RTF Ralph Linton, Kulturowe podstawy osobowości Osobowość (1)

Ralph Linton, Kulturowe podstawy osobowości,







Osobowość




Dostrzeganie zjawisk stanowiących przedmiot stu­diów nad osobowością jest zapewne tak dawne jak nasz gatunek. Nawet człowiek pierwotny szybko uczył się na podstawie doświadczenia, że poszczególni członko­wie hordy są pogodni lub swarliwi, głupi lub inteligen­tni, flegmatyczni lub szybcy w swych reakcjach emocjonalnych. Jednakże przez większą część historii ludzkości różnice takie rozpatrywano jako coś naturalnego i nie wymagającego wyjaśnień. Nowoczesne koncepcje osobowości i badania nad procesami formowania się osobowości pojawiły się całkiem niedawno.

Badania te rozwinęły się nawet później aniżeli badania nad kulturą i społeczeństwem, których pewne wyniki przedstawione zostały w poprzednich rozdziałach. Nic dziwnego zatem, że wciąż jeszcze istnieje znaczne zamieszanie w zakresie pojęć i definicji, używanych jako narzędzia badań nad osobowością. Nawet dokładne znaczenie nadawane samemu terminowi „osobowość" nic jest jeszcze ustalone. Istnieje tu ciągle niezliczona ilość definicji, wszystkie mają pewne elementy wspólne, ale proces wyjaśniania pojęcia w toku stosowania go, podobny do tego, który opisywaliśmy w związku z definiowaniem kultury, bynajmniej nie został zakończony.

W rzeczywistości główny problem związany z definiowaniem osobowości polega na wyznaczeniu jej granic. Jednostka i jej środowisko stanowią przez osobowość będziemy rozumieli „zorganizowany agregat procesów i stanów psychicznych właściwych jednostce". Definicja ta zawiera element wspólny większości istniejących obecnie definicji osobowości. Równocześnie eliminuje szereg rozmaitych zjawisk, jakie do zakresu osobowości zaliczają poszczególne definicje. Tak więc definicja ta wyklucza jawne zachowania wynikające z działania procesów i stanów psychicznych, chociaż tylko z takich zachowań można wydedukować ich naturę, a nawet samo istnienie. Wyłącza także efekty tego zachowania dla środowiska jednostki, nawet dla tej jego części, która składa się z innych jednostek. Wreszcie eliminuje z pojęcia osobowości fizyczną strukturę i procesy fizjologiczne jednostki. To ostatnie ograniczenie może wielu badaczom osobowości wydawać się nazbyt drastyczne, jest jednak uzasadnione, jeśli nie z logicznego, to z praktycznego punktu widzenia. Wiemy tak niewiele o fizjologicznych korelatach zjawisk psychicznych, że próby rozważania ich w terminach fizjologicznych wciąż jeszcze wprowadzają raczej więcej zamieszania aniżeli wyjaśnień. W obliczu uniwersum, którego wszystkie części są w pewnym stopniu wzajemnie powiązane, każda nauka ustanawia arbitralne granice zakresu swoich badań. Doświadczenie wykazuje, że można dojść do wartościowych konkluzji na temat zjawisk określonego rodzaju nie odwołując się do wszystkich zjawisk innego typu, z którymi zja­wiska pierwszego rodzaju mogą być funkcjonalnie po­wiązane. Tak np. genetycy mogli ustalić prawa dziedzicz­ności bez odwoływania się do składu chemicznego genów, od czego musi ostatecznie zależeć odtwarzanie cech fizycznych. Podobnie psychologowie eksperymen­talni byli w stanie odkryć wiele właściwości procesu uczenia się rozpatrując go w terminach czysto psycho­logicznych i behawioralnych, chociaż ciągle jeszcze są niemal zupełnymi ignorantami w zakresie zjawisk fizjologicznych towarzyszących tym procesom.

Sformułowanie procesy i stany psychiczne jest oczywiście niejasne, lecz wydaje się rozsadniejsze pozostawienie go takim. Prawdopodobnie wiemy mniej o rzeczywistej treści i strukturze osobowości aniżeli o jakimkolwiek innym aspekcie jednostki. Osobowości stanowią konfiguracje osobliwego rodzaju, nie mającego bliskiego odpowiednika na szczeblu zjawisk fizycznych. Nadto nie poddają się bezpośredniej obserwacji. Możemy tylko dedukować ich właściwości z jawnego zachowania, w którym te właściwości znajdują wyraz. Idąc o krok dalej, jedyną podstawą założenia istnienia osobowości jako funkcjonującej całości trwającej w czasie jest konsekwencja jawnych zachowań jednostek. Jeśli jednostka powtarza podobne reakcje na podobne bodźce, gdy są to reakcje złożone i w sposób oczywisty nie instynktowne, można to wytłumaczyć tylko na podstawie założenia, że doświadczenie jest w pewien sposób zorganizowane i utrwalone. Niestety, obserwowane zachowanie często poddaje się nie tylko jednej interpretacji psy­chologicznej. Wynika stąd, że każde z wielu rozmaitych określeń treści i struktury osobowości może obejmować większość znanych faktów. Co zaś jeszcze powiększa zamieszanie — większość prób opisów osobowości za­wiera terminy zaczerpnięte z lepiej znanej dziedziny zjawisk fizycznych, lecz z konfigurację dynamiczną, której wszystkie części są tak ściśle powiązane ze sobą i pozostają w tak ciągłej interakcji, że bardzo trudno jest powiedzieć, w którym miejscu należy przeprowadzić linie demarkacyjne. Dla celów naszych obecnych rozważań trudem dające się stosować do zjawisk psychicznych. Tak np. mówienie o poziomach osobowości wywołuje wrażenie stosunków przestrzen­nych, co w żadnej mierze nie odpowiada różnym stop­niom integracji, podatności na zmiany lub dostępności dla analiz introspekcyjnych bądź logicznych, które psychologowie łączą z tym określeniem. Nic dziwnego przeto, że wiele współczesnych wykresów struktury osobowości przypomina siedemnastowieczne mapy. Li­nie brzegowe są dosyć wyraźne, lecz niezapisanie wnętrza maskuje się szkicem nieokreślonego, ityfalicznego id, świetlanego superego i napisem: „Gdzieś tutaj znajdują się kompleksy".

Skoro jedynego klucza do osobowości dostarcza nam jawne zachowanie jednostki oraz widoczne relacje tego zachowania do jej potrzeb i środowiska, uzasadnio­ne wydaje się podejście do problemu określenia treści osobowości z funkcjonalnego punktu widzenia. Możemy przyjąć jako pierwszą przesłankę, że funkcją osobowości jako całości jest umożliwienie jednostce wykazywania takich form zachowania, które będą dla niej korzystne w warunkach narzucanych przez środowisko. Przyj­miemy następnie jako drugą przesłankę, że, zakładając brak wpływu innych czynników, funkcja ta spełniana jest najbardziej skutecznie, gdy korzystne zachowanie wywoływane jest z minimalną zwłoką i osiągane minimalnym wysiłkiem. Warunki drugiej przesłanki spełniane są najbardziej skutecznie przez automatyczne reakcje o sprawdzonej efektywności, które określamy jako nawyki. Na bazie tych dwóch przesłanek możemy przedstawić funkcjonowanie osobowości w następujący sposób:

  1. Rozwinięcie adekwatnych behawioralnych reakcji na rozmaite sytuacje.

  2. Redukowanie tych reakcji do nawyków.

3. Wytwarzanie już ustalonych nawykowych reakcji.

We wszystkich tych trzech operacjach pierwszym kro­kiem jest rejestracja1 sytuacji wywołującej reakcje. Celowo użyłem tego terminu zamiast rozpoznanie lub postrzeżenie, ponieważ obydwa zawierają konotacje ze świadomością. Kiedy sytuacja jest nowa lub nie znana, jej rejestracja będzie odbywała się na szczeblu świadomości, lecz gdy stanie się już dobrze znana i powiązana z odpowiednią reakcją nawykową, jej rejestrowanie może być zupełnie nieświadome. Zatem jednostka może rejestrować szereg sytuacji i wykazywać nawykowe reakcje względem nich, gdy powstają, nie zdając sobie sprawy, że to uczyniła i nie przerywając toku swych świadomych procesów psychicznych. Rejestracja tego rodzaju jest niezbędną przesłanką reakcji, niezależnie od tego, czy dana sytuacja bierze swój początek w czynnikach wewnętrznych czy zewnętrznych. Tak więc większość ludzi zajmujących się pracą twórczą wie, że napięcia fizjologiczne powodowane przez głód lub zmęczenie mogą pozostawać niezarejestrowane przez długi okres czasu, występując na jaw dopiero wtedy, gdy następuje przerwa w działalności twórczej. Siła, z jaką w takim czasie upominają się one o swoje prawa, jest dostatecznym dowodem, iż napięcia te przechodziły swój normalny tok rozwoju; jedynie rejestracja ich jako bodźców była zablokowana. To, że rejestracja bodźca powstającego na zewnątrz organizmu jest niezbędnym warunkiem wstępnym reakcji, jest nazbyt oczywiste, by wymagało dalszego omawiania. Człowiek nie ucieka z drogi przed nadjeżdżającym autem, zanim go nie spostrzeże.

