Franciszka c5 84ski c5 9awiat 3 2007

background image

Franciszkański Świat

ranciszkański

Ś

wiat

CZASOPISMO MŁODYCH

Nr 3 (54) 2007 r.

www.franciszkanie.net

F

FŚwiat

w tym numerze

znajdziesz m.in.:

Kochaj mnie

teraz!

Szczęście?

Przymioty

modlitwy

Małżowina

Wywiad z

klerykiem

Listy z

seminarium

background image

2

Franciszkański Świat

Deus meus et omnia

Dziękujemy wszystkim, którzy nas wsparli finansowo. „Franciszkański Świat”

jest pismem darmowym, dlatego prosimy wszystkich, którzy mogą i pragną

nam pomóc, o pomoc finansową.

Za każdą złotówkę jesteśmy bardzo wdzięczni.

Numer naszego konta:

5 020 4027 0000 702 033 699

Dziękujemy

Od redakcji

Drodzy czytelnicy „Franciszkańskiego Świata”

Skończyły się wakacje i rozpoczyna się nowy rok szkolny, co może być u

niejednego i niejednej przyczyną nieuzasadnionej radości lub zrozumia-

łego smutku :-). Przyjmijcie z naszej strony kolejny numer Franciszkań-

skiego Świata, wraz z życzeniami samych piątek w szkole. A gdyby zda-

rzyło się, że ktoś dostanie jedynkę, pamiętajcie „uczeń, bez jedynki, to jak

żołnierz bez karabinu”, chociaż podobno na takie słowa jeden z uczniów

odpowiedział „ ...ale na co żołnierzowi sześć karabinów?”

_____________________________________________________

background image

3

Franciszkański Świat

W tym numerze

znajdziesz:

Kochaj mnie teraz!.........................................................................4
Nikt nie powienien się gorszyć grzechem bliźniego........5
Niespokojne jest serce człowieka............................................6
Wolałabym nie mieć zespołu Downa.....................................8
Szczęście ?.....................................................................................0
Rozmowa z klerykiem...............................................................2
Zakochani z klasą........................................................................6
Listy z seminarium......................................................................20
Co to jest? - pielgrzymowanie................................................24
Małżowina.....................................................................................26
Miłuj bliźniego swego, jak siebie samego.........................27
Teraz już zamykam oczy...........................................................30

background image

4

Franciszkański Świat

Deus meus et omnia

Kochaj mnie teraz!

Znam twoją nędzę, twoje

zmagania, twoją słabość i choroby,

twoje przygnębienia i mimo to

mówię Ci: Daj mi swoje serce

kochaj mnie będąc takim, jakim

jesteś teraz! Jeśli będziesz czekał, aż

staniesz się aniołem, by powierzyć

się miłości, nigdy nie będziesz Mnie

kochał. Nawet jeśli często popadasz

w grzechy, nawet jeśli jesteś zbyt

leniwy, aby coś w sobie zmienić.

Kochaj mnie!

Kochaj mnie teraz, bez względu na

stan w jakim się znajdujesz; w zapale czy też w oschłości, w wierności

czy w niewierności. Kochaj Mnie teraz. Pragnę miłości twojego biednego

serca. Jeśli będziesz czekał, aż staniesz się doskonały, by Mnie pokochać,

to nigdy nie będziesz Mnie kochał. Czyż nie mógłbym w jednej chwili

powołać z nicości tysięcy świętych? Czyż nie jestem wszechmocny?

Pragnę jendak wybrać twoją miłość. Moje dziecko pozwól, bym Cię

kochał. Chcę twego serca. Kocham Cię takiego jakim jesteś i pragnę byś

teraz Mnie kochało! Pragnę ujrzeć jak z twojej biedy wypływa miłość.

Kocham w tobie wszystko, aż po twoją słabość i pragnę, aby z twojego

ubóstwa wznosił się stale ten krzyk: Panie, kocham Cię! Dla mnie liczy

się śpiew twego serca.

Czy potrzebuję twojej władzy lub zdolności? Dziś stoję u dzwi

twojego serca i pukam jak żebrak. Ja, Pan panów, stoję i czekam;

pośpiesz, by mi otworzyć. Nie mów wciąż o swoich grzechach. Tym co

rani moje serce jest twój brak ufności! Chcę, abyś o mnie myślał dzień i

noc. Pragnę, abyś czynił nawet nawet najmiejsze rzeczy z miłości. Kiedy

trzeba ci będzie cierpieć, dam ci siłę, ale pamiętaj: kochaj Mnie teraz.

Nie czekaj na to, aż staniesz się święty, by oddać się miłości, bo inaczej

nigdy nie będziesz Mnie kochał.

background image

5

Franciszkański Świat

Nikt nie powinien się gorszyć

grzechem bliźniego

Słudze Bożemu tylko jedno nie powinno się podobać:

grzech.

I jakikolwiek grzech jakaś osoba popełniłaby i z

tego powodu sługa Boży niepokoiłby się i gniewał, ale nie z

miłości, gromadzi sobie winę (por. Rz 2, 5). Ten sługa wiedzie

życie prawe, wolne od przywiązań, który się nie denerwuje

i nie gniewa na nikogo.

I błogosławiony jest ten, który nic

sobie nie zatrzymuje, oddając co jest cesarskiego, cesarzowi,

a co jest Bożego, Bogu (Mt 22, 2).

(Napomnienia św. Franciszka, nr )

Myśli św. Franciszka

background image

6

Franciszkański Świat

Deus meus et omnia

„Niespokojne jest serce

człowieka, dopóki nie

spocznie w Bogu”


Nie raz w moim życiu,

często nawet nieświadomie,

zastanawiałam

się

w

głębi serca nad myślą św.

Augustyna - czy to prawda,

czy naprawdę nie można żyć

bez Boga?

Mimo tego, iż wiele razy,

choć tylko po części, świadomość

obecności Boga gdzieś pozostawała

zepchnięta, próbowałam żyć tak trochę

na własną rękę, licząc tylko na własne

siły i umiejętności, stawiałam wiele

innych rzeczy na pierwszym miejscu,

chociażby szkołę czy sport, czy własne

potrzeby i zachcianki, które były

uwidocznieniem mojego ego. Kiedy

coś się nie udawało, uciekałam sie do

przyjemności, bo wydawało mi się, że

one pomogą zapomnieć, zrelaksować

się, wypełnią pustkę i smutek. Często

też zagłuszałam to, co jest w moim

sercu, zakładałam słuchawki na uszy

i myślałam o tekstach piosenek, które

lecą, uważałam, że to pozwoli mi

przejść przez problem, pokonać żal, czy

kolejne niepowodzenie. Mimo tego,

że Bóg był obecny w moim życiu,

a przynajmniej w świadomości i we

wspomnieniach z przeszłości, kiedy

to na samym początku Go spotkałam

i wszystko wydawało mi się cudowne

i idealne, to tak naprawdę nie było

dla Niego prawdziwego miejsca

w moim sercu. Była modlitwa, ale

myśli uciekały gdzieś indziej, była

Eucharystia, ale tak jakby Boga nie

było. Zapomniałam chyba, że Bóg

to przyjaciel i tylko życie z Nim,

prawdziwe, jak z przyjacielem,

może być szczęściem i radością, a

nie uciążliwością. Tak chyba jest

zawsze i wszędzie: w związkach,

w przyjaźni, w małżeństwie, w

zakonie, najpierw okres zauroczenia,

zakochania, a potem pozostaje

decyzja, wierność i trwanie w ufności.

Ja o tym najwidoczniej zapomniałam

i chciałam spróbować czegoś

innego, chociażby nieświadomie,

ale zabrakło mi wytrwałości, takiej

prawdziwej wytrwałości serca przy

sercu, tak jak przyjaciel zostaje z

background image

7

Franciszkański Świat

przyjacielem. Została rutyna bez serca.

