SZCZUR GRYZOŃ WOJUJĄCY WSZYSTO O SZCZURACH BIBLIOTECZKA POPULARNO NAUKOWA

W. ŚLUSARSKI

SZCZUR GRYZOŃ WOJUJĄCY

Książka niniejsza nie jest w dosłownym znacze­niu monografią o szczurach. Ma ona raczej na celu powiązanie ogólnej wiedzy o tych gryzoniach z za­gadnieniami wiążącymi się z aktualnym i ciągle nas interesującym stosunkiem człowieka do otacza­jącego go świata.

Wśród licznych przedstawicieli ssaków, o któ­rych napisano do tej pory dużo monografii, niewie­le jest takich, które trzeba traktować w sposób spe­cjalny. Do tych ostatnich łatwo jest zaliczyć szczu­ry. Mamy bowiem liczne powody umieszczenia ich w grupie zwierząt, będących z punktu widzenia człowieka tzw. szkodnikami. Dlatego też szczur jest tematem prac nie tylko zoologów, piszą­cych o jego pozycji systematycznej, życiu i morfo­logii, ale i wielu innych specjalistów, mających do czynienia ze zwalczaniem szkodnictwa i chorób, niepokojących człowieka wszędzie, gdzie się przy­padkiem znajdą szczury.

Dziś, kiedy niemal wszystkie dziedziny nauki w coraz większym stopniu mają na celu służenie człowiekowi, nie można oddzielać czysto teorer tycznej zoologii od zagadnień, które mają bezpo­średnią łączność z użytkowaniem zwierząt lub ich szkodnictwem w obrębie ludzkiej gospodarki. Róż­ne gałęzie nauk biologicznych winny się. wzajemnie wspierać, zazębiać i spotykać tam, gdzie chodzi o do­brobyt ludzki. Niewiele przygzioby tiam § epoko­wych odkryć w dziedzinie np. genetyki lub chemiź- mu przemiany materii czy też mechanizmu powsta^ Wania odporności na choroby u zwierząt, gdybyśmy owych Odkryć nie zastosowali W gospodarce zwie­rzęcej. To samo dotyczy poznania biologii zwierząt, które z tych lub innych względów fcie tylko nie przynoszą człowiekowi korzyści# ale są wręcz szkod­liwe. Poznanie życia zwierząt pozwala Halit iia ra­cjonalne wykorzystanie tych* które || dla, człóWie* ka pożyteczne* oraz ha niszczenie iftnych, wyrządza­jących mu szkody.

Z wyżej wymiehiofiych powodów interesują nas szczury nie tylko z punktu widzenia morfologii, iećż i biologii, jak również znaczenia ich w życiu czło­wieka. Przekonamy się bowiem, że życie i obyczaje tych S9aków są Z jednej strony bardzo ciekawe, z drugiej zaś stanowią już od najdawniejszych cza­sów poważne niebezpieczeństwo dla człowieka.

Wydaje się rzeczą zupełnie pewną, że człowiek stykał się ze szczurem już w zaraniu swych dzie­jów. Wszędzie, gdziekolwiek powstawało zorganizo­wane życie, gdzie ówczesny człowiek, zaprzestając kocżownictwa osiedlał się na krótszy lub dłuższy czas — tam zjawiał się prawdopodobnie szczur. Gryzoń ten, chętnie korzystający z oWoców cudzej pracy, żarłoczny i wojowniczy „barbarzyńca“ zwie­rzęcy, znalazł sobie w człowieku i jego ognisku do­mowym niewyczerpane źródło korzyści. Dlatego można sądzić, że nasi przodkowie już od bardzo dawna zaczęli narzekać na tego uciążliwego lokato­ra Swych siedzib, chociaż na pewno nie zdawali so­bie sprawy z istotnej roli, jaką szczur odgrywał i miał w przyszłości odegrać w ich życiu. Z tej to prawdopodobnie przyczyny mamy bardzo skąpe wia- dóinośd 6 pladze szczurów w dawnych czasach. Wzmianki o szczurach znajdujemy w historii pra­wie k&źdego narodu, przekazywane z pokolenia na pokolenie, w niektórych fragmentach kronik pisa­nych. Istniejące zapiski jednak są tak chaotyczne, że. nie zawsze można się zorientować czy chodziło kronikarzowi o szczury, czy też o inne podobne do nich zwierzęta. W Tcażdym razie — warto to tutaj podkreślić 4— szczur zaczął się „kręcić“ koło domo­stwa ludzkiego w czasach odległych, gdy tylko czło­wiek nauczył się gromadzić zapasy żywności. Szczu­

ry, po społu z wieloma innymi gryzoniami, zaczęły dobierać się do tych zapasów, człowiek ząś zmuszo­ny był bronić żywności przed nieuchwytnymi rabu­siami.

W późniejszych czasach również nie brakło szczurów na całym świecie, a więc i w Europie. Je­dno jest pewne, że nikt na ten brak nie mógł „na­rzekać“ w czasach, kiedy dzieje człowieka weszły do historii. Toteż dzieje szczura zaczynają się tam, gdzie zaczynają się dzieje człowieka , cywilizowa­nego.

Gzłowiek ma więc dostateczne powody, aby chcieć poznać życie tego interęsującego gryzonia. Zawar­te w niniejszej książeczce wiadomości będą dla jedy­nych uzupełnieniem ogólnej znajomości zoologii, dla innych zaś mogą spełnić rolę przewodnika w obmy­ślaniu skutecznych środków walki ¡||j szczurami. Albowiem najważniejszym warunkiem powodzenia w walce z wrogiem jest poznanie jego zwyczajów i możliwości obronnych..

Rozdział I

HISTORIA MÓWI O SZCZURACH

Najstarsze wiadomości o szczurach. Kroniki, legendy i baśnie. Pojawienie się^szczurów śniadych w Europie oraz w innych częściach świata. Szczury w świetle kronik starożytnych i śred­niowiecznych..Szczur wędrowny. Nowsze badania i ustalenie dat.

Szczury podbijają świat.

Kiedy przeglądamy kartki historii szczurów, Uderza. nas charakterystyczne, ustawiczne przeno­szenie się różnych ich gatunków z miejsca na miej­sce. Wędrówki te, o których będzie mowa w dal­szych rozdziałach, były przyczyną, że w najdawniej­szych czasach rozmieszczenie tych ssaków na kuli ziemskiej nie odpowiadało dzisiejszemu ani nawet rozmieszczeniu ich sprzed tysiąca czy dwu tysięcy lat. Mówimy tu o dwóch gatunkach szczurów, z któ­rych jeden, tzw. szćzur wędrowny, odznacza się szczególną skłonnością do ciągłej zmiany miej­sca pobytu.

Zanim szczur wędrowny ze swych pierwotnych siedzib na Wschodzie wdarł się zdobywczo na obce mu kontynenty, a w ich liczbie i do Europy, w piw­nicach, spichrzach, w stajniach, na strychach i w zabudowaniach gospodarskich żył tu od dłuż­szego czasu mniejszy i smuklejszy, o ciemniejszym futerku i ciemniej zabarwionym brzuszku szczur śniady, nazywany również domowym. Ten, podobnie jak później szczur wędrowny, wzbudzał od dawna gniew okradanego przez niego człowieka. Ludzie imali się wszelkich środków w celu pozbycia się natrętnego gryzonia.

W wiekach średnich na dworach książęcych utrzymywany był tzw. łowczy pokojowy, pozostają­cy w służbie u swego pana początkowo bez wyraź­nych obowiązków. Z czasem jednak, gdy na dworze książęcym wzrosła troska o czystość siedziby, w któ­rej panoszyły się dokuczliwe owady, do najważniej­szych zadań łowczego pokojowego należało tępienie wszelkiego rodzaju „plugastwa“ domowego, jak ka­raluchów, pluskiew, pcheł czy much. Otóż mało za­szczytne to stanowisko „myśliwego“ nabrało więk­szego znaczenia, gdy na listę „zwierzyny" został wpisany szczur. Być może, iż stanowisko łowcy pluskiew, karaluchów i pcheł podniesione zostało odtąd do godności „wielkiego łowczego domowego“...

W każdym razie urząd ten zachował się przez dłu­gie wieki aż do czasów, gdy w walce ze szczurami zastosowano inne i lepsze metody.

Z czasów średniowiecza pochodzą również liczne legendy, wśród których napotykamy wzmianki 1 szczurach. Podania te, dotyczące obyczajów ów­czesnych ludzi, charakteryzują panujące w tych od­ległych czasach poglądy na plagę gryzoni. W dobie ciemnoty i ogólnego zacofania, kiedy pospolite zja­wiska w przyrodzie były owiane tajemniczością i niezwykłością, nie brakło ludzi tłumaczących sobie •owe zjawiska w najfantastyczniejszy sposób. Dużo było wśród nich różnego autoramentu „włóczyki­jów“, oszustów, wyzyskujących ciemnotę ludu sztuk­mistrzów oraż czarnoksiężników. Między innymi umiejętnościami mieli oni „niezawodne“ sposoby na Szczury. Naturalnie takie czary miały najczęściej podobny przebieg: po otrzymaniu zapłaty znikał czarownik, nie znikały natomiast szczury, które czu­ły się nadal znakomicie. O wiele skuteczniejsze były środki prawdziwych „czarnoksiężników“, bohaterów licznych bajek i legend. Jednym z najbardziej zna­nych legendarnych magów był słynny zaklinacz szczurów w Hammeln w Niemczech.

W szczęśliwym roku 1284, jak mówi legenda, zjawił się on w tej małej wiosce, położonej nad brzegiem rzeki Wezery, zaproszony tam w celu

uwolnienia tej miejscowości od plagi szczurów. Cza­rownik rzeczywiście nie zawiódł pokładanych w nim nadziei i z powierzonego mu zadania wywiązał się znakomicie. Zagrał oto na flecie niezwykłą jakąś melodię, a zwabione nią wszystkie szczury wioski powędrowały do rzeki, czarownik bowiem stał na przeciwległym jej brzegu. Według podania szczury znalazły śmierć w nurtach Wezery, ku wielkiej ra­dości zgromadzonych ludzi. Ale na tym nie koniec. Niezwykłe to wydarzenie skończyło się w sposób zgoła nieoczekiwany. Kiedy bowiem starsi wioski nie dali czarownikowi umówionej z góry nagrody, ten srodze zemścił się na nich. Począł znów grać na flecie, tym razem tak dziwnie słodkie mellodie, że wszystkie dzieci z Hammeln poszły za nim w pobli­skie góry, które rozstąpiły się w tajemniczy sposób, a w powstałej rozpadlinie znikł cały pochód naj­młodszych obywateli wioski. Dzieci te — jak mówi legenda — ujrzały znowu światło dzienne daleko od swych stron rodzinnych i pod innym niebem, w oko­lonym łańcuchem wschodnich Karpat pięknym Sie­dmiogrodzie. Taka legenda krążyła wśród ludu nie­mieckiego, tłumacząc osadnictwo Sasów w Siedmio­grodzie.

O szczurach opowiadano sobie wiele najdziwniej­szych nieraz historii. Duża zależność szczurów od

człowieka, tajemniczy i niezwykły tryb życia, pro­wadzony w ciemnościach piwnic, między starymi rupieciami niezamieszkałych domostw i na podda­szach, wszystko to wywołuje u niektórych ludzi dreszcz lęku i fantastyczne domysły. Owocem ludz­kiej wyobraźni była legenda o „szczurzym królu“. Legendą tą w swoim czasie zajął się nawet świat naukowy. Miał to być podobno jakiś olbrzym wśród szczurów, sprawujący władzę nad swymi „podda­nymi“, zamieszkującymi pewien obszar. Wierzono, że ten, kto zabije „króla“, sam obejmie panowanie nad „obywatelami“ szczurzego państwa. Miało się to stać w ten sposób, że z kręgosłupa zabitego „władcy“ można było jakoby zrobić „cudowną“ piszczałkę, za której tonami idą wszystkie szczury królestwa. Przypomina to bajkę o pomysłowym szczurołapie z Hammeln, który posługiwał się fle­tem do wabienia szczurów. W szczurzego króla wie­rzono jeszcze w XVI wieku, a więc w czasach „sta­rego Gesnera“, znanego uczonego szwajcarskiego, który już wtedy miał wiele prawdziwych wiadomo­ści o szczurach.

W późniejszych czasach opowiadano inne bajki

o „szczurzym królu“. Wierzono, że „król“ ten ma żywy tron. W różnych „salonach“ przyrodniczych dawnych czasów przechowywane nawet były okazy

talach tronów. Łatwowierni ludzie owych czasów byli przekonani o jego prawdziwości. Nawet nie­dawno jeszcze, kilkadziesiąt lat temu, niektóre za­graniczne muzea zoologiczne miały swoje „trony szczurzych królów“, ukryte gdzieś w mało widocz­nym miejscu. Pokazywano je tylko wtajemniczo­nym, za dużą opłatą. Dziś wszyscy już wiedzą, że były to twory sztuczne. Podobnie zresztą dawniej bawiono się w pokazywanie zająca, któremu na czo­le wyrosły sarnie rogi oraz wiele innych cudownych niezwykłości, które cieszyły się dużym powodzeniem za czasów naszych dziadków. Jakiż był ten tron „szczurzego króla“? Składał się on z pewnej ilości szczurów złączonych z sobą w niewytłumaczony spo­sób — ogonami. Ciała ich rozchodziły się promie­nisto głowami na zewnątrz, środek zaś stanowił pęk w dziwaczny sposób posklejanych czy też zrośnię­tych ogonów. Oczywiście taki zespół żywych szczu­rów nie mógł się poruszać i był — powtarzając sło­wa tych, którzy w to wierzyli — zdany na „miło­sierdzie“ innych szczurów, karmiących te nieszczę­śliwe zwierzęta. Całe to niezwykłe zjawisko różnie tłumaczono, nierzadko nawet w sposób „naukowy“- Było to wszystko jednak zbyt nieprawdopodobne. U szczurów bowiem panuje prawo, że kto nie moż& zdobywać pokarmu, ten nie ma miejsca wśród ży­

wych, musi być zabity i zjedzony. Wiadomo, że pra­wo to szczury stosują skrupulatnie i zagryzają cho­rych, rannych i zniedołężniałych swych towarzyszy.

Starano się wytłumaczyć powstanie „tronu szczu­rzego króla“ w jeszcze inny sposób. Twierdzono mianowicie, że chodzi tu o młode szczury, które utraciły swą matkę; są one jakoby wychowywane przez obcą samicę, której porwano dzieci. Otóż ta „macocha“ w obawie, aby jej przybrane dzieci, z rozpaczy po stracie matki, nie rozbiegły się, wią­że im lub skleja ogonki. Czyż tego nie można wło­żyć między bajki? Chyba nie inaczej. A jednak po­kazywano sobie znalezione jakoby okazy tronów, wierzono w ich prawdziwość, ba, nawet szanowni i znakomici przyrodnicy ubiegłego i początku obec­nego stulecia byli zagorzałymi obrońcami ich au­tentyczności. Zasługujący na zaufanie ówcześni autorzy podają, że szczury, wchodzące w skład zna­lezionego kiedyś „tronu królewskiego“, prawie wszystkie były żywe i zdrowe. W Altenburgu był podobno przechowywany jeden taki okaz, składają­cy się z 27 sztuk. Jakże one były złączone? Raz mó­wiono, że są sklejone rosnącymi na ogonach szczu­rów pasożytniczymi grzybkami. Inne natomiast szczury miały jakoby splątane i związane ogony, dające się łatwo rozplątać. Tu wychodziło na jaw

oszustwo. Okazywało się, że sławne „trony szczu­rzych królów“ były dziełem różnych żartownisiów albo ponoszonych na skrzydłach fantazji „przyrod­ników“. Robiono je czasem dla żartów, nierzadko jednak urządzano sobie z tego wcale dobre źródło dochodu.

Istnieje wiele innych bajek i dykteryjek na te­mat szczurów, tych bardzo dziwnych zwierzątek, których obyczaje wzbudziły w człowieku nie tylko uczucie nienawiści za wyrządzane krzywdy mate­rialne, ale nawet pobudziły ludzką wyobraźnię. Lu­dowe legendy podają, że zdrowe szczury wciskają jakoby swoje ogony w pyszczki starych, niedołęż­nych i ślepych towarzyszy, prowadząc je w ten spo­sób. Chorym i słabym osobnikom niosą pomoc w osobliwy sposób. Maczają jakoby w winie, sączą­cym się ze szpuntu beczki, swoje ogony i dla „wzmocnienia“ dają je lizać niedołęgom. Skąd wzię­ła się podobna opowiastka? Ludzie zmyślają sobie najdziwniejsze historie... Uczucie miłosierdzia jest znane tylko ludziom. U zwierząt zaś istnieje jedno prawo: słabszy w walce o byt ginie, zostają tylko najsilniejsi. U szczurów stosuje się to prawo ze szczególną bezwzględnością z uwagi na fakt, że w długich i uciążliwych wędrówkach mogą brać udział osobniki tylko najzdrowsze i najsilniejsze.

Według bardzo rozpowszechnionego wśród ma­rynarzy całego świata wierzenia, szczury opuszcza­ją okręt w przeczuciu, że ma zatonąć. Wychodzą też jakoby z domów, którym grozi zawalenie, uciekają | miasta lub wsi, gdy ma je zniszczyć ogień lub po­wódź, albo też ma w nich wybuchnąć zaraza. Znany podróżnik i zoolog Marshall przytacza opowiadanie duńskiego biskupa z Bergen, Pantoppidana, z poło­wy XVIII wieku, według którego, na krótko przed po­żarem miasta, miejscowe szczury, prawdopodobnie śniade, gromadnie rzucały się do wody albo przez wysokie góry wędrowały do sąsiedniej parafii. In­ny podróżnik, Brehm, pisze, że pewnego jesiennego ranka w jakiejś miejscowości zaobserwowano po­chód, składający się z około 1000 szczurów. Czaso­pisma w XIX wieku podawały nierzadko mniej lub więcej wiarygodne przykłady niezwykłego zamiło­wania szczurów do częstego przenoszenia się z miej­sca na miejsce. Przekonano się niebawem, że zwie­rzęta te nie zaniechały swego dziwnego „sportu“

i wędrują w dalszym ciągu, jakkolwiek zdawałoby się, że ściś!e są związane z ludzkim mieszkaniem. Dziś wiemy o wędrówkach zwierząt oczywiście wię­cej, aniżeli dawniej wiedziano, potrafimy sobie wie- la rzeczy na ten temat wytłumaczyć. Jakże więc dziwnie i śmiesznie brzmią dziś sprawozdania

i dawno minionych dni, kiedy opowiadano sobie

I

«#4

0 nagłym pojawianiu się szczurów. Oto mówiono np., że „w Norwegii spadały jak deszcz z powietrza na ląd, do wody i na domy Roku Pańskiego 1579“.

Zatrzymaliśmy się nieco na legendach, a mamy jeszcze tyle prawdziwych opowieści o szczurach. Cóż, kiedy materiał do dziejów tych gryzoni czer­piemy bodaj najwięcej właśnie z mniej lub bardziej wiarygodnych kronik i legend.

Wśród nielicznych badaczy fauny europejskiej utrzymuje się pogląd, że szczur śniady, po­chodzący zapewne ze Wschodu, mianowicie z Indii wschodnich, przywędrował do Europy środkowej dopiero w XVIII lub XIX wieku. Brakuje nam wprawdzie dostatecznych wiadomości o szczurach z okresu Cesarstwa Rzymskiego lub nawet czasów nieco późniejszych, wydaje się jednak, że szczury zdobyły sobie obywatelstwo europejskie o wiele, wiele wcześniej. Z nielicznych bowiem wykopalisk w Czechach oraz badań niedawno odkrytych budo­wli palowych w Meklemburgii można wywniosko­wać, że szczur śniady już w tzw. okresie dy- luwialnym, a przynajmniej po spłynięciu ostat­nich lodowców, tj. około 25 tysięcy lat temu — tu

1 ówdzie był zadomowiony w Europie.

Pierwszym przyrodnikiem, który wspomina

o szczurach, był uczony dominikanin, biskup z Re-

gensburgu, Albert (zmarły w 1280 roku), znany w literaturze jako Albertus Magnus. Możliwe, iż ten dość późny termin ukazania się tego rodzaju wzmianki był powodem mniemania niektórych uczo­nych, jak Holender van der Hoeven, Francuz Cu­vier czy też Niemcy Oken i Claus oraz inni, że szczur przywędrował do Europy dopiero w średnio­wieczu. Ogólnie przyjmuje się nawet, że szczur śnia­dy został zawleczony na kontynent europejski z Azji Mniejszej głównie na okrętach rycerzy krzyżowych

i od tego czasu stał się plagą, przyczyniając się nie­jednokrotnie do gwałtownego szerzenia się dżumy.

Istotnie nie ulega wątpliwości, że w okresie roz­kwitu poezji trubadurów szczury śniade były zna­ne wszędzie w Europie środkowej i w różnych okre­sach tamtych czasów tu i ówdzie narzekano na obec­ność tych gryzoni. Wiadomości o tym czerpiemy z ówczesnych opisów, które podają, jak starano się walczyć ze szczurami różnymi dostępnymi środka­mi. Jeżeli już żaden sposób nie pomagał, to osta­tecznie brano się do szeroko rozpowszechnionych naonczas guseł i „czarnej magii“. W ogóle w tym okresie wielkiego zacofania walka z plagą szczurów, tajemniczą i niezrozumiałą, zajmowała miejsce ho­norowe. Nierzadko też uciekano się do kościelnych wyklęć tych dręczycieli, aby w ten sposób zażegnać niebezpieczeństwo. Walczono tak nie tylko ze szczu-

rami, lecz również z ryjówkami oraz chrabąszcza­mi, które wyrządzały podówczas w Europie duże szkody, zwłaszcza na południowo-wschodnich tere­nach, podobnie zresztą jak szarańcza w Azji. Tak więc w XV w. czcigodny biskup z Autin rzucił kląt­wę na szczury, w Sondershausen zaś miejscowe wła­dze kościelne zarządziły dzień pokuty i modlitwy w celu odwrócenia klęski głodu, zagrażającej oko­licy z powodu wielkiego rozmnożenia się szczurów i szkodliwych owadów.

Szczur śniady wędrował za człowiekiem przez wszystkie niemal zakątki naszego globu, towarzy-

szył mu we wszystkich strefach geograficznych, na lądzie czy w dalekich morskich podróżach (rys. 1). Okręty zaniosły go aż do wybrzeży Ameryki, Afry­ki i Australii, jak również na wszystkie wyspy oce­anów. Był to chyba najgorszy dla miejscowej lud­ności, poza chorobami, dar przybywających tam statków. Miał on bowiem w przyszłości bardzo za­ważyć na dalszych losach gromadzonych płodów zie­mi, miał później odegrać rolę roznosiciela ciężkich chorób zakaźnych.

Szczur śniady zdobył sobie powoli prawie całą kulę ziemską, zarówno północne kraje Europy jak

i południowe krańce Afryki, zachodnią jak wschod­nią półkulę ze wszystkimi wyspami Pacyfiku. I tyl­ko bezludne pustkowia Dalekiej Północy i nieza­mieszkałe przez człowieka okolice pustynne i stepo­we pozostały wolne od tego „obieżyświata“, który od tych terytoriów, w obawie przed głodem, trzyma się z daleka.

Czy znały szczura narody cywilizowane starożyt­ności, Grecy i Rzymianie, niestety nie stwierdzono, ponieważ, jak już wspomnieliśmy, brak nam

o tym jakichkolwiek danych z tych czasów. Nato­miast wiadomo, że na Wschodzie azjatyckim szczur był rozpowszechniony od najdawniejszych czasów, świadomość zaś związku między szczurami czy my-

szami a straszliwą chorobą dżumą wydaje się być bardzo dawną.

Jak z niektórych opisów wynika, w Azji już w czasach starożytnych szczury uchodziły za „hufce boskiego posłańca czarnej śmierci“, tj. dżumy, a ich masowe najścia na ówczesne miasta i wsie, których drogi znaczone były porozrzucanymi trupami pa- dłych na dżumę szczurów, uważane były za awan­gardę śmiercionośnej zarazy. Sławny historyk He- rodot, żyjący w V w. przed n. Ch., opowiada w jednej ze swych ksiąg o wielkim hufcu „myszy“, którego pojawienie się zmusiło ^wojska Sanheriby, wojowniczego króla Asyrii, do ucieczki z pola walki... To sromotne zachowanie się znanych z odwagi wo­jowników potężnego państwa asyryjskiego dziś nas zdumiewa. Cóż to za nieprzeliczone ilości „myszy“ musiały ukazać się ich oczom, skoro zastępy, za­pewne również liczne, zbrojnych mężczyzn nie miały nic lepszego do zrobienia jak — rzucić się do ucieczki...

Opisany fakt wydarzył się wedle słów Herodota, w VII w. przed n. Ch., a więc około 2 600 lat temu. Nie są to jednak najstarsze źródła historyczne, do­tyczące szczurów. Według ksiąg proroka Samuela „myszy“ miały przynieść klęskę dżumy do kraju Filistynów, z którymi podówczas, blisko 3 000 lat

temu, prowadzili wojnę Izraelici. Nie trudno zgadnąć, że synowie Izraela mieli nie lada powód do radości. Opanowani słusznym gniewem życzyli oni zresztą Filistynom, przybyszom z odległych stron, którzy podbili część kraju, zawsze jak naj­gorzej, a wybuch zarazy w obozie wroga uważali za „palec sprawiedliwości bożej“.

We wszystkich notatkach, pochodzących z cza­sów starożytnych, jest mowa zawsze o — „my­szach“. Nie jest jednak wykluczone, że pod nazwą „myszy“ w tych zamierzchłych czasach kryje się szczur. Na podstawie różnych źródeł mamy prawo sądzić, że był to tzw. szczur wędrowny, późniejszy właściwy zdobywca świata. Ojczyzną jego jest przypuszczalnie Persja oraz Indie, możli­we nawet, że i północne Chiny. Pewien grecki pisarz wojskowy, nazwiskiem Aelianus, żyjący w I w. po n. Ch., opowiada, że niekiedy myszy kaspijskie prze­pływając bez trudu rzeki wędrowały gromadami poprzez niektóre kraje. Miały one przeprawiać się w bardzo ciekawy sposób. Każda z tych „myszy“ płynąc trzymała się podobno pyszczkiem ogona pły­nącej przed nią towarzyszki. Opowieść tę, mówiącą

o myszach, należy odnieść raczej do szczura i to nie śniadego, lecz wędrownego, który lubi upra­wiać samodzielne wędrówki, podczas gdy śniady od­

bywał je chętniej w towarzystwie człowieka. Zresztą jest rzeczą niezwykle trudną, a nawet nieraz zgoła niemożliwą, dokładnie ustalić, o jakich właściwie szczurach jest mowa w starych kronikach i poda­niach. Powstałe stąd trudności przy ustalaniu ter­minów pojawienia się pierwszych przedstawicieli obu gatunków', szczura: śniadego i wędrownego, nie zostały dostatecznie usunięte do dnia dzisiejszego.

Około połowy wieku XVII, a nawet może jeszcze w XVI stuleciu, pierwsze szczury wędrowne przy­były jakoby na okrętach holenderskich do Europy zachodniej. Były to jednak, jak się zdaje, nieliczne, pojedyncze osobniki, które w krótkim czasie zginęły gdzieś bez śladu.

Znany uczony i podróżnik Pallas (1741—1811) jest właściwie pierwszym, który opisał szczury wę­drowne jako zwierzęta europejskie. Pallas opowia­da, jak pewnego razu, a było to jesienią roku 1725,. nieprzeliczone gromady szczurów przepłynęły sze­roką rzekę Wołgę pod Astrachaniem, kierując się ze wschodu na zachód. Wielką ich ilość prawdo­podobnie pochłonęły nurty potężnej rzeki, znaczna część jednak szczęśliwie wylądowała na przeciw­ległym brzegu, po czym rozpoczęła pochód na naj­bliższe tereny, położone na zachód od Wołgi, aby

później w zwycięskim marszu opanować całą Europę.

Ciekawe jest to, że szczury, dostawszy się do lewobrzeżnego Astrachania prawdopodobnie z Indii lub Persji, nie powędrowały na wschód, chociaż Wołga stanowiła dla nich niewątpliwie dużą prze­szkodę. Przepłynąwszy rzekę udały się na zachód

i północ, korzystając z biegnących równoleżnikowo szlaków komunikacyjnych. Tam gdzie człowiek nie zorganizował jeszcze komunikacji morskiej czy lą­dowej szczury nie zjawiały się długo. W zachodniej Syberii zauważono je dopiero około roku 1905, szczególnie w tym czasie, kiedy było łatwo o zawle­czenie ich podczas budowy kolei oraz wojny rosyj­sko-japońskiej. Te szczury pochodziły prawdopo­dobnie z Mandżurii i Chin. Dostawszy się za Ural

i Wołgę zaatakowały Europę, podobnie jak szczury perskie i indyjskie.

Widzimy więc, że te przedsiębiorcze zwierzęta przeprowadziły swój najazd na Europę z różnych kierunków. Z Dalekiego Wschodu wyruszyły po uru­chomieniu przez człowieka wielkich szlaków komu­nikacyjnych przez Syberię, natomiast z południowej

i południowo-wschodniej Azji miały już gotowe stare drogi, którymi od dawna zwykł był wędrować kupiec czy wojownik. Jest również prawdopodobne, że od południowego-wschodu szczury już nieraz

atakowały Europę, Astrachań i Morze Kaspijskie leżą na wielkim szlaku komunikacyjnym, przecho­dzącym tu przez tzw. „wrota narodów“, którymi w dawnych wiekach ludzie wędrowali ze Wschpdu do krajów nieznanej im Europy. Była to więc droga stosunkowo łatwa, stwarzająca na przestrzeni wie­ków dogodne warunki wędrówkom szczurów. Dowo­dem tego jest relacja Pallasa z XVIII wieku, jak

i Aelianusa sprzed 1 800 lat.