W powyższym określeniu pierwszego kroku w rozwoju sekwencji bodźca-reakcji świadomie użyliśmy terminu sytuacja przekładając go nad bardziej precyzyjny i ograniczony termin bodziec. Praktycznie wszystkie sytuacje wywołujące reakcje w istotach ludzkich zawierają wiele czynników. Psychologowie, którzy przystępują do ba­dań zachowania ludzkiego, mając zaplecze laborato­ryjnych eksperymentów ze zwierzętami, skłonni są nie doceniać niezwykłej złożoności warunków, w których rozwija się i przebiega większość zachowań człowieka. Potrzeby jednostki, które trzeba rozpatrywać jako ostateczne motywacje zachowania, rzadko występują jaka odosobnione bodźce, skoro większość występuje pra­wie zawsze. Sytuacja ta jest jeszcze wyolbrzymiona na sku­tek ludzkiej zdolności przewidywania nawrotu potrzeb, nawet jeśli obecnie są mało intensywne. Tak np. dla płynących na tratwie głód aktualny i głód antycypowany działają jako bodźce niemal równej wagi, jeśli chodzi o determinowanie sposobu, w jaki użyją swych ograniczonych zapasów żywności. Nawet jeśli pominiemy czynnik antycypacji, całkowicie możliwe jest rejestrowanie kilku potrzeb równocześnie. Na przykład, każdy były harcerz wie, że można być głodnym, zmarzniętym, zmęczonym i jednocześnie pragnąć wywrzeć dobre wrażenie na współtowarzyszach. Występujące w każdym danym momencie potrzeby różnią się pod względem swej natarczywości. Jeśli zaspokojenie którejkolwiek z nich, zwłaszcza potrzeby wynikającej z napięć fizjologicznych, jest zbyt długo odkładane, może ona zacząć dominować nad sytuacją i działać jako wyłączna motywacja zachowania. Jednakże sytuacja taka rzadko powstaje w normalnych warunkach życia ludzkiego. Zazwyczaj zdarza się, że szereg potrzeb, z których żadna nie jest wyraźnie dominująca, działa razem, do­starczając motywacji określonej reakcji behawioralnej. Reakcja ta z kolei służy zaspokojeniu w mniejszym lub większym stopniu wszystkich wchodzących w grę potrzeb. Tak więc, powracając do przykładu harcerzy, połączone potrzeby pożywienia, ciepła, odpoczynku i zachowania dobrej opinii innych członków zastępu doprowadzą do próby przekonania całej grupy, by wyru­szyć do domu.

Dalsze komplikacje powoduje fakt, że wszelkie zachowanie wystarczające do zaspokojenia poszczególnej potrzeby lub agregatu potrzeb musi być zorganizowane odpowiednio do warunków występujących w otoczeniu jednostki. Aczkolwiek zarejestrowanie potrzeby może poprzedzać oszacowanie tych warunków przez jednostkę, obydwa te elementy stanowią niezbędne preliminaria rozwinięcia skutecznych reakcji behawioralnych. Jeśli mogą być rozdzielane analitycznie, pozostaje kwestia otwarta, czy możliwe jest ich rozdzielenie funkcjonalne. Zwłaszcza w przypadku utrwalonych reakcji behawioralnych, czyli nawyków, mamy aż nadmiar przykładów świadczących o tym, że potrzeba lub agregat potrzeb w warunkach, w których znajdują normalnie zaspoko­jenie, funkcjonują jako jeden pobudzający układ. Co więcej, w wielu przypadkach rozpoznanie warunków zdaje się wystarczać do wprawienia w ruch reakcji na­wykowej, nawet jeśli potrzeba włączona w daną kon­figurację, gdyby warunki te nie zaistniały, nie zostałaby zarejestrowana. Tak np. istnieje powszechne doświadczenie, że widok smakowitego posiłku pobudzi apetyt i doprowadzi do nawykowych reakcji jedzenia, nawet jeśli przedtem nie wystąpiło poczucie głodu. Wydaje się prawdopodobne, że w takich przypadkach potrzeby zawarte w układzie bodźcującym istnieją w rzeczywis­tości, gdy warunki zostają rozpoznane, lecz pozostawały w zawieszeniu. Aczkolwiek potrzeby jednostki w poszcze­gólnych momentach czasu różnią się pod względem inten­sywności, w normalnych warunkach życiowych rzadko zdarza się, by jakaś potrzeba została całkowicie zaspo­kojona. Nawet jeśli charakterystyczne dla jakiejś po­trzeby napięcie zostało zredukowane poniżej punktu, w którym normalnie funkcjonowałoby jako bodziec zachowania, zostaje jeszcze resztka napięcia wystar­czająca, by potrzeba mogła funkcjonować jako motyw zachowania, gdy wystąpią dobrze znane warunki jej zaspokajania. Kiedy reakcja nawykowa służy zaspoka­janiu kilku potrzeb równocześnie, suma szczątkowych napięć owych potrzeb jest prawdopodobnie wystarcza­jąca do tego, by wprawić w ruch zachowanie.

Sytuacje, które mogą wywoływać reakcje behawioralne, są niezwykle liczne i różnorodne. Obejmują większość możliwych permutacji i kombinacji potrzeb jednostki oraz rozmaitych warunków, w jakich potrzeby te mogą być zaspokajane. Jednakże istnieje przynajmniej jeden czynnik wspólny większości ludzkich sytuacji bodźcowych. Będziemy nazywali ten czynnik komponentem społecznym. Wywodzi się on z warunków zawartych w sposobie życia jednostki jako członka zorganizowanej grupy, a także z jej całkowitego przystosowania do tych warunków. Jak już zostało powiedziane, większość ludzkich wzorów zachowania stanowi reakcje nie na pojedynczą potrzebę, lecz na agregat potrzeb. Potrze­ba wywoływania pozytywnego odzewu innych osobni­ków jest niemal stałym składnikiem takich agregatów. Istotnie, nie będzie to za wiele powiedziane, jeśli stwier­dzimy, że tylko nieliczne formy zorganizowanego ludz­kiego zachowania nie są skierowane na zaspokojenie tej potrzeby przynajmniej w jakimś stopniu. Aczkolwiek intensywność owej potrzeby odzewu prawdopodobnie różni się w rozmaitych okresach czasu, nie ma ona wyraźnego charakteru cyklicznego jak potrzeby, które wywodzą się bezpośrednio z napięć fizjologicznych. Może zatem działać jako motyw zachowania niemal w każdym czasie. Trudno sobie wyobrazić sytuacje, w której pragnienie jednostki wywoływania pozytyw­nego odzewu u innych jest tak całkowicie zaspokojone, że nie życzy ona sobie dalszych pozytywnych reakcji lub unikania niekorzystnych.

Skoro inne jednostki są niemal stałym elementem środowiska ludzkiego, warunki, które mogą prowadzić do rejestracji tej potrzeby, istnieją prawie stale. Nadto istoty ludzkie są tak całkowicie uwarunkowane obecnością innych osobników, że wykazują silną tendencję projekcji tego czynnika ludzkiego nawet w sytuacjach, gdy on nie występuje. Jesteśmy skłonni grać dla publiczności, nawet gdy publiczności nie ma. Zachowanie takie może podlegać racjonalizacji na dwa różne sposoby, jeśli odczuwa się potrzebę takiej racjonalizacji. Może być uzasadniane na podstawie antycypacji tego, jak zareagują inni ludzie, jeśli lub kiedy odkryją, co zrobiła jednostka, i może być także uzasadniane w terminach niewidzialnej publiczności. W tym ostatnim przypadku występuje wyobrażenie środowiska społecznego jako obejmującego istoty, które choć mogą bar­dzo się różnić od ludzi co do innych atrybutów, są po­dobne do nich w swych reakcjach na różne formy zacho­wania oraz w swej zdolności wywierania wpływu na pomyślność losów jednostki. Zarówno prymitywni animiści, jak i ci, którzy wierzą w obserwujące ich duchy przodków, jak i czciciele wszechwiedzącego i wszechpotężnego bóstwa — wszyscy wybierają ten drugi typ racjonalizacji.

Trudno przecenić wagę tego komponentu społecznego dla zrozumienia zachowania ludzkiego. Dzięki niemu jest możliwe nagradzanie lub zniechęcanie do wzorów zachowania dopiero się formujących, nie tylko jako takich, które prowadzą do osiągnięcia jawnych celów, ale także ze względu na metody, przy pomocy których jednostka stara się osiągać swe cele. Jednostka, która przestrzega społecznie aprobowanych form zachowania, może być pewna nagród w postaci pozytywnego odzewu ze strony innych, nawet jeśli jej zachowanie jest nieskuteczne z punktu widzenia jego jawnych celów. Postawa innych wobec takiego niepowodzenia znajduje wyraz w znanym powiedzeniu: „Cóż, starał się zrobić to jak najlepiej". Odwrotnie, jednostka, która uzyskuje swe cele przy pomocy nicortodoksyjnych lub społecznic potępianych form zachowania, wywołuje niekorzystne reakcje, pozbawiające uzyskane cele znacznej części ich wartości. To właśnie ten społeczny komponent przede wszystkim powoduje przekazywanie złożonych wzorów zachowania jako całości z pokolenia na poko­lenie. Sprawia on, że to, jak cele osiąga, jest niemal rów­nie ważne dla jednostki jak to, czy je osiąga. Nacisk społeczny utrzymuje rozwijające się zachowania jednostki w granicach zakreślonych przez wzory kulturowe jej społeczeństwa i gwarantuje, że powstające nawyki jednostki sprawią, że zachowanie jej będzie możliwe do przewidzenia w aspekcie jej pozycji w społeczeństwie. Zabezpiecza on także to, że nawyki owe będą miały charakter zgodny z nawykami rozwiniętymi przez innych członków społeczeństwa za pośrednictwem tych samych mechanizmów. Bez takiego komponentu społecznego niemożliwa byłaby ani transmisja kultury, ani trwanie społeczeństw jako funkcjonujących całości. Podsumowując, sytuacje wywołujące reakcje jed­nostki stanowią, pomijając kilka wyjątków, konfigu­racje obejmujące zarówno poszczególne agregaty po­trzeb, jak i określone układy warunków, w których potrzeby te muszą być zaspokajane. Mając to na uwa­dze, możemy przejść do rozważania samych reakcji. Reakcje te można klasyfikować na różne sposoby, w zależności od przyjmowanych kryteriów; ważnym problemem staje się nie tyle trafność poszczególnego systemu klasyfikacyjnego, co raczej jego użyteczność w powiązaniu z określonym zespołem zagadnień. Aby ułatwić zrozumienie wzajemnych relacji między osobowością a kulturą, możemy podzielić reakcje na dwie główne kategorie:

  1. Reakcje kształtujące się

  2. Reakcje ustalone.

Wyrażając to w inny sposób, reakcje można podzielić na reakcje w procesie rozwoju i organizacji oraz takie, które są już w pełni zorganizowane i zautomatyzowane. Jeśli pierwsze stopniowo przekształcają się w drugie, biegunowe pozycje na skali są dostatecznie wyraźne. Na biegunie reakcji kształtujących się występują te zachowania, które są wywoływane przez nowe i nie­znane sytuacje. Zachowania takie są zazwyczaj próbne i eksperymentalne, pozbawione spójnej organizacji czy wzoru. Na ustalonym końcu skali występują zachowania wywoływane przez dobrze znane sytuacje. Zachowania takie są całkowicie zorganizowane i uwzorowane. Jeśli reakcje kształtujące się zawsze zawierają pewien stopień uświadomiania sytuacji i wysiłku rozwiązania pojawiającego się problemu, reakcje ustalone są automatyczne i mogą występować, gdy ani rejestracja sytuacji, ani połączone z nią zachowanie nie sięga poziomu świadomości.

