Meg Cabot Pamiętnik Księżniczki 6 Księżniczka uczy się rządzić

background image

Meg Cabot

Księżniczka uczy się rządzić

Tytuł oryginału

THE PRINCESS DIARIES, VOLUME VI, PRINCESS

IN TRAINING

Mojej siostrzenicy Madison B. Cabot, księżniczce, która uczy się rządzić

-Będzie bardziej księżniczką niż kiedykolwiek - sto i pięćdziesiąt tysięcy razy bardziej.

Frances Hodgson Burnett Mała księżniczka Przekład Wacława Komarnicka

background image

LICEUM IMIENIA ALBERTA EINSTEINA

Plan lekcji na i semestr

Uczeń: Thermopolis, J.K.W. księżniczka Amelia Mignonette Grimaldi Renaldo Płeć: K
Klasa: II

Godzina Przedmiot

lekcyjna

Godz. wychowawcza

Lekcja 1 WF

Lekcja 2 Geometria

Angielski

Francuski

Nauczyciel

Gianini

Potts Harding Martinez Klein

Lekcja 3 Lekcja 4

Przerwa śniadaniowa Lekcja 5 Rozwój Hill

zainteresowań

Lekcja 6 Wychowanie Hollard

obywatelskie

Lekcja 7 Geografia Chu

Sala nr:

110

S. gim. 202 112 118

105 204 217

LiJIL

Wiodzy Uczniowie oiaz Sl\odzice

Witam Was ponownie po, mam nadzieję, udanych, ale stymulujących intelektualnie
wakacjach, -liada pedagogiczna i administracja JLi<^Ji(i- cieszą się perspektywą spędzenia z
Wami kolejnego ciekawego i owocnego loku szkolnego, dnając to na względzie,
chcielibyśmy krót-ko przypomnieć kilka naszych zasad dotyczących zachowania:

Malas

background image

zLloszę pamiętać, że ^Liceum imienia Jilbe\ia Łinsteina mieści się w mieszkaniowej —
chociaż wysoko zabudowanej — dzielnicy. Jlie wolno zapominać, ze fale dźwiękowe
rozchodzą się we wszystkich kieiun-kach, również w gó\ę, i ze wszelkie nadmiernie głośne
dźwięki — zwłaszcza na schodach przed głównym wejściem do budynku szkoły — mogą
zakłócać spokój mieszkańców i nie będą tolerowane. A roszę zatem szanować naszych
sąsiadów i ograniczyć poziom hałasu do minimum. zLrzez hałas rozumiemy tutaj: krzyki,
wrzaski, przenikliwe lub nieopanowane wybuchy śmiechu, muzykę oraz rytualne
śpiewy/bębny.

Wandalizm

Uiltino częstego powoływania się na taką „tradycję pierwszego dnia loku szkolnego
wJLiceum imienia ^Alberta Łinsteina uczniom kategorycznie zabrania się niszczenia,
przyozdabiania czy wszelkiego innego majstrowania przy posągu lwa, często nazywanego
„tfoem ", stojącym przed wejściem doJ^iceum imienia unlberta Omsteina od strony óie-
demdziesiątej zLiątej Wschodniej ulicy. Zainstalowane zostały kamery ochrony działające
dwadzieścia cztery godziny na dobę i każdy uczeń, który zostanie przyłapany na niszczeniu w
jakikolwiek sposób własności szkoły, będzie podlegać karze usunięcia ze szkoły i/lub
grzywny.

enie

ztracownikom administracji zwrócono uwagę, że w zeszłym Koku codziennie wymiatano
sporą łiczbę niedopałków papierosów ze schodów przed wejściem od strony Siedemdziesiątej
zL iątej Wschodniej ulicy.

zL omijając fakt, że palenie na terenie szkolnym jest surowo wzbronione, niedopałki
papierosów zaśmiecają otoczenie i stanowią zagrożenie pożarowe. Lł roszę pamiętać, że
każdy uczeń przyłapany na paleniu przez pracownika szkoły albo zarejestrowany na taśmie
wideo z nowych kamer ochrony — będzie podlegał karze zawieszenia w obowiązkach
szkolnych i/lub grzywny.

Ubiói szkolny

Sproszę pamiętać, że w tym roku standardowy ubiór szkolny wJLi<-nC obejmuje:

10

Uczennice

Wiała bluzka z długimi lub krótkimi rękawami

ózary sweter lub szara kamizelka

Opódnica w granalowo-złoią kratkę lub szare flanelowe spodnie

Granatowe lub białe podkola-

nówki/granatowe

lub czarne kryjące rajstopy/

cienkie rajstopy w cielistym

kolorze

background image

uirawat w granatowo-złotą kratkę

Uczniowie

zuiała koszula z długimi lub krótkimi rękawami

Ozary sweter lub szara kamizelka ózare flanelowe spodnie

Granatowe lub białe skarpetki

Jirawat w granatowo-złotą kratkę

Granatowa marynarka Granatowa marynarka

-Lroszę pamiętać, że noszenie pod spódnicą szortów — w tym zwykłych spodenek
gimnastycznych lub szortów szkolnej drużyny —jest zabronione.

zL rzypominamy, że lekcje zaczynają się we wtorek i września o 7.55. (Jak zwykle,
spóźnienia nie będą tolerowane. Witamy z powrotem w szkole!

Wyrektor Qupta

11

Poniedziałek, 31 sierpnia

WomynRule: WIDZIAŁAŚ to??? Dostałaś tego pełnego hipokryzji śmiecia, którego
porozsyłała do nas w zeszłym tygodniu? Jej się wydaje, że kogo ona tym ogłupi? Widać jak
na dłoni, że ten kawałek o rytualnych bębnach jest wymierzony WE MNIE. Tylko dlatego że
w zeszłym roku zorganizowałam kilka uczniowskich wieców. No cóż, jeszcze jej pokażemy.
Może sobie myśleć, że zdławi głos ogółu, ale uczniowie z Alberta Einsteina NIE DADZĄ się
zastraszyć.

GrLouie: Lilly, ja...

WomynRule: A widziałaś ten kawałek o kamerach policyjnego nadzoru???? Czyś ty
kiedykolwiek SŁYSZAŁA coś równie faszystowskiego? No cóż, może sobie zainstalować
tyle kamer do inwigilacji, ile chce, MNIE to nie powstrzyma. To tylko kolejny dowód, że ona
powoli zamienia tę szkołę w swoją własną pedagogiczną dyktaturę. Wiesz, że w
komunistycznej Rosji używali takich kamer, żeby utrzymać w ryzach robotników.
Zastanawiam się, co ona jeszcze teraz wymyśli. Milicję złożoną z byłych agentów KGB jako
ochroniarzy na korytarzu? To w jej stylu. To totalna inwazja w naszą prywatność. I dlatego,
KG, w tym roku weźmiemy sprawy we własne ręce. Mam pewien plan GrLouie: Lilly, ja...

WomynRule: który totalnie zrujnuje te jej próby odarcia nas z własnej tożsamości i nagięcia
do jej woli. A co najlepsze, wszystko jest jak najbardziej w zgodzie ze szkolnym
regulaminem. 12

Kiedy skończymy, Mia, ona nawet nie będzie wiedziała, skąd padł cios.

GrLouie: LILLY! ! ! Myślałam, że ICQ jest właśnie po to, żebyśmy mogły
POROZMAWIAĆ. WomynRule: A co my niby robimy innego? GrLouie: TY mówisz. Ja
PRÓBUJĘ coś powiedzieć. Ale wciąż mi przerywasz.

WomynRule: Dobra. No to wal. 0 czym chcesz porozmawiać?

background image

GrLouie: Sama już zapomniałam. Przez ciebie. 0, jedna rzecz: przestań nazywać mnie KG!

WomynRule: PRZEPRASZAM. Boże. Wiesz, od czasu, kiedy urodził ci się ten braciszek,
zrobiłaś się taka... przewrażliwiona.

GrLouie: Wybacz. ZAWSZE byłam wrażliwa. WomynRule: Mów do mnie jeszcze, DL. Nie
chcesz dowiedzieć się, co to za plan?

GrLouie: Chyba chcę. Zaraz. Co to znaczy DL? WomynRule : Wiesz. GrLouie: Nie, nie
wiem. WomynRule: Tak, wiesz... dzieciolizie. GrLouie: PRZESTAŃ!!! NIE JESTEM
DZIECIOLIZEM!!! WomynRule: Owszem, jesteś. Zupełnie jak ta czerwona panda.

GrLouie: Tylko dlatego że moim zdaniem moja matka nie powinna była zabierać swojego
sze-ściotygodniowego maleństwa na marsz pokoju na most Brooklyński, to jeszcze nie
znaczy, że jestem dzieciolizem!!!! WSZYSTKO się mogło zdarzyć w czasie tego marszu.
WSZYSTKO. Mogła się potknąć i go niechcący upuścić, a on mógł wypaść przez barierkę,
zlecieć setki metrów w dół do

13

East River i utonąć... 0 ile uderzenie o wodę nie połamałoby przedtem wszystkich jego
malutkich kosteczek. A nawet gdybym za nim skoczyła, prąd mógłby porwać nas oboje i
unieść do morza... OCH, DZIĘKI, LILLY!!! Dlaczego musiałaś mi o tym przypomnieć????

WomynRole: Pamiętasz, co ten strażnik z zoo musiał zrobić czerwonej pandzie?

GrLooie: ZAMKNIJ SIĘ!!!! NIKT MI NIE ODBIERZE MOJEGO MAŁEGO BRACISZKA,
DLATEGO ŻE ZBYT DOKŁADNIE GO WYLIZAŁAM!!! JA NIGDY, ANI RAZU, NIE
POLIZAŁAM ROCKY'EGO!!!!

WomynRole: Tak, ale musisz przyznać, że jesteś w stosunku do niego nieco obsesyjno-
kompulsyw-na.

GrLouie: No cóż, KTOŚ musi się o niego troszczyć! Zrozum, moja matka wiecznie chce go
ciągać na wszelkiego typu nieodpowiednie imprezy, takie jak demonstracje antywojenne
(czasami nawet wozi go METREM, które, jak sama wiesz, jest wylęgarnią zarazków), a pan
G. bez przerwy go podrzuca, tak że mały wali główką w wiatrak na suficie. Naprawdę
uważam, że Rocky miał SZCZĘŚCIE, że trafił na taką starszą siostrę jak ja, która troszczy się
o jego zdrowie, bo Bóg mi świadkiem, nikt inny w tej rodzinie tego nie robi.

WomynRule: Jak uważasz... dzieciolizie. GrLouie: ZAMKNIJ SIĘ, LILLY. Opowiedz mi
wreszcie ten swój głupi plan.

WomynRule: Nie. Teraz nie chcę. Moim zdaniem lepiej, żebyś nie wiedziała. Dla takich dzie-
ciolizów jak ty, które za bardzo się wszystkim 14

martwią, lepiej jest, jak nie wiedzą zbyt wcześ-nie, co je czeka, bo wtedy tylko jeszcze
mocniej liżą to swoje małe.

GrLouie: Dobra. I tak nie mam czasu na słuchanie tego głupiego planu. Twój brat dzwoni.
Muszę spadać.

WomynRule: CO? Powiedz mu, żeby poczekał na linii. TO WAŻNE, MIA!

background image

GrLouie: Może cię to zaskoczy, Lilly, ale rozmowa z twoim bratem też jest ważna.
Przynajmniej dla mnie. Wiesz, że widzia-łam go tylko dwa razy, odkąd wróciłam w piątek

WomynRule: Przepraszam, że nazwałam cię dzie-ciolizem. Poczekaj tylko sekundkę, powiem
ci

GrLouie: z czego raz to było w dzień przeprowadzki do akademika w sobotę i to się raczej nie
liczy, bo cały był spocony od dźwigania minilo-dówki po tych wszystkich schodach,
ponieważ windy się zepsuły

WomynRule: MIA!!! CZY TY MNIE W OGÓLE CZASAMI SŁUCHASZ????

GrLouie: A twoi rodzice też tam byli, tak samo jak jego opiekun roku. A potem w niedzielę
poszliśmy na randkę, ale ja jeszcze ciągle byłam skołowana po podróży, przez tę całą zmianę
stref czasowych i przypadkowo WomynRule : JA

GrLouie: zasnęłam, kiedy mi pokazywał WomynRule : CIĘ

GrLouie: swój nowy deck magicznych kart, ale Maya upuściła je na ziemię razem ze starymi
WomynRule : CHYBA

15

GrLouie: i wszystko się pomieszało z kartami, których już nie używa WomynRule :
ZABIJĘ ! GrLouie: (niedostępna)

Poniedziałek, 31 sierpnia, 22.00,

poddasze

Kołejny rok szkolny. Wiem, że powinnam się cieszyć. Wiem, że powinnam być
podekscytowana perspektywą ponownego spotkania z przyjaciółmi po spędzeniu ostatnich
dwóch miesięcy na obcej ziemi.

No i jestem. Jestem podekscytowana. Cieszę się, że zobaczę Tinę i Shameekę, i Ling Su, i
nawet - sama nie wierzę, że to mówię - Borysa.

Tylko że... No cóż, w tym roku będzie tak INACZEJ bez Michaela, którego mogłabym
zabierać po drodze do szkoły i siedzieć z nim przy lunchu, i wiedzieć, że wpadnie do mnie
przed algebrą - HA! Żadnej algebry w tym roku! Geometria! O Boże. No, pomyślę o tym
później. Chociaż pan Gianini (FRANK. MUSZĘ PAMIĘTAĆ, ŻEBY NAZYWAĆ GO
FRANK) twierdzi, że ludzie, którzy nie radzą sobie z algebrą, zawsze są naprawdę dobrzy z
geometrii. Proszę... Proszę, niech to będzie prawda.

No dobrze, my z Michaelem nigdy nie obściskiwaliśmy się przed moją szafką ani nic, bo on
wykazuje brak entuzjazmu dla publicznego demonstrowania uczuć, a ja mam ochroniarza i
tak dalej.

Ale przynajmniej - bo zawsze była szansa, że w jakimś momencie wpadnę na Michaela gdzieś
na korytarzu - miałam coś, czego w szkole mogłam wyczekiwać. 16

A teraz, skoro Michael skończył szkołę, nie mam czego wyczekiwać. W ogóle.

Poza weekendami.

background image

Ale w sumie, ile czasu Michael będzie mógł poświęcać mi w weekendy? Bo on jest teraz na
studiach i już ma tyle nauki, że w żaden sposób nie możemy się widywać wieczorami w
tygodniu - nie żeby mi to kiedykolwiek groziło, biorąc pod uwagę MOJE WŁASNE
obowiązki księżniczki i lekcje do odrobienia. Jednak mimo wszystko... To tak, jakby...

Boże, co jest NIE TAK z moją matką? Rocky płakał już chyba od PIĘTNASTU MINUT, a
ona nie zrobiła absolutnie NIC. Weszłam do saloniku, siedziała tam z panem G. i jakby nigdy
nic oglądała sobie W obronie prawa, a kiedy powiedziałam: „Hej? Twój syn cię woła..."
mama, nawet nie odrywając wzroku od ekranu, odparła: „On tylko marudzi. Uspokoi się i za
chwilę zaśnie".

TO ma być macierzyńska troska? Lilly może mnie nazywać dzieciolizem, ile jej się żywnie
podoba, ale naprawdę, czy można się dziwić, że jestem taka nieprzystosowana? Mamy tu
świetny przykład, jak moja matka traktuje dzieci. Mnie też tak traktowała.

No więc poszłam potem do jasnożółtego pokoju Rocky'ego i zaśpiewałam jedną z jego
ulubionych piosenek - Behind Every Good Woman Trący Bonham - a on od razu się
uspokoił.

I czy ktoś mi chociaż podziękował? Nie! Wyszłam z jego pokoju, a mama, wyobraźcie sobie,
popatrzyła na mnie (tylko dlatego że leciały reklamy) i powiedziała bardzo sarkastycznym
tonem:

- Dzięki, Mia. Usiłujemy sprawić, żeby zrozumiał, że kiedy kładziemy go do łóżka na noc, to
on ma spać. Teraz będzie sobie myślał, że wystarczy tylko popłakać, a ktoś przyjdzie i
zaśpiewa mu piosenkę. Dopiero co go tego oduczyłam, kiedy byłaś latem

2 - Księżniczka uczy się rządzić

w Genowii, a teraz będziemy musieli zaczynać wszystko od początku.

No, JA PRZEPRASZAM BARDZO! Może i jestem dziecio-lizem, ale czy to naprawdę taka
zbrodnia mieć trochę współczucia dla mojego jedynego brata? JEEEZU!

Zaraz, na czym stanęłam?

Ach tak. Na szkole. Bez Michaela.

Poważnie, po co mi to wszystko? No, dobra, ja wiem, że mamy chodzić do szkoły, żeby się
uczyć różnych rzeczy i tak dalej. Ale uczenie się różnych rzeczy było o tyle fajniejsze, kiedy
istniała jakaś szansa zobaczenia Michaela przy wodotrysku z wodą do picia czy gdzieś. A
teraz ja naprawdę zupełnie nie mam czego wypatrywać. Nie mówię, że życie bez Michaela
jest nic niewarte. Ale muszę przyznać, że kiedy jest blisko - czy nawet kiedy jest tylko jakaś
szansa, że MOŻE się gdzieś pojawić -WSZYSTKO staje się o wiele bardziej interesujące.

Jedyny jasny punkt w tym, co wydaje się rokiem szkolnym kompletnie takich punktów
pozbawionym, to angielski. Bo wygląda na to, że nasza nauczycielka, pani Martinez, może
być autentycznie zainteresowana przedmiotem, jeśli tylko notatka, którą rozesłała nam
wszystkim w zeszłym miesiącu, może na cokolwiek wskazywać:

List pani Martinez do wszystkich uczniów klasy II uczęszczających na lekcje języka
angielskiego:

Witajcie!

background image

Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko otrzymaniu tej notatki, zanim w ogóle zaczął się
nowy rok szkolny, ale jako nowa nauczycielka w LiAE chciałam po prostu przedstawić się
Warn i trochę Was wszystkich poznać.

Nazywam się Karen Martinez i wiosną tego roku zrobiłam dy-płom z łiteratury angielskiej na
Yale. Moje hobby to jazda na rolkach, tae bo, zwiedzanie wspaniałych zabytków Nowego
Jorku i czytanie (oczywiście!) klasyki literackiej takiej jak Duma i uprzedzenie.

Mam nadzieję, że w tym roku poznam Was wszystkich i każdego z osobna, a chcąc, żebyście
mi w tym pomogli, proszę, aby każdy z moich uczniów przygotował i przyniósł na pierwszą
lekcję zwięzłą notkę biograficzną i niedługie wypracowanie (do 500 słów) na temat tego,
czego nauczyliście się w czasie wakacji. Jak wiecie, lekcje, których udziela nam życie, nie
mają wakacji.

19

Przepraszam, że zadaję Warn pracę domową, zanim w ogóle zaczną się lekcje, ale dzięki
temu będę mogła skuteczniej Warn pomagać w doskonaleniu pisarskiego rzemiosła.

Dziękuję bardzo i życzę Warn jak najprzyjemniejszych wakacji!

Z pozdrowieniami K. Martinez

Najwyraźniej pani Martinez jest bardzo oddana swojej pracy. Najwyższy czas, żeby w LiAE
pojawili się wreszcie jacyś nauczyciele, którzy rzeczywiście przejmują się swoimi uczniami -
nie mówię o panu G., oczywiście.

To znaczy o Franku.

Ja się cieszę szczególnie, bo pani Martinez jest nowym doradcą szkolnej gazety, a ja
członkiem redakcji. Naprawdę czuję, sądząc z tego, ile mamy z panią Martinez wspólnego -
mnie też bardzo podobała się Duma i uprzedzenie, zwłaszcza w wersji z Co-linem Firthem - i
raz kiedyś jeździłam na rolkach - że bardzo dużo zyskam dzięki jej lekcjom. Będąc pisarką z
ambicjami i tak dalej, uważam, że to bardzo ważne, żeby mój talent został odpowiednio
oszlifowany, i jestem naprawdę przekonana, że pani Martinez będzie dla mnie jak pan Miyagi
dla Karate Kida -względem pisarstwa. Nie, no wiecie, względem karate.

Ale i tak trudno mi wymyślić, co by tu napisać w tej notce biograficznej, a co dopiero w
wypracowaniu na temat tego, czego się nauczyłam na wakacjach. Bo co ja mam napisać?
„Dzień dobry, nazywam się J.K.W. księżniczka Amelia Mignonette Gri-maldi Thermopolis
Renaldo. Może pani o mnie słyszała, bo na podstawie mojej biografii nakręcono już dwa
filmy".

Chociaż, prawdę mówiąc, oba te filmy dość swobodnie sobie poczynały z faktami. Nie dość,
że w pierwszym uśmiercili mi tatę, a z Grandmere zrobili bardzo miłą osobę i tak dalej, to
jesz-

20

cze teraz, w tym drugim, podobno zerwałam z Michaelem! Jakby coś takiego mogło się
zdarzyć. To po prostu czysty wymysł, pewnie po to, żeby historia była ciekawsza czy coś.
Jakby moje życie nie było wystarczająco ciekawe bez pomocy Hollywood.

background image

Chociaż mam bardzo wiele wspólnego z tyra całym Aragor-nem z Powrotu Króla. Obojgu
nam narzucono królewskie obowiązki. Ja bym o wiele bardziej wolała hyi normalną osobą niż
dziedziczką tronu. Jakoś mi się wydaje, że Aragorn odczuwał to podobnie.

Nie żebym nie kochała kraju, którym kiedyś będę rządzić. Ale to naprawdę nudne spędzać
większą część wakacji z tatą i babką, kiedy CHCIAŁABYŚ spędzać je ze swoim nowo
narodzonym bratem, już nie wspominając o swoim CHŁOPAKU, który jesienią zaczyna
STUDIA.

I nie w tym rzecz, no wiecie, że Michael WYJEŻDŻA na studia. Będzie studiował na
Columbii, która mieści się tu, na Manhattanie, chociaż dość daleko od centrum, o wiele dalej
niż zazwyczaj jeżdżę, pomijając ten jeden raz, kiedy wybraliśmy się do Sylvia's na
smażonego kurczaka i wafle.

W każdym razie, napisałam dla pani Martinez poniższą notkę jeszcze w zeszłym tygodniu w
Genowii. Mam nadzieję, że kiedy ją przeczyta, rozpozna w mojej prozie wielbicielkę
literatury i pokrewną duszę.

Papeteria księżniczki Amelii Renaldo

Moja biografia Mia Thermopolis

Nazywam się Mia Thermopolis. Mam piętnaście lat, jestem Bykiem i dziedziczką tronu
księstwa Genowi/' (50 000 mieszkańców), a moje hobby to lekcje książęcej etykiety u mojej
babki, oglądanie telewizji, jedzenie na mieście (albo zamawianie jedzenia do domu), czytanie,
praca dla „Atomu", gazety LiAE, oraz pisanie poezji. W przyszłości chciałabym zrobić
karierę jako powieściopisarka i/lub trenerka psów ratowniczych (na przykład kiedy jest
trzęsienie ziemi, pomagają one znajdować ludzi uwięzionych pod gruzami). Ale
najprawdopodobniej będę się musiała zadowolić tym, że jestem Księżniczką Genowii (KG).

Tak, to łatwe. Trudniej było wymyślić i napisać, czego się nauczyłam w czasie letnich
wakacji. Bo tak naprawdę, CZEGO ja się właściwie nauczyłam? Większość czerwca
spędziłam, pomagając mamie i panu G. przystosować się do posiadania w domu niemowlaka
- co było dla nich bardzo trudnym procesem, skoro od wielu lat wszyscy mieszkańcy tego
domu poruszali się na dwóch nogach (nie licząc mojego kota, Grubego Louie). Pojawienie się
członka rodziny, który w sumie - może nawet przez jakiś rok czy dwa lata - będzie się
poruszał głównie na czworakach, sprawiło, że boleśnie uświadomiłam sobie, w jak totalnie
niebezpiecznym dla małych dzieci środowisku mieszkamy... Chociaż mama ani pan G. wcale
się tym specjalnie nie przejęli.

23

To dlatego musiałam poprosić Michaela, żeby pomógł mi zainstalować osłonki na wszystkich
kontaktach i zabezpieczenia na dolnych szufladach wszystkich szafek - co mamie nie do
końca się podoba, bo teraz ma kłopoty, kiedy chce wyjąć wirówkę do sałaty.

Któregoś dnia podziękuje mi jednak, gdy zda sobie sprawę, że to wyłącznie dzięki mnie
Rocky nie miał jakichś katastrofalnych w skutkach wypadków z wirówką do sałaty.

Kiedy nie zajmowaliśmy się zabezpieczaniem poddasza przed dziećmi, Michael i ja nie
mieliśmy zbyt wiele zajęć. Oczywiście, bardzo zakochana para może w Nowym Jorku robić
latem mnóstwo rzeczy: pływać łódką po jeziorze w Central Parku, jeździć dorożką po Piątej

background image

Alei, zwiedzać muzea i oglądać wspaniałe dzieła sztuki, chodzić na operę na Wielkim
Trawniku, jeść w ogródkach restauracji w Małej Italii i tak dalej.

Jednak wszystkie te imprezy bywają dość drogie (chyba że korzysta się ze zniżek
uczniowskich) z wyjątkiem opery w parku, która jest darmowa, ale musisz tam się wybrać
gdzieś tak o ósmej rano, żeby zająć sobie miejsce, a nawet wtedy ci wszyscy dziwni maniacy
opery są strasznie przewrażliwieni na punkcie swojego terytorium i wrzeszczą na ciebie, jeśli
twój koc przypadkowo dotknie ich koca. A poza tym w operach wszyscy zawsze umierają,
czego nie cierpię tak samo jak tych numerów z kocami.

I chociaż to prawda, że jestem księżniczką, nadal mam bardzo ograniczone możliwości
finansowe, bo ojciec daje mi absurdalnie małą tygodniówkę w wysokości zaledwie
dwudziestu dolarów, w nadziei że nie zostanę dziewczyną imprezową (jak niektóre znane
osoby, które mogłabym wymienić), jeśli nie będę miała wystarczająco dużo dostępnej
gotówki do wydawania na takie rzeczy jak skórzane minispódniczki i heroina. 24

I chociaż Michael dostał pracę na lato w sklepie Apple'a w SoHo, oszczędza wszystkie
pieniądze na Logic Platinum, program komputerowy do pisania muzyki, żeby móc nadal
pisać piosenki, teraz, kiedy jego kapela, Skinner Box, zawiesiła działalność, bo jej członkowie
rozjechali się po różnych uniwersytetach i klinikach odwykowych. Chce też kupić sobie
Cinema HD, dwudziestotrzycalowy płaski monitor, pasujący do jego Power Maca G5, który
też chciałby sobie kupić, a wszystko ze zniżką od swojego pracodawcy, ale razem i tak będzie
kosztowało tyle, ile jeden skuter Segway Human Transporter, coś, o co proszę tatę już od
jakiegoś czasu, bez żadnych efektów.

Poza tym to- żadna radocha wybrać się na przejażdżkę dorożką po Central Parku ze swoim
chłopakiem i SWOIM OCHRONIARZEM.

Więc głównie, kiedy nie siedzieliśmy u mnie w domu, instalując zabezpieczenia dla dziecka,
przesiadywaliśmy w domu u Michaela, bo wtedy Lars mógł sobie oglądać Eurosport News
albo gadać z państwem doktorostwem Moscovitz, jeśli akurat nie mieli u siebie klientów albo
nie siedzieli w swoim wiejskim domku w Albany, a Michael i ja koncentrowaliśmy się na
naprawdę istotnych sprawach: całowaniu się i graniu w Rebel Stri-ke'a, ile się tylko dało,
zanim mój tata okrutnie nas nie rozłączył pierwszego lipca.

To smutne, ale ten ponury dzień nadszedł aż za szybko i zmuszona byłam pozostałe miesiące
lata spędzić w Genowii, gdzie uratowałam zatokę (jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem)
przed atakiem zabójczych alg, które do Morza Śródziemnego wpuściło Muzeum
Oceanograficzne i Akwarium z sąsiedniego Monako (chociaż oni temu zaprzeczają. Zupełnie
tak samo, jak zaprzeczają, że to księżniczka Stefania prowadziła samochód, kiedy ona i jej
mama spadły z tamtego urwiska. Nieważne).

25

To dlatego musiałam poprosić Michaela, żeby pomógł mi zainstalować osłonki na wszystkich
kontaktach i zabezpieczenia na dolnych szufladach wszystkich szafek - co mamie nie do
końca się podoba, bo teraz ma kłopoty, kiedy chce wyjąć wirówkę do sałaty.

Któregoś dnia podziękuje mi jednak, gdy zda sobie sprawę, że to wyłącznie dzięki mnie
Rocky nie miał jakichś katastrofalnych w skutkach wypadków z wirówką do sałaty.

Kiedy nie zajmowaliśmy się zabezpieczaniem poddasza przed dziećmi, Michael i ja nie
mieliśmy zbyt wiele zajęć. Oczywiście, bardzo zakochana para może w Nowym Jorku robić

background image

latem mnóstwo rzeczy: pływać łódką po jeziorze w Central Parku, jeździć dorożką po Piątej
Alei, zwiedzać muzea i oglądać wspaniałe dzieła sztuki, chodzić na operę na Wielkim
Trawniku, jeść w ogródkach restauracji w Małej Italii i tak dalej.

Jednak wszystkie te imprezy bywają dość drogie (chyba że korzysta się ze zniżek
uczniowskich) z wyjątkiem opery w parku, która jest darmowa, ale musisz tam się wybrać
gdzieś tak o ósmej rano, żeby zająć sobie miejsce, a nawet wtedy ci wszyscy dziwni maniacy
opery są strasznie przewrażliwieni na punkcie swojego terytorium i wrzeszczą na ciebie, jeśli
twój koc przypadkowo dotknie ich koca. A poza tym w operach wszyscy zawsze umierają,
czego nie cierpię tak samo jak tych numerów z kocami.

I chociaż to prawda, że jestem księżniczką, nadal mam bardzo ograniczone możliwości
finansowe, bo ojciec daje mi absurdalnie małą tygodniówkę w wysokości zaledwie
dwudziestu dolarów, w nadziei że nie zostanę dziewczyną imprezową (jak niektóre znane
osoby, które mogłabym wymienić), jeśli nie będę miała wystarczająco dużo dostępnej
gotówki do wydawania na takie rzeczy jak skórzane minispódniczki i heroina. 24

I chociaż Michael dostał pracę na lato w sklepie Apple'a w SoHo, oszczędza wszystkie
pieniądze na Logic Platinum, program komputerowy do pisania muzyki, żeby móc nadal
pisać piosenki, teraz, kiedy jego kapela, Skinner Box, zawiesiła działalność, bo jej członkowie
rozjechali się po różnych uniwersytetach i klinikach odwykowych. Chce też kupić sobie
Cinema HD, dwudziestotrzycalowy płaski monitor, pasujący do jego Power Maca G5, który
też chciałby sobie kupić, a wszystko ze zniżką od swojego pracodawcy, ale razem i tak będzie
kosztowało tyle, ile jeden skuter Segway Human Transporter, coś, o co proszę tatę już od
jakiegoś czasu, bez żadnych efektów.

Poza tym ta żadna radocha wybrać się na przejażdżkę dorożką po Central Parku ze swoim
chłopakiem i SWOIM OCHRONIARZEM.

Więc głównie, kiedy nie siedzieliśmy u mnie w domu, instalując zabezpieczenia dla dziecka,
przesiadywaliśmy w domu u Michaela, bo wtedy Lars mógł sobie oglądać Eurosport News
albo gadać z państwem doktorostwem Moscovitz, jeśli akurat nie mieli u siebie klientów albo
nie siedzieli w swoim wiejskim domku w Albany, a Michael i ja koncentrowaliśmy się na
naprawdę istotnych sprawach: całowaniu się i graniu w Rebel Stri-ke'a, ile się tylko dało,
zanim mój tata okrutnie nas nie rozłączył pierwszego lipca.

To smutne, ale ten ponury dzień nadszedł aż za szybko i zmuszona byłam pozostałe miesiące
lata spędzić w Genowii, gdzie uratowałam zatokę (jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem)
przed atakiem zabójczych alg, które do Morza Śródziemnego wpuściło Muzeum
Oceanograficzne i Akwarium z sąsiedniego Monako (chociaż oni temu zaprzeczają. Zupełnie
tak samo, jak zaprzeczają, że to księżniczka Stefania prowadziła samochód, kiedy ona i jej
mama spadły z tamtego urwiska. Nieważne).

25

I skończyło się na tym, że właśnie to opisałam. W tej pracy dla pani Martinez. No, wiecie: jak
w tajemnicy zamówiłam (i obciążyłam rachunkiem biuro Ministerstwa Obrony Geno-wii), a
potem wpuściłam do Zatoki Genowiańskiej dziesięć tysięcy morskich ślimaków Aplysia
depilants, po przeczytaniu w Internecie, że są jedynymi naturalnymi wrogami zabójczych alg.

Ja naprawdę nie rozumiem, czemu wszyscy tak się o to wściek-• li. Algi niszczyły morskie
krasnorosty, które podtrzymują istnienie setek gatunków w tej zatoce! A te ślimaki są tak
samo zabójcze jak algi, więc nie grozi im, że coś je tam w wodze zeżre i zakłócą istniejący

background image

łańcuch pokarmowy. Wymrą w sposób naturalny, kiedy tylko ich jedyne źródło pożywienia -
algi - zniknie. A wtedy równowaga w zatoce wróci do normy. No więc o co ten krzyk?

Poważnie, zupełnie jakby myśleli, że ja nie wzięłam tego wszystkiego pod uwagę, zanim
podjęłam decyzję. Zupełnie jakby ludzie nie zdawali sobie sprawy, że ja nie jestem typową
nastolatką, zajętą wyłącznie imprezami i Jackass, ale po prostu rzeczywiście Rozwijam Swoje
Zainteresowania.

Na wszelki wypadek pominęłam w wypracowaniu informację o tym, jak się wszyscy
zdenerwowali. Ale i tak wiem, że pani Martinez będzie pod wrażeniem. Bo wiecie, użyłam
bardzo wielu literackich aluzji i tak dalej. Może nawet z jej pomocą uda mi się w tym roku
napisać dla szkolnej gazety coś innego niż tylko plan posiłków w stołówce! Albo zacząć
powieść i potem ją wydać, jak ta dziewczyna, o której czytałam w gazecie - napisała
wstrząsającą i prawdziwą opowieść o dzieciakach ze swojej szkoły a teraz nikt z nią nie chce
rozmawiać i musi się uczyć w szkole internetowej czy coś takiego.

No cóż, mówiąc szczerze, to akurat chyba nie bardzo by mi się podobało.

26

Ale nie miałabym nic przeciwko temu, żeby już nie pisać o bufallo bites.

O nie, Lilly znów do mnie pisze na ICQ. Czy ona nie zdaje sobie sprawy, że jest już po
jedenastej? Muszę się wyspać, żeby wyglądać jak najlepiej dla

Hm. Miałam napisać - dla Michaela. Ale nawet go jutro w szkole nie zobaczę.

Więc czemu w ogóle się przejmuję, jak wyglądam?

GrLooie: Czego chcesz?

WomynRule: Boże, ależ jesteśmy niedotykalscy. Skończyłaś już rozmawiać z moim
bratem? GrLouie: Tak.

WoMyNRuLE: Niedobrze mi się robi od patrzenia na was. Wiesz o tym, prawda?

Biedna Lilly. Ona i Borys tak długo ze sobą chodzili... Nie jest przyzwyczajona do tego, że
nie ma chłopaka, który będzie do niej dzwonił powiedzieć dobranoc. Nie żeby Michael
wybierał się już do łóżka, kiedy zadzwonił, ale wiedział, że ja idę spać. Michael nie musi
kłaść się wcześnie, bo chociaż w tym semestrze ma osiemnaście godzin zajęć zakończonych
zaliczeniami - chce zrobić dyplom w trzy lata zamiast czterech i zrobić sobie rok wolnego,
zanim on zacznie studia podyplomowe, a ja uniwersytet, żebyśmy razem mogli popracować
dla Greenpeace przy ratowaniu wielorybów - specjalnie wybrał tylko zajęcia zaczynające się
po dziesiątej, żeby móc dłużej pospać.

Szczerze go podziwiam, że tak potrafi planować. Ja ledwie umiem codziennie zdecydować,
co zjeść na lunch, więc na mnie robi to niesamowite wrażenie.

A Michael naprawdę znakomicie umie planować. W weekend przeprowadzka do akademika
Columbii zajęłaby mu raptem pół

27

godziny (gdyby windy się nie zepsuły!), bo tak się ze wszystkim zorganizował. Pojechałam
razem z całą resztą jego rodziny, żeby pomóc i żeby zobaczyć, jak wygląda jego pokój, i

background image

żeby, no wiecie, spotkać się z nim po raz pierwszy od mojego powrotu z Ge-nowii i tak dalej.
Nie wiem, jakie opłaty pobiera Columbia za akademiki dla studentów, ale nie byłam pod
specjalnym wrażeniem. Pokój Michaela jest zupełnie jak zbudowany z pustaków, a okna
wychodzą na podwórko.

Chociaż nie można powiedzieć, żeby Michael się tym przejmował. Martwił się tylko, czy
będzie miał wystarczająco dużo gniazdek i podłączeń do sieci. Nawet nie zajrzał do łazienki,
żeby sprawdzić, czy wisi tam jedna z tych śmierdzących plastikowych zasłon pod prysznic,
czy jeszcze bardziej śmierdząca, gumowa (sprawdziłam za niego: gumowa. Fuj).

Faceci są tacy dziwni.

Nie poznałam jego współlokatora, bo jeszcze się nie wprowadził, ale wywieszka na drzwiach
mówiła, że to Doo Pak Sun. Mam nadzieję, że Doo Pak Sun okaże się miły i nie będzie miał
alergii na kocie futro. Bo planuję odwiedzać ich pokój BARDZO CZĘSTO.

Jednak i tak żal mi było Lilly, bo nie ma już jedynej prawdziwej miłości, więc pomyślałam,
że ją pocieszę.

GrLouie: Ale na pewno cieszysz się, że wreszcie masz całe mieszkanie dla siebie. Przecież
zawsze tego chciałaś, nie? Michael nie będzie ci już wyjadał wszystkich cheerios z orzechami
i miodem...

WomynRule: A coś ty! Nagle okazuje się, że muszę wypełniać wszystkie SWOJE obowiązki
ORAZ obowiązki Michaela. I jak sądzisz, kto ma się teraz zajmować Pawłowem?

GrLouie: Jakby Michael ci za to nie płacił.

WomynRule: Tylko dwadzieścia dolców tygodniowo. Hej, przeliczyłam to sobie i wychodzi
mi zaledwie dolar za psią kupę.

GrLouie: OBRZYDLIWOŚĆ! !!!!!!!!!!!

WomynRule: Nieważne. Pewnie UWIELBIASZ sprzątanie kup po Grubym Louie.

GrLouie: Kupki Grubego Louie są śliczne, tak jak i cały on. To samo powiem o Rockym.

WomynRule: Hm, a TERAZ kto się robi obrzydliwy, dzieciolizie?

GrLouie: Zignoruję tCK Hej, nie uważasz, że ta część listu dyrektor Gupty, w którym pisze,
żeby nie nosić szortów pod szkolną spódnicą, to dlatego że Lana zawsze w zeszłym roku
wkładała pod spódnicę szorty do lacrosse'a Josha? No wiesz, żeby pokazać, że Josh to jej
własność?

WomynRule: Nie wiem i nic mnie to nie obchodzi. Słuchaj, co do jutra

GrLouie: Co?

WomynRule: Nieważne. Śpij dobrze.

WomynRule: (niedostępna)

nik.

Poważnie. Już widzę, że druga klasa to nie będzie pik-

28

background image

29

Wtorek, 1 września, godzina wychowawcza

0 MÓJ BOŻE!

No tak, spodziewałam się, że powrót do szkoły mnie przygnębi. Szkoła i tak jest
beznadziejna, ale bez Michaela NAPRAWDĘ zrobi się fatalnie.

1 trochę smutno było podjechać pod kamienicę Lilly dziś rano i nie zobaczyć czekającego
tam na mnie Michaela, z różowym, świeżo ogolonym podbródkiem. Zamiast tego stała tam
tylko Lilly, kompletnie bez makijażu, z tysiącem spinek we włosach i w okularach zamiast
szkieł kontaktowych. Bo teraz, kiedy Lilly straciła swoją jedyną prawdziwą miłość na rzecz
innej dziewczyny, wcale sobie nie Zadaje Trudu. Grandmere byłaby PRZERAŻONA.

I, wybaczcie, ja mam jeszcze mniej powodów niż Lilly, żeby dobrze wyglądać, ale
przynajmniej rano umyłam włosy. W końcu nadal mam chłopaka, tyle że chodzi do innej
szkoły. To Lilly musi jeszcze spotkać mężczyznę swoich marzeń.

Który na jej widok ucieknie, tak jak ludzie uciekają na widok ostatniego albumu Britney
Spears, jeśli Lilly chociaż nie SPRÓBUJE wyglądać nieco bardziej atrakcyjnie.

Ale nie wspominałam jej o tym, bo to nie jest tego typu informacja, jaką człowiek chciałby
usłyszeć z samego rana.

A poza tym, jak zauważyła Lilly, obie mamy na pierwszej lekcji WF. Po co brać prysznic
PRZED WF-em, skoro i tak będziesz go musiała wziąć zaraz po?

A to słuszna uwaga.

Tyle że, moim zdaniem, Lilly chyba nieco pożałowała swojej decyzji, żeby się nie kąpać
przed WF-em, kiedy wyszłyśmy z limuzyny przed szkołą, a tam była Tina Hakim Baba, która
wysiadła właśnie ze SWOJEJ limuzyny. I Tina zawołała:

30

- O mój Boże! Jak się cieszę, że was widzę, dziewczyny! Taktownie nie wspominając ani
słowem o okularach czy

włosach Lilly. No i właśnie się ściskałyśmy, kiedy podszedł do nas ten facet, i ja w pierwszej
chwili pomyślałam sobie: Wow! Alert seksualny!, bo chociaż jestem zajęta, to wiecie, nie
jestem MARTWA, a on był wysoki, jasnowłosy i tak dalej...

...a potem wziął Tinę za rękę i zdałam sobie sprawę, że to BORYSPELKOWSKI!!!!!!!!!!!!!!!

BORYS PELKOWSKI PRZEZ WAKACJE ZROBIŁ SIĘ SEKSOWNY!!!!!!!!!!!!!

Wiem, że to brzmi totalnie idiotycznie, ale naprawdę nie mam pojęcia, jak inaczej to ująć.
Tina mówi, że nauczyciel skrzypiec powiedział Borysowi, że będzie miał więcej siły i będzie
lepiej grał, jeśli zacznie chodzić na siłownię, a on tak zrobił i przybrał chyba z piętnaście kilo
samych mięśni.

A poza tym miał operację korygującą krótkowzroczność i nie musi już podsuwać okularów na
nosie, kiedy gra.

background image

A poza tym pozbył się aparaciku na zębach i urósł chyba z pięć centymetrów, a może nawet i
więcej, bo teraz jest tak samo wysoki jak Lars i niemal tak samo szeroki w ramionach.

No i jeszcze w jego włosach pojawiły się te jaśniejsze pasemka - Tina mówi, że to od słońca
w Hamptons.

Poważnie, to zupełnie tak, jakby mu zrobili jakąś metamorfozę w Gejowskim oku, czy coś
takiego.

Tyle że zapomnieli o zwyczaju wtykania swetra w spodnie. I tylko po tym go rozpoznałam.
No cóż, i po tym, że nadal oddycha przez usta. Poważnie. Z rozpędu odezwałam się:

- Cześć, a ty jak się... BORYS?

Ale MOJE zdziwienie to było NIC w porównaniu ze zdziwieniem LILLY! Borys powiedział:

- O, cześć dziewczyny!

31

Nawet jego głos się zmienił. Jest teraz jakby głębszy, jak u tego dzieciaka, który gra
Harry'ego Pottera.

Więc kiedy Liłly to usłyszała, a potem odwróciła się i go rozpoznała, jakoś tak wciągnęła
policzki, gapiła się na niego chyba z minutę...

...i bez słowa poszła do szkoły.

Ale potem zauważyłam ją w łazience dla dziewczyn, tuż przed dzwonkiem. Nałożyła trochę
błyszczyku, zmieniła okulary na szkła kontaktowe i wyjęła z włosów część spinek.

A kiedy tylko Lilly odeszła, totalnie złapałam Tinę za ramię i zawołałam:

- O MÓJ BOŻE, COŚ TY ZROBIŁA BORYSOWI????

Ale szeptem do ucha, bo nie chciałam, żeby Borys usłyszał.

Tina jednak przysięga, że ona nie miała z tym nic wspólnego. Poza tym powiedziała, żeby nic
nie wspominać przy Bory-sie, bo on się jeszcze totalnie nie zorientował, że się zrobił
seksowny. Tina usiłuje jego nowo nabytą seksowność utrzymać przed nim w tajemnicy, bo
obawia się, że on, jak tylko to odkryje, rzuci ją dla kogoś chudszego.

Tyle że Borys nigdy by czegoś takiego nie zrobił, bo widać, jak miłość do Tiny lśni w jego
oczach za każdym razem, kiedy na nią patrzy. Zwłaszcza teraz, kiedy nie nosi grubych szkieł.

Jezu! Kto by się spodziewał, że człowiek może się tak przez dwa miesiące zmienić?

Chociaż, jak się nad tym zastanawiam, obawy Tiny nie są całkiem bezpodstawne, bo teraz,
kiedy zniknęła zeszłoroczna czwarta klasa, jest tu MNÓSTWO totalnie fantastycznych
dziewczyn, które są kompletnie pozbawione chłopaków. Jak Lana Weinberger, na przykład.
Nie, nie wierzę, żeby Borys KIEDYKOLWIEK poleciał na Lane, ale totalnie widziałam, jak
już

32

background image

kiwała na niego palcem („Hej! chodź no tu!"), zanim zorientowała się, kto to, i zamiast kiwać
palcem, zaczęła udawać, że wkłada go sobie do gardła, jakby chciała zwymiotować na sam
jego widok.

Więc pewnie NIEKTÓRE osoby nie zmieniły się przez wakacje.

Shameeka podobno słyszała, że Lana i Josh to już totalnie przeszłość. Najwyraźniej ich
miłość nie zniosła próby oddalenia, bo Lana spędziła lato w domu swojej rodziny w East
Hamp-ton, a Josh był w Southampton, i tych sześć dzielących ich kilometrów to było po
prostu za dużo, zwłaszcza że on wyjeżdżał na Yale jesienią, a tego łata na Long Island stringi
jako dół od bikini były szalenie modne.

Przepraszam bardzo. Sześć kilometrów to pestka. Proszę spróbować sześciu TYSIĘCY. Bo
tyle dzieli Genowię od Nowego Jorku, a Michael i ja nadal zdołaliśmy widywać się latem.

Biedna, biedna Lana. Ależ jej współczuję. Już się rozpędziłam... Po raz pierwszy w moim
życiu ja mam chłopaka, a Lana nie. Może to niegodne księżniczki cieszyć się z cudzego
niepowodzenia, ałe... CHA, CHA.

Jeszcze jeden plus z tego, że Josha nie ma - mogę faktycznie dostać się w tym roku do swojej
szafki, bo on i Lana nie rozpłaszczają się na niej, wsadzając sobie nawzajem języki w gardła.

Chociaż muszę powiedzieć, że chłopak, któremu wyznaczono dawną szafkę Josha, całkiem
nieźle wygląda. Musiał tu przyjechać na wymianę uczniowską, bo nigdy przedtem go nie
widziałam. Ale nie może być uczniem drugiej klasy, bo ma cień zarostu na twarzy. O ósmej
rano. A poza tym, kiedy powiedział: „Przepraszam bardzo", po tym jak przypadkiem wylał
trochę swojej podwójnej latte na mój but, kiedy usiłował wepchnąć sportową torbę do szafki,
miał absolutnie południowoamerykański

czy się rządzić

33

jg^ ja*

Nawet jego głos się zmienił. Jest teraz jakby głębszy, jak u tego dzieciaka, który gra
Harry'ego Pottera.

Więc kiedy Lilly to usłyszała, a potem odwróciła się i go rozpoznała, jakoś tak wciągnęła
policzki, gapiła się na niego chyba z minutę...

...i bez słowa poszła do szkoły.

Ale potem zauważyłam ją w łazience dla dziewczyn, tuż przed dzwonkiem. Nałożyła trochę
błyszczyku, zmieniła okulary na szkła kontaktowe i wyjęła z włosów część spinek.

A kiedy tylko Lilly odeszła, totalnie złapałam Tinę za ramię i zawołałam:

- O MÓJ BOŻE, COŚ TY ZROBIŁA BORYSOWI????

Ale szeptem do ucha, bo nie chciałam, żeby Borys usłyszał.

Tina jednak przysięga, że ona nie miała z tym nic wspólnego. Poza tym powiedziała, żeby nic
nie wspominać przy Bory-sie, bo on się jeszcze totalnie nie zorientował, że się zrobił
seksowny. Tina usiłuje jego nowo nabytą seksowność utrzymać przed nim w tajemnicy, bo
obawia się, że on, jak tylko to odkryje, rzuci ją dla kogoś chudszego.

background image

Tyle że Borys nigdy by czegoś takiego nie zrobił, bo widać, jak miłość do Tiny lśni w jego
oczach za każdym razem, kiedy na nią patrzy. Zwłaszcza teraz, kiedy nie nosi grubych szkieł.

Jezu! Kto by się spodziewał, że człowiek może się tak przez dwa miesiące zmienić?

