KTO SIEJE WIATR

background image

1

„KTO WZNIECA WIATR - ZBIERA HURAGAN”

LAODYCEA

– OSTATNI KOŚCIÓŁ NA ZIEMI


Joe Crews





Spis treści

1. Laodycja — świeckie powiązania ...................... 2
2. Wątpliwości co do nauk ................................... . 6
3. Małe początki przenikania światowości ........... .9
4. Nowa Teologia i przesiew ............................... 11

5. Nie ma czasu na

lekkie traktowanie życia ........ 13

6.

Odstępstwo i upadek przychodzą

niezauważalnie i w przebraniu ....................... 18

7. „Nowa Teologia" atakuje ................................. 19
8. Walka szatana przeciwko doskonałości .......... 21
9. Uczciwość wobec naszych błędów ................... 23

10. Czas na bezpośrednie świadectwo ................. 27
11. Bojaźliwi i beztroscy zostaną przesiani .............. 30



Tytuł oryginału: Reaping the Whirlwind

Wydane przez: Amazing Facts.

Inc. P.O.Box 680 Frederick Mary land 21701,USA

background image

2

1. Laodycea

— świeckie powiązania

Czy stanąłeś kiedykolwiek w obliczu dylematu?

Od pewnego czasu znajduję się właśnie w sytuacji wymagającej trudnego wyboru, Od trzydziestu ośmiu lat

głoszę ludziom cudowne poselstwo i zapraszam ich do wzięcia udziału w radościach rodziny Chrystusowej.
Żadna praca nie jest bardziej radosna i bardziej wdzięczna, Przez ostatnie dwadzieścia lat, cały mój czas
poświęciłem pracy misyjnej. Za łaską Bożą, w wyniku publicznych wykładów, każdego roku zdecydowało się
stanąć po stronie Pana dwieście dusz. Było dla mnie wielką radością widzieć, jak Duch Święty zmienił serca
tych, których przyprowadził na owe publiczne wykłady. Tysiące innych podjęło tę samą decyzję za
pośrednictwem literatury, radia i telewizji stowarzyszenia „Amazing Facts". Mam nadzieję, że pracę tę
będę mógł wykonywać aż do przyjścia Jezusa Chrystusa.


Pozwólcie jednak, że powrócę do mego dylematu. Zastanawiam się, co mogę i muszę uczynić dla tych,

którzy należą do ostatniego zboru? Większa część mojej pracy ukierunkowana jest na publiczne wykłady
ewangelizacyjne

i pozyskiwanie nowych dusz dla prawdy. Tylko jedną, z trzydziestu sześciu napisanych

przeze mnie książek, kieruję zwłaszcza do Adwentystów Dnia Siódmego. Wszystkie pozostałe są
napis

ane do świata, aby dowiedział się o naszych wielkich naukach i zapoznał się z mocnym, proroczym

poselstwem,

które jest dla nas tak cenne. Tę pozycję napisałem jednak dla tych, którzy już są w zborze i

przyznają się do niego, co ja także uważam za przywilej.


Moje wykłady ewangelizacyjne przyprowadziły mnie do setek zborów, gdzie miałem okazję

zaprzyjaźnienia się z tysiącami wierzących, zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Kanadzie. Były to
dla mnie radosne i cieszące serce przeżycia. Dzięki temu z pierwszej ręki mogłem poznać wiele duchowych
problemów, z którymi walczyli członkowie miejscowych zborów, aby je przezwyciężyć. Moje serce jest z nimi.
Nie ma bowiem lepszego ludu w świecie jak ów, który należy do proroczego zboru ostatnich dni. Żadna inna
grupa

ludzi nie jest też przez diabła tak bardzo znienawidzona. Jest on wobec nich naprawdę

wściekły, gdyż zachowują Przykazania i mają wiarę Jezusa.

Mimo, że Objawienie określa nasz zbór jako „ostatni”, to nadaje mu jeszcze inną nazwę. Ostatni zbór

przed przyjściem Jezusa określony został znamienną nazwą „Laodycea". Nigdy nie zapieraliśmy się
naszego

historycznego powiązania z powołanym przez Boga ludem opisanym w Objawieniu. A jednak nie

byliśmy skłonni przyjąć i zastosować do siebie rad opisanych tam przez apostoła Jana. Opisuje on zbór
laodycejski jako

szczególne pomieszanie cielesności i doczesności z uduchowieniem. Poprzez swoją

gotowość na różne ustępstwa i kompromisy, ewidentnie zaślepiony, wydaje się całkowicie niezdolnym do
poznania prawdziwej natury swojego

letniego i wywołującego nudności stanu:

„Znam uczynki twoje, żeś ani zimny, ani gorący. Obyś był zimny albo gorący! A tak, żeś letni, a nie

gorący ani zimny, wypluję cię z ust moich. Ponieważ mówisz: Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego
nie potrzebuję, a nie wiesz, żeś pożałowania godzien nędzarz i biedak, ślepy i goły, radzę ci, abyś nabył u
mnie złota w ogniu wypróbowanego, abyś się wzbogacił i abyś przyodział szaty białe, aby nie wystąpiła na
jaw han

iebna nagość twoja, oraz maści, by nią namaścić oczy twoje, abyś przejrzał."

Obj.3,15-18.


Jak bardzo

powinniśmy być szczęśliwi, iż mamy to Boskie proroctwo o szczególnych pułapkach diabelskich,

które zastawił na nas w tych końcowych czasach! Zostaliśmy przed nimi nie tylko ostrzeżeni, ale mamy
także zapewnienie, iż Pan da nam Boskie lekarstwo na zaradzenie temu stanowi, potencjalnie śmiertelnemu.
Pan

zaleca nam przyjąć maść leczącą oczy, oraz białą szatę, aby została przykryta nasza haniebna

nagość, a także złota, abyśmy mogli wyjść z naszej nędzy. Innymi słowy: Żaden z nas nie musi
pozostać letnim laodycejczykiem. Wierny Świadek mówi:

„Wszystkich, których miłuję, karcę i smagam; bądź tedy gorliwy i upamiętaj się. Oto stoję u drzwi i kołaczę;

jeśli ktoś usłyszy głos mój i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną."

Obj .3,19-20.

To, co najbardziej zadziwia mnie w tych wierszach to fakt, że Pan Bóg miłuje zbór laodycejski mimo, iż

jest nim bardzo rozczarowany i z rozdartym sercem patrzy na jego niewierność. Usilnie prosi go, aby się
nawrócił i przyjął wszystkie Jego lekarstwa, potrzebne do uleczenia wymienionych ułomności. W jasnych i
prostych słowach mówi:

„Pokutuj, otwórz Mi drzwi, abym mógł wejść do twojego serca."

background image

3

Oto recepta i lekarstwo niezbędne do całkowitego uzdrowienia. Gdy ktoś przyjmie do serca Chrystusa,

przyjmie wraz z Nim Jego sprawiedliwość, wiarę i Ducha Świętego. Ci, którzy są nieszczęśliwi, biedni, ślepi i
nadzy,

przeżywają zwycięskie doświadczenia, które doprowadzą ich w końcu do zajęcia miejsca na tronie

po prawicy

Ojca. Cóż za wspaniały widok na przyszłość!

Z

wróćcie uwagę, że poselstwo do Laodycei jest wezwaniem do pokuty i do otwarcia drzwi serca Jezusowi.

Zatem

„nawróć się i otwórz Jezusowi drzwi"!


Dlaczego musimy pokutować? Jest sprawą oczywistą, że ci, którzy znajdują się w tym paraliżującym stanie,

w ogóle nie wiedzą, że grzeszą. Oni myślą, że są bogaci, i że niczego nie potrzebują. Letnia woda wywołuje
nudności i zniechęcenie. Laodycejczyk jest ślepy i nie widzi swego rozpaczliwego i beznadziejnego stanu

„i nie

wie, że w rzeczywistości jest nieszczęśliwy, godny politowania, biedny, ślepy i nagi"

. To jest

prawdziwym problemem

laodycejczyka. On naprawdę nie widzi! I w tym zeświecczonym stanie tragedią

jest,

iż nie zdaje sobie sprawy z własnej nędzy. Lubi wygody i zadowala się tym. Powierzchowne,

ogólnikowe i oklepane kazania przechodzą się przez uszy laodycejczyka, nie wywierając na nim żadnego
wrażenia. Publikowane są książki i artykuły traktujące o palącej potrzebie pokuty za niewłaściwe czyny i
zachowania, do

których Pan czuje wstręt. A jednak stan ten coraz bardziej się pogłębia. Dlaczego?

Dlaczego nie przyjmuje się tego poselstwa?

Analizowałem wiele apeli pojawiających się w naszych publikacjach. Apele te przedstawia się w

przepiękny sposób. Kiedy jednak zacząłem głębiej i wnikliwiej je badać to odkryłem, że żadne z nich nie
pokazuje wyraźnie, za co mamy pokutować. W końcu stało się dla mnie jasne, dlaczego wywołują one tak
mały oddźwięk. Wezwania nakłaniające do odwrócenia się od grzechu dlatego nie wywołują żadnej reakcji u
laodycejczyków, ponieważ są oni po prostu ślepi! Nie są w stanie rozpoznać grzech. Tego rodzaju bliżej
nieokreślone wyrażenia, jak „grzechy", nie są przyjmowane na serio. Grzech musi im być zatem wyjaśniony i
opisany. Z

byt często wychodzimy z założenia, że to Duch Święty przejmie za nas nauczanie szczegółów, jeśli

tylko zatroszczymy

się o ogólne apele.

Gdy za

cząłem zgłębiać pisma Ducha Proroctwa odkryłem, że zawierają one poważną naganę pod

adresem tych, którzy nie głoszą odważnie i zdecydowanie jasnego świadectwa i nie nazywają grzechów po
imieniu. Dopiero z nich

zrozumiałem, że w tym ostatnim czasie próby, Pan Bóg polega na stróżach i

oczekuje od nich, iż nadadzą tak wyraźny ton ostrzeżeniom, że nawet ślepy i usypiający laodycejczyk nie
będzie mógł zignorować tego poselstwa. Kiedy lud jest na wpół uśpiony, potrzeba większego wysiłku, aby nim
potrząsnąć i przywołać go do rzeczywistości. Jak dalece poważny jest stan laodycejski? Jak ważna jest
praca mająca na celu obudzenie uśpionych świętych? Siostra White pisze:

„Świadectwo Wiernego Świadka nawet w połowie nie spotkało się z uznaniem. Uroczyste świadectwo, od

którego zawisł los Kościoła, zostało przez wielu zlekceważone, jeśli nie całkowicie wzgardzone.
Świadectwo to musi spowodować głęboką skruchę i wszyscy, którzy je szczerze przyjmą, będą według
niego

postępować i zostaną przepławieni."

1T. 181, lub 1SK.49.

Na pewno nie potrzebujemy mocniejszych słów niż powyższe, abyśmy się przekonali o konieczności

właściwego zrozumienia tego poselstwa. Potrzeba ponawiania apeli:

„Wołaj na całe gardło, nie powściągaj

się, nazywaj grzech po imieniu"

— ukazuje nam, że zborowi musi być przedstawione bardzo konkretne

świadectwo. Co oznacza „nazwanie grzechu po imieniu"? Czy oznacza to odważne i zdecydowane
wyjaśnianie, że np. cudzołóstwo jest grzechem, albo że kradzież jest grzechem?

Gdyby tak się rzecz miała, wówczas każdy adwentystyczny kaznodzieja na całym świecie, w całej naszej

adwentowej historii, wszem i wobec, wiernie

głosiłby poselstwo do Laodycei. Jednak nie na tym to tylko

polega. Dlatego

właśnie siostra White oświadcza, że za jej dni takich kaznodziejów było

„naprawdę

niewielu" (5T.300)

. Czy dzisiaj jest pod tym

względem lepiej? Czy dzisiaj we wszystkich zborach głoszone

jest owo

‘bezpośrednie świadectwo’? Jeżeli tak, to dlaczego dotychczas nie nastał przesiew? Siostra White

mówi:

„Pytałam się o znaczenie tego przesiewu, które widziałam, i pokazano mi, że wywołane ono zostało

dobitnym świadectwem wiernego świadka do zboru w Laodycei. Rzecz ta wywrze wpływ na serce tego,
który ją przyjmie i doprowadzi do tego, że cel swój wysoko postawi i będzie głosił czystą prawdę. Niektórzy
nie będą mogli znieść tego dobitnego świadectwa. Przeciwstawią się mu i tym właśnie wywołają przesiew
wśród ludu Bożego."

DW.234.

background image

4

Zastanówmy się chwilę. Nikt w zborze nie wystąpi przeciwko kaznodziei, który piętnuje cudzołóstwo,

kłamstwo i przestępowanie sabatu jako grzech. Nikt tego nie uczyni. Każdy w zborze będzie oczekiwał, że
stróżowie w kazaniach będą piętnowali takie postępowanie, jednoznacznie nazywając je grzechem.

Czy w takiej sytuacji nie jest klarowne

, że przyczyną wielu protestów przeciwko dobitnemu świadectwu

poselstwa do Laodycei jest nie tylko nazywanie grzechu po imieniu,

ale także bezpośrednie powiązanie go z

tymi w zborze

, którzy go popełniają? Służebnica Pańska napisała:

„Pragną, aby głoszono im łagodne słowa. A kiedy mówi się o złym postępowaniu członków skarżą się, że

jest to

okrutne postępowanie i współczują oraz sympatyzują z tymi, którzy czynią zło ... Pozwólcie prawdzie

ciąć. Zostało mi pokazane, dlaczego kaznodziejowie nie odnoszą sukcesów — bo mają strach przed
ranieniem uczuć, bo obawiają się, by nie okazali się nieuprzejmi, i w ten sposób zaniżają standard prawdy i
ukrywają jej najlepsze właściwości."

Spiritual Gifts t.2.str.284-285.

Prawdziwe poselstwo laodycejskie będzie odważnie potępiało grzechy zarówno członków, jak i

kościelnych instytucji.

„Jeżeli zło, które wywołuje niezadowolenie Boże, nie będzie sprostowane przez

członków, wtedy cały kościół poniesie za to odpowiedzialność."

RH.23.12.1890.


„Ach, jeżeli kiedykolwiek świątynia na ziemi potrzebowała koniecznego oczyszczenia, to potrzebują go

właśnie teraz instytucje w Battle Creek! Czy nie chcecie w najgłębszej pokorze szukać Boga, aby móc
przekazać poselstwo do Laodycei wyraźnym i zdecydowanym głoszeniem? Gdzie są stróżowie Boży, którzy
mają widzieć niebezpieczeństwo i przekazać ostrzeżenie? Możecie być pewni, że pod natchnieniem Ducha
Świętego z ludzkich ust rozlegną się słowa: >

Krzycz na całe gardło, nie przestawaj! ... Wytknij mojemu

ludowi jego

przestępstwa i domowi Jakuba jego grzechy

.<„

TM.296.

„Jan Chrzciciel otwarcie ganił grzechy ludzi, zarówno tych z niskich warstw społecznych, jak i tych

zajmujących najwyższe stanowiska. Głosił prawdę przed królami i książętami bez względu na to, czy go
chcieli słuchać, czy też odrzucali jego poselstwo. Mówił do nich osobiście i dosadnie. Ganił faryzeuszy z
Sanhedrynu, bo ich religia polegała tylko na formie, a nie na czystej sprawiedliwości i dobrowolnym
posłuszeństwie... Rozmawiał z Herodem odnośnie jego związku z Herodiadą i powiedział mu: >

Nie wolno ci

jej mieć

<... To

poselstwo, które posiadamy, musi być tak samo bezpośrednio głoszone, jak poselstwo

Jana. On ganił królów za ich bezprawie, on też zganił cudzołóstwo Heroda."

2SM.149-151.

Nie mam wątpliwości, że dla niektórych niniejsze słowa będą nieprzyjemne. Im jednak chcę przypomnieć,

że nikt jeszcze nie powiedział, że poselstwo do Laodycei jest przyjemne. Gdyby można je było tak
wygładzić i wysubtelnić, aby podobało się wszystkim, wówczas nie byłoby już ono bezpośrednim
świadectwem do Laodycei. Słowo prorocze mówi: „

Niektórzy przeciwstawią się mu."

Czy oznacza to

, że prawdziwe poselstwo Boże na nasz czas wywoła rozdwojenie? Tak. Działanie (tego

rodzaju) poselstwa, które jest tak bardzo bezpośrednie, faktycznie wywoła podział pomiędzy powszechnie
znanym ludem Bożym. Zwróćmy proszę uwagę na następujące słowa:

„To badawcze i przenikające świadectwo Ducha Bożego oddzieli od Izraela tych, którzy nieustannie walczyli

przeciwko środkom danym przez Boga, aby mogły one ochronić zbór przed zniszczeniem, Zło musi być
nazwane złem. Godne ubolewania grzechy muszą zostać nazwane swoim właściwym imieniem."

5T.676.

Lecz oto ponownie stanąłem w obliczu mojego dylematu. Jak ktoś, kto ma na tyle odwagi, aby mówić w

kościele o określonych grzechach, może uniknąć oskarżenia o to, że godzi w kościół i jego jedność? Jest
wielu stra

żników z zewnątrz, (a niektórzy są także wewnątrz), którzy cały swój czas poświęcają na

zwalczanie braci i kierownictwa kościoła. Prawdziwe poselstwo do Laodycei musi być rzecz jasna głoszone
wewnątrz kościoła, a nie poza nim. Czy jednak nie będzie ono niemile przyjęte i przez wielu odrzucone? Nikt
nie lubi, gdy

wskazuje mu się na jego grzechy. Zarówno zbory, jak i członkowie, są w równym stopniu,

uczuleni na napominanie. Czy to, że wyszukałem tak wielu artykułów o „bezpośrednim świadectwie", może
świadczyć iż mnie samemu go brak? Poselstwo to musi jednak zostać przekazane, grzechy muszą zostać
ujawnione

, a wszystko to musi się dziać w miłości i wierności.

Modlę się o tą szczególnie realną sprawę. Im więcej myślę o niej, tym bardziej przekonany jestem o

konieczności jej głoszenia. Tak jak każdy inny sumienny kaznodzieja, mogę wyraźnie rozpoznać ten

background image

5

szkodliwy problem letni

ości zboru laodycejskiego. Zbór ten nie jest całkowicie zeświecczony, gdyż w takim

wypadku byłby zimny, ani też nie jest całkowicie w Chrystusie, bo byłby gorący. Jest to pewnego rodzaju
mieszanina

— wielorakie i połowiczne związki, które wytworzyły atmosferę oziębienia i obojętności.


Czy w ogóle powinienem podjąć się napisania książki, która ujawniłaby pełny rozmiar kompromisu ze

światem? Odczułem, że Pan Bóg pokazał mi główne symptomy i tragiczne następstwa tego swoistego
fenomenu, z którym zapoznało się już wielu Adwentystów Dnia Siódmego, a którym jest kryzys kreślany jako
„Nowa Teologia". Pociągnęła ona za sobą zarówno laikat, jak i kaznodziejów. Moją największą troską jest
przy tym, by moi koledzy z grona

kaznodziejów — a większość z nich to wierni i Bogu poświęceni kaznodzieje

— nie potraktowali mojego frontalnego wystąpienia jako skryty i podstępny atak przeciwko nim. Nie
chciałbym też, aby umiłowana przeze mnie społeczność zborowa niewłaściwie pojęła moje zdecydowane i
mocne słowa, których użycie w niniejszym opracowaniu uważam za konieczne, aby móc obudzić śpiący zbór.