Reakcje, do których zdolna jest jednostka, wypełniają cały szereg przedstawiony przez daną skalę, lecz roz­kład ich na tej skali jest nader niejednolity. Większość reakcji jednostki skupia się w pobliżu bieguna reakcji ustalonych, częstotliwość gwałtownie spada, gdy zbliżamy się do bieguna reakcji kształtujących się. Większość sytuacji, z którymi jednostka spotyka się w zwykłych sprawach życiowych, staje się dobrze znana wskutek częstego powtarzania się i może być konfrontowana przy pomocy zautomatyzowanych reakcji, albo, mówiąc codziennym językiem — nawyków. Takie nawyki zawierają wiele zbędnych ruchów i często mogłyby być znacznie efektywniejsze z punktu widzenia swych celów jawnych. Niemniej, mają tę przewagę nad reakcjami nienawykowymi, że oszczędzają energię nerwową jednostki i zmniejszają napięcie emocjonalne. Łatwiej jest żyć zgodnie z nawykami, aniżeli ze świadomym zamiarem, i większość z nas przez większość czasu żyje zgodnie z nawykami. Napływająca fala emigrantów z Europy dostarcza nam obfitych przykładów trudności, jakie stwarza konieczność rozwinięcia znacznej ilości nowych form zachowania, aby móc radzić sobie z nowymi sytuacjami. Jednostki te zostały pozbawione znanego swego środowiska i znajdują, że większość ich nawyków przestała być skuteczna. Dla każdego, kto zetknął się z takimi emigrantami, jest oczywiste, że w wielu wypadkach sytuacja ta pociąga za sobą poważne zakłócenia osobowości. W normalnych warun­kach jednostka rzadko jest zmuszona radzić sobie z zupełnie nowymi sytuacjami, gdy zaś takie sytuacje powstają, nie występuje ich wiele w tym samym czasie. Fakt, że możemy wykonywać większość czynności na poziomie nawykowym, pozwala zachować energię i dostarczać dodatkowej mocy niezbędnej dla rozwinięcia nowych form zachowania, gdy taka potrzeba powstaje. Miejsce poszczególnej reakcji behawioralnej na skali rozciągającej się od reakcji dopiero kształtujących się do w pełni ustalonych będzie w zasadzie odpowiadało jej miejscu w ciągu rozwojowym, w toku którego eksperymentalne, bardziej lub mniej świadome reakcje przekształcają się w nawyki. Zawsze musi być jakaś pierwsza okazja, w której jednostka rejestruje określoną sytuację i po raz pierwszy próbuje stawić jej czoła. Gdy sytuacja się powtarza, behawioralne reakcje na nią stają się coraz bardziej zorganizowane i są wytwarzane z coraz to mniejszym świadomym wysiłkiem. W końcu reakcje te występują jako pojedynczy zintegrowany wzór zachowania, który zostaje automatycznie wprawiony w ruch przez rejestrację sytuacji. Zorganizowany agregat nawy­ków utrwalony w jednostce stanowi większą część jej osobowości i nadaje jej formę, strukturę oraz ciągłość. Faktycznie możemy przedstawić osobowość jako składającą się z zorganizowanego, względnie trwałego rdzenia nawyków, otoczonego płynną sferą reakcji behawioralnych, które znajdują się w procesie redukowania się do nawyków. Wynika stąd, że podstawowe znaczenie funkcjonalne procesów uwikłanych w rozwoju nowych form zachowania wywodzi się z tego, iż przyczyniają się one do ustalenia nowych, skutecznych nawyków. Jesteśmy skłonni traktować procesy intelektualne jako najwyższą manifestację psychiki indywidualnej. Istotnie, reprezentują one punkt szczytowy dającego się wyróżnić ogólnego kierunku ewolucji zdolności psychicznych, gdy rozpatrujemy przejście od świata zwierząt do człowieka. Jednakże musimy przyznać, że w większości przypadków działanie ich jest tylko wstępem do formowania się nawyków. To­warzyszą rozwojowi jawnych reakcji behawioralnych i przyspieszają go, lecz reakcje te stają się maksymalnie użyteczne dopiero wtedy, gdy zostają zredukowane do zautomatyzowanych nawyków.

Skoro rozwój każdego nawyku zaczyna się od próby stawiania czoła nowej sytuacji, procesy zawarte w takich próbach mają wielkie znaczenie dla zrozumienia kształtowania się osobowości. Oczywiście można odwoływać się przy tym do procesów różnego rodzaju, nie zawsze jednak rozpoznawane jest względne znaczenie tych rozmaitych podejść do rozwoju zachowania ludzkiego. Wielu autorów zajmujących się tym tematem zdaje się wykazywać silną skłonność przyznawania pierwszego miejsca procesom intelektualnym, drugiego zaś meto­dom prób i błędów. W rzeczywistości początkowa reakcja każdej jednostki, która musi rozwinąć nowy wzór zachowania, spotykając się z nową sytuacją, za­zwyczaj bardziej zależy od naśladownictwa niż od które­gokolwiek z dwóch wymienionych wyżej procesów. Naśladownictwo może oznaczać kopiowanie zachowania innych niezależnie od tego, czy imitator zapoznał się z tym zachowaniem przez bezpośrednią obserwację, czy dzięki opowiadaniom innych, czy też – jak to ma miejsce w bardziej rozwiniętych społeczeństwach – czytając o nim. Techniki naśladownictwa nie można stosować tylko w następujących warunkach: a) gdy sytuacja jest nowa dla społeczeństwa w równym stop­niu, jak i dla jednostki, b) gdy jednostka nie ma możli­wości nauczenia się tego, co robili inni ludzie, reagując na daną sytuację.

W normalnym toku wydarzeń pojawienie się któregokolwiek z wyżej wymienionych warunków jest mało prawdopodobne. Aczkolwiek każda sytuacja, z jaką spotyka się jednostka, jest w jakimś stopniu dla niej nowa, niewiele sytuacji jest w równej mierze nowych dla całego społeczeństwa. Jednostka jako członek społeczeństwa ma dostęp do składnicy rozwiniętych wzorów zachowania, w której można znaleźć wzory przydatne, by stawić czoła niemal każdej ewentualności. Nawet niezwykle rzadkie sytuacje są przechowywane w pamięci wraz ze wzorami odpowiedniego zachowania. Tak np. pełne zaćmienie słońca rzadko zdarza się w życiu jednostki więcej niż raz, ale w praktyce wszystkie społeczeństwa wiedzą, że zdarzają się zaćmienia słońca i mają związane z tym stereotypowe wzory zachowania. Skuteczność tych wzorów łatwo daje się wykazać, skoro słońce zawsze powraca. Znacznie bardziej prawdopodob­ne jest zaistnienie warunków izolacji, w których jed­nostka musi stawiać czoła nowej sytuacji nie mając bezpośredniej pomocy innych członków społeczeństwa; lecz nawet w takim wypadku rzadko musi polegać wyłącznie na własnych zasobach. Wszystkie społeczeń­stwa poświęcają wiele czasu i energii na szkolenie swych młodych członków w tym, jak mają postępować w rozmaitych hipotetycznych warunkach. Dzieci uczą się nie tylko zachowania odpowiedniego do różnych sytua­cji, ale także wskazówek, przy pomocy których sytuacje te można rozpoznawać. Aczkolwiek takim reakcjom imitacyjnym brak jest szybkości i pewności, co przychodzi w miarę powtarzania doświadczenia, są to reakcje niezwykle użyteczne dla jednostki spotykającej się nagle z nową sytuacją. Tak np. każdy chłopiec z myśliw­skiego plemienia, który znalazł się sam w zapadają­cym zmierzchu, będzie wiedział, jak się zabrać do wybudowania sobie schroniska, nawet jeśli nigdy przedtem tego nie robił. Mieszkaniec miasta, którego nigdy nie uczono, jak należy coś takiego robić, będzie mógł zatroszczyć się o siebie z dużo mniejszym powodzeniem. Podsumowując, jednostka praktycznie spotyka wszyst­kie nowe sytuacje uzbrojona w znajomość wzorów zachowania, które zostały rozwinięte i sprawdzone przez innych członków społeczeństwa. Jedynie wtedy, gdy brak jej takiej znajomości, musi uciekać się do mozolnego procesu samodzielnego rozwiązywania problemów. Nawet w tych rzadkich przypadkach, gdy jednostka nie może korzystać z naśladownictwa, dorosłe osobniki bardzo rzadko używają techniki prostych prób i błędów, opartej na obserwacji rezultatów jawnego zachowania. Metoda ta bowiem jest nienajlepiej dostosowana do radzenia sobie z bardziej złożonymi sytuacjami. Tendencja używania jej przez małe dzieci stosunkowo szybko zanika ze względu na częste niepowodzenia. Z drugiej strony, skłonność dziecka do naśladownictwa jest tak konsekwentnie nagradzana, że wkrótce staje się reakcją automatyczną, wywoływaną przez każdą nową sytuację. Dorośli mogą wracać do zwykłych prób i błędów od czasu do czasu, ale zazwyczaj robią tak tylko w warunkach stressu emocjonalnego, jak np. w chwilach wściekłości lub paniki. Tak więc nawet najinteligentniejszy dorosły osobnik może sięgnąć do tej metody w jakimś stadium walki ze stawiającą opór walizką. Jednakże są to potknięcia chwilowe. Jeśli wzorów do naśladowa­nia nie ma, normalną techniką rozwiązywania nowych problemów przez dorosłą osobę jest ocena sytuacji w świetle przeszłych doświadczeń i obmyślenie antycypowanej adekwatnej reakcji przed rozpoczęciem jawnego zachowania. Mówiąc językiem potocznym, najpierw myślimy, a potem działamy. Mechanizmy i procesy zawarte w myśleniu są złożone i nienajlepiej rozumiane i nie musimy tu podejmować próby ich rozważania. W tej mierze, w jakiej odnoszą się one do rozwoju nowego zachowania, najwyraźniej obejmują antycypację wyników różnych działań i powstrzymanie się od tych, które były nieskuteczne. Proces ten był określany jako „symboliczne próby i błędy". Taka definicja myślenia, jeśli nawet zawiera błąd nadmiernego uproszczenia, niemniej wyraża zupełnie dobrze funkcjonalne aspekty tego procesu. Myślenie jest z pewnością namiastką jawnych prób i błędów, i to taką, która spełnia te same funkcje przy mniejszych nakładach energii i czasu. Procesy intelektualne działają głównie na poziomie świadomości, obejmują manipulowanie świadomymi pozostałościami doświadczenia, które nazywamy wie­dzą. Współczesne konotacje tego terminu są tak szero­kie, że wszelkie próby rozważania natury wiedzy prze­niosłyby nas z dziedziny psychologii i antropologii na teren filozofii. Jednakże uświadamiane pozostałości do­świadczenia jednostki zawierają elementy dwojakiego rodzaju, które możemy rozróżnić na podstawie ich fun­kcji odnoszących się do rozwoju nowych wzorów zacho­wania. Każda jednostka zna szereg wzorów zachowania rozwiniętych przez innych. Ponadto ma zbiór mniej lub więcej luźnych elementów informacji, który nazy­wamy faktami. Przykładem pierwszego może być wie­dza, jak wybudować schronienie, przykładem drugiego jest wiedza o tym, że woda ze wzgórza spływa w dół. Wiedza pierwszego rodzaju funkcjonuje jako podstawa zachowania naśladowczego i stosowanie jej łączy się raczej z użyciem pamięci aniżeli myślenia. Wiedza drugiego typu może odnosić się do zachowania tylko za pośrednictwem procesu organizacji i korelacji, w którym przewiduje się relacje pewnych faktów do prawdopodobnych wyników określonych form zachowania. Aczkolwiek znajomość określonych wzorów zachowania i ich rezultatów może być zastosowana w takich korelacjach, to znaczy może funkcjonować jako wiedza faktyczna, znajomość faktów nie może służyć jako podstawa zachowania naśladowczego. Zatem, chociaż zarówno wiedza o tym, jak wybudować schronienie, jak i wiedza, że woda ze wzgórza spływa na dół, mogą wpływać na rozwój nowych wzorów zachowania, tylko ta pierwsza może być użyta jako podstawa zachowania naśladowczego.