Niektórzy uczeni uważają, że historia przedosta­nia się szczurów do Europy pozostaje w związku z najazdami Tatarów z Azji na południowo-wschod­nie tereny europejskie (XIII i XIV w.). Nie wszyscy też są zgodni co do przynależności gatun­kowej przybywających ze Wschodu szczurów.

Jak więc widzimy, trudno jest dokładnie ustalić, kiedy pierwsze szczury wędrowne wtargnęły do Europy. Domyślamy się tylko, że było to dużo wcześniej, aniżeli podają kroniki. Dopiero później­sze zapiski różnych dziej opisów pozwalają nam na dokładne prześledzenie najazdu szczurów na konty­nent europejski. Nie ulega wątpliwości, że najazd ten wzmógł się znacznie, odkąd zaczęły tu napływać transporty żywności statkami. Pewien szwajcarski uczony, nazwiskiem Gesner, podaje około roku 1550 już niezły wizerunek szczura, a w sto lat później

-w literaturze zoologicznej znajdujemy już obok sie­bie opisy szczura śniadego i wędrownego.

Przyjrzyjmy się opanowywaniu Europy przez szczury na podstawie pewnych dat, które obrazują nam, łącznie z przeprawą ich przez Wołgę, rozpo­częcie „szczurzej ofensywy“ na wszystkich frontach.

Podobno do Londynu szczury przybyły po raz pierwszy około 1348 roku i znacznie się później roz­mnożyły. Nawet notowany w roku 1666 wielki po­żar tego miasta nie przyczynił się do ich wyginięcia. Z całą jednak pewnością wiemy, że szczur wędrow­ny ukazał się w stolicy Anglii dopiero w roku 1730, chociaż nie jest wykluczone, iż był to ten sam szczur, który przybył tam w XIV wieku, a później dopiero rozmnożył się do takich rozmiarów, że o nim współcześni zaczęli pisać. Trudno jest natomiast ustalić, kiedy na Wyspy Brytyjskie zawitał szczur śniady. W opisach bowiem, pochodzących z od­ległych czasów średniowiecza, brakuje jakichkolwiek danych, które pozwoliłyby określić przynależność gatunkową ówczesnych szczurów.

W dwa lata później, tj. w r. 1732, porty fran­cuskie, leżące po drugiej stronie kanału La Manche, mogły się także „poszczycić“ nowoprzybyłym go­ściem. W szesnaście lat potem ruchliwe to zwierzę zawitało do Paryża i jego okolic. Rok 1781 zastaje szczura już w saskim mieście Quedlinburgu, a 1783

w Nordhausen. Około 1790 roku szczur wędrowny był już pospolitym gryzoniem w całej Turyngii. Rozprzestrzenianie się jego od zachodu w kierunku wschodnim Europy postępowało widocznie od por­tów, do których przywiozły go na swych pokładach okręty; ale od wschodu maszerowały szczury wę­drowne drogą lądową znad dalekiej Wołgi. Około roku 1740 zaczęły one przenikać na ziemie polskie, rok zaś 1750 może służyć jako dosyć ścisła data pierwszego masowego „najazdu“ tych gryzoni na ówczesne wschodnie granice Niemiec, dokąd zawę­drowały z pewnością lądem przez Polskę ze Wscho­du. Jaką drogą i skąd dostał się szczur wędrowny do innych krajów Europy, trudno jest dokładnie ustalić. Zdaje się jednak, że zaczął on tu przenikać przez liczne porty. Przypuszczenie takie jest za­pewne słuszne, ponieważ droga ta jest najłatwiej­sza, a co za tym idzie szczur wędrowny winien był znaleźć się najwcześniej w krajach morskich, pro­wadzących rozległy handel z dalekimi kontynentami. Tymczasem fakty nie zawsze potwierdzają takie ro­zumowanie. Tak np. w Danii ani też w Holandii nie było go jeszcze przed początkiem XIX w. W niektó­rych środkowych punktach Europy szczury wę­drowne ukazały się również stosunkowo późno, np. w Szwajcarii dopiero w roku 1809.

Niedługo trzeba było czekać po rozpoczęciu in­wazji szczurów wędrownych na Europę, by rozeszły się one po innych kontynentach. Przy ciągle wzra­stającym ruchu okrętowym różne kraje zamorskie zostały obdarowane tymi nieznanymi tam do tej pory gryzoniami. Odbyło się to albo drogami wprost | Indii lub też pośrednio przez Europę. W ten spo­sób szczur wędrowny stał się dziś obywatelem do­słownie całego świata. Podbił Amerykę, gdzie ujrza­ne go po raz pierwszy w roku 1755, a już w bardzo krótkim czasie opanował całą tę część świata.

Podobnie szczur dostał się i do innych zakątków .ziemi, w których go przedtem nie było. Pospolity niegdyś tylko na niezmierzonych obszarach azja­tyckich, gdzie żył zarówno w stanie „dzikim“ w nie­zamieszkałych przez człowieka okolicach jak i blisko osiedli ludzkich, jest dziś niejako wszędzie panem. Co go skłoniło do wędrówTki w odległe strony? Czy przyczyną jej był brak pożywienia, nadmierne roz­mnożenie się? Wydaje się, że jedno i drugie. Szczury rozmnażają się tak szybko, że przerost pogłowia może nastąpić bardzo prędko, jeżeli nie przetrzebi je jakaś zaraza lub chociaż niewielka ich część nie przeniesie się na inne miejsce. Te nowe tereny ich żerowania są zwykle nie bardzo odległe od pier­wotnych, jeżeli drogę muszą przebyć pieszo. Kiedy jednak nadarza się doskonała okazja zabrania się

po cichu“ pierwszym lepszym okrętem, płynącym za oceany do krajów nieznanych- i bogatych, wę­drówki te są niekiedy długie i pełne przygód. Na­turalnie dużo wędrowców po drodze ginie, większość jednak dociera szczęśliwie do nieznanego celu, gdzie zaczyna nowe życie.

Tam wszędzie, gdzie człowiek prowadził od wie­ków osiadły tryb życia, gdzie uprawiał ziemię i gro­madził jej płody, szczur znajdował znakomite wa­runki bytowania. Jeżeli ludzie przenosili się na inne miejsce, wędrował za nimi szczur. Być może, iż wielkie wędrówki ludów, które doprowadziły w re­zultacie do przemieszania się między sobą ludności wielu krajów i do podboju nowych terenów, przy­czyniły się do rozpowszechnienia szczurów na tery­toriach, na których były przedtem nieznane.

Wraz z przybysżami-ludźmi, stawiającymi po raz pierwszy stopę na lądzie jakiegoś kraju czy konty­nentu, wkradały się tam niejednokrotnie niepożą­dane dla krajowców zmiany, z drugiej zaś strony

i dla samych przybyszów zetknięcie się z miejscową ludnością pociągało za sobą groźne niekiedy skutki: rozpowszechnianie się nieznanych -dotąd chorób, narkotyków itp. wrogów człowieka. Tak marynarze Kolumba w XV w. oraz późniejsi podróżnicy przy­wieźli podobno do Europy zwyczaj palenia tytoniu wraz z jedną z najcięższych, do dziś Europejczyków

W

gnębiących chorób — kiłą, zwaną podówczas choro­bą hiszpańską, włoską a później francuską. Amerykę obdarowali najeźdźcy w zamian alkoholem — i plagą szczurów. Coraz częstsze w okresie Odrodzenia po­dróże morskie Europejczyków na Daleki Wschód, nie tylko obdarzyły nas nieznanymi przedtem i szko­dliwymi narkotykami, ale sprowadziły do nas przede wszystkim szczury, a wraz z nimi i dżumę. Sposób, w jaki ta choroba rozpowszechniła się po świecie, jest nam dziś’ znany. Rozprzestrzenienia tego doko­nały szczury, które podążały za wędrującymi ludźmi. Być może, że dżuma w najdawniejszych czasach starożytności nie była chorobą tak pospolitą jak później. Może dopiero liczne podboje asyryjskie za­wlokły szczury, a wraz z nimi tę straszną chorobę, do innych nie znających jej dotąd krajów, przede wszystkim zaś na Bliski Wschód i do Północnej Afryki.

Streszczając powyższe dochodzimy do wniosku, iż nie ma dostatecznych dowodów, że w czasach przedhistorycznych i Cesarstwa Rzymskiego nie było jeszcze szczura w Europie. O szczurze śniadym znajdujemy wzmiankę dopiero w wieku XIII, a o wędrownym w XVII stuleciu, chociaż materiały wykopaliskowe pozwalają wyciągnąć inne wnioski. Zarówno termin wkroczenia szczura wędrownego

81

. • .. v.yv^ v *>■

na nasz kontynent jak i czas wyparcia przez niego szczura śniadego jest jednak nieznany. Np. na Śląsku nie było go prawdopodobnie jeszcze w ro­ku 1603. Masowe przekroczenie Wołgi pod Astra- chaniem w roku 1725, jak o tym doniósł Pallas, nie może być uważane za datę pierwszego pojawienia się tego szczura w Europie. Nie wchodzi tu też w ra­chubę odnoszenie tego wypadku do trzęsienia zie-

p i po- ndżuria

mi, jakie w tym czasie miało miejsce w krajach kaspijskich. Najprawdopodobniej gryzoń ten (rys. 2) przywędrował najprzód ze swej ojczyzny w Chinach północnych do Indii, stąd okręty przewiozły go do

Anglii, a następnie do reszty Europy i wszystkich portów świata. Jest to zrozumiałe, ponieważ statki potężnej wówczas floty angielskiej odwiedzały różne części świata i nie było prawie portu, do którego nie zawitałby okręt pod flagą tego państwa.

Wszystkie więc drogi, którymi wędrował szczur, prowadzą z tych południowych i wschodnio-azja- tyckich prastarych krajów, będących kolebką rodza­ju ludzkiego. Od chwili zaś, kiedy ludy tych krajów nawiązały kontakt z innymi częściami świata, szczury mogły się przenieść na nowe tereny, gdzie rozwinęły się nowe dla nich perspektywy życiowe. Od naszych dawnych przodków w Azji, których tak często nazywamy „praszczurami“, przywędrowały więc „praszczury“ naszych uciążliwych współbie­siadników — szczurów.

MIEJSCE SZCZURA WŚRÓD SSAKÓW

Od kiedy istnieje szczur na kuli ziemskiej i jakie są dzieje tego gatunku. Pozycja systematyczna, budowa i wygląd zewnętrzny '■ szczura. Najważniejsze gatunki. Nie wszystkie gryzonie nazy­wane szczurami są nimi istotnie.

Od kiedy istnieje szczur na kuli ziemskiej i ja­kie są dzieje tego gatunku? Czy żyjący na ziemi przed wielu milionami lat przodek dzisiejszych szczurów podobny był do tego szczura, z którym spotykamy się obecnie?

Aby móc wyczerpująco, na podstawie wyników najnowszych badań, odpowiedzieć na te interesu­jące i trudne zarazem pytania, trzeba poznać dzieje skorupy naszego globu oraz historię powstania życia na ziemi. Tu jednak ograniczymy się do zaznajo­mienia czytelnika tylko z najbardziej podstawowy­mi elementami owych zagadnień, bezpośrednio zwią­zanymi z pochodzeniem szczurów. Ciekawych od-

syłamy do specjalnej i bardzo obszernej nauki, zwanej paleontologią, zajmującej się histo­rią roślin i zwierząt, które niegdyś żyły, a których gatunki bezpowrotnie wymarły i mogą być do­kładnie poznane tylko na podstawie szczątków wy­kopaliskowych.

W wykopaliskach gryzonie występują już w osa­dach eoceńskicli, w oligocenie oraz młodszych epokach kenozoicznych (rys. 3). Jak z tego Widać, szczur, ten bezpretensjonalnie wyglądający ssak, może się poszczycić bardzo sta­rym rodowodem. Tajemnicę tej godnej chwały przeszłości zdradziły nam wykopaliska w słynnym z odkryć paleontologicznych stanie Wyoming, nie­daleko Great Salt Lake u podnóża Gór Skalistych w Ameryce Płn. Wydaje się, że właśnie tam ukazały się pierwsze gryzonie, zwane przez niektórych auto­rów gryzoniami pierwotnymi (Rodentia primitiva), Są one jeszcze mało znane. Wiemy, ze były to zwierzęta drobne, które do dziś nie osiągnęły większych rozmiarów ciała. Wyjątkiem był prawdo­podobnie dyluwialny gryzoń Megamys Laurill, wiel­kością przypominający hipopotama. Gryzonie pier­wotne rozszczepiły ¿ię w obrębie eocenu na dwie główne gałęzie: parzystosiekaczowców

i nieparzystosi.ekaczowców, które prze­trwały do dnia dzisiejszego (p. dalej). Dzieje owych

gryzoni obrazuje nam w przybliżeniu następująca tabelka (porównaj z rys. 3).

Żadna więc z owych rodzin nie wymiera na przestrzeni wiele milionów lat trwających okresów geologicznych! Objaw ten wśród ssaków spotyka się bardzo rzadko.

W czasach kiedy nastąpiło rozszczepienie gryzoni na zasadnicze pnie systematyczne, nie było jeszcze szczurów w tej postaci, jaką mają dziś. Dla skró­cenia sobie długiej i uciążliwej podróży w czasie oraz w celu prędszego odnalezienia naszych szczu­rów,. wyprzedzimy kilkadziesiąt milionów lat i za­trzymamy się w okresie zwanym plejstoce­nem albo dyluwium, który wraz z czasami stanowiącymi epokę dzisiejszą,! czyli a 1 u wj u m, trwającą około 20 tysięcy lat, stanowi okres, zwany

czwartorzędem. Otóż | w najmłodszych pokładach | dyluwium, jak już wspom­ni nieliśmy w rozdział» pierw-

I szym, udało «ię wykryć

1 szczątki gryzoni, przypomi-

nających dzisiejsze szczury,

a uważanych za ich przod- Bków w najprostszej liniifi^

U najstarszych przed- Bstawicieli gryzoni zęby siecz­nie miały już swój dzisiejszy ■wygląd,, natomiast trzo- ^Inowce, zamiast dzisiejszych —i jarzem (p. rys. 4)» były za­opatrzone w guzki, ułożone podobnie jak u zwierząt owadożernych (np. u kreta). Ponieważ wiemy, że zwierzęta owadożerne były najstarszą formą ssa­ków, przypuszczamy, iż zęby trzonowe gryzoni ule­gały w ciągu długich lat swoich dziejów kolejnym fazom rozwoju, zanim osiągnęły stan dzisiejszy, po­trzebny im do rozcierania pobieranego pokarmu.

Gryzonie są bezspornie jednym z najstarszych szczepów zwierząt ssących. W porównaniu jednak z owadożernymi są one bardziej „postępowe“

i znajdują się dziś w pełni rozkwitu. Wśród żyją-

cych obecnie gry­zoni wyróżniamy aż około 2 800 ga­tunków rozmiesz­czonych wewiszyst- | kich częściach | świata.

Skorosmy już I znaleźli szczebel, I na którym w dra- I binie systematycz- I nej siedzi nasz ' szczur, będziemy mogli zająć się bliżej tym ciekawym rodzajem.

Tablica wyjaśnia nam, że pod względem syste­matycznym szczury tworzą wraz z myszami odrębną rodzinę. Niektóre gryzonie, jak piżmowiec czy nu­tria, nazywane pospolicie „szczurami“, nie są w rze­czywistości szczurami, należą bowiem do odrębnych rodzin.

Szczury wraz z myszami zalicza się, jak to wy­nika z zamieszczonej tablicy, do wspólnej rodziny myszowatych (Muridae). Są one, jak wszyst­kie zresztą gryzonie, ssakami o niedużych wymia­rach ciała. Najważniejszą cechą, która każe wyod-

rębnie je wraz z i resztą gryzoni spo- j śród pozostałych zwierząt ssących, jest budowa zębów j siecznych. Wyka­zują one ciągły, nieograniczony wzrost. Właści- L

wość ta jest niezwykle ważnym czynnikiem, który nie pozwala zębom na całkowite zużycie się przy nagryzaniu twardych przedmiotów (rys. 5).

Zaczęliśmy od uzębienia, ponieważ jest ono jednym z najważniejszych czynników, na które zwraca uwagę anatom. Albowiem sposób nagryza­nia, miażdżenia czy rozcierania pokarmu wywiera wpływ nie tylko na budowę zębów, ale również na technikę trawienia. Z wyżej wymienionych powo­dów przyjęło się powiedzenie: „spójrz na uzębienie ssaka, a będziesz wiedział, czym on się żywi“.

Aby dokładnie zapamiętać uzębienie ssaka, na­leży posłużyć się ogólnie przyjętym zwyczajem wy­rażania ilości zębów za pomocą tzw. liczbowego wzoru zębowego. Nazywamy to „garniturem zębo­wym“, poszczególne zaś zęby oznaczamy kolejno od przodu po jednej tylko stronie (rys. 6).

Używając znanego wzoru, możemy przedstawić uzębienie szczura w następujący sposób, uwzględ­niając obie strony:

3 __ 0 — 0 — 1 l_0 — 0 — 3

16

3 _ 0 — 0 — 1 l _ o — 0 — 3

W porównaniu z uzębieniem nielicznych ssaków, mających pełne uzębienie wynoszące 44 zęby, szczur ma tych zębów stosunkowo bardzo mało. Z pier­wotnej liczby trzech siekaczy (mamy na myśli uzę­bienie pełne) pozostaje tu tylko jeden w każdej po­łowie żuchwy czy szczęki. Występuje tu również zu­pełny brak kłów oraz przedtrzonowców (rys. 7 i 8).

Siekacze są oddzie­lone od trzonow­ców długą bezzęb­ną przerwą mię- dzyzębową. Ponie­waż budowa zę­bów szczura, jak i wszystkich gryzo- vni, jest dość nie­zwykła, również technika nagryza­nia i rozcierania pokarmu jest inna niż u pozosta­łych ssaków, nie będących gryzoniami. Ruchy żuch­

wy polegają głównie na jej ciągłym, równomier­nym wysuwaniu i cofaniu.

Na ogonie szczu- _ rów występują łu­ski, tworzące cha­rakterystyczne pierścienie, co wskazuje, że zwie- ! rzęta te są dość j pierwotne, ponie­waż wykazują du­żo podobieństwa do swych wykopa­liskowych przod­ków.

Szczury są zwierzętami stopochodnymi, to zna­czy, że kończyny swe (szczególnie tylne) podczas chodzenia opierają na stopie zaopatrzonej w pięć palców (rys. 16). Z ważniejszych cech budowy szczurów zasługuje na uwagę obecność obojczyka i charakterystyczna budowa ucha, świadcząca o do-, brym słuchu. Nie można też pominąć występowa­nia, szczególnie u niektórych gatunków szczurów, dobrze wykształconych błon międzypalcóWych, dzię­ki czemu zwierzę doskonale ¡pływa.

Spośród wielu gatunków żyjących dziś szczurów zajmiemy się dokładniej dwoma ich gatunkami: szczurem śniadym i szczurem wę­drownym.

Obydwa te gatunki są nam już trochę znane z poprzedniego rozdziału, w którym mówiliśmy o ich historii. Teraz zapoznamy się pokrótce z budową i wyglądem zewnętrznym tych zwierząt.

Szczur śniady (Ratticś rattus L.), zwany także domowym albo czarnym, jest zwierzęciem nie­

dużym, którego długość (bez ogona) nie przekra­cza zazwyczaj 20 cm. Ogon, cienki i pokryty łuska­mi, jest zawsze dłuższy od reszty ciała (rys. 11 i 19), po czym najłatwiej jest odróżnić go od szczura wę­drownego. Uszy są nagie, cienkie, niezbyt duże i nie­

co ’ spiczaste, wystające trochę ponad górny brzeg głowy. Ubarwienie szczura śniadego jest zazwyczaj dość zmienne. Barwa futerka jest przeważnie sta- lowo-szara, grzbiet nieco ciemniejszy, spód zaś, sła­bo odgraniczony od reszty, jest ciemnopopielaty. Trafiają się niekiedy i prawie czarne szczury tego gatunku, nierzadko zaś bywa, że młode z jednego miotu zdarzają się zarówno stalowoszare jak i czar­ne. Dało to powód wielu zoologom do wyodrębnienia różnych odmian, a nawet nowych gatunków, jak np. formę zupełnie czarną szczura śniadego (Rattus ater), niebieskoszarą (Rattus intermedius) oraz tzw. szczura egipskiego (Rattus alexandrinus) z białym podbrzuszem, o brunatnym grzbiecie i bo­kach, wykazującego przy tym nieco odmienną syl­

wetkę niż szczur śniady (rys. 12). Późniejsze jed­nak badania wykazały, że wymienione formy są od­mianami szczura śniadego, różniącymi się umasz-

czeniem i nieznacznymi szczegółami innych cech ze­wnętrznych.

Młode szczury śniade są na pierwszy rzut oka podobne do dorosłych myszy. Nie trudno jednak od­różnić obydwa gatunki na podstawie istniejących różnic w budowie anatomicznej. Młody szczur ma grubsze stosunkowo i cięższe kończyny, i na jego siekaczach nie ma charakterystycznego wcięcia (rys. 9), jakie występuje u myszy. Poza tym szczur różni się od myszy formą fałdów podniebiennych (rys. 13), które mają pośrodku małe, nieprzerwane, ostre wybrzuszenia w kierunku tylnym, u myszy zaś, jak widać na rysunku, wygląda to zgoła inaczej: tu fałdy są proste i poprzerywane.

Jak już wiemy, szczur śniady jest gryzoniem zamiesz­kującym całą kulę ziemską. Jakkolwiek jest właściwie zwie- H rzęciem osiadłym, to jednak dał się w swoim czasie zawlec okrętom do najroz­maitszych portów na ,

całym świecie. Dlatego spotykamy go w dużych mia­stach portowych, z których także chętnie wędruje w głąb lądu. Zamieszkuje suche zakątki osiedli ludzkich, wybierając raczej górne piętra budynków, poddasza i strychy.

Drugim nie mniej znanym i rozpowszechnionym u nas i na innych kontynentach gatunkiem szczura

jest szczur wędrowny (Rattus norvegicv£ Erzleb.). Długość tego o wiele większego, niż szczur śniady, i masywniej zbudowanego zwierzęcia (rys. 14 i 19) wynosi razem z głową przeciętnie 25 cm, długość ogona, u gatunku tego zawsze krótszego od reszty ciała, do 20 cm. Ta różnica w długości ogo­nów obu omawianych gatunków szczurów polega na różnej ilości kręgów ogonowych. Zupełnie inne niż u szczura śniadego umaszczenie jest zasadniczo sza- ro-rudawo-żółte. Znacznie jaśniejszy, szaro-żółta- wo-biały spód ciała ostro odcina się od reszty futer­ka. I tu trafiają się niekiedy odchylenia od opisa­nego ubarwienia: okazy o szarostalowym odcieniu. Uszy szczura wędrownego są nieco mniejsze niż śniadego i niżej nieco osadzone, raczej leżące na fu­terku.

Wyliczone powyżej cechy sprawiają, że najczę­ściej już na pierwszy rzut oka można odróżnić oby­dwa gatunki szczurów. Poza tymi czysto zewnętrz­nymi różnicami można tu wymienić kilka szczegó­łów budowy anatomicznej, które, w przypadku gdy mamy do czynienia tylko np. z czaszkami tych zwie­rząt, mogą nam dopomóc w oznaczeniu przynależ­ności gatunkowej szczura. Boczne krawędzie na czaszce szczura wędrownego, jak to wyjaśnia rys. 15, mają przebieg równoległy, podczas gdy u śnia­

dego tworzą jakby owal, ograniczający zewnętrzną powierzchnię kości sklepienia puszki mózgowej. Uzębienie szczura wędrownego jest na ogół podob­

ne do uzębienia szczura śniadego, z tą różnicą, że siekacze ma potężniejsze, dzięki czemu ich właści­ciel z łatwością przegryza grube ściany drewniane a nawet fugi w murowanych budynkach.

Szczur wędrowny, dzięki bardzo szybkiemu roz­mnażaniu, dużej odporności na niekorzystne warun­ki oraz większej sile fizycznej, wypierał przez długi czas szczura śniadego. Jest też, jeszcze bardziej, niż ten ostatni, rozpowszechniony na całym świecie, a to dzięki odbywaniu masowych wędrówek zarówno

pieszych jak i najrozmaitszymi środkami lokomocji, najczęściej zaś okrętami, na których jeęt pospoli­tym „pasażerem na gapę“.

O obydwu gatunkach szczurów porozmawiamy jeszcze w następnych rozdziałach. Tutaj zdradzimy tylko kilka tajemnic świata gryzoni: m^sząWątyęh, Należących dp nięgg gatunków szczurów jeęfc o wie­le więcej, anjżeji. te dwa już pęzeg nas ppznąnę, Oprócz odmiąn sąęąura śniaclego, q których mówi-

50.

J

mStm

w

liśmy już we właściwym miejscu, odmian, które są najbardziej charakterystyczne dla środowiska, gdzie przebywają szczury śniade, mamy jeszcze sporo in.-

'rl. mt/MM

nych gatunków szczurów, zamieszkujących tereny Bliskiego i Dalekiego Wschodu oraz Afryki. Z waż­niejszych wymienimy tu tylko dwa. Jednym z nich jest bliski krewny szczurów, o których mówiliśmy wyżej, tzw. szczur dżumowy (Nesokia benga- lensis Gra/y).- Gatunek ten jest właściwy krajom po- łudniowo-azjatyckim jako jeden z niebezpiecznych dla człowieka gryzoni, szerzących epidemię dżumy wśród ludności. Właściwość ta usprawiedliwia jego nazwę gatunkową, która przyjęła się szczególnie w Kalkucie (Indie), gdzie szczur dżumowy jest bar­dzo pospolity. Charakterystyczne cechy budowy

i podobieństwo zewnętrzne (rys. 17) każą przypuszczać, że jest on blisko spokrewniony ze szczurem wędrownym, jest jednak od tego ostatniego mniejszy i ciemniej ubarwiony.

W tropikalnych okolicach Afryki żyje jeden z najwięk­szych gatunków, prawdziwy olbrzym wśród szczurów (rys. 18), tzw. skrzecz komysz (Cricetomys gambiamus Wtrh.). Długość jego ciała (bez ogona) dochodzi do 40 cm, biało za­kończony i masywny ogon jest tylko nieznacznie krótszy. Jego łacińska oraz polska nazwa po­chodzi stąd, że zarówno wiel­kością jak i obecnością torb policzkowych przypomina cho­mika, zwanego inaczej skrzecz- kiem (Cricetus). Głowa oma­wianego szczura jest spiczasta i podobna raczej do głowy my­szy, aniżeli szczura. Ze sposo- bu siedzenia przypomina nieco kangura.

O innych gatunkach szczurów nie będziemy tu mówić, nie odgrywają one bowiem tak ważnej roli w naszym życiu, jak np. szczury wędrowne czy śniade. Poruszymy tu natomiast sprawę gryzoni, które w pojęciu ogółu uchodzą również za szczury.

Jak nam już wiadomo, szczury wraz z myszami zalicza się do rodziny myszowatych (Muridae), nie­które inne jednak gryzonie, nazywane pospolicie szczurami, należą do zupełnie innych rodzin. Zdra­dzają one wprawdzie trochę podobieństwa zewnętrz­nego do szczurów, jednakże różne szczegóły budo­wy anatomicznej nie pozwalają ich zaliczyć do tej grupy gryzoni. Pod nazwą szczur (Rattus) — czy to będzie wędrowny, czy śniady, czy wreszcie inny (np. Nesokia, Cricetomys) — znany jest pewien określony rodzaj gryzonia, wyróżniający się cha­rakterystycznymi cechami (np. ogon, czaszka, zęby), dzięki którym zachowuje on swą odrębność zoolo­giczną. Zaliczamy go do rodziny myszowatych.

Do tych, jak powiedzieliśmy, „nie-szczurów“, które często nazywamy niewłaściwie „szczurami“, zalicza się m: in. tzw. karczownika ziemnowodnego, dalej piżmowca i nutrię.

10 do 12 cm. Laicy mylą karczownika z piżmowcem, któ­ry jednak jest o wiele większy, ma dłuższy ogon, wyraź­nie bocznie spłaszczony. Ogon karczownika jest okrągły, cieńszy i porośnięty sierścią, podczas gdy ogon piżmowca wykazuje obecność łusek na powierzchni. Ną grzbiecie karczownik ziemnowodny, jest ubarwiony najczęściej bru­natno z rudym odcieniem. Brzuch jego jest żółtawoszary, niewyraźnie odcinający się od reszty ciała. Zwierzęta te znakomicie pływają, ponieważ stopy ich są zaopatrzone w międzypalcowe błony pławne, podobnie jak kończyny kaczek lub bobrów.

Na karczowniku ziemnowodnym nie kończy się lista gryzoni, niesłusznie nazywanych szczurami. Mamy tu na myśli szczególnie jeszcze dwa gatunki, które w życiu człowieka odgrywają dużą rolę, zupełnie jednak różną od tej, jaka przypadła w udziale szczurowi śniademu, wę­drownemu czy karczownikowi ziemnowodnemu. Mamy tu na myśli cenne futerka, których nam dostarczają: piż­mowiec i nutria.

Piżmowiec (Fiber zibethicus L.), zwany też piż- moszczurem lub szczurem piżmowym, należy do tej sa­mej rodziny co i karczownik ziemnowodny. Ojczyzną je­go jest Ameryka Północna, z której został w swoim cza­sie sprowadzony do Europy w celach utylitarnych. Za­barwienie jego sierści jest jasno-szaro-brunatne z brązo­wym lub czarnym odcieniem. Dłuższy niż połowa ciała ogon piżmowca jest pokryty łuskami, bocznie spłaszczony, wysokość zaś jego jest trzy razy większa aniżeli szero­kość. Piżmowce żyją nad wodami.

