CZY LUDZIE OD MAŁP POCHODZĄ 1871

CZY LUDZIE OD MAŁP POCHODZĄ

pochodzenie i rodowód rodzaju ludzkiego



Od niedawna nasze pisma czasowe — Tygodnik, Kłosy, Bluszcz — po­częły się zajmować teorją Darwina; i dalszemi wywodami z onćj poczynio- nemi. Dzieło Haeckela, powyżśj powołane, należy do najwięcćj naukowych wywodów rodu ludzkiego od małp. Aby ten rodowód, niekoniecznie zaszczytny, dokładnie czytelnikowi przedstawić; i z jego korzyścią ocenić, naprzód przy­wodzimy wierne streszczenie przerzeczonego utworu.

Darwin w swćm ważnćm dziele— powiada Haeckel— postanowił rozwią­zać pytanie:— jak powstały odmiany (species) w królestwach roślin i zwierząt? Pytanie to sprzęga się z ważniejszćm:— o powstaniu istot żyjących i człowie­ka. Na pierwsze, z tych dwóch ostatnich pytań, odpowiada rodzenie się sa- mobytne (generatio aequicoca) monad, co są drobnowidzowemi komórkami śluzowemi; które zupełnie podobne do komórek będących zaczątkiem roślin i zwierząt.— Haeckel przyznaje niedokładność spostrzeżeń co do tworzenia się monad: lecz wychodzenie onych, nie z jaja, uważa za prawdopodobne; a przechodzi do drugiego pytania:— o początku ludzkości? i, założywszy wy­wieść onę od małp, zwraca się do nauki Darwina „o początku odmian— origin of species

W rzeczy, twierdzi Haeckel, albo wszystkie rodzaje ptaków wynikły z przemiany stopniowćj a wiekowśj pierwotnej modły—typu—ptaka; i tak samo zrodził się człowiek z małp; co powstały z przemiany niższych ssących: albo też, oddzielne rodzaje roślin i zwierząt, poczęły się samobytnie: lecz to ostat­nie przypuszczenie wiąże się z tworzeniem nadprzyrodzonym; i przyjmując one, zrzekamy się objaśnienia najważniejszych tajemnic przyrody: gdy zaś dowie­

dziemy teorji Darwina, to zarazem udowodnimy pochodzenia człowieka od zwierząt.

Darwin naucza jako ogólne podobieństwo ustroju pomiędzy klassami i rodzajami, zwierząt i roślin, jest podobieństwem spad/rowem: gdyż odmiany podobne do siebie obłocznie, są podobne spadkom-, zatem, podobieństwo, jest tu rodowodem: i tak do odmiany kocich {feli.ua) odnosi on: lwów, tygrysów, lampartów, kotów domowych i dzikich; i, ich wszystkich, wywodzi od pierwo­tnych kotowych (felina}\ a powiada: że wszystkie rodzaje drapieżników— felina, canina, ursina, mmtelina,— jak tego dowodzi ustrój ich szczęk i nóg, należą do jednego rodzaju mięsożernych {carnivora). Przeto, wedle nauki Darwina, wszystkich mięsożernych wywodzimy od jednćj modły— typu— drapieżników; a również, gryzących, kopytkowych, inałpy.

Te wszystkie rodzaje ssących upodobiają się do siebie ssaniem; a różnią się od innych pacierzowców; i dlatego Haeckel przyjmuje z Darwinem, że wszyst­kie: ssące, ptaki; płazy i t. d.— pochodzą od najstarożytniejszego ssącego, ptaka, płaza;— których okazy nie doszły, do nas, w skamieniałościach. Otóż jeżeli nauka Darwina, o pochodzeniu od jednego pnia, prawdziwa: tedy zwie­rzęta i rośliny, należące do jednej klassy— jak pacierzowe (vertebrata), mię­czaki (mollusca) i t. d.— poszły od jednego praojca: t. j. że wpływy fizyczne i chemiczne spośrodkowały powstanie rodzaj i odmian {species).

Wedle Darwina siła spadkowa, odpowiadająca płodzeniu; i usposabiają­ca, odpowiadająca karmieniu się, tworzy wszystkie istoty królestwa zwierząt i roślin: obie zaś te siły zależą od praw fizycznych i chemicznych. Zmiany ja­kie wywołują płodzenie się i karmienie, przy różnolicych uw-zględnieniach ze­wnętrznych, są wyłącznym wzrusznikiem ustrojności i przeobrażeń. Pierwsze miejsce, między tćmi uwzględnieniami, bierze zmiana położenia wśród innych zwierząt i roślin; co Darwin nazywa walką o życie— struggle for life. Takich samych zmian, jakie robi ogrodnik i rolnik, domierza i przyrodzenie: jedni i drugie opierają się na spadkowości i zmienności; a w tem cała różnica: że tam działa wola człowieka; zaś, w przyrodzeniu walka o życie: pierwsza spo- środkowywa nagle zmiany wielkie; druga, zwolna i stopniowo: ztąd, zmiany dokonane przez człowieka, wkrótce znikają; zaś, wywołane walką o życie, są stałe.

Podobieństwo do siebie okazów i rozwój paleontologiczny przyrządów zmusza nas, odmiany zwierząt i roślin, poczytywać za potomków jednej, czy mnogich form pierwotnych; które powstały przez rodzenie się samobytne: że zaś człowiek, anatomicznie i fizjologicznie, należy do pacierzowych ssących: to on, od nich, musi wywodzić swój początek. Aby się o tćm przekonać, pisze Haeckel, zastanówmy się nad postacią i ustrojem wewnętrznym; nad rozwojem płodu ludzkiego i innych ssących. Pod tćmi wszystkiemi uwzglę­dnieniami człowiek najbliżćj stoi małp wązkonosych lądu starego; i to bliżej jak małpy względem pozostałych ssących: a ztąd wniosek:— że praojcem człowieka jest goryl czy szympans. Za tćm przemawia anatomja porównawcza: zaś dotykalnie udowadnia rozwój płodu Cembrologid). Jajo ludzkie, jak

wszystkich ssących, składa się: z jądra, cieczy komórkowej i otoczki. Jajo, przez rozpołowianie, zamienia się w komórki przewężne; i tak powstaje płód; który, do pewnego stopnia rozwoju, jest jednakim u wszystkich ssących; do- piéro później poczynają się, w zai odku, zmiany odpowiednie rodom i odmia­nom; dopićro, w dalszym rozwoju, płód człowieczy odróżnia się od małpiego i od płodu innych zwierząt; co większa, rozwój płodu ludzkiego, w swych okresach—odpowiada płodom coraz i coraz wyższych pacierzowców.

Świadectwo wyczerpnięte ze skamieniałości, co do powstania pacierzow­ców na ziemi, wcale nie dostateczne. Naprzód tu znajdujemy ryby; potém, ziemnowodnych— bo te się z ryb poczęły; dopiéro w młodszych pokładach znajdujemy skamieniałych: gadów, ptaków i ssących niższych— jak skoczki. Ssące łożyskowe (placen/alia) znajdujemy ino w okresie trzecim rozwoju ziemi— formacja kredowa i oceniczna: co dowodzi postępowego powstawania pacierzowców, powstawania poczynającego się od ryb, a kończącego się na człowieku; i to w ciągu nie tysięcy, a miljonów lat.

Otóż, mówi Haeckel, oparci na świadectwie embrologji, paleontologji, anatomji porównaczćj i jeografji wskazującćj siedziby rozlicznych zwierząt, możemy wyprowadzać człowieka od niższych pacierzowców; i trza tylko znaleźć miejsce jakie człowiek zajmuje w rodowodzie zwierząt.

Pięć klass zwierząt (vertébrala,' mol lusca, articúlala, echinodermata. el radíala) poczęły się od monady, od ustroju najprostszego, przez zrodzenie się samobytne: gdyż prawdopodobnie, modły pierwotne tych pięciu klass, po­wstały z monady: cobądź najważniejsza dla nas klassa pacierzowców — sadyba człowieka. Ona rozpada się na działy: leplocordta, monorh/na, pteces, dipneusta, amp/iib/a, reptilia, aven el mummalia.

