO, a nie UE. Obok wymiaru śródziemnomorskiego., istnieje wymiar północy, stworzony przez Finlandię w 97 roku i rozwinięty przez Szwecję w 2000. Jest to dosyć szeroka konstrukcja obejmująca także kraje spoza UE tzn. Islandię, Norwegię i Rosję jako przedmiot operacji, oczywiście wcześniej jako przedmiot operacji unijnej obejmowała także Polskę i państwa bałtyckie, ale one weszły do UE. Przedmiotem rozważań w zakresie polityki północnej SA kwestie ekologiczne, transportowe, zdrowotne, gospodarki leśnej, energetyki, także kontrola granic i współpraca transgraniczna. Trzeba pamiętać, że po okresie sowieckim została sytuacja, kiedy na długiej bo ponad 1300km. granicy fińskiej były 2 czy 3 przejścia graniczne i trzeba było rozbudować tę infrastrukturę i w skład czynnika polityki północnej wchodzą także b. ważne kwestie bezpieczeństwa nuklearnego, chodzi tutaj o odpady jądrowe na rosyjskiej dalekiej północy zarówno energetyczne jak i 100 reaktorów ze złomowanych okrętów podwodnych dawnej floty północnej, która stanowi drastyczne zagrożenie dla bezpieczeństwa ekologicznego Morza Barentsa i Białego, co interesuje żywotnie nie tylko Finlandię ale i Norwegię. To przy Zatoce Adriejewa jest główne składowisko złomu nuklearnego. Oczywiście metody składowania są wg kryteriów rosyjskich, co stanowi istotne wyzwanie dla europejskiego bezpieczeństwa północnych regionów - mówiąc językiem dyplomatycznym. UE prowadzi także politykę zagraniczną wobec państw CAP - Karaiby, Afryka, Pacyfik- są to dawne kolonie mocarstw zachodnioeuropejskich i specjalną politykę promowaną przez Hiszpanię, nakierowaną na Am. Łacińską. Oczywiście istnieje osobny wymiar, chociaż tak się nie nazywa, czyli polityka wschodnia UE wobec WNP - każdy z tych obszarów posiada własne dobra finansowania z głównych obszarów czyli ze wschodniego i południowego, północny jest elementem wschodniego. Dla M. Śródziemnego jest to program MEDA a dla WNP TACIS - pomoc techniczna dla Wspólnoty NP. W tej chwili, te wszystkie programy zostały zastąpione finansowym instrumentem polityki sąsiedztwa, który od 2003 jest rozwijany przez UE. Polityka sąsiedztwa zapoczątkowana przez brytyjski dokument Wider Europe a wcześniej być może, choć nie ma na to niezbitych dowodów inspirowana polską inicjatywą wymiaru wschodniego, dokumentem typu… z 2003 roku, który był koncepcją polityki obejmującej wyłącznie Ukrainę, Białoruś i Mołdawię. To zresztą myślę, że przy okazji omawiania akcesji wspomniałem państwu o tym, o owej inicjatywie. Kierunki geograficzne jak łatwo stwierdzić, są wobec siebie konkurencyjne. Pieniądze przeznaczane na M. Śródziemne nie będą przeznaczane na Ukrainę, Białoruś i Mołdawię, ani Rosję. Jest to przedmiot sporu wewnątrz Unii, który trudno przeskoczyć. Jest jasne, że poszczególne państwa członkowskie mają priorytety narodowe polityki zagranicznej determinowane położeniem geograficznym. I nigdy nie będzie tak, że Finowie będą przejmowali się dostępnością łowisk na wodach marokańskich dla rybaków hiszpańskich, a Hiszpanie nie będą się przejmowali okrętami podwodnymi z reaktorami na Morzu Białym. W związku z tym owe poszczególne kierunki polityki zagranicznej wywołują napięcia w Unii. I to nawet we rdzeniu unijnym. W roku 94, w Essen, w czasie Rady Europejskiej w Essen mieliśmy do czynienia z dosyć ostrym konfliktem niemiecko-francuskim. Niemcy chcieli więcej pieniędzy na Wschód, a Francja na Południe, co oczywiście, wybór tych kierunków nikogo nie