Chociaż, jak się nad tym zastanawiam, obawy Tiny nie są całkiem bezpodstawne, bo teraz,
kiedy zniknęła zeszłoroczna czwarta klasa, jest tu MNÓSTWO totalnie fantastycznych
dziewczyn, które są kompletnie pozbawione chłopaków. Jak Lana Weinberger, na przykład.
Nie, nie wierzę, żeby Borys KIEDYKOLWIEK poleciał na Lane, ale totalnie widziałam, jak
już

32

kiwała na niego palcem („Hej! chodź no tu!"), zanim zorientowała się, kto to, i zamiast kiwać
palcem, zaczęła udawać, że wkłada go sobie do gardła, jakby chciała zwymiotować na sam
jego widok.

Więc pewnie NIEKTÓRE osób)' nie zmieniły się przez wakacje.

Shameeka podobno słyszała, że Lana i Josh to już totalnie przeszłość. Najwyraźniej ich
miłość nie zniosła próby oddalenia, bo Lana spędziła lato w domu swojej rodziny w East
Hamp-ton, a Josh był w Southampton, i tych sześć dzielących ich kilometrów to było po
prostu za dużo, zwłaszcza że on wyjeżdżał na Yale jesienią, a tego lata na Long Island stringi
jako dół od bikini były szalenie modne.

Przepraszam bardzo. Sześć kilometrów to pestka. Proszę spróbować sześciu TYSIĘCY. Bo
tyle dzieli Genowię od Nowego Jorku, a Michael i ja nadal zdołaliśmy widywać się latem.

Biedna, biedna Lana. Ależ jej współczuję. Już się rozpędziłam... Po raz pierwszy w moim
życiu ja mam chłopaka, a Lana nie. Może to niegodne księżniczki cieszyć się z cudzego
niepowodzenia, ale... CHA, CHA.

Jeszcze jeden plus z tego, że Josha nie ma - mogę faktycznie dostać się w tym roku do swojej
szafki, bo on i Lana nie rozpłaszczają się na niej, wsadzając sobie nawzajem języki w gardła.

Chociaż muszę powiedzieć, że chłopak, któremu wyznaczono dawną szafkę Josha, całkiem
nieźle wygląda. Musiał tu przyjechać na wymianę uczniowską, bo nigdy przedtem go nie
widziałam. Ale nie może być uczniem drugiej klasy, bo ma cień zarostu na twarzy. O ósmej
rano. A poza tym, kiedy powiedział: „Przepraszam bardzo", po tym jak przypadkiem wylał
trochę swojej podwójnej latte na mój but, kiedy usiłował wepchnąć sportową torbę do szafki,
miał absolutnie południowoamerykański

kzka uczy się rządzić

33

akcent, zupełnie jak ten facet, z którym chciała uciec Audrey Hepburn w tym filmie Śniadanie
u Tifanny 'ego, zanim się opamiętała (czy, zdaniem Grandmere, oszalała).

Straszna nuda siedzieć tutaj i wysłuchiwać jednego zarządzenia po drugim. Dziś po południu
mamy apel, więc siódma lekcja będzie krótsza. A kogo to obchodzi? Pan G. (FRANK.
FRANK.) wygląda na tak samo zmęczonego, jak ja się czuję. Przysięgam, kocham Rocky'ego
każdym włókienkiem mojej duszy - nawet prawie tak jak kocham Grubego Louie - ale co za
płuca ma ten dzieciak! Poważnie, on NIE PRZESTANIE płakać, dopóki ktoś mu nie zaśpiewa
piosenki.

background image

Co jest całkiem do zniesienia w ciągu dnia, bo odkąd obejrzałam Dogonić marzenia, trochę
się martwiłam, no, wiecie, co zaśpiewam, jeśli kiedykolwiek będę musiała wystąpić w kara-
oke, żeby zarobić pieniądze na motel w podróży, tak więc obsesja Rocky'ego na punkcie
muzyki daje mi świetną okazję do ćwiczeń. Naprawdę uważam, że Milkshake opracowałam
już do perfekcji, a teraz pracuję nad Mani I Feel Like A Woman Shanii

Twain.

Ale kiedy zaczyna to płakanie w środku nocy... TJhl Kocham go, ale nawet ja, dziecioliz - a
to TAK strasznie nie fair ze strony Lilly, że mnie tak nazywa, bo ja NIE zlizałam Rocky' emu
całego futerka jak ta czerwona panda na Animal Planet SWOJEMU małemu - po prostu mam
ochotę nakryć głowę poduszką

i go zignorować.

Tyle że nie mogę. Bo wszyscy inni na poddaszu tak robią. Teoria mamy jest taka, że go tylko
rozpieszczamy, biorąc go na ręce i śpiewając mu, ile razy zapłacze.

Ale ja uważam, że nie płakałby, gdyby wszystko było w porządku. A jeśli na przykład kocyk
mu się zawinął wokół szyjki i on się DUSI???? Jeśli nikt nie zajrzy, żeby to sprawdzić, do
rana mógłby być MARTWY!

ani..

Czy MÓGŁBY i

WF

34

dnia w szkole, chociaż one ewidentnie już nie działają - tonem,

który sugerował, że nie podobają jej się nic a nic.

A potem chciała wiedzieć, czy Genowia przeżywa kryzys ekonomiczny, skoro członkowie
rodziny panującej kupują bieliznę w Target. Jakby wszyscy z nas mogli sobie pozwolić na
kupowanie bielizny z Agent Provocateur jak Lana i Britney

Spears!

Nienawidzę jej.

Lilly powiedziała mi, żebym się nią nie przejmowała... Ze

Lana wkrótce „dostanie za swoje". Cokolwiek by to miało znaczyć.

Wtorek, 1 września, angielski

M... - Przecież ona jest śliczna! - Tina

Wiem! Kiedy po raz ostatni miałyśmy nauczycielkę, która nosiłaby coś innego niż tweed?

Dokładnie! A jej włosy! I tak ładnie podkręcają się na końcach! Dokładnie tak chciałabym się
czesać. Jak Chloe w Tajemnicach Smallville. No wiem! I te jej okulary!

Kocie oczko! Z brylancikiem! Zupełnie jak Karen O.

Kto to jest Karen O?

background image

Liderka zespołu Yeah Yeah Yeahs. A, fakt. Ja myślałam bardziej o Maggie Gyllenhall.

Chyba raczej Gylenhaal. Chyba to jest Gellynhaal.

O MÓJ BOŻE, IDIOTKI, TO SIĘ PISZE GYLLENHAAL! PRZESTANIECIE, WY DWIE,
PRZESYŁAĆ SOBIE KARTECZKI I ZACZNIECIE, DO DIABŁA, UWAŻAĆ? CHCE-

36

CIE ZRAZIĆ JEDYNĄ NAUCZYCIELKĘ, KTÓRA MOŻE W GRUNCIE RZECZY
OKAZAĆ SIĘ KIMŚ, KTO NAS ZDOŁA NAUCZYĆ CZEGOŚ RZECZYWIŚCIE
POŻYTECZNEGO????? - L

Co się dzisiaj dzieje z Lilly?

Hm. Nie wiem dokładnie. PMS?

Och, jasne. Nieważne. Więc chłopak Maggie to ten, który chodził

z Karen Dunst, tak?

TAK! Taka śliczna!!!!!!!!!!!!

Wtorek, 1 września, geometria

Dobra.

Dam sobie radę. Totalnie dam sobie radę.

Twierdzenie odwrotne:

Twierdzenie odwrotne tworzy się, kiedy zamieni się miejscami tezę i założenie.

Twierdzenie przeciwstawne:

Twierdzenie przeciwstawne tworzy się, zamieniając miejscami tezę i założenie, a potem
zaprzeczając obydwu. Twierdzenie przeciwne:

Twierdzenie przeciwne tworzy się przez zaprzeczenie i założenia, i tezy. A więc:

Logiczna równoważność: Twierdzenie: jeżeli a, to b Twierdzenie przeciwstawne: jeżeli nie b,
to nie a.

Logiczna równoważność:

Twierdzenie odwrotne: jeżeli b, to a.

37

Twierdzenie przeciwne: jeżeli nieprawda, że a, to nieprawda, że b.

Przepraszam. CO TAKIEGO?

Dobra, jeszcze raz udało mi się dowieść, że jestem wyjątkiem od reguły. Jeśli ludzie, którym
nie idzie algebra, mają być dobrzy w geometrii, to ja powinnam być cholernym Stephenem
Hawkingiem geometrii, ale wiecie co? Ja nie rozumiem z tego

background image

ANI SŁOWA.

Poza tym, pan Harding. No, czy on mógłby być JESZCZE mniej przyjemny? Już doprowadził
Trishę Hayes do płaczu, kpiąc z jej trójkątów równoramiennych, a to przecież prawie
niemożliwe, bo ona jest jedną z przyjaciółek Lany, więc jestem całkiem pewna, że jest
żeńskim cyborgiem, jak w Terminato- ^

rze 3.

Dla mnie jest totalnie miły, ale to tylko dlatego że jeden

z jego kolegów z pracy jest moim ojczymem. A, no i jestem księżniczką, oczywiście.
Czasami to zaleta, że za człowiekiem siedzi szwedzki ochroniarz o wzroście metr
dziewięćdziesiąt.

Diagram Eulera = odnieś do siebie dwa lub więcej twierdzeń przez przedstawienie ich w
formie okręgów.

Wtorek, 1 września, francuski

No dobra. Przynajmniej mam JEDNĄ dobrą nauczycielkę. Pani Martinez jest TAKA fajna.
Bardzo miło jest mieć nauczyciela na tyle do nas zbliżonego wiekiem, że zna się na takich
rzeczach jak bransoletki z gumy imitującej drut kolczasty i The

OC.

38

Kiedy pani Martinez zbierała nasze wypracowania o tym, jak spędziliśmy lato, powiedziała:

-1 chcę tylko, żebyście wiedzieli, że możecie do mnie przychodzić ze wszystkimi pytaniami,
nie tylko dotyczącymi angielskiego. Naprawdę chcę poznać was wszystkich jako LUDZI, nie
tylko moich uczniów. Więc jeśli jest cokolwiek - cokolwiek -o czym chcecie porozmawiać, to
zapraszam na rozmowę. W mojej klasie będzie panowała polityka otwartych drzwi, a ja
zawsze

znajdę dla was czas.

Heej! Nauczycielka z LiAE, która nie znika w pokoju nauczycielskim w tej samej minucie, w
której kończy się lekcja?

Niewiarygodne!

Ja się tylko zastanawiam, jak długo pani Martinez zdoła utrzymać tę swoją politykę otwartych
drzwi, bo kiedy wychodziłam, zauważyłam chyba z dziesięć osób, które leciały do jej stolika
porozmawiać o swoich prywatnych problemach. Lilly była totalnie pierwsza w kolejce.

Mam nadzieję, że pani Martinez doradzi Lilly, żeby sobie odpuściła tego całego Borysa. Nie
chciałam nic mówić Tinie, ale to właśnie transformacja jej chłopaka w seksownego faceta
sprawiła, że Lilly dzisiaj dostaje kota, nie żadne PMS, jak wyjaśniłam Tinie. Człowiek musi
się paskudnie czuć, kiedy chłopak, którego się rzuciło, przeistacza się na twoich oczach w
Orlanda Blooma. To znaczy, gdyby Orlando nie miał za grosz wyczucia stylu

i oddychał przez usta.

background image

Mam nadzieję, że Lilly nie zmęczy zanadto pani Martinez, która powinna jeszcze sprawdzić
dzisiaj nasze wypracowania. Bo jestem pewna, że kiedy przeczyta moje, będzie chciała
pokazać je jakiemuś agentowi literackiemu czy komuś takiemu i załatwić mi kontrakt na
powieść. Wiem, piętnaście lat to dość młody wiek, jak na umowę na kilka książek ze znanym
wydawnictwem,

39

ale przecież z rolą księżniczki radzę sobie całkiem nieźle. Jestem pewna, że mogłabym sobie
poradzić z napisaniem paru

powieści.

Miał Ta nowa osoba, drugi rząd od drzwi, trzeci stolik. Chłopak

czy dziewczyna ? - Shameeka. Chłopak. Nosi spodnie!

Eej, ja też. Zapomniałam dziś rano ogolić nogi. Och. OCH.

Taa. Widzisz, o co mi chodzi?

No dobra, a jak on/ona ma na imię?

Perin. A przynajmniej tak powiedziała mademoiselle Klein, kiedy

odczytywała listę.

Perin to imię męskie czy żeńskie?

Nie wiem. Dlatego ciebie pytam.

Czekaj, nie uważałam, kiedy czytała listę. Mademoiselle powiedziała: „Perę" czy „Periin"?
Bo jeśli to dziewczyna, to po francusku byłoby „Periin", prawda?

Taa, ale mademoiselle Klein nie czyta listy po francusku. Po prostu

powiedziała: „Perin"po angielsku, bez akcentu. Innymi słowy... mamy zagwozdkę.

Totalnie. Chciałam tylko spytać, czy mogę myśleć, że jest fajny,

czy nie.

Dobra. Wiem, co zrobimy. Będziemy mieć na niego/nią oko i zobaczymy, do której łazienki
pójdzie przed lunchem. Bo wszyscy chodzą do łazienki przed lunchem nałożyć błyszczyk.

Chłopcy nie.

Dokładnie. Jeśli nie pójdzie do łazienki, to jest chłopakiem, a wtedy może ci się podobać.

A jeśli jest dziewczyną, która nie używa błyszczyku?

Uh! Tajemnice są fajne w książkach, ale w prawdziwym życiu są trochę męczące.

40

Wtorek, 1 września, RZ

background image

DLACZEGO? DLACZEGO DLACZEGO DLACZEGO myślałam, że w tym roku będzie
lepiej niż w zeszłym - mimo braku Michaela pod ręką? Dlaczego się cieszyłam, że nareszcie
Lana i Josh nie będą się obściskiwać przed moją szafką?

Bo rzecz w tym, że kiedy Josh się tu kręcił, Lana miała ZAJĘCIE, i nie szukała tak aktywnie
celów, które mogłaby zniszczyć.

Ale teraz, kiedy ona nie ma żadnego mężczyzny, dysponuje mnóstwem wolnego czasu, żeby
mnie znów dręczyć. Jak dzisiaj na lunchu, na przykład.

W ogóle to wszystko moja wina, bo byłam zachłanna i stanęłam w kolejce po drugi sandwicz
lodowy. Naprawdę, jeden sandwicz lodowy powinien wystarczyć dziewczynie o mojej tuszy.

Ale coś mi nie smakowała sałatka z trzech rodzajów fasoli. Można by pomyśleć, że przy tych
wszystkich pieniądzach, które zarząd zainwestował w kamery ochrony przed szkołą, chociaż
TROCHĘ dorzucą stołówce, żebyśmy mogli dostać do jedzenia coś przyzwoitego, poza
mrożonymi produktami mlecznymi. Ale nie. Wydaje się, że Lilly ma tu rację: najwyraźniej
wykrycie, kto gasi papierosy na łbie Joego, jest ważniejsze niż dostarczenie uczniom
zdrowych i smacznych posiłków.

Tak więc stałam tam i czekałam na swojego lodowego san-dwicza, kiedy ktoś za mną
wymówił moje imię. Obejrzałam się i zobaczyłam Lane z Trishą Hayes, która chyba już
doszła do siebie po zjadliwych uwagach pana Hardinga - przynajmniej na tyle, że znów
zapragnęła napawać się widokiem mojego upoko-

rzenia.

41

- No, Mia - powiedziała Lana, kiedy zrobiłam ten błąd i się obejrzałam. - Nadal chodzisz z
tym facetem? No, wiesz, z tym Michaelem z tej kapeli?

Powinnam była wiedzieć, oczywiście. Ze Lana nie usiłuje nadrobić tych wszystkich lat, kiedy
była wobec mnie wredna. Powinnam była po prostu odłożyć tego lodowego sandwicza i
wyjść z tej kolejki, natychmiast.

Ale pomyślałam sobie: nie wiadomo, może jej przykro za tę poranną uwagę w szatni na temat
bielizny. Pomyślałam - nie pytajcie mnie, dlaczego - że może Lana też się naprawdę przez
wakacje zmieniła, zupełnie jak Borys. Tylko wewnętrznie, w środku.

Powinnam była wiedzieć, że coś takiego nie jest możliwe, bo żeby przeżyć taką odmianę
serca, Lana najpierw W OGÓLE musiałaby mieć serce, a ona go ewidentnie NIE MA, bo
kiedy powiedziałam ostrożnie:

- Tak, Michael i ja nadal ze sobą chodzimy... Ona się odezwała:

- A on nie jest teraz na studiach? A ja odparłam:

- Taa. Studiuje na Columbii. - Dość dumnie, bo MÓJ chłopak zdecydował się iść na
uniwersytet, który jest w tym samym STANIE, w którym mieszkam, w przeciwieństwie do
byłego Lany.

- No, a robiliście już to? - rzuciła od niechcenia tonem tak zwyczajnym, jakby chciała się
dowiedzieć, u kogo robię pasemka.

background image

A ja spytałam:

- Robiliśmy co? - bo PRZYSIĘGAM, nie miałam pojęcia, o czym ona mówi. No bo, kto
PYTA ludzi o takie rzeczy????

A Lana powiedziała:

42

- TO, ty idiotko - i popatrzyła na Trishę, a potem obie zaczęły się histerycznie śmiać.

I wtedy zrozumiałam, o czym ona mówi. Przysięgam, CZUŁAM, jak twarz mi się oblewa
czerwienią. Poważnie. Zrobiła się tak czerwona jak lakier do paznokci Lany. I zanim
zdołałam ugryźć się w język, powiedziałam:

- NIE, OCZYWIŚCIE, ŻE NIE! Takim bardzo zaszokowanym tonem.

Bo BYŁAM bardzo zaszokowana. Dajcie spokój, nie rozmawiam o tym nawet ze swoimi
najlepszymi PRZYJACIÓŁKAMI. A już na pewno nigdy bym się nie spodziewała, że będę
omawiać ten temat ze ŚMIERTELNYM WROGIEM. W KOLEJCE DO KASY.

Ale zanim zdążyłam się otrząsnąć z paraliżującego zdumienia, Lana mówiła dalej:

- No cóż, jeśli chcesz go przy sobie utrzymać, to lepiej się pospiesz - powiedziała, a Trisha za
nią chichotała. - Bo faceci na studiach oczekują, że ich dziewczyny będą TO ROBIĆ.

Faceci na studiach oczekują, że ich dziewczyny będą TO ROBIĆ.

To właśnie powiedziała do mnie Lana. W KOLEJCE DO KASY.

A potem, kiedy tak stałam i gapiłam się na nią w totalnym i kompletnym przerażeniu, dodała:

- Kupujesz to czy będziesz tutaj tak sterczała?

Wtedy zdałam sobie sprawę, że kolejka posunęła się do przodu, a ja stoję przed kasą z
sandwiczem lodowym, który rozpuszcza mi się w ręku.

Wręczyłam kasjerce dolara i wróciłam do swojego stolika, do Lilly i Borysa, i Tiny, i
Shameeki, i Ling Su, i po prostu siedziałam tam bez słowa, dopóki nie zadzwonił dzwonek.

43

A nikt nawet nic nie zauważył.

Studenci oczekują, że ich dziewczyny będą TO ROBIĆ.

Czy to może być prawda? Fakt, widziałam mnóstwo filmów i seriali telewizyjnych, z których
wynikało, że faceci na studiach oczekują, że ich dziewczyny będą to robić. Na przykład
Fraternity Life i Spring break na MTV. I Zemstę frajerów.

Ale faceci w tych filmach mieli dziewczyny, które też były studentkami. Żaden z nich nie
chodził z uczennicą drugiej licealnej. Która wkrótce zawali geometrię. I tak się składa, że jest
księżniczką pewnego małego europejskiego księstwa. I ma ochroniarza wzrostu metr
dziewięćdziesiąt.

O mój Boże, czy Michael chce ze mną uprawiać SEKS??? TERAZ????

background image

Naturalnie, zakładałam, że PEWNEGO DNIA będziemy uprawiali seks. Ale sądziłam, że ten
PEWIEN DZIEŃ to jeszcze bardzo, bardzo odległa przyszłość. Tak samo odległa jak chwila,
kiedy wyruszymy razem na morze powstrzymywać statki wielorybnicze, działając z ramienia
Greenpeace. Bo prawdę mówiąc, do drugiej bazy dotarliśmy tylko RAZ, na balu maturalnym,
i jestem całkiem pewna, że to w ogóle stało się przypadkiem, i ja nawet nic nie CZUŁAM, bo
mój stanik bez ramiączek miał w sobie o wiele za dużo metalowych elementów.

Mam rozumieć, że przez cały ten czas powinnam była szykować się do ROBIENIA TEGO?
Bo ja NIE jestem gotowa TEGO ROBIĆ. Nie wydaje mi się. Ja nawet nie chciałam, żeby
Michael mnie zobaczył w KOSTIUMIE KĄPIELOWYM, a co dopiero NAGĄ.

O MÓJ BOŻE!!!! On mnie wczoraj wieczorem zaprosił, żebym przyszła w sobotę i
zobaczyła, jak on i Doo Pak urządzili sobie pokój w akademiku!!!!

A JEŚLI TO BYŁO W GRUNCIE RZECZY ZAPROSZENIE, ŻEBYM PRZYSZŁA I TO Z
NIM ZROBIŁA, A JA NA-

44

WET SIĘ NIE ZORIENTOWAŁAM, BO JESTEM TAKA NIEOBYTA W KWESTIACH
MIŁOŚCI?????

Co ja mam z tym wszystkim zrobić? Naprawdę potrzebuję z kimś pogadać. Ale Z KIM? Nie
mogę porozmawiać z Lilly, bo Michael to jej BRAT. I nie mogę porozmawiać z Tiną, bo ona
już mi powiedziała, że najcenniejszym darem, jaki kobieta może dać mężczyźnie, jest kwiat
jej dziewictwa, i dlatego zachowuje swój dla księcia Williama, któremu wolno poślubić
wyłącznie dziewicę.

Mówi, że zadowoli się oddaniem swojego kwiatu Borysowi, o ile ta sprawa z księciem
Williamem nie wyklaruje się do czasu, kiedy zbliży się nasz własny bal maturalny.

Nie porozmawiam o tym z moją MATKĄ, bo ona już i tak ledwie może się skoncentrować na
rzeczach, na których POWINNA się koncentrować - na przykład na wychowaniu mojego
brata - i lepiej żeby jej nie rozpraszała nastoletnia córka pragnąca porozmawiać o seksie.

Zresztą wiem, co ona zrobi: zamówi mi wizytę u swojego ginekologa. Przepraszam, ale...
UH!

I najwyraźniej nie mogę powiedzieć ani słowa tacie, bo on by po prostu załatwił zbrojny
zamach na Michaela w wykonaniu Książęcej Gwardii Genowiańskiej.

A Grandmere tylko pogłaskałaby mnie po głowie, a potem opowiedziała o tym wszystkim
swoim znajomym.

No to kto mi pozostaje? Powiem wam, kto:

MICHAEL. Będę musiała porozmawiać z MICHAELEM o uprawianiu seksu z
MICHAELEM.

Czy ja OSZALAŁAM??? Nie mogę rozmawiać z CHŁOPAKIEM o SEKSIE!!!! A zwłaszcza
nie z TYM CHŁOPAKIEM!!!!

CO JA MAM TERAZ ZROBIĆ???????

background image

O mój Boże, chyba dostanę ataku serca. Poważnie. Serce mi wali chyba z milion razy na
minutę i o mało nie eksploduje

45

A nikt nawet nic nie zauważył.

Studenci oczekują, że ich dziewczyny będą TO ROBIĆ.

Czy to może być prawda? Fakt, widziałam mnóstwo filmów i seriali telewizyjnych, z których
wynikało, że faceci na studiach oczekują, że ich dziewczyny będą to robić. Na przykład
Fraternity Life i Spring break na MTV. I Zemstę frajerów.

Ale faceci w tych filmach mieli dziewczyny, które też były studentkami. Żaden z nich nie
chodził z uczennicą drugiej licealnej. Która wkrótce zawali geometrię. I tak się składa, że jest
księżniczką pewnego małego europejskiego księstwa. I ma ochroniarza wzrostu metr
dziewięćdziesiąt.

O mój Boże, czy Michael chce ze mną uprawiać SEKS??? TERAZ????

Naturalnie, zakładałam, że PEWNEGO DNIA będziemy uprawiali seks. Ale sądziłam, że ten
PEWIEN DZIEŃ to jeszcze bardzo, bardzo odległa przyszłość. Tak samo odległa jak chwila,
kiedy wyruszymy razem na morze powstrzymywać statki wielorybnicze, działając z ramienia
Greenpeace. Bo prawdę mówiąc, do drugiej bazy dotarliśmy tylko RAZ, na balu maturalnym,
i jestem całkiem pewna, że to w ogóle stało się przypadkiem, i ja nawet nic nie CZUŁAM, bo
mój stanik bez ramiączek miał w sobie o wiele za dużo metalowych elementów.

Mam rozumieć, że przez cały ten czas powinnam była szykować się do ROBIENIA TEGO?
Bo ja NIE jestem gotowa TEGO ROBIĆ. Nie wydaje mi się. Ja nawet nie chciałam, żeby
Michael mnie zobaczył w KOSTIUMIE KĄPIELOWYM, a co dopiero NAGĄ.

O MÓJ BOŻE!!!! On mnie wczoraj wieczorem zaprosił, żebym przyszła w sobotę i
zobaczyła, jak on i Doo Pak urządzili sobie pokój w akademiku!!!!

A JEŚLI TO BYŁO W GRUNCIE RZECZY ZAPROSZENIE, ŻEBYM PRZYSZŁA I TO Z
NIM ZROBIŁA, A JA NA-

44

WET SIĘ NIE ZORIENTOWAŁAM, BO JESTEM TAKA NIEOBYTA W KWESTIACH
MIŁOŚCI?????

Co ja mam z tym wszystkim zrobić? Naprawdę potrzebuję z kimś pogadać. Ale Z KIM? Nie
mogę porozmawiać z Lilly, bo Michael to jej BRAT. I nie mogę porozmawiać z Tiną, bo ona
już mi powiedziała, że najcenniejszym darem, jaki kobieta może dać mężczyźnie, jest kwiat
jej dziewictwa, i dlatego zachowuje swój dla księcia Williama, któremu wolno poślubić
wyłącznie dziewicę.

Mówi, że zadowoli się oddaniem swojego kwiatu Borysowi, o ile ta sprawa z księciem
Williamem nie wyklaruje się do czasu, kiedy zbliży się nasz własny bal maturalny.

Nie porozmawiam o tym z moją MATKĄ, bo ona już i tak ledwie może się skoncentrować na
rzeczach, na których POWINNA się koncentrować - na przykład na wychowaniu mojego
brata - i lepiej żeby jej nie rozpraszała nastoletnia córka pragnąca porozmawiać o seksie.

background image

Zresztą wiem, co ona zrobi: zamówi mi wizytę u swojego ginekologa. Przepraszam, ale...
UH!

I najwyraźniej nie mogę powiedzieć ani słowa tacie, bo on by po prostu załatwił zbrojny
zamach na Michaela w wykonaniu Książęcej Gwardii Genowiańskiej.

A Grandmere tylko pogłaskałaby mnie po głowie, a potem opowiedziała o tym wszystkim
swoim znajomym.

No to kto mi pozostaje? Powiem wam, kto:

MICHAEL. Będę musiała porozmawiać z MICHAELEM o uprawianiu seksu z
MICHAELEM.

Czyja OSZALAŁAM??? Nie mogę rozmawiać z CHŁOPAKIEM o SEKSIE!!!! A zwłaszcza
nie z TYM CHŁOPAKIEM!!!!

CO JA MAM TERAZ ZROBIĆ???????

O mój Boże, chyba dostanę ataku serca. Poważnie. Serce mi wali chyba z milion razy na
minutę i o mało nie eksploduje

45

II

w piersi. Chyba będę musiała pójść do pielęgniarki. Chyba będę musiała...

Pani Hill właśnie zapytała mnie, czy się dobrze czuję. Ponieważ to pierwszy dzień szkoły,
udaje, że naprawdę zamierza w tym roku mieć nas na uwadze. Kazała nam wszystkim
wypełnić formularz zaczynający się od pytania o nasze cele na ten rok. No, wiecie, na tych
zajęciach. Zerknęłam na to, co napisał Borys, a tam stało: „Nauczyć się na pamięć
skrzypcowego koncertu a-moll Antoniego Dworzaka i zdobyć nagrodę Grammy, jak mój idol,
Joshua Bell".

Szczerze, nie wydaje mi się, że to realistyczny cel. Ale Borys jest teraz niemal tak seksowny
jak Joshua Bell, więc może to się naprawdę da zrobić. O ile seksowność liczy się dla jurorów
Grammy.

Usiłowałam spojrzeć na cele Lilly, ale jest bardzo tajemnicza. Zasłoniła kartkę ręką i
powiedziała:

- Odsuń się, dzieciolizie.

Bardzo niegrzecznym tonem.

Wątpię, czy byłaby taka wredna, gdyby wiedziała, jaka burza emocjonalna szaleje teraz we
mnie w związku z przyszłością mojego związku z jej bratem.

Ponieważ nie wiem, jak określić swój cel - nie wiem nawet, dlaczego znalazłam się NA tych
zajęciach w tym semestrze -zapisałam tylko: „Napisać powieść i nie zawalić geometrii".

background image

W głowie mi się jaie mieści, pani Hill zauważyła, że mam atak serca! Zwykle nigdy niczego
nie zauważała. No cóż, to dlatego że zawsze siedziała w pokoju nauczycielskim. Nieważne.

Powiedziałam jej, że nic mi nie jest.

Ale prawda jest taka, że chyba już nigdy nie dojdę do siebie, przez Lane.

46

Wtorek, 1 września, wychowanie obywatelskie

TEORIE RZĄDU: Teoria boskiego nadania - powstanie rządu jest interwencją sil boskich w
sprawy ludzkie. Sprawy religijne i świeckie przeplatały się. Ludzie o wiele mniej chętnie
krytykowali władzę nadaną przez Boga.

W cywilizacji chrześcijańskiej królowie utrzymywali, że z błogosławieństwem Kościoła
monarcha stawał się prawowitym władcą.

Hm, cóż... Poza Genowią, gdzie król Włoch, a nie Bóg, dał tron mojej przodkini Rozagundzie
ze względu na odwagę, jaką wykazała się na polu bitwy. Czy raczej w sypialni, bo to tam
zabiła śmiertelnego wroga swojego ludu, Alboina. Dobrze wiedzieć, że przynajmniej jeden
członek mojej rodziny wykazał się w sypialni, bo mam uczucie, że ja będę w tym względzie
poważnie upośledzona, jako że nawet nie lubię patrzeć na SIEBIE nagą, a co dopiero
pozwolić komukolwiek INNEMU patrzeć na mnie.

John Locke, siedemnastowieczny filozof, sprzeciwiał się teorii boskiego nadania. On i inni
twierdzili: rządy są uprawnione tylko w takim stopniu, w jakim opierają się na zgodzie ludu
na bycie rządzonym.

Ha! Brawo, panie Johnie Locke! Plaga na was wszystkich, królowie i faraonowie, którzy w
kółko powtarzaliście, że to BÓG osadził was na tronie! POWIEM WAM TO W TWARZ!!!!

Wtorek, 1 września, geografia

Świetnie. Jakbym już i tak nie miała podłego dnia. Zgadnijcie, z kim muszę siedzieć na tych
lekcjach w tym semestrze? No

47

cóż, pomyślmy, jaka litera w alfabecie pojawia się tuż przed T? No właśnie. S. Kenny
Showalter.

Poważnie. Czy ja dzisiaj wlazłam w jakąś złą karmę, czy CO?

Najwyraźniej Borys nie jest jedyną osobą, która urosła przez lato. Kenny też wyrósł z pięć
centymetrów. Tyle że Kenny nie chodził na żadną siłownię i nie ćwiczył. Więc wygląda
zupełnie jak Strach na wróble z Czarnoksiężnika z krainy Oz, a nie jak Legolas.

Minus spiczaste uszy, oczywiście.

Ale w przeciwieństwie do Stracha na wróble, Kenny faktycznie ma mózg. Więc pamięta aż za
dobrze, jak ze sobą chodziliśmy. I że ja go rzuciłam dla Michaela. No cóż, technicznie rzecz
biorąc, to on MNIE rzucił. O którym to fakcie bardzo lubi mi przypominać. Przed chwilą
powiedział:

background image

- Mia, mam nadzieję, że umiesz przejść do porządku dziennego nad swoimi osobistymi
uczuciami do mnie i pozwolisz nam pracować wspólnie w sposób profesjonalny w tym
semestrze.

Powiedziałam, że chyba umiem. Rzecz w tym, że gdybym nadal chodziła z Kennym, a Lana
powiedziałaby coś o tym, że on się spodziewa, że ja z nim będę TO ROBIĆ, zaśmiałabym jej
się w twarz.

Ale z Michaelem to inna historia.

Z drugiej strony, co Lana w ogóle wie o chłopakach ze studiów? Przecież nawet z żadnym nie
chodziła! Może totalnie się mylić co do Michaela. TOTALNIE SIĘ MYLIĆ.

Że też wcześniej na to nie wpadłam. Mogłabym jej powiedzieć jeszcze w kolejce.

Kenny przed chwilą zapytał mnie, czy zamierzam tak przez cały semestr, na każdej geografii,
pisać w pamiętniku, a potem

48

czekać, aż on odwali za mnie całą robotę, tak jak odwalał wtedy, kiedy byliśmy partnerami w
laboratorium na biologii w zeszłym roku. Przepraszam bardzo. Chyba ktoś tu usiłuje pisać
historię na nowo. Ja NIE pisałam w swoim pamiętniku na biologii w zeszłym roku.

No cóż, dobra, może i pisałam. Ale to Kenny ZAPROPONOWAŁ, że zrobi za mnie całą
robotę w laboratorium. A później ją opisze. Bo wiecie, on LUBI takie rzeczy. I jest w nich
dobry.

Gdyby wszyscy zechcieli się po prostu zająć tym, co robią dobrze, ten świat byłby o wiele
lepszym miejscem.

Chyba lepiej przestanę pisać, jeszcze Kenny pomyśli, że go wykorzystuję. I wtedy może
będzie się spodziewał, że z nim TO ZROBIĘ, żeby mu za to wynagrodzić.

UUUUUUUUGGGGGGGGHHHHHHHH!!!!!!!!!

MECHANIKA ORBITALNA:

Systematyczne, długoterminowe zmiany

1. Kształt orbity to nie zwykły okrąg - ekstremalna elipsa przez 100 000 lat

2. Kąt nachylenia osi waha się - wynosi od 22 stopni do 24 stopni, 30 do 48 400 lat

3. Precesja-21 000 lat

WF: nic do domu

Geometria: ćwiczenia, strony 11-13

Angielski: strony 4-14, Podstawy stylistyki

Francuski: ecrńez une historie

RZ: nie dotyczy

4 - Księżniczka uczy się rządzić

background image

49

Wychowanie obywatelskie: Co jest podstawą teorii rządu z nadania boskiego?

Geografia: rozdział 1, definicja perygeum/apo-geum

Wtorek, 1 września, apel

Naprawdę, trzeba by wprowadzić jakąś poprawkę do konstytucji, zabraniającą organizowania
szkolnych apeli.

Bo nie tylko są strasznym marnowaniem czasu (ile można słuchać żałosnych opowieści
jakiegoś sparaliżowanego idioty, który po pijanemu siadł za kierownicą, i teraz przestrzega
nas, żebyśmy tego nie robili? Hej, my to WIEMY), ale zaczynam też uważać, że te apele to
tylko wymówka dla nauczycieli, żeby wykręcić się od lekcji. Normalnie widziałam, jak przed
chwilą pani Hill wymykała się z papierosem za drzwi sali gimnastycznej. Zdaje się, że
dziedziniec przed szkołą nie jest jedynym miejscem, gdzie potrzebne są kamery.

No i przecież wiadomo, że kiedy stłoczy się tysiąc nastolatków w jednym pomieszczeniu, na
pewno będą problemy. Dyrektor Gupta już musiała krzyknąć na dziewczyny ze starszej
drużyny lacrosse'a, bo rzucały szwedzkimi rybkami w tych z Klubu Dramatycznego, którzy
akurat tym razem nie robili niczego złego. Poza tym że, no wiecie, wyglądali dziwacznie z
włosami pofarbowanymi na czarno i kolczykami w twarzach.

I widziałam też paru członków Klubu Komputerowego, którzy przed chwilą przemykali się za
trybunami. Mieli takie miny, że mogę je opisać wyłącznie jako diaboliczne. Nie zdziwiłabym
się, gdyby się okazało, że rozpakowują tam swojego robota-za-bójcę i programują go, żeby
sterroryzował świat.

Dyrektor Gupta mówi nam, jak bardzo się cieszy, że wszystkich nas ma tu z powrotem. Lilly
właśnie podniosła rękę. Dyrektor Gupta:

- Nie teraz, Lilly.

I dalej mówi. Liii}' siedzi obok mnie i mruczy coś pod nosem.

Tina, po mojej drugiej ręce, gra w szubienicę z Borysem. Na razie zgadła tylko literę E i już
zarobiła głowę i tułów. Miejsca ma takie:

W głowie mi się nie mieści, że nie zgadła. Ale nie pomagam. Bo to, co ona robi z własnym
chłopakiem, to tylko jej sprawa. Zupełnie tak, jak to MOJA sprawa, co robię ze SWOIM
chłopakiem. A przynajmniej BYŁABY to moja sprawa, gdybym, w gruncie rzeczy,
cokolwiek z nim robiła. A nie robię. Co jest najwyraźniej ogromnym problemem, który musi
doprowadzić do tego, że on ze mną zerwie dla jakiejś dziewczyny z uniwersytetu, która
BĘDZIE to z nim robiła.

ALE dlaczego NIE MIAŁABYM z nim Tego Robić? Ludzie To Robią bez przerwy. Przecież
nie byłoby mnie tutaj, gdyby moja mama i tata nie...

Och, świetnie, teraz zbiera mi się na rzyganie. Czemu musiałam o tym pomyśleć? O mojej
mamie i tacie, którzy To Robią! Ugh. Ugh, ugh, ugh, ugh, ugh, ugh. To nawet gorsze niż myśl
o mojej mamie i panu G.

No dobra, teraz to już TOTALNIE się porzygam. UUUGG-GHHH!!!!!!!!!!!!!

background image

A teraz dyrektor Gupta opowiada o cudownych zajęciach pozalekcyjnych, jakie są
prowadzone w Liceum imienia Alberta Einsteina, i jak to wszyscy powinniśmy próbować z
nich skorzystać. Lilly znów podniosła rękę, a dyrektor Gupta znowu:

- Nie teraz, Lilly.

50

51

Nikt inny nie zwraca uwagi. Tina zgadła drugą literę. Teraz to wygląda tak:

_______A_E__

Ale Borys dodał dwa ramiona do swojego wisielca. Czemu Tina nie spróbuje litery L? To jest
takie męczące.

Teraz dyrektor Gupta przedstawia różne kółka uczniowskie, żeby pokazać, ile możliwości
oferuje LiAE. Okazuje się, że ten nowy facet, któremu wyznaczono szafkę Josha i który wylał
mi latte na but, jest uczniem na wymianę z Brazylii, o nazwisku Ramon Riveras. Będzie w
drużynie piłki nożnej.

No to się wszystkie kibicki ucieszą. Zwłaszcza jeśli po wygranym meczu będzie ściągał
koszulkę i wymachiwał nią nad głową, jak to zwykle robił Josh.

Ramon siedzi z Laną i Trishą, i całą resztą osób popularnych. Skąd wiedział? No skąd? On
nawet nie jest z tego KRAJU. Skąd wiedział, kto w ogóle jest popularny, a co dopiero, że sam
do takich osób należy i powinien z nimi siedzieć? Czy to jest coś, z czym ludzie popularni się
rodzą? Coś, co wewnętrznie wyczuwają?

Teraz dyrektor Gupta mówi o samorządzie szkolnym i o tym, że wszyscy powinniśmy chcieć
w nim działać i że to taka wspaniała okazja, żeby wykazać się uczniowską aktywnością, i jak
to potem dobrze wygląda w papierach. Mówi o tym tak, jakby ktokolwiek, kto chce działać w
samorządzie, mógł zgłosić swoją kandydaturę i wygrać. A to taka bzdura, bo przecież każdy
wie, że tylko popularni ludzie wygrywają wybory do samorządu szkolnego. Lilly kandyduje
co rok i nigdy, ani razu nie wygrała. W zeszłym roku osoba, która ją pobiła, nawet nie była
inteligentna. Nie, w zeszłym roku została pokonana z kretesem przez Nancy di Blasi, kapitan
starszej drużyny czirliderek (i wzór dla Lany Weinberger w dążeniu do zła), dziewczynę,
która dużo więcej czasu poświęcała na organizowanie kiermaszy z wypiekami, żeby

52

czirliderki mogły zarobić na bardzo im potrzebną wycieczkę do parku tematycznego Six
Flags, niż na próby przeforsowania konkretnych reform.

- Czy mamy jakieś nominacje na przewodniczącego samorządu? - Chce wiedzieć dyrektor
Gupta.

Lilly podnosi rękę. Dyrektor Gupta totalnie ją ignoruje.

- Ktoś się zgłasza? - powtarza. - No śmiało? Tina właśnie powiedziała do Borysa:

- Hm, zaraz, niech się zastanowię. Czy tu jest Y?

background image

- Och, na litość boską - nie wytrzymałam. Może to nadchodzące zagrożenie defloracją. A
może po p*rostu to, że sama nie mogę już grać w szubienicę na szkolnych apelach z miłością
mojego życia. W każdym razie powiedziałam: - To JOSHUA BELL, okej? JOSHUA BELL!

Tina mówi:

- Ooooch! Masz rację!

Ramon Riveras się śmieje. Lana szepcze mu coś do ucha. Lilly wymachuje ręką jak szalona.
Tylko ona podniosła rękę. Dyrektor Gupta nie ma innego wyjścia i mówi:

- Lilly. Omawiałyśmy to w zeszłym roku. Nie możesz nominować samej siebie na
przewodniczącą samorządu szkolnego. Ktoś inny musi cię zgłosić.

Lilly wstaje i z jej ust padają słowa:

- Nie nominuję samej siebie w tym roku. NOMINUJĘ MIĘ THERMOPOLIS!!!

Wtorek, 1 września, w limuzynie w drodze do hotelu Plaża

Dlaczego ja w ogóle się z nią przyjaźnię?

53

Wtorek, 1 września, hotel Plaża

Pierwsza lekcja dworskiej etykiety w nowym roku szkolnym i - dzięki Bogu - Grandmere
wisi na telefonie. Właśnie pstryknęła na mnie palcami i pokazała mi stolik do kawy na środku
apartamentu. Podeszłam tam i znalazłam na nim pełno faksów, listów z zażaleniami od
różnych członków francuskich stowarzyszeń naukowych i Instytutu Oceanograficznego z
Monako.

Ha. Chyba się trochę wściekli o te ślimaki.

Wielka mi rzecz? Jakbym nie miała POWAŻNIEJSZYCH problemów niż paru wściekłych
biologów morskich. Teraz, kiedy okazało się, że jeśli chcę zatrzymać przy sobie chłopaka,
będę musiała To Zrobić. A jakby tego było mało, zostałam nominowana na
PRZEWODNICZĄCĄ SAMORZĄDU SZKOLNEGO.

Poważnie, nie mam pojęcia, co tę Lilly napadło. Czy ona NAPRAWDĘ wyobrażała sobie, że
ja po prostu będę tam sobie siedzieć i myśleć: Przewodnicząca samorządu szkolnego? Och,
oczywiście. Jasne. Bo wiecie, jestem jedyną dziedziczką tronu całego zagranicznego
księstwa. Przecież nie mam nic innego do roboty.

NO NIE!!! Złapałam ją z całej siły za rękę, pociągnęłam, żeby usiadła, i wydarłam się, ale
pod nosem:

- LILLY, CO TY, DO DIABŁA, WYPRAWIASZ????

No tak, oczywiście, wszystkie głowy w całej sali gimnastycznej zwróciły się w naszą stronę i
wszyscy się na nas gapili, Perin i Ramon Riveras też. I facet, który nienawidzi, kiedy dodają
kukurydzę do chilli, chociaż myślałam, że on już skończył szkołę. Ale widać nie.

- Nie martw się - odszepnęła Lilly. - Mam plan. Najwyraźniej częścią planu Lilly było bardzo
mocne kopnięcie w kostkę Ling Su, która pisnęła:

background image

- Hm, ja popieram, pani dyrektor.

54

Bo dyrektor Gupta spytała takim stropionym głosem:

- Czy ktoś... hm... Popiera tę kandydaturę?

Nie mogłam uwierzyć. To było jak zły sen, tylko jeszcze gorsze, bo w moich koszmarach
nigdy nie pojawia się facet, który nienawidzi kukurydzy w chilli.

- Ale ja... - zaczęłam protestować, ale wtedy Lilly kopnęła MNIE naprawdę mocno w kostkę.

- Panna Thermopolis przyjmuje nominację! - zawołała Lilly do dyrektor Gupty.

Która totalnie nie wyglądała, jakby uwierzyła. Ale i tak powiedziała:

- No cóż, Mia, skoro tak uważasz... Wcale nie czekając na moją odpowiedź.

I zanim się zorientowałam, co się dzieje, Trisha Hayes skoczyła na równe nogi i wolała:

- Nominuję Lane Weinberger na przewodniczącą samorządu szkolnego!

- Proszę, jak milo - powiedziała dyrektor Gupta, kiedy Ramon Riveras poparł kandydaturę
Lany wystawioną przez Tri-shę - ale dopiero kiedy Lana dała mu sójkę w bok łokciem... Dość
mocno, jak widziałam z mojego miejsca. - Czy uczniowie pozostałych klas chcą zgłosić jakieś
kandydatury? Nie? Odnotuję sobie waszą apatię. No dobrze. Mia Thermopolis i Lana
Weinberger zostały nominowane na przewodniczącą samorządu szkolnego. Moje panie, mam
nadzieję, że przeprowadzicie porządne i uczciwe kampanie wyborcze. Głosowanie odbędzie
się w przyszły poniedziałek.

I tyle. Kandyduję na przewodniczącą samorządu szkolnego. Przeciwko Lanie Weinberger.

Moje życie się skończyło.

Lilly powtarza mi, że nie. Lilly powtarza, że ma jakiś plan. Chociaż kontrkandydatury Lany
ten plan nie przewidywał.

55

- Nie mogę uwierzyć - powiedziała Lilly, kiedy wychodziłyśmy ze szkoły po apelu. - No bo
wiesz, ona to robi, tylko dlatego że jest zazdrosna.

Ale Lilly mówi, że to nie ma znaczenia, bo wszyscy nienawidzą Lany, więc nikt nie będzie na
nią głosował.

To NIEPRAWDA, że wszyscy nienawidzą Lany. Lana to jedna z najpopularniejszych
dziewczyn w szkole. WSZYSCY będą na nią głosować.

- Mia, ty masz czyste i dobre serce - powiedział do mnie Borys. - Ludzie, którzy mają czyste
i dobre serce, zawsze pokonują zło.

Hm, taa. W książkach takich jak Władca Pierścieni, na litość boską.

A fakt, że jestem taka czysta? Pewnie właśnie dlatego niedługo stracę chłopaka.

I moim zdaniem jest wiele przykładów w historii, że ludzie, którzy ewidentnie NIE mieli
dobrego serca, raczej wygrywali, niż przegrywali wybory.

background image

- Nie będziesz musiała nawet palcem kiwnąć - powiedziała Lilly, kiedy Lars pomagał mi
wsiąść do limuzyny. - Ja będę menedżerem twojej kampanii. Zajmę się wszystkim. I nic się
nie martw. Mam plan!

Nie wiem, czemu Lilly sądzi, że te jej ciągłe zapewnienia zdołają mnie pocieszyć. W gruncie
rzecz jest dokładnie odwrotnie.

Grandmere właśnie odwiesiła słuchawkę.

- No cóż... - mówi. Pije już drugiego sidecara, odkąd tu weszłam. - Mam nadzieję, że jesteś
zadowolona. Cały region Morza Śródziemnego zjednoczył się przeciwko tobie po tej
niedorzecznej akcji, którą przeprowadziłaś ze swoimi przyjaciółmi.

- Nie cały. - Znalazłam dwa pełne wyrazów poparcia faksy w stosie na stole i podałam jej.

56

- Pfuit! - parsknęła Grandmere za cały komentarz. - A kogo obchodzi opinia jakichś tam
rybaków? Trudno ich uznać za ekspertów w tej sprawie.

- Tak - powiedziałam. - Ale tak się składa, że to GENO-WIAŃSCY rybacy. Moi rodacy. A
czy nie jest moim pierwszym obowiązkiem dbanie o interesy mojego ludu?

- Nie, jeśli naraża to na szwank dyplomatyczne relacje z sąsiadami. - Grandmere tak mocno
zaciska wargi, że niemal znikają. - To był premier Francji i powiedział...

Dzięki Bogu, że telefon znów zadzwonił. To nawet imponujące. Gdybym wiedziała, że
wrzucenie* dziesięciu tysięcy ślimaków do Zatoki Genowiańskiej pomoże mi się wykręcić od
lekcji etykiety, już dawno bym to zrobiła.

Chociaż trochę przykro, że wszyscy tak się wściekli.

Jezu. No cóż, oczywiście, typowe dla Francuzów. Ale kto by pomyślał, że biolodzy morscy są
tacy PRZEWRAŻLIWIENI?

