Demony słowiańskie

Demony słowiańskie – byty nadprzyrodzone, które w mitologii słowiańskiej zajmują pozycję pośrednią między bogami, a ludźmi (między sferą ziemsko-ludzką, materialną, a sferą boską, czysto duchową, czyli zajmują miejsce w sferze astralnej), o cechach na wpół ludzkich i na wpół boskich. Podobnie jak w mitologii greckiej pierwotnie pojęcie to miało charakter ambiwalentny, stanowiło zarówno pozytywne jak i negatywne określenie nadludzkiej istoty – demony są groźne, ale i dobrotliwe (jako takie pełnią na przykład funkcję duchów opiekuńczych; mogą się przyczynić do zyskania przez człowieka bogactwa i władzy, ale też do utraty zdrowia, a nawet życia). Często też pełnią także funkcję strażników, chroniących określone terytorium (np. ostępy leśne, akweny wód lub rzek). Takie demony najczęściej przedstawiano w postaci pół ludzkiej i pół zwierzęcej. Ponadto wiele wyobrażeń demonicznych odwołuje się do postaci, które na ogół są człowiekowi życzliwe, a szkodzą mu jedynie w słusznym gniewie (np. Skarbnik).

Wraz z rosnącym wpływem chrześcijaństwa demony zaczęto utożsamiać przede wszystkim ze złem, bowiem wszelkie uwikłanie w materię uważano za złe (a więc i istoty powiązane z materią choćby częściowo). W późniejszym okresie, wraz z ekspansją katolicyzmu, często jako demony zaczęto przedstawiać również etnicznych Bogów słowiańskich (degradując ich do poziomu demonów, rzadziej ich nadpisując świętymi katolickimi).

Przed demonami mają chronić m.in. amulety, specjalne zaklęcia, ofiary błagalne.

W etnologii i folklorze słowiańskim najczęściej stosowane klasyfikacji demonów sporządzane są, w zależności od:

Generalnie powyższe klasyfikacje są dość płynne i wzajemnie się przenikające, przez co żadna z nich nie jest jednoznacznie obowiązująca.

bannik, łaźnik, łaziebnik – znany na Rusi demon władający łaźnią. Bannik był zasadniczo wrogi wobec ludzi i mógł utopić kąpiących się.

Wyobrażano go sobie jako starca z wielką głową pokrytą rozczochranymi włosami. Pozostawiano mu w łaźni jako ofiarę trochę wody, składano mu także w ofierze czarną kurę dla zabezpieczenia przed utopieniem.

Bobo – nadprzyrodzona istota z polskiego folkloru, prawdopodobnie demon z wierzeń słowiańskich. Innymi nazwami tej istoty są: bobok (Wielkopolska, Małopolska), babok (Kujawy), bebok (Śląsk).

W polskich wierzeniach ludowych bobo był małą, brzydką i złośliwą istotą, którą straszono dzieci w celu ich zdyscyplinowania. Wzmianka o bobie znajduje się w pochodzącej z początku XVII wieku Peregrynacji dziadowskiej – według niej bobo miał bić dzieci i czynić w domu różne szkody. Można go było przebłagać ofiarą z żywności.

Relikty tych wierzeń zachowały się jeszcze w XIX wieku (odnotował je m.in. Oskar Kolberg); w Wielkopolsce i Małopolsce straszono dzieci powiedzeniem: "cicho bądź, bo cię bobok weźmie". Bohdan Baranowski cytuje dwa utwory ludowe traktujące o bobie; w Puszczy Sandomierskiej znana była kołysanka:


Dodo moje, dodo,

Ścigało mnie bobo,

Ręce, nogi miało.

Ukochać mnie chciało

zaś w okolicach Olkusza:


Pójdźmy Jasiu oba,

Nie bójmy się boba

Bo bobo malutkie

Zbijemy go oba



Bies – w przedchrześcijańskich wierzeniach Słowian personifikacja bliżej nieokreślonego złego ducha, demona zła. Nazwa bies wywodzi się z prasłowiańskiego *bĕsъ, od praindoeuropejskiego *bboidh-, oznaczającego "powodujący strach, przerażenie".

Biesy mogły wnikać w poszczególne osoby i kierować ich działaniami (stąd określenie "zbiesiony"), przypisywano im też pilnowanie skarbów ukrytych w ziemi[1].

Po chrystianizacji Słowiańszczyzny określenia bies zaczęto używać jako synonimu pojęcia diabeł.

Mamuna, mamonademon z wierzeń dawnych Słowian. Dokuczała ciężarnym kobietom i położnicom, porywała lub podmieniała nowo narodzone dzieci. Podmienieniem dziecka przez mamunę tłumaczono prawdopodobnie jego niedorozwój[1].

Uważano, że mamuny są duszami kobiet zmarłych w ciąży lub w czasie połogu. Nie istniały jednolite wyobrażenia co do ich wyglądu. Najczęściej przedstawiano je jako stare kobiety porośnięte włosami na całym ciele, bądź pół-kobiety, pół zwierzęta.

Leszy, borowy, także laskowiec, boruta – w wierzeniach słowiańskich demon lasu, jego pan i władca zwierząt w nim żyjących.

Ukazywał się pod postacią mężczyzny o nienaturalnie białej twarzy, którego wzrost zmieniał się w zależności od wysokości drzewostanu. Przyjmował także postacie zwierzęce (wilk, niedźwiedź, puchacz), lub postać wichru.