Zapewniam jednak, że to wszystko

czego próbowałam, stawianie innych

rzeczy na pierwszym miejscu wcale

szczęścia mi nie dawało, wręcz

przeciwnie stawałam się jeszcze

bardziej nieszczęśliwa i załamana.

Wiem, że w dzisiejszych

czasach to może wydawać się trudne,

żyć z Bogiem, mieć wartości, chodzić

do Kościoła, rówieśnicy często się

śmieją z tego co robię, młodzież

prowadzi luźny tryb życia: wszystko

nam wolno, przecież to nie jest złe, ale

zapewniam, że to tylko pozory. Szatan

tak właśnie działa, wmawia nam, że

to nie jest złe, że to nic nie szkodzi,

owszem, ale wtedy kawałek serca

zabieramy dla siebie, a pomiędzy

mną i Bogiem zaczyna powstawać

mur, potem kolejna pozornie dobra

sytuacja i w końcu nie wiemy już co

dobre, co złe. Ja zorientowałam się,

że coś jest nie tak, kiedy moja dobra

koleżanka, pewnego dnia w szkole tak

zareagowała na mój widok: jak zwykle

mina zwieszona, chodziło o to, że

zawsze kiedy mnie widzi, jestem albo

smutna, albo zdenerwowana, albo mi

się coś nie udało i narzekam. Wtedy

właśnie uświadomiłam sobie, że

kiedyś byłam radosna, kiedyś ciągle

się śmiałam. A co teraz się stało,

gdzie ta radość? Dotarło do mnie, że

kiedyś miałam jeszcze inne życie,

oprócz szkoły - życie z Jezusem,

które właśnie dawało mi to szczęście,

a teraz liczyłam tylko na siebie. Nie

jestem najlepsza w szkole, a w sercu

miałam ciągle smutek, nie widziałam

radości i nie umiałam się cieszyć.

Może to śmieszne, ale było to dla

mnie naprawdę wielkie odkrycie, że

w moim życiu nie było radości, nie

było innego sensu, który dawałby

mi to szczęście. Zobaczcie jakże

pozornie normalna sytuacja, a jednak

nie, bo to owocem Ducha Świętego

jest radość, a skoro jej nie ma to, co

zrobiłam z Duchem Świętym, którego

otrzymałam na bierzmowaniu? Jestem

wdzięczna tej osobie, bo to pozwoliło

mi na nowo odkryć inny sens mojego

życia, który daje radość i pokój. Teraz

wiem, że Jezus jest zawsze i nie tyle

zabiera trudne sytuacje, co pozwala

przejść przez nie z pokojem w sercu,

z miłością, a uwierzcie mi że wtedy

życie jest całkiem inne. Teraz już

wiem, że warto postawić na Jezusa w

stu procentach. Jeśli tylko czujesz, że

coś jest nie tak, to spróbuj przyjść do

Niego i Mu o tym powiedzieć, nie masz

nic do stracenia, zapewniam Cię, ja nic

nie straciłam, a tylko zyskałam. Życie

z Miłością i w Miłości to prawdziwy

cud.

background image

8

Franciszkański Świat

Deus meus et omnia

Wolałbym nie mieć zespołu Downa.

Wiesz, na co zdaniem Conrada powinniśmy

cierpieć?... Na zespół geniuszy.

Kochani…

Chciałabym się z wami podzielić kilkoma przemyśleniami i doświadczeniami

z osobami niepełnosprawnymi. Należę do wspólnoty ,,Wiara i światło”

w Poznaniu, która skupia wokół siebie ludzi niepełnosprawnych i

pełnosprawnych. Razem przeżywamy Eucharystię, spotykamy się na

wspólnym świętowaniu, wyjeżdżamy na wakacje i w ten sposób dzielimy

się sobą. My jako,,opiekunowie” dajemy poczucie bezpieczeństwa, opiekę

naszym słabszym współbraciom, siostrom ze wspólnoty, a w zamian

otrzymujemy,,wielką tajemnicę”, którą trudno opisać słowami….

,,Wielka tajemnica” taki tytuł nosi książka Lorna Landvika, z której pochodzi

powyższy cytat i która zmobilizowała mnie do podzielenia się kilkoma

przemyśleniami na temat niepełnosprawności. Głównym bohaterem powieści

jest trzynastoletni chłopiec z zespołem Downa, który pokazuje swojej cioci,

sławnej aktorce, inny świat. Świat, w którym nie rządzi pieniądz, uroda,

sprawność fizyczna czy umysłowa, ale miłość, oddanie, odpowiedzialność,

prawdziwa przyjaźń, czy też wrażliwość na drugą osobę… i to jest właśnie ten

geniusz, który zasłonięty jest niepełnosprawnością.

Książka ta stała mi się szczególnie bliska, bo opisuje trafnie świat, z który mam

na co dzień do czynienia,

ale nie zawsze zdaję

sobie sprawę z wartości,

jakie wnosi w moje

życie osoba słabsza,

n i e p e ł n o s p r a w n a …

Jezus

ukochał

s z c z e g ó l n i e

l u d z i , , m a l u c z k i c h ,

ubogich”, którzy bardzo

często nie pasują do

naszego świata, a może

właśnie przez to ich

serca są najbardziej

background image

9

Franciszkański Świat

zdolne do kochania… Dla mnie

żywym przykładem prawdziwej

miłości jest moja przyjaciółka Magda,

która ma porażenie mózgowe i jest

na wózku. Osoba zawsze radosna,

uśmiechnięta, która każdego potrafi

pochwalić, pocieszyć. Niejednokrotnie

zastanawiałam się skąd w niej to

źródło wiecznej radości, ale kiedy

przyjrzałam się jej rodzinie, w

której jest wiele miłości, akceptacji,

zauważyłam, że Madzia czerpie z

tego siłę i radość, którą zanosi innym.

Jest ona świadectwem, że miłość

jest najpotężniejsza i niezastąpiona.

Miłość i akceptacja pozwalają

człowiekowi na rozwój i piękne

życie, a szczególnie są potrzebne

osobom słabszym. Od kiedy Magdę

zaczęłam traktować jak przyjaciółkę,

tzn. spotykałam się z nią jak miałam

czas (nawet nieraz przeciągało się to

na nocne rozmowy), jak miałyśmy

trudniejsze dni chodziłyśmy na gorącą

czekoladę, razem poszłyśmy na bal

przebierańców w czasie karnawału,

no i w końcu niedawno wróciłyśmy z

pielgrzymki pieszej do Częstochowy,

Madzia zaczęła się bardzo rozwijać i

być dla mnie kimś bardzo ważnym,

kto mnie przybliża do Pana Boga.

Kiedy założycielka naszej wspólnoty,

Marie-Helene Mathieu, powiedziała

słowa na konferencji podczas

tegorocznego zjazdu gnieźnieńskiego:

,,Jeżeli chcecie być blisko Jezusa,

zaprzyjaźnijcie się z jedną osobą

niepełnosprawną”,

nie

bardzo

rozumiałam te słowa… a dzisiaj

próbuję tak żyć i faktycznie moje życie

zyskało dodatkowy, Boży wymiar.

Asia

background image

0

Franciszkański Świat

Deus meus et omnia

Szczęście?

Przemierzałem ziemię

i wędrowałem po niej (Hi 1,7)
– mówi szatan, gdy rozmawia
z Bogiem. Z pewnością znacie
ten fragment biblijnej Księgi
Hioba, kiedy to Pan Bóg
pozwala diabłu dotknąć swego
sługę licznymi nieszczęściami.
Podobnie rzecz się ma z Faustem
– bohaterem najważniejszego
dzieła Johanna Wolfganga
Goethego.