Tak więc, miły bracie i miła siostro, zanim przejdziesz do kolejnych rozdziałów tego opracowania, proszę

cię, postaw się w moim położeniu, bo nie z własnej woli podejmuję to zadanie, lecz wierzę, że nałożył je na
mnie Pan Bóg. Miłuję moją społeczność, jej członków i jej kierownictwo. Jest ona na drodze do Królestwa
Bożego; jest ona ulubieńcem Boga i przedmiotem Jego najwyższej troski i miłości na ziemi.


Chciałbym tu wyraźnie podkreślić, że nic z moich ograniczonych, ludzkich słów nie powinno być w ten

sposób zrozumiane, aby w jakiś sposób poniżało, czy zniesławiało ową społeczność. Dlatego modlę się,
abyś po przeczytaniu tego opracowania bardziej aniżeli przedtem miłował zbór ostatków, a nienawidził
grzech, który odłącza nas od naszego ukochanego Zbawiciela.

Mimo, że naszą uwagę kierować będziemy na letniość i kompromisy zboru, istnieją dwa fakty, których nie

wolno nam przeoczyć.

Po pierwsze.

Społeczność ta jest związkiem — stowarzyszeniem, i cokolwiek dotyczy jakiejś jednej jej części,

szkodzić może także innym jej częściom.

Po drugie.

Musimy nauczyć się odpowiedniego spojrzenia na problem laodycejski jako na pewną

część wielkiego, diabelskiego, światowego programu, którego głównym zadaniem jest zniszczenie
ostatniego zboru. Jest

wiele obustronnych przyczyn i skutków, które działają w delikatnej, duchowej tkance

ciała zborowego.


W następnym rozdziale, w świetle globalnego planu i celu szatana, będę usiłował przeanalizować różne

wydarzenia, które rozwinęły się w społeczności adwentowej. Zauważymy, że szatan usiłuje w pewnej części tej
społeczności wytworzyć określone okoliczności, aby móc później przeprowadzić swój plan przeciwko całej
społeczności. Zastanowimy się, jaką dalekosiężną strategię rozwija po to, aby stopniowo podminowywać i
osłabiać fundamenty prawdy. Zgroza przejmuje człowieka widząc, jakich manipulacji się podjął, aby wywołać
wszystkie te okoliczności i osiągnąć przez nie swój cel. Nie ma wątpliwości co do tego, że on podejmie się
wszelkich wysiłków, aby osłabić Prawdę, w czym zresztą odniósł już pewien sukces. Wiedzmy jednak, że
wszystkie moce

piekielne nie mogą zdobyć przewagi nad zborem żywego Boga. Zbór jest nie tylko stałą

kontynuacją swojej nazwy; jest on proroczym ruchem przeznaczonym do ponownego odbudowania
„porzuconej na ziemię i zdeptanej prawdy"; on też nie może zawieść i nie zawiedzie. Nawet, kiedy rozpalony do
bia

łości ogień diabelskich ataków spadnie na zbór i wydawać się będzie, że się załamie, to on jednak nie

upadnie. Wszystko to przetrwa

i zwycięży. A wszyscy, którzy w tym czasie przesiewania i próby pozostaną

wierni, będą triumfować jako zbór.

Moją modlitwą jest, abyśmy przez zdemaskowanie planów szatana, zostali przygotowani na nadchodzące

wydarzenia i abyśmy mogli poznać i uniknąć tych okropnych pułapek, które zostały już poustawiane na
naszej drodze

i będą jeszcze stawiane.

background image

6

2. Wątpliwości co do nauk

Zastanawiałeś się kiedyś nad tym, dlaczego w ostatnich czasach w zborze jest tak wiele wątpliwości i

sporów co do nauki adwentowej? Dlaczego tak wielu kaznodziejów porzuciło wiarę po tym, jak zaczęli
walczyć z nauką o świątyni, o Zakonie i o Duchu Proroctwa? Niektóre ze zborów są dzisiaj
zdziesiątkowane, gdyż wielkie grupy wierzących wycofały się z areny adwentyzmu, aby założyć tak
zwane „Koleżeńskie Kościoły", w których panują liberalne zasady wyznania. Inni znowu przyłączyli się do
wielkich, powszechnie z

nanych, a zachowujących niedzielę kościołów, w których nauka i zasady biblijne są

całkowicie lekceważone.


Argumenty, które owi „Neo-Adwentyści" wysuwają przeciwko historycznym filarom adwentyzmu, są

te same, które były już używane w 1947 roku, kiedy to kończyłem studia w seminarium teologicznym. Teraz
ponownie

muszę występować przeciwko tym stereotypowym zarzutom „ewangelicznych" przeciwników, którzy

zajadle przeszkadzali podczas moich publicznych

wykładów ewangelizacyjnych. Zazwyczaj bywałem

publicznie wzywany przez

kaznodziejów tzw. „Zboru Chrystusa" do oficjalnych dyskusji na takie tematy, jak

Sabat, Świątynia i Duch Proroctwa. Czasami, nawet w czasie prowadzonych przeze mnie wykładów, podnosili
głos usiłując przedstawić swoje poglądy. Mimo to, nie było ani jednego Adwentysty Dnia Siódmego, i to
nawet tego najsłabszego w zborze, który by został przez nich zwiedziony.

W tamtych czasach było niewielu odstępców od wiary, a jeżeli już byli, to nie z powodu wątpliwości w

nasze poselstwo. Wówczas, przez wiele lat nie spotkałem ani jednego byłego Adwentysty Dnia
Siódmego, który by przyłączył się do innego „kościoła". Jeżeli jacyś członkowie opuścili zbór, to było to
spowodowane przyciągającą siłą pożądliwości ciała, świata, albo diabła, ale nigdy dlatego, że utracili
wiarę w naszą naukę.


Tą wielką zagadkową sprawą jest odpowiedź na pytanie: Dlaczego dzisiaj, między naszymi członkami,

panuje

tak wiele emocji na temat różnych, męczących problemów dotyczących nauk, które nikomu nie

zaszkodziły przed czterdziestu paru laty? Odpowiedź na to pytanie znalazłem w szeregu godnych uwagi
tekstach biblijnych. Pismo Święte jednoznacznie opisuje przyczynę, z powodu której wątpi się w różne
nasze nauki; potwier

dza ją także Duch Proroctwa. Apostoł Jan, umiłowany uczeń Chrystusa, wyraźnie

odpowiada na to pytanie:

„Oni są ze świata; dlatego mówią, jak świat mówi, i świat ich słucha. My jesteśmy z Boga; kto zna Boga

słucha nas, kto nie jest z Boga, nie słucha nas.

Po tym poznajemy ducha prawdy i ducha fałszu."

1 Jan 4,5-

6.

Te

słowa potwierdzają fakt, że ci, którzy dostosowują się do świata, nie są zdolni odróżnić prawdy od

fałszu. Ta subtelna zdolność odróżnienia fałszu od prawdy uzależniona jest od naszego (całkowitego)
odłączenia się od świata.


Apostoł Paweł dowodzi tego samego w liście do Rzym. 12,2:

„A nie upodobniajcie się do tego świata, ale przemieńcie się przez odnowienie umysłu swego,

abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonale."

Ten sam tekst w tłumaczeniu Kazimierza Romaniuka brzmi następująco:

„I nie postępujcie według wzorów tego świata, lecz starajcie się o przemianę waszych myśli, żebyście mogli

zrozumieć, czego Bóg od was chce — co jest dobre, co miłe Bogu i co prawdziwie doskonałe."


Proszę, zwróćcie uwagę, że istnieją mocne zasady Pisma Świętego, które wymagają odłączenia się od

świata, aby móc przez to zrozumieć wolę Bożą i Jego rady.

W liście do 1 Kor.2,12 ap. Paweł pisze:

"A myśmy otrzymali nie ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg

łaskawie obdarzył."

Czy potrafisz prześledzić te wspaniałe ścieżki prawdy, jakie zostały dotychczas wyłożone w tych

background image

7

wszystkich tekstach? Jeżeli posiadamy ducha tego świata, nie jesteśmy zdolni pojąć Boskich prawd. Te
dwie sprawy są z sobą sprzeczne. One nie dają się pogodzić. Do tej Boskiej zasady Pan Jezus dodał
jeszcze jedną podsumowującą myśl:

„Jeśli kto chce pełnić wolę jego, ten pozna, czy ta nauka jest z Boga, czy też Ja sam mówię od siebie."

Jan 7,17.

Tutaj

nasz Mistrz stwierdza, że chcąc pełnić wole Bożą, musimy rozpoznać Jego naukę. Co to

znaczy „pełnić Jego wolę"? Jan pisze:

„Nie miłujcie świata ani tych rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca... i

świat przemija wraz z pożądliwością swoją; ale kto pełni wolę Bożą, trwa na wieki."

1 Jan 2,15-17.

Nikt nie może pominąć faktu, że Jan identyfikuje tych, którzy pełnią wolę Bożą z tymi, którzy nie miłują

świata. Jezus mówi, że jest to jedyna droga, na której można poznać i odróżnić, czy dana nauka jest prawdą,
czy nie.

Czy ten istotny związek, jaki zachodzi pomiędzy przyczyną a skutkiem został potwierdzony przez

pisma s. White? Pisze ona:

„Umysły wielu zostały tak zaciemnione i pomieszane ze światowymi zwyczajami, światowymi

praktykami i światowymi wpływami, że wszelka moc do odróżnienia pomiędzy światłem a ciemnością, prawdą
i fałszem wydaje się być zniszczona."

5T.62.


Zdania te nabierają nowego znaczenia w świetle obecnego rozwoju teologicznych nauk wewnątrz

zborów. Według Biblii, zawsze pojawiać się będą równocześnie dwa fakty, czyli kompromis ze światem
oraz

niepewność w naukach. To prowadzi nas do bardzo interesującego pytania. Czy oba te czynniki w

ostatnich latach, są zauważalne w społeczności Adwentystów Dnia Siódmego? Czy mamy powody, aby
wierzyć, że stopniowy proces dopasowywania się do świata, może w naszych szeregach przyśpieszyć —
obecny już wśród nas — kryzys „Nowej Teologii"?


Nikt nie może zaprzeczyć, że z powodu wtargnięcia do naszych szeregów światowości, nastąpiło

osłabienie naszego tradycyjnego postępowania. Z powodu śmiercionośnego wpływu telewizji,
adwenty

styczny styl życia został poważnie okaleczony i zagrożony. Praktyki, które w przeszłości były w

adwentyźmie nie do przyjęcia i nie były tolerowane, dzisiaj nie są już nawet poddawane w wątpliwość, i nie
stanowią o wierności wobec zasad wiary. W wielu wypadkach, zbory nie poczyniły żadnych oficjalnych
zmian, co do swojego stanowiska w tej sprawie; standard

y życia Bożego zostały zaniżone i niemal

całkowicie zanikają. Co prawda, pozostały one nadal w naszych oficjalnych publikacjach, ale procentowo,
z roku na rok jest coraz mniej

kaznodziejów, urzędników w Zarządach i ewangelistów, którzy występując

przed zborem

— otwarcie o tym mówią. Wyraźnie widocznym faktem jest, że w zakresie ubioru,

odżywiania, dziesięciny, oglądania filmów, picia kawy, sposobu święcenia sabatu, a nawet rozwodów
nastąpiło u nas daleko idące rozprzężenie. Znam bardzo dobrze argumenty, którymi posługujemy się,
aby

usprawiedliwić staczanie się i pociąg do świata. Mówi się nam, że „społeczeństwo, w którym

przyszło nam żyć, znajduje się na drodze przemian i my też musimy dopasować nasz styl życia do świata,
chcąc dotrzeć do osób z naszego otoczenia".

Jest rzeczą oczywistą, że w otaczającej nas kulturze, zaszły ogromne zmiany i musimy dopasować nasze

metody przekazywania poselstwa do obecnej

rzeczywistości. Jednak, z mego wewnętrznego przekonania

wiem, że pewne rzeczy nigdy nie mogą zostać zmienione. Obawiam się, że w imię postępu zrezygnujemy,
lub ujmiemy nieco z prawd, z których Pan Bóg nigdy nie zrezygnował i nigdy nie zamierzał tego uczynić.

Kiedy widzę młodzież adwentową jak uczęszcza do teatrów, a rodzice oglądają w tym samym czasie

nieprzyzwoite filmy; kiedy widzę w naszych zborach siostry przyozdobione różną biżuterią, ubrane w modne
i krzykliwe suknie; kiedy słyszę z podium rytmy babilońskiej muzyki, kiedy widzę u Adwentystów Dnia
Siódmego szerzące się rozwody, podobnie jak w świecie, wówczas nazywaj to jak chcesz, ale nie mów
proszę, że to jest postęp.

Jest smutną prawdą to, że my jako zbór, staliśmy się tak obojętni i tolerancyjni wobec owego

zeświecczenia wewnątrz naszej organizacji, że dosłownie kwestionujemy adwentystyczne zasady,
których przez tak wiele lat broniliśmy. Zamiast poddać ten stan wnikliwej i krytycznej analizie w naszych

background image

8

oficjalnych publikacjach, pomijamy go, przez co zasiewamy nasienie

wątpliwości co do prawdziwości

naszych nauk.


Narastający stale wpływ otępiających i niszczących ostrość historycznych prawd w artykułach i

kazaniach,

i przedstawianie w nich odbiegających od norm przekonań dotyczących naszej wiary

spowodowały, że wślizgujące się do zborów kompromisy przybrały galopujący wymiar. Nieszczęściem jest,
że młodzież — będąca pod silnym naciskiem pójścia na różne kompromisy i potrzebująca szczególnych
zachęceń, aby mogła stać zdecydowanie i mocno w prawdzie — znalazła się pod wpływem wielu
liberalnych poglądów. Jednakże bez względu na to w jaki sposób i gdzie, widać wyraźnie, jak obecnie owe
diabelskie wpływy wdzierają się do każdego zrębu życia zborowego.


Jaki będzie rezultat wszystkich tych rzeczy dziejących się w zborach? Za przyczyną szybko postępują

skutki. Zasialiśmy wiatr i teraz zbieramy burzę. Z powodu zadziwiającego braku odwagi do postawienia tamy
tym rzeczom i

mocnego trzymania się norm chrześcijańskiego życia, rozwodniliśmy nasze wspaniałe

zasady, które stanowiły dotąd o naszej odrębności i sile. Poważnym następstwem tego miłosnego związku
z

e światem jest przytępienie naszej duchowej siły. Nastał czas żniwa i teraz zbieramy burzę, która

dokonała ogromnego wyłomu w naszych umiłowanych zborach. Zniszczyła dużo więcej ponad to, do czego
jesteśmy w stanie się przyznać. A nie jest to jeszcze koniec. Jeżeli nie zdobędziemy się bowiem na
odwagę powrotu do granic, które ustanowił Bóg, to owo spustoszenie będzie coraz gwałtowniej narastać.
Natchnione Słowo mówi nam, że w miarę dostosowywania się do świata, będziemy coraz bardziej
niezdolni do poznawania prawdy. Tym samym otwieramy drzwi dla

wątpliwości względem nauk

odnoszących się do prawdy i wszelkim niepewnościom w wierze.

Czy to się już stało? No cóż, przecież dobrze wiemy, że tak. Niektóre nasze zbory zostały zarażone

„Nową Teologią" w takim samym stopniu, w jakim są zarażone światowością. Nikt nie powinien być
zaskoczony stwierdzeniem

, że obecnie w zborze oba te zjawiska spokojnie wswpółistnieją obok siebie; i

będą one tam wciąż zakotwiczone, aż przesiew je rozwiąże. Siostra White wciąż i wciąż opisuje
niewyobrażalny wprost spadek liczby członków między innymi w wyniku prześladowania. Gdybyś
przeglądał jej wypowiedzi na temat przyczyn powstania tego problemu, to zwróć proszę uwagę na
następujące, szokujące wypowiedzi, i to w całym ich kontekście. W każdym dobrze znanym wywodzie,
określa opuszczenie społeczności jako rezultat „dopasowania się” zboru do świata lub „połączenie się” z nim.

„Nie odległy jest czas, kiedy zostanie poddana próbie każda dusza. Święcenie fałszywego

sabatu będzie napierało na nas. Dojdzie do zmagań między przykazaniami Boga i przykazaniami ludzi. Ci,
którzy krok za krokiem poddali się żądaniom świata i dostosowali się do jego zwyczajów, raczej ulegną
jego potędze niż wybiorą pośmiewiska, zniewagi, groźby, więzienie i śmierć. W tym czasie złoto zostanie
oddzielone od żużlu. Prawdziwa pobożność wyraźnie różnić się będzie od udawanej i powierzchownej.
Wiele

gwiazd, podziwianych z powodu swej świetności, skończy w ciemności. Ci, którzy przyodziali

ozdobne szaty świątynne, ale nie przyoblekli na siebie sprawiedliwości Chrystusa, ukażą się we wstydzie i
hańbie swej własnej nagości."

PK. 105 lub 116. (popr. w/g oryg.)

"Na zakończenie chciałabym powiedzieć, że żyjemy w najbardziej poważnych czasach. W

ostatnim widzeniu jakie otrzymałam, ukazano mi przerażający fakt, że tylko mała część tych, którzy
obecnie wyznają prawdę, zostanie przez nią uświęcona i zbawiona. Wielu wyniesie siebie ponad prostotę
dzieła. Oni dopasują się do świata, będą miłować bożki, przez co staną się duchowo martwi."

1T.608-609.

„W miarę zbliżania się prześladowań, wielu z tych którzy twierdzą, iż wierzą w Poselstwo Trzeciego

Anioła lecz nie są uświęceni przez posłuszeństwo wobec Prawdy, zmieni swe zapatrywania i przyłączy się
do szeregów nieprzyjaciela. Przez połączenie się ze światem i podzielanie jego ducha dojdą do tego, że
na wszystko patrzeć będą z punktu widzenia świata, a gdy nadejdzie próba wybiorą drogę łatwiejszą,
bardziej popularną. Ludzie zdolni, mili w obejściu, którzy cieszyli się Prawdą, będą używać swoich zdolności
do oszukiwania i zwodzenia innych; staną się najgorszymi wrogami swoich braci. Gdy zachowujący sobotę
zostaną wezwani przed sądy, aby zdać sprawę ze swojej wiary, odstępcy staną się aktywnymi
narzędziami szatana. Oczernią i oskarżą wiernych Bogu składając fałszywe zeznania i insynuacje, aby
wrogo

usposobić do nich sędziów."

WB.470-471 lub 439.(popr. wg oryg

inału.)

„Pracę, której Kościół nie wykonał w czasie pokoju i pomyślności, będzie musiał wykonać w pełnych grozy

próbach, w najbardziej niesprzyjających i zniechęcających okolicznościach. Przystosowanie się do świata
zagłuszyło teraz ostrzegawcze poselstwo i cofnęło je, później będzie ono szerzone w obliczu najsroższego

background image

9

oporu nieprzyjaciół wiary. W tym czasie grupa ludzi konserwatywnych, powierzchownie myślących, a których
wpływ ustawicznie powstrzymywał postęp tej pracy, wyrzeknie się wiary i stanie po stronie
zaprzysiężonych wrogów Chrystusa, do których już i tak od dłuższego czasu należeli w duchu. Wtedy ci
odszczepieńcy z zawziętą wrogością czynić będą wszystko, co w ich mocy, żeby dawniejszych swych braci
uciskać, szkalować i wzbudzać niechęć przeciwko nim. Ten dzień jest tuż przed nami."

5T.463, lub 2SK.105."