Jednostka uzyskuje swój zasób wiedzy nie tylko w rezultacie bezpośredniej obserwacji i doświadczenia, lecz także poprzez kształcenie się. Wprowadza to czynnik, który może mieć osobliwe konsekwencje. Ta część wiedzy, która odnosi się do wzorów zachowania innych członków społeczeństwa, jest zazwyczaj ścisłym przybliżeniem rzeczywistości. Z drugiej strony, elementy wiedzy faktycznej, które zostały w pełni zwerbalizowane i są w obrębie społeczeństwa regularnie przekazywane, uzyskują w pewnym stopniu istnienie niezależne. Muszą być traktowane jako odrębne wzory kulturowe. W wielu przypadkach tego typu uwzorowanie posuwa się aż do punktu, w którym kulturowo ustanowione fakty nie tylko przestają odpowiadać rzeczywistości, lecz nawet w znacznej mierze zostają wyłączone spod kontroli bezpośredniej obserwacji i doświadczenia. Wszystkie społeczeństwa posiadają w składnicy przekazywanej wiedzy liczne elementy, które są ewidentnie fałszywe. Dotyczy to szczególnie wiedzy na temat określonych wydarzeń z przeszłości. Nie ma takiego społeczeństwa, które uczyłoby młode pokolenia prawdy o swej własnej historii. Jednakże dzieje się tak również w wielu przypadkach, w których przekazywana wiedza może być bezpośrednio sprawdzana przez aktualną obserwację. Tak np. wiedza, że przedmioty o różnej wadze spadają z rozmaitą szybkością, przekazywana była w społeczeństwach zachodnich od czasów Arystotelesa aż do czasów Galileusza. Dopiero rozwój wszechprzenikającego sceptycyzmu i eksperymentalnego podejścia do badania zjawisk naturalnych sprawił, że poddana ona została świadomie testom obserwacyjnym i przestała być wiedzą.

Fakty, czy to prawdziwe, czy fałszywe, dostarczają narzędzi niezbędnych do działania procesów myślenia. Każdy rozumuje na podstawie pewnych przesłanek, czyli niekwestionowanych elementów wiedzy, i natura tych przesłanek znajduje odzwierciedlenie we wnioskach. Tak dalece, jak możemy to stwierdzić, procesy intelek­tualne są takie same u wszystkich normalnych istot ludzkich we wszystkich czasach i miejscach. A przynaj­mniej jednostki, które rozpoczynają od takich samych przesłanek, zdają się dochodzić do takich samych konkluzji. Powszechne wśród antropologów jest doświadczenie, że jeśli żyli w jakimś „prymitywnym" społeczeństwie dostatecznie długo, by poznać przyjmowane tam przesłanki, nie mieli żadnych trudności z „tubylczym myśleniem". Pozornie nielogiczne konkluzje wyprowadzane przez członków grup pozaeuropejskich dały początek licznym traktatom o szczególnych właściwościach „prymitywnego" myślenia, istotne znaczenie ma jednak to, że żadnego z owych traktatów nie napisał człowiek, który by znał „prymitywnych" ludzi z bliska i bezpośrednio. Owe nielogiczne konkluzje świadczą o różnicy wiedzy faktycznej, jaką operują członkowie rozmaitych społeczeństw, nie zaś o różnicach w procesach myślowych. Plemię, które usiłuje powstrzymywać epidemię tyfusu, organizując na wielką skalę polowanie na czarownice, działa logicznie z punktu widzenia kulturowo ustanowionego faktu, że za tę chorobę odpowiedzialne są czarownice. Kiedy próbujemy osiągnąć ten sam cel stosując szczepienia i pijąc wodę przegotowaną, działamy również logicznie na bazie naszej kulturowo ustalonej wiedzy, że choroby są spowodowane przez bakterie. Większość członków naszego społeczeństwa nigdy nie widziała zarazków, lecz nauczyła się, że zarazki istnie­ją, i przyjmuje ich istnienie bez dalszych dowodów. Na­wet nasi niezbyt odlegli przodkowie uznaliby zapewne polowanie na czarownice za bardziej logiczne od szczepienia. Aczkolwiek pierwsza reakcja jednostki na nową sytuację może rozwinąć się przede wszystkim poprzez naśladownictwo, przez procesy logiczne lub poprzez próby i błędy, w niewielu przypadkach wchodzi w grę tylko jeden z tych procesów. Nawet jeśli jednostka była wielokrotnie świadkiem określonego wzoru za­chowania, gdy próbuje go naśladować po raz pierwszy, jest niepewna poszczególnych fragmentów danego postępowania. Jeśli została o tym wzorze tylko ustnie poinformowana, niepewność jej wzrasta wielokrotnie. Takie niepewności tworzą szereg mniejszych problemów, które, trzeba rozwiązywać w procesie myślenia lub na drodze prób i błędów. Każdy, kto pamięta i potrafi zanalizować swą pierwszą próbę naprawienia jakiegoś urządzenia elektrycznego w gospodarstwie domowym, może ocenić sposób, w jaki te różne procesy funkcjonują razem w rozwoju nowego wzoru zachowania. Nawet gdy mamy do pomocy podręczniki i opis urządzenia, pierwsze próby zawsze zdumiewającą ilość pytań po­zostawiają bez odpowiedzi.

Początkowe próby jednostki stawienia czoła nowej sytuacji zależą także od tego, co możemy nazwać jej zgeneralizowanymi reakcjami nawykowymi. Natura tych reakcji zostanie omówiona w tym rozdziale dalej. Jak już wskazywaliśmy, każda sytuacja stanowi konfigurację, obejmującą wiele elementów. Jeśli nawet określona konfiguracja sytuacyjna jest dla jednostki nowa, pewne elementy składowe mogły być jej znane z innych kontekstów. Na podstawie tych podobieństw będzie ona miała skłonność, często nieuświadamianą, przenoszenia różnych elementów zachowania z utrwalonych wzorów reakcji do wyłaniających się wzorów łączących się z nową sytuacją. Tak więc znany jest każdemu szereg sytuacji, w których ma się do czynienia z osobami posiadającymi autorytet. Chociaż każda sytuacja będzie miała własny wzór automatycznej reakcji, wszystkie te wzory będą miały pewne elementy wspólne. Te wspólne elementy będą obejmowały szczególne postawy wobec autorytetu jako takiego, a także pewne działania symbolizujące rozpoznanie autorytetu przez jednostkę i chęć podporządkowania się mu. Kiedy powstanie nowa sytuacja zawierająca znany czynnik autorytetu, można być prawie pewnym, że elementy wspólne zautomatyzowanych reakcji jednostki wobec tego czynnika zostaną włączone nawet w jej pierwsze próby stawienia czoła nowej sytuacji.