Późno

wprawdzie,

ale jednak przeczytałam to
arcydzieło światowej literatury,
które niewątpliwie skłania do
refleksji nad dążeniem człowieka
do szczęścia i spełnienia, ale nie
tylko, bowiem utwór ten zawiera
w sobie wiele głębokich treści.
Doktor Faust, renesansowy
alchemik, już od wieków

fascynuje artystów. Początkowo jego historia stanowiła ostrzeżenie przed pragnieniami
przekroczenia praw rządzących światem, dla spełnienia których bohater zawiera pakt z
diabłem. Oświecenie jednak ocala Fausta od potępienia z racji jego przemożnej chęci
dążenia do prawdy i rozwoju. Tym samym tropem idzie Goethe, czyniąc tę postać
reprezentantem całej ludzkości.

Mefistofeles, z którym Faust podpisał cyrograf, właściwie nie kusi człowieka

w klasyczny sposób, raczej stara się stwarzać mu możliwości do tego, by spełniły się
jego pragnienia. Nie osiąga jednak tego ani przez dostarczanie mu licznych rozrywek,
ani przez umożliwienie romansu z Małgorzatą. Na nic też przyszło przebywanie na

background image

Franciszkański Świat

cesarskim dworze i poznawanie świata,
a nawet życie u boku pięknej Heleny
(znamy ją z mitu o wojnie trojańskiej).
Fiaskiem skończyło się też kreowanie
przez Fausta nowego świata. Dlaczego?
Czy tylko z tego powodu, iż - jak powiada
Mefistofeles o swym „podopiecznym” -
Nic go nie zdoła podbić i nasycić? A może
dlatego, że paradoksalnie to diabeł usiłuje
sprawić, by człowiek znalazł się w stanie,
w jakim trwają aniołowie przedstawieni na
początku utworu – sławiący doskonałość
stworzenia, afirmujący rzeczywistość i
Boży ład? Z pewnością tak, jednakże jest
jeszcze jedna, główna przyczyna tego, że
Faust wciąż nie zdobywa się na okrzyk:
Wstrzymaj się chwilo! Ty jesteś tak
piękną!
Otóż Faust z Mefistofelesem, to
Faust bez Boga.Czy nie nasuwają się nam
od razu słowa św. Augustyna: Stworzyłeś
nas dla siebie, Panie, i niespokojne jest
nasze serce, dopóki nie spocznie w Tobie;

czy nie na tym właśnie tragedia Fausta (bo
taki właśnie podtytuł – „Tragedia” – ma
to wybitne dzieło) polega? I chociaż w
ostatnim akcie duszę bohatera zabierają
z rąk czartów aniołowie, to jednak
jego ziemskie życie naznaczone było
ciągłym nienasyceniem i niepokojem.
Gdyby jednak został on potępiony,
pesymistycznie jawiłaby się wizja
przyszłości całej ludzkości, która dąży
do szczęścia. Warto jednak zauważyć, że
Faust tego szczęścia nie osiąga. Mimo
tak ogromnych starań i Mefistofelesa, i

jego samego, mimo tego, że spełniają się
wszystkie jego pragnienia i zachcianki…
Nawet możliwość tworzenia nowego
świata, w którym ma panować równość
i dobro, nie przynosi ukojenia (swoją
drogą, czy w historii nie mieliśmy już
przykładów złudnych usiłowań budowania
powszechnej szczęśliwości bez Boga, czy
nie taka była „idea” komunizmu?).

Myślę, że Faustowi zabrakło

cierpliwości i nadziei. Wszak Bóg mówi o
nim: Ja go niebawem na światło wywiodę.
On jednak, pełen rozgoryczenia i swego
rodzaju zobojętnienia, zgadza się oddać
diabłu swą duszę, a kiedy już otwierają
się przed nim wcześniej nieosiągalne
możliwości, uporczywie chce dosięgnąć
tego, co jest udziałem jedynie Boga. Nie
zważa na słowa Mefistofelesa: Zawsze
zostaniesz, czym jesteś
. Zawsze będzie
kimś, kogo ten świat, jakikolwiekby
nie był, nie zadowala. I tak ten, który
jest przedstawicielem nas wszystkich,
ukazuje nam naszą ludzką kondycję
– nasze ciągłe dążenie do czegoś, nasze
rozgoryczenie. Dlatego warto wyciągnąć
wnioski i zrozumieć wreszcie, że choćby
niemożliwe stało się możliwe, to i tak nie
będziemy szczęśliwi bez Boga.

Pokój zostawiam wam, pokój

mój daję wam. Nie tak, jak daje świat, Ja
wam daję
(J 14,27). Nikt inny, ani nic
innego Bożego pokoju – tego, który koi
i uszczęśliwia nasze serca – dać nam nie
jest w stanie.

Paulina

background image

2

Franciszkański Świat

Deus meus et omnia

Rozmowa z...

Br. Józefem Gibus,

klerykiem 4 roku

Wyższego Seminarium
Duchownego we

Wronkach

Redakcja - Bracie Józefie, jak długo jesteś już zakonnikem?

br. Józef - Wstąpiłem do zakonu w listopadzie 2002 roku, w wieku

18 lat.

Redakcja - Co Cię skłoniło do pójścia do zakonu?

br. Józef - Pewnego dnia przeczytałem „Dzienniczek” św. Faustyny

i prównałem moje życie do jej życia. Zastanowiłem się wówczas,

jak oceni Pan Bóg jej życie, a jak moje? I doszedłem do wniosku,

że moje życie wypadnie blado w świetle jej życia. Ale było cośjesz-

cze. Zachwyciłem się również tą prostotą i bliskością jej przebywa-

nia z Bogiem. Szczególnie kiedy Jezus pozwolił jej oprzeć głowę

na Jego ramieniu, kiedy była zmęczona.

Redakcja - I wówczas zdecydowałeś się wstąpić do Zakonu?

br. Józef - Tak, to był ten moment.

Redakcja - I co dalej?

br. Józef - Wtedy myślałem już tylko o tym, jak to powiedzieć ro-

dzicom, gdyż byłem zdecydowany. Ostatecznie, żeby ich nie mar-

twić, powiedziałem im 2 lata przed wstąpieniem.

Redakcja - I przez te 2 lata nie przychodziły zwątpienia lub po-

kusy obrania innej drogi życiowej?

br. Józef - Nie.

Redakcja - A jak to wygląda dzisiaj? Czy jesteś zadowolony z

podjętej decyzji?

background image

3

Franciszkański Świat

br. Józef - Oczywiście, tymbardziej, że ciągle odkrywam nowe

piękne aspekty życia zakonnego. Przede wszystkim piękno życia

wspólnotowego. Mam tu na myśli moich braci kursowych, z któ-

rymi wspólnie rozpocząłem życie zakonne. Widzę też, że nigdy

przedtem nie byłem tak pogodny i radosny jak to miało i ma miejsce

w zakonie. W zakonie bardzo mi się podoba także wiele innych rze-

czy, jak np. wspólne wędrowanie na pielgrzymce do Częstochowy

jako franciszkanin. Często jestem pozytywnie zaskoczony, kiedy

ludzie mówią z wielką szczerością o swoich osobistych sprawach,

z tego względu, że noszę franciszkański habit itd. itp.

Redakcja - Co najbardziej chciałbyś robić jako kapłan?

br. Józef - Jeszcze nie mam jakiś skonkretyzowanych pragnień,

tak jak mają to niektórzy współbracia, którzy np. już myślą o mi-

sjach. Obiecnie z wielkim pragnieniem oczekuje na spełnianie tych

„zwykłych” czynności kapłańskich, jakimi

są: sprawowanie Mszy św., odpuszczanie

grzechów w sakramencie pokuty.