Wobec ludzi był zasadniczo neutralny, a jego usposobienie zależało od tego, jaki przejawiali stosunek wobec lasu i jego mieszkańców, bywało jednak że wypędzał intruzów ze swojego królestwa. Mógł zaprowadzić wędrowców w głąb lasu, bądź bezpiecznie z niego wyprowadzić, wysypać dzieciom zebrane runo leśne z koszyka, uchronić przed atakiem zbójców, wydać na pastwę dzikich zwierząt lub ochronić przed nimi.

Leszy (borowy, borowiec, laskowy, leśnik, gajowy, leśny dziad) przetrwał w polskich wierzeniach ludowych aż do końca XIX wieku (Bohdan Baranowski przytacza np. podanie, według którego borowy pomógł w ucieczce dezerterowi z carskiego wojska). Pojawiać się on miał najczęściej w postaci człowieka ubranego w mundur strażnika leśnego[1].

Brzeginia lub brzeginka – w mitologii słowiańskiej pierwotnie demon żeński zamieszkujący brzegi zbiorników wodnych i góry oraz strzegący ukrytych pod ziemią skarbów.

W późniejszym okresie brzeginie zostały utożsamione z rusałkami.

Płanetnik (inne nazwy: chmurnik, obłocznik) – postać z wierzeń słowiańskich, demoniczna lub półdemoniczna istota uosabiająca zjawiska atmosferyczne. Wierzono, że płanetnik kieruje chmurami, zsyła burzę i grad.

Płanetnikami zostawały dusze zmarłych nagłą śmiercią i samobójców (głównie wisielców i topielców). Wyobrażano ich sobie jako wysokich starców w szerokich kapeluszach bądź jako małe stworki.

W zależności od okoliczności, płanetnicy mogli być przychylni lub wrodzy ludziom. Przychylność płanetników można było zdobyć rzucając mąkę na wiatr lub do ognia. Przychylni płanetnicy zstępowali na ziemię i ostrzegali ludzi przed burzą oraz chronili przed suszą.

Płanetnikami byli również wybrani mężczyźni, obdarzeni mocą kontrolowania pogody. Tuż przed burzą byli oni wciągani przez niebo (względnie przez tęczę) i toczyli w powietrzu walkę ze smokami powietrznymi symbolizującymi chmury burzowe i gradowe, względnie wychodzili na pole i odganiali burzę magicznymi zaklęciami.

Mianem płanetników określano także ludzi przepowiadających pogodę.

Czart – w przedchrześcijańskich wierzeniach Słowian demon symbolizujący bliżej nieokreślone złe moce.

Po chrystianizacji określenie czart stało się synonimem słowa diabeł, zaś pierwotne znaczenie i funkcje czarta uległy zatarciu i są obecnie rekonstruowane na podstawie folkloru.

W wierzeniach ludowych czart wyobrażany jest jako chromy. Zamieszkuje bagna, lasy i zbiorniki wodne, objawia się także w wirach powietrznych, co dało podstawę do wysunięcia teorii według której czart był upersonifikowaniem niszczycielskiej siły wiatru. Czart zsyłał na ludzi niepogodę i choroby, a także namawiał do samobójstwa. Mógł przyjmować postać węża, psa, świni lub czarnego kota.

Etymologię słowa wywodzono od określenia "czarny" lub "czary", wskazywano też na podobieństwo do litewskiego kyréti, "złościć się".

Cmuk, ćmok, ćmuk - demon występujący w Wielkopolsce, "pamiątka" z czasów pogańskich. Opis i ch arakterystyka w większości nieustalone.



Domowik, domownik, domowy, domowoj – znany na Rusi duch opiekuńczy domu. Strzegł domu i obejścia, pomagał w codziennych pracach, troszczył się także o zwierzęta gospodarskie. Utożsamiano go z duchem dawnego gospodarza domu.

Domowik był traktowany przez mieszkańców domu jak członek rodziny, należało pamiętać o zostawieniu dla niego pożywienia. Podczas zmiany mieszkania proszono domowika, by przeniósł się wraz z gospodarzami do nowego domu. Domowik zaniedbany mścił się na gospodarzach (np. tłukąc talerze, strasząc mieszkańców, bijąc dzieci) lub wyprowadzając się z chałupy. Mógł też zesłać złe moce, zmory i strzygi.

Domowik mieszkał za piecem, pod progiem lub też na strychu. Przybierał postać ubranego po chłopsku małego dziadka z długimi siwymi włosami i bujną brodą. Mógł też przybierać postaci kota, psa, węża lub szczura. Czasem przypisywano mu także towarzyszkę, domowichę lub domachę, identyfikowaną najczęściej z kikimorą. Polskim odpowiednikiem domowika było uboże.

Dworowy – w wierzeniach słowiańskich duch opiekuńczy obejścia. Opiekował się stajniami, chlewami, oborami, sadami, pasiekami, kurnikami, kuźniami oraz przydomowymi ogródkami. Patronował także pracom w polu.

Tak jak inne opiekuńcze duchy domowe ma postać ubranego po chłopsku małego dziadka z długą brodą, wyróżniały go jednak różnokolorowe włosy. Przybierał także postać węża z kogucią głową. Dworowy zamieszkiwał w oborze lub chlewie i nieustannie krzątał się w pobliżu domostwa.

Dworowy lubił być obdarowywany świecidełkami, chlebem i owczą wełną. Nie znosił zwierząt o białej sierści i sprowadzał na nie choroby.

Gumiennik lub owinnik – w wierzeniach słowiańskich demon zamieszkujący gumno i opiekujący się składowanym w nim zbożem. Miał wygląd małego dziadka z długimi włosami, brodą i wąsami. Umiał szczekać jak pies i zamieniać się w kota.