Uział pierwszy składa sam jeden amphioxns lanceolalun, żyjący w Bałty­ku i morzu Śródziemnćm. Istota ta nie ma ni głowy, ni mózgu, ani serca krew krąży sprężystością naczyń; zaś upodabia się do płaskiego podłużnego listka na dwa cale długiego. Posiada on rdzeń i pacierz chrząstkowy. 1 za­rodek ludzki ma w początku ino rdzeń: a dopiéro potém wyrabia się mózg i czaszka: słowem, żyjątko to, jest takićm jak zarodek początkowy wszystkich pacierzowców: tedy trwa ich okaz pierwotny.

Dział jedno-nozdrzowych (monorhina), których przedstawcą minóg (pelro- myzautes) różni się rd ryb: jedną nozdrzą, śladem labiryntu i brakiem nerwu współczulnego: owóż, ci jednonozdrzowi, ją przysionkiem do ryb; i onych rodzicem

Dział ryb składa się z trzech poddziałów, z których pierwszy, chrząstko­wych. powstał bezpośrednio z jednonozdrzych.

Dział czwarty (dipneusta) jest ogniwem lączącćm ryby z ziemnowodnémi; posiada dychawki i płuca; żyje na lądzie, to znów w wodzie; a składa się z istot przebywających nad Amazonką i Nilem.

Dział ziemnowodnych liczy trzy poddziały; z których najwyższy— żabi— ma w swćj młodości, postać dwóch pierwszych: zrazu jest dychawcem; potém

kijanką; a nareszcie staje się żabą. Przeto, ziemnowodne, pochodzą od dipneu- stów; lub od ryb, za onych pośrednictwem.

Płazy, ptaki i ssące wiecéj do siebie zbliżone: bowiem nigdy nie mają dychawek; nadto, do wyjścia z jaja, są okryte błoną amionową; i z tego wnosi Haeckel jako, te trzy działy, rozrodziły się z jednéj gałęzi ziemnowodnych.

Płazy (rept/lia) krwią zimną upodobiają się do ziemnowodnych: przeci­wnie, postacią i zwyczajami, wielce się różnią od ptaków.

Ptaki powstały z żółwi: gdyż, pomimo wzmiankowanéj różnicy, potom­stwo, jednych i drugich, z jaj się wylęga.

Dział ósmy, ssących, ma krew ciepłą by ptaki, serce rozpołowione, mózg wyżćj rozwinięty i wyższe władze ducha: pomimo to, Ilaeckel, wywodzi ssących nie od ptaków; a od ziemnowodnych.

Człowiek należy do działu ssących; i musiał powstać, z nich, przez sto­pniowy rozwój i zmiany.

Dział ssących rozpada się na trzy poddziały różniąc się, od siebie, skła­dem anatomicznym i rozwojem płodu. Z nich ornitkodelpkia zdają się być rodzicami dwóch wyższych podziałów— didelphia i monodelpkia. Do pierwsze­go poddziału należy dziobak (ornithorhynchus paradoxus) i echidna hystrix żyjące w Nowćj-Hollandji. Są to jedyni przedstawcy tych ssących osobliwych, którzy byli praojcami dwóch poddziałów wyższych; a których jednakże nie zna­leziono w wykopaliskach: cobądź one, w prostéj linji, pochodzą od ziemnowo­dnych; i są żyjącym obrazem przodków człowieka.

Poddział drugi Cdidelphia) jest ogniwem łączacćin pierwszy poddział z trzecim i zamieszkuje Nową-Hollandję. Skład anatomiczny i rozwój płodu stawia te zwierzęta wyżćj od dziobaka; tedy są stopniem przejściowym, od ornithodelpkia, do monodelpkia: jakoż, skamieniałości onych, leżą w głębszych słojach ziemi.

Ten ostatni poddział (monodelphia) szczepią, wedle postaci łożyska: na rozrzucono-łożyskowych (.vporsiplacen/a/iay. na pasowołyżyskowych (sonopla- centalia) i kręgołożyskowych (discop/acentalia). Rozrzucouołożyskowe rozdzie­lają: na uiepełnozębnych (edentala)\ na kopytkowych (ungulala) i wielorybich {(•elacea). Do pierwszych odnoszą: leniwca, mrówkojada, pancernika; z zaginio nych zaś, miladona, makroternium... Kopytkowe dzielą na: so/idungu/a, ni- minantia i pachydermata. Zwierzęta tu należące — koń, wół, słoń — wielce różnią się od siebie: lecz jeżeli one porównamy z przodkami zaginiouemi, wtedy odszukamy ogniwo łączne: przeto, wszystkie kopytkowe, wyrosły z jednego pnia.

Wielorybniki— delfiny, wieloryby i krowy morskie (mana/m) nie dawno zaginione— pomimo powierzchownego podobieństwa do ryb, są ssącemi pocho- dzącemi od kopytkowych; których zmieniło życie na pomorzach: albowiem ło­żysko onych jednakie; i nie mają błony doczesnej (membrana decidua').

Pasołożyskowe zawierają w sobie drapieżników lądowych (carnivora)— psy, niedźwiedzie...;— i morskich (pinnipedia)— jak koty morskie, morsy: takie zmienienie postaci powstało przez życie, drapieżników, nad wodami.

Nareszcie kręgołożyskowe składają się: z małp, małpozwierzy, nietoperzy i gryzących. Tu tćź odnosi się człowiek: gdyż, jego łożysko, takie jak małp; że zaś, m. decidua tych zwierząt, znajduje się i upasołożyskowych: przeto, discoplacenfalia, od nich pochodzą.

Kręgołożyskowe rozpadają się na: rodentia (myszy, wiewiórki, zające); na insectiwra (krety, jeże); na ckiroptera (nietoperze); ąnadrumana (małpozwierze i małpy); i bimana (człowiek). Haeckel zmienia ten podział. Małpozwierze oddziela od małp; do których dodaje człowieka; i mówi: że skład ciała, praw­dziwych małp, więcćj podobny do ciała ludzkiego; niż do składu małpozwierzy: przeto, człowiek, od małp pochodzi. Aby tego dowieść, bliżćj zastanawia się nad małpami; i wylicza onych odmiany:— arelopithei, plalirhinae i catarkinne. Druga odmiana— małpy płaskonose— żyje w Ameryce; zaś trzecia— calarhinae w Azji i Afryce. Na czele tych ostatnich stoją bezogonowe: — satirus, pongo- troglotides i pongo-gorilla. Małpy nowego i starego świata, podobne do siebie;— mają paznokcie nie zaś pazury; alić różnią się budową szczęk i nosa: wrzeczy, małpy starego świata, mają nos wązki, podobny do ludzkiego; zaś, u amerykań­skich, nozdrza stoją z pola z szeroką przegródką. Pierwsze mają tyle i takich zębów jak u człowieka (32); zaś, amerykańskie, trzydzieści sześć: przeto, te ostatnie, różnią się od małp starego lądu. Ponieważ skład anatomicz­ny, małp bezogonowych, podobny do człowieczego; to autor powiada: że czło- wifek zrodził się z małp bezogonowych wązkonosych; których prototyp dawno wymarł— choć i nie znaleziono onego w skamieniałościach.

Jak pomiędzy małpami dzisiejszemi; tak i pomiędzy innymi pacierzowcami, mało znajduje się potomków niezmienionych tych pacierzowców, co są pradzia­dami człowieka. Wprawdzie nie ma ich w wykopaliskach: jednak, z wszelkićm podobieństwem do prawdy, możemy przedstawić przodków rodzaju ludzkiego: słowem, człowiek pierwotny, był murzynem papuasem, choć i niższćj odeń budowy; począł się zaś z ustroju, wynikłego przez generatio aequivoc(i, podo­bnego do dzisiejszych prolomoeba.