"Ci, którzy jednoczą się ze światem - przyjmują charakter świata i przygotowują się na przyjęcie

piętna bestii. Ci, którzy nie ufają sobie, którzy upokarzają się przed Bogiem i oczyszczają swoje dusze
przez posłuszeństwo prawdzie - przyjmują niebiański charakter i przygotowują się na otrzymanie pieczęci
Bożej na swoje czoła."

5T.216; 2SK.43-44.

Wid

ać tutaj skutek pewnego programu, który dosłownie podkopuje i niszczy życie zboru. Słowa proroka

pokazują nam, że ostatecznym rezultatem wiązania się ze światem będzie utrata wiary i to, że „ogromna
część" członków całkowicie porzuci swą wiarę. To, co teraz objawia się w kroplach, zamieni się w wielką
powódź odchodzenia od zboru. Duchowe wątpliwości, zamieszanie w naukach prawdy oraz
odstępstwa, doprowadzą do zburzenia muru dzielącego zbór od świata. Czy w tej sytuacji jesteśmy w
stanie po

jąć tę zdecydowaną Prawdę, która stale przewija się przez całe Pismo Święte i pisma Ducha

Proroctwa? Musimy być naprawdę ślepi, jeżeli tego nie zauważamy i nie widzimy celu tych wypowiedzi.
Przytoczone tu przykłady są tylko małym zbiorem z setek tych, które jeszcze mogłyby być zacytowane.

W

yjawienie tej wielkiej liczby członków porzucających wiarę jest prawdopodobnie najbardziej

szokującym elementem owych natchnionych wypowiedzi. Niestety, większość wierzących faktycznie
porzuci wiarę i święcenie sabatu. Czyż nie jest to szokujące? Zastanówmy się zatem, jaki jest plan szatana,
aby tego rodzaju zamach stanu mógł przeprowadzić w zborze?



3. Małe początki przenikania światowości

Następstwa światowości w zborach są bardzo wyraźnie opisane przez Słowo Boże i Ducha Proroctwa.

Szatan rozpoczął wprowadzanie światowości przez stosowanie wyrafinowanych kompromisów, które w
zdecydowany

sposób atakują linie graniczne u tych, którzy zaniedbują osobiste studiowanie

natchnionych ksiąg. Kiedy zawoalowane odchylenia coraz bardziej imają się członków, to jednocześnie
powoli otwierają się wrota dla przystosowania się i współpracy ze światem.


Siostra White pisze:

„Zmiana w jego [zboru] stanie duchowym przyszła stopniowo i prawie niezauważalnie. Kiedy zbór zaczął

poszukiwać pochwał i przyjaźni świata, jego wiara zmalała, gorliwość ostygła, a jego poświęcenie ustąpiło
martwemu formalizmowi. Każdy krok w stronę świata był krokiem oddalającym go od Boga."

5T.240.


Dlatego, że owe zmiany zawsze ocierały się o ramy nauk prawdy, kaznodzieje z obawy, by nie zostali

uznani za legalistów i krytykantów, niechętnie wypowiadali się na temat tych spornych problemów. Aby
zapewnić sobie milczenie „stróżów na murach", szatan wymyślił szczególnie perfidne taktyczne posunięcie,
a mianowicie, a

by każdy kaznodzieja protestujący przeciwko temu stanowi rzeczy uznany został za wroga

usprawiedliwienia z wiary.


Szatan

z wielką przebiegłością wpływa na święcących sabat, podsuwając im powykręcane, fałszywe

zrozumienie, jakoby każde akcentowanie (wiernego) posłuszeństwa było legalizmem. Wielu wierzących
kaznodziejów zaprzestało w ogóle głosić o uświęceniu. W kazaniach poświęconych święceniu sabatu
również nastąpiła dziwna zmiana.


Liczba kazań na temat odpowiedzialności i posłuszeństwa chrześcijanina wobec Zakonu stale maleje. W

krótkim czasie, ten sam Zakon, który jest kopią charakteru Jezusa Chrystusa uznany zostaje za wroga
usprawiedliwienia z wiary. Niektórzy z wiodących teologów adwentowych, poczęli zaprzeczać powszechnej
biblijnej definicji, że

„grzech jest przestępstwem Zakonu"

,

głosząc, że grzech wcale nie jest przestępstwem

Zakonu, lecz „przestępstwem pewnego rodzaju stosunku lub związku". Ta sprytna gra słów, zawierająca
część prawdy i część fałszu, doprowadziła wielu do tego, że poczęli lekko traktować to,

„co Jest święte i

background image

10

sprawiedliwe i dobre"

(Rzym.7,12). Chrześcijanie, którzy jeszcze wierzą, że posłuszeństwo jest konieczne i

możliwe, gani się jako tych, którzy ukierunkowani są „na pełnienie uczynków" — co określa się ładnie
brzmiącym i upiększającym wyrażeniem — „zbawienie z uczynków".


Po wielu dyskusjach, owa liberalna teologia uznała usprawiedliwienie oraz krzyż za jedynie istotną

zawartość swoich kazań, nie uznając równocześnie stosownego do tego posłuszeństwa, które w równym
stopniu wymagane

jest przez Ewangelię. W tej sytuacji powszechnie głosi się, że Chrystus uczynił dla nas

wszystko, był za nas także doskonale posłuszny, a nam pozostaje tylko wierzyć i miłować. Taki to
właśnie stan rozwinął się w zborze laodycejskim, co w obrazowy sposób opisała siostra White:

„Życie religijne oznacza przede wszystkim trudności i wymaga samozaparcia. Dziś wszystko stało

się łatwe. Dlaczego? Bo ci, którzy uznają się za lud Boży poszli na kompromis z mocami ciemności. Musimy
powrócić do zdecydowanego świadectwa. Droga do nieba nie jest dzisiaj łatwiejsza, niż za czasów Zbawiciela.
Wszystkie nasze grzechy muszą zostać usunięte. Każda umiłowana słabostka, która szkodzi naszemu
religijnemu życiu musi być usunięta."

5T.222.


Ta

powyższa rada nie jest zgodna z presją wywieraną przez „Nową Teologię", która kładzie nacisk na tzw.

„usprawiedliwienie przez wiarę". Młodzi adwentyści przestrzegani są, aby nie myśleli zbyt wiele o swoich
grzechach, a zwłaszcza, aby nie usiłowali je przezwyciężać. Są pouczani, że im więcej będą się przyglądali
swoim

duchowym niedomaganiom, tym więcej będą kuszeni do budowania na uczynkach, starając się

być posłusznym Zakonowi. Jest sprawą bardzo oczywistą, że tego rodzaju program jest faktycznym
zaprzeczeniem prawdziwej

Ewangelii. Nie dziwmy się zatem, że w świetle tej popularnej lecz trującej nauki

o „taniej łasce", wielu kaznodziejów boi się zabierać głos przeciwko temu podstępnemu wkradaniu się
światowych elementów do zboru.


Czy zauważyłeś, w jaki sposób zakłada się fundament, aby wprowadzić wątpliwe praktyki do zboru? Kto

pragnie zniszczenia

wpływu wywieranego przez prawdziwe narzędzia, mające na celu wprowadzenie

ożywienia w zborze? Wielu oświadcza, że po raz pierwszy doznali prawdziwego nawrócenia i uniknęli przez
to więzów legalizmu. Jednakże dziwnym sposobem wielu z tych, którzy poruszają się na emocjonalnych
wyżynach owej „nowej wolności", coraz więcej i bardziej występuje przeciwko tym, którzy bardzo ubolewają
nad przedstawionym po

wyżej obniżaniem miary wartości duchowej. Podnoszą oni ogromną wrzawę

przeciwko każdemu programowi, mającemu na celu reformę i zmianę sposobu życia. Dla nich pachnie to
"uczynkami", godzi w ich styl l ub w rytm ulubionej przez nich muzyki. Od tego czasu

— a każdy się z tym

zgodzi

— prawda o usprawiedliwieniu z wiary, która w przeszłości była powszechnie zaniechana, teraz stała

się dla nich nową, wzbudzającą sensację „prawdą" — lekko i szybko przyjmowaną. Każdy, który poruszy
problem

narastającej nieustannie światowości w zborze, zostaje od razu uciszony określeniami —

„legalizm" lub „legalista". Na skutek tych „mało znaczących zmian", pojawiło się nowoczesne, tolerancyjne
nastawienie, w i tak już znacznie okrojonym, adwentowym stylu życia.


Kiedy coraz bardziej i skuteczniej

przyzwyczajono umysły ludu Bożego do tego, że można oglądać

„kontrolowane" programy telewizyjne, „umiarkowanie" malować się, oglądać „dobre" filmy, pić słabą kawę
kofeinową, nosić „umiarkowane" stroje kąpielowe, a w „uzasadnionych" przypadkach można się (nawet)
rozwodzić itp., wtedy również i na tej bazie, rozpoczęło rozwijać się przepowiedziane zamieszanie w naukach
wiary.


Szatan, wykorzystał ten sprzyjający mu klimat w celu wprowadzenia wątpliwości odnośnie wielkich filarów

prawdy ostatniego zboru.

Wykorzystując sferę „rozumu" niektórych światowo usposobionych teologów,

przypuścił skomasowany atak przeciwko wierze każdego poszczególnego Adwentysty Dnia Siódmego,
znajdującego się w naszym ruchu. Atak ten zaskoczył wielu, ponieważ tylko niektórzy wiedzieli, że główny
oszczerca prawdziwej wiary

— wyjdzie z naszych szeregów. Już na długo przedtem poznano się na jego

wiarołomstwie. Poglądy Desmonda Forda zostały przyjęte przez setki młodych studentów, którzy podziwiali go
będąc urzeczeni jego osobowością i zachwycając się jego zdecydowanymi wypowiedziami.

background image

11

4. „Nowa Teologia" i przesiew

Żadna grupa członków nie jest oszczędzona przed tym niszczącym wpływem „Nowej Teologii", która

ukradkiem podkopała k i l k a fundamentalnych nauk historycznego zboru. Na drodze dostosowywania
się do świata, szatan pogmatwał umysły tysiącom tych, których przekonania były już wcześniej zniszczone
duchem kompromisu. Zamieszanie i upadek postępują nadal. Poważny proces przesiewu wyplewi wielu tych,
których serca nie zdecydowały się stanąć odważnie po stronie prawdy. Ta największa próba stoi jednak
jeszcze przed nami. Dotychczas nie stwierdziliśmy nic takiego, co mogło by być porównane z tym
poważnym kryzysem, podczas którego większość opuści nas. Wówczas wydawać się będzie, że cała
społeczność adwentowa upadnie i nie będzie mogła się zespolić; jednak prawdziwi chrześcijanie stać będą
mocno i niewzruszenie, podczas gdy plewy

będą oddzielane od pszenicy.


Gdzie nastąpi ów wielki przesiew? Siostra White pisze:

„Wiele gwiazd, które podziwialiśmy z powodu ich jasności, odejdą w ciemność. Plewy, jak chmura

zostaną uniesione wiatrem, nawet z tych miejsc, na których widzieliśmy tylko pełne wspaniałej pszenicy
gumna."

5T.81.


Cóż za dramatyczny opis nadchodzącego przesiewu! Będzie on wymagał od nas zdecydowanego i

głębokiego poświęcenia. Nikt z nas nie musi należeć do owej unoszonej wiatrem chmury plew. Z tego
widać, jak wielką koniecznością jest dla nas to, abyśmy całkowicie ukryli się w Chrystusie, i abyśmy
zapragnęli stałej jego obecności. Tylko Duch Święty może przygotować nas na ten okropny czas próby.
Nikomu z nas nie wolno być uzależnionym duchowo od jakiegokolwiek innego człowieka, i aby od niego
otrzymywać duchową moc, czy niezbędną prawość charakteru.


Prawdę musimy znać sami dla siebie na tyle, aby umieć sprawdzić każde kazanie za pomocą Słowa

Bożego. Stale musimy pielęgnować osobistą łączność z Chrystusem, który jedynie ma być źródłem
naszej wiary w

codziennym życiu.


Teraz jest czas

— ten jedyny czas, który mamy — aby napełnić umysł drogocennymi radami Słowa

Bożego. Wszystkie nasze nauki i doświadczenia naszego życia, muszą być ugruntowane, przede wszystkim
na tym, czego

nauczyliśmy się z osobistego studium Słowa Bożego, a nie tylko na tym, co było głoszone

w zborze. S

ą co prawda wierzący kaznodzieje, którzy ostrzegawczemu poselstwu nadają właściwy ton,

ale wielu jest też takich, którzy płyną razem z laodycejską większością. Jesteśmy ostrzeżeni, że fałszywe
„nauki" będą głoszone z mównic naszych własnych zborów!


Zastanów się nad tym natchnionym stwierdzeniem:

„Niepoświęceni kaznodzieje zajmują stanowiska przeciwne Bogu. Jednym tchem wysławiają Chrystusa i

bożka tego świata... Wielu będzie stało za naszymi mównicami, mając w rękach pochodnie fałszywych
proroctw, o

dpalonych od piekielnej pochodni diabła."

TM.409-410.

W tym samym czasie, w jakim te

błędne nauki będą stanowczo propagowane, Pan Bóg powoła

obrońców, którzy z nie mniejszą odwagą głosić będą prawdziwe nauki. Z nieustraszoną gorliwością, owi
wierni słudzy Chrystusa zwalczać będą każde wypaczanie prawdy, bez względu na to, czy przychodzi
ono z wysokich, czy też niskich stanowisk. Będzie to otwarte i obiektywne objawianie fałszu w mocy
Ducha

Świętego, i ono właśnie spowoduje przesiew.


Kim będą ci mężowie, których Pan Bóg użyje do ogłoszenia niesfałszowanego świadectwa, i

którzy przyspieszą oddzielenie plew od pszenicy? Odpowiedź na to daje nam służebnica Pańska:

„Ci, którzy tak bardzo hołdowali >fałszywej i rozreklamowanej nauce< nie będą przywódcami. Ci, którzy

zawierzyli intelektowi, geniuszowi, czy talentowi,

nie będą stać na czele szeregów i grup. Oni nie trzymali się

światłości i nie kroczyli w jej świetle. Tym, którzy okazali się niewierni, nie będzie powierzona trzoda. W tym
ostatnim, uroczystym dziele, nie będą zaangażowani wielcy mężowie, bowiem oni uważają siebie za
samowystarczalnych i niezależnych od Boga, i dlatego Pan nie może ich użyć. Pan ma swoje wierne sługi,
którzy w czasie przesiewu i próby ujawnią się i zostaną zauważeni."

5T.80.

background image

12

„Będzie powoływać mężów od pługa i innych zajęć, aby duszom stojącym na krawędzi przepaści podać

ostatnie poselstwo ostrzeżenia."

9T.170.

„Gdy nadejdzie czas, i [Trójanielskie Poselstwo] będzie miało być głoszone z wielką mocą, Pan będzie

działać przez skromne narzędzia, kierując umysłami tych, którzy postanowili Mu służyć. Pracownicy zostaną
raczej uzdolnieni przez namaszczenie Duchem Świętym, niż przez szkolenie w naukowych instytucjach.
Ludzie wiary i modlitwy p

obudzani będą do gorliwego głoszenia słów powierzonych im przez Boga. Grzechy

Babilonu zostaną objawione."

WB.469 lub 438. (popr. wg oryg

inału.)

„Pan pobudzi zwykłych ludzi, mężów i niewiasty, którzy wykonają Jego dzieło, tak jak przed wiekami

powołał pokornych rybaków, aby stali się Jego uczniami."

Unabridged Loma Linda Messagees str.83.

Istnieje bardzo istotny

powód, dla którego ostatnie ostrzegawcze Boże poselstwo nazwane jest

„Poselstwem Eliasza". To nieustraszone wyjawienie ostatnich zwiedzeń szatana, musi zostać dokonane
przez wierzących, którzy przejdą zwycięsko przez próby i przesiew. Tak, jak starotestamentalny prorok
Eliasz odważnie występował przeciwko kompromisom z pogańskimi czcicielami słońca, tak samo
współczesne poselstwo Eliasza odsłoni podstępne dzieło agentów szatana, którzy pogański dzień słońca
zespoili z (prawdziwym) chrześcijańskim dniem odpocznienia. Tak, jak Jan Chrzciciel obrazował dzieło Eliasza
w swoim czasie, kiedy odważnie wystąpił przeciwko niewłaściwemu związkowi Heroda — tak też „ostatki"
zajmą zdecydowane stanowisko przeciwko grzechowi wraz z jego wszystkimi ohydnymi odmianami.

background image

13

5. Nie ma czasu na lekkie

traktowanie życia

Jestem niemile zaskoczony i zaniepokojony z powodu wzrastającej tendencji do rozwadniania

prawdy. Niektórzy adwentowi ewangeliści powodowani obawą, że ich słuchacze mogliby być zgorszeni, nie
głoszą więcej na temat piętna bestii. Ta ekumeniczna postawa, aby nie godzić w jedność
(chrześcijańską), rozszerzyła swój wpływ na wielu wyznawców Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego.


Nam nie wolno i nie mamy prawa milczeć na temat wielkich, spornych spraw tego ostatniego konfliktu.

Miłość i subtelność są konieczne, jednakże poselstwo musi być ogłoszone. Miliony muszą usłyszeć
prawdę wypowiedzianą w taki sposób, aby nie było niedomówień. Czasami wydaje się, że im większe
posiadamy wykształcenie, tym bardziej boimy się stanąć w obronie zasad prawdy. Czy jest możliwe, że na
nasze stanowisko wobec

prawdy może mieć wpływ dobre wychowanie i wykształcenie? Wierzę, że i na to

pytanie Pan Bóg dał nam odpowiedź. Oto ona:

„Szatan obmyślił taki stan rzeczy, za pomocą którego chce przeciwstawić się ogłoszeniu Poselstwa

Trzeciego anioła. Musimy wystrzegać się jego planów i metod. Nie wolno nam obniżać znaczenia prawdy,
ani łagodzić mocy poselstwa, przeznaczonego na czas obecny. Poselstwu Trzeciego Anioła musi być
dodana większa moc, ono musi być niewzruszone. Osiemnasty rozdział Objawienia przedstawia nam
doniosłość głoszenia tej prawdy i dodaje, że prawda ta nie będzie głoszona w ograniczony sposób, ale
odważnie i z mocą ... Głosząc Poselstwo Trzeciego Anioła, czyniono to częstokroć w sposób
niezrozumia

ły i niewyraźnie; nie przedstawiano je jasno i dobitnie i nie tak, jak powinno się je głosić."

Ew.

156.(popr. w/g oryg

inału.)

„Ludzie użyją wszelkich środków, aby pomiędzy Adwentystami a tymi, którzy przestrzegają pierwszy

dzień tygodnia, uczynić jak najmniej widoczną różnicę. Przedstawiono mi grupę, noszącą imię Adwentyści
Dnia Siódmego, która radziła, aby sztandar albo znak, który czyni nas szczególnym i wyróżniającym się
ludem nie przedstawiać w tak wyrazisty sposób; bowiem — tak twierdzili — nie jest to najlepsza metoda
zapewnia

jąca sukces naszym instytucjom."

6T. 144.