Gumiennik miał bardzo zmienną naturę. Strzegł zboża w gumnie przed ogniem, złodziejami i szkodnikami, jednak łatwo było go obrazić, m.in. lekceważąc go lub młócąc zboże podczas silnego wiatru lub w dzień świąteczny. Ciężko było go wówczas przebłagać. Rozgniewany gumiennik zanieczyszczał zboże lub podkładał pod nie ogień.

Gumiennikowi należało oddać pierwsze przyrządzone z ziaren danie w roku.

kłobukdemon opiekujący się ogniskiem domowym.

Chochlik/diabeł/demon występujący w legendach warmińskich. Przeszkadzał w żniwach, np zatruwając zboże.

Latawiecdemon z wierzeń słowiańskich, utożsamiany z duszami dzieci poronionych (później nieochrzczonych). Latawce wyobrażano w postaci czarnych ptaków, identyfikowano je z wiatrem i wirami powietrznymi. Latawce ginęły podczas burzy, zabijane przez pioruny.

Uważano je ze demony negatywne, choć niezbyt szkodzące ludziom, bądź za demony opiekuńcze domu (zwłaszcza na Mazowszu i Pomorzu).

Licho – postać z wierzeń dawnych Słowian, zły demon personifikujący nieszczęście, zły los i choroby.

Licho rzadko ukazywało się ludziom. Gdy już to czyniło, przybierało postać przeraźliwie wychudzonej kobiety z jednym okiem.

Licho wędrowało po świecie w poszukiwaniu miejsc w których ludzie żyją szczęśliwie. Zazwyczaj podpalało budynki, zsyłało głód, biedę i choroby, po czym odchodziło. Czasem zatrzymywało się jednak wśród ludzi na dłużej. Męczyło wówczas gospodarzy, m.in. nastając na ich życie wyrywając szczeble z drabiny bądź obluzowując ostrza siekier. Szeptało też ludziom do ucha złe myśli, zsyłało zarazę na owoce i warzywa, nękało zwierzęta hodowlane, niszczyło dobytek. Przed lichem nie można było się uchronić, jedynym sposobem było cierpliwe znoszenie go i oczekiwanie aż odejdzie.

W mowie potocznej do dnia dzisiejszego istnieją stwierdzenia związane z postacią licha, takie jak: licho nie śpi, pal licho, licho wzięło, gdzieś go licho niesie, do licha!.

Ogniki (zwane także świecnikami, świczkami, błędnymi ognikami bądź świetlikami bagiennymi) - w mitologii słowiańskiej były to małe demony, które rozpalały migoczące światełka koloru żółtego bądź niebieskiego, najczęściej pojawiające się nocą ponad bagnami i moczarami, rzadziej na polach. Migotaniem swoich światełek mamiły one ludzi przechodzących przez takie właśnie tereny, tak, że gubili oni drogę i mogli błąkać się w jej poszukiwaniu przez całą noc - mogły go nawet uśmiercić. Jednakże zdarzało się również, że ogniki litowały się nad zagubionym człowiekiem i wskazywały mu właściwy kierunek.

Podobno kiedy podróżnemu udało się schwytać takiego właśnie ognika - jednak zdarzało się to bardzo rzadko, dlatego też nie wiemy, jak wyglądał ów demon - mógł on w zamian za wypuszczenie spełnić jakieś jego życzenie, a kiedy ogniki zapalały swoje światełka, w pobliżu działy się przedziwne rzeczy. Według różnych opowieści ogniki zapalały światła tylko wtedy, kiedy w pobliżu był jakiś groźniejszy demon, taki jak np. Bies.

Słowianie wierzyli, że ognikami stawały się po śmierci dusze ludzi okrutnych, obojętnych na krzywdę ludzką, złych i nieuczciwych. Poprzez swoje mamienie ludzi odpokutowywały one za krzywdy wyrządzone innym ludziom za życia.

Dzisiaj zjawisko zapalania się "światełek ogników" na bagnach tłumaczy się występowaniem samozapłonu fosforowodoru PH3, zawierającego domieszki wyższych wodorków fosforu, powstałego w wyniku podziemnego rozkładu związków organicznych.

Południca (przypołudnica, żytnia, rżana baba, baba o żelaznych zębach) – według wierzeń słowiańskich złośliwy i morderczy demon polujący latem na tych, którzy niebacznie w samo południe przebywali w polu.

Południcami stawały się dusze kobiet zmarłych tuż przed lub w trakcie ślubu, bądź wkrótce po weselu. Zadawały napotkanym na polu ludziom zagadki, od odpowiedzi na które zależał los pytanego. Zabijały lub okaleczały swoje ofiary, dusiły śpiących na polu żniwiarzy i porywały dzieci bawiące się na skraju pola.

Południce ukazywały się owinięte w białe płótno, z rozpuszczonymi w nieładzie włosami. Na plecach nosiły worki, w których porywały dzieci. W rękach trzymały zazwyczaj drąg, ożóg lub sierp, którymi potem dręczyły swoje ofiary.

Prawdopodobnie postać południc utożsamiano z często występującymi w okresie letnim małymi wirami powietrznymi, powstającymi w gorące dni, prawdopodobnie wskutek nagłej zmiany ciśnienia; wir powstaje nagle, osiąga wysokość do kilku metrów, porusza się niczym mała trąba powietrzna i znika równie szybko, jak się pojawił. Od starszych ludzi można usłyszeć ostrzeżenie przed wejściem w ów wir, ma to bowiem grozić "przetrąceniem".

Południowosłowiańskim odpowiednikiem południc były wiły.

Polewik lub polewojsłowiański demon polny, żyjący w zbożu i opiekujący się nim. Męski odpowiednik południcy. Polewiki wyobrażano sobie jako niskich ludzi o ziemistej cerze i kłosami zbóż zamiast zarostu.