Teraz, oświadcza Haeckel, musimy dowieść pochodzenia rodzaju ludzkie, go od jednego pnia: ale tu wywody nasze będą niepewne: gdyż dowody— za­czerpnięte z anatomji porównawczćj, z etnografji, z językoznawstwa porówna­wczego i z archeologji,— często sprzeczne z sobą; i dlatego, hipoteza nasza nie może być silnie popartą. Językoznawstwo narzeczy indokaukaskich dowo­dzi powstania, języków pierwobytnych, już po utworzeniu się oddzielnych narodów, ztąd okazuje się, wnioskuje autor, że albo pierwotni ludzie nie mieli mowy ludzkićj; lub że ludzkość poczęła się nie od jednój pary.

Wedle Blumenbacha rodzaj ludzki (homo .sapiens), rozpada się na pięć odmian («peries); a mianowicie: na odmianę kaukazką (homo aibm), mon­golską (//. lnteus)\ amerykańską (k. ritius); malajską (h. /mrus) i na afrykań­ską odmianę (A. niger). Przyrodozuawcy angielscy—opierając się nie ino na barwie skóry i na włosach, lecz i na postaci czaszki,— przydali jeszcze trzy odmiany: t. j. oddzielili hottentowów od odmiany afrykańskiej; zaś, nowohol- landów i papuasów, od malajskićj. Czaszka ludzka przedstawia trzy odmiany

główne: głowy długie (dolickocepkalt)\ średnie (mcsocephali) i głowy krótkie (brachyeephafi): alić, pomiędzy temi modłami, są postacie przechodne; i ztądto rassy ludzkie, uważać potrzeba tylko za odmiany jednego typu wymarłego— homo primogenius. Gdy eskimosów przyjmiemy za odmianę oddzielną, wtedy będziemy mieli odmian dziesięć: z których cztćry pilśniowłose; sześć zaś, pro- stowłosycb.

Odmianą pierwszą jest człowiek pierwotny, co począł się w Azji połu­dniowej z małp ludziopodobnych (satirus). Najbliższym potomkiem, tego czło­wieka, są odmiany pilśniowłose; z nich zaś, papuasi. Człowiek pierwotny był śniady, albo czarny; długogłowy; z zębami naprzód podanemi, z rękami dłu- giemi; z nogami długiemi i bez ikier a zgiętemi w kolanach; kosmaty i pochyły.

Z odmian co poczęły się od tego człowieka, w pierwotnej walce o życie, tworzą się dwa główne konary— pilśniowłosych i prostowłosych. Pierwszy, z tych konarów, dostał się do Afryki zachodniej i do Nowćj-Gwinei; zaś prosto, włosi zaludnili Azję i Australję.

fapuasowie (homo papua), są drugą odmianą rodzaju ludzkiego. Mają głowę podłużną, zęby naprzód podane, ciemnośniadzi lub czarni. Zamieszkują Nową-Gwineę i Nową-Brytanję.

Iłottentoci są trzecią odmianą. I)o nich policzą autor wszystkie plemiona zaludniające Afrykę południową. Oni są odmianą przechodnią od papuasów do murzynów.

Murzyni prawdziwi {homo afer), mają czaszkę najdłuższą; z włosem, jak poprzednie odmiany, spilśnionym; czarni lub czarnośniadzi.

Nowo-holtenderska (h. alfurus), rozpoczyna prostowłosych. Odmiana ta zamieszkuje Australję, wyspy molluckie i filipińskie. U nich czaszka długa; zęby pochyłe, skóra czarna, lub czarnośniada: owóż, odmiana ta, różni się od poprzednich włosami nieśpilśnionemi.

Odmiana maiajska (homo polynesim), składa się z rassy malajskićj Blu- menbacha, za wyjęciem hottentotów i papuasów. Ona zamieszkuje wyspy Au- stralji; nadto: Nową-Zelandję i Otaitę. Skóra ich śniada, czaszka nie tak po­dłużna; i są przejściem do odmiany mongolskićj.

Narody podbiegunowe obu biegunów (/>■ ardicus) — jak eskimosi — po­wstały z malejczyków, czy mongołów, przez zamieszkanie onych przy biegunach (!) Do pierwszych podobni czaszką podłużną; zaś, do mongołów, barwą skóry i włosami nieśpilśnionemi.

Odmiana mongolska zawiera w sobie: mongołów azjatyckich, laplandczy- ków, finów i węgrów. Głowa krótka, skóra buro-żółta; poszycie głowy włosiste; lecz obrzadłe. Powstali oni z odmiany malajskićj.

Odmiana amerykańska (h. umericanus). Tu należą miedzioskórni indjanie. Oni nie powstali z małp amerykańskich; a dostali się z lądu starego i pochodzą od mongołów: bowiem, czaszka ich, prawie krótka. Być może są to mieszańcy mongol sko-malajscy.

Odmianę dziesiątą, stanowi człowiek biały, (homo caucmius). On piękność swą zawdzięcza podniebiu Europy i dogodności onćj położenia. Począł się w Azji z malajczyków.

Europejczycy, wróży nakoniec Haeckel, sposobni do mieszkania na całśj ziemi, już prawie pochłonęli utćry pierwsze odmiany; a niezawodnie i pozostałe pochłoną. Przeto, w tej walce o życie, naucza autor, siła jest prawem; i ta po­zorna niesprawiedliwość wydaje świat najsilniejszym z ludzi: owo ostatecznym wynikiem, z tej walki o życie, będzie zbliżenie się do doskonałości i uznanie oso­bistości ludzkiej wśród władztw rozumu.

Naprzód oceńmy w szczegółach ten rodowód człowieczeństwa:

Histologowie dzisiejsi—jak A. Kólliker professor anatomji w Wiirzburgu— nie przyjmują rodzenia się samobytnego; owszem są zdania: że, wszelka istota, poczyna się z jaja; które, na pewnym stopniu swego rozwoju, składa się: z jądra z zawartości i otoczki: tymczasem żyjątka równoważne z jajem— jak prologe- nes, campyrella— otoczki nie posiadają; przeto i niemożna monad przyjąć za praojców wszystkich istot żyjących. Wrzeczy rhisopody, jak to okazał Dujanlin, składają się z jednorodnej masy kurczliwćj. Co większa żyjątka wód słod­kich — wedle dowodów KGllikera i M. Schultze, nie posiadają ni jądra ni otoczki; nie są tedy równoważne z jajem. Istoty wielokomórkowe— gąbki rzecz­ne (spongilia) i morskie (spongia^),— które to się z sobą sprzęgają, to oddzie­lają od siebie— wedle Lieberkiihna i Koellikera, otoczki nie mają. Wymoczki (iinfusoria), też muszą z jaja wylęgać się: gdyż, wewnątrz dorosłego wymoczka, znajdują się mniejsze dcń podobne; które już w sobie zawierają nowe pokole­nia; a wychodzą na świat przez rozstąpienie się żywota rodzącego żyjątko: przeto, i w tych monadach, trza przyjąć jajo za źródło nowćj istoty. Wprawdzie poli­py mnożą się nie tylko z jaja; lecz, i przez oderwanie: ponieważ Opatrzność, pierwszych mieszkańców globu, chciała utrwalić i zabezpieczyć pzeciw burzom owoczesnym rzucającym wodami oceanów.