Na dzień dzisiejszy również zaczy-

nam dostrzegać, że talenty jakimi obdarza

Bóg człowieka (np. gra na gitarze, śpiew),

pomagają spotkać się z drugim człowie-

kiem. Niestety ja takich talentów w sobie

nie dostrzegam.

Redakcja - Co chciałbyś powiedzieć dzi-

siejszemu młodemu człowiekowi?

br. Józef - Chociaż dzisiaj jest wiele poular-

nych dróg, które są nam oferowane i dają

natychmiastową satysfakcję to jednak czę-

sto nie dają one tego wewnętrznego poczu-

cia, że postępuje się właściwie. Zauważy-

łem, że dopiero wtedy, gdy zaufałem Bogu

i zacząłem żyć wg Jego przykazań, od tej

pory nie doświadczyłem już tego co popu-

background image

4

Franciszkański Świat

Deus meus et omnia

larnie nazywamy „moralnym kacem”. Chodzi o to, że wcześniej

mimo, iż robiłem to, na co miałem ochotę, później odczuwałem

niesmak, dlatego dzisiaj, zanim coś zrobię, pytam się wpierw sa-

mego siebie, czy to jest zgodne z wolą Boża, bo w tym znajduje

radość i pokój.

Redakcja - Co jest dla Ciebie najtrudniejsze w życiu zakon-

nym?

br. Józef - Obecnie praca magisterska, che che.

Redakcja - O co sprawia ci najwięcej radości?

br. Józef - Kiedy widzę ludzi, którzy działają przy klasztorze, ich

pobożność, ich modlitwę ich autentyczne zaangażowanie w życie

duchowe. Cieszę się kiedy widzę ludzi, którzy chcą z nami przeby-

wać, wspólnie się modlić czy wyjeżdżać razem do różnych miejsc.

Cieszę się, kiedy widzę jak młodzież należącą do FRA, przychodzi

do nas, żeby się z nami spotkać i wspólnie modlić.

Redakcja - Dziękuje za rozmowę.

background image

5

Franciszkański Świat

Jeśli pragniesz życie poświęcić Bogu i

być franciszkaninem -

napisz do nas!!!

powolanie@franciszkanie.net

lub

Centrum Powołaniowe Prowincji

o. Dawid Szulca

88-170 Pakość

tel. 0 52 35 18 424

Wszelkie potrzebne informacje można znaleźć na naszej stronie

www.franciszkanie.net

background image

6

Franciszkański Świat

Deus meus et omnia

ZAKOCHANI LUDZIE

Z KLASĄ… :)

Czyli w poszukiwaniu

miłości i klasy

Mieć klasę…Określenie może trochę już dzisiaj zapomniane.

Często spotkać można je jeszcze tylko w ogłoszeniach typu „towarzyskie”:

„Dojrzała, zadbana kobieta z klasą chętnie spotka się…” albo: „ Kulturalny

pan pozna zgrabną panią z klasą…”. Jedni mówią, że kobieta z klasą to

taka, która dba o elegancki wygląd i porusza się eksponując swe kobiece

wdzięki. Inni, że to taka, która jest kulturalna w obyciu i potrafi odnaleźć

się w każdej, zwłaszcza krępującej sytuacji. Albo że to taka, która ma

arystokratyczny rodowód i głęboko wpojone zasady etykiety towarzyskiej.

Jeszcze inni żartują, że kobieta z klasą to po prostu – nauczycielka.

Bardzo spodobała mi się wypowiedź jednej z osób dyskutujących na

tlenowym forum na temat: „Co znaczy być kobietą, mężczyzna z klasą?”, która

określiła „klasę” mniej więcej jako zbiór takich cech w człowieku, które

pozwalają innym subiektywnie

poczuć jego wartość. Te cechy

ujawniać mają się m.in. w stylu

zachowania, postawach wobec

siebie, innych, świata. Ważne

podkreślenia jest to „subiektywne

widzenie” klasy w kimś – osoba

o której ja mówię, że „ma klasę”,

dla ciebie w ogóle może jej nie

posiadać.

Trudno

jest

więc

jednoznacznie określić, co znaczy

mieć klasę. Ale jeśli weźmiemy

pod uwagę aspekty wewnętrzne,

to osobę z klasą jednak bardziej

niż

atrakcyjny

wizerunek

background image

7

Franciszkański Świat

zewnętrzny cechuje wysoka kultura

osobista. Na nią składają się takie

sposoby funkcjonowania w stosunkach

międzyludzkich,

które

ułatwiają

budowanie pozytywnych relacji,

które nie zniechęcają ludzi do niej, a

wręcz odwrotnie. Wysoka kultura w

czyimś zachowaniu łączy się przede

wszystkim z postawą szacunku

wobec siebie i wobec drugiego.

A kto szanuje innych, jest przez

innych szanowany. Szacunek budzi

szacunek – np. w powierzchownym

kontakcie z człowiekiem, w którym

dostrzegamy wielki szacunek do ludzi

i świata, nie pozwolimy sobie raczej

na niewybredny żarcik, teksty pełne

„łaciny podwórkowej” czy zbytnią

poufałość w gestach (no chyba, że

my jesteśmy niekulturalni albo mamy

kłopoty z panowaniem nad sobą).

Inaczej powiedzieć można, że wobec

takiej osoby trzymamy dystans.

Dlaczego warto trzymać

dystans? Być może dlatego, żeby nie

urazić osoby, którą szanujemy i może

też, aby nie ośmieszyć siebie – nie

wiemy dobrze, jak zostanie odebrane

nasze zachowanie. Dystans jest nam

potrzebny do dobrego samopoczucia

- często mówi się: „muszę wyjechać,

aby nabrać dystansu” - czyli odzyskać

równowagę, panowanie nad sytuacją,

która zaburzyła nam wewnętrzny

porządek, pokój. Z dystansem związane

są także granice, które posiada każdy

z nas. Zachowujemy zewnętrzne

(fizyczne) i wewnętrzne (psychiczne)

terytorium wokół siebie, na które nie

„wpuszczamy” wszystkich ludzi, chcąc

chronić nasze dobre samopoczucie

wewnętrzne przed zachowaniem

innych, które mogłoby je zaburzyć,

np. nie tolerujemy z uśmiechem

wypowiedzi, która nas rani czy obraża,

nie zgadzamy się na intymny dotyk

obcej osoby. Jeśli mamy prawidłowo

ukształtowane te granice własnego

„ja”, nie będziemy przekraczać też

granic innych osób. Warto przyjrzeć

się swoim granicom – na co pozwalam

innym osobom, a także na co

pozwalam sobie wobec innych? Jeśli

zachowuję w codziennych kontaktach

z różnymi osobami odpowiedni

dystans fizyczny (w psychologii mówi

się, że „bezpieczna odległość” między

mną a rozmówcą, który nie należy

do osób bliskich powinna wynosić

co najmniej metr albo odległość o

długości wyprostowanej ręki), a także

psychiczny (nie zadaję zbyt osobistych

pytań, nie obrażam), to jestem

postrzegana jako osoba taktowna,

opanowana, mająca wyczucie czy

znająca umiar.

Odpowiedni dystans ważny

jest nie tylko w stosunku do ludzi

otaczających nas na co dzień w

szkole, w pracy, we wspólnocie czy

w „paczce”, ale także względem

osób, które mimo, że są dla nas

osobami bliskimi, znaczącymi, może

przyjaciółmi, swoje intymne terytorium

mają „zarezerwowane” już dla kogoś

innego: dla sympatii, narzeczonego,

małżonka, Boga… Nie zatracanie

dystansu, nie naruszanie delikatnych

granic w naszych relacjach, zwłaszcza

w relacji osoba świecka - duchowna

background image

8

Franciszkański Świat

Deus meus et omnia

naprawdę świadczy o naszym szacunku, takcie, klasie…

Jest jasne, że każdy z nas potrzebuje bliskiej osoby, która akceptuje i kocha

mimo wszystko, zwłaszcza wobec silnie odczuwanego braku takiego kogoś.