A zresztą, co ja miałam robić, siedzieć bezczynnie i POZWALAĆ, żeby te zabójcze algi
zniszczyły podstawę utrzymania rodzin, które od setek lat zarabiają na życie rybołówstwem?
Nie wspominając o niewinnych stworzeniach, takich jak foki i morświny, których zwykłe
przetrwanie zależy od łatwego dostępu do krasnorostów morskich, które Caulerpa taxifolia
bezwzględnie niszczą? Czy naprawdę komuś się zdaje, że JA mogłabym dopuścić do totalnej
katastrofy ekologicznej, i to pod moim nosem, w mojej własnej zatoce -JA, Mia
Thermopolis? -skoro znam sposób - chociaż tylko teoretycznie - żeby jej zapobiec?

- Dzwonił twój ojciec - powiedziała Grandmere, kiedy już z trzaskiem odłożyła słuchawkę. -
Jest bardzo zmartwiony. Właśnie dowiedział się od Muzeum Oceanograficznego i Akwarium
w Monako, że najwyraźniej część twoich ślimaków przedostała się do ICH zatoki.

57

- I dobrze.

W sumie nawet podoba mi się ta ekologiczna rebelia. Odwraca moją uwagę od innych spraw.
Na przykład od tego, że mój chłopak mnie rzuci, jeśli nie ulegnę. I tego, że obecnie kandyduję
- przeciwko najpopularniejszej dziewczynie w szkole! -na przewodniczącą samorządu.

background image

- Dobrze? - Grandmere zerwała się ze swojego fotela tak szybko, że totalnie zwaliła Rommla
na ziemię. Na szczęście Rommel przywykł już do takiego traktowania i nauczył się lądować
na cztery łapy, jak kot. - Dobrze? Amelio, nie zamierzam udawać, że cokolwiek z tego
rozumiem, z całego tego zamieszania wokół małej roślinki i paru ślimaków. Ale myślałam, że
ze wszystkich ludzi na świecie TY będziesz wiedziała, że - wzięła do ręki jeden z faksów i
głośno odczytała: - „Wprowadzenie nowego gatunku do środowiska może spowodować
katastrofalne skutki".

- Powiedz to tym z Monako - odparłam. - To przecież oni wrzucili południowoamerykańskie
algi do Morza Śródziemnego. Ja tylko wrzuciłam tam trochę południowoamerykańskich
ślimaków, żeby posprzątać bałagan PO NICH.

- Czy ty się NICZEGO nie nauczyłaś z tego, co ci się starałam przekazać przez ostatni rok,
Amelio? - Chce wiedzieć Grandmere. - Ani trochę taktu, dyplomacji czy nawet PROSTEGO
ZDROWEGO ROZSĄDKU?

-WIDAĆ NIE!!!!

No dobra, może nie powinnam była wrzeszczeć aż tak głośno. Ale poważnie, KIEDY ona się
od mnie ODCZEPI????? Czy ona nie rozumie, że mam O WIELE POWAŻNIEJSZE
PROBLEMY niż wysłuchiwanie opinii bandy durnych FRANCUSKICH BIOLOGÓW
MORSKICH????

Teraz patrzy na mnie złym okiem.

- A więc?

Tylko tyle powiedziała. Po prostu: „A więc?"

58

I chociaż wiem, że jeszcze tego pożałuję - jakżeby inaczej -odpowiadam:

- Co „a więc"?

- No cóż, powiesz mi, czemu jesteś taka wytrącona z równowagi? - pyta. - Nie próbuj
zaprzeczać, Amelio. Tak samo nie umiesz ukrywać uczuć jak twój ojciec. Co się stało dzisiaj
w szkole, że jesteś taka zdenerwowana?

Taa. Już się rozpędziłam, żeby omawiać z Grandmere swoje życie uczuciowe.

Chociaż muszę przyznać, że kiedy to zrobiłam po raz ostatni - kiedy chodziło o ten cały bal
maturalny - Grandmere dała mi parę całkiem niezłych rad.*No bo w końcu trafiłam na ten bal
czy nie?

Ale i tak, jak mogłabym powiedzieć mojej BABCE, że boję się, że jak nie zacznę uprawiać
seksu ze swoim chłopakiem, to on mnie rzuci?

- Lilly nominowała mnie na przewodniczącą samorządu szkolnego - powiedziałam, bo COŚ
powiedzieć musiałam albo doprowadziłaby mnie do przedwczesnej śmierci. Już jej się to
zdarzało.

. - Ależ to wspaniała wiadomość!

Przez minutę myślałam, że Grandmere naprawdę mnie ucałuje czy coś w tym stylu. Ale ja się
totalnie uchyliłam, a ona udała, że miała zamiar pochylić się i poklepać Rommla po łebku. I

background image

może rzeczywiście miała taki zamiar. Grandmere nie jest specjalnie wylewną osobą. A
przynajmniej wobec mnie. Roc-ky'ego obcałowuje bez przerwy. A ściśle rzecz biorąc, nie jest
nawet z nim spokrewniona.

Z tego właśnie powodu zawsze trzymam pod ręką antybak-teryjne chusteczki nawilżające.
Żeby ścierać pocałunki Grandmere z Rocky'ego. Nigdy nie wiadomo, z czym stykały się usta
Grandmere w ciągu dnia.

59

No, nieważne.

- Wcale nie wspaniała! - wrzasnęłam na nią. Dlaczego jestem jedyną osobą, która to
dostrzega? - Będę kandydowała przeciwko Lanie Weinberger! A to jest najpopularniejsza
dziewczyna w całej szkole!

Grandmere zakręciła mieszadełkiem w swoim sidecarze.

- Doprawdy... - powiedziała z namysłem. - Ciekawa historia. Ale nie ma żadnego powodu,
dla którego nie miałabyś pokonać tej całej Shany. Jesteś księżniczką, pamiętaj! A ona to kto?

- Czirliderka - powiedziałam. - I na imię ma Lana, nie Shana. I wierz mi, Grandmere, w
prawdziwym świecie - takim jak szkoła średnia - bycie księżniczką to NIE JEST zaleta.

- Nonsens - odparła Grandmere. - Być członkiem rodziny królewskiej to ZAWSZE zaleta.

- Ha! - powiedziałam. - Powiedz to Anastazji!

Którą, no wiecie, zastrzelono za to, że należała do rodziny panującej.

Ale Grandmere totalnie już na mnie nie zwracała uwagi.

- Wybór przewodniczącego samorządu... - mruczała do siebie, patrząc gdzieś w przestrzeń. -
Tak, to by mogło być dokładnie to...

- Miło mi, że TY się z tego cieszysz - powiedziałam, niezbyt miłym tonem. - Bo wiesz, to nie
tak, że ja nie mam innych zmartwień. Na przykład jestem całkiem pewna, że zawalę
geometrię. A poza tym jeszcze w dodatku mam chłopaka, który studiuje...

Ale Grandmere totalnie się już zagubiła w swoim własnym małym świecie.

- Kiedy odbędzie się głosowanie? - chciała wiedzieć.

- W poniedziałek. - Popatrzyłam na nią, mrużąc oczy. Chciałam po prostu jakoś uniknąć
tematu Michaela, ale teraz

60

nie byłam już taka pewna, czy dobrze zrobiłam. Wydawała się o wiele ZA BARDZO przejęta
sprawą wyborów. - A czemu pytasz?

- Och, nic takiego... - Grandmere pochyliła się, zebrała wszystkie faksy w sprawie ślimaków i
wrzuciła je do ozdobnego, złoconego kosza na papiery stojącego przy jej biurku. - Zajmijmy
się już może naszą dzisiejszą lekcją, Amelio. Wydaje mi się, że przyda ci się nieco
odświeżenie tematu technik publicznego przemawiania, biorąc pod uwagę okoliczności.

background image

Poważnie. Czy to nie wystarczy, że jestem obciążona psychotyczną najlepszą przyjaciółką?
Czy moja babka musi tracić rozum DOKŁADNIE W TYM SAMYM CZASIE????

Wtorek, 1 września, poddasze

O Boże, jakby dzisiejszy dzień nie był wystarczająco długi, teraz, kiedy dotarłam do domu,
zastałam kompletny chaos. Mama podrzucała w ramionach wrzeszczącego Rocky'ego, przez
łzy śpiewając mu My Sharona, a pan G. siedział przy kuchennym stole i wrzeszczał do
telefonu.

Od razu widziałam, że musiało się stać coś złego. Rocky nie cierpi My Sharona. Ale cóż,
trudno się spodziewać, żeby kobieta zabierająca swoje trzymiesięczne dziecko na marsz
protestacyjny, którego uczestnicy ciskają koszem na śmieci w okno sklepu Starbucks, zdołała
zapamiętać, co jej dziecko lubi, a czego nie. Ale ten fragment z M-m-m-m-y, zwłaszcza w
połączeniu z podrzucaniem, jakie stosowała właśnie moja mama, sprawia, że Rocky zaczyna
pluć. Mama wydawała się kompletnie nieświadoma białawej substancji na swoich ramionach.

- Co się dzieje, mamo? - zapytałam.

Rany, ależ mi się z miejsca dostało po uszach.

61

- Moja matka! - krzyknęła mama, zagłuszając wrzaski Roc-ky'ego. - Grozi, że tu przyjedzie, z
dziadkiem! Bo jeszcze nie widziała dziecka.

- Hm - powiedziałam. - Dobra. A to niedobrze, bo... Mama tylko popatrzyła na mnie szeroko
otwartymi, oszalałymi oczami.

- Bo to MOJA MATKA! - wrzasnęła. - Nie chcę, żeby tu przyjeżdżała.

- Aha - powiedziałam, jakbym coś rozumiała. - Więc ty...

- Jadę do niej - dokończyła mama, a Rocky rozkrzyczał się o kilka decybeli głośniej.

- Nie - mówił do telefonu pan G. - Dwa miejsca. Tylko dwa miejsca. Trzecia osoba to
niemowlę.

- Mamo... - powiedziałam, wyciągając ręce i odbierając jej Rocky'ego, starając się uniknąć
białej śliny nadal lejącej się z jego buzi jak lawa z jakiegoś diabelskiego Krakatau. -
Naprawdę sądzisz, że to taki dobry pomysł? Rocky jest trochę za mały na swoją pierwszą
podróż samolotem. Wiesz, całe to odświeżane powietrze. Ktoś z pasażerów może być
zakażony wirusem Ebola czy czymś takim. Kichnie i zanim się zorientujesz, cały samolot
może się zarazić. A co dopiero na farmie? Nie słyszałaś o tych wszystkich dzieciach w wieku
szkolnym, które złapały E. coli po wizycie w tym zoo w Jersey, gdzie można głaskać
zwierzęta?

-Jeśli to powstrzyma moich rodziców od przyjazdu - powiedziała mama - skłonna jestem
zaryzykować. Czy ty masz pojęcie, jaki rachunek za minibar nabili, kiedy twój tata umieścił
ich w SoHo Grand?

- Dobra - powiedziałam między wersami Independent wo-man, które zawsze działają na
Rocky'ego uspokajająco. On zdecydowanie woli rythm and bluesa od rocka. - No więc kiedy
jedziemy?

background image

62

- Ty nie jedziesz - powiedziała mama. - Tylko Frank i ja. I Rocky, oczywiście. Ty nie możesz
jechać. Masz szkołę. Frank weźmie dzień urlopu.

Wiedziałam, że to brzmi zbyt pięknie, żeby było prawdziwe. Nie potencjalne zagrożenia dla
zdrowia mojego małego braciszka, ale, no wiecie, że może uda mi się uciec do Indiany
zamiast stawić czoło wyborczemu piekłu w szkole i potencjalnemu zerwaniu z moim
chłopakiem.

A to mi o czymś przypomniało.

- Hm, mamo... - powiedziałam, idąc za nią do pokoju Roc-ky'ego, gdzie najwyraźniej
zajmowała się odkładaniem czystych rzeczy, zanim padł cios ze strony babci. - Czy mogę z
tobą o czymś porozmawiać?

- Jasne. - Chociaż mama brzmiała niezupełnie tak, jakby była w nastroju do rozmowy. - Co
się stało?

- Hm... - No cóż, POWIEDZIAŁA mi kiedyś, że mogę z nią rozmawiać O WSZYSTKIM. -
Ile miałaś lat, kiedy po raz pierwszy uprawiałaś seks?

Spodziewałam się, że mi powie: „na studiach", ale chyba za bardzo była zajęta próbą
wepchnięcia wszystkich małych kaftaników Rocky'ego z napisami: Moja mama jest wściekła
jak diabli i ma prawo głosu, do jego malutkiej komody, bo chyba się nie zastanowiła nad tym,
co mówi. Powiedziała po prostu:

- Och, Mia, nie pamiętam. Chyba miałam jakoś tak z piętnaście łat.

I wtedy jakby zdała sobie sprawę z tego, co właśnie powiedziała, i naprawdę gwałtownie
wciągnęła powietrze, popatrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami i dodała:

- NIE JESTEM Z TEGO JAKOŚ SPECJALNIE DUMNA!!!

Bo musiała sobie w tym momencie przypomnieć, że JA mam piętnaście lat.

63

I zanim się zorientowałam, gadała jak najęta.

_ Wychowałam się w Indianie, Mia! - zawołała. - Tam nie było za wiele do roboty. No i to
było tak gdzieś ze dwadzieścia lat temu. Lata osiemdziesiąte! Wtedy było inaczej!

- Tak? - powiedziałam, bo przecież obejrzałam wszystkie odcinki Kochanych lat
osiemdziesiątych włącznie z Kochane lata osiemdziesiąte kontratakują. - Tylko dlatego że
ludzie przez cały czas nosili legginsy...

- Nie o to mi chodziło! - zawołała mama. - Tylko wiesz, ludzie naprawdę myśleli, że George
Michael jest hetero. I że Madonna to gwiazda jednego hitu. Wtedy RÓŻNE RZECZY
wyglądały inaczej.

Nie przychodziło mi do głowy nic poza głupkowatym:

- Nie wierzę, że ty i tata robiliście to po raz pierwszy, kiedy miałaś PIĘTNAŚCIE lat.

A wtedy, dostrzegając minę mamy, powiedziałam:

background image

- O mój Boże! No, ładnie!

Bo przecież mama poznała tatę dopiero na studiach. -MAMO!!! KTO to był?

- Na imię miał Wendell - powiedziała mama, a oczy jej się rozmarzyły albo dlatego że
Wendell był absolutnie seksowny, albo też dlatego że Rocky przestał wreszcie płakać i
zamiast tego obśliniał mi systematycznie naszywkę z lwem na szkolnej bluzie, więc chociaż
raz na poddaszu zapanowała błogosławiona cisza. - Wendell Jenkins.

WENDELL???? Mężczyzna, któremu moja mama oddała cenny kwiat swojego dziewictwa,
miał na imię WENDELL????

Ja naprawdę nigdy NIE zdecydowałabym się na seks z kimś o imieniu Wendelł.

No, ale z drugiej strony, mam poważne wątpliwości co do uprawiania seksu z kimkolwiek,
więc moja opinia pewnie się tu nie liczy.

64

- Hej - westchnęła mama, nadal rozmarzona. - Nie myślałam o Wendellu od wieków.
Ciekawe, co się z nim dzieje.

- To ty NIE WIESZ? - zawołałam tak głośno, że Rocky trochę się wzdrygnął w moich
ramionach. Ale uspokoił się po krótkim fragmencie Trouble Pink.

- No cóż, wiem, że skończył szkołę - powiedziała szybko mama. - I jestem całkiem pewna, że
ożenił się z April Pollack, ale...

- O mój BOŻE! - To było szokujące. Nic dziwnego, że mama jest taka! - On cię zdradzał????

- Nie, nie - powiedziała mama. - Zaczął chodzić z April po naszym zerwaniu.

Pokiwałam głową ze zrozumieniem.

- Chodzi ci o to, że cię kochał i porzucił?

Zupełnie jak Dave Farouą El-Abar i Tina Hakim-Baba!

- Nie, Mia - powiedziała mama ze śmiechem. - Na miłość boską, masz niesamowity dar
obracania wszystkiego w piosenkę country and western. Chodziło mi o to, że chodziliśmy ze
sobą i było świetnie, ale potem zdałam sobie sprawę... No cóż, że chcę się wydostać z
Versailles, a on nie, no więc ja wyjechałam, a on został. I ożenił się z April Pollack.

Zupełnie jak Dean, który ożenił się z tą drugą dziewczyną w Kochanych kłopotach.

- Ale... - gapiłam się na moją mamę. - Ty go kochałaś?

- Oczywiście, że go kochałam - powiedziała mama. - Boże, Wendell Jenkins. Wieki całe o
nim nie myślałam.

JEZU! W głowie mi się nie mieści, że moja mama nie utrzymuje kontaktu z chłopakiem,
któremu oddała własne dziewictwo! Do jakiej szkoły ona wtedy chodziła, tak właściwie?

- Dlaczego ty mi zadajesz te wszystkie pytania, Mia? - chciała się wreszcie dowiedzieć mama.
- Czy ty i Michael...

- Nie - powiedziałam szybko, oddając jej Rocky'ego.

background image

5 - Księżniczka uczy się rządzić

65

- Mia, nie mam nic przeciwko temu, żebyś porozmawiała ze mną o...

- Nie chcę - powiedziałam szybko. Naprawdę szybko.

- Bo jeśli ty...

- Nie - powtórzyłam. - Mam lekcje do zrobienia. Na razie. I poszłam do swojego pokoju, i
zamknęłam drzwi na klucz. Coś musi być ze mną nie tak. Poważnie. Bo wyraźnie było

widać, kiedy mama wspominała seks z Wendellem Jenkinsem, że musiało jej się podobać.
Robienie Tego. Wydaje się, że wszystkim się podoba Robienie Tego. Na przykład w kinie i w
telewizji, i wszędzie. Wszyscy chyba uważają, że Robienie Tego to najlepsze doświadczenie z
możliwych.

Wszyscy poza mną. Dlaczego jestem jedyną osobą, która na myśl o tym nie czuje nic poza...
lekkim spoceniem się? I to wcale nie w przyjemny sposób. To nie może być normalna
reakcja. To musi być jakaś kolejna anomalia w mojej konstrukcji, jak brak gruczołów
piersiowych i stopy w rozmiarze czterdzieści jeden. Totalnie brakuje mi genu do Robienia
Tego.

No bo JA CHCĘ To Robić. To znaczy, CHYBA tego chcę, no wiecie, kiedy się całujemy z
Michaelem, a ja wącham jego szyję i mam to uczucie, jakbym chciała się na niego rzucić. To
z pewnością wskazówka, że ja chcę To Robić.

Tyle że żeby To Zrobić, trzeba rzeczywiście ZDJĄĆ UBRANIE. Przy DRUGIEJ OSOBIE.
No, chyba że jest się ortodoksyjnym Żydem, bo oni to robią przez otwór w prześcieradle jak
Barbra Streisand w Yentl.

I chyba nie jestem jeszcze gotowa ZDJĄĆ UBRANIA przy Michaelu. Wystarczy, że
zdejmuję je przy Lanie Weinberger w szatni przed WF-em. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek
była w stanie rozebrać się przy CHŁOPAKU. Zwłaszcza nie przy chłopaku, którego
rzeczywiście kocham i za którego mam nadzieję któregoś dnia wyjść za mąż, o ile
kiedykolwiek mnie o to

66

7

poprosi i jeśli ja kiedykolwiek pokonam ten odruch niechęci do rozebrania się przy nim.

Chociaż zdecydowanie nie miałabym nic przeciwko obejrzeniu MICHAELA bez ubrania.

Czy to jest właśnie podwójna moralność?

Ciekawe, czy mama czuła to samo wobec Wendella Jenkin-sa. MUSIAŁA, bo inaczej nie
Zrobiłaby Tego z nim.

A przecież jest teraz tutaj, ponad dwadzieścia lat później, i nawet nie wie, gdzie on teraz
JEST.

Zaraz, mogłabym go odszukać. Mogłabym go poszukać na Yahoo przez funkcję People
Search!

background image

O MÓJ BOŻE!!! ZNALAZŁAM GO!!!! WENDELL JEN-KINSH! Co prawda zdjęcia tu nie
ma, ale pracuje dla... O MÓJ BOŻE, PRACUJE DLA ZAKŁADU ENERGETYCZNEGO Z
VERSAILLES!!!! JEST FACETEM, KTÓRY NAPRAWIA LINIE ELEKTRYCZNE,
KIEDY WYSIĄDZIE CI ŚWIATŁO PRZEZ TORNADO ALBO COKOLWIEK
INNEGO!!!!

Nie mogę uwierzyć, że moja mama oddała kwiat swojej niewinności facetowi, który pracuje
dla ZAKŁADU ENERGETYCZNEGO W VERSAILLES!!!!!!!!!!!!!!

Nie żeby było coś złego w tym, że ktoś pracuje dla zakładu energetycznego. To się pewnie
niczym nie różni od tego, że ktoś pracuje jako nauczyciel algebry w szkole średniej.

Ale pan G. nie musi przynajmniej zakładać do pracy KOMBINEZONU.

Ciekawe, czy April Pollack, ta dziewczyna, która została panią Wendellową Jenkins, zamiast
mojej mamy, też się tu znajdzie.

O MÓJ BOŻE! Jest!!!! APRIL POLLACK ZOSTAŁA KRÓLOWĄ KUKURYDZY W
VERSĄILLES W STANIE INDIANA W 1985 ROKU!!!!!!!!!

Moja mama Robiła To z facetem, który potem ożenił się z Królową Kukurydzy.

67

Co jest mocno ironiczne, jeśli wziąć pod uwagę, że mama potem urodziła nieślubne dziecko
księciu! Zastanawiam się, czy Wendell w ogóle o tym wie. To znaczy że jego była, Helen
Ther-mopolis, jest matką następczyni tronu GENOWII. Pewnie głupio by mu się zrobiło, że
ją rzucił dla panny April Królowej Kukurydzy, gdyby TO wiedział, prawda????

Chociaż moim zdaniem on jej jednak nie rzucił, o ile mama powiedziała prawdę o tym, że ona
i Wendell chcieli różnych rzeczy. Czy to by się mogło zdarzyć mnie i Michaelowi? Czy
możemy któregoś dnia zacząć chcieć różnych rzeczy? Czy za dwadzieścia lat Michael będzie
żonaty nie z księżniczką Genowii, ale z jakąś KRÓLOWĄ KUKURYDZY?

AAAAAĄAAAĄAAĄA!!!! KTOŚ DO MNIE PISZE NA

ICQ. CIEKAWE KTO.

Pomocy! To Michael! SkinnerBx: Cześć!

Od czasu, kiedy przerzucił się na Maca, Michael zmienił pseudonim na ICQ. Kiedyś używał
LinuxRulz.

SkinnerBx: Jak minął pierwszy dzień szkoły?

O mój Boże. Nic nie słyszał. No bo niby SKĄD? Nie było go tam przecież. Ani Lilly mu nie
powiedziała. Bo przecież już nie mieszkają razem.

GrLouie: Było... jak zwykle.

No cóż, bo BYŁO. Moje życie to po prostu roller coaster... Radość, po której przychodzą
druzgoczące rozczarowania, a czasami krótkie chwile, kiedy nie dzieje się w ogóle nic i tylko
przyglądam się scenerii. 68

Stwierdziłam, że powinnam chyba zmienić temat.

background image

GrLouie: A jak TOBIE minął pierwszy dzień? SkinnerBx: Fantastycznie! Dzisiaj na zajęciach
z ekonomiki trwałego rozwoju profesor mówił o tym, że za następne dziesięć czy dwadzieścia
lat ropa, najtańsze i najefektywniejsze paliwo na naszej planecie - no wiesz, to, co
wykorzystujemy w samochodach i do ogrzewania domów, i do produkcji szminek
ochronnych do ust, i tak dalej - wyczerpie się. Widzisz, sto lat temu, kiedy odkryto ropę,
ludność świata liczyła sobie zaledwie dwa miliardy. Teraz, przy sześciu miliardach ludzi -po
eksplozji demograficznej spowodowanej niemal wyłącznie łatwo dostępnym paliwem - świat
nie jest już w stanie utrzymać takiej liczby ludzi przy tej ilości ropy, która nam pozostała.
Skoro populacja ludzka się nie zmniejsza, zużycie ropy się nie zmniejszy, i mniej więcej za
dwie dekady - może więcej, ale raczej mniej, biorąc pod uwagę tempo zużycia - ropa się nam
skończy, a jeśli nie znajdziemy jakiegoś sposobu, żeby dostać się do złóż pod dnem morskim
- bez zniszczenia środowiska naturalnego - albo nie zaczniemy przestawiać się na energię
nuklearną, wodną albo słoneczną, wszyscy cofniemy się do czasów średniowiecza, a ludzie na
całym świecie będą ginąć z głodu i/lub

zamarzać na śmierć.

GrLouie: Więc, innymi słowami... Mniej więcej za piętnaście lat wszyscy umrzemy?

SkinnerBx: Mniej więcej. No a u ciebie jak? Czego ty się dzisiaj nauczyłaś?

69

Hm, tego, że mnie rzucisz, jak nie będę z tobą uprawiać seksu. Ale TEGO oczywiście nie
mogłam powiedzieć. Więc opowiedziałam tylko Michaelowi, że w ten weekend mama i pan
G. jadą z naglą wizytą do Indiany, żeby przedstawić Rocky'ego jego dziadkom z Krainy
Prostaków. I że Lilly ZNÓW zadała mi cios w plecy, tym razem nominując mnie na
przewodniczącą samorządu szkolnego, ale powiedziała, że mam się nie martwić, bo ona „ma
plan". I że już nienawidzę geometrii.

SkinnerBx: Czekaj... Twoi rodzice jadą do Indiany w ten weekend?

GrLouie: Nie moi rodzice. Moja mama i pan G.

Chyba kocham pana G. i tak dalej, ale wciąż dziwacznie się czuję, kiedy ktokolwiek mówi o
nim jak o moim rodzicu czy ojcu. Ja już mam tatę.

Wybaczyłam jednak Michaelowi ten powszechny błąd, bo on nie wie - tak jak ja to wiem - co
to znaczy pochodzić z rozbitego domu.

GrLouie: A jak sądzisz, co znów wymyśliła twoja siostra? No bo wiesz, byłabym
NAJGORSZĄ z możliwych przewodniczącą samorządu szkolnego.

SkinnerBx: Kiedy wyjeżdżają?

Co on się tak uczepił tego, że mama i pan G. wyjeżdżają z Nowego Jorku? Przecież to totalnie
NAJMNIEJSZY z moich problemów.

GrLouie: Nie wiem. Pewnie w piątek.

A to mi coś przypomniało:

70

GrLouie: Nadal chcesz, żebym przyszła w sobotę i poznała Doo Paka?

background image

SkinnerBx: Jasne. Albo, jeśli chcesz, ja mógłbym wpaść do ciebie.

GrLouie: Z Doo Pakiem?

SkinnerBx: Nie. Miałem na myśli, że sam.

GrLouie: No cóż, jeśli chcesz. Ale ja nie wiem po co, przecież tu nie będzie nikogo poza
mną.

O nie, Rocky znów płacze.

Nie jestem dzieciolizem. NIE JESTEM.

SkinnerBx: Mia? Jesteś tam 5eszcze?

Jak oni mogą tak siedzieć jakby nigdy nic i słuchać, jak ich Iziecko płacze? Tak po prostu
NIE MOŻNA.

SkinnerBx: Mia?

GrLouie: Przepraszam, Michael, muszę spadać. Pogadamy później.

Ciekawe, czy jest jakaś organizacja Anonimowych Dziecio-lizów, do której mogłabym
wstąpić.

Środa, 2 września, godzina wychowawcza

No cóż, Lana z pewnością nie marnowała czasu. Rozkręciła swoją kampanię wyborczą na
maksa.

Kiedy Lilly i ja dziś rano weszłyśmy do szkoły, zobaczyłyśmy korytarze
WYTAPETOWANE wielkimi kolorowymi,

71

błyszczącymi plakatami z Laną i słowami Głosuj na Lane wypisanymi pod spodem.

Niektóre z plakatów to portrety, pokazują Lane, która odrzuca te swoje długie, błyszczące
jasne włosy i śmieje się albo trzyma podbródek oparty na dłoniach z anielską słodyczą Brit-
ney z okładki jej pierwszego albumu. Na tych zdjęciach Lana wcale nie wygląda jak ktoś, kto
może złapać inną dziewczynę za stanik i syknąć: „A po co ty w ogóle to nosisz, skoro i tak
nie masz co tam włożyć?"

Albo ktoś, kto mógłby powiedzieć dziewczynie w kolejce do kasy, że chłopcy na studiach
spodziewają się, że ich dziewczyny będą To Robić.

Niektóre inne plakaty pokazują Lane w akcji, na przykład jak wyskakuje w powietrze i robi
szpagat w swoim kostiumie czirliderki. Jedno z nich ukazuje Lane w sukience na bal
maturalny, stojącą u stóp jakichś schodów. Nie wiem gdzie, bo na balu maturalnym takich
schodów nie było. Może u niej w domu? Nie wiem, bo oczywiście nigdy nie zostałam tam
zaproszona.

Lilly objęła jednym spojrzeniem te wszystkie plakaty, a potem opuściła wzrok na swoje
własne - tak, Lilly cały wczorajszy wieczór, kiedy ja zbierałam informacje o Wendellu
Jenkinsie, robiła plakaty do mojej kampanii wyborczej - i wypowiedziała bardzo brzydkie
słowo.

background image

Bo chociaż plakaty Lilly były bardzo przyjemne - napisała na nich: MIA RZĄDZI i
WYBIERZCIE KSIĘŻNICZKĘ - to był to wyłącznie brokat rozsypany na sztywnym białym
kartonie. Bo przecież Lilly nie porobiła błyszczących plakatów z moimi zdjęciami i nie
oblepiła nimi całej szkoły.

- Nie martw się, Lilly- powiedziałam do niej bardzo współczująco. - I tak nie chcę być
przewodniczącą samorządu, więc może tak będzie najlepiej.

72

Nawet Borys zauważył, jak Lilly posmutniała, i zrobiło mu się jej żal, co moim zdaniem
bardzo dobrze o nim świadczy, zwłaszcza że tak mu wydarła serce z piersi i podeptała,
zaledwie w maju.

- Twoje plakaty są o wiele ładniejsze niż Lany - powiedział. - Bo powstały z serca, a nie na
jakiejś kolorowej fotokopiarce.

Ale Lilly i tak przedarła swoje plakaty na pół i wepchnęła je do kosza na śmieci przed biurem
administracji. Zanim skończyła, brokat był WSZĘDZIE.

I powiedziała takim złowrogim tonem:

- Chce wojny? No to będzie ją miała.

Ale być może Lilly odnosiła się do faktu, że na lunch dzisiaj podają w stołówce zapiekankę z
dorsza i ziemniaków. A przecież dorsz, główny jej składnik, niemal już wyginął wskutek zbyt
intensywnych połowów. Lilly w swoim programie telewizji kablowej prowadziła bardzo
aktywną kampanię przeciwko podawaniu tej ryby w restauracjach Nowego Jorku.

Naprawdę chciałabym, żeby te osoby opiniujące program Lilly pospieszyły się i już znalazły
studio, które go kupi. Lilly naprawdę potrzebne są jakieś nowe projekty, ma O WIELE za
dużo wolnego czasu.

Michael milczy od czasu, kiedy się wylogowałam wczoraj wieczorem. Mam nadzieję, że
milczy z powodu wyczerpywania się zasobów ropy naftowej, bo tak go ten problem
zaabsorbował, a nie dlatego że, no wiecie, że ze mną zrywa, bo zdał sobie sprawę, że
niezupełnie jestem takim Robiącym To typem.

73

Środa, 2 września, WF

Powinno być jakieś prawo zabraniające gry w dwa ognie.

A poza tym, co ja JEJ takiego zrobiłam? Przecież ona wyraźnie wygra w tych głupich
wyborach.

I w ogóle po co mi POSIADANIE ochroniarza, skoro pozwala na to, żeby ktoś mnie walił w
udo czerwoną gumową piłką?

Chyba normalnie zostanie mi siniak.

Środa, 2 września, geometria

„a jeśli b" i „a wtedy i tylko wtedy, jeśli b"

background image

Fraza „wtedy i tylko wtedy" jest reprezentowana przez skrót „jeśli" albo

symbol <->

a <-> b oznacza zarazem: z a wynika b i z b wynika a

Czy twierdzenie odwrotne do twierdzenia prawdziwego jest koniecznie prawdziwe?

Ja bardzo przepraszam, ale

CO????????????????????????????

Na moim udzie pojawia się diagram Eulera, tam gdzie Lana walnęła mnie piłką.

Środa, 2 września, angielski

Przyznaj, CUDOWNY jest ten różowy sweterek pani M., prawda? Wygląda w nim zupełnie
jak Elle Woods! To znaczy, gdyby Elle Woods miała czarne włosy.

74

Tak, jest ładny.

Nic ci nie jest? Jesteś wściekła za to, co zrobiła Lilly? Moim zdaniem byłabyś świetną
przewodniczącą samorządu szkolnego, naprawdę.

Dzięki, Tina. Ja w zasadzie prawie o tym zapomniałam. Tyle innych rzeczy się dzieje. Jakich
innych rzeczy? Chodzi ci o te ślimaki?

WIESZ o tym????

Było wczoraj wieczorem w wiadomościach. Chyba ci ludzie z Monako trochę się wkurzyli.

Nie mają prawa się wkurzać! To wszystko ich wina! Taa, ten reporter w sumie o tym
wspomniał. Czy to tym się martwisz?

Nie. No cóż, częściowo. To znaczy... Umiesz dotrzymać sekretu? Oczywiście!

Ja wiem, ale takiego PRAWDZIWEGO sekretu. NIE MOŻESZ powiedzieć Lilly. Przysięgam
na wszystko.

ANI BORYSOWI!!!!!!!!!!!

NA WSZYSTKO!!! POWIEDZIAŁAM, PRZYSIĘGAM NA WSZYSTKO!!!!

Okej. Dobra. Chodzi tylko o to, że wczoraj w kolejce do kasy w stołówce Lana powiedziała
mi, że chłopcy na studiach oczekują, że ich dziewczyny będą To Robić, a to znaczy, że Mi-
chael na pewno spodziewa się, że JA będę z nim To Robić, tylko ja nie jestem pewna, czy
chcę. To znaczy, ja chyba CHCĘ, ale jeśli to oznacza, że będę musiała się przy nim rozebrać,
to nie. A nie jestem pewna, czy tego da się jakoś uniknąć. Poza tym, ja myślałam, że faceci na
studiach Robią To tylko z dziewczynami ze studiów. Aleja nie jestem dziewczyną ze studiów.
Jestem uczennicą szkoły średniej. Ale potem rozmawiałam

75

o tym z moją mamą, a ona powiedziała, że Zrobiła To, kiedy miała piętnaście lat, z facetem,
który nazywał się Wendell Jen-kins, ale potem on się ożenił z jakąś Królową Kukurydzy
imieniem April. I co, jeśli tak się stanie ze mną i Michaelem? Na przykład jeśli Zrobimy To, a

background image

potem zerwiemy, bo okaże się, że chcemy różnych rzeczy, i on się ożeni z jakąś Królową
Kukurydzy? Myślę, że to by mnie chyba zabiło. Chociaż moja mama twierdzi, że nie myślała
o Wendellu od lat. Nie wiem sama. Co ja mam zrobić?

To, że między Wendellem a twoją mamą się nie ułożyło, nie znaczy wcale, że ty i Michael też
ze sobą zerwiecie. I w ogóle, co to za imię, WENDELL?

Więc mówisz... że powinnam To Zrobić????? Moim zdaniem Lana wcale nie wie, co robią
faceci na studiach. Przecież żadnego nie zna. A jeśli zna, to pewnie takich, którzy zapisują się
do stowarzyszeń studenckich. A Michael nawet nie należy do żadnego bractwa. Poza tym
Michael naprawdę cię kocha. To widać jak na dłoni ze sposobu, w jaki na ciebie patrzy. Jeśli
nie chcesz Tego Robić, to Tego nie Rób.

Tak, ale co z tym, co powiedziała Lana ????? Michael nie należy do tych facetów, którzy
rzucaliby dziewczynę, tylko dlatego że Tego z nimi nie Robi. Może faceci, których zna
LANA, tak by postąpili. Jak Josh Richter, na przykład. Albo ten nowy Ramon. Wygląda na
takiego. Ale nie Michael. Bo on o ciebie RZECZYWIŚCIE dba. A poza tym ja wcale nie
uważam, że Michael oczekuje, że To Zrobisz. Przynajmniej jeszcze nie teraz.

NAPRAWDĘ??????

Naprawdę. No bo wiesz, to by było z jego strony trochę nadużycie. Przecież nie chodzicie ze
sobą nawet roku. Nie sądzę, żeby ktokolwiek powinien To Robić z facetem, jeśli nie
przechodzą ze sobą przynajmniej roku. A wtedy powinni Zrobić To po raz pierwszy w noc
balu maturalnego. Bo kiedy będziecie To Robić po raz

76

pierwszy, chłopak powinien założyć smoking. Tego wymaga uprzejmość.

Tina, mnie się raptem raz udało zmusić Michaela, żeby mnie zabrał na bal maturalny. Bardzo
wątpię, żeby udało mi się namówić go na to jeszcze raz.

Hm. No cóż, koronacje też się liczą. Jestem pewna, że byłoby to szalenie romantyczne zrobić
To po raz pierwszy po twojej koronacji.

Nie zostanę koronowana, dopóki mój tata nie umrze i nie zostawi mi tronu!!!! Do czasu,
kiedy to się zdarzy, będę może tak stara jak książę Karol!!!!!!!!!!!!!!!! Ja nie chcę ROBIĆ
tego, kiedy będę STARA, tylko wiesz..-. Nie TERAZ. No cóż, to chyba po prostu musisz o
tym Michaelowi powiedzieć. Wy dwoje naprą wdę powinniście odbyć ze sobą Rozmowę.
Trzeba to wszystko postawić otwarcie. Bo porozumienie to klucz do udanego romantycznego
związku.

A Ty i Borys ją odbyliście? No wiesz, Rozmowę. O Robieniu Tego.

Oczywiście!!!! To znaczy pod warunkiem że sprawy się nie ułożą między mną i księciem
Williamem. Borys wie, że jeśli kiedykolwiek chce mieć nadzieję, że obdarzę go kwiatem
mojego dziewictwa, to będzie musiał to zrobić po balu maturalnym:

• na podwójnym łóżku zasłanym satynową pościelą

• w luksusowym apartamencie z widokiem na Central Park

• w hotelu Four Seasons przy Pięćdziesiątej Siódmej Wschodniej

background image

• z szampanem i truskawkami maczanymi w czekoladzie na powitanie

• z kąpielą aromaterapeutyczną po fakcie

• a potem waflami dla dwojga w łóżku następnego dnia rano

Ach, Tina. Nie wiem, jak mam ci to powiedzieć... Ale wydaje mi się, że Borys nie będzie
mógł sobie na coś takiego pozwolić. Bo wiesz, on NADAL jest uczniem szkoły średniej.

11

Wiem. Dlatego podpowiedziałam mu, żeby zaczął już odkładać swoją tygodniówkę. Poza tym
lepiej, żeby miał ze sobą więcej niż ten jeden kondom, który nosi w portfelu od dwóch lat.

Borys nosi kondom w portfelu???? TERAZ??????????? Och, jasne. Jest bardzo przezorny. To
jeden z powodów, dla których go kocham.

HEJ, WY DWIE, MOGŁYBYŚCIE ŁASKAWIE PRZESTAĆ PRZESYŁAĆ SOBIE
LIŚCIKI I UWAŻAĆ? TO NAJLEPSZA NAUCZYCIELKA, JAKĄ KIEDYKOLWIEK
MIAŁYŚMY A WY WPRAWIACIE MNIE W TOTALNE ZAŻENOWANIE KIEDY TAK
SIEDZICIE I NIE UWAŻACIE Zaraz. O co chodzi z tymi kondomami?

O nic! Patrz na tablicę!

O kim w ogóle gadacie, co?

O nikim, Lilly. Nieważne. Popatrz, oddaje nasze wypracowania.

Pewnie cisie wydaje, że w ten sposób odwrócisz moją uwagę. Chcę wiedzieć, o kim wy
gadacie. KTO nosi przy sobie kondom??

Teraz ty nie uważasz na lekcji, Lilly!

Jasne! Przyganiał kocioł garnkowi. A co dostałaś, tak przy okazji? Piątkę, jak zwykle, panno
Zawsze Dostaję Piątki z Angielskiego ?

No cóż, ja RZECZYWIŚCIE trochę się napracowałam nad

tym...

Ha! TO nie jest PIĄTKA!!!! Mówiłam ci. Naprawdę musisz uważać na tych lekcjach, jeśli
poważnie myślisz o tym całym pisarstwie.

78

Środa, 2 września, francuski

Nie rozumiem tego. NIE ROZUMIEM TEGO.

Jestem utalentowaną pisarką. WIEM, że tak jest. SŁYSZAŁAM to. Od więcej niż jednej
osoby.

Ja wcale nie twierdzę, że nie mogę się już niczego nauczyć. Wiem, że mogę. Wiem, że nie
jestem żadną Danielle Steel. Ale mimo wszystko. Wiem, że mam wiele do nauczenia się,
zanim kiedykolwiek uda mi się zdobyć Booker Prize czy jedną z innych nagród, jakie dają
pisarzom.

Ale czwórka????

background image

Ja nigdy w życiu nie dostałam czwórki z angielskiego!!!!

Musiała zajść pomyłka.

Byłam w takim szoku, kiedy odebrałam swoją pracę, że chyba po prostu siedziałam tam
bardzo długo z otwartymi ustami... Tak długo, że tłumek zebrany przy biurku pani Martinez
przerzedził się na tyle, że wreszcie mnie zauważyła i powiedziała:

- Tak, Mia? Chcesz o coś zapytać?

- To czwórka... - Tylko tyle udało mi się wykrztusić. Bo gardło miałam jakieś takie ściśnięte.
I ręce mi się spociły. A palce mi się trzęsły.

Bo nigdy przedtem nie dostałam czwórki z wypracowania z angielskiego. Nigdy, nigdy,
nigdy, nigdy...

- Mia, ty naprawdę dobrze piszesz - powiedziała pani Martinez. - Ale brak ci dyscypliny.

- Tak? - Oblizałam usta. Strasznie mi wyschły wargi. Pani Martinez pokręciła głową ze
smutkiem.

- Zdaję sobie sprawę, że to nie jest wyłącznie twoja wina - ciągnęła. - Prawdopodobnie od lat
zbierasz piątki z angielskiego, wykorzystując ten sam komiksowy, błyskotliwy humor

79

i zręczne odnośniki do kultury masowej jak w tym wypracowaniu. Jestem pewna, że twoi
nauczyciele byli tak zajęci tymi uczniami, którzy w ogóle pisać nie umieli, że nie zajmowali
się tym, kto ewidentnie to umie. Ale zauważ, Mio, nie ma miejsca na tego rodzaju świadomą
błazenadę w poważnej pracy pisarskiej. Jeśli nie nauczysz się samodyscypliny, nigdy nie
dojrzejesz jako pisarka. Takie kawałki jak ten, który mi oddałaś, dowodzą tylko, że masz
łatwość znajdowania słów, A NIE, że jesteś pisarką.

Nie miałam pojęcia o czym ona mówi. Wiedziałam tylko, że dostałam czwórkę. Czwórkę!!! Z
ANGIELSKIEGO.

- Jeśli napiszę nową pracę - spytałam - czy przyjmie ją pani zamiast tej i unieważni tę
czwórkę?

- Tak, jeśli będzie wystarczająco dobra - odparła pani Mar-tinez. - Nie chcę, Mio, żebyś coś
znów napisała na chybcika. Chcę, żebyś to trochę przemyślała. Chcę, żebyś mnie zmusiła do
myślenia.

- Ale - zaprotestowałam słabo - to właśnie usiłowałam zrobić w swoim wypracowaniu o
ślimakach...

- Porównując wrzucenie dziesięciu tysięcy ślimaków do Zatoki Genowiańskiej z odmową
Pink wystąpienia przed księciem Williamem, bo on uczestniczy w polowaniach? - Pani
Martinez wzruszyła ramionami. - Nie, Mio. To mnie nie zmusiło do myślenia. To tylko
napełniło mnie smutkiem nad twoim pokoleniem.

Na szczęście wtedy odezwał się pierwszy dzwonek na lekcję, więc musiałam wyjść.

Może to i lepiej, bo i tak miałam właśnie zwymiotować na biurko.

80

background image

Środa, 2 września, RZ

Michael zadzwonił w czasie lunchu. Uczniom LiAE nie wolno dzwonić ani przyjmować
telefonów w czasie lekcji, ale podczas lunchu można.

W każdym razie powiedział coś w rodzaju: „Hej, co to było wczoraj wieczorem? Tak nagle
się wylogowałaś..."

Ja: Och, tak. Przepraszam. Rocky obudził się z płaczem i musiałam mu śpiewać, dopóki nie
zasnął.

Michael: Ach. Więc wszystko w porządku?

Ja: No cóż, jeśli twoim zdaniem to w porządku, że po dwóch pierwszych dniach szkoły już
zawalam geometrię, że zmuszono mnie do udziału w wyborach na przewodniczącą
samorządu wbrew mojej woli i że zdaniem mojej nowej nauczycielki angielskiego jestem
beztalenciem i oszustką, to tak, chyba tak.

Michael: Nie, nie uważam, żeby to było w porządku. Rozmawiałaś już - zaraz, z kim masz
geometrię? Z Hardingiem? To sensowny facet -żeby ci dodatkowo pomógł na lekcjach? Albo,
jeśli chcesz, możemy razem przerobić ten rozdział w sobotę. I jakim cudem twoja
nauczycielka angielskiego mogła pomyśleć, że jesteś beztalenciem i oszustką? Przecież ty
naprawdę świetnie piszesz. A jeśli chodzi o ten samorząd szkolny, po prostu powiedz Lilly, że
nie obchodzi cię, JAKI ona ma plan, że masz dość zmartwień i nie chcesz kandydować.

6 - Księżniczka uczy się rządzić

81

Ha. Łatwo Michaelowi mówić. On się nie boi swojej siostry - ani troszkę, w przeciwieństwie
do mnie. A pan Harding? Sensowny facet? Mój Boże, dzisiaj cisnął w Trishę Hayes
kawałkiem kredy! Dobra, zrobiłabym to samo, gdybym uważała, że mi to ujdzie na sucho.
No, ale mimo wszystko...

I skąd Michael w ogóle wie, jak ja piszę? Poza paroma zeszłorocznymi artykułami w szkolnej
gazecie i moimi listami, mailami i gadaniem na ICQ, nigdy nie czytał niczego, co napisałam.
Na pewno nie dawałam mu do przeczytania swoich wierszy. Co by było, gdyby mu się nie
spodobały? Moja dusza pisarza byłaby zdruzgotana.

Nawet bardziej zdruzgotana niż w tej chwili.

Ja: Sama nie wiem. A jak TOBIE mija dzień? Michael: Świetnie. Dzisiaj na zasadach
geomorfologii mówiliśmy o tym, jak pokrywa lodowa skurczyła się o dwieście pięćdziesiąt
milionów akrów - to obszar Kalifornii i Teksasu razem wziętych - w ciągu ostatnich
dwudziestu lat, i że jeśli nadal będzie erodować w tym samym tempie - około dziewięciu
procent na dziesięć lat - to do końca tego stulecia zupełnie zniknie, a to, oczywiście, będzie
miało tragiczne konsekwencje dla życia na Ziemi, takiego, jakie znamy. Całe gatunki znikną,
a każdy, kto ma jakąś nieruchomość nad morzem', będzie w sumie właścicielem posesji
podmorskiej. Chyba że zrobimy coś, żeby kontrolować emisję zanieczyszczeń, które niszczą
warstwę ozonową i wspomagają to topnienie.

82

Ja: Więc w sumie nie ma żadnego znaczenia, jaki stopień będę miała z geometrii, bo i tak

background image

wszyscy umrzemy?

Michael: No cóż, nie my, ściśle mówiąc. Ale

nasze wnuki tak.

Tyle że, jestem całkiem pewna, Michael nie miał na myśli NASZYCH wnuków, to znaczy
dzieci tych dzieci, które on i ja moglibyśmy mieć, gdybyśmy, no wiecie, To Robili. Moim
zdaniem mówił o wnukach w sensie ogólnym. O takich wnukach, które mógłby mieć z jakąś
Królową Kukurydzy, z którą ożeni się później, kiedy on i ja już się rozejdziemy i pójdziemy
osobnymi drogami.

Ja: Ale ja myślałam, że i tak umrzemy w ciągu dziesięciu lat, kiedy skończy się łatwy dostęp

do ropy naftowej.

Michael: Och, tym się nie martw. Doo Pak i ja postanowiliśmy zbudować prototyp pojazdu z
napędem wodorowym. Mam nadzieję, że to rozwiąże problem. Jeśli tylko przemysł
motoryzacyjny nie każe nas za to zamordować. Ja: Och. Okej.

Dobrze wiedzieć, że ludzie inteligentni, tacy jak Michael, pracują nad tym problemem
kończącej się ropy. To zostawia problemy łatwiej rozwiązywalne, jak na przykład zabójcze
algi i samorządy szkolne, ludziom takim jak ja.

Michael: To jak, nadal jesteśmy umówieni na

sobotę?

83

Ja: Chodzi ci o to, żebym przyszła i poznała Doo Paka? Chyba tak.

Michael: No,, w sumie, to myślałem, że...

I w tym momencie Lilly zaczęła wyrywać mi komórkę. I wyrwała.

Lilly: Czy to mój brat? Daj mi z nim porozmawiać.

Ja: Lilly! Zostaw!

Lilly: Poważnie. Ja muszę z nim pomówić. Mama znów zmieniła hasło i nie mogę się dostać
do jej skrzynki mailowej.

Ja: W ogóle nie powinnaś czytać maili swojej matki!

Lilly: To skąd będę wiedzieć, co o mnie opowiada różnym ludziom?

Tu wreszcie udało, mi się wyrwać telefon z jej ręki.

Ja: Hm, Michael. Będę musiała do ciebie od-dzwonić. Po szkole. Dobrze?