Czy można przyjąć, że jajo małpy, takie same jak jajo człowieka: gdy z pierwszego rodzi się istota niema, nieświadoma, nieposiadająca umysłu i ro­zwoju dziejowego?! Zaprawdę! w jaju zwierza jest już przyszłe zwierzę; zaś w jaju człeczćm, cały przyszły człowiek ze wszystkićmi uwzględnieniami swśj osobistości: albowiem, każdy z nas, takim się rodzi jakim ma być, t. i. odpowiedni/ potrzebom rozwoju swego narodu. Napoleon urodził się Napoleo­nem; Alexander W., Alexandrem: nie zaś został nim po urodzeniu. Dlaczego, pierwszy z tych mężów, przyszedł właśnie w tym czasie kiedy wyniki rewolucji francuzkiśj. należało r: zsiać po Europie; zaś Alexander W., kiedy trza było— pospólność grecką— sparać z rodowością Wschodu; aby sprawić niwę pod przy­szłą siejbę państwa rzymskiego? Oto dlatego że ludzi rodzi, nie ojciec i matka; a ludzkość i narodowość: przeto, ludzie, rodzą się odpowiedni dobie rozwoju- Czemu, w całym ciągu uspołecznienia średniowiecznego, nie ozwał się ani jeden głos za równouprawnieniem kobiet? Dlaczego, ino w Rzymie imperatorów i w naszych czasach, zjawiły się niewiasty równouprawniające się: bowiem, jak Rzym osobników, tak i wiek XIX, ma popchnąć ludzkość na nowe tory. Otóż,

i Agryppiny i niewiasty w rodzaju p. Itoyer. są też córkami nie swych rodzi­ców; a swego ducha czasu; co się rozpada na czynniki— ludzkość i narolowość. Czy i o małpach wyrzec to można? czy i one są dzieckiem zwierzęcości i mał­piarstwa?1 Bo czy koral podobny do małpy; czy zwierzęcość nie znosi małpiar­stwa?.' Ztądto u zwierząt wytresowanie z rodziców na płód przechodzi—czysta krew; co nie ma miejsca u ludzi;—arystokracja wyradza się; dzieci genjuszów są niedołęgami: jakoż jeszcze Kajus Marjusz, patrząc na panów Rzymu, wyrzekł: iż nie spadkują się zdolności i cnoty. Nie już stany a narodowości wyradzają się. Jak więc. z małpy, wywieść Hegla lub Cieszkowskiego! T czy przed monodami nie ma już życia w roślinach i kryształach?!— Haeckel powiada: że wywodząc ustroje wyższe od najprostszych monad— objaśniamy tajemni­cę tworzenia: ale kto nam powie jak się poczęła pierwsza monada; pierwsza komórka roślinna i pierwszy kryształ?! Tedy, przyjęcie monad za źródło zwierząt, jest ino obejściem tajemnicy tworzenia; nie zaś or.ej odsłonieniem: iście! czy nie tak trudno pojąć utworzenie się pierwszego człowieka; jak pierw­szej monady: bo czy fizyko-chemik onę utworzy!... W pierwotnych komórkach średnica długa od, 04 do 0,08 mil: zaś jednokomórkowe gregariny szerokie na półtora mili- niektóre wymoczki posiadają włókna; nie ma zaś onych w pier- wotuej komórce. Nie zawsze też ona kulista. W żółku szczupaka i gadus fota komórki rurkowate. Jądra, w jajach ryb, mają otwory; czego nie znajdujemy w istotach jedno komórkowych. U ryb i gadów komórki kostne większe od ta­kich komórek u człowieka. Ciałka krwi koliste u ludzi, są owalne u lamy i wielbłąda. To nie dozwala brać istoty jedno-komórkowe za praojców ludzi; i nie moina ich uważać za wyrób przeobrażeń. Cóż że kości rąk małpy po­dobne do kości ręki naszćj: gdy mięsuie, mianowicie palucha, różne. I wszy­stkie mięśnie odmienne: ztąd małpa jest istotą łażącą; zaś człowiek, chodzącą. Czyż podobieństwo samego kośćc.\ wystarcza do rodowodu! U nas trzewia takie jak u mięsożernych: czyż dlatego praojcem naszym wilk!.. Lubienie her­baty i kawy, przez małpy i ludzi, służy Darwinowi do jego rodowodu. Muchy, wraz z nami, lubią cukier: i czy dl.itego prowadzić człowieka do much!?

Zęby trzonowe w odwrotnym porządku wyrastają u ludzi i u małp; też podstawa czaszki: ztąd kąt \Virchow’a u człowieka, począwszy od urodzenia, stopniowo zmniejsza się; przeciwnie u m\ł,ty powiększa się aż do zupełnego zniknięcia. Zwoje mózgowe ludzkie podobne do małpich: lecz to upodobianie poczyna się u małp od średniego zrazu mózgu i kończy się na przednim: u ludzi zaś rozwój idzie z przedniego na średni; nadto mózg ludzki zewnętrznie brany, tembardziej różni się od małpiego, im mniej rozwinięty; cze nwięcćj mózg ludzki zatrzymań w rozwoju; tembardziej różni się od mózgu małp: otóż czło­wiek nie zrodził się z małpy. Cowiększa, plemię białe nie powstało z plemion niższych; albowiem wszystkie czaszki z wieku niewygładzonego kamienia po­chodzące, dotąd wykopane, należą do celtów. Cóż dziwnego, że ludzie i zwierzęta podlegają jednym chorobom! Otoczeni uwzględnieniami bytu ziemskiego, mu­simy mieć tkanki histologicznie podobne.

ndanie Darwina:— że podobieństwo jest rodowodem; że wszyscy mięso­żerni, ponieważ podobni do siebie, poczęli się z jednego prototypu— również mylne. Kto zaprzeczy podobieństwa, nie już powierzchownego, lecz i ducho­wego, pomiędzy nietoperzem, sową i ćmą; pomiędzy długoszyim plesiosaurus dolichterius, a czaplą; pomiędzy grabarzem owadem i hieną; pomiędzy je- Jonkiem owadem, a jeleniem; pomiędzy lwem i orłem?! Już dawno wieszcz śpiewał:

W lwie po puszczy krążącym, a w orle, pod chmury;

Kto w obadwóch nie uzna jednakićj natury?!

Oba, królując w państwach zdobytych zwycięztwem,

To tylko pożerają co zdobyli męztwem.

Groźni dla silnych, dla słabych wspaniali;

Gardzą nędzną ofiarą którą pokonali.

Opatrzność, wszystkich drapieżników, uczyniła podobnemi we wszystkich klassach: drapieżne zwierzęta podobne do ptaków, płazów i ryb drapieżnych; przeżuwające podobne do ziarnojadów... Słowem Opatrzność, jedne typy cha­rakterów, przeprowadza przez wszystkie ktassy; tworząc onych przedstawców odpowiedni.) do miejsca, czasu i stanu ziemi. Otóż, w tem dziele Opatrzności, zawsze i wszędzie jednaka doskonałość; i dziwić się potrzeba wyrażeniu.— „coraz to doskonalsze istoty“. Czyż koral, co się oparł szalonej powodzi zale­wającej ziemię pierwotną, nie jest równie doskonałćm stworzeniem, jak człowiek znoszący wszystkie podniebia; i czy w doskonałości nie jest mu równym polip i muszla drobnowidzowa, co żyją i budują skorupę globu i pod biegunami i pod równikiem?!

Opatrzny Budownik świata nie tylko powtarza się w następstwie czasów; tworząc—po licznych wieków upływie—nosorożców, pancerników, skoczków— na obraz i podobieństwo nosorożca owada, krokodyla, żółwia i szarańczy: lecz, i w każdej chwili czasu, stawia nam przed oczy cale gruppy swej naśladującej się twórczości, ztądto, mamy małpy podobne do wiewiórek, do psów, do nieroga­cizny; ztąd znowu, w ludzkości samćj, napotykamy typy zwierzęce. Czy nie ma osobników podobnych: do lisów, wilków, wołów, słoni..; ba! nawet do małp, i to podobnych cieleśnie i duchowo?!

W pokoleniu kaukaskiem, nawet w Europie, znajdziemy osobników podo­bnych do mongołów, do malajczyków: choć ani kropla krwi mongolskićj i ma- lajskićj, nie płynie w ich żyłach. Dlatego, po zrodzeniu się wszystkich pokoleń ludzkich; tembardzićj dziś po onych skrzyżowaniu się—nie sposób, wedle ciała, rozdzielić lulzkości na rassy. Tu strona duchowa—dzieje, uspołecznienie...— możeby lepićj posłużyła za słupy graniczne. I czy obyczai i instynktów zwierząt nie należałoby wziąć na uwagę przy rozklassyfikowaniu fauny?