Czy wpadliśmy w tę pułapkę, iż staliśmy się już tak zinstytucjonalizowani, że oficjalne stosunki z innymi

stały się dla nas ważniejsze niż publiczne przedstawianie prawdy? Na to, że tak się właśniestało, istnieją
dowody. Programy

opracowane przez „Amazing Facts"' („Zdumiewające Fakty"), przygotowane do nadawania

przez środki masowego przekazu, zostały odrzucone przez cztery adwentystyczne zrzeszenia radiowe i uznane
za niewłaściwe z powodu zbyt zdecydowanego i zbyt jawnie przedstawianego poselstwa ostrzeżenia. Teraz
tylko dwie stacje radiowe nadają poselstwo radiowe „Amazing Facts". Pozwolę sobie zacytować pisemną
decyzję kierownictwa owego „Radiowego Zrzeszenia", które odmówiło nadawania programu „Amazing
Facts" i

rozwiązało z nimi umowę, cytuję:


„Istnieje wiele powodów, które przemawiają za decyzją skreślenia Waszego programu; jednak

decydującym jest to, że Wasz program jest nie do pogodzenia z naszym delikatnym i życzliwym
programem."

„Na początku wyobrażaliśmy sobie, że tematyka Waszego programu nie będzie tak bardzo

bezpośrednia, jak to ma miejsce. To Wasze zbyt mocne podkreślanie zasad i zdecydowane
stanowisko odnośnie Sobotnio-niedzielnego problemu nie zgadza się za bardzo z treścią i motywami
naszej

pracy... Ten atak na styl życia naszych sąsiadów i przyjaciół za pośrednictwem naszych radiostacji,

uważamy za nie do przyjęcia."

„Zatem, nie jesteśmy w stanie nadal nadawać Waszego programu... Co prawda jesteśmy pewni, że w

znacznej mierze spełnia on pozytywną rolę, jednakże nie pasuje do naszego stylu."

„My usiłujemy dotrzeć do słuchacza ze świata. Natomiast Wasz program ma w sobie nazbyt religijny

podtekst."


Korespondencja ta jest dramatycznym dowodem na to, że siostra White miała rację przestrzegając nas,

aby głosząc nasze ostrzegawcze poselstwo na czas końca nie występować zbyt łagodnie i niepewnie.
Dzisiaj nie ma czasu na łagodne głoszenie, „na bawienie" słuchaczy. Pan Bóg udostępnił nam środki do
obwieszczenia Prawdy na nasz czas, a my

właśnie boimy się je przekazywać. Radiostacje „Babilonu"

umożliwiają nam wprawdzie korzystanie ze swego sprzętu, jednak Wydawnictwu „Amazing Facts"
odpowiedzino

, że za żadną cenę nie będzie mogło wykupić prawa do nadawania swego programu w tych

czterech Radiostacjach, które znajdują się w posiadaniu i używane są przez Adwentystów Dnia Siódmego.

background image

14

Jeżeli już dzisiaj boimy się we właściwy i zdecydowany sposób zająć i ogłosić nasze stanowisko, to co
będzie wówczas, gdy staniemy w obliczu wydania wyroku śmierci?!

Porównajmy powyższą opinię ówczesnego adwentystycznego Radiokomitetu z wypowiedzią siostry

White opisującą służbę Jana Chrzciciela:

„Wielu z tych, którzy przyznają się, że wierzą prawdzie, kiedy będą mieli wyrazić swoje faktyczne

zapatrywanie, powiedzą: Czy koniecznie musimy tak wyraźnie mówić? Z równym powodzeniem mogą się
pytać, dlaczego Jan Chrzciciel musiał powiedzieć do faryzeuszy;

>Plemię żmijowe, kto was ostrzegł przed

przyszłym gniewem?<

Czy musiał narazić się na gniew Heroda gdy mu powiedział, że nieprawnie

postępuje żyjąc z żoną brata? Przez swoją zdecydowaną i jasną wypowiedź utracił swoje życie."

G W.

149.


W związku ze przybliżającym się kryzysem, podczas którego poselstwo ostrzeżenia urośnie do

„głośnego wołania", daną mamy następującą obietnicę:

„...w godzinie największego niebezpieczeństwa, Bóg Eliasza powoła ludzi, aby nieśli poselstwo, które nie

może być uciszone... rozlegnie się głos surowej nagany. Mężowie powołani przez Boga śmiało potępią
związek Kościoła ze światem."

PK. 115 lub 104.


Czy w

obecnej dobie lud Boży potrzebuje ostrzeżenia przed n i e akceptowanym przez Boga

łączeniem się zboru ze światem? Stwierdziliśmy powyżej, że bezpośrednią przyczyną tego rodzaju trendu są
błędy „Nowej Teologii". Niektórzy adwentystyczni kaznodzieje obawiają się, że pouczające tematy i
poselstwa reformy,

czy też tematy o uświęceniu, mogą być w sposób zdecydowy i niemiłosierny

krytykowane.


Przez to, że będą wzywać lud do porzucenia światowego stylu życia, zostaną okrzyczani jako głosiciele

usprawiedliwienia z uczynków. Czy Pan Bóg ma coś do powiedzenia owym „stróżom", którzy lękają się
ostrzec lud przed popełnianiem znanych nam grzechów? Oto Jego wypowiedź:

„Ta świętoszkowata religia, która lekko traktuje grzech, stale kładąc nacisk na miłość Boga do grzesznika,

pozwala grzesznikowi uwierzyć, że Pan Bóg zbawi go, nawet wówczas, gdy nadal będzie grzeszył. To jest
droga, po której kroczy wielu uznających się za wierzących obecnej prawdzie... Dlatego trzeba wytężyć
każdy nerw ducha i mięśni, aby opuścić świat, jego przyzwyczajenia, jego praktyki i jego styl."

3SM.155.


Siostra White, pod bezpośrednim wpływem Ducha Świętego zapisała tysiące stronic pełnych rad i

ostrzeżeń na temat tej jakże poważnej skłonności do zaniżania standardu prawdy. Obciążona
poważnym brzemieniem ostrzegania i napominania nie kierowała się tym, że może przez to zranić
czyjeś uczucia. Powiedziała:

„Brat E. sugerował mi, że ludowi będzie znacznie przyjemniej, gdy będę mu mówiła (nieco) mniej o

obowiązkach, a więcej o miłości Jezusa. Ja jednak chcę mówić tak, jak mi nakazuje Duch Pański. Pan wie
najlepiej czego potrzebuje lud!"

3SM.64.

„Zbór otrzymał ostrzeżenie za ostrzeżeniem. Obowiązki ludu Bożego i czyhające nań zagrożenia

zostały wyraźnie objawione. Jednak element światowości okazał się dla nich zbyt silny. Zwyczaje,
praktyki i wzorce tego

świata odprowadzające dusze od Boga, mimo wszelkich ostrzeżeń i błagań Ducha

Świętego, na przełomie wielu lat zaskarbiły sobie taki grunt, że w końcu ich własne postępowanie, na
podstawie ich własnej oceny, uznali za właściwe, a głos Ducha Świętego z ledwością mogli dosłyszeć.

5T.

103.

Dlaczego dzisiaj w naszych zborach tak mało słychać o tych niebezpieczeństwach? Jeżeli siła

przyciągająca nas do świata przed stu laty była tak mocna, to co dzisiaj napisałby prorok o żałosnym stanie
tych rzeczy?


Mogę wam powiedzieć, dlaczego na ten temat panuje dzisiaj grobowa cisza. Szatan podsunął fałszywą

teo

rię, zbudowaną na odległej przeszłości, że to legalizm jest tym wielkim problemem w dzisiejszym zborze

adwentowym. Nikt nie może zaprzeczyć, że tak jest, uważam jednak, że jest to mała rzecz w porównaniu z
niedbałością i gnuśnością. Rzadko trafić można na prawdziwego, fanatycznie usposobionego legalistę, za

background image

15

to prawie w ogóle nie można znaleźć zboru, gdzie by nie było protektora owej niezwykle liberalnej „Nowej
Teologii". Potrzebą dzisiejszych czasów jest przeciwstawienie się propagowaniu tzw. „taniej łaski". Nie ma
żadnych dowodów na to, że nasza współczesna społeczność adwentowa cierpi z powodu nazbyt
mocnego

podkreślania zasad uświęcenia. Ile środków stoi do naszej dyspozycji, za pośrednictwem

których odważyłby się podnieść na odpowiedni poziom podupadłe zasady zborowe? Praktycznie nie ma
żadnych. Nasze zbory zawalone są książkami o wierze, usprawiedliwieniu, miłości i pojednaniu. Lecz pytam
się: dlaczego nie jest w nich poruszana tematyka uświęcenia będącego owocem prawdziwego
usprawiedliwienia?

Odpowiedź jest dwukierunkowa. Jedną z nich jest ta, że prawdopodobnie większość

naszych „pisarzy" i wydawców wychodzi z założenia, iż adwentyści są i tak ukierunkowani w stronę uczynków,
a druga, że wielu innych boi się, aby nie zostali określeni jako legaliści. Pomiędzy nimi znajduje się nasz lud,
któremu zdecydowanie brakuje prawdziwie adwentystycznych kazań na temat zwycięstwa nad grzechem i
praktycznej pobożności.


Ile książek napisanych zostało przede wszystkim po to, aby zwalczać ten ogromny napływ pełen

zwodniczej światowości do zborów? Gdybyśmy problem ten zechcieli zestawić z uwagą, jaką tematowi
temu poświęca literatura Ducha Proroctwa, wówczas mielibyśmy na ten temat wiele książek. Jeśli chcesz
ujrzeć efekt praktycznego zaniedbania ostrzeżeń i rad w tym zakresie, to przyjrzyj się wielkim zebraniom
[konferencjom] Adwentystów Dnia Siódmego, na jakie napotkasz. Wolny czas spędzany na spotkaniach jest
dobrą okazją na dokonanie spostrzeżeń. I, co zauważysz? Aczkolwiek jest to religijne spotkanie, z wielką
trudnością uda ci się dostrzec większą różnicę pomiędzy zachowaniem się uczestników takiego zebrania,
a ludźmi tłoczącymi się na babilońskich ulicach.


Na pewnym campowym

zgromadzeniu dla młodzieży, przemawiała jedna z matek chrześcijanek i przy

tej okazji wyraziła obawę, czy jej niepełnoletnia córka, która ubiera się w bardzo krótkie i obcisłe spodenki,
postępuje właściwie. Owa matka była krótko po chrzcie, a jej małżonek komunistą i w ogóle nie wierzył w
Boga. Powodem tych obaw był właśnie ów niewierzący małżonek, który wyrażał gwałtowny sprzeciw wobec
prowokującego ubioru swej córki. Matka była mocno speszona, gdy duchowi przywódcy jej nowego
kościoła, nie dostrzegali u jej córki naruszenia granic przyzwoitości, które tak jasno dostrzegał jej
niewierzący małżonek. Czy ta duchowa ślepota, wynikająca z dostosowania się do świata wymaga
jeszcze komentarza?! Nasza ślepota wzrośnie jeszcze bardziej, jeśli to, co uważamy za fałszywe albo
niewłaściwe, nadal będziemy tolerować.


Jeszcze przed niewielu laty, oddział ochotniczej misji przy Generalnej Konferencji zajmował wyraźne

stanowisko wobec mieszanej kąpieli aktywu młodzieży. Nie tylko, że zmieniła się obecnie owa norma dla
młodzieży, ale wspólne kąpiele praktykowane są również przez całe zbory, a nawet przez grupy
kaznodziejów. Niewielu kaznodziejów pojmuje, że takie postępowanie jest niestosowne i sprzeczne z ich
świętym powołaniem...


Widzimy tutaj alarmujące wdzieranie się i rozprzestrzenianie światowości w naszych zborach. Tak bardzo

przyzwyczailiśmy się do światowego postępowania, że nie zauważamy już naszych odchyleń od zasad
prawdy.

Natomiast ci, którzy je widzą, uznawani są często za fanatyków lub mówi się, że są kierowani złym

duchem. A przecież łatwo można zrozumieć, dlaczego oni się oburzają i wysuwają takie „nietaktowne"
zarzuty. Mimo to stróżowie, na których złożona jest owa odpowiedzialność, sami muszą umieć stanąć w
obliczu tego niebezpieczeństwa. Nie zostaliśmy zatrudnieni do pospolitej pracy. Prawda musi być
powiedziana bez względu na to, czy jest przyjemna, czy nie. Jak długo tylko mówimy prawdę w sposób
budujący, pomagając ludziom odnaleźć drogę do harmonii z ideałami Bożymi — nie musimy się bać ludzi,
ani tego, co o nas powiedzą!


Najpoważniejszym problemem w tym wszystkim jest to, że nieustający kompromis, u większości naszego

ludu, uczynił ich niezdolnymi do odróżnienia prawdy od fałszu. W tej sytuacji nie dziwmy się, że wystąpią oni
przeciwko dziełu reformacji w zborze i poprą to słowami: „Nie widzę niczego złego w moim postępowaniu."
Żaden stan nie jest bardziej beznadziejny jak ten. Tylko Duch Święty może otworzyć oczy tym, którzy w ogóle
nie wiedzą, że są ślepi. Gdyby tylko mogli poznać swoją potrzebę, swoje grzechy i swoją ślepotę, wówczas
mogliby szukać na to lekarstwa. Lecz niestety, stale słyszy się owe smutne słowa: „Nie widzę... nie
widzę..." Uwikłanie się naszego ludu w sprawy tego świata, w wielu zborach adwentowych doprowadziło do
porzucenia godzin

modlitewnych. Lud Boży jest tak mocno powiązany ze swoim zawodem, pracą, domem i

innymi materialnymi sprawami tego świata, że brak mu czasu na jakiekolwiek spotkanie zborowe w ciągu
tygodnia, włącznie z godziną modlitwy. Nabożeństwa młodzieżowe w wielu naszych zborach, stały się
reliktem przeszłości. Co prawda sprawozdawczość zborowa przepełniona jest informacjami o aktywności

background image

16

członków w tygodniu, lecz jest ona głównie natury socjalnej. Z przykrością trzeba stwierdzić, że w codziennym
studiowaniu Biblii

i spotkaniach modlitewnych udział bierze bardzo mała cząstka tej ogromnie długiej listy

ogółu członków. Na bazie pełnej niejasności owej „interesującej aktywności", często określa się sukces zboru.
Główna zasada w tym wszystkim polega na tym, aby możliwie każdy został w coś wciągnięty, tylko że w co
wciągnięty?


Z całą pewnością nie oznacza to ewangelizowania lub zdobywania dusz. Na parę tygodni przed

pisaniem niniejszej pozycji zauważyłem, jak co wieczór, grupa około pięćdziesięciu wiernych członków
zbierała się w sali zborowej z wielką grupą ludzi ze świata. Stawiałem sobie pytanie, gdzie było pozostałych
750 członków zboru, którzy także mieli uczestniczyć w tych spotkaniach? W tej sytuacji łatwiej mogłem
zrozumieć, dlaczego z programu skreślono co-środowe zebrania modlitewne. Dlaczego nasi członkowie nie
mogą zrozumieć powagi życia w czasie sądu? Zachowanie się starotestamentalnego Izraela w wielkim dniu
pojednania, powinno być także dzisiaj dla zachowujących sabat lekcją poglądową.


Jakie było to zachowanie? Byli oni przepełnieni troską o to, czy każdy znany im grzech został wyznany i

czy dostąpią pojednania. Z napiętą uwagą wsłuchiwali się w dźwięk dzwoneczków znajdujących się
na szatach

najwyższego kapłana, któremu w duchu i w wierze towarzyszyli do Najświętszego, gdzie

wstawiał się za nimi. My również musimy dokładnie tak samo postępować w czasie ostatecznego dzieła
pojednawczego, jakie dokonuje

się w niebiańskiej świątyni, towarzysząc w wierze naszemu

błogosławionemu Najwyższemu Kapłanowi, gdy w Najświętszym stawia się za nami. Każdego dnia musimy
zdawać sobie sprawę z tego, że ni e jesteśmy jakąś tam społecznością. Zbór ten otrzymał od Boga
zadanie, aby naprawić podwaliny prawdy, które zostały zburzone i zakończyć owo wielkie dzieło
reformacji, które rozpoczęło się już przed setkami lat.


Największą tragedią, jaka kiedykolwiek może wydarzyć się, jest porzucenie naszej proroczej misji i powolne

wpadanie w znaną nam letniość, stan, któremu ulegał dotychczas każdy poprzedzający nas ruch religijny. To
nie musi u nas zaistnieć, a jednak widzimy, że ma to miejsce! Żadnemu z nas nie są nieznane owe subtelne
przemiany, które wciskają się do naszych zborów, zarządów i instytucji. Z płaczem i gorliwością modliliśmy
się, aby nas to nie pochłonęło. Mimo to wiemy, na podstawie głębokiego przekonania, że tak jest. Zawsze,
kiedy

zaniedbujemy rozważanie Słowa Bożego i modlitwę, kiedy pomijamy okazje złożenia świadectwa —

udaremniamy plan Boży, jaki ma On wobec nas.


Każdy zbór Adwentystów Dnia Siódmego powinien być dobrze rojącym się ulem ewangelizacyjnej

aktywności. Nie zostaliśmy powołani do tego wstrząsającego poselstwa, aby uczynić sobie przyjemny kącik
i w nim cicho siedzieć. Pradawne tajemnice owego wielkiego boju zostały nam objawione po to, abyśmy je
przekazywali drugim. Każdy nowy członek tej wspaniałej wiary jest od razu wyposażany w moc Ducha
Świętego, aby stać się świadkiem sprawy Bożej. W równym stopniu mężczyźni, jak i niewiasty muszą pojąć i
zrozumieć zadanie i powołanie Boże, by mogli rozpocząć osobistą służbę w dziele pojednania. Do tego nie
jest konieczne wkładanie rąk i otrzymanie pisemnego uwierzytelnienia. Oczywiście, nie wszyscy muszą
pracować tak samo, gdyż każdy ma jakiś dar, przez który może być użyty w zdobywaniu dusz dla prawdy.


Nie ma lepiej działającego lekarstwa przeciw laodycejskiemu duchowi, jak ewangelizacja, studiowanie

Słowa Bożego i osobista praca misyjna. Wielu z nas oczekuje jakiegoś szczególnego uczuciowego
doświadczenia, jako znaku, że teraz powinni włączyć się w jakiś program misyjny. Ale przecież mamy
obietnicę wylania Ducha Świętego i to powinno nam wystarczyć. Ducha Świętego otrzymujemy przez wiarę,
a nie przez uczucia. Tylko ci, którzy w wierze rozpoczną pracę w dziele Bożym otrzymają późny deszcz i
będą mieli udział w głośnym wołaniu.

„W wielu miejscach poświęceni mężowie i niewiasty udzielają światła rozjaśniającego innym drogę

zbawienia, które otrzymali przez Chrystusa. A jeśli pozwolą dalej świecić swemu światłu, jak czynili to ci,
którzy w dniu pięćdziesiątnicy otrzymali chrzest Ducha Świętego, otrzymają jeszcze więcej Jego mocy. W
ten sposób ziemia oświecona zostanie chwałą Bożą.

DA.38 lub 34.


Przypomnijcie sobie proszę, że celem chrztu Ducha Świętego jest uczynienie nas świadkami (Dz. Ap.

1,8). Ap. Paweł wyjaśnia, że obietnicę Ducha Świętego otrzymujemy przez wiarę. Gal.3,14. W jaki sposób
okazujemy naszą wiarę?

„Wiara bez uczynków martwa jest."

Jak.2,26. Zatem, kiedy faktycznie wierzymy,

posiadamy obiecaną moc do złożenia świadectwa. Nasze postępowanie będzie mieć swoje źródło w
wierze. Innymi słowy, będziemy czynić wszystko, co możemy, aby złożyć świadectwo bez względu na to,
czy - odczu

wamy w sobie moc, czy nie. Siostra White pisze, że w miarę rozwijania się tego dzieła, przybywało

background image

17

coraz więcej i więcej mocy Ducha Bożego. Potem wyjaśnia, że:

„w ten sposób ziemia zostanie oświecona

wspaniałością i chwałą Bożą."