dziwi, bo każdy wybrał to, co było w jego interesie. To zjawisko z kolei udowadnia niezmienność czynnika geograficznego tzn. fakt, że dane państwo leży w danym regionie i nie zanosi się, aby się gdzieś przeniosło, pozwala nam zasadnie postawić tezę, że owe sprzeczności interesów czy priorytety interesów - to też być może nie najwłaściwsze, użyłem być może zbyt mocnego sformułowania <notka od spisującego, zawiłe wszak to sformułowanie…). My oczywiście życzymy Hiszpanom jak najlepiej w zakresie ich negocjacji z Marokiem odnośnie do łowisk na wodach marokańskich, natomiast gdybyśmy mieli w sprawie europejskiej głosować czy należy przekazać fundusze na przekonanie Marokańczyków czy na wsparcie opozycji na Białorusi, no to dosyć prosto jest zgadnąć za czym odda swój głos Polska, więc różnica priorytetów jest niezmienna, a zatem nie można stworzyć systemu głosowania większościowego. Dlaczego? Jaki jest związek między jednym a drugim ? Otóż taki, że czynnik geograficzny jest czynnikiem niezmiennym, jest czynnikiem determinującym pozycję danego państwa, to jeśli stworzylibyśmy system głosowania większościowego, który nam oczywiście usprawniłby politykę zagraniczną Unii, to stworzylibyśmy również stałe, bo oparte na koalicjach geograficznych - koalicje permanentnych państw przegranych i zwycięskich. Albowiem łatwo jest zauważyć, że zawsze wygrałaby koalicja śródziemnomorska z Francją, Włochami i Hiszpanią, a nie północna ze Szwecją i Finlandią, a teraz także z Polską i państwami bałtyckimi. Jeśli stworzymy mechanizm stałych zwycięzców i stałych pokonanych, to oczywiście otworzymy prostą drogę do stałych pokonanych, którzy oczywiście wyjdą z tego układu. I to jest dylemat jaki wytworzył w dawnej Polsce liberum veto. Pamiętają państwo, że to nie był asumpt naszych dziadków, że posłowie reprezentowali tylko województwo krakowskie, mazowiecki, wrocławskie, a nie Iksińskiego. Przekładając to na sprawy unijne, Chirac nie reprezentuje Chiraca tylko Francję, a Zappatero (szewc :>) nie Zappatera (szewca :>) tylko Hiszpanię. W związku z tym, to nie jest tak, że Zappatero (szewc:>) się nie zgadza, tylko Hiszpania się nie zgadza. I trudno jest stworzyć mechanizm, w którym później ci ludzie, którzy są przecież odpowiedzialni przed swoimi własnymi parlamentami, a wybierani przez obywateli w demokratycznych głosowaniach, mieliby wracać do swoich stolic i mówić: bardzo mi przykro, jesteśmy przegłosowani, musimy zrezygnować z naszych żywotnych interesów bezpieczeństwa w regionie M. Śródziemnego, ponieważ parytetem Unii jest teraz zagrożenie reaktorami nuklearnymi w Zatoce Andriejeva, a część Hiszpanów mówi: a gdzie jest Zatoka Andriejeva, o co w ogóle chodzi i dlaczego Hiszpania ma za to płacić? Ponieważ nie ma czegoś takiego jak naród europejski, a skład etniczny był przecież najrozmaitszy, oś takiego w Europie nie istnieje - polityczny naród europejski. Dosyć zobaczyć reakcji opinii publicznej poszczególnych krajów wobec kryzysu. Zupełnie inaczej reaguje na kryzys kosowski opinia grecka, zupełnie inaczej polska, inaczej brytyjska. A im więcej państw, tym większa rozmaitość. W związku z czym, nie ma instrumentów utrzymywania linii politycznej UE, zmierzającej do osiągnięcia celu zamierzonego, nie ma także mocarstwa-hegemona, nie wiem czy mówiłem o tym w zeszłym semestrze. Nie wchodziliśmy w te kwestie polityczne. To w takim razie jeszcze do tego dochodząc, pamiętając że, to tak naprawdę ma tym większe znaczenie im