Cobądź jak w człowieczeństwie, przez narodowości i przez mężów osobi­stych, myśl dziejowa—prawa przyrodzenia ludzkiego—objawiają się we wszelki sposób i wszechstronnie, a to następczo i współcześnie; tak i w królestwie zwie­

rząt—przez klassy, rodzaje i odmiany—powtarza się jedna mysi Utwórcj/, wcie­lająca się odpowiednio formacji ziemi—jćj stygnięciu.

Wyczytawszy taką myśl Biulowuika .światów czy nie słusznićj byłoby: wszystkich lwów—tak ludzi, jak nie ludzi; wszystkich lisów, wilków.., wywieść od pierwotnćj modły lwa, lisa, wilka;., modły co tkwi w myślę Boga: niż wszystkich ludzi—choć są mihrohosmem wszechstworzenia—zawsze wywodzić od obmierzłego satyra^! Czemu w rodowodzie rodzaju ludzkiego, nie zwrócono uwagi na stronę duchową; czemu potomków Prometeusza, co wnieśli na ziemię światło niebiańskie, nie uczyniono już potomkami rozsądnych i poważnych słoui?! Czy to nie ironja—potomków bogów i pól-bogów, obraz Ojca przedwie­cznego; ludzkość —co omówiła prawa wszechświata; prawa ducha ludzkiego; prawa rozwoju dziejowego—czynić dzieckiem małp uajobmierzlejszych ze zwie­rząt?! Już Plinjusz przyrodoznawca wyrzekł—źe człowiek więcćj może od bogów, bo może odjąć sobie życie; i jeżeli to prawda iż skorpion, dojęty męką żarzewia, ginie by Kato Utycki lub lieyten: to czemuż, materjaliści dzisiejsi, nie uczynią skorpiona swym praojcem? Byłaby to jednostronność; lecz wyższa od jednostronności małpomanów: gdyż oparta na duchowćm; nie zaś na cielesnćm podobieństwie.

Darwin—walką o życie, zmianą w rozmnażaniu się i karmieniu—objaśnia powstanie odmian: a czemuż niektóre okazy fauny znajdujemy wszędzie jedna- kowemi? czemu niedźwiedź biały nie został ziemnowodnśm zwierzęciem? czemu eskimos, żyjący przy biegunie, nie przyjął na się modły ludzi północnych— białoskórych, płowowłosych i niebiesko okich; czemu parjowie, opisani w Rama- jana, do dziś dnia są tacy sami?—„Bo na te zmiany, powiada Haeckel, potrzeba miljonów lat".—A dlaczegóż, rassa amerykańska, prawie znikła wciągu czterech wielsów. dlaczego, wymoczki i korale, dziś takie same jak były przed wynu­rzeniem się lądów?! Tedy przyjąć należy że, ubytek warunków potrzebnych do istnienia, śmierć zadaje bez zmienienia stworzeń. Wszak i te olbrzymy, z klassy płazów i ssących, nie dlatego zginęły, że uległy w walce o życie; że dawszy początek istotom nowemu położeniu rzeczy odpowiedniejszym, stały się niepotrzebnemi: lecz iż ziemia ostygła: gdyż, jeżeliby tak było jak sądzą Darwi­niści, to pocoby Opatrzność — wywiódłszy wyższe ustroje z najprostszych— z owych monad, polipów, mięczaków; słowem z tych budowników pokładów kre­dowych—pocoby, powtarzam, zachowała one aż do dni naszych; gdy, w walce

o życie, zginęły: mamuty, mastodonowie, mylodony..; i ten ptak skała, którego średni palec był długi na pół łokcia: krok zaś, na pięć łokci szeroki. Tych olbrzymów zabiło oziębienie klimatu. Wybór przyrodzouy, wynik walki o życie, jest też urojeniem. Uszczuplenie uwzględnień bytu, zrazu znikczemnia, a w koń­cu gubi zwierzęta. Nie zawsze dzieci podobne do ro Iziców. Częściej giną mocni zuchwali; niż słabi, chytrzy. Przy licznym pomiocie urodzeni, na końcu są zawsze słabi. Drapieżnicy, gdy nie podołają pojedynkiem, robią obławy... Bez ręki mądrśj człowieka nie ma wyboru przyrodzonego. Nie wystarczył on dla Wallac’a: i aby z małpy wyprowadzić człowieka, uciekł się do wdania siły

nadprzyrodzonej: bo czyż Darwiniści zdołali, z małpy ludziopodobnej, wywołać człowieka?!

I rozwój płodu nie dowodzi pochodzenia człowieka od satyra. Zarodek, wszystkich pacierzowców, ma od razu zaczątek rdzenia i mózgu. Cóż zresztą dzi­wnego, że uczeni z bójną wyobraźnią, w rzeczy nieoznaczonej: poczynającej się rozwijać—to widzą co widzieć pragną!

Skamieniałości nie podtrzymują tego rodowodu od małp. W pokładach ziemi znajdujemy istoty odpowiednie owoczesnemu urobieniu globu; nie zaś coraz doskonalsze: dlatego to, u ryb pierwotnych, ciało onych przedłuża się w górnej płetwie: ponieważ silnego steru wymagały burze wód przedpotopowych. Jeżeli faunę i florę, znajdowaną w konglomeracie czerwonym, porównamy z fauną i florą, pokładu permskiego: to pierwsze są takie jak dzisiejsze podzwrotnikowe; zaś drugie już są właściwe ich obecnym siedliskom i klimatom. Fauna najda­wniejszych pokładów stworzona do wody; i tak urobiona że, dla niej, obojętną rzeczą otoczenie: wrzeczy żyć może w błocie i w powietrzu przepełnionem ga­zem węglowym; i jeżeli te istoty zostaną rozerwane, połamane, to nie giną; lecz, prze« to, rozmnażają: tedy nie chodziło tu o doskonałość bezwzględną; zaś,

o doskonałość odpowiednią ukształtowaniu ziemi; ztądto, już w formacji juraso- wćj, znachodzimy ichliosaura (rybojaszczura) co dzieci żywo rodził. I człowiek powstał, skoro się mógł utrzymać; jakoż był współczesnym pokładom torfowym. Pasożytne robaki, pająki i owady, są właściwe dla pewnych ssących i w nich tylko żyją. Czyż więc, te pasożyty, mogły powstać przed swćwi zwierzęty!? Otóż nie widać tego stopniowego powstawania istot nibyto doskonalszych, z two­rów mnićj doskonałych; którym, Darwiniści, każą ginąć w walce o życie. Z tego to powodu—ni ogrom, ni potworność,—nie są nieodzowną przypadłością stworzeń przedpotopowych: nie były one większe od wieloryba; a straszniejsze od krokodyla. Zresztą gorąco ziemi dopomagało wzrostowi i sile tak potrze­bnej w przypuszczalnej walce o życie; przypuszczalnej powtarzam: bo—ani ten rozrost olbrzymi; ani ta straszna siła—nie ocaliły ich. Że oziębienie ziemi zgu­biło tych olbrzymów, dlatego właśnie w trzeciej formacji znajdujemy tylko okazy zwierząt obecnie żyjących; zwierząt li stworzonych dla pewnej okolicy ziemi.

Haeckel, mówiąc o zonoplacentalia, policzą do nich drapieżników lądo­wych i morskich (carnivora et. pinnipedia); i twierdzi że, lądowi, zmienili się w morskich, z powodu przebywania nad wodami. A czemu niedźwiedź biały nie uległ tćj przemianie; i dlaczego ptaki brodzące podobne do owych pinnipe- dów?! Czy i tu wspólny przodek! I z jakiego powodu, ludzie żyjący na pomo- rzach, nie stali się ziemnowodnymi. Czemu małpka hapale nadzwyczaj podobna do wiewiórki? Czy dlatego, że obie żyją w lasach i zmuszone są przeskakiwać ■/. drzewa na drzewo? A dlaczego inne małpy, tćż żyjące na drzewach, otrzy­mały: to ogony, to czworo rąk końcem chodzenia po sklepieniach puszczy i dla przebywania strumieni?! Tedy trza przyjąć, że w małpach, jak wszędzieindzićj. Opatrzność powtarzała się\ i że, przed stworzeniem człowieka, dała satyrom ciało jego, bez dania ducha osobistego. Ztądto małpy tak wstrętne; i ztądto, duch ludzki, tak się oburza na teorję Darwinistów, na teorję co zamienia ludz-

kość w dom obłąkanych. Zaiste! tylko ci nieszczęśni, w których zgasła tmkn pochodnia rozumu, upodabiają się do małp.