W południe i o zachodzie słońca polewik wychodził na miedzę. Napotkanych ludzi wodził na manowce, zaś śpiących w tym czasie na miedzy podduszał i deptał. Był szczególnie agresywny wobec napotkanych pijanych ludzi, których potrafił nawet zabić.

Podczas żniw przerażony polewik uciekał przed ostrzami sierpów, aż w końcu krył się w ostatnim zebranym snopku. Ten ostatni snop należało z honorami zabrać z pola i umieścić w kącie stodoły, gdzie polewik mógł przetrwać do następnej wiosny.

Rokita - imię jednego z diabłów, występującego w polskich podaniach ludowych. Rokita był bardzo hojnym rozbójnikiem w Domaradzu. Mieszkał na górze Chyb z innymi zbójnikami. Okradał kupców przyjeżdżających do Domaradza, skradzionymi łupami obdarowywał chłopów. Według innej wersji legendy Rokita, zwany inaczej Rokietnikiem był złą duszą zamieszkującą bagna (stąd jego nazwa pochodząca od mchu rokietnika często występującego w środkowoeuropejskich lasach) i topiącą tych, którzy wdarli się na teren jego siedliszcza. Jeszcze inna wersja mówiła , że był diabłem kaliskim konkurującym z łęczyckim Borutą.

Jedna z legend mówi że Rokita razem z Borutą, mieli opić się w jednej z karczm w Łodzi. Gdy oberżysta nie chciał już sprzedać im kolejnego kufla piwa lub wina, Rokita zapłacił, ale uczynił, że talary którymi zapłacił, były gorące, tak że właściciel karczmy nie mógł ich w jakikolwiek sposób złapać w ręce.

Rusałki – zwane też boginkami, to w mitologii słowiańskiej demoniczne istoty zamieszkujące lasy, pola i zbiorniki wodne.

Ukazywały się zazwyczaj jako piękne, nagie dziewczęta z rozpuszczonymi zielonymi włosami, rzadziej jako stare i odrażające kobiety. Rusałkami stawały się panny które zmarły przed zamążpójściem. Rusałki pojawiały się w czasie nowiu i wabiły do siebie młodzieńców, których zabijały.

Termin rusałka pochodzi od łacińskiego rosalia (święto róż). Poprzez Bałkany dotarła na Ruś. W Polsce rusałka występowała jedynie jako termin książkowy, zamiast niego używano terminu boginka. Nazwa rusałka szybko upowszechniła się i objęła swoim zasięgiem różne rodzaje demonów, m.in. brzeginie.

Na Rusi w okolicach Zielonych Świątek obchodzono rusałczy tydzień, podczas którego składano rusałkom w ofierze chleb i urządzano uczty.

Stopan – w wierzeniach bułgarskich opiekuńczy duch domowy.

Stopan był duchem jakiegoś zasłużonego przodka, który opiekował się domem i był jego gospodarzem. W sytuacji, gdy stopan zirytowany brakiem szacunku hałasował nocą, zsyłał złe sny i choroby, składano mu ofiarę, zwaną stopanową gozbą. Ofiarę składała zawsze najstarsza kobieta w rodzinie, zabijając wówczas czarną kurę i spuszczając jej krew do jamy wygrzebanej w popiele ogniska domowego. Następnie zanoszono na strych upieczoną kurę i ciasto jako pożywienie dla stopana, zaś kobieta lała wino w ogień. Jeżeli po dwóch tygodniach jedzenie znaleziono naruszone, oznaczało to iż stopan przyjął ofiarę.

Strzyga, rzadziej w męskiej postaci jako strzyg, strzygońdemon z wierzeń słowiańskich. Według badań Aleksandra Brücknera słowiańska strzyga pochodzi bezpośrednio od rzymskiego strix (l.mn. striges), żywiącego się krwią kobiecego demona o ptasich szponach. W niejasny sposób wierzenia te, prawdopodobnie za pośrednictwem ludów bałkańskich, zostały zaadaptowane przez Słowian, nakładając się częściowo na postać upiora[1]. Strzyga była istotą nieco podobną do wąpierza. Strzygami zostawały dusze ludzi, którzy urodzili się z dwiema duszami, dwoma sercami i podwójnym szeregiem zębów, z czego ten drugi był słabo zauważalny. Uważano także, iż strzygą jest noworodek, który urodził się z wykształconymi zębami. Gdy już rozpoznano strzygę za pierwszego życia, przepędzano ją z ludzkich siedzib. Strzygi ginęły zazwyczaj w młodym wieku, gdy jednak jedna dusza odchodziła, druga żyła dalej i aby przetrwać musiała polować. Strzyga wysysała krew, wyżerała wnętrzności i latała pod postacią sowy po nocach. Zazwyczaj poza polowaniem chodziło o zemstę za krzywdy wyrządzone podczas pierwszego żywota. Strzygi potrafiły zadowolić się przez jakiś czas także krwią zwierząt. Podobnie jak inne stwory tego typu, strzygę należało trwale unieruchomić poprzez spalenie lub powbijanie gwoździ albo pali w różne części ciała.

Wg innych źródeł strzygi nie szkodzą ludziom inaczej, niż tym, że są zwiastunami pewnej śmierci kogoś z domowników. Szkodliwość zaś wynikać miała z braku chrztu jednej z dusz dziecka, co uniemożliwiało opuszczenie świata ludzi.

W czasach epidemii ludzi chorych chowano do grobów jeszcze żywych. Niektórym udawało się wykopać gołymi rękami i potem błądzili oni z zakrwawionymi rękami, poodrywanymi paznokciami, chorzy i osłabieni. Też uważani byli za strzygi. Sposobem na zapobiegnięcie przeistoczeniu się człowieka w strzygę było pochowanie go twarzą do dołu.