drastyczniejszy jest problem, tzn. jeśli mam do czynienia z kryzysem wojskowym to UE faktycznie zamiera jako instrument rozstrzygnięć. Kiedy jednak UE musiała zając stanowisko wobec wojen jugosłowiańskich, to mieliśmy sprzeczność francusko-niemiecką. Francja popierała Serbię jako dawnego sojusznika jeszcze z czasów drugiej wojny światowej, a, całą Jugosławię jako ostatni element układu wersalskiego w Europie, a Niemcy popierali Chorwację jako dawną część Austro-Węgier, a potem dawnego sojusznika z czasów grugiej wojny światowej. Tak to przynajmniej było przedstawiane przez publicystów spierających się z tymi, którzy komentowali zachowanie się niemieckiej nacji. Nie było zatem jednolitego stanowiska wobec wojen jugosłowiańskich, jedynie Niemcy wybiegły przed szereg i wbrew ustaleniom Unii, które 27 grudnia 1991 roku, uznały Chorwację jako samodzielne państwo. I miały rację nawiasem mówiąc, ale wykazało to, że nie ma spójnej polityki Unii. Konflikt wokół Iraku, był już absolutnym przykładem rozbicia jedności Unii i wbrew wrażeniom, które zapewne wszyscy państwo odnieśliście, to nie był konflikt Europy z USA. Macie państwo zapis z poprzedniego wykładu (ciekawe skąd wie o zapisach :P) i rozkład głosów państw europejskich w Radzie UE i teraz pomyślcie sami, który obóz był w większości. W obozie antyamerykańskim znalazła się Francja - 29 głosów, Niemcy(29), Belgia(12) i Luksemburg(4), w obozie proamerykańskim - WLKB(2(), Włochy(29), Hiszpania(27), Holandia(14), Dania(12) i wszystkie inne kraje członkowskie, Polska(27). Jeśli dołączymy Cypr i Maltę do obozu przeciwnego, będziemy mieli, mielibyśmy przewagę Atlantyków, że się tak wyrażę, czy zwolenników współpracy z USA? A jednak w mediach powszechnie funkcjonuje pogląd, że był to konflikt UE z USA, w którym UE reprezentowana przez Niemcy i Francję, które ogłosiły swe stanowisko ogólnoeuropejskim, skonfliktowała się z USA. Tak nie było, otóż UE po prostu nie przyjęła wspólnego stanowiska. Świadczy to nie tylko o tym, że nie ma wspólnej polityki zagranicznej UE, ale jak wiecie państwo z pierwszej części wykładu, polityka Unii ma 3 wymiary, zatem w wymiarze dyplomatycznym i ekonomicznym, kiedy nie musi reagować na kryzysy. Kiedy jej zadaniem jest demokratyzacja Turcji czy demokratyzacja Chorwacji poprzez długotrwałe oddziaływania czy też likwidacja skutków wojny jugosłowiańskiej poprzez pomoc ekonomiczną, to działa lepiej czy gorzej, ale działa. Nie można powiedzieć, że jej nie ma. Jeśli natomiast zadaniem UE jest reakcja na kryzys wojenny czy też zajęcie pozycji wojskowej wobec innych państw czy poprowadzenie własnej operacji wojennej co jeszcze nie miało miejsca, bo niepoważne były, ale poważne nie, to wtedy rzeczywiście nie działa. A zatem nie jest prawdą ani to co twierdzą przeciwnicy UE, że nie ma żadnej polityki zagranicznej i to jest w ogóle zawracanie głowy, ani to co twierdzą entuzjaści, że oto jest skuteczna polityka zagraniczna UE i ona będzie wszystko rozstrzygała. Nie będzie bo nie ma na to zgody wewnątrz państw UE i nie zanosi się aby taka zgoda powstała. W ramach NATO istnieje system hegemonii USA, to nie jest zapisane w traktacie waszyngtońskim, to wynika z faktu, że potencjał amerykański tak dalece przewyższa potencjał innych państw członkowskich razem wziętych, że jeśli Waszyngton podejmie jakąś decyzję w ramach NATO, to wiadomo, że ona będzie wdrożona. Ma siłę polityczną i materiały do przeprowadzania swoich decyzji. W UE nie ma kandydatka