Nadmieniłem, że nawet cieleśnie człowiek różni się od satyra i pongo- gorilla: ale tylko poznanie mózgu, jako przyrządu myślenia, może wykazać bliższą anatomiczną różnicę: lecz, dopóki mózg jest dla nas Ameryką przed- kolumbową, winniśmy oprzeć się na objawach będących wynikiem tćj różnicy anatomicznie nieznanćj.

Dziwna iż, mężowie broniący boskości człowieka, ino bogo-chwalczość znaleźli jako różnicę ludzi od zwierząt. Tu by można powiedzieć: że, ci obroń­cy, za drzewami nie dostrzegli puszczy. Wrzeczy—okrom zewnętrznej postaci i histologicznego utkania ciała, co zbliża nas nie tylko do zwierząt, lecz i do roślin—żadne podobieństwo nie istnieje.

Darwiniści utrzymują iż, zwierzęta mają wolę. Zwierzęta nie mają wolnćj woli, gdyż nie mają sumienia; któreby im kazało powstrzymać się od czynu dla | nich korzystnego; a szkodliwego dla innych. Czy wrona wstrzyma się od por­wania kurczęcia przez wzgląd na mające popełnić się zabójstwo?! Ależ Darwi­niści mówią:—„zwierzęta mają rozum, zatem mają i wolę“. Zastanówmy się więc nad tym rozumem zwierząt.

Jak jest pchła rozumnćm stworzeniem. Przypatrzmy się temu rozumowi! Nadybana na gorącym uczynku, jeśli czas—daje drapaka; jeżeli krócho, zamie­nia się w nieruchomą krzynę. Gdy w nocnćj dobie zakradnie się. pod kołdrę, a usłyszy że zapalasz świecę; to już nie szukaj psotnicy pod kołdrą: a na kołdrze, za prześcieradłem, pod poduszka. Czy to nie rozum nad lata, nad wzrost; nad stanowisko w hierarchji zwierząt!... A drugi krwiożerca—dukatem przezwany — gdy nie może po twą krew wleźć po łóżku, czy nie wpełznie na sufit; i czy po pociemku nie spadnie, jakraz na ciebie!? Czemże ten rozum pośledniejszy od rozumu lwa, małpy-co lubiąc ogień nie limie go podniecić?! Owóż rozum zwierząt. — rozdzielony wedle klass, rodzai i odmian, odpowie­dnio swćj dobie — doskonały. Lecz do czego służy on zwierzętom? Czy on wynajduje nowe drogi i środki do coraz wygodniejszego utrzymania życia? Nie! On zawsze taki sam przez miejsca i wieki. Czy pchły, co dokuczały rzymiankom, mnićj były sprytne od tych, co nas męczą?—Nie! — Tedy ten rozum, niepostępowy, niewynalazkowy — jest odmienny od rozumu ludzkiego, od­wiecznie a ciągle wynalazkowego; co potrafił zmienić wszystkie potęgi wszech- stworzenia, na środki swego cielesnego dobrobytu. Owóż, ten rozum zwierząt, jest bezwiedny, bezwolny; w każdej h/assie, rodzaju i odmianie różny; o któ­rego istnieniu zwierzęta nie wiedzą; idą zaś za nim bez samouznania. Słowem jest to fatalizm co—klassami, rodzajami, odmianami—rządzi bez onych woli i uznania. Czy każdy lis nie zawsze ma rozum tylko //.«'; a wilk, wilczy? A czy znów rozum każdego człowieka jest jednaki; czy każdy z nas mógłby być wynalazcą druku, prochu, maszyn parowych, telegrafów?... Otóż rozum zwie­rząt—lisi, wilczy, mrówczy—nie jest rozumem osobnikowym, indywidualnym: a rozumem rodzaju, odmiany;—wszystkich lisów, wilków... Czyż rozum pszczół podobny do rozumu mrówek?! Możemy ten rozum udoskonalić, ale z rozumu

pszczół nie zrobimy rozumu pająków. Dlategoto, ten rozum rodzajowy na­zwano poczuciem nieświadomym, instynktem; — jaki, w pewnym względzie, posiada i oko nasze zamykające się przed razem;—instynktem służącym do zachowania i podtrzymania rodzai. Przeto ci wszyscy—co osobni/rowy rozum ludzki przysądzili zwierzętom—nigdy nie zastanowili się nad własnym rozu­mem: i zdanie pani Royer—małpa myśli aby jeść: człowiek jć aby myślćć“— tak poprawić należy: — Rodzaj małpi jć jak jadł: zaś mężowie, oddani che- mji organicznćj, nad tśm mózg suszą: iżby ludzkość podjadła; aby pokarmy były coraz pożywniejsze i tańsze: gdyż to, przysparzając ludzkości dobro­bytu, i panom chemikom przysporzy sławy i grosza: zaś Opatrzność tkwią­ca w dziejach, dlatego wywołuje takich panów Liebigów, Yirchowów, aby ludzkość, pozbywszy się hańby niewolnictwa; kiedyś pozbyła się i zakały zwierzętożerstwa; i tak. postępowo, stawała się prawdziwym obrazem Boga na ziemi. Przeto rozum ludzki — nawet taki co się poczytuje wyłączniśj za władzę ciała; jako antyteza umysłu; jako sobkowość li myśląca o korzyściach tutecznych — powtarzam, nawet taki rozum ludzki jest osobnihowym, nie zaś rodzajowym-, nie stagnacyjnym by zwierzęcy: a wynalazkowym, postępowym, prowadzącym człowieczość do wzniosłego końca ostatecznego. Tak wiec zdanie Kopczyńskiego — ..różnimy się ludzie od zwierząt lozumem“—jest prawdziwe.

Ludzkość, okrom rozumu, posiada i inne władze czysto duchowe, zupełnie niedostępne dla zwierząt. Rozumem nazywamy władzę poznającą dotykalną, osobistą korzyść; i one chwytającą bez zastanowienia się jakie z tego następstwa. Ten rozum sobkowy posiadają wszystkie plemiona ludzkie; i wszyscy ludzie naj­grubsi i najprostsi. On to—kamień, kość i róg—zastąpił narzędziami wyrobio- nemi z kamienia wygładzonego; potćm, z bronzu; wkońcu, z żelaza. On jest prawie wyłącznym twórcą dziejów i uspołecznienia ludzkości romańskićj; i on wyróżnia ją od zwierząt. Alić człowieczeństwo średniowieczne, uposażone jest wyższą władzą, czysto duchową — umusłem: co jest źródłem poświęcenia wła- snćj osobistości; co zniewala ponieść śmierć i mękę dla prawdy. Tćj władzy idealnćj, prawdziwie boskiej, zupełnie nie mają zwierzęta; zaś u ludów szczepu romańskiego, znachodzimy zwiastunów następnego zwrotu dziejów ■ Sokrate­sów, Brutusów...—co wyglądają by ludzie średniowieczni, rzuceni wśród świata ciałochwalczego; jakby Opatrzność dziejów wprawiała się, na tych mężach, w tworzenie osobników średniowiecznych... Tedy, jeszcze raz powtarzam— różnimy się ludzie od zwierząt rozumem.