Jest jasne, że stworzeni jesteśmy przez Boga z miłości i do miłości (tylko

dlaczego tak mało w to wierzymy?). Jasne jest także, że Bóg uczynił nas

zdolnymi do takich uczuć jak zachwyt, fascynacja, zauroczenie czy zakochanie,

które w swojej naturze są pozytywne, bo pozwalają rozwijać się, dojrzewać

psychicznie i duchowo. Tylko dlaczego czasem „obiekt” tych naszych uczuć

jest jakby „niewłaściwy”? Czy Bóg tego chce? Co robić gdy zdarzy się, że

może nawet wbrew własnemu rozsądkowi obdarzę uczuciem osobę „zajętą”,

żyjącą w małżeństwie, w celibacie?

Po pierwsze, warto pamiętać, że Bóg oprócz zdolności do kochania

obdarzył nas również wolnością i rozumem, aby właściwie z niej korzystać.

Możemy sami o swoich wyborach decydować. Stwórca daje tylko pewne ramy

(Dekalog), aby nasza bezgraniczna wolność (choć tu powinno się już mówić

bardziej o swawoli, niż o wolności) nie zaczęła nas w końcu unieszczęśliwiać.

Czasem nawet wbrew sobie trzeba więc pozostać wiernym tym „ramom”,

ufając, że Pan ogarnie to swoją łaską. Po drugie, warto pamiętać o ciągle

aktualnym wezwaniu Jana Pawła II: „Musicie od siebie wymagać, choćby

inni od was nie wymagali”. Wymagać od siebie to inaczej pracować nad sobą,

nad swoimi emocjami, uczuciami, pożądaniem, nie dawać im kierować naszym

zachowaniem. Przecież wszystko co naprawdę dobre (patrz: „markowe…”)

sporo kosztuje. A dlaczego warto wymagać od siebie nawet jeśli nie wymaga

background image

9

Franciszkański Świat

się tego od nas? Bo jeśli szukamy w życiu prawdziwej miłości, to praca nad

sobą i kontrolowanie „zachcianek” czy „uniesień” może pozwolić nam nie

tylko odnaleźć taką piękną miłość, o której w swoim młodzieńczym idealizmie

marzymy, ale przede wszystkim pozostać jej wiernym do końca, nie ulegając

kolejnym zauroczeniom czy impulsom. Wyznacznikiem postawy miłości jest to,

że pragnę bardziej dobra drugiej osoby, niż swego - nie chcę jej przeszkodzić,

jeśli Pan ją już powołał na drogę małżeństwa, kapłaństwa... Z ratunkiem w

obliczu zakochania się w takiej osobie może przyjść modlitwa, powierzenie

tej całej sytuacji Bogu - Ojcu, do którego przychodzimy ze smutkiem, jak to

dziecko chlipiąc, że czujemy się samotni, że przecież nie chcemy źle, chcemy

tylko kochać i być kochanymi... Możemy także starać się powierzać się tę

osobę w modlitwie zawsze wtedy, kiedy „zaprząta” nam myśli - modlić się o

wszystko, co jest jej potrzebne, prosić o siły dla siebie, o przemienienie tej

trudnej dla nas sytuacji zgodnie z wolą Bożą. Może ukojenie i światło nie

przyjdą od razu, ale jeśli tylko będziemy się to modlić wytrwale – czy Pan

poda nam kamień udręki zamiast chleba pocieszenia? Chcąc zwyciężyć w

takiej próbie, trzeba zaufać, że Pan przyjdzie z pomocą, a ja wyjdę z tego

doświadczenia umocniony. Bardzo ważne jest także, aby - może wbrew

pragnieniu i tęsknocie - starać się nie inicjować kontaktów, nie prowokować,

nie wysyłać smsów, maili, nie „zaczepiać” na gg, nie chodzić celowo w miejsca,

w których można spotkać tę osobę i nie ciągnąć z nią płytkich rozmów w tonie

„flirtującym”, pełnych kokietowania i dwuznaczności. To jest wielka praca nad

sobą, wyrabianie w sobie poczucia granic i uczenie się kontroli impulsów i

emocji - umiejętności niezbędnych nam w życiu, w różnych, czasem trudnych,

krępujących, „ryzykownych” sytuacjach czy kontaktach - aby nie „pakować

się” w unieszczęśliwiające i raniące relacje.

Warto od siebie wymagać. Wymagać nie tylko nabywania kolejnych

umiejętności czy nawet samokontroli, ale wymagać też zaufania… By móc

uwierzyć, że i ja jestem wart miłości, że Bóg naprawdę pragnie bym był

szczęśliwy. By móc mieć nadzieję, że i mnie Bóg już dzisiaj przygotowuje

do czegoś dobrego. By móc otworzyć się i dostrzec w odpowiednim czasie na

swojej drodze osobę dobrą, wrażliwą, rozsądną, łagodną (która nie będzie

„zajęta” - z obrączką na palcu, z koloratką czy w habicie…) A uwierz,

mimo tego, co zauważasz na co dzień w szkole i w pubach – takich osób

jest wiele!

W czasie homilii w Sandomierzu w 1999 roku Jan Paweł II

powiedział młodym: „Odwaga wiary wiele kosztuje, ale wy nie możecie

przegrać miłości!”. Zatem, nie możemy!

Ewelina

background image

20

Franciszkański Świat

Deus meus et omnia

LISTY

Z

SEMINARIUM

„Człowiek wierzący, to człowiek, który się modli” Jan Paweł II

PRZYMIOTY MODLITWY

Podczas zeszłorocznych wakacji dane mi było

podróżować autostopem przez prawie pół Polski. Przez

wiele kilometrów rozmawiałem z kierowcą samochodu

ciężarowego o tym, jaka powinna być nasza modlitwa, aby

była wysłuchana przez Boga. Chciałbym się z Wami, Drodzy

Czytelnicy, podzielić kilkoma przemyśleniami związanymi

właśnie z przymiotami modlitwy.

Na początku, aby dobrze wejść w to krótkie rozważanie

proponuję zastanowić się, czym jest i skąd wypływa modlitwa

człowieka?

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus mówi:

modlitwa jest

wzniesieniem serca, prostym spojrzeniem ku Niebu, okrzykiem

wdzięczności i miłości, zarówno w cierpieniu jak i w radości.

Czym więc dla nas jest modlitwa?

Odpowiedź na to pytanie możemy znaleźć w Katechizmie

background image

2

Franciszkański Świat

Kościoła Katolickiego, który

w punkcie 2562 mówi,

że niezależnie od tego, w

jakim języku lub za pomocą

jakich gestów modlimy się,

należy pamiętać, że zawsze

modli się cały człowiek. Aby

jednak dokładniej określić

miejsce, z którego wypływa

modlitwa, musimy odnieść

się do Pisma Świętego, które

mówi niekiedy o duszy lub

o duchu, najczęściej zaś o

sercu (ponad tysiąc razy)

jako miejscu gdzie „zaczyna

się” modlitwa. Modlimy się

sercem. A zatem, jeśli jest ono

daleko od Boga, modlitwa

pozostaje pusta.

Czym

więc

jest

modlitwa?

I

znowu

odnieśmy się do punktu 2564

Katechizmu,

w

którym

czytamy,

modlitwa

chrześcijańska jest związkiem

przymierza między Bogiem

i człowiekiem w Chrystusie.

Jest działaniem Boga i

człowieka;

wypływa

z

Ducha Świętego i z nas, jest

skierowana całkowicie ku

Ojcu, w zjednoczeniu z ludzką

wolą Syna Bożego, który stał

się człowiekiem.

Przejdźmy

teraz

do samych przymiotów

modlitwy. Możemy wyróżnić

3 podstawowe, a mianowicie:

pokorę, ufność i wytrwałość.