Redukowanie reakcji kształtujących się do zautomatyzowanych zdaje się przechodzić tę samą drogę niezależnie od tego, za pomocą jakich metod rozwinęły się pierwsze reakcje skuteczne. Gdy sytuacja i reakcja powtarzają się, reakcja podlega modyfikacjom, które zwiększają jej skuteczność w osiąganiu jawnych celów, a także służą przystosowaniu jej do właściwości danej jedno­stki. Ponieważ zaś znaczna część zachowania za­wartego w takiej reakcji pozostaje świadoma przez większość okresu przystosowawczego, jest ona przedmio­tem modyfikacji celowej i przemyślanej. Każdy proces zawarty w rozwoju pierwszych reakcji bądź wszystkie mogą wystąpić także w ich późniejszym dostosowywaniu i utrwalaniu. W ramach wzoru kształtującej się reakcj i rozmaite elementy mogą być zmodyfikowane lub zastąpione w wyniku naśladownictwa lub na drodze prób i błędów, podczas gdy rola procesów intelektualnych w dostosowywaniu i utrwalaniu reakcji jest w sposób widoczny bardziej ważna niż ich rola w rozwoju reakcji początkowych. Jednostki są skłonne do naśladowania wzorów kulturowych swego społeczeństwa, gdy spotykają nowe sytuacje; gdy sytuacja powtarza się, starają się ją przemyśleć i dostosować owe wzory do swych indywidualnych potrzeb. Wzory kulturowe, które jednostka otrzymuje, podobne są do gotowego ubrania. Są zbliżone do jej wymiarów, lecz w rzeczywistości są niezbyt dopasowane, dopóki nie zwęzi się ich w jednym miejscu i nie poszerzy w innym. Tak jak i ubranie, wzory w ramach rzeczywistej kultury stanowią ostateczne granice modyfikacji, jakie mogą być dokonywane, lecz granice te są zazwyczaj dostatecznie szerokie, by mieścili się w nich wszyscy z wyjątkiem wyraźnie nienormalnych. Ciągle jeszcze niezbyt dobrze rozumiemy, co się dzieje z reakcjami w ciągu owego okresu modyfikowania i dostosowywania; stąd też wydaje się, że można tu znaleźć żyzne pole poszukiwań badawczych. Dostosowanie w sensie wzrastającej efektywności reakcji z punktu widzenia jej jawnych celów, jak wydaje się, rzadko osiąga krańcowe możliwości. W każdym bądź razie w dziedzinie jawnego zachowania mamy nadmiar dowodów tego, że działania, które bezpośrednio nie przyczyniają się do osiągania takich celów, nie są bynajmniej automatycznie eliminowane podczas okresu przystosowawczego. Wynika to z powtarzających się badań ruchów wykonywanych przy różnych czynnościach zawodowych. Niemal zawsze ruchy te można uprościć, a ich liczbę zmniejszyć, co daje w rezultacie większą wydajność. Wydaje się, że gdy czynności w istocie nieszkodliwe skojarzą się z reakcją, mogą się zintegrować z konfiguracją reakcji i trwać po prostu siłą bezwładności. Modyfikacje mające na celu przystosowanie reakcji do szczególnych właściwości jednostki zdają się mieć poważniejsze następstwa. Przy tego typu dostosowa­niach muszą wchodzić w grę fizycznie zdeterminowane czynniki, takie, jak siła, ostrość i szybkość postrzegania, zdolność koordynacji mięśni itd. Trzeba przy tym uwzględnić, i zazwyczaj uwzględnia się, cały złożony zespół poprzednio ustalonych reakcji jednostki. Inaczej mówiąc, nowa reakcja musi stać się spójna z uprzednio rozwiniętą konfiguracją osobowości, tak, by mogła zostać w nią włączona bez poważniejszych konfliktów czy zaburzeń. Uprzednio istniejące zautomatyzowane reakcje działają jako czynniki kształtujące nowe reakcje. Nawet na poziomie prostego zewnętrznego zachowania występuje tendencja, by włączać do rozwijających się reakcji całe konfiguracje ruchów, które zostały wypracowane w związku z wcześniejszymi reakcjami. Tak np. często obserwuje się fakt, że w technologiach prostszych kultur występuje tendencja do wykonywania pewnych serii ruchów w kilku bardzo różniących się typach wytwarzania. Dzieje się tak nawet wtedy, gdy używane materiały wyraźnie różnią się pod względem charakteru i podatności na obrabianie. Zatem np. grupa przyzwyczajona do wyrobu wyplatanych koszy będzie zazwyczaj stosowała technikę wyplatania także, gdy zajmie się garncarstwem.

W przypadku bardziej złożonych i zgeneralizowanych reakcji również jednostka będzie skłonna przystosowywać swe początkowe reakcje na jakąkolwiek sytuację do wcześniej utrwalonych postaw. Będzie także dostosowywała je i modyfikowała ze względu na reakcje czy to rzeczywiste czy antycypowane, jakie zachowanie jej wywoła u innych. Każda reakcja w toku rozwoju i przekształcania w zautomatyzowaną będzie się modyfikowała tak, by stwarzać minimalny konflikt emocjonalny w jednostce i maksymalnie pozytywny odzew ze strony innych członków społeczeństwa. Ze względu na to, że niewiele jest przypadków, w których obydwa te cele mogłyby być osiągnięte w pełni i równocześnie, wynik jest zazwyczaj kompromisem. Nadto w tym kompromisie jeden bądź drugi cel będzie zwykle przeważał, kierunek zaś przewagi będzie determinowany przez to, czy jednostka bardziej ceni spokój wewnętrzny czy też społeczną aprobatę. Każda reakcja, by mogła być zadowalająca, musi w jakiejś mierze prowadzić do obydwu tych celów, ale ich proporcje, które za­spokoją ekstrawertyka, na pewno będą niedostateczne dla introwertyka i odwrotnie.

W toku rozwoju nowych nawyków procesy modyfikacji, integracji do uprzednio istniejącej konfiguracji osobowości oraz wzrastającej automatyzacji najwyraźniej występują równocześnie. Produktem końcowym jest automatyczna reakcja dostosowana zarówno do osiągania jej jawnych celów, jak i do innych automatycznych reakcji jednostki. Cała konfiguracja takich reakcji odnosi się niemal do wszystkich spraw życiowych, które mogą być przeto załatwiane przeważnie bez poważniejszych konfliktów emocjonalnych lub zaangażowania oraz bez wykorzystywania zdolności intelektualnych. Organizacja i uwzorowanie konfiguracji osobowości są tak złożone, zaś nasze techniki analizy konfiguracji pod tym względem są na tyle szczątkowe, że bezpieczniejsze wydaje się niepodejmowanie tu próby rozpatrywania tych aspektów osobowości. Jednakże wydaje się możliwa analiza treści ustalonych konfiguracji osobowości pod kątem widzenia zawartych w nich zautomatyzowanych reakcji różnego typu.

Gdy szukamy kryterium, przy pomocy którego można by rozróżniać zautomatyzowane reakcje jednostki, najważniejszym czynnikiem z punktu widzenia relacji pomiędzy osobowością a kulturą wydaje się specyficzność reakcji. Innymi słowy, możemy przyjąć jako punkt wyjścia stopień, w jakim poszczególna reakcja jest połączona z określoną sytuacją i wyklucza sytuacje inne. Aby zrozumieć charakter tego stosunku, musimy pamiętać o tym, że każda pełna reakcja i każda sytua­cja wywołująca taką reakcję stanowią konfigurację złożoną z licznych elementów. W reakcjach nawyko­wych najbardziej specyficznego typu pewna sytuacja jako całość wywołuje pewną reakcję jako całość, przy czym reakcja ta odpowiada wszystkim warunkom narzuconym przez sytuację. Jednakże istnieją również zautomatyzowane, to znaczy nawykowe reakcje o znacznie bardziej ograniczonym zakresie. Są wywoływane raczej przez pewne tylko elementy w ramach konfiguracji sytuacyjnej aniżeli przez całość konfiguracji. Reakcję tego rodzaju może uruchomić wszelka sytuacja zawierająca elementy, z którymi została powiązana. Może być nawet wywołana przez sytuację, która jako całość jest nowa, jeśli w ramach konfiguracji sytuacyjnej postrzegana jest obecność nowych elementów. Tak np. reakcje lękowe mogą być wywoływane przez bardzo wiele konfiguracji sytuacyjnych, jeśli wszystkie mają jako wspólny element zagrożenie jednostki. Reakcje tego typu są nazbyt zgeneralizowane, aby same w sobie były skuteczne. Są one z funkcjonalnego punktu widzenia częściowymi reakcjami, które działają jako elementy w różnych specyficznych konfiguracjach reakcji. Jednakże odgrywają ważną rolę w kształtowaniu bar­dziej specyficznych reakcji, do których są ostatecznie włączane. Tak więc początkowa reakcja lękowa będzie wpływała na różne formy zewnętrznego zachowania wywoływanego przez określoną sytuację, a przez to także i na ostateczną formę specyficznej reakcji na tę sytuację.

Podsumowując, specyficzna reakcja jest to taka reak­cja, która jest wywoływana tylko przez jedną lub co najwyżej przez bardzo niewiele sytuacji i która sama w sobie jest skuteczna w odniesieniu do tych sytuacji. Reakcja zgeneralizowana jest to taka, która może być wywoływana przez wiele różnych sytuacji mających pewien szczególny czynnik jako wspólny, lecz reakcja ta sama w sobie nie jest skuteczna w odniesieniu do owych sytuacji. W oparciu o to rozróżnienie można uporządkować zautomatyzowane reakcje jednostki w szereg, na którego jednym końcu będą znajdowały się reakcje krańcowo specyficzne, na drugim zaś na tyle zgeneralizowane, że będą zabarwiały bardzo szeroki zakres zachowań jednostki. Należy podkreślić, że skala ta jest rozmyślnie uproszczona jako narzędzie opisu, zaś miejsce na niej rozmaitych reakcji bynajmniej nie odpowiada jakiemukolwiek rodzajowi ciągów rozwojowych.