Nutria (Myocasłor coypus Mol.) pochodzi z Ame­ryki Południowej. Nazywany jest niesłusznie „szczurem bobrowym“, aczkolwiek przypomina nieco zarówno bobra jak i szczura. Jest to duże zwierzę, którego długość do-

chodzi do 45 cm, ogon zaś ma około 40 cm. Umaszczenie jest z reguły brunatno-szare, ogon okrągły i porośnięty sierścią. Nutria należy do rodziny, noszącej łacińską na­zwę Capromyidae. Oprócz tego odróżnia się od wyżej opisanych przedstawicieli gryzoni obecnością czterech trzonowców zamiast trzech oraz ułożeniem ich trących powierzchni w kształcie „8“. Siekacze są potężne niczym u bobra, a szkliwo ich przedniej powierzchni ma zabar­wienie krwistoczerwone.

Ciekawym szczegółem budowy piżmowca i nutrii jest ich sierść. Składa się ona z dwu warstw: głębszą sta­

nowi sierść gładka, bardzo gęsta, miękka i delikatna; między włosami tej warstwy wyrastają rzadsze i grub­sze, wystające ponad nią w postaci szczeciny i stanowią­ce warstwę zewnętrzną. Tak więc ta głębsza wełnista część jest właściwym futerkiem, bardzo cennym, dlatego też zwierzątka te hoduje się w celu produkcji skórek. Po­za tym stopy obydwu gatunków są zaopatrzone w krót­kie (o wiele krótsze aniżeli u bobra) błony międzypal- cowe, ułatwiające szybkie poruszanie się w wodzie. Dzi­kie nutrie spędzają życie nad obficie zarośniętymi woda­mi, w których brzegach kopią sobie głębokie nory, gdzie wydają stosunkowo nieliczne potomstwo. Brodawki mlecz­ne umieszczone są u nich nie na stronie brzusznej, jak to zwykle bywa, lecz na bocznogrzbietowej, co pozwala nowonarodzonym młodym „szczurkom'' siedzieć na grzbiecie matki, która zupełnie swobodnie może pływać z żywym „ładunkiem“ na plecach.

Na tym kończymy naszą wycieczkę w krainę zoologii, podczas której nabyliśmy podstawowe wia­domości | zakresu pochodzenia szczurów, ich syste­matyki i budowy anatomicznej. Ta duża grupa gry­zoni, wraz ze wszystkimi myszami ¡należąca do' ro­dziny myszowatych, jest najliczniejsza tak pod względem gatunków, jak i osobników.

Poznanie budowy i wyglądu zwierzęcia pozwala nam ocenić jego stanowisko w świecie. Siła zwie­rzęcia nie zawsze polega tylko na potężnych mię­śniach i uzbrojonej paszczy, jak to widzimy np. u lwa. Szczur jest również potężnym ssakiem, ale

siła jego przejawia się w czym innym: są to ciągle gryzące i wszystko przegryzające zęby, niezwykła płodność szczurów oraz nie spotykana u innych gry­zoni odporność na niekorzystne .wpływy otoczenia.

ŻYCIE I OBYCZAJE SZCZURÓW

Wymagania życiowe — klimat, pożywienie, sposoby zdobywania pokarmu i „sprawy mieszkaniowe". Rozmnażanie — niezwykła płodność, wyprowadzenie i wychowanie potomstwa. Wędrówki — charakterystyka i przyczyny. Walka o byt — szczury znako­micie radzą sobie w walce o pokarm. Rywalizacja między ga­tunkami. Jedną z ofiar walki szczura o byt jest człowiek.

Postaramy się odpowiedzieć tu na pytanie, ja­kim czynnikom zawdzięczają szczury tak wielkie rozprzestrzenienie na świecie.

Szczury są niezwykle wytrzymałe na przeciwno­ści, jakie im stwarzają różnorodne niekiedy warun­ki w okolicach, gdzie się zadomowiły. W swej walce

o żywność nie wybierają dogodnych dla siebie kli­matów ani innych czynników, które dla większości zwierząt odgrywają zasadniczą rolę. Spotkać je można zarówno w strefach o klimacie gorącym i su­chym jak również tam, gdzie klimat jest najczęściej

58

k

bardzo ostry, wilgotny i zimny. Nie zdołają im za­szkodzić nawet najostrzejsze zimy, a jeżeli zmniej­szają na krótki okres czasu ich pogłowie, to po pew­nym czasie daje się znowu zaobserwować wielkie rozmnożenie się tych zwierząt. Nigdzie też nie oka­dzało się, aby choroby, które czynią wielkie spusto­szenia wśród szczurów, miały kiedykolwiek i gdzie­kolwiek doszczętnie je wytępić.

Jeszcze mniej wybredne są szczury w wyborze pożywienia; obydwa gatunki, zarówno szczur śnia­dy jak i wędrowny, są wszystkożerne w najszerszym tego słowa znaczeniu. Wszystko, co spożywa czło­wiek, dobre jest i dla nich. Ale oprócz tego jest wiele, wiele innych artykułów, których nieraz nie można nazwać środkami żywności, a którymi nie gardzą szczury.

Natura stworzyła szczura z początku jako ziarno jad a. Wskazuje na to przede wszystkim budowa jego przewodu pokarmowego, szczególnie zaś uzębienia. Nie ma w nim kłów, zęby trzonowe zaś, w liczbie trzech po każdej stronie u góry i u do­łu, są silnie zakorzenione i zaopatrzone w guzkowa- te korony, także charakterystyczne dla zębów roz­cierających nasiona. Ale w walce o byt oraz wsku­tek ciągłej styczności ze swym przypadkowym „opiekunem“ człowiekiem, stał się szczur zwierzę­ciem wszystkożernym. Obok zboża, ziemniaków,

owoców i buraków, rzepy czy liści kapusty, przy­smakiem jest dla niego tłuszcz lub mięso pod różny­mi postaciami czy to surowe, czy gotowane, wędli­ny czy też konserwy. Chętnie spożywa jajka wsze­lakiego ptactwa, mąkę, bułki i chleb, mleko i miód, jak również wszelkie resztki i odpadki z ludzkiego" stołu. Nie przebiera też w świeżości pokarmów, któ­re zjada, mimo iż są cuchnące lub prawie zgniłe. Takie „pożywienie“ może znaleźć tylko w źle utrzy­manym śmietniku, kanałach i dołach ściekowych. Z braku lepszego pożywienia zjada nawet odchody i najgorsze nieczystości, jakie wyrzuca człowiek da­leko od swego domostwa. Tak więc wszystko, co­kolwiek człowiek zasieje lub zbierze, co nagromadzi jako surowiec lub przygotuje sobie do jedzenia, co wyrzuci albo wyleje jako nie nadające się do spo­życia przez niego ani przez inne zwierzęta, staje się przedmiotem zainteresowania szczura. Dla uzupeł­nienia obrazu „jadłospisu“ szczura trzeba dodać, że zupełnie niestrawne przedmioty są bardzo typowym pokarmem wszystkich szczurów. Takim przysma­kiem jest róg i wyprawiona skóra, kora drzewna i drewno, szmaty wełniane, lniane lub bawełniane, sznury, słoma, papier i tym podobne. Czy jest wo­bec tego na świecie przedmiot, którego nie mógłby szczur zjeść? Chyba tylko kamienie, metal, szkło oraz niewiele innych podobnie twardych rzeczy.

60

Przekonaliśmy się, że szczury żywią się najchęt­niej pokarmem mającym nieraz bardzo wątpliwą wartość. Niekiedy jednak mają apetyt na świeże mięso z upolowanej przez siebie zwierzyny i dlate­go prowadzą także rozbójniczy tryb życia. Podob­nie jak zwierzęta drapieżne, napadają na słabszych od siebie przedstawicieli świata zwierzęcego. Czynią to, podobnie jak lis i tchórz, sprytnie i podstępnie, w czym szczególną umiejętnością odznacza się szczur wędrowny. Ofiarą jego pada przeważnie młody drób — kurczęta, gąsięta i kaczęta. Ale i gołębie, które, jak wiadomo, doskonale latają, nie mogą czuć się bezpiecznie na podwórzu, gdzie grasują szczury. Młode kaczki i gęsi, które co dzień rano wypływają na środek stawu, nie wiedzą, że w każ­dej chwili mogą nagle znaleźć śmierć w odmętach wody, gdzie czai się ich śmiertelny wróg. Szczur bowiem umie znakomicie pływać i nurkować. Może “też swobodnie chodzić lub ukrywać się pod po­wierzchnią wody, w gęstwinie roślinności dna rzeki lub stawu. Widząc wiosłujące „apetyczne“ nóżki młodego ptactwa wodnego podpływa niepostrzeże­nie, chwyta i wciąga całego ptaka w głębinę. Wy­pływa ze zdobyczą przy odległym brzegu, ciągle po drodze nurkując, aby w przybrzeżnych krzakach urządzić sobie wspaniałą ucztę.

Równie „nieprzyzwoicie“ zachowują się szczury w stosunku do innych zwierząt domowych. Opaso­wym gęsiom i świniom, które mało poruszają się i najchętniej leżą lub śpią, szczury wygryzają nie­raz głębokie dziury w tłuszczu. Pysk konia, spoży­wającego w spokoju obrok ze żłobu, w którym gra­sują szczury, narażony bywa na dotkliwe pokąsa­nie. Szczury zakradają się też często do indyczek, wytrwale siedzących na jajach, kalecząc je bardzo dotkliwie i wykradając jajka. Śpiące w źle zabez­pieczonych klatkach lub wprost w stajni króliki atakowane są i zagryzane przez szczury. Nawet wypadki ciężkiego okaleczenia przez szczury pozo­stawionych bez wystarczającej opieki niemowląt nie należą do rzadkości.

Zuchwalstwo szczurów nie ma, zdaje się, granic.. Czasem nie wahają się atakować i ludzi dorosłych. Niejednokrotnie zdarza się, że śpiącego w stajni człowieka okaleczą, zanim ten zdoła się obudzić i spostrzec, źe jest w niebezpieczeństwie. Znane są też wypadki, że nieszczęśliwi, którzy zabłądzili' w podziemiach Paryża albo labiryncie kanałów lon­dyńskich, zostali zagryzieni na śmierć przez ogrom­ne masy gnieżdżących się tam szczurów.

Szczury nie poprzestają na żywej zdobyczy. Ob­gryzają również trupy ludzkie, jeżeli mają do nich dostęp. Nawet padlina w zupełnym rozkładzie jest

62

zwykłym łupem szczurów. Różne źródła zgodnie po­dają, że w drugiej połowie wieku XIX w Montfau- ęon pod Paryżem było tak dużo szczurów, że w cią­gu miesiąca zabijano ich około 16 tysięcy sztuk. Po­dobno w ciągu jednej tylko nocy zjadły tam szczu­ry prawie doszczętnie 35 trupów końskich, pozosta­wiając zaledwie strzępy skóry i kości.

Jeżeli w pewnej okolicy występują bardzo duże ilości szczurów, wywiązują się między nimi formal­ne walki o łup. Niekiedy zgłodniała horda tych czworonogów, zobaczywszy pożywiającego się szczu­ra, rzuca się na niego i pożera go w oka mgnieniu, nie pozostawiając nawet śladu ani po swym „krew­niaku“, ani po smacznym kąsku, który się stał jego zgubą.

Na ogół wszystkie gryzonie budują sobie same mniej lub więcej kunsztowne gniazda. Niektóre jed­nak gatunki czynią to niechętnie, wykorzystując znalezione gotowe już dziury i przejścia, które w miarę potrzeby powiększają i na swój sposób urządzają. Do tych gatunków „unikających“ trudu budowania należą szczury, które nie budują sobie nigdy skomplikowanych gniazd. Najczęściej miesz­kają tam, skąd jest najbliżej do środków żywności. Zajmują chętnie cudze nory, wybudowane i opusz­czone nie tylko przez ssaki, ale niekiedy i przez owa-

dy. Znany już nam afrykański szczur skrzeczkomysz (rozdz. II) zamieszkuje opuszczone kopce termitów. Szczury wprowadzają się również do najbrudniej­szych niekiedy i najmniej wygodnych przypadko­wych dziur, stanowiących łatwe schronienie w ra­zie niebezpieczeństwa. Wyjątek stanowią samice, które w okresie wyprowadzenia i wychowania po­tomstwa wyszukują sobie dogodniejsze i zaciszne kryjówki.

Utarło się mniemanie, że szczury trzymają się wyłącznie ludzkich mieszkań i magazynów z żyw­nością. Okazuje się jednak, że dosyć często, szcze­gólnie latem, przenoszą się one na pola, gdzie mają pod dostatkiem pokarmu roślinnego, ptactwo i jaj­ka. Taką „zmianę kuchni“ lubi szczególnie szczur wędrowny. Przejawia się to w wysokim stopniu w tzw. latach klęski, kiedy gryzoń ten rozmnaża się do ogromnych ilości. Mając dużą skłonność do ży­cia nadwodnego, gnieździ się czasem we własnych albo opuszczonych przez karczownika ziemnowodne­go norach nad brzegami rzek i stawów. Dlatego na­zywają go często szczurem wodnym. Z tego też powodu myli się go często zarówno z karezow- nikiem ziemnowodnym jak i z piżmowcem, mimo zachodzących między nimi różnic zarówno w wyglą­dzie zewnętrznym jak i w budowie anatomicznej (rozdz. II).

Wykładnikiem tych różnic jest również wybór miejsca na gniazda oraz sposób ich budowania. Aby to lepiej zrozumieć, trzeba przyjrzeć się traktowa­niu przez szczury „spraw mieszkaniowych“. Liczni krewni szczurów, a wśród nich wyżej wymienione, budując sobie i urządzając gniazda, wykazują da­leko więcej dbałości o wygodę i bezpieczeństwo. Znane są bardzo pomysłowe korytarze podziemne karczowników ziemnowodnych i piżmowców. Te ostatnie budują sobie również, podobnie jak bobry, kopce z trzciny, gałązek i trawy. Masywniej sze i pracowiciej wykonane domki bobrów nie darmo nazywamy „zamkami na wodzie“.

Szczury, w odróżnieniu od karczowników ziem­nowodnych, piżmowców i bobrów, lubią życie pro­ste, bez wygód. Jest to zrozumiałe, ponieważ nale­żą do „plemienia“ koczowniczego, przenoszącego się z miejsca na miejsce. Życie swoje spędzają na usta­wicznym poszukiwaniu pokarmu, wskutek czego nie mają czasu na zajęcie się budową własnych, wygod­nych mieszkań. Zdaje się też, że szczury na ogół nie robią zapasów, przynajmniej wędrowne. Uważają widocznie, że jest to trud zbędny, skoro człowiek czyni to za nie. Zresztą wędrując ciągle po świecie, nie mogłyby z tych zapasów korzystać. Szczur śnia­dy częściej robi zapasy, a chociaż chętnie wędruje,

zdarza się, że przez czas dłuższy pozostaje na tych samych „śmieciach“. W każdym razie zdarzył się kiedyś wypadek, który potwierdza takie przypusz­czenie. W pewnym zakładzie uniwersyteckim, miesz­czącym się, wskutek powojennego braku koniecz­nych pomieszczeń, w jednym tylko niewielkim po­koju, od pewnego czasu zaczął grasować szczur. Mi­mo iż obok mieściła się klinika dla psów karmio­nych mięsem, którego tam nie brakowało, szczur ob­gryzał cenne książki, niszcząc je ku rozpaczy profe­sora i jego asystentów. Jednakże trudno było wy­kryć przez długi czas kryjówkę uciążliwego współ- lokatora. Po długich poszukiwaniach, zastawianiu pułapek i rozkładaniu zatrutego .pokarmu, które szczur najwyraźniej ignorował, natrafiono wresz­cie przypadkiem na ślad barbarzyńskiego gościa w sprężynowym materacu, z braku innego miejsca ułożonym odwrotną stroną na najwyższej bibliotecz­nej szafie. Tam to mieszkał szczur. Miał on w jed­nym z jego kątów swoje gniazdo, wysłane kartka­mi i strzępami książek, a na wszystkich prawie sprężynach wisiały suche kawałki mięsa, przypomi­nając wędliny w spiżarni zapobiegliwej gospodyni. Prawdziwe to wydarzenie skłania nas do mniema­nia, że szczury lubią gromadzić zapasy „na czar­ną godzinę“.

Najważniejszą bodaj cechą, stawiającą szczury w rzędzie niebezpiecznych wrogów mienia ludzkie­go, jest niezwykła ich płodność.

Okres rozmnażania się szczurów trwa przez ca­ły rok, jednak „na dobre“ zaczyna się dopiero wczesną wiosną.

Gody miłosne szczurów przebiegają wśród głoś­nej wrzawy i kwiku. Samce wiodą między sobą za­ciekłe boje o względy samiczki. „Stan małżeński“ i obowiązki ojca, cechy obserwowane u wielu pta­ków i ssaków, są to rzeczy nieznane w życiu szczu­rów. O potomstwo troszczy się tylko matka. Przed mającym nastąpić połogiem przygotowuje ciepłe le­gowisko i siana, badyli, słomy, gałganów i różnych śmieci gdzieś w zacisznym ustroniu, zabezpieczo­nym przed wtargnięciem przypadkowego napastni­ka. Przyszła matka do wrogów zalicza i swoich współbraci, przed którymi nic nie może się uchro­nić, nawet młode, których mordercą może stać się własny ich ojciec. W bezpiecznym więc schronieniu szczurzyca rodzi swe dzieci, często nieliczne, tylko cztery do pięciu sztuk, niekiedy jednak tuzin lub nawet 20. Przeciętna liczba młodych nie przekracza jednak 10 sztuk u szczura śniadego, u szczurów wę­drownych zaś nieco mniej. Różna też jest roczna liczba miotów. Dwukrotny połóg w roku jest tą naj­niższą granicą dla obu gatunków, zwykłą dla mło­

dych matek. Ale sześć lub siedem razy nie jest wca­le zjawiskiem niezwykłym, obserwowano w wyjąt­kowych wypadkach nawet — dziesięć. Młode sa­miczki, liczące 2 i pół miesiąca życia, są już doro­słe, a matki w wieku 100 dni nie należą do rzad­kości.

, Młodziutkie szczury są małymi, bezbronnymi istotami wielkości chrabąszcza, jeszcze ślepymi i na­gimi. Szukają pilnie sutek matki, która im ich nie broni leżąc wyciągnięta w ciepłym legowisku. Na­tura troszczy się o wszystkie młode na wypadek, gdyby ich była pokaźna ilość. Matka ma dwanaście sutek, tuzin „pociech“ może więc ssać równocześ­nie. Po tygodniu drobne ich różowe ciałka pokry­wają się włoskami, delikatną szarą mgłą puchu. Po upływife dalszego tygodnia młode szczury zaczynają widzieć. Jest to pierwsze „poważne“ wydarzenie w młodocianym ich życiu. Zaczynają się odtąd swo­bodnie poruszać; piszcząc i pokwikując głośno, prze­wracają się i gonią, łapiąc za swoje i rodzeństwa ogonki. Przez cały ten czas stara jest niezwykle troskliwa o dzieci. Pokarm matczyny jest jeszcze ciągle podstawą odżywiania, ale już w tym czasie matka znosi im inne pożywienie.

Jeżeli do gniazda .zbliża się obcy stary szczur, matka nakrywa młode swym ciałem i prychając po­kazuje wrogowi groźne zęby. Tej jednej broni, zę­

bów, używa wobec każdego przeciwnika; niekiedy w walce o potomstwo traci życie. Jeżeli spokój w legowisku jest zakłócony na czas dłuższy, wtedy stroskana matka ujmuje swe drobne dzieci w pysz­czek i jedno po drugim, podobnie jak to czyni kot­ka, przenosi na inne, bezpieczniejsze miejsce.

Szczury w wieku czterech tygodni mają wiel­kość myszy domowej. Jeszcze ciągle nie przestają ssać matki, jednakże dostają już zwykłe pożywie­nie, jakie znajduje się właśnie „pod ręką“. Są to buraki, owoce, ziemniaki lub zboże. Małe krok w krok towarzyszą matce ucząc się gryźć na napot­kanych twardych przedmiotach lub chwytając na przemian mlekodajne jeszcze sutki. Ale już po tych czterech tygodniach matka na dobre je odstawia od piersi, gryzie je lekko, kiedy chcą ssać.

Z czasem rozluźniają się węzły łączące rodzeń­stwo. Wkrótce jedno drugiego nie zna, matka za­czyna nie znać swych dzieci, te zaś swej matki. Ro­dzeństwo szybko staje się sobie obce... prędko za­pominają młode szczury, że tak niedawno jedno wspólne dzieliły gniazdo, że jedno od drugiego się grzało. Każdy z tych „kandydatów“ na przyszłe groźne szczury obiera sobie swoją własną drogę W daleki, być może, świat. A stara? Ledwie opuści­ły ją dzieci, łączy się z szczurami, krąg życia za./-

czyna się powtarzać I nowe gody, nowe potomstwo, wychowanie dzieci i wyprawienie ich w świat.

Dziwne i niezrozumiałe, zdawałoby się, zamiło­wanie szczurów do ciągłego wędrowania jest tak da­lece interesujące, że sprawie tej należy się osobne miejsce w niniejszym rozdziale.

Zjawisko to nie jest w świecie zwierząt czymś ■odosobnionym. Ani szczur, ani człowiek nie mają „monopolu“ na wędrowanie. Pęd do odbywania wę­drówek jest prastarą, głęboko zakorzenioną właści­wością nie tylko rodzaju ludzkiego i szczurów — występuje ona u zwierząt bardzo powszechnie. Co­rocznie jesienią i wiosną udają się niektóre z na­szych ptaków na daleką wędrówkę, wiodącą je z jed­nej części świata do innej. Podczas tych powietrz­nych wycieczek przelatują one ogromne nieraz od­ległości. Wędrówki te są stałe, regularne, powtarza­jące się co roku o tej samej porze. Ptaki przenoszą się na południe ze względu na brak pożywienia w okresie zimowym w krajach, położonych bardziej na północ. W okresie zbliżania się pory letniej wra­cają na stare miejsca. Wędrówki te mają także związek i okresami lęgu i ich miejscem. Innych przykładów tego rodzaju wędrówek jest bardzo du­żo. Mogą one odbywać się nie tylko wraz ze zmia­ną pór roku, ale i dnia. Wędrują tak na przykład

71

dSsBlj


' ; •

MPipMpJt

tnnw










ji'WWm %%



mmmm


sarny, jelenie, dziki, zające i niedźwiedzie. Przyczy­ną tych wędrówek są również okresowe zmiany temperatury lub względy żywnościowe.

Podczas gdy ptaki, niektóre ryby, bizony czy re­nifery odbywają wędrówki regularne, inne zwie­rzęta wędrują tylko od czasu do czasu — wędrów­ki ich nie są związane ani ze zmianą pór roku, ani dnia. Zależą, one od zmieniających się co pewien czas warunków życia, przede wszystkim zaś ilości pożywienia. Są to wędrówki nieregularne, które od­bywają niekiedy pewne gatunki motyli meksykań­skich, chrabąszczy, pcheł wodnych i wielu innych owadów. Wędrówki takie odbywają się w latach masowego rozmnożenia się, a co za tym idzie ro­snącego braku pożywienia, którego nie wystarcza już dla wielkich ilości nowych osobników. Typo­wym przykładem tego zjawiska jest wędrówka mło­dej szarańczy azjatyckiej czy afrykańskiej, która po drodze czyni straszliwe spustoszenie na polach uprawnych i stepach. Podobnie wędrują niektóre gatunki mrówek afrykańskich. Jednym z bardzo charakterystycznych i ciekawych przykładów wę­drówek tego typu są ogólnie znane wędrówki le­mingów, dla których nie ma prawie takich prze­szkód, których by te wytrwałe gryzonie nie poko­nały.

Wędrówki szczurów odbywają się inaczej, inne też nieco' mają przyczyny. Szczury podlegają w tym wypadku jakby innym prawom, urządzając dalekie wyprawy, niepodobne do żadnego ze znanych typów wędrówek. Nie są one stałe, nie powtarzają się w jednakowych odstępach czasu, ani nie są zależne od pór roku.

Przekonaliśmy się już, że tereny zamieszkiwane w dawnych czasach przez szczury były dosyć ogra­niczone oraz że powoli zaczęły się one rozszerzać. Stało się to wskutek wędrówek, jakie w ciągu wie­lu wieków odbywały szczury i ciągle jeszcze odby­wają. Na szczególną uwagę zasługuje tu szczur, który dzięki swemu charakterystycznemu upodoba­niu otrzymał nazwę „wędrownego“. W pierwszym rozdziale poznaliśmy już historię wędrówek tego gryzonia i znane nam są wszystkie niemal drogi, którymi przemierzał świat.

Wszędzie, dokąd szczur wędrowny dobrowolnie dostał się drogą morską, szybko się zadomowił, roz­mnożył i rozszerzył znacznie granice swego zasięgu. Wskutek swych niezwykłych zdolności błyskawicz­nego nieomal rozmnażania się, ilość osobników te­go gatunku wzrastała z niebywałą szybkością. W miejscach, gdzie szczur nie ulegał zgubnym wpływom przyrody i człowieka, stał się on praw­

dziwą plagą i utrapieniem ludzkości. Wynikiem szybkiego rozmnażania się jest przerost pogłowia. Ta ostatnia przyczyna oraz właściwy szczurom in­stynkt wędrowania skłania je do wędrówki w celu szukania nowych możliwości osiedleńczych oraz — żywności. W swoich kampaniach ^podróżniczych łą­czą się one w setki i tysiące sztuk. Nie lękając się żadnych przeszkód przepływają rzeki, nawet małe odcinki morza, jak zatoki, cieśniny itp. W roku 1846 pojawiły się szczury na pewnej wyspie, do której nie przypływały obce okręty. Jasne, że jedyną dro­gą, którą się mogły tam dostać, było morze.

Szczury są wszystkożerne i to jest czynnikiem, który, obok wielkiej płodnością stanowi niezawodny ■oręż w pokonywaniu szerokiego świata. Gdziekol­wiek szczur się znajdzie, pożywienia ma pod do­statkiem. Przekonaliśmy się już, że szczur ma wszę­dzie niewyczerpane ilości pożywienia, skoro tylko kamienie, szkło i żelazo nie mieszczą się w jego ja­dłospisie. I chyba tylko na biegunie, okrytym loda­mi i śniegiem, nie miałby co jeść, gdyby go tam lo­sy zaniosły. Natomiast nawet na najgłębszej pusty­ni wykopuje sobie żyjące w piasku owady, którymi zaspokaja głód. Dlatego to gromady wędrujących szczurów nigdy nie giną, nie ulegają złym warun­kom nowej ojczyzny, nie giną jak lemingi, sójki orzechówki czy ptaki 1 rodziny kurowatych, tzw.

pustynniki. Przeciwnie, z łatwością budują sobie nowe życie.

Wędrujące gromadnie szczury, osiągną wsz3' swój cel, najczęściej przypadkowe jakieś miejsce, roz­luźniają swoje szeregi i grupkami lub pojedynczo rozchodzą się po zdobytym terenie. Zgłodniałe i zmęczone po długiej drodze, rzucają się na wszyst­ko, co jest do jedzenia w najbliższej okolicy. Na­stępuje więc zwykły rabunek, podobny do rabunku wojsk w zdobytym nieprzyjacielskim kraju. Oby­czaje szczurów wędrownych przypominają do złu­dzenia zachowanie się właśnie — zwycięskich bar- rzyńskich wojsk.

I te rabują co się da, i te wyszukują ukrywają­cego się jeszcze po kątach wroga. Dla szczura wę­drownego tym wrogiem jest szczur śniady. Dlatego to roślejszy i mocniejszy szczur wędrowny prze­trzebił isłabszego, osiadłego od dawna w pewnych miejscowościach swego śniadego „krewniaka“.

Szczury nie lubią długo zagrzewać jednego miej­sca. Szybko następuje nowy przerost pogłowia, a część gryzoni przygotowuje się do nowej drogi...

Powszechnie przyjęło się mniemanie, że szczur śniady został wytępiony prawie doszczętnie przez swego wędrownego kuzyna. Oczywiście, był okres, kiedy szczur wędrowny opanowywał dopiero nowe tereny, tępiąc energicznie tubylców. Z chwilą jed­

nak gdy poczuł się panem sytuacji, przestał znęcać się nad swym mniejszym przeciwnikiem. Nastąpił okres pokojowego współżycia obu dawnych śmier­telnych wrogów. Jeszcze w r. 1830 E. Eichwald w książce noszącej tytuł „Szkice przyrodnicze z Li­twy, Wołynia i Podola“ pisze: „Szczur śniady jest obecnie bardzo rzadki i można go spotkać tylko na wsi, podczas gdy sziczur wędrowny, który tamtego przetrzebił, występuje wszędzie w miastach“. Dziś sprawa ta przedstawia się nieco inaczej. Wprawdzie szczur wędrowny jest w dalszym ciągu pospolity w miastach, a szczur śniady po wsiach, ale stosu­nek ilościowy jednych do drugich, zdaje się, uległ zmianie. Powołując się na ostatnie spostrzeżenia współczesnego polskiego znawcy gryzoni prof. A. Dehnela, należy nadmienić, że, wbrew ogólnym dotychczasowym twierdzeniom, szczur śniady jest bardzo pospolity w zachodniej Litwie i Białorusi, będąc tam wyłącznym gatunkiem szczura żyjącym w oddalonych od wielkich szlaków komunikacyjnych osiedlach wiejskich. Szczur wędrowny natomiast, wierny tradycjom swych wędrujących przodków, trzyma się dróg, łączących osiedla przemysłowe i miasta. Doprowadzenie do końca rozpoczętych ba­dań w tym kierunku dałoby nam szerszy obraz roz­mieszczenia obydwu gatunków we wschodniej i środ­kowej Europie.