Michael: Och. Dobrze. Trzymaj się. Wszystko będzie dobrze.

Ja: Tak. Jasne.

JEMU łatwo mówić, że wszystko będzie dobrze. Bo wszystko BĘDZIE dobrze. Dla NIEGO.
ON już nie musi tkwić w tym piekle przez osiem godzin dziennie. On ma fajne wykłady o
tym, jak topi się czapa polarna i o tym, że wszyscy zginiemy, a ja muszę chodzić korytarzem,

background image

gdzie dwadzieścia milionów plakatów z Laną Weinberger patrzy na mnie z góry i woła:
„Nieudacznik! Nieudacznik! Księżniczka czego? Ach, tak! Nieudacz-nikowa!"

84

Kiedy wyszłyśmy ze stołówki, żeby nałożyć błyszczyk przed następną lekcją, zobaczyłam
Raniona Riverasa, tego przystojnego nowego ucznia na wymianę, który demonstrował
brazylijskie techniki piłki Lanie i kilku członkom starszej drużyny piłki nożnej LiAE, a oni
wszyscy nie odrywali od niego oczu (no i dobrze, bo w zeszłym roku nie wygrali ani jednego
meczu). Tyle że zamiast piłki Ramon używał pomarańczy, kopiąc ją to jedną, to drugą nogą.
Mówił też coś, ale nie zrozumiałam ani słowa z tego, co wygadywał. Inni też chyba nie, bo
mieli niepewne miny.

Ale zobaczyłam, że Lana przytakuje, jakby rozumiała. I pewnie rozumiała. Lana bardzp
dobrze się orientuje we wszystkim, co brazylijskie. Wiem, bo widziałam ją nagą pod
prysznicem.

Środa, 2 września, nadal RZ

Mia. Zróbmy jakąś listę.

Nie! Lilly, daj mi spokój! Mam w tej chwili za dużo problemów,

żeby robić listy.

Jakich problemów? Nie masz żadnych problemów. Jesteś księżniczką. Nie zawalasz algebry.
Masz chłopaka.

No właśnie, o to chodzi! Mam chłopaka, ale on najwyraźniej

oczekuje, że ja... Że ty co?

Nieważne. Zróbmy jakąś listę.

ja: Chodzi ci o to, żebym przyszła i poznała Doo Paka? Chyba tak.

Michael: No,. w sumie, to myślałem, ze...

I w tym momencie rwała.

Lilly zaczęła wyrywać mi komórkę. I wy-

Lilly: Czy to mój brat? Daj mi z nim porozmawiać.

Ja: Lilly! Zostaw!

Lilly: Poważnie. Ja muszę z nim pomówić. Mama znów zmieniła hasło i nie mogę się dostać
do jej skrzynki mailowej.

Ja: W ogóle nie powinnaś czytać maili swojej matki!

Lilly: To skąd będę wiedzieć, co o mnie opowiada różnym ludziom?

Tu wreszcie udało, mi się wyrwać telefon z jej ręki.

Ja: Hm, Michael. Będę musiała do ciebie od-dzwonić. Po szkole. Dobrze?

Michael: Och. Dobrze. Trzymaj się. Wszystko

background image

będzie dobrze.

Ja: Tak. Jasne.

JEMU łatwo mówić, że wszystko będzie dobrze. Bo wszystko BĘDZIE dobrze. Dla NIEGO.
ON już nie musi tkwić w tym piekle przez osiem godzin dziennie. On ma fajne wykłady o
tym, jak topi się czapa polarna i o tym, że wszyscy zginiemy, a ja muszę chodzić korytarzem,
gdzie dwadzieścia milionów plakatów z Laną Weinberger patrzy na mnie z góry i woła:
„Nieudacznik! Nieudacznik! Księżniczka czego? Ach, tak! Nieudacz-nikowa!"

Kiedy wyszłyśmy ze stołówki, żeby nałożyć błyszczyk przed następną lekcją, zobaczyłam
Ramona Riverasa, tego przystojnego nowego ucznia na wymianę, który demonstrował
brazylijskie techniki piłki Lanie i kilku członkom starszej drużyny piłki nożnej LiAE, a oni
wszyscy nie odrywali od niego oczu (no i dobrze, bo w zeszłym roku nie wygrali ani jednego
meczu). Tyle że zamiast piłki Ramon używał pomarańczy, kopiąc ją to jedną, to drugą nogą.
Mówił też coś, ale nie zrozumiałam ani słowa z tego, co wygadywał. Inni też chyba nie, bo
mieli niepewne miny.

Ale zobaczyłam, że Lana przytakuje, jakby rozumiała. I pewnie rozumiała. Lana bardz.0
dobrze się orientuje we wszystkim, co brazylijskie. Wiem, bo widziałam ją nagą pod pryszni-

cem.

Środa, 2 września, nadal RZ

Mia. Zróbmy jakąś listę.

Nie.1 Lilly, daj mi spokój! Mam w tej chwili za dużo problemów,

żeby robić listy.

Jakich problemów? Nie masz żadnych problemów. Jesteś księżniczką. Nie zawalasz algebry.
Masz chłopaka.

No właśnie, o to chodzi! Mam chłopaka, ale on najwyraźniej

oczekuje, że ja...

Że ty co?

Nieważne. Zróbmy jakąś listę.

85

84

LILLY I MIA OCENIAJĄ REALITY SHOWS

Wyprawa Robinsona:

Lilly: Autorzy programu żerują na najniższych instynktach. Chcąc za wszelką cenę
przyciągnąć widzów, wykorzystują fakt, że wielu ludzi potrafi się cieszyć z cudzych
niepowodzeń i napawać widokiem czyjegoś upokorzenia. 0/10

Mia: Taa. No i jeszcze patrzeć, jak jedzą robaki. Błe!!!! 0/ /10

Nieustraszeni:

background image

Lilly: To samo. 0/10

Mia: I jeszcze trochę robaków. Bleee. 0/10

Idol:

Lilly: Program jest zabawny - jeśli uznamy za zabawne bezlitosne kpiny z młodych ludzi i ich
prób podzielenia się swoim talentem ze światem. 5/10

Mia: Ponieważ moje własne marzenia zostały ostatnio aż zbyt okrutnie podeptane, nie bawi
mnie patrzenie, jak niszczy się marzenia innych. 2/10

Nowożeńcy - Nick ijessica:

Lilly: Jeśli widok żałosnych prób niedouczonej śpiewaczki, która nie zna różnicy między
kurczakiem a tuńczykiem, to wasz ideał miłego spędzania czasu, proszę bardzo, można to
sobie oglądać do woli. Ja was nie będę powstrzymywać. 0/10

Mia: Jessica nie jest głupia, po prostu brak jej doświadczenia! Jest taka ZABAWNA. A Nick
taki seksowny. Najlepszy program! 10/10

86

Panna na wydaniu:

Lilly: A kogo obchodzi, czy dwoje głupich ludzi się zejdzie? Skończy się tylko tym, że
urodzą sobie dzieci i będzie na naszej planecie jeszcze więcej głupich ludzi. A my ich do tego
zachęcamy, oglądając ten program! Żałosne. 0/10

Mia: Bzdura! Oni szukają miłości! Co w tym złego? 5/10

Co by tu zmienić:

Lilly: Nigdy bym nie dopuściła Hildi w pobliże mojego pokoju. 10/10

Mia: Muszę się zgodzić. Ta dziewczyna ma źle w głowie. Ale fajnie byłoby napuścić ją na
pokój LANY. 10/10

Prawdziwy świat:

Lilly: Ideał - jeśli lubisz patrzeć, jak młodzi ludzie taplają się w wannach z gorącą wodą bez
kontroli ze strony rodziców ani przesadnej moralności. Dla mnie to ideał. 10/10

Mia: Czemu oni wszyscy muszą się do siebie tak paskudnie odnosić? Ale i tak JEST całkiem
niezły. 9/10

Gejowskie oko na heteroseksualistę:

Lilly: Pięciu homoseksualistów zmienia styl facetów hetero, którzy do tej pory totalnie nie
mieli stylu, do tego stopnia, że potrafili się ubrać w marmurkowe jeansy. Niektórzy
zwolennicy równych praw dla ludzi o różnej orientacji seksualnej obawiają się, że ten
program cofnie ich ruch o całe dziesięciolecia. A jednak... DLACZEGO ten jeden facet tak
długo nosił tę obrzydliwą peruczkę???? 10/10

Mia: Taa, a ja, tak się składa, znam kogoś, komu bardzo by się przydała pomoc Świetnej
Piątki, której na pewno nie spodobałoby się wtykanie swetra w spodnie. 10/10

background image

87

Proste życie z Paris Hilton i Nicole Richic:

Lilly: Żartujesz, prawda? Ta modliszka i jej wiecznie podpita przyjaciółka ani trochę mnie nie
bawią. Poza tym to bardzo nieładnie kpić sobie z ludzi, którzy byli na tyle uprzejmi, że
przyjęli cię pod swój dach? 0/10

Mia: Hm. W pewien sposób muszę się tu zgodzić. Tym dziewczynom przydałyby się
PODSTAWOWE lekcje etykiety. Może następnym razem Hilton i mała Nicole powinny
spędzić tydzień z Grandmere! Założę się, że już ONA coś by im powiedziała o tych
kolczykach. Taki reality show to ja bym BARDZO chętnie obejrzała!!!!!!!! 0/10

Środa, 2 września, wychowanie obywatelskie

TEORIE RZĄDU (ciąg dalszy)

TEORIA KONTRAKTU SPOŁECZNEGO: Thomas Hob-

bes, siedemnastowieczny angielski filozof, napisał Lewiatana, a w nim stwierdził, że:

Ludzie początkowo trwali w „stanie natury". Innymi słowy, w ANARCHII.

Ale przecież anarchia jest zła! Przy anarchii ludzie mogą robić co im się żywnie podoba! W
anarchii, na przykład, pewna czirliderka, której nie nazwiemy po imieniu, mogłaby nosić parę
szortów, które ewidentnie należą do jednego z członków drużyny piłki nożnej, pod swoją
szkolną spódnicą i upewniać się, że każdy widzi, że ona je nosi, krzyżując nogi bardzo
szerokim i wygimnastykowanym gestem w czasie lekcji wychowania obywatelskiego, tak jak
być może robi to W TEJ CHWILI, nie respektując szkolnych zarządzeń. A pewna inna osoba,
której rów-

nież nie nazwę, może i miałaby ochotę na nią donieść, ale ostatecznie nie zdecyduje się na to,
bo donoszenie jest złe, o ile nie zależy od tego czyjeś życie.

Hobbes utrzymywał, że umowa społeczna między ludźmi a rządem ostatecznie doprowadzała
do rozwiązania państwa.

Na szczęście John Locke zmodyfikował tę teorię, twierdząc, że kontrakt można
renegocjować.

NIECH ŻYJE LOCKE!

NIECH ŻYJE LOCKE!

NIECH ŻYJE!

NIECH ŻYJE LOCKE!

Środa, 2 września, geografia

Kenny właśnie pochylił się do mnie, żeby mi przypomnieć, że ma nową dziewczynę, Heather,
którą poznał latem na obozie naukowym. Najwyraźniej Heather przewyższa mnie pod
każdym względem (same piątki, ćwiczy gimnastykę, jej wypracowania są wolne od takich
naleciałości, jak komiksowy humor i odniesienia do kultury masowej, nie jest księżniczką
itd.), więc mimo tego, co sobie mogę wyobrażać, Kenny już się ze mnie wyleczył i mogę

background image

sobie wytrzeszczać na niego te swoje wielkie, dziecinne, błękitne oczy, ile mi się żywnie
podoba, ale on NIE będzie odrabiał za mnie w tym semestrze pracy domowej z geografii.

A co mi tam, Kenny. Po pierwsze, sprawdź sobie wzrok: oczy mam szare, nie niebieskie. Po
drugie, nigdy cię w zeszłym roku nie prosiłam, żebyś odrabiał za mnie biologię. Po prostu
sam zacząłeś odrabiać, z własnej woli. Przyznaję, źle zrobiłam,

89

POZWALAJĄC ci na to, zwłaszcza że wiedziałam, że nie lubię cię tak samo jak ty mnie. Ale
nie bój się, to się nie powtórzy. Bo ja mam szczery zamiar uważać na tych lekcjach i SAMA
robić prace domowe. Wcale nie będę POTRZEBOWAŁA twojej pomocy.

I mam szczerą nadzieję, że ty i Heather będziecie ze sobą szczęśliwi. Wasze dzieci będą na
pewno bardzo inteligentne. Oczywiście jeśli w ogóle kiedykolwiek dojdziecie do Robienia
Tego. I zapomnicie o kontroli urodzeń. Chociaż to mało prawdopodobne w przypadku dwojga
naukowych geniuszy.

Kenny jest taki dziwny.

Nie, wiecie co? CHŁOPCY są dziwni. Poważnie. Może właśnie o tym powinnam napisać
poprawkowe wypracowanie dla pani Martinez. O chłopcach i o tym, jacy są dziwni.

Na przykład moja obecna lista pięciu najlepszych filmów obejmuje:

Wirujący seks

Flashdance

Dziewczyny z drużyny

Oryginalne Gwiezdne Wojny

oraz

Honey

Wszystkie mają podobny temat - dziewczyna musi wykorzystać swoje nowo nabyte talenty
(taniec), żeby uratować siebie/swój związek/drużynę (no cóż, może to nie do końca prawda w
odniesieniu do Gwiezdnych Wojen. Chociaż czemu nie, trzeba tylko zastąpić słowo
„dziewczyna" słowem „chłopak". A „taniec" słowem „Moc").

Więc łatwo możecie zrozumieć, czemu tak mi się podobają.

Ale ulubione filmy Michaela - nie licząc oryginalnych Gwiezdnych Wojen, oczywiście -
totalnie różnią się od moich. Nie ma w nich żadnego wspólnego wątku! Każdy z innej para-

90

fii! A co do większości, to naprawdę nie rozumiem, DLACZEGO mu się podobają. W
żadnym z nich nie ma tańca.

Oto krótki rzut okiem na Dziwny Świat Chłopaków i Filmów, Które Lubią:

PIĘĆ ULUBIONYCH FILMÓW MICHAELA

(Z KTÓRYCH ŻADNEGO NIE WIDZIAŁAM

background image

ANI NIGDY NIE OBEJRZĘ):

Ojciec chrzestny

Człowiek z blizną

Teksańska masakra pilą łańcuchową

Obcy, Obcy II, Obcy III itd.

Egzorcysta

PIĘĆ ULUBIONYCH FILMÓW MICHAELA

(KTÓRE WIDZIAŁAM, NIE LICZĄC ORYGINALNYCH

GWIEZDNYCH WOJEN. OCZYWIŚCIE):

Życie biurowe Belfer

Piąty element Żołnierze kosmosu Straż wiejska

Chciałabym tylko zauważyć, że w żadnym z powyższych filmów nie ma ani jednej sceny
tańca. Ani jednej! I naprawdę trudno się w nich doszukać jakiegokolwiek wspólnego wątku,
nic ich właściwie nie łączy, może poza tym, że we wszystkich faceci mają superśliczne
dziewczyny.

Ogólnie rzecz biorąc, mężczyźni i kobiety kierują się zupełnie innymi kryteriami w wyborze
rozrywek filmowych. Naprawdę, aż dziw, że czasem udaje im się tej rozrywki zażywać
wspólnie.

91

Ale z drugiej strony to prawdopodobnie nie jest temat, który mógłby zainteresować panią
Martinez. Moim zdaniem to pouczające, wątpię jednak, żeby ona też tak to odebrała.

Ona pewnie nigdy nie chodzi do kina, bo to taka rozrywka dla mas. Pewnie chodzi tylko na
FILMY, na przykład te, które pokazują w kinach studyjnych. Założę się, że nie ma nawet
telewizora.

O mój Boże. Nic dziwnego, że jest TAKA.

WF: nie dotyczy

Geometria: ćwiczenia strony 20-22

Angielski: nie wiem, byłam zbyt wytrącona z równowagi, żeby to zapisać

Francuski: ecrivez une historie

Poza tym, sprawdzić, czy Perin to chłopak, czy dziewczyna!!!!!!!

RZ: nie dotyczy

Wychowanie obywatelskie: Co jest podstawą rządu według teorii kontraktu społecznego

Geografia: zapytać Kenny'ego

Środa, 2 września, w limuzynie w drodze do domu

background image

z hotelu Plaża

Dzisiaj, kiedy dotarłam do Grandmere na lekcję etykiety, oświadczyła mi, że wybieramy się
na rekonesans w terenie.

Powiedziałam jej, że na lekcję etykiety to ja w zasadzie nie mam dzisiaj czasu - że w grę
wchodzi mój stopień z angielskiego i że muszę wracać do domu i od razu brać się do pisania.

Ale na Grandmere nie zrobiło to najmniejszego wrażenia -nawet kiedy powiedziałam jej, że
moja przyszła kariera pisarki

od tego zależy. Powiedziała, że członkowie rodzin królewskich i tak nie powinni pisać
książek - że Judzie chcą czytać książki O NICH, a nie pisane PRZEZ NICH.

Grandmere czasem tak kompletnie nic nie kuma!

Byłam pewna, że nasz rekonesans dotyczy wizyty u Paola -moje odrosty totalnie zaczynają
być widoczne - ale zamiast tego Grandmere zabrała mnie na dół do jednej z wielu sal
konferencyjnych w Plaża. W długiej sali stało mniej więcej dwieście krzeseł, a w głębi
mównica z mikrofonem i szklanką wody.

Tylko pierwszy rząd krzeseł był zajęty. A siedzieli tam: pokojówka Grandmere, jej szofer i
różni członkowie personelu hotelu Plaża w swoich złoto-zielonych uniformach, z bardzo
niewyraźnymi minami. Zwłaszcza pokojówka Grandmere, która na kolanach trzymała
roztrzęsionego Rommla.

Najpierw myślałam, że zostałam wrobiona i że to jakaś konferencja prasowa na temat
ślimaków czy coś. Tylko gdzie się podziali reporterzy?

Ale Grandmere powiedziała, że nie, to nie jest konferencja prasowa. To praktyka.

Przed debatą.

Debatą przed głosowaniem na przewodniczącą samorządu.

- Hm, Grandmere - powiedziałam. - Nie ma żadnej debaty przed głosowaniem na
przewodniczącą samorządu. Wszyscy tylko oddają głosy. W poniedziałek.

Ale Grandmere mi nie uwierzyła. Powiedziała, wydychając długą strużkę dymu
papierosowego, chociaż w Plaża obowiązuje zasada: Można palić tylko w swoim pokoju.

- Twoja mała przyjaciółka, Lilly, powiedziała mi, że jest debata.

- Rozmawiałaś z LILLY? - Ledwie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Lilly i Grandmere
się NIE CIERPIĄ. I to nie bez powodu, po całej tamtej aferze z Jangbu Panasą.

92

9.3

A teraz Grandmere mówi mi, że ona i moja najlepsza przyjaciółka są KUMPELKAMI?

- KIEDY LILLY CI TO POWIEDZIAŁA? - zapytałam ostro, bo nie wierzyłam w ani jedno
słowo.

- Niedawno - powiedziała Grandmere. - Stań po prostu na mównicy i zobacz, jakie to uczucie.

background image

-JA WIEM, jakie to uczucie, stać na mównicy, Grandmere - powiedziałam. - Stawałam już na
mównicy, pamiętasz? Kiedy zwróciłam się do Parlamentu Genowii w sprawie parkometrów.

- Tak - zgodziła się Grandmere. - Ale to była widownia złożona ze starszych panów. Tutaj
chcę, żebyś wyobraziła sobie, że występujesz przed widownią złożoną ze swoich
rówieśników. Wyobraź sobie, że siedzą przed tobą w tych swoich idiotycznych luźnych
spodniach i czapeczkach bejsbolowych daszkiem do tyłu.

- My nosimy do szkoły mundurki, Grandmere - przypomniałam jej.

- Tak, no cóż, wiesz, o co mi chodzi. Wyobraź sobie, że siedzą tam wszyscy uczniowie,
niektórzy z nich marzą, żeby mieć własny telewizyjny program, jak ten okropny Ashton Ku-
tcher. A potem powiedz mi, jakbyś odpowiedziała na takie pytanie: Jakie ulepszenia
wprowadziłabyś, żeby Liceum imienia Alberta Einsteina stało się lepszą instytucją
edukacyjną, i dlaczego?

Poważnie, ja jej czasem nie rozumiem. Zupełnie jakby się potłukła wkrótce po urodzeniu.
Jakby ją ktoś upuścił. Tylko że na drewniany parkiet, a nie na miękki materac na japońskim
tapczanie, jak ja Rocky'ego nie tak dawno temu. Tylko że to totalnie nie była moja wina, bo
Michael tak niespodziewanie wszedł do pokoju w tych nowych dżinsach.

- Grandmere... - powiedziałam. - Po co to wszystko? NIE MA ŻADNEJ DEBATY.

- ODPOWIEDZ NA PYTANIE. Boże. Ona jest czasami niemożliwa. Dobra, ciągle jest
niemożliwa.

Więc, żeby tylko się ode mnie odczepiła, stanęłam na tej głupiej mównicy i powiedziałam do
mikrofonu:

- Ulepszenia, jakie wprowadziłabym, żeby Liceum imienia Alberta Einsteina stało się lepszą
instytucją edukacyjną, objęłyby wprowadzenie do menu stołówki większego wyboru dań
bezmięsnych dla uczniów, którzy są weganami i wegetarianami, i, hm, umieszczanie co
wieczór zadanych prac domowych na stronie internetowej szkoły, żeby uczniowie, którym,
ehm, zdarzyło się zapomnieć je zanotować, mogli dokładnie sprawdzić, co mają do zrobienia
na następny dzień.

- Nie garb się tak nad mównicą, Amelio - powiedziała krytycznie Grandmere, wydmuchując
dym na wielkiego rododendrona w doniczce (Grandmere ma dzikie szczęście. Bo za dziesięć
lat, kiedy skończy się cała ropa naftowa i do końca stopi się polarna czapa lodowa, pewnie już
zdąży umrzeć na raka płuc przez te wszystkie papierosy, które wypala). - Stań prosto.
Ramiona do tyłu. Tak właśnie. Możesz mówić dalej.

Totalnie zdążyłam zapomnieć, o czym mówiłam.

- A co z belframi? - zawołał szofer Grandmere, usiłując zabrzmieć jak kandydat do roli
Ashtona Kutchera w luźnych spodniach. - Co z nimi zrobisz, ha?

- O, tak - powiedziałam. - Nauczyciele. Czy nie jest ich zadaniem wspieranie nas w naszych
marzeniach? Ale zauważyłam, że niektórzy nauczyciele chyba uważają, że ta część ich
obowiązków zawodowych oznacza niszczenie naszych nadziei... i... tłumienie naszych
twórczych ambicji! Tylko dlatego że, no wiecie, mogłyby bardziej dotyczyć rozrywki niż
edukacji. I to mają być ludzie, którzy chcą kształtować nasze młode umysły? Oni?

94

background image

95

- Nie! - zawołała jedna z pokojówek.

- Cholerna racja! - wrzasnął szofer Grandmere.

- Aha - dodałam, nabierając pewności siebie. - No i, hm, kamery przed szkołą. Rozumiem, że
jako środek bezpieczeństwa są bardzo potrzebne. Ale jeśli używa się ich jako...

- Amelio! - wrzasnęła Grandmere. - Łokcie z pulpitu! Zdjęłam łokcie z pulpitu.

- ...jako narzędzia do śledzenia uczniów, to muszę spytać, czy administracja ma prawo
szpiegować? - Zaczynałam się naprawdę nieźle bawić tą całą debatą. - Co się dzieje z
taśmami wideo z tych kamer, kiedy są już nagrane? Czy się je cofa i nagrywa ponownie, czy
też są gdzieś przechowywane, żeby można było ich zawartość wykorzystać kiedyś w
przyszłości przeciwko nam? Na przykład jeśli ktoś z nas zostanie nominowany do Sądu
Najwyższego, czy taśma, na której zarejestrowano, jak ten ktoś polewa Lwa Joego colą,
mogłaby się dostać w ręce reporterów i zostać wykorzystana?

- Stopy na podłodze, Amelio! - ryknęła Grandmere, tylko dlatego że oparłam nogę na tej
półce pod mównicą, gdzie powinno się kłaść torebkę.

- A co zrobić z tymi dziewczynami, które noszą pod szkolną spódnicą szorty gimnastyczne
swoich chłopaków? - ciągnęłam. Muszę przyznać, zaczynałam mieć niezły ubaw. Pokojówki
z Plaża słuchały mnie uważnie. Jedna z nich nawet zaklaskała po tym, co powiedziałam o
taśmach wideo, które mogą zostać wykorzystane przeciwko nam, kiedy nas mianują do Sądu
Najwyższego. - Niezależnie od tego, jak seksistowskie wydaje mi się takie zachowanie,
szkoła nie powinna się interesować, co uczennice noszą pod spódnicą. A ja mówię, że nie!
Nie! Nie czepiajcie się MOJEJ bielizny!

No, no! Ostatni fragment przyniósł mi owację na stojąco ze strony pokojówek! Poderwały się
na nogi i zaczęły wznosić okrzy-

96

ki, zupełnie jakbym... No, nie wiem. Jakbym była J. Lo czy kimś takim!

Ale Grandmere nie była tak zachwycona jak reszta.

- Amelio... - powiedziała, wydmuchując strużkę niebieskiego dymu. - Księżniczki nie tłuką
pięściami w pulpit dla podkreślenia zdania.

- Przepraszam, Grandmere - powiedziałam.

Chociaż wcale nie czułam się skruszona. Mówiąc prawdę, czułam się ożywiona. Nie miałam
pojęcia, że to taka frajda, przemawiać do sali pełnej pokojówek hotelowych. Kiedy
zwracałam się do Parlamentu Genowii w kwestii parkometrów, prawie nikt mnie nie słuchał.

Ale dzisiaj w hotelu te kobiety jadły mi z ręki. Naprawdę.

Chociaż pewnie byłoby zupełnie inaczej, gdybym rzeczywiście przemawiała do sali
wypełnionej ludźmi w moim wieku. Bo gdybym stała przed Laną i Trishą, i całą tamtą resztą,
mogłoby to trochę inaczej wyglądać.

Na przykład mogłabym sama na siebie zwymiotować.

background image

Ale nie będę się tym martwić, bo do tego pewnie nigdy nie dojdzie. To znaczy do tego,
żebym rzeczywiście musiała wystąpić w debacie przeciwko Lanie. Bo przecież nikt nie mówił
nic o żadnej debacie.

A nawet jeśli ma być, to ja i tak nie będę musiała brać w niej udziału.

Bo Lilly tak powiedziała. Że ma plan.

Cokolwiek by to miało znaczyć.

Środa, 2 września, poddasze

Na poddaszu przy Thompson Street znów trafiłam w sam środek chaosu. Ponieważ w ten
weekend mama i pan G. jadą do

7 - Księżniczka uczy się rządzić

97

Indiany, mama musiała przełożyć swój babski wieczorek pokerowy z soboty na dzisiaj. Więc
te wszystkie feministki-artystki z pokerowego kółka mojej mamy siedziały wkoło
kuchennego stołu i jadły moo goo gai pan, kiedy weszłam.

No i były też bardzo głośne. Tak głośne, że kiedy zawołałam Grubego Louie, nie przyszedł.
Potrząsałam jego paczką nisko-tłuszczowych kocich pasztecików i nic. Nic. Przez chwilę
naprawdę myślałam, że Gruby Louie uciekł - na przykład wymknął się wśród tego hałasu i
zamieszania robionego przez wchodzące feministki. Bo wiecie, on nie był za szczęśliwy, że
musi się dzielić poddaszem z małym dzieckiem. Prawdę mówiąc, parę razy musieliśmy go
wyganiać z kołyski Rocky'ego, bo on sobie chyba wymyślił, że wstawiliśmy ją tam wyłącznie
dla niego. No, w sumie ona w pewnym sensie JEST wymiarów Lo-uiego.

No i przyznam, FAKTYCZNIE spędzam z Rockym mnóstwo czasu. Czasu, który
poświęcałam kiedyś na robienie Grubemu Louie kocich masaży i tak dalej.

Ale ja USIŁUJĘ być dobrą matką - dzieciolizem i dla mojego brata, i dla mojego kota.

Wreszcie znalazłam go chowającego się pod moim łóżkiem... Ale tylko łebek schował, bo jest
taki gruby, że reszta się nie zmieściła, więc jego koci tyłeczek tak jakoś sterczał w powietrzu.

Naprawdę, nie winie go za to, że chciał się schować. Przyjaciółki mamy bywają przerażające.

Pan G. najwyraźniej się z tym zgadza. On też się schował, jak się okazało, w sypialni, którą
dzielą z mamą, i z Rockym usiłował oglądać mecz bejsbolowy. Podniósł wzrok, cały
przestraszony, kiedy weszłam przesłać Rocky'emu buziaczka.

- Poszły już? - zapytał, a oczy za szkłami okularów miał jakieś takie dzikie.

98

- Hm... - powiedziałam. - One jeszcze nawet nie zaczęły grać.

- Cholera. - Pan G. spojrzał na swojego syna, który chociaż raz w życiu nie płakał. Zazwyczaj
siedzi cicho, kiedy telewizor jest włączony. - To znaczy, kurczę.

Ogarnęło mnie nagłe współczucie dla pana G. Nie jest łatwo być mężem mojej mamy.
Pomijając kwestię szalonego malarstwa, pozostaje jeszcze fakt, że wydaje się fizycznie

background image

niezdolna do opłacenia jakiegokolwiek rachunku na czas czy nawet ZNALEZIENIA
rachunku, kiedy sobie wreszcie przypomni, że go powinna opłacić. Pan G. zorganizował
wszystko tak, że rachunki płacimy przez Internet, ale to nie pomaga, a to ze względu na te
wszystkie czeki, które mama dostaje za sprzedaż swoich dzieł sztuki, a które lądują,
pogniecione, w najdziwniejszych miejscach, na przykład na dnie pojemnika na jej maskę
gazową.

Przysięgam, przy mojej niezdolności do dzielenia ułamków i jej niezdolności do
wywiązywania się z odpowiedzialności i obowiązków dorosłego człowieka - pomijając
chodzenie na marsze protestacyjne i karmienie piersią - to cud, że pan G. się z nami nie
rozwiedzie.

- Coś ci przynieść? - spytałam pana G. - Zamówić żeberka? Krewetki w sosie czosnkowym?

- Nie, Mia - powiedział pan G. z tym spojrzeniem cierpiętnika, które znam aż za dobrze. -
Niemniej, dzięki. Jakoś damy sobie radę.

Zostawiłam facetów samych i poszłam do kuchni zorganizować sobie coś do jedzenia, zanim
się zamknę w swoim pokoju i zabiorę do tej całej pracy domowej. Na szczęście przyjaciółki
mamy nie zwracały na mnie uwagi pochłonięte dyskusją na temat mizoginizmu szerzącego
się wśród młodych mężczyzn.

99

Odpowiedzialnością za ten stan rzeczy obarczyły ni mniej, ni więcej tylko Eminema!

Naprawdę, nie mogłam stać bezczynnie i słuchać, jak takie rzeczy opowiada się pod moim
własnym dachem. Może działałam jeszcze pod wpływem emocji wywołanych całym tym
przemawianiem w sali konferencyjnej hotelu Plaża, ale odstawiłam swój talerz warzyw moo
shu i powiedziałam przyjaciółkom mojej mamy, że ich zarzuty przeciwko Eminemowi są
demagogiczne (nie wiem zbyt dokładnie, co to słowo znaczy, ale Michael i Lilly często go
używają) i że gdyby tylko przez moment posłuchały Cleaning Out My Closet (przy okazji, to
jedna z ulubionych Roc-ky'ego), wiedziałyby, że jedyne kobiety, których Eminem nienawidzi,
to jego matka i ta dziwa, co go w konia robiła.

To stwierdzenie, które wydało mi się zupełnie sensowne, zostało przyjęte całkowitym
milczeniem. A potem odezwała się moja mama:

- Czy to dzwonek do drzwi? To pewnie Vern, nasz sąsiad z dołu. Ostatnio bardzo się
denerwuje, kiedy wydaje mu się, że robimy imprezę, na którą go nie zaprosiliśmy. Zaraz
wracam.

I pobiegła do drzwi, chociaż ja wcale nie słyszałam dzwonka. Potem odezwała się jedna z
feministek:

- Powiedz, Mio, czy twoja obrona Eminema to jedna z tych rzeczy, których uczy cię twoja
babka na lekcjach dworskiej etykiety?

A wszystkie pozostałe roześmiały się. Ale mnie się wtedy przypomniało, że w sumie
potrzebuję pewnej porady, więc zagaiłam:

- Hej, ludzie, to znaczy dziewczyny, czy wy nie wiecie, czy to prawda, że chłopcy na studiach
oczekują, że ich dziewczyny będą To Robić?

background image

- Hm, i nie tylko chłopcy na studiach - odezwała się jedna z kobiet, a reszta zaczęła się śmiać
do rozpuku.

100

A więc to JEST prawda. Powinnam była wiedzieć. Choć prawdę mówiąc, cały czas miałam
nadzieję, że Lana tylko usiłuje zepsuć mi nastrój. Ale teraz wyglądało na to, że mogła
rzeczywiście mówić prawdę.

- Masz zmartwioną minę, Mia - stwierdziła Kate, artystka performance, znana z tego, że
wychodzi na scenę i rozsmarowu-je po sobie kurzy tłuszcz. Wyraża w ten sposób swój
sprzeciw wobec przemysłu kosmetycznego.

- Ona się zawsze martwi - powiedziała Gretchen, która specjalizuje się w metalowych
replikach części ciała ludzkiego. Zwłaszcza męskich. - Przecież to Mia, zapomniałaś?

I wszystkie artystki-feministki znów się głośno roześmiały.

A ja poczułam się źle. Jakby moja mama obmawiała mnie za moimi plecami. No dobrze,
zgoda, ja mówię o NIEJ za JEJ plecami, oczywiście. Ale to zupełnie co innego, kiedy twoja
własna matka mówi za twoimi plecami o TOBIE.

Najwyraźniej Lilly nie jest jedyną osobą, która uważa mnie za dziecioliza.

- Wiesz, Mio, zupełnie niepotrzebnie się o wszystko zamartwiasz. - Becca, artystka pracująca
z neonami, zamachała do mnie swoim kieliszkiem margharity z miną pełną zrozumienia. -
Powinnaś przestać tak dużo myśleć. Nie pamiętam, żebym w twoim wieku choć w połowie
tyle myślała.

- Bo w jej wieku już brałaś lit - przypomniała jej Kate. Ale Becca ją zignorowała.

- Chodzi o te ślimaki? - zapytała. Zamrugałam ze zdziwieniem. -O co?

- O ślimaki. No wiesz, te, które wrzuciłaś do zatoki. Martwisz się, że się wszyscy
zdenerwowali?

- Hm... - mruknąłem, zastanawiając się, czy, jak Tina, usłyszała o tym w wiadomościach. -
Chyba tak.

101

Odpowiedzialnością za ten stan rzeczy obarczyły ni mniej, ni więcej tylko Eminema!

Naprawdę, nie mogłam stać bezczynnie i słuchać, jak takie rzeczy opowiada się pod moim
własnym dachem. Może działałam jeszcze pod wpływem emocji wywołanych całym tym
przemawianiem w sali konferencyjnej hotelu Plaża, ale odstawiłam swój talerz warzyw moo
shu i powiedziałam przyjaciółkom mojej mamy, że ich zarzuty przeciwko Eminemowi są
demagogiczne (nie wiem zbyt dokładnie, co to słowo znaczy, ale Michael i Lilly często go
używają) i że gdyby tylko przez moment posłuchały Cleaning Out My Closet (przy okazji, to
jedna z ulubionych Roc-ky'ego), wiedziałyby, że jedyne kobiety, których Eminem nienawidzi,
to jego matka i ta dziwa, co go w konia robiła.

To stwierdzenie, które wydało mi się zupełnie sensowne, zostało przyjęte całkowitym
milczeniem. A potem odezwała się moja mama:

background image

- Czy to dzwonek do drzwi? To pewnie Vern, nasz sąsiad z dołu. Ostatnio bardzo się
denerwuje, kiedy wydaje mu się, że robimy imprezę, na którą go nie zaprosiliśmy. Zaraz
wracam.

I pobiegła do drzwi, chociaż ja wcale nie słyszałam dzwonka. Potem odezwała się jedna z
feministek:

- Powiedz, Mio, czy twoja obrona Eminema to jedna z tych rzeczy, których uczy cię twoja
babka na lekcjach dworskiej etykiety?

A wszystkie pozostałe roześmiały się. Ale mnie się wtedy przypomniało, że w sumie
potrzebuję pewnej porady, więc zagaiłam:

- Hej, ludzie, to znaczy dziewczyny, czy wy nie wiecie, czy to prawda, że chłopcy na studiach
oczekują, że ich dziewczyny będą To Robić?

- Hm, i nie tylko chłopcy na studiach - odezwała się jedna z kobiet, a reszta zaczęła się śmiać
do rozpuku.

A więc to JEST prawda. Powinnam była wiedzieć. Choć prawdę mówiąc, cały czas miałam
nadzieję, że Lana tylko usiłuje zepsuć mi nastrój. Ale teraz wyglądało na to, że mogła
rzeczywiście mówić prawdę.

- Masz zmartwioną minę, Mia - stwierdziła Kate, artystka performance, znana z tego, że
wychodzi na scenę i rozsmarowu-je po sobie kurzy tłuszcz. Wyraża w ten sposób swój
sprzeciw wobec przemysłu kosmetycznego.

- Ona się zawsze martwi - powiedziała Gretchen, która specjalizuje się w metalowych
replikach części ciała ludzkiego. Zwłaszcza męskich. - Przecież -to Mia, zapomniałaś?

I wszystkie artystki-feministki znów się głośno roześmiały.

A ja poczułam się źle. Jakby moja mama obmawiała mnie za moimi plecami. No dobrze,
zgoda, ja mówię o NIEJ za JEJ plecami, oczywiście. Ale to zupełnie co innego, kiedy twoja
własna matka mówi za twoimi plecami o TOBIE.

Najwyraźniej Lilly nie jest jedyną osobą, która uważa mnie za dziecioliza.

- Wiesz, Mio, zupełnie niepotrzebnie się o wszystko zamartwiasz. - Becca, artystka pracująca
z neonami, zamachała do mnie swoim kieliszkiem margharity z miną pełną zrozumienia. -
Powinnaś przestać tak dużo myśleć. Nie pamiętam, żebym w twoim wieku choć w połowie
tyle myślała.

- Bo w jej wieku już brałaś lit - przypomniała jej Kate. Ale Becca ją zignorowała.

- Chodzi o te ślimaki? - zapytała. Zamrugałam ze zdziwieniem. -O co?

- O ślimaki. No wiesz, te, które wrzuciłaś do zatoki. Martwisz się, że się wszyscy
zdenerwowali?

- Hm... - mruknąłem, zastanawiając się, czy, jak Tina, usłyszała o tym w wiadomościach. -
Chyba tak.

100

101

background image

- To zrozumiałe - powiedziała Becca. - Ja bym się też martwiła. Czemu nie zaczniesz ćwiczyć
jogi? - podsunęła. - Mnie to zawsze pomaga. Joga pozwala się odprężyć.

- Albo oglądaj więcej telewizji - zasugerowała Dee, która tworzy totemy, a potem tańczy
wkoło nich, przywiązawszy sobie kawały wątróbki pod pachami.

W głowie mi się nie mieściło. Te inteligentne kobiety mówiły mi, żebym zaczęła oglądać
WIĘCEJ TELEWIZJI? Wyraźnie nie zaliczały się do pokrewnych dusz Karen Martinez.

- Przestańcie dokuczać Mii. - Burzowy Wiatr, która jest jedną z najstarszych przyjaciółek
mojej mamy ORAZ położną, ORAZ pastorem, ORAZ profesjonalnym choreografem, wstała i
dołożyła do blendera więcej lodu. - Ma prawo myśleć za wiele i zamartwiać się, ile tylko
chce. Nie ma nic bardziej stresującego niż mieć piętnaście lat, no, może jeszcze mieć
piętnaście lat i być księżniczką.

Nigdy przedtem się nad tym nie zastanawiałam. Czy ja RZECZYWIŚCIE za dużo myślę?
Czy inni ludzie myślą mniej niż ja? No tak, ale zdaniem pani Martinez ja myślę ZA MAŁO...

- To chyba jednak nie do nas - powiedziała mama, wracając do stołu. - Co mnie ominęło?

- Nic - odparłam, zabierając talerz i szybko idąc do swojego pokoju. - Bawcie się dobrze,
ludzie! To znaczy dziewczyny.

Ciekawa jestem, czy Burzowy Wiatr ma rację. Co do tego, ze myślę za dużo. Może to jest
właśnie mój problem. Nie mogę wyłączyć sobie mózgu. Może inni ludzie to potrafią, ale ja
nie. Nigdy właściwie nie próbowałam, oczywiście, bo kto chce mieć pustą głowę? Pomijając,
oczywiście, siostry Hilton. Bo pewnie łatwiej jest cały czas imprezować, jeśli człowiek nie
martwi się zabójczymi algami ani wyczerpaniem zasobów ropy na ' towej.

102

Ale może w tym coś się jednak kryje. Ledwie sypiam noca-mj w głowie kłębi mi się tyle
myśli, zastanawiam się, co zrobię, jeśli w nocy pojawią się Obcy i wszystko przejmą, i tak
dalej. BARDZO bym chciała wyłączyć sobie umysł tak jak inni ludzie to potrafią. Jeśli
Burzowy Wiatr miała rację, oczywiście.

Oooooo, Michael pisze do mnie na ICQ!

SkinnerBx: No więc jak, nadal umawiamy się na sobotę?

I w tej samej chwili kiedy dostałam tę wiadomość od Micha-ela, pojawiła się też inna:

WomynRule: DL, co robisz w sobotę? Poważnie. Dlaczego ja? DLACZEGO?

GrLouie: Nie mogę teraz rozmawiać. Gadam na ICQ z twoim bratem.

WomynRule: Powiedz mu, że mama zamienia jego pokój w świątynię Wielebnego Moona.

GrLouie: LILLY! IDŹ SOBIE!

WomynRule: Tylko nie blokuj sobie soboty, dobra? To ważne i ma związek z kampanią
wyborczą.

GrLouie: Już mamy z twoim bratem plany na sobotę.

WomynRule: Co, macie zamiar zrobić to wtedy czy co?

background image

GrLouie: NIE, NIE MAMY ZAMIARU ROBIĆ TEGO WTE-¦DY- KTO CI TO
POWIEDZIAŁ?

WomynRule: Nikt! Jezu! Nie rób z tego takiej burzy w królewskiej szklance
wody.

103

- To zrozumiałe - powiedziała Becca. -Ja bym się też martwiła. Czemu nie zaczniesz ćwiczyć
jogi? - podsunęła. - Mnie to zawsze pomaga. Joga pozwala się odprężyć.

- Albo oglądaj więcej telewizji - zasugerowała Dee, która tworzy totemy, a potem tańczy
wkoło nich, przywiązawszy sobie kawały wątróbki pod pachami.

W głowie mi się nie mieściło. Te inteligentne kobiety mówiły mi, żebym zaczęła oglądać
WIĘCEJ TELEWIZJI? Wyraźnie nie zaliczały się do pokrewnych dusz Karen Martinez.

- Przestańcie dokuczać Mii. - Burzowy Wiatr, która jest jedną z najstarszych przyjaciółek
mojej mamy ORAZ położną, ORAZ pastorem, ORAZ profesjonalnym choreografem, wstała i
dołożyła do blendera więcej lodu. - Ma prawo myśleć za wiele i zamartwiać się, ile tylko
chce. Nie ma nic bardziej stresującego niż mieć piętnaście lat, no, może jeszcze mieć
piętnaście lat i być księżniczką.

Nigdy przedtem się nad tym nie zastanawiałam. Czy ja RZECZYWIŚCIE za dużo myślę?
Czy inni ludzie myślą mniej niż ja? No tak, ale zdaniem pani Martinez ja myślę ZA MAŁO...

- To chyba jednak nie do nas - powiedziała mama, wracając do stołu. - Co mnie ominęło?

- Nic - odparłam, zabierając talerz i szybko idąc do swojego pokoju. - Bawcie się dobrze,
ludzie! To znaczy dziewczyny.

Ciekawa jestem, czy Burzowy Wiatr ma rację. Co do tego, że myślę za dużo. Może to jest
właśnie mój problem. Nie mogę wyłączyć sobie mózgu. Może inni ludzie to potrafią, ale ja
nie. Nigdy właściwie nie próbowałam, oczywiście, bo kto chce mieć pustą głowę? Pomijając,
oczywiście, siostry Hilton. Bo pewnie łatwiej jest cały czas imprezować, jeśli człowiek nie
martwi się zabójczymi algami ani wyczerpaniem zasobów ropy naftowej.

102

Ale może w tym coś się jednak kryje. Ledwie sypiam nocami, w głowie kłębi mi się tyle
myśli, zastanawiam się, co zrobię, jeśli w nocy pojawią się Obcy i wszystko przejmą, i tak
dalej. BARDZO bym chciała wyłączyć sobie umysł tak jak inni ludzie to potrafią. Jeśli
Burzowy Wiatr miała rację, oczywiście.

Oooooo, Michaeł pisze do mnie na ICQ!

SkinnerBx: No więc jak, nadal umawiamy się na sobotę?

I w tej samej chwili kiedy dostałam tę wiadomość od Micha-ela, pojawiła się też inna:

WomynRule: DL, co robisz w sobotę? Poważnie. Dlaczego ja? DLACZEGO?

GrLouie: Nie mogę teraz rozmawiać. Gadam na ICQ z twoim bratem.

WomynRule: Powiedz mu, że mama zamienia jego pokój w świątynię Wielebnego Moona.

background image

GrLouie: LILLY! IDŹ SOBIE!

WomynRule: Tylko nie blokuj sobie soboty, dobra? To ważne i ma związek z kampanią
wyborczą.

GrLouie: Już mamy z twoim bratem plany na sobotę.

WomynRule: Co, macie zamiar zrobić to wtedy czy co?

GrLouie: NIE, NIE MAMY ZAMIARU ROBIĆ TEGO WTE-.DY. KTO CI TO
POWIEDZIAŁ?

WomynRule: Nikt! Jezu! Nie rób z tego takiej książęcej burzy w królewskiej szklance
wody.

103

Dlaczego ty się w ogóle tak o to wściekasz? Chyba że... zaraz... - CZY WY TO ZE SOBĄ
ROBICIE???? I NIC MI NIE POWIEDZIAŁAŚ?????????????

GrLouie: NIE, PO RAZ OSTATNI, MY TEGO NIE ROBIMY! ! ! !

SkinnerBx: Czego nie robimy? 0 czym ty mówisz? O MÓJ BOŻE.

GrLouie: Nie ty! To znaczy miałam to wysłać do Lilly!

SkinnerBx: Czekaj, Lilly do ciebie też teraz pisze?

WomynRule: W głowie mi się nie mieści, że Robisz To z moim bratem. To szczyt
obrzydliwości. Wiesz, że jemu włosy rosną na palcach u nóg? Jak hobbitowi.

GrLouie: Lilly! ZAMKNIJ SIĘ!

SkinnerBx: Lilly nie daje ci spokoju? Powiedz jej, że jak nie przestanie, to powiem mamie o
tym, jak wykonała „eksperyment grawitacyjny" z figurkami Hummel naszej babci.

GrLouie: PRZESTAŃCIE OBOJE!!!! KOTA PRZEZ WAS DOSTANĘ! ! ! !

GrLouie: (niedostępna)

Poważnie, CIESZĘ SIĘ, że jestem dzieciolizem, jeśli to oznacza, że ja i Rocky nigdy nie
skończymy jak rodzeństwo Moscovitz.

104

Czwartek, 3 września, godzina wychowawcza

O.

Mój.

Boże.

Tylko tyle mam do powiedzenia.

Czwartek, 3 września, WF

Są nawet w sali gimnastycznej. Nie wiem, jak ona to zrobiła. Ale one nawet ZWISAJĄ NA
SZNURACH Z SUFITU W SALI GIMNASTYCZNEJ.

background image

Poważnie.

Są też pod prysznicami. Ofoliowane, żeby się nie zamoczyły.

Ja wiem, bo uczyliśmy się tego na zdrowiu i przepisach bezpieczeństwa, że nie da się umrzeć
ze wstydu, ale może się jeszcze okazać, że jestem wyjątkiem od tej reguły.

Czwartek, 3 września, geometria

SĄ WSZĘDZIE.

WIELKIE, KOLOROWE ZDJĘCIA. JA W TIARZE. I Z BERŁEM. Na uroczystości
przedstawienia narodowi Ge-nowii w grudniu zeszłego roku.

A pod zdjęciem jest napisane:

GŁOSUJCIE NA MIĘ.

105

Dlaczego ty się w ogóle tak o to wściekasz? Chyba że... zaraz... - CZY WY TO ZE SOBĄ
ROBICIE???? I NIC MI NIE POWIEDZIAŁAŚ?????????????

GrLouie: NIE, PO RAZ OSTATNI, MY TEGO NIE ROBIMY! !!!

SkinnerBx: Czego nie robimy? O czym ty mówisz?

O MÓJ BOŻE.

GrLouie: Nie ty! To znaczy miałam to wysłać do Lilly!

SkinnerBx: Czekaj, Lilly do ciebie też teraz pisze?

WomynRule: W głowie mi się nie mieści, że Robisz To z moim bratem. To szczyt
obrzydliwości. Wiesz, że jemu włosy rosną na palcach u nóg? Jak hobbitowi.

GrLouie: Lilly! ZAMKNIJ SIĘ!

SkinnerBx: Lilly nie daje ci spokoju? Powiedz jej, że jak nie przestanie, to powiem mamie o
tym, jak wykonała „eksperyment grawitacyjny" z figurkami Hummel naszej babci.