Czyż nie jest to wzniosła myśl? Ci, którzy nie mają doświadczenia w zdobywaniu dusz, w ogóle nie

wiedzieliby, co mają począć z ową mocą, kiedy nadejdzie. Tylko ci, którzy w mocy wczesnego deszczu już coś
uczynili, będą zdolni do przyjęcia późnego deszczu i do wydania głośnego wołania. Nie zostanie uratowany
nikt, kto nie będzie miał udziału w dziele pieczętowania. Tak więc nie dziwi fakt, że szatan pragnie zająć
zbór ostatków wszelkimi możliwymi sprawami, byle tylko nie pracą na rzecz zdobywania dusz. W tym celu
użyje wszelkich oszałamiających i przyciągających atrakcji świata, aby przeciętnego członka zboru
odprowadzić od tego dzieła, które ma przygotować go na przemienienie.


Bolesną sprawą jest to, że widzimy duchowy paraliż u wielu wierzących chrześcijan w tym kryzysowym

czasie. Wyraźne świadectwa, które powinny brzmieć donośnie jak trąba, zostają coraz bardziej
wyciszane, podczas gdy

przenikanie światowych wpływów do zborów postępuje stale naprzód. Nawet

ludzie z poza zboru stwierdzają, że to ma miejsce.


W czasopiśmie „Christianity Today" z października 1984 r. była Adwentystka Dnia Siódmego

opisuje zmiany w zapatrywaniach „sabatystów starego typu" — jak ich określiła — a polegające na
przeobrażeniu różnych poglądów. Dowodzą oni, pisze dalej, że „sabat jest pieczęcią żywego Boga, a
czczenie niedzieli jest piętnem bestii". Dalej stwierdza: „Na razie jest to jeszcze oficjalna linia
Adwentystów... ale widać u nich brak zapału i ciepła, a nie wykluczone, że już wkrótce w
adwentystycznych kręgach usłyszysz całkiem nowe pojęcia." Potem opisuje dwóch dobrze znanych
adwentystycznych

teologów, którzy co prawda jeszcze głoszą o sabacie, ale nacisk kładą bardziej na sposób

(święcenia) tego dnia, aniżeli na jego umiejscowienie w tygodniu, w odróżnieniu od tych, którzy straszą ludzi
losem tych, którzy nie zachowują sabatu tak, jak to czynią adwentyści. Interesującą rzeczą jest to, że
przedstawianie stanowiska odnośnie sabatu i piętna bestii jest dobrze pojmowane przez tych, którzy nie
są członkami społeczności adwentowej. Równie interesującym jest to, co Joan Craven [tzn. ta była
adwentystka] mówi w owym popularnym, protestanckim czasopiśmie. Stwierdza mianowicie, że
adwentyści coraz mniej zajmują się tym szczególnym dniem tygodnia, który święcą. Czyżby była to
przygrywka do

owego strasznego odstępstwa w czasie końca, który przepowiedziała siostra White? Aby

przepowiednia ta wypełniła się, nasz lud z pewnością musiałby zostać tak zaprogramowany, aby
wymagania Zakonu i Sabatu

— siódmego dnia tygodnia — zaczął uważać za coraz mniej ważne. Pani

Craven zauważyła, że nasi teolodzy zajmują czołowe stanowiska odnośnie zaniżania wartości sabatu.


Trend, który Pani Craven opisuje otwarcie w swoim niepospolitym artykule jest dokładnie taki sam, jaki

prezentujemy przez nasze pojednawcze zachowanie

względem papiestwa; przez stałe przyjmowanie od

rządu pomocy finansowej dla różnych naszych instytucji; przez nasze nieprzerwane dialogi ze Światową
Radą Kościołów; przez nasze ciągoty do wyświęcania kobiet i całkowite pomijanie ważności proroctw o
reformacji i o antychryście.

background image

18

6. Odstępstwo i upadek

przychodzą

niezauważalnie

i w przebraniu

Pozwólcie, że bliżej określę cel podstępnych ataków szatana na fundamentalne prawdy zboru

ostatków. Wykazaliśmy i opisaliśmy jego chytry plan stopniowego opanowania i wywierania swojego
wpływu na istotne nauki prawdy adwentowej. Wykazaliśmy, jak różnego rodzaju niepozorne
wydawałoby się niedopatrzenia, urastają powoli w coraz większe odchylenia od naszych historycznych
zasad. Ta Boska zasada

— przyczyny i skutku — od razu wkracza do akcji ukazując wątpliwości i zamęt w

prawdziwych naukach.

Szatan, upewniwszy się, że posiada w zanadrzu arcydzieło zwiedzenia, czeka tylko,

aż odpowiednia liczba ludu Bożego - przez dopasowanie się do świata - zostanie na tyle uśpiona, by
mógł wówczas pojawić się (jako syn zatracenia). I tak właśnie Desmond Ford i Walter Rea, pojawiwszy się
niemal równocześnie na scenie, stosując stare i oklepane zarzuty, zaczęli siać wątpliwości w umysłach
Adwentystów Dnia Siódmego.


Jedynie patrząc z bliska w samo sedno, pełnej fałszu „Nowej Teologii", możemy zrozumieć tę bardzo

zwodniczą strategię szatana. Niemal wszystkie jego ataki skierowane są w Zakon Boży. Nawet gdyby
niektórzy Adwentyści Dnia Siódmego obawiali się o tym mówić, to prawdziwym punktem spornym — w
tym wielkim sporze wieków — jest Zakon Boży i to w tym aspekcie, czy da się go zachować, czy też nie.


Szatan wie lepiej od nas, że w tym ostatnim konflikcie, rozchodzić się będzie o naszą wierność względem

Zakonu Bożego. Wszystko, co teraz może uczynić — to osłabić i zdyskredytować Zakon w oczach
Adwentystów Dnia Siódmego, a to będzie właśnie jego największą zwodniczą sztuką. Z pozostałymi
chrześcijanami nie ma większych problemów, gdyż ich nauki, już dawno odrzuciły całkowite wypełnianie
dziesięciu przykazań Bożych; jednakże w stosunku do adwentystów użyć musi najbardziej
zwodniczych metod

, chcąc doprowadzić ich do lekkiego traktowania Zakonu.

Korzenie walki o zachowanie Zakonu sięgają daleko wstecz, aż do anioła Lucyfera. Ten buntujący się anioł
postanowił użyć wszelkich sposobów (do walki) przeciwko Bogu, usiłując dowieść już w niebie, że Zakon
jest za srogi i

nie może być zachowany. Te nieprawdziwe oskarżenia przedstawione zostały przed całym

wszechświatem i zakończyły się niemałym „sukcesem", gdyż aż jedna trzecia aniołów została przekonana, że
Lucyfer ma rację. Od tego czasu, aż do dziś, władze dobra i zła uwikłane są w gigantyczną walkę, w celu
wyja

śnienia podniesionych przez Lucyfera owych kwestii spornych.


Pan Bóg ułożył plan zbawienia, na mocy którego Jego prawość i godność zostanie potwierdzona, a

Jego imię oczyszczone od oskarżeń jakoby Zakon nie mógł być zachowywany. Około sześć tysięcy lat
przeznaczonych zostało na to, aby uformowany został taki lud, który będzie żył bez grzechu. Gdyby na
podstawie

tego Bożego planu nie dało się doprowadzić ludzi do ich pierwotnego stanu posłuszeństwa

wobec Zakonu, od którego odstąpili, wówczas argumenty szatana zostałyby utrzymane w mocy. Z drugiej
jednak

strony, gdyby Pan Bóg był w stanie zaprezentować taki lud, który, w najbardziej niesprzyjających

okolicznościach wywołanych przez szatana, jest doskonale posłuszny Zakonowi, to wówczas charakter
Boży po wieczne czasy zostałby usprawiedliwiony przed nie upadłymi światami. Wtedy Uniwersum
byłoby na zawsze zabezpieczone przed dalszym nieposłuszeństwem, gdyż żywe świadectwo
zbawionych ostatków, będzie — po wieczne czasy — nieustannym dowodem świadczącym o
sprawiedliwości Bożej w traktowaniu swoich stworzeń.

Czy widzicie teraz, jak

ważną sprawą dla szatana jest doprowadzenie ludzi do grzeszenia? Czy

dostrzegacie także, dlaczego ostatki z potomstwa niewiasty, to jest ci, którzy zachowują przykazania Boże i
mają Ducha Proroctwa są specjalnym celem gniewu smoka? (por. Obj. 12,17). Czegokolwiek nie podjąłby się
szatan przeciwko świętemu i wiernemu ludowi Bożemu, zawsze zmierzać to będzie do podważenia zaufania
do Zakonu. Każdym sposobem dążyć będzie do tego, aby lud Boży lekko traktował Zakon, a na grzech
patrzył z pobłażaniem, i że gdyby ich życie od tego zależało, to obraliby raczej nieposłuszeństwo, niż
utratę życia. W zaciekłych atakach przeciwko Zakonowi, szatan widzi swoją ostatnią szansę udaremnienia
Planu Bożego, mającego na celu doprowadzenie Swojego ludu do doskonałości.


Czy pojmujemy teraz

, że zawsze, a w szczególności obecnie, szatan przygotowuje ataki przeciwko

tym, którzy zachowują sabat? Nie dziwmy się, że wymyślił najbardziej wyrafinowany plan, polegający na
powolnym

wślizgiwaniu się światowych zwyczajów do zboru. On zna bardzo dobrze tę biblijną zasadę, i wie,

że w wyniku wtargnięcia światowości do zborów, wśród członków szybko powstaną zamieszania i wątpliwości
wobec nauk. Dlatego

też poczynił troskliwe przygotowania, aby tę sprytną ideę walki przeciw Zakonowi,

wprowadzić do zborów przez swoich rzeczników, którzy mają w nich wielkie wpływy.

background image

19

7. „Nowa Teologia" atakuje

Pierwszy istotny fałsz wywodzi się ze starej, augustiańskiej nauki o grzechu dziedzicznym

(pierworodnym). Przez przypisanie wszystkim potomkom Adama grzechu

przyjęto, że żadne dziecko, rodząc się

nie tylko z obciążeniami odziedziczonej winy, lecz także z powodu odziedziczenia szczególnie zdeprawowanej
natury

— nigdy nie będzie mogło zaprzestać grzeszyć. W ten sposób został położony fundament pod

naukę, że przestępstwo Zakonu jest jedynie skutkiem nieodpowiedzialnych genów i hormonów. To jest
pierwszy cios wymierzony

przeciwko Zakonowi Bożemu.


To pierwsze odchylenie umożliwiło wprowadzenie następnego wypaczenia prawdy. Skoro wszyscy

potomkowie Adama odziedziczy

li jego winę, wówczas Jezus również stał się winowajcą, gdy tylko się

narodził. Tak oczywiście nie było, bowiem Jezus – gdyby był grzesznikiem - nie mógłby nikogo uratować.
Kościół katolicki poczynił zatem w odniesieniu do tego problemu pewne kroki zaradcze i wymyślił naukę o
niepokalanym poczęciu, które miało odseparować grzech Adama od Marii. W tej sytuacji współcześni teolodzy
przyjęli po prostu stare, protestanckie przedstawianie katolickiego poglądu i ogłosili, że Jezus urodził się w
rzeczywistości z naturą Adama jeszcze sprzed upadku w grzech, a nie z naturą Adama po upadku, czyli z
naturą Abrahama lub Dawida.


Jest to nie tylko niezgodne z wieloma wypowiedziami biblijnymi, ale odbiera

potomkom Adama nadzieję na

przezwyciężenie swoich grzechów. Tym samym odebrano ludziom zachęcający przykład doskonałego
posłuszeństwa i przeniesiono go do „obcej" natury, która każdemu narodzonemu człowiekowi po upadku
Adama,

jest całkowicie obca. Gdyby Jezus nie odważył się spojrzeć w oczy pokusom upadłego człowieka z

jego naturą, to w jaki sposób śmiertelnik mógłby osiągnąć zwycięstwo nad owymi pokusami? Tego rodzaju
nauka

potwierdzałaby tylko twierdzenie szatana, że przykazania Boże są zbyt trudne, aby je można było w

jakikolwiek sposób zachować. To jest drugi cios wymierzony przeciwko Zakonowi Bożemu.


Jak

się mają oba wyżej wymienione wypaczenia do dalszych ataków „Nowej Teologii" przeciwko

Zakonowi? Mimo, że teologia ta dziwnym sposobem przedstawia Jezusa w naturze, która całkowicie
oddzielona jest od potrzeb

ludzkości, „profesorowie" tego „nowego światła" dowodzą, że Chrystus był w

stanie, po

przez swoją pojednawczą śmierć na krzyżu, udzielić grzesznikowi wszystkich zasług swojego

doskona

łego życia, włącznie ze swoim posłuszeństwem. Pozornie wygląda to na dobrą teologię, ale

proszę przyjrzyj się temu bliżej.


Wyznawcy „Nowej Teologii” zaliczone nam zasługi Chrystusa nazywają „usprawiedliwieniem z wiary",

jednakże uświęcenie, dziwnym i dobrze przemyślanym sposobem, wykreślone zostało z tego pakietu łask.
Twierdzi się, że posłuszeństwo jako wymóg zbawienia, jest całkowicie odłączone, przyjęcie zaś przypisanych
nam

usprawiedliwiających zasług jest jedynym wymaganym warunkiem, aby móc wejść do Królestwa

Bożego. Tak więc, posłuszeństwo wobec Zakonu Bożego w dziele zbawienia zostało odstawione na boczny
tor. To jest trzeci cios

wymierzony przeciwko Zakonowi Bożemu.


Według nauki tzw. „Nowej Teologii, w aspekcie zaliczonej sprawiedliwości, pojednawcza śmierć Chrystusa na

krzyżu jest uważana za końcowe i ostateczne dzieło potrzebne do zbawienia. Chrystus uczynił dla nas
wszystko, włącznie z doskonałym posłuszeństwem. To wszystko zostaje nam zaliczone, jeżeli tylko
przyjmujemy to wiarą.


C

zy śmierć Chrystusa zakończyła dzieło pojednawcze na rzecz przestępcy? Nie. Chrystus jest doskonałą

ofiarą. Ofiarowanie się Baranka bez skazy, było dokonane raz na zawsze, ale na tym nie kończyło się
ostateczne pojednanie,

bowiem musiało jeszcze nastąpić pokropienie krwią w Najświętszym, a potem

ostateczne usunięcie grzechów. List do Hebrajczyków dowodzi niezbicie, że Jezus wrócił z ziemi do
świątyni niebiańskiej, aby tam służyć swoją własną krwią, i przez to wypełnić symboliczną służbę, która
wykonywana była w drugim przedziale świątyni ziemskiej. Co obejmowała ta służba? Dlaczego musiała być
koniecznie przeprowadzona? W czym Jezus przewyższał tę służbę, która miała miejsce w ziemskiej świątyni?


Po pierwsze

— ziemska służba mogła udzielić przebaczenia grzechów, ale nigdy nie udzielała siły do

przeciwstawienia się mu. Ofiary baranków i kóz nikogo nie mogły uczynić doskonałym:

„Albowiem zakon,

zawierając w sobie tylko cień przyszłych dóbr... nie może w żadnym razie przez te same ofiary,
nieprzerwanie składane rok w rok, przywieść do doskonałości tych, którzy z nimi przychodzą."

Hebr. 10,1.

background image

20

Po drugie

— Paweł oświadcza, że prawdziwy Arcykapłan w świątyni niebiańskiej usuwa grzechy i czyni

ludzi doskonałymi:

„Albowiem jedną ofiarą uczynił na zawsze doskonałymi tych, którzy są uświęceni."

Hebr.

10,14.


Właśnie w tym (dziele) objawiona została konieczność arcykapłańskiej służby Jezusa w niebie. Ona jest

wymagana i konieczna w celu usunięcia grzechów z niebiańskich ksiąg oraz z życia wierzącego. "Nowa
Teologia"

twierdzi, że pojednanie na krzyżu zakończyło wszystko, i że obecnie całoroczna służba, jaką

sprawuje Chrystus, ten prawdziwy Arcykapłan w niebiańskiej świątyni — nie ma już żadnego zastosowania.
Teologia ta zaprzecza w istocie

obu tym faktom, to jest konieczności uświęcenia wierzącego i istnieniu środka,

dzięki któremu ofiarowane jest owo uświęcenie, czy doskonałość. Przez odrzucenie służby Chrystusa w
obu przedziałach niebiańskiej świątyni, „Nowa Teologia" odwraca naszą uwagę od tego wzniosłego miejsca,
w którym umieszczony został Zakon w skrzyni przymierza, i od znajdującego się nad nią Tronu Łaski. Tak
więc, nic dziwnego, że nauka ta, nie uwzględnia uświęcenia w życiu opierającym się na samym
usprawiedliwieniu przez wiarę. Przez tę naukę Zakon, w tym wielkim planie zbawienia jest bagatelizowany.
To jest

czwarty cios wymierzony przeciwko Zakonowi Bożemu.


A jak się ma sprawa z doskonałością, którą otrzymują czciciele świątyni niebiańskiej? Większość

„Nowych Teologów" zaprzecza nauce o całkowitym zwycięstwie nad grzechem w ludzkiej naturze. Dla nich,
grzech pojawia się równocześnie z „narodzeniem się". Twierdzą, że grzech przeniknął całkowicie każde ludzkie
ciało i ducha, i zostanie usunięty dopiero przez przemienienie przy powtórnym przyjściu Chrystusa. Na
podstawie tego punktu widzenia,

łatwo pojąć, dlaczego uświęcenie, albo doskonałość musiała zostać

odrzu

cona. Gdyby nie było możliwe przezwyciężenie wszystkich grzechów, wtedy byłoby sprawą oczywistą, że

Pan Bóg musiałby zaakceptować te grzechy, których człowiek nie jest w stanie przezwyciężyć. Proszę mi
jednak powiedzieć, ile i jakie grzechy należą do tej kategorii? Czy każdej osobie pozostawiona została
możliwość odróżnienia, których grzechów nie może przezwyciężyć w mocy Chrystusa? Jak może być ktoś
pewny, że nie przezwycięży u siebie jakiegoś grzechu, który z pomocą trochę większej wiary i osobistego
wysiłku mógłby zostać przezwyciężony?


Faktem jest, że nie znajdziemy w Biblii ani jednej wzmianki, która mówiłaby nam, że ktoś dopuszczając się

pewnych określonych grzechów może ich więcej nie popełniać i może je przezwyciężyć, a inny rodzaj czy
rangę grzechów które popełnia, musi jedynie zmniejszyć, gdyż zaprzestanie ich jest dla niego
niemożliwością. Jezus powiedział do niewiasty złapanej na cudzołóstwie: „

Idź, a nie grzesz więcej!"