Przyczyną wędrówek szczurów jest nie tylko przerost ilości osobników w pewnym miejscu, po­wstały skutkiem nadmiernego rozmnożenia się. Przenoszą się niekiedy w inne strony, zwabione ob­fitością i jakością pożywienia. Tak np. w czasie połowu śledzi w Anglii przenoszą się gromadnie I głębi lądu na wybrzeże morza, gdzie w tym okre­sie formalnie roi się od szczurów. Nęci je tam wiel­ka ilość odpadków, których zwykle nie brakuje pod­czas solenia i pakowania ryb. Po zjedzeniu wszyst- Jcich przysmaków, tj. w październiku — gdy kończy się połów, wędrują znowu w głąb kraju, gdzie pla­ga zaczyna się na nowo. Również na ziemiach Pa­rany w Brazylii plaga szczurów powtarza się w po- •dobny sposób, jednakże występuje tam mniej wię­cej co 30 lat. Podobne zjawisko zaobserwowano ~w Chile, gdzie plaga powtarza się w odstępach oko­ło dwudziestoletnich. Badania wykazały, że plagi te, połączone z wędrówkami szczurów, stoją m. in. -w związku z okresem puszczania pędów w lasach "bambusowych. Pojawienie się szczurów powoduje ■wyniszczenie wielu drzew, których pędy i nasiona stanowią ich ulubione pożywienie. Żarłoczności tych gryzoni dowodzi fakt, że w ciągu kilkumiesięczne­go, trwającego od wiosny do jesieni sezonu, zjada­ją go w ilości, która wystarczyłaby im na lat kilka. Po ogołoceniu roślin przenoszą się w zwiększonej

hczbie (rozmnażają się bowiem wtedy bardzo in­tensywnie) na pola uprawne. W roku 1878 w Pa­ranie szczury zniszczyły w ten sposób doszczętnie zbiór ryżu, manioku i zboża na pniu, co spowodo­wało klęskę głodu.

Jakkolwiek szczury odbywają długie wędrówki piesze, to jednak przypadek pozwala im dość Często na inny sposób podróżowania, w czym największą rolę odgrywają ludzkie pomysły doskonalenia spo­sobów szybkiego przenoszenia się z miejsca na miejsce. Szczury czują się szczególnie dobrze na okrętach. Mało jest parowców czy żaglowców, któ­re w czasie trwania rejsu nie miałyby pod swym pokładem „pasażerów na gapę“ w postaci szczu­rów. Wraz z towarami lub skrzyniami trafiają one na statek, z nimi też opuszczają go w nowym porcie.. Jeżeli okręt jest bardzo dokładnie załadowany, np. węglem z Europy lub koprą z wysp południowych,, tak dalece, że dla szczurów brakuje miejsca, z bra­ku powietrza wychodzą na pokład lub giną na dnie* statku. Zawsze jednak znajdzie się wśród nich kil­ka, które, przeżywszy długą i ciężką ipodróż mor­ską, wylądują gdzieś na nowej ziemi, aby tam się- rozmnożyć.

Szczur przystosowuje się nader łatwo do nowe­go środowiska, tym łatwiej, im dogodniejsze zasta­je w nim warunki. Większe urządzenia kanalizacyj­

ne, zakładane w starych dzielnicach miast, szcze­gólnie na początku XX wieku, przysporzyły mu no­wych siedzib i pozwoliły wędrować znacznie dogod­niejszą i bezpieczniejszą drogą do innych dzielnic. Ale i te wygody są szczurom w wielu wypadkach niepotrzebne. Kiedy w nocy życie w miastach zamie­ra, wędrują środkiem ulic, korzystając z bezkarno­ści i swobody i oczyszczając miasto dokładnie z od­padków, które człowiek zapomniał sprzątnąć za dnia.

Przed pierwszą wojną światową w Nowym Or­leanie w Ameryce przeprowadzano bardzo ciekawe doświadczenie. Był to okres bardzo skrupulatnych badań nad sposobem powstawania epidemii dżumy. Wielu uczonych angielskich w Indiach nie wierzyło w możliwość roznoszenia tej choroby przez szczury. Komisja do badania zarazy zakomunikowała nawet, że w żadnym wypadku nie zaobserwowała, aby szczury miały „zwyczaj“ wędrowania z jednej dzielnicy Bombaju (w Indiach) do drugiej. Aby zaprzeczyć tym fałszywym poglądom, przeprowa­dzono doświadczenie, potwierdzające obecne poglą­dy naukowe w tej dziedzinie. W środkowej repre­zentacyjnej dzielnicy Nowego Orleanu puszczono swobodnie pewną ilość zdrowych i w specjalny spo­sób znaczonych szczurów. Teren swobodnego poru­szania się zwierząt oznaczono na planie miasta, wszędzie zaś w jego granicach zarządzono obławy

na szczury. W bardzo krótkim czasie złowiono wszystkie prawie oznaczone gryzonie, a miejsce schwytania ich również oznaczono na mapie. Oka­zało się, że szczury rozeszły się wachlarzowato, to znaczy, że drogi ich przedstawiały jakby długie żeberka wielkiego wachlarza, sięgające bardzo od­ległych od środka miasta dzielnic towarowych. Wę­drowały tak daleko, mimo iż po drodze napotykały zwykłą ilość sklepów kolonialnych, stajen i roz­maitych składów żywności. Powtórzone w innej dzielnicy doświadczenie, mianowicie w jednej z części towarowych miasta, a więc tam, dokąd wędrowały poprzednie szczury, potwierdziło pierwsze doświad­czenie. Znowu obraz wędrówki przypominał wa­chlarz. Co się więc okazuje? Szczury nie lubią w mieście wędrować gromadnie, w każdym razie unikają tego. Każdy z nich szuka pożywienia „na własną rękę“, jakby w obawie konkurencji ze stro­ny innych szczurów. Widać z tego również, że prze­noszone przez szczury choroby rozpowszechniają się i niezwykłą szybkością i we wszystkich jednocześnie kierunkach.

Dawniej sądzono, wbrew powyżej przedstawio­nym wynikom późniejszych doświadczeń, że szczury w miastach wędrują gromadnie, a ilość wędrują­cych zwierząt może dochodzić do kilku tysięcy sztuk. Zdaje się jednak, że chodziło tu o sposób, w jaki

fi s-

-szczury mają zwyczaj opuszczać miasto lub wpro­wadzać się do niego po raz pierwszy. Gryzonie te gromadnie wędrują od osiedla do osiedla, od miasta dc miasta — zbierając >się przed wyruszeniem na dalszą wyprawę w większe stada, podobnie jak nie­które ptaki.

Niekiedy szczury: na pewien czas przerywają wędrówki. Dzieje się to prawdopodobnie dlatego, że znalazłszy korzystne warunki nie chcą, przynaj­mniej na jakiś czas, opuszczać dogodnego miejsca.

Czasem też, rozmnożywszy się bardzo znacznie, szczury „znikają“ nagle z niewyjaśnionej, zdawało­by się, przyczyny. Ma to jednak swoje uzasadnienie, jak się jeszcze przekonamy, w wybuchających co pewien czas wielkich śmiertelnych zarazach, które dziesiątkują pogłowie szczurów. Z drugiej strony niektórzy uczeni skłaniają się do przypuszczenia, że zjawisko periodyczności w następowaniu kolejno po sobie masowego pojawu gryzoni myszowatych oraz nagłego zmniejszania się ich pogłowia, wiąże się z regularnymi okresowymi zmianami ciśnień atmo­sferycznych, wywierających wpływ na wilgotność, kierunki wiatrów czy też nasłonecznienie.

Z tego krótkiego przeglądu zaobserwowanych faktów nie trudno wywnioskować, jak już zresztą wyżej wspomnieliśmy* że przyczyny wędrówek zwie­rząt, a w ich liczbię szczurów, leżą w dążeniu do

zdobycia pokarmu. Są one przejawem walki o byt, prowadzonej wszelkimi sposobami dla zachowania życia i podtrzymania gatunku. Przekonaliśmy się również, że człowiek, chociaż prowadzi ustawiczną wojnę ze szczurami, stał się mimo woli przyczyną tak wielkiego rozprzestrzenienia się szczurów na świecie. Szczur wędruje bowiem w ślad za ludźmi, u których znajduje znakomite warunki bytowania.

Wiemy już, że jednym z przejawów walki o byt u zwierząt są ich wędrówki. Nie na nich jednakże kończą się środki, za pomocą których zwierzę broni się przed zagładą. Jednym z nich jest rozmnażanie się, innym natomiast walka z drapieżcami oraz z konkurentami do pożywienia.

Nie ulega wątpliwości, że najpotężniejszym wro­giem żywego zwierzęcia jest głód. Jest to nieprzy­jaciel, z którym zwierzę umie walczyć, chociaż każde na swój'sposób. Walczy też z nim przez całe swe życie, od czasu wojny z rodzeństwem o miejsce przy piersi matki, aż do późnej starości, będącej kresem tej walki, kiedy niedołęstwo pozwala mu żywić się tylko odpadkami zdobyczy silniejszych współbraci.

Pierwszym celem zwierzęcia jest znalezienie so­bie odpowiedniego pokarmu, o który toczy się wszędzie ustawiczna walka. Przypatrując się owej walce, widzimy, że zdobycie pożywienia nie należy

do łatwych zadań. Zdobyć pokarm, tó,znaczy „żyć“, nie mieć go — znacży „zginąć*/. Jedne zwierzęta, jak np. mięsożerne, prowadzą najczęściej rozbójni­czy tryb życia, tj. zdobywają sobie pokarm napa­dając na inne zwierzęta. Te zaś, które żywią się roślinami, zdobywają go rozmaicie. Najczęściej, po wykorzystaniu zapasów w jednym miejscu, prze­noszą się w inhe. Często też, zależnie od pory roku, odbywają regularne wędrówki, podobnie jak ptaki wędrowne. Rokrocznie W poszukiwaniu, trawy i wo-' dy, po stepach wschodniej Afryki wędrują, zebry, antylopy, gnu i gazeCe Thompsoną. W 1928 roku widziano stado zebr i antylop, oceniane podobno na 10 milionów sztuk. Stado to pokrywało dolinę u stóp Ngoro-Ngoro na powierzchni około 700 kilometrów kwadratowych» Jest to typowy przykład walki zwie­rzęcia o nową przestrzeń dla zapewnienia sobie do­statecznej ilości pokarmu.

. Podobnie walczą o byt gryzonie. Jeżeli w jednym miejscu zabraknie pokarmu, sęo następuje bardzo szybko ze względu na prędkie rozmnażanie się i dużą żerność, przenoszą się, gdzie indziej. Myszy żyją latem na polu, natomiast na zimę większość z nich przenosi się do zabudowań, gdzie człowiek zgroma­dził zapasy. Przyczyną tych wędrówek, jak wiemy, jest obawa przed głodem.

Szczury są jednym z tych gatunków, które naj­lepiej sobie radzą w walce z głodem. Dowodem tego jest bezprzykładne rozprzestrzenienie się ich po wszystkich zakątkach świata. Najpotężniejszą bro­nią szczurów w tej walce jest prędkie rozmnażanie się i zdolność do odbywania dalekich i uciążliwych wędrówek.

Szczur wędrowny, którego ojczyzną jest prawdopodobnie Mongolia Chińska, widocznie wsku­tek zbytniego rozmnożenia się, wyruszył ongiś, jak już wiemy, na podbój świata. Nie przebierając w środkach, pieszo czy okrętami, kolejami czy na­wet na samochodach, dotarł do wszystkich niemal krajów naszego globu. Tam, gdzie nie napotkał na większe przeszkody, rozpanoszył się od razu. Ale w Europie natknął się na zamieszkującego ją od dawna szczuta śniadego. Zaczął więc nie­ubłaganą walkę z tubylcami, która niebawem zo­stała uwieńczona powodzeniem, tym bardziej, że przeciwnik był słabszy i mniej wojowniczy. Tak więc, aby pokonać wroga, któremu na imię głód, szczur wędrowny musiał najprzód zwalczyć innego wroga, jakim jest dla niego szczur śniady. Dlatego pierwszą ofiarą szczura wędrownego w jego walce

o pożywienie stał się jego słabszy kuzyn.

Jak już wspomnieliśmy, między nowym zdo­bywcą świata, przybyszem z dalekiej Azji, a zado-

a~ nasrępiirtr

mowionym wszędzie jego krewniakiem, szczurem śniadym, rozgrywały się w ciągu ostatnich wieków zaciekłe walki, które do dziś nie wygasły. Obce hordy szczurów wędrownych, spotkawszy inne, dłu- googoniaste gryzonie, urządzały im wszędzie krwa­wą łaźnię. Szczur śniady musiał więc szybko ulec przemocy silniejszego przeciwnika, zagryziony na śmierć a następnie zjedzony.

Początek wieku XVIII, będący datą masowej in­wazji szczura wędrownego na Europę, był dla szczura śniadego początkiem końca jego panowania.

Broniąc się przed przemocą, najczęściej bezsku­tecznie, wszędzie musiał ulec straszliwemu najeźdźcy. Tak szczur śniady legł w morderczej walce ze zdo­bywcą, który go tropił we wszystkich kryjówkach, zarówno w piwnicach jak i w kanałach i śluzach, w stodołach, spichrzach, stajniach i na strychach, we wszystkich kątach i dziurach.

Ten krwawy bój rozpoczął się jednocześnie na wschodzie i na zachodzie Europy. Nie ograniczył się jednak do terenów europejskich. Powtórzył się z tamtej strony oceanu, tak na kontynencie amery­kańskim jak i na wyspach wszystkich mórz połud­niowych, gdzie wylądował nowy zdobywca. W Euro­pie wojna między szczurami dobiegła, zdaje się, końca. Szczur śniady został, w pewnych okolicach, jeżeli nie doszczętnie wytępiony, to przynajmniej bardzo znacznie przetrzebiony. Już zdawało się, że doszczętne wyniszczenie jego jest tylko kwestią czasu. Okazało się jednak, że w ostatnich latach walka zatrzymała się, nastąpiło jakby „zawieszenie broni“; na jak długo — nie wiadomo.

Żałośnie dziś wyglądają nędzne resztki szczu­rów śniadych, żyjących obecnie tylko po wsiach, w porównaniu z rozwielmożnionymi ich przodkami H dawnych czasach, w minionych dniach XVIII wie­ku, kiedy występowały pospolicie nie tylko na wsi, ale i w miastach. Żyją wprawdzie i zdobywają

sobie pokarm. Rozmnażają się też prawie tak samo prędko, jak i szczury wędrowne. Jednakże wszelkie próby szczura śniadego przywrócenia sobie dawnej świetności przez zwiększenie liczebności potomstwa, spotykają się ze zdecydowanie wrogim ustosunko­waniem się szczura wędrownego. Rozwija się nowa walka, polegająca niejako na tłumieniu przejawów tego „buntu“...

Szczur wędrowny zachowuje się jak prawdziwy zdobywca, uważający się niejako za przedstawi­ciela lepszego gatunku, „gardzącego towarzystwem“ szczura śniadego. Podobieństwo tego faktu do sto­sunków istniejących wśród ludzi jest oczywiście wykwitem naszej wyobraźni. W każdym razie ga­tunek „szczur wędrowny“ utrzymał się w czystej formie, bez domieszek krwi szczura śniadego, cho­ciaż krzyżowanie obu gatunków jest w warunkach doświadczalnych bardzo łatwe.

Obydwa gatunki szczurów są, jak wiemy, do siebie niezwykle podobne pod względem obycza­jów — prawie ten sam sposób bytowania, to samo pożywienie i ta sama bajeczna zdolność rozmnaża­nia się. Obydwa też gatunki są zmuszone do pro­wadzenia, jak wszystkie inne zwierzęta, twardej wailki o byt. W walce tej ulega zawsze szczur śnia­dy. Wróg przewyższa go niemal o jedną trzecią długością ciała; szkielet, umięśnienie, szczególnie

88

zaś uzębienie z czterema mocnymi siekaczami, nagie kończyny i uzbrojone pazurami palce — wszystko to u szczura wędrownego jest stosunkowo potężniej­sze. I tylko słabo uwłosiony, mający około 250 pier­ścieni ogon, jak również małżowina uszna, osiągają u szczura śniadego znaczniejsze rozmiary. Narządy te, jeżeli w walce w ogóle wchodzą w rachubę, są raczej zawadą aniżeli pomocą.

Oprócz wielkości, obydwa szczury różnią się, jak wiadomo, zabarwieniem sierści. Szczur śniady jest prawie jednolicie szaroczarny, mieniący się zielon­kawym nalotem, na brzuszku tylko nieznacznie jaśniejszy niż na grzbiecie. Futerko szczura wę­drownego wykazuje wyraźnie dwie barwy: strona górna jest brunatnoszara, piersi i brzuch zupełnie jasne, prawie białe. Ta ostro odgraniczona biel spodu ciała, powszechna u wielu gatunków naszych dzikich ssaków, jest szczegółem umaszczenia ochron­nego. Ma to bardzo duże znaczenie. U zwierzęcia z jasnym brzuszkiem, wskutek padania nań cienia, spód ciała przybiera podobne zabarwienie jak na grzbiecie. Dlatego szczur o takim zabarwieniu spo­wity w jednolitą, brunatnoszara barwę ziemi, wy­daje się płaski, dzięki czemu jest prawie niewidocz­ny na tle podłoża. W następstwie zaś jednolitej maści szczura śniadego, ocieniony spód jest jeszcze ciemniejszy, niż grzbiet, przez co zwierzę odcina się

ostro od terenu. Ta cecha umaszczenia szczura śnia­dego jest dla niego wielkim minusem; w walce o byt; przewagą szczurów wędrownych w tej walce jest i |o, że nie ma wśród nich „słabeuszów“, którzy giną zwykle w czasie uciążliwych marszów i prze­praw przez rzeki. Słabsze osobniki giną również

w walce z naturalnymi wrogami szczura — lisami, kunami, myszołowami lub sowami. Stanowiąc przeto gromadę zdrowych i silnych osobników, są jeszcze bardziej śmiałe, dzielne i wojownicze, aniżeli szczury śniade, które przez długi czas cieszyły się zapewnio­nym domostwem i prowadziły życie w dostatku.

Niepostrzeżenie dla oka ludzkiego trwała strasz­na walka w mrokach piwnic i podziemnych labi­ryntów, w dołach ściekowych i kanałach. Najeźdźca postanowił najpierw zdobyć to ulubione podziemne królestwo, aby dopiero później wspiąć się na stry­chy, wtargnąć do spichrzów i stodół. Powoli zajmo­wał i inne placówki, które były do tej pory w za­sięgu panowania szczura śniadego, nieodłącznego towarzysza człowieka i lokatora jego mieszkań, obejmował w swe władanie liczne kryjówki nad brzegami rzek i mórz, w ogrodach i na polu.

Szczur śniady nie był jednakże jedyną ofiarą wędrownych czworonogich wojowników. W czasie tej długotrwałej walki spustoszenie zapasów żyw­ności, gromadzonych przez człowieka, wzrosło do pokaźnych rozmiarów. Ludzie zaczęli się lękać nie­bezpieczeństwa głodu.

PRZYJACIELE SZCZURA I JEGO WROGOWIE

Czy szczur może być pożyteczny dla człowieka? Dlaczego człowiek jest wrogiem szczura?

Naturalni wrogowie.

W naszych opowiadaniach zaszliśmy tak daleko, że właściwie nie pozostaje nic innego, jak stwier­dzić bez namysłu: szczur nie ma przyjaciół i w ogóle nic dobrego nie da się o nim powiedzieć. Istotnie, szczur daje się we znaki człowiekowi pod tylu względami, że nie warto nawet, zdawałoby się, szu­kać zalet, które zrównoważyłyby jego „przestęp­stwa“. A jednak — trudno jest umieścić szczury w jakiejś hipotetycznej osobnej grupie ssaków dla­tego tylko, że są szkodnikami. Nie ma bowiem żadnego powodu do traktowania ich inaczej, tzn. mniej sprawiedliwie i mniej obiektywnie, niż trak­tujemy inne zwierzęta. Szczury mają niewątpliwie

| przynoszące korzyść człowiekowi zalety, których tym bardziej należy szukać. Spróbujmy więc...

Mało jest przykładów darzenia szczurów przez ludzi — sympatią. Te jednakże, jakie znamy, do­wodzą, że i te „obmierzłe“ zwierzątka dają się nie­kiedy lubić...

Niechęć szczura do światła czyni go zwierzęciem tajemniczym, unikającym nie tylko słońca, ale i człowieka. Długi, pokryty obrączkowatymi łuskami i zimny Ogon jest dla niejednego z nas „wstrętny i odrażający“. A jednak, pominąwszy już stosunki więzienne, obydwa gatunki szczurów, zarówno śnia­dy jak i wędrowny, stają się niekiedy miłymi zwie­rzątkami. Bywa to wtedy, gdy wychowuje się je od ich najwcześniejszej młodości i pieczołowicie pie­lęgnuje. Są wtedy niezwykle łaskawe. Przyzwycza­jają się nawet do samodzielnego opuszczania klatki i dobrowolnego do niej powrotu. Oswojony szczur chodzi nawet za swoim „panem“ jak pies, bawi się z dziećmi, uczy się łatwo niejednej sztuczki po dłuższej tresurze, a pokazując swe umiejętności wspinania się na ruchomą drabinkę wzbudza po­dziw nawet najzacieklej szych swych wrogów. Szcze­gólnie celują w tym szczury białe.

Wśród myszy, królików, świnek morskich, wróbli •czy kosów oraz bardzo wielu innych gatunków

ssaków i ptaków, także i wśród szczurów trafiają się dość często tzw. albinosy, tj. zwierzęta śnieżno­białe. Osobniki te mają czerwone oczy, przedstawi­ciele zaś ssaków różowe nóżki i uszy oraz czerwo­nawy ogon, jak np. myszy i szczury.

Wszystkie te cechy pochodzą stąd, że zarówno- skóra jak i sierść pozbawione są barwika, którego obecność jest konieczna do nadania normalnemu zwierzęciu odpowiedniego ubarwienia. Zabarwienia tego nie ma także tęczówka oka albinosa. Krążąca w naczyniach tęczówki i siatkówki krew nadaje oku charakterystyczne czerwone zabarwienie. Nie trzeba jednak mylić albinosów ze zwierzętami o białym umaszczeniu, których oczy nie są czerwone, a biały włos wyrasta z zabarwionej skóry. Albinizm — tak się nazywa właściwość, którą są obdarzone albinosy — jest dziedziczny, to znaczy przechodzi z rodziców na potomstwo. Cecha ta pod względem, dziedziczenia jest silnifejsza od tzw. dzikiego uma- szczenia szczura zwykłego, śniadego czy Wędrowne­go. Możemy więc hodować zupełnie czyste odmiany albinosów. Szczur biały, którego dziadkowie, rodzico

i rodzeństwo byli biali, po skrzyżowaniu z takim samym białym, daje zawsze białe potomstwo; do­piero co urodzone osobniki są nagie, koloru krwi | mlekiem, zanim nie porosną białym puszkiem. Jeżeli jednak krzyżuje się albinosa ze szczurem

dziko“ ubarwionym, potomstwo takiej pary składa się zarówno z osobników albinotycznych jak i „dzi­kich“. Czasem po białych rodzicach na świat przy­chodzą • obok białych również „dziko“ umaszczone młode. Podobnie po „dzikich“ rodzicach może się znaleźć w gnieździe biały szczurek.

Białe szczury można często spotkać u przygod­nych sztukmistrzów i kataryniarzy, pokazujących je za opłatą razem z tresowanymi białymi myszka­mi, świnkami morskimi, małpami i papugami. Nie na tym jednakże polega znaczenie białych szczurów, że żądni uciech ludzie bawią się na jarmarkach sztuczkami miłych tych zwierzątek. Oddają one bo­wiem nieocenione usługi jako tzw. zwierzęta do­świadczalne w pracy człowieka nad wykrywaniem chorób oraz w badaniach innych tajemnic życia.

Aby zrozumieć doniosłość naukowych doświad­czeń, które człowiek przeprowadza na szczurach, trzeba znać bardzo nieraz trudne metody badania w niektórych naukach lekarsko-bio!ogicznych, będą­cych dziś w pełni rozkwitu. Należy do nich mikro­biologia, tj. nauka o drobnoustrojach, dalej serologia, czyli nauka o właściwościach suro­wicy krwi, oraz fizjologia, nauka o prawidło­wym działaniu zdrowego organizmu. Nie będziemy jednak zagłębiać się w tajniki tych nauk. Wystarczy

sobie uświadomić, że szczur używany jest do do­świadczeń wówczas, kiedy nie możemy ich przepro­wadzić np. na człowieku. Aby lekarz mógł w trud­nych przypadkach stwierdzić, z jaką chorobą ma do czynienia u człowieka lub zwierzęcia, pobranymi od chorego zarazkami zakaża się zdrowe zwierzę do­świadczalne. Znając objawy, które powinny wystą­pić u zwierzęcia w ten siposób zakażonego, można ustalić, na co w danym wypadku choruje pacjent. Szczur lub inne zwierzę doświadczalne spełnia tu rolę ofiary w akcji niesienia pomocy choremu orga­nizmowi człowieka. W wielu wypadkach lekarz jest bezsilny, nie mając pod ręką hodowanego dla celów doświadczalnych zwierzęcia.

W pracowniach bakteriologicznych, klinikach

i szpitalach szczur jako zwierzę doświadczalne od­grywa rolę podrzędną. Używane są tam raczej świnki morskie, króliki i białe myszy. Przeprowa­dzanie zaś doświadczeń na szczurach ma szerokie zastosowanie przede wszystkim w dziedzinie fizjo­logii, która za pomocą szczurów białych i dzikich oraz królików odkryła już całe mnóstwo tajemnic życia.

Mało jest na świecie ludzi, którzy by nie wie­dzieli, jaką straszną chorobą jest gruźlica, i nie sły­szeli, że wywołujący ją zarazek został odkryty przez

sławnego uczonego Roberta Kocha, którego imię zapisane jest złotymi zgłoskami w historii walki człowieka z chorobami. Ale mało kto wie, że nie­odłącznymi towarzyszami w doświadczeniach tego dzielnego odkrywcy były zwierzęta — króliki

i świnki morskie.

Inny wielki badacz, Ludwik Pasteur, dał nam możność uchronienia się przed strasznymi skutkami pogryzienia przez wściekłego psa, za co ludzkość winna mu jest najgłębszą wdzięczność. Zanim jednak ten znakomity uczony doszedł do tak im­ponujących wyników wieloletniej pracy, musiał uśmiercić wielkie ilości królików doświadczalnych. Dlatego wdzięczność należy się również milionom tych niemych bohaterów pracowni bakteriologicznej, w której wraz ze śmiercią doświadczalnego zwie­rzęcia rodzi się niezawodny sposób ratowania ludz­kości przed zagładą. Tak więc zakażeni wścieklizną zawdzięczają możność uniknięcia śmierci w męczar­niach — królikom, które w ręku Pasteura były na­rzędziem do wyprodukowania zbawiennego środka przeciwko tej chorobie. Wszystkie króliki używane do wyrobu szczepionki muszą oddać swe życie, za­nim staną się zbawieniem ludzkości.

Trudno byłoby obliczyć, ile królików, świnek morskich, myszy i szczurów w ostatnich latach padło ofiarą dociekań ludzkich nad rozwiązaniem

!

zagadki wielu niebezpiecznych chorób. Zwierzęta te bowiem są używane nie tylko przy doświadczeniach nad działaniem chorobotwórczych zarazków, ale również, jak wiemy, w badaniach nad prawidłowym funkcjonowaniem żywego organizmu. Wszystkie zjawiska, jakie odbywają się w ciele żywego szczu­ra, jak krążenie krwi, bicie serca, działanie mięśni

i inne, są podobne w zasadzie do tychże zjawisk w organizmie innych zwierząt i człowieka. Aby więc poznać np. działanie serca ludzkiego oraz jego wrażliwość na rozmaite bodźce, nie krajemy żywego człowieka, lecz robimy to z żywym szczurem. Nauka zajmująca się tymi zagadnieniami — fizjologia — jest podstawą nauk medycznych, a więc jest naj­poważniejszym ogniwem w łańcuchu dociekań czło­wieka nad sposobami zachowania życia i zdrowia.

Oprócz tego, cośmy już powiedzieli, szczury ode­grały dużą rolę w badaniach człowieka nad przy­czynami jeszcze jednej straszliwej choroby, jaką jest np. rak. Obok królików poniosły one chyba największą liczbę ofiar i ciągle jeszcze ponoszą. Dzięki nim człowiek mógł wreszcie chociaż częścio­wo przekonać się, na czym polega nagła rewolucja w organizmie zwierzęcym, prowadząca do powsta­nia raka, i jakie są jej przyczyny. W badaniach dokonanych na szczurach okazało się, że guzy ra­

kowe można przeszczepiać, przeszczepione zaś ogni­ska chorobowe rozwijają się dalej na nowym orga­nizmie.

Pomyślmy teraz, ile to zwierząt, które wybrał sobie człowiek do swych doświadczeń, padło już do chwili obecnej. Ileż to na świecie jest uniwersy­teckich wydziałów medycznych, ile specjalnych in­stytutów, szpitali, pracowni bakteriologicznych oraz zakładów, produkujących surowicę odpornościową, w których głównym materiałem doświadczalnym są białe myszy i szczury, świnki morskie, króliki, a na­wet psy i konie! Ginie ich tam co najmniej kilka tysięcy dziennie. Ile więc to uczyni w ciągu jednego tylko roku? A przecież badania prowadzi się już od wielu, wielu lat... Wścieklizna została odkryta przez Pasteura w roku 1884, gruźlica zaś przez Kocha w r. 1882. Doświadczenia nad rakiem czynione są jużod przeszło 30 lat. Do tego dodajmy, że nie ma dziś prawie choroby zakaźnej, która nie byłaby ba­dana na zwierzętach doświadczalnych; nie ma też takich zagadnień z dziedziny fizjologii, których roz­wiązanie nie poprzedziłyby długotrwałe doświadcze­nia na zwierzętach. Typowym przykładem tego są wiekopomne odkrycia w zakresie fizjologii trawie­nia, których dokonał genialny radziecki uczony Iwan Pawłów na ogromnej ilości doświadczalnych psów. W 1935 roku, z okazji Międzynarodowego Kongresu

Fizjologów w Leningradzie, odsłonięty został stara­niem Pawłowa pomnik psów, którym tak dużo za­wdzięcza nauka. Cierpienia psów, których używał Pawłów do swych doświadczeń, sprawiały mu zawsze dużo troski. Toteż na pomniku polecił wyryć takie oto słowa: „Niechaj psy, pomocnicy i przy­jaciele człowieka od czasów przedhistorycznych, bę­dą składane w ofierze nauce, ale nasza godność do­maga się, aby odbywało się to bezwzględnie — bez zbędnego ich dręczenia“.