Uboże, ubożę, w l.mn. często uboża, ubożęta, bożęta – postać z wierzeń staropolskich, opiekuńczy duch domowy, zapewniający dostatek, często wywodzony od dusz zmarłych przodków. Jego postać pojawia się w literaturze w XV i XVI wieku, później zaś zanika. Odpowiednikiem ubożąt na Rusi był domowik.

Zgodnie z fragmentem XV-wiecznego kazania ubożęciu zostawiano resztki z obiadu, zwłaszcza w czwartek. Etymologia słowa uboże pochodzi od rdzenia bog-, oznaczającego "łaska, bogactwo". Wywodzenie terminu uboże od słowa "ubogi" jest błędne, gdyż zaprzecza funkcji demona, którego zadaniem było zapewnienie domowi dostatku[1].

Wampir – fantastyczna istota, najczęściej żywiąca się ludzką krwią, prawie nieśmiertelna, o ludzkiej postaci i charakterystycznych wydłużonych kłach. Zależnie od źródła, wampirom przypisywane są liczne zdolności paranormalne, m.in. regeneracja, czytanie w myślach, przewidywanie przyszłości, lewitacja czy telekineza. Według słowiańskich wierzeń, wampir (zwany także wąpierz, upiór, upir, martwiec, wiesczy, wupi) powstawał z niepogrzebanych (niespalonych) zwłok, stąd jego silne związki z własną rodziną – jej dręczenie, jeśli nie dopełniła obowiązku wobec zmarłego, oraz stosunki mężczyzn-wampirów (zmarłych daleko od domu, zaginionych i powracających) z własnymi żonami. Jego dzieci mają dar rozpoznawania wampirów i ich niszczenia. Wiara w wampiry musiała nasilić się po przyjęciu chrześcijaństwa i zarzuceniu ciałopalenia. Znaczne jej upowszechnienie oraz znajomość sposobów ich zwalczania sugeruje, że słowiański wampir musiał mieć swój odpowiednik w innych kulturach. Niewykluczone, iż jedną z dróg rozprzestrzenienia się „wampiryzmu” były opowieści słowiańskich mamek, opiekujących się, we wczesnym średniowieczu, zachodnioeuropejską dziatwą (eksport ludzkiego towaru na Zachód był wówczas na Słowiańszczyźnie najbardziej dochodowym interesem, stąd zaskakujący w średniowiecznej Anglii zachodniosłowiański Černebog/Zernebok)[1].

Zmarły mógł się przeistoczyć w wampira (wąpierza, upiora) z różnych przyczyn. Stawali się wampirami ludzie, których za życia ktoś przeklął; zmarli śmiercią gwałtowną; ci których zwłoki sprofanowano (przy czym ciekawym jest, że aby zabić wąpierza należy właśnie dokonać profanacji jego zwłok); zmarli, nad którymi przeskoczyło zwierzę, samobójcy i wiedźmy. W niektórych regionach wierzono także, iż potencjalnymi wąpierzami są ludzie rudzi, leworęczni, posiadający jedną zrośniętą brew lub wyposażeni w podwójny komplet zębów. Brak stężenia pośmiertnego i rumiana twarz były znakiem iż zmarły może przeistoczyć się w wąpierza. Objawami działania upiora miały być: coraz większe osłabienie, bladość i pot na czole po obudzeniu oraz koszmarne sny i stałe uczucie wielkiego zmęczenia.

Wampiry nie lubią czosnku i cebuli, stąd dobrze jest mieć w domu nieco tych warzyw. Wskazane jest ich spożywanie. Wąpierza można też skutecznie odstraszyć wbijając nóż w jego cień. Demony te mogą przybierać też postać nietoperzy i innych zwierząt. Wąpierze w swym demonim wcieleniu są wrażliwe na srebro, które je odstrasza, ale nie unicestwia. Wąpierza można zabić przebijając jego serce drewnianym kołkiem, najlepiej osinowym, albowiem osika w wierzeniach Słowian miała moc odpędzania złych duchów. Podobne moce przypisywano gdzieniegdzie szakłakowi. Inną skuteczną metodą było obcięcie wąpierzowi głowy i ułożenie jej między jego nogami. Dla pewności można było wepchnąć nieboszczykowi w usta główkę czosnku, kawałek żelaza lub cegłę[2], albo też włożyć do trumny pędy dzikiej róży, głogu czy tarniny. Aby zapobiec przemianie nieboszczyka w wąpierza wkładano do trumny kawał żelaza, układano również zwłoki twarzą do dołu.

Słowiański wąpierz trafił do kultury angielskiej pod nazwą "vampyre", spopularyzowaną przez powieść Brama Stokera Dracula z 1897 roku, ukazującą diaboliczną działalność hrabiego Draculi, rodem z Transylwanii a także wcześniejsze powieści Giaur George’a Byrona z 1813 i The Vampyre Johna Williama Polidoriego z 1819). Wraz z kulturą masową powrócił do nas jako "wampir".

Cechy wampira posiadają zapożyczona z południa strzyga i strzygoń (łac. striga – czarownica, wiedźma, strix – strigis, sowa), choć bardziej zbliżają się one do duchów zmarłych gwałtowną śmiercią, występujących pod postacią dzikich ptaków (bułg. navi, serb. navije, słoweń. nâvije, ukr. naŭki, pol. latawce, porońce).