Nie

powiedział jej, że powinna trochę mniej grzeszyć. Jeżeli wierzę, że są pewne grzechy, których nie mogę
przezwyciężyć, z całą pewnością nie będę tracił czasu na podejmowanie z nimi walki o usunięcie ich z
mojego życia. Czy nie widzisz jak niebezpieczną sprawą jest dojście do takiego wniosku, że nie każdy
grzech

może być przezwyciężony w mocy Bożej? Czy nie dostrzegasz, że staniesz się wówczas

tolerancyjny wobec grzechu i będziesz zwodził samego siebie, wierząc, że Pan Bóg zaakceptuje twoje
położenie. Jakże łatwym rozwiązaniem dla mojej biednej, ludzkiej duszy będzie wówczas to, żeby każdy
grzech, którego nie chcę porzucić, mogę zaliczyć do tych, które „nie mogą być przezwyciężone"! Tylko
pozornie logiczną rzeczą jest przyjęcie poglądu, że Pan może i chce mi dać zwycięstwo nad pewnymi
grzechami

— być może nad tymi, które nie są zbyt głęboko zakorzenione we mnie — lecz nie może, lub nie

chce mnie uwolnić Ód innych. Tego rodzaju pogląd jest obcy Słowu Bożemu. Biblia zdecydowanie
stwierdza, że każdy grzech można przezwyciężyć i dlatego powinniśmy bezwzględnie przyjąć
proponowane nam nad nim zwycięstwo. Ten przewrotny pogląd, że dzieci Boże będą musiały grzeszyć i żyć
w grzechu

aż do przyjścia Chrystusa, jest nie tylko zaparciem się Słowa Bożego, lecz także głosem

popierającym odwieczne diabelskie kłamstwo. To jest piątym ciosem wymierzonym przeciwko Zakonowi
Bożemu.

background image

21

8. Walka szatana przeciwko

doskonałości

Czy szatan cieszy się, gdy chrześcijanie prowadzą życie nieustannego grzeszenia? Możecie być

pewn

i, że tak. Czy jest się tolerancyjnym wobec grzechu, kiedy się wierzy, że nie można go pokonać? Bez

wątpienia! Czy nie jest sprawą ogromnie niebezpieczną dla Adwentystów Dnia Siódmego stać po stronie
oskarżeń szatana, że Zakonu nie da się zachować? W rzeczywistości graniczy to z duchową zdradą i jest
bluźnierstwem przeciwko Bogu.


Pozwólcie mi zatem wyjaśnić, dlaczego ta „nauka" występująca przeciwko doskonałości charakteru jest

śmiertelnym zagrożeniem dla zboru ostatków. Duch Proroctwa stale nam przypomina, iż zapieczętowani
będą tylko ci, którzy przeżyją „przesiew" i będą mieć udział w „głośnym wołaniu"; a warunkiem otrzymania
deszczu wieczornego i u

czestniczenia w głośnym wołaniu jest przezwyciężenie każdego grzechu.


Jest to naprawdę wielki sukces szatana, gdy może Adwentystów Dnia Siódmego opętać zwiedzeniem,

że grzechu nie da się w pełni przezwyciężyć. Przez przyjęcie tego wielkiego kłamstwa pozbawiamy się
możliwości zbawienia, gdyż w tym czasie wszyscy ci, którzy nie otrzymają deszczu wieczornego, sami
sobie przygotowali wieczne zatracenie

. Zastanów się nad następującymi, doniosłymi stwierdzeniami:

„Ci, którzy nie zawiodą w żadnym punkcie, zniosą każdą próbę i zwyciężą, bez względu na cenę za

jaką przyjęli radę Wiernego Świadka i otrzymali późny deszcz..."

1T. 187; por. 1 SK..52.


„Dziś macie stać się naczyniami oczyszczonymi, macie być gotowi na przyjęcie niebiańskiego deszczu,

późnego deszczu. Deszcz późny spadnie, a błogosławieństwo Boże sprawi, że każda dusza oczyści się od
wszelkiego skalania."

Ew.456.


„Żaden z nas nie otrzyma nigdy pieczęci Bożej, jeżeli na naszych charakterach będzie choćby jedna

skaza czy plama. Nam pozostawiono

usunięcie wad charakteru, oczyszczenie świątyni duszy z

wszelkiego

zanieczyszczenia. Potem spadnie na nas późny deszcz tak, jak spadł wczesny na uczniów w

dniu Zielonych Świąt."

5T.214, lub 2SK.42.

„Ukazano mi, że jeżeli lud Boży nie uczyni żadnego wysiłku ze swej strony, lecz będzie czekał, aż spłynie na

niego pokrzepienie, które ma usunąć wszystkie jego złe uczynki i naprawi błędy; jeżeli będzie polegał na tym,
że to go oczyści z nieczystości ciała i ducha, i przysposobi do uczestnictwa w głośnym wołaniu trzeciego anioła,
wówczas zostanie znaleziony lekkim. To pokrzepienie lub Moc Boża przyjdzie tylko na tych, którzy
przygotowali się na wykonanie tego dzieła Bożego, którego Bóg od nich wymaga, a mianowicie
oczyszczenie się od wszelkiej nieczystości ciała i ducha, doskonaląc świętość w bojaźni Bożej."

1T.619.

Jakże może adwentysta — chrześcijanin, w świetle tych bardzo wyraźnych wypowiedzi, zaprzeczyć

m

ożliwości przezwyciężenia wszystkich grzechów? Nikt nie może zostać zapieczętowany, jeżeli nie

doświadczył w swoim życiu rozwijającego się uświęcenia.


Wielu przeoczyło fakt, że w usprawiedliwieniu przez wiarę istnieją dwa stany, które musi znać i posiąść

każdy zwycięzca. Jednym z nich jest usprawiedliwienie, które dotyczy uwolnienia od kary śmierci
przez

przebaczenie przeszłych grzechów. Ten ogromny dar jest ugruntowany na fakcie, że Jezus żył

życiem doskonałym i wziął na siebie nasze winy, aby przez śmierć ponieść za nas karę. Jeśli tylko wykażemy
się odpowiednią wiarą w Jezusa — naszego osobistego Zbawiciela — daruje nam to wszystko, co dla
naszego dobra uczynił. On traktuje nas tak, jak gdybyśmy zawsze żyli doskonałym życiem i patrzy na nas
tak, jak gdybyśmy nigdy nie zgrzeszyli. On zalicza nam swoją śmierć na krzyżu przez to, że uwalnia nas od
każdego potępienia, albo inaczej — od kary za nasze przeszłe grzechy. To przeniesienie winy i grzechu na
Siebie (Jezusa) jest serc

em wielkiego planu zbawienia. Nikt nie może być bez niego zbawiony, nikt też nie

może go osiągnąć innym sposobem, czy za pomocą innego środka, jak tylko przez wiarę. Pismo Święte mówi:

„Gdy zaś kto nie spełnia uczynków, ale wierzy w tego, który usprawiedliwia bezbożnego, wiarę jego poczytuje
mu się za sprawiedliwość."

Rzym.5,4.


Zwróć uwagę, że pierwszym warunkiem otrzymania usprawiedliwienia przez wiarę jest uważanie siebie za

bezbożnego — za grzesznika. Ci, którym wydaje się, że muszą coś dobrego uczynić, aby lepiej wyglądać,
zanim podejmą się szukania usprawiedliwienia, burzą po prostu jedyne podwaliny do otrzymania go. Nadal
znajdują się w beznadziejnie sprzecznym stanie w stosunku do tego, co mówi Biblia, (to jest) ośmielają się

background image

22

wyciągać osobiste zasługi z daru, który został im całkowicie i bez jakichkolwiek zasług z ich strony darowany.
Im mniej grzesznym czuje się jakiś człowiek, tym mniej jest zdolny do polegania w najprostszej wierze na
obietnicach Bożych. W doświadczeniu usprawiedliwienia nie mogą mieć udziału żadne osobiste
zasługi. Usprawiedliwienie następuje jedynie przez wiarę.


Jednak drugim i równie ważnym etapem usprawiedliwienia przez wiarę jest uświęcenie. Dynamiczna moc

Ewangelii uwalnia nas nie tylko od kary za grzech, ale także od grzeszenia. Upadek Adama w grzech
spowodował dwa okropne problemy i to zarówno dla niego, jak i dla jego potomków. Po pierwsze sprowadził
śmierć na całą ludzkość, a po drugie tak osłabił moralną naturę człowieka, że ten już więcej nie mógł
przestać grzeszyć. Te dwa tragiczne następstwa zostały usunięte przez chwalebne zwycięstwo drugiego
Adama.


Ten pierwszy problem został rozwiązany przez zaliczenie sprawiedliwości Jezusa przy usprawiedliwieniu

człowieka. Przez niego został usunięty wyrok śmierci i wcześniej popełnione grzechy.


Tutaj jednak musimy rozwiązać jeszcze inny problem. Jak może zostać odnowiona natura moralna,

aby mogła sprzeciwić się grzechowi i przezwyciężyć go? Plan zbawienia nie troszczy się tylko o
częściowe uwolnienie od następstw grzechu. Przez uświęcenie grzesznikowi udzielona zostaje
sprawiedliwość Jezusa oraz możliwość pełnego zwycięstwa nad każdą odziedziczoną lub nabytą słabością.
Przez wiarę w pełne mocy obietnice Pisma Świętego może zostać zdławiony każdy grzech, i w ten sposób w
mocy

deszczu wieczornego dusza może zostać przygotowana na zapieczętowanie.


Tylko ci adwentyści, którzy przyswoili sobie zarówno usprawiedliwienie, jak i uświęcenie będą brali udział

w wydaniu głośnego wołania. Nasienie niewiasty wszystkim potomkom Adama dało moc i siłę nie po to, aby
nadal

grzeszyli, ale po to by „stali się synami Bożymi". Kto grzeszy jest synem diabła.


Są cynicy w naszych zborach, którzy twierdzą, że z powodu laodycejskiego stanu, jaki ogarnął zbór nie

może na nich spocząć błogosławieństwo Boże. W związku z tym, w proteście przeciwko duchowemu
upadkowi i odstępstwu od zasad — odłączyli się od zboru. Tego rodzaju postępowania nie mogę uważać za
właściwe. Niedawno otrzymałem list od pewnego, wyświęconego kaznodziei zboru ADS. Wydawał się
poważnie zgorszony tym, iż nadal usiłuję kierować ludzi do tak „totalnie upadłego i odstępującego od
prawd" zboru.

Zacytował wiele wypowiedzi s. White, aby pokazać mi, że zbór znajduje się w powrotnej

drodze do Egiptu, że znajduje się na morzu wątpliwości, bez mapy i kompasu. Znam te, jak i inne tego
rodzaju cytaty. Siostra White

opisując ten smutny stan laodycejski istniejący na każdej płaszczyźnie życia i

organizacji kościoła, gani, błaga i płacze nad nim z powodu pójścia na kompromis ze światem. Musimy
jednak przyznać, że nie opuściła tej społeczności, ani też nie nazwała ją Babilonem. Mimo, że karcąc używa
wobec nie

j szokujących słów — nigdy nie daje do zrozumienia, że owi skarceni i wierni członkowie

znajdujący się wewnątrz ostatniego zboru — powinni opuścić tę społeczność, bez względu na to jak
niezwykle ważne byłyby to powody. Nieustannie pisze, że słabi, światowi i niespolegliwi zostaną przesiani
po to, aby w ostatecznym dziele

Pan Bóg mógł posiąść czysty lud:

„Badawcze i przenikliwe świadectwo Ducha Bożego oddzieli od Izraela tych, którzy wciąż walczyli ze

środkami, jakie Bóg przeznaczył, aby odsunąć zepsucie od zboru. Zło musi zostać nazwane złem. Godne
ubolewania grzechy

muszą zostać nazwane swoim właściwym imieniem... Zrozumiałe i bezpośrednie

świadectwo musi odżyć w zborze, gdyż inaczej klątwa Boża spadnie na Jego lud tak pewnie, jak to było w
przy

padku starożytnego Izraela z powodu jego grzechów."

5T.676.

background image

23

9. Uczciwość wobec naszych błędów

W

ielkim błędem byłoby ignorowanie skruchy za popełnione grzechy, podczas gdy przyjmowana jest ona

przez wielu w zborze. Chowanie głowy w piasek jest żenującym zachowaniem. Ostrzegawczy głos musi
być dobrze słyszalny i podany w świetle wszystko przenikającej prawdy. Ponieważ dotyczy tych, którzy
zostali oślepieni przez szatana, musi być przekazany z miłością i taktem. Jest jeszcze wciąż wierna grupa
osób, która nie da się odwieść od zasad prawdy.

„Zaczyn pobożności nie utracił całkowicie swej mocy. W czasie kiedy zborowi zagraża największe

niebezpieczeństwo i zniechęcenie, niewielka gromadka stojąca w świetle Bożym, będzie błagać Boga i
wołać, widząc okropność dziejącą się na ziemi. Modlitwy swe będą zanosić szczególnie za Kościół, gdyż
członkowie tej społeczności żyją na sposób świata i jego zwyczajów."

2SK.39.

W

ypowiedź ta jest typowa dla wielu z tych, którzy uważają, że siostra White zidentyfikowała ich jako „małą

grupkę" wewnątrz ostatniego zboru, a oni odrzucają tę „gorszą" resztkę w zborze, „gdyż członkowie owej
społeczności żyją na modłę tego świata i jego zwyczajów". Musimy jednak przyznać, że z wypowiedzi tej
wynika jasno i niedwuznacznie, że ta „mała grupka" znajduje się wewnątrz ostatniego zboru, a widząc jego
duchowe bankructwo

zajmuje w nim zdecydowane stanowisko wobec światowych naleciałości.

Dzisiaj Pan Bóg szuka takich osób, które są twarde jak krzemień wobec grzechu i wszystkich jego

następstw. (Izaj.50,7). Jakie to szczęście, że nie sprzeciwiamy się Jego cudownej łasce. Każdy z nas ma
prawo, i to akurat

teraz, stawić do dyspozycji Bożej i Jego poselstwa wszystkie swoje zdolności. On nie

wzywa nas do połowicznej służby. Nie ma pokoju w sercu tego, który Bogu oddał się tylko połowicznie.


Co ma wspólnego prawda z błędem? Pan Bóg pragnie, aby Jego zbór w każdej sytuacji dawał

jednoznaczne świadectwo o prawdziwej nauce i życiu. Zbór ten jest nie tylko prawdziwym zborem, że
pasuje do

szczególnych ram historycznych i profetycznych. Pozostanie on prawdziwym zborem do końca,

jeżeli będzie głosił i żył w pełnej harmonii ze świadectwem Ducha Bożego. Nie możemy otrzymać uświęcenia
jedynie na zasadzie naszej

przynależności do prawdziwego zboru. Nasza pewność zależy od naszego

związku z Chrystusem, który wzbudzi w nas posłuszeństwo wiary. Nieokiełznana duchowa pycha
zrujnowała stary Izrael, ona też może stać się z łatwością w prosty sposób pułapką dla dzisiejszych
Adwentystów Dnia Siódmego.


Siostra White uczuliła wierną „małą grupkę" znajdującą się wewnątrz zboru ostatków na pewne sprawy, a

mianowicie:


P

łacząc i wzdychając nad obrzydliwościami dziejącymi się w świecie mają zanosić szczególne modlitwy za

Kościół, gdyż członkowie tej społeczności żyją na sposób świata i według jego zwyczajów ... W tym
czasie, gdy Jego gniew objawi się w sądach, pokorni i oddani naśladowcy Chrystusa będą się różnili od
reszty świata udręką swych dusz, która wyrażać się będzie w płaczu i narzekaniu, w naganach i
przestrogach. Podczas gdy inni będą próbowali okryć płaszczem pieniące się zło i usprawiedliwiać
panującą wszędzie wielką niegodziwość, ci, którzy gorliwie bronią honoru Boga i miłują bliźnich, nie będą
mieli spokoju,

mając skrupuły, by uzyskać dla siebie jakiekolwiek względy."

5T.210: patrz 2SK.39.

Ach, jaka wielka odpowiedzialność spoczywa na stróżach będących na murach! Jakże poważnie i

gorliwie powinniśmy się modlić i studiować natchnione Słowo, aby móc należeć do tej małej grupki, która
jest zmartwiona

grzechami zboru. Czy nie dostrzegamy jak w miarę zbliżania się czasu pieczętowania

coraz bardziej wypełnia się to, o czym pisała na ten temat s. White? Jeżeli pragniemy zapobiec temu
ogromnemu wpływowi różnych kompromisów, musimy codziennie prosić o Ducha Bożego, aby wzmocnił
nasz rozum przed otaczającym nas stale tego rodzaju zwiedzeniem. Kto z nas przygotowany jest na tę
krytyczną sytuację?


Jako jeden ze stróżów na murze jestem odpowiedzialny przed Bogiem za te dusze, które nie ostrzegłem

przed zbliżającym się nieprzyjacielem. Ogarnia mnie ból serca, gdy widzę, co nas czeka i jak mało mogę w
tym kierunku uczynić. Co trzeba uczynić, aby nasz zbór z powrotem doprowadzić do tego stanu, który w
tak zdecydowany i wyra

źny sposób opisany jest w natchnionych radach Słowa Bożego i Ducha

Proroctwa?

background image

24

Praca medyczna

weszła na drogę, przed którą od lat byliśmy ostrzegani. Kiedy administracyjne zarządzanie

naszymi instytucjami zabrano z rąk kościoła i przekazano je kierownictwu wysoko opłacanych specjalistów
medycznych, otwarto

przez to wrota dla kompromisu. Ten nowy porządek rzeczy przyśpieszył bieg

rywalizacji o to, kto jest lepszy i kto przyciągnie większą ilość pacjentów. Nigdy i nigdzie Pan Bóg nie polecił
nam budować tego rodzaju instytucji, które miałyby być oparte na takiej organizacji. Nieustannie jesteśmy
przestrzegani, aby nie konkurować ze światem. Natchnione Słowo radzi nam, abyśmy budowali małe,
lokalne sanatoria, w których naucza się i przestrzega zasad prawdziwej reformy zdrowia. To jest poselstwo
Boże skierowane do nas przez s. White. Jak możemy wytłumaczyć się z pożyczek opiewających na miliony
dolarów zainwestowanych w budowanie ogromnych instytucji medyczno-chirurgicznych, które stoją w
sprzeczności z wyraźnymi wskazaniami Bożymi?


Rady natchnionego Słowa przeciwko stosowaniu określonych lekarstw są oficjalnie lekceważone. W

większości naszych wielkich szpitali i centrów medycznych, leczenie chorób i chorych niewiele różni się od
met

od świata. Ostatnie moje dwa wykłady ewangelizacyjne przeprowadzałem w wielkich miastach, gdzie

znajdują się nasze dwa ogromne kompleksy szpitalne. Często jadałem w restauracjach tych ogromnych
instytucji. Wyobraźcie sobie mój szok i zmartwienie, gdy widziałem jak w tych adwentowych instytucjach i
restauracjach podaje się mięso. Każdego dnia musiałem dokładnie wypytywać obsługę, czy podane potrawy
jarskie nie zawierają mięsa.


W jednej z owych restauracji nie podawano co prawda

mięsa, ale w jadalni stały za to wielkie automaty do

podawania kawy. W sabat, zarówno goście, jak i pracownicy instytucji płacili obsłudze za podawane
potrawy, a

automatyczne kasy brzęczały wydawanym bilonem tak samo w sabat, jak i w innym dniu. Chociaż

sa

m posiadałem kartę obiadową z przykrością patrzyłem, jak mimo sabatu interes kręcił się na całego.

Przypomniało mi się, że jeszcze przed laty w naszych restauracjach nikt nie mógł spożyć czegokolwiek w
sabat, nie mając wykupionej wcześniej karty obiadowej. W sabat nie było żadnego obrotu pieniędzmi.


Boleję również nad tym, gdy widzę pracę naszych zarządów i instytucji szkoleniowo-wychowawczych.