na hegemona tzn. kandydaci są, ale hegemona nie ma. Wszyscy (!!!!) państwa posiadają kandydatów do miana hegemona UE i każde z nich, z innych powodów do niego się nie nadaje. Jakie są to państwa? Oczywiście Niemcy, WLKB. Francja. Dlaczego nie nadają się Niemcy - Niemcy są największym państwem UE i płacą 30-36% składki do budżetu, nikt więcej nie płaci, mają najpotężniejszą gospodarkę i największą liczbę ludności, ale Niemcy nie mogą podjąć się przewodnictwa politycznego UE w zakresie wojskowym ze względów politycznych, historycznych i narodowych, aczkolwiek Bundeswehra jest armią opartą na poborze, po II niemiecka opinia publiczna jest nastawiona skrajnie pacyfistycznie, chociaż jest to pacyfizm wybiórczy, ale byłoby niezwykle trudno uzyskać za rządów Niemiec zgodę na objęcie dowodzenia w poważnej operacji wojennej przez wojska niemieckie, bo to wymagałoby, aby to kontyngent niemiecki stanowił rdzeń tych sił . Po III większość narodów europejskich, ze względów historycznych nie życzą sobie przewodnictwa Niemiec w wymiarze historycznym. Po IV Niemcy mają zdolność pozytywnego wpływania na sytuację w warunkach kryzysu wojskowego, na obszarach, na których nie istnieje tradycja stacjonowania wojsk niemieckich czyli mogą sobie wysyłać jednostki do Afganistanu, ale gdyby je wysłali do Bośni i Hercegowiny, gdzie jest żywa pamięć partyzantki z czasów drugiej wojny światowej, albo co próbowali, co oferowali Izraelowi w dobrej wierze, trudno mieć do nich pretensje. Zachowali się bardzo ładnie - zaoferowali Izraelowi w 91 roku baterie rakiet, antypocisków PATRIOT do obrany przed ostrzałem SCUDAMI - rakietami używanymi przez Saddama, na co rząd Izraela odpowiedział, że ich opinia publiczna, ze względów historycznych nie zaakceptuje umundurowanych Niemców na terytorium Izraela. I też jej się trudno dziwić. W związku z czym niemiecka klasa polityczna nie ma ambicji przewodzeniu polityki zagranicznej w wymiarze wojskowym, natomiast jak widać w innych wymiarach i owszem, tylko że nie mając możliwości wpływania wojskowego jest to zawsze przywództwo z uszczerbkiem i na absolutnego hegemona się nie nadają. Z pozostałymi kandydatami jest znacznie prościej, można to załatwić dwoma zdaniami, a mianowicie Brytyjczycy są zbyt proamerykańscy by byli w stanie zaakceptować propozycje Francji, a Francuzi są zbyt antyamerykańscy, by byli zaakceptowani przez Brytyjczyków. I te dwie kandydatury wzajemnie się znoszą. Skoro zatem nie ma ośrodka woli politycznej w UE, to trudno mówić, że Europejska Polityka Bezpieczeństwa będzie komukolwiek narzucona. Jest również tak, że jeśli mamy do czynienia z jakimś drastycznym konfliktem to oczywiście owo rozwiązanie wymaga gotowości do poniesienia ofiar za uzyskanie zamierzonego celu. Zwykle jest tak, co przecież widać po wojnie w Iraku, że nie trwa to krótko, a zatem nie dość, że należy mieć moc podjęcia decyzji, przegłosowanie jej przez gremia decyzyjne UE, to jeszcze trzeba mieć zdolność utrzymywania przyjętych założeń politycznych do czasu osiągnięcie zamierzonego celu, co może trwać lata. Kto zdobędzie poparcie opinii publicznej dla długotrwałego wysiłku na rzecz rozwiązania jakiegoś poważnego konfliktu. A zatem oceniając w ten sposób ambicje, pamiętając o tym co w zeszłym semestrze powiedziałem, o zdolnościach wojskowych, które są raczej symboliczne. Nie należy ani przeceniać ani niedoceniać polityki zagranicznej UE. Ona ma znaczenie po pierwsze dlatego, że jest mniej