Teoretycznie rekonstruowane pie. *ăn-pēr-ĭ-s nie jest potwierdzone w żadnym innym języku indoeuropejskim. Prawdopodobne jest starosłowiańskie *ą-pěr-ь, które dało północno-zachodniosłowiańskie (wczesne staropolskie) *(v)ą-pěr-ь (tu ą = nosowe a) – stąd staropolski wąpierz i (za pośrednictwem niemieckim) zachodnioeuropejski vampir; z formy starosłowiańskiej powstało wschodniosłowiańskie u-pir-ь (ros. upýrь, być może pod wpływem ukraińskiego, podobnie jak staropolskie – upir i upiōr). Rdzeń -pir (z -pěr?) prawdopodobnie nie ma nic wspólnego z cząstką -perz (z -pyr) w słowie nietoperz. Także tłumaczenie przez Brücknera staropolskiego wąpierz jako „wsypa do poduszki” nie jest właściwe.

Interesująca jest hipoteza rekonstruująca źródłowe prasłowo jako: *an-pyr- (z *an-pūr-; dosłownie nie spalony, z -pyr/pūr obecnym np. w greckim pyros, czy staroangielskim fyr = współczesne angielskie fire), jednakże współczesna analiza językoznawcza każe ją zdecydowanie odrzucić[potrzebne źródło]. Współczesna forma słowa wampir jest późną pożyczką z języka serbskiego do języków Europy Zachodniej, a stamtąd do języków Europy Środkowowschodniej, w tym do języka polskiego.

Najnowszą i najpełniejszą pracą o etymologii wyrazu wampir ~ wąpierz ~ upiór jest syntetyczne studium Kamila Stachowskiego pt. "Wampir na rozdrożach. Etymologia wyrazu upiórwampir w językach słowiańskich" (w: Rocznik Slawistyczny, t. LV (2005), str. 73-92). Autor po krytycznym rozbiorze wszystkich dotąd proponowanych etymologii i rekonstrukcji etymonu wyrazu wampir ~ upiór ~ wąpierz opowiada się za proponowanym już i wcześniej (aczkolwiek w nieco innej formie) pochodzeniem tureckim tego wyrazu, zaznaczając, że z rzadka tylko wspominana kwestia etymologii ostatecznie chińskiej nie ma wprawdzie większych szans na utrwalenie się w nauce, tym niemniej zupełnie nie do wykluczenia jest możliwość, iż sama idea wampiryzmu ostatecznie wywodzi się z kultury chińskiej, skąd przeniknęła do Słowian za pośrednictwem ludów tureckiej rodziny językowej. Miało to być związane z leczeniem chorób krwi za pomocą podawania chorym krwi bydła – skąd później rodziły się obawy, iż niektórzy zabijali ludzi, by pić ich krew.

Utopiec (lokalnie znany jako utopek, utoplec, utopnik) – zły i podstępny demon wodny z wierzeń słowiańskich, często utożsamiany z wodnikiem. Utopce rodziły się z dusz topielców i poronionych płodów. Podobnie jak wodniki zamieszkiwały wszelkie zbiorniki wodne (łącznie ze studniami i rowami przydrożnymi) i topiły kąpiących się oraz przechodzące przez rzekę zwierzęta. Odpowiadały także za wylewy rzek oraz zatapianie pół i łąk. Utopce przybierały postać wysokich, bardzo chudych ludzi o oślizgłej, zielonej skórze, z dużą głową i ciemnymi włosami. W czasie nowiu utopce wychodziły na brzeg. Często zwabiały wówczas do siebie ludzi, bawiąc się z nimi w zagadki. Osobę próbującą oszukiwać w zagadkach natychmiast topiły.

Na Śląsku, gdzie wiara w utopce była szczególnie rozpowszechniona, zostały one całkowicie utożsamione z wodnikami. Według wierzeń śląskich utopiec nie tylko topił ludzi, ale w zależności od kaprysu mógł też im pomagać, doradzać, a nawet się zaprzyjaźnić.

Wiara w utopce była na tyle mocno zakorzeniona, iż swój oddźwięk znalazła w folklorze chrześcijańskim. Utopce wywodzono wówczas od strąconych z nieba aniołów, pokutującej ludzkiej duszy lub dusz samobójców. Chrześcijaństwo ostatecznie zaczęło wręcz upowszechniać własne sposoby ochronne przed nimi – głoszono np. iż tonącemu dobrze jest na szyję zarzucić różaniec, co odstraszy utopca. W kronikach z XIV w. zapisano: Szczególną ostrożność przy wodzie zachowaj, by utopca w porę spostrzec. Pomylić się sposobu nie ma, bo brzydki on okrutnie i do ludzi nie podobien. Gdy więc mokrego stwora obaczysz, co głowę ma wielką zielonymi włosami zdobioną i odnóża jak patyki cienkie – uciekaj człeku, by śmierci w odmętach nie ponieść. Gdy zaś ostrożnym nie dość będziesz i wodnicy dasz się złapać, ciepnij jej różańcem w oczy, a bestię precz odgonisz. W folklorze istnieje także podanie, iż przed utopcami strzeże św. Jan Nepomucen. Jego kapliczki stawiane są w miejscowościach, gdzie strach przed utopcem był szczególnie silny. W szczególności dużo tego typu kapliczek istnieje na Śląsku. Najbardziej znanym utopkiem jest wodzisławski Zeflik, o którym powstało wiele przypowieści.

Wilkołak – w wielu mitologiach (m.in. słowiańskiej i germańskiej) i legendach człowiek, który potrafił się przekształcić w wilka. Był wtedy groźny dla innych ludzi i zwierząt domowych, gdyż atakował je w morderczym szale. Wierzono, że wilkołakiem można stać się za sprawą rzuconego uroku, po ukąszeniu przez innego wilkołaka.[1] Przeistoczenie w wilka było również możliwe dzięki natarciu się specjalną maścią.