GrLouie: PRZESTAŃCIE OBOJE!!!! KOTA PRZEZ WAS DOSTANĘ!! ! !

GrLouie: (niedostępna)

Poważnie, CIESZĘ SIĘ, że jestem dzieciolizem, jeśli to oznacza, że ja i Rocky nigdy nie
skończymy jak rodzeństwo Moscovitz.

104

Czwartek, 3 września, godzina wychowawcza

O.

Mój.

Boże.

Tylko tyle mam do powiedzenia.

background image

Czwartek, 3 września, WF

Są nawet w sali gimnastycznej. Nie wiem, jak ona to zrobiła. Ale one nawet ZWISAJĄ NA
SZNURACH Z SUFITU W SALI GIMNASTYCZNEJ.

Poważnie.

Są też pod prysznicami. Ofoliowane, żeby się nie zamoczyły.

Ja wiem, bo uczyliśmy się tego na zdrowiu i przepisach bezpieczeństwa, że nie da się umrzeć
ze wstydu, ale może się jeszcze okazać, że jestem wyjątkiem od tej reguły.

Czwartek, 3 września, geometria

SĄ WSZĘDZIE.

WIELKIE, KOLOROWE ZDJĘCIA. JA W TIARZE. I Z BERŁEM. Na uroczystości
przedstawienia narodowi Ge-nowii w grudniu zeszłego roku.

A pod zdjęciem jest napisane:

GŁOSUJCIE NA MIĘ.

105

A pod spodem:

KP

KP. Co to, u licha, ZNACZY?

Wszyscy o nich mówią. WSZYSCY. Siedziałam sobie spokojnie i odrabiałam pracę domową,
kiedy weszła Trisha Hayes i powiedziała;

- Niezły numer, KP. Ale to nie ma żadnego znaczenia. Może i jesteś księżniczką, ale Lana to
najpopularniejsza dziewczyna w szkole. W poniedziałek cię zdziesiątkuje.

- O, ktoś tu pracował nad swoim słownictwem. - Tylko tyle powiedziałam Trishy. Ze względu
na to, że użyła słowa „zdziesiątkować". Darowałam sobie nawet uwagę, że chyba nie można
ZDZIESIĄTKOWAĆ jednej osoby.

Bo w ogóle nie to chciałam jej powiedzieć. Chciałam jej powiedzieć: „TO NIE JA!!!! JA
TEGO NIE ZROBIŁAM!!!! JA NAWET NIE WIEM, CO ZNACZY KP!!!!!!"

Ale nie mogłam. Bo wszyscy na nas patrzyli. Włącznie z panem Hardingiem. Który odjął
Trishy pięć punktów z pracy domowej za to, że po dzwonku nie siedziała na swoim miejscu.

- Nie może pan tego zrobić. - Ooo, Trisha źle oceniła swoje szansę, mówiąc tak do niego.

- Hm - powiedział pan Harding. - Panno Hayes, przepraszam uprzejmie, ale owszem, mogę.

- Już niedługo - powiedziała Trisha. - Kiedy moja przyjaciółka, Lana, zostanie
przewodniczącą samorządu szkolnego, zabroni mszczenia się po fakcie.

- A co pani ma na ten temat do powiedzenia, panno Ther-mopolis? - chciał wiedzieć pan
Harding. - Czy obietnica zakazu mszczenia się po fakcie stanowi również część pani strategii
wyborczej?

background image

- Hm - powiedziałam. - Nie.

106

- Naprawdę? - Pan Harding miał bardzo zainteresowaną minę. Tyle że moim zdaniem
interesował się tym, dlatego że cała sprawa niezmiernie go śmieszyła. Na jakimś takim
nauczycielskim poziomie. - A czemuż to?

- Hm... - powiedziałam, czując, że uszy zaczynają mnie piec. To dlatego że widziałam, że
cała klasa się na nas gapi. - Bo myślałam, żeby skoncentrować się na sprawach, które
naprawdę są ważne. Na przykład na tym, że w stołówce jest za mały wybór dań
wegetariańskich. I te kamery, które zainstalowali na zewnątrz przy Joem, to naruszenie
naszego prawa do prywatności. I że niektórzy nauczyciele w tej szkole hie wystawiają ocen
obiektywnie.

I ku mojemu WIELKIEMU zdumieniu, niektóre z osób w tyle klasy zaczęły klaskać.

Naprawdę. Jak to powolne klaskanie w niektórych filmach, gdzie wszyscy na koniec się
dołączają i wszyscy zaczynają klaskać szybko.

Tyle że pan Harding zdusił to w zarodku, zanim przerodziło się w głośne i szybkie klaskanie,
bo powiedział:

- Dobrze, dobrze, wystarczy. Otwórzcie książki na stronie dwudziestej trzeciej i zabieramy
się do roboty.

O mój Boże. Ta cała sprawa z wyborami przewodniczącej samorządu OKROPNIE wymknęła
się spod kontroli.

Sylogizm = argument formatu, jeżeli a, to b (pierwszy poziom),

jeżeli b, to c (drugi poziom)

Zatem: jeżeli a, to c (konkluzja)

NIEWAŻNE. Dlaczego musieli wziąć to z BERŁEM??? Wyglądam na nim jak totalna
idiotka.

Notatka dla samej siebie: sprawdzić w słowniku „zdziesiątkować".

107

Czwartek, 3 września, angielski

LILLY!!! SKĄD WZIĘŁAŚ TE PLAKATY????

Jak sądzisz, kto mi je dal? I przestań na mnie wrzeszczeć! Nie wrzeszczę. JA bardzo
spokojnie pytam... Czyś ty wzięła te plakaty od mojej babki?

Tak, oczywiście. A co, myślałaś, że sama za nie zapłaciłam? Czy ty masz pojęcie, ile kosztują
kolorowe plakaty tych rozmiarów? Cały roczny budżet na - Lilly mówi prosto z mostu
-mogłabym wydać na samo zrobienie kopii! Ale ja myślałam, że ty nienawidzisz Grandmere!
Dlaczego miałabyś robić coś takiego? RAZEM z Grandmere?!

Bo w razie gdybyś nie zauważyła, te wybory są dla mnie ważne, Mia. Ja NAPRAWDĘ chcę,
żebyśmy wygrały. MUSIMY wygrać. To jedyny sposób, żeby ratować tę szkołę, która na

background image

naszych oczach zmienia się w totalnie faszystowski obóz pod tyrańską władzą Durnej
Głuptak.

Lilly, ZROZUM, JA NIE CHCĘ BYĆ PRZEWODNICZĄCĄ SAMORZĄDU
SZKOLNEGO.

Nie martw się. Nie będziesz.

PRZECIEŻ TO NIE MA SENSU! Lilly, ja wiem, że wszyscy po prostu założyli, że Lana
wygra, bo ona zawsze wygrywa, ale teraz zaczyna się robić naprawdę dziwnie. Dzisiaj na
geometrii powiedziałam coś o tych kamerach na zewnątrz, że to narusza nasze prawo do
prywatności, a ktoś zaczął mi KLASKAĆ. A więc to działa. WIEDZIAŁAM, że tak będzie!
Co działa????

Nieważne. Po prostu rób, co robisz. To świetne. To takie NATURALNE. Ja bym nigdy nie
zdobyła się na taką naturalność. ALEJA NIC NIE ROBIĘ!

108

No i to właśnie jest w tym takie świetne. A teraz daj spokój i uważaj. Musisz wiedzieć te
rzeczy, jeśli chcesz być pisarką i tak dalej.

Lilly! Czy będzie jakaś debata? Bo Grandmere powiedziała coś o debacie.

Cśśśś. Uważaj na lekcji. Hej, a co się dzieje z moim bratem, tak przy okazji? Czy wy to
naprawdę robicie? NIE PRÓBUJ ZMIENIAĆ TEMA TU! CZY BĘDZIE DĘBA TA ?????
LILLY!!!! LILL YUH!!!!!! ODPOWIEDZ Ml!!!!!!!

Obawiam się, że Lilly ci nie odpowie. Czy mogę w czymś pomóc?

Och. Cześć, T/na. Nie. Tylko... No cóż, mogłabyś poprosić swojego ochroniarza, żeby mnie
zastrzelił? Byłabym ci naprawdę wdzięczna.

Hm, Wahimowi nie wolno nikogo zastrzelić, chyba że ktoś będzie próbował mnie porwać.
Wiesz o tym. Wiem. Ale naprawdę wolałabym już nie żyć. Tak mi przykro. To przez te
wybory? To, i Michael, i wszystko inne.

Czy Ty i Michael już porozmawialiście, tak jak radziłam? Nie. Kiedy mieliśmy
porozmawiać? Nigdy go już nie widuję, bo zawsze jest na zajęciach i uczy się o nowych
rodzajach czekającej nas zagłady. A nie można przecież rozmawiać o Robieniu Tego -czy, w
tym przypadku, o NIErobieniu Tego -przez telefon czy na ICO. To trochę taki temat do
rozmowy w cztery oczy.

Racja. Więc kiedy zamierzacie o tym porozmawiać? Chyba w sobotę. No bo wiesz, wcześniej
się nie zobaczymy.

Boże! Nie uważasz, że pani Martinez wygląda totalnie cudownie w tych spódnicospodniach ?
Kto by w ogóle pomyślał, że spódnicospodnie mogą BYĆ fajne?

109

Wiesz, ktoś może nosić spódnicospodnie i wcale nie mieć... hm,

racji.

O co ci chodzi? Pani Martinez ZA WSZE ma rację. Uwielbia Jane Austen, prawda?

background image

Hm, tak. Ale może nie z tych samych powodów, co my.

Chodzi ci o to, że nie dlatego że Colin Firth wygląda tak seksownie za każdym razem, kiedy
wskakuje do tego stawu w Dumie i uprzedzeniu ? Ale z jakiego INNEGO powodu można
uwielbiać Jane Austen ?

Nieważne. Uznajmy, że nic nie powiedziałam.

Myślisz, że pani M. wie, że w prawdziwym życiu Emma Thompson urodziła dziecko temu
facetowi, który grał WiJ-loughbiego????Bo chociaż ^Rozważnej i romantycznej grał złego
faceta, jestem pewna, że osobiście jest miły. A poza tym Emma potrzebowała uczucia po tym,
jak Kenneth Bra-nagh zostawił ją dla Heleny Bohnam-Carter. Czasami żałuję, że nie mogę
żyć w głowie Tiny zamiast we

własnej. Przysięgam. To musi być bardzo odprężające miejsce.

Czwartek, 3 września,

łazienka dla dziewczyn,

Liceum imienia Alberta Einsteina

Jak to się dzieje, że zawsze tu trafiam? To znaczy, że siedzę w kabinie w łazience i piszę w
swoim pamiętniku? Z tego się już robi jakiś rytuał, naprawdę.

W każdym razie zaczęło się dosyć niewinnie. Rozmawiałyśmy o wczorajszym odcinku The
OC, kiedy Tina nagle zapytała:

- Hej, a mówiłaś już Lilly? A Lilly na to:

- Czy co mi mówiła?

110

A ja totalnie pomyślałam, że Tina miała na myśli to o Robieniu Tego z Michaelem, i
szepnęłam jej na ucho: „PRZYSIĘGAŁAŚ!", a ona powiedziała:

- O tym, że twoi rodzice jadą w ten weekend do Indiany, oczywiście.

Bo musiałam jej o tym wspomnieć w jakiejś chwili słabości, chociaż nie przypominam sobie,
żebym to zrobiła. Lilly popatrzyła na mnie z ożywieniem.

- Naprawdę! To wspaniale! Możemy zrobić sobie kolejną imprezę!

Halo? Można by pomyśleć, że kto jak kto, ale LILLY nie będzie chciała przychodzić do mnie
do domu na kolejną imprezę. Czy przynajmniej mogłaby mieć nieco więcej wrażliwości w
związku z faktem, że jej były, którego STRACIŁA NA ZAWSZE na imprezie u mnie w
domu, siedział tuż obok.

Ale ona totalnie nie zwracała na to uwagi i się tym nie przejmowała.

- No więc, o której możemy przyjść? - chciała wiedzieć.

- Moja mama i pan G. wyjeżdżają, ale to NIE znaczy, że będę robiła imprezę! - zawołałam
spanikowana.

background image

- Taa... - powiedziała Lilly z namysłem. - Zapomniałam. Jesteś spadkobierczynią tronu
Genowii. Przecież nie zostawią cię tam samej. Ale to nic nie szkodzi. Pewnie uda nam się
upchnąć gdzieś z boku Larsa i Wahima...

- NIE - powiedziałam. - To nie o to chodzi. Nie zrobię imprezy, bo kiedy ostatnio zrobiłam
imprezę, okazała się kompletną katastrofą.

- Taa... - powiedziała Lilly. - Ale tym razem nie będzie pana Gianiniego...

- ŻADNYCH IMPREZ - powiedziałam swoim najbardziej książęcym tonem. _

Lilly tylko pociągnęła nosem i powiedziała:

111

- Nie wyżywaj się na mnie, tylko dlatego że dostałaś czwórkę z anglika.

Dobra, Lilly, dobra, nie będę. I to nie dlatego że TWOI rodzice nie ufają ci na tyle, żeby cię
zostawić samą w domu, i całkiem słusznie, zważywszy że ostatnim razem uruchomiłaś
system przeciwpożarowy w całym budynku tym swoim miotaczem płomieni z zapalniczki i
lakieru do włosów w spreju. I też nie wyżywaj się za to na mnie.

Tyle że, oczywiście, nie powiedziałam tego głośnio.

- Czekaj - odezwał się Borys. - TY dostałaś czwórkę z wypracowania z angielskiego, Mia?
Jak to możliwe?

No i wtedy nie miałam wyjścia, musiałam o tym wszystkim opowiedzieć. No wiecie, o tym,
jaka z pani Martinez jest nadęta snobka.

A oni byli wszyscy zaszokowani, oczywiście.

- Ależ ona ma takie urocze chodaczki! - zawołała Tina, której wyraźnie łamało się serce.

- To tylko dowodzi - powiedział Borys - że po wyglądzie i stroju nie sposób ocenić, co się
kryje w sercu człowieka.

I kiedy to powiedział, rzucił mi bardzo znaczące spojrzenie. Ale ja się nie przejęłam.
Wsadzanie swetra w spodnie na NIKIM dobrze nie wygląda.

- Ona na pewno chce dobrze - powiedziała Tina, która w każdym doszukuje się pozytywnych
cech.

- Nie ma nigdy żadnego usprawiedliwienia dla tłamszenia czyjejś artystycznej duszy -
powiedziała Ling Su, a ponieważ ona rysuje lepiej niż ktokolwiek w całej naszej szkole, wie,
co mówi. - Ci wszyscy tak zwani znawcy sztuki CHCIELI dobrze, kiedy w XIX wieku
krytykowali prace impresjonistów. Ale gdyby artyści tacy jak Renoir czy Monet poszli za ich
radami, nigdy nie powstałyby jedne z najwspanialszych dzieł sztuki na świecie.

112

- No cóż, ja bym tak od razu nie porównywała mojego pisania do obrazów Renoira -
poczułam się zmuszona rzucić tę uwagę. - Ale dzięki, Ling Su.

- Rzecz w tym, że jeśli nawet Mia pisze beznadziejnie -powiedział Borys, jak zwykle bez
owijania w bawełnę - to czy nauczycielka naprawdę ma prawo mówić jej o tym?

background image

- To się rzeczywiście wydaje takie trochę mało wychowawcze - powiedziała Shameeka.

- Coś z tym trzeba zrobić - dodała Ling Su. - Pytanie, co? Ale zanim zdążyliśmy cokolwiek
wymyślić, na nasz stolik

padł ten mroczny cień i podnieśliśmy głowy, a tam stała...

Lana.

Serca nam zamarły. No cóż, przynajmniej mnie.

Lanie, czyli Darthowi Vaderowi, towarzyszył Grand Moff Tarkin, czyli Trisha Hayes.

- Niezłe plakaty, KP - powiedziała Lana. - Ale nic ci nie pomogą.

- Taa - dodała Trisha. - Zrobiłyśmy w stołówce spontaniczną ankietę i jeśli wybory miałyby
się odbyć dzisiaj, dostałabyś tylko szesnaście głosów.

- Chcesz powiedzieć, że jest w tej stołówce szesnaście osób -zapytała Lilly, obierając
czekoladową polewę ze swojego Ho Ho - którzy powiedzieli ci prosto w oczy, że nie
zagłosują na ciebie? Boże, nie miałam pojęcia, że jest w tej szkole tyłu masochistów.

- Dalej ssij tego Twinkie, grubasie - wycedziła Lana - a zobaczymy, kto tu się okaże
masochistą.

- To jest Ho Ho - skorygował Borys, bo on już taki jest. Lana nawet na niego nie spojrzała.

- I wiesz, co jeszrae? - powiedziała. - Mam zamiar zmieść cię z powierzchni ziemi w
poniedziałkowej debacie na apelu. Nikt w Albercie Einsteinie nie chce panienki od ślimaków
na przewodniczącą samorządu.

8 - Księżniczka uczy się rządzić

113

Panienka od ślimaków! To brzmi prawie tak samo paskudnie jak dziecioliz!

Ale nie miałam szans obronić swojej ślimaczej misji, bo Lana zamaszystym krokiem odeszła.

A ponieważ nie chciałam upokarzać Lilly, wrzeszcząc na nią w obecności jej byłego,
zwłaszcza teraz, kiedy zrobił się seksowny, popatrzyłam na nią i powiedziałam tylko:

- Lilly. Łazienka. JUŻ.

Ku mojemu zdumieniu, poszła za mną.

- Lilly- zaczęłam, przywołując wszystkie umiejętności komunikowania się z ludźmi, których
mnie nauczyła Grandmere. Cóż, nie tyle ona mnie nauczyła, ile raczej nauczyłam się dzięki
niej, przy okazji, a to dlatego że ona jest taka trudna we współżyciu. - Ja tego dłużej nie
wytrzymam. Po pierwsze, nigdy nie chciałam kandydować w wyborach do samorządu
szkolnego, ale ty mi cały czas powtarzałaś, że masz jakiś plan. Lilly, jeśli rzeczywiście masz
jakiś plan, to ja chcę wiedzieć, co to za plan. Bo mam dosyć tego, że ludzie nazywają mnie
KP - cokolwiek to znaczy. I po drugie, NIE MA takiej możliwości, żebym stanęła do debaty z
Laną w poniedziałek. NIE MA ŻADNEJ CHOLERNEJ MOŻLIWOŚCI.

- Księżniczka praktykantka - wypaliła Lilly. Tylko tyle.

background image

Popatrzyłam na nią, jakbym miała do czynienia z człowiekiem chorym psychicznie. Którym,
nie mam co do tego wątpliwości, Lilly jest.

- Księżniczka praktykantka - powtórzyła jeszcze raz. - To właśnie znaczy KP. Skoro pytałaś.

- Powiedziałam ci - syknęłam przez zaciśnięte zęby - że masz mnie już tak nie nazywać!

- Nie - powiedziała Lilly. - Powiedziałaś, że mam cię nie nazywać dzieciolizem ani KG -
Księżniczką Genowii. A nie KP, Księżniczką praktykantka.

114

- Lilly... - Nadal zgrzytałam zębami. -JA nie chcę być przewodniczącą samorządu szkolnego.
Mam w tej chwili dosyć problemów. Nie potrzebuję tego. Nie potrzebuję debaty przeciw
Lanie Weinberger w poniedziałek przed całą szkołą.

- Chcesz, żeby ta szkoła była lepszym miejscem czy nie?

- Taa... - przyznałam. - Chcę. Ale to beznadziejna sprawa, Lilly. Ja nie pobiję Lany. To
najpopularniejsza dziewczyna w szkole. Nikt nie zagłosuje na mnie.

I w tym momencie, chociaż myślałam, że jesteśmy w łazience same, zaszumiała woda
spuszczana w toalecie. A zaraz potem malutka dziewczyneczka z pierwszej kłasy wyszła z
kabiny i podeszła do umywalek umyć ręce.

- Hm, przepraszam, Wasza Wysokość - powiedziała do mnie, kiedy Lilly i ja patrzyłyśmy na
nią, oniemiałe, przez kilka sekund. - Ale mnie się naprawdę podoba to, co zrobiłaś z tymi
ślimakami. I JA planuję głosować na ciebie.

A potem wrzuciła papierowy ręcznik do kosza i wyszła.

- Ha! - powiedziała Lilly. - HA! Widzisz? MÓWIŁAM CI! Coś się ZMIENIA. To tak, jakby
budził się podziemny nurt oporu wobec Lany i jej dworu. Ci ludzie mają powyżej uszu
rządów kliki popularnych. Oni potrzebują nowej królowej. Albo księżniczki, na ten przykład.

-Lilly...

- Tylko rób dalej to, co robisz, a wszystko będzie dobrze.

- Posłuchaj, Lilly...

-1 nie blokuj sobie sobotniego przedpołudnia. Rób sobie co chcesz z moim bratem, ale
wieczorem. Tylko daj mi dzień.

- Lilly, ja NIE CHCĘ być przewodniczącą! - wrzasnęłam.

- Nie martw się - powiedziała Lilly i poklepała mnie po policzku. - Me będziesz.

- Ale nie chcę też zostać upokarzająco pobita przez Lane w wyborach na przewodniczącą!

115

- Nie martw się - powiedziała Lilly, poprawiając jedną ze swoich licznych spinek do włosów
w lustrze nad umywalką. -Nie zostaniesz.

- Lilly... - powiedziałam. - JAKIM CUDEM MAJĄ SIĘ STAĆ OBIE TE RZECZY
NARAZ???? TO NIEMOŻLIWE!!!!

background image

Ale wtedy zadzwonił dzwonek i ona wyszła.

Zastanawiam się, czy w serwisie o zdrowiu na Yahoo opisują takie zaburzenie psychiczne, na
które cierpi moja najlepsza przyjaciółka.

Czwartek, 3 września, wychowanie obywatelskie

TEORIE RZĄDU, ciąg dalszy: Teoria siły - religia i ekonomia odgrywają ważną rolę w
historii. W rezultacie teoria ta mówi, że:

Rządy zawsze zmuszały podwładnych do płacenia trybutów czy podatków. Zostało to
usankcjonowane obyczajem i ludzie stworzyli mity i legendy, które mają uprawomocnić te
rządy.

To trochę tak jak u nas w szkole. Większość uczniów akceptuje fakt, że kolesie z drużyny i
czirliderki rządzą tą szkołą, mimo że niekoniecznie mają najlepsze stopnie, więc wcale nie są
grupą najmądrzejszych ludzi w szkole, no i nie są nawet mili dla tych spośród nas, którzy nie
żyją sportem i imprezami. Jakie oni w ogóle mają KWALIFIKACJE, żeby nam przewodzić?
A przecież ich słowo jest prawem i wszyscy płacą im daninę, nie każąc im odpowiadać za
okrucieństwo wobec innych ani nie donosząc na nich, kiedy obrzydliwie łamią szkolny
regulamin, na przykład paląc na terenie szkoły, nosząc szorty swoich chło-

116

paków pod spódnicami i tak dalej. To jest po prostu nie w porządku. Złe uczynki mniejszości
mają negatywny wpływ na większość, a to nie fair. Zastanawiam się, co John Locke miałby
na ten temat do powiedzenia.

Czwartek, 3 września, geografia

Czemu Kenny nie przestanie mi opowiadać o swojej dziewczynie? Nie wątpię, że jest miła,
ale naprawdę, czy on MUSI powtarzać mi każdą rozmowę, jaką z nią- odbywa?

Pole magnetyczne

1. Nie jest stałe - różni się jego siła, ale trudno zmierzyć.

2. Pole wędruje - ile razy bieguny pola się zamieniały.

3. Odwrócenie biegunów poła magnetycznego - w czasie, kiedy bieguny się zamieniają, pole
znika, pozwalając, żeby jony uderzały w ziemię, powodując mutacje, klimatyczne zniszczenia
itp.

Ostatnia poważna zmiana biegunów pola magnetycznego miała miejsce 800 000 lat temu,
cząstki magnetyczne, które wskazywały północ, obróciły się i zaczęły wskazywać południe.

PRACA DOMOWA

WF: nie dotyczy

Geometria: ćwiczenia, strony 33-35 Angielski: Podstawy stylistyki, strony 30-54 Francuski:
lisez YEtranger pour lundi RZ: nie dotyczy

f Wych. ob.: definicja teorii rządów siły Geografia: orbitalne perturbacje

117

background image

Czwartek, 3 września, w limuzynie w drodze

do domu z hotelu Plaża

Jak myślicie, kiedy weszłam do apartamentu Grandmere w Plaża na swoją dzisiejszą lekcję
etykiety, co mnie czekało?

Quiz na temat kolejności sadzania przy stole głów państw podczas dyplomatycznego
bankietu? Och, nie.

Walc, którego trzeba się nauczyć na jakiś bal? Y-y.

Bo to są takie rzeczy, jakich byście się SPODZIEWALI na lekcji dworskiej etykiety. Ale
Grandmere najwyraźniej lubi mnie zaskakiwać.

No więc dziś zastałam w jej apartamencie ze dwudziestu stłoczonych reporterów, którzy
bardzo chcieli przedyskutować kwestię wyborów na przewodniczącą samorządu szkolnego ze
mną i z menedżerem mojej kampanii, Lilly.

Tak właśnie, Lilly. Lilly siedziała, spokojna jak wiosenka, na niebieskiej pluszowej sofie,
obok Grandmere, i odpowiadała na pytania reporterów.

Kiedy dziennikarze zobaczyli, że wchodzę, podskoczyli wszyscy, podetknęli mikrofony pod
mój, a nie Lilly, nos i zaczęli wołać:

- Wasza Wysokość! Czy Wasza Wysokość szykuje się do swojej poniedziałkowej debaty?

Albo:

- Księżniczko Mio, czy chciałabyś powiedzieć coś swoim wyborcom?

Chciałam powiedzieć tylko jedną rzecz i tylko jednemu wyborcy. Mianowicie:

- LILLY! CO TY TU ROBISZ?

W tym momencie do akcji wkroczyła Grandmere. Podbiegła, objęła mnie ramieniem i
zaszczebiotała:

- Twoja kochana przyjaciółka Lilly i ja właśnie gawędziłyśmy z tymi miłymi panami
reporterami o twojej kampanii wy-

118

borczej na stanowisko przewodniczącej samorządu szkolnego, Amelio. Ale tak naprawdę
czekają na jakieś oświadczenie z twojej strony. Bądź taka miła, kochanie, i wygłoś je.

W chwili, w której Grandmere mówi do ciebie „kochanie", wiesz, że coś się kroi. Ale
oczywiście ja już wcześniej wiedziałam, że coś się kroi, bo siedziała tam Lilly. Jak ona w
ogóle zdołała dotrzeć tak szybko do Płaza? Musiała pojechać metrem, kiedy ja tkwiłam w
korkach w limuzynie.

- Tak, księżniczko - powiedziała Lilly, biorąc mnie za rękę, a potem pociągając, niezbyt
delikatnie, żebym usiadła na sofie obok niej. - Opowiedz tym miłym panom reporterom o
reformach, które planujesz wprowadzić w LiAE.

background image

Pochyliłam się, udając że sięgam po kanapkę z rzeżuchą leżącą na tacy ustawionej przez
pokojówkę Grandmere przed reporterami, bo oni zawsze są głodni i nie tylko tematów do
artykułu. Ale wtedy, kiedy złapałam jedną z maleńkich kanapeczek, syknęłam Lilly do ucha:

- Teraz to już posunęłaś się za daleko.

Ale Lilly tylko uśmiechnęła się bezczelnie i powiedziała:

- Moim zdaniem, księżniczka napiłaby się herbaty, Wasza Wysokość.

Na co Grandmere odparła:

- Ależ oczywiście. Antoine! Herbata dla księżniczki!

Konferencja prasowa potrwała godzinę, bo reporterzy ze wszystkich stron kraju zarzucali
mnie pytaniami na temat mojej strategii wyborczej. Właśnie myślałam sobie, że to musi być
NAPRAWDĘ nudny dzień z punktu widzenia dziennikarzy, skoro mój udział w wyborach na
przewodniczącą samorządu szkolnego uznali za niezły temat, kiedy jeden z reporterów zadał
mi pytanie, które rzuciło nieco światła na rzeczywiste motywy Grandmere. Bo jak dotąd, nie
bardzo rozumiałam, czemu tak jej zależy, żebym zrobiła z siebie idiotkę przed całą Ameryką,
a nie tylko kolegami z LiAE.

119

- Księżniczko Mio - zapytał dziennikarz z „Indianapolis Star" - czy to prawda, że
kandydujesz na przewodniczącą samorządu szkolnego tylko dlatego - i tylko dlatego nas tu
dzisiaj zaproszono - że twoja rodzina usiłuje odwrócić uwagę mediów od sprawy, która
ostatnio trafiła na czołówki gazet w Europie? Mam tu na myśli wrzucenie dziesięć tysięcy
ślimaków do Zatoki Genowiańskiej, co śmiało można nazwać aktem terroryzmu
ekologicznego?

Nagle podetknięto mi pod nos ze dwadzieścia mikrofonów. Zamrugałam parę razy powiekami
i powiedziałam:

- Ależ to nie był żaden akt terroryzmu ekologicznego. JA to zrobiłam po to, żeby ratować...

I wtedy Grandmere zaklaskała w ręce i powiedziała:

- Kto ma ochotę na szklaneczkę grappy? Bardzo proszę, prawdziwa genowiańska grappa.
Nikt się jej nie oprze!

Ale żaden z reporterów się na to nie nabrał.

- Księżniczko Mio, czy zechcesz skomentować fakt, że przez twój samolubny postępek
obecnie rozważa się usunięcie Geno-wii z Unii Europejskiej?

A inny zawołał:

- Jak się czuje Wasza Wysokość, wiedząc, że w pojedynkę odpowiada za ruinę gospodarki
własnego narodu?

- C-co? - Nie wierzyłam własnym uszom. Raz w życiu Lilly przyszła mi z pomocą.

- Ludzie! - zawołała, zrywając się na nogi. - Jeśli nie macie więcej pytań związanych z
kandydaturą Mii do samorządu szkolnego, to obawiam się, że będę musiała zaprosić was do
wyjścia!

background image

- Księżniczko Mio, księżniczko Mio! - zawołał ktoś, kiedy Lars zaczął wyprowadzać
wszystkich reporterów z apartamentu. - Czy jesteś członkiem FWZ, Frontu Wyzwolenia
Ziemi? Czy chcesz wydać jakieś oświadczenie w imieniu ekologicznych terrorystów talach
jak ty?

120

- No cóż... - powiedziała Grandmere, wypijając pół sideca-ra jednym haustem, kiedy Lars
wreszcie zamknął drzwi za ostatnim reporterem. - Poszło nieźle, nie sądzisz?

W głowie mi się to nie mieściło. Usiadłam tam, totalnie zszokowana. Ekoterroryzm? FWZ?
Wszystko z powodu paru ŚLIMAKÓW????

Lilly wzięła do ręki swojego palm pilota (a kiedy ona zdążyła sobie sprawić coś takiego???) i
podeszła do miejsca, gdzie stała Grandmere.

-Dobrze. Więc tak, mamy „Time magazine" o szóstej, a „News-weeka" o szóstej trzydzieści -
powiedziała. - Odezwali się z NPR i zdecydowanie uważam, że powinnyśmy ich gdzieś
wcisnąć dziś wieczorem - trzeba płynąć z falą, rozumie pani. I mamy prośbę ze strony New
York One, żeby Mia pokazała się na antenie w In-side Politics dziś wieczorem. Kazałam im
przysiąc, że nie zadadzą żadnego pytania ze słowem na „E". Jak pani uważa?

- Cudownie - powiedziała Grandmere, pociągając kolejny łyk sidecara. - A co z Larrym
Kingiem?

Lilly postukała w słuchawki, które wsunęła sobie na głowę i powiedziała:

- Antoine? Złapałaś Larry'ego Kinga? Nie? No to próbuj dalej.

Larry K.? Słowo na „E"? Co tu się DZIEJE? Dokładnie te słowa wyjęczałam.

Grandmere i Lilly popatrzyły na mnie, jakby dopiero co zdały sobie sprawę, że w ogóle tam
jestem.

- Ach - powiedziała Lilly, zdejmując słuchawki. - No tak. To całe FWZ? Nie przejmuj się
tym. Wal prosto do dołka.

WAL PROSTO DO DOŁKA??? Odkąd to Lilly zna się na golfie?

V Nie chciałyśmy cię martwić, Amelio - powiedziała spokojnie Grandmere, zapalając
papierosa. - To nic takiego, naprawdę.

121

Powiedz mi, czy rzeczywiście chcesz teraz nosić włosy tej długości? Nie wolałabyś, żeby
były nieco... krótsze?

- Co się dzieje? - spytałam ostro, pomijając pytanie o fryzurę. - Czy Genowię NAPRAWDĘ
wyrzucą z Unii Europejskiej za to, co zrobiłam ze ślimakami?

Grandmere wypuściła długą strużkę błękitnego dymu.

- Nie, jeśli ja będę miała coś do powiedzenia w tej sprawie -powiedziała nonszalancko.

Serce mi na moment zamarło w piersi. Więc to prawda!

background image

- Czy oni mogą to zrobić? - dopytywałam się. - Czy Unia Europejska może nas naprawdę
wywalić przez parę ślimaków?

- Oczywiście, że nie. - Te słowa wypowiedział mój tata, który wszedł do pokoju z telefonem
przytkniętym do ucha. Przez chwilę czułam ulgę, ale potem zdałam sobie sprawę, że on nie
mówił do mnie. Mówił do telefonu.

- Nie! - wrzasnął, pochylając się i biorąc parę kanapek z tacy, a potem ruszył z powrotem do
swojego apartamentu. - Ona działała wyłącznie z własnej woli, nie w imieniu żadnej globalnej
organizacji. Och, doprawdy? No cóż, przykro mi, że pan tak uważa. Może gdyby sam pan
miał nastoletnią córkę, wiedziałby pan, o czym mówię.

Zatrzasnął za sobą drzwi.

- No cóż - powiedziała Grandmere, gasząc papierosa i sięgając po resztkę sidecara. - To może
porozmawiamy o strategii wyborczej Amelii?

- Świetny pomysł - powiedziała Lilly i nacisnęła parę przycisków na swoim palm pilocie.

No, teraz przynajmniej wiem, czemu GRANDMERE tak popiera te całe szkolne wybory.
Myśli, że zdoła odwrócić uwagę reporterów od tego całego wyrzucenia Genowii z Unii
Europejskiej za terroryzm ekologiczny.

122

Ale jaką wymówkę ma LILLY? Bo mnie się wydawało, że jest OSTATNIĄ osobą, którą
Grandmere będzie mogła przeciągnąć na ciemną stronę.

Et tu, Lilly?

Tata wrócił do pokoju pomiędzy moimi wywiadami dla „Time^" i „Newsweeka". Wyglądał
na mocno zestresowanego. Poczułam się naprawdę paskudnie i przeprosiłam go za ten cały
numer ze ślimakami.

- Nie martw się tym za bardzo, Mio - powiedział. - Prawdopodobnie jakoś się z tym uporamy,
jeśli uda mi się przekonać wszystkich, że działałaś na własną rękę, a nie jako następczyni
tronu.

- A może - powiedziałam z nadzieją - kiedy ludzie zobaczą, że te ślimaki naprawdę robią
dobrą robotę, a nie złą, to zmienią zdanie.

- No właśnie o to chodzi - powiedziała tata. - Twoje ślimaki nic nie robią. Według ostatnich
raportów otrzymanych od nurków Genowiańskiej Marynarki Wojennej, one tam po prostu
siedzą, I wbrew temu, co tak zawzięcie twierdziłaś, nie zajmują się zjadaniem tych
przeklętych alg.

Ta wiadomość nie podniosła mnie na duchu.

- Może są nadal w szoku - powiedziałam. - W końcu przyleciały z Ameryki Południowej.
Pewnie nigdy jeszcze nie były tak daleko poza domem. To może chwilę potrwać, zanim
zaaklimatyzują się w nowym otoczeniu.

- Mio, one tam są już od dwóch tygodni. Można by oczekiwać, że przez dwa tygodnie
zgłodnieją na tyle, żeby coś zjeść.

background image

- Taa, ale może dostały spory posiłek w samolocie - powiedziałam, nieco zdesperowana. - Bo
wiesz, kazałam im zapewnić jak najlepsze warunki transportu...

Tata tylko na mnie popatrzył.

123

- Mio - powiedział. - Zrób mi przysługę. Od tej pory, jeśli znów wpadniesz na jakiś wielki
plan ratowania zatoki przed zabójczymi algami, przedyskutuj go najpierw ze mną.

Auć.

Biedny tata. Naprawdę niełatwo być księciem.

Wyszłam zaraz potem. Ale Lilly została. LILLY ZOSTAŁA Z MOJĄ BABKĄ. Bo nadal nie
udało jej się połączyć z Larrym. Lilly powiedziała, że jeśli zdoła umieścić mnie w programie
Larry'ego Kinga, to w poniedziałek mam Lane w kieszeni.

Ale ja się nie zgadzam. Gdyby to było TRL, to może. Ale nikt z LiAE nie ogląda CNN. Poza
Lilly, oczywiście.

W każdym razie rozumiem, czemu Grandmere jest tak bardzo za tym, żebym kandydowała na
przewodniczącą samorządu.

Ale co LILLY z tego ma? Można by pomyśleć, sądząc choćby z jej gwałtownej reakcji na
zainstalowanie kamer przed szkołą, że TO ONA powinna kandydować na przewodniczącą.
Więc o co tu chodzi w tym wszystkim, tak właściwie?

Czwartek, 3 września, poddasze

No to zgadnijcie, gdzie mam się zatrzymać, kiedy mama i pan G. wyjadą? Taa. W Płaza.

Z GRANDMERE.

Och, zamówią dla mnie osobny pokój. WIERZCIE MI, za nic nie zgodziłabym się spać w
tym samym apartamencie, co Grandmere. Nie po tym, jak zatrzymała się u nas na poddaszu.
Prawie oka nie zmrużyłam przez cały czas, kiedy tu była, tak głośno chrapała. Słyszałam ją aż
w salonie.

Nie wspominając o tym, że nie sposób jej wygonić z łazienki.

124

Chyba jednak spodziewałam się tego. No bo przecież mama i pan G. za nic nie zostawiliby
mnie samej na poddaszu. Nawet gdyby, na przykład, cała Książęca Straż Genowiańska
kwaterowała na dachu budynku, gotowa unieszkodliwić wszelkich potencjalnych
międzynarodowych porywaczy księżniczek. Nie po tym, co zaszło na mojej imprezie
urodzinowej.

I nie powiem, żeby mnie to jakoś specjalnie ruszało. Nie teraz, kiedy jestem odpowiedzialna
za to, że kraj, którym pewnego dnia będę rządzić, stał się najbardziej znienawidzonym
państwem w Europie. Co nie jest takie proste, biorąc pod uwagę, no, wiecie, Francję.

W sumie nie sądziłam, że mogłabym się jeszcze bardziej zestresować, biorąc pod uwagę, że:

• Chyba zawalam geometrię i to po zaledwie trzech dniach szkoły.

background image

• Moja najlepsza przyjaciółka zmusza mnie do kandydowania na przewodniczącą samorządu
szkolnego przeciwko najpopularniejszej dziewczynie w szkole, która zdepcze mnie jak
robaka, upokarzając przed całą szkołą w poniedziałek.

• Moja nauczycielka angielskiego - ta, którą byłam taka zachwycona i pewna, że mi pomoże
stać się naprawdę dobrą pisarką, którą - czuję w głębi serca - potencjalnie jestem -uważa mnie
chyba za kompletne beztalencie.

• Mój chłopak ewidentnie oczekuje, że będę z nim To Robić.

• Jestem dzieciolizem.

Dzięki Bogu do tego wszystkiego mogę dodać, że kazałam przywieźć z Ameryki Południowej
dziesięć tysięcy ślimaków i wrzucić je do Zatoki Genowiańskiej w nadziei, że zjedzą zabójcze
algi, które obecnie niszczą nasz delikatny ekosystem, żeby zaraz się przekonać, że
południowoamerykańskie ślimaki

125

ewidentnie nie lubią europejskiej kuchni i że teraz nasi geno-wiańscy sąsiedzi nie chcą mieć z
nami do czynienia. Ha!

Czemu ja NIC nie mogę zrobić jak trzeba?

Może Becca ma rację. Może ja POWINNAM zająć się jogą. Tyle że raz kiedyś próbowałam z
Lilly i jej mamą w klubie 92th Street Y, a oni kazali mi cały czas wypinać tyłek w powietrze.
Jakim cudem wypinanie tyłka w powietrze ma złagodzić stres? Ja tylko poczułam się
BARDZIEJ zestresowana, bo cały czas zastanawiałam się, co wszyscy myślą o moim tyłku.

Kiedyś, żeby ukoić sterane nerwy, usiadłabym i napisała wiersz czy coś.

Ale teraz nie mogę pisać poezji, wiedząc, że w tej właśnie chwili Karen Mackenzie siedzi nad
fragmentem mojej duszy, który jej wręczyłam. Ciekawe, czy jest świadoma, że w tej właśnie
chwili trzyma w ręku wszystkie moje nadzieje na sukces, na karierę powieściopisarki - a
przynajmniej poważnej dziennikarki - trzyma je w tych swoich pomalowanych czarnym
lakierem pazurkach. Mam nadzieję, że nie zgniecie ich jak Gruby Louie robaka swoją potężną
łapą.

Ja wiem, to mało prawdopodobne, żebym kiedykolwiek FAKTYCZNIE zabrała się do
pisania, kiedy już obejmę władzę, bo będę bardzo zajęta błaganiem Unii Europejskiej, żeby
nas znów przyjęła i tak dalej.

Ale chyba chciałabym zobaczyć jakąś książkę, a choćby tylko artykuł podpisany „Mia
Thermopolis".

Teraz muszę się upewnić, że mama jest na bieżąco w kwestiach zasad bezpieczeństwa
podczas lotu samolotem. Nie wykupują biletu dla Rocky'ego, więc będzie musiała cały czas
trzymać go na rękach. Mam nadzieję, że gdyby samolot miał runąć w dół, mama nie straci
głowy i własnym ciałem osłoni Roc-ky'ego, żeby nie pochłonęła go gorejąca pożoga.

126

background image

. A pan G. będzie musiał policzyć rzędy między swoim siedzeniem a najbliższym wyjściem
ewakuacyjnym, żeby w razie wodowania, gdyby samolot miał zatonąć, a światła pogasły,
mógł wyprowadzić moją mamę i Rocky'ego.

Czwartek, 3 września, poddasze,

później

Jezu! Nie wiem, czemu się tak wściekli. To ważne, żeby znać zasady bezpieczeństwa w
samolocie. Przecież właśnie po to linie lotnicze drukują te ulotki, które wtykają potem do
kieszeni na fotelach. Dobrze, że zbierałam je od lat. Szkoda tylko, że mój mały wykład na
temat bezpieczeństwa niemowląt w samolocie nie spotkał się z należytym zrozumieniem.

Można by pomyśleć, że ludzie bardziej docenią moją przezorność.

Ktoś do mnie pisze na ICQ... Oooooooooooooo, to Michael!

SkinnerBx: Cześć! Jesteś w domu! Widziałem cię na New York 1.

GrLouie: WIDZIAŁEŚ to??? O BOŻE, ale wstyd.

SkinnerBx: Nie, byłaś dobra. Ale czy to o UE to rzeczywiście prawda?

GrLouie: Najwyraźniej . Ale mój tata mówi, że wszystko będzie dobrze. Tak uważa. Taką
ma nadzieję.

SkinnerBx: Oni wszyscy powinni się wstydzić. Czy nie wiedzą, że usiłowaliśmy tylko
naprawić ICH błędy?

GrLouie: No właśnie. Jak ci minął dzień?

127

SkinnerBx: Świetnie. Dzisiaj na seminarium Polityka w warunkach niepewności mówiliśmy o
tym, że zdjęcia satelitarne Parku Narodowego Yellowstone ujawniły, że jest właściwie
potężną kal-derą czy superwulkanem, podziemnym zbiornikiem magmy, która wybucha co
600 000 lat, a teraz spóźnia się już 40 000 tysięcy lat z wybuchem. A poza tym, kiedy już
wybuchnie, wulkaniczny popiół dotrze aż do okolic Iowa, a eksplozja będzie 2500 razy
silniejsza niż w przypadku Mount St. Helen, zabijając z miejsca dziesiątki tysięcy, a potem
kolejne miliony wskutek zimy nuklearnej . Chyba że, oczywiście, uda nam się znaleźć sposób
na zmniejszenie tych podziemnych naprężeń. Wtedy może dałoby się zapobiec katastrofie na
globalną skalę.

No dobra, MUSZĘ to powiedzieć. Na jakie studia chodzi Michael?

SkinnerBx: No, nieważne. Twoja mama i pan G. wyjeżdżają na ten weekend?

GrLouie: Tak. Zmuszają mnie, żebym zatrzymała się u GRANDMERE.

SkinnerBx: Ciężka sprawa. Własny pokój?

GrLouie: OCZYWIŚCIE! Ale na tym samym piętrze. Mam nadzieję, że nie będę słyszała jej
chrapania przez ściany.

SkinnerBx: Czy ochroniarze twojego taty mają posterunek na korytarzu tego piętra? Czy
tylko siedzą w sąsiednim pokoju?

background image

128

Boże, on czasem zadaje przedziwne pytania. Chłopcy są tacy DZIWNI.

GrLouie: Lars i tamci są piętro niżej . SkinnerBx: A kamery ochrony?

Rodzina Moscovitzów ma ostatnio ewidentną obsesję na temat kamer ochrony.

GrLouie: Nie, nie ma żadnych kamer ochrony. No cóż, to znaczy, hotel je pewnie ma. Jak w
Pokojówce z Manhattanu. Ale nie KSG*.

KSG to skrót od Książęcej Straży Genowiańskiej, której członkiem jest Lars.

GrLouie: O co ci chodzi z tymi wszystkimi pytaniami, tak w ogóle? Planujesz zakraść się tam
i zwędzić klejnoty koronne? Już masz kamień z Księżyca. Czego jeszcze mógłbyś chcieć?
Cha, cha.

SkinnerBx: Cha, cha. Taa, nie, tak się tylko zastanawiałem. No jak, przychodzisz do nas w
sobotę?

GrLouie: To jedyna rzecz W CAŁYM MOIM OBECNYM ŻYCIU, której niecierpliwie
wyczekuj.ę.

SkinnerBx: Wiem. Ja też za tobą tęsknię.

Aaaaaaaaaach. No bo, serio. Może sama z siebie nie jestem taką znów feministką, bo
uwielbiam, kiedy on mówi - albo pisze - takie rzeczy. W sumie, pisanie jest nawet lepsze, bo
wtedy mam namacalny dowód. No wiecie. Że on mnie kocha.

I wtedy usłyszałam znajomy dźwięk.

9 - Księżniczka uczy się rządzić

129

GrLouie: Michael, muszę lecieć. Rocky alarm.

SkinnerBx: Jasne. Over, bez odbioru.

Wiecie, ja naprawdę uważam, że Lana się myli. Nie WSZYSCY studenci oczekują, że ich
dziewczyny będą to robić. Bo Michael nie powiedział do mnie ANI JEDNEGO słowa na ten
temat.

A raz kiedyś, kiedy płacił za parę kawałków pizzy w Ray's Pizza, zostawił na stoliku portfel,
a ja go dokładnie przejrzałam - kiedy Michael był w toalecie - bo ciekawa byłam, co chłopcy
trzymają w portfelach, i oto co znalazłam:

• czterdzieści osiem dolarów,

• bilet miesięczny,

• kartę członkowską Hayden Planetarium.

• legitymację szkolną,

• prawo jazdy,

• kartę rabatową do sklepu z komiksami Forbidden Planet,

background image

• kartę nowojorskiej biblioteki publicznej. Ale żadnych kondomów.

Co wskazuje, że mojemu chłopakowi inne rzeczy w głowie niż seks.

Na przykład kryzysy energetyczne w przyszłości. I potencjalne globalne katastrofy wywołane
przez superwulkany.

Czego z pewnością Lilly nie może powiedzieć o Borysie.

To znaczy Tina.

Nieważne.

Może Michael i ja nigdy nie będziemy MUSIELI odbywać tej Rozmowy.

130

Piątek, 4 września, WF

Jak ja jej nienawidzę.

Piątek, 4 września, geometria

Poważnie, co ona sobie wyobraża?

Twierdzenie = wywód, który jest udowodniony przez dedu-kowanie logiczne z przyjętych
założeń.

Ona to powiedziała tylko po to, żeby mi dokuczyć.

Racja?

Bo to nie może być prawda. NIE MOŻE.

A może może?

Piątek, 4 września, angielski

A TO co miało być?????

Co ?A, te małe do ściskania przypominające pompony czirliderek? A co mnie obchodzą
jakieś małe do ściskania przypominające pompony czirliderek z napisem GŁOSUJ NA
LANE? Nienawidzę Lany. Czy ty masz pojęcie, co ona do mnie dzisiaj powiedziała na WF-
ie? PRZY LILLY????

Co?????

Powiedziała, że studenci, których dziewczyny nie chcą z nimi Tego Robić, rzucają je dla
dziewczyn, które się na to zgodzą.

NIE ZROBIŁA TEGO.

131

A owszem, tak powiedziała. Tam, pod prysznicem. Przy wszystkich. Przy Lilly. Która to teraz
powtórzy Michaelowi.

Nie zrobi tegol Po co miałaby to robić? Bo on jest jej bratem.

background image

Nie zrobi tego. Niektórych rzeczy nie mówi się bratu. Wierz mi,

Mi a, mam brata, to wiem. Tina, twój brat ma trzy lata.