Spróbujmy

je

sobie

przybliżyć.

background image

22

Franciszkański Świat

Deus meus et omnia

1. POKORA

Zastanówmy się na początku, z jakiej pozycji mówimy

do Pana w czasie naszej modlitwy? W wyniosłości naszej

pychy i własnej woli czy też z głębokości wołamy do Pana (Ps.

130,1) – jak mówi Psalmista, czyli z perspektywy pokornego

i skruszonego serca? Mówi bowiem Pismo: Ten, kto się uniża,

będzie wywyższony ( Łk 18, 9-14).

Pierwszym przymiotem każdej modlitwy powinna

być pokora. Dlaczego? Ponieważ, jak mówi św. Jakub, Pan,

pysznym się sprzeciwia a pokornym łaskę daje. Pysznych

Bóg nie wysłuchuje, bo ich pycha jest jak gruby mur, którego

głos modlitwy nie może przeniknąć. Podczas modlitwy,

czyli rozmowy z Panem, muszę pamiętać o tym, z Kim

rozmawiam… Pamiętać o tym, że jestem niczym w porównaniu

z Wszechmocnym Stwórcą, że wszystko, co mam, to od Niego

dostałem. Wszystko! Nie mogę rozkazywać Bogu, prosić Go

background image

23

Franciszkański Świat

o coś, co jest dobre tylko dla mnie. On zna nas lepiej niż my

sami znamy siebie, On wie, co jest dla nas najlepsze i wie, o co

będziemy Go prosić szybciej niż zaczniemy o tym mówić.

Pan Jezus, Syn Boży, tak bardzo się uniżył, więc dlaczego

ja nie mogę tego zrobić?

2. UFNOŚĆ

W księdze Koheleta czytamy, że nie zdarzyło się jeszcze,

by ktoś zaufał Panu i się zawiódł lub nie został wysłuchany.

Trzeba jednak żeby ta ufność była silna i niezachwiana, abyśmy

ani na chwilę nie wątpili w dobry skutek naszych próśb.

Chrystus Pan wielokrotnie mówi o potrzebie zaufania Bogu.

Przy tym podaje bardzo prostą i zrozumiałą motywację:

„Ojciec wasz, wie, czego wam potrzeba” oraz „Ojciec da to,

co dobre tym, którzy go proszą”, czy też: „O cokolwiek prosić

będziecie, da wam” (Mt 6,32; 7,11; J 14,13). Tekstów jest

wiele. W nich jest zawarta podstawowa treść: dziecko może

i powinno zaufać ojcu. Człowiek - dziecko Boże powinien

zaufać Bogu - Ojcu.

Każdy z nas czytał w Piśmie Świętym o Abrahamie.

Jaką on miął ufność! Pan mu powiedział Idź do ziemi Kanaan,

bo Ja ci ją daję. I poszedł. Jak bardzo ufał Pan, gdy w końcu

doczekał się pierworodnego syna, Izaaka, Pan każe mu złożyć

go w ofierze… I nawet w tym zaufał Panu!

Modlić się z ufnością – wierzyć, że Pan uczyni tak,

jak będzie dla nas najlepiej. Ufać, że Pan nas wysłucha bez

względu na wszystko, bez względu na to, co się stanie, ufać to

godzić się z wolą Pana.

C.D.N.

br. Witold

background image

24

Franciszkański Świat

Deus meus et omnia

W takim przekonaniu żyłam

dość długo, aż do zeszłego roku. Coraz

silniej chciałam porwać się na taką

przygodę, ale brakowało mi odwagi.

Zbyt dużo kombinowałam, wymyślałam

bezsensowne powody, dla których

warto zrezygnować. Nadeszły wakacje

i świadomość zbliżającej się matury.

Pomyślałam, że warto poprosić, dać coś

z siebie, a nie żerować jak pasożyt na

Boskiej bezinteresownej łaskawości.

Zabrzmiało dumnie, ale kto jak nie

młody człowiek jest zdolny do szalonych

działań? To my właśnie mamy ten

przywilej, dlatego za namową znajomych,

uległam. Z dziesięć razy zmieniałam

decyzję, ze trzy razy się pakowałam

i rozpakowywałam. Wieczorem, w

przeddzień wyjazdu, zadzwoniłam do

koleżanki i powiadomiłam ją, że odwołuję

wyjazd. Jednak około godziny 23 tego

samego dnia, byłam już spakowana.

Tak właśnie wylądowałam w

Brodnicy. Bardzo się obawiałam, ale

chciałam zaryzykować, zawsze przecież

można wrócić. Każdy przekonywał mnie,

że najgorsze są trzy pierwsze dni, potem

”idzie z górki”. Bzdura! Tak nie jest. Trzy

dni przeszłam, po cichu płacząc, że się

zgodziłam na to szaleństwo. Bolały mnie

nogi i wszystkie mięśnie, do tego padał

Co to jest? - Pielgrzymowanie!

Zawsze podziwiałam pielgrzymów i w zasadzie na zachwycie się kończyło.

W moim przekonaniu wędrówka do Częstochowy była czymś absurdalnym.

Przecież jak można tak po prostu iść tyle kilometrów przez tyle godzin w deszczu

bądź upale? Trzeba być szaleńcem albo niesamowicie sprawnym człowiekiem.

Stwierdziłam, że nigdy się nie odważę spróbować. Tymczasem, mój starszy brat,

odbył już trzy piesze pielgrzymki z Brodnicy na Jasną Górę, a wcale nie należał

do jakiś herosów i wracał do domu bez szwanku w pełni szczęścia. Lecz ja uparcie

obstawałam przy swoim: „Nie, pielgrzymka to nie dla mnie. Ja bym w życiu tak

daleko nie doszła...”

background image

25

Franciszkański Świat

deszcz i nie było gdzie suszyć ubrań. Czwartego dnia

dotarło do mnie, jak niedorzeczne są te słowa: „po trzecim

dniu jak z górki”. Było jeszcze gorzej. Uświadomiłam

sobie, że przecież nogi nagle nie wyzdrowieją, a dystans

się cudownie nie zmniejszy! Wpadłam w rozpacz,

byłam zła, że mnie „oszukano”. Miało być tak pięknie,

a tu co? Już decydowałam się na powrót, kiedy nagle

obudziła się we mnie duma: „Jak to, wrócę do domu?

Tak po prostu stchórzę, bo nie potrafię się poświęcić i

dać z siebie więcej?” Postanowiłam wytrwać do końca.

Dołączyłam się do zespołu i ta dodatkowa aktywność

pozwoliła mi zapomnieć o bólu. Poranne wstawanie

było równie bolesne, ale z czasem nabierało uroku.

Zaczęłam skupiać się na przyjemnościach, a nie na

niewygodach. Świeże powietrze, piękne krajobrazy,

serdeczni ludzie, którzy kiwali nam i dzielili się

jedzeniem, rodziny goszczące i proszące o modlitwę.

Nigdy nie zapomnę kobiety, która poczęstowała nas

obfitym obiadem i opowiedziała bardzo smutną historię

swoich najbliższych. Płakała, prosząc nas o modlitwę.

Wtedy zrozumiałam, po co tak naprawdę poszłam na

pielgrzymkę. Aby wreszcie być narzędziem w rękach

Boga, dzielić się sobą z innymi. Będąc pielgrzymem

masz czas na medytację, a przede wszystkim dla Boga,

ukrytego w bliźnim. Swoje cierpienie ofiarowujesz za

tych ludzi i cieszysz się ze swojej przydatności. Nic nie

dodawało więcej sił jak śpiew, modlitwa, uśmiech ludzi

i codzienna Msza. Szkoła, remiza strażacka, w których

sprawowana była Eucharystia, nie odbiegały niczym od

najbogatszych bazylik. Tu spotykasz Boga żywego w

cierpiącym bliźnim, w braciach z ranami na stopach, w

siostrach z obandażowanymi nogami. To wszystko jest

piękne i niesamowite zarazem, bo widzisz, że ci ludzie

przebywają długie kilometry, gdyż wierzą w potęgę

modlitwy i poświęcenia. Codzienne śpiewanie Godzinek

i różaniec, zbliżają do Maryi, aż w końcu doprowadzają

pod sam cudowny obraz.