Najbardziej specyficznym typem reakcji byłby wzór zachowania ściśle dostosowany do warunków narzuconych przez pojedynczą sytuację i wywoływany tylko przez tę, a nie żadną inną sytuację. W rzeczywistości trudno jest znaleźć przykłady tego typu, te zaś, które można byłoby przytoczyć, dotyczą bardzo prostych zachowań. Być może, powtarzające się ruchy przy wiosłowaniu kajakiem, gdy ktoś trzyma ster, mogłyby stanowić przykład występujący w naszym społeczeństwie. Nawet i ten przykład nie mógłby jednak mieć zastosowania w niektórych społeczeństwach, gdzie takie samo zewnętrzne zachowanie powiązane Jest z innymi sytuacjami, jak np. uczestnictwem w tańcach łodzi. Znacznie bardziej powszechne są nawykowe reakcje, w których zachowanie zewnętrzne jest całkowicie uwzorowane, lecz które mogą być wywołane przez jakąkolwiek z niewielkiej serii sytuacji. Tak np. zachowanie obejmujące golenie się lub branie prysznica jest u większości mężczyzn amerykańskich zautomatyzowane i stereotypowe nawet z uwzględnieniem akompaniamentu muzycznego, lecz może być wywołane przez różne sytuacje. Podstawą do uruchomienia tej konfiguracji reakcji może być ranne wstanie i rozpoczęcie dnia pracy czy też potrzeba odpowied­niego zaprezentowania się na proszonej kolacji.

Pospolite doświadczenie wykazuje, że większość specyficznych reakcji, w pełni utrwalonych, zdaje się niemal zupełnie pozbawiona treści emocjonalnych. Występuje to nawet wtedy, gdy wywołujące je sytuacje początkowo wzbudzały silne reakcje emocjonalne. Tak np. wiele osób doświadczało silnej reakcji lękowej, gdy po raz pierwszy musiało przemawiać publicznie, lecz obserwowało, że reakcja ta słabła i zanikała w miarę powtarza­nia doświadczenia. Jak się wydaje, nie ma ogólnie przyjętego wyjaśnienia tego zjawiska, zaś cała dzie­dzina zjawisk emocjonalnych jest tak mało znana, że waham się przed zaproponowaniem takiego wyjaśnienia. Jest to jednak fakt ustalony, że większości stanów emocjonalnych towarzyszą zmiany fizjologiczne i że wrażenia, dzięki którym jednostka rozpoznaje te stany, są połączone z takimi zmianami. W przypadku czyn­nych emocji, takich jak lęk, reakcje fizjologiczne służą do mobilizowania rezerw energii organizmu i przygoto­wania jednostki do wzmożonej aktywności. Gdy sytua­cja powtarza się i skuteczna reakcja na nią rozwija się oraz redukuje się do zautomatyzowanego nawyku, potrzeba mobilizowania energii maleje. Udoskonalona ocena sytuacji, to znaczy uświadamianie sobie, że jest ona mniej trudna lub zagrażająca niż wedle pierwotnej oceny, również musi wpływać na osłabienie mobilizacji energii. Gdy oba te czynniki działają równocześnie, reakcja fizjologiczna może zmniejszyć się aż do punktu, w którym przestaje być rejestrowana w terminach wrażeń, to jest kiedy nic odczuwa się żadnej emocji. Wyjaśnienie to zdaje się być adekwatne, gdy bierzemy pod uwagę zanik tych emocji, które są połączone z zagrożeniem jednostki. Jest mniej adekwatne dla sytuacji, które początkowo wywoływały przyjemne emocje, chociaż w tych przypadkach także reakcje emocjo­nalne często zdają się słabnąć w miarę powtarzania. W miarę jak dochodzimy od reakcji specyficznych do coraz bardziej uogólnionych, zawarte w nich ze­wnętrzne zachowania stają się w coraz to mniejszym stopniu wypracowane i mają coraz to mniej rozległy zakres. Zgeneralizowana reakcja jest to taka reakcja, która może być wywoływana przez szereg sytuacji lub, dokładniej mówiąc, przez pewien czynnik wspólny szeregowi sytuacji. Taka zgeneralizowana reakcja rzadko jest sama w sobie adekwatna do wszystkich sytuacji zawartych w określonej serii. Wyłania się jako część początkowych niezorganizowanych reakcji jedno­stki na nowe sytuacje i funkcjonuje jako składnik konfiguracji specyficznych reakcji, które rozwijają się w miarę powtarzania. Z reguły im prostsze jest zewnętrzne zachowanie wchodzące w skład jakiejkolwiek zgeneralizowanej reakcji, tym większa jest liczba specyficznych reakcji, do których zostanie ono włączone. Zatem bar­dzo prosty wzór ruchów mięśniowych może być włą­czony do znacznie większej liczby nawykowych reakcji technologicznych aniżeli wzór długi i skomplikowany. W rzeczywistości wiele najbardziej zgeneralizowanych reakcji jednostki zawiera bardzo mały element zorganizowanego, automatycznego zachowania zewnętrznego. W miarę zbliżania się do tego końca skali znajdujemy coraz więcej reakcji ukrytych, których zewnętrzne przejawy mogą przybierać wiele rozmaitych form. Innymi słowy, przenosimy się z dziedziny nawyków, w popularnym znaczeniu tego terminu, do sfery wartości i postaw. Terminy te zostały zapożyczone z nauk społecznych. Aczkolwiek zdaje się istnieć dość znaczne zamieszanie, jeśli idzie o sposób ich zastosowania w tej dziedzinie, mają one pewien powszechnie akceptowany rdzeń znaczeniowy, który sprawia, że lepiej nadają się do naszych celów aniżeli terminy całkiem nowe i nieznane. Dla obecnych naszych celów wartość może być zdefiniowana jako dowolny element wspólny szeregowi sytuacji, który może wywoływać ukryte reakcje jednostki. Postawa może być definio­wana jako ukryta reakcja wywołana przez taki element. Treść takich reakcji zdaje się mieć przeważnie charakter emocjonalny, lecz mogą to być również reakcje innego typu, takie jak antycypacje. Wartość i postawa tworzą łącznie konfigurację bodźca-reakcji, którą będziemy dalej nazywali systemem wartości-postawy. Gdy systemy takie zostaną w jednostce utrwalone, działają automatycznie i przeważnie poniżej szczebla świadomości. Poszczególny system tego rodzaju może leżeć u podstaw kilku różnych wzorów zewnętrznego zachowania, dostarczając im wszystkim motywacji. Tak np. system wartości-postawy jednostki odnoszący się do okrucieństwa może prowadzić do wycofania się w jednej sytuacji lub do ingerencji w innej.

Funkcjonalne znaczenie systemów wartości-postawy wynika przede wszystkim z ich treści emocjonalnej. Zachowanie, które jest niezgodne z systemem jednostki, wzbudzi w niej reakcję lęku, gniewu lub przynajmniej dezaprobaty. Odnosi się to zarówno do jej własnego zachowania, jak i zachowań innych osób. Przeto jednostka, która wykonuje czynność sprzeczną z którymkolwiek ze swych własnych utrwalonych systemów wartości-postawy, będzie doświadczała znacznych zaburzeń emocjonalnych, zarówno przed wykonaniem tej czynności jak i potem. Reakcja taka nastąpi w więk­szości wypadków, nawet jeśli jednostka wie, że czynność owa nie pociągnie za sobą kary. Zaburzenie takie będzie zmniejszało się w miarę powtarzania czynności, lecz będzie odnawiało się w każdej nowej sytuacji obejmującej dany szczególny system. Podobnie działania innych ludzi, które są sprzeczne z jakimikolwiek z systemów, będą wzbudzały reakcje emocjonalne, nawet gdy w żaden sposób nie zagrażają jednostce. Ten projekcyjny aspekt systemów wartości-postawy będzie znany każdemu, kto musiał przystosowywać się do życia w obcym społeczeństwie i kulturze. Nawet jeśli członkowie takiego społeczeństwa są bardzo przy­jaźni i chętni do współpracy, samo obserwowanie niektórych wzorów ich zachowania często sprawia, że przybysz z zewnątrz czuje się niezręcznie. Przeto większość Amerykanów w krajach łacińskich bardzo silnie reaguje na pewne lokalne obyczaje, które po­zostają w niezgodzie z ich wartościami skromności i higieny. Bardzo też często trudno im przystosować się do obojętności i nieświadomego okrucieństwa względem zwierząt, cechujących wiele kultur, i są początkowo głęboko poruszeni takimi czynnościami jak np. skubanie drobiu na żywo.

Systemy wartości-postawy mogą się znacznie różnić pod względem specyficzności. Test używany do ustalania miejsca reakcji na skali, którą ustanowiliśmy, ma charakter czysto obiektywny. Im mniejsza jest liczba sytuacji wywołujących określoną reakcję, w tym większym stopniu będzie uznana za specyficzną. Na tej podstawie pewne reakcje mające charakter postaw są bardziej specyficzne niż wiele prostszych reakcji jaw­nego zachowania. Jednakże pewne postawy osiągają stopień generalizacji, któremu rzadko, jeśli kiedykolwiek, dorównują reakcje zewnętrzne. Tak więc istnieją pewne postawy, które są wywoływane przez tak wiele sytuacji, że wpływają na większość zachowań jednostki. To właśnie na podstawie takich wysoce zgcneralizowanych postaw charakteryzujemy osobników jako optymistów albo pesymistów, jako ufnych albo podejrzliwych, introwertyków albo ekstrawertyków. W takich przypadkach samo zarejestrowanie nowej sytuacji, bez względu na jej szczególne własności, wystarcza do zapoczątkowania łańcucha reakcji emocjonalnych oraz antycypacji swoistego rodzaju. Zgeneralizowane postawy leżą u podłoża bardziej specyficznych systemów wartościpostawy i wpływają na ich rozwój, podobnie, jak te ostatnie są podłożem i wywierają wpływ na nawy­kowe wzory jawnego zachowania. Tak np. jednostka, kfórą charakteryzuje niepewność, może rozpatrywać wszystkie sytuacje, kiedy ma do czynienia ze zwierzchni­kami, jako zawierające zagrożenie i automatycznie reagować na takie sytuacje lękiem oraz wrogością.