No dobrze, ale i tak... Lilly nie powie Michaelowi. A w każdym

razie... Co powiedziała, kiedy usłyszała ?

Powiedziała Lanie, żeby to sobie wsadziła w spodenki gimnastyczne.

Widzisz??? Mówiłam ci.

To nie koniec!!!! Wiesz, co JESZCZE powiedziała? To znaczy Lana? Powiedziała, że
chłopcy MUSZĄ to robić, bo jeśli tego nie robią, to im się zbiera i od tego wariują.

Czekaj... Co im się zbiera i gdzie ?

NO, WIESZ. Przypomnij sobie zdrowie i zasady bezpieczeństwa. Z zeszłego roku.

UUUUUUUUHHHH!!!!!!!! I to nieprawda. Nic się nie zbiera. Bo

pan Wheeton by nam o tym powiedział.

Ale to by wyjaśniało, czemu chłopcy, których dziewczyny Tego Nie Robią, muszą je rzucać i
znajdować sobie dziewczyny, które się zgodzą. Tina, a jeśli to prawda ???? Jeśli Lana wie
coś, czego my nie wiemy????

Można to bardzo łatwo sprawdzić. Czy rozmawiałaś już o tym z Mi-

chaelem?

JESZCZE NIE!!! MÓWIŁAM Cl!!!!

No cóż, to kiedy się z nim jutro zobaczysz, porozmawiaj z nim

o tym, a zrozumiesz, że...

CZY TY BYŚ UWIERZYŁA, ŻE ONA TAM STAJE I ROZDAJE TE IDIOTYZMY????
Musiała wydać na nie FORTU-

132

NĘ. I zobacz, jakie to badziewie, na pewno napis GŁOSUJ NA LANE da się zaraz zdrapać. I
to pewnie farba z dodatkiem ołowiu. Powinnam zadzwonić po kogoś z ochrony środowiska.
W każdym razie, Mia, nie czuj się niedowartościowana. Zadzwoniłam do twojej babki i
wszystko jest pod kontrolą. Też ci znajdziemy coś do rozdawania. LILLY!!! JA NIE CHCĘ
NICZEGO ROZDA WAĆH! JA NA WET NIE CHCĘ BYĆ PRZEWODNICZĄCĄ!!!

Nie martw się, nie będziesz.

CIĄGLE Ml TO POWTARZASZ, LILLY A KIEDY SIĘ TYLKO NA MOMENT
ODWRÓCĘ, ZNÓW ROBISZ COŚ, CO MA Ml POZWOLIĆ WYGRAĆ NA PRZYKŁAD
DZWONISZ DO MOJEJ BABKIIZAŁA TWIASZ PRZEZ NIĄ RÓŻNE RZECZY. Ooch, a
nie mogłabyś załatwić, żeby babka Mii rozdawała tiary za darmo? Bo ja bym strasznie taką
chciała!

Tina, nie możemy rozdawać tiar. Nie ma ich w budżecie. Ale zastanawiam się nad takimi
małymi do ściskania jak Lany w kształcie tiar.

background image

CZY TY MNIE WRESZCIE POSŁUCHASZ, LILLY???? JA JUŻ TEGO DŁUŻEJ NIE
WYTRZYMAM!!!! TO SZALEŃSTWO MUSI SIĘ SKOŃCZYĆ!!!!!!!!!

Uspokój się, KP. Wszystko będzie dobrze. Mój brat nie rzuci cię, dlatego że z nim Tego Nie
Robisz. Przynajmniej jeśli chce, żeby ten jego głupi pies przeżył. /

Nieważne. Lana dostanie po nosie. Nie martw się tym. Wiesz, że Michael taki nie jest.

Ale on jest teraz NA STUDIACH, Lilly. On się ZMIENIA. Za każdym razem, kiedy z nim
rozmawiam, okazuje się, że nauczył się czegoś nowego i strasznego. I co z... No wiesz. Z
OTOCZENIEM.

133

Mia! To Jest Liga Bluszczowa. Nikt tam nie uprawia seksu. Wierz mi. Czyś ty WIDZIAŁA te
dziewczyny kiedy pojechałyśmy pomagać mu się przeprowadzić ? Hm, i co ?

To prawda, M/a. Jesteś o wiele ŁADNIEJSZA niż te wszystkie

dziewczyny z Ligi Bluszczowej. Pamiętasz grupę studencką El/e

z Legalnej blondynki ?

Czy mogłybyśmy się skupić tu na tym, co jest ważne? Takie małe do ściskania w kształcie
tiar. Tak czy nie? O mój Boże. Ona odda mi zaraz wypracowanie... i jest...

.. .pokryte czerwonymi znaczkami. Och, Mia, tak mi przykro. Mia?

Ml A?

Czwartek, 4 września, gabinet lekarski

Leżę tutaj z wilgotnym ręcznikiem na czole. Chociaż to bardzo trudne, pisać pamiętnik I
JEDNOCZEŚNIE trzymać wilgotny ręcznik na czole, jak się okazuje.

Pielęgniarka kazała mi leżeć spokojnie i nie myśleć za wiele. Ha! Komu ona to mówi? To
przecież JA, Mia Thermopolis! To niemożliwe, żebym tyle nie myślała. Ja nic innego nie
robię, tylko myślę.

Na szczęście nie może zobaczyć, że nie słucham jej poleceń, bo poszła do swojego boksu
wypełnić jakieś formularze. Mam nadzieję, wypisuje mi skierowanie na leczenie zamknięte.
Nie będę mogła brać udziału w poniedziałkowej debacie przeciwko Lanie, jeśli zamkną mnie
w szpitalu dla wariatów.

Siostra Lloyd mówi jednak, że nie zwariowałam. Mówi, że każdy się może załamać. I że
kiedy wyszłam z angielskiego z kolejną czwórką i zobaczyłam, że moja babka stoi na
korytarzu w tiarze i w narzutce z soboli, rozdając długopisy z napisem

134

Propriete du Palais Royal de Genowa wszystkim przechodzącym, osiągnęłam punkt
krytyczny.

Siostra Lloyd mówi, że to nie moja wina, że dostałam szału, wyrwałam Grandmere z rąk
pudełko długopisów i rzuciłam nim w kamerę ochrony wiszącą nad drzwiami gabinetu
dyrektor Gupty.

background image

Kamerze nawet nic się nie stało. Tylko po korytarzu wszędzie walają się DŁUGOPISY.

Ale kamerze nic nie jest.

Nie wiem, czemu uparli się zadzwonić po mamę i tatę.

Siostra Lloyd mówi, że powinnam po prostu poleżeć cichutko, póki nie przyjdą. Na moją
prośbę nie wpuszcza tu Grandmere. Choć w sumie nie była to wina Grandmere. Bo ona tylko
próbowała pomóc. Lilly musiała do niej zadzwonić i powiedzieć jej o tych małych do
ściskania przypominających pompony czirlide-rek Lany. Więc Grandmere poczuła się
zobligowana przylecieć tutaj z czymś, co jej zdaniem JA mogłabym rozdawać.

Bo kto by NIE CHCIAŁ długopisu z napisem Propriete du Palais Royal de Genovia?

Naprawdę nikt tutaj nie zawinił. Poza mną. Nie powinnam była oddawać tego wypracowania
pani Martinez! Co ja sobie WYOBRAŻAŁAM? Jak mogłam PRZEZ JEDNĄ CHWILĘ
uważać, że doceni wypracowanie porównujące zakazaną miłość Romea i Julii z miłością
Britney Spears i Jasona Allena Alexan-dra? A ja całe SERCE i DUSZĘ przelałam na papier.
Chciałam, żeby czytelnik poczuł ból Britney, którą media, jej menedżerowie i firma płytowa
rozdzieliły z Jasonem. Dla mnie to tak ewidentne, że tych dwoje, kochających się od
dzieciństwa, było dla siebie stworzonych...

Powinnam była wiedzieć, że pani Martinez nie zrozumie mojej troski o Britney. To całkiem
jasne, że ona nigdy w życiu nie słyszała Toxic.

135

Och, nie.

KTOŚ IDZIE!!! MUSZĘ POŁOŻYĆ SOBIE ZNÓW TEN RĘCZNIK NA CZOLE!!!!

Czwartek, 4 września, gabinet lekarski, później

To był tylko mój tata. Zapytałam go, jak zdołał tak szybko się tu dostać, a on powiedział, że i
tak jechał właśnie do ambasady Francji, dyskutować z nimi na temat głosowania za
usunięciem Genowii z UE.

Od tego poczułam się tylko jeszcze gorzej. Bo mi się przypomniało, jak bardzo zawiodłam
własny naród tą całą sprawą ze ślimakami.

Tata powiedział, żebym się tym nie martwiła, bo jeśli usunięcie jakiegokolwiek państwa z UE
powinno zostać przegłosowane, to usunięcie Monako za to, że pozwolili Jacques'owi Cou-
steau w ogóle wrzucić te południowoamerykańskie algi do Morza Śródziemnego, a poza tym
Francji za to, że przez dziesięć lat potem umywała ręce od tej sprawy. Ale, zaznaczył tata, w
końcu Francja w tym się właśnie specjalizuje.

Przeprosiłam tatę, że zakłócam mu ciężki dzień pracy polityka, ale on tylko poklepał mnie po
dłoni i powiedział, że każdemu od czasu do czasu należy się „atak płaczu". Zapytałam go, czy
taką właśnie kliniczną diagnozę podała mu siostra Lloyd, mówiąc o tym, co mi się stało, ale
tata powiedział, że „niezupełnie", ale że swego czasu widział wystarczająco wiele „ataków
płaczu". Ale nigdy u kogoś, kto nie wypił za wiele genowiań-skiego prosecco dla swojego
dobra.

To naprawdę upokarzające, popłakać się jak małe dziecko przy całej szkole, nie wspominając
już o późniejszym mazaniu

background image

136

się przy własnym ojcu. Zwłaszcza kiedy nie mam pod ręką chusteczek, bo wszystkie już
zdążyłam zużyć. No więc musiałam się wysmarkać w jedwabną chustkę do butonierki mojego
taty. Nie żeby on miał coś specjalnie przeciwko temu. Pewnie ją wyrzuci i kupi sobie
następną, tak jak Britney Spears robi ze swoją bielizną. Fajnie być księciem. Albo gwiazdą
pop.

W każdym razie tata bardzo się przejął i cały czas mnie pytał, co się stało. CO SIĘ STAŁO,
TATO? Aha, chodzi ci o to, co poza tym, że WSZYSTKO?

Oczywiście, jedyna sprawa, o której mogłam tacie opowiedzieć, dotyczyła pani Martinez. Bo
wiedziałam, że kiedy mu powiem, jak bardzo mi się dają we znaki te całe wybory do
samorządu, on tego nie zrozumie i powie tylko coś takiego typowo ojcowskiego, w rodzaju:
„Och, Mio, nie doceniasz samej siebie. Poradzisz sobie świetnie!"

A Bóg mi świadkiem, że nie mogę mu powiedzieć o Micha-elu. No bo ja przecież kocham
tatę. Nie chcę, żeby wpadł w szał.

Najpierw tata totalnie mi nie uwierzył. No wiecie, że mogłam dostać czwórkę z angielskiego.
Musiałam wyciągnąć wypracowanie i mu je POKAZAĆ.

A wtedy zmrużył mocno oczy - ale to pewnie głównie dlatego że okulary do czytania zostawił
w limuzynie - i kilka razy odchrząknął.

A potem powiedział parę słów o tym, że takie coś dostaje za swoje dwadzieścia tysięcy
dolarów rocznie i co to ma być za świat, w którym marzenie małej dziewczynki można
zniszczyć, jakby się strzelało do rzutków i że jeśli ta cała pani Martinez wyobraża sobie, że jej
to ujdzie płazem, to niech się jeszcze raz nad tym zastanowi.

I wiecie co? Nawet zabawnie było patrzeć, jak tak podskakiwał po gabinecie, cały wściekły.

Wreszcie usłyszała go pielęgniarka i kazała mu stąd wyjść.

137

Ale kiedy pielęgniarka wyganiała mojego tatę, udało się wedrzeć do środka mamie, która była
mocno podenerwowana, a w nosidełkach miała Rocky'ego. No więc usiadłam i powąchałam
parę razy jego główkę, bo główka Rocky'ego pachnie niemal tak samo przyjemnie jak szyja
Michaela, tylko troszkę inaczej, oczywiście.

Chociaż zapach główki Rocky'ego nie może ukoić moich steranych nerwów tak samo jak
zapach szyi Michaela.

Kiedy wąchałam główkę Rocky'ego, moja mama powiedziała:

- Mia, wybrałaś sobie naprawdę fatalny moment na załamanie nerwowe. Nasz samolot do
Indiany odlatuje za dwie godziny.

Zapewniłam mamę, że to nie załamanie nerwowe, tylko atak płaczu. Nie wspominałam, co go
wywołało. To znaczy wiecie, tej części, w której Lana powiedziała mi coś o studentach. A
potem, jak pani Martinez zniszczyła moje nadzieje na zostanie pisarką. Zamiast tego
powiedziałam tylko, że może mam jeszcze jet lag po powrocie z Genowii i tyle.

background image

- To nie jet lag - powiedziała moja mama karcącym tonem. - Na tym wszystkim stoi wypisane
wielkimi literami: Clarissa Renaldo.

No cóż, nie chciałam tego mówić głośno. A przynajmniej nie mojej mamie, która ma już
wystarczająco dużo powodów, żeby nie lubić Grandmere.

Ale to JEST prawda, że słomką, pod którą załamał się objuczony wielbłąd, był widok
Grandmere rozdającej na korytarzu długopisy.

- Ona chce dobrze - odezwałam się do mamy.

- Czy rzeczywiście? - Mama miała sceptyczną minę.

Ale ja mamę zapewniłam, że tym razem Grandmere leżało na sercu wyłącznie dobro korony.
Przecież jeśli moja kampania wyborcza do samorządu szkolnego mogła odciągnąć uwagę re-

138

porterów od historii z wyrzucaniem Genowii z UE, to sprawa była tego totalnie warta.

W pewnym sensie.

Ale mama nie wyglądała, jakby mi uwierzyła.

- Mia, jeśli chcesz się wycofać z tych całych wyborów, po prostu powiedz jedno słowo. Ja to
załatwię.

Mama potrafi wyglądać naprawdę groźnie, jeśli zechce - nawet z tak słodką dzieciną jak
Rocky przytroczoną na piersi. Naprawdę, gdybym miała do wyboru stawać w debacie w
jakiejś sprawie przeciwko Lanie i przeciwko mamie, z miejsca wybieram mamę.

- Nie, mamo, wszystko w porządku - powiedziałam. - Nic mi nie jest. Naprawdę. Więc...
Masz zamiar odszukać Wendel-la, kiedy będziesz w Versailles?

Mama zajęta była nóżką Rocky'ego, która zaplątała się w tybetańskie flagi modlitewne, jakie
powiesiła na jego nosidełkach.

- Kogo?

- Wendella Jenkinsa. - Boże! Nie mogę w to uwierzyć, że ona nawet nie pamięta człowieka,
którego obdarzyła kwiatem swojego dziewictwa. - On tam nadal mieszka. On i April. Pracuje
dla zakładu energetycznego. A wiesz, że April została Królową Kukurydzy?

Mama miała rozbawioną minę.

- Naprawdę? Skąd ty to wszystko wiesz, Mia?

- Poszukałam w dziale „Ludzie" na Yahoo - powiedziałam. -Jeśli wpadniesz na April,
powiedz jej, że jesteś matką księżniczki Genowii. To o wiele lepsze niż Królowa Kukurydzy,
nawet jeśli RZECZYWIŚCIE mają nas wyrzucić z Unii Europejskiej.

- Postaram się pamiętać - powiedziała mama. -Jesteś pewna, że nic ci nie będzie? Bo nie
pojadę do Versailles, jeśli nie chcesz, żebym pojechała.

139

background image

Zapewniłam mamę, że nic mi nie będzie. I w tym momencie wróciła do gabinetu siostra
Lloyd i, znajdując tu moją mamę, zapewniła ją o tym samym. A potem, kiedy siostra Lloyd
pogru-chała sobie już przez chwilę nad Rockym - bo to jest najślicz-niejsze dziecko pod
słońcem i nikt, kto go zobaczy, nie może się POWSTRZYMAĆ, żeby nad nim nie gruchać -
mama wyszła i znów zostałam zupełnie sama z siostrą Lloyd.

Co, no wiecie, przypomniało mi, że jest jeszcze coś, czego muszę się dowiedzieć. I że
PIELĘGNIARKA to wprost idealna osoba, którą można o to zapytać, bo nie mogłam zerknąć
do działu „Zdrowie" na Yahoo, nie mając komputera pod ręką.

- Siostro Lloyd... - odezwałam się przez termometr, który mi wsadziła w usta, żeby się
upewnić, czy nic mi nie dolega i czy mogę wracać do klasy.

- Tak, Mio? - Popatrzyła na zegarek, mierząc mi puls.

- Czy to prawda, że jeśli chłopcy, którzy już studiują, Nie Robią Tego, to im się zbiera?

Siostra Lloyd parsknęła.

- Dalej krąży ta bzdura? Mio, powinnaś być mądrzejsza. Przecież miałaś zdrowie i przepisy
bezpieczeństwa, prawda?

- Więc... to nieprawda?

- Z całą pewnością nie. - Siostra Lloyd puściła mój nadgarstek i wyjęła mi termometr z ust. - I
nie pozwól sobie nikomu wmawiać, że jest inaczej. A poza tym, każdy kondom noszony
przez jakiś czas w portfelu trzeba wyrzucić i zastąpić nowym. Tarcie wywołane noszeniem
portfela w kieszeni może powodować drobne pęknięcia w lateksie.

Ja patrzyłam na nią po prostu z otwartymi ustami. SKĄD MOGŁA SIĘ DOMYŚLIĆ?

Siostra Lloyd tylko zerknęła na termometr i powiedziała:

140

- Pracuję w tym zawodzie od dawna. No i patrz, trzydzieści sześć i sześć. Nic ci nie jest.
Możesz już iść, jeśli chcesz. Ale zanim pójdziesz, chcę ci jeszcze coś powiedzieć.

Spojrzałam na nią wyczekująco.

- Musisz przestać dusić w sobie różne rzeczy - powiedziała. - Wiem, że lubisz dużo pisać w
swoim pamiętniku - tak, widziałam cię - i to bardzo dobrze. Ale musisz też wyrażać swoje
uczucia NA GŁOS. Zwłaszcza jeśli jesteś na kogoś zła albo ktoś ci zrobi przykrość. Im
bardziej to dusisz w sobie, tym bardziej prawdopodobne, że w końcu dojdzie do wybuchu, tak
jak dziś. Ja wiem, że od księżniczki wymaga się opanowania i tak dalej. Ale ty, Mio, jesteś
taką osobą, która naprawdę nie powinna w sobie dusić emocji. Rozumiesz mnie?

Pokiwałam głową. Siostra Lloyd to chyba najbystrzejsza osoba, jaką spotkałam w życiu.
Wliczając w to wszystkich geniuszy, którzy są moimi najlepszymi przyjaciółkami albo z
którymi chodzę.

- Dobrze. To ja ci wypiszę przepustkę na korytarz - powiedziała siostra Lloyd.

Wiecie co?

background image

SIOSTRA LLOYD JEST BOMBOWA!!!!! Notatka do samej siebie: Powiedzieć Tinie, żeby
Borys kupił sobie nowy kondom, zanim Zrobią To w noc balu maturalnego.

Piątek, 4 września, klatka schodowa trzeciego piętra

Kiedy wyszłam z gabinetu pielęgniarki, Lilly siedziała pod drzwiami i czekała na mnie. Miała
w ręce trzy upomnienia za kręcenie się po korytarzu w czasie lekcji, bo dyżurne tam przyszły,
nakryły ją i wypisały upomnienia.

141

Ale mówi, że nic jej to nie obchodzi, bo MUSIAŁA się upewnić, że nic mi nie jest. I
MUSIAŁA się ze mną zobaczyć.

Pamiętając, co mi powiedziała siostra Lloyd o nieduszeniu w sobie różnych rzeczy,
powiedziałam Lilly, że ja też MUSZĘ z nią porozmawiać.

No więc zwiałyśmy tutaj, gdzie nikt nas nie znajdzie, chyba że ktoś będzie musiał dostać się
na dach. Ale to się rzadko zdarza, tylko wtedy, kiedy jakiś dzieciak z domu obok rzuci tam z
okna swojego Pikachu czy coś takiego, a wtedy woźny albo portier z domu obok przychodzi
tu, żeby je zabrać.

Przede wszystkim muszę przyznać, że byłam wobec Lilly nieco chłodna. Bo w końcu jest
przynajmniej częściowo odpowiedzialna za mój atak płaczu. Wiecie, te długopisy z pałacu.

- Ale ludziom się one strasznie podobają. - To była cała jej podstawowa wymówka. -
Poważnie, Mia, zatrzymują je sobie na pamiątkę. Nie wszyscy spędzają wakacje w pałacu, jak
ty co rok, Mia.

- Nie o to chodzi. - W głowie mi się nie mieści, że chociaż Lilly jest geniuszem, trzeba jej
takie rzeczy wyjaśniać. - Rzecz w tym, że mi obiecałaś, że nie będę musiała przez takie
sytuacje przechodzić.

Lilly tylko gapiła się na mnie, mrugając oczami.

- A kiedy ja tak powiedziałam?

- LILLY! - Uszom nie wierzyłam. - Przysięgałaś, że nie skończy się na tym, że będę musiała
zostać przewodniczącą samorządu!

- Wiem - powiedziała Lilly. - I nie będziesz.

- Ale obiecałaś mi też, że Lana mnie nie pokona i nie doznam druzgoczącej porażki na oczach
całej szkoły.

- Wiem - powiedziała Lilly. - I nie pokona.

- LILLY! - Miałam wrażenie, że głowa mi eksploduje. -Jeśli Lana mnie nie pokona, BĘDĘ
przewodniczącą.

142

- Nie, nie będziesz - powiedziała Lilly. - JA nią zostanę. Tym razem ja zaczęłam gwałtownie
mrugać.

- CO? Przecież to nie ma sensu.

background image

- Owszem, ma - powiedziała Lilly spokojnie. - Widzisz, będzie tak, że wygrasz wybory - bo
jesteś księżniczką i jesteś dla wszystkich miła, i ludzie cię lubią. A potem, jak minie
odpowiedni czas, powiedzmy, dwa albo trzy dni, będziesz musiała -z żalem, oczywiście -
zrezygnować z funkcji ze względu na liczne zajęcia i obowiązki księżniczki. A wtedy ja,
wyznaczona przez ciebie na zastępcę przewodniczącej, będę musiała przyjąć
odpowiedzialność związaną z rolą przewodniczącej. - Lilly wzruszyła ramionami. - Widzisz?
Proste.

Patrzyłam na Lilly, kompletnie mnie zatkało.

- Czekaj... Robisz to wszystko tylko po to, żebyś to TY mogła zostać przewodniczącą?

Lilly pokiwała głową.

- Ale, Lilly... Dlaczego w takim razie po prostu sama nie kandydujesz?

I wtedy stało się coś zupełnie niespodziewanego. Oczy Lilly za szkłami okularów totalnie
wypełniły się łzami. I zanim się zorientowałam, Lilly dostała ataku płaczu.

- Bo w żaden sposób nie udałoby mi się wygrać - łkała. -Nie pamiętasz, jak mnie zmietli w
zeszłorocznych wyborach? Nikt mnie nie lubi. Nie w taki sposób, w jaki lubią ciebie, Mia.
Może jesteś dzieciolizem i tak dalej, ale wydaje się, że ludzie czują do ciebie sympatię. A
NIKT nie czuje sympatii do mnie... Może to dlatego że jestem geniuszem i ludzie się boją, a
może coś innego, sama nie wiem co, naprawdę. Można by się spodziewać, że ludzie będą
chcieli mieć możliwie najbystrzejszego przywódcę, a zamiast tego wydają się całkiem
zadowoleni z wybierania KRETYNÓW.

143

Usiłowałam nie brać sobie do serca tego, że Lilly nazywa mnie kretynem. Mimo wszystko
była przecież w samym środku prawdziwego ataku płaczu.

- Lilly - powiedziałam zdumiona. - Nie wiedziałam, że myślisz o sobie w taki sposób. No
wiesz. Jako o osobie nielubia-nej.

Lilly podniosła oczy znad upomnień, w które płakała.

- D-dlaczego m-miałabym kiedykolwiek uważać się za osobę lubianą? - zająknęła się ze
smutkiem. - T-ty jesteś jedyną prawdziwą przyjaciółką, jaką mam.

- To nieprawda - powiedziałam. - Masz mnóstwo przyjaciół. Shameeka i Ling Su, i Tina...

Lilly zaczęła płakać jeszcze głośniej na dźwięk imienia Tiny. Za późno przypomniałam sobie
o Borysie i jego nowo nabytej seksowności.

- Och... - powiedziałam i poklepałam Lilly po ramieniu. -Przepraszam. Chodziło mi o to, że...
No cóż, nieważne. Ludzie cię LUBIĄ, Lilly. Tyle tylko, że czasami...

Lilly uniosła zalaną łzami twarz.

- C-co? - zapytała.

- No cóż - powiedziałam. - Czasami jesteś trochę dla nich wredna. Na przykład dla mnie. Z
tym całym nazywaniem mnie dzieciolizem.

- Ale ty JESTEŚ dzieciolizem - wytknęła Lilly.

background image

- Tak - powiedziałam. - Ale, wiesz, nie musisz mi tego cały czas WYTYKAĆ.

Lilly oparła podbródek na kolanach.

- Pewnie nie - westchnęła. - Masz rację. Przepraszam. Skoro była już w takim zgodnym
nastroju, dodałam:

- I nie lubię też, kiedy nazywasz mnie KG albo KP. Lilly popatrzyła na mnie z głupią miną.

144

- To jak mam ciebie nazywać?

- Może po prostu i zwyczajnie Mia? Liii)' zastanowiła się nad tym.

- Ale... to takie nudne - powiedziała.

- Ale tak mam na imię - stwierdziłam. Lilly znów westchnęła.

- Dobrze - powiedziała. - Nieważne. Nie masz pojęcia, jaką jesteś szczęściarą, KG. To znaczy
Mia.

- Szczęściarą? JA? Daj spokój... - O mały włos nie wybuchłam śmiechem. - Moje życie jest
w "lej chwili po prostu OKROPNE. Czy ty WIDZIAŁAŚ, co pani Martinez namazała na
moim wypracowaniu?

Lilly otarła oczy.

- No cóż, tak - powiedziała. - BYŁA trochę surowa. Ale czwórka to nie taki zły stopień. Poza
tym widziałam, jak twój tata szedł niedawno w stronę jej klasy. Wyglądał tak, jakby miał
zamiar odczytać pani Martinez jej prawa.

- Tak, ale czy mnie to wyjdzie na dobre? - spytałam. - To przecież nie zmieni jej zdania na
temat mojego pisarskiego talentu... czyjego braku. To tylko sprawi, że będzie się bała mojego
taty.

Lilly tylko pokręciła głową.

- Taa - powiedziała. - Ale przynajmniej masz chłopaka.

- Który jest NA STUDIACH - przypomniałam jej. - I który najwyraźniej oczekuje, że...

- Och, przestań... - powiedziała Lilly. - Tylko nie to. Nie słuchaj tej głupiej Lany. Kiedy ty
wreszcie wbijesz sobie do tej głowy, że Lana nie ma zielonego pojęcia, o czym mówi? No
powiedz, czy ty widzisz, żeby ONA spotykała się z jakimś studentem?

- Nie - powiedziałam. - Ale...

10 - Księżniczka uczy się rządzić 145

- Tak, no właśnie, i może jest po temu jakiś POWÓD. I wcale NIE ten, że Lana ma jakieś
opory przed Robieniem Tego, jeśli wierzyć napisom na ścianach w całej łazience.

Siedziałyśmy tam i zastanawiałyśmy się przez chwilę. Potem Lilly powiedziała:

- No więc jak? Twoja mama i pan G. jadą do Indiany na weekend?

background image

- Tak - powiedziałam i zaraz dodałam szybko: - Ale nie będzie u mnie żadnej imprezy, bo
przenoszę się do Płaza.

- Będziesz miała osobny pokój? - spytała Lilly. A kiedy pokiwałam głową, powiedziała: -
Super. - A potem dodała: - Hej, możesz zrobić imprezę piżamową.

Popatrzyłam na nią, jakby oszalała.

- W HOTELU?

-Jasne! Będzie fajnie. A my i tak musimy popracować nad twoimi umiejętnościami
debatowymi. Mogłybyśmy urządzić próbę debaty. Co ty na to?

- No cóż - powiedziałam - czemu nie.

Chociaż nie jestem pewna, jak tata i Grandmere na to zareagują. Na moją imprezę piżamową
w hotelu Plaża.

Ale nieważne. Jeśli to uszczęśliwi Lilly, to chyba warto się wysilić. Poważnie, nigdy nie
wiedziałam, że tak sama o sobie myśli. No, wiecie, że nie jest lubiana i popularna. To znaczy
ja WIEM, że Lilly nie jest bardzo popularna. Ale nie wiedziałam, że ONA o tym wie. Zawsze
się ZACHOWUJE, jakby wyobrażała sobie, że jest królową całej szkoły.

Kto mógł wiedzieć, że to tylko tak na pokaz?

Teraz musimy tu siedzieć obie, póki nie zadzwoni dzwonek po szóstej lekcji, żebyśmy mogły
zbiec na dół i się wmieszać w tłum. Zerwałyśmy się z rozwoju zainteresowań, ale ja mam
przepustkę od siostry Lloyd, więc pani Hill skreśli mi nieobecność.

146

Nie wiem, co zrobi w tej sprawie Lilly. I wydaje się, że ona wcale się tym specjalnie nie
przejmuje. Naprawdę, jak się nad tym zastanowić, to Grandmere i Lilly OBIE mogłyby sporo
nauczyć świat o tym, jak być księżniczką.

Co jest nieco przerażające, kiedy tak o tym dłużej pomyśleć.

Piątek, 4 września, wychowanie obywatelskie

TEORIE RZĄDU: Teoria ewolucyjna - teoria ewolucji Dar-wina zastosowana do rządu:

1. Rodzina

2. Klan

3. Plemię

Formowały się grupy w celu zorganizowania i skoordynowania działań związanych ze
zdobywaniem dóbr i usług.

Żeby zachować wewnętrzny lad i chronić się przed zagrożeniem z zewnątrz, stworzono
instytucję rządu.

Hej, to zupełnie jak szkolne kliki! Poważnie! Chodzi mi o sposób, w jaki te kliki powstają w
szkole - żeby się chronić przed zagrożeniem z zewnątrz. Na przykład my, wszyscy

background image

intelektualiści, trzymamy się razem i stworzyliśmy klikę, żeby się bronić przed atakami
mięśniaków z drużyny i czirliderek, bo w ilości jest siła. To wyjaśnia tak wiele:

• Klika skateboardowców powstała po to, żeby bronić się przed punkami.

• Punkowie trzymają się razem, żeby się chronić przed Klubem Dramatycznym.

• Klub Dramatyczny powstał, żeby się chronić przed intelektualistami.

147

• Intelektualiści zebrali się, żeby się bronić przed mięśniakami z drużyny.

• A faceci z druż}'ny trzymają się razem, żeby się bronić przed...

No cóż, nie wiem, przed kim mieliby się bronić faceci z drużyny, tworząc swoją klikę.

Ale poza tym wszystko teraz zaczyna nabierać sensu. To po to istnieją kliki! Darwin miał
rację!!!

Piątek, 4 września, geografia

Pole magnetyczne Ziemi skutkiem wewnętrznych prądów konwekcyjnych.

Odkryte przez Vana Allena (pasy radiacji).

Obszary wysokiego promieniowania cząstek, niektóre są radioaktywne i naładowane, z
kosmosu i Słońca.

Zorza polarna jest spowodowana wzajemnym oddziaływaniem naładowanych cząstek i
atmosfery.

NOWA DZIEWCZYNA KENNY'EGO, HEATHER, WEDŁUG KENNY'EGO:

1. Ma naturalne blond włosy i nigdy nie musi farbować so-

bie odrostów.

2. Dostaje same piątki i świadectwa z wyróżnieniem.

3. Potrafi zrobić salto w tył.

4. Często robi salta na imprezach. 5.1 w restauracjach.

6. Jest totalnie popularna w swojej szkole w Delaware.

7. Przyjedzie go odwiedzić na Święto Dziękczynienia.

8. Ma własnego konia.

148

9. Nigdy nie marnuje czasu na oglądanie telewizji, bo jest

totalnie zajęta czytaniem książek. 10. Nie używa automatycznej sekretarki.

I to bardzo dobrze, bo pewnie i tak nikomu nie chce się do ej dzwonić, skoro nie ogląda
telewizji i w związku z tym nie a o czym rozmawiać.

background image

PRACA DOMOWA

WF: nie dotyczy

Geometria: ćwiczenia, strony 42-45 Angielski: Podstawy stylistyki, strony 55-75
Francuski: ???? RZ: ????

Wych. ob.: Jakie zastosowanie ma teoria Darwi-na do definicji rządu?

Geografia: powtórzyć pole magnetyczne

Piątek, 4 września, Plaża

Grandmere miała takie poczucie winy, że spowodowała u mnie atak płaczu w środku lekcji,
że uparła się zabrać mnie na dół do Sali Palmowej i mi to wynagrodzić.

Oczywiście wiedziałam, że tak NAPRAWDĘ wcale nie czuje się winna. Hej, to w końcu
GRANDMERE. A na dole wszędzie była PRASA, usiłująca robić nam zdjęcia, kiedy
siedziałyśmy nad bułeczkami podawanymi z gęstą śmietaną, tak że jutro na pierwszej stronie
„The Post" będzie nasze zdjęcie z wielkim podpisem: „Herbatka dla dwojga/wypchaj się Unio
Europejska!" albo „Odwal się Unio" czy coś podobnego.

149

Ale było milo posiedzieć tam i pojeść maleńkie kanapeczki bez skórki, kiedy Grandmere
plotła o tych takich małych do ściskania Lany w kształcie pomponów czirliderki i o tym, jakie
są tandetne, i o ile lepsze są nasze długopisy z napisem Pro-priete du Palais Royale de
Genovia. Zwłaszcza że w ogóle nie jadłam lunchu, bo musiałam całą tamtą przerwę spędzić u
siostry Lloyd w gabinecie, z zimnym kompresem na czole.

Grandmere była taka miła w związku z tym, że się czuła taka winna (notatka do samej siebie:
czy ktoś, kto cierpi na ciężkie zaburzenia osobowości może odczuwać poczucie winy?
Sprawdzić to.), że wreszcie po prostu zebrałam się w sobie i spytałam:

- Grandmere, czy mogę zaprosić na dzisiaj wieczór Lilly, Tinę, Shameekę i Ling Su do
swojego pokoju na imprezę piża-mową, żebyśmy mogły urządzić próbę debaty?

A ona odpowiedziała totalnie spokojnie:

- Oczywiście, Amelio. TAAAAAAAAAAAAK!!!!!!!!!!!

No więc wtedy złapałam za komórkę i zadzwoniłam do nich wszystkich i je pozapraszałam.
Pan Taylor musiał najpierw porozmawiać z Grandmere, zanim pozwolił Shameece przyjść, i
upewnić się, że będziemy pod odpowiednim nadzorem, i tak dalej, ale Grandmere poradziła
sobie z nim po mistrzowsku. Kiedy oddała mi słuchawkę, pan Taylor pytał już tylko, czy jest
cokolwiek, co Shameeka mogłaby nam przynieść na imprezę, na przykład urządzenie do
robienia popcornu czy coś.

Ale ja go zapewniłam, że w Plaża zajmą się wszystkimi naszymi potrzebami.

Wysłałyśmy pokojówkę Grandmere na poddasze, żeby przywiozła moje rzeczy i nakarmiła
Grubego Louie.

Mam nadzieję, że nic mu się samemu nie stanie. Będzie się dziwnie czuł, nie mając
Rocky'ego w pobliżu. Bardzo się przy-

background image

150

zwyczaił do zlizywania Rocky'emu z buzi co wieczór resztek mleka. Taka przekąska przed
snem.

Notatka do samej siebie:

Zadzwonić do mamy na komórkę, jak tylko wyląduje jej samolot, i przypomnieć jej, żeby
trzymała Rocky'ego z daleka od:

• Kosiarek do siana

• Żmij miedzianek (częstych w Indianie i bardzo jadowitych)

• Wideł

• Czarnych wdów (ukąszenie tych pająków jest śmiertelne dla niemowlęcia)

• Niepasteryzowanego mleka (salmonella)

• Sofy „Leniuch" dziadka (Rocky mógłby utknąć w środku i udusić się na śmierć)

• Zwierząt wiejskich (E. coli)

• Zapiekanki babci z tuńczyka, ziemniaków i makaronu (jest po prostu obrzydliwa)

• Piwnicy (mogliby się w niej ukrywać zbiegli pacjenci pobliskiego szpitala dla wariatów)

Piątek, 4 września, hotel Plaża, pokój 1620, godzina???? PÓŹNO!!!!!!

O mój Boże, Ling Su znalazła w Internecie fantastyczny quiz i przyniosła go ze sobą,
żebyśmy mogły wszystkie go zrobić i dowiedzieć się czegoś o sobie!!!!

QUIZ:

NIE OSZUKUJ!!! NIE podglądaj, co jest dalej... Po prostu odpowiedz na pytania po kolei!

Najpierw weź kartkę i ołówek. Kiedy wybierasz imiona, pamiętaj, że mają to być osoby, które
rzeczywiście znasz. Pierwsza myśl się liczy! ZRÓB TO TERAZ!

151

1. Najpierw zapisz w kolumnie cyfry od 1 do 11.

2. Obok numerów 1 i 2 zapisz jakiekolwiek liczby, które przy-

szfy ci do głowy.

3. Obok numerów 3 i 7 zapisz imiona dwóch osób przeciwnej

płci.

4. W miejscach 4, 5 i 6 wpisz jakiekolwiek imiona (na przykład

przyjaciół albo rodziny).

5. W miejscach 8, 9, 10 i 11 zapisz tytuły czterech piose-

nek.

background image

ZRÓB TO TERAZ, NIE ZAGLĄDAJĄC DO ODPOWIEDZI!!!!!!!

Odpowiedzi Mii Thermopolis: 1. 10 2.3

3. Michael Moscovitz

4. Gruby Louie

5. Lilly Moscovitz

6. Rocky Thermopolis-Gianini

7. Kenny Showalter

8. Crazy in Love - Beyonce

9. Bootylicious - Destiny's Child 10. Belle -zPięknej i Bestii

/ /. Piosenka z serialu Przyjaciele

Klucz do odpowiedzi;

1. Musisz powiedzieć tylu osobom (suma liczb w miejscu 1 i 2)

o tym quizie.

2. Osoba w punkcie 3 to ktoś, kogo kochasz.

3. Osoba numer 7 to ktoś, kogo lubisz, ale nie możesz roz-

gryźć.

4. Najbardziej troszczysz się o osobę numer 4.

152

5. Osoba numer 5 to ktoś, kto cię bardzo dobrze zna.

6. Osoba numer 6 to ktoś, kto jest twoją gwiazdką z nieba.

7. Piosenka pod numerem 8 odnosi się do osoby spod numeru

3.

8. Tytuł piosenki spod numeru 9 to piosenka dla osoby spod

numeru 7.

9. Piosenka pod numerem 10 mówi najwięcej o TOBIE.

10. Piosenka pod numerem 11 mówi o tym, jak traktujesz życie.

0 mój Boże!!! TO JEST TAKIE NIESAMOWITE!!!! TO WSZYSTKO TAKIE
PRAWDZIWE!!!!!!!

Na przykład Michael to totalnie osoba, którą kocham. A Rocky to totalnie moja gwiazdka z
nieba! A Lilly to osoba, która zna mnie najlepiej! A Gruby Louie to osoba (czy też kot), o
którą najbardziej się troszczę!

background image

1 nie wierzę, żebym KIEDYKOLWIEK miała zrozumieć Kenny'ego. Bootylicious to bardzo
odpowiednia piosenka dla niego, bo jedną rzecz wiem: nie sądzę, żeby był gotowy do „tych
zabaw".

A ja jestem zdecydowanie „zakochana do szaleństwa" w Mi-chaelu! A piosenka z Przyjaciół
to DOKŁADNIE historia mojego życia - „Nikt cię nie uprzedził, że życie tak się potoczy"...
Bo nikt mi nigdy nie POWIEDZIAŁ, że będę KSIĘŻNICZKĄ GENOWII.

A jeśli chodzi o piosenkę Belle, Lilly może się śmiać ile chce, ale to JEST jedna z moich
ulubionych piosenek. Tak, wiem, pani Martinez pewnie uznałaby, że to godne pożałowania...
No, wiecie, że tak zwana pisarka lubi piosenkę z musicalu Disneya. Ale nieważne! Belle i ja
mamy MNÓSTWO wspólnego: obie zawsze siedzimy z głową w książce (ja w pamiętniku,
no ale nieważne) i wszyscy uważają, że jesteśmy dziwne.

153

Oprócz mężczyzn, którzy nas kochają.

To było takie zabawne! Zamówiłyśmy sobie do pokoju chyba WSZYSTKO z restauracji.

A przed chwileczką o mało się nie popłakałyśmy ze śmiechu. Bo Shameeka opowiedziała
Lilly o Perin, z francuskiego, i że nie wiemy, czy Perin to chłopak, czy dziewczyna, a Lilly
powiedziała, że powinnyśmy wejść na lekcje w poniedziałek, i okrążając Perin, zacząć
śpiewać: „Ściągnij... spodnie...! Ściągnij... spodnie! Ściągnij... spodnie!", żebyśmy mogły
same się przekonać.

Możecie sobie wyobrazić wyraz twarzy mademoiselle Klein, gdybyśmy to zrobiły? Tyle że,
oczywiście, to by chyba było molestowanie seksualne. I nie byłoby zbyt przyjemne dla Perin,
czy to chłopak, czy dziewczyna.

No więc wtedy wszystkie zaczęłyśmy skakać po łóżku i wołać: „Ściągnij... spodnie...!
Ściągnij... spodnie! Ściągnij... spodnie!" na cały głos, aż pomyślałam sobie, że autentycznie
ZMOCZĘ spodnie od tego wariackiego śmiechu.

Zaraz zrobimy sobie koncert karaoke. Bo opowiedziałam wszystkim, jak to będzie, jeśli
kiedykolwiek będziemy podróżować po kraju i będziemy musiały śpiewać, żeby zarobić na
benzynę i tak dalej, jak Britney Spears w Dogonić marzenia, więc potrzebna nam praktyka. I
zaraz się tym zajmiemy.

Aha, i Michael dzwonił przed paroma minutami, ale ja w ogóle nie słyszałam, co mówi, bo
Tina okropnie krzyczała, bo znalazłyśmy miłosny liścik, który Borys zostawił w jej plecaku, i
Ling Su go odczytywała na głos. Nawet Lilly się zaśmiewała.

To jest NAJLEPSZA IMPREZA POD SŁOŃCEM. Pomijając, oczywiście, wieczór Balu
Wielu Kultur.

I ten wieczór, kiedy Michael i ja oglądaliśmy razem Gwiezdne Wojny, a on mi powiedział, że
jest we mnie ZAKOCHANY, a nie tylko, że mnie KOCHA.

154

I bal maturalny.

Pomijając te okazje.

background image

Notatka do samej siebie: pamiętać, żeby powiedzieć mamie, żeby trzymała Rocky'ego z
daleka od tytoniu do żucia dziadka!

Nikotyna jest toksyczna dla dzieci, jeśli jest przyjmowana doustnie! Widziałam to w filmie W
obronie prawal

LISTA NAJSEKSOWNIEjSZYCH FACETÓW LILLY, SHAMEEKI, TINY, LING SU I
MII

1. Orlando Bloom, we wszystkim, w koszuli czy bez.

2. Borys Pelkowski (To jest absolutna BZDURA! Borysa nie powinno być na tej liście. Ale
Lilly i ja zostałyśmy przegłosowane).

3. Ten fajny facet z ostatniego filmu opartego na biografii Mii (tyle że nic z tego, co zdarzyło
się w tym filmie, nie mogłoby mieć miejsca w prawdziwym życiu, bo Genowia to księstwo, a
nie królestwo i nie ma to większego znaczenia, czy następczyni tronu ma męża, czy nie. Poza
tym mało prawdopodobne, żeby Skinner Box dostali kontrakt na płytę, bo większość
członków kapeli jest za bardzo zajęta zdobywaniem dyplomów wyższych uczelni/zaliczaniem
trzydziestodniowego odwyku od alkoholu, żeby odbywać próby).

4. Seth z The OC.

5. Harry Potter. Bo chociaż gra chłopca czarodzieja, robi się

coraz seksowniejszy.

6. Jesse Bradford z Wielbicielki.

7. Chad Michael Murray z A Cinderella Story i One Tree HM. Ooo, la la!

8. Seksowny chłopak Samanthy z Seksu w wielkim mieście, zwłaszcza kiedy ogolił sobie dla
niej głowę (Shameeka

155

musiała powstrzymać się od głosu w tej rundzie głosowania, bo tata nie pozwala jej oglądać
tego serialu). 9. Trent Ford z Uwierz w miłość.

10. Ramon Riveras.

11. Hellboy (nawet jeśli Mia jest jedyną osobą, która uważa, że Hellboy jest seksowny).

Sobota, 5 września, Wielki Trawnik,

Central Park

Jestem tak strasznie zmęczona. DLACZEGO ja je wszystkie wczoraj zaprosiłam na wieczór?
I DLACZEGO musiałyśmy śpiewać karaoke do trzeciej nad ranem???

A dokładniej mówiąc, DLACZEGO pozwoliłam Lilly namówić mnie, żebym dzisiaj przyszła
na mecz PIŁKI NOŻNEJ drużyny Liceum imienia Alberta Einsteina????

To takie nudy. Zawsze uważałam, że sport to nuda - Bóg mi świadkiem, że pani Potts często
wrzeszczała: „Rusz się trochę, Mia!", kiedy pozwalałam piłce przelatywać koło mnie.

background image

Ale oglądanie sportów jest nawet jeszcze nudniejsze niż uprawianie ich. Bo kiedy uprawiasz
sporty, zdarzają ci się przynajmniej te momenty, kiedy dłonie ci się pocą, a serce wali i
myślisz: O, nie! Ta piłka nie leci do MNIE, prawda? O, nie! Ona LECI do mnie. Co ja mam
robić? Jeśli ją spróbuję złapać, nie uda mi się i wszyscy mnie znienawidzą. Ale jeśli NIE
SPRÓBUJĘ jej złapać, wszyscy mnie za TO też znienawidzą.

Ale kiedy OGLĄDASZ sport, tego zupełnie nie ma. Jest tylko... nuda. Nuda, nuda bez końca.

Kiedy Lilly poprosiła mnie, żebym zarezerwowała sobie dla niej sobotę, nie wiedziałam, że
ma w planach szkolną imprezę. 156

Dlaczego miałabym zajmować się szkolnymi sprawami (pomijając lekcje do odrobienia,
oczywiście) w czasie WEEKENDÓW? Ale Lilly mówi, że to ważne, żebym pokazała się na
jak największej liczbie imprez przed poniedziałkiem. Cały czas mnie trąca w bok i powtarza:

- Przestań pisać w tym swoim pamiętniku, idź, pokręć się wśród ludzi.

Ale ja nie jestem wcale taka pewna, czy kręcenie się wśród ludzi na szkolnym meczu piłki
nożnej jest sposobem na zdobycie głosów. Wiecie? Bo mogę spokojnie zagwarantować, że
wszyscy, którzy tu są, będą głosowali na Lane.

I dlaczego NIE MIELIBY tego zrobić? Popatrzcie tylko na nią, jak wykonuje te wszystkie
swoje podskoki czy coś. Jest totalnie IDEALNA. Przynajmniej na zewnątrz. W środku, wiem,
serce ma równie czarne jak czarna dziura. Ale na zewnątrz - no cóż, ma ten idealny uśmiech z
tymi idealnymi, równymi zębami i tymi idealnie gładkimi, opalonymi nogami, na których nie
ma zacięć po golarce, i z tym lśniącym błyszczykiem, do którego nigdy nie lepią jej się włosy
- dlaczego ktokolwiek MIAŁBY głosować na mnie, kiedy może głosować na Lane?

Lilly mówi, że mam nie być głupia - że wybory na przewodniczącego samorządu szkolnego
to nie konkurs piękności ani popularności. Ale w takim razie czemu chce, żebym JA
kandydowała za nią? I jak to się stało, że jestem TUTAJ? Jedyni ludzie NA tym meczu to
mięśniaki z drużyny i czirliderki. I mało prawdopodobne, żeby ktokolwiek z nich zagłosował
na MNIE. Lilly mówi, że na pewno na mnie nie zagłosują, jeśli nie wytknę nosa z tego notesu
i nie zacznę z nimi rozmawiać. ROZMAWIAĆ Z NIMI! Z IDEALNYMI, POPULARNYMI
LUDŹMI!

Będą mieli szczęście, jeśli się na nich nie porzygam.

157

Sobota, 5 września, 15.00, Ray's Pizza

No cóż, TO była wielka strata czasu.

Lilly twierdzi, że nie. Lilly wręcz opowiada, że ten dzień był niezmiernie POUCZAJĄCY.
Cokolwiek by to miało znaczyć.

Nie jestem pewna, skąd Lilly może to w ogóle WIEDZIEĆ, skoro spędziła większość meczu,
siedząc na trybunach za panem doktorem i panią Weinberger - podsłuchując ich rozmowę z
rodzicami Trishy Hayes. Nawet nie OGLĄDAŁA meczu, o ile się orientuję. To JA musiałam
kręcić się w pobliżu, podchodzić do ludzi, którzy nawet nie zawiesiliby na mnie wzroku,
gdybyśmy się mijali na korytarzu LiAE, i mówić: „Cześć, chyba się nie znamy. Jestem Mia
Thermopolis, księżniczka Genowii i kandyduję na przewodniczącą samorządu szkolnego".