kontrowersyjna wśród sąsiadów niż polityka NATO czy USA. Choćby na Ukrainie łatwiej występować pod flagą unijną niż Natowską. Demonstranci w Mińsku demonstrowali na placu Konstantego Kalinowskiego, który był szlachcicem polski na Białorusi w 1863, który zaczął wydawać Łużycką Prawdę, pierwszą gazetę po białorusku, pisaną jeszcze alfabetem łacińskim i wzywał do przyłączenia się do powstania styczniowego. Jest symbolem odrodzenia białoruskiego, co wtedy można było porównać do powstania chłopomanów, opisanych w „Weselu” Wyspiańskiego, tyle tylko, że chłopomani spod Krakowa zajmowali się chłopami z Krakowa, białoruscy białoruskimi - poszli w tym kierunku. A zatem polityka zagraniczna UE wywołuje mniej reakcji wrogich u sąsiadów, symbole używa o ile się nie kojarzą. UE nie ma utrwalonej propagandy z czasów sowieckich jako agresywnego bloku. Z drugiej strony Unia jest miękka w swoich reakcjach. Wymóg solidarności wobec państw członkowskich jest wysiłkiem osiąganym obecnie. Nie wiem czy mówiłem państwu o historii Łotwy i Estonii w zakresie granic zewnętrznych. Nie wspominałem jak rozumiem. Po odzyskaniu niepodległości w 91 roku, oba te państwa funkcjonują w innym kształcie terytorialnym niż ten jaki posiadały w latach 1911-1940, albowiem niepodległe państwa Łotwy i Estonii w okresie niepodległym, obejmują terytorium, które w warunkach sowieckiej okupacji zostało bezprawnie odłączone i przyłączone do Rosyjskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej, a obecnie oczywiście należą do FR. Jest to obszar Abrene odłączony od Estonii i obecnie Iwanogród w Rosji, na wschodnim brzegu Narwy. Jeśli wyobrazicie sobie państwo geografię tego regionu to pomiędzy Estonią i Rosją jest jezioro Pejpus(Czudzkie), to jest to jezioro, nad którym Aleksander Newski rozgromił wojska Zakonu Kawalerów Mieczowych. Nie wiem czy oglądaliście państwo film sprzed czasów sowieckich o Aleksandrze Newskim, to załamanie się lodów na jeziorze Pejpus. Między Jeziorem Pejpus, a Zatoką Fińska płynie rzeka Narwa, jest miasto Narwa - wschodnia dzielnica Narwy położona na wschód od Narwy, czyli Jaanilinn został oderwany przez Rosjan i przyłączony do Republiki Rosyjskiej i to samo zrobiono z obecnym Utyłowem i jest to sprzeczne z prawem międzynarodowym, albowiem żaden traktat pokojowy nie regulował zmiany granic. Oczywiście Łotwa i Estonia nie mają instrumentów rewizji fizycznej, zresztą w zeszłym tygodniu Łotwa zgodziła się na rezygnację. Natomiast jesienią 2005 roku, kiedy toczyły się rozmowy Komisji Europejskiej z Rosją, po tych rozmowach byłem świadkiem w Parlamencie Europejskim jak przedstawiciele UE bardzo się raczyli (!), że udało się uniknąć takich trudnych tematów i nie rozmawiali z Rosją na temat fragmentu granic Łotwy i Estonii, na co wstał ówczesny poseł do parlamentu Estonii, a obecnie prezydent Estonii Toomas Hendrik Iives i powiedział, że to jest skandal, aby UE nie interesowała się fragmentem swoich granic zewnętrznych i jeszcze przedstawiła to jako sukces własnej polityki zagranicznej, a na dodatek w nagrodę podarowała Rosji ulgi w zakresie systemu wizowego, bowiem owy system jest bezpośrednio związany z wizami. Jeśli dyskutujemy reżim graniczny, to najpierw musimy przedyskutować przebieg linii granicznej i po to państwa wstępowały do Unii, aby mieć poparcie Unii w tym zakresie, tym bardziej, że są to granice zewnętrzne Łotwy Estonii, ale także UE. To pokazuje państwu gotowość Unii do wchodzenia w konflikt z poważnym