Istotny jest fakt, że wiele systemów wartości-postawy, podzielanych i przekazywanydh przez członków społeczeństwa, ma znaczenie raczej dla pomyślności społeczeństwa aniżeli dla poszczególnej jednostki. Tak więc w normalnych okolicznościach tchórz ma większe szanse przeżycia niż człowiek odważny, jednak wszystkie społeczeństwa starają się utrwalić w swych członkach systemy wartości-postawy, które będą popierały odważne zachowanie. Skoro odwaga jest niezbędna do skutecznej obrony grupy, takie systemy przyczyniają się do prze

trwania społeczeństwa kosztem jego indywidualnych członków. Jednostka nabywa takie pożądane, choć osobiście dla niej niekorzystne systemy wartości -postawy w rezultacie nagród społecznych, które uzyskuje wraz z przyjęciem tych systemów i wcieleniem ich do specyficznych wzorów jawnych reakcji. Aczkolwiek na dłuższą metę zachowanie odważne może kosztować człowieka życie, to tymczasem przynosi mu szacunek i podziw. Cel wywoływania pozytywnego odzewu u innych występuje obok każdego spośród bezpośred­nich i specyficznych celów jednostki i żaden wzór za­chowania nie może być w pełni skuteczny i nagradzający, jeśli nie służy osiągnięciu obu celów.

Do tego momentu rozważania nasze dotyczyły rozwoju, natury i sposobu działania zautomatyzowanych reakcji behawioralnych. Pozostaje do omówienia je­szcze jeden aspekt problemu: ich wygasanie. Osobowość stanowi nie tylko kontinuum, ale także kontinuum w stanie ciągłych zmian. Proces rozwijania i integro­wania nowych reakcji oraz wygasania starych trwa w ciągu całego życia jednostki. Bez takiej plastyczności niemożliwe byłoby przetrwanie jednostki w świecie, w którym nie tylko otoczenie zewnętrzne, ale także jej własne zdolności znajdują się w stanie nieustannej płynności. Jednak istnieje, jak się wydaje, dosyć ścisła korelacja pomiędzy łatwością, z jaką poszczególna reakcja może zostać wygaszona, a jej miejscem na skali specyficzności. Ogólnie rzecz biorąc, im bardziej specyficzna jest reakcja, tym łatwiejsze jest jej wygaszenie. Przyczyny tego są dosyć oczywiste. Eksperymenty laboratoryjne wykazują, że nawyki są wygaszane bądź wtedy, gdy nie prowadzą do osiągania pożądanych celów, bądź wówczas, gdy sprawiają, że jednostka jest zbyt często karana. W wyniku zmian środowisko­wych lub innych reakcja, która powiązana jest z jed­nostkową sytuacją albo z niewielką liczbą sytuacji, może łatwo podlegać warunkowaniu, które będzie prowadziło do jej wygasania. Z drugiej strony, istnieje większe prawdopodobieństwo, że bardziej zgeneralizo-wane reakcje będą nagradzane w związku z pewnymi sytuacjami, nawet jeśli nie są nagradzane lub są karane w powiązaniu z innymi sytuacjami. Powszechne doświadczenie wskazuje, że podczas gdy wyeliminowanie specyficznych wzorów zewnętrznego zachowania jest dosyć łatwe, zniszczenie systemów wartości-postawy jest niesłychanie trudne. Systemy takie wykazują tendencje do przetrwania nawet wówczas, gdy ich jawne sposoby wyrażania zostały w wielu sytuacjach stłumione oraz tendencje do ponownego upominania się o swoje prawa z niezmniejszoną niemal energią, gdy powstają nowe sytuacje zawierające czynnik określonej wartości.

Jak wydaje się, występuje też korelacja między miejscem reakcji na skali specyficzności a łatwością jej utrwalania w jakimś danym punkcie cyklu życiowego jednostki. Korelacja ta jest mniej wyraźna niż w przypadku wygasania i cała ta sprawa wymaga dalszych badań. Ogólnie wydaje się dość łatwe w jakimkolwiek punkcie cyklu życiowego utrwalenie reakcji specyficznych, zwłaszcza takich, które początkowo obejmują zewnętrzne zachowanie. Istnieje powszechne przekonanie, że nawet one łatwiej dadzą się ustalić w dzieciństwie niż w późniejszym okresie życia, nie jestem jednak pewien, czy można tego dowieść. Z drugiej strony, zgeneralizowane reakcje typu wartości – postawy zdają się być łatwe do utrwalenia w dzieciństwie, lecz niezwykle trudno dają się ustalić u osób dorosłych. Przyczyny tego nie są jasne, lecz można by zaryzykować dwie możliwości wyjaśnienia. Jak już wskazywano, systemy wartości leżą u podstaw i funkcjonują jako elementy całej serii bardziej specyficznych reakcji sytuacyjnych. Wydaje się możliwe, że u osoby dorosłej przyjęcie nowego systemu wartości-postawy pociąga za sobą z konieczności tak wiele ponownych dostoso­wań, iż cały ten trud nie jest wart zachodu. Mówiąc językiem psychologicznym, kary będące wynikiem ta­kiej reakcji przeważają nad możliwymi nagrodami. Takie same warunki działałyby w przypadku wygasza­nia systemów wartości-postawy osoby dorosłej, złożona integracja takich systemów do szerszych serii specy­ficznych reakcji sprawia, że ich eliminacja staje się sama w sobie źródłem dyskomfortu. Istnieje jednak również możliwość, że obserwowana tendencja ustalania nie­zmiernie zgeneralizowanych postaw we wczesnym dzie­ciństwie wiąże się z niezdolnością małego dziecka do rozróżnienia odpowiednich sytuacji. Łączyłaby się z tym niezdolność rozwijania wyraźnie określonych konfigu­racji specyficznego zachowania w odniesieniu do każdej sytuacji z odpowiedniej serii. Zatem stawianie znaku równania między pewną liczbą sytuacji na podstawie ich wspólnego czynnika, powiedzmy np. obecności osoby dorosłej, i rozwinięcie pojedynczej zgeneralizowanej reakcji w stosunku do nich wszystkich może, jeśli reakcja była nagradzana, prowadzić do utrwale­nia określonej postawy. Postawa ta może z kolei być odzwierciedlana w rozwijanych później, bardziej spe­cyficznych wzorach reakcji. Jakkolwiek przy obecnym stanie naszej wiedzy wyjaśnienia tego typu są czystym domysłem.

Przedstawiony wyżej szkic kształtowania się osobowości i jej treści stanowi tylko próbę usystematyzowania zbioru faktów i doprowadzenia ich do jakiegoś zrozumiałego porządku pojęciowego. Możliwe są też wszelkie inne sposoby porządkowania tych samych faktów. Wartość każdego systemu tego rodzaju zależy całkowicie od jego użyteczności. Nie istnieje żaden probierz prawdy absolutnej taki, aby można było porównać różne systemy, system zaś najbardziej użyteczny w odnie­sieniu do jednego zespołu problemów może okazać się niemal zupełnie nieprzydatny w stosunku do dru­giego zbioru problemów. Większość kontrowersji oży­wiających dyscyplinę psychologii bierze swój początek albo z naturalnej tendencji systematyzatorów do identyfikowania się z systemami przez nich ustanowionymi, albo z niezdolności badaczy do rozpoznawania dobrze znanych zjawisk, jeśli są opisane przy pomocy mniej znanych terminów. Trudności te wzmaga istnie­nie różnic bezpośrednich zainteresowań różnych szkół w psychologii. Behawioryści, zgodnie ze swym przywiązaniem do technik kontrolowanych eksperymentów, koncentrują uwagę na jawnych behawioralnych aspektach reakcji. Psychologia głębi, z drugiej strony, kieruje uwagę na aspekty ukryte. Jest to łatwe do zrozumienia, gdy uwzględnimy charakter materiału, z jakim musiała mieć do czynienia. Psychologia głębi zaczęła się jako produkt uboczny psychoterapii, praktykujący zaś psychiatra musi przyjmować swego pacjenta takim, jakim go znajduje.

W przedstawionym przeze mnie szkicu tkwi założenie, że każda reakcja jest konfiguracją, obejmującą zarówno elementy ukryte, jak i jawne. Równocześnie podkreślałem, że proporcja elementów każdego tego typu w odniesieniu do całej zawartości konfiguracji reakcji może się różnić bardzo znacznie. Mimo pewnych wyjątków można przyjąć za regułę, że im bardziej zgeneralizowana jest reakcja, tym większa jest w niej proporcja elementów ukrytych w stosunku do jawnych. Tak więc, na jednym końcu skali specyficzności mamy nawyki tego rodzaju, jakimi przede wszystkim zajmują się behawioryści. Na drugim — mamy postawy będące przedmiotem zainteresowań psychologów głębi. Ogólnie rzecz biorąc, pojęcie głębi, stosowane przez tych psychologów, może być bezpośrednio zrównane z pojęciem generalizacji używanym w obecnym sformułowaniu. Nie podjęto tu żadnej próby wyodrębnienia poszczególnych ukła­dów głębi lub zgeneralizowanych reakcji z punktu widzenia ich swoistych funkcji. Oznacza to, że takie pojęcia jak id, ego i superego nie mają odpowiedników w przedstawionym tu zarysie. Nie kwestionujemy war­tości tych funkcjonalnych rozróżnień, lecz nie są dla naszych obecnych celów niezbędne. Można tu dodać, że nerwica może być zakwalifikowana w terminach moich sformułowań jako zgeneralizowana reakcja, jako jeden z systemów wartości-postawy jednostki. Będzie różniła się od innych systemów wartości-postawy jednostki głównie faktem, że jest indywidualna, tzn. nie jest podzielana przez większość członków określonego społeczeństwa. Systemy wartości - postawy, które są szeroko podzielane, normalnie są przystosowane do kulturowo ustalonych wzorów jawnego zewnętrznego zachowania w społeczności. Jednostka zatem może wyrażać je we własnym zachowaniu nie wikłając się w trudności lub konflikty. Z drugiej strony, indywidualne systemy wartości-postawy powodują rozwijanie specyficznych jawnych zewnętrznych reakcji behawioralnych, które nie są dostosowane do środowiska kulturowego i społecznego, w którym takie osoby muszą działać. Daje to początek wewnętrznym konfliktom i frustracjom, a także wywołuje niekorzystne reakcje ze strony in­nych.