Mimo jednak, iż szczur oddaje nam w zakresie badań naukowych nieocenione usługi, mało ma wśród ludzi prawdziwych przyjaciół, .którzy darzą go swą sympatią. Szczury wyrządzają nam wpraw­dzie tak dużo szkód, że trudno nawet wyobrazić sobie, aby jakiekolwiek ich zasługi mogły zrówno­ważyć poniesione przez człowieka straty. Nie ulega jednak wątpliwości, że uznanie wartości szczura dla ludzkich dociekań naukowych jest tak bezsporne, że należy mu się zupełnie osobna jasna karta wśród ciemnych stronic księgi, w której są spisane dzieje stosunków, panujących między człowiekiem a szczu­rem.

* *

*

Wśród wrogów szczura znajdują się oprócz czło­wieka niektóre gatunki ssaków mięsożernych, które czyhają na niego o każdej porze roku, zarówno

w zabudowaniach jak i stertach, pod ziemią czy też na jej powierzchni. Do najniebezpieczniejszych spo­śród nich należy drobny, wszystkim prawie znany ssak — łasica (rys. 25 i 26). Pożywienie jej sta­

nowią prawie wyłącznie małe gryzonie. Jednakże, mimo iż sama jest niewielkich rozmiaró w, nie lęka się większego od siebie szczura, którego | jakuje | po­wodzeniem i wytrwałością. Łasica (Mustela ni­valis) jest zwierzęciem smukłym i bardzo zwinnym, co pozwala jej na wejście do najciaśniejszych dziur, a w pościgu za atakowanym gry. miem na prze- ciśnięcie się przez najwęższą nawet szczelinę. Można więc sobie wyobrazić trwogę, która opanowuje szczura na widok łasicy, nagle i bezszelestnie zja-

wiającej się na jego drodze lub w najgłębszej kry­jówce. Wytrwałość łasicy w ustawicznej wojnie ze szczurami jest w naszych oczach niejako uspra­wiedliwiona. Gdyby można jej przypisać uczucia ludzkie, co często czynimy niesłusznie w stosunku do zwierząt, powiedzielibyśmy, że łasica się — „mści“. Wydaje się bowiem, jak gdyby mściła się

na szczurach. Szczur, jak wiemy, zagryza bardzo często ptactwo domowe. Przewinienie to człowiek najczęściej przypisuje niesłusznie łasicy. Jest to i tyie zabawne, że w rzeczywistości ta ostatnia do­puszcza się tej „zbrodni“ niezwykle rzadko, naj­częściej jednak cierpi ze strony człowieka za nie­dopełnione winy.

Wiemy już, że potężną bronią szczurów w walce

0 byt jest powtarzające się co pewien czas masowe rozmnażanie się tych gryzoni. Następuje to zwykle po znacznym przerzedzeniu się ich szeregów pod wpływem wybuchu śmiertelnych epizoocji lub in­nych niszczących przypadków w postaci zaburzeń klimatycznych (p. wyżej). Wobec łasicy broń ta okazuje się bezużyteczną. W tym samym bowiem czasie, gdy szczury rozmnażają się najwięcej, łasica, zamiast jak zwykle raz, powija młode dwa razy w jednym roku. Równolegle więc ze zwiększeniem się ilości szczurów rosną zastępy ich wrogów - łasic. Widocznie te same dobroczynne wpływy od­grywają rolę w zwiększeniu się rozrodu zarówno szczurów jak i łasic.

Oprócz łasicy atakuje szczura inny, równie jak

1 ona groźny nieprzyjaciel — tchórz (Putonus putorius). Jest on (rys. 27) znacznie większy od łasicy, przypomina ją jednak trybem życia. Tępi

zawzięcie nie tylko myszy, lecz i szczury, zabijając ich, podobnie zresztą jak i łasica, znacznie więcej, aniżeli może zjeść.

Sprzymierzeńcem łasicy i tchórza w walce ze szczurami jest inny ssak mięsożerny — grono­staj (Mustela erminea). Zwierzątko to (rys. 28), większe nieco od łasicy, mieszka najczęściej nad wodami, na wilgotnych łąkach i w lasach. W lecie sierść jego jest rudobrunatna, w zimie natomiast śnieżnobiała, jedynie koniec ogona jest przez cały rok połyskujący i czarny. W porze zimowej można spotkać go na polu, gdzie w poszukiwaniu myszy

rozgrzebuje ich nory. Niekiedy też w poszukiwaniu żywności odwiedza domostwa ludzkie. Na szczury poluje w podobny sposób jak łasica czy tchórz. Jest on również nieprzejednanym wrogiem karczow- ników, które tępi z wielką wytrwałością. Dostawszy się do ich podziemnych nor, może wymordować nie­kiedy całą dużą kolonię tych gryzoni.

Lista czworonogich wrogów szczura nie kończy się wszakże na gronostaju. Do bardzo niebezpiecz­nych wśród nich należy bowiem i 1 i s. Ten duży, przebiegły ssak żywi się nie tylko ptactwem, ale chętnie zjada duże ilości gryzoni myszowatych, między nimi i szczurów. Niekiedy pomiędzy szczu­

rem a lisem wywiązuje się prawdziwa walka, z któ­rej niewspółmiernie większy lis wychodzi wprawdzie zawsze zwycięsko, lecz z podrapanym i krwawiącym nosem. Mimo iż jest on zwierzęciem dużym i silnym,

łasica jednak łatwiej od niegp daje sobie radę ze szczurem, atakując go znienacka i bardzo zręcznie.

W ciągu całego, pełnego niebezpieczeństw dnia szczur musi się strzec również wrogów, atakujących z powietrza. Są to drapieżne ptaki, które żywią się prawie wyłącznie gryzoniami myszowatymi, nie­rzadko atakując szczury. Należy do nich kilka po­spolitych u nas gatunków myszołowów.

Kiedy jednak kończy się dzień, zdawałoby się, żp szczury mogą pozbyć się swego lęku przed wro-

gami i bezkarnie wędrować na żer. Niestety, nocą niepokoją je inni, również bardzo niebezpieczni wro­gowie. Wieczorem i o świcie tropi szczury wielka sowa, zwana puszczy­kiem i zwyczajnym (Strix aluco) (rys. 30). —

Gnieżdżąc się przeważnie w lasach, w dziuplach drzew, urządza śmiałe i dalekie nocne wyprawy w poszukiwaniu myszy i szczurów. Podobnym wrogiem tych ostatnich jest sowa błotna (Asio flammeus), nie mniejsza niż puszczyk i nie mniejsze czyniąca wśród szczurów spustosze­nie. Trzecim ptakiem noc­nym, który daje sdę we znaki szczurom i karczów- i nikom, kiedy te o zmroku lub przed świtem wycho­dzą ze swych kryjówek na żer, jest duża sowa, zwana sową płomykówką (Tyto alba gutta­ta) (rys. 31). Jest ona dla szczurów tym niebez­pieczniejsza, że gnieżdżąc się blisko osiedli ludzkich, na wieżach kościelnych, . na dachach starych bu-

dowli i w ruinach, odważa się polować między zabu­dowaniami, niemal w obec­ności człowieka.

Sowy latają znakomi­cie w największych pra­wie ciemnościach; umie­jętność tę zawdzięczają specjalnie przystosowa­nym do tego oczom. Lot ich jest przy tym bardzo cichy, prawie bezszelestny. Dlatego szczur nie może zauważyć ani usłyszeć nadlatującej sowy, przed którą w razie ataku nie może się obronić. Biada szczurom tam, gdzie w po­bliżu gnieżdżą się sowy. Wśród ciszy późnego wie- “cźóru, gdy szczury i myszy potajemnie wylęgają na żer, nad ogrody, pola, łąki i zabudowania bez­szelestnie przylatuje sowa, spada nagle na grzbiet gryzonia, który ginie natychmiast pod ciosami za­krzywionego dzioba.

Do potężnych wrogów szczura należą również choroby zakaźne, tj. takie choroby, których przy-

czyną jest zakażenie ustroju niewidzialnymi nie- ubrojonym okiem drobnoustrojami, tzw. bakteriami. Jest to wróg niebezpieczny, przed którym szczur naturalnie nie umie się bronić. Bakterie napastują nieraz większą ilość szczurów od razu tak, że wy­buchają wśród nich tzw. epizoocje, wskutek których giną w dużej ilości. Najczęściej szczury zarażają się jedne od drugich, choroba szerzy się na dużych obszarach w zastraszającym tempie, co jest przy­czyną znanego nam już, nagłego „znikania“’ tych gryzoni. Najpoważniejszymi z tych chorób są

odmiany tzw. par a tyfusów, tularemia i wiele innych, udzielających się często człowieko­wi. Do najcięższych i najważniejszych niewątpliwie chorób należy tzw. „czarna śmierć“, czyli dżuma, będąca wrogiem już nie tylko szczurów, ale i czło­wieka. Ale o tym pomówimy w innym miejscu.

Choroby zakaźne szczurów, które udzielają się człowiekowi, wiążą się z zagadnieniem szkodnictwa tych gryzoni.

SZCZUR WROGIEM RODZAJU LUDZKIEGO

Szkody wyrządzane przez szczury. Szczur jako przenosiciel cho­rób. Włośnica, żółtaczka zakaźna, gorączka z ukąszenia szczu­ra, „sodoku", dur mysi, tyfus plamisty. Dżuma — przebieg za­razy w osiedlach ludzkich. Szczur — roznosiciel dżumy.

Zbyt mało w tej książeczce miejsca na to, aby wyliczyć wszystkie szkody, jakie szczur wyrządza człowiekowi. Jest rzeczą zrozumiałą, że łupem jego- stają się przede wszystkim najłatwiej dostępne środki żywności: zboże, drób, jaja, mięso, jarzyny i owoce, zarówno produkty zmagazynowane jak i te, które zostały przygotowane dla człowieka lub zwie­rzęcia jako codzienny posiłek. Szczur nie oszczędza książek, papieru, drzewa, mebli, skóry wyprawionej, nawet kwiatów oraz wielu innych rzeczy, których zwykle nie uważamy za przedmiot zainteresowania innych zwierząt.

111

Wielkość szkód spowodowanych przez szczury zależy od ilości szkodników. Liczba tych gryzoni zmienia się z każdym niemal rokiem. Rozmiary strat można dostatecznie ocenić dopiero w latach maso­wego pojawienia się szczurów, które co pewien czas gwałtownie się rozmnażają. Przyczyny okresowego zwiększania się ilości tych zwierząt na pewnych ob­szarach udało się do tej pory wyjaśnić tylko częścio­wo (p. rozdz. III), chociaż nad tajemnicą tego zja­wiska pracują już od dawna uczeni radzieccy, fran­cuscy, amerykańscy i angielscy.

Trudno jest mówić o jakichkolwiek stratach nie posiłkując się odnośnymi cyframi. Obliczywszy ilość zniszczonych towarów i pieniężną ich wartość mo­żemy dopiero ocenić ogrom poniesionych strat. Nie­stety najczęściej mamy do czynienia z liczbami wy­rażającymi szkody wyrządzone przez wszystkie gry­zonie myszowate, a więc zarówno przez szczury jak i myszy. Dlatego niełatwo jest czasem znaleźć cyfry, charakteryzujące straty poniesione wyłącznie wsku­tek plagi szczurów.

Obliczono, że tysiąc norników lub myszy zjada w ciągu jednego roku 3 tysiące kilogramów zboża albo 7 tysięcy kilogramów pasz zielonych. Oczy­wiście tysiąc szczurów zjada odpowiednio więcej. Można więc sobie wyobrazić straty, na jakie jeste­śmy narażeni co roku. Przy tym gryzonie te niszczą

nie tylko to co zjedzą, co najmniej dwa razy więcej niszczą gryząc łodygi, kopiąc nory, podcinając ko­rzenie, niszcząc budynki, tamy drewniane i mosty oraz wiele innych urządzeń. Lista tego wszystkiego, co szczur gryzie lub pożera, jest wprost olbrzymia. Pewien autor amerykański pisze o sprawozdaniach farmerów, w których ci wyliczają straty wyrzą­dzane przez szczury. Na jednej z farm w ciągu jednej tylko zimy szczury zniszczyły 500 kwintali zmagazynowanego zboża. Ma to swoją specjalną wymowę wobec faktu, że była to czwarta część całe­go rocznego plonu. Kiedyś znowu szczury zagryzły 400 kur, stanowiących całoroczny przychówek. Jakiś farmer wyliczył, że pieniędzmi, które stracił wskutek plagi szczurów, mógłby opłacić wszystkie podatki w ciągu trzech lat. Pewien kupiec podaje, że do magazynu wstawiono kiedyś skrzynię, zawierającą 100 tuzinów jaj kurzych. Po dwu tygodniach zau­ważono w skrzyni brak 71 tuzinów jaj. Okazało się, że szczury zrobiły sobie dziurę, przez którą wy­ciągały jaja.

Zagraniczne zarządy kolei oraz towarzystwa okrętowe wypłacają swym klientom zwykle dość znaczne sumy jako odszkodowanie za zniszczone przesyłki. Otóż straty spowodowane przez szczury zajmują w tych cyfrach naczelne miejsce. Przed pierwszą wojną światową zarząd kolei żelaznej lą-

czącej Moskwę z Petersburgiem płacił co roku od­szkodowanie w wysokości przeszło pół miliona rubli, co stanowi około 3 milionów złotych przedwojen­nych. Odszkodowanie z tytułu poniesionych strat otrzymywali jednak nie wszyscy poszkodowani, po­nieważ tylko nieliczni te straty reklamowali, nie chcąc narażać się na długotrwałe i kosztowne pro­cesy z zarządami kolei. Straty te są jednak olbrzy­mie i przekraczają niejednokrotnie sumę, na jaką przewożone towary były ubezpieczone. Trzeba tu bowiem wyliczyć niszczenie magazynów oraz urzą­dzeń, stanowiących własność towarzystw transpor­towych.

Przeglądając straty spowodowane przez plagę szczurów odwołujemy się zazwyczaj do odnośnych danych statystycznych. Nieraz już próbowano ob­liczyć, ile i na jaką sumę w gotówce powstaje strat rocznie z tego tytułu. Jednakże wszystkie podawane liczby najczęściej nie są ścisłe. Niemożliwe jest bo­wiem dokładne wyliczenie, ponieważ nie znamy do­kładnej liczby szczurów. Podaje się więc zawsze liczby w przybliżeniu. Sumowanie zaś strat według poszczególnych szkód w pewnych miejscowościach i w ciągu pewnego czasu jest bardzo trudne i nie odtwarza rzeczywistości. Z drugiej zaś strony wiele szczurów żywi się bezwartościowymi dla człowieka odpadkami.

Na podstawie obliczeń, poczynionych przed woj­ną w niektórych krajach, jeden szczur przynosił straty, których wartość wynosiła 1 do 1,8 dolara rocznie. Badania w Anglii i Stanach Zjednoczo­nych A. P. wykazały, że ilość szczurów odpowiada mniej więcej liczbie ludności. W takim razie w Polsce mielibyśmy na swoim utrzymaniu przy­najmniej 24 miliony szczurów. Nie trudno przeto obliczyć, ile milionów złotych wynoszą straty, spo­wodowane przez plagę tych gryzoni. Według obli­czeń statystycznych straty te wynosiły przed ro­kiem 1939 około 500 milionów złotych przedwojen­nych rocznie. Liczby te, chociaż śą bardzo wysokie, niemal nieprawdopodobnie wielkie, nie są jednak wyolbrzymione. Można też powiedzieć, że szkody w rzeczywistości są nawet o wiele większe, aniżeli podają statystyki, ponieważ ogromna część szkód, wyrządzanych rokrocznie przez gryzonie myszo- wate, wymyka się spod kontroli człowieka. Jak nie­dokładne są obliczenia w tym względzie, dowodzą różnice pomiędzy danymi sprzed wojny a obecnymi. W innych mianowicie krajach również imponujące cyfry (z roku 1932) przedstawiają się w stosunku rocznym następująco: w Stanach Zjednoczonych straty wyniosły ponad 100 milionów dolarów, we Francji 50 milionów franków, w Anglii 60 mi­lionów funtów szterlingów, w Niemczech 30 milio­

nów marek. Po ostatniej wojnie wyliczono, że straty te w ZSRR wynoszą 700 milionów rubli w złocie, w Danii 10 milionów koron duńskich, w Sta­nach Zjednoczonych A. P. 500 milionów dolarów, we Francji 200 milionów franków i wreszcie w Anglii 15 milionów funtów szterlingów. Liczby te obliczono również w stosunku rocznym. Porów­nując cyfry z dwu różnych okresów — przedwojen­nego i powojennego — cyfry dotyczące tych samych krajów, widzimy, że różnią się one znacznie między sobą. Jest to przede wszystkim spowodowane tym, że obliczenia czynione są zwykle niedokładnie. Trudno jest bowiem przypuścić, że po ostatniej wojnie, w dobie istniejących jeszcze zniszczeń, które stworzyły dla szczurów znakomite warunki ekolo­giczne, w niektórych krajach straty spowodowane przez gryzonie myszowate zmniejszyły się. Jeszcze lepszym przykładem występowania tych różnic są dane dotyczące Polski, która poza ZSRR, najbar­dziej ucierpiała w czasie drugiej wojny światowej. Według urzędowych doniesień straty spowodowane w roku 1945 i 1946 przez szczury i myszy w go­spodarce rolnej, głównie na Ziemiach Zachodnich, wyniosły' u nas około 10 miliardów złotych w wa­lucie obecnej. Cyfra ta jest nieproporcjonalnie ni­ska W porównaniu z wymienioną wyżej cyfrą przed­wojenną. Trzeba bowiem pamiętać, że w rolnic­

twie straty wskutek plagi szczurów i myszy stano­wią ogromną większość wszystkich strat w całym przemyśle rolnym. Szkody są więc w rzeczywisto­ści o wiele większe.

Tak więc wymienione liczby nie są bynajmniej przesadzone. Przeciwnie, straty są na pewno więk­sze w porównaniu z przedwojennymi, jeżeli się we­źmie pod uwagę, że przed wojną lwia część zabudo­wań naszych miast i miasteczek przedstawiała się jako zbiorowiska drewnianych wpółzgniłych ruder. Wsie były zbudowane prawie wyłącznie z drewna. Zarówno w miastach jak i wsiach panował brud i nieład, a kąty były zapchane najrozmaitszymi ru­pieciami i odpadkami. Były to warunki najbardziej sprzyjające rozmnażaniu się szczurów. Trzeba więc przypuszczać, że ilość szczurów przed wojną była i nas daleko większa, aniżeli przyjęto według norm amerykańskich, a szkody przez nie wyrządzone by­ły o wiele znaczniejsze. Dziś niestety sprawy te wskutek istniejących zniszczeń wojennych przed­stawiają się jeszcze gorzej. Wprawdzie większość niehigienicznych zabudowań spłonęła w czasie dzia­łań wojennych, jednak ruiny zniszczonych wsi i miast dają szczurom jeszcze lepsze warunki by­towania. Oprócz tego mało dziś jest jeszcze maga-

zynów i innych środków zabezpieczających towary przed tymi gryzoniami, te zaś wspaniałe i nowo-

j n

czesne budynki gospodarcze, które już wystawiono, stanowią znikomą część magazynów, projektowa­nych w najbliższej przyszłości. Należy sądzić, że już wkrótce pojawią się ciekawe i dokładne dane statystyczne, że już niedługo można będzie wyczy­tać z broszur, poświęconych pladze szczurów, ile szkód wyrządzają nam dzisiaj te wojownicze i nie­nasycone zwierzęta.

Państwo nasze jest młode. Znalazłszy się w trud­nej sytuacji materialnej wskutek ogromu strat, po­niesionych w czasie ostatniej wojny, ma przed so­bą poważne zadania na polu odbudowy kraju i jego gospodarstwa. Program pracy, objęty gigantycz­nym planem sześcioletnim, jest tak wszechstronny i wnika tak głęboko we wszystkie przejawy życia narodu, że zrealizowanie go wspólnym wysiłkiem będzie się równało szybkiemu wydźwignięciu kraju z ruin i niedomagań. W ciągu tego krótkiego sto­sunkowo czasu podniosą się jeszcze wydatniej wa­runki higieniczne ludności, większość miast i wsi będzie odbudowana, a co za tym idzie szczury będą miały coraz gorsze warunki ekologiczne. Równo­czesne przeprowadzenie masowej akcji odszczurza- nia odwróci w znacznym stopniu widmo klęski, któ­rą mogłyby zadać gryzonie myszowate rospodarce państwowej w wypadku, gdyby człowieit pozwolił

im na bezkarne panoszenie się. Bo nawet ta „mała“ suma 10 miliardów złotych, stanowiąca straty po­niesione przez nas wskutek plagi szczurów, bardzo nas rujnuje.

Cyfry same mówią za siebie. „Wiadomości Ko­respondenta Rolnego Głównego Urzędu Statystycz­nego“ ze stycznia 1947 r. podają, że w roku 1946 na każde 100 kilogramów zboża szczury i myszy, na pniu i w czasie sprzętu, zniszczyły 12 kg. Szcze­gólnie dotkliwe straty spotkały niektóre wojewódz­twa Ziem Odzyskanych. W woj. olsztyńskim wynio­sły one 61, w szczecińskim 41 i we wrocławskim 30 kilogramów.

Na pewnym okręcie, mającym pod pokładem ła­dunek kawy z Brazylii, odkryto, że z 40 tysięcy wor­ków tego artykułu uszkodzonych było aż 30 tysięcy. Przesypano więc kawę do nowych worków. Koszt tego zabiegu wyniósł 2 tysiące dolarów, oprócz wartości zniszczonej kawy. Kiedy szczury wytruto, okazało się, że na okręcie było ich zaledwie 200 sztuk.

Szczury mogą spowodować wybuch groźnych pożarów wskutek uszkodzenia metalowej powłoki oraz izolacji kabli elektrycznych przez nadgryzanie ich. Nie trudno zgadnąć, jakie niebezpieczeństwo kryje w sobie obecność szczurów w magazynach za­opatrzonych w elektryczność, płynącą w odkrytych

przewodnikach. Gdy z niewyjaśnionych przyczyn powstają nieraz wybuchy i pożary w składach amu­nicji, podejrzenie pada najczęściej na szczury. Pe­wien lekarz armii belgijskiej stwierdził, że naprawa przewodów elektrycznych na okręcie, gdzie szczury zniszczyły izolację, kosztowała 20 tysięcy franków.

Długo można by jeszcze wyliczać szkody mate­rialne, wyrządzane rokrocznie przez szczury. Za­brakłoby jednak miejsca na inne „nieszczęścia“, których nam przysparzają te gryzonie. Mamy tu na myśli przenoszenie licznych cho­rób na ludzi.'

Już od bardzo dawnych czasów ludzie dopatry­wali się związku przyczynowego istniejącego między szczurami a różnymi schorzeniami człowieka. Poja­wienie się tych zwierząt w okolicy było uważane za zapowiedź nie tylko głodu i zniszczenia, ale i epide­mii, które nawiedzały nagle osiedla i miasta. Po­wód wybuchu wielu z nich przypisywano szczurom jako źródłu szerzenia zarazy. Taką najdawniej zna­ną chorobą była dżuma. Ze względu na wielkie znaczenie jej w życiu ludzkich społeczeństw, pomó­wimy o niej osobno. Tymczasem zapoznamy się z innymi schorzeniami, którymi szczur „zaraża“ człowieka.

Do jednej z nich należy tzw. włośnica, cho­roba wywołana przez pasożytniczego robaka, zwa­nego włośniem krętym (Trichinella spira- lis). Niezwykle małe otorbione larwy tego pasożyta spotyka się w mięśniach niektórych zwierząt domo­wych i dzikich, a

mianowicie: szczu- / t/ Ff f'"J rów, myszy, dzi- '■ \VV ~

kich świń, psów, /J \WX\i( |

kotów, lisów, kun, ^ rpf £&)-. \VV i yiy /; niedźwiedzi, cho- || ( CECHv £>: W\ sW^/ . mików, zajęcy, je- p '

żów, owiec, koni, § \\ X 1 J /y/ /i V. \ \^\ świnek morskich, ;t 'VV^& ' / królików, cieląt, ^\AiX'\ •>{-'{{ I • f i: I} przede wszystkim \ c ł\\ \ li. V fili

jednak świni do-

mowej. Ta ostat- ż^y \ / / // / 7

nia zakaża się wio- - v \ | f I f j i i

śniami przeważnie j ;M ! ' • 1 I I

przez pożeranie f H"■!;= i

zarażonych nimi 1 j ! / f j /

szczurów, które do­stają się łatwo nieodpowiednio zi

bezpieczonych chlewów. W mięśniach chorego szczu­ra znajdują się skręcone w kształcie sprężynki, oto­czone warstwą soli wapiennych, niewidzialne gołym okiem larwy włośnia. Jeżeli mięso szczura dostanie się do przewodu pokarmowego świni, torebka pa­sożyta rozpuszcza się w soku żołądkowym, a z uwol­nionej w ten sposób larwy wyrasta dorosły robak, który w jelicie świni wydaje na świat potomstwo w postaci nowych larw. Te zaś są bardzo małe i z łatwością przedostają się przez ściany jelit. Wę­drując po organizmie naczyniami krwionośnymi osiedlają się ostatecznie w mięśniach. Niektórzy autorowie twierdzą, że Świnia zakaża się nie tylko przez zjedzenie chorego szczura. Może mianowicie

zachorować również po zjedzeniu szczurzych odcho­dów, którymi są zanieczyszczone koryta świńskie. W odchodach jakoby mają być niekiedy opisane wyżej niebezpieczne larwy. Przypuszczenie to jest jednakże mało prawdopodobne.

Człowiek zaraża się włośniami przez zjedzenie surowego lub niedostatecznie ugotowanego mięsa wieprzowego. Dalszy sposób dostania się larw do mięśni jest podobny jak u świni. Objawy i skutki tej choroby u człowieka są niekiedy bardzo ciężkie, śmiertelność jest znaczna, a środki leczenia nawet dziś są jeszcze mało skuteczne. Znaczenie włośnicy jest bardzo duże, a możliwości zakażenia się znacz­ne. U szczurów bowiem, schwytanych zwłaszcza w rzeźniach i zakładach przerabiających trupy pa- dłych zwierząt, .stwierdza się bardzo często włośnie mięśniowe. Na 704 szczury, zbadane przed ostatnią wojną w różnych miejscowościach Saksonii, Bawa­rii, Wirtembergii i Austrii, zakażonych włośniami było ponad 148. W amerykańskim mieście Bostonie u wszystkich szczurów złapanych w rzeźni stwier­dzono włośnie mięśniowe. Przeprowadzone przed r. 1939 w Polsce przez K. Obitza badania wykazały obecność włośni w Warszawie u 9 %>, w Lublinie u 2,5 ¡I szczurów. Nic też dziwnego, że w takich warunkach zakażenie łatwo przenosi się na świnie, a z tych na człowieka.

Objawy chorobowe włośnicy u człowieka są róż- nokierunkowe i zmieniają się równolegle do postę­powania wędrówki pasożytów w zakażonym orga­nizmie. W okresie obecności włośni jelitowych, w przewodzie pokarmowym występuje nagła utrata apetytu, uczucie pełności, wymioty, nudności i od­bijanie, nieprzyjemny smak, wstręt do pokarmów, biegunka lub czasem uporczywa obstrukcja, bóle w jamie brzusznej, ociężałość, zawroty i bóle gło­wy, bezsenność i swędzenie skóry. Gorączka jest nieregularna. W czasie wędrówki larw i lokowania się ich w mięśniach na plan pierwszy wysuwają sio bóle w okolicy czoła, oczu i nasady nosa, obrzęki powiek, obejmujące później, szczególnie u kobiet i dzieci, całą twarz, na Skórze pojawia się ćżęsto różyczka. Temperatura w tym okresie może wyno­sić 41° C. W miarę przenikania włośni do włókien mięśniowych pojawia się zesztywnienie mięśni/ zwłaszcza karku, szyi, głowy i ud. Każde dotknię­cie ciała i każde niemal poruszenie się sprawia do­tkliwy ból. Następne objawy, uzależnione od miej­sca inwazji pasożytów, pogarszają znacznie' 'stan chorego, który leży jak martwy. Do tego mogą, do­łączyć się. zaburzenia ze strony serca oraz zapalenie płuc. Po upływie 8 lub 4 tygodni choroba powoli ustępuje lub kończy się śmiercią, • -

Często słyszy się w ostatnich czasach o wypad­kach włośnicy, o tym,.że jednocześnie znaczna ilość ludzi ^ulega temu schorzeniu. Pochodzi to stąd, że niektórzy rzeźnicy, chcąc więcej zarobić, sprzedają mięso wieprzowe nie badane przez lekarza wetery­narii. Takie obchodzenie przepisów jest karygod- m nym przestępstwem, ponieważ naraża spożywają- ■ cych takie łjąięso na utratę zdrowia, a nawet życia.