partnerem, Nie ma takiej gotowości i łatwo sobie wyobrazić, że nie będzie. Jeśli nikt nie zmusi do tego UE, zwłaszcza w stosunkach z Rosją, zwłaszcza w miarę narastania uzależniania się od dostaw energetycznych, nie należy się spodziewać jakiś szczególnych osiągnięć. Nie należy zatem tego przeceniać, ale jeszcze raz podkreślę. Nie należy tego nie doceniać. Jest też sporym osiągnięciem chociaż retoryczno-dyplomatycznym, że udało się europeizować kwestie rosyjskiego embarga na polskie mięso, czy jest w trakcie europeizacji kwestia bezpieczeństwa energetycznego. Czy Unia wykorzysta to czy nie, ale z całą pewnością, należało to wykorzystać to instrumentarium jako atmosferę, takiego a nie innego obrazu Rosji w oczach opinii publicznej na Zachodzie. Jeśli UE opowie się po naszej stronie, a wydaje się, że opowie, to chociażby względy propagandowe wskazują, że należało z tego instrumentarium skorzystać. Namawiam zatem państwa do nie dawania posłuchu skrajnym opcjom, które przedstawiają UE jako nic nie znaczącą w zakresie polityki zagranicznej, bądź też postrzeganiom, że to ugrupowanie państw wszystko nam załatwi, bo ani tak ani tak nie jest. Podsumowując zatem rozważania na temat polityki zagranicznej Unii, pamiętajcie państwo, że ma ona trzy wymiary - ekonomiczny, dyplomatyczny i militarny, o wojskowym dziś nie mówię, bo mówiłem kilka miesięcy temu, ekonomiczny jest dosyć skomplikowany, bowiem wykracza poza same struktury unijne. Istnieje problem przywództwa, sprawności procesu decyzyjnego i generalna reguła polityki zagranicznej Unii tzn., taka, że polityka ta jest tym skuteczniejsza, im mniej drastyczny ma problem do rozwiązania. A zatem długotrwałe oddziaływanie na sąsiadów przy użyciu instrumentarium ekonomicznego i politycznego jest tym obszarem polityki bezpieczeństwa Unii, który się najlepiej sprawdza tzn., nie w 100%, ale mamy sukcesy w tym zakresie. Natomiast Force Management, trudno wskazać na jakieś sukces w tej dziedzinie, jeśli już to musielibyśmy sięgnąć do Kongo i myślę, że warto byłoby odnotować, że całą ta konstrukcja, cały ten wysiłek integracji europejskiej, ma owocować tak potężnymi osiągnięciami jak stabilizacja w Kongo, to może trochę nie warto. Natomiast najbliższe nam kwestie są trudne do rozwiązania. Wydaje się, że UE będzie koncentrowała swoją uwagę głownie w Basenie M. Śródziemnego i przed Polską będzie stało wyzwanie przyciągania tej uwago do kierunku wschodniego. Wkrótce, mam nadzieję, że zdążymy, a jeśli nie to będziemy mieli jeszcze zajęcia z zakresu polskiej polityki zagranicznej na 4 czy 5 roku i wtedy jeszcze sytuacja się rozwinie, bo na razie mogę tylko zwrócić uwagę na konieczność monitorowania rzecz. Zwróciliście zapewne państwo uwagę na reakcję mediów, wtedy kiedy wystąpiła dyskusja na temat Synergii Czarnomorskiej, Nie wiadomo jak to się rozwinie. Mamy jeszcze 3 minuty, to może jeszcze zdążę państwu przedstawić. Synergia Czarnomorska jest jedną z najświeższych propozycji i jej przedmiotem ma być Bułgaria i Rumunia - dwa państwa unijne, zapewne wejdzie do tego Grecja, chociaż nie jest to bezpośrednio państwo czarnomorskie, a także państwa regionu czyli Turcja - kandydat do Unii, Gruzja i Armenia i Rosja oraz Ukraina oraz Mołdawia z WNP. Co uderza, to fakt, że jest to stricte regionalna inicjatywa, a nie inicjatywa UE, co oznacza, że nie wszystkie państwa UE będą reprezentowane przez gremium Synergii Czarnomorskiej. Nie ma osobnej ścieżki budżetowej w budżecie