Nie było łatwo, ale nigdy nie jest. Podczas

pielgrzymowania

zrozumiałam

więcej,

niż

przypuszczałam; chcę iść jeszcze raz, tylko już bez

narzekania.:)

Kinga

background image

26

Franciszkański Świat

Deus meus et omnia

Na całe szczęście jeszcze nie jest

tak chłodno. Bo wiecie, jak się zimno robi,
to czuję się osaczone, no i tak niewygodnie
jakoś. Czapka uciska. Nie lubię czapek, te
z daszkiem bardziej mnie gniotą, a te z
pomponem co prawda otulają, ale kiepsko
wtedy słyszę. Najgorzej jak przymrozi,
całe jestem czerwone, zimne, zdrętwiałe.
Jak ja nie znoszę zimy, po co taka zima
jest? Kiedyś nawet chciałem ogłosić
odlot każdego ucha do ciepłych krajów,
ale koledzy powiedzieli, że jestem chore.
No już, zaraz chore. Chore to jestem jak
wyjdę na ulicę. Już teraz rozumiem Misia
Uszatka. Normalnie więdnę. Co to się
dzieje, że tyle przekleństw? To jakiś obłęd.
Hm…, żebym choć mógł jakąś selekcje
dźwięków zastosować, a tu masz babo
placek. I to nie ważne czy chłopak, czy
dziewczyna. Teraz to chyba taka moda, bo
zarówno dorośli jak i dzieci. Co tu zrobić?
To jest chyba zaraźliwe, bo skoro dzieciaki
klną, a szewcami nie są, w szkole tego na
lekcjach nie uczą (choć nawiasem mówiąc
i tam znajdą się tacy, którzy praktykują)
to pytanie, gdzie jest przyczyna? Gdzie
epicentrum? Czyżby ogniska domowe
podtrzymywały żar wzajemnych relacji
podsycając słowem łąciną pachnącym?
No słuchaj, weź mi wytłumacz skąd to się

bierze? I po co? No tak, z oszczędności.
Po co używać kilkudziesięciu słów,
skoro można w co drugie wstawić epitet?
Wszystko już jasne, Polacy nie gęsi…;
sms’y kpią z ortografii, czytanie dogorywa
przed monitorem, kaligrafia leży na
intensywnej terapii, a lekarze strajkują.
Jakby epitety zastrajkowały, to naród
okazałby się niemy, ludzie młodzi to już
chyba szczególnie… takie narodowe W
starym kinie
. Pantomima. Uuu…, kartki
poszły w ruch, przemysł papierniczy
kwitnie, tylko zaraz, zaraz…, jak to się
pisze? Jak tu po polsku powiedzieć, że coś
jest niesamowite, takie bardzo wyjątkowe,
szczególne, coś co mi się podoba? Ej no,
pomocy. No, nie wiadomo jak to się po
naszemu mówi, bo jak w szkole po polsku
mówią to niby rozumieją, ale nie wszyscy.
Tłumaczysz raz, drugi, trzeci i chyba
drogie dzieci… ten język jest jakiś dziwny,
interpersonalnie

niekomunikatywny.

Wszystko jest dobrze dopóki epitet jest
pod ręką, ale jak kolegi zabraknie to yyy,
eee, półsłówkiem coś duka. Mów po
polsku, całym zdaniem. Nie wie, jak to
zrobić. A możesz mówić kulturalnie, na
poziomie? Jak cię słyszą, tak cię piszą!

Głupie ucho co się dziwi.

Sklapnięte. Te, ucho, po ci te ideały? Ideały
są piękne, ale dla kogo? Nie wymyślaj, bo
i tak cię nikt nie rozumie. Kultura, dobre
sobie…, wolne żarty. Zresztą dobrze,
zdradzasz się. Jaki jesteś, tak też gadasz.
o. Leonard OFM

Małżowina

background image

27

Franciszkański Świat

Prawdziwym dobrem jest to, co

będzie sprawiało, że będziesz stawał się

lepszym człowiekiem. Dlatego samochód,

czy pieniądze mogą być w twoim życiu

dobrem, pod warunkiem, że pomagają ci

one być lepszym człowiekiem, że dzięki

tym rzeczom jako człowiek rozwijasz

swoje zdolności dla dobra innych.

Idąc dalej tą myślą, dochodzimy

do stwierdzenia, że ktoś kto autentycznie

kocha siebie, będzie także walczył

z grzechem, bo przecież on niszczy

człowieka od wewnątrz. Niszczy nie tylko

moją relacje z Bogiem, ale także relację

do mnie samego. Mówimy wówczas o

niepokoju jaki człowiek w sobie nosi,

o wyrzutach sumienia. Ktoś, kto kocha

siebie samego, będzie miał troskę o

czystość swojego serca.

Co to ma jednak wspólnego z

Miłuj bliźniego swego...

...

jak siebie samego

W Piśmie św. czytamy takie zdanie: „miłość nie wyrządza

zła bliźniemu” (Rz 13,10). Ale z pewnością możemy też powiedzieć,

że prawdziwa miłość nie wyrządza zła również samemu sobie. Kto

naprawdę kocha siebie, ten nie będzie czynił zła sobie samemu,

ale będzie starał się dawać sobie tylko to, co jest dobre. Jednakże

powstaje pytanie: cóż to jest to dobro? Przecież ktoś może myśleć

sobie: „Dla mnie największe dobro, to: koledzy, samochód i kieszeń

pełna pieniędzy.

background image

28

Franciszkański Świat

Deus meus et omnia

przykazaniem miłości bliźniego? Ma

o tyle, że dopiero człowiek, który jest

zdolny pokochać samego siebie, troszcząc

się o to, by sobie samemu dawać to, co

jest dobre, będzie zdolny dać to dobro

także drugiemu.

Ponieważ ludzie, którzy sami

sobie nie potrafią dać tego, co jest

prawdziwie dobre, nie będą potrafili

dać tego drugiemu człowiekowi. Jak to

mówimy Z pustego i Salomon nie naleje.

Nikt, kto kradnie nie będzie chwalił

uczciwego życia, ale będzie przekonywał

innych, że życie jest ciężkie, że czasy się

zmieniły i trzeba „sobie radzić”. Nikt,

kto dla powiększenia swojego majątku

pracuje w niedziele, nie będzie zachęcał

do uszanowania i świętowania niedzieli.

Ale każdy będzie taką miłością kochał

innych ludzi, jaką kocha siebie samego.

Dlatego ktoś, kto nie potrafi sobie samemu

stawiać wymagań, jakie stawia nam

prawdziwa miłość, nie będzie zdolny mieć

autentycznej troski o drugiego człowieka.

Począwszy

od

pierwszych

rodziców, człowiek oferuje swój grzech

drugiemu. Ewa, która zgrzeszyła

zrywając zakazany owoc (Rdz 3), co

było w konsekwencji brakiem miłości

do niej samej, gdyż sama sobie najwięcej

tym zaszkodziła, natychmiast podzieliła

się swoim grzechem z Adamem. Nie

ostrzegła go, aby nie popełnił zła, jaki

sama uczyniła, ale natychmiast namówiła

go do tego samego.

Jest to warte przemyślenia,

ponieważ w tym fragmencie Pisma św.

łatwo zauważamy, jak my, przestając

kochać siebie, przestajemy kochać innych.