Wędzenie bowiem ani smażenie mięsa nie zabija tkwiących w nim larw robaków. W Polsce istnieją pbowiązujące odnośne przepisy, zabraniające han­dlowania, niezbadanym mięsem. Jest to jeden ze sposobów zwalczania włośnicy. Inaczej jest w Sta-1 ńach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Tam nie ma przymusu badania sprzedawanego mięsa. Jeżeli więc-się zważy, -źe -zaszczurzenie tego kraju jest "bardzo duże, a ilość świń zakażonych włośniami A^ynośl przeciętnie ok. 6 °/», nie trudno się domy­ślić, że na włóśnicę umiera tam znaczna ilość osób.

Inną chorobą, przenoszoną przez szczury na człowieka, jest żółtaczka zakaźna, zwana też chorobą Weila. Jest to ostra choroba gorączko­wa, występująca u ludzi na całym świecie. Pojawia się ona często masowo w czasie wojny. W Stanach Zjednoczonych podczas wojny secesyjnej zaraza opanowała bardzo znaczną część ludności. Żółtaczka zakaźna występuje przeważnie w okolicach błotni-

stych, nawiedzanych przez szczury, .na mokrych po­lach ryżowych i w zalanych wodą kopalniach wę­gla. Na niektórych błotnistych terenach frontu za­chodniego pierwszej wojny światowej w Belgii i Francji choroba ta panowała w znacznym stopniu. Zapadają na nią często robotnicy kanalizacyjni, na­rażeni na styczność z obecnymi w kanałach szczu­rami. Uezeni japońscy. Ido, Inada, Itoj Hoki i Ka- neko przekonali się, że choroba Wedla jest wywoły­wana przez zarazek z gatunku krętka (Leptospira, icterohaemorrhagiae), - którego nosicielem jest szczur, najczęściej wędrowny. Zarazek ten znajdu­je się w nerkach lub moczu gryzonia. Przenoszenie się zarazków ze szczura na człowieka odbywa się prawdopodobnie przez drobne nawet skaleczenia skóry, zanieczyszczonej moczem szczura, albo za po­średnictwem wody lub pokarmu, zawierającego zjadliwe drobnoustroje. Na żółtaczkę zakaźną umie­ra stosunkowo dużo ludzi. Na 100 wypadków tej choroby w Japonii notowano 32 przypadki śmier­telne, w czasie epidemii w Szkocji do 25, podczas zaś wojny światowej około 10.

Wśród chorób, przenoszonych przez szczura na człowieka, istnieją dwa podobne do siebie schorze­nia, zwane gorączkami z ukąszenia szczura. Przy jednej z nich występują okresowe napady gorączki, bólów głowy i mięśni oraz wiel­

kiego wyczerpania, na ciele zaś pojawia się obfita wysypka. Jest ona wywołana przez pasożytniczy grzybek, tzw. promienicy szczurzej (Acti- nomyces muris), który przechodzi na człowieka, gdy ten zostanie ugryziony przez szczura. Znane są liczne śmiertelne wypadki tej choroby. Drugim schorzeniem powstającym u człowieka ukąszonego przez szczura jest podobna gorączka, nosząca w Ja­ponii ludową nazwę „sodoku“. Jest ona wywołana przez inny rodzaj krę tka (Spirillum minus). Występuje najczęściej w Japonii, gdzie warunki mieszkaniowe ułatwiają szczurom dostęp do czło­wieka i wskutek tego. zdarzają się częste wypadki ukąszenia przez te gryzonie. Choroba zaczyna się od napadu gwałtownej gorączki, miejsce ukąszenia czerwienieje i brzęknie, inne objawy są podobne do objawów opisanej poprzednio choroby. Walka z tym schorzeniem jest trudna, a śmiertelność również znaczna.

Poza tym szczury zapadają bardzo często na in­ne choroby, wywołane przez zarazki należące do grupy Salmonella i powodujące ciężkie niekiedy schorzenia jelitowe u zwierząt i ludzi. Zarazki tej grupy są bardzo bogato reprezentowane w przyro­dzie i dzielą się na kilka typów, z których duża część stanowi przyczynę chorób przewodu pokar­mowego ludzi i zwierząt, i masowych zatruć pokar-

mowych człowieka, przypominających objawami dur brzuszny, który jest również przedstawicielem oma­wianej grupy. Między innymi najbardziej zjadliwy­mi są zarazki, wywołujące dur (paratyfus) m y- s i, należące do typu tyfusu mysiego (Salmonella typhi murium). Dawniej uważano, że zarazki te powodują schorzenie tylko u myszy i szczurów. Okazało się jednak, że po zakażeniu nimi może za­chorować również człowiek. Stanowi to bardzo ważną okoliczność epidemiologiczną, jeśli zważymy, iż żywe hodowle tego typu bakterii są używane do tępienia gryzoni myszowatych przez człowieka, któ­ry jest narażony na zakażenie się nimi (p. dalej).

Również w warunkach naturalnych pokarm, za­nieczyszczony przez chore na tyfus szczury, może się stać źródłem epidemii wśród ludzi. Pałeczka tego typu salmonelli wywołuje u człowieka gorączkowe zapalenie żołądka i jelit, połączone z biegunką, śmiertelność wynosi 1 do 1,5 %>. Innym typem pa­łeczki paratyfusowej tej grupy jest typ nieżytu je­lit (Salmonella enteritidis) Gartnera, wywołujący podobne schorzenia jak poprzednie. Niektóre ga­tunki tych drobnoustrojów są używane przez czło­wieka, jak już wspomnieliśmy, do' tępienia szczu­rów, o czym będzie mowa szerzej w odpowiednim miejscu. Liczne pałeczki Salmonella, występujące w warunkach naturalnych wśród szczurów, które

chorują lub są tylko ich nosicielami, są zjadliwe dla ludzi i wielu zwierząt domowych. Zatruwają rów­nież produkty spożywcze, szczególnie zaś mięso. Dlatego znaczenie ich w zagadnieniach sanitarnych oraz gospodarce zwierzęcej jest ogromne. Z drugiej zaś strony masowe zachorowania szczurów, tzw. epizoocje (odpowiednik epidemii u ludzi), formal­nie dziesiątkujące te zwierzęta, są z tych samych względów dla nas korzystne. Zjawisko to widywano często w okopach w czasie walk pozycyjnych, kiedy wielkie zaszczurzenie schronów polowych sprzyjało szybkiemu rozprzestrzenieniu się zarazy, a co za tym idzie — wyginięciu gryzoni.

Szczury przenoszą najrozmaitsze choroby na czło­wieka i zwierzęta, same na nie nie zapadając. Ma­my tu na myśli przede wszystkim mechaniczne przenoszenie zarazków, np. na kończynach, sierści lub pyszczku; należą do nich te schorzenia, których zarazki bytują wszędzie tam, gdzie panuje brud i nie­porządek. Wiadomo, że niektóre odmiany szczurów wędrownych prowadzą nadwodny tryb życia. Otóż w wodzie, w zanieczyszczonych rzekach i kanałach rozwijają się bakterie dwu strasznych chorób: d u- ru brzusznego i cholery. Szczur zanie­czyszcza zarazkami tych chorób pokarm człowieka, złożony bądź w magazynach, bądź też w prywat­

nych mieszkaniach, sam jednak nié jest na nie wrażliwy,

Do najcięższych i najbardziej śmiercionośnych chorób ludzkich należy dur plami s ty. Jest to schorzenie, połączone z wysoką gorączką • i obfitą wysypką. Atakuje ludzi w czasie -pogôrsizènïà :śię warunków sanitarnych; najczęściej zaś podczas Wo­jen. Wykrycie sposobu przenoszenia - się zarazka (Rickettsia provazeki) z człowieka chorego na zdro­wego zawdzięczamy znakomiteimi francuskiemu uczonemu Nicolle. Udowodnił on ‘ mianowicie^-ge

zakażenie następu­je za pośrednic­

twem wszy odzie­żowej.- r?

N owoozesny stan. wiedzy i ostatnie badania wykazały, że dur.j plamisty występuj e prawdo­podobnie W licz­nych odmianach geograficznych.

opisywanych; , za­zwyczaj jako od­mienne choroby,

chorobotwórcze wykazują odmienne właściwości biologiczne. Opisana wyżej. choroba, pospolity i. o ciężkim przebiegu dur plamisty, występuje prze­de wszystkim w Europie i -stąd zwie się typem europejskim' tego duru. Na terenie innych kontynentów zaobserwowano bowiem choroby, róż­niące się pod względem klinicznym od duru euro- - pejskiego' tylko przebiegiem, wywoływane jednak bardzo ”z sobą spokrewnionymi zarazkami (Rickett­sia). W Nowym Jorku i Bostonie występuje dur plamisty w znacznie złagodzonej postaci, jako tzw. c h o,r oba B r i ll a. Wywołują ją typowe zarazki europejskie lub też ich odmiana — zarazki tzw. ty­fusu plamistego szczurzego, przenoszonego ze szczu­rów na ludzi przez pchły.

Tak więc zaobserwowano, że zarazę mogą wśród ludzi szerzyć i inne zwierzęta, nie, tylko wszy. Dało to. uezonym dużo do myślenia. W pewnych okre­sach bowiem tyfus plamisty prawie nie występuje wśród ludzi, kiedy indziej znów wybucha z tym większą siłą. Musi więc być w przyrodzie jakiś zbiornik, w którym choroba „kryje się“ w czasie, kiedy nie występuje. Zjawisko to zostało dokładnie poznane w stosunku do nieznanej jeszcze niedawno t u 1 a r e m i i, na którą zapadają liczne gatunki gryzoni zamieszkujących Azję i Amerykę, a na któ­rą w wysokim stopniu jest wrażliwy człowiek.

Ogromne zasługi w opracowaniu sprawy „zbior­ników chorób w przyrodzie“ położył znany radziec­ki parazytolog Pawłowski, któremu zawdzięczamy nowy zupełnie sposób pojmowania szerzenia się cho­rób w środowisku zarówno ludzkim jak i zwierzę­cym.

Ponieważ okazało się, że „nosicielami“ zarazków niektórych postaci duru plamistego, niebezpieczne­go również dla ludzi, mogą być szczury, przekazują więc one owe zarazki zdrowym szczurom za pośred­nictwem pcheł. Zarazek znajduje się w Ciele szczu­rów śniadych, zamieszkujących europejskie kraje śródziemnomorskie i ważniejsze porty: naszego kon­tynentu, w Azji ■— Mandżurię, Indóchiny i Malaje, całą Amerykę oraz północne tereny Afryki. Choro­ba przenosi się przez pchły szczurze z jednego .gry­zonia na inne, krąży więc wśród nich nieustannie. Gdy żywiciel padnie lub zostanie zabity,, pchły szu­kają sobie nowego i przenoszą się na człowieka, ży­jąc dalej jego kosztem. Człowiek zakaża się szczu­rzym durem plamistym przez ukąszenie zakażonej pchły i jest to pierwsze „wkroczenie“ zarazka do środowiska ludzkiego. Choroba przebiega podobnie jak europejski tyfus klasyczny (p. wyżej), lecz W lżejszej postaci. Dalsze szerzenie się infekcji postępuje za pośrednictwem pcheł szczurzych, cho­ciaż te ostatnie niechętnie pasożytują na człowieku.

Udowodniono, że zarazki duru plamistego szczurzego (Rickettsia mooseri s. muricola) podobnie jak europejską postać tej choroby zwaną tyfusem plamistym klasycznym może przenosić w warunkach doświadczalnych zwykła wesz odzie­żowy. Dlatego uczeni przypuszczają, że dur plami­sty jest "właściwie jeden, występuje jednak w róż­nych postaciach i szerzy się w różny sposób, zależ­nie od miejscowych warunków.

Jest wiele odmian durów plamistych, które przy­pisuje się różnym zarazkom, a które mają podobny przebieg. Poznamy tu kilka z nich, najbardziej ty­powych. Tak więc opisany wyżej zarazek (Rickett­sia inooseri) wywołuje, oprócz duru szczurzego, również tyfus plamisty meksykański, zwany tam tabardillo, panujący stale w niektórych miejscowościach wyżyny meksykańskiej. Ten sam Zarazek chorobotwórczy wywołuje tyfus pla­misty nialajski. Do bardziej znanych scho­rzeń tej grupy należy północno-amerykańska cho­roba tzw. gorączka Gór Skalistych. Jest to dur plamisty, który przenoszą nie pchły ani też wszy, ale jeden z gatunków kleszczy (Derma- centor andersoni). Zarazek (Rickettsia rickettsii), mało różniący się od zarazka duru europejskiego, przenosi się w kleszczach na dalsze ich pokolenia. Zakażone są zarówno jajeczka jak i wykluwające się

z nich larwy, które ssąc krew ludzi oraz gryzoni przenoszą chorobę. Gorącz-

11 ka plamista 'Gór Skali- stych w tzw. postaci I' zachodniej przebiega H w formie ciężkiej, śmier- ■ telność wynosi do 90°/». SI1 Oprócz tego znamy jeszcze

* typ wschodni, lżej­szy, przy którym śmiertel­ność osiąga tylko 20—25°/i>. Przenosicielem tego ostat- niego jest inny gatune"k kleszcza (Dermacentór . variabilis). Naturalnym zbiornikiem zarazków tej choroby są zakażone dzi­ko żyjące gryzonie, jak wiewiórki, króliki, a wśród nich i szczur. Zapadają na nią najczęściej robotni­cy leśni i ludność wiejska. W Brazylii w stanach Sao Paolo i Minas Gereas znana jest choroba, zwa­na tyfusem plamistym Sao Paolo, bar­dzo mało różniąca się od poprzednio opisanej. Za­razki jej (Rickettsia brasiliensis) przenoszone są również przez kleszcze (Amblyomma cajennense) i wywołują śmiertelność w około 75ł/o. Naturalnym ich zbiornikiem są również żyjące dziko gryzonie i Opossum. Na europejskich i afrykańskich wybrze­

żach Morza Śródziemnego panuje w pewnych miej­scowościach (endemicznie) tzw. gorączka guz­kowa (fièvre boutonneuse), wywoływana przez in­ny zarazek z grupy tyfusów plamistych (Rickettsia eonori), bardżo podobny pod wielu względami do zarazka tyfusu szczurzego, a przenoszony przez

kleszcza (Rhipicephalus sanguineus). Analogiczna dó opisanej choroba, obserwowana w Afryce po­łudniowej nosi nazwę tick bite fever. Przenoszone przez inny gatunek kleszczy (Trombioula akamu-

shi) zarazki (Rickettsia nipponica s. orientalis) wywołują w Japonią i na Formozie tzw. gorącz­kę rzeczną albo tsutsugamushi, panu­jącą tam wzdłuż brzegów rzek. Przypuszczalnym zbiornikiem zarazka są tam myszy polne, a nie jest wykluczone, że i szczury. Typowym przykładem za­chodzącego podobieństwa między wymienionymi chorobami plamistotyfusowymi jest tzw. tyfus

¡jUI —mppaafpnnni

wiejski (rural typhus, scrub typhus) na Półwy­spie Malaj skim, gdzie występuje obok tyfusu szczu­rzego (p. wyżej) i jest przenoszony przez kleszcza Trombicula deliensis.

Reasumując powyższe oraz nieuwzględnione tu przez nas liczne badania uczonych nad poznanymi już chorobami, mamy powód do przypuszczenia, że wszystkie opisane zarazki, przenoszone przez różne pasożytnicze stawonogi z gryzoni na człowieka, są tylko odmianami jednego i tego samego zarazka, zmieniającego swoje właściwości zależnie od miej­scowych warunków oraz bliżej nieznanych czynni­ków. Jest to typowym przykładem zmienności za­równo morfologicznej jak i biologicznej gatunku, co obserwujemy bardzo często w przyrodzie. Dziś wiemy bowiem, że gatunek, który uważaliśmy do niedawna za coś niezmiennego, absolutnie stałego pod względem posiadanych cech, może ulegać cią­głym przemianom, jeżeli zaistnieją jakieś specjalne warunki. Wobec rewolucji, jaka zaszła ostatnio w poglądach na istotne zjawiska w biologii, nie ma powodu, aby nowy pogląd na epidemiologię niektó­rych chorób nie okazał się słusznym. Chociaż spra­wa ta nie. jest jeszcze dokładnie rozpracowana, to jednak rzuca charakterystyczne światło na rolę szczurów, które mogą się okazać jeszcze jednym źródłem zakażania ludzi śmiertelną chorobą. Gdyby przypuszczenia owe okazały się słuszne, znaczenie szczurów jako szkodników wzrosłoby w dużym stop­niu, ponieważ byłyby one naturalnym rezerwuarem tyfusu plamistego. Śmiertelne i częste epidemie tej

choroby dziesiątkowały już niejednokrotnie armie walczących wojsk, uniemożliwiając im wykonywa­nie operacyj wojskowych i przyczyniając się do klęski.

Tak więc do długiej listy nieszczęść, spadających na głowy przedstawicieli rodzaju ludzkiego, a spo­wodowanych przez szczury, dodaliśmy jeszcze jedno

choroby. Pognaliśmy je wprawdzie tylko pod względem ilościowym, boć szczegóły za bardzo od­wiodłyby nas od właściwego tematu, tym niemniej już na tej podstawie możemy sobie wyrobić pewne zdanie... Ale na tym nie koniec! Spisu chorób, któ­re przekazuje nam szczur — nie wyczerpaliśmy. Pozostała nam bowiem dość pospolita, a jednocześ­nie znana większości z nas tylko z wywołujących •dreszcz trwogi opisów lub ze słyszenia — dżum a...

Gd najdawniejszych czasów dżuma stanowi jed­ną z najcięższych plag ludzkości. Wzmianki o niej znajdują się już w księgach proroka Samuela, ą więc prawie dokładnie 3 000 lat temu. Była ona zawsze jedną z najstraszniejszych klęsk w historii, obokwojen, trzęsień ziemi, wybuchów wulkanów, powodzi, krucjat, najazdów barbarzyńców i wresz­cie ostatnich dwu wojen światowych. Jeden z auto­rów obliczył, że w czasie największego nasilenia ■epidemii w XIII i XIV wieku oraz nieco później, prawie jedna czwarta część całej ludzkości Europy zginęła na dżumę. Z różnych zapisków, które prze­trwały do dnia dzisiejszego, wynika, że przed na­rodzeniem Chrystusa było 41 wielkich epidemii dżumy. W ciągu piętnastu wieków ery chrześcijań­skiej było ich nie mniej niż 109, w wieku zaś XVI i XVII ludzkość przeżyła 45 wybuchów tej zarazy.

Przez okres 200 lat, tj. XVIII i XIX w , trwał względny spokój. Dopiero po tej długiej przerwie wybuchają znów wielkie epidemie, głównie w Azji i Afryce, sięgając nieraz do Ameryki i Wyjątkowo nawiedzając Europę. Ostatnia słaba epidemia eu­ropejska dżumy miała miejsce w Anglii, mianowi­cie w mieście Glasgow w roku 1900. Ile istnień ludz­kich może zmieść dżuma z powierzchni ziemi, obra­zuje nam ostatnie największe nasilenie tej choroby między rokiem 1898 a 1918, a więc w ciągu 20 lat, w Indiach Wschodnich. W okresie tym zmarło na dżumę 10 milionów dwieście pięćdziesiąt tysięcy osób. A więc przeszło pięćdziesiąt jedeii tysięcy w ciągu jednego roku! W Bombaju dżuma nie wy­gasa nigdy. Póza tym ogniska tej strasznej choro­by mieszczą się w różnych krajach i częściach świa­ta. Przyczyną tego są szczury, wśród których stale utrzymuje się śmiercionośna zaraza.

Na dżumę chorują bowiem nie tylko ludzie, ale przede wszystkim gryzonie. Głównym rozsadnikiem zarazków dżumy w stepach zachodniej Syberii jest ś u s e ł, we wschodniej zaś inny gryzoń, zwany bobakiem. Futerko tego ostatniego imituje so­bole, jest więc bardzo poszukiwane przez myśliwych. W Kalifornii, dokąd dżuma zajrzała przy końcu XIX wieku, chorobie tej ulega niewielki gryzoń,

tzw. wie wiór ka ziemna, która zapada rów­nież na wspomnianą przez nas wyżej inną chorobę, podobną do dżumy i niebezpieczną dla ludzi, tulare- mię. Natomiast w Indiach Wschodnich i w Chinach naj ważniejszym roznosicielem zarazków dżumy jest —--■szczur.

Z gryzoniem tym łączono epidemie tej strasznej choroby już w bardzo.dawnych czasach. Tam, gdzie znajdują się wrażliwe na nią gryzonie, zawsze mo­że powstać ¿owe ognisko dżumy. Innymi słowy mó­wiąc,1 nie ma wśród ludzi dżumy bez gryzoni, si w ¡Szczególności bez szczurów. Inne wymienione gryzonie, jak śusły, bobaki czy wiewiórki ziemne, nie odgrywają większej roli w szerzeniu się tej choroby, ponieważ żyją w stanie dzikim, z dala od ludzkich osiedli. Aby zarazić się od nich, trzeba bez­pośredniego zetknięcia się człowieka ze zwierzęciem. Bywa to jednak rzadko. Najczęściej zakażeniu ule­gają myśliwi, którzy obdzierając zabite gryzonie ze skóry narażają się na zarażenie się dżumą lub tularemią. Aby zaraza dżumy wybuchła w osiedlu ludzkim, nieodzowna jest obecność gryzonia żyjące­go blisko człowieka i wrażliwego na tę chorobę. Naj­częściej jest to szczur, który nie jest wprawdzie zwierzęciem oswojonym, stał się jednak zwierzę­ciem domowym w różnych krajach i miastach, .zwłaszcza wśród ludzi biednych i mieszkających

z konieczności niechlujnie i w lichych budynkach, życie tego gryzonia jest tak ściśle związane z ży­ciem człowieka, że ten jest narażony na ustawiczne obcowanie ze szczurem niemal pod jednym dachem. Wchodzą tu w grę zarówno szczury śniade jak i wę­drowne. Zapadają one nieraz masowo na dżumę. Ponieważ człowiek z intruzem bezpośrednio się nie styka, dlatego już dawno sądzono, że muszą być ja­kieś nieznane drogi przenoszenia się zarazka z cho­rego szczura na zdrowego człowieka.. Okazało się, że tak jest istotnie.

Pośrednią rolę w przenoszeniu się dżu­my odgrywają różne gatunki pcheł paso­żytujących na szczu­rach. Wiadomo, że pchły żywią się krwią zwierząt, na których bytują. Je­żeli szczur jest chory na dżumę, zarazki. znajdują się w jego krwi. Pchła szczurza, pijąc krew swego ży­wiciela, wysysa wraz

poprzestaje ona jednak na napastowaniu szczura, atakuje bowiem i człowieka, któremu podczas ssa­nia krwi zaszczepia zarazki dżumy. Człowiek cho­ruje bardzo ciężko i najczęściej umiera w krótkim czasie.

Dżuma jest wywołana przez drobnoustrój zwa­ny pałeezką dżumową, należący do wielkiej

grupy bakterii, noszącej nazwę Pasteurella. Nazwa pochodzi od nazwiska wielkiego Pasteura, który po­łożył ogromne zasługi na polu poznania tych drob­noustrojów. Do tej samej grupy należą również bakterie wywołujące ciężkie choroby u zwierząt, jak zaraza dziczyzny i bydła rogatego, posocznica krwo­toczna królików i cholera drobiu. Zarazek dżumy, który prawie wcale od nich się nie różni, został od­kryty przez uczonych Dalekiego Wschodu, Kitasato i Yerśina w Hong-Kongu w roku 1894.

U ludzi dżuma jest chorobą ostrą, i trwa bardzo krótko. Objawy chorobowe wystąpić mogą już po 24 godzinach po zakażeniu. W okresie 3 dni nasi­lenie choroby jest najwyższe. Chory gorączkuje, bredzi i bardzo prędko ulega wyczerpaniu. Niekiedy choroba ma postać bardzo ostrą, piorunującą. Wy­stępuje w dwu postaciach i gruczołowej i pł ucne gn Dżuma gruczołowi, jeSt zamsze na­stępstwem ukąszenia zakażonej pchły i jest to wła­śnie ta postać, którą szerzą wśród ludzi szczury. Za­leżcie,od miejsca ukąszenia pchły, tworzą się u czło­wieka bardzo bolesne obrzęki pod pachą i w innych okolicach-ciała, najczęściej jednak w pachwinie, po­nieważ zwykłym miejscem ukąszenia przez pchłę są nogi. Z czasem obrzęki te mogą się przekształcić w tzw. karbunkuły dżum o w e, .wrzody oraz

przenosić się w inne okolice ciała. Mogą też powstać wylewy krwi w skórze, która po śmierci chorego si­nieje. Śmierć następuje po 3 lub 4 dniach choroby. Lekki przebieg tej postaci jest bardzo rzadki, śmier­telność wynosi 90 %. Dżuma gruczołowa może prze­nosić-się tylko za pośrednictwem pchły, rzadko zaś przechodzi bezpośrednio z człowieka na człowieka. Druga postać y# dżuma płucna, jest prawdziwym • -postrachem dotkniętych nią. okolic. Dawniej była pospolita w Azji i północnej Afryce, dziś występu­je tylko w Mandżurii, gdzie ludność masowo upra­wia polowanie na bobaki, których skórki są właści­wym rózsadnikiem zarazy. Ta postać dżumy jest zawsze śmiertelna i przenosi się na ludzi zdrowych przez oddech i kaszel chóregó człowieka bez udzia­łu pchły lub innych przenosicieli. Niezwykle sprzy­jającą okolicznością w szerzeniu się tej zarazy jest przelludnienie mieszkań i bardzo niehigieniczne wa­runki bytowania ludności. Zaraza panuje szczegól­nie zimą, kiedy ludzie skupiają się w domach. Je­den chory człowiek mpże w ten sposób zarazić set­ki psób, ponieważ oprócz kaszlu, bólu w piersiach i rdzawej plwociny objawy tej postaci dżumy ni­czym się nie różnią od ciężkiego zapalenia płuc. Tylko w plwocinie, rozpylanej przez kaszlącego cho­rego, kryją się śmiercionośne zarazki.

Przebieg dżumy gruczołowej, która dziś wystę­puje najczęściej, w osiedlu ludzkim jest bardzo cie­kawy.

Liczne dzielnice dużych południowo-azjątyc- kich skupień ludzkich, jak wielkich miast, • osiedli i dużych wsi, stoją nieraz na głęboko ukrytych ca­łych podziemnych „miastach“ szczurzych. Niekiedy wśród szczurów wybucha zarazą dżumy. Gryzonie chorują i masowo padają, pchły zaś, które na nich pasożytują, przenoszą zarazki z chorych zwierząt na zdrowe. Choroba szerzy się w zastraszającym tempie, niewidoczna dla oką ludzkiego, szaiejąca w podziemnym „królestwie“ szczurów. Człowiek nie przeczuwa jeszcze czającego się pod nim niebezpie­czeństwa.

Bywa tak, że wymierają wszystkie prawie szczu­ry, reszta zaś zdrowych niepostrzeżenie wynosi się z „zapowietrzonej“ dzielnicy. Wtedy głodne pchły, nie mając swych dawnych żywicieli, przez szpary w podłodze i dziury w ziemi, przez szczeliny’ w mu- rach wychodzą na powierzchnię. Tak to dżuma wy­pełza z mroków lochów i piwnic na światło dzienne, ledwie widoczna, straszna i nieubłagana... Pchły wpadają w istny szał, i z „wściekłością“ rzucają się na swe nowe ofiary — ludzi. Ci zaś, jeżeli nie zdążą w porę zauważyć masowego padania szczu-

rów lub ieh wywędrowywania, nie mogą już uciec przed śmiercionośnymi ukąszeniami pcheł. Jeżeli jednak wcześnie spostrzegą liczne, tu i ówdzie le­żące trupy czworonogich nieszczęśników, z daleka omijane przez ściekających współbraci, niektórzy mogą się jeszcze uratować. Dobrze są znane wypad­ki, kiedy Chińczycy, widząc w masowej ucieczce szczurów zbliżającą się zarazę, opuszczają wraz z nimi swoje domostwa z rodzinami i całym dobyt­kiem. Takie opuszczone wioski i miasteczka, w któ­rych domy stoją otworem, a żadna, zda się, żywa istota nie zakłóca w nich groźnej ciszy, wyglądają upiornie i złowróżbnie. Biada śmiałkowi, który od-

I

ważyłby się tam teraz pokazać. Na ulicąch, w ka­nałach, w różnych dziurach, w 'domach i stajniach leżą trupy zadżumionych sżczuróW, a w każdym ką­cie czai się zgłodniała pchła. Niekiedy wśród mart­wych szczurów Jeżą trupy ludzkie: tych już chyba nikt nie odważy się pogrzebać...

Dżuma często ma tylko ograniczony zasięg, obej'- muje pewną tylko dzielnicę lub nawet niewielką gru­pę budynków* w znacznym stopniu zaszczurzonych. Atakuje przede wszystkim ludzi najbiedniej szych, mieszkających w suterenach i tyjących w bardzo złych warunkach sanitarnych. Z tych miejsc ogra­niczonych może przenieść się do miejscowości bar­dzo nieraz odległych, co jest spowodowane wędrów­kami chorych szczurów łub przewożeniem ich wraz z towarami drogą lądową lub morską. Mogą ją rów­nież roznosić podróżujący ludzie, którzy mają na sobie zakażone pchły. Dlatego zaraza wybucha w bardzo nieraz daleko od właściwego ogniska po­łożonych portach i krajach, w których dżuma zwy­kle nie występuje. Są to przeważnie kraje nadmier­nie suche i gorące, których klimat nie sprzyja dal­szemu rozwijaniu się epidemii.

Dżuma ogarnia najpierw szczura wędrownego, zamieszkującego najczęściej spichrze lub niskie ma­gazyny i tym podobne budynki. Po tygodniu lub nieco później choroba przenosi się również na szczu-

ra śniadego, trzymającego się raczej mieszkań ludz­kich. Z tego ostatniego dopiero przechodzi na czło­wieka, pokąsanego przez zakażone pchły.