Sądzę, że na szczególną uwagę zasługuje porównanie sformułowań, jakie tu przedstawiłem, z koncepcją systemu projekcyjnego jednostki, rozwiniętą przez dr A. Kardinera2. Jest to ważne zwłaszcza ze względu na to, że znaczną część zainteresowań i wiedzy z za­kresu psychologii osobowości zawdzięczam mojej współ­pracy z dr Kardinerem w różnych badaniach nad współzależnością osobowości i kultury. System projekcyjny jednostki może być, w moim przekonaniu, potrakto­wany jako odpowiednik serii wysoce zgeneralizowanych reakcji, przeważnie utajonych w swej treści, które ustalają się w jednostce w rezultacie jej doświadczeń. Reakcje te funkcjonują zarówno jako składniki oceny przez jednostkę nowych sytuacji, gdy takowe powstają, jak i w rozwijaniu przez nią bardziej specyficznych i przeważnie jawnych reakcji na takie sytuacje. Zgeneralizowane reakcje stanowiące system projekcyjny w znacznej swej części zdają się ustalać podczas wczesnego okresu formowania się osobowości jednostki. Ze względu na to, że prowadzące do nich doświadczenia biorą zazwyczaj początek z kontaktów z kulturowo uwzorowanym zachowaniem innych jednostek, normy systemów projekcyjnych będą różniły się w rozmaitych społeczeństwach. Fakt ten ma istotne implikacje dla rozumienia szerokiej skali zjawisk społecznych i kulturowych pojawiających się zarówno w czasie jak i w przestrzeni.

Przedstawione przeze mnie sformułowania miały na celu przede wszystkim pomoc w rozpatrywaniu współzależności zjawisk kulturowych i psychicznych. Ponieważ następny rozdział będzie poświęcony omówieniu roli kultury w kształtowaniu osobowości, tu możemy ograniczyć się do prezentacji współzależności statycznych. Kultury, podobnie jak i osobowości, stanowią kontinua nieustannie zmieniające się i jako takie mają swe własne procesy wzrostu, ustalania nowych wzorów reakcji i eliminowania starych. Procesy te są równoległe do tych, które zachodzą w osobowości, i w ostatecz­nym rachunku zależą od zdolności członków społeczeń­stwa w zakresie rozwijania nowych form zachowania, uczenia się i zapominania. Jednakże procesy kulturowe działają zazwyczaj w ciągu znacznie dłuższego czasu aniżeli zawarty w cyklu życiowym któregokolwiek członka społeczeństwa. Różnią się także od procesów występujących w kształtowaniu osobowości jednostki pod pewnymi ważnymi względami. Tak więc zapoczątkowywanie nowych form reakcji behawioralnych zdaje się być funkcją nie społeczeństwa jako całości, lecz jakiegoś jednego lub co najwyżej kilku, spośród osobników tworzących to społeczeństwo. W języku potocz­nym — nie ma wynalazków bez wynalazcy. Nadto ostateczna stabilizacja i integracja nowego wzoru reakcji do kultury danego społeczeństwa nie zawsze jest sprawą postępującej modyfikacji i dostosowywania pojedynczego wzoru reakcji. Bardziej prawdopodobne jest, że zostanie poprzedzona okresem, w trakcie którego kilka względnie dobrze zorganizowanych i dostosowanych wzorów reakcji na określoną sytuację będzie współzawodniczyło między sobą o akceptację społeczną.

Ważne jest to, że procesy kulturowe i w istocie kultura jako całość zdają się mieć niewielki wpływ na procesy zachodzące w rozwoju i funkcjonowaniu osobowości. Procesy osobowości biorą początek z właściwości tkwiących w organizmie ludzkim. Reprezentują potencjał psychiczny jednostki w działaniu. Kultura poprzez doświadczenia., jakie z kontaktów z nią wynosi jednostka, determinuje część materiału, przy udziale którego odbywają się procesy osobowości. Przykłady tego były już podawane przy omawianiu roli procesów intelektualnych w rozwoju nowych wzorów reakcji. W trakcie tego omawiania pokazywaliśmy, jak kultu­rowo zdeterminowane materiały, w tym wypadku wie­dza, wpływa na rezultaty działania procesów osobo­wości. Jednak materiały takie mają początek w treści kultury, nic zaś w samych jej procesach. Procesy kul­turowe w wielu punktach są równoległe do procesów osobowości, jednak możliwość ustalenia jakiejś ścisłej korelacji między nimi pozostaje pod znakiem zapytania.

Gdy zwrócimy się ku porównaniom treści kultury i treści osobowości, korelacje są znacznie bardziej widoczne. W pełni rozwinięta, zautomatyzowana reakcja jednostki jest niemal dokładnym odpowiednikiem rzeczywistego wzoru kulturowego3, zarówno pod względem swych właściwości, jak i w swym stosunku do szerszej konfiguracji, której część stanowi. Dla skrótu będziemy dalej określali takie zautomatyzowane reakcje jednostki nawykami. Zarówno nawyk, jak i wzór kulturowy reprezentują ograniczoną skalę reakcji behawioral­nych wywoływanych przez ograniczony szereg sytuacji. Sytuacje wzbudzające reakcje są porównywane na bazie ich wspólnych elementów, zaś ich indywidualne odmiany nie są związane ze specyficznymi odmianami reakcji w ramach odpowiedniego szeregu reakcji. Zarówno w przypadku nawyku, jak i wzoru kulturowego możliwe jest ustalenie metodami statystycznymi moralnej dla skali reakcji. W poprzednim rozdziale wskazywano, że modalna nawyku indywidualnego nie odpowiada dokładnie modalnej wzoru kulturowego, do którego ten nawyk ma być przyrównywany. Zarówno nawyk, jak i realny wzór kulturowy są zawsze dostosowywane do innych elementów konfiguracji, której część stanowią. W obu przypadkach rozwój takich przystosowań stale towarzyszy procesom stabilizacji oraz integracji.

Aczkolwiek żadna ze współczesnych koncepcji tre­ści kultury nie zawierała próby uporządkowania wzo­rów kulturowych w szeregi oparte na stopniu specy­ficzności, kryterium to może być zastosowane w sto­sunku do nich równie dobrze, jak i w odniesieniu do nawyków. Wzory kulturowe mogą być uszeregowane od takich, które stanowią adekwatną reakcję na poje­dynczą sytuację, poprzez systemy wartość-postawa —-aż do reakcji wysoce zgeneralizowanego typu. Przypo­minam, że w poprzednim rozdziale przeprowadziłem rozróżnienie pomiędzy jawnymi a ukrytymi aspektami kultury. Podstawowa wartość takiego rozróżnienia polega na tym, że pozwala wyraźnie rozdzielać te elementy kultury, których występowanie może być stwierdzone poprzez bezpośrednią obserwację, od tych, których występowanie może być tylko dedukowane. W rzeczywistości każdy wzór kulturowy zawiera zarówno jawne jak i ukryte elementy, które są organizowane w funkcjonalną całość. Kuszącą wydaje się projekcja korelacji pomiędzy specyficznością a subiektywną treścią, występującej w sferze nawyków, w dziedzinie wzorów kulturowych. Byłaby to wielka satysfakcja dla tych, którzy lubią eleganckie konstrukcje, gdyby można było wykazać, że specyficzne wzory kulturowe zawierają z reguły małą proporcję elementów ukrytych, zaś wysoce zgeneralizowane wzory kulturowe — dużą proporcję. Jak wydaje się, tendencja w tym kierunku daje się stwierdzić. Z pewnością ukryta treść stanowi, w większości przypadków, proporcjonalnie znacznie większą część kulturowego systemu wartości-postawy aniżeli kulturowego wzoru wyplatania koszyków. Jednakże można przytoczyć liczne wyjątki od tej reguły i kore­lacja jest z pewnością znacznie niższa dla wzorów kul­turowych niż dla nawyków. Można dodać, że jeśli idzie o efekty emocjonalne, których nie należy mieszać z ukrytą kulturą, to, jak wydaje się, nie ma korelacji pomiędzy natężeniem emocji a specyficznością wzoru kulturowego. Tak np. w większości społeczeństw istnieją bardzo specyficzne wzory traktowania takich przestępstw jak morderstwo lub kazirodztwo, jednak reakcje emocjonalne członków grupy na te przestępstwa mają niezwykle żywy charakter. Wydaje się prawdopodobne, że wchodzi tu w grę czynnik częstotliwości. Rzadkie wydarzenia, nawet jeśli są powiązane z bardzo specyficznymi wzorami kulturowymi, posiadają większą zdolność wzbudzania reakcji emocjonalnych aniżeli zdarzenia pospolite.

Większość współzależności między treściami osobowości a kultury, których istnienie zostało powyżej ukazane, może budzić tylko zainteresowanie czysto akademickie. Rzeczywiście znaczące są te współzależności, które odzwierciedlają wpływ kultury na rozwój osobowości. Zajmiemy się nimi w następnym, ostatnim rozdziale.



1 termin (en po raz pierwszy użyty został w takim znaczeniu przez dr Karen Horncy.

2 A. Kardiner, Psychological Frontiers of Society, New York 1944.

3 Por. definicje rzeczywistego wzoru kullurowcgo na s. 59.

3




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ralph Linton KULTUROWE PODSTAWY OSOBOWOŚCI(I, Nauka, Kulturoznawstwo, Teoria kultury
Ralph Linton Kulturowe Podstawy Osobowości
Antropologia R. Linton - Kulturowe podstawy osobowosci, RALPH LINTON
Antropologia R. Linton - Kulturowe podstawy osobowosci, RALPH LINTON
Antropologia R. Linton - Kulturowe podstawy osobowosci, SOCJOLOGIA, antropologia kultury
R.Linton -kulturowe podstawy osobowosci, Kulturoznawstwo
linton kulturowe podstawy osobowosci
Linton Kulturowe podstawy osobowości rozdz 4 str 98 142
Kulturowe podstawy osobowości (R IV Rola kultury w kształtowaniu osobowości) Ralph Linton
kulturowe podstawy osobowosci - linton, I semestr kulturoznawstwa, opracowania znalezione, otrzymane
Opracowanie ksiazki Kulturowe podstawy osobowosci Lintona
Linton Raiph Kulturowe podstawy osobowosci
Linton Raiph Kulturowe podstawy osobowosci
kulturowe podstawy osobowości Linton
kulturowe podstawy osobowości Linton

więcej podobnych podstron