Ewa nie skrzywdziła niczym Adama,

dopuki nie zraniła samej siebie, łamiąc

przykazanie Boże. Konsekwencją jej

grzechu była krzywda, którą wyrządziła

Adamowi, namawiając go do zerwania

zakazanego owocu. Kochamy innych taką

miarą, jaką kochamy samych siebie!

Każdy z nas, im więcej wkłada

trudu w to, aby czynić dobro a unikać

zła, tym bardziej będzie zdolny spełniać

przykazanie miłości bliźniego.

Natomiast każdy człowiek, który

przyzwala w swoim życiu na zło w imię

źle rozumianej wolności, oddając się

lenistwu, nieuczciwości, nieczystości itd.,

tym samym będzie zarażał innych ludzi.

Nie zniechęcajmy się w

czynienia dobra, bo jak mówi św.

Paweł: „co człowiek sieje, to i zbierać

będzie” (Gal 6,8), oraz „W czynieniu

dobrze nie ustawajmy, bo gdy pora

nadejdzie, będziemy zbierać plony, o ile

w pracy nie ustaniemy. A zatem, dopóki

mamy czas, czyńmy dobrze wszystkim,

a zwłaszcza naszym braciom w wierze”

(Gal 5,10).

o. Jakub OFM

background image

29

Franciszkański Świat

„Gdy zaś odnaleźli Go na przeciwległym brzegu, rzekli do Niego: Rabbi, kiedy

tu przybyłeś?” (J 6, 25)

Kiedy tu przybyłeś, Panie? Wkradłeś się tak niepostrzeżenie. Czułam coś;

czułam, ale nie wiedziałam, co się dzieje. Zastanawiałam się, aż wreszcie zaczęłam

szukać. I odnalazłam.

Odnalazłam Cię na przeciwległym brzegu. Po drugiej stronie. Musiałam

opuścić miejsce, w którym słyszałam tylko: „ja, ja, ja…”, w którym wszystko robiłam

„dla mnie”. Odnalazłam Cię na zupełnie innym – przeciwległym brzegu.

I pytam: „Panie, kiedy tu przybyłeś?”. Kiedy wszedłeś do mojego serca? Pod

osłoną nocy ducha kroczyłeś po morzu grzechów? Spotkałam Cię wtedy. Powiedziałeś,

że nie muszę się bać, powiedziałaś: „To Ja jestem” (J 6, 20).

Nie poznałam Cię wtedy. Myślałam, że może jesteś wytworem mojej fantazji.

Nie pasowałeś mi do mojego wcześniejszego wyobrażenia o Tobie. byłeś dla mnie nie

osobą, ale raczej jakimś mało konkretnym bytem gdzieś w oddali. Dopiero teraz dociera

do mnie to, co usłyszałam – JA JESTEM.

Kiedy tu przybyłeś? Jak udało Ci się sprawić, że mimo Twoich wymagań,

mimo koniecznego ryzyka, jakie muszę podjąć, byś nadal tu był

taki jak teraz, jak to się stało, że mimo wszystko nie chcę, żebyś

odchodził?

A Ty, czego chcesz? Tyle razy śpiewałam, że „Moim

skarbem są ręce gotowe do pracy z Tobą i czyste serce”.

Ręce może i gotowe, ale czy chętne? Serce… cóż, z

pewnością nie jest czyste. A jednak jesteś tu i możesz je oczyścić,

możesz uczynić „wszystko nowe” (Ap 21, 5).

Nie wiem, kiedy tu przybyłeś i jak. Nie wiem, czego ode

mnie chcesz, bo tak naprawdę nie mam nic. Nie wiem, co mam

robić.

Ale… zostań, Panie. Zostań, bo „Uwiodłeś mnie, Panie”

(Jer 20, 7), a ja już się nie boję. Żądaj czego tylko chcesz, bylebyś

został ze mną.

Proszę, zostań.

Paulina

PRZECIWLEGŁY

BRZEG

background image

30

Franciszkański Świat

Deus meus et omnia

Teraz już zamykam oczy

może ostatni raz

i tak każdego wieczoru

a Ty mój Panie

otwierasz mi je łaskawie

nim słońce wzejdzie

Dziękuję!

[...]

choć wiesz najlepiej

że pragnę w sercu

byś mi je otworzył

raz na zawsze

O. Tarsycjusz OFM

background image

3

Franciszkański Świat

Franciszkański Świat - pismo Franciszkańskiego Duszpasterstwa Młodzieży prowin-

cji św. Franciszka z Asyżu. Twórcami są bracia i ojcowie z Zakonu Braci Mniejszych oraz czy-

telnicy Franciszkańskiego Świata. Adres korespondecji: Klasztor Franciszkanów ul. Gar-

bary 22, 6-867 Poznań; tel. (0 6) 85 26 00; e-mail: franciszkanskiswiat@tlen.pl.

Osobą

odpowiedzialną

za

całokształt

pisma

jest

o.

Jakub

Waszkowiak

OFM

Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i poprawiania nadesłanych materiałów.

- do użytku wewnętrznego -

Zapraszamy na naszą stronę internetową:

www.franciszkanie.net

Ilustrujące „Franciszkański Świat” zdjęcia - jeśli nie są podpisane, to pozostają bez związku z

treścią artykułów; nie odnoszą się do osób, sytuacji ani autorów tekstów. Są „przypadkowe”,

pochodzą z archiwum redakcji lub od zaprzyjaźnionych osób.

Na pierwszej stronie znajduje się zdjęcie br. Kordiana OFM.

Przypominamy, że zasadą prenumeraty „Franciszkańskiego Świata” jest wcześniejsze zgło-

szenie chęci jego otrzymywania. Można to uczynić listownie, telefonicznie lub pocztą elek-

troniczną.

Cóż przyjdzie człowiekowi z całego trudu, jaki za-

daje sobie pod słońcem? (Koh 1,3)

background image

32

Franciszkański Świat

Deus meus et omnia

www.franciszkanie.net


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Franciszka c5 84ski c5 9awiat 1 2007
Franciszka c5 84ski c5 9awiat 2 2007
Franciszka c5 84ski c5 9awiat 1 2008
POLSKA WOBEC c5 9aWIATOWEGO KRYZYSU GOSPODARCZEGO
POLSKA WOBEC c5 9aWIATOWEGO KRYZYSU GOSPODARCZEGO PREZENTACJA
bm wt 13 15 g1 se1 sp5 c5 03 04 2007
Wyk c5 82ad+7+(20.11.2007), sggw
Wyk c5 82ad+9+-+4.12.2007, sggw
elementarne poj C4 99cia socjologii Szczepa C5 84ski, socjologia dziennikarstwo(1)
C5 (X7) C5EG010SP0 0 27 07 2007 Demontaż Montaż Reflektor
C5 (X7) C5FG0110P0 0 11 09 2007 Demontaż montaż Czujnik nasłonecznienia
C5 (X7) B1KG011HP0 0 15 10 2007 Demontaż Montaż Czujniki ciśnienia w układzie wydechowym
C5 (X7) B1BBTHP0 3 12 10 2007 Dane ogólne Silnik DV6TED4
C5 (X7) B3BG010YP0 0 26 11 2007 Demontaż Montaż Drążek stabilizatora przedni
C5 (X7) C5FG010UP0 0 19 09 2007 Demontaż Montaż Pokrywa schowka
C5 (X7) C4CG010RP0 0 17 07 2007 Demontaż Montaż Zwierciadło zewnętrznego lusterka wstecznego
C5 (X7) B3FG012EP0 0 08 11 2007 Demontaż Montaż Czujnik tylnego koła
C5 (X7) C4CG0110P0 0 22 10 2007 Demontaż Montaż Zewnętrzne lusterko wsteczne

więcej podobnych podstron