Z najbardziej znanych mitów o wilkołakach warto przytoczyć:

Mit o Likaonie, niesławnym królu Arkadii, który to powątpiewając w moce bogów, postanowił poddać ich próbie i zaprosić ich na ucztę. Wraz ze swoimi starszymi synami zamordowali najmłodszego syna obdarli go ze skóry rozczłonkowali i ugotowali w kotle. Taką to upiorną potrawę Lykaon podał na uczcie zaproszonym bogom. Ci natychmiast wyczuli że to człowiek i odmówili jedzenia, wyjątkiem jest Demeter która rozkojarzona po stracie swojej córki zjadła kęs z łopatki. Wściekli bogowie postanowili ukarać Lykaona i Zeus zamienił go i jego synów w wilki. Chłopca zaś poskładali i wskrzesili, a w miejscu łopatki którą ugryzła Demeter wstawiono kawałek kości słoniowej, ponoć jego potomkowie do dziś mają takie właśnie znamię. Inna wersja tego mitu mówi że w wilki pozamieniał ich Dionizos, jedyny z bogów Olimpu który nie miał nic przeciwko kanibalizmowi. Zaś jego celem było ocalenie Lykaona i jego synów przed gniewem innych bogów. Od tamtej pory raz na dziesięć lat pasterze z Arkadii podczas dzikich orgii Dionizji niejako odtwarzali ten mit mordując dziecko i gotując z niego zupę. Wybrany mężczyzna miał zjeść ową zupę i przejść przez rzekę gdzie przez dziesięć lat miał żyć z wilkami, potem wolno mu było powrócić do ludzi. Rytuał ten miał na celu niejako załatwienia sobie bezpieczeństwa stad od wilczych ataków, wszak ich człowiek był wśród wilków i mógł je odciągać od ludzkich pastwisk. Zaś magiczną moc potrzebną do zmiany człowieka w wilka zapewniał fakt że czynił to sam Dionizos - spersonifikowany w zamordowanym dziecku. Wierzono bowiem że każde dziecko które zostanie żywcem obdarte ze skóry, rozczłonkowane i przyrządzone faktycznie staje się bogiem pijanego szału. To zaś odnosi się do mitu o dzieciństwie Dionizosa którego zazdrosna Hera kazała zamordować. Wysłała więc tytanów by dokonali dzieła, ci odarli go ze skóry, upiekli i zjedli. Szczęściem w porę pojawił się Zeus, spalił tytanów piorunem i z popiołów odtworzył Winnego Boga.

W szesnastym i siedemnastym stuleciu powszechnie wierzono, że człowiek mógł stać się wilkołakiem zawierając pakt z diabłem. Częste były procesy o wilkołactwo, bodaj najsłynniejszym z nich był proces niejakiego Gillesa Garniera, który w roku 1573 zamordował kilkoro dzieci w okolicach burgundzkiego miasta Dole. Schwytany na gorącym uczynku zeznał, że zawarł pakt z diabłem, który pokazał mu jak stać się wilkiem za pomocą magicznego pasa. Garnier po bardzo długich torturach został spalony na stosie 18 stycznia 1574 roku.

Ponoć ludzie którzy mają głębokie poczucie obowiązku dopełnienia jakiejś straszliwej zemsty, a nie posiadają dość siły godzą się dobrowolnie przyjąć klątwę. W głębokim lesie w kotle warzy magiczne zioła i wygłasza potężne inkantacje. Na końcu zaś narzuca na siebie skórę wilka i zostaje przeklęty. Łączy go z tą wilczą skórą magiczna więź, kiedy ją nałoży może zmienić się w wilka. Jednak w pełni odczuwa wszystko co się dzieje z tą skórą, cięcie jej nożem powoduje głębokie rany na plecach, zaś spalenie może wręcz zabić. Takich ludzi nazywano "Pasterzami wilków" gdyż mieli władzę nad tymi zwierzętami, mogli więc polować na ludzi całym stadem. Posiadali też dar wilczej mowy w której to wydawali rozkazy.

Również Herodot twierdził, iż wśród Neurów (których spotkał w V wieku p.n.e. w trakcie swej podróży w górę Bohu), według zwyczaju każdy raz do roku zamieniał się w wilka.

Niekiedy w wilki zmieniali się Berserkowie u Wikingów gdy upojeni morderczym szałem już zupełnie zatracali wszystko co ludzkie.

Wilkołactwo niekiedy jest postrzegane też jako forma opętania przez zwierzę. Można się jej nabawić na przykład pijąc wodę z kałuż w których odciśnięte są wilcze łapy, bądź będąc pogryzionym przez wilka. Taki motyw został dość przewrotnie wykorzystany w postaci Catwoman w filmie Batman. Ale też w filmie Wilk z Jackiem Nicholsonem.

Wilkołactwo jako likantropia figuruje zupełnie realnie w psychologii. Jest to głębokie przekonanie pacjenta że jest wilkiem lub dzikim zwierzęciem. I choć nie następuje przemiana fizyczna pacjent może wierzyć iż miała ona miejsce i stać się niebezpieczny dla postronnych.

Wiły, samowiły – południowosłowiański i ruski odpowiednik południc, mamun i rusałek. Na zachodniej Słowiańszczyźnie znane w zdegradowanej formie jako straszydła lub demon sprowadzający na ludzi obłęd[1].

Wiły wywodziły się z dusz zmarłych młodo dziewczyn[2]. Zamieszkiwały lasy, góry, a także rzeki i jeziora. Potrafiły dosiadać obłoków i przesuwać je spojrzeniem. Zazwyczaj zjawiały się w gromadach, mogły przybrać postać pięknych skrzydlatych dziewcząt o lekkich i niemal przezroczystych ciałach, nagich lub kuso odzianych, ale także koni, łabędzi, sokołów lub wilków. Czasami zmieniały się też w wiry powietrzne.