Poważnie. Nigdy w życiu nie czułam się większą idiotką.

background image

I nikt zresztą nie zwracał na mnie żadnej uwagi. Mecz był najwyraźniej superinteresujący.
Graliśmy przeciwko drużynie seniorów z Trinity, którzy w zasadzie skopywali nam tyłek co
roku, jak historia LiAE długa.

Ale nie dzisiaj. Bo dzisiaj LiAE wystawiło swoją sekretną broń: Ramona Riverasa. Fakt, jak
już Ramon dorywał się do piłki, to już jej nie oddawał, póki nie mijała bramkarza Trinity i nie
trafiała do tego dużego z siatką. LiAE pokonało Trinity cztery do zera.

I okazało się, że miałam rację co do Ramona. Bo oczywiście zdarł z siebie koszulkę i rzucił ją
w powietrze po ostatnim golu. Nie chciałabym rozpuszczać plotek, ale widziałam, jak pani
Weinberger usiadła tak jakoś bardziej prosto, kiedy to się stało. I oczywiście Lana wybiegła
na boisko i rzuciła się Ramono-wi w ramiona. A potem on obnosił ją po boisku na ramionach,
jakby była jakimś trofeum. Z tego co wiem, może i nim jest: wygraj mecz dla LiAE, a
dostaniesz czirliderkę za darmo.

158

Nieważne. Ramon może ją sobie brać. Może to ją na tyle zajmie, że MNIE zostawi w
spokoju. Mnie i mojego „studenta".

A to mi coś przypomina. Mam później odwiedzić Michaela w jego pokoju w akademiku, żeby
poznać jego współlokatora i „nadrobić zaległości", skoro nie widzieliśmy się przez cały
tydzień.

A przynajmniej Michael powiedział, że to będziemy robić, kiedy wreszcie dzisiaj, trochę
przed meczem, udało nam się ze sobą skontaktować. Miał nieco poirytowany głos, kiedy w
końcu się do mnie dodzwonił. Bo trochę późno sobie przypomniałam, żeby włączyć komórkę.

- Co tam się działo wczoraj wieczorem, kiedy dzwoniłem? -zapytał.

- Hm - powiedziałam.

Kiedy zadzwonił, kupowałam akurat precla przy jednym z tych wózków w parku. Wielu ludzi
tego nie wie, ale nowojorskie precle - takie kupowane u ulicznego handlarza - mają
właściwości lecznicze. To prawda. Nie wiem, co w nich jest, ale kiedy cię boli głowa czy
cokolwiek innego, jak tylko ugryziesz precla, ból mija. A ja miałam dość dokuczliwy ból
głowy, bo przecież prawie wcale nie spałam.

- Dziewczyny zostały u mnie - wyjaśniłam Michaelowi, kiedy już przełknęłam pierwszy kęs
gorącego słonego precla. - Na noc. Tyle że, wiesz, mało spałyśmy.

I opowiedziałam mu, jak skakałyśmy po łóżku, krzycząc: „Ściągnij... spodnie! Ściągnij...
spodnie!" i tak dalej.

Michael chyba nie uznał, że to było zabawne. Oczywiście, nie wspomniałam mu o tym, jak
potem śpiewałam Milkshake do pilota od telewizora, ubrana w gumową matę do wanny w
charakterze minisukienki. Bo ja przecież nie chcę, żeby on pomyślał, że jestem kompletnie
NIENORMALNA.

159

- Miałaś cały apartament hotelowy dla siebie - powiedział tylko Michael - i zaprosiłaś moją
siostrę.

background image

- I Shameekę, i Tinę, i Ling Su - dodałam, ocierając sobie musztardę z podbródka. Bo musisz
posmarować precla musztardą, inaczej nie wykazuje właściwości leczniczych.

- Właśnie - powiedział Michael. - No cóż, przyjdziesz tu potem czy nie?

Co niektórym mogłoby się wydać trochę niegrzeczne. Tyle że mnie fakt, że Michael był
chyba na mnie zły - z jakiegokolwiek powodu - sprawił coś w rodzaju ulgi. Bo skoro się na
mnie złościł, to prawdopodobnie znaczyło, że Robienie Tego nie zaprzątało mu całego
umysłu. A mnie się naprawdę wcale nie spieszyło do tej rozmowy o Robieniu Tego, chociaż
wiedziałam, że Tina ma rację, i któregoś dnia będziemy musieli porozmawiać o tym otwarcie.

No więc teraz leczę się kawałkiem zwykłej pizzy z serem w towarzystwie Lilly, zanim zbiorę
siły, żeby wsiąść do limuzyny z Larsem i pojechać na przedmieścia do akademika Micha-ela.
Naprawdę, po imprezowym wieczorze bardzo trudno jest następnego dnia funkcjonować. Nie
wiem, jak tym siostrom Hil-ton się to udaje.

Lilly mówi mi teraz, że mamy wybory w kieszeni. Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego tak
twierdzi, skoro:

A) Wczoraj wieczorem wcale nie udało nam się przeprowadzić próby debaty, więc nie
miałam żadnej szansy popracować nad odpowiedziami, których udzielę w poniedziałek

oraz

B) Większość osób, z którymi rozmawiałam na trybunach w czasie dzisiejszego meczu,
patrzyła na mnie jak na chorą i odpowiadała: „Głosuję na Lane, pajacu".

Ale nieważne. Lilly spędziła cały mecz, siedząc z RODZICAMI różnych ludzi, więc co ona w
ogóle może wiedzieć?

160

Ale szkoda, że nie mogę jej zapytać o Robienie Tego. Bo Lilly też nigdy Tego nie Robiła... a
przynajmniej nie wydaje mi się. Ze swoim ostatnim chłopakiem dotarła zaledwie do drugiej
bazy.

Ale i tak jestem pewna, że miałaby jakieś cenne uwagi na temat tej całej sytuacji.

AJe nie mogę porozmawiać z Lilly o Robieniu Tego czy o Nie-robieniu Tego z jej BRATEM.
To OBRZYDLIWE. Gdyby jakakolwiek dziewczyna chciała ze mną rozmawiać o Robieniu
Tego z Rockym, prawdopodobnie dałabym jej po łbie. Chociaż, oczywiście, to mój młodszy
brat i ma zaledwie cztery miesiące.

Poza tym, wydaje mi się, że wiem, co Lilly by mi doradziła: „Nie żałuj sobie".

Łatwo Lilly mówić, bo ona bardzo dobrze się czuje we własnym ciele. Nie musi, w
przeciwieństwie do mnie, przebierać się przed WF-em w dzikim popłochu i w
najciemniejszym, najluź-niejszym kącie szatni, jaki zdoła znaleźć. Zdarzało jej się nawet
czasami paradować po szatni KOMPLETNIE nago, pytając: „Czy ktoś mi może pożyczyć
dezodorant?" A uwagi Lany na temat brzuszka i cellulitu puszcza mimo uszu.

Nie, nie, nie obawiam się, że Michael będzie robił sobie takie uwagi na temat mojego nagiego
ciała. Ja tylko wcale nie jestem pewna, czy będę się komfortowo czuła ze świadomością, że
on w ogóle coś o moim ciele wie.

background image

Chociaż, oczywiście, wcale nie miałabym nic przeciwko zobaczeniu, jak wygląda jego ciało.

Może to znaczy, że mam zahamowania, że jestem pruderyjna i seksistowska, i inne niedobre
rzeczy. Może ja nie zasługuję na to, żeby zostać przewodniczącą samorządu w Albercie
Einsteinie, nawet na te parę dni, zanim złożę rezygnację i przekażę obowiązki Lilly. Na
pewno nie zasługuję na to, żeby być księżniczką państwa, które udało mi się wyrzucić z Unii
Europejskiej... No cóż, jeśli faktycznie nas wyrzucą.

11 - Księżniczka uczy się rz;jdzić

161

Naprawdę, na niewiele zasługuję. To ja już chyba pójdę do Michaela. Proszę, niech mnie ktoś
zastrzeli.

Sobota, 5 września, 17.00, łazienka pokoju

Michaela w akademiku

Okej, a ja myślałam, że Columbia to uniwersytet, na który trudno się dostać. Ja myślałam, że
oni rzeczywiście selekcjonują kandydatów.

No to jakim cudem dostają się tu takie świry jak współloka-tor Michaela?

Wszystko szło świetnie, do momentu kiedy ON się pokazał. Lars i ja zadzwoniliśmy do
Michaela z dyżurki w Engle Hali, bo tak się nazywa akademik Michaela, i Michael zszedł na
dół, żeby nas wpisać do książki odwiedzin, bo oni tutaj na Uniwersytecie Columbia bardzo
poważnie traktują bezpieczeństwo swoich studentów (szkoda, że nie przejmują się już tak
bardzo bezpieczeństwem ich gości!)- Musiałam zostawić swoją szkolną legitymację w
recepcji, żebym nie próbowała opuścić budynku, nie wypisując się z książki odwiedzin. Lars
musiał zostawić swoje pozwolenie na broń (chociaż rewolwer pozwolili mu zatrzymać, kiedy
się dowiedzieli, że jestem księżniczką Genowii, a on jest moim ochroniarzem).

W każdym razie, kiedy już wszyscy zostaliśmy spisani, Michael zabrał nas na górę. Byłam
już przedtem w Engle Hali, tego dnia, kiedy Michael się wprowadzał, ale teraz to wszystko
wygląda zupełne inaczej, bo znikły te wszystkie wózki z bagażami i rodzice. Po korytarzach
biegają ludzie ubrani w same ręczniki i wrzeszczą, zupełnie jak w Kochanych kłopotach. A
zza kilku niedomkniętych drzwi dobiega bardzo głośna muzyka. Wszę-162

dzie wiszą plakaty namawiające do udziału w tym czy innym marszu protestacyjnym i
zaproszenia na wieczory poezji w różnych pobliskich kawiarniach. To wszystko jest takie
bardzo uniwersyteckie!

Michael chyba przestał się już na mnie złościć, bo na przywitanie bardzo ładnie mnie
pocałował, a wtedy udało mi się powąchać jego szyję, i natychmiast popatrzyłam na wszystko
pozytywniej. Szyja Michaela jest niemal tak samo skuteczna jak nowojorski precel od
ulicznego sprzedawcy, jeśli chodzi o własności lecznicze.

Udało nam się pozbyć Larsa, zostawiliśmy go w świetlicy studenckiej na piętrze Michaela, bo
tam na wielkim telewizorze leciał mecz baseballu. Można by pomyśleć, że Lars miał już
dosyć sportu jak na jeden dzień, skoro dopiero co spędziliśmy ze trzy godziny na sportowej
imprezie, ale nie. Rzucił jednym okiem na wynik, który był remisowy, i przylepiło go do
krzesła, razem ze sporą liczbą innych ludzi, którzy mieli ten sam półprzytomny wyraz twarzy.

background image

Michael poszedł dalej i zaprowadził mnie do swojego pokoju, który wygląda teraz dużo lepiej
niż tego dnia, kiedy się wprowadzał. Większość ściany z pustaków zajmuje wielka mapa
galaktyki, wszystkie płaskie powierzchnie (pomijając łóżka) zajmuje sprzęt komputerowy w
ilości, jakiej nie mają pewnie nawet w NORADZIE, a na suficie przyklejony jest znak z
napisem: Wybij sobie z GŁOWY parkowanie, chociaż Michael przysięga, że nie zwinął go z
ulicy.

Michaela strona pokoju jest bardzo schludna, na łóżku leży ciemnoniebieska narzuta,
minilodówka robi za stolik przy łóżku, a WSZĘDZIE są kompakty i książki.

Druga strona pokoju jest nieco bardziej zabałaganiona, narzuta jest czerwona, zamiast
lodówki stoi mikrofalówka, a WSZĘDZIE są płyty DVD i książki.

163

Zanim zdążyłam zapytać, gdzie jest Doo Pak i kiedy go poznam, Michael pociągnął mnie na
łóżko. Bardzo fajnie zaczynaliśmy się ze sobą zaprzyjaźniać po tygodniowym niewidzeniu,
kied}' nagłe otworzyły się drzwi i wszedł wysoki Koreańczyk w okułarach.

- O cześć, Doo Pak - powiedział Michael bardzo swobodnym tonem. - To moja dziewczyna,
Mia. Mia, to Doo Pak.

Wyciągnęłam prawą dłoń i uśmiechnęłam się do Doo Paka moim najładniejszym książęcym
uśmiechem.

- Cześć, Doo Pak - powiedziałam. - Miło mi cię poznać. AJe Doo Pak nie ujął wyciągniętej
ręki i jej nie uścisnął.

Zamiast tego najpierw popatrzył na Michaela, potem na mnie i znów szybko na MichaeJa. A
potem roześmiał się i powiedział:

- Cha, cha, bardzo śmieszne! Ile ci zapłacił za zrobienie mi tego numeru, co?

Popatrzyłam na MichaeJa, zbita z tropu, a on powiedział:

- Hm, Doo Pak, ja nie żartuję. To naprawdę jest moja dziewczyna.

Doo Pak tyJko się bardziej obśmiał i stwierdził:

- Wy, Amerykanie, zawsze stroicie sobie żarty! Naprawdę, przestańcie już.

Wtedy ja spróbowałam.

- Hm... - powiedziałam. - Doo Pak, ja naprawdę jestem dziewczyną MichaeJa. Nazywam się
Mia ThermopoJis. Miło mi, że mogę cię wreszcie poznać. Dużo o tobie słyszałam.

I wtedy Doo Pak zaczął się tak śmiać, że zgiął się wpół i przewrócił na swoje łóżko.

- Nie - kwiczał, kręcąc głową, a łzy spływały mu po twarzy. - Nie, nie. To niemożliwe. TY -
wskazał ręką na mnie - nie możesz z NIM chodzić - i tu wskazał na Michaela.

Michael zaczynał mieć taką minę, jakby się zirytował.

164

- Doo Pak - powiedział tym samym ostrzegawczym tonem, który słyszałam już, kiedy Lilly
zaczyna mu dokuczać na temat jego ulubionego filmu, Star Trek: Enterprise.

background image

- Poważnie - powiedziałam do Doo Paka, usiłując pomóc, chociaż nie miałam zielonego
pojęcia, co go tak śmieszy. - Mi-chael i ja chodzimy ze sobą ponad dziewięć miesięcy. Ja
chodzę do Liceum imienia Alberta Einsteina, niedaJeko od mojego domu, i mieszkam z
mamą i ojczymem w ViJl...

- Przestań już mówić, proszę - powiedział do mnie Doo Pak. Bardzo grzecznie, przyznaję, ale
to jednak trochę dziwne uczucie, kiedy cię proszą, żebyś przestała mówić. Zwłaszcza że Doo
Pak odwrócił się wtedy do mnie plecami i zaczął cicho i szybko mówić coś do Michaela, a
Michael mu odpowiedział równie cichym, ale raczej rozgniewanym niż zdenerwowanym
tonem.

To bardzo dziwne uczucie stać w pokoju i patrzeć jak dwoje Judzi rozmawia bardzo
zdenerwowanym i gniewnym tonem, a ty nie możesz ich nawet podsłuchać. No więc
przyszłam tu, żeby dać im trochę prywatności.

Słyszę stąd, że Doo Pak bardzo nerwowo szepcze coś do MichaeJa, który na szczęście
przestał w odpowiedzi szeptać, więc słyszę przynajmniej JEGO stronę tej wymiany zdań.

- Doo Pak, ja ci MÓWIŁEM, kim ona jest - powiedział przed chwilą. - To moja
DZIEWCZYNA. Nikt cię tu nie usiłuje nabierać.

Wiecie co, ich łazienka jest w sumie całkiem czysta, jak na chłopaków. Nie ma tu niczego,
czego bym się bała dotknąć. Widzę, że wymieniJi sobie zasłonę od prysznica na taką z mapą
świata. To musi być pociecha dła Doo Paka, który na pewno tęskni za własnym krajem. W ten
sposób może brać prysznic i przez cały czas patrzeć na ojczyznę.

Oooch, Doo Pak też już przestał szeptać. Obaj chyba uważają, że jestem kompletnie
GŁUCHA.

165

-Ale ja nie rozumiem, Mikę - mówi Doo Pak. MIKĘ????? - Dlaczego ONA miałaby chodzić z
TOBĄ?

Wszystko zaczyna się powoli wyjaśniać. Doo Pak musiał mnie rozpoznać. Pojawiałam się
ostatnio w prasie dość często, w związku z całą tą aferą ze ślimakami i wyborami i tak dalej.
Może on po prostu nie jest w stanie uwierzyć, że Michael spotyka się z księżniczką.

I trudno mi go za to winić. Naprawdę, na świecie nie ma nic bardziej kiczowatego niż być
księżniczką. Rozumiem, że Michael nie uprzedził go wcześniej. Dla niego to pewnie coś
nieznośnie wstydliwego. Pomyślcie tylko, musi przyznawać się swoim kolegom ze studiów,
że nie tylko spotyka się z dziewczyną z liceum, ale na dodatek ona jest KSIĘŻNICZKĄ.

Biedny Michael. Nigdy nie zdawałam sobie sprawy, że chodzenie z członkinią książęcej
rodziny naraża go na kpiny i docinki.. To wszystko plus jeszcze to, że ta dziewczyna ma
ochroniarza, jest niedorozwinięta w okolicach klatki piersiowej i jest dzieciolizem, sprawia,
że przywiązanie Michaela do mnie wydaje mi się jeszcze bardziej niezwykłe.

Oooooch, przestali gadać. Może mogę już teraz bezpiecznie wyjść...

Sobota, 5 września, 19.00, Kafejka (212)

Muszę spisać to szybko, zanim Michael zapłaci za jedzenie. Na szczęście przy kasie jest
horrendalna kolejka - to miejsce jest ZAPCHANE ludźmi - więc pewnie to mu jakiś czas
zajmie.

background image

W każdym razie odkryłam powód, dla którego Doo Pak uważał, że Michael go nabiera. I to
nie ma nic wspólnego z moim książęcym pochodzeniem. Po prostu Doo Pak uważa, że jestem
za ŁADNA dla Michaela.

166

Ja wcale nie żartuję. Doo Pak sam mi to powiedział, kiedy wyszłam z łazienki. Wyglądał,
jakby strasznie się wstydził. I powiedział, a Michael wcale nie musiał go w tym celu walnąć
ani nic:

- Strasznie cię przepraszam, że nie wierzyłem, kiedy powiedziałaś, że jesteś dziewczyną
Mike'a. Widzisz - ciągnął tym samym przepraszającym tonem - jesteś o wiele za ładna, żeby
się spotykać z Mikiem. On jest - jak wy to tu mówicie? - och, no tak - jest intelektualistą. A
tacy intelektualiści jak my nie spotykają się z ładnymi dziewczynami. Więc pomyślałem, że
on mnie nabiera. Proszę, przyjmij jak najuniżeńsze przeprosiny za tę moją pomyłkę.

Popatrzyłam na Michaela i Doo Paka, bo mi się wydawało, że to oni mnie teraz nabierają, ale
z czerwonej zażenowanej twarzy Doo Paka i jeszcze CZERWIEŃSZEJ i BARDZIEJ
zażenowanej twarzy Michaela wyczytałam, że Doo Pak mówił prawdę: on uważa, że jestem
za ładna, żeby chodzić z Michaelem!!!!! POWAŻNIE!!!!!!!

W Korei Południowej muszą mieć jakiś zupełnie odmienny ideał urody niż tu u nas, w USA.

I najwyraźniej tam, skąd pochodzi Doo Pak, chłopcy, którzy całymi dniami bawią się
komputerami, po prostu nie miewają dziewczyn. W ogóle.

Może to dlatego wiecznie je rysują. No wiecie, w animie i w mandze.

Ale, jak wyjaśniłam Doo Pakowi, bycie intelektualistą jest w Ameryce nawet dość modne i
większość sensownych dziewczyn CHCE spotykać się z takim intelektualistą, a nie z jakimś
mięśniakiem albo hiphopowcem.

Doo Pak miał taką minę, jakby bał się uwierzyć w to co mówię, ale ja mu zwróciłam uwagę,
że Bili Gates, niekwestionowany geniusz komputerowy, jest przecież żonaty. I to mu chyba

167

¦,

wystarczyło. Uściskał mi rękę i zapytał bardzo podekscytowanym tonem, czy mam jakieś
koleżanki, które mogłabym kiedyś przyprowadzić dla niego i reszty chłopaków z ich piętra.

Obiecałam mu, że na pewno spróbuję.

A wtedy Doo Pak przeprosił i powiedział, że idzie do sklepu komputerowego kupić sobie
ostatnią wersję Myst, a Michael stwierdził poirytowanym tonem, że powinni pozwalać
studentom pierwszego roku mieszkać w pojedynczych pokojach, zamiast zmuszać ich do
mieszkania po dwóch.

A to mi przypomina o czymś, co znalazłam w ich łazience tuż przed wyjściem. Coś, czego
kompletnie w pierwszej chwili nie zarejestrowałam, aż DO TEJ PORY. COŚ, CO MOŻE SIĘ
NA ZAWSZE WRYĆ W MIĘKKĄ TKANKĘ MOJEGO MÓZGU:

W SZAFCE NA LEKARSTWA W ŁAZIENCE MICHAELA I DOO PAKA JEST
PUDEŁKO KONDOMÓW!!!!!!!!!!!!!!

background image

Poważnie. WIDZIAŁAM je. O mój Boże, ja je TOTALNIE WIDZIAŁAM.

CO TO OZNACZA???? Doo Pak ewidentnie nic z nikim nie robi. Sam praktycznie
PRZYZNAŁ, że nigdy nie miał dziewczyny.

Więc CZYJE są te kondomy????

Ups. „Mikę" wraca.

Sobota, 6 września, 1.00 w nocy, w limuzynie w drodze z powrotem do Plaża

O MÓJ BOŻE, O MÓJ BOŻE, O MÓJ BOŻE, O MÓJ BOŻE. Muszę tylko głęboko
oddychać. Naprawdę. Tak jak mi kazali na jodze, ten jeden raz, kiedy poszłam. Wdech.
Wydech. Wdech. Wydech.

168

Okej. Poradzę sobie. Mogę to napisać. Mogę to przelać na papier tak jak wszystkie inne
drobne rzeczy, które mi się przytrafiają, a potem wszystko się jakoś ułoży. Po prostu MUSI
się ułożyć.

Mam)' to za sobą.

Tę Rozmowę.

I MICHAEL SPODZIEWA SIĘ, ŻE BĘDZIEMY UPRAWIALI SEKS... PEWNEGO DNIA.

Dobra. Napisałam to.

No więc czemu nie czuję się ani trochę lepiej??????

O Boże, no i co ja ZROBIĘ???? Jak to możliwe, że wychodzi na to, że Lana miała rację?
Lana nigdy w NICZYM nie miała racji!!! Pamiętam, jak nam mówiła, że jeśli kichniesz i
jednocześnie trzymasz się za nos, to uszy ci wybuchną. AJbo że nie wolno ci brać prysznica,
kiedy masz okres, bo możesz się wykrwawić na śmierć? A jeszcze w zeszłym roku wmówiła
paru osobom, że jeśli wezmą aspirynę Bayera i napiją się cołi, to będą mieć dziurę w żołądku.

Rzecz w tym, że nic z tego nigdy nie okazało się prawdą.

Dlaczego TO jedno okazało się prawdą????

Studenci RZECZYWIŚCIE oczekują, że ich dziewczyny będą To Robić. A przynajmniej
kiedyś zaczną. No cóż, Michael był bardzo miły i wyrozumiały, i prawie tak samo tym
wszystkim zażenowany jak ja. Wiecie, to nieprawda, że on mnie rzuci, jeśli Tego nie Zrobimy
jutro czy za tydzień.

Ale jest DEFINITYWNIE zainteresowany Zrobieniem Tego.

Kiedyś.

UUUUUUUUUUUGGGGGGGGGGGGGGGGHHHHH-HHH!!!!!!!!!!!

Powinnam była wiedzieć, oczywiście. Bo prawdziwi faceci, tacy jak Wolverine z X-mena czy
Bestia z Pięknej i Bestii, WSZYSCY

169

background image

chcą To Robić. Mogą być w tej sprawie uprzejmi, oczywiście. No bo Wolverine wdaje się w
dowcipne przekomarzania z Jean Grey, kiedy pozwala Cyklopom ślinić się do niej.

A Bestia mógł wirować po sali balowej z Piękną, jakby nic innego mu po głowie nie chodziło,
tylko kroki walca.

Ale nie da się ukryć faktu, że ostatecznie, w głębi duszy, WSZYSCY FACECI CHCĄ TO
ROBIĆ.

Nie wiem, czemu myślałam, że Michael będzie inny. No przecież oglądałam Prawdziwego
geniusza i Zemstę frajerów\ Powinnam była doskonale wiedzieć, że nawet inteligentni
chłopcy lubią seks. Czy CHCIELIBY go lubić, jeśli uda im się znaleźć kogoś, kto będzie
chciał go z nimi uprawiać.

I akurat żadne z nas nie wyznaje religii, która zabrania Robienia Tego przed ślubem. No
owszem, Michael jest Żydem, ale nie TAKIM Żydem. Przecież ciągle je kanapki z bekonem,
sałatą i pomidorem.

Ale, rozumiecie, seks. To jednak DUŻA rzecz.

I to właśnie powiedziałam Michaelowi, kiedy dziś po kolacji całowaliśmy się w jego pokoju.
Nie, nie rzucał się na mnie z łapami, nic z tych rzeczy. Nigdy tego nie robił - chociaż teraz
wiem, że CHCIAŁ. Tylko że, wiecie, zawsze ktoś się kręci w pobliżu. Ale dzisiaj wieczorem
nie, bo Lars totalnie przylgnął do telewizora w świetlicy z resztą maniaków sportu. A Doo
Pak poszedł do biblioteki, żeby sprawdzić, czy uda mu się znaleźć jakieś dziewczyny, które
szukałyby intelektualisty na jeden wieczór.

Ale my wróciliśmy z kolacji i Michael włączył jakieś utwory retro Roxy Musie i pociągnął
mnie na swoje łóżko i całowaliśmy się i tak dalej, a ja ciągle mogłam myśleć tylko o tym, że
W JEGO SZAFCE NA LEKARSTWA SĄ KONDOMY i że STUDENCI OCZEKUJĄ, ŻE
ICH DZIEWCZYNY BĘDĄ TO ROBIĆ, i o WENDELLU JENKINSIE, i o KRÓLOWEJ
KU-

170

KURYDZY, i zupełnie nie mogłam się skupić na całowaniu, i wreszcie po prostu odsunęłam
się od niego i powiedziałam:

- NIE JESTEM GOTOWA, ŻEBY UPRAWIAĆ SEKS. Co, muszę przyznać, bardzo go
zaskoczyło.

Nie to, że nie jestem gotowa, tylko to, że w ogóle o tym mówię.

Ale i tak chyba szybko się z tym uporał, bo tylko zamrugał parę razy i powiedział:

- Okej.

I wrócił do całowania się.

Ale to mnie wcale nie uspokoiło, bo nawet nie byłam pewna, czy on mnie naprawdę słyszał.
A poza tym Tina mówiła, że Michael i ja naprawdę powinniśmy odbyć na ten temat
Rozmowę, a ja stwierdziłam, że skoro ona mogła na ten temat rozmawiać z Borysem, to ja
powinnam umieć porozmawiać o tym z Mi-chaelem.

No więc znów go od siebie odsunęłam i powiedziałam:

background image

- Michael, powinniśmy porozmawiać.

A on spojrzał na mnie ze skołowaną miną i powiedział:

- O czym?

A ja powiedziałam - CHOCIAŻ TO BYŁA NAJTRUDNIEJSZA RZECZ, JAKĄ
KIEDYKOLWIEK MUSIAŁAM ZROBIĆ, TRUDNIEJSZA NAWET OD PRZEMOWY W
PARLAMENCIE GENOWII W KWESTII PARKOMETRÓW:

- Kondomy w twojej szafce na lekarstwa. A on powiedział:

-Co?

I przez chwilę miał takie nieprzytomne, zagubione spojrzenie. A potem chyba sobie coś
przypomniał i powiedział:

- A, te. Taa. Wszyscy je dostali. Kiedy się wprowadzaliśmy. W paczce na powitanie, którą
dawali każdemu po zameldowaniu się.

171

I wtedy jego oczy zrobiły się BARDZO przytomne - ostre jak promień lasera - i przewiercił
mnie nimi, i powiedział:

- Ale nawet gdybym je kupił, to o co chodzi? Czy to źle, że o ciebie dbam i chciałbym móc
cię ochronić w razie, gdybyśmy się mieli kochać?

Co, oczywiście, sprawiło, że cała się wewnętrznie roztopiłam i było mi BARDZO trudno
pamiętać, że mieliśmy przeprowadzić ze sobą Rozmowę, a nie całować się, zwłaszcza że
przyszło mi do głowy coś takiego:

Że jeśli szyja Michaela pachnie tak ładnie, to może cała reszta Michaela pachnie JESZCZE
LEPIEJ.

I to jest tym bardziej powód, żeby się pospieszyć i tę Rozmowę przeprowadzić.

- Nie - powiedziałam, odsuwając jego dłoń od swojej, bo wiedziałam, że będzie mi jeszcze
trudniej skoncentrować się na Rozmowie, jeśli będzie mnie dotykał. - Myślę, że to dobrze.
Tylko że...

I wtedy to się samo ze mnie wyrwało. Co Lana powiedziała w kolejce do kasy. Wendell
Jenkins. Co Lana powiedziała pod prysznicem (ale nie o tym, że to im się odkłada. To było za
bardzo obrzydliwe). O królowych kukurydzy. O tym, że go kocham, ale nie jestem pewna,
czy jestem już gotowa To Robić (POWIEDZIAŁAM, że nie jestem pewna, ale oczywiście
JESTEM pewna. Tylko, no wiecie, nie chciałam brzmieć zbyt ostro). Fakt, że kondomy
pękają (jeśli to się zdarzyło w Przyjaciołach, to może się zdarzyć w prawdziwym życiu).
Przesadna płodność mojej mamy. WSZYSTKO.

No cóż, kiedy już prowadzisz Rozmowę, musisz wyrzucić z siebie WSZYSTKO, inaczej po
co się szarpać?

Dobra, przynajmniej PRAWIE wszystko. Ja trochę opuściłam, nie przyznając, że wcale nie
jestem tak entuzjastycznie nastawiona do tej całej nagości. MOJEJ nagości. Jego nagość 172

background image

kompletnie by mi nie przeszkadzała. Poza tym, no wiecie, w telewizji seks wygląda jak coś...
hm... trudnego. A jeśli wszystko schrzanię? Albo okaże się, że nie jestem w tym dobra? Może
mnie rzucić.

Więc o tym wszystkim nie wspomniałam. Ani słowem.

Michael wysłuchał tej całej mojej przemowy z bardzo poważną miną. W jakimś momencie
nawet wstał, żeby przyciszyć muzykę. Dopiero kiedy doszłam do tej części, w której nie
jestem pewna, czy już jestem gotowa To Robić, wreszcie się odezwał i powiedział bardzo
suchym tonem:

- No cóż, mnie to niezbyt dziwi, Mia. Co w każdym razie MNIE zdziwiło. A potem spytałam:

- Naprawdę?

A on powiedział:

- Wiesz, dałaś mi to całkiem jasno do zrozumienia, kiedy zaprosiłaś wszystkie swoje
przyjaciółki, a nie mnie, w tej samej chwili, jak się dowiedziałaś, że na weekend będziesz
miała pokój hotelowy tylko dla siebie.

O NIE! To taka straszna nieprawda. Po pierwsze, Lilly i te dziewczyny SAME się zaprosiły.
A po drugie... No cóż, miał tutaj rację.

- Michael - powiedziałam, czując się okropnie. - Tak strasznie mi przykro. Ja nigdy nawet...
nigdy nawet...

Czułam się tak okropnie, że nawet nie umiałam tego ująć W SŁOWA. Miałam wrażenie, że
jestem totalną idiotką. Zupełnie jak przy kolacji, kiedy Michael mówił o swoich zajęciach z
socjologii science fiction i o tym jak w 1984 Orwella Loteria jest wykorzystywana do
kontrolowania mas, dając im złudną nadzieję, że pewnego dnia wyrwą się ze swojej pracy bez
perspektyw, i jak w Fahrenheit 451 żona Montaga kompletnie nie rozumie jego problemów z
życiem ze spalania książek i jak ciągle

173

rozmawia przez telefon ze swoimi przyjaciółkami o jakimś fikcyjnym serialu telewizyjnym
pod tytułem Biały Klaun. Nie mogłam zapomnieć o tym, że Lilly, Tina i ja gadamy ciągle
wyłącznie o Czarodziejkach.

Hej, ale jak można NIE rozmawiać o tym serialu? Ale może to wszystko jest częścią strategii
rządu obliczonej na to, żebyśmy nie zwracali uwagi na to, że wycinają lasy państwowe i
wprowadzają przepisy ograniczające prawo nastolatków do korzystania z opieki medycznej w
kwestii planowania

rodziny.

Tak, ale czasami wydaje mi się, że Michael bez przerwy mówi o tych serialach, które sam
lubi, na przykład o 24, a teraz o 60

minut.

W każdym razie próbowałam wynagrodzić Michaelowi jak umiałam to, że go nie zaprosiłam
do hotelu. Położyłam dłoń na jego dłoni, spojrzałam mu głęboko w oczy i powiedziałam:

- Michael, ja cię bardzo przepraszam. I nie tylko za to, ale

background image

za... no... wszystko.

Ale zamiast mi odpowiedzieć, że mi wybacza czy cokolwiek

takiego, Michael rzucił tylko:

- Dobrze. Pytanie zatem, kiedy BĘDZIESZ gotowa? A ja powiedziałam:

- Gotowa na co?

A on odpowiedział:

- Na to.

Minutę mi zajęło, zanim zrozumiałam, o co mu chodzi. A potem, kiedy wreszcie do mnie
dotarło, oblałam się intensywnym rumieńcem.

- Hm - mruknęłam.

1 zaczęłam bardzo szybko myśleć.

- A może po moim balu maturalnym - powiedziałam - na wielkim łóżku zasłanym białą
satynową pościelą w luksusowym

174

apartamencie z widokiem na Central Park w Czterech Porach Roku, z szampanem i
truskawkami maczanymi w czekoladzie na wstępie, kąpielą aromaterapeutyczną na potem i
waflami dla dwojga do łóżka następnego dnia rano?

Na co Michael odpowiedział bardzo spokojnie:

- Po pierwsze, już nigdy nie pójdę na żaden bal maturalny i ty to wiesz, a po drugie, nie stać
mnie na Cztery Pory Roku, co też zapewne wiesz. Więc może spróbuj odpowiedzieć mi
jeszcze raz.

Kurczę! Tina ma WIELKIE szczęście, że jej chłopak daje się wodzić na pasku. DLACZEGO
Michael nie jest tak podatny na sugestie jak BORYS?

- Posłuchaj - powiedziałam desperacko, usiłując wymyślić jakiś sposób, żeby wykaraskać się
z tej całej sytuacji. Bo to WCALE nie szło tak, jak sobie zaplanowałam. W wyobraźni
mówiłam Michaelowi, że nie jestem gotowa Tego Robić, a on mówił, że nie ma sprawy, a
potem graliśmy razem w Boogle.

Szkoda, że nic się nigdy nie dzieje tak, jak to sobie planuję w wyobraźni.

- Czy ja muszę o tym decydować właśnie TERAZ? - spytałam, stwierdzając, że
ZWLEKANIE to w tym momencie najlepsza strategia. - Mam mnóstwo na głowie.
Rozumiesz, możliwe, że w tej właśnie chwili moja mama wystawia Rocky'ego na bardzo
niekorzystne bodźce, takie jak wiejskie tańce czy nawet ciastka smażone w głębokim
tłuszczu. A mnie czeka w poniedziałek ta debata. Czyja ci wspominałam, że Grandmere i
Lilly razem pracują nad kampanią? To tak jakby Darth Vader współpracował z Ann Coulter,
tyle że lewicującą. Mówię ci, jestem wrakiem człowieka. Czy nie mogłabym się nieco jeszcze
zastanowić nad tym wszystkim?

background image

- Ależ oczywiście - powiedział Michael z uśmiechem tak słodkim, że chciałam się pochylić i
go pocałować...

175

Ale on dodał:

- Tylko chciałbym, Mia, żebyś wiedziała, że ja nie będę czekał wiecznie.

A to sprawiło, że zamarłam z ustami już wysuniętymi do

pocałunku.

Bo jemu nie chodziło o to, że on nie będzie czekał wiecznie na moją odpowiedź. O, nie. Jemu
chodziło o to, że on nie będzie czekał wiecznie z Robieniem Tego.

Nie powiedział tego w formie pogróżki, nie, nie. Powiedział to lekkim tonem, nawet
żartobliwie.

Ale ja widziałam, że to wcale nie był żart. Bo chłopcy naprawdę oczekują od ciebie, że To
Zrobisz. Pewnego dnia.

Nie wiedziałam, co mam powiedzieć. W sumie i tak nie zdołałabym powiedzieć nic, nawet
gdybym chciała. Na szczęście nie musiałam, bo rozległo się pukanie do drzwi i Lars zawołał:

- Mecz się skończył, jest po północy. Czas się zbierać, księżniczko.

A w efekcie Michael i ja odskoczyliśmy w przeciwne kąty

pokoju.

(Przed chwilą spytałam Larsa, skąd ma ten niesamowity dar wybierania najgorszej - choć w
tym przypadku może i najlepszej - chwili na to, żeby przeszkodzić mi, kiedy jestem sama z
Michaelem, a on mi odpowiedział: „Dopóki słyszę rozmowę, nie martwię się. Ale kiedy
zaczyna robić się cicho, zaczynam się zastanawiać, co się dzieje. Bo - bez obrazy, Wasza
Wysokość -ale strasznie dużo gadasz").

No i tak. I tyle tego.

Lana miała rację.

Wszyscy chłopcy chcą To Robić.

Włącznie z Michaelem.

Moje życie się skończyło.

Koniec, kropka.

Notatka do samej siebie: Zadzwonić do mamy i przypomnieć jej, że nadal karmi piersią i że
chociaż może MIEĆ OCHOTĘ wypić kilka dżinów z tonikiem, skoro teraz jest u swojej
matki, byłoby to bardzo niebezpieczne dla obecnego rozwoju umysłowego Rocky'ego.

Niedziela, 6 września, południe, mój pokój, Plaża

Dlaczego moje życie nie może przypominać życia dzieciaków z The N? Nie ma wśród nich
"żadnych księżniczek. Nikt z nich nie wywołał katastrofy ekologicznej przez wrzucenie

background image

dziesięciu tysięcy ślimaków do miejscowej zatoki. Nikt nie ma chłopaka, który oczekuje, że
któregoś dnia będą To Robić. No cóż, w sumie, niektóre z nich mają.

No tak, ale w telewizji wszystko wygląda inaczej.

Niedziela, 6 września, 13.00, mój pokój, Plaża

Dlaczego wszyscy nie zostawią mnie w spokoju? Jeśli mam ochotę rzucać się w rozpaczy, to
powinnam mieć do tego prawo. Przecież, mimo wszystko, JESTEM księżniczką.

Niedziela, 6 września, 14.00, mój pokój, Plaża

Bardzo żałuję, że nie mogę teraz porozmawiać z Michaelem. Dzwonił wcześniej, ale ja nie
odebrałam telefonu. Zostawił wiadomość u telefonistki w hotelu, która brzmiała: „Cześć, to
ja. Nadal tam jesteś, czy już wróciłaś do domu? Tam też spróbuję

zadzwonić. W każdym razie, jeśli dostaniesz tę wiadomość, zadzwoń do mnie".

Taa. Zadzwonić do niego. Żeby mógł ze mną zerwać za moją niechęć do Robienia Tego z
nim. O, ja absolutnie nie zamierzam dać mu tej satysfakcji.

Spróbowałam dodzwonić się do Lilly, ale nie ma jej w domu. Pani doktor Moscovitz
powiedziała, że nie ma pojęcia, gdzie jest jej córka, ale że jeśli się do mnie odezwie, mam jej
powtórzyć, że trzeba Pawiowa wyprowadzić na spacer.

Mam nadzieję, że Lilly nie usiłuje znowu filmować przez okna Zakonu Świętego Serca. Ona
jest przekonana, że zakonnice prowadzą tam nielegalną wytwórnię metamfetaminy, ale
ostatnim razem było to trochę żenujące, kiedy wysłała policji filmową dokumentację i
okazało się, że siostry po prostu grały w bingo.

Ooooch, maraton Czarodziejki z Księżyca...

Czarodziejka z Księżyca ma wielkie szczęście, że jest postacią z kreskówki. Gdybym ja była
postacią z kreskówki, na pewno nie miałabym ani części tych problemów, które mam w tej
chwili.

A nawet gdybym je miała, rozwiązałyby się do końca odcinka.

Niedziela, 6 września, 15.00, mój pokój, Plaża

No nie, to jest po prostu pogwałcenie mojego prawa do prywatności! Jeśli chcę tkwić w łóżku
cały dzień, powinnam mieć do tego prawo. Gdybym tak ja wtargnęła do JEJ pokoju i kazała
jej przestać się nad sobą użalać, usiadła, i zaczęła do niej gadać, możecie się założyć, że ONA
nigdy by na to nie pozwoliła. Po prostu wylałaby na mnie swojego sidecara czy coś w tym
stylu.

178

Więc dlaczego ONA ma prawo postępować tak ze mną? To znaczy ładować się do mojego
pokoju i mówić mi, żebym przestała się nad sobą użalać.

A teraz macha mi przed nosem tym złotym łańcuchem. Wisi na nim medalion niemal tak
wielki jak łebek Grubego Louie. Cały medalion wysadzany jest klejnotami. Wygląda jak coś,
co w wolny wieczór mógłby założyć na siebie 50 Cent, żeby iść się zabawić ze swoimi
kolesiami.

background image

- Czy ty wiesz, na co tutaj patrzysz, Amelio? - pyta Grandmere.

- Jeśli usiłujesz mnie zahipnotyzować, Grandmere, żebym przestała wreszcie ogryzać
paznokcie - powiedziałam - to nie podziała. Doktor Moscovitz już też próbował.

Grandmere zignorowała moją uwagę.

- Patrzysz tutaj, Amelio, na bezcenny zabytek historii Ge-nowii. Należał do twojej
imienniczki, świętej Amelii, ukochanej świętej patronki Genowii.

- Hm, przepraszam, Grandmere - powiedziałam. - Ale ja zostałam nazwana na cześć Amelii
Earhart, dzielnej pilotki.

Grandmere parsknęła.

- Z całą pewnością nie - powiedziała. - Zostałaś nazwana na cześć świętej Amelii i koniec.

- Wybacz, Grandmere - powiedziałam - ale mama bardzo wyraźnie powiedziała mi...

- Nie obchodzi mnie, co ci powiedziała ta twoja matka -przerwała Grandmere. - Zostałaś
nazwana po świętej patronce Genowii, koniec, kropka. Święta Amelia urodziła się w 1070
roku jako prosta wiejska dziewczyna, która najbardziej lubiła zajmować się rodzinnym
stadkiem genowiańskich gęsi. Kiedy pasała gęsi swojego ojca, często śpiewała sobie
tradycyjne geno-wiańskie pieśni ludowe, głosem, o którym mówiono, że jest najpiękniejszy i
najbardziej melodyjny na świecie, o wiele ładniejszy

179

niż głos tej okropnej Christiny Aguilery, której chyba tak lubisz słuchać.

Hm, co takiego? A skąd Grandmere w ogóle o tym wie? Czy ona żyła w roku 1070? A poza
tym Christina ma głos o skali chyba siedmiu oktaw. Czy coś w tym stylu.

- Pewnego pięknego dnia, kiedy Amelia miała czternaście lat - ciągnęła Grandmere - i
pilnowała stadka gęsi w pobliżu granicy między Genowią a Włochami, udało jej się zauważyć
przyczajonego w zagajniku włoskiego hrabiego z armią najemników, których ze sobą
przywiódł z pobliskiego zamku. Bezszelestnie, niczym jedna z gęsi, które tak ukochała,
Amelia pod-kradła się dość blisko do żołdaków, żeby podsłuchać, jak złowrogie zamiary
mają względem jej ukochanej ziemi. Hrabia planował poczekać na zmierzch, a potem siłą
zająć pałac Geno-wii i pokonawszy jej lud, przyłączyć ją do swojego i tak już pokaźnego
majątku.

Zmyślna dziewczyna, Amelia, pędem wróciła do swojego stadka. Słońce już chyliło się nad
horyzontem i Amelia wiedziała, że w żaden sposób nie zdąży na czas wrócić do wioski, żeby
uprzedzić wieśniaków o podłych knowaniach hrabiego, bo on już wtedy będzie ruszał do
ataku. Więc zamiast tego zaczęła śpiewać jedną ze swoich melancholijnych ludowych
piosenek, udając, że nie dostrzegła hordy zaprawionych w bojach żołdaków na sąsiednim
pagórku...

I to wtedy zdarzył się cud - opowiadała Grandmere. -Jeden po drugim, paskudni najemnicy
zaczęli zasypiać, uśpieni słodkim głosem Amelii. A kiedy wreszcie hrabia też zapadł w
najgłębszy ze snów, Amelia podbiegła do niego i -małą siekierką, której używała do
wycinania rzepów czepiających się piór jej ulubionych gęsi - odcięła głowę włoskiemu
hrabiemu i unosząc ją wysoko w górę, pokazała nagle przebudzonej armii.

background image

180

- Niech to będzie ostrzeżenie dla każdego, kto ośmiela się marzyć o napaści na moją
ukochaną Genowię! - zawołała Amelia, potrząsając martwą głową hrabiego.

A wtedy najemnicy przerażeni walecznością tej małej, pozornie bezbronnej dziewuszki i
perspektywą napotkania jeszcze groźniejszych wojowników zebrali swoje rzeczy i szybko
odjechali tam, skąd przybyli. Amelia zaś, powróciwszy do rodziny z głową hrabiego na
dowód swojej zadziwiającej opowieści, szybko została okrzyknięta zbawczynią narodu i żyła
długo i szczęśliwie w swoim rodzinnym kraju aż po koniec swoich dni.

A wtedy Grandmere wyciągnęła dłoń i otworzyła zameczek medalionu.

- A to - powiedziała dramatycznym tonem - jest wszystko, co nam zostało po świętej Amelii.

Popatrzyłam na to coś.

- Hm - powiedziałam.

- Bardzo proszę, Amelio - powiedziała Grandmere zachęcająco. - Możesz go dotknąć. To
prawo przysługuje tylko członkom rodziny książęcej z Genowii. Możesz to również
wykorzystać.

Wyciągnęłam rękę i dotknęłam tego czegoś. Wyglądało i w dotyku było jak kamień.

- Hm ~ powtórzyłam. - Dzięki, Grandmere. Ale ja nie wiem, jakim cudem dotykanie jakiejś
świętej skały ma mi poprawić samopoczucie.

- To nie jest skała, Amelio - powiedziała Grandmere karcącym tonem. - To jest zasuszone
serce świętej Amelii!

BŁEEE! RATUNKU!!!!!!

Grandmere wdarła się do mnie specjalnie, żeby mi TO pokazać? To TYM usiłuje poprawić
mi humor? Każąc mi dotykać zasuszonego SERCA jakiejś zmarłej świętej????

181

DLACZEGO JA NIE MOGĘ MIEĆ NORMALNEJ BABCI, KTÓRA BĘDZIE MNIE
ZABIERAŁA DO SERENDI-PITY NA MROŻONĄ GORĄCĄ CZEKOLADĘ, KIEDY
MAM DOLA, zamiast kazać mi miętosić jakieś zasuszone części ludzkich ciał?????

Dobra, ROZUMIEM. ROZUMIEM, że zostałam nazwana po kobiecie, która wykazała się
aktem niezwykłej odwagi i uratowała swój kraj. ROZUMIEM, co Grandmere usiłowała
osiągnąć: zaszczepić mi nieco chucpy świętej Amelii przed czekającym mnie jutro wielkim
dniem debaty przeciwko Lanie.

Ale obawiam się, że jej plan totalnie spalił na panewce, bo prawda jest taka, że poza sympatią
do gęsi, ja i Amelia nie mamy ze sobą NIC wspólnego. Owszem, zgoda, Rocky przestaje
płakać, kiedy mu śpiewam. Ale to nie tak, że wszyscy się rwą, żeby zrobić ze mnie świętą.

A poza tym bardzo wątpię, żeby chłopak świętej Amelii odważył się powiedzieć: „Nie będę
czekał wiecznie". Zwłaszcza jeśliby nadal miała przy sobie tę siekierkę.

To wszystko jest takie przygnębiające. Nawet moja własna babka myśli, że nie uda mi się
pokonać Lany Weinberger bez interwencji siły wyższej. To przemiłe.

background image

Och, świetnie. Czas wracać do domu.

Niedziela, 6 września, 21.00, poddasze

Jestem taaaaaka zadowolona, że już wróciłam. Wydaje mi się, że nie było mnie O WIELE
DŁUŻEJ niż tylko przez dwa dni. Poważnie. Wydaje mi się, jakby minął ROK, odkąd ostatni
raz leżałam na moim łóżku, z Grubym Louie zwiniętym w kłębek w nogach, mruczącym
głośno, i ze słodkimi tonami Lash w uszach, bo nie muszę już słuchać żałosnego
popłakiwania Roc-

182

ky'ego, bo mama oduczyła go takiego popłakiwania. Najwyraźniej osiągnęła to, zostawiając
go z babcią i dziadkiem, podczas gdy ona i pan G. poszli na pokaz starych samochodów na
parkingu pod sklepem Kroger Sav-On, bo to było coś najbardziej zbliżonego do jakiejś
kulturalnej imprezy w Versailles w ten weekend.