Wiem, jak bardzo uczuleni są nasi wychowawcy i wykładowcy na chociażby najmniejszą krytykę; muszę
jednak

zwrócić waszą uwagę na pewną wypowiedź Dr. Wintona Beavena zamieszczoną w „Adventist

Review" z dnia 27.09.1984, w której stwierdza: „Około 40-45% studentów adwentystycznych instytutów
naukowych w

Północnej Ameryce pije piwo, wino, lub inne napoje alkoholowe." Na pewno niektórzy odrzucą

tę opinię, ale czy ktoś może być lepiej poinformowany o tego rodzaju sytuacji panującej w naszym
szkolnictwie? Dr. Beaven od wielu

lat jest uznanym autorytetem w dziedzinie narkotyków i dane te ogłosił na

spotkaniu w Instytucie Badań Alkoholizmu i Narkotynizmu przy Andrews Uniwersity.


Wiem, że mamy także małą grupkę najlepszych wykładowców i wychowawców na świecie —

mężczyzn i kobiet, którzy całkowicie poświęcili się pracy nad rozwojem charakteru naszej młodzieży. Jednak
ich możliwości często ograniczane są różnymi administracyjnymi zarządzeniami, rodzicielskimi wpływami, a
także wpływami różnych nieodpowiedzialnych młodych ludzi. Adwentystyczni nauczyciele zasłużyli na wielki
szacunek i uznanie za podjęcie się tego, tak trudnego zadania.


W tej naszej długiej wędrówce, zagubiliśmy gdzieś jednak te wspaniałe ideały, a przez to wiele zasad i

zarządzeń, które zabezpieczały i strzegły dotąd nasze Wychowawcze Instytuty.


Jeżeli opisane w „Adventist Review", a panujące ostatnimi laty w naszych Instytutach stosunki się nie

zmienią, wówczas połowa studentów będzie się kwalifikowała do wydalenia. Ich dalszy pobyt w tych
Instytutach będzie dramatycznym dowodem na to, że nie można tam przestrzegać większości
podstawowych zasad chrześcijańskich. Jeżeli ustalenia Dr. Beavena są prawdziwe, to jesteśmy na
„najlepszej" drodze do dopasowania naszych zasad i stylu życia do laodycejskiego stanu i dostosowywania
się do owej pełnej pobłażliwości generacji. Czyż nasi wychowawcy nie widzą, co rozgrywa się przed ich
oczyma?


Zamiast podjąć dyscyplinarne środki zaradcze wobec studentów spożywających alkohol, niektóre

Instytuty opracowały i wprowadziły w życie odpowiednie programy rehabilitacyjne wobec osób
uzależnionych od alkoholu. Plan sam w sobie dobry, ale równolegle z tym na każdym adwentowym
Uniwersytecie, musi powstać istotny program zdyscyplinowanego i właściwego prowadzenia stylu
życia.


Czy owe tolerancyjne podejście do spożywania alkoholu nie rozprzestrzenia się na inne dziedziny naszego

background image

25

adwentowego stylu życia? Spójrzmy na ilość rozwodów, które mają miejsce w zborze. Ilość rozwodów
dorównuje nieomal średniej w świecie. Zwróć uwagę na zmieniający się stosunek do takich problemów, jak
chodzenie do kina, usuwanie ciąży i homoseksualizm.


Nasze biblijno-

historyczne stanowiska są zręcznie neutralizowane przez „naukowe" traktaty, które w

większości opierają się na bardzo ogólnikowych, bazujących na uczucia apelach o równości, braterstwie,
uczciwości i sprawiedliwości. Niewątpliwie takt i delikatne postępowanie jest tu konieczne, jednak jeszcze
większą naszą potrzebą jest zachowanie stałości w jasno ustalonych i natchnionych zasadach, które od
125 lat dobrze nam służyły!


Mi

imo powszechnie panującego kompromisu zbór nasz jest nadal ostatnim zborem Bożym, zdążającym

do Królestwa Bożego. Wielu jego członków, kaznodziejów i urzędników zostanie przesianych, lecz zbór
uwolniony od tego balastu stanie się czysty i bezkompromisowy. Światowe postępowanie i wygodnictwo
będą nieznane wśród uduchownionych ostatków. Charakteryzować ich będzie natomiast głośne wołanie!

„Dni oczyszczenia zboru zbliżają się szybko. Bóg będzie miał czysty i wiemy lud. W potężnym

przesiewanie

, który wkrótce nastąpi, lepiej będziemy mogli ocenić siłę Izraela. Znaki pokazują, że blisko jest

czas, w którym Pan ujawni, iż Jego wiejadło znajduje się w Jego ręku i dokładnie oczyści swoje klepisko."

(Mat.3,12). 5T.80.

„Szatan będzie dokonywał cudów, aby zwodzić. Wykorzysta do tego swą największą moc. Wydawać się

będzie, że zbór upadnie, jednak tak się nie stanie. Przetrwa a grzesznicy na Syjonie zostaną przesiani... Jest to
straszliwa próba... Ostatki, które oczyściły swoje dusze przez posłuszeństwo prawdzie, przez ten
oczyszczający proces nabiorą sił ..."

7ABC.911.

„Pytałam o znaczenie tego przesiewu, które widziałam i pokazano mi, że wywołane ono zostało dobitnym

świadectwem wiernego świadka do zboru Laodycei ... Niektórzy nie będą mogli znieść tego określonego
świadectwa. Przeciwstawią mu się i tym właśnie wywołają przesiewanie wśród ludu Bożego."

DW.234.


Zastanówmy się, czy nie weszliśmy już w okres przesiewania zboru, zarówno na płaszczyźnie nauk, jak i

postępowania? Jakaż odpowiedzialność spoczywa na każdym z nas, a szczególnie na tych, którzy stoją na
czele dzieła w różnych zjednoczeniach i instytucjach! Nikomu nie wolno stawiać zapory między ludem, a
duchem ożywienia i reformacji. Żadna część zorganizowanego dzieła nie ma prawa stawiać kamieni obrazy
na drodze do uświęcenia.


Niektórzy stoją na stanowisku, że byłoby lepiej, gdyby artykuły wzbudzające sensacje i atakujące

nasze historyczne prawdy -

ukazujące się w naszych czasopismach dla młodzieży - były po prostu

ignorowane. Uważają, że lepiej jest zachować całkowity spokój i nic nie mówić, podczas gdy naukowcy w
naszych wyższych uczelniach publikują swoje poglądy kwestionujące 6000 lat historii istnienia ziemi. Czy
jest to jednak właściwy sposób postępowania? Czy poselstwo wiernego świadka spełni swoje zadanie,
gdy będziemy naśladować taką linię postępowania? Wezwanie do pokuty, to zdecydowane odejście od
stanu Laodycei i od tego pożałowania godnego grzechu, popełnianego przez kierownictwo. Chęć
doprowadzenia Zboru do tego, aby

milczał i akceptował przedstawianie fałszywych prawd adwentowych jest

przecież ogromną nieprawością. Nauczyciele, kaznodzieje czy też urzędnicy, którzy stale zajmują się tego
rodzaju praktykami i wprowadzają je do zborów, nie spowodują w nich ożywienia i reformacji. Te praktyki
również nie wzbudzą zaufania do tych, którzy zostali wybrani, aby czuwać nad dziełem Bożym.


A oto wypowiedzi

dwóch ówczesnych przewodniczących Generalnej Konferencji zdecydowanie

ostrzeg

ających przed duchem kompromisu, jaki już za ich czasów pojawiał się w zborach:


„Jestem bardzo zaniepokojony kierunkiem kształcenia i wychowania, jaki przybiera nasze dzieło. Jestem

zszokowany coraz bardziej oczywistym faktem,

że w porównaniu z minionymi latami, w sprawach wykształcenia

i wychowania

pracowników coraz częściej pytamy się świata, zamiast Boga." C.H.Watson, RH.21.11.1935.


„Nadszedł czas, w którym musi dojść do głębokiej reformacji. To, czego potrzebujemy dzisiaj, to

ożywionego ludu z nową duchową siłą; potrzebujemy zreformowanego zboru, który odwróciłby się od świata
... gdyż do zborów wtargnęła obojętność i opieszałość. To jest stan godny ubolewania."
J. L. McElhany,
RH.3.12.1936.

background image

26

W tym

samym roku wydawca „Review" wystosował apel o przywrócenie prostego i wyraźnego

świadectwa w zborach:


„Jeżeli nasze serca osłabną, a język zaniemówi, jeżeli zaniedbamy wdrażanie pełnej rady Bożej poprzez to,

że nie będziemy ganić grzechów w zborach - bez względu na to, kto jest w te grzechy uwikłany - wówczas
utracimy swój autorytet w sprawach wiary, a Pan powoła z naszych szeregów innych, aby zajęli nasze
miejsca."
F.M. Wilcox, RH. 1.06.1936.


Tego rodzaju wyznania niektórych z kierownictwa naszej społeczności są dzisiaj prawie nieznane.

Urzędnicy, pracownicy, czy członkowie zrażają się, kiedy na forum publicznym ujawnia się ich
niedociągnięcia. Są to jednak owe właściwe apele, które wstrząsają sercami naszych członków i uświadamiają
im ich osobiste braki. Nic tak szybko nie wzbudzi zaufania do kierownictwa naszego ruchu, jak ich szczere i
otwarte przyznanie się do ewidentnych błędów oraz publiczne zobowiązanie się, przez łaskę Bożą, do
przywrócenia dawnego porządku Bożego.

background image

27

10. Czas na bezpośrednie świadectwo

Nie ma wątpliwości, że dla każdego Adwentysty Dnia Siódmego nastał najwyższy czas, aby poznać w

końcu grzechy Laodycei takie, jak: światowość, pycha i tym podobne, i przyłączył się do tych, którzy protestują
przeciwko tej

— przyprawiającej o mdłości — mieszaninie ciała i ducha. Kaznodzieje i członkowie zboru

muszą głosić prawdziwe poselstwo do Laodycei, muszą też być przygotowani na to, że przy jego głoszeniu
b

ędą krytykowani. Co prawda istnieje tysiące radosnych i przyjemnych tematów, ale czas posunął się już

zbyt daleko

, aby nadal mówić tylko o przyjemnie brzmiących dla uszu rzeczach. Śpiący członkowie zborów

nie potrzebują żadnych letargicznych słów. Nastał bowiem czas na poselstwo przebudzenia.


Jeżeli będzie się wam wydawać, że Jan Chrzciciel był zbyt twardy i zbyt ostry w przekazywaniu swojego

poselstwa, to i wy także wystąpicie przeciwko owym poselstwom, które Pan Bóg przekazał wierzącym
członkom, aby je dzisiaj głosili. Czy Jan Chrzciciel był zbyt ostry, kiedy skrytykował Heroda za jego nieprawy
związek z Herodiadą? Jeżeli uważamy, że tak, to powinniśmy być jeszcze ostrzejsi od Jana. Proszę zwróćmy
uwagę na następującą wypowiedź:

„W tym strasznym czasie, tuż przed powtórnym przyjściem Chrystusa, wierni Boży nauczyciele będą musieli

złożyć jeszcze ostrzejsze świadectwo, niż to, które głosił Jan Chrzciciel. Leży przed nami odpowiedzialne i
ważne zadanie; i ci, którzy przemawiają słodko i przyjemnie, nie zostaną uznani przez Boga za Jego pasterzy.
Czeka ich straszny los."

1 T.321.

Czy obecne kierownictwo religijne zajmie jeszcze bardziej zdecydowane stanowisko wobec

udzielanych napomnień aniżeli to, które było nagłaśniane za dni Jana Chrzciciela? Z całą pewnością
oczekiwać należy tych samych wykroczeń u tych, którzy posiedli wygodnego i faryzejskiego ducha Laodycei.
Powiedzą zapewne — jak ktoś może w ogóle odważyć się oskarżać prawdziwy zbór o niegodne czyny lub
odstępstwo"?

„W starożytności, kiedy Eliasz został posłany przez Boga z poselstwem do ludu, oni wcale nie chcieli zważać

na te ostrzeżenia. Mieli o nim opinię, że jest zbyt srogi i zbyt ostry. Uważali, że chyba musiał stracić rozum,
skoro oskarża ich — wybrany lud Boży — o to, że są grzesznikami i dowodzi, że ich okropne przestępstwa
nie ujdą przed sądem Bożym. Szatan i jego aniołowie nieustannie walczą z tymi, którzy przekazują
ostrzegawcze poselstwo i ganią grzechy. Niepoświęcone osoby połączą się z nieprzyjacielem dusz, aby dzieło
wiernych sług Bożych jak najbardziej utrudnić."

3T.261.


W dniach ostatecznej próby i podjęcia decyzji, duch bojaźni nie może mieć miejsca w

odpowiedzialnej służbie kaznodziejów i pracowników. Nie należy do troskliwości uspokajanie tych,
którzy śpią na Syjonie. Nieraz pragniemy być bardzo mili, dobrzy i pełni miłości, tak jak Heli, zapominając
przy tym, że tego rodzaju postępowanie prowadzi w konsekwencji do tego, co spotkało Helego! O postaci
tej

można powiedzieć wiele dobrego, jednak bał się on zająć oficjalne, publiczne i bezkompromisowe

stanowisko wobec grzechu.

„Heli był łagodny, miły i uprzejmy, i był szczerze zainteresowany służbą i pomyślnością Bożego dzieła. Był

człowiekiem posiadającym moc w modlitwie. Nigdy nie buntował się przeciwko Słowu Bożemu. Niestety
miał również ułomności. Jego charakter nie był bowiem na tyle stanowczy, by zganić grzech i przeprowadzić
sąd nad grzesznikiem. Nie polegał na Bogu w takim stopniu, by wierzyć iż zachowa Izraela w czystości. Do
swojej wiary nie dodawał odwagi i mocy [Bożej], aby we właściwym czasie, i w odpowiednim miejscu
powiedzieć zdecydowanie „nie", i nazwać grzech po imieniu, a sprawiedliwość — sprawiedliwością.
Dźwięk ostrzegawczej trąby musi brzmieć wyraźnie. Żyjemy w straszliwie bezbożnym czasie. Wielbienie
Boga zostanie wypaczone, jeżeli na usiłujących stanowiskach nie znajdą się zdecydowanie czujni
stróże."

4T.517.

Czy Pan Bóg nie pociągnie do odpowiedzialności wielu miłych i uprzejmych kaznodziejów, którzy nie mają

odwagi wskazać na grzech i zganić go?

„Jeżeli zło pojawia się pomiędzy ludem Bożym, a słudzy Boży zachowują się wobec tego obojętnie,

wówczas jednoznacznie popierają i usprawiedliwiają grzesznika, i są tak samo winni jak on; toteż na
pewno spotka ich

niezadowolenie Boże, gdyż w ten sposób stają się współwinowajcami owych

grzeszników."

3T.265-266.

background image

28

„W zborze musi być jasne i szczere świadectwo, w przeciwnym razie przekleństwo spadnie na lud

tak pewnie, jak spadło na stary Izrael z powodu jego grzechów. Jeżeli kierownictwo kościoła zlekceważy
pilne wnikanie w grzechy,

które wywołują niezadowolenie Boże wobec całego ciała zborowego,

wówczas staje się ono za nie odpowiedzialne."

3T.269.

„Ci, którzy nie mają dość odwagi, aby napiętnować zło i nie czynią gorliwych wysiłków w kierunku

oczyszczenia rodziny i ko

ścioła Bożego, będą pociągnięci do odpowiedzialności za zło, będące rezultatem

z

aniedbania obowiązków

.

My również będziemy odpowiadać za zło, któremu mogliśmy zapobiec,

wykorzystując naszą władzę rodzicielską, czy kaznodziejską. Będziemy za to odpowiadać jak za własne
winy."

PP.555 lub 443-444.

Szatan, planując swoje ostanie, desperackie wysiłki w celu zburzenia zaufania zboru ostatków do

Zakonu,

doszedł do wniosku, że najlepiej będzie, jeżeli uda mu się wprowadzić do zboru niepoświęconych

kaznodziejów i nienawróconych członków. Jeżeli zastanowimy się nad powiązaniami zachodzącymi w
tym wielkim, trwającym od tysięcy lat boju, łatwo zrozumiemy, że będzie on usiłował zastosować,
właśnie tego rodzaju podstępną i dalekosiężną strategię.

I dlatego, że żyjemy faktycznie w końcowym stadium tego dramatu, staniemy się mimowolnie

obserwatorami tej diabelskiej strategii. Właśnie teraz wywiera on wszelkiego rodzaju wpływy, aby
osłabić tych, którzy zachowują przykazania Boże. Widzimy teraz, jak zbiega się wiele wydarzeń, które
dotychczas nie były rozumiane. Uważano je wprawdzie za uciążliwe, ale nie mające w zasadzie większego
znaczenia. Teraz raptem rozumiemy,

że wszystkie one mają jakiś wspólny związek ze sobą i są osobiście

sterowane

właśnie przez tego wielkiego wroga sprawy Bożej.


Przyjrzyj się dokładnie zadziwiającemu porządkowi, z jakim rozpoczynają się rozwijać różne układy.

Rozwój niektórych wydarzeń w zborach objawia się początkowo w maleńkich cząstkach wielkiego modelu,
który szybko zmierza do swego wypełnienia. Temu wszystkiemu szatan nada w przyszłości swój sens. Kto
mógłby na przykład lepiej obmyślić (taki plan), aby duchowe zasady zboru rozwodnić przez powolne
wprowadzanie kompromisu ze światem? Równolegle szatan spotęguje u wielu obawę przed fanatyzmem i
legalizmem,

aby mógł przez to wprowadzić radykalną zmianę rozpowszechniając takie poglądy, jak „tania

łaska", „pełne pojednanie na krzyżu" i „odejście od uświęcenia", które okrzyknął mianem „perfekcjonizmu".
Niektórzy kaznodzieje z przyjemnością zaakceptowali ten trend i właśnie tym duchu zaczęli chrzcić ludzi w
ogóle nie nawróconych i nie mogących wykazać się owocami posłuszeństwa. Pod wpływem tych
nienawróconych i światowo ukierunkowanych członków, zbór nie był przygotowany na to wielce
kontrowersyjne zderzenie

— z przybierającą na sile — „Nową Teologią", a zwłaszcza wtedy, gdy owe idee

były co tydzień propagowane przez wielu młodych obrońców tej zwodniczej nauki. Moje serce zwraca się
do setek tych, którzy napisali mi o swych wysiłkach w celu oparcia się temu niemiłosiernemu napływowi
odstępstwa. Widzieli oni wyraźnie, jak stopniowo odstępowano od drogocennych zasad; szukali
poparcia w swojej samotnej walce o to, aby nasze wytyczne dotyczące wiary utrzymać na właściwym
poziomie. Moja rada jest zawsze jedna i ta sama.

Pozostańcie w zborze, i szczególnie przez modlitwę i

studium natchnionego

Słowa, pozostańcie w ścisłej łączności z naszym Panem Jezusem Chrystusem.

Bądźcie pewni, że stoicie na zdrowym fundamencie historycznej prawdy, i pod żadnym pozorem nie idźcie
na żaden kompromis!
Jakie będzie faktyczne rozwiązanie problemów, które dzisiaj spotykamy w zborze?
Ogólną i jedyną odpowiedzią na to jest pewność, że problem ten rozwiąże wielki przesiew. Jednakże
osobistym rozwiązaniem tych problemów jest duchowy związek z Chrystusem. Nikt z nas nie jest w stanie
wyobrazić sobie wymiaru zjednoczonej opozycji szatana wymierzonej przeciwko świętym. On wypuści na nich
dosłownie cały arsenał zła, jaki ma do swojej dyspozycji. Wszystko, co może być potrząśnięte i przesiane,
przeleci przez sita.