U szczurów dżuma jest chorobą bardzo rozpo­wszechnioną. Jest to właściwie choroba tych zwie­rząt, przenoszona na ludzi tylko dzięki istnieniu pewnych gatunków pcheł, żyjących zarówno na szczurach jak i na człowieku. W swoim czasie w Bombaju obliczono, że zawsze pewna część szczu­rów, żyjących w tym wielkim mieście, jest z regu­ły zakażona. Na 100 znalezionych trupów szczurów wędrownych, zakażonych było przeszło 22, szczu­rów zaś śniadych około 16. Zaraza u nich wybucha okresowo, to znaczy co pewien określony czas. Dzie­je się to dlatego, że nie wszystkie chorujące szczu­ry giną. Te, które szczęśliwie przetrwają chorobę, w przyszłości stają się na nią niewrażliwe, przy­zwyczajają się niejako do niej; mówimy, że są już „odporne“, a więc już po raz wtóry zachorować nie mogą. Jednakże zarazki noszą w sobie w dal­szym ciągu, stając się źródłem zakażeń wrażliwych szczurów i ludzi.

Na wiosnę szczury rozmnażają się gwałtownie, a nowe pokolenie tych gryzoni, które jeszcze nigdy w życiu nie chorowało, jest oczywiście wrażliwe na dżumę. Trochę później niż u szczura występuje

okres lęgu pcheł. Tak więc wszystko doskonale się składa na to, aby nowa fala zarazy, która w ;ubie- głym roku prawie wygasła, rozszalała się ponownie. Wtedy to bowiem wielkie ilości młodych pcheł wy­sysają zakażoną krew starych szczurów, a napada-

jąe również na tnłode, przenoszą na nie zarazki. Wtedy to wybucha między nimi zaraza, która prze­nosi się, jak już wiemy, na człowieka (p. rys. 43).

Jest rzeczą zupełnie zrozumiałą, że dżuma poru­szała zawsze i po dzień dzisiejszy porusza w coraz Większym stopniu wyobraźnię wszystkich niemal narodów. Często nie wiadomo, zdawałoby się, skąd zaraza przychodzi. Zjawia się nagłe, rozszerza się, nie oszczędza człowieka ani zwierzęcia, bogatego ani biedaka. Największa nieraz czujność i zapo­biegliwość ńie może uchronić przed śmiercionośnym tchnieniem tej, „czarną śmiercią“ zwanej, choroby. Tryskający zdrowiem i w pełni sił człowiek zostaje nią powalony śmiertelnie w ciągu kilku zaledwie dni od zachorowania. Pozostawiając na „polu bi­twy“ liczne ofiary, znika bez najmniejszego, zdawa­łoby się, powodu, bez widocznej przyczyny tak, jak się pojawiła. Wiadomo tylko, że po ustąpieniu za­razy źródło jej tkwi w ukryciu gdzieś w okolicy.

O tych jednak rzeczach dowiedzieliśmy się dopiero niedawno.

Nic też dziwnego, że dawniej ludzie szukali przy­czyny dżumy i** w czarach. Miało to być zatrucie wody przez czarownika lub też jego „śmiercionośne tchnienie“. Podejrzanego o wywoływanie choroby czarownika brano na ciężkie tortury, które miały wymusić na nim przyznanie się do winy. Później, bez względu na wynik badania, wśród wrzawy,

uciechy i przekleństw gawiedzi palono czarownika na stosie. Dopiero wykrycie zarazków dżumy „od­czarowało“ ją i umożliwiło ustalenie, że obserwo­wane u szczurów schorzenie, „śmierć szczurów“, jak

o tym wspomina Pismo Św., jest tym samym, co dżuma ludzka. Tak, dziś już wiemy, że dżuma jest właściwie zarazą szczurów, między którymi w pew­nych zakątkach ziemi nigdy nie wygasa i wśród których jest przenoszona przez pchły.

Dziś walka z dżumą nie jest już bezskuteczną walką z nieszczęśliwymi „czarownikami“., ale z do­brym skutkiem kieruje się przeciwko źródłu zara­zy — szczurom.

Nie każdy gatunek pcheł z jednakowym powo­dzeniem przenosi dżumę. Najodpowiedniejszą do tego jest pchła indyjska (Xenopsylla cheopis), po­nieważ najchętniej przechodzi na człowieka. Oka­zało się, że niektóre okolice w Indiach, gdzie ten gatunek pchły jest rzadki, można uważać niemal za wolne od dżumy ludzkiej. Handel rozniósł tę pchłę po całym prawie świecie. Poszło to tym łatwiej, że larwy jej mogą żywić się wyłącznie pyłem zbożo­wym. Z tego powodu jest to przede wszystkim pchła spichrzów zbożowych, bardzo pospolitych we wszyst­kich portach. Typowym miejscem, gdzie żyje dużo tych niebezpiecznych pcheł, jest jedno z najwięk­

szych miast portowych na świecie — Bombaj w In­diach, skąd odpływają okręty do wszystkich portów na kuli ziemskiej, zawożąc do nich zadżumione pchły. Przywożą je również do portów europejskich.

Jednakże Europa w ostatnich czasach bardzo rzadko bywa dotknięta dżumą. Być może, iż tak samo było i w dawnych czasach, ponieważ nie każda epidemia, którą dawniej uważano za epidemię dżu- my, była nią istotnie. Mógł to być równie dobrze dur plamisty, jak i każda inna podobna choroba. Dziś nowoczesny dom europejski utrudnia życie szczurowi, którego współżycie z człowiekiem stało się dzięki temu luźniejsze niż dawniej. Drugim po­wodem wygaśnięcia dżumy w Europie jest to, że pchła indyjska nie jest zdolna do życia z powodu ostrości klimatu, panującego na północ od Alp. Zdaje się też, że Europejczycy są niejako odpor­niejsi na dżumę niż dawniej. Dowodem tego jest coraz mniejsza śmiertelność w następujących kolej­no po sobie wielkich epidemiach XIV i XV wieku. Wiadomo bowiem, że każda choroba zbiera najob­fitsze żniwo śmierci wtedy, gdy jest w pewnym kraju lub części świata „chorobą nową“, to znaczy wystąpiła tam po raz pierwszy w dziejach, przy czym ludność jest na nią bardzo wrażliwa. Dżuma nabyła więc w ciągu wielu setek lat grasowania po

Europie prawo do tytułu „choroby starej“, której przebieg jest znacznie łagodniejszy niż dawniej.

Lecz dżuma przestała zagrażać już człowiekowi nie tylko dlatego, że się zestarzała. Człowiek nauczył się skutecznie walczyć z tą. chorobą* jak zresztą z wieloma innymi chorobami zakaźnymi. Umie nie tylko skutecznie zwalczać nosicieli choroby, ale przez podniesienie stanu higieny (osobistej, mieszka­niowej, osiedli) — zapobiega chorobom. W wypadku zaś wybuchu epidemii umie przedsiębrać energiczne środki w celu szybkiego odizolowania strefy zarażo­nej i zduszenia epidemii w zarodku.

Ciekawy i pouczający materiał stanowią doświad­czenia Związku Radzieckiego. ZSRR odziedziczywszy po rządach carskich niski i zacofany stan higie­niczny kraju — oraz ściśle z twym związane nie wy­gasające źródła epidemii — potrafił, nie szczędząc sił ani środków, przez przeprowadzenie skutecznego planu sanitarnego obejmującego cały ogromny kraj, przez organizowanie wypraw naukowych na miejsce epidemii — zlikwidować je niemal do zera.

Jak wyglądała na tle dawnych warunków sanitarnych i zacofa­nia. Rozwój współczesnej higieny i jej wpływ na zrozumienie ■doniosłości klęsk społecznych. U podstaw zorganizowanych metod. Kilka uwag o nowoczesnych metodach zwalczania gry­zoni myszowatych, niedoskonałości systemu trucia i zabijania szczurów. Rozwoj studiów ekologicznych nad gryzoniami i ich zastosowanie w praktyce. Ogólnie przyjęte środki walki z gry­zoniami myszowatymi. Walka ze szczurami w świetle prawo­dawstwa. Przyczyny niepowodzenia dotychczasowych metod.

Podstawy planowej walki ze szczurami i jej znaczenie.

Odkąd szczur zaczął dokuczać człowiekowi, uprzykrzać i utrudniać mu życie, walka z tym nie­nasyconym rabusiem i wrogiem stała się koniecz­nością. Początkowo ludzie nie zdawali sobie sprawy z niebezpieczeństwa, jakie przynosiło z sobą to „czworonogie nieszczęście“. Źródłem tej niewiedzy był brak znajomości życia i obyczajów szczura. Wierzono, że zwierzę to jest obdarzone jakąś „ta-

iifefaBsrtw

¿i y%|

jemniczą władzą“ rozsiewania głodu i zniszczenia. Przypisywano mu posłannictwo od złego bożka, który w ten sposób miał karać ludzi za niegodne czyny. Nawet później, kiedy związek przyczynowy między szczurami, a dżumą u ludzi był już powszech­nie znany, uważano jeszcze, że wielkie gromady tych znienawidzonych istot były „hufcami śmierci“ złych bogów. Nikt też nie odważył się walczyć z boskimi wysłannikami. Wiedziano, że tam, gdzie pojawił się głód, wokoło grasowały niezliczone ilości szczurów. Tam, gdzie „czarna śmierć“ zbierała okrutne żniwo, a trupy zmarłych ludzi poniewierały się na drogach i ulicach miast, jedynymi panami sytuacji były szczury. Pozostali przy, życiu ludzie uciekali bowiem z zapowietrzonej okolicy, pozosta­wiając niekiedy cały dobytek na pastwę szczurów.

Później przekonano się wszakże, że szczura można bezkarnie zabić lub pozbyć się go innymi dostępnymi sposobami. Zaczęto też wymyślać naj­rozmaitsze środki, mające na celu niszczenie szczu­rów. Jednakże poglądy na to zagadnienie w dalszym ciągu nie były wolne od wielu przesądów, a sposoby zwalczania szczurów — od guseł i zabobonnych praktyk. Czy można się temu dziwić? Oczywiście nie... Tajemniczosc i niezrozumiałosc wielu zjawisk, towarzyszące życiu, obyczajom i rozmnażaniu się tych gryzoni, wywoływały i naszych przodków

dreszcz trwogi i złych przeczuć, nasuwając naj­różnorodniejsze domysły. Czy więc w takich warun­kach mogła być mowa o jakiejkolwiek racjonalnej

i zorganizowanej walce ze szczurami? Uciekano się do śmiesznych dziś dla nas środków, sądząc, że z ta­kim tajemniczym złem należy walczyć w równie ta­jemniczy sposób.

Wywabianie szczurów grą na flecie i wyprowa­dzanie ich w ten sposób do ognia czy wody było powszechnym środkiem, stosowanym w czasach średniowiecznych. Sceny przedstawiające tego ro­dzaju praktyki można zobaczyć na starych ilu­stracjach, pochodzących z tamtego okresu. Skutecz­ność takiej sztuki wyprowadzania z okolicy całych pokoleń szczurzych przez specjalnych czarodziejów jest wątpliwa. Również klątwy, rzucane na plagę gryzoni czy chrabąszczy, pokuty i modlitwy niewiele pomagały. Podtrzymywały raczej tylko na duchu znękaną klęskami ludność. W późniejszych nieco czasach, w początkach dziejów nowożytnych, nic się w sposobach walki ze szczurami nie zmieniło. W czasie wielkich i częstych wojen ludzie byli świad* kami dużej zmienności w nasileniu plagi tych gry­zoni. Były okresy, kiedy wielkie ich ilości siały spu­stoszenie wokół siebie. Czasem jednak znikały gdzieś niepostrzeżenie, bez widocznej przyczyny, jakby

zapadały się pod ziemię“ — mówiąc językiem na­szych przodków. Około roku 1615 szczury śniade przedostały sie na Wyspy Bermudzkie. W ciągu dwóch lat rozmnożyły się tam w tak przerażający sposób, że ogołociły zupełnie ten obfitujący w bo­gactwa naturalne kraj, siejąc głód i zniszczenie. Energicznie prowadzona walka ze szkodnikami-nie dała prawie żadnych wyników, liczba ich stale się powiększała. Ostatecznie wydano nakaz, zmuszający każdego obywatela do nastawienia 12 pułapek. Oka­zało się wkrótce, że owe zabiegi były niepotrzebne. Zupełnie bowiem niespodziewanie, po kilku latach klęski, szczury zniknęły prawie' całkowicie. Prawdo­podobnie padły one ofiarą jakiejś wielkiej-epidemii lub okresowych zaburzeń klimatycznych.

O zorganizowanej walce ze szczurami nie było jednak mowy w tych odległych czasach. Walka taka winna być rozpoczęta i prowadzona jednocześnie przez wszystkich ludzi, przez wszystkie kraje. Lecz nigdy prawie nie wygasające zaciekłe wojny w owych czasach utrudniały wszelkie porozumienie między narodami. Szczury zaś, „korzystając“ jakby z panującego zamieszania, rozmnażały się spokojnie

i rabowały, co i gdzie się dało. Nie tylko nie wal­czono z nimi, ale tu i ówdzie używano ich nawet, podobnie jak w średniowieczu, do przeprowadzania

rozmaitych tortur i wykonywania wyroków na pojmanych wrogach. Dla wymuszenia zeznań wrzu­cano związanego delikwenta do ciemnego lochu, peł­nego zgłodniałych szczurów. Nie trudno się do­myślić, jaki był tego skutek: rozwścieczone zwie­rzęta rzucały się na ofiarę, gryząc ją dotkliwie. Niekiedy uśmiercały człowieka, niekiedy zmęczony torturami człowiek'składał zeznania. Tak bywało w Chinach, w Indiach, a nierzadko i w Europie...

Dość jest przejrzeć dzieje narodów cywilizowa­nych XVII i XVIII wieku, aby zrozumieć, że

i w tym okresie, nie było mowy o walce z plagą szęzurów, a przynajmniej nic się, o tej walce nie mówiło. Być może, iż ludzie traktowali szczury jako zło'konieezne i przyzwyczaili się ostatecznie do wy­rządzanych przez nie szkód. Nie trzeba się temu zbytnio dziwić. Po pierwsze, należy pamiętać, że ówczesne warunki sanitarne były w stanie opłaka­nym, a w siedzibach ludzkich panował brud i nie­porządek. Mimo kapiących od złota mebli, perskich dywanów i wykwintnych manier salonowych, w sie­dzibach ludzkich gnieździły się nie tylko karaluchy,, pchły i pluskwy, ale i znacznie większe od nich — szczury. Gdybyśmy się przenieśli myślą do początków wieku XVI, bylibyśmy świadkami niezwykłych w owym czasie panujących obyczajów. Jedną z naj-

-większych uroczystości na dworze francuskiego króla Franciszka I była kąpiel rodziny-królewskiej, odbywająca się — raz na dwa lata... Nikogo to nie dziwiło. Ani w sto lat później, ani w wieku XVIII nic pod tym względem nie uległo zmianie. Ponieważ woda do mycia nie była w codziennym użyciu, ludzie chodzili po prostu brudni. Aby jednakjiie było wi­dać brudu, panie pudrowały się obficie, dla zabicia zaś nieprzyjemnej woni długo niezmywanego^ potu,, nosiły na pięknych szyjach breloczki z pachnidłami. Bardzo pospolitym zjawiskiem u najelegantszej ko­biety lub mężczyzny były — wszy. NoSżono więc przy sobie maleńkie młoteczki i kowadełka do. za­bijania tych zwierzątek, jak dziś nosi się grzebień lub pilnik do paznokci. Takie to były czasy. Nic też dziwnego, że pod kanapą eleganckiego salonu nieraz mogły sobie mieszkać całkiem spokojnie szczury. A czy komu przyszło do głowy zajmować się meto­dami tępienia ich? Wypędzano je, gdy już za bardzo dokuczały. Zastawiano również prymitywne pułapki. Bardzo już musiały się dać we znaki wówczas, kiedy „łowczym pokojowym", mającym za zadanie tępie­nie owadów, powierzono opiekę i nad odszczurza- niem mieszkania. Taki „łowczy"' ograniczał się do zabijania spotkanego przypadkiem szczura, nie za­dając sobie trudu wyszukiwania nowych ofiar. Nie był on powołany właściwie do tępienia szczurów,

|ecż do wyręczania „brzydzących się“ tą czynnością Swoich chlebodawców.

W czasie wielkiej rewolucji francuskiej plaga Szczurów w Paryżu była szczególnie wielka. Czy walczył kto i nimi? Jak się nie trudno domyślić — w ogóle mowy o tym nie było. Dlatego, znajdując znakomite warunki bytowania, szczury rozmnożyły się w Paryżu dó bardzo pokaźnych ilości. Toteż dość długo słusznie uważano stolicę Francji za najbar­dziej zaszczurzone miasto w Europie, z którym na- . wet tak sławne portowe „wylęgarnie szczurów“, jak np. Hamburg, nie mogły pod tym względem kon- kufować.

Rewolucja francuska stała się początkiem nowej ety w dziejach ludzkich. Wiek XIX był okresem .głębokich przemian gospodarczych, społecznych i po­litycznych. Odkrycia w dziedzinie biologii i medy­cyny postępowały tak szybko, że wkrótce zaroiło się formalnie od nowych pojęć i wiadomości z zakresu najbardziej podstawowych zagadnień. W roku 1835 wykryto włośnie mięśniowe u człowieka. Okazało się później, że pośrednikami w ich przenoszeniu są szczury. Dwaj uczeni, Kitasato i Yersin odkryli w roku 1894 bakterię dżumy, którą przenosi na człowieka z chorych szczurów zakażona pchła. Wkrótce po tym w Kalifornii wykryto zarazek in­

nej choroby zwanej tularemią, udzielającej się czło­wiekowi od chorych gryzoni.

Zaczęto również obmyślać sposoby skutecznej walki z gryzoniami. Wzrosło teżi zainteresowanie sposobem życia i zwyczajami szczurów, mnożyłia się liczba najrozmaitszych „recept“ i przepisów, mają­cych pomóc w nowej walce. Dużo tych recept sto­suje się do dnia dzisiejszego.

Zanim zastosowano sposoby chemiczne, -których wyrazem było' trucie szczurów*., rozpoczęto walkę metodami fizycznymi, a więc za pomocą sideł i pu­łapek. Później, w miarę rozwoju i pogłębiania zna­jomości ekologii zwierząt, przyszła kolej na metddy^ tak zwane biologiczne,, to jest podsycanie natural­nych szkodliwych czynników, utrudniających/życie

i rozmnażanie się szczurów, Jednym z takich naj­wcześniej stosowanych środków biologicznych, za­sługujących na wzmiankę, były próby czynione w swoim czasie w Australii. Polegały one na ogra­niczeniu naturalnego przyrostu szczurów przez wy­łapywanie lub zabijanie tylko samic, wypuszczaniu zaś na wolność schwytanych samców. Nadmiar bo­wiem tych ostatnich przyczynia się do wytworzenia gorszych warunków rozmnażania się zwierząt. Ale próby te okazały się dobre tylko jako doświądcze-. nia, w praktyce na większą skalę nie ■ dały jednak spodziewanych wyników.

Ludzie .doszli do wniosku, że tępienie szczurów mą duże znaczenie zarówno ze względów sanitar­nych jak i ekonomiczno-gospodarczych. Dlatego władze służby zdrowia, rolnicze i przemysłowe za­częły poświęcać tej sprawie coraz więcej1 uwagi. Urzędy sanitarne i rolnicze rozpoczęły prowadzenie systematycznej propagandy, która miała na celu uświadomienie ogółu społeczeństwa o niebezpieczeń­stwie zagrażającym ze strony szczurów oraz o ogro­mie wyrządzanych przez nie szkód. Do dziś ogłasza się wszędzie w licznych ulotkach i broszurach naj­prostsze sposoby tępienia, podaje się wzory pułapek, przepisy na trutki oraz nawołuje się do takiego bu­dowania domów, by szczury nie miały do nich do­stępu.

W celu zainteresowania ludności akcją tępienia szczurów i zachęcenia jej w ten sposób do udziela­nia pomocy władzom sanitarnym, wyznaczane są często nagrody za każdego zabitego szczura. Dowo­dem uśmiercenia zwierzęcia jest zwykle jego ogon, dostarczony do odpowiedniego urzędu. W r. 1881 w prowincjach południowego Dekanu i Mahratty, gdzie klęskę panującego w tym czasie głodu w ca­łych Indiach pogarszała plaga szczurów, zniszczono

12 milionów tych gryzoni. Kiedy w roku 1900 do San Francisco została zawleczona dżuma, w mieście tym zgładzono ponad milion szczurów, a w całej

Kalifornii w latach 1913 i 1914 aż ponad 20 milio­nów. Imponujące te wyniki osiągnięto dzięki wypła­caniu premii za dostarczane przez ludność szczurze ogony.

Amerykańskie urzędy zdrowia, pragnąc zachęcić całą ludność do wzięcia udziału w tępieniu szczu­rów, wyznaczały specjalne dnie i tygodnie, poświę­cone walce z tymi szkodnikami. Za każdego zabite­go szczura płaciły premię pieniężną w wysokości

10 centów. Warto w tym miejscu wspomnieć, że takie metody mają niejednokrotnie i swoją złą stronę. Podobno praktyczni Amerykanie zakładali sobie racjonalne hodowle szczurów, przynoszące im zupełnie pokaźne zyski! Zdaje się też, że niegdyś w Paryżu „pomysłowi“ żebracy również utrzymy­wali hodowlę szczurów, aby za dostarczane do urzę­dów zdrowia ich ogony otrzymywać wyznaczoną „nagrodę“. Sposób ten zdobywania pieniędzy był zarówno dla żebraków paryskich jak i amerykań­skich „spryciarzy“ j— korzystniejszy niż uprawia­nie zawodowego żebractwa,. złodziejstwa lub uczci­wej pracy, lecz pomijając jego wyraźne cechy prze­stępcze, wprowadzał nie lada zamieszanie w obli­czeniach statystycznych, które oczywiście wykazy­wały znacznie większą liczbę zabitych szczurów, ani­żeli było ich w rzeczywistości.

Premie za tępienie szczurów wyznaczają często sami właściciele plantacji, których zbiory rokrocznie niszczą gryzonie. Jak już wiemy bowiem, plaga szczurów jest dla rolników jedną z najdotkliwszych klęsk.

Niemniej sze znaczenie ma walka ze szczurami w portach i wszystkich większych przystaniach morskich, do których zawijają okręty po odbyciu dalekich rejsów. Istnieje tam specjalnie zorganizo­wany personel do odszczurzania statków, szczególnie tych, które przybyły z portów, gdzie panuje dżuma. Żaden podejrzany pod tym względem okręt nie może być wpuszczony do portu, zanim nie zostanie pod­dany odszczurzeniu, najczęściej za pomocą gazów trujących. Zebrane przy oczyszczaniu statku szczury są poddawane sekcji anatomo-patologicznej i bada­niu bakteriologicznemu w celu przekonania się, czy nie ma między nimi zakażonych dżumą.

Aby wyniki walki ze szczurami były jak naj­lepsze, używa się do niej przeszkolonego personelu, tj. ludzi znających -życie szczurów, sposoby walki z nimi i wykonujących swą czynność zawodowo. Ma to na celu uniknięcie niespodzianek, z którymi spo­tyka się człowiek nie znający się na rzeczy. Szczury są bowiem, jak wiemy, bardzo „zmyślne“ i nieufne, bardzo prędko poznają się na wszystkich zasadz­kach, unikają ich i potrafią się doskonale ukrywać.

Obdarzone są znakomicie wyspecjalizowanym wę­chem i unikają przynęty dotykanej ręką człowieka luo takiej, która została nieumiejętnie położona, a więc jest dla tych gryzoni „podejrzana“. Personel ,,szczurołapów“ poznaje łatwo zwyczaje miejscowych szczurów, drogi ich i kryjówki, prędko .uczy się, jakie przynęty i w jaki sposób należy zakładać; spryt i wiedza bardzo szybko biorą górę nad zmyśl- nością szczura. Niektórzy specjaliści ze śladów po­zostawionych przez szczury z łatwością obliczają przypuszczalną ich liczbę.

Utrzymywanie szczurołapów znakomicie się opła­ca. Dowodem tego jest jeden z przykładów z czasów pierwszej wojny światowej. W r. 1918 władze woj­skowe Nowego Jorku urządziły w wielkich magazy­nach portowych centralne składy żywnościowe, z któ­rych wysyłano wszelkie produkty spożywcze, zaopa­trujące milionową armię amerykańską w Europie. W magazynach tych roiło się od szczurów. Nie było czasu ani pieniędzy na zabezpieczenie magazynów przed szkodnikami przez dokonanie przeróbek. Zor­ganizowano więc oddział szczurołapów, złożony z czterech ludzi, zaopatrzonych w tysiąc pułapek. Oddział ten w ciągu roku zabił, schwytał lub wytruł 50 tysięcy szczurów. Wskutek tego straty, spowo­dowane w tym czasie przez szczury, nie przekroczyły wartości 50 dolarów, co było sumą bardzo małą.

166

Wspomniane wyżej sposoby, chociaż dają dobre wyniki, skuteczne są tylko na krótki okres czasu | nie zapobiegają masowemu rozmnażaniu się szczu­rów. Akcję odszczurzania trzeba ciągle powtarzać, co pociąga za sobą znaczne koszty. Znacznie łatwiej i taniej można osiągnąć ten sam cel, utrzymując stale złe warunki bytowania szczurów. Możliwe to jednak jest tylko w tych krajach, gdzie znajomość ekologii gryzoniów nie poszła w kierunku staty­stycznym, opierającym się wyłącznie na obliczaniu strat oraz ilości żyjących i zabijanych zwierząt. Podstawą nowoczesnej ekologii jest dynamizm roz­mnażania się danego gatunku zwierząt oraz ich od­porność na niekorzystne warunki zewnętrzne. Tego rodzaju badania ekologiczne znalazły znakomite za­stosowanie praktyczne przede wszystkim w ZSRR, gdzie wszelkie zdobycze dociekań teoretycznych są natychmiast stosowane w praktyce.

Zasadą nowoczesnej wojny ze szczurami jest ich tępienie, uniemożliwianie ukrywania się, gnieżdże­nia i mnożenia, jak również pozbawianie ich poży­wienia. W ten sposób zorganizowana akcja, mająca na celu zmniejszenie pogłowia szczurów, ma dziś lepsze widoki powodzenia niż w dawnych czasach, kiedy o życiu szczurów niewiele wiedziano. Prowa­dzona jest dziś stale i systematycznie. Zaczyna się każdego roku, zwykle wczesną wiosną, a więc przed

okresem rozpoczęcia masowego ich rozmnażania się. Do tych celów stosowane są różne metody, które można ująć w 3 zasadnicze grupy: biologiczne, mechaniczne i chemiczne. Metody me­chaniczne należą do najstarszych, biologiczne zaś są najnowocześniejsze i mają nad pozostałymi ogromną wyższość. Wszystkie one jednak oddają duże usługi, szczególnie gdy są stosowane jednocześnie.

Znamy różne czynniki, które w sposób naturalny utrudniają życie szczurowi. Są to, jak wiemy, cho­roby, zwierzęta drapieżne, brak pożywienia i odpo­wiednich kryjówek. Biologiczne metody tępienia szczurów polegają na powołaniu do walki tych właśnie szkodliwych czynników. Mamy tu na myśli ochronę i popieranie naturalnych wrogów szczura. Są to znane nam dzikie ssaki mięsożerne i drapieżne ptaki. Do potężnych sprzymierzeńców człowieka w walce ze szczurami należą również koty domowe oraz niektóre rasy psów, jak np. foksteriery czy sznaucery. Jednakże, mimo iż wszystkie te zwie­rzęta łapią dziennie olbrzymie ilości szczurów, po­moc ich w walce człowieka z tymi gryzoniami jest nie wystarczająca. Szczury, jak już wiemy, rozmna­żają się bardzo szybko. Aby więc nadążyć w walce z nimi, trzeba stosować i inne środki biologiczne.

Do najgroźniejszych bezsprzecznie wrogów szczu­ra należą bakterie chorobotwórcze. Naturalnie nie

ma tu mowy o zaprzęganiu do służby człowiekowi takich chorób gryzoni jak dżuma czy tularemia, . które wprawdzie dziesiątkują pogłowie szczurów, ale z łatwością przechodzą na człowieka. Znamy bo­wiem i takie bakterie, które, nie szkodząc ludziom w ogóle lub też w małym tylko stopniu, sieją wśród szczurów prawdziwe spustoszenie. Człowiek użył je do walki ze szczurami, wywołując u nich epizoocje. Takie masowe zachorowania starano się osiągnąć przez podawanie trutek, zawierających hodowle szkodliwych bakterii. Po spożyciu ich szczury ule­gają zakażeniu, same następnie mogą zakażać po­żywienie innych. Trupy padłych wskutek wywiąza­nia się choroby szczurów, pożerane przez osobniki zdrowe, szerzą chorobę dalej.

Znamy kilka dobrych trucizn bakteryjnych, pro­dukowanych przez specjalnie do tych celów powo­łane laboratoria. Do najbardziej cenionych drobno­ustrojów chorobotwórczych zalicza się te, które na­leżą do grupy tzw. rzekomodurowej (Salmo­nella), niezwykle rozpowszechnionej w przyrodzie (p. rozdz. V). Obejmuje ona gatunki chorobotwór­cze dla człowieka i zwierząt, wywołujące u nich lekkie najczęściej schorzenia, podobne do tyfusu brzusznego. Wśród nich wybrano mało zjadliwe dla ludzi, natomiast niebezpieczne dla szczurów i myszy. Są to hodowle paratyfusu (czyli duru rzeko-

A.