Wobec ludzi wiły były nader kapryśne. Zdarzało się, że pomagały młodym mężczyznom zawrzeć małżeństwo, ostrzegały przed gradobiciem, pomagały potrzebującym rolnikom czy przepowiadały przyszłość, rozgniewane potrafiły jednak same zniszczyć pola wywołując opady gradu, wichurę albo suszę. Bywało także, że wiły zatańcowywały na śmierć napotkanych mężczyzn, oślepiały ich lub doprowadzały do szaleństwa, sprowadzając na nich żądze niemożliwe do zaspokojenia.

Część badaczy uważa, że wiara w wiły jest wynikiem zapożyczenia przez bałkańskich Słowian greckiej wiary w nimfy[3].

Zmora zwana też marą (stąd powiedzenie sen mara, Bóg wiara) – w wierzeniach słowiańskich istota półdemoniczna, dusza człowieka żyjącego lub zmarłego, która nocą męczyła śpiących, wysysając z nich krew.

Według ludowych podań zmorami zostawały dusze grzesznych niewiast, dusze ludzi skrzywdzonych, zmarłych bez spowiedzi, potępionych. Zmorami często bywały siódme córki danego małżeństwa lub osoby, którym przy chrzcie przekręcono imię, ale "zmorowatość" dotykać też mogła osoby mające zrośnięte nad oczyma brwi lub różnokolorowe oczy. Istnieją wierzenia (m. in. w centralnej Polsce), że zmorą zostaje po śmierci np. osoba, przy której na łożu śmierci (wg innych wariantów w czasie chrztu), ktoś odmawiając Pozdrowienie Anielskie, przejęzyczył się i powiedział Zmoraś Mario zamiast Zdrowaś Mario.

Zmorę wyobrażano sobie jako wysoką kobietę o nienaturalnie długich nogach i przezroczystym ciele. Można ją było dostrzec przy świetle Księżyca, gdy jego promienie przechodziły przez ciało zmory. Podania przypisują jej zdolność do otwarcia każdego zamka. Umiała też zmieniać się w rozmaite zwierzęta: kota, kunę, żabę, mysz, a także w przedmioty martwe, jak słomka czy igła.

Zmora żywi się krwią. Sadowi się na piersiach śpiącej osoby, przyciska piersi kolanami i powoduje uderzenie krwi do głowy. W ten sposób pozbawia powoli tchu swoją ofiarę. Spija krew wypływającą nosem lub też nacina zębami żyłkę na skroni lub szyi i wysysa. Ofiara zmory traci siły i energię, które później odzyskuje w naturalny sposób. Mocno wygłodzona zmora potrafiła jednak zabić swoją ofiarę.

Syta zmora udaje się do stajni, gdzie wybiera konia, dosiada go na oklep i udaje się w szaleńczy galop, dbając, by zawsze być oświetloną promieniami księżyca. Długimi nogami opasuje rumaka, steruje nim, bijąc go w kark i po nozdrzach. Kiedy koń osłabnie, zawraca i zostawia wystraszone zwierzę na jego miejscu, w stajni. Niektóre zmory męczyły zwierzęta gospodarskie i sprowadzały na nie pomór.

Człowiek dręczony przez zmorę jęczy, poci się i rzuca się na łóżku. Jeśli zatem Słowianin budził się rankiem z uczuciem, że coś go całą noc gniotło w piersiach, często obwiniał za to właśnie zmorę. Mit ten ma zapewne swoje źródło w zjawisku paraliżu sennego.

Gdy osoba zaatakowana przez zmorę budziła się, ta natychmiast uciekała. By pomóc śpiącemu, którego dręczy zmora, należało zbliżyć się z butelką w prawej ręce, a lewą ręką zagarnąć od głowy śpiącego ku stopom, następnie zakryć ręką i zakorkować naczynie. Butelkę z pochwyconą zmorą należało utopić lub wrzucić w ogień. W wodzie długo słychać kwilenie podobne do kwilenia małego dziecka, w ogniu, gdy pęknie szkło słychać pisk oparzonej zmory, która wraz z dymem jako czarna pręga uchodzi kominem.

Skuteczną metodą ochrony przed zmorą była zmiana pozycji snu. Należało położyć się w łóżku odwrotnie, z głową w nogach łoża, bądź nie na wznak. Dodatkowo można było spać ze skrzyżowanymi nogami. Sposobem na zabezpieczenie stajni przed zmorą było przybicie nad drzwiami lub na drzwiach zabitej sroki.






Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Demony słowiańskie, Magia
DEMONY SŁOWIAN, MITOLOGIE ŚWIATA
Demony słowiańskie, Demonologia
SŁOWIAŃSKIE DEMONY, MITOLOGIE ŚWIATA
Leksykon mitologii slowianskiej Bogowie i demony
Słowiańskie bogi i boginie, smoki i demony
Krucjata na Słowian
niesamowita słowiańszczyzna2[1], Romantyzm
Zorian Dołęga Chodakowski, Etnografia Słowian
Jasz - Piorun - Jasień, sława słowianom
Mity Pomorza, Słowianie
Wczesnośredniowieczny strój słowiański w X- XIII wieku, Dokumenty(1)
Ostatni apel Slobodana Miloševića do Słowian
Pochodzenie Słowian jako mit polityczny
demony boją się prawdziwych uczniow Chrystusa
dramat słowiański
Kuchnia słowiańska
J Strzelczyk Z dziejów Słowiańszczyzny Połabskiej
MITOLOGIA SŁOWIAN, Dokumenty(2)

więcej podobnych podstron