Wedle Ilaeckela pierwotny człek był niemym; zaś pani lloyer, z Dar­winem, uposaża go ogonem: tymczasem Lartet, w roku 1865 w grocie 1’erigord, wynalazł mamuta wyrzeźbionego na kości kopalnćj z drobiazgową dokładno­ścią: i jak tu wierzyć, że ten homo primogenius, tak biegły rzeźbiarz, był ogoniastym niemową, a miał czaszkę celta?! A czyż papuasowie, najmnićj uzdolnieni ze wszystkich ludzi, nie mają rozumu indywidualnego; czy są bez- mówni?! Człowiek pierwotny musiał myślćć po ludzku, zatćm mówić: bo czćm jest ludzkie myślenie jeśli nie mową wewnętrzną; a ezrm mówienie,

kiedy nie myśleniem glośnćm! Dlategoto dziatki myślćć i mówić poczyna­jące, gdy są samotne, zawsze coś gwarzą: ponieważ jeszcze nie nauczyły się myślćć w sobie. Ztąd to porządek myślenia tak różny jak składnia języków; i skarżył się Mickiewicz na trudność tłumaczenia, myśli polskić.i, na język francuzki. Mylą się i ci—co jak Cezar Cantu-mowę mają za dzieło obja­wienia: bo nie dociekli że, przyrodzenie ludzkości, ma możność wydawania ge- njuszy będących na czasie, tojest niezbędnych do dalszego rozwoju; i tacy genjusze mowy byli onćj objawiaczami. Ponieważ mowa ludzka jest glnśnem myśleniem: to trudno, z Quatrfages’em, przyznać mowę zwierzętom. One mają wykrzykniki, sygnały; nie zaś mowę: przeto -„różnimy się ludzie od zwierząty rozumem i mową“.

Twierdzą że pojęcie o dobrem i złem, o cnocie i występku nie jest przy­należnością rodu ludzkiego. Nie wszystkie ludy jedno i tosamo uważają za cnotę i zbrodnię: lecz u wszystkich jest to pojęcie: zupełnie obce zwierzętom. To tylko co kraj. to obyczaj. I dlaczego te moralne pojęcia różne? Albowiem nie wszystkie ludy jednakowo uposażone zostały. U plemion co otrzymały \vy- łączniej rozum—sobkowość—inaczej wyraziły się pojęcia o dobrem i złem: to co u nich jest cnotą, u nas występkiem: atoli, wszystkie plemiona ludzkie, mają ideę dobrego i złego-, a ztąd, dobre i zle bogi. Wrzeczy podstawa moralności:— „nie czyń bliźniemu co tobie nie miło“—stanowi sumienie całego rodu ludzkiego. Że są osobnicy nie mający religji, sumienia..; słowem nikczemniejsi od zwierząt: to jeszcze nie przesądza całćj ludzkości: a ino dowodzi, że Opatrzność naśladu­jąc się, wśród ludzkości, wywołała krokodylów: ztąd takie, zwierzęce jednostki, nazwano wyrodkami.

Rozważywszy to wszystko, musimy powtórzyć z Buffonem:—’„że wyroko­wanie o ludzkości z jćj strony zewnętrznćj, jest łudzeniem się pozorami“. Wrzeczy człowiek różni się od zwierząt swą duszą osobistą, pojmującą: Boga, nieśmiertelność, piękno, prawdę i dobro bezwzględne; różni się tćż dążeniem do udoskonalenia i rzeczywistym umodlaniem się na obraz Boga Stwórcy wszech­światów'. Przeto, jeszcze raz powtarzam, że człowiek bynajmnićj nie podobien do zwierząt: bo gdzie to ciało Platona, Arystotelesa, Hegla, Trętowskiego, któ- rćm materjalnie, wedle Darwinistów, upodobiali się do satyra: a jednak i dziś duch ich jest między nami! Tedy różnimy się ludzie od zwierząt: rozumem, mową i duszą osobistą, która wiecznie podąża ku prawdzie bezwględnej.

Ztąd to wszystkie istoty bytujące na ziemi rozdzielono na nieposiadające,

i na mające ducha osobistego. Do pierwszych należą: ciała kopalne—minerały, flora i fauna. Idea, tkwiąca w tym świecie materji, nie położyła kopców gra­nicznych pomiędzy królestwami roślin i zwierząt: alić rozstęp nicprzekroczony pomiędzy tćmi władztwami ducha nieosobistego, a człowieczeństwem. Duch nieświadomy, rozlany w przyrodzeniu przedmiotowym, z ogółu i szczegółów, nie dochodzi do osobników; a daje tylko okazy. Czy koral, jaszczurka... są przed- staweami całej fauny? czy, wyrobiwszy pojęcie o zwierzętach z korala, bociana.., nazwiemy konia zwierzem?! Dlategoto natura materjalna, nie mając osobnikówi nie ma woli: a bytuje wedle praw z góry nadanych, nie wiedząc o ich istnieniu.

Przeciwnie ludzkość z ogółu i szczegółu—z człowieczeństwa i z narodowości— przychodzi do mężów osobistych, rodzi osobników—Fichte, Libelt—co orzekli ludzkość wyświetlając prawa jśj przyrodzenia i prawa rządzące przyrodą: sło­wem wydaje mężów; w których idea, złożona w świecie, myśli, mówi i rozprawia

0 sobie i o świecie; i wykrywa prawa wszechświatowe—Kopernik, Galileusz, Newton.

Bóg, świat materjalny, odrazu stworzył; ludzkość zaś c.iągle stwarza: bowiem dał onćj taką przyrodę, że wydaje osobników będących na dobie; odpo­wiadających wymaganiom ducha czasu; niezbędnych do dalszego rozwoju: sło­wem iż ludzkość rodzi posłauników. Nie dziw więc że, człowieczeństwo, olśnione potęgą tych swoich pomazańców, potęgą którą odeń wzięli, podnosi ich na niebiosa. I czy ludzkość, zaufana w tak boskićm swem przyrodzeniu, mogła spodziewać się że przyrodoznawcy XIX stulecia, patrząc na jśj ciało, a zapo­znawszy ducha—uczynią satyra ojcem człowieka?!

Plemiona niedziejowe lubo się same nie rozwinęły, są jednak zdolne przy­swoić odkrycia, postęp i wyniki postępu ludzkości kaukaskiej; są zdolne do pewnego wyrobienia umysłowego; i do uzyskania samowiedzy: lecz kto satyra choćby mówić nauczył; bo kto ma potęgę osadzić, w tćm zwierzu, ducha osobistego?!

Człowieczeństwo indokaukaskie, prawa swego przyrodzenia, wypisało w dziejach. Na te dzieje składa się ludzkość romańska, germańska i słowiań­ska; szczepy co tak się różnią od siebie jaźnią, jak miejscowością i czasem wy­stąpienia na widownicy dziejów; słowem szczepy różniące się cieleśnie i duchowo. Szczep romański przemożny potęgami ciała; zaś, germański siłami ducha: ztądto

1 dzieje i uspołecznienie starożytne odmienne w swćj istocie, od historji i cywi­lizacji średniowiecznej.

Kolebką rozwoju jest Azja z Egiptem. Tu społeczność rozpada się na kasty, stany pierwotne: albowiem i tu plemię białe zaległo na podbitych zasie- dlencach, należących do szczepu starszego od indokaukazów. Atoli Wschód po­został głuchym w sobie ogółem—przedstawcą pojęć rodowych, patryarchalnych; i jedynie, za sprawą młodszych od siebie narodowości, posuwa się na drodze rozwoju dziejowego: i tym sposobem jest pośrednićm ogniwem skuwającćm, plemiona ludzkie niedziejowe, z europejczykami.

Grecja pierwsza wyłoniła się z tego bytu rodowego; i swą szczegółowość, swój hellenizm, postawiła jako ujemność przeciw ogółowości wschodnićj: ztądto wszystkich niegreków nazwała barbarzyńcami. Takie odstrychnięcie się, od reszty człowieczeństwa, posunięte w Grecji do ostateczności: każdy gród, każda pospólnia jest osobnym rodzajem greków: dlategoto Hellada aui pojęła; ani uskuteczniła zjednoczenia greków.