UE. Gremium Synergii Czarnomorskiej będzie finansowane z bieżących programów czyli np., z polityki sąsiedztwa. A jednocześnie w przypadku wymiaru północnego, którego inicjatorem były państwa-donatorzy budżetu jak Szwecja czy Finlandia- bogate państwa skandynawskie, nieduże ale bogate, w wymiarze czarnomorskim nie będzie donatora. Bułgaria i Rumunia nie nadają się na finansowanie Unii, a raczej oczekują finansowania. Również decyzja należy do najbogatszych państw starej Unii. Z naszego punktu widzenia inicjatywa jest dosyć kłopotliwa. Polska nie może wystąpić z postulatem przeciwko tej inicjatywie, bo potwierdziłaby swój obraz hamulca polityki europejskie. A jednocześnie zauważcie państwo, że w ramach tej inicjatywy, mają być uzgadniane relacje unijno-rosyjsko-ukraińskie, bez Polski - to jest czarny scenariusz. Polska nie może sobie pozwolić na uzgadnianie relacji unijno-rosyjskich i unijno-ukraińskich bez udziału Polski, a ponieważ sama nie jest państwem czarnomorskim, w związku z czym nie ma tytułu do zasiadania w tym gremium i musimy coś z tym zrobić. Na razie nie będę państwu opowiadał co, ale zobaczymy. Polecam zastanowienie się nad tym, co można zrobić w tej sytuacji. Nie możemy zaprotestować oficjalnie. Realizacja tego programu nie jest optymalnym rozwiązaniem, a w grę jeszcze wchodzą stosunki z Rosją. Rumunia zapewne to poprze, bo to zwiększy jej pozycję w Unii, i z Turcją, której pozycji nie znamy, albowiem albo Turcja wystąpi w tym gronie w roli najbardziej zaawansowanego pretendenta lub kandydata, albo też wie, że Synergia Czarnomorska jest instrumentem odciągania Turcji od negocjacji akcesyjnych i zaproponuje inną formę współpracy i wtedy wystąpi przeciwko Synergii. I my się musimy zachować w stosunku do tych wszystkich podmiotów i okoliczności. Opowiadam państwu o tym, żeby uzmysłowić jak ciekawe są stosunki międzynarodowe. Dziękuję bardzo. My również………………………………………………………………………

Nauczony doświadczeniem z zeszłego semestru, nie zezwalam, aby moja część pracy była powielana i rozdawana bez mojej zgody i wiedzy, osobom które nie uczestniczyły w akcji przepisywania wykładów. Dziękuję za uwagę…

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
NAJWAZNIEJSZE WYDARZENIA ZWIAZANE Z POLITYKĄ BEZPIECZEŃSTWA UE, Bezpieczeństwo Wewnętrzne - Studia,
Wspólna Polityka Zagraniczna i Bezpieczeństwa UE, Dyplomaca Europejska
Tarnawski Wspólna Polityka Zagraniczna i Bezpieczeństwa – rzeczywistość czy fikcja
Wspólna Polityka Zagraniczna i Bezpieczeństwa Unii Europejskiej
Polska polityka zagraniczna wykłady, Polska polityka zagraniczna
Ściąga 2, Polityka zagraniczna i bezpieczeństwa: dostosowanie Polit
Grom jako instrument polityki zagranicznej i bezpieczeństwa RP
Wspólna polityka zagraniczna podstawą budowania?zpieczeństwa europejskiego
(176034023) Wspólna Polityka Zagraniczna i?zpieczeństwa Unii Europejskiej[1]
8 Unia Europejska w aspekcie geopolitycznym Perspektywy wspólnej polityki zagranicznejx
Wspólna Polityka Zagraniczna i?zpieczeństwa
Grom jako instrument polityki zagranicznej i bezpieczeństwa RP
Polityka zagraniczna RP wykłady 6 i 7
Bezpieczeństwo w polityce zagranicznej RP 3
Wspólna Polityka Bezpieczeństwa i Obrony
Unia Europejska - wspolna polityka bezp i obrony, bezpieczeństwo
polityka zagraniczna panstw, Bezpieczeństwo Narodowe, semestr II, Prawne podstawy bezpieczeństwa
Polityka zagraniczna RP 3 wyklady
wykład nr 1, POLITYKA BEZPIECZEŃSTWA POLSKI - Lasoń

więcej podobnych podstron