W chwili, kiedy wrócili do domu - cztery godziny później -babcia i dziadek nadal siedzieli
dokładnie tam, gdzie siedzieli, kiedy mama i pan G. wychodzili (przed telewizorem,
oglądając powtórki Najciekawszych amerykańskich amatorskich filmów wideo), a Rocky spał
jak zabity. Babcia powiedziała tylko:

- No cóż, przyznam dzieciakowi, że płuca to on ma.

W każdym razie mama mówi, że pan G. zachowywał się wspaniale i gdyby jeszcze nie była
pewna, czy on ją kocha, to musiałaby się o tym przekonać teraz, bo żaden inny mężczyzna nie
zgodziłby się dobrowolnie na tyle upokorzeń, ile on zniósł z jej powodu, włącznie z jazdą na
traktorze dziadka (pan G. mówi, że nigdy przedtem nawet nie widział traktora zbliska). Pan
G. mówi, że szczególne wrażenie zrobiły na nim znaki drogowe wzdłuż autostrady z lotniska
w Indianapolis, nalegające, żeby odpokutował za grzechy i został zbawiony. Chociaż,
stwierdził ze smutkiem, Bank Hrabstwa Versailles usunął wywieszkę treści: Jeśli bank jest
zamknięty, proszę wsunąć gotówkę pod drzwi, którą tak bardzo lubiłam.

Bardzo się ucieszyłam, że posłuchali wszystkich moich rad i trzymali Rocky'ego z daleka od
kosiarek, żmij miedzianek i Hazel, kozy mojej babci. Mama wprawdzie powiedziała, że
naprawdę nie musiałam dzwonić co dwie godziny, żeby ich informować, że w ich okolicy
radary Dopplera nie wykazują formowania się cyklonów, ale że docenia moje siostrzane
zainteresowanie dobrem Rocky'ego.

183

Potem, kiedy pan G. usiłował z powrotem włożyć ich walizki na pawlacz, zapytałam mamę,
czy udało jej się odszukać Wen-della Jenkinsa, a mama powiedziała:

- A po co?

- Bo - odparłam - kiedyś go przecież kochałaś.

- Jasne - odpowiedziała. - Dwadzieścia lat temu.

- Taa. Ale tatę kochałaś piętnaście lat temu, a nadal go widujesz.

- Bo mam z nim dziecko - odpowiedziała moja mama, patrząc na mnie takim dziwnym
wzrokiem. - Wierz mi, Mia, gdyby nie ty, twój tata i ja pewnie w ogóle nie mielibyśmy ze

background image

sobą nic wspólnego. Oboje poszliśmy każde w swoją stronę, zupełnie jak Wendell Jenkins i
ja.

A potem mama dodała:

- Gdybym nie poznała Franka, może żałowałabym, że rozstałam się z Wendellem czy twoim
tatą. Ale jestem żoną mężczyzny moich marzeń. Więc w odpowiedzi na twoje pytanie, Mia,
nie, nie odszukałam Wendella Jenkinsa w ten weekend.

Och. To jest takie... Sama nie wiem. Takie miłe. Że pan G. to mężczyzna marzeń mojej
mamy. Mam nadzieję, że on sobie z tego zdaje sprawę. Ile ma szczęścia. Bo chociaż
poważnie podejrzewam, że na świecie jest mnóstwo kobiet, które mogłyby uznać mojego tatę,
jako bogatego księcia i tak dalej, za mężczyznę swoich marzeń, moim zdaniem niewiele jest
kobiet, które myślą sobie: Hm, chciałabym spotkać biednego, noszącego flanelowe koszule,
grającego na perkusji nauczyciela algebry nazwiskiem Gianini, tak jak ewidentnie pomyślała
sobie moja mama.

W każdym razie to dosyć miłe. Że i moja mama, i ja jesteśmy jednocześnie związane z
mężczyznami swoich marzeń...

Tyle że mój niedługo ze mną zerwie.

Ale czy mężczyzna moich marzeń NAPRAWDĘ powiedziałby mi, że nie zamierza czekać na
mnie wiecznie? Czy mężczyzna moich

184

marzeń nie chciałby czekać przez CAŁĄ wieczność, żeby mnie zdobyć? Popatrzcie tylko na
Toma Hanksa w filmie Poza światem. On TOTALNIE czekał na Helen Hunt. Przez CZTERY
lata.

No dobra, może i nie miał większego wyboru, skoro po tej wyspie raczej nie kręciło się
mnóstwo innych dziewczyn, ale zawsze.

W każdym razie kiedy wróciłam do domu, znalazłam na automatycznej sekretarce wiadomość
od Michaela. Brzmiała mniej więcej tak samo jak ta, którą mi zostawił w hotelu - prosił,
żebym oddzwoniła.

A kiedy włączyłam komputer, znalazłam też maiła od niego, mówiącego w zasadzie to samo,
co powiedział w obu telefonicznych wiadomościach: żebym zadzwoniła.

Nie ma mowy, żebym się dała na to nabrać. Ja do niego nie zadzwonię tylko po to, żeby mógł
ze mną zerwać.

Ooooooo nieeeeeeeeeeee. Wiadomość na ICQ!

Niech to będzie Michael.

Nie, niech to nie będzie Michael.

Niech to będzie Michael.

Nie, niech to nie będzie Michael.

Niech to będzie Michael.

background image

ILUVROMANCE: Cześć! To ja! Och. To Tina.

GrLouie: Cześć, T.

ILUVROMANCE: Chciałam tylko jeszcze raz ci podziękować za świetną imprezę w
piątkowy wieczór. Było TAK STRASZNIE fajnie.

GrLouie: Och. Nie ma sprawy.

ILUVROMANCE: Hej, co się dzieje?

185

GrLouie: Nic.

ILUVROMANCE: COŚ się dzieje. Jeszcze nie użyłaś ani jednego wykrzyknika! Co się stało?
Czy ty i Michael odbyliście już Rozmowę?

Czasami wydaje mi się, że Tina jest jasnowidzem.

GrLouie: Tak. I było OKROPNIE. On totalnie odrzucił pomysł zrobienia tego w noc mojego
balu maturalnego i mówi, że go nie stać na Cztery Pory Roku. Nie był ANI TROCHĘ tak
miły jak Borys w tej sprawie. Nawet powiedział, że nie ma zamiaru czekać na mnie
wiecznie!!!!!!!!!!!!!!!!!!

ILUVROMANCE: NIE! Tego NIE powiedział!!!!

GrLouie: Totalnie powiedział!!! Nie wiem, co mam robić. Świat mi się wali na głowę. To tak,
jakby Lana TOTALNIE MIAŁA RACJĘ.

ILUVROMANCE: To niemożliwe, Mia. Musiałaś coś źle zrozumieć.

GrLouie: Wierz mi, zrozumiałam dobrze. Michael chce To Robić i nie ma też zamiaru czekać
w nieskończoność, aż ja się zdecyduję. W głowie mi się to nie mieści. A ja cały czas
myślałam, rozumiesz, że to mężczyzna moich marzeń!!!!

ILUVROMANCE: Mia, Michael JEST mężczyzną twoich marzeń. To, że znalazłaś swoją
jedyną prawdziwą miłość, nie znaczy jeszcze, że wasz związek od czasu do czasu nie będzie
przechodził trudnych okresów.

GrLouie: Nie znaczy?

ILUVROMANCE: Och, kurczę, nie znaczy! Droga miłości jest pełna dziur w asfalcie i
spowalnia-

186

czy. Ludziom się wydaje, że kiedy raz już spotkali tę swoją wymarzoną osobę, to wszystko
pójdzie jak z płatka. Ale nic podobnego. Dobry związek pozostaje dobrym związkiem tylko
dzięki ciężkiej pracy i osobistym wyrzeczeniom obu stron.

GrLouie: Więc... Co ja powinnam zrobić?

ILUVROMANCE: No cóż... Nie wiem. Na czym stanęło?

GrLouie: Hm, Lars zapukał do drzwi i powiedział, że czas wracać do domu. A od tej pory nie
rozmawiałam z Michaelem.

background image

ILUVROMANCE: No to co ty tutaj robisz, siedząc i pisząc do MNIE? Łap za telefon i
natychmiast dzwoń do Michaela!!!

GrLouie: Naprawdę uważasz, że powinnam?

ILUVROMANCE: WIEM, że powinnaś. Okaż mu, jak bardzo go kochasz i jak ci z tym
wszystkim ciężko, i jak bardzo cię to wszystko boli w środku. A potem z nim
POROZMAWIAJ, Mia. Pamiętaj, porozumienie to klucz do sukcesu.

GrLouie: No cóż, jeśli naprawdę uważasz, że to coś pomoże, to chyba mogłabym

WomynRule: Hej, Mia. Jutro jest wielki dzień. Jesteś gotowa?

GrLouie: Lilly, a ty gdzie się podziewałaś? Twoja matka cię szukała. Nie kombinowałaś
znów czegoś z tymi zakonnicami, prawda? Pamiętaj, sierżant McLinsky powiedział ci, żebyś
dała im spokój.

WomynRule: Dla twojej informacji, młoda damo, spędziłam cały dzień, niezmordowanie
pracując

187

¦¦

¦

na TWOJĄ rzecz. Jutrzejszą debatę będziesz miała W KIESZENI dzięki pewnym
informacjom, które udało mi się niezależnie potwierdzić. Chociaż któregoś dnia ja
RZECZYWIŚCIE dopadnę te zakonnice. One tam coś knują, TEGO jestem zupełnie pewna.

GrLouie: Lilly, co ty w ogóle wygadujesz? Jakie informacje? I twoja mama chce, żebyś
wyprowadziła Pawłowa na spacer.

WomynRule: Już zrobione. Hej, czy ty i mój brat pokłóciliście się, czy co?

GrLouie: DLACZEGO???? PYTAŁ O MNIE????

WomynRule: No cóż, mam odpowiedź na TO pytanie. Tak, pytał, czy miałam z tobą jakiś
kontakt. Ale teraz chciałabym, żebyś ODŁOŻYŁA NA BOK wszelkie osobiste problemy
związane z moim bratem. Chcę, żebyś jutro była w jak najlepszej formie. WIELKA
DEBATA! Połóż się wcześnie do łóżka, na przykład zaraz, rano zjedz naprawdę porządne
śniadanie. I MYŚL POZYTYWNIE. Jutro czwarta lekcja jest skrócona, a w sali
gimnastycznej będzie apel, a później debata. Głosowanie odbędzie się zaraz potem, w
przerwie na lunch. ŻADNEJ PRESJI. Ale jeśli nie wypadniesz dobrze w czasie debaty, to
wszystkie nasze dotychczasowe wysiłki - plakaty, kontakt z ludźmi na meczu, wszystko
-pójdzie na marne.

GrLouie: ŻADNEJ PRESJI??? Lilly, ja jestem CAŁY CZAS pod presją!!!! Kraj, którym
kiedyś będę rządziła, wywalają z Unii Europejskiej. Moja babka kazała mi dotknąć
zasuszonego serca jakiejś świętej. Mój chłopak chce To Robić. Mo-

188

jemu małemu braciszkowi nie trzeba już nawet śpiewać

WomynRule: Mój brat chce CO???????

background image

GrLouie: 0 Boże. Nie miałam zamiaru tego mówić.

WomynRule: NIE MOŻESZ TEGO ZROBIĆ PRZEDE MNĄ! ! ! JA CIĘ ZABIJĘ!!!!

GrLouie: NIE ROBIĘ TEGO. JESZCZE NIE. Miałam na myśli, że on CHCE To Robić.
Kiedyś.

WomynRule: O Boże. No to w czym problem? WSZYSCY faceci chcą To Robić, powinnaś
była do tej pory już się zorientować. Powiedz mu po prostu, żeby nieco ostudził swoje zapały.

GrLouie: Nie możesz powiedzieć komuś takiemu jak Twój brat, Lilly, żeby ostudził swoje
zapały. To jest MĘSKI mężczyzna i ma potrzeby męskiego mężczyzny. Nie powiedziałabyś
BRADOWI PITTOWI, żeby ochłodził swoje zapały. Nie. Bo BRAD PITT to męski
mężczyzna. JAK TWÓJ BRAT.

WomynRule: Okej, tylko ty, Mia, nazwałabyś mojego brata męskim mężczyzną. Ale
nieważne. W ogóle się nad tym dzisiaj nie zastanawiaj. Dzisiaj po prostu skoncentruj się na
tym, żeby się porządnie wyspać, żebyś jutro była świeża na debacie. I nie martw się. Powalisz
ich na kolana.

GrLouie: LILLY! ! ! ZACZEKAJ! ! ! JA NIE DAM RADY! ! ! TO ZNACZY Z TĄ
DEBATĄ! ! ! MUSISZ TO ZROBIĆ ZA MNIE!!! PRZECIEŻ TO TY CHCESZ BYĆ
PRZEWODNICZĄCĄ SAMORZĄDU SZKOLNEGO!!!! JA SIĘ BOJĘ PRZEMAWIAĆ
PUBLICZNIE! ! ! ! ŻADNA Z WIELKICH KOBIET Z GENOWII NIE BYŁA DOBRA W
PRZEMAWIANIU DO TŁUMÓW! ! ! UMIEMY TYLKO ZABIJAĆ!!! LILLY!!!!!!!!!!!!!

189

WomynRule: (niedostępna)

ILUVROMANCE: Mia, jeśli to cię w ogóle pocieszy, moim zdaniem poradzisz sobie jutro
świetnie .

GrLouie : Dzięki, Tina. Ale teraz muszę już iść. Chyba się porzygam.

Poniedziałek, 7 września, 1.00 w nocy

Nie dam sobie rady. NIE dam sobie rady. Zrobię z siebie największą idiotkę pod słońcem...

Dlaczego ja się na to w ogóle zgodziłam?

Poniedziałek, 7 września, 3.00 nad ranem

To nie fair. Czy ja nie zniosłam już wystarczająco wiele, jak na jedno życie? Dlaczego do
tego wszystkiego musi dojść - po raz kolejny - totalna kompromitacja na oczach moich
kolegów?

Poniedziałek, 7 września, 5.00 rano

Czy Gruby Louie musi mi spać na głowie?

Poniedziałek, 7 września, 7.00 rano

Zaraz umrę.

190

background image

Poniedziałek, 7 września, godzina wychowawcza

Naprawdę, jak się nad tym zastanowić, to ja się zupełnie niepotrzebnie przejmuję. Bo
przecież jeśli świat naprawdę się skończy za dziesięć do dwudziestu lat wskutek wyczerpania
zapasów ropy naftowej, to można by się samemu zapytać: o co tyle hałasu?

I co z roztapiającymi się czapami lodowymi? Jak się tak będą dalej topić, Nowy Jork
przestanie istnieć.

A superwulkan w Yellowstone? Co? Nuklearna ZIMA.

A zabójcze algi? Jeśli moje ślimaki nie zaczną działać, całe wybrzeże Morza Śródziemnego
zostanie zniszczone. To naprawdę tylko kwestia czasu, zanim dna mórz na całym świecie
zasłane będą Caulerpa tazifolia. Zniknie życie, takie jakim je znamy, bo nie będzie już
żadnych owoców morza... Żadnych krewetek w cieście ani roladek z homarem, ani
wędzonego łososia... Ani niczego innego, co żyje w oceanach. Poza zabójczymi algami.
Naprawdę, biorąc to wszystko pod uwagę, czy moja debata przeciwko Lanie nie wydaje się
choć TROCHĘ mało ważna?

Poniedziałek, 7 września, WF

DLACZEGO ze wszystkich dni akurat dzisiaj musiałyśmy zacząć zajęcia z siatkówki?
JESTEM BEZNADZIEJNA w siatkówce. Całe to walenie w piłkę wewnętrzną stroną
nadgarstków... To naprawdę BOLI! Będę totalnie miała siniaki.

A poza tym wcale mi się nie podoba, że pani Potts zrobiła sobie mały żarcik i wybrała mnie i
Lane na kapitanów przeciwnych drużyn. Bo, oczywiście, to się totalnie zamieniło w grę

191

Popularnych przeciwko Niepopularnym, bo Lana wybrała Tri-shę i wszystkie swoje
obrzydliwe przyjaciółki, a ja wybrałam Lilly i wszystkie niewygimnastykowane klasowe
wyrzutki, bo, no cóż, wiedziałam, że LANA ich nie wybierze, i nie chciałam, żeby czuły się
odrzucone, bo ja WIEM, jak to jest, kiedy człowiek jest ostatnią osobą wybieraną do drużyny.
To najpaskud-niejsze uczucie pod słońcem, kiedy tam stoisz, a osoba, która wybiera, patrzy
na ciebie, a potem chłodno omija cię wzrokiem, jakby ciebie tam w ogóle NIE BYŁO!

I oczywiście Lana wygrała w rzucie monetą i serwowała pierwsza, i walnęła piłką prosto WE
MNIE, przysięgam. Dobrze, że się uchyliłam, bo gdyby mnie ta piłka uderzyła... Siniak jak
nic.

I nic mnie nie obchodzi, że pani Potts MÓWI, że o to właśnie chodzi. Czy ona nigdy nie
słyszała o wypadkach spowodowanych grą w siatkówkę, które zdarzają się co roku? Czy
ONA chciałaby, żeby jej wybić OKO PIŁKĄ?

No tak, i oczywiście żadna z moich koleżanek z drużyny nie rzuciła się do piłki, bo
najwyraźniej WSZYSTKIE znają statystyki związane z wypadkami podczas gry w siatkówkę
równie dobrze jak ja.

Nie muszę chyba mówić, że przegrałyśmy wszystkie sety.

Teraz Lana paraduje po szatni w szortach piłkarskich Ra-mona Riverasa i opowiada, jak
FANTASTYCZNIE się bawiła w ten weekend po meczu. Najwyraźniej Ramon i ona
żeglowali sobie wokół Manhattanu jachtem jej ojca. To coś, czego nie będzie mogła robić,
kiedy stopi się czapa polarna, bo Manhattan nie będzie już wtedy istniał, bo znajdzie się pod

background image

wodą, więc mam nadzieję, że docenia wczorajszą rozrywkę. Chociaż raczej nie sądzę, bo
powiedziała, że zabawiali się wyrzucaniem za burtę kapsli od butelek i obserwowaniem, jak
mewy usiłują je wyławiać, myśląc, że to jedzenie.

192

Najwyraźniej Lana ma mało rozwiniętą świadomość ekologiczną, jeśli nie wie, że taką
zakrętką od butelki może się za-krztusić jakaś niespecjalnie rozgarnięta mewa czy ryba.

A potem jej tata zabrał ich do Water Club, restauracji, do której zawsze chciałam pójść, ale
która prawdopodobnie niedługo wypadnie z biznesu, jeśli czegoś się nie zrobi w kwestii
zabójczych alg niszczących wszelkie inne podwodne życie na planecie.

Chociaż bardzo wątpię, czy Lana chociaż raz w swoim życiu zastanowiła się nad tym, co się
dzieje POD powierzchnią oceanu. Ją interesuje tylko to, co się dzieje NA POWIERZCHNI
wody. Na przykład, jak ona sama wygląda w bikini.

A wygląda, co mogę uczciwie potwierdzić, widziawszy ją w stringach, obrzydliwie dobrze.

Ale czy jest dzięki temu dobrym człowiekiem?

Czemu nikt mnie nie zastrzeli?

Poniedziałek, 7 września, geometria

Jeszcze dwie lekcje i zrobię z siebie totalną idiotkę na oczach całej szkoły.

Dowód przez zaprzeczenie = założenie zrobione na początku prowadzi do sprzeczności.

Sprzeczność wskazuje, że założenie jest fałszywe, więc pożądany wniosek jest prawdziwy.

Ponieważ Lana jest taka ładna, musi być miła. Ponieważ wszystkie rzeczy ładne są miłe.

FAŁSZ FAŁSZ FAŁSZ FAŁSZ

Zabójcze algi są ładne, ale są też zabójcze.

Postulat = założenie, które przyjmuje się za prawdziwe bez dowodzenia.

13 - Księżniczka uczy się rządzić

193

&\

Mogę zupełnie spokojnie postulować, że dzisiaj przegram debatę przeciwko Lanie.

Wiecie co? Wydaje mi się, że zaczynam chwytać, o co chodzi w tej całej geometrii.

O mój Boże, czy nie byłoby to najdziwniejsze, gdyby się okazało, że przez ten cały czas
wydawało mi się, że jestem dobra w jednym, zła w drugim, a tymczasem wyjdzie na to, że
jestem naprawdę fatalna w tym pierwszym, a dobra w drugim????

Tyle że... Ja nie chcę być matematykiem, kiedy dorosnę. Ja chcę być PISARKĄ. Ja chcę
dobrze PISAĆ. Ja NIE CHCĘ być dobra z geometrii.

background image

No cóż, niech będzie, chcę być w tym dobra. Tyle że, no wiecie, nie aż tak dobra, żebym
miała zacząć wygrywać te wszystkie nagrody i żeby wszyscy do mnie przybiegali: „Mia!
Mia! Przeprowadź nam ten dowód!"

Bo to by było strasznie nudne.

Poniedziałek, 7 września, angielski

Jeszcze jedna lekcja i zrobię z siebie idiotkę przed całą szkołą.

Popatrz na nią. I co ona sobie wyobraża w tych pantofelkach

od Samanthy Chang? Wiem! Jej się naprawdę przewróciło w głowie. To ewidentne.

Założę się, że nawet nie potrzebuje tych okularów. Pewnie nosi

je tylko po to, żeby odwrócić uwagę od tego, że ma takie małe,

brzydkie, skośne oczka. Totalnie, I jeszcze te bojówki.

ZESZŁOROCZNY model. Moim zdaniem.

194

MIH! JESTEŚ NABUZOWANA ???? Nie wyglądasz na na-buzowaną. W sumie wyglądasz
tak beznadziejnie, jak na WF-ie. Czyś ty W OGÓLE spała wczoraj w nocy? Jak miałam spać,
skoro przecież wiedziałam, że dzisiaj zostanę ubiczowanaprzed'całą szkołą -jak ten facet
wHoratio Hornblo-werze.

Nikogo się nie ubiczuje. No, może Lane. Bo ty ją rozpla-skaszpo ścianach.

LILLY! Tak NIE BĘDZIE! Nie jestem dobra w publicznym przemawianiu, WIESZ o tym. A
z punktu widzenia teorii ewolucji, Lana czerpie korzyści z wyglądu, A TAKŻE z faktu, że jej
grupa socjopolityczna jest tą, do której reszta'z nas chętnie by się dostała.

O czym ty mówisz? Po prostu mi uwierz. Przegram.

Nie przegrasz. Mam tajną broń. PRZECIEŻ JEJ NIE ZASTRZELISZ?????

Nie, Tina, ty WARIATKO, nie zastrzelę Lany w czasie debaty. Mam małego asa w rękawie,
którego wyciągnę, jeśli ludzie nie będą wyglądali na przekonanych. Ale tylko jeśli będzie
wyglądało na to, że Mii to pomoże. POMOŻE MHH! POMOŻE Ml!!!!

Cierpliwości, mój młody padawanie.

Lilly, BŁAGAM CIĘ, jeśli coś wiesz, musisz mi to powiedzieć. Ja tu UMIERAM. Z twoim
bratem i tymi ślimakami czuję, że jestem kompletnie ugotowana

Mia! Ona chce z tobą porozmawiać! Na korytarzu! Oddychaj. Po prostu oddychaj. I nic ci nie
będzie, zupełnie jak Drew w Długo i szczęśliwie.

Łatwo ci to mówić, Lilly. Ona nie wdeptała w błoto TWOJEGO marzenia.

195

fe

Poniedziałek, 7 września, klatka schodowa

background image

trzeciego piętra

No i co ona sobie w ogóle wyobraża? Nie no, NAPRAWDĘ? Czy jej się wydaje, że tylko
dlatego że jestem BLONDYNKĄ (no dobra, blond w kolorze wody po myciu naczyń, ale
zawsze) i KSIĘŻNICZKĄ, to już JESTEM GŁUPIA?

Jeśli tak, to będzie musiała POPRACOWAĆ NAD TYM ZAŁOŻENIEM.

- Mio - powiedziała, kiedy już mnie wyciągnęła na korytarz, „żebyśmy mogły porozmawiać".
WSZYSCY to widzieli. -Rozmawiałam z twoim ojcem. Przyszedł do mnie w piątek
porozmawiać o twoich postępach w nauce. Mio, nie miałam pojęcia, że tak bardzo przejęłaś
się swoimi stopniami z moich lekcji. Powinnaś była coś mi powiedzieć...

Hm, tak? Wydaje mi się, że to zrobiłam. Poprosiłam, żeby mi pani pozwoliła jeszcze raz
napisać wypracowanie. Pamięta pani, pani Martinez?

- Wiesz, że możesz przyjść do mnie i porozmawiać o wszystkim, w każdej chwili.

Hm, och, jasne. Czy mogę z panią porozmawiać o tym, że Justin musi to wszystko po prostu
przemyśleć i przyjąć Britney z powrotem, bo to małe nieporozumienie między nimi trwa już
stanowczo zbyt długo? Nie, wydaje mi się, że raczej nie, prawda, pani Martinez? Bo pani nie
lubi odniesień do kultury masowej.

- Wiem, że surowo oceniam, Mio, ale czwórka to naprawdę bardzo dobry stopień z moich
lekcji. Jak dotąd, postawiłam tylko jedną piątkę...

Hm, wiem, bo ją widziałam. Na wypracowaniu Lilly na temat dowolny.

- Jedyny powód, dla którego nie czułabym się dobrze, stawiając ci piątkę, to ten, że moim
zdaniem nie wykorzystujesz

196

całego swojego potencjału. Zawsze miałaś talent pisarski, Mio, ale musisz się jeszcze
przyłożyć i trzymać tematów, które są nieco bardziej sensowne niż Britney Spears.

TO jest to, co jest nie w porządku z tą szkołą. Że ludzie nie rozumieją, że Britney Spears to
JEST poważny temat! Że ona jest ludzkim barometrem, którym można mierzyć nastroje
narodu. Kiedy Britney zrobi coś dziwacznego, ludzie natychmiast sięgają po „US Weekly" i
„In Touch". Britney wszystkim nam daje coś, czego możemy niecierpliwie wyczekiwać. Tak,
w wiadomościach są morderstwa i katastrofy żywiołowe, i inne dołujące rzeczy. Ale poza tym
jest Britney, która na uroczystości rozdania nagród MTV całuje się po francusku z Madonną i
nagle wszystko przestaje się wydawać tak ponure jak do tej pory.

Chyba widać było na mojej twarzy ten gniew, bo zaraz potem pani Martinez powiedziała:

- Mio? Nic ci nie jest?

Ale ja nie odpowiedziałam. Bo CO mogłabym powiedzieć?

Świetnie. Właśnie odezwał się drugi dzwonek na czwartą lekcję. Dostanę upomnienie od
mademoiselle Klein, kiedy wreszcie dotrę na francuski.

I nic mnie to nie obchodzi. Czym jest jakieś upomnienie w porównaniu z tym co mnie spotka
dokładnie za czterdzieści minut w obecności CAŁEJ SZKOŁY?

background image

Poniedziałek, 7 września, francuski

Zero lekcji zanim zrobię z siebie idiotkę na oczach całej szkoły. GDZIE BYŁAŚ???? WIESZ,
ILE STRACIŁAŚ????

Co straciłam? O czym ty mówisz, Shameeka? CZEKAJ, czy wszyscy chodzili dookoła Perin i
zaczęli skandować: „ŚCIĄGNIJ SPODNIE"????

197

Oczywiście, że nie. Ale mademoiselle Klein kazała nam głośno odczytywać swoje
wypracowania i najpierw musieliśmy się przedstawiać- wiesz, coś w rodzaju: Mon histoire,
par Shameeka, a kiedy doszliśmy do Perin, która powiedziała: Mon histoire, par Pe-rinne,
mademoiselle Klein poprawiła ją: „Chciałeś powiedzieć Perin", a Perin powiedziała: „Nie,
Perinne", a mademoiselle Klein powiedziała: „Nie, chcesz powiedzieć Perin, bo Perin to
męskie imię, a ty jesteś chłopcem. Perinne to imię żeńskie", a Perin powiedziała: „ Wiem, że
Perinne to imię żeńskie. JA JESTEM DZIEWCZYNĄ ".

PERIN TO DZIEWCZYNA ???? O MÓJ BOŻE!!!!! Biedna Perin! Jakie to upokarzające! To
znaczy to, że mademoiselle Klein myślała, że to chłopak. No cóż, wiesz, o co mi chodzi. I co
ona zrobiła ? To znaczy mademoiselle Klein ?

No cóż, przeprosiła, oczywiście. Co INNEGO mogła zrobić? Biedna Perin zrobiła się
CAŁKIEM CZERWONA. Tak mi jej było żal! Nie martw się, Shameeka. Zaprosimy go - to
znaczy ją -żeby usiadła z nami dzisiaj na lunchu. Widziałam, że przez cały zeszły tydzień
siedziała sama przy tamtym facecie, który nie cierpi, kiedy do chilli dodają kukurydzę. Moim
zdaniem ona nas naprawdę potrzebuje.

Och! To świetny pomysł! Jesteś bardzo dobra w te klocki. W tym, jak sprawiać, żeby ludzie
poczuli się lepiej. To zupełnie jakbyś...

Jakbym co?

No cóż, chciałam powiedzieć: jakbyś była księżniczką czy coś takiego. Ale ty JESTEŚ
księżniczką! No więc, oczywiście, jesteś dobra w takich rzeczach. To w pewnym sensie twoja
praca. Taa. Trochę tak, prawda?

198

Poniedziałek, 7 września, gabinet dyrektor Gupty

I wiecie co? Nic mnie to nawet nie obchodzi. Nawet mnie nic nie obchodzi, że siedzę tutaj w
gabinecie dyrektorki.

Nie obchodzi mnie, że Lana siedzi tutaj obok mnie i rzuca mi złe spojrzenia.

Nie obchodzi mnie, że plakietka z lwem zwisa z mojego blezera na paru nitkach.

I nie obchodzi mnie, że cała szkoła siedzi teraz w sali gimnastycznej i czeka, aż przyjdziemy
na debatę.

Jak ona śmie? To bym chciała wiedzieć. To znaczy Lana. JAK ONA ŚMIE??? Co innego
dokuczać mnie, a co innego dokuczać komuś kompletnie pozbawionemu możliwości obrony,
już nie wspominając, że to osoba CAŁKIEM NOWA W NASZEJ SZKOLE.

background image

Jeśli jej się wydaje, że będę stała bezczynnie i po prostu pozwolę jej wyśmiewać się z kogoś
w taki sposób, to się grubo, grubo myli. No cóż, przypuszczam, że zdaje sobie z tego sprawę,
skoro nadal trzymam w garści jej warkocz. Chociaż to chyba nie są jej prawdziwe włosy,
tylko sztuczny warkocz, którym chciała podkreślić swojego szkolnego ducha (niebieską
wstążką wplecioną w warkocz sztucznych blond włosów).

Co by wyjaśniało, dlaczego z taką łatwością został mi w ręku, kiedy rzuciłam się na nią,
chcąc wyrwać jej z głupiego łba wszystkie kudły. Tuż po tym, jak kazała mi pilnować
własnego nosa i oderwała mi mojego lwa LiAE naszytego na blezer.

Ale i tak mam nadzieję, że bolało.

Smutne jest to, że ona chyba nie wie, ile miała szczęścia. Uszkodziłabym ją o wiele bardziej,
gdyby Lars i Perin nie powstrzymali mnie.

199

- '-".'.**S-'1^.-"*"1*'4

v.-'&

1 ¦' Ź&M

Perin na koniec może i okazała się dziewczyną, ale zadziwiająco silną dziewczyną.

Jest także bardzo dobrze wychowana. Kiedy dyrektor Gupta ciągnęła mnie do swojego
gabinetu, usłyszałam, jak Perin wołała:

- Dziękuję, Mia!

I chociaż mogę się tu mylić - wciąż kipiałam z wściekłości -kilka osób nawet zaczęło mi bić
brawo.

Tak, ale oczywiście dyrektor Gupcie nigdy nie przyjdzie do głowy że LANA mogłaby zrobić
coś niewłaściwego. Błagam! Jej się wydaje, że powodem, dla którego rzuciłam się na Lane,
są „nerwy" w związku z debatą. Taa, jasne, pani dyrektor. To były nerwy, oczywiście. To nie
miało NIC wspólnego z faktem, że kiedy wychodziliśmy z francuskiego, Lana nas minęła,
nachyliła się do Perin i powiedziała:

- HERMAFRODYTA.

Ani z tym, że ja w odpowiedzi kazałam Lanie zamknąć tę głupią jadaczkę.

Ani z tym, że Lana w ramach zemsty wyciągnęła rękę i szarpnęła za moją plakietkę z lwem
LiAE.

Ta część, w której totalnie instynktownie wyrwałam Lanie doczepiony warkocz, to jedyna
część tej historii, którą dyrektor Gupta usłyszała.

Dyrektor Gupta mówi, że mam szczęście, że mnie z miejsca nie zawiesiła w prawach ucznia.
Mówi, że nie robi tego tylko dlatego że wie, że ja mam w tej chwili sporo problemów w domu
(HEJ! O CZYM ONA MÓWI? O ŚLIMAKACH? O TYM, ŻE JESTEM DZIECIOLIZEM?
ŻE MÓJ CHŁOPAK CHCE TO KIEDYŚ ZROBIĆ? O CZYM?????).

background image

Mówi, że jej zdaniem byłoby lepiej, gdybyśmy z Laną rozwiązywały nasze konflikty w
bardziej cywilizowany sposób, niż

ukąc się na korytarzu drugiego piętra. Ale zdecydowała, że a my jednak odbyć tę debatę.
Mówi:

- Mio, zechcesz, proszę, wyjąć nos z tego notatnika i posłuchać, co mam ci do powiedzenia?

Jezu. A jak ona sądzi, CO ja piszę? Opowiadanie oparte na Gwiezdnych Wojnach?

Lana się śmieje, oczywiście.

Moim zdaniem nie będzie się śmiała tak wesoło, kiedy się przekona, że noszę imię po
kobiecie, która odcięła komuś głowę siekierką.

Poniedziałek, 7 września, sala gimnastyczna

O Boże. Jak ja się w to wszystko wpakowałam? Oni WSZYSCY są tutaj. CAŁY TYSIĄC
uczniów Liceum imienia Alberta Einsteina, klasy od pierwszej do czwartej, siedzą tu przede
mną na trybunach i PATRZĄ na mnie, GAPIĄ SIĘ na mnie, bo nie mają nic innego do
oglądania, poza Laną, dwoma mównicami i palmą w doniczce, którą wyciągnęli, żeby
wyglądało to przytulniej - a może po to, żeby dostarczyć mi tlenu, gdybym zaczęła mdleć - a
dyrektor Gupta stoi między naszymi dwoma składanymi krzesłami jak sędzia na meczu
bokserskim.

Totalnie zwymiotuję do tej palemki w doniczce.

Dyrektor Gupta rozwodzi się o tym, że to jest tylko taka przyjacielska debata, żebyśmy mogły
zapoznać naszych wyborców ze swoim programem.

Przyjacielska. Jasne. To dlatego nadal trzymam w dłoni warkocz Lany.

Zaraz, zaraz, program? Ma być jakiś PROGRAM???? NIKT MI NIE POWIEDZIAŁ, ŻE
BĘDZIE POTRZEBNY JAKIŚ PROGRAM!!!

200

201

Widzę Lilly, ze swoją kamerą gotową do nagrywania, w pierwszym rzędzie trybun - siedzi
razem z Tiną i Borysem, Shamee-ką, Ling Su i, och, czy to nie ta słodka Perin - i wymachuje
do mnie. Co Lilly usiłuje mi powiedzieć? Nie może się przecież szykować do wyciągnięcia
swojej tajnej broni. Jeszcze za wcześnie. Debata nawet się nie zaczęła! Co ona robi z tymi
rękami??? Czemu pokazuje, jakby coś zamykała?

A, rozumiem. Chce, żebym usiadła prosto i przestała pisać w pamiętniku. Taa, już się
rozpędziłam, Lilly. Ja

O MÓJ BOŻE. Co za zapach. Rozpoznaję ten zapach. To Chanel nr 5. Tylko jedna znana mi
osoba używa Chanel nr 5 -a przynajmniej wylewa na siebie tyle tego, że czuje się ją na całe
kilometry, zanim w ogóle wejdzie do pokoju

CO ONA TUTAJ ROBI????

background image

O Boże. Dlaczego JA? Poważnie. Oni NIE POWINNI pozwalać rodzinom uczniów tak się
kręcić po terenie szkoły. Nie miałabym połowy obecnych problemów, gdyby w tej szkole
przestrzegano jakichś zasad ochrony i nie wpuszczano do środka moich rodziców i dziadków

0 nie. I jeszcze do tego tata.

1 Rommel.

Tak. Moja babka przyprowadziła swojego PSA na moją debatę.

I falangę reporterów.

Jezus Maria! Czy to jest LARRY KING???

Świetnie. Teraz potrzebuję, żeby pokazali się już tylko mama i Rocky, i będziemy mieli zjazd
rodzinny Thermopolisów-Gia-ninich-Renaldich.

Och. Już przyszła. I macha do mnie maleńką rączką Rocky'ego z trybun. Cześć, Rocky! Tak
się cieszę, że mogłeś przyjść! Tak się cieszę, że mogłeś przyjść i popatrzeć, jak twoja starsza
siostra zostaje totalnie i doszczętnie unicestwiona przez swojego śmiertelnego wroga

202

O nie. To się zaczyna.

GDZIE JEST MICHAEL, KIEDY GO POTRZEBUJĘ????

Poniedziałek, 7 września, szkolna łazienka

No cóż, jestem tu znowu. W łazience. Co za niespodzianka.

Nieprędko stąd wyjdę. To potrwa dłuższą chwilę. Może... nigdy stąd nie wyjdę.

Wszystko było takie nierealne. Widziałam, jak dyrektor Gupta stuknęła w mikrofon.
Słyszałam, jak szmer wśród ludzi siedzących na trybunach nagle ucichł. Wszyscy obecni
utkwili w nas wzrok.

A dyrektor Gupta powitała wszystkich na debacie - składając specjalne podziękowania
Larry'emu Kingowi za przybycie -i podkreśliła znaczenie samorządu szkolnego i żywotną
rolę, jaką pełni przewodniczący, realizując jego cele. A potem powiedziała:

~ Mamy tu dwie bardzo odmienne młode damy, każda ze swoją niepowtarzalną, ekhm,
SILNĄ osobowością, które kandydują dzisiaj do tej funkcji. Mam nadzieję, że wysłuchacie
ich bardzo uważnie, kiedy obie powiedzą nam, czemu uważają, że spełnią się w roli
przewodniczącej samorządu i co zamierzają zrobić, żeby Liceum imienia Alberta Einsteina
stało się lepszym miejscem.

A potem, przypuszczam, że za karę za to całe wyrywanie warkocza, dyrektor Gupta dała
pierwszeństwo Lanie.

Oklaski, które się rozległy, kiedy Lana ruszyła kocim krokiem ku swojej mównicy, można by
określić wyłączne jako burzliwe. Okrzyki i gwizdy, skandowanie: „La-na, La-na" niemal

203

Może to, że Ramon Riveras przyłożył dłonie do ust i wrzasnął: „KP! KP!", takim niezbyt
miłym tonem.

background image

Ale kiedy popatrzyłam na siedzące przede mną morze ludzi i mignęła mi między nimi jasna i
błyszcząca twarz Perin, która klaskała dla mnie z całej siły, poczułam się tak, jakby wstąpił
we mnie duch Rozagundy, pierwszej księżnej Genowii.

Albo to, albo moja patronka, święta Amelia, zstąpiła z nieba, żeby mi użyczyć trochę swojej
siekierkowatej determinacji. W każdym razie, chociaż nadal miałam ochotę zwymiotować i
tak dalej, kiedy weszłam na podium i przypomniałam sobie, jak Grandmere krzyczała na
mnie, że opieram łokcie na mównicy, zrobiłam coś, o czym nie słyszano w historii wyborów
na przewodniczącego samorządu szkolnego w Liceum imienia Alberta Einsteina:

Zdjęłam mikrofon z podstawki i trzymając go w ręku, podeszłam z nim i stanęłam na samym
PRZODZIE podium. Tak. Z przodu. Gdzie nic mnie nie zasłaniało. Gdzie nie było gdzie się
schować. Nic mnie nie oddzielało od mojej widowni. I kiedy wreszcie, zdumieni moim
zachowaniem, ucichli, powiedziałam - nie mając zielonego pojęcia, skąd się brała ta powódź
wylewających się ze mnie słów:

- „Dajcie mi swoich zmęczonych, biednych, wasze uciśnione masy pragnące oddychać
wolnością". Tak mówi napis na Statui Wolności. To pierwsza rzecz, jaką miliony imigrantów
przybyłych do tego kraju widziały, kiedy schodziły na nabrzeże. Stwierdzenie zapewniające
ich, że w tym wielkim tyglu narodów WSZYSCY będą mile widziani, nieważne, jaki mają
status społeczny, jakiego koloru włosy, z kim się spotykają, czy się woskują, golą, czy też
pozwalają włosom rosnąć naturalnie, oraz czy uprawiają jakiś sport, czy nie. 206

I czy szkoła nie jest takim tyglem narodów? Czy nie jesteśmy grupą ludzi stłoczonych razem
na osiem godzin dziennie, którzy muszą się z tą sytuacją jak najlepiej uporać?

Ale chociaż sami tutaj w Albercie Einsteinie stanowimy taki naród, ja nie widzę, żebyśmy się
jak jeden naród zachowywali. Wszystko, co widzę, to ludzie podzieleni na grupki i którzy
totalnie się boją dopuścić kogokolwiek nowego - kogokolwiek z tych uciśnionych mas
spragnionych oddechu wolności - do swoich ukochanych, elitarnych małych grupek... co jest
totalnie beznadziejne.

Pozwoliłam im się przez chwilę nad tym zastanowić. Widziałam, jak przez publiczność
przebiega fala niedowierzania. Larry King zamruczał coś do ucha Grandmere.

Ale mnie się już zrobiło wszystko jedno. Chociaż nadal zbierało mi się na chlustające
wymioty w stronę facetów ze szkolnej drużyny, którzy siedzieli na wprost mnie.

Ale nie zwymiotowałam. Mówiłam dalej. Jak... No cóż, jak święta Amelia.

- Historia wypróbowała już i odrzuciła wiele form rządów, włącznie z rządami z nadania
boskiego, których ten kraj wyrzekł się sto lat temu.

A jednak, z jakiegoś powodu, rządy z nadania boskiego zdają się trwać. Jest pewna grupa
ludzi, którym wydaje się, że mają wrodzone prawo do rządzenia, bo są bardziej atrakcyjni niż
reszta z nas: albo na przykład bardziej wysportowani, albo zapraszani na większą liczbę
imprez niż my.

A kiedy to powiedziałam, spojrzałam bardzo znacząco na Lanc, a potem też na Ramona i
Trishę, dla wyraźniejszego efektu. A potem popatrzyłam na tłum przede mną, z którego
większość gapiła się na mnie z otwartymi ustami - choć wcale nie, jak Borys, z powodu
skrzywionych przegród nosowych.

207

background image

- To są ludzie, którzy znajdują się na szczycie ewolucyjnej drabiny - ciągnęłam - ludzie o
najładniejszej cerze. Ludzie o figurach modelek, które widujemy w magazynach. Ludzie,
którzy zawsze mają najnowszą i najmodniejszą torebkę albo okulary słoneczne. Ludzie
popularni. Ludzie, którzy chcą, żebyście żałowali, że nie jesteście do nich bardziej podobni.

Ale ja stoję tutaj dzisiaj przed wami i mówię wam, że już to znam. Tak właśnie. Już byłam po
stronie popularnych. I wiecie co? To jest wszystko do kitu. Ci ludzie, którzy zachowują się,
jakby mieli prawo do rządzenia wami i mną, są kompletnie nieprzygotowani do tego zadania,
bo po prostu nie wierzą w podstawowe zasady naszego narodu, a mianowicie w to, że
WSZYSCY ZOSTALIŚMY STWORZENI RÓWNI SOBIE. Nikt z nas nie jest lepszy niż
inne obecne tu osoby. I wliczam w to wszystkie obecne tu księżniczki.

To wywołało kilka śmieszków, ale prawdę mówiąc, wcale nie starałam się nikogo rozbawić.
Ale i tak ten śmiech sprawił, że nie przestało mi się tak chcieć rzygać. No bo... Rozbawiłam
ludzi.

I wcale nie śmiali się ZE mnie. Śmiali się z czegoś, co powiedziałam. Nie WYŚMIEWALI
SIĘ, tylko śmiali, bo zdołałam ich rozbawić.

Nie wiem sama. To wszystko wydało się takie jakieś... fajne.

I nagle, chociaż nadal pociły mi się ręce, poczułam się... dobrze.

- Posłuchajcie - powiedziałam. -Ja tu nie stanę i nie zacznę wam obiecywać kupy bzdur,
których nie będę mogła dotrzymać, o czym wy będziecie dobrze wiedzieli. - Popatrzyłam na
Lane, która skrzyżowała ramiona na piersiach i w tej chwili zrobiła do mnie brzydką minę.
Zwróciłam się znów do tłumu. - Dłuższe przerwy na lunch? Wiecie, że zarząd nigdy się na to
nie zgodzi. Więcej sportu? Czy jest tu ktokolwiek, kto naprawdę uważa, że nie może rozwijać
swoich sportowych talentów?

Podniosło się kilka rąk.

- A czy znajdzie się ktoś, kto czuje, że nie ma tu warunków, by w pełni realizować swoje
potrzeby TWÓRCZE czy EDUKACYJNE? Ktoś, kto uważa, że tej szkole przydałoby się
pismo literackie albo nowe cyfrowe wideo, technologie fotograficzne i edytorskie dla Klubu
Fotograficznego i Filmowego albo sztalugi do pracowni malarskiej, czy może nowy system
oświetlenia dla Klubu Dramatycznego? Że raczej to niż kolejny puchar w mistrzostwach piłki
nożnej?

Podniosło się o wiele, wiele więcej rąk.

- Taa - powiedziałam. - Tak właśnie myślałam. Jest w tej szkole prawdziwy problem, problem
narastający od lat. Jest mianowicie grupa ludzi, która stanowi mniejszość, a która podejmuje
decyzje w imieniu większości. I to jest złe.

Ktoś coś zawołał. I wydaje mi się nawet, że nie była to Lilly.

- W sumie - powiedziałam, zachęcona tym okrzykiem. - To jest nawet bardziej niż złe. To jest
totalne naruszenie zasad, na których zbudowano ten kraj. Jak to powiedział filozof John
Locke „Rząd jest prawomocny tylko o tyle, o ile opiera się na zgodzie ludzi na bycie
rządzonymi". Czy wy naprawdę wyrażacie swoją zgodę na to, żeby mała grupka
uprzywilejowanych podejmowała decyzje za was? Czy może powierzycie te decyzje komuś,
kto was naprawdę rozumie, komuś, kto podziela wasze ideały, nadzieje i marzenia? Komuś,

background image

kto zrobi wszystko co w jego mocy, żeby się upewnić, że to WASZ glos, a nie głos tak
zwanej popularnej mniejszości, jest słyszany?

I w tym momencie rozległ się kolejny okrzyk, tym razem z zupełne innej strony trybun -
zdecydowanie nie ze strony moich przyjaciół.

Po drugim okrzyku rozległ się trzeci. A potem gruchnęły oklaski. I ktoś zawołał: „Dalej,
Mia!"

Ha!

208

14 - Księżniczka uczy się rządzić

209

- Hm, dziękujemy ci, Mio. - Kątem oka widziałam, że dyrektor Gupta zbliża się do mnie. - To
było bardzo pouczające.

Udałam, że jej nie słyszę.

Tak właśnie. Dyrektor Gupta dawała mi pretekst, żeby usiąść - uciec ze sceny - skulić się z
powrotem na swoim krześle.

A ja ją zignorowałam.

Bo miałam do zrzucenia z niedorozwiniętej piersi jeszcze parę spraw.

- Ale to nie wszystko, co jest z tą szkolą nie w porządku -powiedziałam do mikrofonu,
słysząc, jak m


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Meg Cabot Pamiętnik Księżniczki 06 Księżniczka uczy się rządzić
Cabot Meg Pamiętnik Księżniczki Księżniczka Uczy Się Rządzić
Cabot Meg Pamiętnik Księżniczki Księżniczka uczy się rządzić
Cabot Meg Pamiętnik Księżniczki Księżniczka uczy się rządzić 1
Cabot Meg Pamiętnik księżniczki 06 Księżniczka uczy się rządzić
Cabot Meg Pamiętnik Księżniczki 06 Księżniczka uczy się rządzić
Cabot Meg Pamietnik ksiezniczki 06 Ksiezniczka uczy sie rzadzic
Cabot Meg Pamiętnik Księżniczki 06 Księżniczka uczy się rządzić
Meg Cabot Pamiętnik księżniczki 08 Księżniczka w rozpaczy
Meg Cabot Pamiętnik księżniczki 07 7 Walentynki
Meg Cabot Pamiętnik księżniczki 04 Księżniczka Na Dworze
Meg Cabot Pamiętnik Księżniczki 08 Księżniczka w rozpaczy
Meg Cabot Pamiętnik księżniczki 03 Zakochana księżniczka
Meg Cabot Pamiętnik księżniczki 05 Księżniczka na Różowo
Meg Cabot Pamiętnik Księżniczki 3 Zakochana księżniczka
Meg Cabot Pamiętnik Księżniczki 07 i pół Urodziny Księżniczki
Meg Cabot Pamiętnik księżniczki 06 5 Gwiazdkowy prezent
Meg Cabot Pamiętnik księżniczki 07 5 Urodziny Księżniczki

więcej podobnych podstron