Aleksander wielki szczegółowość grecką, ich byt pospólny, zmieszał z ro­dowością Wschodu; i z tego spajania narodowości z ludzkością, poczęli się pierwsi ludzie osobiści, osobnicy—Arystoteles. Alić doskonałe rozosobuikowa- nie ludzkości, nie już w zakresie myśli, lecz w społeczności, dopełniło się w Rzymie imperatorskim: gdyż tu, rodowość i pospólność całego człowieczeń-

2

stwa starego, zetknęły się z sobą. Lecz że treść różnolica skupiała się ino jednym rządem: to i poczęli się osobnicy li wedle ciała osobiści- Oni to, wzniósłszy się nad rody i stany człowieczeństwa romańskiego, wolę swą sobkową uczynili prawem świata; stali się ślepą, fatalną opatrznością. Ci osobnicy, po strwonieniu wszystkich potęg cielesnych, przerzucili ludzkość na nowe tory; a począł się rozwój średniowieczny; który wziął po Rzymie: imperatoryzm, Chrześcijanizm, prawność, filozofję, nauki, umiejętności i sztuki klassyczne; t. j. wyrobione przez ludzkość rozwijającą potęgi ciała; przez ludzkość stojącą we wzorcach—klassach.

Pierwsze miejsce, w rozwoju średniowiecznym, wziął Kościół. Oparty na patrycjacie Piotra apostoła, odziedziczył po imperatorach władzę nad ziemią;

i spuszczał onę cesarzom germańsko-rzymskim: alić pełen treści żywioł germań­ski, zatćm rozprężny, począł — ze stanu rycerskiego, z miejskiego i z bractw— wyrabiać jedną narodowość; która, dzięki swćj przyrodzie idealnćj, mierziła się rządem pogańsko-rzymskim. 1 umysł, na drodze myślenia, doszedł do od­miennych wyników od rozumu. Kiedy we Francji—co, przez gallów i franków, łączyła germanizm z ludzkością,—poczęli się. osobnicy idealnie osobiści; którzy, wolność myślenia, zuchwale posuwają aż do libertynizmu, wtedy treść średnio­wieczna rozpoczęła walkę z formą starożytną. Dziś ta walka socjalna uderza: na społeczność, wiarę, naukę, umiejętność i sztukę klassyczną. To szamo­tanie się ducha, treści; z ciałem,—z formami pogańskiemi—jest, wedle Hegla, katuszą konających wieków średnich... Cobądź, jak z tego widzimy, dzieje

i uspołecznienie naprzód przędły potęgi ciała; następnie, ducha.

Oto historja naturalna rodu ludzkiego; i ona stromo i nieprzejednanie, odosabnia człowieczeństwo i oddziela od małp i innych zwierząt. Rozwój raz snuty przez wolę cielesną; a drugi raz przez wolę idealną; wolę co jest wyrazem jaźni człowieczćj, zupełnie nas uwalnia od pokrewieństwa z satyrami; i z małpy nie mogła powstać jaźń samowiedna, w ciągu rozwoju wydająca osobników; którzy omówili dzieła Opatrzności i doszli do prawdy w świecie ukrytćj; i za­chwiali potęgami przedmiotowemi (1). Czyż więc duchowy przedział między człowiekiem i małpą jest ilościowy, nie zaś jakościowy?! —jak to twierdzi Darwin.

Haeckel hipotezę Darwina kładzie na równi z zasługą Kopernika: gdyż sądził, że plemię ludzkie najmocniejsze, a temsamćm najdoskonalsze—rozumie się niemcy pionierowie Słowiańszczyzny—samo posiądzie ziemię: ale i to jest

(1) Wrzeczy ducli ludzki świadomy i osobisty pokonywa ducha nieświadomego przyrody; i ztąd pospiesznie sądzą Darwiniści: że przyroda, bez ludzkości, w walce o życiu, sama się zwycięża. Lecz patrzmy co się staje z tym tryumfem ducha ludzkiego! Skoro on cotnie od przyrody swą rękę, to ta wraca do stanu sobie przyrodzonego; zwierzęta domowe i drzewa dziczeją. Przeto, zmiany dokonywane w przyrodzie przez ducha osobistego, zbijają nie zaś podtrzymują Darwinistów: dowodzą one jako ludzkość jest potęgą osobną i wrogą potęgom przyrodzonym; i że bez człowieka półboga nie ma walki o życie. Tak dalece ludiie różnią się od małp, że wszelki dowdd Darwini­stów jest przeciwdowodem.

złudzenie pochodzące z zapoznania dziejów. Już dla świata średniowiecznego mało co pozostało do działania; już wszystko, cośmy wzięli po Rzymie i od Rzymu, on zdeptał i sprofanował: i to staje się w chwili kiedy romanie i sło­wianie otrzęsają się z przemocy średniowiecznej germanów. Co większa! przy tśm jednoczeniu się głównych szczepów człowieczeństwa, najdrobniejsze narodo­wości ruszają się, wracają do życia; i strącają wieko grobowe sprawione dla nich przez germanów. Wrzeczy wszechpotęga ludzkości wtedy będzie wszech­potężną—bo wszechstronną—gdy tęcza ludzkości wystrzeli z narodowości samo bytnych... Zaprawdę! przemoc cielesna, nie jest Opatrznością świata.

Czyż duch ludzki, czy religja, filozofja, dzieje nie popierają tego głosu prawdy bezwzględnej mieszkającej w piersi naszej! Chrystus powiada: „Błogo­sławieni pokój czyniący: albowiem oni będą nazwani synami bożymi. Błogosła­wieni cisi i pokornego serca: albowiem oni ziemię posiędą“. Religja woła:— „Kochaj bliźniego jak siebie“.—„Parare Deo libertas est“—zapewnia filozofja. Dzieje znów dowiodły że—w walce o życie—zwyciężca ginie:—„tincendo ticti suiłiiłiust,i.—Nie są to wykręty jezuickie: a głos co wyszedł z sumienia ludów

i pokoleń: i dlatego wygluzujray z piersi naszej okrzyk Darwinistów—.,vae victis\it „Złe w swćj zakale ma kurę—foedum inceptu, foedum exifu'‘—wyrzekł dziejopis narodu co, cały świat podbiwszy, sam marnie zginął.

/2C2L-

'pć>-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Czy wszystkie przeżycia duchowe pochodzą od Ducha Świętego
Człowiek pochodzi od małpy czy małpa od człowieka, W ஜ DZIEJE ZIEMI I ŚWIATA, ●txt RZECZY DZIWNE
7 Czy wszystkie przeżycia duchowe pochodzą… od Ducha Świętego Wizjonerstwo jako zagrożenie dla wia
CZY WSPÓŁCZESNE MÓWIENIE JĘZYKAMI POCHODZI OD BOGA
19[1][1] Czy ludzie naprawde wierza
Jak sprawdzic czy pracodawca od Nieznany
Płacimy najwyższe podatki w, Zachód - czy lepszy od Wschodu, Polska
zamach na WTC, Zachód - czy lepszy od Wschodu, Zagranica
Svali o demonach i rytuałach, Zachód - czy lepszy od Wschodu, Zagranica
Emerytury w wieku 70, Zachód - czy lepszy od Wschodu, Polska
Czy ludzie mogą wyginąć, W ஜ DZIEJE ZIEMI I ŚWIATA, ●txt RZECZY DZIWNE
Ludzie od wszystkiego
Czy Bóg karze za grzechy. Czy ludzie, zachomikowane(1)
CZY MSZA ŚWIĘTA JEST POCHODZENIA POGAŃSKIEGO CZ 1
kłopotliwe, Czy wierzący muszą chodzić do K, Czy ludzie wierzący w Boga
CZY MSZA ŚWIĘTA JEST POCHODZENIA POGAŃSKIEGO CZ 2
19 Czy ludzie naprawdę wierzą
Donimirski Andrzej PRZYBYSZE Z KOSMOSU RZECZYWISTOŚĆ CZY FANTAZJA O NIEKTÓRYCH HIPOTEZACH POCHODZ
IDEA CZY LUDZIE

więcej podobnych podstron