Wielkie miasta będą ośrodkami gwałtu i zagrożenia. Nie będzie tam bezpiecznego miejsca dla

zachowujących sabat. Otrzymaliśmy ostrzeżenia, aby opuszczać wielkie metropolie i szukać schronienia w
małych wioskach. Pieniądze i posiadłości staną się pułapką dla tych, którzy długo zwlekali z oddaniem ich
na dzieło Boże. Rzeczywista ułuda bogactw stanie się jawna, gdy miliony adwentystycznych dolarów
zostanie zmiecionych wraz ze

zbliżającym się ekonomicznym i gospodarczym krachem.


Ci, którzy swoje życie i posiadłości położyli na Bożym ołtarzu, nie będą odczuwali strachu przed ostatnimi

wydarzeniami. Przez codzienną, wytrwałą modlitwę i studiowanie natchnionego Słowa przygotowali się na
ostatnią, burzliwą walkę — Armagedon. Kiedy walka ta wejdzie w ostateczną fazę, każdy człowiek stanie się

background image

29

obiektem ostrej walki po

między Chrystusem a szatanem. Pewność i bezpieczeństwo będzie udziałem

jedynie tych, którzy się przygotowali. Ci, którzy rozwinęli w sobie przychylne nastawienie do świata — nie
ostoją się w tej próbie.

Boże wezwanie do Laodycei jest wezwaniem do pokuty, do zdecydowanego trzymania się wiary,

miłości, sprawiedliwości Chrystusa i Ducha Świętego. Nadzieja i obietnice są dane każdej duszy,
chcącej współpracować z tymi Potęgami, które Pan Bóg przeznaczył dla naszego uświęcenia. Tak, jak
dawniej Daniel, zanim zostaniemy przygotowani na

spojrzenie prosto w oczy samemu wyrokowi śmierci,

musimy być już wcześniej wierni w małych rzeczach. Przez rozwinięcie w sobie niezłomnej wierności w obliczu
wszelkich okoliczności, dusza zostanie wzmocniona, przez co zwycięstwo będzie zapewnione.

W jakim stanie znajdujesz się dzisiaj? Oczekujesz jeszcze na dalsze znaki, potwierdzające, że koniec

wszystkiego jest tuż u drzwi? Zapytaj siebie, jakie dzieło łaski musi dokonać się w twoim życiu, abyś został
przygotowany na

przyjście Pańskie? Jeśli co najmniej jednej godziny dziennie nie poświęcasz na studiowanie

natchnionego Słowa i na modlitwę, jak usprawiedliwisz owo zaniedbanie? Na to, co chcemy czynić, zawsze
znajdujemy czas. Wywołanie fałszywej pewności u tych, którzy posiadają tylko pozory doświadczeń jest
ulubionym zwiedzeniem diabelskim.

Szukaj Pana teraz, dopóki można Go jeszcze znaleźć. Swój codzienny program zajęć ustalaj zawsze tak,

abyś mógł znaleźć w nim czas na modlitwę i studiowanie Słowa Bożego. Dzięki konsekwentnej i właściwie
przemyślanej decyzji stawiającej Boga na pierwszym miejscu w twoim życiu, pojawi się u ciebie niezwykła
duchowa dyscyplina.

„Jeżeli podporządkujemy się Chrystusowi, nasze serca złączą się z Jego sercem, nasza wola scali się z

Jego wolą, nasza świadomość stanie się Jego świadomością, nasze myśli będą zachwycone tylko Nim;
będziemy żyć Jego życiem. To oznacza przyodzianie się szatą Jego sprawiedliwości."

PCh.204. (popr.wg

oryg.)


Cóż za wspaniałe możliwości przed nami! Nieustanne oddawanie Bogu całego naszego jestestwa, wywołuje

rzeczywiste złączenie się z Nim. Gdy będziemy dążyć do tego doświadczenia, więcej niż do czegokolwiek
innego w świecie, na pewno stanie się ono naszym udziałem. A dążność ta wzrasta proporcjonalnie do
czasu, jaki poświęcamy na przebywanie w Jego obecności.


Przyjemna woń takiego związku napełni nasze życie niewypowiedzianą radością. Kiedy dasz

pierwszeństwo studiowaniu Słowa Bożego, będzie temu towarzyszyć ożywienie i to tak samo, jak opadom
deszczu towarzyszy wzrost.

„Jeżeli Pana będziemy mieć stale przed sobą i ku Niemu wznosić serca pełne dziękczynienia i

uwielbienia, nasze życie religijne będzie stale żywe i mocne. Nasze modlitwy przyjmą formę rozmowy z
Bogiem, jak z zaufanym

przyjacielem, osobiście objawiającym nam Swoje tajemnice. Jakże często

przeżywać będziemy przyjemną i pełną radości świadomość obecności Jezusa. Jakże często nasze serca
gorzeć będą, gdy przyciągać nas będzie do Siebie, chcąc obcować z nami tak, jak kiedyś z Enochem."

PCh.80. (popr. wg oryg.)

background image

30

11. Bojaźliwi i beztroscy zostaną przesiani

Doświadczenie Gedeona dowodzi, że Pan Bóg nie zdaje się na wielkie liczby, aby zakończyć swoje

dzieło. Trzydziesto dwu tysięczna armia rozpadła się praktycznie, gdy wszyscy bojaźliwi rozpierzchli się do
domów. Gedeon musiał czuć się niemalże zdruzgotany, gdy widział jak dwadzieścia dwa tysiące żołnierzy
opuszcza naraz szeregi armii. Nie widział możliwości pokonania nieprzyjaciela z pozostałymi dziesięcioma
tysiącami żołnierzy. Pan Bóg uważał jednak, iż nadal jest ich zbyt wielu i dlatego poddał ich jeszcze jednej
próbie. W drodze na pole walki zatrzymali się na chwilę przy jakimś strumieniu, aby się napić wody. Wszyscy,
z wyjątkiem trzystu żołnierzy beztrosko uklękli, aby się jej napić, nie zważając na stojącego opodal
nieprzyjaciela. Pozostała grupa trzystu żołnierzy był czujniejsza:

„I rzekł Pan do Gedeona: Przez tych trzystu

mężów, którzy chłeptali wodę, wybawię was i wydam Midiańczyków w twoje ręce; cała zaś reszta ludu niech
idzie, każdy do swojej miejscowości."

Sędz.7,7.

Dobrze znamy tę historię, a także wielkie zwycięstwo, które zostało osiągnięte przez małą garstkę
ludu Bożego. Z trąbami, pochodniami i dzbanami zmietli wprost z powierzchni ziemi całą potężną
armię Midiańczyków.


Jaka nauka płynie z tego dzisiaj dla nas, którzy żyjemy przed ostateczną walką wyzwoleńczą? W

doświadczeniu Gedeona widzimy wspaniałą analogię. Będziemy literalnymi ostatkami (z resztki) i zostaniemy
przesiani dokładnie tak samo, jak armia Gedeona. Tą szczególną nauką dla nas jest to, że Pan Bóg w tej
ostatecznej, stojącej tuż przed nami walce, nie może użyć ani bojaźliwych, ani beztroskich, Przytoczyliśmy
niezaprzeczalne dowody na to, że Pan Bóg potrzebuje odważnych naśladowców, takich którzy
przeciwko grzechowi wyst

ąpią z odwagą Eliasza i Jana Chrzciciela. Ci, którzy wydadzą Głośny Zew w

mocy późnego deszczu, nie będą się bać tego, co mogą im uczynić ludzie. Oni obnażą grzechy
Babilonu i będą głosić zdecydowane i bezpośrednie świadectwo do śpiącej Laodycei. Oni nadadzą
trąbie wyraźny ton. Czy w owym dniu walki, beztroscy będą mogli należeć do grona świętych
zapieczętowanych? Nie. Przeczą temu wszelkie dowody. Naszymi największymi nieprzyjaciółmi nie
są Midianici; naszym wrogiem jest świat:

„Wiarołomni, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem, to wrogość wobec Boga? Jeśli więc kto chce być
przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga."

Czy

naprawdę uważamy za możliwe, iż w czasie głośnego wołania będziemy mogli zostać

zapieczętowani mimo, iż staramy się przypodobać światu? Nie, nigdy! Ci, którzy beztrosko idą kompromisy
ze światem, staną się ofiarami fałszywych nauk, gdyż ich zdolność do rozpoznawania i odróżniania
prawdy od błędu zostanie zniwelowana. Właśnie teraz w zborze ostatków ma miejsce test Gedeona i
właśnie teraz rozpoczął się wymarsz do walki. Kiedy szczere i bezpośrednie świadectwo Wiernego
Świadka zostanie przedstawione zborowi Adwentystów Dnia Siódmego, bojaźliwi i beztroscy zmuszeni
będą do objawienia swej rzeczywistej postawy. Poselstwo to nie zostanie przedstawione zborowi przez
ludzi

z zewnątrz, lecz osoby ze zboru, i to przez tych, którzy narzekają i płaczą nad złymi rzeczami

dziejącymi się wśród społeczności zborowej.


Nie zapomnijmy przy tym, że zwycięstwo owych trzystu Gedeończyków nie zostało odniesione w

oparciu o liczebność, czy ich bojowe wyposażenie. Mieli oni ze sobą tylko w dwie rzeczy — pochodnie w
dzbankach i trąby. Została nam tutaj udzielona ważna wskazówka potrzebna do odniesienia zwycięstwa
przez

„Ostatki". Pochodnia z oliwą przedstawia Ducha Świętego w mocy późnego deszczu, który spadnie tylko

na tych, którzy będą całkowicie posłuszni, i ci jedynie zostaną zapieczętowani. Trąba natomiast
symbolizuje ów nieustraszony, ostrzegawczy krzyk, skierowany przeciwko laodycejskiej światowości i
kompromisom

. Być może przyrównanie owych trzystu do trzydziestu dwóch tysięcy jest wzorem

wskazującym na "małą garstkę", która opisana została przez siostrę White? To byli ci, którzy nie zaparli się
sabatu i nie

zjednoczyli się z opozycją (Patrz: 1 T.l08).


Czy zorganizowany zbór skłonny będzie przyjąć wezwanie do pokuty i przyznać się, a także wyrzec

odstępstwa, które pojawiło się w jego szeregach? W 1888 roku zbór nie chciał przyjąć tego samego
poselstwa, które zostało określone przez Ducha Proroctwa jako „początek wylania późnego deszczu”, bo
takim było rzeczywiście. Zdajemy sobie sprawę z tego, że wcale nie jest rzeczą łatwą wznieść się na wyższy
poziom duchowego

życia. Każda lekcja płynąca z przeszłości uczy nas tego, że każda „spadająca kropla

wody jest częścią wodospadu". Teraz jednak ten zapowiedziany stan wydarzeń zostanie przerwany i

background image

31

zmieniony. Będzie to straszliwe i wstrząsające cięcie, i wydawać się będzie, że istnienie zboru zostanie
zagrożone. Wszystko wskazywać będzie na całkowity upadek, a jednak prawdziwy zbór nie upadnie. Duch
Boży udzieli siły do wyraźnego oddzielenia się. Nikt nie może przewidzieć, jak bardzo to przeżycie będzie
bolesne. Jak już stwierdziliśmy, Pan Bóg wybierze wielu spośród prostego i skromnego ludu, aby
zastąpić nimi najbardziej błyszczące światła, które w końcu zgasną. Wówczas dzieło zostanie szybko
zakończone przez tych, którzy uzależnili się jedynie od mocy Ducha Świętego, a nie od wykształcenia w
teologiczno naukowych ośrodkach. (Patrz: BW.469 lub 688 lub 438).


Każdy z nas stoi dzisiaj w obliczu tego dramatycznego pytania — czy będziemy należeć do tej

szczególnej, małej grupy, która przyjmie laodycejskie poselstwo wzywające do pokuty i reformacji? Mimo, że
wielu odrzuciło owo poselstwo głoszone już w 1888 roku, Pan pyta — czy jesteśmy już dzisiaj gotowi z
pokorą przyjąć to gorące wezwanie do pokuty? Czy też może zgadzamy się na bankructwo naszych zasad?
Czy martwi nas napływ światowości do zborów? Jakie nastawienie jest w twoim sercu? Czy z radością
przyjmujesz to wezwanie

do gruntownego oczyszczenia i głębszego uświęcenia swego życia?

„Jeżeli ci, którzy uważają się za członków ludu Bożego odkryją, że ich serca przeciwstawiają się temu

prostemu dziełu — jeśli nie chcą być wypluci z ust Pana — powinni dojść do przekonania, że muszą więcej
pracować nad sobą, aby zwyciężyć słabości ... Ci, którzy w każdym punkcie przetrzymają wszelkie próby
przezwyciężając wszystko bez względu na cenę, i przyjmą radę Wiernego Świadka otrzymają pokrzepienie
późnego deszczu i będą przygotowani na przemienienie."

1T. 187.

"Kościół znajduje się w stanie laodycejskim. Nie ma w nim obecności Bożej... To okropna rzecz wykluczyć

Chrystusa z Jego własnej świątyni! Jakaż to strata dla kościoła! Nasz Zbawiciel posyła swoich posłów, aby
zanieśli Jego ludowi świadectwo... ale wielu odrzuca Go i nie chce przyjąć bojąc się, że On będzie dla nich
zbyt kosztownym gościem... Boją się, że może od nich zbyt wiele wymagać. Z tego powodu Jezus z
Nazaretu musi ich pominąć. Pragnie podarować im najlepsze błogosławieństwa i łaskę, ale oni Go
odrzucają."

Brown Leaflet Series, Education, Nr.6.1898.

„Poselstwo do Laodycei jest pełne zachęty, gdyż upadający kościół może jeszcze nabyć złoto wiary i

miłości, i przyjąć białą szatę sprawiedliwości Chrystusa, aby móc zakryć wstyd swojej nagości. Ci,
k

tórych cechuje rozdwojenie, a połowicznym sercem usiłują służyć Bogu i mamonie, mogą jeszcze

osiągnąć czystość serca i motywów swego postępowania. Mogą jeszcze wyprać szaty swego
charakteru w krwi Baranka, by stały się białe."

RH.20.04.1894; 7ABC.966.

„Grzech starożytnego Izraela polegał na lekceważeniu wyraźnej woli Bożej i na chodzeniu własnymi

drogami, na które sprowadziło ich własne nieuświęcone serce. Współczesny Izrael szybko podąża
jego śladami, a niezadowolenie Pana, spadnie na nich niezawodnie."

5T.94.


Zwraca

jcie proszę uwagę na fakt, że pomiędzy starotestamentowym Izraelem a jego współczesnym

odpowiednikiem istnieje zadziwiająca analogia Jesteśmy ostrzegani przed straszliwym niebezpieczeństwem
przyjęcia tej samej linii postępowania, co naród izraelski, który będąc ludem Bożym zajął kluczowe
stanowisko w odrzuceniu Boga. Wszystko to zostało napisane

„ku przestrodze dla nas, którzy znaleźliśmy się

u kresu wieków"

. 1 Kor. 10, 11. Pan

Bóg nieustannie wzywał Izraelitów, aby odłączyli się od okolicznych

narodów i nie szli na jakikolwiek kompromis z kultem Baala. Powiedział im wyraźnie:

„Lud mój jest jako

trzoda owiec straconych, pasterze ich zawiedli ich w błąd, po górach rozegnali ich; z góry na pagórek
chodziły, zapomniawszy legowiska swego."

Jer.50,6.BG.


Jak łatwo zauważyć, prorok opisuje ubolewanie Boże nad mizernym stanem swojego ludu oraz nad tym,

że daremnie szuka miejsca odpoczynku. Zostali zaprowadzeni — przez swoich własnych pasterzy — na
obce ścieżki. Dlatego Pan Bóg wzywa ich przez proroka Jeremiasza:

„Tak mówi Pan: Przystańcie na drogach

i patrzcie, pytajcie się o odwieczne ścieżki, która to jest droga do dobrego i chodźcie nią, a znajdziecie
odpoczynek dla waszej duszy! Lecz oni odpowiedzieli: Nie

pójdziemy."

Jer. 6, 16.


Jeżeli dzisiejszy Izrael nie nawróci się do starych „filarów granicznych" prawdy i nie naprawi

odwiecznych ścieżek — tej drogi do dobrego — wówczas nigdy nie znajdzie miejsca odpoczynku dla
własnej duszy.


Podsumowując możemy stwierdzić, że zamieszanie w naukach naszej społeczności jest w znacznej

mierze wynikiem kompromisu ze światem. Kompromis ten został spowodowany laodycejską letniością,

background image

32

powiększającą się szybko z powodu zaniedbania osobistej łączności z Chrystusem. Każde ogniwo w
tym łańcuchu odstępstwa prowadzi nas z powrotem do tego podstawowego problemu, jakim
jest brak modlitwy i studiowani a

natchnionego Słowa oraz brak w naszym życiu Jezusa,

któremu nie poświęcamy ani należnego czasu, ani pierwszego miejsca w naszym życiu. W ten sposób
proponowane Laodycei lekarstwo

— to jest złoto, biała szata i maść na wzrok — są najważniejszymi

częściami składowymi w prawdziwie osobistym życiu religijnym. Duch Święty, wiara i sprawiedliwość
Jezusa

powodują osobiste ożywienie, które doprowadzi do wielkiego oczyszczenia i udoskonalenia zboru

tak „na górze" jak i „na dole".


Cóż za wspaniała perspektywa! Pan Bóg pragnie mieć lud, który będzie doskonale odbijał obraz

Jezusa. Poselstwo prowadzące do zakończenia tego dzieła, nastanie we wspaniały i triumfujący sposób.
Wszystkie moce piekielne

nie przemogą zboru, który ugruntowany jest na skale wiecznych prawd. Z tego

tygla pełnego niedbalstwa, zdrady i prześladowania, Pan Bóg wyprowadzi wierne ostatki, które obronią i
usprawiedliwią Jego charakter przed całym Uniwersum.


Będą tacy, których nie zniechęci wiarołomstwo innych, lecz jeszcze bardziej umocni w ich postanowieniach.

Będą tą wierną grupą, która zamiast na ludzi patrzeć będzie na Chrystusa. Nigdy nie zmienią swego
przekonania po to,

aby przypodobać się większości. Nie zmienią okrętu, mimo że ten będzie się chwiał i

drżał. Będą wierni, dokładni i skrupulatni jak igła magnetyczna; ich sumienia nie ugną się ani pod naporem
burzliwych wiatrów kompromisu, ani przed usypiającymi naukami.


Czy swoją wiarą możesz dojrzeć siebie, jak razem z owym wspaniałym orszakiem, stoisz nad szklanym

morzem? Oby Pan Bóg dopomógł nam w tym, abyśmy należeli do tych drogocennych ostatków.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Kto sieje wiatr
113 KTO SIEJE WIATR, ZBIERA BURZĘ
Kto sieje wiatr
kto sieje wiatr
Łowczynowski Dariusz Kto sieje wiatr
kto sieje ziarno pobłażliwości, Poszukiwanie szczęścia, Powszechne szaleństwo
Virginia Andrews kto wiatr sieje
Andrews RD 04 Kto wiatr sieje Virginia Andrews
niestatek predzej kto wiatr w wor zamknie predzej i promieni
niestatek predzej kto wiatr w wor zamknie predzej i promieni
niestatek predzej kto wiatr w wor zamknie predzej i promieni
Kto wie i kto wiedzial
obciazenia wiatr snieg materiały pomocnicze z budownictwa ogólnego
KTO BUDUJE DOM egz probny test 2003, kartoteka
Scenariusz. Seplenienie.Temat zajęć - zimowy wiatr, LOGOPEDIA- MATERIAŁY
Ten kto nic nie wie nie kocha, Filozofia, @Filozofia, Pracelsus

więcej podobnych podstron