_ ■

mego) B, tzw. duru mysiego (Salmonella typhi murium) oraz odmiany znanej już nam pałeczki Gärtnera, odkrytej przez Danysza i nazwanej jego imieniem (Salmonella enteritidis var. Danysz). Naj­powszechniej używana jest odmiana paratyfusów, tzw. Salmonella ratin, którą wielu uczonych uważa za identyczną z pałeczką Danysza. Hodowle tych drobnoustrojów są znane w handlu jako tzw. r a- t y n a. Jest to preparat bakteryjny, wyrabiany przez duńskie towarzystwo ratynowe, do tępienia szczurów według systemu biologicznego, tj. ratyno- wego. System ten jest kombinowany i polega na tym, że w 3 tygodnie po wyłożeniu ratyny wykłada się trujący szczury wyciąg z cebuli morskiej (Scilla maritima), zwany ratyniną.

Bakterie hoduje się na specjalnych pożywkach, a kiedy się już dostatecznie rozmnożą, zaszczepia się je zdrowemu zwierzęciu doświadczalnemu (szczu­rowi), które zaczyna chorować. Wówczas przenosi­my uzyskane z chorego zwierzęcia bakterie na inne zwierzę, a czynność tę powtarzamy kilkakrotnie (zwie się to pasażowaniem), dzięki czemu uzysku­jemy zwiększenie się zjadliwości (zwiększenie właściwości chorobotwórczych) zarazków. Z uzyska­nych ostatecznie i raz jeszcze wyhodowanych zjadli­wych bakterii robi się płynną zawiesinę, którą na­leży chronić przed światłem i- wysoką temperaturą.

Jednym litrem tej zawiesiny można nasycić tysiąc kawałków chleba. Ponieważ, jak wykazały badania i obserwacje wielu uczonych, zwierzęta domowe, dzikie króliki i zające oraz ludzie mogą się również zakazić tymi bakteriami, sposób wykładania trutek w terenie jak i samo przygotowywanie preparatów wymaga dużej umiejętności oraz zachowania środ­ków ostrożności. Spełniający tę czynność pracowni­cy nie powinni w tym czasie pić, dotykać ust pal­cami, palić papierosów itd. Naczynia, w których była przechowywana zawiesina bakterii, są wygo­towywane w gorącym roztworze sody. Po ukończe­niu zajęć pracownicy myją ręce i twarz w gorącej wodzie i dezynfekują je. Ostrożność ta jest nie­zbędna, aby uniknąć zakażenia człowieka. Również przy rozkładaniu trutek należy zwracać uwagę na wybór miejsca, jak najmniej dostępnego dla zwie­rząt, których zakażać nie mamy zamiaru.

Przed rozpoczęciem akcji odszczurzania ludność zostaje o niej poinformowana i pouczona o jej nie­bezpieczeństwie dla dzieci i zwierząt domowych. Unika się też rozkładania ratyny w szpitalach, przedszkolach i internatach.

Chociaż walka bakteriologiczna ze szczurami od­nosi stosunkowo duży skutek (większy aniżeli każda inna metoda biologiczna), to jednak okazało się, że -tego rodzaju trutki działają prawie wyłącznie na

te osobniki, które je spożyły, podobnie zresztą jak zwykłe trutki chemiczne. Trudno więc czasem wy­wołać masowe schorzenia i dużą śmiertelność wśród szczurów. Po częstszym stosowaniu tych środków szczury stają się wkrótce odporne na wymienione wyżej zarazki, które nie dla wszystkich stanowią zakażenie śmiertelne. Bywa więc, że na pewien okres czasu szczury znikają, a później znów poja­wiają się w zwykłej ilości.

Na terenie Polski odszczurzanie ratyną po­szczególnych obiektów, miast i gospodarstw rolnych przeprowadzała systematycznie w okresie od ro­ku 1927 do 1939 wytwórnia surowic i szczepionek „Serovac“. Po ostatniej wojnie, na polecenie władz, które powzięły swą decyzję po masowych spusto­szeniach, jakich szczury dokonały w latach poprzed­nich, zastosowano w roku 1947 na polskich ziemiach zachodnich bakteriologiczną metodę zwalczania, któ­rej wyniki nie są jeszcze dokładnie opracowane. Sprawdzenie skuteczności ostatniej akcji będzie możliwe dopiero mniej więcej po 4 lub 5 latach. W tych bowiem odstępach czasu powtarzają się masowe pojawy gryzoni myszowatych. Będzie można wówczas stwierdzić, czy zmniejszyła się stosunkowo liczba szczurów.

Trudności w walce bakteriologicznej z plagą szczurów polegają również na czym innym. Bakte­

rie bowiem szybko słabną i tracą właściwości cho­robotwórcze pod wpływem działania światła, wysy­chania i innych czynników fizyko-chemicznych. Trutki muszą być zawsze zupełnie świeże i często rozkładane. Nie wolno też dotykać ich ręką, aby nie wzbudzić nieufności szczurów obecnością zapachu ludzkiej skóry. Przynęta winna mieć „dobry“ smak i zapach, aby uchodziła wśród szczurów za prawdzi­wy przysmak.

Walka bakteriologiczna ze szczurami ma przed sobą dużą i pozytywną przyszłość. Dziś metoda ta jest jeszcze raczej w stadium doświadczalnym, wy­niki zaś pracy w tej dziedzinie służą do pogłębiania studiów nad tym zagadnieniem.

Poza wymienionymi środkami stosuje się z du­żym powodzeniem metody fizyczne. Do najdawniej­szych i najprymitywniejszych środków należy łowie­nie w pułapki różnych systemów i budowy, chwy­tanie na specjalnie spreparowane lepy, strzelanie, wystraszanie itp. Jednakże w masowej akcji tępie­nia szczurów sposoby te nie odgrywają większej roli. Powszechnie i na wielką skalę praktykowane są tzw. metody chemiczne, polegające na użyciu najrozmaitszych trucizn chemicznych. W tym wypadku, podobnie jak w wojnie bakteriologicznej ze szczurami, niezbędne jest również zachowanie

środków ostrożności, ponieważ trucizny, nieumie­jętnie użyte, stają się źródłem groźnych zatruć in­nych zwierząt i ludzi. Trutki sporządza się ze świe­żej przynęty w postaci gotowanych ziemniaków, mięsa, ziarn pszenicy, odpadków kuchennych itp. Produkty te nasyca się odpowiednimi truciznami, znanymi w handlu pod różnymi nazwami, jak np. „Arwiko-Pasta“ (fosforek cynku), „Dla szczurów zagłada“ (węglan baru), „Antu“ (alfa-naftcl-tio- urea), „Anfaltina“ (polski odpowiednik poprzednie­go środka amerykańskiego), preparat amerykań­ski „1080“ (sodium fluoro acetate) i wiele innych. Sposoby rozkładania zatrutych przynęt w zamknię­tych pomieszczeniach są różne, wszystkie jednak mają na celu uzyskanie jak największej ilości zatruć wśród szczurów i uniknięcie szkodliwego działania używanych preparatów na inne zwierzęta.

Do środków chemicznych należą również gazy trujące, jak np. gaz siarkowy, uzyskany przez spalanie siarki w zwykłych miseczkach, specjalnych naczyniach lub w tzw. aparacie Claytona, używa­nym do odszczurzania okrętów. Szczury truje się również innymi gazami, z których najszersze za­stosowanie ma tlenek węgla, cyjanowodór, cyklon A i B, chloropikryna i wiele innych gazów, stano­wiących sztuczne związki chemiczne produkowane przez człowieka. Jedyną naturalną trucizną, używa­

174

ną do tępienia szczurów, jest wyciąg z pospolitej nad Morzem Śródziemnym rośliny morskiej, zwanej cebulą morską (Scilla maritima rubra). Wy­ciąg ten, o którym już była mowa, w handlu nosi różne nazwy, jak np. „Odra“, „Ratynina“. Jest on jednym z najpraktyczniejszych domowych środków tępienia szczurów.

Specjalnego znaczenia nabiera walka ze szczu­rami w czasie epidemii dżumy. Musi być jednak stosowana bardzo umiejętnie.

Z pojedynczymi przypadkami dżumy można się spotkać w każdym niemal porcie morskim. Toteż bćzładne tępienie szczurów mogłoby raczej przynieść poważną szkodę, gdyby w wyniku paniki, powstałej wśród szczurów, zmuszone one były do ucieczki w inne okolice i niosłyby tam zarazę. W akcji tej zwraca się przede wszystkim uwagę na to czy zła­pane lub zabite szczury nie są chore na dżumę. W tym celu bada się je i oznacza, z jakiej okolicy miasta czy kraju pochodzą. Następnie zaznacza się na mapie miejsca, gdzie trafiają się zakażone szczu­ry. Miejsca te występują w pewnym promieniu do­okoła ogniska epidemii. Im dalej od niego, tym za­każonych szczurów jest mniej. Po oznaczeniu na mapie tych punktów, gdzie zakażonych szczurów nie ma zupełnie, i po połączeniu ich linią otrzymuje się

krąg zamknięty, otaczający teren, na którym sto­suje się następnie wszelkie dostępne środki tępienia szczurów. W ten sposób przeprowadzana akcja daje w Japonii i Indiach znakomite niekiedy fwjyinikrf. Oznaczoną przestrzeń, na której zaobserwowano znaczne nasilenie dżumy, otaczają w tych krajach ścisłym parkanem z blachy falistej, zakopanej na 40 cm w głąb ziemi i wystającej na wysokość około 1 metra ponad poziom. W tym zamkniętym kole stosuje się bardzo niekiedy drastyczne środki walki. Czasem po usunięciu z objętego parkanem terenu ludności, zwierząt domowych i dobytku ru­chomego, podpala się wszystkie zabudowania z łatwo­palnego materiału.

Aby uchronić się przed plagą szczurów, nie wy­starcza prowadzenie z nią wyłącznie walki niszczy­cielskiej. Mówiliśmy już, że o wiele ważniejszą jest akcja zapobiegawcza, która polega na usuwaniu wszystkiego, co sprzyja rozmnażaniu się szczurów oraz ułatwia im warunki bytowania. Akcja taka jest możliwa tylko tam, gdzie znajomość ekologii tych gryzoni opiera się na słusznych i naukowych podstawach. Dziś wiemy, że trucie gryzoni myszo- watych, zabijanie, niekiedy w sposób barbarzyński, • przepędzanie z miejsca na miejsce, nie daje spo­dziewanych wyników i nie usuwa groźby plagi na

176

przyszłość. Ta ilość szczurów, którą się zniszczy dziś, jutro jest zastąpiona przez nowe ich pokole­nia. Są. to zwierzęta, jak wiemy, tak żywotne, że można śmiało powiedzieć: im intensywniej się je niszczy, tym więcej ich przybywa. Jest to zupełnie zrozumiałe. Nawet w największych pogromach pewna część szczurów zawsze ocaleje. Te pozostałe przy życiu gryzonie mają więcej stosunkowo żyw­ności niż poprzednio, co sprzyja szybszemu ich roz­mnażaniu się. I tak powstaje błędne koło, które przerwać można tylko rozmaitymi środkami zapo­biegawczymi, jak wznoszenie odpowiednich budyn­ków, gdzie nie mógłby się gnieździć szczur, niszcze­nie nor, zabezpieczanie żywności w magazynach i podczas transportu, szczególnie wagonami kolejo­wymi i statkami. Już dziś plany budynków obmyśla się tak, aby szczury nie mogły się do nich przedo­stać i aby nie znalazły w nich odpadków żywnościo­wych i odpowiednich warunków ekologicznych. Na­leży się spodziewać, że w przyszłości rozwiązanie techniczne budynków pod tym względem będzie co­raz lepsze. Stosuje się to szczególnie do budownictwa we wszystkich gałęziach przemysłu spożywczego oraz przedsiębiorstwach zajmujących się handlem owocami, zbożem i mięsem.

Ponieważ szczury na terenie miast zbierają się w śmietnikach, te winny być tak urządzone, aby

szczury nie mogły się w nich zagnieździć. Automa­tycznie zamykane drzwi do piwnic, zabezpieczanie sufitów i podłóg, ochrona i kontrolowanie okrętów, niszczenie gniazd i kryjówek, usuwanie, najlepiej zaś palenie odpadków oraz zabezpieczenie żyw­ności — oto środki znacznie podnoszące dodatnie wyniki walki człowieka ze szczurem. Zupełne wy­tępienie szczurów na wielkich obszarach, całkowite usunięcie dogodnych dla nich warunków ekologicz­nych oraz zachwianie równowagi w przyrodzie aż do wyrugowania tych gryzoni jako gatunku, stale zamieszkującego miasta i wsie — jest zadaniem bardzo trudnym.

Walkę ze szczurami próbujemy dziś organizo­wać. Zwalczanie tych gryzoni oraz innych szkodni­ków gospodarczych jest objęte przymusem na pod­stawie różnych przepisów prawnych. W Polsce ogólne kierownictwo w tym przedmiocie na terenie miast i wsi należy do Nadzwyczajnego Komisariatu do Walki z Epidemiami przy Ministerstwie Zdro­wia. Tak więc walka ze szczurami jest ujęta w ścisłe ramy, zakreślone przez Państwo.

W ostatnich kilkudziesięciu latach ludzie zaczęli podejmować próby organizacji walki przeciwko szczurom na skalę międzynarodową, co nabrało na całym święcie dużego rozmachu. W roku 1928 odbył się w Paryżu międzynarodowy kongres do walki

ze szczurami i dżumą, na którym ustalono podsta­wy wojny bakteriologicznej z gryzoniami oraz wy­powiedziano się na temat szkodliwości dla człowieka zarazków, używanych do niszczenia szczurów. Po­dobna konferencja obradowała później w Hawrze, dając podwaliny do utworzenia międzynarodowej ligi do walki ze szczurami. W sierpniu 1947 roku przeprowadziła swe obrady w Londynie między­narodowa konferencja do spraw marnotrawstwa i psucia się żywności zwołana przez organizację do spraw żywności i rolnictwa przy Organizacji Na­rodów Zjednoczonych, w skrócie zwaną F. A. O. (Food and Agriculture Organisation of the United Nations). Brali w niej udział przedstawiciele 27 państw, w tej liczbie i Polski. Poruszyli oni ob­szernie m. in. sprawę plagi szczurów, a specjalna komisja opracowała metody nowoczesnej i zorgani­zowanej walki z nią. W poszczególnych punktach powziętej rezolucji czytamy:

1. iszczury są niszczycielami zarówno gospo­darstw i magazynów jak i roznosicielami niebezpiecznych chorób.

2. We wszystkich krajach winna być stworzo­na jedna organizacja, mająca na celu walkę ze szczurami. Organizacja ta winna za­trudniać odpowiednio wyszkolony personel.

3. Zatruwanie po uprzednim przynęcaniu czy­stą przynętą jest jedyną znaną metodą ogólnie stosowaną, która daje w znacznym stopniu dodacie rezultaty. Metody te mogą być stosowane na największych obszarach, jeśli ma się do tęgo celu-' odpowiednio Wy­szkolonych ludzi. Znajomość nowoczesnych metod winna być szeroko rozpowszech­niana.

4. Poprawa ogólnych warunków higienicznych w dużych magazynach żywności winna być traktowana jako sprawa bardzo pilna,

5. Metody, którymi należy się posługiwać przy zapobieganiu zarażeniom, winny być stoso­wane we wszystkich, szczególnie zaś w no­wych zabudowaniach gospodarskich i, in­nych magazynach żywności,

6. Na niektórych terenach konieczne będzie przeprowadzenie ad hoc badania w sprawie materiałów i metod, które mają być zasto­sowane.

Powyższa rezolucja pozostała jednak tylko pod­sumowaniem obrad kongresu^ jak zresztą i wszyst­kich poprzednich konferencji w tej sprawie, nie stała się natomiast niezawodnym kluezem do roz­wiązywania problemów, dotyczących walki ze szczu­rami. Wbrew ' przyjętym założeniom zagk'diiienia te

są w dalszym ciągu rozpracowywane indywidualnie przez poszczególne kraje, a nie na płaszczyźnie międzynarodowej. Tak więc kongres nie osiągnął swoich celów i śmiało rzec można, że obrady jego nie doprowadziły do niczego poza powzięciem po­ważnie brzmiącej rezolucji, zresztą ogólnej i zawie­rającej Znane od dawna pewniki. Z różnych powo­dów zlecenia kongresu*-przeważnie pozostały tylko na papierze. Jedną z przyczyn tego było zapewne 'ograniczenie się do mało mówiących okólników, | których żaden kraj nie mógł skorzystać, aby opra- cówać jednolitą międzynarodową metodę walki z gryzoniami. Inną przyczyną jest okoliczność, że chociaż W rezolucji wymienia się szczury, to w isto­cie swej dotyczy ona wszystkich gryzoni. W tym właśnie tkwi zasadniczy błąd. Metody bowiem walki z ’myszami, wyrządzającymi szczególnie dotkliwe szkody yv gospodarstwach rolnych, różnią się za­sadniczo od metod walki ze szczurami, będącymi głównymi szkodnikami i bytującymi raczej w osie­dlach ludzkich, gdzie nagromadzone są zapasy.

Różnice biologiczne i ekologiczne między mysza­mi i szczurami .nie pozwalają stosować jednej tylko metody dla obu grup tych szkodników. Dla przy­kładu, ilustrującego błędność założeń konferencji londyńskiej, weźmy pod uwagę ustawiczne uogólnia­nie walki z gryzoniami, będące słabą stroną więk-

szóści metod z tej dziedziny. Otóż napotkanie na opracowane metody walki, odnoszące się wyłącznie do s&zurów, należy do szczęśliwych przypadków. A przecież walka ze szczurami jest nieporównanie trudniejsza aniżeli z resztą gryzoni myszowatych. Przyczyna tego tkwi w braku możności przeprowa­dzenia obliczeń statystycznych, dotyczących dyna­mizmu rozsiedlania i rozmieszczania szczurów. Ob­liczenie przybliżonej ilości myszy, żerujących na polach, jest możliwe dzięki obecności nor. Znając ce­chy biologiczne myszy oraz przypuszczalne okresy ich masowego rozmnażania się, możemy przewidy­wać lata plagi pod względem ilościowym i odpowie­dnio przygotować się do walki z tymi gryzoniami. Natomiast w walce ze szczurami zastosować tego, jak już wiemy, nie można. Ddwne bowiem metody statystyczne, opierające się z jednej strony na ilo­ści zjadanych pokarmów przez jednego szczura, a z drugiej na stratach w zasobach żywności, po­niesionych rzekomo na skutek plagi szczurów, są błędne i nie dają obrazu rzeczywistego stanu po­głowia tych gryzoni. Szkody są bowiem wyrządza­ne nie tylko przez szczury, ale i przez inne gryzo­nie. Wynikają więc z tej okoliczności błędy staty­styczne. Niemałe znaczenie mają tu również wę­drówki szczurów: te same osobniki mogą w tym samym dniu w sąsiednich miejscowościach wyrzą­

dzać szkody, przypisywane różnym osobnikom. Tak więc widzimy, że w walce ze szczurami winniśmy być uzbrojeni w inne metody, niż te, które odnoszą się ogólnie do gryzoni. Nie można w niej niczego obliczać ani prźewidywać na podstawie domniema­nej ilości żyjących osobników. Z tych przyczyn en­tuzjazm i powodu rozmachu i pozornej dokładności prac obrachunkowych według metod opracowanych dla myszy jest u organizatorów walki ze szczurami nieuzasadniony. Wyniki tej walki są bowiem nierze­czywiste i, zamiast pożytku, przynoszą szkodę pla­nowaniu gospodarczemu.

Postarajmy się teraz przeanalizować założenia, które kierują nowoczesnymi metodami walki z gry­zoniami myszowatymi i spróbujmy, po odpowied­nim zmodyfikowaniu, zastosować je w odniesieniu do szczurów. Porównawczo-ekologiczna znajomość życia gryzoni, a specjalnie dynamizmu ich zasiedle­nia, pozwala, wg radzieckiego uczonego Naumowa, na sprecyzowanie walki z tymi zwierzętami, szkod­nikami i przenosicielami niebezpiecznych chorób, jako zagadnienia o specyficznym znaczeniu. Zagad­nienie to można podzielić na trzy grupy: 1. meto­dykę ewidencji ilościowej, 2. przewidywanie okre­sów masowego rozmnożenia i 3. planowanie i orga­nizowanie walki.

W zastosowaniu do walki ze szczurami pierwsza grupa zagadnień jest bardzo ważna, nie może być jednak tymczasem brana pod uwagę ze względu na chwilowy brak rozpracowanych metod przeprowa­dzenia ewidencji ilościowej (p. wyżej). Należałoby więc przyjąć zasadę, że zagadnienie to winno być rozpracowywane przez odpowiednich specjalistów, tymczasem zaś trzeba prowadzić walkę opartą

o dwa następne zagadnienia. Ostatnie z nich nabie­ra szczególnego znaczenia, jeżeli się zważy, że pla­nowanie i organizacja walki ze szczurami, wobec braku możności dokonywania obliczeń pogłowia oraz dostatecznego przewidywania masowych po­ją wów, jest właściwie jedynym oparciem tej walki.

Planowanie w walce ze szczurami jest nie tylko potrzebne, ale i konieczne. Jak w każdym planowa-' niu, w walce ze szczurami winniśmy wziąć pod uwagę nasze możliwości realizacyjne zamierzonych celów, określić czas trwania pewnych etapów walki ze szczurami oraz przewidzieć jej osiągnięcia. Za­nim jednak przystąpi się do właściwego planowa­nia, należy wybrać metody, które zamierzamy sto­sować i które pozwoliłyby na walkę planową. Me­tody te można podzielić na dwie ogólne grupy: 1) biologiczne z zakresu utrudniania szczurom warun­ków egzystencji oraz 2) metody polegające na tę­pieniu szczurów wszelkimi dostępnymi i ogólnie

uznanymi środkami. Obie te grupy metod, o któ­rych mówiliśmy już na właściwym miejscu, rozpo­rządzają najbardziej nowoczesnymi zdobyczami •wiedzy i znakomicie nadają się do naszych celów, pod warunkiem, że są stosowane jednocześnie i we właściwy sposób.

Nie będziemy ponownie omawiać tych zagad­nień, ponieważ poznaliśmy je już dostatecznie. Win­niśmy natomiast zreasumować wyniki naszych roz­ważań i przyjąć pewien program w walce ze szczu­rami.

Tak więc walka biologiczna w jak najszerszym pojęciu nie może osiągnąć swych celów natychmiast po zastosowaniu jej metod. Na wyniki trzeba cze­kać niejednokrotnie całe lata, jeżeli się zważy środ­ki, które mamy zamiar zastosować. Spróbujmy ująć je w konkretne ramy. Do środków biologicznych zaliczylibyśmy następujące:

1) Budowanie nowych domów mieszkal­nych, magazynów, wszelkich pomieszczeń dla inwentarza żywego oraz innych budynków go­spodarskich w ten sposób, aby szczur nie mógł znaleźć w nich schronienia.

2) Przebudowanie wyżej wymienionych i im podobnych obiektów już istniejących, je­

żeli nie odpowiadają wymaganiom, koniecz­nym do prowadzenia walki biologicznej.

3) Zabezpieczenie śmietników, dołów ście­kowych, kanałów i tym podobnych urządzeń, w których szczury mogą znaleźć pokarm oraz schronienie.

4) Podniesienie ogólnych warunków higie­nicznych wśród ludności, w dużych magazy­nach żywnościowych oraz w zakładach prze­mysłowych, wytwarzających artykuły mogące stać się przedmiotem zniszczenia przez szczury. f .

5.) Ścisła kontrola sanitarna nad miastami portowymi oraz. urządzeniami przemysłowo- handlowymi portów. Kontrolowanie statków przed wejściem ich do basenów postojowych oraz roztoczenie stałego nadzoru nad urządze­niami i magazynami przeładunkowymi, z któ­rych wprowadza się towary w głąb kraju.

6) Stosowanie założeń, zawartych w pierw­szych czterech punktach zarówno w wielkich i małych miastach jak i na wsi. :

Wyniki akcji zaplanowanej np. na 5 lat i pro­wadzonej według powyższych założeń mogą być przewidziane i nie należy spodziewać się poważniej­szych przeszkód w ich realizacji. | Nie są nam bo­wiem, potrzebne dane, dotyczące pogłowia szczu­

rów. Stosując się do wyżej nakreślonych zamierzeń jesteśmy w stanie określić procentowe zmniejsze­nie się ilości szczurów po upływie zaplanowanego czasu trwania akcji.

Powiedzieliśmy wyżej, że w planowanej akcji niszczenia szczurów winniśmy zastosować nie tylko metody ekologiczno-biologiczne, ale i ogólnie uzna­ne i dostępne środki bakteriologiczne, chemiczne oraz mechaniczne. Aby planowa walka ze szczura­mi była skuteczna, należy ze specjalnym naciskiem podkreślić zalecenie posługiwania się obu grupami metod jednocześnie. Akcja winna też być prowa­dzona równocześnie na terenie całego kraju oraz krajów sąsiednich w drodze specjalnego porozu­mienia międzynarodowego.

Na cały czas akcji planowego niszczenia szczu­rów należy wykorzystać wszystkie dostępne środki propagandowe, jak radio, film, słowo drukowane oraz fachowe lotne ekipy sanitarno-uświadamiają- ce. Uświadomienie bowiem ludności o metodach i konieczności walki ze szczurami odda ogromne usługi przede wszystkim w zakresie metod trucia, zakażania i wyłapywania szczurów.

Oczywiście powyższe założenia są tylko ramowe i w planowaniu musiałyby ulec niezwykle szczegóło­wemu opracowaniu pod względem finansowym i or­ganizacyjnym. Do tego należy dodać, że nad prowa-

<łzoną akcją winny czuwać specjalne wydzielone ko­misje czy urzędy państwowe, wyposażone zarówno w odpowiednie pełnomocnictwa jak i znakomicie wyspecjalizowany personel. Konieczne jest również zapewnienie ludności1 niezbędnej pomocy, od czego w dużym stopniu zależeć będzie powodzenie walki.

Wielomilionowe roczne straty, ponoszone przez nas wskutek plagi szczurów, są jaskrawym wyra­zem powagi sytuacji, którą staraliśmy się przedsta­wić w ostatnich rozdziałach. Nikt prawdopodobnie nie wątpi, że gdyby zakrojona na bardzo szeroką skalę akcja zwalczania szczurów odniosła skutek, wynieślibyśmy z niej bardzo znaczne korzyści. Czy się jednak opłaci? Wydaje się, że tak, ponieważ i tak rocznie przeznacza się duże sumy na akcję walki ze szkodnikami; koszta jej wzrosłyby więc minimalnie, jeżeli się zważy, iż chodziłoby tylko o zreorganizo­wanie akcji i pchnięcie jej na naukowe, planowe i racjonalne tory. Zresztą należałoby przeprowa­dzić szczegółową kalkulację na podstawie statysty­ki strat oraz przewidzianych wydatków. Gdyby okazało się, że nieopłacalność materialna nie pozwą- la na tego rodzaju przedsięwzięcie, to czyż podnie­sienie zdrowotności społeczeństwa dzięki wyniszczę-' niu czy odsunięciu od środowisk ludzkich szczurów, jako przenosicieli niebezpiecznych chorób, chociaż-

hy nakładem dużych kosztów, nie jest już samo w sobie celem wysoce humanitarnym i opłacalnym?

| Tak czy inaczej szczury doczekały się niebez­piecznych dla siebie' czasów, które, być może, przy­niosą im kiedyś zagładę z rąk człowieka. Czy doj­dzie dó pite!] —- zależy od nas samych. W każdym razie owa zagłada będzie bardziej usprawiedliwiona, \ anizela wyniszczenie przez ludzi wielu gatunków zwierząt, które im nigdy szkody nie wyrządziły...


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Marko George TAJEMNICE KOMÓRKI WSZYSTKO O KOMURCE I GENETYCE KSIAŻKA POPULARNO NAUKOWA
Kto pisze a kto czyta literature popularną, naukowe, doktorat, konferencje
Ćwiczenia laboratoryjne PBiI (1) - konspekt, Studia INiB, Podstawy bibliotekoznawstwa i informacji n
omdi1, Bibliotekoznawstwo, Bibliotekoznawstwo 2, Informacja naukowa
Biblioteki wirtualne, Studia INiB, Podstawy bibliotekoznawstwa i informacji naukowej
zagadnienia 7-12, Bibliotekoznawstwo, Bibliotekoznawstwo 2, Informacja naukowa
Podział materiałów bibliotecznych, Studia INiB, Podstawy bibliotekoznawstwa i informacji naukowej
Nauka o informacji - materiał do egzaminu, Bibliotekoznawstwo, Bibliotekoznawstwo 2, Informacja nauk
bibliologia w, Informacja Naukowa i Bibliotekoznawstwo, Materiały
Stopnie szczegółowości i strefy opisu bibliograficznego, Informacja naukowa i bibliotekoznastwo 2 se
bibliografia, konferencje naukowe, AFB Lojaliści Ulsterscy
Funkcje zautomatyzowanego systemu bibliotecznego, Informacja naukowa i bibliotekoznastwo 2 semestr
ZASADY SPORZĄDZANIA OPISÓW BIBLIOGRAFICZNYCH, Informacja naukowa i bibliotekoznawstwo, Analiza i opr
Ćwiczenia laboratoryjne PBiI (2) - konspekt, Studia INiB, Podstawy bibliotekoznawstwa i informacji n
M. Rubakin jako twórca bibliopsychologii, informacja naukowa i bibliotekoznawstwo 3 semestr
opracowanie zagadnien z bibliologii, Informacja naukowa i bibliotekoznawstwo, Kierunki i metody bada
Ćwiczenia laboratoryjne PBiI (3) - konspekt, Studia INiB, Podstawy bibliotekoznawstwa i informacji n
siw informacja-europejska, Bibliotekoznawstwo, Bibliotekoznawstwo 2, Informacja naukowa
Kierunki i metody badań w informacji naukowej i bibliologii 3, Informacja naukowa i bibliotekoznawst

więcej podobnych podstron